Influencerka w 30 dni. Jak stworzyć spójną markę, przyciągnąć odbiorców, wyróżnić się online - Iga M. Domańska - ebook

Influencerka w 30 dni. Jak stworzyć spójną markę, przyciągnąć odbiorców, wyróżnić się online ebook

Iga M. Domańska

0,0

Opis

Czy kiedykolwiek przeglądając Instagram, TikToka czy YouTube, pomyślałaś: „Ja też tak chcę. Też mogłabym inspirować, tworzyć i budować swoją markę”?

A zaraz potem pojawiło się zwątpienie: „Ale od czego zacząć? Co jeśli się nie uda? Może to nie dla mnie…”

Dobra wiadomość jest taka, że to zdecydowanie może być dla Ciebie. Influencerem nie zostaje się przez przypadek – to efekt świadomych działań, konsekwencji i znajomości kilku zasad, które poznasz w tej książce.

Ten ebook nie jest kolejną teorią oderwaną od rzeczywistości. Praktyczny plan na 30 dni, dzięki któremu krok po kroku zbudujesz fundamenty swojej obecności online:

* stworzysz profil, który przyciąga,

* nauczysz się publikować treści, które angażują,

* odkryjesz, jak działa algorytm i jak go wykorzystać,

* dowiesz się, jak wyróżnić się w gąszczu podobnych kont,

* a przede wszystkim — zbudujesz swoją markę osobistą.

Być może teraz masz wątpliwości: czy ktoś będzie chciał mnie obserwować? Czy mam coś do powiedzenia? Czy zdążę, skoro inni zaczęli wcześniej?

Odpowiedź brzmi: tak. W świecie social mediów wciąż jest miejsce dla nowych twórców – autentycznych, prawdziwych i konsekwentnych.

Za 30 dni możesz spojrzeć na swoje konto i pomyśleć:

„To naprawdę działa. Ja też mogę być influencerką”.

Ta książka ma być Twoim przewodnikiem i towarzyszem. Czytaj, działaj, wracaj do zadań. Każdy rozdział to kolejny krok do przodu.

A teraz — czas, żebyś zaczęła swoją przygodę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 211

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Iga M. Domańska

INFLUENCERKA W 30 DNI

Wydawnictwo ON

ON 2025

Copyright by Iga M. Domańska / Orfeusz Nowakowski

ISBN: 978-83-965572-2-3-0

Spis treści

Okładka
Karta tytułowa
Zamiast nudnego wstępu parę zdań od autorki
Rozdział 1
1.1. Po co chcesz być influencerką?
1.2. Jak określić swoją misję
1.3. Twój cel SMART
1.4. Inspiracje i przykłady
1.5. Ćwiczenie końcowe – Twoja karta misji i celów
Rozdział 2
2.1. Gdzie chcesz działać? – wybór platformy
2.2. Kim chcesz być online? – wybór niszy
2.3. Jak połączyć platformę i niszę
2.4. Inspiracje i przykłady
2.5. Ćwiczenie końcowe – moja karta wyboru
Rozdział 3
3.1. Co to jest marka osobista?
3.2. Bio, nazwa i zdjęcie profilowe
3.3. Styl wizualny i spójność
3.4. Storytelling – jak opowiadać o sobie
3.5. Checklista marki osobistej
3.6. Ćwiczenie – Karta mojej marki osobistej
Rozdział 4
4.1. Co publikować na start?
4.2. Jak wymyślać pomysły na treści
4.3. Jak tworzyć treści, które angażują
4.4. Plan pierwszych 5 treści
4.5. Sprzęt i narzędzia na start
4.6. Checklista – mój pierwszy content
4.7. Ćwiczenie –Lista moich pierwszych 5 treści
Rozdział 5
5.1. Ile i jak często publikować?
5.2. Jak planować treści?
5.3. Gotowy harmonogram na 30 dni
5.4. Jak utrzymać regularność?
5.5. Checklista – mój plan na 30 dni
5.6. Ćwiczenie końcowe – mój osobisty plan
Rozdział 6
6.1. Dlaczego liczy się jakość, a nie ilość
6.2. Jak zdobyć pierwszych 100 followersów
6.3. Droga do 500–1000 followersów
6.4. Jak sprawić, żeby zostali
6.5. Checklista: Czy robię wszystko, by zdobywać obserwatorów?
6.6. Mój plan na pierwszych 1000 obserwatorów
Rozdział 7
7.1. Algorytm w prostych słowach
7.2. Co lubią algorytmy
7.3. Błędy, które zabijają zasięgi
7.4. Jak współpracować z algorytmem
7.5. Ćwiczenie – analiza własnego posta
7.6. Checklista – Przyjazny algorytm
Rozdział 8
8.1. Dlaczego interakcja jest kluczem
8.2. Jak odpowiadać na komentarze i wiadomości
8.3. Jak angażować społeczność w stories i postach
8.4. Jak budować poczucie wspólnoty
8.5. Case study – przykłady
8.6. Checklista – Czy buduję społeczność?
8.7. Ćwiczenie – Plan interakcji na tydzień
Rozdział 9
9.1. Kiedy jesteś gotowa na współpracę?
9.2. Formy współpracy z markami
9.3. Jak zdobyć pierwsze współprace?
9.4. Jak wyceniać swoją pracę?
9.5. Profesjonalizm – Twój mediakit
9.6. Checklista –Gotowa na współpracę?
9.7. Ćwiczenie końcowe – Plan mojej pierwszej współpracy
Rozdział 10
10.1. Jak utrzymać regularność
10.2. Plan rozwoju na kolejne 60 dni
10.3. Jak radzić sobie ze spadkiem motywacji
10.4. Pierwsze oznaki sukcesu
10.5. Ćwiczenie końcowe – Moja mapa na następne 60 dni
Rozdział 11
11.1. Jak wyznaczać cele długoterminowe i myśleć o swoim profilu jak o marce
11.2. Jak zwiększać współprace i podnosić stawki?
11.3. Rozszerzanie obecności – nowe platformy i formaty.
11.4. Jak dbać o siebie, żeby się nie wypalić i czerpać radość z tego, co robisz.
Rozdział 12
12.1. ChatGPT – Twój asystent kreatywny
12.2. Grafika z AI
12.3. Automatyzacja pracy
12.4. Granice korzystania z AI
12.5. Ćwiczenie praktyczne
Rozdział 13
13.1. Hejt vs. konstruktywna krytyka
13.2. Twoje granice online
13.3. Jak budować odporność psychiczną
13.4. Self-care dla influencerki
13.5. Ciekawostki z życia influencerek
13.6. Jak radzić sobie z presją porównań
Rozdział 14
14.1. Kreatywność i pomysły
14.2. Grafika i wizualizacje
14.3. Automatyzacja i planowanie
14.4. Analiza i optymalizacja
Rozdział 15
15.1. Kreatywność i pomysły
15.2. Grafika i wizualizacje
15.3. Automatyzacja i planowanie
15.4. Analiza i optymalizacja
Rozdział 16
Zakończenie

Zamiast nudnego wstępu parę zdań od autorki

Czy kiedykolwiek przeglądając Instagram, TikToka czy YouTube, pomyślałaś: „Ja też tak chcę. Też mogłabym inspirować, tworzyć i budować swoją markę”?

A zaraz potem pojawiło się zwątpienie: „Ale od czego zacząć? Co jeśli się nie uda? Może to nie dla mnie…”

Dobra wiadomość jest taka, że to zdecydowanie może być dla Ciebie. Influencerem nie zostaje się przez przypadek – to efekt świadomych działań, konsekwencji i znajomości kilku zasad, które poznasz w tej książce.

Ten ebook nie jest kolejną teorią oderwaną od rzeczywistości. Praktyczny plan na 30 dni, dzięki któremu krok po kroku zbudujesz fundamenty swojej obecności online:

– stworzysz profil, który przyciąga,

– nauczysz się publikować treści, które angażują,

– odkryjesz, jak działa algorytm i jak go wykorzystać,

– dowiesz się, jak wyróżnić się w gąszczu podobnych kont,

– a przede wszystkim — zbudujesz swoją markę osobistą.

Być może teraz masz wątpliwości: czy ktoś będzie chciał mnie obserwować? Czy mam coś do powiedzenia? Czy zdążę, skoro inni zaczęli wcześniej?

Odpowiedź brzmi: tak. W świecie social mediów wciąż jest miejsce dla nowych twórców – autentycznych, prawdziwych i konsekwentnych.

Za 30 dni możesz spojrzeć na swoje konto i pomyśleć:

„To naprawdę działa. Ja też mogę być influencerką”.

Ta książka ma być Twoim przewodnikiem i towarzyszem.

Czytaj, działaj, wracaj do zadań.

Każdy rozdział to kolejny krok do przodu.

A teraz — czas, żebyś zaczęła swoją przygodę.

Rozdział 1

Twoja misja i cel

Każda wielka podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Ale zanim zrobisz ten krok, musisz wiedzieć, dokąd idziesz i dlaczego.

Bez tego łatwo się zgubić, zniechęcić i odpuścić po kilku dniach.

Dlatego Twoja droga do zostania influencerką zaczyna się od najważniejszego pytania:

Po co chcę to robić?

To pytanie brzmi banalnie, ale uwierz – ono potrafi uratować Cię w chwilach, gdy będziesz miała ochotę rzucić wszystko w kąt. Bo będą takie momenty. Zobaczysz inne dziewczyny, które rosną szybciej niż Ty. Zdarzy się, że Twój post nie złapie żadnych lajków, choć poświęciłaś mu pół dnia. Albo ktoś z rodziny powie: „Po co Ci te głupoty?”. Właśnie wtedy odpowiedź na pytanie „po co to robię?” staje się Twoją siłą.

Pomyśl o tym jak o wewnętrznym GPS-ie. Jeśli nie wpiszesz celu podróży, możesz kręcić się w kółko, gubić czas i energię, a na końcu być wkurzona, że nigdzie nie dotarłaś. A jeśli masz jasno określony powód, to nawet jeśli droga będzie kręta, zawsze wrócisz na właściwe tory. I nie chodzi o to, żeby Twój powód był „wielki” czy „idealny”. Nikt nie wymaga, żebyś od razu ratowała świat albo zmieniała życie milionów ludzi. Wystarczy, że będzie prawdziwy i Twój. Jedna dziewczyna zaczęła wrzucać filmiki, bo po prostu kochała tańczyć – i jej energia zaraziła tysiące. Inna chciała pokazać, że mama też może mieć pasję i czas dla siebie – dziś inspiruje setki kobiet.Czasami odpowiedź jest naprawdę prosta: „Chcę się dobrze bawić” albo „Chcę poznać nowych ludzi”. I to też jest okej. Z tego mogą wyrosnąć rzeczy, o których nawet nie śniłaś.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Usiądź z kubkiem kawy albo herbaty i zapisz jedno zdanie:

Chcę być influencerką, ponieważ…

Nie poprawiaj, nie analizuj – zapisz to, co pierwsze przychodzi Ci do głowy. To Twoja prawda na teraz.

1.1. Po co chcesz być influencerką?

Nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Każda dziewczyna, która zaczyna, ma swój powód. Sprawdź, który z nich jest najbliższy Tobie.

Często dziewczyny wstydzą się przyznać do swojego prawdziwego powodu. Myślą: „to głupie, że chcę być popularna” albo „nie wypada mówić, że chcę na tym zarabiać”. A prawda jest taka, że każdy powód jest okej – o ile jest Twój. Nie ma lepszych czy gorszych motywacji. To trochę jak z wyborem butów: jedna dziewczyna bierze szpilki, bo chce błyszczeć, inna sneakersy, bo liczy się wygoda. Efekt? Obie wyglądają i czują się świetnie – ale każda na swój sposób.

Tutaj pasuje jedna historia. Znam dziewczynę, która zaczynała na Instagramie tylko po to, żeby mieć… więcej pewności siebie. Nie miała planu na karierę, nie myślała o markach czy kontraktach. Chciała po prostu sprawdzić, czy ktoś polubi jej zdjęcia i styl. Zaczęła od prostych selfie i krótkich opisów. Po roku miała już grupę dziewczyn, które pisały: „Dzięki Tobie wreszcie noszę to, co lubię”.

Jej powód na starcie był mały, ale przerodził się w coś większego.

Dlatego nie bój się swoich powodów. Nawet jeśli na początku chodzi Ci tylko o frajdę czy kilka lajków – to może być pierwszy krok do wielkiej przygody. A jeśli od razu marzysz o pracy na własnych zasadach i niezależności – też świetnie. Ważne, żebyś wiedziała, po co w to wchodzisz, bo wtedy łatwiej Ci będzie w tym wytrwać.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Weź kartkę i napisz: Mój powód, dla którego chcę być influencerką, to...

Nie oceniaj, nie poprawiaj – niech to będzie najprostsza odpowiedź z serca.

Popularność i społeczność – chcesz mieć odbiorców, którzy Cię słuchają, lajkują i inspirują.

Popularność to nie tylko liczba serduszek pod zdjęciem. To poczucie, że ktoś naprawdę czeka na Twoje treści, że masz grono ludzi, którzy zaglądają do Ciebie tak, jakby odwiedzali ulubioną koleżankę. I wiesz co? To uczucie jest niesamowite. Nagle Twoje zdjęcie z kawą staje się pretekstem do dyskusji o życiu, a zwykły filmik z zakupów inspiruje kogoś do zmiany stylu. Popularność w social media to tak naprawdę społeczność, czyli ludzie, którzy czują z Tobą więź.

Pamiętam historię jednej dziewczyny, która zaczęła wrzucać filmiki ze swoją… świnką morską. Serio! Myślała, że lajka dostanie tylko od mamy i przyjaciółki. A tu nagle pod jej postami zaczęły pojawiać się komentarze typu: „O, moja też tak robi!” albo „Pokaż, jak ją karmisz!”. Z czasem zebrała społeczność miłośników zwierzaków, którzy dzielili się wskazówkami, memami i wsparciem. Popularność przyszła sama, bo ludzie po prostu lubili być w tym miejscu razem.

I tu jest sedno: jeśli chcesz popularności, to nie licz tylko na cyferki. Licz na relacje. Bo 1000 „pustych” obserwatorów nigdy nie da Ci tyle satysfakcji, co 100 osób, które naprawdę lubią to, co robisz.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Wyobraź sobie, że masz swoją społeczność. Opisz w 3–4 zdaniach:

1. Kim są te osoby?

2. Co chcą od Ciebie oglądać/słuchać?

3. Jak chcesz, żeby się czuli po kontakcie z Twoimi treściami?

Pasja i dzielenie się wiedzą – kochasz jakiś temat (moda, fitness, książki) i chcesz nim zarażać innych.

Pasja to najpiękniejsze paliwo, jakie możesz mieć na swojej drodze influencerki. Kiedy coś naprawdę Cię kręci, nie musisz się zmuszać do tworzenia – sama ciągle wpadasz na nowe pomysły, chcesz gadać, pokazywać, dzielić się.

To energia, która wręcz wylewa się z Ciebie i naturalnie przyciąga ludzi. Bo prawdziwe emocje zawsze się przebijają – nawet przez ekran telefonu.

Mam znajomą, która od zawsze kochała książki. Wiesz, taka dziewczyna, która w plecaku zamiast kosmetyczki nosiła powieść, a wieczory spędzała z kubkiem herbaty i kolejnym rozdziałem. Pewnego dnia zaczęła nagrywać krótkie filmiki z recenzjami – bez scenariusza, bez profesjonalnego sprzętu, po prostu „z serca”. Mówiła tak entuzjastycznie, że ludzie pisali: „Nigdy nie czytałam kryminałów, ale po Twojej recenzji muszę spróbować!”. Pasja zrobiła swoje – przyciągnęła innych pasjonatów i zbudowała wokół niej małą, ale cudowną społeczność.

Widzisz, pasja zaraża. Ludzie nie zawsze muszą podzielać Twoje zainteresowania w 100%, ale jeśli widzą Twoje iskry w oczach, chcą być częścią tego ognia.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Zrób szybką listę 3 rzeczy, o których mogłabyś mówić godzinami bez ziewania. Zastanów się, które z nich sprawiają, że inni już teraz pytają Cię o rady albo inspirują się Twoim stylem życia. To może być pierwsza wskazówka do Twojej przyszłej niszy.

Zarabianie i niezależność – marzysz, by social media stały się Twoją pracą i źródłem dochodu.

Nie ma co ukrywać – wizja zarabiania na Instagramie czy TikToku brzmi kusząco. Robisz to, co lubisz, a jeszcze dostajesz za to pieniądze. Brzmi jak marzenie, prawda? I faktycznie wiele influencerek tak żyje – współprace z markami, własne produkty, płatne kampanie. Ale pamiętaj: za każdą taką historią stoi czas, cierpliwość i konsekwencja.

Znam dziewczynę, która zaczynała totalnie na luzie. Kręciła filmiki kulinarne – proste przepisy dla studentów: makaron w 10 minut, kanapka na egzamin, szybka sałatka „z tego, co jest w lodówce”. Robiła to dla zabawy, bo sama miała mało kasy i chciała dzielić się trikami. Po pół roku zgłosiła się do niej lokalna marka przypraw z propozycją współpracy. Nie dlatego, że miała milion obserwatorów – miała ich zaledwie kilka tysięcy – tylko dlatego, że miała zaangażowaną społeczność. Dziś utrzymuje się z tworzenia treści, a jej kuchnia stała się „biurem marzeń”.

To jest właśnie magia niezależności.

Social media mogą być Twoją pracą, ale kluczem nie jest pogoń za „łatwą kasą”, tylko konsekwencja i autentyczność. Pieniądze to efekt uboczny tego, że ludzie naprawdę Ci ufają i chcą być częścią Twojego świata.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Zadaj sobie pytanie:

W jaki sposób chciałabym zarabiać jako influencerka?

Poprzez współprace z markami?

Sprzedaż własnych produktów?

Może szkolenia, ebooki, kursy?

Zapisz trzy pomysły, nawet jeśli wydają się szalone. To pierwsze ziarenka Twojej przyszłej niezależności.

Budowanie marki osobistej – chcesz, by Twoje nazwisko kojarzyło się z czymś wartościowym, np. ekspertką, trendsetterką.

Budowanie marki osobistej brzmi poważnie, ale w praktyce chodzi o to, żeby ludzie, słysząc Twoje imię, od razu mieli konkretne skojarzenie. To taki efekt: Aaa, to ta dziewczyna od…. I wiesz co? To działa niesamowicie, bo nagle nie jesteś tylko jedną z wielu osób w sieci – jesteś konkretną osobą, z konkretną wartością.

Znam dziewczynę, która totalnie zakochała się w pielęgnacji skóry. Zaczynała od nagrywania stories, gdzie testowała kremy i maseczki. Na początku jej znajomi trochę się śmiali, że codziennie gada o tonikach i serum. Ale ona była w tym konsekwentna i autentyczna – naprawdę się tym jarała.

Po roku w jej kręgu mówiło się: „Zapytaj Kasię, ona się zna na kosmetykach!”. Z dziewczyny „od kremów” stała się małą ekspertką – a później zaczęła współpracować z markami, bo jej nazwisko w social media zaczęło znaczyć coś konkretnego.

Twoja marka osobista to taki Twój podpis w sieci. Nie chodzi o to, żebyś była idealna, tylko żebyś była spójna i rozpoznawalna. Możesz być ekspertką od biznesu, trendsetterką modową albo dziewczyną, która pokazuje, że życie na wsi też może być stylowe i inspirujące. Ważne, żebyś to była Ty – i żeby ludzie wiedzieli, czego się po Tobie spodziewać.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Dokończ zdanie: Chcę, żeby moje nazwisko w social media kojarzyło się z…

Może to być jedno słowo (np. „motywacja”) albo całe zdanie (np. „pokazywaniem, że zdrowy styl życia może być prosty i przyjemny”).

Ważne: Każdy powód jest dobry. Najważniejsze, żeby był Twój własny, a nie „bo inni tak robią”.

I pamiętaj – nie musisz się tłumaczyć ani dopasowywać swojego powodu do oczekiwań innych. Może ktoś powie: „To dziecinne marzenie” albo „Serio, chcesz być influencerką?”. Ale to „Ty „decydujesz, dlaczego wchodzisz w tę drogę. Twój powód nie musi brzmieć poważnie, ani tym bardziej spełniać cudzych standardów.

Mam koleżankę, która zaczęła publikować, bo… nudziła się na praktykach studenckich i chciała „coś poklikać”. Wszyscy pukali się w czoło. A dziś jej profil o planowaniu i organizacji ma kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów, a ona prowadzi własne szkolenia online. Gdyby wtedy posłuchała innych i uznała, że to „głupi powód”, nigdy by tu nie doszła.

Dlatego Twój powód – niezależnie od tego, czy chodzi o pasję, kasę, popularność czy markę osobistą – jest w porządku. To on będzie Twoim paliwem. A jeśli jest naprawdę Twój, to masz dużo większą szansę, że wystarczy Ci siły i energii, żeby wytrwać, gdy przyjdą pierwsze trudności.

Mini-stop:

Zapisz w zeszycie jedno zdanie: Mój powód jest ważny, bo jest mój.

Brzmi prosto, ale to zdanie naprawdę potrafi dodać skrzydeł w momentach zwątpienia.

– Po co chcesz być influencerką?

Każda dziewczyna zaczyna z innym powodem i to jest całkowicie okej. Jedna marzy o dużej społeczności, inna chce dzielić się pasją, kolejna marzy o niezależności finansowej, a jeszcze inna o budowaniu marki osobistej. Nie ma złych odpowiedzi – są tylko Twoje odpowiedzi.

Najważniejsze to nie kopiować cudzych motywacji, tylko odnaleźć własną. Bo jeśli robisz to „bo wszyscy tak robią”, szybko stracisz chęci. Ale jeśli robisz to z powodu, który naprawdę czujesz, będziesz miała siłę, żeby iść dalej – nawet w trudniejszych chwilach.

Pamiętaj: Twój powód to Twoje paliwo.Im bardziej jest Twój, tym dalej Cię poniesie.

1.2. Jak określić swoją misję

Twoja misja to wartość, jaką chcesz dawać ludziom.

Nie chodzi tylko o zdjęcia i lajki – chodzi o to, żeby ktoś po obejrzeniu Twoich treści pomyślał: To mi pomogło albo To mnie zainspirowało.

Twoja misja to coś głębszego niż ładna fotka czy kolejny filmik z trendem. To odpowiedź na pytanie: Co chcę zostawić po sobie w głowie drugiej osoby, gdy zobaczy moje treści?. Może to być inspiracja, wiedza, uśmiech, poczucie ulgi, motywacja do działania. Misja sprawia, że Twoje działania mają sens i ludzie czują, że warto do Ciebie wracać.

Mam koleżankę, która zaczęła nagrywać krótkie filmiki o porannych nawykach – zwykłe rzeczy: szklanka wody, 5 minut rozciągania, krótka lista zadań. Brzmiało banalnie, ale jej misją było pokazać, że małe kroki robią wielką różnicę. Po kilku miesiącach dostawała wiadomości: „Dzięki Tobie zaczęłam pić wodę zamiast kawy na czczo” albo „Wreszcie wstaję z łóżka bez włączania drzemki 5 razy”. To był moment, w którym zrozumiała, że jej treści to nie tylko lajki – to realna zmiana w życiu innych.

I w tym tkwi magia misji: gdy masz ją jasno określoną, Twoje działania nabierają spójności.

Wiesz, dlaczego nagrywasz, dlaczego piszesz, dlaczego wstajesz rano z pomysłem na nowy post. A Twoi obserwatorzy czują, że jest w tym coś więcej niż tylko chęć pokazania się.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Zapisz jedno zdanie: „Chcę, żeby moje treści dawały ludziom…”.

Nie myśl za długo – to może być proste: „uśmiech”, „motywację”, „praktyczne wskazówki”. To Twoja pierwsza cegiełka w budowaniu misji.

Zadaj sobie pytania:

1. Co chcę dawać ludziom poprzez moje treści?

2. Z czym chcę, żeby mnie kojarzono?

3. Jaką zmianę chcę wywoływać w życiu innych?

Te pytania to nie jest jakaś szkolna lista do odhaczenia. To raczej kompas, który pomoże Ci obrać kierunek. Jeśli wiesz, co chcesz dawać ludziom, to każda Twoja decyzja – od posta po współpracę z marką – staje się prostsza.

Pomyśl o tym tak : Twoje treści to paczka, którą wysyłasz w świat. Co ma być w środku? Uśmiech? Motywacja? Konkretne wskazówki? A może po prostu chwila oddechu i relaksu?

Mam przykład: jedna dziewczyna, którą obserwuję, zaczynała od wrzucania stylówek. Super ciuchy, modne dodatki – nic nowego w świecie Instagrama. Ale pewnego dnia dodała opis, w którym szczerze opowiedziała, że długo walczyła z kompleksami i dziś ubiera się tak, jak lubi – a nie tak, jak „wypada”. I wiesz co? Nagle ludzie zaczęli ją kojarzyć nie tylko z modą, ale też z pewnością siebie.

To był ten moment, kiedy znalazła odpowiedź na pytanie: „Jaką zmianę chcę wywoływać w życiu innych?”.

I właśnie tak to działa: możesz mieć setki zdjęć czy filmików, ale dopiero kiedy wiesz, co chcesz nimi dawać innym, zaczynasz być zapamiętywana.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Weź kartkę i odpowiedz na pytania jednym zdaniem, bez rozpisywania się:

1. Co chcę dawać ludziom poprzez moje treści?

2. Z czym chcę, żeby mnie kojarzono?

3. Jaką zmianę chcę wywoływać w życiu innych?

Traktuj to jak szkic – możesz go później dopracować. Najważniejsze, żeby złapać „intuicję”, a nie pisać „idealne” odpowiedzi.

Przykłady misji influencerek:

Pokazuję, że zdrowe jedzenie może być proste i smaczne.

Inspiruję dziewczyny do pewności siebie i akceptacji swojego ciała.

Pomagam kobietom w biznesie ogarnąć social media i działać odważniej.

Twoja misja to Twoje paliwo – wracaj do niej zawsze, gdy będziesz miała kryzys.

Zauważ, że każda z tych misji jest prosta, ale jednocześnie bardzo mocna. Nie trzeba wymyślać skomplikowanych haseł czy filozofii. Wystarczy jedno zdanie, które niesie w sobie sens i kierunek. To trochę jak motto życiowe – krótkie, ale potrafi trzymać w pionie, gdy przychodzą trudne momenty.

Wyobraź sobie, że Twoja misja to latarnia morska. Kiedy morze jest spokojne, może jej nawet nie zauważasz. Ale gdy przychodzi sztorm – kryzys, hejt, brak weny – to właśnie ta latarnia daje Ci światło i pokazuje kierunek. Dzięki niej nie zbaczasz z drogi i wiesz, dokąd zmierzasz.

Mam tu świetny przykład. Koleżanka, którą znam, prowadzi profil o zdrowym stylu życia. Kiedy zaczynała, była pełna energii – nowe przepisy, pomysły, zdjęcia. Ale przyszedł moment wypalenia: „Po co ja to w ogóle robię?”. I wtedy wróciła do swojego pierwszego zdania, które napisała w zeszycie: „Chcę pokazać, że zdrowe jedzenie może być proste i smaczne.” Przypomniała sobie, że jej misja nie jest o niej – tylko o dziewczynach, które dzięki jej filmikom zrezygnowały z fast foodów. To było paliwo, które pozwoliło jej przetrwać gorsze chwile i iść dalej.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Spróbuj stworzyć swoją własną misję w jednym zdaniu. Dokończ formułę:

„Moja misja to…”Niech to będzie proste, zrozumiałe i szczere. Jeśli czytelniczka Twoich treści mogłaby poczuć dokładnie to, co zapiszesz – bingo, masz swoją latarnię.

1.3. Twój cel SMART

Cel to Twoja mapa. A mapa musi być konkretna i jasna.

Dlatego korzystamy z metody SMART:

SMART to takie magiczne słowo, które w świecie rozwoju osobistego i biznesu powtarza się bardzo często. Ale spokojnie – to nie jest żadna „trudna teoria”, tylko prosty sposób, żeby Twoje cele były jasne i możliwe do osiągnięcia.

Pomyśl o tym jak o mapie w telefonie. Jeśli wpiszesz „chcę być szczęśliwa” albo „chcę być znana”, to Google Maps wyświetli tylko komunikat: „brak trasy”. A jeśli wpiszesz dokładny adres, np. „ulica X, numer Y”, to od razu dostajesz trasę, czas dojazdu i zakręty po drodze. SMART to właśnie taki system, który zamienia Twoje marzenia w konkretny adres, do którego możesz dojść.

I wiesz co? To jest naprawdę uwalniające. Bo nagle „chcę być influencerką” nie jest już pustym zdaniem, tylko planem, który można podzielić na małe kroki. A każdy krok daje Ci satysfakcję i poczucie, że faktycznie idziesz naprzód.

Mam anegdotkę: koleżanka powiedziała mi kiedyś, że jej celem jest „nauczyć się gotować”. Brzmiało ambitnie, ale… od czego tu zacząć? Jak poznać, czy jej się udało? Więc ustaliła: „W ciągu miesiąca nauczę się pięciu prostych dań, które ugotuję bez przepisu”. I nagle wszystko stało się jasne. Efekt? Po miesiącu serwowała spaghetti, risotto i domową pizzę – i była dumna jak nigdy. Bo jej cel stał się SMART.

Mini-stop:

Zapamiętaj: SMART to taki „przekładnik” marzeń na konkretne działania. Dzięki niemu Twoja droga nie jest mglistą wizją, tylko mapą z jasno wytyczoną trasą.

S (specific – konkretny) – co dokładnie chcesz osiągnąć?

„Konkretny” oznacza, że Twój cel nie może być ogólnym hasłem w stylu „chcę być sławna” albo „chcę mieć dużo obserwatorów”.

To takie marzenia, które brzmią ładnie, ale w praktyce nic z nimi nie zrobisz, bo nie wiadomo, jak wygląda efekt końcowy.

Wyobraź sobie, że idziesz do kawiarni i mówisz: „Poproszę coś do picia”. Kelner patrzy na Ciebie zdziwiony – kawę? herbatę? sok? A Ty nie wiesz. W efekcie dostajesz coś, co wcale Ci nie smakuje. Ale jeśli powiesz: „Chcę dużą latte na mleku owsianym, bez cukru”, to dokładnie to dostaniesz. Tak samo jest z Twoimi celami – musisz je doprecyzować.

Anegdotka: moja znajoma przez długi czas powtarzała: „Chcę być influencerką”. Ale gdy pytałam „w czym?”, wzruszała ramionami. Dopiero po czasie zrozumiała, że najbardziej kręci ją moda w stylu second hand. I kiedy określiła to jasno – „Chcę inspirować dziewczyny do kupowania fajnych ciuchów z lumpeksów” – nagle pojawiły się pomysły na konkretne posty, sesje zdjęciowe i hashtagi.

To już nie była mglista wizja, tylko jasny, konkretny kierunek.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Zapisz swoje marzenie, np. „Chcę być influencerką”, a potem dopisz obok, co to dokładnie dla Ciebie oznacza. Może to być: „Chcę prowadzić profil o zdrowych przepisach dla zapracowanych kobiet” albo „Chcę pokazywać proste triki modowe dla nastolatek”. Im bardziej szczegółowe, tym lepiej.

M (measurable – mierzalny) – po czym poznasz, że się udało?

Mierzalny oznacza, że Twój cel musi mieć jakieś liczby albo wskaźniki, po których jasno stwierdzisz: „Tak, udało się”. Bo jeśli powiesz: „Chcę mieć więcej obserwatorów” – to co to znaczy? 10 więcej? 100? 10 tysięcy? Bez konkretu nigdy nie poczujesz, że naprawdę zrobiłaś postęp.

Wyobraź sobie, że idziesz na siłownię i mówisz: „Chcę być silniejsza”. Brzmi dobrze, ale skąd wiesz, że jesteś silniejsza? Może dopiero wtedy, gdy podniesiesz hantle o kilogram cięższe niż wcześniej. To jest Twój miernik.

W social media tym miernikiem może być liczba obserwatorów, ilość publikowanych postów, liczba wyświetleń albo ilość wiadomości od ludzi, którzy piszą, że ich inspirujesz.

Mam anegdotkę: koleżanka, która prowadzi profil z przepisami, przez pierwsze miesiące miała poczucie, że „nic się nie dzieje”. Wszystko dlatego, że jej cel był w głowie zapisany jako: „Chcę, żeby ludzie oglądali moje filmiki”. Dopiero kiedy ustaliła, że chce osiągnąć 1000 wyświetleń na każdym filmiku w ciągu 2 miesięcy, zaczęła czuć postępy. Za każdym razem, gdy filmik miał 200, 500, 800 odsłon – widziała, że jest coraz bliżej. I to motywowało ją o wiele bardziej niż ogólne „chcę, żeby ludzie oglądali”.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Zapisz swój cel i dodaj do niego liczbę:

Ile obserwatorów chcesz zdobyć?

Ile postów chcesz opublikować?

Ile wiadomości od nowych osób chciałabyś dostać?

Nawet jeśli liczba jest na razie skromna – to lepiej mieć mały, konkretny cel, niż wielką, ale mętną wizję.

A (achievable – osiągalny) – czy to jest możliwe na Twoim etapie?

Osiągalny cel to taki, który da się zrealizować na Twoim obecnym etapie.

Nie chodzi o to, żebyś od razu planowała milion obserwatorów w miesiąc albo współpracę z największą marką modową na świecie.

Jasne, marzenia są super i nie rezygnuj z nich!

Ale jeśli postawisz sobie za cel coś nierealnego na początek, szybko się zniechęcisz i pomyślisz: „To nie dla mnie”.

To tak, jakbyś dopiero zaczynała biegać i od razu zapisała się na maraton. Już po pierwszym treningu padniesz i stracisz motywację.

Jednak jeśli powiesz: „Za dwa tygodnie przebiegnę 2 km bez zatrzymywania się” – to cel, który jest w Twoim zasięgu. I gdy go osiągniesz, poczujesz dumę, która doda Ci siły do kolejnych kroków.

Mam fajną anegdotkę. Koleżanka chciała od razu zdobyć 50 tys. obserwatorów. Brzmi ambitnie, ale po dwóch miesiącach miała… 200. Była zrozpaczona i chciała rzucić wszystko. Dopiero kiedy przekształciła swój cel na „zdobyć pierwsze 500 obserwatorów w pół roku”, zaczęła się cieszyć z każdego nowego „follow”. Po roku miała ich 5 tysięcy – i śmiała się, że tamte 50 tys. na start to był kosmos, a nie plan.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Weź swój cel i zadaj sobie pytanie: „Czy jestem w stanie to zrobić w ciągu najbliższych tygodni lub miesięcy, na tym etapie, na którym jestem?”

Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, zmniejsz cel do czegoś mniejszego, ale realnego. Lepiej zacząć od małego sukcesu, który Cię nakręci, niż od porażki, która Cię zniechęci.

R (realistic – realistyczny) – czy masz zasoby, by to zrobić?

Realistyczny cel to taki, który pasuje do Twoich obecnych możliwości – czasu, energii, sprzętu i doświadczenia. Bo jeśli zaplanujesz, że przez najbliższy miesiąc będziesz nagrywać trzy profesjonalne filmiki dziennie, a masz tylko telefon i szkołę/pracę na głowie, to szybko się wypalisz. To nie znaczy, że marzysz o czymś złym – tylko że tempo i warunki muszą być dostosowane do Ciebie.

To trochę jak z podróżą. Jeśli masz mały plecak, nie bierzesz do niego całego mieszkania, tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Podobnie z celami – na początku bierzesz tyle, ile jesteś w stanie udźwignąć.

Mam anegdotkę: moja znajoma od razu chciała mieć piękne, studyjne zdjęcia i kupiła drogi aparat, lampy, tła… Wydała masę pieniędzy, a potem okazało się, że nie ma czasu na rozstawianie sprzętu. Zaczęła więc nagrywać telefonem – i te proste, naturalne filmiki polubiła jej społeczność najbardziej. Dziś śmieje się, że mogła od razu zaufać temu, co miała pod ręką.

Dlatego realistyczny cel to taki, który nie wymaga cudów ani miliona złotych inwestycji. Możesz zaczynać od telefonu, darmowych aplikacji i wolnych 30 minut dziennie.

Najważniejsze jest to, żebyś naprawdę mogła ten cel udźwignąć – wtedy nie frustrujesz się, tylko działasz krok po kroku.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Sprawdź swój cel i zapytaj:

Czy mam czas, żeby go realizować?

Czy mam odpowiednie narzędzia (np. telefon, aplikacje)

Czy mam energię, żeby to robić regularnie?

Jeśli w którymś punkcie odpowiedź brzmi „nie”, pomyśl, jak go uprościć, żeby był dopasowany do Twojej rzeczywistości.

T (time-bound – określony w czasie) – do kiedy to zrobisz?

Czas to Twój sprzymierzeniec. Jeśli nie określisz, do kiedy chcesz osiągnąć swój cel, to łatwo wpaść w pułapkę: „kiedyś to zrobię”. A „kiedyś” w praktyce często oznacza „nigdy”. Dlatego deadline to nie kara ani presja – to Twój przyjaciel, który pilnuje, żebyś naprawdę zrobiła krok naprzód.

Pomyśl o tym jak o egzaminie. Gdyby nie było daty, wszyscy studenci uczyliby się „od jutra”. Ale skoro egzamin jest w czwartek o 9:00, to nagle książki magicznie otwierają się w środę wieczorem . Tak samo działa określony czas przy celach – daje Ci jasny punkt, do którego dążysz.

Anegdotka: moja znajoma przez pół roku powtarzała: „Chcę w końcu założyć kanał na YouTube”. Tylko nigdy nie podała sobie terminu. Ciągle coś jej przeszkadzało. Dopiero kiedy ogłosiła: „Do końca tego miesiąca wrzucę pierwszy film”, poczuła ten dreszczyk odpowiedzialności. Efekt? Ostatniego dnia miesiąca wrzuciła filmik – i to był początek kanału, który dziś obserwuje kilkanaście tysięcy osób.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Spójrz na swój cel i dopisz datę: „Chcę to osiągnąć do…”.

Nie bój się konkretu – nawet jeśli termin wydaje Ci się szybki, on zmotywuje Cię do działania. A jeśli okaże się, że trzeba trochę więcej czasu, zawsze możesz go przesunąć. Ważne, żeby cel nie wisiał w próżni.

Przykład:

Chcę być sławna → za mało konkretne.

W ciągu 3 miesięcy chcę zdobyć 1000 obserwatorów i publikować 3 posty tygodniowo.

Widzisz już, jak to działa ? SMART to taka recepta, która zamienia „chcę coś tam” w jasny, konkretny plan. Zamiast błądzić we mgle, masz mapę i wiesz dokładnie, gdzie skręcić.

„Chcę być sławna” – to zbyt ogólne i nie daje Ci żadnego punktu zaczepienia.

Ale jeśli powiesz: „W ciągu 3 miesięcy chcę zdobyć 1000 obserwatorów i publikować 3 posty tygodniowo” – nagle robi się konkretnie. Wiesz, co masz robić (posty), wiesz, do kiedy (3 miesiące) i wiesz, jak zmierzysz efekt (1000 obserwatorów).

To trochę jak z siłownią: jeśli powiesz „chcę mieć lepszą formę”, nie wiadomo, kiedy to osiągniesz i czy w ogóle coś się zmieni. Ale jeśli określisz: „za 2 miesiące przebiegnę 5 km bez zatrzymywania się” – masz jasny cel i każda przebieżka przybliża Cię do efektu.

I w social media działa to dokładnie tak samo. Konkretny, mierzalny, osiągalny, realistyczny i określony w czasie cel to Twoja mapa. Bez niej łatwo się zgubić, ale z nią masz pewność, że krok po kroku idziesz w stronę tego, czego naprawdę chcesz.

Zapamiętaj : marzenie bez planu to tylko życzenie. Plan SMART zamienia marzenie w działanie.

1.4. Inspiracje i przykłady

Każda duża influencerka zaczynała od zera.

Jedna wrzucała pierwsze filmiki z telefonu, bez montażu – dziś ma setki tysięcy widzów.

Inna zaczęła od bloga, gdzie pisała dla 20 osób – dziś współpracuje z największymi markami.

Kolejna publikowała zdjęcia z codzienności – dziś jej stories ogląda tysiące dziewczyn.

Różni je jedno: wszystkie były na początku dokładnie tam, gdzie Ty jesteś teraz.

Każda influencerka, którą dziś obserwujesz i podziwiasz, zaczynała dokładnie tak jak Ty – od zera. Bez followersów, bez profesjonalnego sprzętu, bez strategii. Różnica polega na tym, że nie zatrzymały się po pierwszym czy drugim potknięciu.

Wyobraź sobie dziewczynę, która nagrywała pierwsze filmiki telefonem sprzed pięciu lat, bez montażu, w pokoju, gdzie w tle widać było suszarkę na pranie. Brzmi znajomo? Dziś ta sama dziewczyna współpracuje z dużymi markami, a jej społeczność rośnie z tygodnia na tydzień. To pokazuje, że ważniejsze od startowych warunków jest to, czy jesteś gotowa działać pomimo niedoskonałości.

Mam anegdotkę: znajoma, która prowadzi teraz popularny profil o podróżach, zaczynała od… bloga, którego czytało kilkanaście osób. Pamiętam, jak mówiła: „To bez sensu, nikt tego nie czyta”. Ale pisała dalej, bo sama czuła frajdę z opisywania swoich wypraw. Po kilku miesiącach jeden z jej tekstów został udostępniony w większej grupie – i nagle miała tysiące wejść. Gdyby odpuściła wcześniej, nigdy by tego nie doświadczyła.

To jest właśnie inspiracja: świadomość, że nawet jeśli dziś czujesz się „mała i niewidoczna”, jutro możesz być dokładnie tam, gdzie są Twoje idole. Oni też stali kiedyś w miejscu, w którym jesteś teraz.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Wybierz jedną influencerkę, którą podziwiasz. Sprawdź jej pierwsze posty, filmiki albo zdjęcia (tak, one nadal są w archiwum!).

Zobacz, jak zaczynała – często bardzo skromnie.

Zapisz sobie jedno zdanie: „Ona zaczynała od… a dziś jest…”. To świetne przypomnienie, że każdy wielki sukces wyrasta z małych kroków.

1.5. Ćwiczenie końcowe – Twoja karta misji i celów

Weź zeszyt, kartkę albo otwórz notatki w telefonie i odpowiedz:

1. Moja misja brzmi:

2. Mój główny cel na 30 dni:

3. Mój cel na 3 miesiące:

4. Dlaczego to dla mnie ważne:

To ćwiczenie to trochę jak zrobienie własnej mapy skarbów. Tylko że zamiast pirackiej skrzyni na końcu, tym skarbem jest Twoja przyszłość jako influencerki. Dlatego potraktuj je poważnie, ale też z odrobiną zabawy – to Twoja przygoda!

Weź zeszyt, kartkę, kolorowe długopisy albo otwórz notatki w telefonie. Ważne, żeby to zapisać – bo to, co zostaje tylko w głowie, szybko ucieka. A zapisane staje się czymś namacalnym i łatwiej do tego wrócić.

Twoja karta misji i celów powinna zawierać:

1. Moja misja brzmi: …

(to jedno zdanie, które będzie Twoim kompasem – np. „Chcę inspirować dziewczyny do pewności siebie”).

2. Mój główny cel na 30 dni: …

(coś małego i osiągalnego – np. „Zdobyć 200 obserwatorów” albo „Opublikować 12 postów”).

3. Mój cel na 3 miesiące: …

(tu możesz mierzyć trochę wyżej – np. „Stworzyć pierwszy współpracowy post” albo „Zbudować społeczność 1000 osób”).

4. Dlaczego to dla mnie ważne: …

(to jest Twoje paliwo na gorsze dni – przypomnienie, dlaczego w ogóle zaczęłaś).

Pro tip : Zrób zdjęcie swojej karty i ustaw je jako tapetę w telefonie. Dzięki temu codziennie będziesz miała przypomnienie, że to, co robisz, ma sens.

Anegdotka: moja koleżanka, kiedy zaczynała, wkleiła na ścianę karteczkę z napisem „Pierwszy tysiąc obserwatorów – do końca lata!”. Brzmiało zabawnie, ale codziennie, gdy patrzyła na tę kartkę, przypominała sobie, po co wstawia nowe posty. I wiesz co? Tysiąc osób obserwowało ją jeszcze przed końcem wakacji.

Ćwiczenie dla Ciebie:

Stwórz swoją „kartę misji i celów” właśnie teraz. Nie czekaj na „idealny moment”. Zapisz ją i zachowaj – to będzie Twoja kotwica, gdy pojawi się zwątpienie.

Nie pomijaj tego ćwiczenia. To Twoja kotwica – gdy będziesz miała gorszy dzień, wrócisz do tej kartki i przypomnisz sobie, po co zaczęłaś.

Twoja misja to Twój kompas, a cel to mapa.

Bez nich możesz się zgubić. Z nimi – zawsze wiesz, dokąd zmierzasz.

W kolejnym rozdziale wybierzemy platformę i niszę, czyli miejsce, w którym zaczniesz działać i temat, z którym Cię będą kojarzyć.

Podsumowanie: Rozdziału 1 – Twoja misja i cel

Nie pomijaj ćwiczenia z kartą misji i celów. Serio. To nie jest „kolejna szkolna tabelka”, tylko Twoja kotwica.

Gdy przyjdą gorsze dni – a przyjdą, bo każda influencerka przez to przechodzi – to właśnie ta kartka przypomni Ci, dlaczego w ogóle zaczęłaś. Dzięki niej nie poddasz się po pierwszym hejcie czy słabszym poście, tylko wrócisz na właściwy kurs.

Zapamiętaj:

Twoja misja to Twój kompas.Ona mówi Ci, w którą stronę iść i co chcesz dawać ludziom.

Twój cel to mapa.Dzięki niemu wiesz, jak tam dotrzeć, krok po kroku.

Bez nich możesz krążyć w kółko, zniechęcić się i odpuścić. Ale z nimi – nawet jeśli droga będzie kręta – zawsze będziesz wiedziała, dokąd zmierzasz.

I pamiętaj – każda wielka influencerka zaczynała dokładnie tam, gdzie Ty jesteś teraz. Od pierwszego kroku, od małej misji zapisanej w zeszycie, od kilku pierwszych obserwatorów.

To, że trzymasz w rękach ten ebook i robisz ćwiczenia, już czyni Cię wyjątkową – bo działasz, a nie tylko marzysz.

W kolejnym rozdziale zrobimy następny ważny krok: wybierzesz platformę i niszę, czyli swoje miejsce w sieci i temat, z którym ludzie będą Cię kojarzyć.