Holy game - ks. Sebastian Picur, Małgorzata Bęben, Tobiasz Hebda, Julia Korzeniowska, Piotr Lubaś - ebook + audiobook

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Holy game to powieść napisana o młodzieży, dla młodzieży i przez młodzież wraz ze znanym z TikToka ks. Sebastianem Picurem. Książka jest głęboko zakorzeniona w rzeczywistości współczesnego świata, a jednocześnie ma wartościowe przesłanie.

Inez, zbuntowana nastolatka, pakuje się w poważne tarapaty... Wraz z grupą przyjaciół malują sprayem budynek – nową inwestycję jej ojca, który wpada z tego powodu w histerię. Życie dziewczyny powoli staje się niekończącą serią porażek. Z pomocą Inez przychodzi tajemniczy nieznajomy z sieci, który całkowicie odmienia jej życie. Czy nowy przyjaciel pomoże naprawić jej relacje z rodziną? Czy życie bohaterki na nowo zyska sens? Co łączy Inez z pierwszym beatyfikowanym millenialsem Carlem Acutisem?

Ksiądz Sebastian Picur to kapłan archidiecezji przemyskiej. Aktualnie jest wikariuszem w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie oraz katechetą w tamtejszym II LO. Jego największą pasją jest kapłaństwo, przez które w sposób szczególny może odkrywać miłość Jezusa. Od kilku lat aktywnie angażuje się w ewangelizację w internecie, zwłaszcza na TikToku. Pragnie, aby ten „nowy kontynent”, na którym przebywa mnóstwo osób, w jak największym stopniu był wypełniony Bożymi treściami. Owocem miłości do Boga i ewangelizacyjnej posługi wśród młodzieży stała się właśnie książka Holy game.

Gosia, Julka, Piotrek, Tobiasz i Kamil to nastolatki, którzy najlepiej wiedzą, jak wygląda świat współczesnej młodzieży. Z jednej strony świat pełen entuzjazmu, marzeń, superpomysłów, a z drugiej niszczącego hejtu, okaleczonych relacji pocovidowej izolacji oraz karmienia się iluzją wirtualnej rzeczywistości. Wymienieni współtwórcy książki Holy game wraz z ks. Sebastianem stworzyli świetny team, który w krótkim czasie ułożył fabułę powieści. Młodzież sama wielokrotnie odnosiła się w niej do najważniejszych aspektów egzystencjalnych, takich jak cierpienie, przebaczenie, śmierć, nadzieja, przyjaźń, bezinteresowność, rodzina, wiara, Pan Bóg, pokazując, że te wartości nadal są głęboko obecne w sercach współczesnych nastolatków.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 126

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 27 min

Lektor: ks. Sebastian Picur
Oceny
4,3 (14 ocen)
9
2
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KomfoWiola

Nie oderwiesz się od lektury

genialna
00

Popularność




Zapraszam na mojego TikToka.

ROZDZIAŁ 1

Imprezka urodzinowa

– Czy pomyślałaś już życzenie? – zapytała mama.

– Inez, szybko! Chcę już spróbować tego tortu! – krzyknęła zniecierpliwiona Zosia.

– Dajcie się jej namyślić! – radośnie wtrącił tata.

– Dobra, dobra, moment! – odpowiedziałam, śmiejąc się, a jednocześnie chroniąc ciasto przed atakiem młodszej siostry, po czym spełniłam prośbę.

Zamknęłam oczy. Czarna plama, która ukryła się pod powiekami, zaczęła się zmieniać w wielobarwne obrazy. Wspomnienia ze wspólnych wyjazdów, tańce i śpiewy z rodzinnych ognisk oraz widok pełnych energii rodziców, które przewijały się teraz przed moimi oczami jak film, sprawiły, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Chciałam, aby to uczucie nigdy nie minęło... Wzięłam głęboki wdech z zamiarem zgaszenia świeczek, kiedy nagle przerwał mi nieprzyjemny, głośny dźwięk. To był mój budzik. Oczywiście, sen był zbyt piękny, by pozwolono mi go dokończyć. Zegar wskazywał godzinę 11.45. Na telefonie uruchomiła się już piąta z kolei drzemka, która przerwała przeżywane przeze mnie radosne chwile. Powoli wygramoliłam się z łóżka, lecz gdy tylko wstałam, moje ciało natychmiast opadło na nie z powrotem. Wczorajszego dnia wypiłam zdecydowanie za dużo i zaczęłam odczuwać tego konsekwencje.

Z okazji moich szesnastych urodzin znajomi zorganizowali małą imprezę na działce. Przypominała ona majówkowego grilla, na którym nie brakowało mięsnych szaszłyków czy kiełbasy z ogniska. Przygotowała to Wiktoria, moja najlepsza przyjaciółka. Odniosłam wrażenie, że jako jedyna pamiętała o moich urodzinach, które obchodzę 3 maja. Mogę się wręcz założyć, że pozostali dowiedzieli się o nich w ostatnim momencie, co wywnioskowałam z ich skromnych życzeń. Jakby nie patrzeć, urodziny to nic nadzwyczajnego, w końcu każdy się starzeje. Taka jest kolej naszego życia. Po co więc robić z tego wielkie halo? Jednak z jakiegoś powodu coś mnie w środku bolało. Ale dlaczego?

Podjęłam kolejną próbę wstania z łóżka, tym razem skuteczną. Zabrałam z szafki nocnej telefon i powoli zeszłam po schodach na parter. W salonie na kanapie beztrosko siedziała moja młodsza siostra. Czy nie powinna być w szkole? Zamiast tego oglądała na YouTube jakiś makijażowy tutorial.

– Co ty tutaj robisz? – spytałam, czując, jak pomału narasta we mnie złość.

– Nie widzisz? Oglądam, jak malują się modelki! – odparła dosyć opryskliwie.

– Zośka, dlaczego nie jesteś w szkole?!

– Bo jestem tutaj – powiedziała, jakbym nie zauważyła. – A ty co, nie musisz chodzić na lekcje? – dodała z wyrzutem. – Ty nie poszłaś do szkoły, więc ja też. Jak rodzice wrócą, powiem im, że to twoja wina. W końcu kazali ci się mną opiekować, nie pamiętasz? – podsumowała dumna z siebie.

Nasi rodzice, Anna i Paweł, polecieli kilka dni temu na weekend majowy do Barcelony. Zapewne napawali się właśnie słońcem i wspólnie spędzanym czasem. Wprawdzie mieli dobre posady, ale jedyne, co naocznie im one dawały, to pieniądze. Mama pracuje jako pielęgniarka i mimo ściśle zapełnionego grafiku cieszy się wysokimi zarobkami, nie zauważając przy tym, jak odbija się to na naszej rodzinie. Tata z kolei jest inżynierem, dla którego praca jest ważniejsza i o wiele ciekawsza od kontaktu z córkami. Mimo to wymagają od nas wypełniania swoich obowiązków i potrafią być surowi. Postanowiłam zatem nie wchodzić w dalszą interakcję z siostrą, bo wiedziałam, jak mogłoby się to skończyć.

– Dobra, robimy tak: ja dam ci spokój do końca dnia, ale w zamian ty nie wspomnisz rodzicom o naszej nieobecności. Okej?

– Ale dajesz mi dwie dychy. – Uśmiechnęła się szyderczo.

– Matko, jaka ona jest bezczelna! – pomyślałam w duchu. – Stoi – odmruknęłam natomiast na głos. Pomimo tego, że bardzo mnie zdenerwowała, postanowiłam odpuścić. Wolałam stracić dwadzieścia złotych, niż wdać się w kłótnię z rodzicami.

Powoli udałam się w stronę kuchni i usiadłam przy stole. Wykorzystałam chwilę spokoju, by przetrawić wczorajsze wydarzenia. Nie pamiętałam niczego od momentu, gdy po zjedzeniu tortu zaczęłam pić. Po czwartym kieliszku wódki straciłam rachubę. Nie cierpię żyć w nieświadomości, szczególnie gdy chodzi o mnie i o to, co mogłam robić pod wpływem alkoholu. Dlatego postanowiłam zrobić wszystko, co pomogłoby mi ustalić bieg minionych wydarzeń. Liczyłam, że znajdę w telefonie jakieś zdjęcia bądź nagrania z zabawy.

Odblokowałam telefon i weszłam w galerię, jednak niczego w niej nie znalazłam. Zawiedziona odłożyłam na chwilę telefon, żeby nalać sobie szklankę wody. Wypiłam kilka łyków, po czym z powrotem sięgnęłam po iPhone’a. W tym samym momencie urządzenie zaczęło wibrować, a na ekranie wyświetliło się imię mojej przyjaciółki. Z tego, co mi wiadomo, powinna być właśnie w szkole, więc czego może chcieć?

– Halo, Inez! Wstałaś? Dzwoniłam do ciebie! – W jej głosie wybrzmiewała troska. Nie przejrzałam jeszcze historii połączeń, więc na razie wierzyłam jej na słowo.

– Cześć, Wika. Wybacz, wstałam niedawno i jeszcze nie wróciłam do siebie. – Nagle mnie olśniło. – Ej, à propos wczorajszego dnia, mogłabyś mi powiedzieć, co się działo? Ty przecież nie piłaś, a ja nic nie pamiętam.

– No, nie dziwne, jak wypiłaś chyba więcej niż mój wujek na weselu u cioci Grażyny! Nie pomogę ci, niestety, bo później też trochę wypiłam i z imprezy wiem tyle co ty. Poza tym dzwoniłam, żeby się spytać, czy się z nami dzisiaj spotkasz. – Mówiąc „nami”, miała na myśli siebie, Kubę, Maćka i Szymona. Tworzyliśmy całkiem zgraną paczkę znajomych i często razem wychodziliśmy. – Tam gdzie zawsze. Ogarnij się i bądź o 13.00 – powiedziała, po czym rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.

Dopiłam resztę wody i udałam się do swojego pokoju. Ogarnięcie się zajęło mi ledwie dziesięć minut. Ubrałam się i uczesałam włosy, po czym podziwiałam w lustrze mój ­outfit. Zawsze dobierałam ubrania tak, aby do siebie pasowały. Moja garderoba zawierała wiele różnych ciekawych śliczności, jednak większość mojej odzieży była czarna. W tym kolorze czułam się najpewniej, więc także dzisiaj mój strój, jakby to powiedziała mama, przypominał ciemną zmorę. Chyba naprawdę lubiła to określenie, bo miałam wrażenie, że używała go przy każdej możliwej okazji. Miałam na sobie top z ozdobnym wycięciem na boku, krótką spódniczkę z haftowaną w kwiaty koronkową podszewką, kabaretki i moje ulubione glany. W przeciwieństwie do mojej siostry nie szalałam z kolorami. Ją bez problemu można by porównać do jednorożca. Garderoba Zośki dosłownie wymiotowała tęczą.

Zegar wskazywał dopiero 12.13, a ja byłam już gotowa. Dojście do skateparku zajmuje około piętnastu minut, wobec tego stwierdziłam, że przespaceruję się jeszcze i chwilę zaczekam na resztę znajomych.

Pokonując kolejne metry, cały czas myślałam o wczorajszej imprezie. Z ogromnym wysiłkiem próbowałam przypomnieć sobie chociaż ułamki rozmów, jednak bez skutku. Wika nie miała żadnych nagrań ani zdjęć, więc także ona nie ułatwiła mi zadania. Prawie dotarłam na miejsce, a wspomnień jak nie było, tak nie ma, co zaczęło mnie irytować. Kiedy wkroczyłam na teren skaterowców, była już 13.00, jednak nikogo jeszcze nie było. Zwykle moi znajomi byli punktualni, więc zdziwiło mnie, że się spóźniają. Może coś się stało? Zanim zdążyłam się zestresować, zza rogu wyłoniła się wesoła banda.

– Cześć, już myślałam, że nie przyjdziecie. Czemu się spóźniliście? Stało się coś?

– Wiesz... po drodze miały miejsce pewne, jakby to powiedzieć, komplikacje. – odpowiedział z rozżaleniem Kuba, ulubiony znajomy z naszej paczki.

Przerażona popatrzyłam najpierw na niego, a zaraz potem na otaczające nas osoby. Wiedziałam, że Kuba lubi różnego rodzaju wybryki, więc pewnie znowu w coś się wpakował. Spojrzałam na Wiktorię, której poważny wyraz twarzy powoli zmieniał się w coś w rodzaju uśmiechu. Porozumiewawczo wymieniła się wzrokiem z resztą chłopaków i nagle wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zdezorientowana patrzyłam na nich chwilę, po czym sama zaczęłam się głośno śmiać. Zapomniałam, że nasz kolega ma niesamowite poczucie humoru.

– Zluzuj, Inez. Przecież wiesz, że byliśmy w szkole. Jakoś musieliśmy uciec, nie sądzisz? – usiłował wydukać Kuba, jednocześnie się uśmiechając.

– Dobra, dobra, już nie bądźcie tacy do przodu – odparłam. – Wzięliście głośnik? – Szymon pomachał mi urządzeniem przed oczami. – Zapodajcie lepiej jakiś kawałek, rozkręćmy to osiedle!

Najnowsza piosenka miejscowego rapera była całkiem niezła, musiałam przyznać. Zarówno melodia, jak i tekst wpadały w ucho. Kiedy wszyscy ruszyli na rampy, bez wahania postanowiłam także dołączyć. Zwinnie podniosłam deskę z ziemi i rozpędzona wbiegłam na nią. Zawsze, kiedy to robię, naprawdę czuję, że żyję. Kuba, jako że jest zawodowcem, nauczył nas paru nowych trików. Wszyscy świetnie się przy tym bawiliśmy.

Mijały godziny, a zabawa trwała w najlepsze. Poczułam jednak wielki głód i kiedy moje kiszki prawie skończyły grać całego marsza, zaproponowałam wszystkim pójście do knajpki na kebaby. Byłam już tak głodna, że marzyłam o zjedzeniu czegokolwiek. Nikt się nie sprzeciwiał, więc zgodnie ruszyliśmy na posiłek. Po pół godzinie każdy zajadał się kebabem, więc domyśliłam się, że również musieli być wygłodniali.

Dochodziła północ, kiedy tuż po zjedzeniu kebaba, który swoją drogą był bardzo dobry, postanowiliśmy, że ponownie wrócimy do skateparku. Nagle Maciek wpadł na pomysł:

– Ej, a co wy na to, żeby namalować gdzieś wspólnie graffiti? Dawno tego nie robiliśmy, a widzę, że nowe bloki czekają, aż się je ozdobi. – Wskazał na niedawno postawione budynki, których przyszli właściciele z pewnością nie przewidzieli faktu, iż grupa wesołków zechce je trochę upiększyć.

Mimo że nie dałam wcześniej tego po sobie poznać, byłam już trochę zmęczona dzisiejszym dniem. Marzyłam tylko i wyłącznie o pójściu spać. Postanowiłam jednak jeszcze chwilę zostać, szczególnie że nie chciałam zostawiać Wiki samej. Zawsze trzymałyśmy się razem. W sytuacjach takich jak ta nie chciałam, by przyjaciółka była uzależniona od grupy.

Im bliżej byliśmy celu, tym bardziej żałowałam, że zdecydowałam się wziąć w tym udział. Z każdym kolejnym krokiem czułam coraz większy stres. Gdy znajdowaliśmy się wystarczająco blisko, zamarłam. Od razu rozpoznałam bloki. Budował je nie kto inny jak mój ojciec. Natychmiast zdecydowałam, że nie mogę tu zostać ani chwili dłużej. Uczestnictwo w pomniejszeniu jego zarobków skutkowałoby w najlepszym wypadku moją śmiercią.

Nagle poczułam szturchnięcie w rękę.

– Pssst... Inez – wyszeptała Wiki. – To nie jest przypadkiem jeden z budynków twojego taty?

– No właśnie jest. Błagam, pomóż mi się z tego wymigać. Przecież on mnie zabije, jeśli tylko się dowie! Nie chcę mieć kolejnych problemów – odszeptałam jej.

– Masz już jakiś plan, czy mówimy im wprost? – zapytała przyjaciółka. – Chyba obie jesteśmy zmęczone.

– Nie mam. Może jednak lepiej będzie, jak powiemy wprost. Ej, ale jak rezygnować, to razem? – Uśmiechnęłam się do niej i jednocześnie upewniałam się. Nie chciałam samej wracać w ciemnościach.

– No jasne, że tak. – Odwzajemniła mój uśmiech i puściła do mnie oczko.

Podeszłyśmy do reszty osób z naszej paczki i pożegnałyśmy się. Początkowo byli zdziwieni, czemu tak szybko urywamy się, ale po wytłumaczeniu odpuścili nam i sami zaczęli się rozchodzić do domów.

Kiedy wracałyśmy, było już dawno po północy. Latarnie co noc oświetlające drogi naszego miasta zgasły i na ulicach panował mrok. Po wejściu do domu zastałam Zośkę śpiącą na kanapie. W zaciśniętej dłoni trzymała wciąż włączony telefon. Postanowiłam położyć ją do łóżka. Nie była najlżejsza, więc pokonanie schodów z nią na rękach było nie lada wyzwaniem. Przekroczyłam próg pokoju i westchnęłam. U Zośki zawsze panuje wielki bałagan. Z całych sił starałam się omijać rozsypane po podłodze przedmioty, żeby jej nie obudzić. Udało mi się. Położyłam siostrę do łóżka i zapaliłam lampkę, którą rodzice zawsze włączają na noc. Zdyszana wyszłam z jej sypialni, delikatnie domykając za sobą drzwi. Braw nie usłyszałam, ale i tak zasługiwałam na miano najlepszej starszej siostry na świecie.

Zmęczenie coraz bardziej dawało mi się we znaki. Wzięłam szybki prysznic i dosłownie opadłam na łóżko. Nie chciałam nawet myśleć o tym, że już jutro po szkole zastanę w domu rodziców. Oby Zosia trzymała język za zębami, bo naprawdę nie chciało mi się z nimi kłócić. Zanim sen zdążył zabrać mi w pełni świadomość, jakimś cudem udało mi się jeszcze nastawić budzik, żeby wstać rano do szkoły. Tej nocy zasnęłam wyjątkowo szybko i spałam wyjątkowo mocno.

ROZDZIAŁ 2

Nie chwal dnia przed zachodem słońca

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 3

LoL

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 4

Śledztwo

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 5

Straszny sen

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 6

Ocena końcoworoczna

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 7

Mistrzostwa Europy

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 8

Słoneczna Italia

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 9

Kara czy nagroda?

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 10

God4u

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 11

GPS

Dostępne w wersji pełnej

KOREKTAAgata Chadzińska Marek Chadziński

PROJEKT OKŁADKIKamil Dąbrowski

ILUSTRACJEKamil Dąbrowski

ISBN 978-83-67719-55-1

© 2023 Dom Wydawniczy „Rafael”

ul. Rękawka 51

30-535 Kraków

tel./fax 12 411 14 52

e-mail: [email protected]

www.rafael.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Karol Ossowski