Kamieńska ostiumiczna - Stefan Radziszewski - ebook

Kamieńska ostiumiczna ebook

Stefan Radziszewski

0,0

Opis

Z prawdziwą satysfakcją przedstawiam czytelnikom rozprawę doktorską mojego znakomitego ucznia, ks. Stefana Radziszewskiego, poświęconą twórczości Anny Kamieńskiej. Rozprawa ta została napisana pod kierunkiem prof. Mirosławy Ołdakowskiej-Kuflowej w katedrze literatury współczesnej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jest ona poważnym osiągnięciem naukowym, o czym mogłem się przekonać nie tylko dzięki lekturze książki, ale również przez osobisty udział w przewodzie doktorskim. Wnikliwe analizy twórczości Kamieńskiej odkryły nie tylko walory teologiczne jej pisarstwa, ale również humanistyczne.

Być może pod wpływem św. Pawła pokazuje ona człowieka rozdartego wewnętrznie: pomiędzy niebem a ziemią, pomiędzy radością a smutkiem, pomiędzy szczęściem a rozpaczą, pomiędzy wiarą a niewiarą, pomiędzy już teraz ajeszcze nie. Zapis podróży poetki od niewiary do wiary został w monografii ks. Stefana przedstawiony głęboko, sugestywnie i odkrywczo. Drogą do wiary Anny Kamieńskiej było Pismo święte. Pomiędzy wersetami Księgi odnalazła bowiem sens prawdziwego życia. Stąd jej wyznanie Po światło trzeba wchodzić w głęboką ciemność jest tak przejmująco szczere. Warto posłuchać, co na temat miłości, śmierci, cierpienia, wiary i niewiary mówi autorka Dwóch ciemności i Twarzy Księgi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 428

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wykaz skrótów

Br

Biały rękopis (1970)

Bs

Bicie serca (1954)

Dc

Dwie ciemności (1984)

Dm

Dobranoc matce (1959)

DsH

Drugie szczęście Hioba (1974)

H

Herody (1972)

Jgp

Jeden z grzechów pięknych (1967)

M

Milczenia (1980)

Mipn

Milczenia i psalmy najmniejsze (1988)

N I

Notatnik 1965–1972 (1982)

N II

Notatnik 1973–1979 (1987)

Ni

Nowe imię (1987)

Nps

Na progu słowa (1985)

Om

Odwołanie mitu (1967)

Osz

O szczęściu (1952)

Pc

Pod chmurami (1957)

Rzn

Rzeczy nietrwałe (1963)

Rzwś

Rękopis znaleziony we śnie (1978)

TK

Twarze Księgi (1982)

W

Wychowanie (1949)

Wjn

Wiersze jednej nocy (1981)

Wop

W oku ptaka (1960)

Wps

W pół słowa (1983)

Wyg

Wygnanie (1970)

Ź

Źródła (1962)

Pomiędzy

Prawda jest zawsze pomiędzy

pomiędzy kroplą krwi

a grudką ziemi

tak niepodobne do siebie obce

że każda z nich potrafi zaraz

przemienić się w tłustego ptaka

w srebrnego pstrąga

w noworodka ludzkiego

Wypowiedzieć pomiędzy

proste a niemożliwe

pomiędzy tobą a mną

pomiędzy żywą a umarłym

pomiędzy snem a jawą

pomiędzy dotknięciem a miłością

pomiędzy ręką a myślą

pomiędzy smutkiem a ukojeniem

A tam

jaki tam zgiełk

jak tam ciasno i gęsto

tam gdzie mieści się wszystko

ponieważ nie ma innej przestrzeni

innego czasu innego życia

innego szczęścia innego bólu

(Rzwś, s. 35)

Wstęp

Anna Kamieńska, żona poety Jana Śpiewaka, poetka, tłumaczka, eseistka, urodziła się 12 kwietnia 1920 roku w Krasnymstawie1. Ukończyła gimnazjum w Lublinie, a od 1937 roku uczyła się w Liceum Pedagogicznym w Warszawie. Okupację spędziła w Lublinie i na wsi lubelskiej, biorąc udział w tajnym nauczaniu. Po wojnie studiowała filologię klasyczną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Łódzkim. Debiutowała na łamach „Odrodzenia” w roku 1945. Pracowała w redakcji tygodnika „Wieś” (1946–1952), „Nowa Kultura” (1952–1957), „Życie Literackie” (1953–1976), a w latach 1968–1980 współpracowała z „Twórczością”. Od 1973 roku związana była ze środowiskiem dominikańskiego miesięcznika „W drodze”.

Poezja Kamieńskiej początkowo łączy się z nowym ideologicznym porządkiem w powojennej Polsce, o czym świadczą jej socrealistyczne tomy: Wychowanie (1949), O szczęściu (1952), Bicie serca (1954). Stopniowo poetka zwraca się w stronę uniwersalnych wartości, obficie korzystając z tradycji antycznej oraz symboliki, której fundament stanowi religia chrześcijańska: Pod chmurami (1957), W oku ptaka (1960), Źródła (1962), Odwołanie mitu (1967), aż do przełomu religijnego w tomach Biały rękopis (1970) i Wygnanie (1970). Po nawróceniu Kamieńska coraz intensywniej stawia pytania o sens życia i konieczność śmierci, o czym świadczą tomy Herody (1972), Drugie szczęście Hioba (1974), Milczenia (1979), Wiersze jednej nocy (1981), W pół słowa (1983), w których dostrzegamy sakralną wizję rzeczywistości. Centralną kategorią poetyckiego świata Kamieńskiej staje się wieczność postrzegana jako obecność Boga-Miłości, który przenika całą rzeczywistość człowieka i świata.

Poetka zajmuje się też eseistyką, jest autorką szkiców literackich Pragnąca literatura (1964) i Jeden z grzechów pięknych (1967), oraz antologii Od Czarnolasu (1971) i Od Leśmiana (1974). Ważne miejsce w twórczości Kamieńskiej zajmują zagadnienia biblijne, które rozważa w Twarzach Księgi (1982) i Na progu słowa (1985) oraz – w napisanej dla dzieci – Książce nad książkami (1985). W jej dorobku znajduje się również proza fabularna – Czasy małego szczęścia (1963), Rozmowy z profesorem Daleczko (1969), zbiór opowiadań Deszczowe lato (1980) i wiele utworów dla dzieci – W Nieparyżu i gdzie indziej (1967), Rozalka Olaboga (1968), Złote litery (1974), Wszystko jest w Psalmach (1989). Zapis refleksji osobistej i filozoficznej utrwalają dzienniki: Notatnik 1965–72 (1982) i Notatnik 1973–79 (1987). Ważną część twórczości Kamieńskiej stanowią jej prace translatorskie – poetka zajmowała się przekładem ludowej poezji bułgarskiej, rosyjskiej i serbsko-chorwackiej, czeskiej i słowackiej. Jej autorstwa jest również tłumaczenie dzieła O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis oraz Talmudu (wespół z Szymonem Datnerem). Anna Kamieńska umarła 10 maja 1986 roku w Warszawie. Spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim.

Poezja Anny Kamieńskiej obejmuje okres ponad czterdziestu lat jej zmagania z życiem (1945–1986). Kolejne tomiki stanowią zapis wędrówki poetki, która stawia pytania i próbuje formułować odpowiedzi. Ta poetycka filozofia (a właściwie poetycka antropologia) ma swoje założenia, okresy rozwoju, argumenty, dogmaty i świętości. Nie jest jednak traktatem o człowieku – nie wszystko tu uporządkowane, udowodnione, uschematyzowane. Raczej przeciwnie, logika Kamieńskiej to logika poetycka, myślenie jest myśleniem sercem, zaś definicjom i aksjomatom towarzyszy nieodłączny cień niepewności i zaprzeczenia. Taka jest, moim zdaniem, każda prawdziwa poezja: pragnie dotknąć tajemnicy i wyrażać niewyrażalne, jej zadaniem jest poszukiwanie prawdy o człowieku – poeta staje się tym, który objaśnia człowiekowi sens jego „ja”. Dlatego analiza utworów lirycznych – według autorki Białego rękopisu – w stały sposób zagrożona jest możliwością pomyłki, zdrady poezji, opisu unieruchomionych i martwych obrazów, które rozminą się z istotą twórczości – nie jest łatwo dokonać analizy krytycznej nawet stosunkowo mało obszernych utworów2. Każda bowiem myśl krytyczna zarażona jest swoistym duchem parodii. Być może dlatego sama Kamieńska twierdziła, że wszystkie najbardziej inteligentne komentarze dotyczące jej własnej poezji wydawały jej się słowami „obok”3 – poezji nie można zrozumieć „do końca”4.

Liryka Anny Kamieńskiej zasługuje na uwagę ze względu na niezwykłą pasję poetki w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania, które stawia sobie człowiek: o sens życia, miłości i śmierci. Dość lakonicznie, ale zarazem trafnie, oddaje istotę tej poezji I. Smolka: „Jest to liryka poważna, która bierze odpowiedzialność, nie zmyśla, nie kłamie”5. W swej poezji Kamieńska zbliża się do mowy milczenia – jej ostatnie wiersze często stają się modlitwą, w której poetka zwraca się do Boga. Ten sakralny charakter twórczości autorki Białego rękopisu (dotyczący nie tylko poezji, ale także Notatnika i szkiców biblijnych) został obszernie omówiony w odniesieniu do drugiej części pisarstwa Kamieńskiej (1970–1986)6. Jednak również w pierwszej części twórczość Kamieńskiej charakteryzuje swoisty klimat obecności sacrum. Stąd niniejsze opracowanie podejmuje próbę uchwycenia przemian, które następowały w liryce Kamieńskiej właśnie w okresie od Wychowania (1949)7 do Białego rękopisu i Wygnania (1970).

Wśród istotnych omówień poezji Anny Kamieńskiej na największą uwagę zasługują prace Z. Zarębianki oraz Z. Chojnowskiego i S. Dłuskiego. Trójka badaczy podjęła największy wysiłek przedstawienia twórczości Kamieńskiej i interpretacji całości spuścizny pisarskiej autorki Dwóch ciemności8. Z. Zarębianka9 z wielką starannością odkrywa konteksty całej twórczości Anny Kamieńskiej: świadectwem tego jest odwoływanie się do korespondencji, tradycji literackiej i aspektów teologicznych, które stanowią dodatkowy komentarz do analizowanej twórczości. Badaczka pojmuje lirykę Kamieńskiej jako poezję wymiaru sanctum, której najistotniejszym tematem jest wieczność zjednoczona miłością. Świeckie sacrum, którego obecność obserwujemy we wczesnej liryce Kamieńskiej, przemienia się w mistyczne nasłuchiwanie ciszy – spotkanie z osobową Tajemnicą. W poezji autorki Twarzy Księgi widoczna jest – według Zarębianki – znajomość świata Biblii. Godna podkreślenia jest także gotowość samej badaczki, aby wsłuchiwać się w Księgę wraz z poetką i bohaterem jej liryki10.

Dla Z. Chojnowskiego11 przedmiotem badań stają się przemiany twórczości Anny Kamieńskiej. Poza tytułowym problemem metamorfoz Chojnowski w swoim opracowaniu wnikliwie analizuje ewolucję motywów maryjnych w twórczości poetki, jej prace krytyczne dotyczące literatury dla dzieci oraz związki z pisarstwem Marii Konopnickiej. Olsztyński badacz podkreśla socjalistyczny początek poetyckiej drogi Kamieńskiej, jej terminowanie w szkole antyku, etap zachwytu naturą, późniejsze związki z reizmem i turpizmem – aż do odkrycia etycznej mocy słowa poetyckiego, które jest świadectwem wiary i umożliwia spotkanie z Bogiem.

Natomiast S. Dłuski12 stara się nadać swojej pracy – w stosunku do opracowań Zarębianki i Chojnowskiego – „charakter polemiczny”13. Jego dzieło zawiera cztery części: autor przedstawia związek twórczości Kamieńskiej z egzystencjalizmem, dialog z kulturą ludową i światem natury, zagadnienie przemiany duchowej poetki oraz problematykę cierpienia („dialog z Hiobem”). Dłuski z większym zaangażowaniem niż poprzednicy dokonuje rekonstrukcji kontekstu filozoficznego, w którym zanurzona jest poezja Kamieńskiej (obficie cyt.e Jaspersa, Bubera i Heideggera). Zapewne właśnie ustalenie szerokiego zakresu odniesień do filozofii współczesnej i historii stanowi największy atut książki rzeszowskiego autora. Warto również odnotować najnowsze opracowanie historycznoliterackie, które stanowi praca doktorska opolskiej badaczki, M. Janowskiej14. Autorka przedstawia w nim interesujące zestawienie twórczości Kamieńskiej z prozą M. Jastruna i poezją ks. J. Twardowskiego. W kręgu jej zainteresowań badawczych znajduje się problematyka sacrum (zwłaszcza w Notatniku) i poetycka refleksja na temat cierpień biblijnego Hioba.

Oczywiście, liczne recenzje twórczości Kamieńskiej – zarówno kolejnych tomów poetyckich, jak i prozy fabularnej, literatury dla dzieci, esejów i diarystyki – można odnaleźć w periodykach, zarówno literackich (Twórczość, Życie Literackie, Nowe Książki, Poezja, Odra)15, jak i katolickich (W drodze, Przegląd Powszechny, Przegląd Katolicki, Tygodnik Powszechny, Znak)16. Nie zawsze jednak – taki wniosek płynie z analizy owych szkiców krytycznoliterackich – w sposób zadowalający przedstawiają one twórczość poetki, choć większość autorów dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków krytyka-recenzenta17. Twórczość poetki stanowi również temat najnowszych prac krytycznoliterackich18.

Spośród licznych opracowań krytycznych19 na szczególną uwagę zasługuje tekst J. Sławińskiego20, bardzo istotny dla rozważań nad poezją Anny Kamieńskiej i wielokrotnie powracający w pracach innych badaczy. To właśnie Sławiński jako pierwszy (już w 1960 roku) mówi w odniesieniu do liryki Kamieńskiej o idei podwójności, co później w różnych odmianach powtórzone zostało przez licznych badaczy. I. Smolka stwierdza, w recenzji Białego rękopisu, iż „podmiot liryczny będący sobą i nie-sobą odnajduje miłość w swoim bólu, w swoim cierpieniu, we śnie”21. I na tym polega – zdaniem I. Smolki – istota poezji Anny Kamieńskiej: „wypowiedzieć pomiędzy”22.

Podobne ustalenia towarzyszą Z. Zarębiance, która już we wczesnej twórczości Kamieńskiej dostrzega rozdwojenie świadomości lirycznego bohatera23, oraz H. Zaworskiej: poruszając się na granicy dwóch światów – pomiędzy życiem a śmiercią, Kamieńska „próbuje zatem nazwać owo pomiędzy”24. Zdaniem M. Płacheckiego w twórczości Kamieńskiej dokonuje się atomizacja mowy, która rozmywa granice między ja i nie-ja, aby odnaleźć „ja”, które jest „ja-ty”25. Natomiast dla J. Kornhausera poezja Anny Kamieńskiej stanowi zapis życia pomiędzy, życia na „ziemi niczyjej, na granicy, na progu”. Podmiot-bohater zatrzymany pomiędzy życiem a zmartwychwstaniem czeka na spotkanie ze Stwórcą, który nadaje prawdziwy sens ludzkiej egzystencji26. Z kolei o. J. Salij podkreśla dualizm „dwóch doczesności – skupionej na sobie i transcendentnej wobec samej siebie”27. Nikt jednak nie poświęcił podwójności poezji Anny Kamieńskiej osobnego opracowania i nie podjął trudu syntezy tego zagadnienia, stąd moja praca na temat wczesnej poezji Anny Kamieńskiej, którą można określić jako świat „pomiędzy duchem a materią”.

Przedstawiając poezję Anny Kamieńskiej w niniejszym opracowaniu ograniczono się do pierwszego okresu jej twórczości, od debiutu w antologii lubelskiej (1945) i Wychowania (1949) do Białego rękopisu i Wygnania (1970). Właśnie rok 1970 – według zgodnej opinii badaczy28 – stanowi podstawową cezurę w twórczości Kamieńskiej. To rok przełomu, rok nawrócenia, powrotu do wiary, dodać należy, trudnej drogi powrotu do Boga. Wydaje się, że właśnie okres socrealizmu w liryce Kamieńskiej (1945–1957)29 oraz jej poszukiwania intelektualno-moralne aż do przełomu religijnego (1957–1970), najlepiej ukazują zmagania poetki w przestrzeni pomiędzy sferą materii i światem ducha. Cała wczesna twórczość jest w stanie niepewności, poszukiwań, w tyglu rozmaitych możliwości, zaś późniejsze dokonania poetyckie są już stygmatyzowane przełomem z 1970 roku. Oczywiście, to późniejsza faza twórczości autorki Herodów stoi na wyższym poziomie artystycznym, ale w swojej pracy bardziej zainteresowany jestem zmaganiem poetki o odnalezienie swego miejsca w świecie idei. Poza tym, w dotychczasowych badaniach ów drugi okres pisarstwa Kamieńskiej poddany został szczegółowym analizom, w których wczesna poezja Kamieńskiej zostaje nierzadko zbanalizowana. Tymczasem wiersze pisane w pierwszym okresie posiadają wielkie bogactwo życia duchowego, czego najlepszy – i paradoksalny – dowód stanowią aluzje, stylizacje i odwołania biblijne, obecne we wczesnych wierszach poetki. A zatem już „od początku” świat duchowy towarzyszy drodze poetyckiej Kamieńskiej i powoduje istotny dysonans w ideologii materialistycznej, która charakteryzowała jej poezję tamtego okresu.

W niniejszej pracy poezja Anny Kamieńskiej przedstawiona jest jako rozpięta pomiędzy duchem a materią. Zarejestrowana zostaje nie tyle naturalna właściwość rzeczywistości, która jest pełna dychotomii, dualizmów i rozmaitych ambiwalencji. Raczej poszukuje się poetyckiej podwójności, która – w moim przekonaniu – stanowi cechę charakterystyczną liryki Anny Kamieńskiej. Wychodząc od analizy poszczególnych utworów, dokonana została próba uchwycenia istoty podmiotu, który w tej poezji – po spotkaniu z wszechmocą śmierci – jest rozbity, rozdwojony, niepewny siebie. Swoje poszukiwania wyprowadzam z intuicji badawczej, która zrodziła się we mnie podczas analizy poezji autorki Białego rękopisu oraz lektury prac historyczno- i krytycznoliterackich. Podjęty temat przedstawiony został w trzech wymiarach: apofatycznym, eschatologicznym i ostiumicznym. W poezji Kamieńskiej występują dwa wszechobecne tematy – śmierć i miłość, zaś niniejsze opracowanie posługuje się strategią trzech spojrzeń – podejmuje rozważania niejako w trzech odsłonach, stąd powroty tematyczne, które uobecniają się podczas ukazywania różnych kontekstów tej samej rzeczywistości.

Podczas przygotowania niniejszego opracowania napotkałem swoiste problemy terminologiczne. Wielokrotnie przywoływane w pracy pojęcie „podmiotu” spotkać można w dwóch znaczeniach: podmiot jako „ja” liryczne (podmiot mówiący, czyli podmiot czynności twórczych) oraz podmiot jako podstawa człowieczeństwa, to, co nadaje sens ludzkiej egzystencji (w znaczeniu „podmiotowości”). Istnieje potrzeba ustalenia jednorodnej definicji, jednak pośród wielu cyt.anych prac spotykamy różne ujęcia tej samej rzeczywistości, więc nie sposób dokonać zadowalającego uzgodnienia terminów. Podobny problem nastręczają pojęcia metafizyczności i mistyki, które w odniesieniu do liryki Anny Kamieńskiej badacze używają w różnych odcieniach znaczeniowych. Metafizykę pojmuję w sposób zdefiniowany przez I. Smolkę30, zaś mistykę jako poetycką modlitwę, zapis poszukiwania tajemnicy, która wykracza poza ograniczenia rozumu31. Tak pojmowana poezja mistyczna nie oznacza oczywiście liryki, której język przypomina mistyków nadreńskich (Mistrz Eckhart, Jan Tauler, Henryk Suzo) czy wielkich mistyków hiszpańskich XVI wieku (św. Jan od Krzyża, św. Teresa Wielka).

Relacja duch – materia wprowadza w poetyckie rozważania na temat sacrum. U wczesnej Kamieńskiej nie jest to rodzaj dyskursu teologicznego, ponieważ poetka wypowiada się niejako w obliczu Nieobecnego (wymiar apofatyczny) – daleko jej jeszcze do nawrócenia. Fascynacja quasi-sakralną rzeczywistością, pięknem materii, powoli – poprzez idee panteistyczne – ulega przemianie w swoistą refleksję nad tajemnicą osobowego Boga. Przemiany relacji do Boga w poszczególnych okresach twórczości znajdują odbicie w poetyckiej drodze od humanizmu (quasi-sacrum) do konfesji (osobowy obraz Boga). Rozdział pierwszy (W obliczu Obecnego), który poświęcony został temu zagadnieniu, zajmuje się nie tyle obrazem Boga w poezji Kamieńskiej, ale wewnętrznym rozdarciem, które towarzyszy poszukiwaniu początku wszystkiego. Pomiędzy wiarą a niewiarą, widzialnym a niewidzialnym, materialnym a duchowym, stoi człowiek, który próbuje dotknąć Tajemnicy. Bardzo istotną rolę w poetyckich poszukiwaniach Anny Kamieńskiej pełni Biblia, dlatego często przywołuję teksty święte jako kontekst liryki autorki Dwóch ciemności.

Drugi rozdział pracy (W poszukiwaniu tożsamości) ukazuje antropologię poetycką Kamieńskiej. W sposób szczególny podjęto analizę wymiaru eschatologicznego, nieodłącznie towarzyszącego liryce poetki. Analizie poddano wiersze, w których przedstawiony jest człowiek, ukazywany wobec problematyki czasu, śmierci i wieczności. Wskazano na charakterystyczne dla Kamieńskiej kategorie nadziei, męstwa (dzielności) i pokory. Ukazano wzorce osobowe i swoistą pedagogię poetycką, która prowadzi dialog z bohaterami biblijnymi, świętymi i współczesnymi oraz podaje ars vivendi dla czytelnika. W przestrzeni pomiędzy życiem a śmiercią poetka dokonuje odkrycia wieczności – możliwości spotkania z Bogiem, które prowadzi do spotkania z drugim człowiekiem i odkrycia własnej tożsamości.

Trzecia część pracy (W świecie przemian) wskazuje na wymiar ostiumiczny wczesnej poezji Kamieńskiej. Podjęto próbę uchwycenia zmian kreacji podmiotu lirycznego: od „ja” wczesnej twórczości do „ja” Białego rękopisu, które nazywam „ja” ostiumicznym, będącym specyficzną własnością kreacji poetyckiej w twórczości poetki. Kategoria ostiumiczności określona zostaje jako „podwójność” podmiotu lirycznego. Wskazano na cztery możliwości uzasadnienia ostiumiczności w poezji A. Kamieńskiej32 – ostiumiczność jako: 1) dziedzictwo poetyki quasi-sacrum wczesnej twórczości; 2) symboliczny gest rozpaczy w obliczu śmierci, tu niejako odwrócony (negacja negacji); 3) swoiste odczytanie apokatastasis panton; 4) realizacja idei paschalnej znanej z ksiąg biblijnych.

Wczesna poezja Anny Kamieńskiej zostaje przedstawiona w niniejszym opracowaniu jako stan (sytuacja, kategoria) „pomiędzy duchem i materią”, który charakteryzuje całą twórczość poetki. Zakres podjętych badań obejmuje okres 1945–1970. Pozwalam sobie jednak przywoływać fragmenty, które pochodzą z późniejszej twórczości Anny Kamieńskiej33. Przyjęta strategia badawcza polega na analizie wybranych tekstów poetyckich i próbie uchwycenia stopniowego krystalizowania się nowej kategorii podmiotu w liryce Kamieńskiej. Problematyka ducha i materii wymaga zapewne subtelnej i uważnej lektury poezji oraz dużej biegłości w analizowaniu rozmaitych kwestii (w tym skrajnych stanowisk, od nihilizmu do mistyki). Więcej, zagadnień przenikania się świata materialnego i duchowego nie sposób wyczerpać, a więc można odnieść wrażenie, iż podjęty temat przekracza możliwości i kompetencje badacza. Po prostu jest zbyt trudny...

Owszem, jednak nie warto podejmować łatwych tematów!

* * *

Niniejsza praca jest owocem spotkań na seminarium z literatury współczesnej, prowadzonym przez Panią Prof. Mirosławę Ołdakowską-Kuflową. Wyrażam ogromną wdzięczność za pomoc i troskę mojej Pani Promotor, bez której nie byłoby tego, co jest. Dziękuję także Panu Prof. Józefowi Fertowi (KUL) oraz Panu Prof. Kazimierzowi Nowosielskiemu (UG) za życzliwe uwagi zamieszczone w recenzjach. Słowa wdzięczności kieruję również do Ks. Prof. Józefa Kudasiewicza i Ks. Prof. Tadeusza Gaci oraz Ks. Dra Jacka Golbiaka i Ks. Dra Grzegorza Głąba. I wreszcie – jak powiada Karol z Włoszczowy – last but not least, dziękuję Siostrom Nazaretankom z Kielc. Jakby kto pytał: Słowackiego 5! Bóg Wam zapłać… za wszystko. Cóż powiedzieć? Lata lubelskie i pochylanie się nad literaturą – to był naprawdę piękny czas. Teneor votis!

ks. Stefan Radziszewski

Część pierwsza: W obliczu Obecnego (wymiar apofatyczny)

Czy pamiętacie etymologię słowa Absolut?

Ab-solvere oznacza uwalniać, rozwiązywać.

Ab-solut to coś, co zostało odwiązane i uwolnione.

Od czego? Od nas przede wszystkim, od naszego

poznania, od naszej zagarniającej, scalającej

myśli (…) Należy szukać tego, co absolutne, czyli

tego, co oddzielone od nas, co transcendentne,

co wzbudza nasze pragnienia, co niepojmowalne1.

Literatura polska w latach 1945–1989 borykała się ze zmorą ideologii komunistycznej. Po kolejnych przełomach (nade wszystko: Październik 1956, Marzec 1968) można mówić o uzyskaniu względnej suwerenności, jednak aż do obalenia komunizmu w 1989 literatura pozostaje w swoistym uwikłaniu polityczno-ideologicznym. Nawet dzisiaj budzą grozę słowa o „rezerwacie poezji” w socrealizmie, który opisał J. Sławiński2. Rok 1956 przynosi „odwilż”, która daje możliwość debiutu wydawniczego wielu twórcom (Herbert, Białoszewski, Grochowiak, Harasymowicz)3. Anna Kamieńska, podobnie jak W. Szymborska i T. Nowak, należy do grona tych poetów, którzy „wychodząc z wyraźnie zaznaczonej w momencie debiutu prywatności, refleksyjności, nie musieli od początku budować własnych warsztatów”4. Stąd problemy, które spotykamy w datacji okresu socrealizmu w poezji Kamieńskiej, a także niepewność, towarzysząca klasyfikacji kolejnych tomów wobec przełomu 1956. Niektórzy badacze utrzymują, że romans z socrealizmem trwa u Kamieńskiej aż do roku 1960 (Z. Chojnowski, K. Nowak)5, inni – do roku 1957 (A. Słucki)6. Wydaje się, że właściwą cezurą dla socrealistycznej poetyki Kamieńskiej jest właśnie rok 1957 (ogłoszenie tomu Pod chmurami) – jedynie trzy pierwsze zbiory wierszy można uznawać za socrealistyczne.

Niezależnie od przyjętych stratyfikacji warto zauważyć, iż w liryce Kamieńskiej sygnały sacrum odnajdujemy od początku. Poetyckie poszukiwanie piękna i sensu towarzyszy poetce, która w swej twórczości wyraziście kreuje podmiot mówiący, charakteryzujący się odpowiedzialnością za słowo oraz ujawniający poprzez wiersz swoją myśl o świecie i człowieku7. Wydaje się, że następujący po roku 1956 powrót krajowej poezji do tradycji i kultury, od której próbowano ją odseparować8, u Kamieńskiej nie jest konieczny – w jej twórczości antyk i chrześcijaństwo są fundamentalną podstawą jej pisarstwa. Obecna jest również problematyka religijna, choć odwołania biblijne posiadają w tym przypadku rozmaitą wartość i uzasadnienie9.

W części pierwszej niniejszego opracowania podjęto próbę ustalenia obrazu Boga we wczesnej twórczości Anny Kamieńskiej (1945–1970). Przyjęta powszechnie periodyzacja dziejów literatury polskiej (interesują nas dwa okresy: 1945–56 i 1956–76), pozwala dostrzegać w pisarstwie Kamieńskiej aż do przełomu religijnego (w roku 1970) przemiany, poprzez które omawiana liryka przechodzi na prawach przynależności do literatury polskiej. Jednak bardziej szczegółowe ustalenia powinny podążać w kierunku wyróżnienia etapów twórczości poetki, związanych z edycją kolejnych tomików wierszy. Wówczas analiza liryki A. Kamieńskiej przyjmuje następujący porządek chronologiczny:

etap I: 945–1957 (Wychowanie, O szczęściu, Bicie serca);

etap II: 957–1962 (Pod chmurami, Dobranoc matce, W oku ptaka);

etap III: 962–1967 (Źródła, Rzeczy nietrwałe, Odwołanie mitu);

etap IV: 967–1970 (Biały rękopis, Wygnanie).

Warto – mówiąc o periodyzacji poezji Anny Kamieńskiej – skomentować podział, który przedstawia w swym opracowaniu Z. Chojnowski. Jego zdaniem całość twórczości autorki Białego rękopisu można podzielić na pięć okresów: 1) „urząd szlachetnego rozumu” i „pracowita matka lęków” (eklektyzm młodzieńczych wierszy) – 1939–48; 2) „mowa prosta” i „muza skromna” (ku prywatnemu socrealizmowi) – 1949–54; 3) „rusałki wieczystych dolin” i „ojczyzna wulgarna” (w czyśćcu nieposłuszeństwa) – 1955–57; 4) „wróciliśmy więc znów do początku” (mit pierwotności) – 1957–68; 5) „pora daremności nauk” (mowa paradoksów) – 1970–86.

Zdaniem olsztyńskiego badacza Kamieńska w Wychowaniu (1949) dokumentuje swoje młodzieńcze poszukiwania z l. 1939–48. „Doświadczenia apokaliptyczne ujęły prawdy ogólne, piękno, wiarę w Boga, wiarę w człowieka i jego samego, tradycję, w ironiczny cudzysłów”10. Poezję Kamieńskiej w tym czasie cechuje pragnienie porządkowania świata-słowa oraz naiwny racjonalizm i humanizm socjalistyczny. Podmiot liryczny często jest pełnym pasji wychowawcą, który próbuje budować nowy ład po wojennej apokalipsie. Zwłaszcza po roku 1947 wiersze Kamieńskiej przenika klimat zadowolenia z życia w sielankowej rzeczywistości socjalistycznej ojczyzny.

Drugi etap – według periodyzacji Chojnowskiego – to stricte socrealistyczne tomy O szczęściu i Bicieserca z l. 1952–54. Kamieńska zajmuje się opiewaniem „świętych” komunizmu, tematyką walki o pokój, pochwałą powszechnej oświaty oraz nauki i scjentyzmu. Chociaż ujawnia się swoiste „pęknięcie” w liryce Kamieńskiej: napięcie pomiędzy oficjalnością a prywatnością, głosem agitatora i głosem osobistym11. Trzeci etap otwiera tom Podchmurami (1957), który Chojnowski postrzega jako prawie schizofreniczny ciąg ujęć lirycznych: z jednej strony wiersze Kamieńskiej nadal realizują wzorzec liryki socrealistycznej – z drugiej całkowicie od niego odbiegają. Bohater liryczny wierszy Kamieńskiej w styczności z przyrodą przeżywa swój akt przeistoczenia, dzięki siłom natury odnajduje własną moc psychiczną i moralną. Ideologia w tym czasie przestaje być dla Kamieńskiej inspiracją poetycką, zaś jej liryka (raczej nieświadomie i mimowolnie) zbliża się ku metafizyce, zajmując się nade wszystko problematyką prawdy i artyzmu w poezji.

Z kolei etap sprzed przełomu religijnego charakteryzuje zwrot ku przeszłości. Chojnowski – przeciw opiniom Matuszewskiego i Maciąga – nie zalicza wierszy Kamieńskiej z l. 1957–68 do liryki filozoficznej12. Jego zdaniem intelektualizm Źródeł, Rzeczy nietrwałych oraz Odwołania mitu, należy odczytywać jako poszukiwanie samoświadomości poetyckiej, próbę ukazania człowieka zagubionego pośród żywiołów świata. Wiele w tych poszukiwaniach postawy panteistycznej, ale często pojawia się tęsknota metafizyczna, szukanie świata „ponad”. Zdaniem Chojnowskiego w liryce Kamieńskiej l. 1957–68 uwidacznia się największa rozpiętość uczuć (badacz sięga po biblijne porównanie: od Pieśni nad pieśniami do Księgi Koheleta), jaką można odnaleźć wśród najwybitniejszych poetów polskich II połowy XX wieku.

W ostatnim etapie twórczości Kamieńskiej (1970–86) pojawia się programowo „przestrzeń transcendentna”. Chojnowski wskazuje, iż już od roku 1956 stałymi motywami utworów poetki były oczekiwanie i głód, jednak właśnie w ostatnim okresie krystalizuje się poetycka filozofia Kamieńskiej, którą można nazwać mistycyzmem poetyckim. Milczenie, prostota, pokora (przejrzystość) – należą do cech charakterystycznych tej liryki, która wypływa z osobistej „potrzeby świętości” Anny Kamieńskiej.

Wypada zgodzić się z ustaleniami olsztyńskiego badacza, chociaż wydaje się, iż periodyzacja twórczości Anny Kamieńskiej powinna bardziej uwzględniać osobiste przeżycia poetki, związane ze śmiercią najbliższych. Stąd bardziej uzasadniony byłby podział oparty nie tyle na przemianach w literaturze polskiej, ale uwzględniający biograficzne fakty, które – sąsiadując niejako z datami wydarzeń historycznych – w charakterystyczny sposób przesuwają poszczególne etapy twórczości poetki w jej poezji od zakończenia wojny do przełomu religijnego (i śmierci):

– 1945 (koniec wojny),

– 1 marca 1956 (śmierć matki),

– 21 grudnia 1967 (śmierć męża),

– 1970 (przełom religijny),

– 10 maja 1986 (śmierć poetki).

Przemiany (metamorfozy), które ustala Chojnowski dokonują się jako długotrwałe procesy i zapewne nie są u Kamieńskiej świadomym zabiegiem. Raczej przeciwnie, poszczególne tomiki dokumentują niejako ex post zmiany, które zaistniały w życiu wewnętrznym poetki: od naiwności młodej racjonalistki i entuzjastki nowego ładu – do poezji poszukującej tajemnicy istnienia, tajemnicy przekraczającej granicę śmierci. Stąd moja propozycja, aby wyznacznik w periodyzacji twórczości Kamieńskiej stanowił porządek chronologiczny, związany z edycją kolejnych tomików jej wierszy.

1. PUSTY KOŚCIÓŁ

Czas apokalipsy – Dzieciństwo – Zły bóg – Sola materia

1. Czas apokalipsy

Poszukiwania sensu, które charakteryzują człowieka, w sposób szczególny ujawniają się w Piśmie świętym. Biblijny status poezji Anny Kamieńskiej pozwala na analizę jej poszukiwań, tęsknot i pragnień, które można zapisać jako przestrzeń definiowania człowieka pomiędzy duchem a materią. Stąd święta Księga może posłużyć jako mapa poetyckiej wędrówki Kamieńskiej, od socrealistycznego zachwytu światem i nową ideologią – do głębokiego namysłu nad rzeczywistością sacrum. Od uwielbienia quasi-sakralnych odkryć powojennej rzeczywistości, poprzez zagubienie i utratę złudzeń, poetka przechodzi do trudnej rozmowy z nieznaną, duchową Obecnością. Trudno – zwłaszcza w pierwszych tomach Kamieńskiej – mówić o aspekcie teologicznym jej wierszy. W zamęcie rozmaitych idei poetka bardziej stawia pytania o relację duch – ciało, mniej w jej intuicyjnych zapisach konkretnych odpowiedzi. Biblia stanowi więc dla niej (choć z różną intensywnością na kolejnych etapach twórczości) rodzaj przewodnika13, jest Wergiliuszem w poetyckiej podróży po ziemskich piekłach i rajach. Ta apofatyczna droga podjęta zostaje przez poezję, aby dotknąć tajemnicy człowieka, przynieść rozwiązanie odwiecznego problemu życia i śmierci, rozwiązać aporię duchowego i materialnego wymiaru człowieka.

Wczesna Kamieńska nie sięga po Biblię w poszukiwaniu Absolutu, zajęta jest bowiem budowaniem „nowej ojczyzny”. Owszem, u Kamieńskiej w socjalistycznym krajobrazie jest miejsce na świątynię, jednak w Wychowaniu (1949) czas modlitwy podąża w kierunku przeszłości, aby ustąpić temu, co jest prawdziwym życiem i jedyną przyszłością człowieka:

Wiosłami dźwięku biją na płask dzwony

To kościół, który czas podwójny mierzy,

Bo czas modlitwy i – chcąc nie chcąc – drugi:

Pracy i życia, co gdzie indziej zmierza

I od Angelus odpryska daleko

(Biblioteka, W, s. 52)

W wierszu dzwony biją na Anioł Pański, ale nowy człowiek już nie rozumie ich wezwania (modlitwa to obco brzmiące Angelus), jego serce jest „daleko”, jego życiem stała się praca. Lud pracujący okazuje jednak swą wspaniałomyślność: nie przeszkadza mu nazbyt dźwięk dzwonów. Właściwie jest to dźwięk pogrzebowy – umiera religia i odpływa („wiosłami dźwięku”) na drugi brzeg, staje się zapomnianą melodią, która rozbrzmiewa niegroźnie po drugiej stronie Styksu. „Podwójny” czas nie jest tu sygnałem ambiwalencji – czas wiary to przeszłość, a prawdziwe życie przynosi nowa religia.

Prawdziwą „świętą” lub Angelusem nowej wiary staje się w omawianym utworze bibliotekarka. To ona jako gospodarz nowej świątyni, którą jest biblioteka, występuje do walki o młode umysły:

I będzie walka. Niby nic, a ogień

Młodych umysłów, kiedy nagle książka

Zapali wątpliwości sto i pragnień.

I będzie dzwon się kościelny z zegarem

Kłócić: to moje! moje!

On wybierze,

Bądźcie spokojni

(W, s. 53).

Walka jest już rozstrzygnięta, zegar historii wybija koniec ery religii. Bibliotekarka nie musi się lękać: jej zwycięstwo jest już zadecydowane – w wierszu słychać zetempowskie śpiewy, a wśród nich „najmilsze młodzieży” – piosenki radzieckie (zob. W, s. 53).

W następnym tomie proklamacja zwycięstwa idei socjalistycznych14 zostaje skonkretyzowana przez żarliwe wyznanie młodej dziewczyny, która wraca do rodzinnego domu i wie, że nie warto już modlić się podczas nabożeństwa majowego:

Powagą mnie obciąża

Siedemnaście lat życia,

Znam smak prawdziwych książek,

Czytałam Mickiewicza

(…)

Litanię, jak co roku,

Zaczyna kilka osób.

Po raz pierwszy w tym roku

Stoję sztywna, bez głosu.

Dymią knoty nabożnie,

Ktoś fałszywie zawodzi.

Wzrok

Matki bólem groźnym

Nagle we mnie ugodził.

Drży mi serce wzruszeniem,

Błyszczy księżyc wysoki,

I odważnym milczeniem

Odprowadzam obłoki

(Niewiara, Bs, s. 34).

Milczenie jest wyzwaniem rzuconym matce i jej wierze. Tytułowa niewiara prowadzi do odkrycia, że litania jest martwa – knoty świec „dymią”, nadzieje są „nierozumne”, ludzie „fałszywie zawodzą”, a matka przybiera pełną doloryzmu pozę i spogląda groźnie. I dlatego drży serce bohaterki wiersza (oczywiście, odnajdujemy tu wyraźny rys autobiograficzny), która pomimo młodego wieku odkrywa „prawdziwą” religię – wiarę w socjalistyczny świat15.

Podobny, choć bardziej subtelny, obraz rozpadu wiary i śmierci Boga przedstawia obrazek z powojennej Warszawy:

Dawno – nim padłaś, warszawska katedro,

Znałam przepaście lęku zwane Bogiem.

Ale to tylko serce tłukło się w żebrach

I płonął w żyłach ciemny życia ogień.

Więc kiedy minę podłożył faszysta,

Drugi raz w moim sercu się rozpłynęłaś.

Pomieszały się twoje gruzy święte

Z gruzami mieszkań. Łóżka poskręcane,

Czerepy stołów, talerze pęknięte

I głowy twych posągów odrąbane –

Na jednym stosie. O, góro kamienna,

Myje twe prochy ulewa wiosenna.

I już się wznosisz, świątynio w budowie!

(…)

Wola ludowa twoje ściany dźwiga,

Jak tolerancji pomnik mur ostyga

(Odbudowa katedry św. Jana, Bs, s. 59).

Zamiast trenu, jeremiady nad zburzoną świątynią, otrzymujemy poetycki opis odbudowy katedry, która jest przedstawiona niczym pomnik („wola ludowa” wznosi go jako pomnik tolerancji), zniszczone dzieło sztuki. W jej wnętrzu zamiast łaski świeci słońce, zaś – i to najbardziej dramatyczne – modlących się wiernych zastąpił „mały konik”:

mały konik w gałęziach rusztowań

Ciągnął wagonik wapna fosy brzegiem

i klękał z trudu przed pryzmatem cegieł

(Bs, s. 60).

Modli się („klęka”) tylko konik, i to „mały”, który jeszcze nie odkrył słodyczy ateizmu. Katedra zostanie odbudowana, jednak została zburzona wiara, nikt tutaj nie będzie się modlić – nowa władza okazuje tradycji nawet swoisty (humorystyczny) szacunek, ponieważ dobrze wie, że tradycja jest martwa. Z przymrużeniem oka można patrzeć na stare wiary, wszystkie ludowe wierzenia, które powoli opuszczą racjonalne i nowoczesne światy.

Ale nawet ten zdesakralizowany krajobraz pełen jest poezji – Kamieńska ma „wrodzoną zdolność widzenia poetyckiego”16. W miejsce starej religii przychodzi nowe, zamiast świętej rodziny z Nazaretu ateistyczny humanizm ustanawia internacjonalistyczną rodzinę, którą stanowią wszyscy ludzie pracy, oraz podaje nowy katechizm człowieka socjalistycznego:

Śpiewa

Młody niedoszły organista z wioski

I coś tłumaczy w cierpliwej piosence.

Trzeba pamiętać i kochać.

Nic więcej

(Nic więcej, Bs, s. 48).

Zbawienie jest zatem dane już teraz, w doczesnej rzeczywistości, a miejsce Boga zajął pracowity lud. Poezja zaś stała się pośrednikiem między niebem (tęsknotą człowieka), pojmowanym jak antyczny Olimp, a ziemią (miejscem jego życia):

Sztuka nas z wiecznością poufali.

Lecz niech Olimp wybaczy mi wszystek,

Zawsze będę dzień obecny chwalić,

Jedną chwilę, to niebo, ten listek.

Nie mam wielkich na wieczność widoków.

Dnia jednego – adieu – miejsce czyste.

I znów będzie na wiersza obłoku

Jedna chwila, to niebo, ten listek

(***Sztuka nas z wiecznością, Bs, s. 30).

„Jedna chwila, to niebo, ten listek” to elementy ody na cześć dotykalnej, zmysłowej rzeczywistości, w której poezja staje się substytutem wartości duchowych. W oczach bohatera lirycznego liczy się tylko „teraz”. Nie pozostawiono tu żadnego miejsca na kategorie ducha – istnieje tylko dotykalna materia. Poezja Kamieńskiej opiewa ideologię, w której nie ma miejsca na „zabawę w metafizykę”: materia – a nie duch, czas – a nie wieczność, ludzie (kolektyw) – a nie wspólnota człowieka z Bogiem. „Adieu” zostaje rzucone w pustkę, w której nie ma żadnych znaków boskości (wieczność „na wiersza obłoku” jest jedynie epifanią poezji).

Oczywiście, w zamian pojawiają się nowe wzorce świeckiej świętości: w poemacie Joliot miejsce cnót chrześcijańskich zajmują przymioty Stalina – jego „spokój i dobroć stanowcza” (zob. Osz, s. 54). Zmieniają się także miejsca kultu:

a każdy kościół dziś jeszcze jest źródłem cudów, łez i krwawych potów,

tu na pustyni z gruzu kiełkuje ziarno socjalistycznego miasta.

Wesołe pielgrzymki dążą do miejsca, gdzie drukuje się książki,

gdzie gra na placu muzyka w chłodzie pogodnych fontann

(…)

Lud, który w śmierć nie wierzy, który nie zna rozpaczy

(Warszawa, Osz, s. 13).

Triumfujący człowiek odnalazł w socjalistycznej ojczyźnie nową arkadię: pełno tu fontann, głód mądrości zaspokaja publiczna biblioteka, a święto odbywa się przy dźwięku muzyki na placu miasta. Socjalistyczne sacrum pozwala łaskawie stać kościołom, bowiem „pielgrzymi” szukają nowych cudów i zyskali wyższą (klasową) świadomość – stanowią lud, który nie wierzy w śmierć, ergo: nie wierzy w świat po śmierci17.

Po latach sama Kamieńska krytycznie oceni naiwną wiarę w socjalistyczną religię, jednak w epoce socrealizmu nie mamy prawa wątpić w szczerość i entuzjazm budowania nowego świata – wyraźny w tomach Bicie serca (1952) i O szczęściu (1954). Poeta do owej walki o przyszłość narodu i dobrobyt ludowej ojczyzny dodawał to, co w nim najlepsze – swoje serce i swoje słowo18. Tak naprawdę jednak kryzys światopoglądowy, dramat ateizmu powojennego pokolenia wyrasta z przeżycia okrucieństwa apokalipsy. „Wojna mocno zachwiała teizmem przyszłej wybitnej autorki”19 – stwierdza Z. Chojnowski. Wojna dotknęła całych społeczeństw pozbawiając je wiary religijnej, zaś poezji powojennej wspólny był „racjonalizm, dystans i opisowość jako reakcja na chaos, ogrom wojennego cierpienia i duchowe zagubienie w świecie «bez Boga»”20.

Przeżyty dramat wojennej apokalipsy przynosi nieodwołalne pytanie: Unde malum? Gdzie był Bóg? Dlaczego pozwolił na tak wielkie zło – i czy w ogóle jest? W tomie Pod chmurami Bóg okazał się nieudolnym władcą świata21, przypomina bezsilnych bogów mitologii i dlatego jego detronizacja jest nieodwołalna:

Co pozostało z ciał młodych (…)

Co z ciała wielkiego Zeusa?

(Archeologia, Pc, s. 69).

Socjalistyczny katechizm umieszcza więc Boga w ruinach archeologii (mitologia) lub religijnym skansenie (ludowe zabobony). Ideologia bez Boga ustanawia człowieka panem świata. Ale właściwie jest to tylko dowód ludzkiej bezradności, rozpaczy i rozdarcia, którego nie potrafimy zrozumieć, a nawet opisać. Przekonująco oddaje ten stan J. St. Lec w swoim wierszu, pochodzącym z 1967 roku:

Pod ścianą naszej rozpaczy

przemocą stawiany

nazwany przez nas

Bogiem22.

Podobny zapis niewiary (a może bardziej buntu wobec złego losu, ponieważ nie jest to reminiscencja z okresu wojny, ale gorycz po śmierci męża) odnajdujemy jeszcze w Wygnaniu (1970), w którym patrzą na nas „oczy bogów naszych wszechniemocnych”, gdy „otworzymy księgę pełną królewskich trupów” (***Jaki będzie, Wyg, s. 41). Trafnie wyraził to J. Łukasiewicz w swoim komentarzu do poezji Różewicza: „straszny jest los w świecie, gdzie nie ma Boga, gdzie Nic i Nikt są nie do zastąpienia”23. Apokaliptyczna wizja pustki nie pozostawia człowiekowi żadnej nadziei, także poezja nie przynosi żadnej pociechy:

nic nadchodzi

nic w czarodziejskim płaszczu

Prospera

nic z ulic i ust

z ambon i wież

nic z głośników

mówi do niczego

o niczym

nic płodzi nic

nic płodzi nic

nic czeka na nic

nic grozi

nic skazuje

nic ułaskawia24.

Nie tylko ideologia komunistyczna, ale cała współczesna laicka kultura, odrzucając sacrum, skazała człowieka na samotność, rozpacz i pustkę25. Można powiedzieć, że autorka Bicia serca próbuje ocalić swoje „ja” poetyckie w sposób właściwy poecie. „Kamieńska wierzy w poezję, w to jedno nie utraciła wiary do końca”26. Stąd nieustannie powracająca potrzeba sprawdzania statusu rzeczywistości nadprzyrodzonej, ponawianie negacji świata sacrum, kolejne dowody jego obojętnej (nie)obecności:

Osobliwe to muzeum

(…)

Dzwony głoszą niezmienne wyroki

tym, przed którymi wrota cudów

mściwie zatrzaśnięte

(Wrota cudów, Ź, s. 84).

Ten stały niepokój metafizyczny obecny w poezji Kamieńskiej stanowi antidotum na programową i ideologiczną dykcję socrealistycznej „poezji”. Pozwala porównać świat „wokół” ze światem poetyckiego wnętrza. Twórczość nie pozwala zamknąć się w stałych, gotowych formułach, a poeta ciągle ponawia trud rewizji starych/nowych reguł, świętych/świeckich dogmatów. W obliczu rosnących wątpliwości oraz pomieszania światów (sacrum – profanum)27, Kamieńska potrafi nazwać tylko to, co najbardziej intymne, a zarazem najbardziej osobiste, najmocniej naznaczone stygmatem własnej, dotykalnej egzystencji:

W żadnej z tych świątyń

dobry Bóg nie mieszka.

Puste są łona katedr.

Syn mi się urodził

(Matka, Ź, s. 15).

Wydaje się, że ów „dobry Bóg” jest nieobecny w tym świecie, ale spowity tajemnicą być może należy do innego świata, z którego przychodzi „syn [który] mi się narodził”. Niekoniecznie jednak jest to wina Boga, że człowiek nie potrafi dotknąć Jego obecności. Istnieje bowiem możliwość, iż – jak poświadcza J. Guitton, jeden z ulubionych filozofów Kamieńskiej28 – z tej nieobecności, pustki i rozpaczy rodzi się prawdziwa wiara29.

2. Dzieciństwo

W poetyckiej teologii Anny Kamieńskiej twórczość lat powojennych objawia się „w postaci pustego nieba (…) Bóg jako Stwórca, czy tym bardziej jako Opatrzność, jest na tym etapie nieobecny”30. Można mówić w tym okresie twórczości poetki – stwierdza Z. Zarębianka – o „teologii ateizmu, dyskursywnej negacji Boga, postrzeganego jako wytwór ludzkiego lęku i projekcja marzeń o niezmąconej szczęśliwości”31. Taka postawa wobec Boga wyrasta z koncepcji śmierci Boga (Nietzsche) oraz ideologii marksistowskiej32. Chociaż w wierszach z tomu Wychowanie (1949) „dzieci idą na katechizm codziennie/ gospodarz powozem na sumę jedzie” (Chata mazurska, W, s. 51), jednak bardziej istotna jest „nauka inna (...) Uśmiechnięty jak dziecko i jak ojciec tkliwy/ Uczony niech prowadzi lud w świat sprawiedliwy” (Joliot, Osz, s. 48)33. Nawet motto przywołanego poematu (z Lukrecjusza) odsyła do idei materialistycznych34.

Z porzuceniem wiary w Boga łączy się entuzjastyczna postawa apostoła nowej religii – w liście do matki bunt dziecka ugruntowany jest na racjonalistycznej wizji nowego świata:

Lecz ja nie wrócę wpierw, nim nie zrozumiem

Losu naszego, mamo, i twojego,

Nim się nauczę sił, co w ziemi leżą,

I tajemnicy kłosa pierzastego,

I temu spojrzę w gwiazdy bez obawy,

Komu ty zwierzasz wszystkie dzienne sprawy

(List ze szkoły, Bs, s. 8–9).

Patrzeć bez obawy w gwiazdy może naukowiec, ponieważ zgłębił tajniki astronomii i wie, że niebo jest puste. Nowa ideologia odwraca bohaterkę wiersza od matki i jej wiary, ale już wcześniejszy tomik zapowiadał taki scenariusz wydarzeń (są to nieodwołalne wyroki historii):

Cóż zostaje jej, matce – wylękłej, śledzącej oczyma,

Gdzie dziecko jej uniosą historii fale?

Modlić się do rąk polityków, do dłoni robotników,

Błagać ręce oparte o pługi, ręce nawykłe do pióra

Bierzcie łagodnie, bierzcie, nieście dziecko me w przyszłość swoją,

Otwierajcie jego oczy na blask rozumu,

Rozwiązujcie jego język niemy dla słusznej sprawy,

Kochajcie go ciepłem ziarna, płócien, stali…

(Wiec robotniczy w sprawie pokoju, Osz, s. 6).

Zdaniem Z. Chojnowskiego „nierzeczywiste i groteskowe jest to oddawanie przez matkę swego dziecka, które ma być kochane przez «lud pracujący», «ciepłem ziarna, płócien, stali»”35. Należy jednak wsłuchać się w głos matki (wylękłej, modlącej się, błagającej), która jest obrazem wszystkich matek opłakujących utratę swoich dzieci wskutek wojny. Ta matka matek dostrzega, że historia przekroczyła kolejną granicę i mądrość matki podpowiada, że należy powierzać dziecko „słusznej sprawie”. Stąd dramatyczny głos: „Bierzcie łagodnie… nieście me dziecko… Otwierajcie jego oczy… Rozwiązujcie jego język… Kochajcie…”! Historia wprowadza w nowy czas mesjański36, w którym władzę nad światem przejmuje mesjasz zbiorowy – enigmatycznie i ezoterycznie pojmowany „lud pracujący”, będący motorem historii37.

Dziecko komunizmu, na które z nadzieją patrzy poetka, rośnie i… „pokazuje rogi”. Dlatego Kamieńska porzuca socjalistyczny Eden i propagandową dykcję swoich pierwszych tomików. Nie jest to jeszcze afirmacja sacrum, ale znak gorzkiego rozczarowania świeckim zbawieniem:

Czas, który wali trony, co zgładza wodzów i króli,

ten jeden drobny ślad dziecka ocalił kapryśnie i tkliwie.

Na próżno dufnymi słowami depczecie lat glinę, poeci.

Wystarczy oddech dziecinny, by wstrzymać nad światem obłoki

(Ballada kijowska, Om, s. 16).

Ballada kijowska z tomu Odwołanie mitu (1967) przynosi inną wizję świętego miejsca niż zapisany w tomie Bicie serca (1954) wiersz Odbudowa katedry św. Jana. Obraz małej pasterki i jej kozy został utrwalony w kamieniu: „gdzieś z głębi fundamentów modliły się szeptem dwa ślady”. Wiersz zanotował prozaiczną czynność: dziecko przechodzi poganiając kozę i zostawia na mokrym betonie ślad (niczym horacjańskie Exegi monumentum), który na zawsze już będzie istniał w kijowskiej świątyni. Jakże inaczej odczytać należy ów ślad kozy w Balladzie kijowskiej niż obraz „małego konika” z warszawskiej katedry38.

Z kolei w cyklu poświęconym zmarłej matce, poetka zanotowała pełen niepokoju i rozdarcia obraz:

Zostaje gwiazda

(…)

Dzwon. A w dzwonie głos twój, mamo,

Do dziecinnej wiary wzywający,

Której już nigdy… nigdy

(***Urodził się, Dm, s. 201).

Dzwon wzywa do dziecięcej, ufnej wiary, ale jak uwierzyć w obliczu śmierci najbliższej osoby? – zdaje się pytać poetka. W jaki sposób pogodzić wiarę ze śmiercią?39 Ten dylemat okazuje się dostępny tylko czystemu poznaniu – dziecko podążające na śmierć prowadzi rozmowę z matką:

Szedł tłum. Na czele chłopiec mały.

Obdarte buty, skarpetki spadły w obwarzankach.

– Mamo, czy umrzeć bardzo boli?

– Nie bardzo, synku. Tylko trochę.

Tylko chwileczkę.

– A co będzie potem? Czy prawda,

że tam będzie ogród?

Lecz jeśli ogród –

zza krzaka może Bóg wyskoczyć!

Mamo, czy Bóg podobny jest do esesowca?

Chciałbym, by był jak ciocia Sura,

co wyjmowała z beczek kiszone jabłuszka.

Czy Bóg podobny jest do cioci Sury?

Więc jak to będzie potem, mamo?

– Nie bój się, synku, nic nie będzie.

– Jak to dobrze, mamo, że po śmierci jest nic –

Może to wiedza, którą mają dzieci, nam odebrana?

(O śmierci, Wyg, s. 66).

Przedstawiona scena z cyklu Pieśni powszednich nie jest końcowym etapem edukacji – za chwilę matkę i dziecko spotka śmierć. Intrygujące, że w pytaniach dziecka zawarta jest cała teologia, zaś matka potrafi im przeciwstawić jedynie bezradną odpowiedź („Nie bój się, synku, nic nie będzie”). To dziecko-teolog próbuje zdefiniować Boga: słyszymy echa biblijnych przekazów, które (ze względu na brak czasu – zbliża się śmierć, ale i szczególny rodzaj dziecięcego widzenia spraw) dane są jednocześnie: ogród Eden, w którym Bóg ukryty może nagle się objawić („wyskoczyć”), ale tuż obok Mojżesz, bo to on spotkał Boga „w krzakach”. Z jednej strony sprawiedliwość Boga (może ukarać ludzi jak „esesowiec”), a z drugiej – miłosierdzie (dobry „jak ciocia Sura”).

Problem zła i śmierci, widziany oczami dziecka, odnajdujemy w poezji Swena Czachorowskiego. Naiwne pytanie:

mamo

mamo

dlaczego

pan bozia wypędził adama

kiedy mógł z dużej gliny

ulepić kogutka

(Kartki przypadkiem odczytane, 1953)40,

dotyczy jednak nie teologii (kim jest Bóg), ale ukrywa pragnienie powrotu do krainy cudowności, powrotu „z bagażem wszystkiego, co się dokonało, całego czarodziejstwa, co się wysnuło z oryginalnej i kreatorskiej wyobraźni poety”41.

Prywatna eschatologia Kamieńskiej wskazuje na jej powrót do dzieciństwa, w którym jest obecna wiara. W Dobranoc matce (1959) jest to wiara, „której już nigdy… nigdy”, zaś w późniejszym Wygnaniu (1970) wiara ukazana jest już w inny sposób – jako „wiedza, którą mają dzieci, nam odebrana”. Powrót do wiary dzieciństwa to również temat rozważania o nieskończoności i wszechmocy, które prowadzi dziecięcy podmiot Dwóch zdziwień:

Powiedziano mi że dwie proste równoległe

nie przetną się w nieskończoności

pan Zając nasz matematyk

oraz że Pan Bóg jest wszechobecny

ksiądz Jaworowski ze swoim chrząkaniem

i z tym cała klasa lata po klasie i na moje uwagi nie zwraca uwagi

Bardzo się zdziwiłam

te dwa zdziwienia

to dwie otchłanie mego dzieciństwa

nie licząc oczywiście śmierci

geometria i oko w trójkątnej powiece

wcześnie uczono nas nieskończoności

i geometria razem z teologią

chciały być mądrzejsze od życia

od zachodów słońca

od przebiegłości instynktów

gniazda rozpaczy

Nieskończoność na szerokość opustoszałego stołu

wszechobecność przekreślona na krzyż

(Dwa zdziwienia, Wps, s. 93).

Wiersz nie rozstrzyga, które zdziwienie jest „mądrzejsze”: zdziwienie uczennicy pana Zająca i księdza Jaworowskiego, czy też zdziwienie wspominającej tamte nauki nauczycielki (to ona jest autorem wypowiedzi, którą cechuje zabawna, podwójna homonimia: „cała klasa lata po klasie i na moje uwagi nie zwraca uwagi”). Jednak podważa autorytet geometrii i teologii, które „chciały być mądrzejsze od życia”. Smak życia to smak cierpienia42, pustka i rozpacz więcej mówią o celu (lub bezsensie) egzystencji niż wszystkie teoretyczne (teologiczne i geometryczne) wywody.

3. Zły bóg

Poszukiwanie Boga w poezji Kamieńskiej bynajmniej nie od razu prowadzi w stronę Księgi. „Jego punktem wyjścia jest niewiara, egzystencjalizm ateistyczny, eschatologia rozpaczy”43. Egzystencja, a nie Biblia, stanowi tutaj właściwe kryterium. Nieobecność Boga jest skutkiem zagubienia, które odnajdujemy w filozofii egzystencjalistów44. Już w tomie O szczęściu (1952) słyszymy wołanie człowieka z otchłani śmierci:

z najciemniejszej nocy woła człowiek, który czuwa,

A jest to krzyk i wiary, i rozpaczy zarazem:

Ludzie giną, nie wierzę, aby nadaremnie

(Joliot, Osz, s. 50).

Ten krzyk nie jest skierowany w pustkę, okazuje się, że w ciemności ukrywa się obojętny, złośliwy Stwórca: „Ten, który mnie sądzi, stał tam cały czas ukryty za pniem litery, odziany w skóry biedny samotnik, gardzący miłością, ojcostwem, i przyglądał się nam spokojnie jak wilk igraniu owiec” (Rzecz o literze, Om, s. 9). Ten demiurg nie jest przyjacielem człowieka, ale los świata spoczywa w jego ręku – zły bóg może więc tylko otrzymać parodię modlitwy, w którą wpisano lęk:

Ten tajemniczy, wielki Zwierz,

(…)

Módl się do niego z głębi sierści,

Kiedy dosięga cię

Kolczasty jęzor ciemności.

Zwierzo-boże!

Bądź mi miłościw!

Bądź wola twoja!

Oprócz ciebie i mnie

Nie ma nic na tym świecie

(Z głębi sierści, Wop, s. 20)45.

Bóg należy tu do świata natury46, a Jego wszechmoc objawia się przez niszczycielskie siły żywiołów, kataklizmy pustoszące świat ludzi. Jest to jednak siła osobowa, która w Źródłach (1962) ujawnia się przez przerażające znaki (świadczy o tym odwołanie do biblijnej Księgi Daniela):

co pisze swoje: Mane, Thekel, Fares

palcem płomienia

(Miasto Agadir i miasto Lar, Ź, s. 89).

Obcy, nieznany, nieżyczliwy Władca świata stoi u jego kresu – jak w wierszu z Rzeczy nietrwałych (1963), gdzie losem człowieka jest kosmiczna katastrofa, być może transmitowana przez radio lub telewizję, aby na moment zapewnić rozrywkę okrutnemu demiurgowi:

Dziękujemy za uwagę.

Za minutę dalszy ciąg programu

(W pieluchach kosmicznych, Rzn, s. 91).

Ów despotyczny władca-demiurg daje się rozpoznać od początku istnienia czasu i historii. Kamieńska-tłumacz tak relacjonuje „perypetie” człowieka z Bogiem, które zapisała tradycja ludowa w pieśni o śmierci królewicza Marka:

Nie ma dla cię strasznego tu wroga,

Jeno umrzesz, Marko, od chorości,

Coć Bóg zada, ten stary zabójca.

W wodzie Marko lica swe ogląda.

A gdy Marko lica swe obaczył,

Ujrzał Marko, że czas mu umierać.

Łzy wylewa a rzewnie przemawia:

„Świecie kłamny, przenadobny świecie!

Małom jeszcze tobą się nachodził,

Mało jeszcze przez troje stulecie.

Przyszła pora, bym cię mieniał, świecie!”

(Śmierć królewicza Marka)47.

W swoim komentarzu Kamieńska stwierdza, iż „Marko jest niezwalczony, tak że radę daje mu dopiero Pan Bóg, ten stary zabójca, jak mówi w pieśni rusałka. A miał wówczas Marko, jak w bajce, lat trzysta”48. Widoczna jest tęsknota do „mądrości ludu” i piękna pierwotnego języka, na które wyczulona jest poetka. Właśnie sięgając do folkloru, pragnie rozwiązać dylematy, które w tak naiwny sposób przedstawiała wcześniej, hołdując w swoich wierszach hasłom marksistowskiej propagandy.

W pieśni o śmierci królewicza Marka nie ma jednak niezgody na wolę Boga, wszystko dokonuje się według naturalnego porządku („czas umierać”). Tymczasem w wierszach Kamieńskiej bunt wobec śmierci jest wszechobecny. Dlaczego muszę umierać, dlaczego Bóg na to pozwala? – „głównym «tematem» poezji autorki Źródeł jest śmierć”49. I nawet wiara nie przynosi większej pociechy:

Ten drugi – był kapłanem więziennym.

Nędzarz – bo słów otuchy mu zabrakło.

Za wiele błogosławił ciał storturowanych,

aby nie zwątpić w ducha

(Notatnik paryski I, Wyg, s. 77).

W obliczu śmierci – zdaje się pouczać poetycka logika Wygnania (1970) – człowiek uzmysławia sobie obojętność Boga, który może i jest nad światem, ale na pewno nie troszczy się o nas. Ten Bóg zapomniał o człowieku, okrutny i zły patrzy obojętnie na cierpienia ludzi. Stąd wniosek o przerażającej niekonsekwencji Stwórcy – skoro w Dekalogu zapisano zakaz zabijania, to dlaczego Bóg „spokojnie” patrzy na śmierć istot, które powołał do życia:

Jak łatwo okryć się śmiesznością,

kiedy się mówi: Nie zabijaj!

Jednemu to na całą ludzkość się udało –

jeden był Mojżesz.

A i on bał się mówić we własnym imieniu,

gadał z rozkazu Boga,

zaś ten starzec bywał okrutny, ale nigdy ckliwy.

I nawet powaga Mojżesza nie łagodzi bezradności poetki, która domaga się uznania równych praw zwierząt do poszanowania życia:

Więc śmiejcie się, rechoczcie do samego nieba,

bo mówię: Nie zabijaj

konia

(O śmierci, Wyg, s. 65).

Uważna analiza ukazuje jednak paradoks biadań w wierszu O śmierci: Bóg milczy, śmieją się ludzie („rechoczcie do samego nieba”), a zatem Stwórca nie jest nawet zdetronizowanym panem ziemi (schronił się w niebie, aby uniknąć dzikich wrzasków uzurpatora – człowieka, który sam namaścił się na boga), ale raczej pustą ideą, wykorzystywaną przez prawodawcę, by znaleźć nadludzką sankcję moralności50.

4. Sola materia

Pierwszy okres poetyckich zmagań Kamieńskiej z tematyką Boga przebiega pod patronatem Lukrecjusza i jego materialistycznej wizji świata. Zwłaszcza Bicie serca (1954) napisane jest pod dyktando greckiego filozofa materii51. Ale i później cień Lukrecjusza obecny jest w twórczości poetyckiej Anny Kamieńskiej. Wyraża to choćby zabawna apostrofa skierowana do drewnianego świątka:

Klocku nasz,

któryś jest z drewna

i z frasunku

(…)

Mądryś ty,

owocu żywota polnego.

Każdy sęk twój i zadzior

błaga o przebaczenie sztukę.

Taka twoja modlitwa.

Ją uprawiamy wraz z tobą.

Amen

(Świątek, Ź, s. 104).

Do tytułowego świątka odnoszą się słowa modlitwy, stanowiące parafrazę zarówno modlitwy Pańskiej (Ojcze nasz), jak i Pozdrowienia Anielskiego. Być może ów świątek to rzeźba Chrystusa frasobliwego. Wskazuje na to wyrażenie „z frasunku”, jak i „błaga o przebaczenie”. Wówczas wiersz można byłoby odczytać nie jako parafrazę-parodię, ale jako oskarżenie Boga, do którego Jezus wołał: Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił… (Ps 22,2; Mt 27,46). Bardziej jednak właściwa jest interpretacja, wedle której miejsce Boga zajmuje idea sztuki – to do niej modli się świątek, a wraz z nim zbiorowy podmiot. Przeprasza sztukę za swoje „grzechy” – może niedoskonałość artystyczną52, może za samą ideę wyobrażania Frasobliwego, który przecież „nie miał wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał” (Iz 53,2)?

W podobnej konwencji apelu utrzymany jest inny wiersz z tomu Źródła (1962):

Pomówmy szczerze, wysokie góry

(…)

Cóż wy wiecie, góry, o krzyku śmiertelnym zająca,

o trwodze zbłąkanej sarny,

o męce miłości?

Wznosicie skaliste głowy

(…)

i odziewacie się w piękno:

w wasze śmiertelne życie

(***Pomówmy szczerze, Ź, s. 73).