Hotel Złamanych Serc. Jak podnieść się po zdradzie i odnaleźć siebie - Alice Haddon, Ruth Field - ebook

Hotel Złamanych Serc. Jak podnieść się po zdradzie i odnaleźć siebie ebook

Alice Haddon, Ruth Field

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Wydaje ci się, że nie potrafisz otrząsnąć się po rozstaniu? Czujesz się uwięziona w kręgu rozmyślań i bólu?

Ten wyjątkowy poradnik oferuje nowatorskie narzędzia terapeutyczne, które zmienią twoje podejście do radzenia sobie ze stratą, a także pomogą ci odnaleźć miłość w sobie i w innych.

Z tej pełnej współczucia, odwagi i humoru książki dowiesz się, jak:

• stawić czoła najgłębszemu cierpieniu bez wstydu i oceniania;

• prosić o pomoc i polegać na wspólnocie;

• być dla siebie łagodną i wyrozumiałą;

• przekształcić rozstanie w źródło miłości i dumy.

Alice Haddon, psycholożka z ponad dwudziestopięcioletnim doświadczeniem klinicznym oraz Ruth Field, autorka bestsellerów z zakresu samopomocy, pokazują, jak analizować rozstanie, wydobywać z niego siłę i żyć pełnią życia. Korzystając z ich doświadczenia znajdziesz swoją drogę do uzdrowienia.

Dla złamanych serc, solidny pierwszy krok w kierunku uzdrowienia.

„Publishers Weekly”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 170

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Słońce

We wła­snych oczach była małym stwo­rzon­kiem

Które leży na słońcu; musi się wygrze­wać, żeby prze­żyć.

Podą­żała za świa­tłem pro­mieni, nie chcąc zna­leźć się w ciem­no­ści, sama, drżąca, zmar­z­nięta.

Sku­piona na tym, by wszystko dzia­łało, żeby tylko nie zmar­z­nąć, nie uświa­da­miała sobie, że…

Nie wie­działa, że nawet w samot­no­ści ni­gdy nie mogłaby zmar­z­nąć

Bo była Słoń­cem

Pro­mien­nym, pło­ną­cym mocą nie­skoń­czo­nych rezerw cie­pła.

Od tysięcy lat kar­mią­cym małe stwo­rzonka, życie

O nie­zmie­rzo­nej mocy.

– ANI ALA­DEG­BAMI

Wstęp

Rozpacz

Okazało się, że jest ina­czej, niż sądzi­łaś1.

Zła­mane serce ata­kuje wszystko w nas, z nie­mal bru­talną siłą. Uświa­da­miamy sobie to i odczu­wamy w jed­nej mili­se­kun­dzie – tak jakby ktoś nas ude­rzył, przy­ło­żył nam pię­ścią. Jed­nak by odzy­skać rów­no­wagę, przy­zwy­czaić się do tej okrop­nej rze­czy­wi­sto­ści, potrzeba mie­sięcy, cza­sem lat, powol­nego, bole­snego pro­cesu. Po ataku przy­cho­dzi obez­wład­nia­jące zmę­cze­nie, co poka­zuje, jak mocno reaguje na taki cios nasze ciało. Zła­mane serce to nie tylko emo­cje, lecz także dozna­nie fizyczne, kon­kretne, któ­rego doświad­czamy cia­łem. Nasze ciała tracą wów­czas sta­bil­ność struk­tu­ralną i emo­cjo­nalną, a w tym sta­nie wszy­scy i wszystko wokół mogą nas skrzyw­dzić.

Zła­mane serce, zdrada, oszu­stwo, per­fi­dia, dwu­li­co­wość, prze­nie­wier­stwo, porzu­ce­nie, nie­wier­ność… oto słowa, które sym­bo­li­zują naru­sze­nie poczu­cia bez­pie­czeń­stwa i znisz­cze­nie tego, co naj­waż­niej­sze w intym­nej rela­cji – zaufa­nia. Znik­nęło poczu­cie pew­no­ści emo­cjo­nal­nej, wiara w to, jak postrze­gasz świat, i w przy­szłość, jaką sobie wyobra­ża­łaś. Ten, któ­remu ufa­łaś, wyrzą­dził ci wielką krzywdę, nie­raz nie­na­pra­wialną – czu­jesz się więc okrop­nie. Jakby ktoś wepchnął cię do wiel­kiego zder­za­cza hadro­nów i zosta­wił tam na wiecz­ność albo jakby ktoś wypchnął cię za burtę i – pod­czas gdy fale roz­bi­jają się wokół cie­bie, a ty z tru­dem łapiesz oddech – szu­kasz pomocy u uko­cha­nego, tym­cza­sem uświa­da­mia­jąc sobie, że to on wepchnął cię do wody.

Znisz­czył nie tylko rela­cję intymną, ale czę­sto cały spo­łeczny i emo­cjo­nalny eko­sys­tem, który jej towa­rzy­szył, do któ­rego oboje nale­że­li­ście. Wspólni przy­ja­ciele, nowa rodzina, opo­wie­ści, prze­szłość, ulu­bione miej­sca spo­tkań – to wszystko znika, a ty nagle jesteś odsu­nięta nie tylko od osoby, którą kocha­łaś, ale też od siatki ludzi i miejsc, które trzy­mały was razem.

Gniew, wście­kłość, dez­orien­ta­cja, mdło­ści, bez­sen­ność, bez­rad­ność, strach… Osoba, która ma zła­mane serce, wciąż na nowo odgrywa ten jeden moment, na nowo go prze­żywa, fan­ta­zjuje o zemście, o ponow­nym zej­ściu się, a to wszystko jest wyczer­pu­jące. Jakby ktoś przy­mo­co­wał nas do koła, do któ­rego ktoś rzuca nożem, i nie mogli­by­śmy się uwol­nić – ostre narzę­dzia tra­fiają w nas szybko i czę­sto. Nic dziw­nego, że aż 67 pro­cent porzu­co­nych part­ne­rów wypeł­nia kry­te­ria doświad­cze­nia stresu poura­zo­wego (PTSD)2. (Podej­mo­wano różne próby okre­śle­nia tego doświad­cze­nia – stres po krzyw­dzie3, stres po zdra­dzie w związku4, rana moralna5).

Grzech zdrady jest do tego stop­nia ciężki i ohydny, że Dante zare­zer­wo­wał dla tych, któ­rzy go popeł­nili, naj­gor­sze miej­sce w swo­jej wizji pie­kła – dzie­wiąty, ostatni krąg. Po nim znaj­duje się już tylko sam Lucy­fer. W tej okrop­nej mroź­nej dzi­czy ci, któ­rzy popeł­nili „grzech serca”, ska­zani są na to, by ni­gdy nie poczuć już cie­pła miło­ści. Zanu­rzeni po szyje w lodzie, na wieki, leżą w dzi­wacz­nych pozy­cjach, z odmro­żo­nymi uszami, ich oczy zaśle­pione są lodo­wymi łzami roz­pa­czy, bez wido­ków na ulgę w cier­pie­niu.

Niech tam zostaną.

Zdrada wycho­dzi na jaw pod­czas nagłego, kata­stro­fal­nego momentu odkry­cia jej – może to być jed­no­znaczna wia­do­mość w tele­fo­nie, wyciąg z banku ujaw­nia­jący fakt odby­cia tajem­ni­czej podróży, omył­kowo otrzy­many ese­mes. Dopiero w tym momen­cie dostrze­gasz kłam­stwa, które zapo­wia­dały ten moment, dopiero z per­spek­tywy czasu ujaw­nia się cała sieć oszu­stwa. Więk­szość ludzi zaska­ku­jąco kiep­sko wykrywa kłam­stwa (a zawo­dowi mani­pu­la­to­rzy potra­fią to wyko­rzy­stać), dla­tego dwu­li­co­wość dostrze­gamy dopiero wtedy, gdy dowód kłam­stwa zaj­rzy nam pro­sto w oczy6. Oszu­kani, czu­jemy ból i upo­ko­rze­nie. Do tego docho­dzi jesz­cze jedno uczu­cie, wyzie­ra­jące z popio­łów zdrady – poczu­cie ska­że­nia. Kiedy odkry­jesz, że twój part­ner upra­wiał seks z kimś innym, możesz poczuć się zanie­czysz­czona, brudna, ska­żona. A zatem, podob­nie jak ktoś cier­piący na zabu­rze­nia obse­syjno-kom­pul­syjne (OCD) kom­pul­syw­nie myje ręce, by pozba­wić się bak­te­rii, osoba zdra­dzona wpada w obse­syjne roz­pa­mię­ty­wa­nie w nadziei, że pozwoli jej ono pozbyć się poczu­cia upo­ko­rze­nia, krzywdy i poni­że­nia, towa­rzy­szą­cych zdra­dzie7.

Jeśli cho­dzi o cię­żar straty, porzu­ce­nie ma wiele wspól­nego z opła­ki­wa­niem zmar­łych, jest jed­nak mię­dzy nimi jedna klu­czowa róż­nica. W odróż­nie­niu od osoby prze­ży­wa­ją­cej żałobę po śmierci kogoś bli­skiego osoba zdra­dzona musi pogo­dzić się z uczu­ciem oso­bi­stego odrzu­ce­nia – uczu­cia, które prze­ma­wia pro­sto do naj­bar­dziej wraż­li­wej czę­ści naszej oso­bo­wo­ści, tego cichego głosu w środku, który pyta: „Czy można mnie w ogóle kochać?”. A wła­śnie ta osoba, która nor­mal­nie mogłaby cię upew­nić, że odpo­wiedź brzmi „tak”, winna jest two­jego zwąt­pie­nia. Gdy ktoś łamie ci serce, nagle lądu­jesz w gru­pie tych, któ­rzy są rze­komo nie­ko­chani i nie­chciani, a jed­no­cze­śnie tra­cisz siłę. W chwili odrzu­ce­nia może ode­zwać się stary ból się­ga­jący nie­raz do cza­sów dzie­ciń­stwa, ból odrzu­ce­nia, jesz­cze bar­dziej osła­bia­jący twoje poczu­cie wła­snej war­to­ści i samo­ocenę. Bio­rąc to wszystko pod uwagę, nic dziw­nego, że wydat­ku­jesz ogromne ilo­ści ener­gii, pró­bu­jąc napra­wić tę sytu­ację, szu­kasz wyj­ścia z niej, wymy­śla­jąc wszel­kie moż­liwe sce­na­riu­sze, żeby odzy­skać war­tość we wła­snych oczach, uka­rać win­nego albo spra­wić, by znów cię poko­chał.

Miłość tak mocno potrafi zmo­ty­wo­wać do dzia­ła­nia, że porów­nuje się ją cza­sem do eufo­rii wywo­ła­nej zaży­ciem koka­iny. Miłość pro­wa­dzi do wydzie­la­nia wiel­kiej ilo­ści dopa­miny, a jej utrata może spra­wić, że osoba porzu­cona zacznie się zacho­wy­wać jak nar­ko­man w poszu­ki­wa­niu następ­nej dawki8. Już, już się wydaje, że ci prze­szło, a wtedy on rzuca ci jakiś ochłap, a ty natych­miast wra­casz tam, gdzie zaczę­łaś – chwy­tasz klu­czyki do samo­chodu i natych­miast do niego jedziesz. Cios jest tym sil­niej­szy, jeśli ochłapy poja­wiają się nie­re­gu­lar­nie. Dyna­mika porzu­ce­nia pod wzglę­dem zmien­no­ści prze­pły­wów dopa­miny przy­po­mina pierw­szy okres zna­jo­mo­ści – „Kocha czy nie kocha?”. Wystar­czy jedna wia­do­mość tek­stowa w środku nocy, że on tęskni, a dopa­mina uwal­nia się i zmu­sza cię, byś wciąż w tym tkwiła.

Zła­mane serca od dawna sta­no­wią temat pio­se­nek i powie­ści, ale nauka do tej pory raczej nie zaj­mo­wała się tymi kwe­stiami, sku­pia­jąc się na pro­ce­sie zako­chi­wa­nia się. W obli­czu braku wska­zó­wek ze strony śro­do­wi­ska psy­cho­lo­gicz­nego czy nauko­wego porzu­co­nym pozo­staje radzić sobie z tym strasz­li­wym, ogrom­nie inten­syw­nym doświad­cze­niem, korzy­sta­jąc z takich wyświech­ta­nych powie­dzo­nek, jak „tego kwiatu jest pół światu” albo „nie ten, to inny”, które kom­plet­nie tu nie pasują. Kiedy zosta­jesz zdra­dzona i ktoś łamie ci serce, roz­po­czy­na­nie cze­goś od nowa czy zako­chi­wa­nie się z pew­no­ścią jest ostat­nią rze­czą, na którą masz ochotę. Choć swoją drogą teraz jest o to tak łatwo, jak jesz­cze ni­gdy w dotych­cza­so­wej histo­rii ludz­ko­ści.

Inter­ne­towa rewo­lu­cja apli­ka­cji rand­ko­wych wytwo­rzyła nowe podej­ście do związ­ków, cha­rak­te­ry­zu­jące się szyb­kim tem­pem roz­woju wyda­rzeń. Weźmy choćby stronę Ash­ley Madi­son9, która rekla­muje się hasłem „Życie jest krót­kie. Nawiąż romans”. Sza­cuje się, że ze strony korzy­sta 75,9 miliona osób na całym świe­cie10, w każ­dym mie­siącu two­rzą one pra­wie 400 tysięcy nowych kont, co pozwala oce­niać, że liczba przy­pad­ków nie­wier­no­ści może przy­pra­wić o zawrót głowy. Uznaje się zazwy­czaj, że zdrada dotyka około ćwierci mał­żeństw i związ­ków mono­ga­micz­nych11 i jest naj­częst­szą przy­czyną roz­padu związku i roz­wodu – dalej są nie­zgod­ność, usta­nie miło­ści, uza­leż­nie­nia i prze­moc. Ale to jesz­cze nie koniec przy­krych kon­se­kwen­cji zdrady…12

W latach 90. XX wieku w Japo­nii leka­rze pogo­to­wia zauwa­żyli pewną ano­ma­lię u pacjen­tów z obja­wami ataku serca, ale z nie­ty­po­wym prze­bie­giem. Bada­nia tomo­gra­fem uka­zały serca o dziw­nym kształ­cie, leka­rze dostrze­gli w nich podo­bień­stwo do kształtu naczyń wyko­rzy­sty­wa­nych do łapa­nia ośmior­nic. Dla­tego cho­robę nazwano syn­dro­mem takot­subo (tako – ośmior­nica, tsubo – naczy­nie).

Syn­drom takot­subo (ina­czej syn­drom zła­ma­nego serca) wywo­ły­wany jest nagłymi stre­su­ją­cymi wyda­rze­niami, na przy­kład: otrzy­ma­niem złej wia­do­mo­ści, nie­spo­dzie­waną wielką stratą finan­sową, nie­ocze­ki­waną stratą, inten­sywną kłót­nią, może go nawet wywo­łać przy­ję­cie nie­spo­dzianka. Choć syn­drom ten nie ma przy­czyn bio­lo­gicz­nych, jego symp­tomy są nie­mal iden­tyczne z obja­wami zawału serca: ból w klatce pier­sio­wej, pro­blemy z oddy­cha­niem, nie­pra­wi­dłowe EKG. Mimo to oprócz zmiany kształtu nie ma żad­nych innych fizycz­nych zmian czy zato­rów naczy­nio­wych i w odróż­nie­niu od zatrzy­ma­nia akcji serca, które grozi śmier­cią, syn­drom ten zazwy­czaj ustę­puje samo­czyn­nie w ciągu mie­siąca13. Od momentu odkry­cia syn­dromu takot­subo jego wystę­po­wa­nie odno­to­wano nie­mal na całym świe­cie. Dotyka on rocz­nie tysięcy osób, a w samym Zjed­no­czo­nym Kró­le­stwie Wiel­kiej Bry­ta­nii i Irlan­dii Pół­noc­nej odpo­wiada za 7 pro­cent przy­jęć na SOR14. Co wię­cej, 90 pro­cent przy­pad­ków doty­czy kobiet mię­dzy 58. a 74. rokiem życia15. Prze­czy­taj to jesz­cze raz.

Na Zacho­dzie prze­waż­nie tłu­ma­czy się to hor­mo­nami („znowu ci hor­mony sza­leją?”) – naukowcy twier­dzą, że praw­do­po­do­bień­stwo wystą­pie­nia u kobiet syn­dromu zła­ma­nego serca zwięk­sza obni­że­nie poziomu estro­genu pod­czas meno­pauzy, ponie­waż mię­śnie serca tracą wów­czas natu­ralną ochronę prze­ciw stre­sowi, którą zapew­nia ten hor­mon. Jeśli to byłaby w zupeł­no­ści prawda, można by się spo­dzie­wać, że tera­pia hor­monalna – zwięk­sze­nie wydzie­la­nia estro­genu – u kobiet w okre­sie meno­pauzy roz­wią­za­łaby pro­blem, a jed­nak tak się nie dzieje16. Podob­nie w przy­padku kobiet w wieku około 75 lat, kiedy ilość estro­genu spada do mini­mal­nego poziomu, nale­ża­łoby się wów­czas spo­dzie­wać jesz­cze wię­cej przy­pad­ków syn­dromu, a tym­cza­sem ich się nie obser­wuje17.

W Korei Połu­dnio­wej ist­nieje poję­cie haan, ozna­cza­jące poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści i bez­rad­no­ści, połą­czone z silną potrzebą napra­wie­nia krzywdy wyni­ka­ją­cej z nie­spra­wie­dli­wo­ści, która nie została roz­li­czona. Doświad­cze­nie haan pro­wa­dzi cza­sem do tego, co Kore­ań­czycy z Połu­dnia nazy­wają Hwa-Byung – „cho­robą ognia”. Kli­nicz­nie jest to podobne do syn­dromu takot­subo, jed­nak roz­sze­rzono w tym wypadku zakres moż­li­wych przy­czyn – uważa się, że Hwa-Byung wywo­ły­wana jest przez dozna­nie nie­spra­wie­dli­wo­ści i nad­uży­cie zaufa­nia, w tym przez nie­wier­ność w związku18. Kore­ań­czycy twier­dzą, że cho­roba ta jest prze­ja­wem nie­rów­no­ści płci… i supre­sji kobiet. Kobiety w tam­tym spo­łe­czeń­stwie żyją, odgry­wa­jąc ści­śle narzu­cone role, z nie­wielką prze­strze­nią na wła­sną spraw­czość i kon­trolę nad swoim życiem. Gniew nara­sta­jący z powodu tego ogra­ni­cze­nia gro­ma­dzi się przez lata, aż w końcu serce nie wytrzy­muje i się pod­daje. Czy to moż­liwe, że kobiety wycień­czają się, przez całe życie słu­żąc innym? Że samo bycie kobietą na tym świe­cie wystar­czy, by skoń­czyć ze zła­ma­nym ser­cem?

Szwedzcy naukowcy dokład­niej prze­ba­dali zwią­zek mię­dzy życio­wymi doświad­cze­niami a wystę­po­wa­niem syn­dromu zła­ma­nego serca, uwzględ­nia­jąc w swo­jej pró­bie rów­nież męż­czyzn19. Co cie­kawe, bada­nia te wyka­zały, że doświad­cze­nia męż­czyzn z syn­dro­mem zła­ma­nego serca są pra­wie iden­tyczne z doświad­cze­niami kobiet. Zarówno kobiety, jak i męż­czyźni bio­rący udział w bada­niu mówili o doświad­cze­niu „cał­ko­wi­tego wycień­cze­nia” z powodu nie­koń­czą­cych się żądań i obo­wiąz­ków, o poczu­ciu niespra­wiedliwości, o tym, że ich wła­sne potrzeby nie są zaspo­ka­jane, a jed­no­cze­śnie o cią­głym zamar­twia­niu się o innych przy poczu­ciu braku wystar­cza­ją­cego wypływu na to, by zmie­nić sytu­acje, w któ­rych się znaj­do­wali. Czy to hor­mony? Może. Jed­nak Szwe­dzi wyka­zali, że cho­dzić tu może o spo­łeczno-kul­tu­rowe wzorce wła­dzy. W głębi układu endo­kry­no­lo­gicz­nego kryje się zdrada naj­słab­szych, doko­ny­wana przez tych, któ­rzy mają naj­więk­szą wła­dzę.

Prawda jest taka, że kobiety wciąż zma­gają się z mar­gi­na­li­za­cją, pozba­wia­niem praw, uprzed­mio­to­wia­niem i zmu­sza­niem do pod­po­rząd­ko­wa­nia się. W eko­sys­te­mie naszych rela­cji, rodzin, grup spo­łecz­nych i kul­tur zako­rze­nione są kon­kretne war­to­ści oraz prze­ko­na­nia. Kiedy oka­zuje się, że wspólne war­to­ści rów­no­ści i spra­wie­dli­wo­ści służą tylko wybra­nym, doświad­czamy nie tylko oso­bi­stej, lecz także ide­olo­gicz­nej zdrady. Macki domi­nu­ją­cej ide­olo­gii się­gają wprost do naszych dusz, prze­peł­niają je prze­ka­zem, który krzyw­dzi nas i umniej­sza. Sły­sząc wciąż, że nie jeste­śmy wystar­cza­jąco dobre, że jeste­śmy mniej warte, że cze­goś nam bra­kuje, zaczy­namy w to wie­rzyć i uwew­nętrz­niamy te prze­ko­na­nia. Co gor­sza, obwi­niamy się o to – jest to psy­cho­lo­giczna stra­te­gia prze­trwa­nia w obli­czu dzia­ła­nia sił potęż­niej­szych od nas. Kobiety na całym świe­cie zyskują świa­do­mość tego, mają dość bycia okre­śla­nymi i trak­to­wa­nymi w taki spo­sób, który poniża, odbiera im war­tość, krzyw­dzi. Ruch #MeToo naj­le­piej uka­zał siłę wspól­nego dzia­ła­nia, upu­blicz­nia­nia tego, co kobiety wie­działy od zawsze – że ich życie nie jest towa­rem, a ich ciało nie ist­nieje dla innych.

Kiedy kobiety sły­szą, że to wszystko przez hor­mony, że są warte mniej od innych i są obda­rzane mniej­szym sza­cun­kiem, kiedy praca w domu, którą wyko­nują wszyst­kie kobiety na świe­cie – praca konieczna do prze­trwa­nia ich rodzin, nie jest wyna­gra­dzana pie­niędzmi ani sta­tu­sem spo­łecz­nym – kiedy ludzie u wła­dzy podej­mują decy­zje o pra­wach doty­czą­cych kobie­cych ciał bez ich zgody i odpo­wied­nich ana­liz, kiedy tole­ruje się prze­moc męż­czyzn wobec kobiet, kiedy kobiety wno­szące oskar­że­nia o mole­sto­wa­nie sek­su­alne, napaść czy wyko­rzy­sta­nie, są następ­nie oskar­żane o znie­sła­wie­nie…

…to wszystko jest zdradą.

* * *

Ruth i ja – coach i psy­cho­lożka – przy­jaź­nimy się od czasu stu­diów. Przez lata nasze roz­mowy czę­sto doty­czyły wielu sytu­acji, gdy łamano nam serca – bole­snej straty, zdrady, nie­wier­no­ści, cho­roby psy­chicz­nej, odrzu­ce­nia, straty takiej czy innej – i naj­czę­ściej uda­wało nam się odna­leźć w tym coś, z czego można było się pośmiać w obli­czu strasz­li­wej ciem­no­ści.

Tera­peuci nie zawsze aż tak dobrze z autop­sji znają podobne doświad­cze­nia, choć ich zawód polega na tym, by umieć poma­gać innym radzić sobie z takimi sytu­acjami. A jed­nak dość czę­sto wła­śnie dla­tego podej­mują się tego zawodu, aby upo­rać się z wła­snymi sła­bo­ściami, a nawet by uni­kać ich kon­se­kwen­cji. Psy­cho­lo­giczne poczu­cie bycia rozu­mia­nym dzięki ana­li­zie tera­peuty two­rzy ilu­zję struk­tury i rozu­mie­nia doświad­cze­nia i towa­rzy­szą­cego im poczu­cia kon­troli. Jed­nak pomimo ist­nie­nia tych uspo­ka­ja­ją­cych ram trudno jest nabrać dystansu do przy­krego doświad­cze­nia.

Tak jak fakt, że jesteś leka­rzem, nie uchroni cię przed cho­robą, tak samo fakt, że jesteś psy­cho­lożką czy coachem, nie ochroni cię przed cier­pie­niem. My też pod­da­jemy się cza­sem myślom, że „powinno mi już do tej pory to przejść” albo „nikt nie chce już o tym słu­chać”. Nie­zli­czoną ilość razy odra­dza­ły­śmy innym takie wewnętrzne dia­logi. Wspar­cie w sytu­acji straty i zła­ma­nego serca musi trwać, i to długo – zawsze kry­ty­ku­jemy spo­łeczne i kul­tu­rowe zwy­czaje, które naka­zują nam wszyst­kim, byśmy po pro­stu „wzięli się w garść”.

Dzięki doświad­cze­niu oso­bi­stemu i zawo­do­wemu nauczy­ły­śmy się, że w sytu­acji cier­pie­nia potrze­bu­jemy tro­ski – i to natę­żo­nej – i że potrze­bu­jemy też prze­strzeni i czasu, poczu­cia więzi oraz głę­bo­kiej empa­tii i dobroci. Tego wła­śnie teraz też ty potrze­bu­jesz. Na kar­tach tej książki chcemy oto­czyć cię cie­płem i tro­ską i zapew­nić ci poczu­cie bez­pie­czeń­stwa, zapra­sza­jąc cię na krótki pobyt w Hotelu Zła­ma­nych Serc, pod­czas któ­rego będziesz mogła poszu­kać odpo­wie­dzi na pyta­nia rodzące się w otchłani two­jego cier­pie­nia.

Razem z two­imi towa­rzysz­kami – Nadią, Irene, Eshe, Robyn i Lin – które wkrótce ci przed­sta­wimy, odkry­jemy, jaka będzie twoja naj­bliż­sza przy­szłość. Na kar­tach tej książki stwo­rzy­ły­śmy sceny, tro­chę jak w dra­ma­cie, w któ­rych popro­simy cię o zaję­cie okre­ślo­nych prze­strzeni wraz z two­imi towa­rzysz­kami i zanu­rze­nie się w ich doświad­cze­niach. Chcia­ły­by­śmy, żebyś ty, one, wszyst­kie kobiety – wyszły z tego sil­niej­sze. Poka­żemy ci, jak to zro­bić.

Jeśli trudno ci prze­stać scrol­lo­wać media spo­łecz­no­ściowe, by patrzeć na tę, którą wybrał na twoje miej­sce, jeśli trudno ci zmie­nić uczu­cia wobec tego, który zła­mał ci serce, jeśli twoi przy­ja­ciele mają dość słu­cha­nia o two­jej krzyw­dzie i jeśli pró­bo­wa­łaś już wszyst­kiego, począw­szy od kąpieli dźwię­ko­wych przez hip­nozę po topie­nie smut­ków w winie albo cukrze, jeśli robi­łaś już kilka kro­ków naprzód tylko po to, by za chwilę wra­cać do oka cyklonu, jeśli czu­jesz, że ktoś roz­bił twoją duszę w drobny mak i zosta­wił w kawał­kach na pod­ło­dze, jeśli czu­jesz się bez­silna, wycień­czona, zagu­biona, wście­kła, boisz się być sama i zapo­mnia­łaś, kim jesteś poza znisz­czoną rela­cją, jeśli wykli­nasz prze­ciwko nie­spra­wie­dli­wo­ści i nie możesz tego wszyst­kiego zro­zu­mieć, a jed­nak wciąż pró­bu­jesz…

…to ta książka jest dla cie­bie.

Część I

Teraźniejszość

Roz­dział 1

Witajcie w Hotelu Złamanych Serc

Tak bar­dzo się cie­szymy, że jesteś.

Chcia­ły­by­śmy zapro­po­no­wać, żebyś pod­czas tego pobytu zro­biła sobie prze­rwę od obo­wiąz­ków i pozwo­liła nam się przez chwilę sobą zaopie­ko­wać. Dzia­łamy łagod­nie, ale z mocą. Choć możesz cza­sem poczuć się troszkę nie­pew­nie, to zapew­niamy, że wszystko, co robimy, ma jasny cel – żebyś znów stała się sobą. Cza­sem może będzie to się wyda­wało trudne – będziemy cię pro­sić o uważ­ność na uczu­cia towa­rzy­szące zła­ma­nemu sercu i wypró­bo­wa­nie nowych spo­so­bów radze­nia sobie z nimi – ale ten akt wiary i zaufa­nia, któ­rym nas teraz obda­rzasz, będąc tutaj, jest tego wart. Powoli, nie spiesz się. Nie ma pośpie­chu.

Chcemy, żebyś poczuła się otu­lona cie­płem i bez­pie­czeń­stwem. Zła­mane serce wiąże się z traumą, zachę­camy cię, żebyś w takich momen­tach owi­nęła się czymś. Miej pod ręką miękki koc i się­gaj po niego, kiedy poczu­jesz się gorzej. Wytwórz wokół sie­bie poczu­cie bez­pie­czeń­stwa – zapal świeczkę, pod­grzej jakieś olejki ete­ryczne, ogra­nicz do mini­mum praw­do­po­do­bień­stwo, że ktoś ci prze­szko­dzi. Wkrótce poznasz swoje towa­rzyszki. Im też zła­mano serca. W ich doświad­cze­niach dostrze­żesz echo wła­snych doświad­czeń. Choć jedne z nich będą ci bliż­sze niż inne, pamię­taj, że one wszyst­kie sta­rają się pora­dzić sobie w trud­nej sytu­acji, dokład­nie tak jak ty. Słu­cha­jąc ich opo­wie­ści, pod­czas któ­rych ujaw­nią pewne trudne prawdy, możesz poczuć się źle – tak prze­ja­wiają się twoja empa­tia i współ­czu­cie. Potrze­bu­jesz tego jak my wszy­scy, bo wła­śnie wtedy, kiedy dzie­limy się z innymi momen­tami, w któ­rych byli­śmy naj­słabsi, nawią­zu­jemy naj­moc­niej­sze więzi z innymi i samymi sobą.

Cza­sami możesz poczuć, że i ty zbyt mocno otwie­rasz się przed innymi, ale wiedz, że ni­gdy nie popro­simy cię o coś, czego same kie­dyś nie zro­bi­ły­śmy. To spo­tka­nie pozwoli nam na nowo ukształ­to­wać ramy wyzna­cza­jące gra­nice tego, co jest moż­liwe w twoim życiu – w życiu wszyst­kich kobiet. Wytrzy­maj to. Za chwilę odkry­jesz, co się dzieje, kiedy jed­nost­kowe doświad­cze­nie wpi­suje się w siłę kolek­tyw­nego dzia­ła­nia.

Jeśli myślisz, że to wszystko zapo­wiada się zbyt inten­syw­nie i że przez całe to doświad­cze­nie będziesz pła­kać, to wiedz, że na każdą łzę przy­pad­nie i chwila rado­ści. Nie będziemy jed­nak oszu­ki­wać. Chu­s­teczki na pewno będą potrzebne. Ale choć mogą poja­wić się bole­sne uczu­cia, emo­cje są jak krzywe wzno­szące – osią­gają szczyt i odpusz­czają – jest to sche­mat, któ­rego się nauczysz i któ­remu zaczniesz ufać.

Pobyty w Hotelu Zła­ma­nych Serc odby­wają się bez alko­holu, odłą­czamy się też od elek­tro­niki. Pro­simy cię więc, żebyś zosta­wiła komórkę w innym pokoju i w cza­sie towa­rzy­sze­nia nam zre­zy­gno­wała z wina. Tele­fon i alko­hol prze­szka­dzają i otę­piają emo­cje, są spo­so­bem na uni­ka­nie ich, a uni­ka­nie prze­dłuża cier­pie­nie. Gdy prze­by­wasz z nami, chcemy, byś miała prze­strzeń bez­pieczną, w któ­rej możesz być w pełni sobą – z nami i ze sobą. Miej­sce, gdzie nic, ani butelka wina, ani nie­po­ko­jąca wia­do­mość, nie zepchnie cię z obra­nej drogi. Dla­tego odłóż tele­fon i zre­zy­gnuj z wina, abyś mogła w pełni towa­rzy­szyć swoim uczu­ciom i nie odda­lała się od mądro­ści i wie­dzy, które one w sobie kryją.

Gotowa?

Roz­dział 2

Co się stało

Zanim przej­dziemy dalej, pro­simy cię o wyko­na­nie waż­nego zada­nia. Pięć kobiet, które będą ci towa­rzy­szyć, popro­simy o to samo:

Pro­simy cię, żebyś opi­sała to, co ci się przy­da­rzyło – jak zła­mano ci serce.

Spi­sy­wa­nie myśli i uczuć od dawna sto­suje się jako spo­sób na wyra­ża­nie emo­cji i narzę­dzie prze­pra­co­wa­nia trud­nych doświad­czeń20. Wyrzu­ce­nie z sie­bie wszyst­kiego na kartkę wytwo­rzy fizyczny dystans, będziesz mogła zacząć przy­glą­dać się swo­jemu doświad­cze­niu, zamiast widzieć je od wewnątrz21. Pomoże ci to poukła­dać myśli i uzy­skać jasność na temat swo­ich uczuć, stwo­rzy moż­li­wość ponow­nej ich ewa­lu­acji. Spi­su­jąc doświad­cze­nia za pomocą kon­kret­nych, jasno spre­cy­zo­wa­nych pojęć, zysku­jesz szansę, by zmie­nić sto­su­nek do swo­jego cier­pie­nia, by zostać nar­ra­torką wła­snych prze­żyć. Trauma zła­ma­nego serca może spra­wiać, że cały układ ner­wowy jest prze­peł­niony adre­na­liną – spi­sa­nie swo­ich doświad­czeń może pomóc orga­ni­zmowi pora­dzić sobie ze stre­sem i uspo­koić się22.

Nie mamy żad­nych ocze­ki­wań co do formy – dłu­gość, styl i liczba prze­kleństw zależą tylko od cie­bie, nikt inny nie musi ni­gdy tego prze­czy­tać. Wiemy, że to może się wyda­wać trudne, być może nagle przy­po­mni ci się, że masz coś innego, bar­dzo waż­nego do zro­bie­nia. Pamię­taj jed­nak, że wyla­nie na papier tego, co wciąż cho­dzi ci po gło­wie, pomoże ci uzy­skać kon­trolę i dystans, któ­rych potrze­bu­jesz.

Wyobraź sobie szklankę wody, na któ­rej dnie leży osad. Zawsze, kiedy go dotkniesz, pod­cho­dzi do góry, a woda staje się mętna. Dla­tego sta­rasz się go nie ruszać, uni­kasz go, nie zmie­nia to jed­nak faktu, że brud wciąż tam jest. Jeśli chcesz wyczy­ścić wodę w swo­jej szklance, musisz wyrzu­cić z niej osad, a nie ma innego spo­sobu, jak tylko naj­pierw go wzbu­rzyć, a następ­nie prze­fil­tro­wać. Zapi­sa­nie swo­jej opo­wie­ści jest pierw­szym kro­kiem ku czy­stej wodzie.

Jeśli nie jesteś gotowa na to, by spi­sać swoje doświad­cze­nia, to nic, możesz pocze­kać jesz­cze tro­chę. A jeśli w ogóle ni­gdy nie chcesz tego zro­bić, to też w porządku. Jeżeli jed­nak zde­cy­du­jesz się na to, pro­po­nu­jemy ci uję­cie tej opo­wie­ści w ramy wyzna­czone przez nastę­pu­jące pyta­nia:

Co ci się przy­da­rzyło?

W jaki spo­sób to na cie­bie wpły­nęło?

Jaki sens nada­łaś temu wyda­rze­niu?

Pisząc, a potem wysłu­chu­jąc opo­wie­ści two­ich towa­rzy­szek, możesz coś sobie przy­po­mnieć – to natu­ralna i ocze­ki­wana reak­cja. Na wypa­dek gdy­byś poczuła się zestre­so­wana, przy­tło­czona, chcemy poka­zać ci pro­sty i sku­teczny spo­sób regu­lo­wa­nia emo­cji…

Opuszczanie kotwicy

Przy­stę­pu­jąc do opusz­cza­nia kotwicy, musisz zaak­cep­to­wać, że wła­śnie doświad­czasz emo­cjo­nal­nej burzy23. Jed­no­cze­śnie posta­raj się roz­sze­rzyć swoją świa­do­mość chwili, zauwa­ża­jąc wokół sie­bie dwie albo trzy rze­czy – zapach świeżo wypra­nych ubrań, dźwięk pada­ją­cego desz­czu na dachu, twardą i błysz­czącą pod­łogę pod sto­pami.

Następ­nie połącz palce rąk i wci­śnij stopy w pod­łogę. Weź kilka głę­bo­kich, powol­nych odde­chów…

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Choć książka jest przede wszyst­kim skie­ro­wana do kobiet, pra­gniemy pod­kre­ślić, że nie ogra­ni­czamy się do jed­nej płci. Zja­wi­sko zdrady może doty­czyć wszyst­kich, w tym osób w rela­cjach hete­ro­sek­su­al­nych, homo­sek­su­al­nych oraz tych iden­ty­fi­ku­ją­cych się jako człon­ko­wie spo­łecz­no­ści LGBTQ+. Sto­so­wane w tek­ście formy gra­ma­tyczne sta­no­wią uprosz­cze­nie wyni­ka­jące z dąże­nia do spój­no­ści sty­li­stycz­nej. Wnio­ski i reflek­sje zawarte w książce mają zatem uni­wer­salne zasto­so­wa­nie, nie­za­leż­nie od płci, toż­sa­mo­ści czy orien­ta­cji sek­su­al­nej. [wróć]

Kri­stina Coop Gor­don, Donald H. Bau­com i Douglas K. Sny­der, An Inte­gra­tive Inte­rven­tion for Pro­mo­ting Reco­very from Extra­ma­ri­tal Affa­irs, „Jour­nal of Mari­tal and Family The­rapy” 30, no. 2 (kwie­cień 2004): 213–231, https://doi. org/10.1111/j.1752–0606.2004.tb01235. Michael Lin­den, Post­trau­ma­tic Embit­ter­ment Disor­der, „Psy­cho­the­rapy and Psy­cho­so­ma­tics” 72, no. 4 (lipiec–sier­pień 2003):195–202, https://doi.org/10.1159/000070783. [wróć]

Michael Lin­den, dz. cyt. [wróć]

N. Pad­ma­va­thi, T. S. Suni­tha i G. Jothi­mani, Post Infi­de­lity Stress Disor­der, „Indian Jour­nal of Psy­chia­tric Nur­sing” 5, no. 1 (2013): 56–59, https://doi.org/10.4103/2231–1505.261777. [wróć]

Vic­to­ria Wil­liam­son, Domi­nic Mur­phy, Andrea Phelps, David For­bes i Neil Gre­en­berg, Moral Injury: The Effect on Men­tal Health and Impli­ca­tions for Tre­at­ment, „The Lan­cet Psy­chia­try” 8, no. 6 (2021): 453–455. [wróć]

Timo­thy R. Levine, Duped: Truth-Default The­ory and the Social Science of Lying and Decep­tion, Univ. Ala­bama Press, Tusca­lo­osa 2020. [wróć]

Rowena Pag­din, Paul M. Sal­ko­vskis, Fal­guni Nath­wani, Megan Wil­kin­son-Tough i Emma War­nock-Par­kes, I Was Tre­ated like Dirt: Eva­lu­ating Links between Betrayal and Men­tal Con­ta­mi­na­tion in Cli­ni­cal Sam­ples, „Beha­vio­ural and Cogni­tive Psy­cho­the­rapy” 49, no. 1 (2021): 21–34, https://doi.org/10.1017/ S1352465820000387. [wróć]

Brian D. Earp, Olga A. Wudar­czyk, Ben­nett Foddy i Julian Savu­le­scu, Addic­ted to Love: What Is Love Addic­tion and When Sho­uld It Be Tre­ated?, „Phi­lo­so­phy, Psy­chia­try, Psy­cho­logy” 24, no. 1, marzec 2017, s. 77–92, https://doi.org/10.1353/ ppp.2017.0011. [wróć]

Dean Taka­ha­shi, Ash­ley Madi­son: Affa­irs in the Time of Coro­na­vi­rus, „Ven­ture Beat”, 28 marca 2020, https://ven­tu­re­beat. com/2020/03/28/ash­ley-madi­son-affa­irs-in-the-time-of- coro­na­vi­rus/. [wróć]

Seba­stian, Ash­ley Madi­son User, Growth And Che­ating Sta­ti­stics, 2022, „Rela­tion­shi­pA­dvice.co”, ostat­nio zmie­nione 23 sierp­nia 2023, https://rela­tion­ship­sa­dvice.co/ash­ley-madi­son- sta­ti­stics/. [wróć]

Kri­stina Coop Gor­don i Erica A. Mit­chell, Infi­de­lity in the Time of COVID-19 „Family Pro­cess” 59, no. 3, wrze­sień 2022, s. 956–966, https://doi.org/10.1111/famp.12576. [wróć]

Ben­ja­min Warach i Law­rence Jose­phs, The After­shocks of Infi­de­lity: A Review of Infi­de­lity-Based Attach­ment Trauma, „Sexual and Rela­tion­ship The­rapy” 36, no. 1, 2019, s. 68–90, https://doi.org/10.1080/14681994.2019.1577961. [wróć]

Howard E. LeWine, Bro­ken-Heart Syn­drome (Takot­subo Car­dio­my­opa­thy), Harvard Health Publi­shing, Harvard Medi­cal School, 13 czerwca 2023, https://www.health.harvard.edu/heart- health/takot­subo-car­dio­my­opa­thy-bro­ken-heart-syn­drome. [wróć]

Com­mu­ni­ca­tions Team, „First Tre­at­ment for ‘Bro­ken Heart Syn­drome’ Trial­led”, Uni­ver­sity of Aber­deen, 29 czerwca 2022, https://www.abdn.ac.uk/news/16140/. [wróć]

Ilan S. Wit­t­stein, Why Age Mat­ters in Takot­subo Syn­drome, „Jour­nal of the Ame­ri­can Col­lege of Car­dio­logy” 75, no. 16, kwie­cień 2020, s. 1878–1881, https://doi.org/10.1016/j.jacc.2020.03.030; Howard E. LeWine, „Bro­ken-Heart Syn­drome”. [wróć]

Monica Li, Chri­sto­pher N. Nguyen, Olga Toleva, Puja K. Mehta, Takot­subo Syn­drome: a Cur­rent Review of Pre­sen­ta­tion, Dia­gno­sis, and Mana­ge­ment, „Matu­ri­tas” 166, gru­dzień 2022, s. 96–103, https://doi.org/10.1016/j.matu­ri­tas.2022.08.005. [wróć]

Vic­to­ria L. Cam­mann, Kon­rad A. Sza­wan, Bar­bara E. Stähli, Ken Kato i in., Age-Rela­ted Varia­tions in Takot­subo Syn­drome, „Jour­nal of the Ame­ri­can Col­lege of Car­dio­logy” 75, no. 16, 2020, s. 1896–1877, https://doi.org/10.1016/j.jacc.2020.02.057. [wróć]

Hyo-Weon Suh, Ki-Beom Lee, Sun-Yong Chung, Min­jung Park, Bo-Hyoung Jang, Jong Woo Kim, How Sup­pres­sed Anger Can Become an Ill­ness: A Quali­ta­tive Sys­te­ma­tic Review ofthe Expe­rien­ces and Per­spec­ti­ves of Hwa­by­ung Patients in Korea, „Fron­tiers in Psy­chia­try” 12(2021). s. 637029, https://doi. org/10.3389/fpsyt.20 [wróć]

Sara Wallström, Ker­stin Ulin, Sylvia Määttä, Elmir Ome­ro­vic, Inger Ekman, Impact of Long-Term Stress in Takot­subo Syn­drome: Expe­rience of Patients, „Euro­pean Jour­nal of Car­dio­va­scu­lar Nur­sing” 15, no. 7, gru­dzień 2016, s. 522–528, https://doi.org/10.1177/1474515115618568.[wróć]

Ste­phen J. Lepore, Mela­nie A. Gre­en­berg, Michelle Bruno, Joshua M. Smyth, Expres­sive Wri­ting and Health: Self-Regu­la­tion of Emo­tion-Rela­ted expe­rience, Phy­sio­logy, and Beha­vior, w: „The Wri­ting Cure: How Expres­sive Wri­ting Pro­mo­tes Health and Emo­tio­nal Well-Being”, red. Ste­phen J. Lepore i Joshua M. Smyth, Ame­ri­can Psy­cho­lo­gi­cal Asso­cia­tion, Washing­ton DC 2002, s. 99–117, https://doi.org/10.1037/10451–005. [wróć]

Debo­rah Sie­gel-Ace­vedo, Wri­ting Can Help Us Heal from Trauma, „Harvard Busi­ness Review”, 1 lipca 2021, https://hbr.org/2021/07/wri­ting-can-help-us-heal-from-trauma. [wróć]

Joanne Frat­ta­roli, Expe­ri­men­tal Disc­lo­sure and Its Mode­ra­tors: A Meta-Ana­ly­sis, „Psy­cho­lo­gi­cal Bul­le­tin” 132, no. 6, 2006, s. 823–865, https://doi.org/10.1037/0033–2909.132.6.823. [wróć]

Meta­forę opusz­cza­nia kotwicy opi­sa­ły­śmy na pod­sta­wie: R. Har­ris, Pułapka szczę­ścia. Jak prze­stać wal­czyć i zacząć żyć, przeł. opra­co­wa­nie zbio­rowe, Wydaw­nic­two Stu­dio Astrop­sy­cho­lo­gii, Bia­ły­stok 2012. [wróć]