Historia Powiatu Wałeckiego w zarysie - Zygmunt Boras; Ryszard Walczak; Andrzej Wędzki - ebook

Historia Powiatu Wałeckiego w zarysie ebook

Zygmunt Boras; Ryszard Walczak; Andrzej Wędzki

0,0

Opis

Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych

Książka dostępna w zasobach:

Biblioteka Publiczna Gminy Wałcz w Lubnie

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 516

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

ZYGMUNT BORAS — RYSZARD WALCZAKANDRZEJ WĘDZKI

HISTORIA

POWIATU WAŁECKIEGO

W Z A R Y S I E

 

WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE

 

Poszczególne rozdziały napisali:

Zygmunt Boras — rozdział II, V s. 257—263 i VI;

Ryszard Walczak — rozdział III, IV, V s. 263—282 i Zakończenie;

Andrzej Wędzki — rozdział I i Dodatek

Okładkę projektował

Józef Skoracki

SPIS TREŚCI

SŁOWO WSTĘPNE

ROZDZIAŁ I. OD CZASOW NAJDAWNIEJSZYCH DO

POŁOWY XIV WIEKU

Położenie geograficzne. Ziemia wałecka we wczesnym

średniowieczu. Pod panowaniem Nowej Marchii. Powstanie

miast: Wałcz, Mirosławiec, Tuczno. Osadnictwo.

ROZDZIAŁ II. NA STRAŻY ZACHODNICH GRANIC

POLSKI (1368—1655)

Powrót ziemi wałeckiej do Macierzy. Okres wojen z Krzyżakami. Wojna trzynastoletnia. Rozboje możnych panów. Polsko-pomorskie spory graniczne w Wałeckiem. W przededniu najazdu szwedzkiego. Wieś wałecka do połowy XVII wieku. Nowe osadnictwo. Położenie chłopów we wsiach szlacheckich. Walka klasowa. Szlachta. Manowie w ziemi wałeckiej. Zajazdy i pojedynki. Miasta i mieszczanie. Rzemiosło, cechy i bractwa kurkowe. Handel. Ustrój miast. Nowe Miasto Wałcz. Walki społeczne i inne zaburzenia. Kształtowanie się powiatu wałeckiego. Granice powiatu. Wałcz siedzibą grodu starościńskiego. Administracja starościńska. Kancelaria i sąd grodzki. Inne sądownictwo. Sądy mańskie. Stosunki narodowościowe. Stosunki kościelne. Reformacja i kontrreformacja religijna.

ROZDZIAŁ III. OD „POTOPU” DO PIERWSZEGO ROZBIORU (1655—1772)

„Potop”. Wojna północna. Czasy saskie. Wieś wałecka w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku. Położenie chłopów. Walka klasowa. Rodzaje i technika wytwórczości wiejskiej. Warunki bytowania ludności wiejskiej. Szlachta. Postępy polonizacji. Szlacheckie budownictwo świeckie i kościelne. Miasta (Tuczno, Człopa, Mirosławiec, Wałcz). Obraz Wałcza w połowie XVIII wieku. Jastrowie. Handel i rzemiosło w Jastrowiu. Stosunki społeczne w Jastrowiu. Wygląd zewnętrzny miast. Pożary. Epidemie. Lecznictwo. Opieka nad ubogimi. Szkoły parafialne. Procesy czarownic. Kolegium jezuickie.

ROZDZIAŁ IV. POD ZABOREM PRUSKIM (1772— 1918)

Konwencje rozbiorowe. Pruskie zmiany w administracji i sądownictwie. Oddźwięki powstania kościuszkowskiego. Wojny napoleońskie. Powiat wałecki w nowych granicach. Administracja i sądownictwo powiatu w wieku XIX. Przemarsz uczestników powstania listopadowego. Wiosna Ludów. Germanizacja. Wieś wałecka pod zaborem pruskim. Pruskie reformy na wsi na początku XIX wieku. Obraz wsi po uwłaszczeniu. Położenie proletariatu wiejskiego. Czasy Komisji Kolonizacyjnej. Technika rolnictwa i przemysł wiejski. Położenie miast w pierwszym okresie rządów pruskich. Rzemiosło i handel. Zmiany w gospodarce i ustroju miast od początku XIX wieku. Początki drobnego przemysłu. Położenie i walka klasy robotniczej. Stan ludności w miastach. Powstanie urządzeń komunalnych w miastach. Poczta i komunikacja. Szkoły. Gimnazjum. Filomaci wałeccy. Inne szkoły.

ROZDZIAŁ V. W „KRAJU POGRANICZA” (1918—1945)

Odrodzenie Polski. Powstanie wielkopolskie. Rada robotniczo-żołnierska w Wałczu. Wyniki traktatu wersalskiego i nowy podział administracyjny. Położenie gospodarcze powiatu w dwudziestoleciu 1919—1939. Ucieczka ludności. Akcja osadnicza. Polacy. Urządzenia komunalne, budownictwo mieszkaniowe i lecznictwo. Szkoły. Kultura i sport. Budowa „Wału Pomorskiego”. Wyzwolenie ziemi wałeckiej.

ROZDZIAŁ VI. ZNOWU PRZY MACIERZY (1945—1960)

Powojenne dziedzictwo. Pierwsza faza osadnictwa. Trudne początki odbudowy. Administracja i sądownictwo. Ludność. Rolnictwo i hodowla w 15-leciu. Leśnictwo i gospodarka leśna. Przemysł. Rzemiosło. Handel. Komunikacja i transport. Gospodarka komunalna. Zdrowie. Szkolnictwo. Kultura i życie społeczno-polityczne.

ZAKOŃCZENIE

DODATEK. Z DZIEJÓW POSZCZEGÓLNYCH

MIEJSCOWOŚCI

Bibliografia historyczna powiatu wałeckiego

Spis ilustracji

Spis mapek

SŁOWO WSTĘPNE

ŹRÓDŁEM ożywiających się w ostatnich latach badań historyczno-regionalnych jest zapotrzebowanie społeczne. Przygotowania do Tysiąclecia pobudziły nie tylko zainteresowanie długowieczną przeszłością całego kraju, lecz także historią miast, miasteczek i dzielnic. Ze swoistą mocą zjawisko to występuje na ziemiach zwróconych Polsce przez sprawiedliwość dziejową. Ludność, która przez powojenne piętnastolecie zdołała wrosnąć w nie na stałe, przywróciła im ich dawne, polskie oblicze po różnych okresach obcego panowania. Lecz znajomość przeszłości Ziem Zachodnich, ich związków z Polską nie jest jeszcze w nowym społeczeństwie dostatecznie rozpowszechniona. Jedną z przyczyn jest brak odpowiednich opracowań.

Te względy mieliśmy na uwadze, gdy z inicjatywy władz powiatowych przystępowaliśmy do napisania tej książki. Zadanie było z wielu powodów nader wdzięczne. Wałcz i powiat wałecki należą bowiem do tych Ziem Zachodnich, które — z krótką przerwą w XIV stuleciu — aż do roku 1772, tj. do pierwszego rozbioru Polski, pozostawały w łączności z Rzeczpospolitą. Choć mała tylko garstka Polaków zdołała przetrwać lata naporu niemczyzny, to źródła historyczne ukazują nam niezatarte ślady bujnego życia polskiego, które kwitło tu w dawnych wiekach, a nawet po czasy najnowsze. Warto, by poznała je zwłaszcza młodzież i aby nauczyła się kochać nie tylko piękno krajobrazowe tej ziemi, lecz także jej polską historię.

Mimo długowiecznej przynależności do Rzeczypospolitej region wałecki nie został dotąd opracowany przez polską historiografię. Może powodem tego było jego położenie na rubieżach przedrozbiorowej Wielkopolski, a później przyłączenie do prowincji Prus Zachodnich, w której zresztą również stanowił peryferie. Uwaga nauki polskiej skupiała się na Wielkopolsce w granicach Wielkiego Księstwa Poznańskiego.

Pierwszym dziejopisem ziemi wałeckiej nazwać można Ignacego Bocheńskiego, proboszcza parafii wałeckiej w latach 1787—92, zbieracza i kompilatora. Napisał on po łacinie takie dziełka, jak kronikę całego regionu zatytułowaną Fragmenty historyczne powiatu wałeckiego, Historią parafii wałeckiej oraz rzecz o pierwotnym zasiedleniu powiatu (Notitia super primaevam inhabitationem Districti Valcensis et locorum ad Notetiam sitorum). Prace te zaopatrywał wyborami zebranych przez siebie dokumentów historycznych. Tylko Historia parafii zachowała się w oryginalnym rękopisie Biblioteki im. Ossolińskich we Wrocławiu. Z zaginionego rękopisu Fragmentów historycznych, które autor ofiarował był Stowarzyszeniu Miłośników Nauki w Pile, opublikowano po niemiecku wybór w wałeckim tygodniku „Herold” (rocznik 1840). Jest to dziś niedostępna prawie rzadkość bibliograficzna. Inny urywek przechowuje w rękopiśmiennym niemieckim tłumaczeniu Archiwum Państwowe miasta Poznania i woj. Poznańskiego. Trzecia z wymienionych prac znajdowała się jeszcze przed ostatnią wojną w archiwum gdańskim.

Z polskich historyków wieku XIX małą rozprawkę poświęcił powiatowi wałeckiemu Edward Callier (1886). Potem aż do niedawnych czasów opisywanie dziejów Wałecczyzny przejęli historycy niemieccy. Pierwszy zarys dał w roku 1867 F. W. Schmitt. W kilkadziesiąt lat później, z okazji przypadającej na rok 1903 sześćsetnej rocznicy nadania Wałczowi praw miejskich, obszerniejszą monografię ogłosił F. Schultz. Ten sam autor pozostawił także zarys dziejów Jastrowia oraz bardziej specjalne studium o powiecie wałeckim w wieku XIV. Do badań nad historią północnego skraju powiatu przyczynił się G. Brümmer. Opracowania te są dziś przestarzałe, choć mają wartość materiałową. Przepaja je poza tym tendencja przeciwpolska. Ożywienie niemieckiej twórczości historiograficznej dotyczącej regionu wałeckiego nastąpiło w dwudziestoleciu międzywojennym. Powstało wtedy sporo drobnych przyczynków, z rzadka jednak dających nowe odkrycia. Jedną z większych pozycji było wydanie w tłumaczeniu niemieckim wyboru źródeł do historii Wałcza, które przygotował A. Sperling (1928).

Odzyskanie ziemi wałeckiej w roku 1945 nie od razu ożywiło polskie badania nad jej przeszłością. Okres piętnastolecia 1945—60 poświęcony był przede wszystkim na opracowanie historii całych Ziem Zachodnich i ich związków z Macierzą. Obecnie jednak wzrasta zainteresowanie historyków dziejami tego regionu, czego wyrazem mogą być dwie opublikowane ostatnio rozprawy: Janiny Bieleckiej o sądzie grodzkim w Wałczu i Stefana Chmielewskiego o instytucji manów w ziemi wałeckiej. Bibliografię historyczną powiatu znajdzie czytelnik na końcu książki. Niektóre inne, bardziej ogólne prace podane zostały w przypisach.

Przystępując do pisania pierwszego w języku polskim zarysu historii powiatu wałeckiego spełnialiśmy jednocześnie postulat pracy popularnonaukowej. Wybraliśmy przeto drogę twórczego opracowania tego wszystkiego, co przynosi dotychczasowa literatura historyczna oraz opublikowane drukiem źródła. Szczególną trudność sprawiały czasy nowsze — okres międzywojenny — do którego za źródło posłużyć musiały statystyki i przeglądy wydarzeń drukowane w tzw. kalendarzach powiatowych.

W pewnych wypadkach sięgaliśmy do źródeł rękopiśmiennych, jak kronika rezydencji jezuitów w Wałczu z wieku XVII—XVIII, znajdująca się w Bibliotece im. E. Raczyńskiego w Poznaniu oraz wałeckie akta grodzkie w Archiwum Państwowym miasta Poznania i woj. Poznańskiego. Ten ostatni, obszerny zespół, który odzwierciedla życie ziemi wałeckiej od połowy XVI wieku aż do pierwszego rozbioru Polski, posłuży za podstawę do badań przyszłemu autorowi ściśle naukowej monografii powiatu. Miasta ziemi wałeckiej — z wyjątkiem Jastrowia — potraciły swe księgi miejskie w różnych pożogach. Dużo źródeł rękopiśmiennych zniszczyła ostatnia zawierucha wojenna. Inne, szczęśliwie ocalałe, jak odkryta niedawno kronika rodzinna szlacheckiego rodu Tuczyńskich z Tuczna, znajdują się w rękach prywatnych i nie zawsze są dostępne dla badań. Poza granicami kraju, w archiwach NRD przechowywane są źródła archiwalne dotyczące pierwszego okresu przynależności Wałcza do Prus. Natomiast akta pruskiego zarządu powiatowego z XIX i XX wieku wraz z aktami okresu międzywojennego złożone zostały w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Szczecinie. Dane o okresie Polski Ludowej zebrane zostały z akt Powiatowej Rady Narodowej w Wałczu.

Cele popularnonaukowy i dydaktyczny przesądziły także o układzie książki. Tekst zasadniczy podzielony został na rozdziały według okresów historycznych, tak aby mógł uzupełniać program i podręcznik szkolny oraz posłużyć nauczycielstwu jako materiał pomocniczy do nauczania historii regionalnej. W imię tych celów każdy rozdział rozpoczyna się od sprowadzonego do regionalnych granic zarysu wydarzeń politycznych. Ze specyfiki regionu wyłoniły się też daty przełomowe okresów dziejowych. Rozbudowaliśmy świadomie rozdziały o epoce przedrozbiorowej, aby ukazać jak najwięcej z życia Wałecczyzny w czasach władztwa polskiego. Ale i o nowszych czasach pruskiego panowania staraliśmy się przekazać rzeczową informację. Ostatni rozdział poświęcony został dziejom zasiedlenia, odbudowy i rozwoju powiatu wałeckiego w Polsce Ludowej. Uzupełnieniem pracy jest dodatek, w którym umieszczone zostały dane z historii poszczególnych wiosek i osad. Przypisy ograniczono do najbardziej niezbędnych.

Zarys historii powiatu wałeckiego, który w szesnastolecie powrotu do Macierzy oddajemy w ręce jego społeczeństwa, posiada bez wątpienia wiele usterek i braków. Jeśli jednak zdoła on przyswoić czytelnikowi choć cząstkę obrazu minionych wieków ziemi wałeckiej i tradycji jej polskości, to nasze zadanie będzie spełnione.

Nader miłym obowiązkiem jest złożenie podziękowań tym, którzy w rozmaity sposób przyczynili się do powstania książki. Dziękujemy przede wszystkim przedstawicielom wałeckiego społeczeństwa, z których pobudki powierzono nam w roku 1957 to zadanie: ówczesnemu wiceprzewodniczącemu Prezydium PRN, p. Feliksowi Borowcowi, kierownikowi Biblioteki Powiatowej, p. Bernardowi Jakubowskiemu oraz p. Bogdanowi Radzikowi, b. prezesowi klubu „Na Przełaj”. Na ręce obecnego przewodniczącego Prezydium, p. Stanisława Włodarczyka, składamy Powiatowej Radzie Narodowej podziękowanie za wszelkie ułatwienia podczas wypraw terenowych w latach 1958 i 1959, a wiceprzewodniczącemu, p. Czesławowi Zielenieckiemu, dziękujemy za ostateczne doprowadzenie książki do publikacji. Dużo życzliwej, bezinteresownej pomocy zawdzięczamy także dyrektorowi Zasadniczej Szkoły Metalowej w Wałczu, p. Jerzemu Kloskowskiemu, wielkiemu entuzjaście przeszłości ziemi wałeckiej.

Z.B., R.W., A.W.

Poznań 1961.

Rozdział I

Od czasów najdawniejszych do połowy XIV wieku

POŁOŻENIE GEOGRAFICZNE

POWIAT wałecki leży w południowej części województwa koszalińskiego. Na południu graniczy z powiatem trzcianeckim województwa poznańskiego, na wschodzie z powiatem złotowskim województwa koszalińskiego, na północy z powiatem szczecineckim tegoż województwa oraz na zachodzie z powiatami: drawskim województwa koszalińskiego i choszczneńskim województwa szczecińskiego. Dzisiejszy obszar powiatu wynosi około 2084 km2. Największa jego długość z północnego wschodu na południowy zachód przekracza 80 km.

Powiat wałecki zajmuje obszary położone na północ od Noteci. Granicami naturalnymi tego terenu są na wschodzie dolina rzeki Gwdy, na zachodzie dolina rzeki Drawy. Na południu powiat podchodzi w pobliże szerokiej pradoliny toruńsko-eberswaldzkiej (zwanej także gorzowską), którą na tym odcinku płynie Noteć. Na północy wreszcie ziemie powiatu dochodzą do pasma właściwych wzniesień głównego grzbietu Pojezierza Pomorskiego.

Krajobraz ziemi wałeckiej jest typowym krajobrazem polodowcowym. Stąd pochodzi duża rozmaitość form krajobrazowych spotykanych na jego obszarze: od form nizinno-równinnych poczynając, a na krajobrazie pagórkowatym, a nawet górzystym kończąc. Geografowie wydzielają teren powiatu wałeckiego w odrębną krainę geograficzną, którą nazywają Pojezierzem Wałeckim. Dzisiejszy krajobraz ziemia wałecka zawdzięcza działaniom lodowca. Stąd na jej terenie występują pasma niskich wzgórz, tzw. moren czołowych. Są to wzgórza usypane przez lodowiec w miejscu zatrzymania się lodów. Na terenie powiatu wyróżnić można kilka pasm moren czołowych. Najwyższe występują na południe od Wałcza, przy czym niedaleko Piły najwyższe wzniesienie na terenie powiatu wałeckiego — Góra Dąbrowa — przekracza 200 m n.p.m.

Wody spływające z topniejących lodowców niosły obfitość materiału skalnego, żwiru, piasku oraz namułu, który osadziły po drodze, tworząc tzw. z a n d r y. Na terenie Pojezierza Wałeckiego szczególnie obfite pola zandrowe występują w zachodniej części powiatu w dolinie rzeki Drawy oraz we wschodniej — w dolinie rzeki Gwdy. Piaszczysta, jałowa gleba nie nadaje się pod uprawę, toteż wielkie przestrzenie porośnięte są suchymi lasami sosnowymi.

Rzeki przepływające przez powiat wałecki należą do zlewiska Noteci. Większość strumieni wpada do Gwdy i Drawy, a tylko nieliczne znajdują bezpośrednio ujście w nurtach Noteci.

Ziemia wałecka obfituje w jeziora. Jezior większych, których powierzchnia przekracza obszar jednego hektara, jest około dwustu. Do największych należą: Bytyńskie, Raduńskie, Zbyczno, Lubiatowo, Tuczno i Busino. Do najgłębszych zaliczane jest Jezioro Bytyńskie, którego głębokość dochodzi do 36 m. Poza jeziorami występują także liczne stawy.

Ryc. 1. Krajobraz morenowy pod Strzalinami

Ryc. 2. Jezioro Bytyńskie koło Próchnowa

Gleby powiatu są typowo polodowcowe. Dużo jest gleb lekkich o dużej zawartości piasku. O nieurodzajnych glebach zandrowych na zachodzie i wschodzie powiatu była już wzmianka. Tylko w niektórych miejscach występują gleby urodzajniejsze, gliniaste.

Znaczne połacie powiatu są porosłe rozległymi lasami, szczególnie na glebach zandrowych we wschodniej i zachodniej części powiatu. Większe obszary leśne występują również na zachód od Wałcza oraz w okolicach Człopy. Najsłabiej zalesione są ziemie południowo-wschodnie w okolicach Skrzatusza. Na terenie powiatu licznie występowały bagna, dziś w większości zmeliorowane i zamienione na łąki.

Z bogactw naturalnych występuje w powiecie wapień, nadający się do wypalania wapna oraz w kilku miejscach pokłady rudy darniowej, które w przeszłości używane były do wytapiania żelaza.

Pojezierze Wałeckie, niezwykle malownicze dzięki różnorodności form krajobrazowych występujących na jego terenie, posiada duże walory turystyczne. Wzgórza morenowe, rozległe łąki, wspaniałe, bogate bory i liczne zwierciadła jezior mogą przyciągnąć swym pięknem rzesze turystów. Istnieją także możliwości uprawiania sportów wodnych na większych jeziorach, jak Bytyńskie i Raduńskie, nie licząc wielu pomniejszych.

Ryc. 3. Dobrzyca pod Wiesiółką

Poznawanie ziemi wałeckiej ułatwia dogodna sieć komunikacyjna łącząca omawiane tereny z resztą kraju. Wałcz posiada połączenia kolejowe z Piłą, Krzyżem, ze Szczecinem przez Stargard Szczeciński i Złocieńcem. Przez zachodnie tereny powiatu przechodzą trzy linie kolejowe, znakomicie ułatwiające dostęp do ważniejszych i ciekawszych miejscowości. Gorzej nieco przedstawia się sprawa dotarcia koleją do niektórych terenów na wschodzie i północy, gdyż wschodnią partię powiatu przecina jedynie linia kolejowa idąca z Piły przez Jastrowie do Szczecinka. Sieć kolejową uzupełniają autobusy PKS, kursujące po licznych dobrze utrzymanych szosach1.

Ryc. 4. Jezioro Radlińskie z promenady do Bukowiny

ZIEMIA WAŁECKA WE WCZESNYM ŚREDNIOWIECZU

Zabytki archeologiczne odkrywane na terenie ziemi wałeckiej świadczą, że była ona od tysięcy lat zamieszkana. Pierwszy człowiek zjawił się na ziemiach położonych na północ od Noteci dopiero po wycofaniu się stąd lodowca skandynawskiego, około 10 000 lat przed naszą erą. Od tego czasu mniej więcej trwa zasiedlanie tych ziem. Przez długie tysiące lat brak jest jakichkolwiek wzmianek w źródłach pisanych o ziemiach pomorskich. Jedynym i wyłącznym źródłem informacji o pradziejach tych terenów są zabytki archeologiczne, a więc szczątki osad czy pojedynczych budynków, cmentarzyska, narzędzia pracy i walki ówczesnego człowieka oraz ozdoby. Nawet w okresie wczesnośredniowiecznym, kiedy pojawiają się pierwsze lakoniczne wzmianki w źródłach pisanych, zabytki archeologiczne stanowią w dalszym ciągu główny materiał źródłowy dla odtworzenia historii tych ziem.

W okresie wczesnego średniowiecza znaczną część dzisiejszego powiatu wałeckiego zalegały puszcze2.Osadnictwo było na tym terenie rzadkie i skupiało się wokół kilku grodów, których resztki znane są jako tzw. grodziska. Grodziska zachowały się zazwyczaj w postaci mniej lub bardziej wyraźnie rysujących się wałów i fos. Na terenie powiatu wałeckiego można je podzielić podobnie jak i na innych terenach polskich na dwa zasadnicze typy: grodziska wklęsłe i grodziska stożkowate. Pierwszy typ charakteryzuje się tym, że wewnątrz wałów znajduje się wklęsła kotlinka a obszarze której wznosiły się budynki. Natomiast grodzisko stożkowate powstało z usypania sztucznego wzgórza, zazwyczaj w kształcie ściętego stożka (stąd nazwa). Bardzo często wokół stożka sypano wały i kopano fosy, a na szczycie stożka budowano właściwe budynki. Najdawniejszym typem są grody wklęsłe. Grody stożkowate zaczęto wznosić na terenie ziem polskich dopiero w wieku XI. Zwyczaj budowania umocnień na sztucznych nasypach stożkowatych przetrwał do późnego średniowiecza. W okresach późniejszych na niewielkich rozmiarami stożkach rycerstwo wznosiło dwory obronne w formie wieź mieszkalnych. Grody wczesnośredniowieczne były przede wszystkim punktami obronnymi, a następnie siedzibami naczelników plemiennych, w okresie zaś istnienia państwa — siedzibami książąt lub ich urzędników. Na podgrodziach, czyli w osadach położonych w najbliższym sąsiedztwie grodów i od nich zależnych, tworzyły się ośrodki produkcji rzemieślniczej i handlu. Osady te dały początek późniejszym miastom.

Na terenie powiatu wałeckiego odkryto dotąd ogółem 12 grodzisk, zwanych pospolicie ”szwedzkimi szańcami” lub „zamkowymi górami”3. Żadne z nich nie było dotąd przedmiotem systematycznych badań archeologicznych. Jedynie na kilku z nich prowadzono krótkotrwałe próbne wykopy, przeważnie rękoma archeologów-amatorów (np. w Bytyniu, Wiesiółce i w lesie nad Jeziorem Raduńskim koło Bukowiny Wałeckiej). Prace te były ograniczone tylko do badań powierzchniowych, stąd trudno na ich podstawie ustalić czas powstania grodzisk, ich funkcje oraz przyczyny upadku. Znalezione zabytki zdają się wskazywać, że grody te istniały już przed wiekiem X, a więc w okresie tworzenia się na ziemiach polskich państewek plemiennych.

Większość odkrytych grodzisk należy do typu grodzisk wklęsłych. Rozmieszczone są one przeważnie w miejscach z natury obronnych i trudno dostępnych, na terenie podmokłym lub na cyplach niedostępnych brzegów rzek i jezior. Zwiększało to bezpieczeństwo ich mieszkańców, a jednocześnie umożliwiało dokonanie znacznych oszczędności przy ich wznoszeniu. Zazwyczaj od strony spadzistego zbocza lub brzegu jeziora nie budowano wału. W ten sposób wał przybierał kształt podkowy, której oba końce przylegały do zboczy lub brzegów. Grodziska takie zwie się podkowiastymi. Na terenie powiatu wałeckiego odkryto grodziska podkowiaste m. in. w Lubnie i Wiesiółce.

Ryc. 5. Grodzisko koło Wiesiołki

Ziemia wałecka w okresie wczesnego średniowiecza była terenem pogranicznym, leżącym między terytorium tworzącego się na południu państwa polskiego a ziemiami Pomorzan na północy. Na Pomorzu rozwijało się w tym czasie wiele drobnych państewek plemiennych. Nazwy większości z nich nie zostały nawet wspomniane w źródłach pisanych, tak że nie można ich odtworzyć. W nauce przyjął się pogląd, że ziemia wałecka, leżąca, jak wiadomo, na północ od Noteci, stanowiła najbardziej na południe wysunięte tereny pomorskie. Przypuszczalnie pierwotna granica międzyplemienna między Polanami a Pomorzanami biegła na omawianym terenie wzdłuż Gwdy do ujścia jej do Noteci, następnie wzdłuż tej rzeki na zachód. Tereny bowiem położone między rzekami Gwdą i Wisłą, czyli tzw. Krajna, uważane są przez większość historyków za ziemie kolonizowane przez Polan. Gród w Ujściu nad Notecią określany jest w źródłach pisanych jako pograniczny gród polski4.

Sytuacja uległa zasadniczej zmianie od czasu wszczętego przez Mieszka I podboju Pomorza. Z braku dostatecznych źródeł nie znamy ani dokładnej daty, ani też kolejnych faz, w jakich ten podbój się dokonywał. Niewątpliwie w pierwszej kolejności zostało przyłączone do Polski Pomorze Gdańskie, następnie przyszła kolej i na Pomorze Zachodnie. Należy przypuszczać, że ziemia wałecka została przyłączona do Polski w trakcie wcielania Pomorza Zachodniego. Przyjmuje się, że nastąpiło to w latach 967—9725. Bezpośrednich wzmianek źródłowych o ziemi wałeckiej brak jednak aż do początków XII wieku, stąd dzieje tej krainy możemy z konieczności odtworzyć tylko w ogólnych zarysach, czerpiąc wiadomości z historii Polski, a zwłaszcza Pomorza, w tym okresie.

Z chwilą włączenia ziem pomorskich w granice państwa Mieszka I nastąpiło także wprowadzenie na tym terenie chrześcijaństwa. O dużym nasileniu akcji chrystianizacyjnej terenów pomorskich świadczy fakt utworzenia już w roku 1000 odrębnego biskupstwa dla ziem pomorskich z siedzibą w Kołobrzegu. Pierwszym biskupem kołobrzeskim został Reinbern.

Związek Pomorza Zachodniego z Polską przetrwał stosunkowo niedługo. W okresie zaburzeń związanych z reakcją pogańską po śmierci Mieszka II (syna Bolesława Chrobrego) w roku 1034 Pomorze Zachodnie usamodzielniło się i zerwało związki z Polską. Na terenach pomorskich ponownie wróciły dawne słowiańskie wierzenia pogańskie. Dopiero po zdławieniu buntu i objęciu władzy przez Kazimierza Odnowiciela, około roku 1047, Pomorze zostało na krótko podporządkowane Polsce. Za panowania następcy Kazimierza Odnowiciela — Bolesława Śmiałego, około roku 1066, nastąpiło ponowne oderwanie się Pomorza od Polski6. W drugiej połowie XI wieku zaobserwować można wyraźny wzrost aktywności wojennej Pomorzan. Pozostaje to w związku z powstawaniem na terenie Pomorza państwa wczesnofeudalnego pod rządami pomorskiej dynastii książęcej. Pomorzanie w tym czasie dokonali znacznej ekspansji terytorialnej, przesuwając swoje granice na południe. Osiągnęli oni linię dolnej Brdy na wschodzie oraz linię Noteci na całej jej długości. Przejściowo przekroczyli nawet Noteć i zajęli tereny leżące na południe od tej rzeki, docierając do Międzyrzecza. Jednocześnie z tą ekspansją terytorialną wzrosła także ilość łupieżczych i niszczycielskich napadów na ziemie polskie. Niektóre z tych wypraw sięgały bardzo głęboko w głąb terytorium polskiego, jak na Mazowsze do Płocka, czy do ziem Polski środkowej (zniszczenie Spicymierza, leżącego między Sieradzem a Kołem).

Pod koniec XI wieku nastąpiła stabilizacja granicy polsko-pomorskiej wzdłuż biegu Noteci. Linia ta stała się wówczas na okres kilkunastu lat terenem zaciekłych walk polsko-pomorskich. Nabierają wówczas znaczenia grody położone na tej linii, jak: Nakło, Czarnków, Ujście, Wieleń, Drżeń (dzisiejsze Drezdenko), Santok. Przez lat kilkadziesiąt trwają zaciekłe walki nad Notecią, prowadzone ze zmiennym szczęściem. Po nieudanych wyprawach na Pomorzan przedsiębranych przez Władysława Hermana energiczne kroki celem podboju Pomorza podjął jego następca, Bolesław Krzywousty. Przeprowadził on wówczas kilka niszczycielskich wypraw, sięgających nieraz daleko w głąb ziem pomorskich, jak na Białogard (w latach 1102 oraz 1107) czy Kołobrzeg (w latach 1103 i 1107). Jednocześnie trwały zaciekłe walki o opanowanie nadnoteckich grodów — Czarnkowa, Ujścia, Wielenia i Nakła. Szeroka, zabagniona dolina Noteci, umocniona grodami w miejscach dogodnych do przeprawy, stanowiła silną linię obronną Pomorzan, osłaniającą wnętrze ziem pomorskich przed podbojem. Działania wojenne toczące się nad Notecią, w bezpośredniej bliskości ziemi wałeckiej, zapewne niejednokrotnie przenosiły się i na jej obszar. Najstarszy polski kronikarz, Anonim zwany Gallem, opisując w swej kronice wyprawę polską z roku 1105 na Pomorzan, wspomina o zniszczeniu grodu pomorskiego Bytynia.

Odnośny ustęp u Galla brzmi:

Tymczasem Skarbimierz, komes pałacowy Polski, wkroczył ze swymi towarzyszami broni na Pomorze, gdzie niemałą pozyskał dla Polaków sławę: wrogom swym wyrządzając szkody i zniewagę. Z zuchwałą przeto odwagą zdobył pewien gród, skąd wywiózłszy jeńców i łupy, cały spalił do gruntu. Innym razem podobnie zdobył inny gród zwany Bytom, skąd nie mniej wyniósł sławy i zdobyczy, jak z owego. Albowiem liczną zdobycz stąd wywiózł i jeńców, a miejsce owo pozostawił na kształt pustyni7.

Powszechnie przypuszcza się, że grodem tym była dzisiejsza miejscowość Bytyń, położona w pobliżu Jeziora Bytyńskiego, na północny zachód od Wałcza. Około 2 km na wschód od wsi, na małym półwyspie wcinającym się w boczne ramię jeziora, zachowało się grodzisko, prawdopodobnie resztki grodu wspomnianego przez Galla. Powyższą wzmiankę można przyjąć zarazem za najstarszą źródłową wiadomość dotyczącą bezpośrednio ziemi wałeckiej W toku dalszych walk linia Noteci została ostatecznie sforsowana przez wojska Bolesława Krzywoustego i pas ziem położonych na północ od Noteci, wśród nich i ziemia wałecka, został włączony bezpośrednio do Polski. Przyłączenie i umocnienie się na terenach przyległych od północy do Noteci umożliwiło dalszy podbój Pomorza. Pomorze Gdańskie zostało zajęte w roku 1116, a w kilka lat później ten sam los spotkał i Pomorze Zachodnie (szczecińskie) 8.

Ryc. 6. Grodzisko pod Bytyniem

Rozbicie feudalne w Polsce i podział kraju na dzielnice, a także potęgujące się walki wewnętrzne rywalizujących ze sobą książąt dzielnicowych, jakie nastały po śmierci Bolesława Krzywoustego w roku 1138, doprowadziły do poważnego osłabienia kraju. Jednym z bezpośrednich tego skutków była utrata zwierzchności polskiej na Pomorzu Zachodnim. Ziemia wałecka jednak wraz z pasem ziem przyległych od północy do Noteci w dalszym ciągu pozostawała przy Polsce. Granica między Wielkopolską a Zachodnim Pomorzem na odcinku między rzekami Drawą i Gwdą około roku 1220 biegła na północ od granic dzisiejszego powiatu wałeckiego. Przecinała ona Jezioro Lubieszewskie, następnie koło Złocieńca skręcała na północ, pozostawiając po stronie wielkopolskiej Jezioro Drawskie. W swym dalszym przebiegu w kierunku wschodnim przecinała jezioro Pile i docierała do rzeki Gwdy na południowy wschód od Szczecinka, a na północ od miejscowości Okonek i Lędyczek9.

Jak już wspominaliśmy poprzednio, ziemia wałecka wraz z całym pograniczem krajeńskim była słabo zaludniona za czasów piastowskich w wieku XII i pierwszej połowie XIII. Zapewne tym należy tłumaczyć fakt, że wzmianki o poszczególnych miejscowościach na tym terenie późno dostały się do źródeł pisanych. Istnieje wiele lakonicznych wzmianek w dokumentach, które w literaturze naukowej bywają odnoszone do ziemi wałeckiej. Mimo długotrwałych polemik i dyskusji nie zdołano jednak rozstrzygnąć ostatecznie, czy wzmianki te dotyczą istotnie Wałcza i jego okolic, czy też odnieść je należy do miejscowości położonych poza obrębem ziemi wałeckiej.

Do takich niezupełnie wyjaśnionych zagadnień należy wiadomość w dokumencie10 z roku 1228 o nadaniu przez księcia wielkopolskiego Władysława Odonica klasztorowi cystersów w Lubiążu na Śląsku obszaru 3000 łanów puszczy wokół Bytynia i jeziora Lupezsko. Na ogół historycy są zgodni, że Bytyń wymieniony w dokumencie z roku 1228 jest identyczny z Bytyniem — dawnym grodem Pomorzan wspominanym przez kronikę Anonima Galla. Natomiast wokół lokalizacji jeziora Lupezsko toczy się spór. Jedni przypuszczają, że zapis ten dotyczy miejscowości Lubiesz na terenie powiatu wałeckiego. Inni natomiast nie bez słuszności wskazują na fakt, że w pobliżu Lubiesza nie ma żadnego większego jeziora, wobec tego proponują identyfikować tę nazwę z Jeziorem Lubieszewskim, położonym na północnym zachodzie, poza granicami powiatu wałeckiego11.

Również nie wyjaśnioną do końca sprawą jest wiadomość w dokumencie z 13 kwietnia 1249 roku o darowaniu przez wdowę po Pietrku z Łącka wsi nazwanej Kron zakonowi rycerskiemu templariuszy. Część historyków identyfikuje nazwę tej wsi z Wałczem i uznaje ją za najstarszą wiadomość o tym mieście. Historycy ci przypuszczają dalej, że w Wałczu istniał dwór templariuszy, najbardziej na południowy wschód wysunięta posiadłość tego zakonu, który główny ośrodek swoich posiadłości na ziemiach pomorskich i swoją siedzibę miał w dzisiejszym Czaplinku, dawniej zwanym Tempelburg (czyli grodem templariuszy). Na poparcie swego przypuszczenia historycy przytaczają także wzmiankę w dokumencie z roku 1291 o bracie Wojciechu, przełożonym posiadłości zakonnej w Kron. Inni historycy natomiast zaprzeczają kategorycznie możliwościom łączenia wspomnianej nazwy Kron z Wałczem. Przypuszczają oni, że posiadłość wzmiankowana w źródłach pod nazwą Kron, dziś nie istniejąca, leżała w północnej części powiatu wałeckiego nad rzeką Dobrzycą w okolicy Machlin. Podkreślają oni także brak jakichkolwiek późniejszych tradycji o posiadaniu Wałcza przez templariuszy12.

Templariusze pojawiają się na terenie ziemi wałeckiej dopiero w końcu XIII wieku. Dnia 21 listopada 1290 roku Przemysł II wystawił w Pyzdrach przywilej nadający templariuszom znaczne tereny położone w pobliżu Jeziora Drawskiego13. Były to duże kompleksy nie zaludnionego, pustego terytorium na pograniczu polsko-pomorskim. Przywilej szczegółowo wymienia granice nadanych obszarów. Mimo wielu niejasności w tekście dokumentu i wynikających stąd rozbieżności w poglądach poszczególnych badaczy odnośnie do przebiegu granic nadanego terytorium w terenie — wiadomo, że większość nadanych ziem leżała na obszarze dzisiejszego powiatu szczecineckiego. Prawdopodobnie tylko mały skrawek obecnego powiatu wałeckiego należał do tego kompleksu templariuszy. Na obszarze powiatu wałeckiego granica posiadłości templariuszy biegła na wschodzie równolegle z biegiem rzeki Dobrzycy, na południu przechodziła w odległości kilku kilometrów na północ od dzisiejszego Iłówca, a na zachodzie pokrywała się z dzisiejszą granicą powiatu wałeckiego i drawskiego. Na tym obszarze do templariuszy należały prawdopodobnie trzy wsie z powiatu wałeckiego: Broczyno, Machliny i nie istniejąca dziś (por. s. 334) wieś Miłkowo. Templariusze rozpoczęli ożywioną kolonizację nowo otrzymanych terenów, budując zamek w Czaplinku, zwanym pierwotnie Tempelburg.

Z chwilą rozwiązania zakonu templariuszy w roku 1312 roszczenia do posiadłości pozostawionych przez nich wysunęli z jednej strony prawni ich spadkobiercy — rycerski zakon joannitów, z drugiej zaś ówczesny władca tych terenów, margrabia brandenburski Waldemar. Dopiero w roku 1345 joannici otrzymali od następcy Waldemara, Ludwika, nadanie Czaplinka z okręgiem. W latach 1312—1345 posiadłości pozostawione przez templariuszy znajdowały się pod zarządem margrabiów brandenburskich. Z braku dostatecznej ilości źródeł nie wiadomo dokładnie, jak wyglądał w praktyce ten zarząd i jakim ulegał w ciągu tych lat zmianom.

Południowa część kompleksu czaplineckiego, należąca dziś do powiatu wałeckiego, pozostała we władaniu joannitów tylko do roku 1361. W tym bowiem roku mistrz generalny joannitów w Saksonii, Marchii Brandenburskiej i na Pomorzu, Herman von Werberg, nadał na prawie lennym braciom Hermanowi i Henrykowi de Banczen oraz Ludekinowi Golcowi zamek Machlin i wsie: Machliny, Broczyno i Miłkowo14. Tereny te stanowiły podstawę do rozwoju tzw. klucza broczyńskiego Golców, który w ich ręku przetrwał do początku XIX wieku.

POD PANOWANIEM NOWEJ MARCHII

Związek ziemi wałeckiej z Polską ulegał pod koniec XIII wieku widocznemu zagrożeniu ze strony margrabiów brandenburskich. Jak wiadomo, w roku 1134 Albrecht Niedźwiedź założył na lewym brzegu Łaby tzw. Altmark, czyli Starą Marchię. Po opanowaniu w roku 1157 Brandenburga marchia przyjęła nazwę Marchii Brandenburskiej. Odtąd trwa nieprzerwany rozwój terytorialny Marchii Brandenburskiej, początkowo kosztem ziem Słowian zachodnich między Łabą a Odrą. W trzecim i czwartym dziesięcioleciu XIII wieku Marchia Brandenburska dociera do granic polskich. W roku 1249 Bolesław Rogatka, najstarszy syn poległego w bitwie pod Legnicą (1241) księcia Henryka Pobożnego, odstąpił Ziemię Lubuską arcybiskupowi magdeburskiemu w zamian za pomoc udzieloną mu w wewnętrznym sporze śląskim na następujących warunkach. Część kraju leżącą na lewym brzegu Odry arcybiskup brał w posiadanie bezpośrednie, część natomiast położoną na prawym brzegu Odry Bolesław Rogatka zatrzymywał jako lenno od arcybiskupa. Jeszcze w roku 1249 lub 1250 Bolesław Rogatka odstąpił swoją część margrabiom brandenburskim, którzy w roku 1253 otrzymali od arcybiskupa resztę Ziemi Lubuskiej. Wydarzenie to było tragiczne w następstwach. Margrabiowie brandenburscy rozpoczęli bowiem dalszą ekspansję na północny zachód, wbijając klin między Polskę a Pomorze Zachodnie. Ponieważ Wielkopolska stawiała zacięty i najbardziej zdecydowany opór, największe sukcesy odnosili margrabiowie na Pomorzu i stopniowo zdobywali coraz to nowe tereny. Nowe nabytki poczynione na terenach położonych na wschód od Odry miały stać się podwaliną pod budowę trzeciej części Marchii Brandenburskiej, tzw. Nowej Marchii (Neumark), w odróżnieniu od Starej Marchii na lewym brzegu Łaby i Marchii Środkowej między Łabą a Odrą.

W ostatnim ćwierćwieczu XIII wieku margrabiowie brandenburscy zajęli okolice Świdwina—Drawska, docierając tym samym w bezpośrednie sąsiedztwo ziemi wałeckiej. Książę wielkopolski Przemysł II energicznie przeciwstawiał się próbom dalszej ekspansji brandenburskiej, umacniając tereny pograniczne położone na północ od Noteci. Temu celowi niewątpliwie służyło także nadanie znacznych dóbr rodowi Nałęczów w okolicy Człopy, na południowy zachód od Wałcza. Przemysł II chciał w ten sposób przy pomocy osadnictwa rycerskiego umocnić zagrożone tereny. Nałęczowie, otrzymawszy znaczne posiadłości ziemskie, przystąpili do ożywionej akcji osadniczej. Głównym ich punktem oparcia stała się Człopa, gród początkami sięgający prawdopodobnie plemiennych czasów pomorskich, a położony przy starym szlaku prowadzącym z Wielenia nad Notecią przez Człopę — Tuczno na Pomorze. O odległej przeszłości Człopy świadczyć może zanotowana w późniejszych źródłach legenda o księciu Dzierżykraju, który miał panować w Człopie i przyjąć chrzest w tej miejscowości. Niektóre źródła podają, że miało to nastąpić w czasach Mieszka I, inne przesuwają tę datę na lata panowania Bolesława Chrobrego. W najbliższej okolicy dzisiejszej Człopy zachowały się dwa bliżej nie badane grodziska, świadczące o znaczeniu i odległych początkach tego miasta15.

Próby utrzymania przez Polskę terenów położonych na północ od Noteci zostały podważone w latach, które nastąpiły po tragicznej śmierci Przemyśla II, zamordowanego za poduszczeniem margrabiów brandenburskich w Rogoźnie w roku 1296. Korzystając z nowego zamieszania w Polsce w czasie wygnania Władysława Łokietka i krótkotrwałych rządów czeskich, margrabiowie brandenburscy około roku 1300 opanowali tereny rozciągające się między rzekami Drawą i Gwdą (oraz Notecią na południu), a więc także i obszar ziemi wałeckiej 16.

Ryc. 7. Grodzisko koło Człopy

Odtąd ziemia wałecka przez przeszło pół wieku miała pozostawać pod obcymi rządami. Brandenburczycy rozwinęli ożywioną akcję kolonizacyjną zajętych terenów, posługując się głównie elementem niemieckim. Duże „zasługi” dla margrabiów brandenburskich położył zwłaszcza niemiecki ród Wedlów, wywodzący się prawdopodobnie z okolic Hamburga, gdzie znajduje się miasto Wedell. Rozwinął on ożywioną akcję kolonizacji terenów otrzymanych z nadania w okolicy Kalisza Pomorskiego, a na ziemi wałeckiej w okolicy Tuczna i Mirosławca. Nauka nie wyjaśniła dotąd z całą pewnością, czy rodzina Nałęczów-Czarnkowskich zdołała utrzymać się na Człopie, w każdym razie Wedlowie dostawali od margrabiów nadania na to miasteczko.

W okresie panowania margrabiów brandenburskich na terenie ziemi wałeckiej zostały wprowadzone poza urzędami także liczne brandenburskie instytucje społeczne. Do takich należało m. in. wprowadzenie systemu lennego zachodnioeuropejskiego, nie znanego w tym czasie i w tej formie na innych ziemiach polskich. Na terenie ziemi wałeckiej istniała zatem instytucja rycerzy-wasali, tzw. „manów”, dzierżących na prawie lennym posiadłości ziemskie i zależnych od feudałów wyższego stopnia, którzy z kolei byli lennikami margrabiów brandenburskich. Obowiązki rycerza-wasala w stosunku do seniora polegały przede wszystkim na uczestniczeniu w wyprawach wojennych. Szczególnie licznych rycerzy-wasali posiadał możny ród Wedlów, panów na Tucznie i Mirosławcu oraz wielu okolicznych wsiach17.

POWSTANIE MIAST: WAŁCZ, MIROSŁAWIEC, TUCZNO

Przeszłość miast ziemi wałeckiej w czasach poprzedzających zajęcie tych terenów przez Brandenburgię owiana jest mgłą tajemnicy. Pewne wiadomości źródłowe o nich, z wyjątkiem może omawianej poprzednio Człopy, pojawiają się dopiero w czasach rządów brandenburskich i wiążą się zazwyczaj z nadaniem im praw miejskich. Stąd w naukowej literaturze historycznej spotkać można często zdanie, że dopiero na czasy rządów brandenburskich przypada powstanie miast ziemi wałeckiej. Pogląd ten nie wydaje się słuszny, gdyż na podstawie wielu pośrednich wiadomości można przypuszczać, że większość tych osad istniała już za czasów polskich w wieku XIII i być może, że niektóre z nich spełniały już wówczas funkcje miejskie. Natomiast w czasach brandenburskich wystawienie dokumentu lokacyjnego zakończyło ich proces rozwojowy. W praktyce oznaczało to uzyskanie samorządu opartego na prawie niemieckim oraz uporządkowanie dotychczasowej zabudowy przez wytyczenie nowego planu miasta. Sprawa ta wymaga niewątpliwie wielu dalszych szczegółowych badań naukowych.

Oto jak się przedstawiają dzieje miast ziemi wałeckiej w pierwszej połowie XIV wieku (poza Człopą, o której brak szerszych wiadomości):

Wałcz. W dniu 23 kwietnia 1303 roku margrabiowie brandenburscy Otto, Konrad i Waldemar wydali Ulrichowi Schöning (Skemringke) i Rudolfowi Liebenthal (Lebendal) przywilej na założenie obok miejscowości Wolczen (czyli Wałcza), miasta zwanego po polsku Wałcz, po niemiecku Arnskrone18. Nowe miasto zostało hojnie wyposażone w ziemię, gdyż otrzymało w sumie 208 łanów. Z tej globalnej sumy 64 łany miały stanowić grunty orne przyszłej wsi, która miała być własnością miasta. Z łanów, które miały należeć do miasta i przyszłej wsi miejskiej, po 4 łany miały iść na uposażenie kościołów w obu tych miejscowościach. Oprócz gruntów ornych miasto Wałcz otrzymało także tereny przeznaczone na pastwiska w postaci obszaru przyległego w promieniu 1/2 mili do miejsca dawnego grodu Debris. Do miasta należały również oba jeziora wałeckie (tj. Wałeckie dzisiaj zwane Zamkowym i Jezioro Raduńskie) z wyspami i półwyspem zwanym „Wąską Szyją” oraz miejscem dawnego grodu Raduń (koło dzisiejszego Strączna). Przywilej określał także sposób podziału dochodów. Jedną trzecią wszystkich dochodów miejskich, uzyskiwanych z pól, pastwisk, jezior i wysp na nich leżących, kramów płóciennych, szewskich, jatek i opłat targowych, mieli otrzymywać osadźcy, a dwie trzecie miasto. Miasto miało również zwolnienie na lat szesnaście od opłaty podatków. Po upływie tego czasu trzecią część podatku mieli otrzymywać osadźcy, a dwie trzecie margrabiowie brandenburscy. Osadźcy zostali także hojnie wyposażeni. Oprócz wspomnianego bowiem udziału w dochodach miejskich i podatkach otrzymywali oni w okolicy miasta 320 łanów oraz półwysep na Jeziorze Wałeckim (dzisiejszym Zamkowym) i również na 16 lat zwolnienie od powinności publicznych ciążących na ich dobrach.

Wyboru miejsca na zbudowanie miasta dokonano niezwykle starannie. Zdecydowano zbudować je na wzgórzu z natury trudno dostępnym i obronnym. Leżało ono na stosunkowo wąskim przesmyku między jeziorami Raduńskim a Zamkowym. Od północnego zachodu wzgórze osłonięte było. Jeziorem Raduńskim, którego poziom był wyższy od obecnego o około 2 m, ponieważ w ciągu wieku XIX dokonano dwukrotnie obniżenia jego tafli. Od południowego wschodu dostępu do miasta broniło Jezioro Zamkowe. Prawdopodobnie między obu jeziorami istniało kiedyś połączenie w najwęższym miejscu, stanowiącym dziś jeszcze wyraźne obniżenie terenu. Na północ od wyżej wymienionego wzgórza rozciągała się bagnista dolinka, którą płynie odpływ Jeziora Raduńskiego, tzw. Żydowski lub Młyński Potok (Młynówka). Pierwotnie skręcał on na południe, gdzie dołączał się do niego odpływ z Jeziora Zamkowego, płynący także bagnistą kotlinką. Po połączeniu się Potok Młyński skręcał szerokim łukiem na północ i wpadał do rzeczki Piławki. W tych naturalnych granicach powstało miasto Wałcz.

Rozplanowanie jego wykazuje dużą zależność od warunków terenowych panujących na wzgórzu. Tym tłumaczą się krzywizny w biegu poszczególnych ulic. Przez wzgórze przechodził od dawna szlak wschód—zachód. Do jego przebiegu nawiązywał plan miasta. Wytyczono rynek, przez którego południową część przechodził wspomniany szlak. Południową pierzeję rynku zajął kościół. Sądząc z wzmianki o uposażeniu kościoła wałeckiego, stanął on zapewne wkrótce po lokacji. (Proboszcz wałecki występuje jako świadek w dokumencie z roku 1314). Do połowy XIX wieku była to budowla drewniana, zapewne kilkakrotnie w ciągu wieków zmieniana. Pośrodku rynku stanął ratusz. Zachowane wzmianki źródłowe wspominają o bramie Wysokiej na zachodzie oraz o bramie Młyńskiej na wschodzie. Pierwsza stała zapewne w pobliżu połączenia obu jezior, brama Młyńska natomiast znajdowała się prawdopodobnie w pobliżu dzisiejszego budynku liceum ogólnokształcącego, na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Kościuszkowców i Kilińszczaków. Obwarowania miasta dopełniały palisady. Nie znamy ich przebiegu. Nie wiemy, czy otaczały całe miasto, czy tylko w miejscach stosunkowo najbardziej dostępnych, tzn. tych, w których nie było brzegów jeziora. O architekturze bram nie mamy żadnych wzmianek. Nie wiemy wreszcie, czy system obronny powstał jednocześnie z lokacją miasta na początku XIV wieku, czy też dopiero później; Stosunkowo wcześnie umocnienia miejskie musiały ulec zniszczeniu, skoro nie istniały już w roku 1778.

Lokalizacja wioski rybackiej, która dała początek miastu, natrafia na pewne trudności. Pogląd uczonych niemieckich, że leżała na półwyspie Jeziora Zamkowego, w świetle przekazów źródłowych jest trudny od utrzymania. Wydaje się raczej, że leżała ona przy trakcie, w miejscu jego największego zbliżenia do Jeziora Zamkowego (a więc w okolicy późniejszego Nowego Miasta). Wskazuje na to ciekawe poszerzenie drogi w tym miejscu, widoczne na planie z roku 1810. Być może, tworzyła ona pierwotnie plac we wsi19.

W związku z omawianiem lokacji Wałcza należy poruszyć także zagadnienie powstania wałeckiego zamku. Najdawniejsze wzmianki o istnieniu grodu w Wałczu pojawiają się w Kronice Janka z Czarnkowa20 w związku z testamentem Kazimierza Wielkiego, w którym ostatni Piast zapisał swemu wnukowi, adoptowanemu w roku 1368 Kazimierzowi słupskiemu, księstwa: dobrzyńskie, kujawskie, sieradzkie i łęczyckie wraz z grodami: Kruszwicą, Bydgoszczą, Wielatowem i Wałczem. Dalsza wzmianka o istnieniu zamku w Wałczu znajduje się we wspomnianej kronice pod rokiem 1378, w związku z opisem pożaru Wałcza (zobacz niżej s. 40). Wydaje się, że zamek został zbudowany dopiero po powstaniu miasta. Nie ma żadnych dowodów na to, by na terenie dzisiejszego miasta istniał kiedykolwiek przedtem gród. Dokument lokacyjny Wałcza z roku 1303 wspomina o miejscach dwu dawnych grodów zwanych: Raduń i Debris. Pierwszy z wymienionych utożsamia się z grodziskiem zachowanym u nasady półwyspu w pobliżu wisi Strączno. Drugi natomiast leży nad rzeczką Dobrzycą w pobliżu wsi Ostrowiec. Wzmianka o nim występuje także w aktach sporu granicznego toczonego w roku 1793 między miastem Wałczem i bractwem strzeleckim z jednej strony, a miejscowościami Ostrowiec i Witankowo z drugiej strony. W chwili lokacji miasta w roku 1303 grody te straciły niewątpliwie swoje dawne znaczenie, skoro tereny, na których leżały, zostały nadane miastu. Nie mają one żadnego związku z miastem lokowanym. Nie ma również z nim żadnego związku grodzisko położone w lesie nad Jeziorem Raduńskim, naprzeciwko Bukowiny Wałeckiej.

Ryc. 8. Grodzisko pod Ostrowcem

Powszechnie przypuszcza się, że zamek, którego ruiny przetrwały do końca XVIII wieku, stał w okolicy lub na miejscu budynku sądowego. Brak dokładnych badań terenowych uniemożliwia jego lokalizację.

Mirosławiec. O początkach drugiego miasta ziemi wałeckiej, Mirosławca, niewiele można powiedzieć. W źródłach pisanych pojawia się ono w wieku XIV20a. Nie wiemy, czy miasto to zostało założone dopiero w tym czasie, czy też istniało tam wcześniej jakieś osadnictwo i jakiego rodzaju. Spotykane niekiedy w literaturze przypuszczenia o istnieniu w Mirosławcu w czasach poprzedzających powstanie miasta — a więc przed wiekiem XIV — grodu czy osady nie znalazły jak dotąd potwierdzenia w znaleziskach archeologicznych. Również dokładna data lokacji miasta nie jest znana. Po raz pierwszy Mirosławiec wymieniony jest w przywileju wystawionym 2 lutego 1314 roku przez Henryka i Jana z rodu Wedlów. Dokument powyższy stworzył pomyślne warunki dla rozwoju miasta. Wytyczał on granice posiadłości miejskich oraz szczegółowo określał źródła i wysokość dochodów miejskich. Oprócz nadań gruntowych, prawa polowania oraz części dochodów z opłat handlowych Mirosławiec, podobnie jak Wałcz, otrzymał obszar ziemi w Laskach Wałeckich dla założenia wsi miejskiej (ogółem 63 łany). Z powyższego dokumentu wynika, że w roku 1314 Mirosławiec był już miastem, lokacja zatem musiała przypaść na lata poprzedzające rok 1314. Istnieje przypuszczenie, że mogło to nastąpić już w roku 1303. W każdym razie między wystawieniem dokumentu a datą lokacji miasta nie mogła istnieć zbyt wielka rozpiętość czasowa, ponieważ w dokumencie z roku 1314 występują w charakterze świadków pierwsi założyciele miasta. Przywilej lokacyjny Mirosławca nie dotrwał do naszych czasów. Wiadomo w każdym razie z późniejszych przekazów źródłowych, że miasto otrzymało i rządziło się prawem brandenburskim.

Mirosławiec pierwotnie nazywał się Nowym Frydlandem (Neue Fredeland)21. Nazwa została prawdopodobnie przyniesiona przez kolonistów niemieckich z Meklemburgii, gdzie istnieje miasto tego samego miana. W przeciwieństwie do innych miast położonych na terenie powiatu wałeckiego, w Mirosławcu element niemiecki był zawsze przeważający. Również rozplanowanie posiada wyraźne cechy brandenburskie. Wszystko to dowodzi raczej, że miasto to powstało dopiero w wieku XIV w ramach ożywionej akcji kolonizacyjnej prowadzonej przez margrabiów brandenburskich.

Mirosławiec powstał w szerokiej, bagnistej kotlinie, przy ważnym szlaku, tzw. Drodze Marchijskiej, która stanowiła połączenie między Brandenburgią a państwem krzyżackim. Miasto zbudowano w kształcie prostokąta z regularną siatką ulic. U ich wylotu stały bramy: na północno-wschodnim krańcu miasta brama Grobelna, na zachodzie brama Łowicka i na południowym wschodzie brama Młyńska. Miasto otoczone było także systemem strumieni odwadniających, które spełniały zapewne również rolę fos obronnych. Nie wiadomo natomiast, czy Mirosławiec otoczony był także wałami czy murami obronnymi.

Obok miasta w bliżej nie ustalonym czasie i miejscu powstał zamek Wedlów. Ślady w postaci resztek murów, otoczonych szeroką fosą, zachowane do dziś na podmokłych łąkach, są reliktami budowli, którą wzniesiono w wieku XVIII na nowym miejscu po zniszczeniu przez pożar całego miasta wraz ze starym zamkiem w roku 1719.

Tuczno. W wieku XIV na terenie ziemi wałeckiej rozwijało się miasto Tuczno22. Początki osadnictwa na obszarze dzisiejszego miasta nie zostały jeszcze należycie zbadane. Przypuszcza się, że na miejscu dzisiejszego zamku istniał gród słowiański, u podnóża którego rozwijała się osada o charakterze podgrodzia. Brak wzmianek o Tucznie w źródłach pisanych do wieku XIV oraz brak systematycznych prac wykopaliskowych na terenie miasta nie pozwalają ani na dokładną rekonstrukcję wyglądu najdawniejszego Tuczna, ani też na stwierdzenie jego charakteru.

Powolny rozwój osadnictwa w Tucznie został znacznie przyspieszony z chwilą przejścia tego terenu pod zarząd Nowej Marchii i objęcia własności nad Tucznem i okolicą przez Wedlów. Prawdopodobnie w pierwszych latach XIV wieku przedstawiciele tej rodziny czynili próby większego nasilenia kolonizacji tych terenów. W związku z tym zapewne już wtedy nastąpił znaczny rozwój Tuczna, które przybrało wówczas charakter miejski. Najdawniejsza wzmianka źródłowa o Tucznie z roku 1306 wspomina o proboszczu, sześciu rajcach i mieszczanach. Można z niej wyciągnąć wniosek, że już wówczas Tuczno było znaczniejszą osadą o charakterze miejskim, posiadającą kościół.

Ryc. 9. Portal ostrołukowy z kościoła w Lubieszu. Wiek XIV

Następnym dokumentem dotyczącym Tuczna jest przywilej wystawiony 24 lutego 1331 roku przez braci Ludwika i Lambrechta Wedlów. Na podstawie tego przywileju miasto otrzymywało prawo brandenburskie. Jednocześnie zostały szczegółowo wyliczone nadania na rzecz miasta. Ogółem Tuczno miało otrzymać 175 łanów. Granice posiadłości miejskich zostały bardzo szczegółowo określone i w terenie wytyczone przez kilka grup drzew. W obrębie posiadłości miejskich miasto otrzymywało prawo polowania. Z przywileju dowiadujemy się także, że w Tucznie istniały już wówczas cztery gildie, które obowiązywały także postanowienia prawa brandenburskiego. Przywilej z roku 1331 regulował więc stosunki prawne i własnościowe istniejącego już miasta i nie może w żadnym wypadku uchodzić za dokument lokacyjny, a data 1331 nie może być przyjmowana jako rok powstania miasta Tuczna.

Prawdopodobnie w ciągu pierwszej połowy XIV wieku zostało wytyczone rozplanowanie Tuczna. Miasto zostało zbudowane w północno-wschodniej części przesmyku oddzielającego jeziora: Tuczno i Zamkowe. Przez przesmyk prowadził szlak idący z Człopy do Tuczna. W miasteczku następowało rozgałęzienie tej drogi. Jedna odnoga zdążała na północny zachód do Mirosławca, druga natomiast na północny wschód do Wałcza., Przejścia przez przesmyk między jeziorami strzegł zamek tuczyński, należący do rodu Wedlów. Budowę murowanego zamku rozpoczęli Wedlowie już w pierwszej połowie XIV wieku. Wzniesiono go na wzgórzu otoczonym z trzech stron trudno dostępnymi, bagnistymi terenami. Grząskie bagna i łąki u podnóża oraz stromość zboczy wzgórza zamkowego znakomicie podnosiły walory militarne zamku.

Na północ od zamku powstało miasto o regularnej siatce ulic, z rynkiem pośrodku i kościołem parafialnym, istniejącym prawdopodobnie od początku XIV wieku, ulokowanym w południowo-zachodnim narożniku rynku. Tuczno otoczone było z trzech stron — od północy, zachodu i wschodu — murami obronnymi oraz fosą. Od południa nie wzniesiono murów obronnych, bo rolę ochrony miasta z tej strony spełniały z powodzeniem zamek i trudno dostępny teren. Tyle o najdawniejszych dziejach miast ziemi wałeckiej — Wałczu, Mirosławcu i Tucznie — przekazują dostępne źródła.

OSADNICTWO

Do poznania osadnictwa ziemi wałeckiej w wieku XIV służą dwa ważne dokumenty. Pierwszym jest nowomarchijski Landbuch (Neumarkisches Landbuch) z roku 133723. Jest to spis miejscowości wiejskich sporządzony wzwiązku z wprowadzeniem nowego podziału administracyjnego Nowej Marchii. Nie obejmuje on posiadłości kościelnych oraz miast. W odniesieniu do terenów położonych na lewym brzegu Drawy, a więc i ziemi wałeckiej, wykazuje on liczne nieścisłości. Tereny te — jak wiadomo — zostały stosunkowo niedawno przed tą datą włączone do obszaru Nowej Marchii i granice ich nie były jeszcze definitywnie i dokładnie ustalone. Drugim dokumentem jest spis posiadłości kościelnych należących do biskupstwa poznańskiego, położonych na terenach na wschód od Drawy, sporządzony w roku 1349. Warto tu zaznaczyć, że w czasie rządów brandenburskich została w dalszym ciągu utrzymana przynależność ziemi wałeckiej do diecezji poznańskiej24.

W oparciu o wspomniane dokumenty, tudzież o szereg innych informacji źródłowych można stwierdzić, że około połowy XIV wieku obszar dzisiejszego powiatu wałeckiego posiadał jeszcze rzadką sieć osadniczą. Na terenie tym istniały wówczas cztery omówione miasta: Wałcz, Człopa, Mirosławiec i Tuczno. Najsilniejszy rozwój osadnictwa zaobserwować można w okolicach tych miast. Ogólnie ujmując można stwierdzić, że w tym czasie najsilniej zaludnione były południowe i zachodnie części dzisiejszego powiatu. Natomiast lesiste tereny na wschodzie i północy pokryte były bardzo rzadką siecią osad. Zresztą i dziś tereny te nie wykazują gęstego osadnictwa.

Rozdział II

Na straży zachodnich granic Polski (1368—1655)

POWRÓT ZIEMI WAŁECKIEJ DO MACIERZY

NACZELNYM zagadnieniem polskiej polityki zagranicznej w wieku XIV i XV była kwestia krzyżacka. Polska dzielnicowa była zbyt słaba, by zahamować szybki rozwój państwa krzyżackiego w Prusach. Lepsze perspektywy w polskiej polityce zarysowały się dopiero z chwilą zjednoczenia głównych dzielnic pod panowaniem jednego władcy. Przez koronację Łokietka na króla Polski w roku 1320 walka z Zakonem stała się sprawą ogólnopolską, a nie tylko sprawą Kujaw czy Wielkopolski. Odtąd Polska nie ograniczała się do roli defensywnej, nie tylko broniła swego stanu posiadania, ale dążyła do odebrania ziem zagrabionych przez zakon krzyżacki i Brandenburgię w okresie rozbicia. Nie mogąc odebrać z rąk Zakonu Pomorza Wschodniego i Gdańska, Łokietek zaczepnie wystąpił na ważnym strategicznie odcinku ziemi wałeckiej. Powstanie i rozwój państwa krzyżackiego z jednej strony i Marchii Brandenburskiej z drugiej, uczyniły ze skrawka ziemi położonego między Gwdą, Notecią, Drawą aż po wielkie Jezioro Drawskie na północy obszar niezwykle ważny dla Polski. Poprzez ziemię wałecką Krzyżacy utrzymywali bezpośredni kontakt z krajami Rzeszy, odpychając Polskę od księstw pomorskich i od Bałtyku. Dążąc do odzyskania tego terytorium, Łokietek już w roku 1325 zawarł w Nakle sojusz z książętami pomorskimi i przy ich pomocy próbował przesunąć granicę z Noteci na Drawę, aczkolwiek bez powodzenia. W rok potem wojska polskie posiłkowane przez oddziały litewskie dokonały wyprawy na Nową Marchię, niszcząc i łupiąc także ziemię wałecką25. Dopiero w roku 1334 doszło do układów między Polską a Brandenburgią, umocnionych planami matrymonialnymi. Wbrew układom jednak pokój tutaj nigdy nie był trwały. W roku 1364 Polacy walczyli o obszary za Notecią. Tym razem udało się zhołdować na rzecz korony polskiej poszczególne rody. I tak w roku 1365 Wedlowie z Tuczna i Złocieńca uznali nad sobą zwierzchność króla polskiego. W trzy lata potem, w roku 1368, na mocy układu między Kazimierzem Wielkim a margrabią brandenburskim Ottonem Leniwym, ziemia wałecka, ale bez Złocieńca i Kalisza, wróciła do Macierzy. Dzięki temu Polska likwidowała niebezpieczne połączenie Marchii z Zakonem, a sama uzyskiwała łączność terytorialną z księstwami zachodniopomorskimi.

Kazimierz Wielki otrzymał bezpośrednią łączność z Pomorzem Zachodnim, tym bardziej cenną, że jednym z panujących tego księstwa był zięć królewski, Bogusław V Wołogoski (od roku 1369 też słupski), synem zaś jego, a wnukiem Kazimierza Wielkiego, był Kazko słupski, z którego osobą król łączył wielkie plany polityczne.

Doceniając w pełni znaczenie miast, Kazimierz Wielki potwierdził dla Wałcza uzyskane uprzednio przywileje miejskie, a na zamku osadził swego starostę. Nie zdążył jednakże całkowicie uporządkować stosunków panujących w tej części kraju, bo już w roku 1370 umarł. Testamentem przekazał ziemię wałecką Kazkowi, księciu zachodniopomorskiemu, co było przyczyną zbrojnych konfliktów i długotrwałych zamieszek na tych terenach. W wyniku walk zginął Kaźko słupski i po jego śmierci ziemia wałecka dostała się Władysławowi Opolczykowi. Dopiero w roku 1391 ostatecznie obszar ten został wykupiony przez króla Władysława Jagiełłę i na stałe wcielony do Korony.

W czasie słabych rządów regencyjnych Władysława Opolczyka nastąpiło ogólne rozprężenie i upadek władzy, tym bardziej że szlachta została wciągnięta do bratobójczej walki, jaka się rozgrywała na terenie Wielkopolski. Korzystała z tego szlachta pomorska, niszcząc w łupieskich wyprawach wsie i miasta. Między innymi Borkowie wykorzystali nieszczęście, jakie spadło na Wałcz w postaci olbrzymiego pożaru, najechali dogorywające miasto i złupili doszczętnie jego mieszkańców. Ściągnięto wtedy znaczny oddział Wielkopolan pod wodzą Domarata z Pierzchną i w odwecie zniszczono wiele posiadłości rodu Borków. Była to jednakże akcja jednorazowa i po ustąpieniu szlachty wielkopolskiej Borkowie nadal pustoszyli ziemię wałecką, rabując i paląc. Na skutek najazdów mieszczanie wałeccy na jakiś czas porzucili myśl o odbudowie miasta.

A oto jak opisuje pożar miasta Wałcza współczesny tym wypadkom kronikarz Janko z Czarnkowa, który za czasów Kazimierza Wielkiego piastował godność podkanclerską26.

W roku wymienionym [1378] w sobotę w wilię wielkanocną, kiedy pewien piekarz w Wałczu piekł chleb, z domu jego ogień niespodzianie wybuchnął i całe owe municypium [miasto] z blankami i kościół zupełnie zniszczył, z wyjątkiem samego zamku, który w całości nietknięty pozostał. Tak zubożeni obywatele tej miejscowości z powodu napadów, które urządzali na miasto niektórzy ze szlachty pomorskiej, którzy się zowią Borkowie, częste najazdy na nich robiąc, nie odważyli się tu odbudowywać swych domów i do rozmaitych miejsc się przenieśli, Domarat zaś jegomość starosta wielkopolski, zebrawszy wojsko, najeżdżając ziemie należące do wymienionych ze szlachty, wiele pożarów wsi i miejsc warownych i spustoszeń tam dokonał, i to za kilkakrotnym powrotem.

Pod tym samym rokiem Janko z Czarnkowa tak pisze o miasteczku Człopa i o wojnie z księciem pomorskim:

W tym samym nieszczęśliwym roku 1378 książę Starego Szczecina Swiętobór, przy pomocy starogardzian i innych miast zebrawszy liczny zastęp wojska, podstąpił wraz z całym taborem koni i wozów pod miasto Człopę. Z powodu suszy fosy miejskie były wyschnięte i wojska z łatwością podstąpiły pod same blanki Człopy. Rąbiąc siekierami bale wału, próbowali najeźdźcy wedrzeć się do miasta, jednak dzielna obrona mieszczan i rycerstwa odparła wszelkie szturmy. Doznawszy ciężkich strat, książę szczeciński odstąpił od oblężenia i za pośrednictwem Wedla zawarł zawieszenie broni aż do rana. Nazajutrz wojsko swe podzielił na dwie części i po splądrowaniu okolicznych wsi odstąpił od Człopy.

OKRES WOJEN Z KRZYŻAKAMI

W narastającym konflikcie Polski z Zakonem królowie polscy coraz bardziej liczyli się z ewentualnością wojny. Państwo zakonne opierało swoją siłę głównie na krajach Rzeszy niemieckiej i dlatego utrzymanie łączności z Zachodem było dlań zagadnieniem pierwszoplanowym. Odzyskanie przez Kazimierza Wielkiego ziem między Drawą a Gwdą dokonało pierwszego wyłomu w tym „pomoście” krzyżackim, a Polska oparła się swymi granicami o słowiańskie księstwa Pomorza Zachodniego. Za panowania Władysława Jagiełły wzmocnione państwo polsko-litewskie opasało Krzyżaków szerokim łukiem od Niemna aż po twierdze na Drawie i Noteci.

Chrzest Litwy odebrał Zakonowi rację bytu uzasadnianą dotychczas przez „pracę misyjną”. Nic też dziwnego, że w tym czasie Krzyżacy wzmocnili w Europie Zachodniej, a głównie w Kurii papieskiej, wrogą Polsce propagandę, zapraszając jednocześnie rycerstwo zachodnie do odwiedzenia krajów zakonnych.

Rycerstwo polskie, a w szczególności rycerstwo z Krajny, napadało na orszaki Niemców ciągnących z pomocą Zakonowi. Nie pomógł Krzyżakom układ zawarty z Warcisławem i Bogusławem, książętami zachodniopomorskimi, ani rzucenie klątwy przez biskupa warmińskiego na tych, co napadają na „pobożnych pielgrzymów”. Krzyżacy próbowali część rycerstwa z Krajny wziąć na swój żołd (1388), za pieniądze przeciągnęli na swą stronę ród Wedlów oraz niektóre rody pomorskie. Borkowie jednak nadal pozostali wrogami Zakonu; w roku 1388 napadli na księcia Geldrii i uwięzili go na zamku w swoim mieście Złocieńcu. Dotknięci do żywego Krzyżacy ruszyli zbrojnie na Złocieniec i zdobyli go, łupiąc przy okazji dobra Borków. Polacy w tym czasie czynili dyplomatyczne zabiegi o zjednanie sobie jak największej liczby sojuszników. W roku 1390 udało się Jagielle zjednać księcia zachodniopomorskiego Warcisława, rekompensując jego pretensje (jako spadkobiercy Kaźka) do Wałcza i Złotowa dzierżawą starostwa nakielskiego. Pozyskano także kilka możnych rodów szlachty, w tym Heninga Wedla.

Niezwykle ważne znaczenie dla ziemi wałeckiej miało nabycie Nowej Marchii przez Zakon w roku 1402. Mimo przeszkód stawianych ze strony polskiej udało się Krzyżakom za poparciem cesarza Zygmunta Luksemburskiego wejść w posiadanie strategicznie ważnej dla Polaków ziemi. Wraz z kupnem Nowej Marchii Zakon zaczął zgłaszać swe pretensje także do ziemi wałeckiej, która niegdyś po śmierci Przemyśla II w roku 1296 dostała się w ręce margrabiów i do roku 1368 była w ich władaniu. Polska jednak nadal nie rezygnowała z dwóch ważnych twierdz nadnoteckich, Santoka i Drezdenka (Drżenia), które Zakon bezprawnie trzymał w swym posiadaniu.

Na kilka lat przed decydującą bitwą grunwaldzką obie strony pragnęły umocnić swe pozycje zajęciem ważnych punktów strategicznych. Celem polityki krzyżackiej na tych obszarach było opanowanie wszystkich zamków polskich, a przede wszystkim Wałcza i Drahimia. Gdy Zakon zaatakował ziemię wałecką, Polacy obiegli grody nad Notecią i Drawą. W roku 1406 zdobyto z rozkazu Jagiełły należące do Wedlów marchijskich zamek i twierdzę nad Drawą—Osieczno. W rok potem wojska polskie daremnie atakowały Drezdenko i Sanok. Nie mogąc nic zyskać na południu, uderzył Jagiełło na północy i zdobył szturmem ważną twierdzę Drahim (Stare Drawsko). Po opanowaniu twierdzy drahimskiej przez Polaków, rody takie jak Borków, Wedlów, Güntersbergów, przeszły na stronę polską, a Arnold von Walde sprzedał nawet królowi polskiemu swoją część miasta Złocieńca. W odwet za to Krzyżacy wyruszyli zbrojnie na Wałcz, gdzie starostą zamku był Mikołaj Czarnkowski, i pod wodzą wójta Nowej Marchii Arnolda von Baden zdobyli w roku 1407 miasto, zamieniając je w kupę popiołów. Jedynie tylko zamek, dzielnie broniony przez załogę polską i mieszczan, zdołał się utrzymać. Po odstąpieniu odeń ruszyli Krzyżacy w pogoń za innymi wojskami polskimi, które w tym czasie najechały na Kalisz Pomorski. Cofających się przez Tuczno i Człopę Polaków dogoniły wojska krzyżackie pod Wieleniem. Dwie polskie chorągwie zostały zniesione, a na placu boju zginęło około 500 polskich rycerzy. W początkach roku 1409 Polacy znowu napadli na Kalisz, w odwet za co rody Nowej Marchii najechały i złupiły okolice Człopy.

Na rok przed bitwą grunwaldzką wyprawili Krzyżacy znaczną armię w celu zdobycia całego pogranicza nadnoteckiego. Według planów zakonnych miały wyruszyć dwie armie: jedna ze Świdwina prosto na południe dla zajęcia ziemi wałeckiej, druga zaś z Gorzowa ku Międzyrzeczowi i Międzychodowi. Obie armie miały się połączyć nad Wartą. Na Wałcz wyruszyły oddziały złożone głównie z napływającego z Rzeszy rycerstwa pod wodzą samego wójta Nowej Marchii. Dzień czasu potrzebowali Krzyżacy na przebycie drogi ze Świdwina do Mirosławca, gdzie stanęli w dniu 22 sierpnia 1409 roku. Miasteczko było dobrze uzbrojone, jednak rada miejska postanowiła dobrowolnie oddać miasto w ręce Krzyżaków. Po zajęciu Mirosławca jeszcze tego samego dnia wyruszyły oddziały krzyżackie dalej na południe, pragnąc zdobyć zamek i miasto Tuczno. Rankiem, w niedzielę dnia 23 sierpnia 1409 roku, maszerującym oddziałom ukazało się dobrze umocnione miasto i zamek. Głębokie fosy napełnione wodą, wysokie wały ziemne najeżone palisadami z ostro Zakończonych kloców drzewnych, robiły wrażenie obronności. Dowódcy krzyżaccy myśleli o długotrwałym oblężeniu i zamierzali wydać rozkaz rozbicia obozu, gdy sytuację wyjaśniło przybycie delegatów rady miejskiej. Pertraktacje między posłami Tuczna a dowódcami krzyżackimi nie trwały długo. Na oświadczenie wójta, „aby wrócili do miasta i bronili się tak, jak dobrze potrafią”27, wysłannicy mieszczan tuczyńskich, po krótkiej między sobą naradzie zgodzili się na natychmiastową kapitulację. Miasto zostało opanowane przez wojska krzyżackie, zamek jednakże nie skapitulował. Janusz Wedel, właściciel i dowódca zamku, wytrwał w swej wierności dla króla polskiego, za co został potem hojnie przez Jagiełłę wynagrodzony.

Nie próbując nawet zdobywać zamku w Tucznie, podstąpiły wrogie wojska pod dobrze ufortyfikowany Wałcz, licząc się z możliwością zdobycia jeśli nie zamku, to chociaż miasta — podobnie jak w Tucznie czy Mirosławcu. Jednakże w Wałczu sprawa okazała się o wiele trudniejsza. Miasto leżące na wzgórzu między dwoma jeziorami, otoczone zabagnioną rzeczką od północy, leżało jak gdyby na wyspie. Zewsząd dostępu broniły wysokie wały i ostro najeżone palisady. Tylko dwie bramy prowadziły do wnętrza miasta: od zachodu brama Wysoka i od wschodu brama Młyńska. Nic nie wskórawszy drogą pokojowych pertraktacji, zaczęli Krzyżacy szturmować miasto od strony Wysokiej bramy (przy dzisiejszej ulicy Kujawskiej). Cały dzień trwały z coraz większą zaciętością ponawiane ataki na palisady miasta. Był nawet moment, kiedy rycerstwu zakonnemu udało się podejść pod samą bramę, do której przypuszczono jeszcze jeden szturm, ale zbite z dębowych bali wierzeje trzymały się mocno, tym bardziej że brakowało w obozie krzyżackim odpowiednich narzędzi, głównie siekier. Popołudniowa burza z piorunami utrudniła wielce szturmy wojskom wroga i pod sam wieczór Krzyżacy, widząc dzielną obronę mieszczan i załogi zamku, zwinęli oblężenie i ruszyli w kierunku Czarnkowa. Z okolic

Dobiegniewa, gdzie po porażce pod Wałczem Niemcy rozbili swój obóz, pisał wójt Nowej Marchii list do wielkiego mistrza Zakonu i przedstawiał mu swój plan podboju tej części Wielkopolski. „Wałcz — donosił wójt — musi być szturmowany i tamtejszy zamek należy zburzyć, do czego wielki mistrz winien przysłać komtura z Człuchowa wraz z 400 rycerzami na pomoc”28. Widać z tego, jak ważne znaczenie miał Wałcz dla krzyżackiej strategii.

Tak zatem w roku 1409 atmosfera stawała się coraz gorętsza. Stosunki polityczne Zakonu z dworem polskim pogarszały się z miesiąca na miesiąc. Mimo wszelkich wysiłków, jakie czynili Krzyżacy by opanować wałecki korytarz, Polacy utrzymali w swym ręku Wałcz i zamek w Tucznie, a także silną załogą stali w twierdzy drahimskiej. Na jesieni 1409 roku zawarte zostało za pośrednictwem króla czeskiego zawieszenie broni, jednak nie na długo. Wraz z wiosną roku następnego walki na terenie północnej Wielkopolski zaczęły się na nowo ze zdwojoną siłą i zaciętością. Starosta nakielski i zarazem właściciel Krajenki, Maciej Danaborski, zebrawszy spory zastęp rycerstwa z podległych sobie obszarów, uderzył na Krzyżaków na Pomorzu Gdańskim, lecz niestety został sromotnie pobity. O klęsce jego oddziału doniesiono Jagielle dopiero po zwycięstwie grunwaldzkim, nie chcąc zapewne osłabiać złymi wieściami ducha w rycerstwie polskim.

Lepiej za to powiodło się wojewodzie poznańskiemu Sędziwojowi Ostrorogowi, który na czele ochotników Wielkopolan z całej Wielkopolski wyszedł był z Nakła i zmierzał do Koronowa celem wzmocnienia tamtejszej załogi. Pod wsią Wielki Łońsk natknęli się Polacy na oddział rycerzy niemieckich i stoczyli kilkugodzinną bitwę, w wyniku której odnieśli całkowite zwycięstwo. Niemcy zasłali pole bitwy trupami, a sam wójt Nowej Marchii Michał Küchmeister dostał się do niewoli. Zwycięstwo pod Koronowem miało wielkie znaczenie dla ziemi wałeckiej, bo wywarło pewien wpływ na stanowisko wielu możnych rodów rycerskich, dotychczas po cichu sprzyjających Zakonowi lub też będących na jego służbie.

Ryc. 10. Ruiny zamku w Starym Drawsku. Sztych Dobiera według rysunku Konstancji Raczyńskiej z pierwszej połowy XIX wieku

Po zwycięstwie grunwaldzkim wzrosło znaczenie Polski na tych od wielu lat spornych obszarach, ale ziemi wałeckiej nie dane było jeszcze zaznać pokoju. Najazdy na pograniczne grody nadal trwały, szczególnie z chwilą objęcia starostwa wałeckiego przez Arnolda Brockiego. Wraz z Wedlami wyprawiał się on na ziemie Zakonu, co z kolei było przyczyną licznych wypraw odwetowych ze strony Krzyżaków. Na starostów wałeckich skarżyli się Krzyżacy przez długie lata nie tylko u starosty generalnego Wielkopolski, ale nawet u samego króla Władysława Jagiełły. Co więcej, Krzyżacy nie zrezygnowali ze swych pretensji do tej ziemi. Świadczy o tym wyprawa na Drahim (Stare Drawsko) zakończona kapitulacją polskiej załogi. W krótkim jednak czasie udało się Polakom odzyskać utracony gród, i to bez zbytniego rozlewu krwi. Oto — jak opisuje kronikarz polski Jan Długosz — „Paweł Wasznik, który w krańcu zamkowym miał komnatę, powciągawszy do zamku sieciami łowieckimi wielu rycerzy polskich, opanował załogę i zamek królowi odzyskał, za co król hojnie go potem nagrodził dochodem z żup wielickich”29.

Przywiązując do tych nadgranicznych terenów bardzo wielką wagę, Jagiełło był jednym z dwu koronowanych władców polskich, którzy je osobiście odwiedzili. Jak podaje Długosz: „wrócił on do Wielkiej Polski i tam resztę lata przepędził (rok 1426), objeżdżając i zwiedzając zamki i miasta pograniczne, jak to Drahim, Międzyrzecz i Wałcz”30.

Rubieże północno-zachodniej Polski ciągle były narażone na krwawe najazdy ze strony Krzyżaków. Chcąc ukrócić samowolę krzyżacką, Polacy zawarli sojusz z husytami czeskimi i wczesną wiosną 1433 roku silny ich oddział wkroczył do Nowej Marchii, paląc i pustosząc miasta i wsie. Po zdobyciu i zburzeniu Strzelec Krajeńskich, Dobiegniewa i Choszczna ruszyli husyci pod Chojnice, gdzie połączyli się z wojskami polskimi i wspólnie oblegali bez skutku to miasto. Ziemia wałecka w tej walce pozostała na uboczu. Jedynie spora liczba mieszkańców Krajny brała żywy udział w czeskich wyprawach na Krzyżaków, służąc w ich oddziałach czy też niosąc za wojskiem pożogę i zniszczenie.

WOJNA TRZYNASTOLETNIA

Po krwawym przemarszu husytów nad Bałtyk w roku 1433 aż do roku 1454, tj. do chwili wybuchu wojny polsko-krzyżackiej, w powiecie wałeckim panował względny spokój. Tak przynajmniej można wnosić z zachowanych źródeł. Mnożyły się wprawdzie różne spory nadgraniczne czy wyprawy w celach rozbójniczych, poważniejszych walk jednak nie było. Dopiero z chwilą wybuchu wojny trzynastoletniej (1454—1466) toczonej z Zakonem przez Kazimierza Jagiellończyka nastały dla Wałcza i okolicy znowu ciężkie czasy. W roku 1442 Jan Wedel otrzymał od króla Jagiełły zamki Drahim i Wałcz po złożeniu uroczystej przysięgi, „iż tylko w imieniu Korony Polskiej będzie zarządzał, tylko Polaków będzie w tych zamkach przyjmował i nikomu innemu [ich] nie wyda”31.

Ryc. 11. Ruiny zamku w Starym Drawsku. Wygląd obecny

Widocznie jednak Jan Wedel słabo się troszczył o powierzony sobie gród wałecki, skoro w siódmym roku wojny z Zakonem udało się dowódcy wojsk krzyżackich Kasprowi Nosticowi zdobyć zamek wraz z miastem i uczynić go ważnym punktem schronienia dla ciągnącego z Niemiec rycerstwa. Łupem Krzyżaków padły wówczas „obfite zapasy żywności i wiele sztuk bydła32. Dla Polski była to znaczna strata. Jedna z ważnych barier na pomoście łączącym Nową Marchię z ziemiami Zakonu została złamana. Kazimierz Jagiellończyk w pełni rozumiał kluczowe znaczenie Wałcza dla toczonej wojny. Z rozkazu króla wysłano znaczny oddział rycerstwa, lecz mimo dzielnych ataków krzyżacka załoga zamku i miasta wytrzymała pierwsze szturmy. Polacy rozpoczęli regularne oblężenie. Do kapitulacji Krzyżaków jednakże nie doszło, ponieważ w czasie oblężenia nadciągnął z Moraw trzytysięczny poczet zaciężnych pod wodzą Bernarda Szumborskiego, zwerbowany dla Zakonu w Czechach. Dowódca wojsk polskich, Jakub Dębieński, nie chcąc być wzięty w dwa ognie, wyszedł im naprzeciw z zamiarem stoczenia bitwy w otwartym polu. Jednak dowiedziawszy się o planach Polaków, Bernard Szumborski zmylił szyki i miast ciągnąć pod Wałcz, spiesznym marszem innymi drogami ruszył na Chojnice, a za nim w pościgu udały się wojska polskie. Tymczasem załoga krzyżacka, wycieńczona długotrwałym oblężeniem, skorzystała z nieobecności wojsk polskich, spaliła całkowicie zamek i także ruszyła do Chojnic. W tej wojnie Krzyżacy zdołali także opanować zamek w Tucznie, jednakże nie na długo. Wiele ataków wytrzymać musiał zamek drahimski, który jednak z powodu położenia i silnych fortyfikacji ostał się w rękach polskich i poważnie utrudniał Krzyżakom ich działania wojenne w tej części kraju.

ROZBOJE MOŻNYCH PANÓW

Podczas zmagań polsko-krzyżackich pogranicze było również widownią krwawych zamieszek na tle prywatnych i rodowych porachunków. Ten burzliwy i pełen krwawych konfliktów okres znajduje wyraźne odbicie w zachowanych do dziś źródłach. Brak silnej ręki panującego sprzyjał tworzeniu się licznych band zbójeckich, rekrutujących się często z możnych rodów miejscowych, a grabiących kupców i mieszczan. Skompromitowani rozbojem rycerze, ścigani na obszarze polskim, uchodzili na terytorium Brandenburgii czy Księstwa Pomorskiego, gdzie trudno im było wymierzyć sprawiedliwość.

Zwykłych rozbojów imali się niekiedy nawet tacy wielmoże jak starosta wałecki wspomniany już Arnold Brocki, który w roku 1415 wysłał swych uzbrojonych pachołków do Człuchowa, gdzie niejakiemu Jakubowi Baldenburgowi zrabowali pieniądze i konie. Nie lepszymi byli Wedlowie z Tuczna, skoro wraz z nimi tenże Brocki wyprawił się na ziemie zakonne i dokonał rabunku koni.

Dla kupców i spokojnych mieszczan bardzo była w owym czasie niebezpieczna szczególnie północna część powiatu, należąca do rodu Golców. Nie mogąc się utrzymać na wysokim poziomie życia materialnego, bo dochody z uprawy ziemi i hodowli w tym czasie były bardzo nikłe, Golcowie w drodze rozboju powiększali swą zamożność. Sprzyjał temu fakt, że ich dobra leżały na skrzyżowaniu dwóch ważnych szlaków handlowych, tzw. Drogi Marchijskiej z zachodu na wschód i Drogi Królewskiej z południa na północ, które krzyżowały się pod Broczynem. Golcowie wraz z Popielowskimi na całym obszarze od Kłębowca aż po Białogard stworzyli rozbójnicze państewko, gdzie decydowało prawo silnej pięści i ostrej szabli. Ich zbrojni pachołkowie napadali na karawany kupieckie, rabowali ich mienie, a samych kupców puszczali na wolność tylko za wielkim okupem. Rozboje i gwałty, jakich się te rody dopuszczały, trwały przez całe lat dziesiątki. Mocno na tym ucierpiał lądowy handel między Gdańskiem a Szczecinem33.

Pokój toruński w roku 1466 umożliwił przynajmniej w płaszczyźnie politycznej powrót ziemi wałeckiej do normalnego życia. Ustały wreszcie przemarsze wojskowe oddziałów polskich i obcych, zaczęła działać sprawniejsza administracja państwowa. Choć różnego rodzaju rozboje zdarzały się i nadal, to jednak od roku 1466 ziemia wałecka na prawie dwa wieki otrzymała wreszcie upragniony spokój. Zachodniej granicy raz tylko zagroziła Marchia Brandenburska w roku 1519, w ostatniej wojnie, jaką Polska toczyła z Zakonem. Na wezwanie wielkiego mistrza Zakonu, Albrechta Hohenzollerna, wyruszył z Nowej Marchii silny oddział zaciężnego wojska niemieckiego, pod wodzą Wolfa von Schönberga, a zdobywszy Międzyrzecz, przez Drżeń, Tuczno i Wałcz szedł na Chojnice. Wałcz w tym czasie musiał już zatracić swe obronne znaczenie, skoro w źródłach nie ma mowy o jakimkolwiek oporze miasta czy zamku. Bez bitwy poddało się ono Niemcom, którzy nie bawiąc długo ruszyli dalej do ziem zakonnych, gdzie się toczyły główne walki.

W tej wojnie kilka możnych rodów niemieckiej szlachty przeszło na stronę Zakonu. Natomiast Maciej Wedel-Tuczyński z Tuczna wytrwał w wierności dla króla polskiego, za co Zygmunt Stary nadał mu dobra ziemskie skonfiskowane Jakubowi i Wincentemu Wedlom z Mirosławca, Janowi i Kasprowi-braciom zwanym Marcinkowskimi, Popielowskiemu, Bernardowi Baumgartowi oraz Günterowi i Konradowi Golcom. Także czwarta część miasta Tuczna, należąca do Jerzego Wedelskiego, oddana została wówczas w dziedziczne posiadanie Tuczyńskiemu34. Wygrana wojna z Zakonem położyła zatem podwaliny pod przyszłą świetność rodu Tuczyńskich na Tucznie. Długowieczny Maciej Tuczyński, będąc w łaskach u króla, nadaniami królewskimi powiększał swe majątki. Nie gardził jednak też innymi sposobami. Podobnie jak Golcowie czynnie wspomagał szerzące się w tych stronach zbójectwo i na swym zamku dawał schronienie różnym złoczyńcom, którzy rabując na terenie Nowej Marchii i Pomorza, tutaj szukali opieki. Zygmunt Stary oddalił skargi Joachima, margrabiego brandenburskiego i Barnima, księcia pomorskiego, ponieważ Maciej Tuczyński jako wierny sługa — według słów króla — „wystawił swej dzielności dobrą opinię”35.

Po zakończeniu wojny z Zakonem opiekę nad zamkiem wałeckim sprawował Marcin Rumiejowski herbu Wczele z Pyzdr36, urzędnik kasztelana poznańskiego, Łukasza Górki.

Wojna ta, podobnie jak i poprzednie, zakończyła się zwycięstwem Polaków. Nie widząc innego wyjścia z sytuacji, wielki mistrz przeszedł na luteranizm, składając z Prus książęcych hołd królowi polskiemu jako książę świecki.

W roku 1517 państwo zakonne ostatecznie zrzekło się swych pretensji do Nowej Marchii i przez to powiat wałecki, który już od roku 1466 przestał pełnić rolę wąskiego korytarza oddzielającego ziemie zakonne od Rzeszy Niemieckiej, został w pełni poddany wpływom polskim. Polska szerzej oparła się o Bałtyk, a zagrożenie odcięcia państwa polskiego od morza znacznie się zmniejszyło.

POLSKO-POMORSKIE SPORY GRANICZNE W WAŁECKIEM

W wieku XVI Polska, ubezpieczywszy jako tako zachodnie rubieże, skierowała politykę ku wschodowi. Słabo wówczas zaludniony powiat wałecki, z obszernymi dobrami królewskimi, zarządzany był przez ród Górków. Starostwo wałeckie dzierżył osobisty przyjaciel króla Zygmunta Starego, Łukasz Górka, piastujący jednocześnie godności kasztelana poznańskiego i generalnego starosty Wielkopolski. Troską Łukasza Górki było utrzymanie granic powiatu w stanie nieuszczuplonym, gdyż zachodnia i północna jego rubież pokrywała się z granicą państwową. Na granicy zachodniej panował od dłuższego czasu spokój. Za to waśnie zdarzały się nierzadko na pograniczu polsko-pomorskim. Zatargi wywoływane były przez możne rody pomorskie, które pragnęły powiększyć obszar swych posiadłości. Ale i starosta wałecki wysuwał różne roszczenia. Sprzyjał temu fakt, że obszary te były prawe bezludne i pokryte puszczą, w której linię graniczną, miast stałych znaków, wytyczały tylko krzyże cięte siekierą na okazałych dębach. Przy ich nacinaniu zwoływano okoliczną ludność, by dobrze pamiętała, którędy przebiega granica37. Tytuły roszczeń czerpano z odległej przeszłości, a stał za nimi nie tylko starosta i jego prywatny interes, lecz także państwo polskie. Toteż zatargi starosty wałeckiego z Pomorzanami przybierały rychło postać sporów między królestwem polskim a księstwem Pomorza Zachodniego.