Dubajskie namiętności - Charlotte Mils, Paula Ciulak - ebook + książka

Dubajskie namiętności ebook

Mils Charlotte, , Ciulak Paula

4,2

Opis

Kalila młoda służąca na dworze szejka Dubaju otrzymuje niecodzienną propozycję. Jej obecny pan chce ją oddać w ręce innego, a ona tak naprawdę nie ma wyboru. W tym świecie rządzą mężczyźni, a jako sierota przygarnięta i wychowana przez starszą kobietę nie zaznała innego życia. Odkąd pamięta, była służącą w arabskich pałacach.

Jej nowy pracodawca dostrzega jej piękno i przydziela ją do zupełnie innych obowiązków niż dotychczas. Czy Kalila pokona nieśmiałość, by ukazać swoje ciało, kiedy Malik zechce ją namalować?

Dubaj skrywa wiele sekretów, jednym z nich jest ona — służąca i muza Malika.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 202

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (39 ocen)
22
9
3
2
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
madlenna1

Nie polecam

Tak sie dzieje jak książki pisza "dubajskie ksiezniczki" Słabiutko..
20
jezabel

Dobrze spędzony czas

Fajna historia miłosna pomiędzy służącą i jej Panem osadzona w kraju arabskim. Zakończenie rozczarowuje, bo właściwie nie widomo jak to się wszystko dalej potoczyło. Ogólnie polecam.
10
LisWenecki

Nie polecam

Jeśli to nazywa się risercz dotyczacy krajów arabskich to 365 dni powinno być okrzyknięte literaturą faktu na temat sycylijskiej mafii
10
Saraes

Nie oderwiesz się od lektury

Zdecydowanie jest to książka, która różni się od tych, czytanych przeze mnie na codzień. „Dubajskie Namiętności” to historia pełna ciekawostek kulturowych, które sprawiają, że lektura staje się sto razy bardziej ciekawa i interesująca. Miłości, tej zakazanej, która mimo wszystko smakuje najlepiej. Zwrotów akcji, które kochamy nienawidzić. Książka opowiada historie Kalili, służącej na dworze jednego z najbogatszych Szejków. Od małego uczona jest prawidłowej etykiety służki. Nie zna niczego innego. Jest nieobyta w świecie i ufna, przez co zdrada jej koleżanki, bardzo ją zabolała. Skutkiem tej zdrady jest początek jej nowego życia, którego dziewczyna się nie spodziewała. Musi zacząć pracę u człowieka, którego wyprzedza reputacja. Chodzą słuchy, że nowy Pan Kalili - Malik, nie jest dobrym człowiekiem a służki traktuje jak swoje kochanki. Obawy dziewczyny szybko zostają rozwiane, gdy poznaje nowego Pana natomiast cel, w którym ją sprowadził do domu jest zgoła inny niż mogłoby nam ...
10
ann1269

Nie oderwiesz się od lektury

Książka od razu zwróciła moją uwagę. Do tej pory raczej nie zagłębiałam się w klimaty kultury arabskiej i to był najwyraźniej błąd. "Dubajskie namiętności" to świetna lektura, która pochłonie Was do tego stopnia, że nie odłożycie jej nawet na moment. Bardzo przyjemna i lekka w odbiorze lektura, ale niech to Was nie zmyli. Autorki fundują nam niezły zwrot akcji, który na pewno wbije Was w fotel. Otwarte zakończenie sugeruje nam kontynuację, dlatego ja już zacieram rączki i mam nadzieję, że szybko poznamy dalsze losy bohaterów. Nie chce zdradzać zbyt wiele i psuć Wam zabawy z lektury, dlatego już nic więcej nie mówię, a jedynie zachęcam do przeczytania. To pełna emocji opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy szukają swojego szczęścia. // @ona.czyta
10

Popularność




Dubajskie namiętności

Charlotte Mils

Paula Ciulak

Strona redaktorska:

© Charlotte Mils, Paula Ciulak, 2023

© Wydawnictwo Spark, 2023

Redakcja: Anna Adamczyk

Korekta: Monika Fabiszak

Redaktor prowadzący: Marcin Bławat

Projekt okładki: Charlotte Mils

Zdjęcie na okładce: Shutterstock/ Weerayuth Kanchanacharoen,

Ironika, Kertu.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

ISBN: 978-83-67200-23-3

Od Autorek

Charlotte:

Bardzo się cieszę, że trzymasz tę książkę w swoich rękach, a może masz wersję e-book – sama ją preferuję ;)

Zanim zaczniesz czytać, chciałabym poinformować Cię, że kilka rzeczy, które znajdziesz w środku, zostało „wzięte z życia”. Na co dzień obserwuję muzułmanów, a nawet się z nimi przyjaźnię. Tutaj chciałabym pozdrowić M.H., która jest nieocenioną pomocą w tej kulturze i odpowiadała na wszelkie moje pytania związane z jej religią.

Tak więc opisywane sytuacje czy przemyślenia bohaterów to czasami część historii, z którymi się spotkałam, ewentualnie, które ktoś mi opowiedział ;) Zmieniłam oczywiście imiona, nazwiska, niekiedy poboczne okoliczności – wszystko dla dobra książki i anonimowości pierwowzoru.

A teraz rozsiądź się wygodnie, bo razem z Paulą zapraszamy Cię do Dubaju.

Paula:

Bardzo mi miło, że sięgnąłeś po tę książkę. Razem z Charlotte włożyłyśmy wiele pracy, aby była jak najlepsza i jak najwiarygodniej odzwierciedlała dubajskie klimaty.

Mam nadzieję, że czytanie tej historii zapewni Ci takie same emocje, jak nam jej tworzenie. Dubaj kryje w sobie wiele fascynujących ciekawostek, które odkryłam podczas pisania. Cieszę się, że mogłam poznać tę kulturę i choć trochę przybliżyć ją czytelnikom. Wspaniale się bawiłam, pisząc ten duet, i liczę, że równie miło spędzisz czas z Kalilą i Malikiem. Zapraszamy do Dubaju.

Rozdział 1

Kalila

Praca od świtu miała swoje plusy, przynajmniej mogłam podziwiać wschód słońca, co prawda jedynie przez ogromne okiennice w domu mojego pana, jednak to zawsze coś. Nawet dwie sekundy widoku tego, jak słońce przebijało się przez horyzont i wznosiło ku górze, potrafiły polepszyć dzień, w którym każdy miły drobiazg był ważny, gdy od rana do nocy wypełniała go praca.

Poranek jak zwykle zaczynałam od podania panu śniadania. Tego dnia kucharka przyrządziła manoushe – proste, choć sycące i pyszne danie. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia i zawsze musiał być przygotowany idealnie, tak samo jak każdy inny w domu pana. Razem z pozostałymi służącymi zajmowaliśmy się nakryciem do stołu i ułożeniem na nim półmisków z jedzeniem.

Ta praca wymagała ode mnie skupienia i posłuszeństwa, gdyż każdy najmniejszy błąd był surowo karany. To nie zawsze okazywało się łatwe ze względu na mój temperament, jednak wiedziałam, co dla mnie najlepsze, i starałam się niepotrzebnie nie wychylać, a wyłącznie wykonywać swoje obowiązki. Może nie było to bajkowe życie, ale jedyne, jakie znałam. Jako dziecko ulicy, wychowana przez jedną z byłych służących, byłam zostawiona na pastwę losu, zawsze musiałam radzić sobie sama i samodzielnie wszystkiego się uczyć. Czasami bywało trudno, ale przecież mogłam trafić o wiele gorzej. Mój pan Imran to wymagający i konsekwentny człowiek, niekiedy surowy i okrutny, ale przyzwyczaiłam się do pracy tutaj, znałam jego upodobania i zwyczaje, znałam pozostałe służące, z którymi dobrze się dogadywałam, i znałam jego… Laitha. Służył on w domu szejka tak samo jak ja, to jeden z wielu pracowników, jednak dla mnie był kimś wyjątkowym.

Jako służąca zamożnego i wpływowego szejka miałam więcej obowiązków niż przyjemności. Razem z pozostałymi dziewczętami musiałyśmy pilnować, aby w domu pana zawsze panował porządek, wszystko znajdowało się na swoim miejscu, by na czas podawano posiłki, przygotowywano kąpiele, żeby nigdy nie znalazł żadnego okrucha kurzu, nigdy się nie spóźnił ani nie zdenerwował. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik i perfekcyjne. Wymagało to wiele pracy, samodyscypliny, wytrwałości i twardej skóry. Z jednymi służącymi dało się zaprzyjaźnić, a inne zamiast się wspierać, wolały kopać pod sobą dołki. Bywały dni, w których szejk miał dobry humor i był łaskawy, ale też takie, kiedy interesy nie szły po jego myśli, a każdy drobny błąd z naszej strony okazywał się katastrofą.

Przez lata nauczyłam się, jak przyrządzać proste dubajskie potrawy, takie jak labneh , tabbouleh oraz najpyszniejsze z tego wszystkiego – falafel , czyli jedna z najbardziej klasycznych przekąsek tego regionu. Uczyłam się przygotowywać także te bardziej wykwintne dania, a wszystkie obowiązki domowe stały się moją codziennością i wykonywałam je z najwyższą starannością i dbałością.

– Kalilu, znów chodzisz z głową w chmurach – skarciła mnie Fatima, moja dobra przyjaciółka.

Fatima była w podobnym wieku do mnie, dzięki czemu szybko złapałyśmy wspólny język. Była także bardzo pozytywną osobą, a przy tym wyróżniała się wyglądem. Miała długie, brązowe włosy, oczywiście teraz schowane pod shayla . Wszystkie służące zawsze nosiły tradycyjny ubiór, składający się z jalabiya oraz – zwłaszcza gdy wychodziliśmy na zewnątrz – abaji .

Obie służyłyśmy u szejka już od wielu lat, w czasie których zdążyłyśmy się dobrze poznać i zaprzyjaźnić. Zarówno w takiej pracy, jak i ogólnie w życiu dobrze mieć przy sobie kogoś, kto wesprze, pomoże, jeśli chodzi o obowiązki domowe czy po prostu o odrobinę poprawy humoru po ciężkim dniu.

– Wybacz, zamyśliłam się. – Potrząsnęłam głową, łapiąc za sztućce i kończąc ich układanie na stole. Wszystko musiało być perfekcyjnie dopracowane, bez najmniejszego błędu, rysy czy śladu kurzu.

– Co tak zaprząta ci głowę?

Uśmiechnęłam się na samą myśl o Laicie, bo to właśnie on zajmował moje myśli ostatnimi czasy na tyle, że nie potrafiłam skupić się na innych rzeczach. Dobrze, że nasz pan zawsze był punktualny, nawet jeśli chodziło o śniadanie, więc zanim się zjawił, mogłyśmy rozmawiać bez obaw, że spotka nas za to reprymenda lub że ktoś nas podsłucha. O tej porze dnia każdy miał swoje zajęcia.

– Raczej powinnaś zapytać kto.

– Ktoś przedarł się przez tę fortecę i trafił do twojego serca? – spytała Fatima z zaskoczeniem i zaciekawieniem, które bez trudu dało się wyczuć w jej głosie. – Kto to taki, jakiś służący? Oczywiście, że tak, przecież nie wolno nam wychodzić ot tak poza obszar posiadłości pana, więc to musi być ktoś stąd. Ogrodnik? A może pomocnik kucharki? Czyściciel basenów?

Zaśmiałam się cicho, przysłuchując temu, jak próbowała zgadnąć, ale niestety bezskutecznie. Prawidłowa odpowiedź znajdowała się o wiele bliżej i była o wiele prostsza, niż się spodziewała.

Tak jak powiedziała Fatima, nie miałam zbyt wiele czasu na własne życie czy pasje. Przyzwyczaiłam się do codziennej pracy, doceniałam drobne rzeczy, jak choćby rozmowę z przyjaciółką. Szczególnie lubiłam gotować i doglądać kwiatów, ale moją wielką miłością, którą zajmowałam się w czasie wolnym, było malarstwo. W momencie, kiedy w jednej ręce trzymałam paletę z farbami, a w drugiej pędzel, i siadałam przed sztalugą, cała reszta świata rozmazywała się niczym farby połączone z wodą. Wtedy nie liczyła się żadna presja, natłok pracy, nic, tylko malowanie, tylko ja i czysta kartka, która wraz z upływem czasu zapełniała się tym, co podpowiadało mi serce. Najczęściej były to krajobrazy Dubaju, naprawdę pięknego i zachwycającego miejsca. Jako największe miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich miało zdecydowanie wiele do zaoferowania. Podczas podróży z panem na różne wyjazdy czy uroczystości mogłam zwiedzić wiele jego zakamarków, oczywiście tych bardziej zapierających dech w piersiach niż te, które znałam, zanim zaczęłam pracę.

To miasto bogate nie tylko w kulturę, turystów, różnorodne pyszne dania, jak uwielbiane przeze mnie fouga deyay czy luqaimat . Te, a także inne dania zachwycały swoim orientalnym smakiem, ale Dubaj to przede wszystkim zabytki, piękne, zachwycające miejsca i widoki. To tutaj znajduje się najwyższy budynek na świecie, czyli Burdż Chalifa, jedna z największych sztucznych wysp – Palma Jumeirah – czy chociażby Dubajski Ogród Cudów. Połowa ludzi kojarzy Dubaj z rozległymi pustyniami, a pozostali z bajecznie bogatymi hotelami czy restauracjami, które marzą odwiedzić, jednak w można w nim znaleźć o wiele więcej.

Uwielbiałam to miejsce. Było ono moim domem. Widok morza mnie uspokajał, a krótki spacer, kiedy czułam gorące promienie słońca, pozwalał mi odetchnąć. Mój szejk, Imran, cenił moją pracę malarską, o ile nie przeszkadzała ona w wykonywaniu moich obowiązków, więc starałam się, aby nigdy tak nie było. Nie chciałam go rozzłościć i stracić tej pracy, bo wiele się w niej nauczyłam, poznałam lepiej miasto i ludzi takich jak Fatima i Laith.

Laith nie pracował z nami aż tak długo, ale wystarczająco, aby nieproszenie i niepostrzeżenie zakraść się do mojej głowy. W którym momencie zaczęłam patrzeć na niego inaczej? Wtedy, gdy wpadliśmy na siebie w kuchni, rozlewając resztki zupy pozostałej z obiadu, a on nie był zły, jedynie śmiał się i rozmawiał razem ze mną w czasie wspólnego sprzątania? A może wtedy, gdy podziwialiśmy wspólnie wschód słońca? Jego oczy w tamtym momencie zdawały się równie błyszczące, co promienie, i nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Czym było uczucie, które pojawiło się we mnie wobec innego służącego? Prawdę mówiąc, sama tego nie wiedziałam, nigdy nie zaznałam żadnego rodzaju miłości, ale przy nim czułam się po prostu dobrze. Chciałam z nim rozmawiać, spędzać czas, poznać go lepiej i pozwolić, aby on poznał mnie. Zawsze, kiedy był obok, rozpierały mnie pozytywne emocje i także dlatego chciałam się tym podzielić z przyjaciółką. Miałam nadzieję, że mnie zrozumie i nie będzie oceniać. Znajdowaliśmy się tutaj, aby pracować, a nie bawić w amory, jednak nie miało się przecież wpływu na to, co i kiedy poczuje serce.

– To Laith – oznajmiłam w tej samej chwili, w której podjęłam decyzję, aby podzielić się z nią tą informacją. Czułam podekscytowanie, ale Fatima wracając do kuchni, jedynie zmarszczyła brwi zaskoczona i nie odezwała się, co odrobinę mnie zaniepokoiło. – O co chodzi? – spytałam.

– Nie, nic, po prostu zdziwiło mnie to. Zawsze jesteś taka porządna, najlepiej wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Nie spodziewałam się więc, że w głowie ci szukanie miłości. Poza tym po pracy zwykle zamykasz się i malujesz, zastanawiam się, kiedy zdążyłaś go tak dobrze poznać.

Tym razem to ja zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, dlaczego przyjaciółka nie może po prostu cieszyć się razem ze mną. Czy nie powinna pomóc mi zbliżyć się do Laitha, znaleźć pretekst i okazję, abym pobyła z nim sam na sam? Ona jednak zdawała się negować moje uczucia, jakby nie były one prawdziwe. Może żaden ze mnie spec od relacji międzyludzkich i głębszych uczuć, ale wiedziałam, co czułam, a przede wszystkim nie zamierzałam pozwolić, aby ktokolwiek wmówił mi, że było inaczej. Kiedy wymagała tego sytuacja – a często tak się zdarzało w tej pracy – zachowywałam się grzecznie i potulnie, jednak gdy trzeba było walczyć o swoje, potrafiłam to zrobić. Przeszłam w życiu wiele ciężkich chwil, w trakcie których nauczyłam się, że trzeba być twardym, nie poddawać się, umieć dostosować do sytuacji i przetrwać.

– Właśnie chciałabym go lepiej poznać.

– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł – stwierdziła. – Masz dużo pracy, zresztą co, gdyby szejk się dowiedział? Nie sądzę, aby popierał takie relacje między służącymi.

– Bywa ciężko, ale to nie więzienie. Po wykonaniu obowiązków możemy pozwolić sobie na chwilę dla siebie, możemy ze sobą rozmawiać, ja mogę malować, więc czemu nie mogłabym zbliżyć się do Laitha?

Dziewczyna skrzywiła się, a ja nie zdążyłam zapytać, dlaczego tak podchodzi do tego tematu, bo zaraz pan wezwał nas do siebie, a w takich sytuacjach trzeba rzucić wszystko inne i udać się do niego. Przez resztą dnia miałam dużo pracy i nie nadarzyła się okazja, abyśmy dokończyły z Fatimą rozpoczęty rano temat, co nie dawało mi spokoju. Zdziwiła mnie jej chłodna reakcja, i to na tyle, że nie byłam pewna, czy nie popełniłam błędu. A co, jeśli miała rację i nie powinnam tak ryzykować, przysparzać sobie problemów?

Łatwiej byłoby się nie wychylać i wykonywać swoje obowiązki, jednak chciałam czegoś więcej, tak samo jak wtedy, gdy po jednym obrazie przychodziła kolej na inny, nowy, coraz bardziej skomplikowany. Nie bałam się nowych obowiązków, chcąc uczyć się coraz więcej, podobnie więcej chciałam od życia. Chciałam czuć ekscytację nie tylko wtedy, gdy maluję, ale też przy drugiej osobie, a zdawało mi się, że przy Laicie to byłoby możliwe. Dlatego zamierzałam spróbować powiedzieć mu o tym, co czułam, w odpowiednim momencie.

Rozdział 2

Kalila

Pewnego wieczora, kiedy do przygotowania panu kąpieli miałyśmy z innymi służącymi jeszcze chwilę czasu, wyszłam na zewnątrz. Słońce cudownie zachodziło, złociło niebo niczym w przepięknej bajce, co najmniej takiej z happy endem. Pewnie dlatego, gdy tylko Laith przechodził, zawołałam go. Byłam pełna nadziei na to, że uda mi się ułożyć życie z kimś obok, nawet jako służąca szejka. Ta cała atmosfera skusiła mnie, by spróbować.

– Dawno nie rozmawialiśmy – powiedział, podchodząc bliżej. Dzielił nas niepotrzebny metr i z takiej odległości doskonale widziałam, jaki był przystojny. Myślę, że nasz szejk specjalnie wybierał młodych, silnych i urodziwych mężczyzn. Ich wdzięk świadczył o dostojności jego pałacu. Nie mógłby mieć brzydkich i garbatych służących, ponieważ to byłoby co najmniej śmieszne. Po części byłam mu wdzięczna, że zatrudnił Laitha, bo dzięki temu mogłam go poznać. A moje serce mogło znaleźć dla niego specjalny zakamarek, w którym skrycie go kochało. Gdzieś tam w głębi wiedziałam, że nie tylko ja uważam go za atrakcyjnego.

– Tak, ostatnim razem podziwialiśmy wschód słońca – zauważyłam. Okoliczności równie romantyczne, więc jeśli już los szykuje nam takie wspólne chwile, to musi coś znaczyć. Z nikim innym nie czułam tego, co przy nim, na nikogo innego nie wpadałam przypadkiem. To było przeznaczenie, prawda?

– Dzisiaj możemy obejrzeć zachód, a koło się zamyka. – Uśmiechnął się.

Jego twarz promieniała, kiedy na mnie spoglądał, a przynajmniej tak mi się wydawało. Byłam zauroczona jego wyglądem, jakbym upiła się od samego patrzenia na Laitha.

– Mam nadzieję, że nie bierzesz tego za złą wróżbę. – Splotłam dłonie, nieco zestresowana. Nie codziennie wyznawało się komuś miłość. Robiłam to pierwszy raz, może dlatego niekoniecznie umiejętnie, jednak miałam nadzieję, że on doceni moją odwagę i szczerość.

– Nie. Z tobą mogę codziennie zamykać koło, Kalilu – powiedział, a ja poczułam, że nastąpiła odpowiednia chwila. Jego słowa zabrzmiały bardzo obiecująco.

– To dobrze, bo… – zająknęłam się. – Podobasz mi się.

Stałam wpatrzona w jego podniesione brwi. Nigdy nie wyobrażałam sobie tej sceny, ale oczekiwałam innej reakcji. Może zwykłego „ty mi też” albo „miło to słyszeć”, po prostu cokolwiek poza milczeniem.

– Powiesz coś? – zachęciłam go. Może go zestresowałam?

– Zaskoczyłaś mnie. – Przeczesał włosy dłonią i potarł skronie. – Po prostu myślałem, że powiem ci to pierwszy. Nie sądziłem, że…

– Przepraszam, przepraszam – przerwałam mu.

Wiedziałam, ile w tym kraju znaczyła kobieta i może rzeczywiście pospieszyłam się z wyznaniem uczuć. Mogłam czekać na jego ruch. Kobieta zawsze powinna czekać na ruch mężczyzny, ale nazywam się Kalila, a moje drugie imię to „pochopne decyzje”. Bardzo odbiegałam od tutejszych standardów, pewnie dlatego czułam się jak wyrwana z innego miejsca.

– Nie, nie przepraszaj. – Dotknął mojego ramienia dłonią, a mój oddech stał się nieco płytszy. – Teraz, gdy wiemy, na czym stoimy, mogę przynajmniej zrobić to…

Przysunął się i musnął moje wargi swoimi. To było bardzo złe nie tylko w naszej religii, ale i kulturze. Nie powinniśmy tego robić przed ślubem.

To jedynie kilka sekund, a zapamiętam je do końca życia. Kilka sekund, a będą śnić mi się po nocach, będą moją ostoją na gorsze dni.

Nawet nie wiedziałam, czy mogłam to nazwać pocałunkiem, a byłby to mój pierwszy. Tak krótko, a zarazem intensywnie i uroczo mógł całować tylko on. Tylko Laith z moich snów.

Otworzyłam oczy, które na chwilę przymknęłam, i opadłam na pięty. Był tak wysoki, że musiałam wspiąć się na palce, ale dla mnie to kolejny jego atut.

Chciałabym zaznać tego uczucia jeszcze raz, dotknąć jego twarzy, spojrzeć mu w oczy. Czułam się wtedy dobrze, może nawet dla kogoś ważna. Czyż to nie piękne uczucie? Być dla kogoś wszystkim w tym szalonym świecie? Nawet jeśli to wydawało się błahe, w rzeczywistości wyrażało więcej, niż ktokolwiek umiałby wytłumaczyć. Zakochana osoba to tak naprawdę ktoś upojony czyimś wyglądem lub charakterem, to ktoś na tak zwanym haju, ktoś, kogo hormony przysłaniają czasem nawet rzeczywistość. Dlatego w tych wszystkich serialach kobiety ze złamanymi sercami, które w końcu zdejmują różowe okulary, są takie nieszczęśliwe. Brakuje im tego stanu. Zakochania.

– Muszę już iść. Może uda nam się jutro obejrzeć wschód słońca? – zapytał, potęgując jeszcze bardziej stan mojego upojenia.

Możliwe, że zakochanie nie było wcale normalnym pożądanym objawem, bo jeśli miałam cały czas czuć się jak dziś przy nim, to obawiałam się, że pod wpływem tego uczucia mogłabym narobić wiele głupich rzeczy.

– Byłoby cudownie. – Pokiwałam głową. Czyżby moje życie nabrało nowych barw? Już nie tylko malowanie będzie mnie uszczęśliwiało, ale i spotkania z Laithem.

– Do zobaczenia – wyszeptał przy moim policzku i odszedł.

Patrzyłam, jak się oddalał, zadowolona, że pierwsza miłość mojego życia nie złamała mi serca. Po cichu chciałam, by on czuł do mnie to samo, ale to, co się stało, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Wróciłam do swoich zajęć, a mianowicie do przygotowania łazienki do wieczornej toalety. Uwijałyśmy się jak mrówki, aby pan był zadowolony i by wszystko było jak najdokładniej zrobione.

Wodę starannie mierzyłyśmy termometrem, żeby spełniała jego oczekiwania. Nie wiedziałam, kto zapoczątkował tą metodę, ale się sprawdzała. Nigdy nie usłyszałyśmy, że woda jest za ciepła czy za zimna.

Cały czas myślałam o tym krótkim, acz intensywnym spotkaniu. O Laicie. O jego ciemnych włosach i pięknych oczach. Możliwe, że czasami robiłam maślane oczy, bujałam w obłokach, ale pan nie skarżył się na mnie. Widocznie nawet taka rozanielona dobrze wykonywałam swoją pracę.

Kiedy pan był już odświeżony, nastała kolej czesania włosów. Zazwyczaj lubił, gdy ja to robiłam, ale dzisiaj poprosił o to Fatimę. Kręciła się obok niego podczas mycia niczym najlepsza kotka, już wtedy mi się to nie podobało, a zmiana osoby czeszącej włosy zdziwiła mnie jeszcze bardziej. Lubiłam krótkie pogawędki z naszym panem, które odbywałam z nim zawsze podczas tej czynności, ale nie to mnie dręczyło. Fatima bowiem nie lubiła czesać nawet swoich włosów, wiedziałam o tym, bo czasami na nie narzekała, a co dopiero gdy miała czesać czyjeś. Może dlatego, kiedy zabierałam ręczniki z pokoju pana, wcale z niego nie wyszłam, a schowałam się w przedpokoju i zamierzałam podsłuchiwać.

Na początku myślałam, że robię bardzo źle, a moje obawy to tylko chore wyobrażenia i pożałuję jeszcze bardziej, gdy ktoś mnie przyłapie, ale potem usłyszałam ich rozmowę.

– Dlaczego prosiłaś mnie o zmianę? – zapytał Imran spokojnym głosem.

– Bardzo za to przepraszam i za moją wścibską naturę, ale chciałam panu kogoś polecić, albowiem mówił pan ostatnio, że szuka dobrej służącej dla pana Malika. Zdaje się, że mogę pomóc – mówiła cichutko, ale doskonale ją słyszałam. Wydawała się zestresowana.

– Już, Fatimo, włosy są już dobrze ułożone – powiedział, po czym coś zaszeleściło.

Wysunęłam nieco głowę zza ściany, by móc cokolwiek dojrzeć. Fatima odłożyła przybory i stanęła naprzeciw pana, kiedy on wskazał dłonią, by mówiła.

– Słucham, kogo mi polecasz i dlaczego.

– Z tego, co wiem, pan Malik jest wielbicielem kobiecego piękna i lubi kobiety pewne i kokieteryjne. – Splotła ręce, uchodząc tym gestem za prostą i nieśmiałą. Wcale taka nie była. – Ostatnio widziałam, jak jedna z naszych służących zaleca się do pewnego służącego i robiła to właśnie tak, jakby życzył sobie tego pan Malik.

– Do rzeczy, Fatimo, która służąca spełniłaby najskrytsze oczekiwania Malika. – Ponaglił ją ruchem dłoni, widocznie znudzony jej wywodem.

– Kalila – powiedziała, a moje serce zamarło.

Gdybym nie musiała siedzieć cicho, już bym przy niej była i wygarnęła jej, że miałam ją za przyjaciółkę, a okazała się zdradziecką, dwulicową świnią. Zdradzałam jej swoje sekrety, a tymczasem ona polecała mnie mężczyźnie, który podejrzewany był o zapędy seksualne względem służek. Słyszałam o Maliku niejedno, wszyscy o nim mówili. Ponoć wykorzystywał swoje służki bez ich zgody, lubił różne zabawy, raczej te bolesne. Nikt nie chciał u niego służyć, a ona wysyłała mnie w paszczę lwa. To były plotki, coś, czym nie dzieliliśmy się w przestrzeni publicznej, nie chcąc zszargać niczyjej opinii. Świat służek miał swoje tajemnice.

– Dziękuję, Fatimo. Jeśli to prawda, będę miał jeden problem z głowy – powiedział.

Słysząc, że jej wizyta ma się ku końcowi, wyszłam po cichutku. W oczach zbierały mi łzy. Jak ktoś mógł być tak okrutny? Czemu udawała moją przyjaciółkę, a co gorsza – co mnie napadło, by się jej zwierzać? Przecież do tej pory tego nie robiłam. Siedziałam cicho, wykonywałam swoją pracę i czy było mi źle? Nie. Nie chciałam iść do żadnego Malika.

Stałam przez chwilę na zewnątrz, zastanawiając się, co teraz się ze mną stanie. Czy będę zmuszona do czegoś, co mi się nie podoba? Czy Imran mnie odda?

Weszłam do domu, wiedząc, że zaraz muszę zjawić się w swojej izdebce. Dzień dobiegał końca i nikt ze służby nie powinien chodzić bez celu.

Ciche szepty zatrzymały mnie w holu. Poszłam w ich kierunku.

Fatima stała przy wewnętrznej fontannie i szeptała coś na ucho mojemu Laithowi. Ręce opadły mi wzdłuż ciała, usta same się otworzyły, a oczy nie chciały mrugać. Byłam w szoku. Nie dość, że mnie zdradziła, to jeszcze teraz zalecała się do Laitha, faceta, którego już zaklepałam, bo przecież doskonale wiedziała o moim uczuciu.

Kiedy pierwsze zdziwienie minęło, miałam ochotę wyszarpać ją za skrywane kudły. Kierowała mną złość i gdyby nie szukający mnie Imran, stałoby się coś złego. A wszystko przez mój stan upojenia Laithem.

– Kalilu – odezwał się za moimi plecami. – Byłem po ciebie w twojej izbie.

– Przepraszam, panie. – Dygnęłam lekko. – Właśnie tam szłam.

– Niepotrzebnie. Dzisiaj spędzisz noc w jednym z gościnnych pokoi – powiedział, co wprowadziło mnie w osłupienie.

– Czym sobie na to zasłużyłam, panie?

– Jutro poznasz kogoś specjalnego. Rano przyjdzie do ciebie kosmetyczka i zajmie się tobą – powiedział, przyglądając się mojej twarzy. – Chciałem ci powiedzieć osobiście, dlatego nie wysyłałem służby. Możesz czuć się zaszczycona.

– Dziękuję. Tak właśnie się czuję. – Kiwnęłam głową w podziękowaniu.

– Masz klucz. – Podał mi, a ja przeczytałam numer komnaty.

Bardzo się bałam. Wyglądało na to, że Imran rzeczywiście zamierzał mnie oddać, bym stała się sexniewolnicą Malika. Po co miałaby przychodzić do mnie kosmetyczka? Po co ta komnata? Miałam uchodzić za kogoś z wyższych sfer, kogoś, kim nie byłam.

– Dziękuję – odpowiedziałam, chociaż pragnęłam zamilknąć, ewentualnie się rozpłakać.

Nie mogłam się sprzeciwić. Taki był los kobiety i to jeszcze służącej na łasce swojego pana.

Rozdział 3

Kalila

Pierwszy raz w życiu mogłam poczuć się jak księżniczka, jednak nie byłam w stanie się tym cieszyć.

Łóżko w pokoju gościnnym było o wiele większe i wygodniejsze od tego, które znajdowało się w izdebce pracowników. Nie obudził mnie też budzik, oznajmiający konieczność wstania do pracy, a promienie słońca wpadające przez ogromne okiennice. Trzeba przyznać, że ten pokój był piękny, bardzo elegancko i przestronnie urządzony. Nigdy nie sądziłam, że podczas pracy tutaj dostąpię takiego zaszczytu, że choć przez chwilę poczuję się jak szanowany gość, a nie służąca szejka.

Jednak jak miałam się z tego cieszyć, skoro wiedziałam, że ten piękny moment jest tylko przedsmakiem piekła, jakie mnie czekało?

– Panno Kalilu?

Równocześnie z odgłosem pukania do drzwi usłyszałam kobiecy głos, a zaraz potem skrzypnięcie. Kiedy popatrzyłam na torby i akcesoria, które ze sobą przyniosła, zyskałam pewność, że była to wspomniana wczoraj przez Imrana kosmetyczka.

– Dzień dobry – przywitałam się.

– Dzień dobry. Za chwilę zrobimy cię na bóstwo, gotowa?

Zawahałam się. Czy byłam gotowa? Nie, zdecydowanie nie. Może moje dotychczasowe życie nie wydawało się idealne, ale znałam je i przyzwyczaiłam się do niego. Wiedziałam, co może mnie tutaj spotkać, a o przyszłość u innego pracodawcy stanowiła dla mnie niewiadomą. To prawda, co mówią – nieznane najbardziej przeraża człowieka.

– Panno Kalilu, zapraszam.

Wzięłam głęboki wdech, jakby miało mi to pomóc zdobyć się na odwagę. Usiadłam na pięknie rzeźbionym białym krześle przed toaletką. W lustrze dostrzegłam odbicie swoje oraz kobiety, która zajęła się rozczesywaniem moich włosów. Zwykle nosiłam je związane i schowane, ponieważ pracując w domu pana, nie mogłyśmy pokazywać zbyt wiele, jednak teraz byłyśmy same.

Osobiście nie zwracałam również wielkiej uwagi na wygląd. Bo po co? Większość ciała zawsze pozostawała schowana, a też nie chciałam, aby ktoś mnie podziwiał. Sprawa wyglądała inaczej w przypadku Laitha…

Nie, nie mogłam o nim myśleć. Pokręciłam delikatnie głową, aby nie zepsuć pracy kosmetyczki i przygryzłam dolną wargę. Nie wolno mi było się teraz rozpłakać. Nawet jeśli moje serce pękało, musiałam być silna.

Najgorszy moment w życiu to właśnie ten, kiedy trzeba się uśmiechać, jakby wszystko było dobrze, podczas gdy wewnętrznie człowiek jest całkowicie załamany. Dokładnie tak się czułam. W ciągu kilku dni z chmur radości spadałam na samo dno smutku.