Jan Bielecki. Powieść narodowa polska oparta na podaniu historycznym - Juliusz Słowacki - ebook

Jan Bielecki. Powieść narodowa polska oparta na podaniu historycznym ebook

Juliusz Słowacki

0,0
24,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jedna z pierwszych powieści poetyckich Juliusza Słowackiego. Problematyka utworu dotyka zdrady narodowej. Tytułowy Jan Bielecki jest sprawcą konfliktu, wielce tragicznego w skutkach. Klasyka godna polecenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 18

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Juliusz Słowacki

Jan Bielecki

Powieść narodowa polska oparta na podaniu historycznym

Warszawa 2017

I. Wyprawa nocna

Oto się ciemne księgarnie otwarły,

Tu źródła bogactw w zapylonej ramie.

Czytam... Jak dziko ten język umarły

Pod piórem w kształty nieżywe się łamie.

Język i gorszy przesąd zakonnika

Jak rdzawa klamra myśl księgi zamyka.

Czy tu wygrzebiesz dzieła Giedyminów?

Czy głos Zygmuntów jak echo daleki?

Są to jak Sfinksy te ubiegłe wieki,

Mówią zagadką dziś ciemną dla synów.

Znajduję słowa: „Kraj nasz dosiągł szczytu,

Chylić się musiał”. – Precz z myślą szatana!

Pamięć, w dalekich wiekach obłąkana,

Niech spocznie... Okno klasztoru otworzę...

O! Jak spokojne otchłanie błękitu!

Tam z dala płynie złote kłosów morze,

A tu klasztoru szumią ciemne lipy;

Myśl rozwesela daleki szmer lasów.

Gdy pogrzebałem pamięć dawnych czasów,

Jestem wesoły jak biesiadnik stypy.

Snem jest ów obraz. Umysł się najgrawa

Z nieszczęść obecnych, bezwładny – bez steru.

Gdzież jestem? – Oto mury Westminsteru,

Tam Izba Parów, tu Tamiza mgława

Połyska słońcem. Przebiegałem chmurny

Ów pałac zmarłych z uczuciem przestrachu;

Bo ja sam byłem jak umarły w gmachu,

A oni żyli... Nie zajrzałem w urny,

Wybiegłem – więcej nie wchodzę w te ściany...

Ale samotny wracam dziś i co dzień

W dziedziniec głazem grobów brukowany,

Po których stąpa niemyślny przychodzień...

Ci, co posnęli w tych grobach dokoła,

Walczyli nędzni z niezdolności wrogiem;

Dążyli spiesznie do progów kościoła

I umierając kładli się przed progiem.

Z dziką rozkoszą napis mniej widomy

Niszczę do reszty śladem mojej stopy.

I czuję rozkosz, gdy mój cień znikomy

Grobowi gmachu nie dopuści cienia.

Szaleni! Dążyć pod świątyni stropy

Nie mając w duszy wrącego płomienia?

Posępny – siądę na odłamie głazu.

Smutna się powieść w pamięci rozwija.

Czytałem w księgach – a godło obrazu

Było: „Kraj zdradził, lecz zdrada zabija”.

W kronikach znajdziesz powieści osnowę,

Z kronik czerpane rysy i kolory.

Już Zygmunt August w grobie złożył głowę,

Na tronie zasiadł król Stefan Batory.

Ciężkie dla szlachty były rządy nowe,

Część po wsiach własne zamieszkała dwory.

Co było w kraju, nie skreślę do razu,

Jeden cień tylko maluję obrazu.

Pan Brzezan w cudnej mieszka okolicy.

Zamek objęła rzeka w dwa ramiona,

Nad bramą klasztor, w murach zakonnicy,

Dalej kaplica blachą powleczona.

W komnatach żadnej nie ujrzysz różnicy

Od złotych komnat, gdzie mieszkała Bona.

Pan Brzezan lubi żyć w królewskim dworze,