Jak być wiedźmą w XXI wieku? - Danielo Clarissa - ebook

Jak być wiedźmą w XXI wieku? ebook

Danielo Clarissa

2,9

Opis

Książka opisuje niezapomniane tradycje słowiańskie, zwyczaje, wierzenia, rytuały i kulty. Bez owijania w bawełnę opowiada czym była kultura pogańska oraz co doprowadziło do jej unicestwienia. Dowiedz się jakie demony wyznawali Słowianie, dlaczego zwracali się do duchów o rady i jak zmieniały się ich wierzenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 60

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,9 (19 ocen)
5
2
3
5
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Danielo Clarissa

Jak być wiedźmą w XXI wieku

© Danielo Clarissa, 2019

Książka opisuje niezapomniane tradycje słowiańskie, zwyczaje, wierzenia, rytuały i kulty. Bez owijania w bawełnę opowiada czym była kultura pogańska oraz co doprowadziło do jej unicestwienia.

Dowiedz się jakie demony wyznawali Słowianie, dlaczego zwracali się do duchów o rady i jak zmieniały się ich wierzenia.

ISBN 978-83-8189-421-0

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Od autorki:

Chwytliwy tytuł, prawda? Sprawia, że młode dziewczyny lub młodzi chłopcy z zaciekawieniem sięgają na półkę. Ale jeżeli spodziewacie się książki fabularnej, to niestety muszę was rozczarować.

Swoją publikację pragnę poświęcić przede wszystkim tradycyjnej słowiańskiej magii, ważnym świętom i rytuałom oraz światopoglądowi. Zgromadzoną tu wiedzę zbierałam długo z książek, spotkań, rozmów z pasjonatami magii i Słowiaństwa oraz rzecz jasna własnych doświadczeń.

Wychowałam się bowiem w małym miasteczku — praktycznie wsi — gdzie wiele zwyczajów i legend było obecne jeszcze przynajmniej przez ułamek mojego dzieciństwa.

Nie przedłużając już zbędnie. Zapraszam.

Słowianie i demony

Jak wszyscy doskonale wiemy, kościół katolicki na przestrzeni lat mocno demonizował demony. Można powiedzieć, że cała pogańska kultura została celowo przedstawiona tak, aby kojarzyła się z siłami ciemnymi, złem i potępieniem. Zdecydowana większość z nas była zapewne wychowywana w przekonaniu, że demony to złe do szpiku kości potwory, duchy z innego wymiaru które zaciągnął nas do piekła jeżeli sprzeciwimy się zasadom. Przyznaję, że jestem w tej kwestii dość stronnicza, ponieważ na samym początku chcę poprosić, abyście wyrzucili te bzdury do kosza. Katolicki pogląd na demony ma w sobie ziarnko prawdy, ale aby naprawdę coś zrozumieć, należy najpierw dotrzeć do samego dna i początku.

Nie będę się tu rozpisywać na tematy takie jak krucjaty i wycinanie tak zwanych niewiernych w pień. Zamiast tego, zajmiemy się historią bardziej pożyteczną.

Nasi słowiańscy przodkowie kierowali się o wiele łagodniejszym światopoglądem wobec zdarzeń i istot o nadnaturalnym pochodzeniu. Nie dzielili wszystkiego tak po prostu na czarne i białe. Dobre i złe. Człowiek prowadził nieustanną symbiozę z sąsiednimi wymiarami i istotami duchowymi.

Demony to określenie wspólne na wszystkie stworzenia lub zdarzenia których nie szło prostym ludziom zrozumieć. Dla obrazowego przykładu, na dzień dzisiejszy internet zapewne zostałby ochrzczony demonem ze względu na jego moc przekazu i wpływ na człowieka. Rozumiecie chyba, co mam na myśli. Innym przykładem mogłaby być energia elektryczna lub sprzęty codziennego użytku.

Myślenie ludzi było pod tym względem dość proste. Nie ważne czy to jest osoba, czy zjawisko atmosferyczne czy zwykły pech, jeżeli nie rozumiem jak to działa i jak to się dzieje, to jest to demon o jeszcze nienazwanej sile. Demony były więc cały czas obecne w ludzkim życiu, ale nie do końca były tym, za co się je na dzień dzisiejszy uważa.

W dawnej kulturze pogańskiej, demonami były jednocześnie potwory, duchy, przyjazne dusze, powszechne wydarzenia i zrządzenia losu a czasem nawet sami bogowie. Może to zależeć od regionu.

Nie zapominajmy jednak, że dla słowian wciąż były to stwory bardzo mistyczne, a więc przypisywano im własne osobowości, legendy i jest w tym właściwie logika, ponieważ cokolwiek było dla człowieka demonem, było jednocześnie czymś bardzo prawdziwym.

Demony bywały dobre, złe lub neutralne. Kwestia całkowicie indywidualna i często tylko samo Licho wiedziało, czy dany demon będzie mieć wobec nas przyjazne, czy wrogie zamiary. Często wynikało to jednak z okazanego szacunku (bądź jego braku) wobec takiej istoty która siłą rzeczy przewyższała nas inteligencją i siłą magiczną.

Dbano więc o to, aby do odpowiednich person zwracać się zawsze tak, jak należy. Nie jak w dzisiejszej kulturze, oczekiwać, że padną przed nami na kolana.

Idealnym przykładem takiego zależnego działania są poczciwe demony domowe, albowiem wierzono, że dobrze jest takowe przy sobie mieć.

Czasami przypałętywały się same, a czasami dokładano wszelkich starań, aby je zaprosić do wspólnego mieszkania. Miało to zagwarantować domownikom wiele szczęśliwych zwrotów losu w przyszłości.

Jednym z powszechnych zwyczajów było wyczekiwanie sążnistego deszczu i zapraszania w swoje progi zmokłych kotów, kur lub podstarzałych ludzi czy nieznajomych szukających schronienia.

Generalnie rzecz biorąc, słowianie wierzyli, że przypadkowe spotkania mogą przynieść człowiekowi wiele dobrego więc chętnie rozmawiano z podróżnikami, zapraszano do siebie nieznajomych na nocleg, zostawiano podczas świąt dodatkowe nakrycie stołu gdyby ktoś jeszcze się zjawił lub nawet wybierano całkowicie losowych ludzi na kumy i kumów (czyli matkę i ojca chrzestnego).

Z demonami domowymi wiązały się różne przesądy. Jeden z nich mówił, że te istoty jako kwestię szacunku traktują także wygląd miejsca do którego są zapraszane. Nie przychodziły do domów zaśmieconych, brudnych, pełnych kurzu i po prostu nie posprzątanych, ponieważ nikomu nie wypadało tak przyjmować gości. Była to cecha szczególna dla

Nocnej zmory/Dusiołka czyli złośliwego demona który przychodził bez zaproszenia i męczył ludzi we śnie. Uważało się, że jeżeli w pokoju będzie panował bajzel, to Dusiołek nie będzie przychodził.

A więc, przed zaproszeniem demona w swoje progi, należało dokładnie posprzątać a w przypadku tych bardziej wybrednych, zastawić stół jak na zajazd. Ponoć domowe lubiły być czymś częstowane i nawet tak uciążliwa istota jak Nocna zmora, była skora zaprzestać na jakiś czas swoich działań, jeżeli zostawiało się dla niej łakocie.

Inny przesąd mówił, że czasami w progu naszych drzwi siedzą też i te złośliwe demony i tylko czekają, aż ktoś im otworzy drzwi lub przypadkiem zaprosi do środka. Właśnie dlatego, kiedy w rodzinie pojawił się nowy człowiek, był on do chrztu podawany kumie i kumowi przez okno, aby przypadkiem w progu nic się do niego już na starcie nie przyczepiło. Małe dzieci były bowiem bardzo podatne na szkodliwe działania sił wyższych.

Widocznie pod oknami demony nie przesiadywały :)

Ale samo zaproszenie, to jeszcze nic. Demony zaproszone uważały się za pełnoprawnych mieszkańców domu (stąd nazywano je domownikami), więc wymagały, aby tak je właśnie traktować. To znaczy, zostawiać dla nich nakrycie stołu, sprzątać izbę w której przebywają i nigdy nie mówić o nich źle gdy jest się w domu, ponieważ zawsze uważnie słuchają.

Kiedy przestrzegało się reguł, to demony chętnie pomagały innym domownikom. Sprzątały, zmiatały kurze, podrzucały smakołyki do spiżarni, odpędzały choroby a nawet przyciągały pieniądze.

Była to domena szczególnie Kłobuka znanego też jako Kobolda który był bardzo często kojarzony z chatami wiedź, ponieważ jak można się domyślić, przyjmował on postać czarnego kota. Odpowiednio zadbany, przyciągał pieniądze do właściciela domu.

Jednak, jeżeli jakiś demon uznał, że nie okazuje mu się należnego szacunku (na przykład zachowuje się, jakby go nie było), to zaczynał rozrabiać. Rozrzucał nocą rzeczy po pokojach, tłukł zastawę, rozplątywał włóczkę, bił domowników lub sprowadzał niefarta w porozumieniu z Lichem.

Tak więc lepiej było się pilnować.

Ale, ale, czasem zdarzało się, że w naszym domu zagnieździło się bez pytania coś złośliwego, co nie miało najmniejszej ochoty się z nami bratać. Co wtedy? W takim przypadku trzeba było się jakoś niechcianego gościa pozbyć. Tym rodzajem demona były często dzieci które zmarły po roku, dwóch lub zaraz po narodzeniu i nie zostały ochrzczone. Jednym z najlepszych sposób na ułaskawienie ich i wyproszenie z domostwa było odprawienie małego chrztu w domu. Wybierano kumę i kuma a następnie nadawano duchowi dziecka imię. Wtedy albo zostawał i już nam nie szkodził, albo odchodził na dobre, być może do Nawii.

Jeżeli jesteś więc początkującą wiedźmą (celowo nie używam słowa wiedźmin czy czegoś podobnego, ponieważ uważam, że termin ten może spokojnie odnosić się do każdej płci), to pamiętaj, że demony nie są takie jak się je powszechne przedstawia w filmach i książkach fantastycznych. Jeżeli sądzisz, że możesz je poskromić i wydawać im rozkazy, to możesz się szybko przeliczyć i gorzko tego pożałować. Okaż szacunek, a one chętnie ci pomogą, kiedy będziesz tego najbardziej potrzebować; bo nie są również skore, do spełniania byle zachcianek.

Wracając jednak do tematu tych demonów, których poczynania względem ludzi ciężko przewidzieć, nie mogę nie wspomnieć o Leszym/Borowym i Lichu.

Pierwszy z nich był bardzo ważnym, potężnym i owianym tajemnicą demonem lasu. Tutaj warto wspomnieć, że demony leśne uważano za najpotężniejsze ze wszystkich, ponieważ w odróżnieniu od domowych, południc czy dusiołków, nie powstawały z dusz martwych, nieszczęśliwych ludzi. Stworzenia te wiodły długi i bardzo indywidualny od człowieka żywot.

Leszy przybierał postać wilka, niedźwiedzia a czasem sowy lub porywistego wiatru, a spotkanie z nim mogło być bardzo niebezpieczne lub zbawienne. Kiedy napotykał zagubionych w lesie ludzi, czasem pomagał im znaleźć drogę powrotną a czasem zabijał. Wszystko zależało rzecz jasna od okazanego jemu i przyrodzie szacunku. Dla przykładu, ludzie śmiecący i wybijający zwierzęta w nadmiernej ilości, nie mieli co liczyć na łaskę ze strony Borowego.

Borowy/Boruta był w niektórych wierzeniach odpowiednikiem diabła i przedstawiano go czasem jako istotę podobną do satyra (Nawiązując do greckiego Pana, ponieważ na przestrzeni wieków słowianom zdarzało się bałwochwalstwo), ze względu na jego głęboki związek z naturą.

Prawdopodobnie właśnie to wyobrażenie ducha lasów stało się inspiracją dla powstania chrześcijańskiego szata.

Licho było zaś uosobieniem niefarta i wszelkiego ludzkiego nieszczęścia. Licha nigdy nie otaczano szczególnym kultem (z oczywistych względów) ale wspomnienie o nim przetrwało w idealnej formie do dnia dzisiejszego. Nie bez powodu mówimy przecież “Licho nigdy nie śpi”, “Licho wie”, “Co do Licha!?” lub “Pal Licho!”, gdy coś znów pójdzie nie po naszej myśli. Licho czepiało się zarówno spraw błahych i złośliwych jak sprowadzanie deszczu zaraz po podlaniu zbiorów czy ukrywanie ważnych przedmiotów, jak i tych wielkich i okrutnych, jak nieszczęśliwe, śmiertelne wypadki.

Licho uchodziło powszechnie za demona pozbawionego płci, ale w bardzo wielu przekazach jest ukazywane jako nieszczęśliwie wyglądająca kobieta. Osobiście, zawsze widziałam w tym demonie jakiś żeński pierwiastek.

Była nie tylko upierdliwa