Diabeł w domu - Antoni Wieniarski, Agnieszka Przyłucka - ebook

Diabeł w domu ebook

Antoni Wieniarski, Agnieszka Przyłucka

0,0
5,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Biedny pan... umarł niedawno na progu kamienicy na G... Nie było go za co pochować, ale koledzy złożyli między sobą odpowiednią kwotę i uprosili proboszcza od fary, że z kilku księżami odprowadził na wieczny spoczynek zwłoki człowieka, który byłby przebiegł z pożytkiem dla ludzkości za­kres od Boga przeznaczony, gdyby fatalizm nie złączył jego losów z plagą rodzaju ludzkiego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Copyright © by Wydanioctwo WasPos, 2018All rights reserved

RedakcjaAgnieszka Przyłucka

Projekt okładkiWydanictwo WasPos

Skład i łamanieWdyanictwo WasPos

Wydanie I

ISBN 978-83-950389-3-8

Wydanictwo WasPosul. Rembielińska 8a/120, 03–343 Warszawatel. 514–979–839, [email protected]

DIABEŁ W DOMU

Poczciwa żona, raj stworzy ci na ziemi, — zła, chcesz czy nie chcesz, do piekła cię zawiedzie.

St. Grochowski.

I

Pan Julian, syn najpoczciwszych rodziców, osiadłych w południowych okolicach Księstwa, ukończywszy chlubnie szkoły z odznaczeniem, przybył do Poznania i przy protekcji jednego z obywateli, w którego dobrach ojciec jego trzymał dzierżawę umieścił się w jednym z biur tutejszych. Początki dla każdego bywają trudne; ale że pan Julian był chłopiec zdolny, przyzwoity, poczciwy i pilny, więc z łatwością zwrócił na siebie uwagę zwierzchników. Zawakował pierwszy etacik. pan Julian go dostał, z wielkim zgorszeniem kolegów, którzy od lat siedmiu-ośmiu, a nawet dziesięciu, byli na liście aplikantów, ale przychodzili do biura dwa razy na tydzień, około południa, poprawić parę piór, pogadać z kolegami o wczorajszym dziesięć bez-atu[1], albo o zgrabnych nóżkach ja­kiej ściganej piękności, mówiąc do siebie, jak płacą, tak niech mają. Nie powtórzyli jednak sobie: że tak mają, jak robią, gdy pan Julian ich przeskoczył i byliby gotowi kamieniami go zarzucić, gdyby pan Julian z wrodzoną sobie otwartością podawszy każdemu rękę nie po­wiedział:

— Wiecie, że nie kłaniałem się, nie prosi­łem, nie szukałem protekcji, nie uciekałem się do intryg — dali-Bóg mi zapłać, — a wy nie miejcie na mnie złej woli.

Takim samym sposobem, w rok postąpił na wyższą pensję, a w pięć lat od wejścia do biu­ra, otrzymał nominację na referenta z pensją 1500 mrk., szczycąc się ciągle przyjaźnią wię­kszej części kolegów, szacunkiem niższych, a ufnością zwierzchników.

Najważniejsze i najdrażliwsze interesy powierzano mu bez obawy, bo wiedziano, że w ciągu jego zawodu biurowego nie przylgnęła do jego ręki ani jedna marka, którą by nie mógł jawnie przed światem pokazać; że nie zjadł ani jednego śniadania na rachunek ła­skawego odrabiania krzywych interesów; że nie wypił ani jednej butelki wina, która nieraz łzami zaleje tych, co nie mogli podobnej komuś postawić.

Młodzież koclhała go serdecznie za ten hart duszy i serca, a niektórzy panowie koledzy głupcem, nie umiejącym korzystać ze sposobności i umyślnie podsuwali mu różne pokusy, brzęczące i żywe, świecące i smakują­ce, aby go do swego cechu zapisać.

Pan Julian umiał zawsze wywinąć się z nastawionych sideł, gładko, zręcznie, bez ni­czyjej obrazy, nawet nie dając poznać swojej w tym względzie wyższości i choć czuł dobrze, że postępowania takich panów ściągają na ca­ły ogół nie najkorzystniejszą i utrwalającą się coraz bardziej opinię, robił swoje, mówiąc do siebie, że on nie bocian i że nie jego powołaniem jest świat czyścić.

Jak