30,00 zł
Humoreski, to zbiór żartobliwych opowiadań napisanych wierszem. W krzywym zwierciadle opisane są zdarzenia i sytuacje, które spotykają bohaterów. Czytanie gwarantuje uśmiech, a uśmiech rozjaśnia twarze. Serdecznie zapraszam do lektury i uśmiechu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 29
Rok wydania: 2025
SPIS TREŚCI :
BIEŻNIA
NOCNE ZMORY
DOBRANOC KOCHANIE
WIATRAKI
MYSZKA
MISS
SPORT TO ZDROWIE
ROWER
KOMBAJN
PODGLĄDACZE
PINGWIN
SPADEK
IKAR
MURZYNEK BAMBO
BITWA POD GRUNWALDEM
BIEŻNIA
Helenie robak wciąż toczy duszę
Wszystko ją mierzi i wręcz przeszkadza
Zwłaszcza gdy w lustrze ogląda brzuszek
To tupie nogą i aż jest blada.
Tydzień pościła, drugi nie jadła
Aż bez sił snuła się po dywanie
I pewno byłaby tam upadła
Lecz się przemogła, zjadła śniadanie.
Teraz ze złością patrzy w żurnale
Gdzie zgrabne baby z biustem jak skała
I znów bezsiła w niej i te żale
Ja też bym - Kurde, taka być chciała
A Sobek siedzi wzrok wbity w TV
Na aerobik patrzy z ochotą
A ona walczy lecz on nie widzi
Jaka w niej walka przechodzi obok
Zerknęła nagle na aerobik
Patrzy na ekran i wtem olśnienie
W duszy jej radość - Wiem co mam zrobić !
Wybiega po czym ściąga odzienie.
Sobka dobiega tupot zza ściany
Aż się kieliszki trzęsą w kredensie
Szybko wychodzi i oniemiały
Patrzy, jak Hela po bieżni biegnie.
Helena co ty ? - Ona nie słucha
Sapie i dyszy. Poci się, stęka
Czerwona cała. Widać ogłuchła
Sobek znów pyta - Po co ta męka ?
Z trudem dech łapiąc to wyszeptała
- Ja chcę być piękna, szczupła i młoda
Dość tej nadwyżki pulchnego ciała
Biegnę więc, biegnę, bo życia szkoda.
Sobek popatrzył się na nią krzywo
I rzucił cicho, tak bez hałasu
- A weźże pomyśl, choć raz kobieto
To bieżnia, a nie maszyna czasu.
NOCNE ZMORY
Wśród nocy dźwięk dziwny zbudził Onufrego
Zaspany się patrzy. Szuka, co takiego
Hałas robi wielki ale wokół ciemność
Mruknął tylko, i znów oddalił się w senność.
Lecz ledwo w ramiona popadł Morfeusza
Łańcuch słyszy, chichot, zmartwiała w nim dusza
Zerwał się włos gładząc zjeżony na głowie
Patrzy - nic. Słucha - nic. A na plecach mrowie
Szlafmycę naciągnął na uszy głęboko
I leży na straży mając jedno oko.
Nagle ! Jak coś huknie, a przy tym i świśnie
Przebiegnie przez pokój i w drzwiach nagle błyśnie
Naraz cisza. Siarki tylko smród ogromny
Sobek, z tego strachu, zgoła nieprzytomny
Po kwadransie spuścił z szafy drżące nogi
Upadł. Wstał. Oświecił i...Boże mój drogi !
Mój to pokój - myśli - czy nie ? Nie poznaje !
Aż usiadł z wrażenia, szczypie się i wstaje.
Bałagan tu, jakby tajfun przeszedł jakiś
Tu buty, pończochy, a tam brudne majtki
Puder po dywanie wszędzie rozsypany
Schylił się, chciał sprzątać. Wtem...Co to ? O rany !
Drzwi trzasnęły i KTOŚ idzie tu....Nie! Duchy !
Stanął więc jak wryty, trzymając okruchy
A przez pokój sunie powoli nań...Widmo
Nagle Sobek zaklął siarczyście i brzydko
Spojrzał na zjawę i... - Co się tłuczesz stara !! -
Padł na łóżko mrucząc - ach ta trzecia zmiana.
DOBRANOC KOCHANIE
Sobek od rana gonił, jak głupi
Z psem, o świtaniu, później zakupy
W pracy kierownik chyba się boczył
Spokoju nie dał, właził mu w oczy
Już na nos leciał gdy przez próg wchodził
Chciał sobie usiąść, bo się narobił
No, ale nie. Dziś wielkie sprzątanie
Klnąc, jak szewc, stanął więc przy dywanie
Kurze pościerał, pranie rozwiesił
Jeszcze firanki w oknach zawiesił
I sam, bo Hela poszła na plotki.
A on godzinę nie zlazł ze szczotki
Gdy chciał się umyć i spać położyć
Nie mógł niestety przed Helą zdążyć
O pierwszej wreszcie polazł do łóżka
I nowy problem, gdzie jest poduszka ?
Wreszcie gdy ruszył do Morfeusza
Jakiś dźwięk dziwny sen mu narusza
Ocknął się z drzemki wściekły, jak osa
To Hela chrapie - spojrzał z ukosa
Charczy i świszczy, sapie, coś gdera
A on chce lulu, jasna cholera !
Zatkał nos, czeka - nic - nie skutkuje
Charczy i sapie, i pochrapuje
Raz na bok lewy, potem na prawy
Sprawnie ją turlał, doszedł do wprawy
Nic.- No to na brzuch. Nic, dalej chrapie
Choć już nie świszczy oraz nie sapie
Zbudził ją w końcu, bo warczy we śnie,
-Młot pneumatyczny, a nie kobieta !! -
Hela zaspanym głosem go ruga.
Coś tam od chamów i, że już druga