Dybuk. Czyli Na pograniczu dwóch światów - Szymon An-ski - ebook

Dybuk. Czyli Na pograniczu dwóch światów ebook

An-ski Szymon

0,0

Opis

Dybuk. Czyli Na pograniczu dwóch światów” przedstawia historię nieszczęśliwej miłości Lei i Chonena, który umiera wskutek porażenia nieziemską siłą tuż po tym, gdy dowiaduje się, że jego ukochana ma zostać wydana za kogoś innego. Na weselu Lei wstępuje on w ciało kobiety jako Dybuk. Ojciec dziewczyny, Sender, postanawia odprawić egzorcyzmy, aby wypędzić złego ducha, podczas których dowiaduje się pewnej niesłychanej rzeczy...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 68

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Szymon An-ski

Dybuk

Czyli Na pograniczu dwóch światów

Warszawa 2020

Osoby

REB SENDER BRYNICER

LEAH, jego córka

FRADE, stara piastunka Lei

GITLA, BASIA – przyjaciółki Lei

MENASZE, narzeczony Lei

NACHMAN, jego ojciec

REB MENDEL, rebe Menaszego

MESZULACH

REB EZRYEL Z MIROMPOLA, cadyk

MICHAEL, jego gabaj

REB SZYMSZON, rabin w Mirompolu

1 DAJON

2 DAJON

MEIR, narzeczony w Brynicy

CHONEN

HENECH, ASZER – szkolarze jesziby w Brynicy

1 BATLON

2 BATLON

3 BATLON

1 CHASYD

2 CHASYD

3 CHASYD

STARSZA KOBIETA

PRZYBYSZ

GARBUS

KUTERNOGA NA KULACH

CHROMA

ŚLEPA

WYSOKA BLADA KOBIETA

KOBIETA Z DZIECIĄTKIEM NA RĘKU

CHASYDZI, SZKOLARZE JESZIBY, OBYWATELE, KRAMARZE

GOŚCIE WESELNI, ŻEBRACY, DZIECI.

Pierwszy i drugi akt rozgrywa się w Brynicy, trzeci i czwarty w Mirompolu. Między pierwszym a drugim aktem upływają trzy miesiące, między drugim a trzecim trzy dni, między trzecim a czwartym pół doby (od północy do popołudnia dnia następnego.

AKT 1

(Przy spuszczonej zasłonie, wśród nieprzebitych mroków, słychać jakby z oddali cichy, mistyczny śpiew):

Przez jakich mocy splot

Przecz upadł duch żywiący

W otchłanną ciemną głąb

Z jasności nieb promiennej?

Boć już w upadku drga

Wzlot duszy ku wyżynom...

(Zasłona podnosi się zwolna).

(Starodawna drewniana bożnica o zczerniałych murach. Strop wspiera się na dwóch słupach. W pośrodku stropu nad amboną stary wieloramienny mosiężny świecznik. Pochyły stół na ambonie pokryty ciemną kapą. W ścianie środkowej wysoko małe okienka z nawy niewiast.Długa ława, przed nią długi stół, zarzucony księgami. Na nim, w glinianych lichtarzykach, ogarki dwóch woskowych świeczek. Na lewo drzwi do mniejszej izby bożnicznej. W kącie szafa z księgami. Ściana na prawo: w pośrodku arka rodałów, na lewo ołtarz, na którym płonie gruba woskowa gromnica ku zmarłych pamięci. Z obydwóch stron arki – dwa okna. Ławy wzdłuż całej ściany, naprzeciw nich kilka pulpitów. Ściana na lewo: wielki kaflowy piec, obok niego ławka. Naprzeciw niej długi stół, zarzucony księgami, kadź, ręcznik przymocowany do pierścienia. Szerokie drzwi na ulicę, za drzwiami skrzynia, nad nią w zagłębieniu płonie wieczysta lampa.

Blisko ołtarza przy pulpicie siedzi Henech zatopiony w księdze. Wokół stołu, przy ścianie środkowej pięciu do sześciu szkolarzy jesziby, w nawpół omdlałych pozach, studyuje w milczeniu szepcąc wersety rozmarzoną śpiewną rnelodyą. Przy ambonie stoi pochylony Meir i rozkłada woreczki z tefilinitalis. Wokół stołu przy ścianie lewej 1, 2 i 3 BATLONIM nieruchomie patrząc przed siebie szeroko rozwartemi oczyma śpiewają w wizyjnej zadumie. Na ławie pod piecem leży MESZULACH z workiem pod głową. Opierając się o szafę z księgami stoi Chonen bardzo zamyślony. Wieczór w bożnicy, mistyczny nastrój, po kątach błąkają się cienie).

TRZEJ BATLONIM (kończą śpiew)

Przez jakich mocy splot

Przecz upadł duch żywiący

W otchłanną ciemną głąb

Z jasności nieb promiennej?

Boć już w upadku drga

Wzlot duszy ku wyżynom...

(Długa pauza. Wszyscy trzej siedzą nieruchomo)

1 BATLON (jak się opowiada gadkę)

U reb Dawidka z Talnej, oby jego zasługę nam poczytano, stała w izbie złocista stobica, na której widniały wyryte słowa:

„Dawid, melech Izrael chaj wekajam”. (Pauza).

2 BATLON (w tym samym tonie)

A błogosławionej pamięci reb Izrael z Rożyny prowadził się jak istny władyka. U jego stołu grywała zawżdy kapela z dwudziestu czterech grajków, a gdy wyjeżdżał, to jeno sześciokonnym zaprzęgiem na szpic.

3 BATLON (z porywem)

O reb Szmulu z Kamionki opowiadają zaś, że zwykł nosić złote ciżemki (z zachwytem) ciżemki złote!

MESZULACH (dźwignął się z ławy isiadł wyprostowany. Spokojnie łagodnym głosem jak gdyby z oddali).

Świątobliwy reb Zysie z Anipola, po przez wszystkie dni żywota swego cierpiał niedostatek, zbierał jałmużnę, chadzał w chłopskiej sukmanie opasany powrozem, wżdy niemniejszych dokonał czynów od Dawida z Talnej albo od Izraela z Różyny.

1 BATLON (niezadowolony)

Wybaczcie proszę, nie wiecie o czem mowa a wściubiacie swoje trzy grosze. Gdy opowiada się o wielkości Dawida z Talnej albo Izraela z Różyny, zali bogactwo ich ma się na myśli? Mało-ć to na świecie wielmoży! Ot to trzeba rozumieć, że tak w złocistej stobicy, jak i kapeli i złotych ciżemkach ukryta jest głęboko – tajemnicza przyczyna...

3 BATLON

Kto tego nie pojmuje!

2 BATLON

Kto miał oczy rozwarte, ten widział. Opowiadają, że gdy rabin z Opatowa pierwszy raz spotkał Izraela z Rożyny, rzucił się na ziemię i jął całować koła jego karety. A gdy go pytano, czemu to czyni, zawołał: „Głupcy, azasz nie widzicie, że to rydwan Zastępów”?

3 BATLON (zachwycony)

Aj, aj, aj!

1 BATLON

Zaprawdę sedno rzeczy w tem, że ani owa stobica złocista stobicą nie była, ni kapela kapelą, ni rumaki rumakami. Wszystko to jeno cień a złuda. One-ć to służyły za wierzchnią szatę, za powłokę dla ich wielkości.

MESZULACH

Prawdziwej wielkości nie lża w piękną stroić się odziewę.

1 BATLON

Cóż znowu! Prawdziwej wielkości dostojne przystoją szaty!...

2 BATLON (wzrusza ramionami)

Któż-ta zgłębi wielkość ich a potęgę?

1 BATLON

Żaliście słyszeli już opowieść o batogu? Warto posłuchać! Pewnego razu zapozwał ubogi możnego przed sąd. Prawo między nimi czynił reb Szmelke z Nikolsburgu. Ów możny od tronu ród swój wywodził i przed nim drżał lud wszystek. Po wysłuchaniu obu stron reb Szmelke rozstrzygnął swadę, iż praw jest ów ubogi. Rozeźlił się tedy możny i rzecze: „Nie spełnię sądu!” Na to spokojnie reb Szmelke: „Spełnisz, rabin ci to nakazuje”. Gniew okrutny zdjął możnego: „Drwię sobie z waszej uczoności!” Wstał na to reb Szmelke i zawołał: „Natychmiast rozkazuję ci spełnić sąd, bo cię batogiem przyniewolę!” Aż tu możny wpadłszy w srogą zapalczywość, jął miotać nań obelżywe słowa. Reb Szmelke skinął, a tu nagle wyskoczył Naszach hakadmoni i kręgi swe owinął wokół szyi możnego. Nu, nu wyobraźcie sobie co się tam działo. Możny w płacz i biadanie: „Ratujcie rebe, wybaczcie-ż mi, wszyściuteńko spełnię, jeno gada zdejmcie!” Wtedy dopiero reb Szmelke zdjął mu węża z piersi.

3 BATLON

Ha – ha – ha! To ci dopiero batóg! (pauza)

2 BATLON (do 1-go)

Mylicie się pewnikiem, to nie z wężem odwiecznym się wydarzyło...

3 BATLON

Jakto? Dlaczego?

2 BATLON

W tem rzecz, że reb Szmelke z Nikolsburgu nie mógł używać węża odwiecznego. Przecie wąż odwieczny – Boże ulituj się nad nami – to zły, to sam szatan (spluwa).

3 BATLON

Niechta! Reb Szmelke wiedział zapewne co czyni!

1 BATLON (urażony)

Ot gadanina. Przecie to działo się na oczach wszystkich, jakże więc śmiesz jeszcze wątpić?!

2 BATLON

Uchowaj Boże! Przypuszczałem tylko, że nie masz takich Imion, Szejmot i Cejrufim, przy pomocy których możnaby wywołać szatana (spluwa).

MESZULACH

Wywoływać szatana można jeno przy pomocy wielkiego dwoiście wyrażonego Imienia, które w płomieniu swem stapia najwyższe turnie z głębokością dolin.

(Chonen podnosi głowę i przysłuchuje się uważnie)

3 BATLON (z niepokojem)

Aza to nie zbyt niebezpiecznie używać wielkiego Imienia?

MESZULACH (zamyślony)

Niebezpiecznie?... Nie... Jeno gdy iskra pożąda płomię z wielkiego pożądania łatwie pęknąć może naczynie...

1 BATLON

W miasteczku mem rodzinnem mieszka pewien bal-szem, sławny i wielki cudotwórca. Imieniem zapala płomię pożaru, a wnetki drugiem Imieniem gasi ogień. Widzi sprawy, które dzieją się setki mil od niego, palcem dobywa wino ze ściany... Owóż sam mi wyjawił, że o takich wiadomo mu imionach, że przy ich pomocy można Golema stworzyć, wskrzeszać z martwych, uczynić się niewidzialnym, wywoływać Niedobrych... Nawet Szatana... (spluwa). Z własnych jego ust to słyszałem.

CHONEN

(który przez cały czas stał nieruchomie i przysłuchiwał się cały skupiony, zbliżył się o krok ku stołowi, spojrzał na MESZULACHA, następnie na 1 BATLONA. Z oddali płynącym, zamyślonym głosem)

Gdzie on?

(MESZULACH utkwił wzrok w Chonenie i odtąd nieprzerwanie nie spuszcza zeń oczu)

1 BATLON (zdziwiony)

Kto?

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.