Kepler62. Część 2. Odliczanie - Bjorn Sortland, Timo Parvela - ebook

Kepler62. Część 2. Odliczanie ebook

Bjorn Sortland, Parvela Timo

4,3

Opis

Marie ma 14 lat i bardzo chce dotrzeć na ostatni poziom gry, używa do tego niekonwencjonalnych metod. Tymczasem wśród dzieci szerzą się opowieści o tajemniczej wyprawie na odległą planetę. Czy będzie można na niej zamieszkać? Co kryje strzeżona strefa 51 i czy zasługuje na swoją reputację? I gdzie przebywają Ari i Joni?

Druga część wielokrotnie nagradzanej serii „Kepler62”. Krótkie teksty, przemyślane suspensy i świetne ilustracje sprawiają, że seria idealnie nadaje się dla początkujących lub opornych czytelników.

Książka wydana w ramach projektu Bliskie-dalekie sąsiedztwo. Projekt współfinansowany w ramach programu Unii Europejskiej „Kreatywna Europa”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 68

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (29 ocen)
16
7
6
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Copyright © Timo Parvela, Bjørn Sortland, Pasi Pitkänen and WSOY, 2015 Text © Timo Parvela, Bjørn Sortland 2015 Illustrations © Pasi Pitkänen 2015 First published in 2015 by Werner Söderström Ltd with the Finnish title KEPLER62 – Kirja 2: Lähtölaskenta and simultaneously by Piggsvin with the Norwegian title Kepler62 – Nedtelling. Polish translation published by arrangement with Bonnier Rights, Finland, and Macadamia Literary Agency, Warsaw. © tłumaczenie Marta Dybula Östholm © for Polish edition by Wydawnictwo Widnokrąg 2020
Skład i łamanie wersji polskiej oraz adaptacja okładki: Maria Gromek
Redakcja: Wojciech Górnaś | Redaktornia.com
Korekta: Magdalena Wójcik
Opieka produkcyjna: Multiprint Joanna Danieluk
This translation has been published with the financial support of NORLA, Norwegian Literature Abroad. Książka wydana dzięki finansowemu wsparciu NORLA, Norwegian Literature Abroad.
Wsparcie Komisji Europejskiej dla wydania tej publikacji nie stanowi poparcia dla treści, które odzwierciedlają jedynie poglądy autorów, a Komisja nie może zostać pociągnięta do odpowiedzialności za jakiekolwiek wykorzystanie informacji w niej zawartych.
Piaseczno 2020 Wydanie I
ISBN 978-83-95732-07-2
Wydawnictwo WIDNOKRĄG
www.wydawnictwo-widnokrag.pl
Konwersja:eLitera s.c.
.

1.

– W końcu mi się udało... – mówi głos w telefonie. – Powiedziałaś, że mogę zadzwonić w każdej chwili.

Mijają trzy sekundy, zanim poznaję, kto to.

Patrzę na zegarek. Dochodzi trzecia w nocy. Zazwyczaj właśnie o tej porze kładę się spać.

– Dobrze – odpowiadam, mając nadzieję, że zabrzmiało to spokojnie i na luzie. – Tylko nikomu ani słowa. Przyjedź tu natychmiast. Weź taksówkę. Zapłacę. Poproś, żeby zatrzymała się przy fontannie. Beze mnie nie będziesz mógł wejść przez bramę.

– Okej – mówi cienkim głosem, po czym się rozłącza.

Nie muszę dodawać, że będą do niego strzelać, jeśli wejdzie sam. Prawdopodobnie o tym wie.

Serce wali mi w piersi. Przez chwilę obracam w palcach wisiorek po mamie. Zawsze to robię, kiedy się denerwuję. Naszyjnik jest w kształcie serca. Można je otworzyć, w środku jest jej zdjęcie. Rzadko mam siłę, żeby na nie spojrzeć.

Wszyscy mówią, że w tej grze jest coś ukryte. Na serio, wszyscy.

Każdy gadał o Keplerze62, zanim jeszcze ta gra się ukazała. W necie huczało od plotek. Mówiły o tym gazety. I telewizja. I radio. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to jedynie hajp. Ale mimo wszystko... Pisali: Be part of the story. Tylko o jaką historię im chodzi?

Ci, którzy mają szerokie horyzonty, wiedzą, że rząd kłamie. Na serio, kto wierzy politykom, wiedząc o tym, że każdy program zaczynają i kończą słowami: „Rząd to nasz przyjaciel”?

Tak myślą jedynie ci, którzy pragną, żeby rząd rzeczywiście był naszym przyjacielem. Ci, którzy nie są w stanie sobie wyobrazić, że może wcale nim nie jest.

Od zawsze męczyło mnie to, że rozmyślam o zbyt wielu sprawach jednocześnie. Wcale nie uważam, że rząd jest moim przyjacielem. W ogóle nie mam prawdziwych przyjaciół. Ani jednego. Dlatego jestem wolna. Nie muszę się nikim przejmować.

Ale to całe gadanie o Keplerze mnie zaciekawiło. Nareszcie, po raz pierwszy w moim życiu, pojawiło się coś, czego nie miałam jako pierwsza. Coś, co było wyzwaniem.

Nie tylko media mówiły o tej grze.

Wszyscy moi niby-przyjaciele o niej rozmawiali. Nieprzyjaciele również, a jest ich całkiem sporo. Nawet mój trener personalny. Ten, który tęskni za drugą wojną światową, mimo że ma dopiero dwadzieścia osiem lat. Nareszcie coś się działo. Coś, na co Wikipedia nie zna odpowiedzi. Coś, w czym nie dało się pójść na skróty ani kupić rozwiązania.

Muszę zagrać w Keplera62 i go przejść. Wtedy podobno wydarzy się coś niesamowitego. Nikt jednak nie wie, co dokładnie. A wkrótce gra będzie miała swoją premierę i tutaj.

Wszystkie media pełne są pogłosek o wielkiej podróży, przygodzie, nowych planetach. Możliwe, że to tylko bzdury. Rząd się boi, że zniknie nadzieja na świetlaną przyszłość. A my potrzebujemy nadziei.

Długo się zastanawiałam, czy świat czeka zagłada. Jest nas za dużo, klimat się zmienia, ludzie prowadzą za dużo wojen, bakterie stają się odporne na antybiotyki. Ogólnie nastroje nie są najlepsze.

Nie lubię grać w gry i nie przywiązuję wagi do szczegółów. Na końcu Keplera62 jest coś o jakimś sztylecie, ale tego nikt nie rozkminił. Po prostu lądujesz przed drewnianymi drzwiami, w których można coś wyryć. Samo granie podobno nie jest drogie, nie trzeba dokupować żadnych dodatkowych pakietów ani aktualizacji. Jedynie kiedy jesteś na ostatnim poziomie, wymagane jest połączenie z netem. Gra jest tak trudna, że ludzie są maksymalnie sfrustrowani. Podoba mi się to.

Plotki okazały się prawdą. Coś tam było. Za drzwiami na poziomie 100. Tajemnica. Rozgryzł to chłopak z Korei Południowej. I jeden z Finlandii. I jakaś dziewczyna z Kanady. Oprócz tego jeszcze kilkoro nastolatków. Niczego nie zdradzali, ale byli na zdjęciach. Pojawili się w ogłoszeniach w szarych strojach. Na jednej z fotografii obok nich znajduje się logo Keplera62 i podpis: „Znaleźliśmy odpowiedź. Była irytująco prosta”.

A tak przy okazji, to nieprawda, że nie da się kupić odpowiedzi. Oczywiście, że wszystko można kupić. Przyjaciół, dziewczynę, chłopaka, mały biedny kraj. Wszystko jest na sprzedaż.

Komórka pika i wyświetla się wiadomość: „Jestem już przy fontannie. Wyjdziesz czy nie?”.

2.

Wkładam wielki czerwony płaszcz po mamie. To ten, którego za nic nie chcę wyrzucić.

Z nieba spadają duże i zimne krople deszczu, uważam, żeby nie pośliznąć się na schodach. Są zrobione z bladego jak śmierć marmuru z Carrary. Samo sprowadzenie tego materiału kosztowało cztery miliony. Podchodzę do tytanowej fontanny w kształcie pistoletu, której projekt tata kiedyś zlecił artyście Jeffowi Koonsowi.

Kierowca taksówki wygląda tak, jakby chciał zgłosić nas do pomocy społecznej. Tylko te przypominające maszyny dzieciaki po neuroregulacji szlajają się po nocach.

Halfman-halfbiscuit05 jest, o ile to możliwe, jeszcze bledszy, bardziej zestresowany i zmęczony niż zwykle.

Nie mówię nic, dopóki kierowca nie podniesie szyby i nie odjedzie.

Zapłaciłam trzem nerdom, żeby stali w kolejce przed flagowym sklepem sieciówki Elfantasys w noc przed norweską premierą Keplera62. Nie dało się jej ściągnąć. Poprosiłam każdego z nich, żeby kupili mi po dziesięć gier. Mówiono, że jeśli się za wiele razy zginie, gra się zatnie, a wtedy nigdy nie dotrze się do drewnianych drzwi na poziomie setnym. Zapłaciłam im też za to, żeby wygrali tę grę – przeszli do ostatniego poziomu, nawet jeżeli mieliby grać w dzień i w nocy.

Zajęło im to o wiele więcej podejść i czasu, niż sądziłam.

A są dobrzy. Żyją tylko grami. Są jak ja. Nie mają nawet imion, które ktoś by pamiętał. Ich nicki już na dobre do nich przylgnęły. Nie wychodzą na dwór. Są moimi przyjaciółmi tylko dlatego, że im płacę.

Halfman-halfbiscuit05 ma długie tłuste włosy. Nosi ogromny płaszcz przeciwdeszczowy, który wygląda jak kostium z jakiegoś horroru. Pasuje jak ulał, bo na zewnątrz grzmi i błyska. Oprócz tego ma na sobie stare znoszone spodnie moro, glany i koszulkę z napisem „Bazinga!”. Ze wszystkich, którym zapłaciłam, to on rozwiązał zagadkę. Wiedziałam, że właśnie jemu się uda.

– To najtrudniejsza gra, w jaką grałem – zaczyna. – Totalnie porąbana. Dopiero za siódmym razem mi się udało. Wszyscy dochodzą do poziomu dziewięćdziesiątego dziewiątego i...

– No dobra, ale przeszedłeś ją, tak? – staram się pytać lekkim tonem.

– Tak – odpowiada Halfman-halfbiscuit05. – Zgadza się.

Moje serce zatrzymuje się na chwilę.

– No i?

Chłopak bierze głęboki oddech.

– Nie jestem pewien, to trudno wyjaśnić, Marie. Właściwie to nie jest po prostu tylko gra, ale...

– Wejdźmy do środka – proponuję.

Wchodzimy po schodach, przechodzimy przez wielkie metalowe drzwi należące wcześniej do hiszpańskiej katedry i idziemy na dół, prosto do sali kominkowej. Jeśli otworzyłoby się obydwa wysokie i sięgające podłogi okna, byłaby tam ogromna przestrzeń. Tak ogromna, że mały samolot Cessna mógłby wystartować z parkietu. I wylecieć prosto w noc.

Chociaż nie musimy używać sali kominkowej zamiast pasa startowego. Mamy własne lotnisko oddalone o sześćset metrów od głównego budynku. Na wszelki wypadek za domem przy basenie znajduje się też lądowisko dla helikopterów.

Halfman-halfbiscuit05 zatrzymuje się i patrzy na wysoki na prawie dwa metry kominek.

– Wybacz ten przepych. Tata chce mieszkać w domu, który jest połączeniem katedry, Gotham i Hogwartu – mówię. – Włączaj kompa.

Halfman-halfbiscuit05 otwiera masywnego laptopa do gier, którego mu pożyczyłam. Klika przez chwilę na klawiaturze.

– No, dawaj... – ponaglam. – Już nie mogę się doczekać.

Co jest tą wielką tajemnicą Keplera62?