Dzieje dawnych Turków - Lew Gumilow - ebook

Dzieje dawnych Turków ebook

Lew Gumilow

0,0

Opis

Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych

 

Książka dostępna w zasobach:

Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Gostyń
Miejska Biblioteka Publiczna Galeria Książki w Oświęcimiu
Miejska Biblioteka Publiczna w Skierniewicach
Biblioteka Publiczna w Śremie
Miejska Biblioteka Publiczna w Piotrkowie Trybunalskim (2)
Miejska Biblioteka Publiczna w Piasecznie
Miejska Biblioteka Publiczna w Koninie (3)
Biblioteka Miejska w Bytowie (2)
Biblioteka Publiczna w Swarzędzu 
Miejska Biblioteka Publiczna w Gdyni
Miejska Biblioteka Publiczna w Kaliszu (2)
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Kutnie
Miejska Biblioteka Publiczna w Wejherowie
Krośnieńska Biblioteka Publiczna w Krośnie (3)
Miejska Biblioteka Publiczna w Zakopanem (3)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 849

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




DZIEJE DAWNYCH TURKÓW

LEW GUMILOW

Przełożył

Tadeusz Zabłudowski

Państwowy Instytut Wydawniczy • Warszawa 1972

 

Tytuł oryginału«DRIEWNIJE TIURKI»

Okładkę i strony tytułowe projektowałRyszard Świętochowski

Wybór materiału ilustracyjnegoH. W. HAUSSIG

Konsultacja naukowaSTANISŁAW KAŁUŻYŃSKI

Wiersze przełożyłJERZY LITWINIUK

Indeks opracowałaWIESŁAWA KARACZEWSKA

OD AUTORA

Pracę nad tą książką rozpocząłem 5 grudnia 1935 roku. Od tego czasu niejednokrotnie ją przerabiałem i uzupełniałem. Nie wyczerpuje ona jednak obfitości materiału i nie oświetla wszystkich problemów związanych z dziejami dawnych Turków. Toteż dalsze badania są nie tylko pożądane, lecz wręcz niezbędne.

Do końca życia zachowam pamięć o tych, którzy pomogli mi swego czasu podjąć tę pracę, a którzy dawno już od nas odeszli — o moim znakomitym poprzedniku Grigoriju Grumm-Grzymajle, o moich nauczycielach Nikołaju Kiunerze, Aleksandrze Jakubowskim, akademiku Wasiliju Struwe.

Korzystam z okazji, by wyrazić wdzięczność memu nauczycielowi Michaiłowi Artamonowowi, profesorowi S. Tiehwinskiemu, Stanisławowi Kalesnikowi, którzy polecili tę książkę do druku, oraz moim przyjaciołom L. Wozniesienskiemu i D. Ałszybaji.

Dziękuję również za wskazówki i uwagi krytyczne wszystkim moim recenzentom: I. Pietruszewskiemu, W. Mawrodinowi, M. Gusowskiemu, A. Okładnikowowi, M. Worobjowowi, A. Anisimowowi, B. KUzniecowowi, S. Rudience, T. Kriukowowi. I dziękuję też naszej wspólnej Alma Mater — Uniwersytetowi Leningradzkiemu, w którym uczyłem się pięknego rzemiosła historyka.

Książkę tę poświęcam braciom naszym — narodom tureckim Związku Radzieckiego.

WSTĘP

TEMAT I JEGO ZNACZENIE

Historia ludzkości zbadana jest w sposób bardzo nierównomierny. Gdy następstwo wydarzeń i zmiany formacji społecznych w Europie i na Bliskim Wschodzie przedstawione zostały w dostępnych powszechnie pracach syntetycznych już pod koniec XIX wieku, Indie i Chiny zaś opisano na początku XX wieku, ogromny obszar stepu euroazjatyckiego wciąż jeszcze czeka swego badacza. Dotyczy to zwłaszcza okresu przed pojawieniem się na arenie dziejowej Czyngis-chana, kiedy to w stepach Azji Centralnej uformowały się i uległy zagładzie dwa niepospolite ludy — Hunowie1 i dawni Turcy, jak również wiele innych, którym nie dane było wsławić swego imienia.

Błędem byłoby mniemać, że wszystkie one powtarzają tylko dzieje swych poprzedników, jakkolwiek ich sposób produkcji — pasterstwo koczownicze — stanowi najbardziej stabilną formę gospodarki, nie wykazującą w ciągu stuleci żadnego prawie postępu. Wszakże formy bytowania, instytucje, polityka i rola w dziejach świata Hunów i dawnych Turków są zupełnie różne, podobnie jak różne były ich losy.

Dzieje ludu starotureckiego na tle historii powszechnej i dzieje stworzonego przezeń imperium sprowadzają się do pytania: w jakich okolicznościach doszło do powstania tego ludu i dlaczego uległ on zagładzie, pozostawiając w spadku swe imię wielu ludom, które bynajmniej nie są jego potomkami? Próby uzyskania odpowiedzi na te pytania na drodze analizy samej tylko historii politycznej lub tylko stosunków społecznych, podejmowane niejednokrotnie, nie dały żadnego wyniku. Dawni Turcy, mimo ich ogromne w dziejach ludzkości znaczenie, nie byli narodem licznym, a ich bliskie sąsiedztwo z Chinami i Iranem nie mogło nie odbić się na stosunkach wewnętrznych. Toteż historia społeczna i polityczna tych krajów są z sobą ściśle splecione i rekonstrukcja przebiegu wydarzeń wymaga uwzględnienia zarówno jednej, jak i drugiej. Nie mniejszą rolę odgrywały zmiany koniunktury gospodarczej, w szczególności zmiany wywoływane wysokim lub niskim poziomem wywozu towarów chińskich i zarządzeniami prohibicyjnymi rządu irańskiego.

Granice Kaganatu Tureckiego dosięgły pod koniec VI wieku na zachodzie Bizancjum, na południu Persji, a nawet Indii, na wschodzie zaś Chin, toteż bieg historii tych krajów w omawianym przez nas okresie wiąże się z natury rzeczy z losami imperium tureckiego. Powstanie tego imperium stało się poniekąd momentem przełomowym w dziejach ludzkości, ponieważ do tego czasu kultury śródziemnomorska i dalekowschodnia były od siebie odizolowane, choć wiedziały wzajemnie o swoim istnieniu. Bezkresne stepy i łańcuchy górskie były przeszkodą niezmiernie utrudniającą kontakty między Zachodem i Wschodem. Dopiero późniejsze wynalezienie strzemion metalowych i uprzęży jucznej, która zastąpiła wozy, umożliwiło karawanom przeprawianie się bez większych trudności przez pustynie i przełęcze górskie. Toteż poczynając od VI wieku Chińczycy musieli się liczyć z cenami na rynku konstantynopolitańskim, a Bizantyńczycy brać pod uwagę liczebność włóczników cesarza chińskiego.

W tej sytuacji Turcy nie tylko odgrywali rolę pośredników, lecz jednocześnie rozwijali własną kulturę, którą przeciwstawiali kulturze i Chin, i Iranu, i Bizancjum, i Indii. Owa odrębna kultura stepowa miała odwieczne tradycje i głębokie korzenie, znana jest nam jednak w nierównie mniejszym stopniu niż kultura narodów osiadłych. Przyczyna tego leży oczywiście nie w tym, iżby Turcy i inne plemiona koczownicze mieli być mniej hojnie obdarzeni od natury zdolnościami, lecz w tym, że ślady ich kultury materialnej — wojłok, skóra, drzewo i futra — nie są tak trwałe jak kamienie, przez co wśród uczonych zachodnioeuropejskich zrodziło się mylne mniemanie, że nomadzi byli „trutniami ludzkości” (Viollet-le-Duc). Prace archeologiczne, prowadzone w Syberii południowej, Mongolii i Azji Środkowej, obalają dziś z każdym rokiem tę opinię i niebawem nadejdzie czas, gdy można będzie mówić o sztuce dawnych Turków. Ale jeszcze bardziej niż kultura materialna zadziwiają badacza skomplikowane formy życia społecznego i instytucje społeczne Turków; el, system sukcesji tronu, hierarchia rang, dyscyplina wojskowa, dyplomacja oraz istnienie skrystalizowanego poglądu na świat, przeciwstawianego systemom ideologicznym sąsiednich krajów.

Mimo wszystko jednak droga, na którą wkroczyło społeczeństwo starotureckie, była zgubna, sprzeczności bowiem, jakie zrodziły się w stepie i na jego granicach, okazały się nierozwiązalne. W momentach krytycznych przytłaczająca większość ludności stepowej odmawiała chanom poparcia, co w 604 roku doprowadziło do rozpadnięcia się Kaganatu na Zachodni i Wschodni, w 630 i 659 roku do utraty niepodległości (restytuowanej wprawdzie w 679 roku) i do zagłady narodu w roku 750. Nie była to jeszcze, rzecz prosta, zagłada fizyczna ludzi, którzy naród ten stanowili. Część ich podporządkowała się Ujgurom, którzy przejęli władzę w stepie, większość zaś zasiliła chińskie wojska pograniczne. W 756 roku wojska te powstały przeciw cesarzowi z dynastii T’ang. Resztki Turków wzięły w powstaniu tym czynny udział i zostały wraz z pozostałymi powstańcami wycięte w pień. Był to już ostateczny koniec i narodu, i epoki (a zatem i naszego tematu).

Nazwa „Türk” nie zniknęła jednak. Co więcej, rozprzestrzeniła się na połowę Azji. Arabowie zaczęli nazywać Turkami wszystkich wojowniczych koczowników na północ od Sogdiany, ci zaś przyjęli tę nazwę, gdyż pierwotni jej nosiciele, po zniknięciu z powierzchni ziemi, stali się dla stepowców wzorem waleczności i bohaterstwa. Później termin ten uległ ponownej transformacji i stał się nazwą rodziny językowej. W ten sposób mianem „Turków” objęte zostały liczne ludy, które nigdy nie wchodziły w skład Wielkiego Kaganatu VI—VII wieku. Niektóre z nich nie należały nawet do grupy mongoloidalnej, jak na przykład Turkmeni, Turcy osmańscy, Azerbejdżanie. Inne należały do najbardziej zajadłych wrogów Kaganatu: Kurykanie — przodkowie Jakutów i Kirgizi — przodkowie Chakasów. Jeszcze inne uformowały się wcześniej niż dawni Turcy, na przykład Bałkarzy i Czuwasze. Wszakże nawet ta rozszerzona interpretacja lingwistyczna terminu „Turek”, ma swoje określone uzasadnienie: dawni Turcy najpełniej rozwinęli pierwiastki kultury stepowej, które dojrzewały już w czasach Hunów i znajdowały się w stanie anabiozy w ciemnych wiekach, jakimi były stulecia III—V.

Tak więc dawni Turcy odegrali ogromną rolę w dziejach ludzkości, jednakże historia tego ludu nie została dotąd napisana. Wykładano ją marginalnie i skrótowo, co pozwoliło na omijanie trudności natury źródłoznawczej, onomastycznej, etnonimicznej i toponimicznej. Trudności te są tak wielkie, że niniejsza praca nie pretenduje do konstruowania definicji. Autor żywi jedynie nadzieję, że posłuży ona jako szczebel do rozwiązania problemu. Książka jest pomyślana jako próba połączenia metod analizy i syntezy historycznej. Analizowane są poszczególne zjawiska historii dawnych Turków i ludów, które były z nimi związane lub ich poprzedziły. Należy tu również krytyka źródeł i zagadnienia onomastyki i etnogenezy. Syntezę stanowi rekonstrukcja historii Turkutów2, Turków Błękitnych8 i Ujgurów4, jako jednego procesu, tworzącego w aspekcie periodyzacji określoną całość, jak również projekcja opisywanego procesu na kanwę historii powszechnej.

Część pierwsza

WIELKI KAGANAT TURECKI

ROZDZIAŁ I

W PRZEDEDNIU(420—546)

Przemiany nad Rzeką Żółtą. Wielka wędrówka ludów, która w Europie powaliła w V wieku zgrzybiały Rzym, dokonała się w Azji wschodniej o sto lat wcześniej. W czasach, zwanych w historii Chin „epoką pięciu plemion barbarzyńskich” (304—399), Chiny północne zostały podbite przez Hunów i Sienpijczyków. Założyli tam oni kilka efemerycznych państw, które można by przyrównać do barbarzyńskich królestw Gotów, Burgundów i Wandali. Podobnie jak w Europie, ostało się na Półwyspie Bałkańskim Wschodnie Cesarstwo Rzymskie, tak w Chinach, wzdłuż brzegów wielkiej rzeki Jangcy, utrzymało się niezależne cesarstwo chińskie, będące spadkobiercą cesarstwa Han. Było ono tyleż podobne do swego potężnego poprzednika, co wczesne Bizancjum do Rzymu epoki rozkwitu i również ledwo starczało mu sił do obrony przed barbarzyńcami, napierającymi z północy i zachodu. Słabi i niedołężni cesarze często zmieniających się dynastii1 wydali na łup barbarzyńskich wodzów ludność chińską „Równiny środkowej”, jak nazywano w owych czasach dolinę Hoangho. Mimo to jednak, mimo jarzma obcego ucisku i obfitego przelewu krwi w ciągłych wojnach domowych, Chińczycy zachowali w Chinach północnych przewagę liczebną nad ludami zwycięzców, dzięki czemu Chiny mogły się odrodzić w VI wieku.

Plemię T’opa, które pokonało wszystkich swoich rywali2, uległo urokowi kultury chińskiej. Założone przez nie państwo wczesnofeudalne zjednoczyło około roku 420 całe Chiny północne w jednym imperium, które otrzymało chińską nazwę Wej (386). Był to pierwszy krok chana topańskiego w kierunku kompromisu z ludnością chińską, stanowiącą absolutną większość jego poddanych. Postępujący proces asymilacji narodów doprowadził do tego, że pod koniec V wieku potomkowie Topańczyków ścięli warkocze, a bliski kontakt z podbitą ludnością osłabił ich tężyznę i podważył tradycje. Przestali nawet posługiwać się językiem ojczystym i zaczęli mówić po chińsku. Wraz z językiem i strojem utracili dawną waleczność i zwartość, dzięki którym odnieśli niegdyś zwycięstwo, nie zespolili się jednak z ludnością chińską, która wytrwale dążyła do odbudowy własnego państwa.

Gdy kolejne przewroty pałacowe i towarzyszące im masakry osłabiły władzę dynastii Wej, dowódcy chińscy pozostający w służbie cesarzy sienpijskich uzyskali przewagę nad swoimi panami. W roku 531 Kao Huan wszczął powstanie na północnym wschodzie, rozbił wojsko Topańczyków i zajął stolicę — Lojang. Początkowo działał rzekomo w interesie dynastii i proklamował cesarzem jednego z królewiczów, ten jednak z lęku przed swoim wodzem zbiegł na zachód, do Cz’anganu, gdzie znalazł poparcie u innego wojewody, Jüwen Ta ja, schińszczonego Sienpijczyka. Kao Huan wprowadził na tron innego księcia z tejże dynastii Wej. W następstwie Cesarstwo rozpadło się na Wej Zachodnie i Wej Wschodnie, faktycznie jednak i tu, i tam rządzili chińscy dowódcy wojskowi, którzy do czasu tolerowali cesarzy sienpijskich, służących im za parawan. Taki stan rzeczy nie mógł trwać długo. Okrutne rządy Sienpijczyków do tego stopnia dały się Chińczykom we znaki, że nie byli skłonni pobłażać zwyciężonym. Jüwen Taj otruł kilku samozwańczych cesarzy, a syn jego poczuł się dostatecznie silny, żeby w roku 557 obalić znienawidzoną dynastię i założyć własną — Pej Czou3.

Jeszcze okrutniej obeszli się Chińczycy z Sienpijczykami w Chinach północno-wschodnich. W roku 550 następca Kao Huana — Kao Jang zmusił ostatniego cesarza do abdykacji na rzecz własnej osoby, po czym go otruł. Krewnych cesarza — siedemset dwadzieścia jeden osób — wymordowano, zwłoki zaś wrzucono do wody, żeby nie trzeba ich było pochować. Nowa dynastia otrzymała nazwę Pej C’i.

Oba państwa, północne były dość silne pod względem ekonomicznym i politycznym. Ludność chińska wyzwoliwszy się spod obcego panowania przystąpiła z energią do odbudowy rodzimej kultury. Jednakże rywalizacja, jaka wynikła między Pej Czou a Pej C’i, wiązała ich siły i uniemożliwiała prowadzenie aktywnej polityki.

Na południu ostatni cesarze dynastii Liang wsławili się swym despotyzmem i popełnianymi zbrodniami, a dynastia Cz’en, która z kolei objęła rządy, kontynuowała te niezbyt chlubne tradycje. Przewrót pałacowy 557 roku i stracenie ostatniego cesarza z domu Liang wywołały zbrojny opór zwolenników obalonej dynastii. Powstańcy odparli wojska Cz’enów i zdołali utworzyć w głębi Chin niewielkie państwo Hou Liang.

Chiny rozpadły się więc wówczas na cztery zwaśnione państwa. Napięta sytuacja, paraliżująca siły Chin, okazała się zbawienna dla dwóch niewielkich i stosunkowo słabych państw koczowniczych: ordy Żoużanów i królestwa Togon (Tu-ju-hun). Dzięki osłabieniu presji od południa znalazły się one wśród czołowych państw Azji wschodniej. Żoużanie — chanat stepowy, powstały w połowie IV wieku, przeżywał na początku VI wieku kryzys, który omal nie doprowadził go do upadku.

Ale o tym będzie jeszcze mowa.

Królestwo Togon leżało na stepowym płaskowyżu Cajdamu. Jeszcze w roku 312 niewielkie plemię sienpijskie z książętami z rodu Mujung przekoczowało z Mandżurii południowej na zachód i usadowiło się w pobliżu jeziora Kukunor. Toczyło tu zwycięskie wojny z rozproszonymi rodami tybetańskimi i nader niepomyślne z Topańczykami. W konsekwencji poniesionych klęsk Togonowie stali się wasalami cesarstwa Wej, ale upadek Wej przywrócił Togonom wolność. W drugiej ćwierci VI wieku książę K’ualu ogłosił się chanem, a w roku 540 wyprawił poselstwo do Kao Huana, przez co wszedł w konflikt z Jüwen Tajem. Okoliczność ta miała decydujący wpływ na dalszą politykę zagraniczną Togonu, z którą wypadnie się nam jeszcze zetknąć.

Jakkolwiek państwo Togon obejmowało rozległe terytorium, na którym istniały „miasta”4 (zapewne ufortyfikowane osady), i posiadało już zorganizowaną administrację, zapożyczoną, jak widać, od Topańczyków, nie było to państwo silne. Rody tybetańskie, pokonane przemocą, marzyły o wyzwoleniu i odwecie; gospodarka opierała się na ekstensywnym pasterstwie; poziom kultury był niewysoki, a samowola i despotyzm chanów były przyczyną nieustannych spisków i zdrad, które pociągały za sobą okrutne represje, co tylko dolewało jeszcze oliwy do ognia. Wszystkie te okoliczności ograniczały możliwości Togonu i w końcu doprowadziły to państwo do upadku.

Żoużanie i Teleuci. Kwestia pochodzenia ludu Żoużan była wysuwana niejednokrotnie, nie została jednak definitywnie rozstrzygnięta. Jak się wydaje, niewłaściwe jest tu już samo stawianie sprawy, należy bowiem mówić raczej o formowaniu się, a nie o pochodzeniu tego ludu. Żoużanie jako lud nie wywodzili się z jednego pnia etnicznego. Pochodzenie ich było dość swoiste. W okresie zamieszek zawsze było wielu ludzi wysadzonych z siodła i skompromitowanych. Niemało też było ich w połowie IV wieku. Ci wszyscy, którym grunt palił się pod nogami w kwaterze topańskiego chana lub w stolicy huńskiego szan-jü, uchodzili w step. Tam również uciekali od okrutnych panów niewolnicy, dezerterzy z armii, chłopi z zubożałych wsi. Łączyło ich nie wspólne pochodzenie, nie wspólny język, nie religia, lecz los, który ich skazał na nędzę. Los ten sprawiał, że musieli się jednoczyć, bratać, organizować.

W szóstej dekadzie IV wieku niejaki Jüciulü, były niewolnik służący w kawalerii sienpijskiej, skazany został na śmierć. Udało mu się jednak zbiec w góry, gdzie zebrał wokół siebie około setki podobnych zbiegów. Zbiegowie zdołali wejść w porozumienie z sąsiednimi koczownikami i koczowali razem z nimi.

Następca Jüciulü Czeluhoj nawiązał stosunki z chanami topańskimi i składał im co roku daninę w koniach, sobolach i kunach. Ordzie jego nadano nazwę Żoużan. Żoużanie koczowali po całym obszarze Chałchy aż po Chingan, a kwatera ich chana mieściła się w pobliżu Changaju. Bytowanie i organizacja Żoużanów były bardzo prymitywne, a zarazem bardzo dalekie od stosunków ustroju rodowego. Jednostką ich, bojową i administracyjną, był pułk, liczący tysiąc ludzi. Na czele pułku stał wódz mianowany przez chana. Pułk dzielił się na dziesięć chorągwi po stu ludzi; każda chorągiew miała swego naczelnika. Żoużanie nie znali pisma; za narzędzie do liczenia służył im pomiot owczy albo deseczki z naciętymi karbami. Prawa dyktowały potrzeby wojny i grabieży: śmiałków nagradzano większym udziałem w łupie, tchórzom zaś wymierzano kije5. W ciągu dwustu lat istnienia orda Żoużanów nie wykazała żadnego postępu — wszystkie siły pochłaniały grabieżcze wyprawy na sąsiadów.

Jakim językiem posługiwali się między sobą Żoużanie? Źródła chińskie dostarczają nam sprzecznych świadectw. Wej-szu upatruje w Żoużanach odgałęzienie Tunghu. Sung-szu, Liang-szu i Nan-szu6 uważają ich za plemię pokrewne Hunom. Pej-szy (?) zaś podaje, że Jüciulü pochodził z Kaocu7. Przekazy historyków południowochińskich pochodzą z drugiej ręki, rodowód zaś samego Jüciulü jest nieistotny, ponieważ skupiali się wokół niego nie jego współplemieńcy. Najprawdopodobniej Żoużanie mówili po sienpijsku, tzn. jednym z dialektów języka mongolskiego. Świadczyłby o tym fakt, że historyk chiński, tłumacząc tytuły ich chanów na język chiński, podaje ich brzmienie oryginalne „w języku państwa Wej”, czyli w dialekcie sienpi8. Sami Żoużanie uważali również, że są tego samego pochodzenia co plemię T’opa9, mając jednak na uwadze ich różnoplemienność, należy przypuszczać, że źródłem tego mniemania było podobieństwo języków, którymi się posługiwali jedni i drudzy, a nie mglista genealogia10.

Chanat Żoużanów zdołał uzależnić od siebie plemiona Tele (Telesów, chiń. T’iele). I to przede wszystkim stanowiło o jego sile. Plemiona Tele w zaraniu swej historii, tzn. w III wieku p.n.e., zamieszkiwały step na zachód od Ordosu. W roku 338 uznały one zwierzchność chana topańskiego, a w końcu IV wieku powędrowały na północ, do Dżungarii, i rozprzestrzeniły się na obszarach Mongolii zachodniej aż do Selengi. Rozproszone — nie były w stanie stawiać oporu Żoużanom i musiały wypłacać im daninę.

Plemiona Tele były bardzo potrzebne Żoużanom, ale orda Żoużanów bynajmniej nie była potrzebna Telesom. Żoużanie uformowali się spośród ludzi, którzy unikali uciążliwej pracy. Dzieci ich zaś wołały w ogóle zastąpić pracę ściąganiem danin.

Plemiona Tele natomiast zajmowały się hodowlą bydła, pragnęły wypasać w spokoju swe stada i nie miały ochoty płacić nikomu danin.

Ustroje polityczne obu tych ludów ukształtowały się zgodnie z tymi predyspozycjami. Żoużanie zespolili się w ordę, aby dzięki sile oręża żyć kosztem sąsiadów, Telesowie pozostali luźną konfederacją plemion, bronili wszakże jak mogli swej niezależności.

Telesowie żyli tuż obok Żoużanów, w niczym jednak nie byli do nich podobni. Wyzwolili się wcześnie spod władzy imperium Hunów, zachowując prymitywny ustrój patriarchalny i koczowniczy tryb życia. Nie ulegli również wpływom chińskim. Głuche stepy, w których koczowali skromni nomadzi, nie miały w sobie dla Chińczyków nic atrakcyjnego. Telesowie nie mieli wspólnej organizacji; każdemu z dwunastu rodów przewodził jako naczelnik głowa rodu, przy czym „członkowie rodu żyli ze sobą w zgodzie”11.

Telesowie koczowali po stepie, przemieszczając się na wozach o wysokich kołach; byli waleczni, przywiązani do wolności i niechętni wszelkim krępującym więzom organizacji. Ich nazwa własna brzmiała „Tele”; przetrwała ona dotąd w etnonimie ałtajskim „Teleut”. Potomkami Telesów są Jakuci, Telengici, Ujgurzy i inne ludy. Wiele wywodzących się z nich plemion nie przetrwało do naszych czasów.

Chanat Żoużanów. Na początku V wieku w stepie od Chinganu po Ałtaj panował niepodzielnie chan Żoużanów Szelun, noszący przydomek Tou-taj — „strzelający w galopie z łuku”. Szelun podbił koczowiska Telesów, później zaś starł się w Azji Środkowej z Hunami, którzy usadowili się nad rzeką Ili. Przewodził im niejaki Żipajeci. W zaciętej bitwie nad rzeką Ongin Żipajeci rozgromił Szeluna, nie zdołał jednak pokonać całej potężnej ordy Żoużanów i „okupił sobie pokój uznaniem ich zwierzchnictwa”12.

Naczelnym zadaniem Szeluna było zapobiec umocnieniu się państwa T’opa Wej, które miało znaczną przewagę nad chanem Żoużanów. Jedynie bezustanne wojny na południu Chin nie pozwalały chanowi T’opa Wej rozprawić się z krnąbrnymi poddanymi, którzy wypowiedzieli mu posłuszeństwo, toteż Szelun popierał wszystkich wrogów T’opa. W roku 410 po śmierci Szeluna chanem został jego brat Hulii.

Hulii pozostawił T’opa Wej w spokoju i skierował się na północ, gdzie narzucił swe zwierzchnictwo Kirgizom jenisejskim (Ijeku) i plemieniu Howej (jedno z plemion syberyjskich). W roku 414 padł ofiarą spisku, ale w tym samym roku zginął również przywódca spiskowców Puluczen. Chanem został brat stryjeczny Szeluna Tat’an. W pierwszym okresie jego panowania doszło do wojny z Chinami, ale najazd Żoużanów okazał się bezskuteczny, podobnie jak zawiodła również ekspedycja karna przeciw Zoużanom. Sytuacja nie uległa zmianie.

W latach 418—41 wybuchła ponownie wojna między Żoużanami i środkowoazjatyckimi Hunami i Jueczy18. Żoużanie wtargnęli do Tarbagataju, gdzie wzbudzili taki postrach, że wódz grupy Jueczy C’itolo (Kidara), pragnąc oddalić się od Żoużanów, powędrował na południe i zajął miasto Polo14 w oazie Karszy15. Napotkał tu Persów i Heftalitów. Grupa Kidary — Kidaryci — znana jest w historii nie pod nazwą etniczną, lecz z imienia swego wodza.

ROZDZIAŁ II

PRZODKOWIE

Wojna chanatu Żoużanów z cesarstwem Wej. W roku 420 potęga Żoużanów dosięgła szczytu. Dzięki łatwym zwycięstwom nad plemionami północnymi i zachodnimi Żoużanie zdobyli hegemonię w Wielkim Stepie, nie zapewniło im to jednak ani pokoju, ani dobrobytu. Głównym wrogiem Żoużanów było cesarstwo T’opa Wej, toteż chan ich Tatian usiłował zrobić wszystko, by nie dopuścić do umocnienia się swego naturalnego rywala.

W roku 424 Tat’an na czele 60 tysięcy jazdy wtargnął do Chin, dotarł do stolicy i splądrował podmiejski pałac cesarski. Mobilizacja wojsk topańskich i brak dyscypliny w szeregach Żoużanów zmusiły go do odwrotu bez przyjęcia bitwy. W roku 425 Topańczycy przepędzili Żoużanów za Gobi. W roku 430 chan Taj-wu-ti (Topa Tao) postanowił rozgromić Żoużanów, żeby rozwiązać sobie ręce w Chinach południowych. Ogromna armia chińska wtargnęła w głąb stepu i rozpędziła Żoużanów. Tat’an zbiegł na zachód i przepadł bez wieści. Telesowie napadali na jego ludzi i mordowali ich bez litości. Syn Tat’ana, Wuti, zrezygnował z kontynuowania walki i zgodził się wypłacać daninę cesarstwu Wej. Jednakże w roku 437 Wuti naruszył pokój, dokonując najazdu. Jak widać, Żoużanie nie wyobrażali sobie swego istnienia bez grabieży. Wyprawa odwetowa w roku 439 nic nie dała chanowi Topa: wojska jego musiały zawrócić, nie napotkawszy Żoużanów, którzy ukryli się w wąwozach górskich.

W roku 440 Wuti, korzystając z tego, że cesarstwo Topa Wej było zajęte wojną z Hosi, ponownie najechał granicę, ale pozostawione tam wojska wzięły do niewoli jego straż przednią. Żoużanie znów musieli salwować się ucieczką. Podobna historia powtórzyła się w roku 445. W tymże roku Wuti zmarł, a tron objął syn jego Tuhoczen (445—464).

Teraz role się odmieniły: cesarstwo Topa Wej doszło do szczytu swej potęgi, a wojska jego najeżdżały step, zmuszając Żoużanów do chowania się w górach. W istocie nie była to wojna, lecz kolejne ekspedycje karne. Syn i następca Tuhoczena Jucz’eng (464—485) usiłował kontynuować walkę, ale w roku 470 został pobity i musiał w roku 475 prosić o pokój i zobowiązać się do płacenia daniny. Orda Żoużanów wyszła z tych starć osłabiona i nie mogła już marzyć o najazdach na Chiny. Jako obiekt grabieży wybrała sobie teraz biedniejszy i słabszy Kraj Zachodni. W roku 460 Żoużanie opanowali dolinę Turfanu, gdzie rozgromili swoich dawnych sojuszników — południowych Hunów, którzy zbiegli tam przed zwycięskimi Topańczykami. W roku 470 Żoużanie splądrowali Chotan, ale państwo Heftalitów, wzrósłszy w siłę, położyło kres agresji Żoużanów. Granicą posiadłości Żoużanu stały się góry Tienszanu.

Nowy chan Żoużanów Toulun (485—492) był „człowiekiem okrutnym, skorym do zabójstwa”1 Gdy tylko zasiadł na tronie, stracony został z jego rozkazu jeden z możnowładców wraz z całym swoim rodem. Wywołało to powszechne oburzenie w kraju. Jeszcze bardziej niepopularne było dążenie chana do zaatakowania Chin. Wszyscy rozumieli, że najazd, choćby nawet udany, spowoduje niezwłocznie odwet wojsk chińskich, których Żoużanie nie byliby w stanie odeprzeć.

Wódz Telesów Afuczyło kategorycznie odradzał chanowi podejmowanie wojny z Chinami, gdy się jednak przekonał, że argumenty jego nie odnoszą żadnego skutku, wezwał swój lud do powstania. Liczebność ludu Tele była podówczas dość znaczna (według danych chińskich 100 tysięcy jurt). Telesowie powędrowali wówczas na zachód, w dolinę Irtyszu. Tam Afuczylo przybrał tytuł „Wielkiego Syna Nieba”2, co miało oznaczać, że uważa się za równego chanowi Żoużanów. Rozgorzała wojna.

W roku 490 wojska chińskie wtargnęły w step od wschodu i wraz z Telesami wzięły Żoużanów w dwa ognie. Wielmoże żoużańscy złożyli całą odpowiedzialność na nieudolnego chana i zgładzili go (492).

Wywędrowanie Telesów na zachód było wydarzeniem dużej wagi: na zachodzie ci nie zintegrowani dotąd nomadzi utworzyli własne państwo. W Azji zaczął się ponownie proces etnogenezy. W tym samym czasie w górach Ałtaju ukształtowali się jako naród Turcy, w dolinie Brahmaputry Tybetańczycy, w Chinach zaś nastąpiło odrodzenie, które przyniosło wspaniałą średniowieczną kulturę dynastii Suej i T’ang. Okres antyczny dziejów Azji wschodniej dobiegał kresu i wynaturzony jego przeżytek, państwo Żoużanów, skazane było na zagładę.

Chanat Teleutów — Kaocü. Oderwanie się Teleutów i przewrót 492 roku były momentem przełomowym w historii Żoużanów. Utracili oni hegemonię w Azji Centralnej i walczyli już teraz nie o władzę, lecz o własny byt. Nakaj, który wstąpił na tron po zgładzonym Toulunie, sprawował rządy zaledwie rok. Dewizą jego panowania było hasło „Spokój”, co miało oznaczać, że wyrzekł się on wojowniczych zamysłów swego poprzednika. Syn Nakaja, Fut’u, kontynuował, póki mógł, politykę ojca4.

Tymczasem Teleuci zagospodarowali się na nowych terenach i rozgromili Jüepan, ostatnią pozostałość epoki Hunów. Na terenach tych usiłowali utworzyć własne państwo. W tym celu podzielili lud swój na dwie połowy: władca północny Afuczylo przybrał tytuł „Wielkiego cesarza”, południowy zaś „Dziedzicznego władcy”5. Jak sami Teleuci nazywali swoje państwo, nie wiadomo, ale Chińczycy nazywali je „Kaocü”, co w tłumaczeniu znaczy — „wysoki wóz”. Pod tą też nazwą weszło ono do historii.

Pod względem politycznym Kaocii reprezentowało orientację prochińską, licząc, że uzyska jedwab na swoje potrzeby, wszakże jedwab ten nie wyszedł mu na dobre. W roku 494 Heftalici napadli na Iran i, ubezpieczywszy tyły, zawrócili na północ. Południowa część państwa Kaocii została błyskawicznie rozgromiona. „Dziedziczny władca” postradał życie, rodzina jego znalazła się w niewoli, a lud rozpierzchnął się na wszystkie strony: część poddała się Żoużanom, część powędrowała na tereny należące do Chin. W następnym, 496 roku równie błyskawicznie podbili Heftalici państwo północne. Wybrali oni spośród jeńców księcia Miwotu, któremu przekazali rządy nad niedobitkami Teleutów. Tak więc Kaocii stało się wasalem Heftalitów, wrogiem Żoużanów i sojusznikiem Chińczyków, którzy zapłacili mu za sojusz sześćdziesięcioma zwojami jedwabiu. Heftalici zajęli również w tym czasie (497) Karaszar, a władca księstwa Kaocz’ang w oazie Turfanu, Chińczyk Żu, zwrócił się do rządu chińskiego z prośbą, by przyjął i przewiózł na ziemie chińskie jego poddanych. Wokół Żoużanów zaciskała się stalowa obręcz. Ale mieszkańcy Kaocz’angu nie chcąc porzucić swoich siedzib, zgładzili księcia Żu i przyłączyli się do Żoużanów. Rozładowało to nieco napiętą sytuację gospodarczą, ponieważ rolniczy Kaocz’ang mógł zaopatrywać Żoużanów w zboże i inne płody rolne oraz w tkaniny. Zarazem jednak wzmogło się napięcie polityczne, ponieważ incydent ten zgniewał cesarza chińskiego Huan-wu-ti. Na prośbę chana Fut’u o pokój cesarz oświadczył, iż jedynie dlatego nie rusza na północ, że zajęty jest podbojem Chin południowych, uważa natomiast Fut’u i Żoużanów za swoich zbuntowanych poddanych7. Tymczasem w Kaocz’angu uzyskali przewagę stronnicy Chin i sojusz z Żoużanami został zerwany (500)8.

Celem zabezpieczenia interesów chińskich w Kraju Zachodnim skierowano tam 3-tysięczny oddział regularnych wojsk chińskich pod dowództwem Meng Weja. Chińczycy stanęli kwaterą w Kami, skąd napierali na Żoużanów. Nowe poselstwo wysłane przez Fut’u do Chin pozostało bez odpowiedzi. Chińczycy zmobilizowali przeciw Żoużanom Teleutów, którzy musieli teraz zapłacić krwią za owe sześćdziesiąt zwojów jedwabiu. Nad jeziorem P’ulej Miwotu rozgromił Żoużanów. Pierzchli oni na południe, ale w górach Pejszanu przecięły im drogę oddziały chińskie Meng Weja. Cofając się w panice, natknęli się z kolei na Teleutów, którzy ponownie ich rozgromili (508). W rzezi tej zginął nieszczęsny chan Fut’u. Miwotu przesłał jego skalp Meng Wejowi, za co otrzymał dary: cały komplet instrumentów muzycznych, osiemdziesięciu muzykantów, dziesięć zwojów jedwabiu szkarłatnego i sześćdziesiąt zwojów różnobarwnych jedwabiów.

Następca poległego Fut’u, Cz’ounu, dwukrotnie usiłował wejść w układy z Chinami, zrozumiał jednak, że tylko siła może go uratować. W roku 516 napadł na Kaocii, rozgromił Miwotu, wziął go do niewoli i uśmiercił w sposób dość osobliwy. Nogi jeńca związano pod brzuchem klaczy, którą pędzono tak długo, dopóki Miwotu nie wyzionął ducha od wstrząsów. Czaszkę jego pokryto później laką i zrobiono z niej czarę. Teleuci, którzy zdołali wyjść cało z pogromu, przyłączyli się do Heftalitów9. Po tej zwycięskiej wyprawie Cz’ounu cesarz Wej, Siao ming-ti, przyjął wreszcie poselstwo Żoużanu (518). Musiało ono wysłuchać reprymendy za nienależyte wywiązywanie się z zobowiązań wasalnych10. Takie sformułowanie umożliwiało wszelki kompromis i wydawało się, że Żoużanie wybrnęli z beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znaleźli.

Waśnie wśród Żoużanów. Cz’ounu zrobił wszystko, co tylko było możliwe, żeby ocalić swe państwo. Po rozgromieniu Teleutów zaniechał wojny na zachodzie i zawarł układ sojuszniczy z Heftalitami. Sojusz przypieczętowano małżeństwami księżniczek żoużańskich z dostojnikami heftalickimi11. Na wschodzie Żoużanie weszli w porozumienie z Koreą (Kao Kou-li), żeby wspólnie rozgromić jedno z plemion mandżurskich, Titoukan, i osłabić wpływy domu Wej w Mandżurii12. Pomyślnie rozwiązany został również problem Turfanu. W roku 518 rząd chiński oficjalnie wyrzekł się zamiaru przeniesienia ludności z oazy Turfanu do Chin Wewnętrznych i uznał księstwo Kaocz’ang13. Należy przypuszczać, że handel Turfanu z Żoużanami trwał nieprzerwanie i że Żoużanie byli regularnie zaopatrywani w zboże i tkaniny. Wyrobów żelaznych dostarczali im ich wasale ałtajscy — Turcy (Türkut — T’ucue). Załamała się jednak spoistość wewnętrzna ordy. Do Żoużanów przeniknął buddyzm. Misjonarze buddyjscy, jak to się zwykle działo, nawrócili przede wszystkim chana. W kwaterze chana pojawili się „szameni” — duchowni buddyjscy i „ni” — mniszki. W nowych warunkach buddyzm przybierał fantastyczne formy: mniszki na przykład miały legalnych mężów, ale jak widać, chan wcale się tym nie przejmował. Można chyba jednak uważać, że buddyzm nie wszystkim bynajmniej przypadł do gustu, zarówno w rodzinie chana, jak w wojsku rodziła się opozycja. Żoużanie utracili jedność, która była im bardziej niż kiedykolwiek niezbędna. W roku 513 na czele poselstwa Żoużanów wyprawionego do Chin stał szaman Hungsuan, który przywiózł „bóstwo obwieszone perłami” 14. Jest to pierwszy wypadek w dziejach koczowników, kiedy osoba duchowna występuje w świeckiej roli.

Jeszcze bardziej wymowny jest następujący epizod. W kwaterze chana Żouźanów mieszkała młoda szamanka imieniem Touhun Tiwan. Nietrudno zauważyć, że przydomek jej „Tiwan” — jest pochodzenia perskiego i oznacza „opętana”. „Leczyła i wieszczyła, a Cz’ounu zawsze dawał jej wiarę.”15 Kronikarz chiński uważa ją za szarlatankę i przekazuje opowiadanie o jej szalbierstwach, ale nie to nas interesuje. „Cz’ounu bardzo ją szanował i lubił, a słuchając jej rad, doprowadził do wielkiego zamętu w państwie.”16 W ordzie powstała opozycja przeciw faworycie, i w roku 520, gdy Cz’ounu wyruszył na wyprawę wojenną, wieszczkę uduszono z rozkazu matki chana, gdy zaś Cz’ounu powrócił, matka zamordowała go w zmowie z dostojnikami, a tron przekazała innemu synowi — Anahuanowi.

W dziesięć dni później Cz’ounu został pomszczony. Niejaki Szyfa, krewny chana, dokonał napadu na kwaterę chańską i rozbił ją w perzynę. Anahuan zdołał zbiec do Chin, matka zaś jego i bracia zostali wymordowani. Podczas gdy Anahuan błagał o łaskę w Chinach, stryj jego P’olomen zebrał swoich stronników i rozgromił Szyfę. Szyfa zbiegł do Mandżurii, do plemienia Titoukan17 i został tam zabity. P’olomen przyjął tytuł chana. W roku 521 zadali mu klęskę Teleuci, którzy powstali przeciw Żoużanom. Z resztką swoich poddanych powędrował do Chin. Żoużanie znów znaleźli się na skraju przepaści.

Chiny dopięły wreszcie swego. Obaj chanowie Żouźanów oddali się w ich ręce. Przybysze z północy opowiadali, że „w państwie panuje wielki zamęt. Każdy ród rządzi się po swojemu i wszystkie łupią się wzajemnie.”18

Z waśni tych skorzystali Teleuci: młodszy brat zamęczonego Miwotu, Ifu, odbudował państwo Kaocii i rozbił w roku 521 Żouźanów P’olomena, których zapędził aż do Chin19. Jesienią tegoż roku uciekł do Chin przed Kaocii Sinifa, brat Anahuana, którego zastępował. Rząd chiński postanowił ugruntować swój sukces. P’olomena wraz z jego adherentami osiedlono w głębi Chin, nad jeziorem Kukunor, Anahuana zaś, który potrafił pozyskać sobie więcej zaufania — poza granicą, na północ od Tunhuangu. P’olomen od razu usiłował zbiec do Heftalitów, trzy siostry jego bowiem były żonami króla Heftalitów. Ucieczka nie udała się jednak i P’olomen zmarł w więzieniu. Anahuan wykazał więcej wytrwałości: w roku 522 wyprosił 10 tysięcy worków prosa na zasiew, ale Żoużanie zjedli je widać, gdyż w następnym roku panował u nich głód, co doprowadziło do łupienia ludności chińskiej. Anahuan uwięził urzędnika chińskiego, którego posłano w celu przeprowadzenia śledztwa, ograbił całą okolicę i powędrował z ordą na północ. Tam wrócił wolność urzędnikowi chińskiemu. Wysłana za Anahuancm pogoń wróciła z niczym20. Awanturniczy wyczyn ocalił Żoużanów.

Cesarstwo Wej rozkładało się z zawrotną szybkością i sytuacja polityczna zmieniała się z roku na rok. Już w roku 496 Cesarstwo utraciło Mandżurię zachodnią, gdzie zbuntowali się Hi (Tatabowie)21; uaktywniło się również cesarstwo Liang w Chinach południowych i wreszcie w roku 524 wybuchło powstanie w warowni Wuje, które zataczało coraz szersze kręgi. Anahuan podjął się stłumić powstanie i wiosną 525 roku rozgromił rebeliantów. Otrzymał za to w nagrodę „różne dary” i całkowite przebaczenie. Przyszła teraz kolej na Kaocii. Znalazłszy się sam na sam z Teleutami, Żoużanie pobili ich na głowę. Ifu zginął z ręki swego młodszego brata Jüecu, który usiłował kontynuować wojnę, został jednak również rozgromiony (534— 537). Syn Ifu, Piti, zamordował stryja i stanął na czele Teleutów stawiających zacięty opór Żoużanom. W roku 540 Piti poniósł klęskę i państwo Kaocii przestało istnieć. Tymczasem w Chinach cesarstwo Wej rozpadło się na część zachodnią i wschodnią, walczące między sobą. Teraz Anahuan mógł wystąpić w roli hegemona, obie strony bowiem zabiegały o jego względy.

Był to ostatni promień krwawej sławy Żoużanów.

Potomkowie wilczycy. Znajomość rodowodów i ich dociekanie było z dawien dawna cechą charakterystyczną ludów Azji Centralnej22. Jest przy tym rzeczą godną uwagi, że wiele z nich wyprowadzało swój rodowód od tego lub innego zwierzęcia. Tak więc Tybetańczycy wywodzili swój ród od samca małpy i samicy rakszasa (leśnego ducha), Mongołowie od szarego wilka i łani, Telesowie również od wilka oraz córki szan-jü huńskiego, Turcy zaś od królewicza Hunów i wilczycy. Dwie ostatnie legendy powstały bardzo dawno, prawdopodobnie jeszcze w czasach, gdy ludy te zamieszkiwały na południowym skraju wielkiej pustyni Gobi, mitologię korygują bowiem do pewnego stopnia fakty historii politycznej i etnogenezy.

Wśród plemion pokonanych przez lud T’opa w toku podboju Chin północnych znajdowało się „pięćset rodzin Aszyna”. Owe „pięćset rodzin” — zwrot przenośny oznaczający „niewiele”23 — powstało z „pomieszania się różnych rodów”24, zamieszkujących zachodnią część Szensi, którą w IV wieku odbili Chińczykom Hunowie i Sienpijczycy25. Aszyna uznawali zwierzchnictwo księcia huńskiego Muhana, który władał Hosi (obszar na zachód od Ordosu między kolanem Hoangho a Nanszanem); gdy w roku 439 Topańczycy zwyciężyli Hunów i przyłączyli Hosi do cesarstwa Wej, wówczas książę „Aszyna z pięciuset rodzinami uciekł do Żoużanów i osiedliwszy się po południowej stronie Gór Ałtajskich wydobywał żelazo dla Żoużanów”26.

Relacja ta dotyczy nie całego ludu dawnych Turków, lecz tylko ich rządzącego klanu. W tej wersji pochodzenia dawnych Turków nie ma nic legendarnego. Aszyna był, jak widać, wodzem niewielkiej drużyny, składającej się z wojów, którzy z tych czy innych powodów nie potrafili zagrzać miejsca w którymś z licznych księstewek Hunów i Sienpijczyków. Takie drobne jednostki wojskowe, które trudno nazwać państwami, powstawały ciągle w burzliwej epoce III—V wieku i znikały nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

Chińczycy nazywali poddanych chana Aszyna „T’ucüe” (T’uküe). Wyraz ten trafnie rozszyfrował P. Pelliot, jako „Türk-üt”, tzn. „Turcy”, ale z sufiksem liczby mnogiej nie tureckim, lecz mongolskim. W języku starotureckim wszystkie terminy polityczne w liczbie mnogiej przybierają końcówkę mongolską. Daje to podstawę do przypuszczenia, że język dawnych Turków przejął je z zewnątrz.

Sam wyraz „Türk” znaczy „silny, mocny”. Według A. Kononowa jest to nazwa zbiorowa, która z czasem przekształciła się w nazwę etniczną związku plemiennego. Jakikolwiek był język pierwotny tego związku, to jednak w V wieku, kiedy wkroczył on na arenę dziejową, wszyscy jego przedstawiciele musieli znać język międzyplemienny owej epoki, język sienpijski, czyli staromongolski. Był to język komendy wojskowej, handlu, dyplomacji. Władając tym językiem, Aszyna i jego ludzie przenieśli się w roku 439 na północny skraj Gobi. Słowo „Aszyna” znaczyło „wilk”. W języku tureckim wilk to „böri” lub „kaskyr”, a po mongolsku „szono”//„czino”. „A” to przedrostek wyrażający poważanie w języku chińskim. Zatem „Aszyna” znaczy „szlachetny wilk”27. W postaci nie schińszczonej słowo to zachowało się w zapisie arabskim tego imienia „Szane”28 ”, Niepodobna jednoznacznie rozstrzygnąć dziś kwestii, czy należy chanów Aszyna uznać za totemistów, nie pozwala bowiem na to dotychczasowy stan naszej wiedzy29, nie ulega jednak wątpliwości, że nazwa „wilk” miała dla Turków VI wieku ogromne znaczenie. Autorzy chińscy terminy „chan turecki” i „wilk” traktują jako synonimy, przy czym opierają się zapewne na wyobrażeniach samych chanów tureckich. Nieprzypadkowo królewna sienpijska mówi o swoim mężu, chanie Szapolio: „chan jest z natury swej wilkiem”30, instrukcja zaś dotycząca napadania na Turków powiada: „należy tak działać, żeby gnać przed siebie koczowników i napadać na wilki”81. Złota głowa wilcza widniała na sztandarach tureckich82. I wreszcie w dwóch legendach o pochodzeniu Turków występuje jako prarodzicielka wilczyca8. Rzecz charakterystyczna, że w obu tych różniących się nieco legendach nie ma żadnej wzmianki o wydarzeniu historycznym, jakim było wywędrowanie ordy Aszyna z Kansu. Toteż należy przypuszczać, że legendy te powstały na Ałtaju i, być może, stworzone zostały specjalnie po to, żeby uzasadnić prawa przybyszów do uprzywilejowanego statusu.

Pierwsza legenda jest o tyle interesująca, że wspomina o „odgałęzieniu domu Hi na zachód od Kraju Zachodniego”, czyli o państwie Attyli. Gałąź ta została doszczętnie wytępiona przez sąsiadów; ocalał jedynie dziesięcioletni chłopiec, któremu wrogowie odrąbali ręce i nogi, a następnie porzucili go gdzieś na bagnach. Tam zaszła też w ciążę zapłodniona przez niego wilczyca. Chłopca w końcu zamordowano, wilczyca zaś zbiegła na Ałtaj i urodziła tam dziesięciu synów. Ród rozmnożył się, a „po przyjściu na świat kilku pokoleń niejaki Asien-sze wyszedł z całym ajmakiem z jaskini i uznał zwierzchnictwo chana Żoużanów nad sobą”. Tak więc według owej legendy ałtajscy Turcy — T’ucüe (Türkut) pochodzą od zachodnich Hunów, ale nie bezpośrednio, lecz mitycznie, za pośrednictwem wilczycy, a gdy się przy tym weźmie pod uwagę, że Hunowie zachodni wytępieni zostali około roku 468, Turcy zaś już w roku 545 pojawiają się jako lud, to można się tylko dziwić, że się tak szybko rozmnożyli i tyle wydali kolejnych pokoleń!

Druga legenda wywodzi Turków z miejscowego rodu So i tak samo z wilczycy. Wszyscy przedstawiciele rodu So zginęli, jak głosi legenda, „przez własną głupotę” (w czym się ta głupota przejawiała, legenda nie tłumaczy), ocalało jedynie czterech wnuków wilczycy. Pierwszy przemienił się w łabędzia, drugi osiadł pomiędzy rzekami Apu i Kien i przybrał imię C’iu, trzeci i czwarty zaś nad rzeką Cz’usi (Czuja) w południowym Ałtaju. Interpretację tej legendy podaje N. Aristow, który zestawia So legendy z rodem So u Kumandyńczyków — plemienia północnoałtajskiego, osiadłego nad rzeką Biją; pierwszego wnuka wiąże on z plemieniem Lebedynów — Ku Kiżi, drugiego zaś z plemieniem Kirgiz, które zamieszkiwało między Abakanem (Apu) i Jenisejem (Kien-Kem). Wnuk starszego syna to Asien-sze pierwszej legendy. W tym punkcie obie legendy zbiegają się34.

Przedgórza Ałtaju Mongolskiego, dokąd zawędrowali zbiegowie, zamieszkiwały plemiona pochodzące od Hunów i mówiące językami tureckimi. Z tymi to autochtonami zespolili się wojowie księcia Aszyny, nadając im nazwę „Turk” albo „Türküt”.

Losy tej nazwy są tak znamienne i ważne dla naszego tematu, że musimy poświęcić jej szczególną uwagę. Wyraz „Türk” na przestrzeni 1500 lat kilkakrotnie zmieniał znaczenie. W wieku V, jak widzieliśmy, Turkami nazywano ordę, która skupiała się wokół księcia Aszyny i z której w VI— VII stuleciu ukształtował się niewielki lud mówiący już po turecku. Jednakże sąsiednie ludy, mówiące tym samym językiem, nie nazywały się Turkami. Arabowie nazywali Turkami wszystkich nomadów Azji Środkowej i Centralnej bez względu na język, którym mówili. Raszyd ad-Din zaczął rozróżniać Turków i Mongołów kierując się zapewne kryterium językowym, dzisiaj zaś „Türk” to pojęcie wyłącznie lingwistyczne, nie uwzględniające etnografii, a nawet pochodzenia, niektóre bowiem z ludów mówiących językami tureckimi przyjęły język turecki od sąsiadów. Wobec takiego galimatiasu termin ten wymaga uściślenia. Lud, którego historię opisujemy w naszej książce, będziemy dla uniknięcia gmatwaniny nazywali Turkutami (Türküt), tak jak nazywali ich w VI wieku Żoużanie i Chińczycy35.

Bez względu na to, jakie było pochodzenie owych „pięciuset rodzin”, które zjednoczyły się pod nazwą „Aszyna”, porozumiewały się one między sobą po mongolsku do czasu, kiedy na skutek różnych perypetii wojennych wy wędrowały z Chin na Ałtaj. Ale sto lat przebytych w środowisku turkojęzycznym musiało wpłynąć na szybką zmianę języka potocznego, tym bardziej że „pięćset rodzin” Mongołów było kroplą w tureckim morzu. Należy przypuszczać, że w połowie VI wieku zarówno członkowie rodu Aszyna, jak ich towarzysze byli już zupełnie sturczeni i że zachowali ślady mowy mongolskiej jedynie w tytułach, które z sobą przynieśli.

Jak przeto widzimy ukształtowanie się ludu, który nadał sobie nazwę „Türk”//„Türküt”, i pochodzenie języka tureckiego, który sobie ten lud przyswoił, to zjawiska całkiem różne. Języki, nazywane dziś tureckimi, ukształtowały się w głębokiej starożytności36, lud „Turkutów” zaś powstał w końcu V wieku w konsekwencji pomieszania etnicznego w lasostepie, stanowiącym charakterystyczny krajobraz Ałtaju i jego przedgórzy. Przybysze do tego stopnia zintegrowali się z ludnością miejscową, że po upływie stu lat, około roku 540, tworzyli już wraz z nią ową całość, którą zwykło się nazywać ludem starotureckim lub T’ucüe (T’uküe) czyli Turkutami. Natomiast samo środowisko turkojęzyczne było już w owym czasie rozprzestrzenione daleko na zachód od Ałtaju, obejmując kraje, w których zamieszkiwali Guzowie, Kangły lub Pieczyngowie, Protobułgarzy i Hunowie.

ROZDZIAŁ III

POWSTANIE WIELKIEGO IMPERIUM RODU ASZYNA (545—581)

Początki historii dawnych Turków (Turkutów). Aczkolwiek dzieje każdego narodu sięgają korzeniami zamierzchłych czasów, historycy wszystkich epok skłonni są zaczynać opis od daty wyznaczającej (według ich mniemania) powstanie danego narodu. Tak więc Rzymianie posługiwali się datą nader umowną — założenia Rzymu, Arabowie najzupełniej realną — ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny, latopisowie ruscy wybrali rok 862 jako datę mającą stanowić „początek” dziejów Rusi, kronikarze francuscy uznali za „początek” panowanie Chlodwiga Merowinga, historycy zaś wzorem Augustyna Thierry odnoszą go do roku 843 — daty podziału cesarstwa Karola Wielkiego itd. Dla Turkutów datą taką był rok 545.

W Chinach północnych rozgorzała nowa wojna1. Rządzący we Wschodnim cesarstwie Wej Kao Huan zawarł sojusz z chanem Żoużanów Anahuanem i królem Togonu K’ualü2, najechał Zachodnie Cesarstwo Wej i mocno przetrzebił wojska swego rywala Jüwen T’aja, nie udało mu się jednak osiągnąć rozstrzygającego zwycięstwa. Cesarz Zachodniego Wej Wen-ti w poszukiwaniu sojuszników wysłał niejakiego An Nop’ant’o3 do tureckiego księcia Bumyna4, by nawiązał z nim przyjazne stosunki.

Poseł przybył do Turkutów w roku 5455 i spotkał się z gościnnym przyjęciem. „W ordzie gratulowano sobie wzajemnie, mówiąc: oto przybył do nas poseł wielkiego mocarstwa, niebawem i nasze państwo zostanie wywyższone.” Ten, zdawałoby się, nic nie znaczący fakt świadczy, że dominacja Żoużanów ciążyła Turkutom i że nie przerażała ich nieuchronna wojna o wolność.

Bumyn licząc się z nastrojami ludu zachował się nielojalnie wobec swego suwerena — chana Żoużanów, wyprawił bowiem posłów do stolicy Zachodniego Wej, Cz’anganu, by się odwzajemnić cesarzowi darami i tym samym potwierdzić sojusz z wrogiem swego pana. Nie spowodowało to jednak zerwania z Żoużanami: pertraktacje toczyły się widać w ścisłej tajemnicy. Ta wymiana poselstw zdeterminowała na przeciąg ćwierćwiecza politykę wschodnią państwa turkuckiego jako sojusznika Zachodniego Wej i jego sukcesora Pej Czou, politykę skierowaną przeciw Chinom północno-wschodnim, gdzie poczynając od roku 550 ugruntowała się dynastia Pej C’i. Jednakże włączając się w wir wielkiej polityki Bumyn zdawał sobie sprawę, że jest zbyt słaby, by walczyć z Żoużanami, których był lennikiem. Postanowił więc rzetelnie spełniać powinności sojusznika i wasala. Sposobność po temu nadarzyła się jeszcze w tym samym roku.

Zachodnim plemionom teleskim ciążyło dotkliwie jarzmo Żoużanów. Cierpliwość ich wyczerpała się wreszcie: wszczęli powstanie i z Dżungarii zachodniej ruszyli na Chałchę, żeby zadać Żoużanom cios w samo serce. Wyprawa była tak źle zorganizowana i pora wybrana tak niefortunnie, iż należy przypuszczać, że był to raczej żywiołowy wybuch niezadowolenia niż świadomie zaplanowana wojna. Historia nie zachowała nawet imion przywódców powstania. Gdy Telesowie znajdowali się w połowie drogi, z wąwozów Ałtaju Gobijskiego wypadły w bojowym ordynku na rosłych rumakach hufce Turkutów w pancerzach płytowych, z długimi włóczniami. Telesowie nie spodziewali się uderzenia flankowego, a ponadto nie wyruszyli przeciw Turkutom, ze strony których nie spotkało ich nigdy nic złego, lecz przeciw znienawidzonym Żoużanom. Toteż złożyli z miejsca hołd poddańczy Bumynowi, który przyjmując go popełnił jeszcze jeden akt nielojalności wobec Żoużanów.

Przyjęcie hołdu jest w stepie aktem obowiązującym do wzajemności. Utrzymać w poddaństwie 50 tysięcy jurt6 można jedynie wówczas, jeżeli się czyni to, czego pragną ich mieszkańcy, w przeciwnym razie można postradać i poddanych i własną głowę. Telesowie pragnęli jednego — zniszczyć Żoużanów, o czym Bumyn musiał zapewne wiedzieć, gdy ich przyjmował do swojej ordy. A że tego samego pragnęli również jego współplemieńcy, przeto wojna była nieunikniona. Chan podzielał zresztą to dążenie swoich poddanych, toteż wypadki potoczyły się szybko.

Pogrom Żoużanów. Dążąc do wywołania konfliktu z Żoużanami Bumyn nie chciał jednak znaleźć się w sytuacji wiarołomnego wasala, uciekł się przeto do prowokacji. Zwrócił się mianowicie do chana Anahuana z prośbą o rękę jego córki. Zgodnie z obyczajem stepowym postawiłoby go to od razu na stopie równości z chanem, na co chan nie mógłby się zgodzić bez uszczerbku dla swego autorytetu. Toteż, rozgniewany, odpowiedział brutalnie: „Jesteś moim wytapiaczem (Turkuci wytapiali dla Żoużanów żelazo), jak więc śmiesz czynić mi taką propozycję?”7 Odmowa stawiała Bumyna w sytuacji znieważonego, do czego właśnie zmierzał. Żeby uniemożliwić wszelkie pojednanie, rozkazał stracić posła Żoużanów. Sojusz z domem zachodnim Wej bardzo mu się teraz przydał. Wszczął niezwłócz-nie rokowania z Wen-ti i latem 551 roku uzyskał rękę księżniczki chińskiej Cz’anglo, co ostatecznie ugruntowało jego autorytet wśród koczowników. Chcąc zaskoczyć przeciwnika nagłym uderzeniem, wyruszył już zimą 552 roku i odniósł nad Żoużanami całkowite zwycięstwo. Anahuan popełnił samobójstwo, a syn jego Janlocz’eng zbiegł do swoich sojuszników C’i8.

Bumyn przybrał tytuł Il-chana, ale zmarł w końcu 552 roku. Na tron wstąpił jego syn, który przybrał tytuł Kara Issyk-chan („Czarny Gorący Chan”)9.

Zoużanie, rozgromieni znienacka10 przez Turkutów, wybrali na wodza stryja zmarłego chana, Tengszucy, i kontynuowali walkę. Jednakże w bitwie pod górą Lajszan ponieśli powtórnie całkowitą klęskę. Na ich szczęście, które zresztą okazało się krótkotrwałe, Kara Issyk-chan zmarł w tajemniczych okolicznościach, syna jego Szefu11 odtrącono, a na tron wstąpił młodszy brat Kara Issyk-chana, Kuszu, przybierając tytuł Muhan-chana12.

Nowy chan był twardy, bezwzględny, odważny i mądry. Wojna była jedynym przedmiotem jego zainteresowań13. Późną jesienią 553 roku rozgromił on ponownie Żoużanów. Cesarz C’i przygarnął swoich niefortunnych sojuszników i odparł ścigających ich Turkutów14. Ale Żoużanie nie potrafili zaaklimatyzować się w Chinach. Pozbawieni swoich stad i mienia, nie przywykli do pracy, puszczali się na rozboje. Rząd C’i zmuszony był już na wiosnę 554 roku wysłać przeciw nim wojsko. Żoużanie ponieśli dotkliwą porażkę. Mimo to jednak zachowanie ich nie uległo zmianie, wobec czego latem 555 roku cesarz C’i wypędził ich ze swego terytorium w step, gdzie natychmiast rozgromili ich Turkuci i Kitanowie15.

Tengszucy z resztkami ordy usiłował znaleźć schronienie w Wej Zachodnim, ale rząd tego państwa zainteresowany był w sojuszu z Turkutami przeciw cesarstwu C’i, wydał tedy posłowi Turkutów 3 tysiące skrępowanych więzami Żoużanów. Poseł rozkazał ściąć głowę wszystkim dorosłym, ale oszczędził dzieci i sługi „towarzyszące książętom”16.

Był to ostateczny koniec Żoużanów. Turkuci byli teraz panami całej wschodniej połowy wielkiego stepu. Za wyświadczoną przysługę Turkuci odwdzięczyli się Zachodniemu Cesarstwu Wej jeszcze w tymże 556 roku. Podczas gdy u wschodniej bramy Cz’anganu toczyły się ścięte głowy Żoużanów, połączone wojska chińskie i turkuckie wtargnęły do Togonu. Ludność togońska uciekała, szukając schronienia w górach Nanszanu17. Zwycięzcy zajęli rezydencję chana K’ualu, miasteczko Szutun, położone nie opodal jeziora Kukunor, oraz miasteczko Hoczen. Następnego roku Togonowie usiłowali odpłacić za najazd odwetowym najazdem na ziemie chińskie, ale że nie umieli zdobywać twierdz, musieli się cofnąć. Cesarstwo C’i niczym nie mogło pomóc swym sojusznikom, ponieważ wykrwawiło się jeszcze przedtem, odpierając Kitanów atakujących od północy (55318) i cesarstwo Liang nacierające od południa (55519). Zachęcony sukcesami syn Jüwen T’aja — Jüwen Cü zdecydował się usunąć parawan legitymizmu, zmusił do abdykacji ostatniego chana dynastii Wej i w roku 557 wstąpił na tron zakładając dynastię Pej Czou.

Wojna na wschodzie. Rozprawiwszy się z Żoużanami Turkuci podjęli energiczne działania przeciw swym koczowniczym sąsiadom. Rok 554 jest rokiem przełomowym: z księstwa powstaje imperium. Na północy Turkuci dokonują podboju państwa C’iku. Co rozumieli Chińczycy pod nazwą C’iku — Kirgizów czy Czików — nie jest rzeczą jasną20, ale tak czy inaczej Muhan-chan zapewnił bezpieczeństwo swojej granicy północnej, jakkolwiek nie udało się Turkutom sforsować Sajanów21.

Na wschodzie zamieszkiwały podówczas trzy ludy: Tatabowie, których Chińczycy nazywali Hi, Kitanowie oraz trzydzieści plemion tatarskich, w odniesieniu do których geografowie chińscy używali nazwy Szywej22. Wszystkie te trzy ludy mówiły dialektami języka mongolskiego i były sobie bliskie pod względem trybu życia i kultury, wciąż jednak waśniły się między sobą. Tatabowie zamieszkiwali zachodnie zbocza Chinganu i mieli sojusz z Pej C’i23. Kitanowie zajmowali stepową część Mandżurii, na północ od rzeki Liaoho. Wojowali wciąż z Tatabami, wskutek czego popadali w konflikty z Pej C’i. W roku 553 cesarz Pej C’i — Wen-ti rozgromił i uzależnił od siebie znaczną część Kitanów. Pozostali uciekli do Kokurio (Korei)24, bądź podporządkowali się Turkutom, otwierając im drogę do basenu Morza Żółtego.

W rezultacie zwycięstwa nad Kitanami cesarstwo Pej C’i nie umocniło swej sytuacji zewnętrznej, lecz przeciwnie, pogorszyło ją, gdyż posiadłości Turkutów oskrzydliły je teraz od północy. Krwawa masakra resztek Sienpijczyków i jawne faworyzowanie buddyzmu, pochłaniające ogromne środki, osłabiły je wobec wrogów zewnętrznych. Tymczasem Pej Czou rosło w siłę, i to zarówno dzięki sojuszowi z Turkutami, jak i dlatego, że władcy jego opierali się na stanie urzędniczym, i nie trwonili pieniędzy na mnichów buddyjskich i taoistycznych. Cesarz Wu ti wydał w roku 579 edykt zakazujący propagowania buddyzmu i taoizmu; ów chiński Henryk VIII przybrał miano „Istoty niebiańskiej”, kazał ustawić posągi Buddy i Lao-cy po obu stronach tronu i zasiadłszy między nimi odebrał hołd publiczny25, pragnąc w ten sposób zdezawuować religię. Wieści o potężnym cesarstwie Czou docierały nawet do Azji zachodniej zachęcając różnych władców tamtejszych do nawiązywania z nim stosunków. W roku 553 przybyło poselstwo od Heftalitów26, w 555 z Iranu27. Po ponownym zaś rozgromieniu Togonu, tym razem własnymi tylko siłami Czou, posłów przysłali: w roku 559 — Kaocz’ang (Turfan)28, w 561—Kucza29, w 564 — Karaszar30.

Głównym celem cesarstwa Pej Czou było zniszczenie cesarstwa wschodniego — Pej C’i. Pej C’i dysponowało jednak zasobami wewnętrznymi, które przy racjonalnym gospodarowaniu mogły mu zapewnić zachowanie niezawisłości. Wszystko zależało teraz od tego, po czyjej stronie stanie chan turkucki.

W roku 561 obaj cesarze wyprawili do Muhan-chana posłów z prośbą o rękę księżniczki, córki chana. Dary dostarczone z bogatego Pej C’i omal nie rozstrzygnęły sprawy, jednakże zręczna interwencja dyplomatyczna posłów Czou skłoniła Muhan-chana do dotrzymania układu sojuszniczego31. Chan postanowił zrekompensować sobie utratę darów zdobyciem łupu wojennego.

W roku 563 sojusznicy obiegli miasto Cinjen, nie odnieśli jednak sukcesu. Turkuci złupili kraj i powrócili w rodzinne stepy. Następnego roku wyprawę ponowiono, ale całkowita klęska, jaką wojska C’i zadały jednej z armii Czou pod Lojangiem32, zmusiła Muhan-chana do odwrotu. Mimo to jednak odrzucił on ponownie sojusz ofiarowany mu przez C’i. Tłumaczy się to zapewne tym, że zgodnie z umową sojuszniczą cesarstwo Czou wypłacało Turkutom rokrocznie 100 tysięcy zwojów jedwabiu.

W roku 572 zmarł Muhan-chan. Jego brat i następca Topo-chan (T’apo) zawarł pokój z cesarstwem C’i nie zrywając z cesarstwem Czou. Gdy zaś Czou ośmieliło się odmówić złożenia daniny, wystarczyła jedna demonstracja wojenna Turkutów, aby przywołać zawiedzionego sojusznika do porządku. Cesarstwo C’i w obawie przed najazdami Turkutów wycieńczało swój skarbiec opłacając daniną pokój. Topo-chan mawiał: „Niechby tylko dwaj chłopcy na południu (Czou i C’i) byli nam posłuszni, a nie zaznamy wówczas biedy.”33

Sojusz z cesarstwem C’i zacieśnił stosunki kulturalne między Turkutami i Chinami. W kwaterze chana pojawili się mnisi buddyjscy, którzy nawrócili Topo-chana na swoją wiarę. Misjonarz buddyjski dość naiwnie uzasadniał chanowi wyższości buddyzmu nad innymi wyznaniami bogactwem i potęgą cesarstwa C’i, wyznającego naukę Buddy. Pogrom cesarstwa C’i, który wkrótce potem nastąpił, rozczarował Turkutów do buddyzmu i kiedy w roku 581 zasiadła na tronie dynastia Suej, buddyści musieli powrócić do Chin34.

W roku 576 Czou udało się rozbić wojska C’i i zająć miasto P’ingjang. Próba odbicia miasta nie powiodła się C’i, a cesarz C’i, oblężony w Jecz’engu, abdykował przed kapitulacją miasta na rzecz księcia Kao Jüan-cunga, który w roku 577 również wzięty został do niewoli.

Mimo doznanego pogromu obalona dynastia pozyskała energicznego obrońcę w osobie mieszkańca miasta Taj juan — Kao Pao-ninga35. W roku 576, jeszcze przed katastrofą, został on mianowany komendantem warowni granicznej Ingczou w obecnym Czacharze. W ciągu krótkiego czasu pozyskał sobie szacunek nie tylko Chińczyków, ale i koczowników. Po upadku dynastii posiadany autorytet zapewnił mu niezależną pozycję. Kao Pao-ning nie był karierowiczem politycznym pozbawionym wszelkich skrupułów. Reprezentował owe siły moralne, które były źródłem odrodzenia Chin północnych: poczucie obowiązku, patriotyzm i niezłomną wytrwałość w walce. Odrzucił honorową kapitulację zaproponowaną mu przez zwycięzcę i zadeklarował się jako rzecznik ostatniego przedstawiciela dynastii— księcia Kao Szao-i, który zbiegł do Turkutów. Za ten postępek książę wynagrodził go godnością kanclerza (oczywiście tylko tytularną).

Chan Turkutów obawiając się zapewne nadmiernego z jego punktu widzenia wzmocnienia Pej Czou, również opowiedział się po stronie zwyciężonej dynastii. Do sojuszu tego przyłączył się dowódca wojsk Lü Czang-cy, który powstał przeciwko swemu cesarzowi i obwarował się w Fanjangu36 (koło Pekinu).

Kao Pao-ning zmobilizował niezwłocznie wszystkie siły, jakimi dysponował i wystąpił po stronie Kao Szao-i. Spóźnił się jednak. Wojska jego zaledwie dotarły do rzeki Liaoho, gdy doszła je wieść, że Fanjang padł i powstanie zostało stłumione. Kao Szao-i powrócił do Turkutów, a Kao Pao-ning obwarował się w swoim okręgu.

O wiele groźniejszym wrogiem okazali się dla Pej Czou Turkuci. W roku 578 Topo-chan wtargnął do Chin i pobił na głowę armię Czou. Pertraktacje, rozpoczęte w roku 579, zostały przerwane i działania wojenne toczyły się dalej, przynosząc zdecydowane sukcesy Turkutom. Jednakże Topo-chan dał się skusić posłowi chińskiemu darami i w roku 580 zawarto pokój. Kao Szao-i wydano Chińczykom i przewieziono do stolicy państwa Czou — Cz’anganu. Zmarł on niebawem na zesłaniu w Syczuanie37.

Potęga Turkutów osiągnęła w roku 580 swój szczyt. W roku 581 zmarł Topo-chan, w Chinach zaś zajadły wróg Turkutów, bitny generał Jang Cien, obalił dynastię Czou i założył dynastię Suej, co całkowicie zmieniło sytuację polityczną. Kao Pao-ning przeżył swych przeciwników i sprawował rządy w Czacharze jako niezależny książę, związany sojuszem z chanami Turkutów38.

Wojna na zachodzie. Prowadząc aktywne działania na granicy wschodniej Turkuci przedsięwzięli jednocześnie wyprawę na zachód. Niestety, źródła w nie dość jasnym świetle przedstawiają szczegóły tego niezwykle doniosłego wydarzenia, pozwalają jednak zarysować ogólny przebieg wypadków.

Na czele wyprawy zachodniej stanął Istemi-kagan, młodszy brat Bumy-na. Istemi-kagan przedtem jeszcze towarzyszył Bumynowi mając pod swoim dowództwem dziesięciu wodzów, zapewne plemiennych39; najprawdopodobniej byli to naczelnicy plemion północnoałtajskich pochodzenia ugryjskiego. Potomkami ich, dziś sturczonymi, są Szorowie, Kumandyńczycy, Lebedyni i inni. Nie przypadkowo imię chana Istemi jest pochodzenia nie tureckiego, lecz ugryjskiego; jest to nazwa ducha-przodka40. Chińczycy szacowali liczebność jego wojska na 100 tysięcy, liczba ta jednak określa nie rzeczywistą liczbę wojowników, lecz rangę dowódcy, w danym przypadku najwyższą, co odpowiada jego tytułowi „bagatur-dżabgu” („bagatur” — wyraz mongolski, zapożyczony przez język turecki jeszcze w VI wieku; „dżabgu” albo „jagbu” — zastępca chana)41.

Wyprawę swą podjął Istemi po roku 552, gdyż w roku tym Abarowie byli jeszcze niezawisłym plemieniem, które przysłało dary w związku z pogrzebem Bumyna42, zapewne po ostatecznym rozgromieniu Żoużanów, które nastąpiło jesienią 553 roku. Najprawdopodobniej Istemi wyruszył wiosną 554 roku, kiedy uporano się już z Żoużanami, stepy zaś pokryły się trawą, co miało dla jazdy decydujące znaczenie.

Sądząc po tempie posuwania się naprzód, Turkuci nie napotkali silnego oporu. W roku 555 wojska ich dotarły do „Morza Zachodniego”43, przez które należy rozumieć Jezioro Aralskie, a nie Morze Kaspijskie, Firdausi tak bowiem opisuje granice terytorium, nad którym sprawował władzę Istemi: „od Czinu (Chiny) do brzegu Dżejhunu (Amu-daria) i do Gulzariunu (Syr-daria) po tej stronie Czaczu (Taszkientu)”44.

Na podstawie tego cytatu możemy dosyć dokładnie określić granicę z roku 555: biegła ona na północ od Taszkientu, przecinała następnie Syr-darię w miejscu, gdzie skręca ona na północ, i biegła dalej w kierunku równoleżnikowym ku dolnemu biegowi Amu-darii i południowym brzegom Jeziora Aralskiego. Sogdiana i Buchara podlegały w tym czasie Heftalitom, z którymi też starli się zdobywcy45. W ciągu więc półtora roku Turkuci podbili cały Kazachstan środkowy, Siedmiorzecze46 i Chorezm47.

Dalej jednak poszło im trudniej. Na północnych brzegach Jeziora Aralskiego natrafili na opór plemion Huni (Chionitów)48, War49, i Ugrów50. Opór ten złamali Turkuci dopiero w roku 558. Dotarli wówczas do Wołgi pędząc przed siebie tych, którzy nie chcieli się im poddać. Były to odpryski plemion War i Huni liczące łącznie około 20 tysięcy ludzi51, które zmieszały się później w jeden lud — Awarów52.

Turkuci nie przekroczyli Wołgi, ograniczając się do podporządkowania sobie stepów przyuralskich. Na tym zakończyła się czteroletnia wyprawa zachodnia Istemiego. Dokonane podboje postawiły przed Kaganatem szereg nowych zadań politycznych.

Pojawienie się na arenie politycznej zwartego imperium obejmującego cały step azjatycki stało się problemem ogromnej wagi dla dyplomacji Chin, Bizancjum i Iranu.

Sytuacja polityczna w dorzeczu Morza Czarnego w końcu szóstej dekady VI wieku była bardzo skomplikowana i napięta. Przyczyniała się do tego głównie przebiegła i dalekowzroczna polityka Bizancjum. Obszar między dolnym biegiem Dniepru i Donu zajmował bułgarski lud Kuturgurów. Obszary nad Kubaniem zamieszkiwali spokrewnieni z nimi Uturgurzy. Bizancjum, nękane najazdami Kuturgurów na Trację, zachęcało Uturgurów darami i poselstwami do działań wojennych przeciw Kuturgurom. Zręczna polityka Justyniana doprowadziła do doszczętnego niemal wytępienia się wzajemnego obu pokrewnych sobie plemion53.

Na wschód od Uturgurów w rejonie rzeki Kumy i w Dagestanie zamieszkiwało niezwykle wojownicze plemię Sabirów. Sabirowie brali czynny udział w wojnie bizantyńsko-perskiej, początkowo po stronie Iranu, później zaś po stronie Bizancjum. W roku 552 podbili Agwanię, ale już w roku 554 rozbici zostali przez Persów54.

Nad Kubaniem mieli swe siedziby Alanowie, wierni sojusznicy Bizancjum. Za ich to pośrednictwem dotarły do Greków pierwsze wieści o pojawieniu się nowego ludu barbarzyńskiego — Awarów.

Awarowie w basenie Morza Czarnego. Położenie Awarów, uchodzących przed najazdem Turkutów, na pierwszy rzut oka wydawało się beznadziejne: cd tyłu zagrażał im o wiele silniejszy wróg, przed sobą mieli duże, silne i bogate ludy, przyzwyczajone do wojen i umiejące zwyciężać. Awarowie byli uchodźcami, którzy utracili wszystko: stada i kraj ojczysty. Żeby odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że nie tylko ocaleli, ale odnieśli nawet zwycięstwo, trzeba przyjrzeć się uważnie ówczesnej sytuacji politycznej.

Pierwszym zadaniem Awarów było oderwać się od przeciwnika. Udało się to im tylko dzięki temu, że w tym czasie uaktywnili się w Azji Środkowej Heftalici, którzy odciągnęli uwagę Istemiego. „Awarowie — oświadczył Istemi — to nie ptaki, które wzbijają się w powietrze, żeby uniknąć mieczy tureckich, ani ryby, które dadzą nura do wody i znikną w otchłani morza, błąkają się oni po powierzchni ziemi. Gdy rozbiję Heftalitów, napadnę na Awarów i nie ujdą oni przede mną.”55

Działania wojenne przeciw Heftalitom podjął Istemi dopiero w roku 561, kiedy Chosroes Anuszirwan zawarł pokój z Justynianem i mógł skierować uwagę na wschód. Do ostatecznego zawarcia pokoju w Azji Środkowej doszło w roku 571, i dopiero wtedy mogli Turkuci ruszyć ponownie na zachód, ale Awarowie zręcznie wykorzystali uzyskaną pauzę i Istemi-chan nie mógł ich teraz dosięgnąć.

Oderwawszy się od Turkutów, Awarowie zaczęli szukać sojuszników. Zwrócili się do wodza Alanów Sarosiego56, by ułatwił im nawiązanie kontaktu z Bizancjum. Sarosi udzielił Awarom poparcia i pomógł ich posłowi przedostać się do Lazyki, skąd ten przeprawił się do Konstantynopola. Przyjęto go tu nieufnie i nieżyczliwie. Jednakże Justynian odwzajemnił się Awarom wyprawiwszy do nich poselstwo z miecznikiem Walentynem na czele. Walentyn przywiózł Awarom dary i zaproponował, by podjęli działania wojenne przeciw wrogom Cesarstwa, przede wszystkim zaś przeciw Iranowi. Sojusz został zawarty (558). Ale Awarowie zamiast napaść na wrogów Bizancjum, uderzyli na jego sojuszników.

Pierwszą ich ofiarą byli Sabirowie, którzy wzięli nowy lud „War” za autentycznych Awarów (Abar) azjatyckich, którzy w połowie V wieku zadali im dotkliwą klęskę. Nieporozumienie to wywołało wśród Sabirów panikę i przesądziło o zwycięstwie Awarów. Tak to drobna pomyłka językowa okazała się w skutkach fatalna. Po Sabirach ucierpieli Uturgurzy, którzy byli również wiernymi sojusznikami Cesarstwa, a także Zalowie, osiadli na lewym brzegu dolnego Donu. Następnie Awarowie przekroczyli Don i zaatakowali Antów, których złupili doszczętnie.

Podobnie jak na Kaukazie popierali Awarów przez pewien czas Alanowie, tak w stepach czarnomorskich przyszli im z pomocą Kuturgurzy. Wprawdzie źródła nie wzmiankują wyraźnie o zawarciu sojuszu między Awarami i Kuturgurami, jednakże przebieg wypadków i dane pośrednie świadczą, że sojusz taki istniał.

W latach 551—558 Kuturgurzy nie zbliżali się do granic Cesarstwa Bizantyńskiego. Przyczyna tego jest znana: granica wschodnia Kuturgurów była dzięki przebiegłej dyplomacji bizantyńskiej zagrożona przez Uturgurów, a na granicy zachodniej zagrażały im liczne plemiona Antów, zaludniające całą strefę lasostepu na północ od stepów czarnomorskich. Menander pisał, że Awarowie „podjęli wojnę z Uturgurami”, a potem spustoszyli najazdami ziemie Antów. „Wodzowie Antów znaleźli się w rozpaczliwej sytuacji, nadzieje ich spełzły na niczym.”57 Menander nie podaje, niestety, jakie to nadzieje Antów spełzły na niczym i w relacji jego jest tyle przemilczeń, że to, co pisze o wynikach rokowań awarsko-bizantyńskich, wymaga krytycznej rewizji.

Po poselstwie Walentyna Awarowie najeżdżają właśnie klientów Bizancjum— Sabirów, Uturgurów i Antów. Ponieważ najazdy te były sprzeczne z interesami Bizancjum, przeto stroną czerpiącą z nich korzyść był oczywiście Iran.

Bo trudno przypuścić, żeby Awarowie zwrócili się z ofertą tylko do Konstantynopola i żeby, nawet w wypadku pomyślnego przebiegu rokowań, ignorowali Ktezyfon. Jeśli natomiast przyjąć, że Awarowie zawarli sojusz z Persami, wówczas staje się zrozumiałe, dlaczego musieli opuścić Kaukaz. Wierny sojusznik Bizancjum, książę Alanów Sarosi nie mógł w tych warunkach udzielić Awarom poparcia, a pozbawieni tego poparcia Awarowie, mimo odniesionego zwycięstwa, nie mogli zatrzymać się na Przedkaukaziu, tym bardziej, że od tyłu zagrażała im potęga Turkutów.

Ale książę Kuturgurów, Zabergan, wróg Greków, chętnie widział w Awarach nowych sojuszników, potrzebnych mu do walki z Bizancjum i jego klientami — Uturgurami i Antami. I rzeczywiście, gdy tylko Awarowie po rozgromieniu Uturgurów ubezpieczyli Kuturgurów od tyłu, Zabergan przedsięwziął nową wyprawę za Bałkan i dotarł do murów Konstantynopola. W tym samym czasie, tuż po poselstwie awarskim, przybyli do Konstantynopola posłowie Turkutów (lipiec 558 roku), życzliwie przyjęci przez rząd Cesarstwa. Prawdopodobnie miało to również wpływ na ochłodzenie stosunków grecko-awarskich.

Dyplomacja perska odniosła zatem w roku 558 zwycięstwo, przeciwstawiła bowiem Bizancjum nowego i to silnego wroga i oddaliła od swoich granic niebezpiecznych sąsiadów zachęcając ich do wymarszu na Półwysep Bałkański.

Jak się przekonamy dalej, sojusz persko-awarski przetrwał do roku 628 i omal nie doprowadził do klęski Cesarstwa Bizantyńskiego.

Antowie próbowali porozumieć się z Awarami i w tym celu wydelegowali do nich posła Mezamira. Bezpośrednim zadaniem posła było wykupienie jeńców. Ale Mezamir zachował się wobec Awarów tak butnie i arogancko, że zamordowali go nie zważając na jego nietykalność poselską. Po zgładzeniu posła Awarowie w dalszym ciągu łupili i ujarzmiali Antów.

Mając zapewnione poparcie tak energicznego sojusznika, książę Kuturgurów Zabergan uznał, że od wschodu nikt mu teraz nie zagraża i, zawarłszy sojusz ze Sklawinami, wtargnął do Bizancjum. W marcu 559 roku przeprawił się po lodzie przez Dunaj i podzielił swe wojsko na trzy oddziały: jeden ruszył przez Macedonię do Hellady i dotarł do Termopil, drugi zagroził fortyfikacjom broniącym Chersonezu Trackiego, trzeci zaś, na którego czele stanął sam Zabergan, przedarł się przez wyłom w Długim Murze, który ucierpiał wskutek trzęsienia ziemi i przez karygodne niedbalstwo nie został naprawiony.

W Konstantynopolu wybuchła panika. Odgrzebano z zapomnienia sędziwego wodza Belizariusza. Zdołał on odpędzić barbarzyńców od stolicy. Odparto również pozostałe oddziały. Niemniej jednak Zabergan stanął obozem w Tracji i dopóty przedsiębrał wyprawy grabieżcze, dopóki nie wypłacono mu solidnego okupu i nie obiecano takich samych „darów”, jakie składano Uturgurom. Dopiero wówczas opuścili Kuturgurzy Trację.

Justynian porozumiał się niezwłocznie z wodzem Uturgurów Sandilchem, po czym Uturgurzy napadli na jeden z oddziałów Zabergana, powracający z Tracji, wycięli go w pień, odbite zaś łupy zwrócił Sandilch Grekom. Wojna, jaka wskutek tego rozgorzała między Uturgurami i Kuturgurami, o tyleż osłabiła oba te ludy, co było na rękę Awarom.

W roku 565 Justyn II zaprzestał składania darów Awarom, uważając, że Cesarstwo jest dostatecznie potężne. Ale Awarowie rośli w siłę. W roku 565 pustoszyli już Turyngię i wojowali z powodzeniem z królem Franków Siegesbertem. W roku 567 w sojuszu z Longobardami rozgromili Gepidów, których wspomagało Bizancjum, i zawładnęli doliną Cisy.

W rok później, gdy Longobardowie przenieśli się do Italii, Awarowie stali się panami całej Panonii i postrachem Europy środkowej. Siłę ich stanowiły wojska posiłkowe, składające się z Antów, Słowian zachodnich i Kuturgurów, którzy57 całkowicie podporządkowali się awarskiemu chanowi. Pierwszy chan awarski Bajan oświadczył w roku 568 cynicznie, grożąc Cesarstwu: „Wyślę ja takich ludzi na ziemię rzymską, których strata nie będzie dla mnie dotkliwa, choćby nawet wszyscy mieli zginąć” — i rzucił na Bizancjum 10 tysięcy Kuturgurów58.

Opisane wydarzenia obrazują sprężyny polityki międzynarodowej w siódmej dekadzie VI wieku. Iran i Bizancjum były nieprzejednanymi wrogami. Awarom jako przeciwnikom Bizancjum niezbędny był sojusz z Iranem, gdy tymczasem Turkuci, wrogowie Awarów, mogli pozostawać z Bizancjum w jak najbardziej przyjaznych stosunkach.

Wszakże ten układ sił komplikowało istnienie państwa Heftalitów, wrogiego zarówno Turkutom jak i Iranowi. Toteż Istemi-chana bardziej pociągał sojusz z Chosroesem Anuszirwanem niż pertraktacje z Justynem59. Około roku 560 Persowie i Turkuci zawarli sojusz zaczepny: pierwsi po to, by „pomścić śmierć szacha Peroza”60, drudzy, by zawładnąć kwitnącymi miastami Sogdiany.

Heftalici musieli walczyć na dwa fronty, a nawet na trzy, gdyż król heftalicki Mihirakula, który władał Kaszmirem i Pendżabem, walczył zaciekle z Indusami6l.

Pogrom Heftalitów. Polityka wschodnia sasanidzkiego Iranu nie jest dostatecznie zbadana, jednak fragmentaryczne nawet świadectwa źródłowe dowodzą, że była ona elastyczna i przewidująca. Tak więc na przykład dostrzeżono w Iranie od razu wzmocnienie się Chin północno-zachodnich i już w roku 555 przybyło do Cz’anganu poselstwo perskie. Jednocześnie wyprawiono również poselstwo do Turkutów (przybyło ono, rzecz prosta, wcześniej), które zawarło z nimi sojusz, przypieczętowany małżeństwem wodza z córką Istemi-chana62.

Heftalici, zaniepokojeni utratą swoich sojuszników — Żoużanów, usiłowali również nawiązać stosunki z Chinami, ale Jüwen T’aj, sprawujący rządy w Zachodnim Cesarstwie Wej pozostawał w sojuszu z Turkutami, toteż plany te nie trafiły, jak widać, na podatny grunt. Wśród Heftalitów zresztą nie było jednomyślności. Wielmoża Katulf powstrzymywał króla Gatfara od wojny, ale znieważony przez króla, zdradził swoich współplemieńców i zbiegł do szacha perskiego63.

Działania wojenne rozpoczęły się w roku 560 na skutek prowokacji Gatfara. Zaniepokojony kontaktami kagana z szachinszachem postanowił zrobić wszystko, żeby zapobiec temu zbliżeniu. Poselstwo turkuckie zostało w przejeździe przez Sogdianę wyrżnięte w pień, z wyjątkiem jednego jeźdźca, który ocalał i przywiózł ponurą wiadomość chanowi Istemiemu64. Wojna była więc nieunikniona. Istemi zmobilizował wszystkie wojska, jakie były w jego rozporządzeniu, przy czym znaleźli się wśród nich Chotańczycy65, którzy byli dotąd poddanymi Heftalitów. Chosroes Anuszirwan wyprzedził swego sojusznika i pierwszy zadał klęskę Heftalitom w roku 56266, ale wojna nie zakończyła się na tym.

Pierwszą ofiarą turkuckiej straży przedniej padł Czacz (Taszkient), gdzie Turkuci dokonali rzezi67. Następnie główne siły Turkutów przekroczyły rzekę Czyrczyk68 i połączyły się w Majmurgu (księstwie położonym na obszarze obecnego obwodu samarkandzkiego, na południe od Zerawszanu69) ze swą strażą przednią. Heftalici koncentrowali swe siły w pobliżu Buchary70, ale Gatfar nie chcąc stoczyć bitwy na równinie, gdzie znakomita jazda turkucka miałaby przewagę, cofnął się w góry i przyjął bitwę pod Nesefem (Karszy)71.

Jak powiada Firdausi, Sogdyjczycy w obliczu natarcia Turkutów zalewali się łzami, ale walczyć za Heftalitów nie chcieli. Bitwa pod Nesefem trwała osiem dni i zakończyła się całkowitym pogromem Heftalitów (565). Nieliczni, którzy ocaleli, zdając sobie sprawę, że minęły czasy niezawisłości państwa heftalickiego, złożyli z tronu Gatfara i ofiarowali koronę księciu Czaganianu Fagoniszowi, przy czym nakazali nowemu królowi, by się podporządkował Chosroesowi Anuszirwanowi, który zdaniem ich mógł skutecznie stawiać opór Turkutom.

Chosroes otrzymał równocześnie pismo od kagana i ofertę Fagonisza, zgłaszającego gotowość poddania się władzy szachinszacha, nie odpowiedział jednak ani jednemu, ani drugiemu. Wbrew opinii dostojników, którzy byli przeciwni odsłonięciu granicy zachodniej, ruszył na czele swych wojsk do Chorasanu 72.

Kiedy wspólny wróg został złamany, sojusznicy okazali się wrogami. Wyszły teraz na jaw rozdźwięki między Kaganatem a Iranem, tłumione dotąd wobec konieczności rozprawienia się ze wspólnym wrogiem. Kryły się za nimi głębokie sprzeczności, trudne do pogodzenia. Ale zajmiemy się nimi w rozdziale następnym, na razie zaś powrócimy do Heftalitów. Heftalici mieczem i okrucieństwem zdobyli hegemonię w Azji Środkowej, nie pozyskali sobie jednak sympatii w podbitych krajach.

VI wiek był dla Azji Środkowej okresem rozkwitu gospodarczego i kulturalnego. Rozrastały się i bogaciły miasta, kwitły rolnictwo, rzemiosło i handel. Sogdyjczycy występowali podówczas w roli doświadczonych i zręcznych kupców-pośredników. Utrzymywali regularną komunikację między Chinami a basenem Morza Śródziemnego korzystając z prastarych szlaków karawanowych. Ale rozbój uprawiany przez Żoużanów i ustawiczne wojny prowadzone przez Heftalitów z sąsiadami zakłócały handel. Turkuci jednocząc step i Sogdianę otworzyli przed handlem wspaniałe możliwości, toteż kupcy sogdyjscy stali się wiernymi poddanymi chanów turkuckich, a Turkuci mieli z nich wiele korzyści. Tak więc Azja Środkowa stała się integralną częścią Kaganatu. W tej sytuacji Heftalici nie mieli przed sobą żadnych możliwości odwetu, zaszyli się też w swoich górach, gdzie resztki ich zachowały się do naszych czasów78.

ROZDZIAŁ IV

JEDWAB I SZLAK KARAWANOWY

Handel karawanowy.