Karol III. Biografia króla - Jobson Robert - ebook + książka

Karol III. Biografia króla ebook

Jobson Robert

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Biografia Karola III, pióra Roberta Jobsona, eksperta w relacjonowaniu spraw rodziny królewskiej, nazwanego przez Wall Street Journal „ojcem chrzestnym reportaży królewskich”.

Książę Karol, Książę Walii, znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów, długo pozostawał w cieniu swojej matki, Królowej Elżbiety II, najdłużej panującej i najstarszej w historii monarchini. Jego życie naznaczone było skandalem.

Znany królewski korespondent – Robert Jobson opisuje, jakim człowiekiem jest Karol III. Ukazuje jego słabości i mocne strony, przekonania i wartości. I co stoi za tym, kim jest dzisiaj.

Jak z jego perspektywy wyglądało małżeństwo z Księżną Dianą, czy konflikt z księciem Harrym i Meghan.

To arcyciekawy portret króla i człowieka, męża, ojca i dziadka.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 366

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki

Piotr Wszędyrówny

Redakcja

Irma Iwaszko

Korekta

Katarzyna Szajowska, Artur Żak

Redakcja techniczna

Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej

Robert Fritzkowski

Fotografia na okładce

© Florian Gaertner/Photothek via Getty Images

Fotografie wykorzystane na wklejce

© Getty Images

© Robert Jobson

Originally published in 2023 in the English language in the UK by John Blake Publishing, an imprint of Bonnier Books UK Limited, London.

The moral rights of the Author have been asserted.

© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2025

© for the Polish translation by Stanisław Bończyk

ISBN 978-83-287-3510-1

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2025

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF sp.j., Bydgoszcz

–fragment–

Królowa Elżbieta dobrze przeżyła swoje życie – dotrzymała przyświecającej mu obietnicy i odchodzi opłakiwana z najgłębszym żalem. Ja zaś ponawiam dziś wobec was wszystkich obietnicę dożywotniej służby.

Fragment mowy Karola Trzeciego z 9 września 2022 roku. W pierwszym wystąpieniu po śmierci swojej matki król nawiązał do słów, które w roku 1947 skierowała do mieszkańców Brytyjskiej Wspólnoty Narodów: „Całe moje życie, jakkolwiek długie lub krótkie się okaże, upłynie pod znakiem służby wszystkim wam”.

Wstęp

Chciałem, by ta książka w sposób uczciwy i autentyczny ukazała naszego króla Karola Trzeciego, człowieka głęboko refleksyjnego i uduchowionego, nie tylko godnego korony, ale dającego w tych niepewnych czasach błogosławione poczucie, że jako monarcha będzie dla nas ostoją. Nie jest on cynikiem – podąża w życiu za intuicją i instynktem. Bywa przy tym nieco sentymentalny, niewykluczone, że czasem za bardzo ulega emocjom, przede wszystkim jednak to ktoś, kto szczerze troszczy się o tych, którym zobowiązał się służyć. Leżą mu na sercu dobro mieszkańców Wielkiej Brytanii i całej Wspólnoty Narodów, a także przyszłość planety, która jest naszym wspólnym domem. Przyszedł na świat w rodzinie o przeogromnym majątku i niezwykle uprzywilejowanej pozycji, ale zawsze starał się odwdzięczyć za ten uśmiech losu niestrudzoną pracą na rzecz innych.

Sam pierwszy przyzna, że daleko mu do ideału. Bywa natarczywy, nieco ekscentryczny i porywczy. Jego wybuchy złości nigdy nie trwają jednak długo. W kontrowersyjnej autobiografii Ten drugi książę Harry[1] wspomina, że oglądając BBC, jego ojciec potrafił w geście frustracji cisnąć pilotem w ekran.

Karol Trzeci to człowiek pełen werwy i zapału, a także wielki pasjonat kultury – od dzieł Szekspira (z ulubionym Henrykiem Piątym na czele) przez Harry’ego Pottera i słuchowisko The Goon Show po poezję Dylana Thomasa i muzykę Bacha, Huberta Parry’ego i Leonarda Cohena; od malarstwa Johanna Zoffany’ego po architekturę – rzymski klasycyzm, dzieła Christophera Wrena i bliższe naszym czasom projekty Quinlana Terry’ego. Król, obdarzony wyjątkowo czułym węchem, uwielbia po przebudzeniu wąchać róże.

Wydaje mi się lekko niedorzeczne, jeśli biograf próbuje rzetelnie opisać żyjącą osobę, nie poznawszy jej osobiście lub choćby nie przyjrzawszy jej się z bliska. Historykowi – póki ktoś nie wynajdzie wehikułu czasu – nie pozostaje nic innego niż bazować na zdobytych materiałach źródłowych. Nie do pomyślenia jest jednak, by opierając się wyłącznie na relacjach z drugiej i trzeciej ręki, twierdzić, że ma się rzeczywiste pojęcie o usposobieniu osoby nam współczesnej.

Pracując nad książką, miałem zaszczyt spotykać się Karolem Trzecim i kilkoma osobami z jego otoczenia. Mogłem osobiście przyjrzeć się działaniom nowego monarchy, którego wcześniej obserwowałem jako następcę tronu. W ciągu trzydziestu trzech lat kariery korespondenta dworskiego miałem też szczęście zostać doceniony przez kolegów i koleżanki po fachu. W roku 2005 – za opublikowany w „London Evening Standard” tekst o zaręczynach Karola i Camilli[2] – otrzymałem prestiżowe wyróżnienie London Press Club’s Scoop of the Year[3]. Rok później podczas British Press Awards uhonorowano mnie nagrodą imienia Hugh Cudlippa za wybitne osiągnięcia w dziennikarstwie popularnym.

Pisząc przez lata o rodzinie królewskiej, nieraz spotykałem się i rozmawiałem z naszym monarchą. Towarzyszyłem mu podczas licznych podróży krajowych i zagranicznych. W lutym 2015 roku Karol i Camilla odwiedzili redakcję „Evening Standard”, która wówczas znajdowała się w Kensington w zachodnim Londynie. Rok później, podczas gali Evening Standard Progress 1000 w Muzeum Nauki, ówczesny następca tronu otrzymał laur Londyńczyka Dekady przyznawany wybitnym innowatorom stolicy. Podsunąłem naszemu wicenaczelnemu Ianowi Walkerowi pomysł, by dodatkowo uhonorować księcia specjalną pierwszą stroną gazety, i stałem obok, gdy ten otrzymywał jej makietę z rąk właściciela pisma, Jewgienija Lebiediewa.

– To jedna z waszych lepszych jedynek – żartował tamtego dnia Karol.

Co bardzo ważne, gdy był jeszcze księciem Walii, dwukrotnie opowiedział mi w wywiadach o tym, co szczególnie leży mu na sercu. Przy obu okazjach traktował mnie uprzejmie, szczodrze dzielił się ze mną swoim czasem i wypowiadał się bardzo otwarcie. Obie rozmowy okazały się cenne i pouczające.

Pierwsza z nich odbyła się w kwietniu 2018 roku na pokładzie samolotu, którym książę wracał do Australii z Port Vila, stolicy rozsianego na niezliczonych pacyficznych wysepkach Vanuatu. Wszyscy byli tamtego dnia w świetnych humorach – książę otrzymał właśnie od wanuackiej Rady Wodzów tytuł Mal Menaringmanu[4]. Sfotografowano go w spódniczce z traw i kwiatowej girlandzie, pił z miejscowymi kavę[5] i spotkał się z wodzami z wyspy Tanna, gdzie jego ojca, księcia Filipa, czczono niemal jak boga.

Boeinga 737, którym lecieliśmy, wyposażono z myślą o australijskich premierach i innych pasażerach najwyższej rangi. Tamtego kwietniowego dnia na pokładzie było tylko dwadzieścia pięć osób, wśród nich australijska minister spraw zagranicznych Julia Bishop i rzecz jasna książę z gronem doradców.

Zwany przez personel „szefem” następca tronu zajął miejsce w wydzielonej frontowej sekcji luksusowego odrzutowca i zajął się przeglądaniem korespondencji. Obok prywatnego przedziału, w którym pracował, przebiegał korytarz łączący kabinę załogi z umeblowanym jasnymi skórzanymi fotelami salonikiem dla oficjeli. W pewnym momencie zostałem przywołany do części dziobowej przez Juliana Payne’a, ówczesnego sekretarza księcia do spraw komunikacji. Usłyszałem, że „szef” chętnie porozmawia ze mną przez kilka minut.

Król jest człowiekiem o złożonej osobowości. Sam w wywiadzie z biografem Jonathanem Dimblebym z 1994 roku mówił o sobie tak: „Należę do ludzi, którzy poszukują. Gdy uda mi się trafić na nową ścieżkę, ciekawi mnie przebijanie się naprzód”. I to właśnie czyni Karola Trzeciego tak wdzięcznym materiałem dla biografów – jest interesujący nie tylko z uwagi na swój tytuł i pozycję, ale i na charakter. To człowiek, który sam przyznaje, że zabiegając o zmiany na lepsze, nieraz dawał się ponieść zapałowi.

Zastałem go przy biurku, siedział w obitym ciemnoszarą skórą komfortowym fotelu otoczony stosami notatek i odręcznie napisanych listów. Uścisnęliśmy sobie dłonie, a ja powiedziałem, że wizyta w Vanuatu była w moim odczuciu „triumfem”. Książę, wciąż ubrany w lekki wełniany garnitur od Andersona i Shepparda, w jedwabnym krawacie i z poszetką, wyglądał nieskazitelnie. Nie przepada chyba za wysłuchiwaniem pochwał, jednak uśmiechnął się do mnie ciepło.

– Tak – odpowiedział. – Wzruszyło mnie to, jak serdecznie mnie przyjęto. To miało w sobie… coś pradawnego, coś z innej epoki.

Rzeczywiście. Moc i energia bijące od setek tancerzy wykonujących kastom[6] były niemal hipnotyzujące. Ktoś oglądający taki występ po raz pierwszy mógł poczuć się wręcz przytłoczony.

Podczas rozmowy poruszaliśmy wiele tematów. W jednej chwili mówiliśmy o perspektywach Wspólnoty Narodów i zmianach klimatu, a już kilka minut później o urbanistyce i o Poundbury – zainicjowanym przez księcia w hrabstwie Dorset wizjonerskim eksperymencie w duchu architektonicznego tradycjonalizmu. Przedsięwzięcie to bywało wykpiwane i nazywane „feudalnym Disneylandem”, Poundbury zyskało jednak zróżnicowane grono stałych mieszkańców, a to dowodzi, że zamierzony cel udało się osiągnąć. Książę spytał, czy miałem okazję odwiedzić miejscowość, a ja z nieudawanym entuzjazmem przytaknąłem. Odwiedzałem Poundbury trzykrotnie podczas organizowanych przez biuro prasowe Clarence House[7] dni pokazowych, a koncepcja przedsięwzięcia zasadniczo mnie przekonuje.

Ton rozmowy nie był wyłącznie poważny, znalazło się też miejsce na żarty. Trudno zresztą, by było inaczej – król to osoba o ogromnym, nieszablonowym poczuciu humoru ukształtowanym na twórczości Spike’a Milligana, twórcy The Goon Show. Gdy pochwaliłem swadę, z jaką do łez rozbawił w Brisbane gości gubernatora generalnego, jak zwykle zareagował skromnie. Podczas przyjęcia żartował, że nigdy już „nie wciśnie się w ciasne gatki kąpielowe”, a z wiekiem „to i tamto zaczęło mu odpadać”.

– Dziękuję bardzo – odpowiedział z uśmiechem na komplement. – Sęk w tym, że w życiu nie miałem takich gatek – spuentował niczym urodzony komik. Słowo „gatki” zaakcentował w taki sposób, że nie potrafiłem nie zachichotać.

Spotkanie, które miało być pięciominutową pogawędką, przerodziło się w trwającą przeszło kwadrans pouczającą, intrygującą i cenną rozmowę z przyszłym królem. Gdy dobiegło końca, wróciłem na miejsce i z kieliszkiem idealnie schłodzonego australijskiego Sauvignon Blanc w dłoni przez resztę dwuipółgodzinnego lotu robiłem notatki. Książę skupił się na przygotowaniach do kolejnego spotkania. Każdy punkt harmonogramu poprzedzał lekturą biogramów osób, z którymi miał rozmawiać. Niczego nie pozostawiał przypadkowi.

Do naszej kolejnej rozmowy w cztery oczy doszło 25 października 2019 roku w rezydencji brytyjskiego ambasadora w Tokio. Książę po raz piąty odwiedzał wtedy Japonię – tym razem z okazji koronacji cesarza Naruhito, który w maju tego roku przejął schedę po swoim ojcu, Akihito. Dzień po uroczystościach spotkaliśmy się na plenerowym przyjęciu u ambasadora Paula Maddena. Książę miał chęć pomówić o bliskiej jego sercu kwestii zrównoważonej gospodarki. Wymieniliśmy grzeczności, a ja wspomniałem, że towarzyszyłem niedawno jego synom podczas zagranicznych podróży – najpierw Harry’emu w RPA, a później Williamowi w Pakistanie. Potem przeszliśmy do sedna.

Książę podkreślał, jak istotne jest, by instytucje finansowe ograniczały inwestycje w sektor naftowo-gazowy, a większe środki kierowały ku rozwiązaniom zrównoważonym. Rozmawialiśmy niedługo po tym, jak tajfun Hagibis spustoszył Japonię, powodując śmierć co najmniej osiemdziesięciu osób. Mój rozmówca był zdania, że działania należy podjąć niezwłocznie, nim nasza planeta znajdzie się na równi pochyłej.

– To nonsens czekać, aż kryzys się pogłębi. Wtedy potwornie trudno będzie mu zaradzić – tłumaczył. – Ludzkość nieraz już dopuszczała do tego, by problem przerodził się w katastrofę, a tym razem sytuacja jest poważniejsza niż kiedykolwiek.

Książę z prawdziwą pasją mówił przez kilka minut o tym, jak ważne są inwestycje w zrównoważone rolnictwo oraz odbudowę lasów i oceanów. Potem nasze spotkanie dobiegło końca, bo na następcę tronu czekał już kolejny punkt harmonogramu.

Jako króla zobaczyłem go po raz pierwszy 16 listopada 2022 roku, podczas spotkania na rzecz promocji małego biznesu w pałacu Buckingham. Wychodząc z Salonu Białego – gdzie rozmawiał między innymi ze znanym z programu Dragons’ Den miliarderem Peterem Jonesem – zauważył mnie pośród przedstawicieli dworskiego korpusu prasowego.

– Wasza Królewska Mość – pozdrowiłem go, skłaniając głowę.

Spytał, jak się mam. Miły gest.

Na bazie wiedzy, którą gromadziłem przez lata – co, mam nadzieję, zdołałem oddać na kartach książki – Karol Trzeci jawi się jako człowiek w najlepszym tego słowa znaczeniu przyzwoity. Uczciwy, honorowy, starający się ze wszystkich sił służyć społeczeństwu, a obowiązki przedkładający ponad własną wygodę. Biografia, którą mają państwo w rękach, to moja próba ukazania jego wieloletniej drogi: przemiany z nieśmiałego księcia w naszego pierwszego króla dwudziestego pierwszego wieku.

Robert Jobson

luty 2023

1. W przypadku członków młodszych pokoleń rodziny królewskiej zdecydowałem się zachować anglojęzyczne brzmienia imion, ponieważ taką ich wersję spopularyzowały polskie media. Poza księciem Harrym czytelnik napotka więc na dalszych stronach m.in. Williama, Catherine, George’a, Charlotte czy Louisa. Należy jednak zaznaczyć w tym miejscu, że z punktu widzenia polskiego piśmiennictwa historycznego jest to zapis nieprawidłowy. Właściwe, a niespotykane niemal w polskich mediach formy to odpowiednio: Henryk, Wilhelm, Katarzyna, Jerzy, Karolina i Ludwik. (Wszystkie przypisy na dole strony pochodzą od tłumacza. Przypisy autora, oznaczone liczbami arabskimi, znajdują się na końcu książki). ↩

2. Zdecydowałem się stosować zapis „Camilla” dla zachowania ciągłości. Królowa Kamila (z punktu widzenia tradycji prawidłowy jest zapis spolszczony) pojawia się wcześniej na kartach książki jako Camilla Shand i Camilla Parker Bowles. Chciałem uniknąć sytuacji, w której w ramach jednego tekstu czytelnik napotka dwie różne pisownie odnoszące się do tej samej osoby. ↩

3. Scoop of the Year (ang.) – „sensacyjny materiał roku” lub „przełomowy materiał roku”. ↩

4. Mal Menaringmanu – dosł. „Wódz z wysokiej góry panujący nad ludami”. ↩

5. Kava – napar na bazie pieprzu metystynowego. ↩

6. Kastom – wanuacki taniec powitalny. Jego nazwa to zniekształcony zapis angielskiego słowa custom – zwyczajowy. ↩

7. Clarence House – rezydencja królewska przy Cleveland Row w Londynie. Od roku 2002 siedziba księcia Karola jako następcy tronu. Pozostaje jego domem również jako monarchy. ↩

Rozdział 1Moja ukochana matka

Niechaj ci do snu nucą chóry niebian!

Laudacja Karola Trzeciego dla zmarłej matki, Jej Królewskiej Mości Elżbiety Drugiej

Pierwszą transmitowaną mowę jako król wygłosił Karol 9 września 2022 roku, dzień po śmierci swojej matki, najstarszej i najdłużej panującej monarchini w historii Wielkiej Brytanii. Był to wzruszający, głęboko przejmujący hołd dla niezwykłej kobiety – powszechnie kochanej królowej, która życie poświęciła służbie poddanym. Hołd wyrażony poetyckimi, płynącymi z serca i bardzo osobistymi słowami, a zwieńczony cytatem z Szekspira. Król sięgnął po kwestię ze sceny drugiej piątego aktu Hamleta: „Niechaj ci do snu nucą chóry niebian![8]” – mówi Horacy do umierającego w jego ramionach duńskiego księcia. Przywołując te słowa, nowy monarcha oddał cześć kobiecie, która przez lata była mu światłem przewodnim, a na której wsparcie nie mógł już więcej liczyć.

Królowa zmarła spokojną śmiercią w swoim łóżku w zamku Balmoral. Odeszła 8 września o godzinie piętnastej dziesięć, miała dziewięćdziesiąt sześć lat. Była to pierwsza śmierć brytyjskiego monarchy w Szkocji od czasów Jakuba Piątego, a więc od roku 1542.

Szczęśliwym zrządzeniem losu, gdy stan królowej się pogorszył, i Karol, i jego siostra księżniczka Anna byli w Szkocji. Wieści z Balmoral dotarły do księcia Walii podczas uroczystości w Dumfries House w hrabstwie Ayre 7 września wieczorem. Już następnego ranka Karol dołączył do siostry przy łóżku matki. Do rozległej na przeszło dwadzieścia tysięcy hektarów posiadłości pośród górzystych szkockich łąk dostał się helikopterem.

Anna pozostała u boku królowej. Karol po kilku godzinach wrócił do Birkhall, położonej po sąsiedzku posiadłości, którą odziedziczył po babce. To odludny, otoczony lasami trawiasty teren, kształtem zbliżony do litery „L” i opadający ku rzece Muick. Dotarłszy na miejsce, książę wybrał się na grzyby. Wsłuchany w szmer wody krążył po zielonej głuszy z laską i koszykiem w dłoni, a przełomowy moment jego biografii zbliżał się z każdą godziną.

Pogrążony w myślach chciał być blisko natury – tak jak lubił najbardziej. Miał świadomość, że jest u progu nowego rozdziału w swoim życiu, i szykował się zapewne na cios, jakim miało być odejście matki. Gdy samotnie spacerował, w pewnej odległości podążali za nim ochraniający go funkcjonariusze Scotland Yardu – to oni powiadomili go w pewnym momencie, że stan królowej znów wyraźnie się pogorszył. Księciu doradzono, by natychmiast udał się do Balmoral, a on niezwłocznie to zrobił. Był, obok swojej żony Camilli i księżniczki Anny, jednym z zaledwie trojga członków rodziny, którzy towarzyszyli królowej w ostatnich chwilach życia.

Minęły ponad trzy godziny, nim pałac Buckingham obwieścił śmierć Elżbiety Drugiej. Komunikat wydano ostatecznie o godzinie osiemnastej trzydzieści. Księżniczka Anna zawiadomiła później formalnie urząd stanu cywilnego, a lekarzem stwierdzającym zgon był doktor Douglas James Allan Glass. Jako jego przyczynę wpisał do aktu jedynie „podeszły wiek”, nie wyszczególniając innych czynników.

Poza trojgiem wspomnianych nikomu z rodziny nie udało się dotrzeć do Balmoral dostatecznie szybko, by zastać królową przy życiu. Andrzej, książę Yorku, i Edward, hrabia Wessexu, pozostali synowie Elżbiety, w towarzystwie żony Edwarda, hrabiny Zofii, i nowego następcy tronu księcia Williama, wówczas księcia Cambridge – po czternastej wyruszyli do Szkocji wojskowym dessault falconem, gdy jednak o piętnastej pięćdziesiąt lądowali w Aberdeen, było już za późno. Kierowany przez księcia Williama królewski range rover z członkami rodziny królewskiej na pokładzie i podążający za nim samochód ochrony dotarły do Balmoral kilka minut po siedemnastej, blisko dwie godziny po śmierci królowej. Książę Harry, który postanowił podróżować osobno prywatnym odrzutowcem, zjawił się na miejscu tuż przed dwudziestą. Bliskie dworowi źródła sugerują, że jego decyzja, by nie lecieć ze starszym bratem, była skutkiem sporu o to, czy może mu towarzyszyć żona Meghan. Harry miał na to nalegać, póki ojciec nie poinformował go, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.

– Rodzina źle to przyjęła – usłyszałem od dobrze poinformowanej osoby z dworskiego otoczenia. – Wszyscy byli zszokowani zachowaniem księcia.

Poufny plan na wypadek śmierci królowej w Szkocji był opracowany od dawna. Zbiór podpisanych osobiście przez Elżbietę Drugą wytycznych miał nawet swój kryptonim: „Operacja Jednorożec”. To nawiązanie do sięgającej piętnastego wieku tradycji, która uczyniła to mityczne zwierzę narodowym symbolem Szkocji.

Plan obejmował uroczystą procesję edynburskim Royal Mile (traktem królewskim) aż do katedry pod wezwaniem Świętego Idziego, gdzie przewidziano dwudziestoczterogodzinne publiczne wystawienie ciała. Po jego zakończeniu doczesne szczątki królowej miały zostać przewiezione samolotem do Anglii. Z chwilą, gdy opuściły Szkocję, „Operacja Jednorożec” dobiegała końca, a w życie wchodziły wytyczne planu „London Bridge”[9]. Przewidywał on serię podniosłych i wystawnych uroczystości zwieńczonych zaplanowanym na 19 września pogrzebem państwowym w opactwie westminsterskim. Król zdecydował się na osobisty gest i przyozdobienie wieńca na trumnie odręczną notą: „Na wieczną pamięć. Kochający Karol R.[10]”.

Po ostatnim pożegnaniu poddanych z królową jej ciało złożono w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze. Elżbieta Druga spoczywa tam u boku ukochanego księcia Filipa, z którym przeżyła siedemdziesiąt trzy lata – mąż królowej zmarł siedemnaście miesięcy przed nią w wieku dziewięćdziesięciu dziewięciu lat.

W ostatnich dniach życia, pomimo bardzo już nadwątlonego stanu zdrowia, królowa nalegała, by osobiście podjąć nową premier Liz Truss. „Ucałowanie dłoni” monarchy przez szefa lub szefową rządu to tradycyjny rytuał formalnie wyznaczający początek mandatu 1. Królowa obstawała ponoć za powrotem do pałacu Buckingham, ale lekarze stanowczo się temu sprzeciwili. Elżbieta Druga zgodziła się ostatecznie na rozwiązanie kompromisowe i zamiast wracać do Londynu, zaprosiła ustępującego Borisa Johnsona i jego następczynię do Balmoral. Członkowie rodziny i personel medyczny namawiali ją, by w ogóle zrezygnowała ze spotkania, ona jednak nie dawała za wygraną.

„To moja praca” – argumentowała, ilekroć próbowano ją przekonać, usłyszałem od osoby z otoczenia Elżbiety Drugiej. Spotkania z Johnsonem i Truss kosztowały ją mnóstwo sił, ale nic nie było w stanie jej powstrzymać.

Jednym z ostatnich gości, których podjęła w Balmoral, był przewielebny doktor Iain Greenshields, przewodniczący zgromadzenia ogólnego Kościoła Szkocji. Wspominał on później, że kruchość zdrowia królowej przyćmiły jej konwersacyjny wigor i znakomita pamięć. Elżbieta powiedziała mu, że pośród szkockich wzgórz odnalazła spokój. Opowiadała o swojej miłości do Balmoral, miejsca, z którym łączyły ją jedne z jej najpiękniejszych wspomnień – to tam w roku 1946 zaręczyła się potajemnie z Filipem i przez lata cieszyła się piknikami w gronie rodziny. Podczas rozmowy z przewielebnym podkreśliła też podobno, że czuje wciąż w sobie niegasnącą wiarę.

„Gdy ją zobaczyłem, uderzyło mnie to, na jak osłabioną wygląda – wspomina Greenshields, który w weekend poprzedzający śmierć królowej był w Balmoral na obiedzie i kolacji. – Rozmowa z nią była jednak wciąż czystą przyjemnością. Wypytywała o moją rodzinę, a szczególne wrażenie zrobiła na mnie jasność jej pamięci. To niezwykłe, by w jej wieku pamiętać przeszłe zdarzenia tak wyraziście. Królowa nie potrzebowała od otaczających ją osób żadnych podpowiedzi. Łatwo było też wyczuć, jakim uczuciem darzy północną Szkocję – dodaje duchowny. – Mówiła, że przebywanie w Balmoral sprawia jej dużą przyjemność i przepełnia ją spokojem. W pewnym momencie podeszła do okna. Opowiedziała mi o rozplanowaniu ogrodu i jego historii”.

Elżbieta Druga była w dobrym nastroju, pod koniec wieczoru nawet zażartowała. Po kolacji, choć dobrze wiedziała, że jej gościowi przydzielono pokój w wieży, spytała, gdzie będzie nocować.

– A teraz do Tower![11] Tak nakazuje królowa! – rzuciła do niego wesoło.

Przewielebny Greenshields wspomina też fragment rozmowy, podczas którego królowa mówiła o roli wiary.

„Podkreśliła, jak istotna była dla niej przez całe życie – relacjonował. – Dodała, że zawdzięcza to kilku osobom, które miały na nią przemożny wpływ”.

Duchowny ofiarował królowej prezent: krucyfiks wykonany przez więźniów zakładu karnego w Glenochil z fragmentów kościelnych ławek.

„Widok Elżbiety Drugiej opuszczającej pokój z krzyżem w dłoni zostanie ze mną na długo” – wyznał później 2.

Karol, najstarszy syn królowej, od lat szykował się na to, co miało wkrótce nastąpić, a zarazem niezmiernie obawiał się tej chwili. Był całym sercem gotów podjąć się roli monarchy, ale wiedział, że przypadnie mu ona wraz ze śmiercią ukochanej matki i królowej, której wiernie służył całe dorosłe życie. Stanął jednak na wysokości zadania: ledwie ogłoszony królem przygotował znakomitą mowę, którą następnego dnia, po jego powrocie do pałacu Buckingham, nagrano. Nadała ona ton pierwszym tygodniom jego panowania i rozpoczęła oficjalnie żałobę państwową.

Ósmego września wieczorem, po przyjęciu od rodzeństwa i dalszych członków rodziny przysięgi wierności, Karol wraz z Camillą wycofał się w zacisze Birkhall. Jego syn i nowy następca tronu książę William dołączył do nich na kameralną kolację. Harry, witany w Balmoral przez swoją ciotkę księżniczkę Annę, pozostał w gronie krewnych na zamku. Ciało królowej trafiło tymczasem pod opiekę pracowników rodzinnego domu pogrzebowego William Purves.

Następnego ranka nowy monarcha odleciał do Anglii i wrócił do pałacu Buckingham. Warto w tym miejscu przywołać przejmujące słowa, które skierował tamtego dnia do narodu za pośrednictwem telewizji. Były one nie tylko hołdem wobec Jej Królewskiej Mości – najdłużej panującej koronowanej głowy w brytyjskiej historii (siedemdziesiąt lat i dwieście czternaście dni) – ale i swoistym exposé nowego króla. Zaznaczyły jego pozycję i dały wyobrażenie o tym, jak widzi swoją rolę jako monarchy.

Karol nie odwlekał istotnych decyzji. Niezwłocznie uczynił Williama księciem Walii i potwierdził, że Camilla ma być tytułowana królową małżonką. Robił wrażenie człowieka z misją, który od pierwszych chwil panowania toczy wyścig z czasem. Do poddanych przemówił z miejsca, które podczas orędzi świątecznych wiele razy wykorzystywała jego matka – Salonu Błękitnego w pałacu Buckingham. Ubrany był w czarny garnitur i białą koszulę, w czarnym krawacie i z poszetką o wzorze z czarnych i białych kwadratów. Monarcha przemawiał tonem poważnym, chwilami wręcz posępnym. Poniżej przytaczam całość królewskiego przemówienia.

Zwracam się dziś do was przepełniony głębokim żalem. Jej Królewska Mość królowa, moja ukochana matka, przez całe swoje życie była wzorem i natchnieniem dla mnie i całej mojej rodziny. Mamy wobec niej najpiękniejszy dług, jaki można mieć wobec matki, zawdzięczamy jej miłość, troskę, życiowe wskazówki, zrozumienie i wzór do naśladowania. Królowa Elżbieta dobrze przeżyła swoje życie – dotrzymała przyświecającej mu obietnicy i odchodzi opłakiwana z najgłębszym żalem. Ja zaś ponawiam dziś wobec was wszystkich obietnicę dożywotniej służby.

Na równi z żałobą – jak tylu z was w Wielkiej Brytanii i we wszystkich krajach Wspólnoty Narodów, gdzie królowa była głową państwa – moja rodzina odczuwa dziś głęboką wdzięczność. Wdzięczność za ponad siedemdziesiąt lat, które moja matka jako monarchini poświęciła służbie narodom. W roku tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym, w dniu swoich dwudziestych pierwszych urodzin, w nadanym z Kapsztadu przemówieniu przyrzekła przez całe swoje życie – jakkolwiek długie lub krótkie się okaże – służyć swoim poddanym. Jej słowa były czymś więcej niż obietnicą. To wielkie osobiste zobowiązanie, które dożywotnio określiło jej postawę.

W imię swojej służby królowa nieraz zdobywała się na poświęcenie. Jej oddanie roli monarchy było niezachwiane – w czasach przemian i postępu, w dniach szczęścia i radości, ale też w okresach smutku i poczucia straty. Jej służba odzwierciedlała umiłowanie tradycji, ale i nieulęknioną otwartość na postęp, któremu wszystkie nasze narody zawdzięczają swoją wielkość. Znakiem jej panowania stały się podziw i szacunek, które powszechnie wzbudzała. Jednocześnie – co zaświadczą wszyscy członkowie mojej rodziny – pozostała osobą ciepłą, pełną humoru i niezmiennie potrafiącą dostrzegać w innych to, co najlepsze. Składam dziś hołd jej pamięci i oddaję cześć jej wieloletniej służbie. Wiem, że wielu spośród was doświadcza ogromnego poczucia straty, i łączę się z wami w bezgranicznym smutku.

Gdy królowa wstępowała na tron, Wielka Brytania i świat wciąż zmagały się z następstwami drugiej wojny światowej i wynikłym z nich niedostatkiem. Wciąż obowiązywały też zwyczaje i konwencje właściwe wcześniejszym dziesięcioleciom. W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat nasze społeczeństwo stało się wielokulturowe i wielowyznaniowe. Instytucje państwa przeszły liczne zmiany. Jednak przez cały ten okres wyzwań i przemian nasz kraj i cała nasza międzynarodowa wspólnota – z których potencjału, tradycji i osiągnięć jestem niewypowiedzianie dumny – rozkwitały i prosperowały. Nasze wartości pozostały niezmienne i muszą pozostawać takie nadal.

Niezmienna pozostaje też szczególna relacja korony z Kościołem Anglii – jej zobowiązania i odpowiedzialność wobec niego. To wspólnota, w której głęboko zakorzeniona jest moja własna wiara. Wiara, w której mnie wychowano i która utwierdziła mnie w wartościach takich jak umiłowanie służby oraz najwyższy szacunek wobec tradycji, swobód i powinności wynikłych z naszej historii i naszego ustroju parlamentarnego. Jak niegdyś królowa, tak dziś ja uroczyście zobowiązuję się – przez wszystkie pozostałe mi z bożej łaski lata – strzec wartości konstytucyjnych leżących u podstaw naszej państwowości. Gdziekolwiek mieszkacie, czy to w Wielkiej Brytanii, czy w którymkolwiek punkcie globu wchodzącym w skład Wspólnoty, i jakiekolwiek są wasze pochodzenie i przekonania, będę starał się służyć wam wiernie, z szacunkiem i miłością, tak jak czyniłem to do tej pory.

Nowe obowiązki przyniosą rzecz jasna zmiany w moim życiu. Odczuje je także moja rodzina. Wierzę, że będę mógł liczyć na życzliwą pomoc mojej ukochanej żony Camilli. W uznaniu jej lojalnej publicznej służby od czasu zawarcia przez nas przed siedemnastoma laty małżeństwa będzie ona nosić tytuł królowej małżonki. Wiem, że w nowej roli wykaże się tym samym niezłomnym oddaniem, które dotąd dawało mi oparcie.

Nie będę mógł poświęcać tyle czasu i energii jak dotąd działalności charytatywnej i innym bliskim mojemu sercu przedsięwzięciom. Wiem jednak, że te cenne wysiłki będą kontynuowane, a osoby, którym powierzam pieczę nad nimi, są godne zaufania. Mój syn William jako następca tronu przejmie szkockie tytuły, które przez lata tak wiele dla mnie znaczyły. Zastąpi mnie również jako książę Kornwalii, którego obowiązki wypełniałem przez przeszło pięć dekad. Wreszcie – czynię go dziś z dumą księciem Walii, Tywysog Cymru[12]. Było dla mnie zaszczytem przez niemal całe życie nosić ten tytuł i służyć walijskiej ziemi. Wiem, że nowy książę z Catherine, księżną Walii, u boku będą dalej inicjować i podtrzymywać wewnątrzkrajowy dialog, dopomagając w tym, by kwestie lokalne zyskiwały posłuch w metropolii i otrzymywały niezbędne wsparcie.

Chcę dziś też przekazać wyrazy miłości Harry’emu i Meghan, którzy budują swoje życie za oceanem. Za niewiele ponad tydzień zjednoczeni jako państwo, Wspólnota Narodów i globalna społeczność złożymy na wieczny odpoczynek moją matkę. Pogrążeni w bólu pamiętajmy, by czerpać siłę z jej przykładu.

W imieniu całej rodziny składam najszczersze wyrazy wdzięczności za kondolencje i słowa wsparcia. Znaczą one więcej, niż kiedykolwiek będę w stanie wyrazić. Mojej ukochanej matce, wyruszającej w ostatnią podróż, by dołączyć do mojego najdroższego ojca, chcę zaś po prostu powiedzieć: dziękuję. Dziękuję ci za miłość i oddanie naszej rodzinie oraz rodzinie narodów, której tak niestrudzenie przez lata służyłaś. Niechaj ci do snu nucą chóry niebian.

Smutek króla był przeogromny. Autentyczny i czysty. Przyszła teraz pora, by zmierzył się z przeznaczeniem.

8. Przekład Józefa Paszkowskiego. ↩

9. „London Bridge” (ang.) – „Most Londyński”. ↩

10. „R.” nie jest tu inicjałem nazwiska, a skrótem od łacińskiego słowa Rex – król. ↩

11. Nieprzetłumaczalna gra słów: pisane małą literą tower oznacza po angielsku wieżę lub basztę, natomiast Tower to słynna londyńska twierdza i więzienie. ↩

12. Tywysog Cymru – walijskie brzmienie tytułu księcia Walii, utworzonego w początkach XIII wieku i noszonego najpierw przez niezależnych władców księstwa, później zaś – przez następców angielskiego tronu. ↩

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

Przypisy autora

Rozdział 1

1 W języku pol­skim funk­cjo­nują dwa okre­śle­nia: „wol­no­mu­lar­stwo” i „maso­ne­ria”, a w języku angiel­skim – „Craft”, „fre­ema­sonry” i „masonry”. Słowo „craft” ozna­cza rze­mio­sło, „masonry” to murar­stwo, nato­miast przed­ro­stek „free-” (pol. „wolny”) odnosi się do słowa „fre­estone”, czyli kamie­nia cio­so­wego. „Maso­ne­ria” jest zatem zapo­ży­cze­niem języ­ko­wym, a „wol­no­mu­lar­stwo” to już zupeł­nie pol­ska nazwa tej orga­ni­za­cji, choćby z tego względu, że „mularz” to dawna nazwa mura­rza (przyp. tłum.).

[wróć]

2  Z wywiadu dla dziennika „The Guardian”, 9 września 2022.

[wróć]