Hologramowy Świat. Część 4. Molekuły Nowej Ery - Iwona Gajda - ebook

Hologramowy Świat. Część 4. Molekuły Nowej Ery ebook

Iwona Gajda

0,0

Opis

Czas na odkrywanie tajemnic życia na poziomie molekularnym! W czwartej części Hologramowego Świata pt. Molekuły Nowej Ery będę podróżować przez mikroskopijny świat genetyki i chemii, aby stworzyć klucz do przyszłości ludzkości. Będziecie świadkami narodzin pierwszego genu w nowym układzie słonecznym, który da początek nowemu życiu. Gdzieś za horyzontem zdarzeń Sagittariusa A powstaje lepszy świat. Tworzony jest inny układ słoneczny i nowa Ziemia, które będą początkiem wspaniałego życia. Ma też powstać lepsza ludzkość, która zło zastąpi dobrem, a nienawiść miłością. Właśnie tworzy się pierwszy gen. Zostałam zamieniona w atomy węgla, aby go współtworzyć. Mam wykorzystać wiedzę i doświadczenie ludzkości, która nadal zamieszkuje starą Ziemię, aby uniknąć powtórzenia podobnych błędów. Czy podołam zadaniu? Nie wiem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 109

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Część IV Molekuły Nowej Ery

Iwona Gajda

Hologramowy

Świat

.

Iwona Gajda

Hologramowy

Świat

Część IV Molekuły Nowej Ery

.

Spis Treści

Rozdział Pierwszy

Transformacja ........................................................................................ 8

Ja, Atom

Tabula Rasa

Kompromis

Nowy, Lepszy Człowiek

HologramoweVademecum ............................................. 23

Skąd Się Wziął Atom?

Rozdział Drugi

Ziemia ......................................................................................................... 32

Idealni

Widma

Ucieczka

Sąd

Śmierć Człowieka

HologramoweVademecum............................................... 45

Dobro vs Zło

Rozdział Trzeci

Byt ................................................................................................................. 50

Drzewo

Zagadka

Porwanie

Szkoła

HologramoweVademecum ............................................. 65

Prekursorzy Filozofii i Antyczni Myśliciele

Filozofowie Średniowiecza oraz Wczesnej Nowożytności

Niemieccy Myśliciele i Krytycy Modernizmu

Filozofowie Empiryzmu i Nauki

Pionierzy Psychologii i Psychoanalizy

Rozdział Czwarty

Pierwszy Gen ....................................................................................... 90

Molekuły

Test

Dobro vs Zło

Przeciwności

Uwolnienie

Tajemica

HologramoweVademecum ........................................... 112

Czy Jesteśmy Energią?

6

Lepszy Świat

Czuję, że to koniec. Jeszcze kilka obrotów wokół Słońca i Ziemia zacznie trząść się mocniej. Zrzuci ludzi prosto do swoich czeluści po to, aby zniknęli z jej powierzchni raz na zawsze. Bo ileż można wytrzymać? W 2023 roku do atmosfery trafiło ponad czterdzieści miliardów ton dwutlenku węgla.

–To jakiś nonsens – wzdycham, otwierając następny raport na temat planety. Donosi o kolejnych wojnach, które wtedy wybuchły. – Dwieście milionów ludzi opuściło swoje domy, by szukać innego miejsca do życia – czytam, po czym gaszę komputer. 

Już mam wstać, lecz nagle na czarnym ekranie ukazuje się twarz mniej więcej pięcioletniego chłopca o ciemnej karnacji. Jest brudna i wychudzona. Jego ciemne, przestraszone oczy wpatrują się we mnie tak, jak gdyby na coś czekały.

–Czego chcesz? – zastanawiam się, ale nie potrafię wydobyć z siebie głosu, ponieważ ból ściska mnie za gardło. Łza powoli sunie moim policzku. Sama nie wiem, do kogo należy: czy do niego, czy do mnie. – Ja również chcę lepszego świata – nie wiadomo czemu tłumaczę się przed nim. – Bez wojen i nienawiści. Wypełnionego dobrem oraz miłością. Takiego, w którym wszyscy chcieliby żyć. Ty też.

7

–Więc go stwórz – odpowiada i znika.

Przestraszona dotykam szyby.

–Gdzie jesteś? – w popłochu naciskam klawisze, jednak chłopak nie odpowiada.

Wtem z głębin ekranu wydobywa się kobiecy, hologramowy głos.

–Za horyzontem zdarzeń Sagittariusa Awłaśnie powstaje lepszy świat – oznajmia. – Tworzony jest nowy Układ Słoneczny, a także nowa Ziemi. Będą one początkiem wspaniałego życia. Dołącz do nas.

–O czym ty mówisz? – przerywam jej zdezorientowana. – Czym jest Sagittarius?

–To supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum Drogi Mlecznej. Teraz trwa akrecja materii, tworząc nową gwiazdę. Za kilka milionów lat powstanie Ziemia. Aktualnie tworzymy nowy gen, który ukształtuje życie. Zastąpimy zło dobrem, a nienawiść miłością. 

–Jeden gen nie wystarczy – wchodzę jej w słowo. – Gdyż musiałoby dojść do serii nadzwyczajnych modyfikacji genetycznych w całym DNA.

–Wystarczy – przerywa mi. – Czy chcesz lepszego świata?

Bezwiednie rozglądam się. Nie wiem, co powinnam odpowiedzieć, kiedy to na ekranie znowu pojawia się twarz chłopca. Wpatruje się na mnie wyczekująco. 

–Tak, chcę lepszego świata – wykrztuszam natychmiast. Nagle coś dziwnego zaczyna dziać się z moim ciałem. Powoli zaczyna rozpadać się ono w drobny pył, ulatywać w górę. Moje ręce i głowa stają się chmurą krążącą po pokoju, jakimś bezkształtnym bytem zbudowanym z mikroskopijnych organicznych cząstek. Natomiast ja czuję, że te podlegają następnym przemianom.

–Co się ze mną dzieje?! – pytam przerażona.

–Zamieniasz się w węgiel – odpowiada hologramowy głos.

Rozdział

Pierwszy

Transformacja

10

Ja, Atom

Nie mam kości, organów i ciała, bowiem zmieniono mnie w węgiel. Dokładnie to w niewielki obłok zbudowany z atomów węgla, które mogą swobodnie wchodzić w reakcje chemiczne i tworzyć nowe związki. Póki co, nawet o tym nie myślę. Czuję się okropnie źle i najchętniej zniknęłabym z tego świata. Dlaczego? Ponieważ niezwykła transformacja obnażyła moje wady. Mnóstwo podłych cech, które latami wypierałam ze świadomości, nie chcąc ich widzieć. Teraz ujawniły się w całej swojej krasie; błyszczą zazdrością, pychą i preferencjami, które pierwszy raz widzę. O rety, jak ja się wstydzę, nie mogę na nie patrzeć! Dryfuję po moim pokoju, próbując jakoś zniknąć. Wibruję, tworzę z siebie łańcuch, zmieniam kształty, byle tylko nie oglądać samej siebie.

 –Przestań się tak zadręczać – ktoś z prawej próbuje mnie uspokoić.

Nawet nie patrzę w jego stronę, tak bardzo mi wstyd.

–Wyrzuty sumienia nie są na miejscu! Poza tym każdy ma swoją nieuświadomioną ciemną stronę.

–Jak to każdy? – pytam z niedowierzaniem.

–Carl Gustav Jung, szwajcarski psychiatra,  opisuje to zjawisko w swojej koncepcji cienia. Już ujrzałaś mroczną część siebie, teraz musisz ją zrozumieć i zaakceptować. Wtedy osiągniesz równowagę psychiczną oraz duchowe oświecenie.

 –Cóż to za nieprawdopodobna misja – wzdycham z bezsilnością. – Nie miałam pojęcia, w co się pakuję.

–Daj spokój, wszystko dopiero przed tobą. Weź się w garść i leć, musisz zbudować pierwszy gen! Wzywają cię.

 –Kto? – rozglądam się po pokoju.

 To dziwne, lecz dopiero teraz zauważam, że przedmioty straciły swoje

11

kształty i wygląd. Widzę ich wewnętrzną strukturę, która przypomina morze pulsujących punktów. Sofa pulsuje czernią, kropki splatają się i rozgałęziają, jakby tańczyły walca. Półki z książkami zamieniły się w migoczące, czarno–białe punkty.

–Czym są te kropki? – zastanawiam się.

–Atomami – odpowiada głos. – Czarne to atomy węgla, a białe – wodoru. Spójrz jak jedne z drugimi przeplatają się wzajemnie, tworząc strukturę celulozy i ligniny drewna. Cudowna harmonia.

–Niesamowite! – ekscytuję się, zerkając w jego stronę, a wtem ze zdumieniem orientuję się, że moim rozmówcą jest fikus stojący przy balkonowych drzwiach. Iskrzy zielenią i żółcią. – Zapewne to siarka i azot – myślę. – Nie wiedziałam, że rośliny mówią – dodaję.

–Na poziomie subatomowym wszystkie żywe istoty komunikują się, gdyż jesteśmy jednym światem, zbudowani z tych samych atomów: węgla, wodoru, azotu, tlenu oraz siarki – wymienia.

Ale ja już nie słucham, bo czuję, że coś dziwnego dzieje się z moimi cząsteczkami; zaczynają dygotać, puchnąć.

–Co to za reakcja?! – pytam spanikowana. – Boję się.

–Nie trzeba – uspokaja mnie fikus. – To zaraz minie, właśnie rozszerza się twoja świadomość.

–Nie rozumiem.

–Uzyskałaś dostęp do bazy wszechświata. Informacje będą nabywać intuicyjnie. Potrafisz również rozpoznawać intencje, nawet te mroczne, ukryte przed ludzkimi zmysłami.

Patrzę na niego rozkojarzona, kiedy nagle jakaś siła wypycha mnie przez okno na zewnątrz, po czym odfruwam w przestworza.

–Powodzenia! – słyszę z oddali.

12

Tabula Rasa

Ziemska atmosfera tętni życiem. Atomy ciasno wypełniają przestrzeń, co chwilę zmieniają pozycję; wchodzą ze sobą w reakcję, budują sieci oraz trójwymiarowe struktury, po czym rozpadają się i tworzą nowe. Wszystko to przypomina pulsujący gejzer, który lada moment może wybuchnąć. Próbuję wydostać się z tego chaosu, ale nie jest to łatwe. Co chwilę ktoś mnie zaczepia, zastawia drogę, chce się połączyć. Dlaczego?

Ponieważ jestem atomem węgla, czyli jednym z najatrakcyjniejszych atomów na świecie. Czterowartościowym, tworzącym stabilne i różnorodne wiązania. Pojedyncze, podwójne i potrójne, jak kto woli. To działa na nich jak magnes. Teraz tlen próbuje związać się ze mną w cząsteczkę dwutlenku węgla, a azot pragnie stworzyć cyjanek. Naprawdę, to jakiś obłęd. Zamiast budować pierwszy gen dla ludzkości, miotam się pomiędzy gazami i pyłami, które wypełniają atmosferę.

–Skręć w prawo – jakiś głos dochodzi z boku.

–Nie mogę. Azot z tlenem zbudowały azotan amonu. To gęsta chmura z drobnoziarnistych kryształków, blokuje mnie.

–Cofnij się, omiń ją i wejdź w tunel czasoprzestrzeni, a ten przeniesie cię w przestrzeń kosmiczną – podążam za jego wskazówkami.

Jakaż ulga, udało się! Jestem w otchłani międzygwiezdnej, panuje tu wszechogarniająca, głęboka cisza. Spokój. Ale z każdej strony otacza mnie ciemność. Jest przerażająca. Mam wrażenie, że znalazłam się w jakiejś czeluści piekła, by odpokutować za swoje grzechy i odnaleźć drogę do odkupienia. Nie widzę nic, żadnych przebłysków światła, żadnych atomów, nawet siebie. Wszystko przez to, że nie ma tu gwiazd, które mogłyby oświetlić pustkę oraz ujawnić ukryte struktury materii. Zupełnie tak, jakby ktoś wymazał całe życie.

13

–I tak właśnie trzeba zrobić – znany mi już głos wybrzmiewa w otchłani.

–Z czym zrobić? – pytam zdezorientowana, próbując zlokalizować rozmówcę.

–Z pierwszym genem ludzkości. Niech będzie tabula rasa, to znaczy czysty i wolny od wszystkich narzuconych ograniczeń. Tylko wtedy uzyska szansę na to, aby rozwijać się w zgodzie z naturą.

–Kim jesteś? – uważnie przyglądam się maleńkiej chmurce atomów węgla.

Ledwie widać ją w ciemnej przestrzeni, mimo że jest tuż obok mnie.

–John Locke, angielski filozof z XVII wieku – przedstawia się; w jego głosie wyczuwam frustrację. – Twierdzę, że wiedza pochodzi z doświadczenia, które zdobywamy w trakcie naszego życia – mówi drżącym tonem. – Zaś wprowadzanie zapisów genetycznych jest sprzeczne z prawdziwą naturą uczenia się i rozwoju.

–Tak – potwierdzam z namysłem, próbując złożyć myśli. Nie mam pojęcia, skąd i po co on się tutaj wziął. – Na pewno jest w tym jakaś racja, jednak z pewnością trzeba wszystko dokładnie przeanalizować – dodaję. – Swoją drogą, skąd wiesz, że tworzę pierwszy gen?

–Wszyscy we wszechświecie już o tym wiedzą. Zaraz przybędą tu Platon, Konfucjusz, Arystoteles i John Stuart Mill.

–O rety! W jakim celu?

– Aby cię przestrzec! 

Tego się nie spodziewałam. Ledwie podjęłam się zadania, a już problem goni problem i przeszkoda przeszkodę. Czuję, że atomy węgla, z których jestem zbudowana, zaczynają poruszać się chaotycznie. To chyba reakcja na jakiś stres. 

–Przed czym chcecie mnie przestrzec? – pytam głucho

14

–Przed ingerowaniem w kod genetyczny – szorstki głos dochodzi z oddali. – Zamierzasz stworzyć szczęśliwego człowieka, a przecież szczęścia nie ma. Nie jest ono możliwe do osiągnięcia. Niezależnie od tego, co zrobimy, cierpienia nie unikniemy. 

–Cóż za pesymistyczne poglądy! – obruszam się. – Kim jesteś, że zabierasz ludzkości nadzieję?

–Arthur Schopenhauer, niemiecki filozof epoki oświecenia. Jeden z najwybitniejszych filozofów świata.

–Naprawdę? – z politowaniem patrzę na dryfujące obok mnie atomy węgla. – Czy wy również uważacie, że nie powinniśmy kodować pierwszego genu? Że ludzkość skazana jest na zagładę, bowiem nie możemy ulepszyć człowieka? – zwracam się do przybyłych.

Cisza wybrzmiewa niczym złowieszcze proroctwo.

–By stworzyć idealnego człowieka, nie potrzeba manipulacji genetycznych – odpowiada inny głos. – Wystarczy zmienić pojęcie dobra i zła.

–Oszalałeś?! – burzę się. – Moralność jest jedna. Zło jest złem, a dobro dobrem. I każdy wie, co jest czym.

–Wiedzą na podstawie dogmatów wiary, a przecież boga nie ma – przerywa mi.

–A ty pewnie Nietzsche jesteś?

–Tak. Wiem też, jak stworzyć nadczłowieka.

Kompromis

Trafiłam do czeluści kosmosu. Nie jest to niebo ani piekło, ale miejsce to zdaje się łączyć śmierć i życie w jeden byt. Znajduje się gdzieś pomiędzy gwiazdami i wybrzmiewa przeszłością. A dziwna

15

muzyka porusza najgłębsze zakamarki mojej ludzkiej natury – dotyka empatii, poczucia sprawiedliwości, umiejętności łączenia faktów i ich przewidywania. Wygląda na to, że choć zostałam zamieniona w atomy węgla, w istocie jestem człowiekiem.

Najdziwniejszy jest fakt, że nie potrafię się ruszyć, pomimo że miejsce to jest bezkresem. Ktoś zablokował moje ruchy. Wiszę zatem w ciemnościach niczym kukiełka w teatrze cieni, wsłuchując się w odgłosy płynące z głębin wszechświata, skazana na wysłuchanie tego, co powinnam usłyszeć. Wypowiadają się zacni filozofowie, którzy żyli dotąd na Ziemi: Sokrates, Platon, Arystoteles, Kant, Nietzsche, Hegel czy Hume. I wciąż ujawniają się inni. Uparcie próbują powstrzymać mnie oni przed wykonaniem misji, która polegałaby na zakodowaniu pierwszego genu dla nowej, lepszej ludzkości.

–Ta modyfikacja nic nie da – argumentuje teraz Schopenhauer – ponieważ źródłem wszelkiego nieszczęścia jest żądza zakorzeniona w ludzkiej naturze. Człowiek jest niewolnikiem własnych pragnień i emocji, toteż nigdy nie osiągnie prawdziwego szczęścia ani pokoju. Zaspokojenie jednych chęci pobudza kolejne.

–Więc może trzeba zmienić źródła owych pragnień, aby ludzie nie wyniszczali samych siebie? – dociekam.

–Nie waż się ich tknąć! – oburza się Święty Augustyn. – Człowiek jest grzeszny z natury, obciążony grzechem pierworodnym. Tak było, jest i będzie, a lepsze życie można uzyskać jedynie przez łaskę Bożą. Niech On działa.

–Mam tego dość! – wykrzykuję. – Nie macie pojęcia, jak wygląda świat w XXI wieku. Atmosfera zatruta, gleba wyjałowiona, brakuje wody oraz jedzenia. Natura natomiast broni się, uruchamiając ekstremalne zjawiska, takie jak gwałtowne burze, powodzie czy upały. A człowiek?

16

Na oślep niszczy wszystko, co żyje: przyrodę, zwierzęta oraz siebie. Wkrótce już nic nie zostanie!

–Zmiana genów nic tutaj nie da – zabiera głos Thomas Hobbes. – Niezależnie od epoki, ludzka natura zawsze pozostanie taka sama, gdyż człowiek jest egoistą, skoncentrowany na zaspokojeniu swoich potrzeb. Kierują nim żądze i pragnienie przetrwania. Nie interesują go inni.

–Zgadzam się z przedmówcą, że ingerować w geny nie potrzeba – do dyskusji włącza się Arystoteles. – Chociaż twierdzę, że człowiek z natury dąży stanu pełnego spełnienia i szczęścia, ponieważ to dążenie do dobra i miłości jest niezmienne.

Czuję, że nie dam rady dłużej z nimi rozmawiać. Są zaborczy, na pewno nie odpuszczą. Jeśli chcę kontynuować misję, muszę zatem pójść na całość.

–To wszystko, co macie do powiedzenia? – spoglądam na nich. – Pomimo że mądrzy jesteście, żadne z waszych rozwiązań nie doprowadziło ludzkości do lepszego życia. A teraz, po śmierci, żądacie, abym ja zaprzestała prób czynienia czegokolwiek dla nowej ludzkości. Jesteście niczym pies w bajce Ezopa, który sam siana nie jadł, lecz nie pozwalał też zjeść go innym zwierzętom. To czysty egoizm i zazdrość. Puśćcie mnie, pozwólcie działać.

–Niesprawiedliwe są twoje słowa! – oburza się Arystoteles. – Gdyż nie kieruje nami zazdrość. Jako filozofowie zawsze dążyliśmy do lepszego zrozumienia świata i ludzkiej natury. Chcemy szukać mądrzejszego rozwiązania!

–Wobec tego nie powstrzymujcie mnie, a wspierajcie. Wybierzcie dwóch z was, którzy wyruszą ze mną w drogę – proponuję. – To będzie jakiś kompromis.

Oto cisza wypełniła przestrzeń. Głęboka i wszechogarniająca. Mam

17

wrażenie, jakby cała mądrość wszechświata krążyła teraz między nami, wypełniając otchłań mocą. Mija chwila, potem druga… I nagle wiem, że filozofowie przystają na moją propozycję. Ale cóż to za dziwny kompromis?

–W dalszej podróży towarzyszyć ci będą zawsze dwaj filozofowie – słyszę głos z otchłani. – Natomiast ci będą się zmieniać w zależności od potrzeb. Obecnie przy boku masz Sokratesa oraz Platona.

Nowy, Lepszy Człowiek

Jakaż ulga. Zostałam odblokowana. Znowu mknę po otchłani kosmosu, która teraz wygląda zupełnie inaczej – nie jest bezduszna i czarna, lecz piękna i tętniąca życiem. Wokół mnie migoczą białe i szare punkty. To najprawdopodobniej atomy wodoru i helu, podstawowe budulce wszechświata. W oddali dostrzegam jaśniejsze skupiska świateł, które wyglądem przypominają plazmę. Porusza się ona oraz pulsuje, tworząc dookoła świetliste fale. Tak! To muszą być gwiazdy, w których zachodzą teraz procesy termojądrowe.

Ależ to wspaniałe doznanie! Jestem wolna i czuję, że żyję, a to życie ma sens, bowiem mam do spełnienia ważną misję: zakodować pierwszy gen dla nowej, lepszej ludzkości. Co prawda uważam, że zadanie to dalece wykracza poza ramy mojego rozumu, lecz spróbuję. Skoro dano mi szansę, to mam prawo, a nawet obowiązek, aby podjąć się tego, co mi zalecono.

–Dlaczego zamierzasz wykonać rozkaz, któremu możesz nie sprostać? – poznaję głos Sokratesa, wybrzmiewa on w otchłani.

Odwracam się zaskoczona. Dopiero teraz zauważam filozofów. Platon i Sokrates podążają za mną krok w krok.

18

–Widocznie ktoś uważa, że posiadam odpowiedni potencjał, skoro mnie wybrał – odpowiadam z irytacją.

–Podziwiam twoją odwagę, a także cieszę się, że nareszcie powstanie nowa, lepsza ludzkość. Czy w takim razie mogłabyś mi wytłumaczyć, co oznacza dla ciebie ów „nowa, lepsza ludzkość”, skoro chcesz ją stworzyć?

–No to się zaczyna… – myślę. – Teraz wciągnie mnie w swoje elenktyczne metody poznawania prawdy i będzie wykazywał moją niewiedzę. Nie dam się.

–Zanim odpowiem na to pytanie – odbijam pałeczkę – powiedz mi, proszę, co wiesz o świecie i ludziach, którzy żyli po twojej śmierci, czyli na przełomie ostatnich dwóch i pół tysiąca lat.

–Nic. Kielich z trucizną wypiłem w 399 roku p.n.e. i nie mam pojęcia, jak wyglądał świat po mojej śmierci.

–Jak to nie wiesz? – pytam zaskoczona – Przecież masz mnie wspierać. A ty? – niepewnie spoglądam na Platona. Czy posiadasz wiedzę o tym, co wydarzyło się na Ziemi przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat?

–Ja również nie wiem, jak ludzkość zorganizowała sobie życie po mojej śmierci – odpowiada spokojnym tonem.

–To niemożliwe! Jakiś absurd! – denerwuję się. – Przydzielono mi do pomocy dwóch filozofów, którzy nie mają bladego pojęcia o tym, jak potoczyły się losy świata. Są na etapie budowy cepa, podczas gdy ludzie współcześni eksplorują już kosmos, przetwarzają myśli w komputerze i oddają świat w ręce sztucznej inteligencji. I kto wie? Może ci filozofowie posiadają też moc, by unieruchomić mnie w przestrzeni… Co tu robić? – w panice składam myśli. – Jak przekazać im całą wiedzę o ludziach? O tym, czego ci dokonali? Może zabrać na Manhattan? Niech zobaczą drapacze chmur… Potem uruchomię komputer, wejdę z nimi do odrzutowca. Ale czy to coś da? Zaczną pytać, drążyć, podważać… Zwłaszcza Sokrates.

19

Gotowi są zatrzymać moją misję. Lepiej będzie, jak opowiem im o nas wszystko to, co jest najważniejsze. O potężnych mocarstwach, które powstawały i rozpadały się z czasem. I o Rzymianach, którzy zbudowali imperium od brzegów Grecji po Egipt. Może o Chińczykach, których historia sięga pięciu tysięcy lat, a teraz są jedną z największych potęg na świecie… Tak, ci nadal istnieją. Choć z drugiej strony, może trzeba powiedzieć o tym, jak okazaliśmy się podli. Opisać im podboje kolonialne, które miały nieść wiarę chrześcijańską i cywilizację… A co niosły? Śmierć i pogardę dla człowieka. Albo przedstawić tyranów, na przykład Mao Zedonga, który wymordował siedemdziesiąt milionów ludzi, najwięcej w dziejach świata. Głodził oraz torturował własny naród, mimo że ten go uwielbiał i czcił niczym boga. A Hitler i Stalin? Lista dyktatorów i morderców nie ma końca… Może wtedy zrozumieją, że trzeba zmienić człowieka.

–Więc powiedz mi wreszcie, czym jest dla ciebie „nowa i lepsza ludzkość” – głos Sokratesa znowu wybrzmiewa w otchłani, a ja mam wrażenie, że rozdziera mnie na części.

Zatrzymuję się nagle i nie potrafię wydobyć ani słowa. Przez kilka chwil wpatruję się w niego niczym w zjawę.

–Nie wiem – wykrztuszam w końcu, tak szczerze jak tylko potrafię. – I wiem o tym, że nic nie wiem.

–Toteż jakim sposobem planujesz ulepszyć świat?

Teraz bezwiednie rozglądam się po kosmosie. Jak nigdy wcześniej czuję się bezradna, mała, zagubiona; zupełnie jakby ktoś pozbawił mnie wszelkiej mocy, a także sensu życia.

–Kto wie? – myślę. – Może powinnam dać sobie spokój. Może Sokrates ma rację, ponieważ ja nie poradzę sobie z tym zadaniem? – kiedy nagle mój wzrok przyciąga wybuch supernowej. Jedna z gwiazd

20

wyrzuca w przestrzeń kosmiczną atomy pierwiastków.

Widzę żelazo, nikiel, złoto, uran i wiele innych. Te zaś rozpraszają się w między gwiazdami i rozświetlają niebo niczym iskierki nadziei.

–Choć takie małe – rozważam – to jednak bez nich nie byłoby życia. To nic – wtem zwracam się do Sokratesa – że w tym momencie nie potrafię dokładnie określić, kim jest lepszy człowiek. Niemniej wiem, czego dzisiaj nam brakuje: miłości, poczucia sensu życia oraz bezpieczeństwa. Dlatego, jeśli tylko podążymy za tymi wartościami, na pewno znajdziemy rozwiązanie.

–Ona ma rację – Platon staje w mojej obronie.

Idealni

Wygląda na to, że znalazłam sprzymierzeńca. Grecki filozof Platon popiera misję budowy lepszej ludzkości. Co więcej, ma nawet własną koncepcję, jak można tego dokonać. Aby ją zaprezentować, przeniósł mnie i Sokratesa do jakiejś mgławicy. To niezwykłe miejsce w przestrzeni kosmicznej, ponieważ rodzą się tu i umierają gwiazdy. Dlatego wypełnione jest światłem i kolorowymi gazami, niebo zaś pulsuje różnymi barwami, w tym czerwienią, błękitem oraz żółcią. Można odnieść wrażenie, że znajdujemy się w samym środku tęczy, jednak najwspanialsze zjawiska i tak tworzy gwiezdny pył. Krąży w przestrzeni i buduje trójwymiarowe figury: kwadraty, koła, a także zwierzęta, a nawet postaci ze świata bajek.

–Dlaczego sprowadził nas właśnie tutaj? –pytam Sokratesa. – I cóż to za koncepcja? 

–Nie wiem – odpowiada filozof. Chce coś jeszcze dodać, ale nie kończy, gdyż nagle z wnętrza gwiezdnych figur wydobywa się głos Platona.

21

–Ziemski świat nie jest prawdziwy – słowa wypełniają przestrzeń. – Wszystko to, co się w nim znajduje, nie jest prawdziwe. Przyroda, zwierzęta, ludzie, pojęcia stworzone przez człowieka – jak dobro, miłość, sprawiedliwość czy kolory – nie są prawdziwe.

–Więc co jest prawdziwe? – pytam oszołomiona.

–Idee.

–Czyli