Czarownice z Pomorza i Prus - Koprowska-Głowacka Anna - ebook

Czarownice z Pomorza i Prus ebook

Koprowska-Głowacka Anna

5,0

Opis

O czary mógł zostać oskarżony każdy, niezależnie od płci, wieku czy pochodzenia. Ofiarami najczęściej padały jednak kobiety. Według Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera, autorów Malleus Maleficarum – słynnego podręcznika dla łowców czarownic napisanego w 1486 roku – czarownicą mogła zostać każda kobieta, zarówno ta zajmująca się zielarstwem lub medycyną, jak i pobożna mniszka. Czarownice z Prus i Pomorza przybliżają Czytelnikom losy oskarżonych, którzy zostali postawieni przed trybunałem sądowym, torturowani i skazani za rzekome konszachty z diabłem. Wszystkie historie są oparte na faktach. Pochodzą z lat 1477–1836 i obejmują tereny współcześnie istniejących polskich województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, części kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Ponadto wykraczają poza te granice, sięgając dzisiejszej Rosji i obwodu kaliningradzkiego oraz Niemiec i Meklemburgii-Pomorza Przedniego.

Spis treści 

O procesach czarownic
Wstęp
Młot na czarownice      
Proces inkwizycyjny według prawa           
Proces inkwizycyjny według Caroliny   
Przebieg procesu o czary     
Czarownica w wyobrażeniach ludzi          
Sabaty w opowieściach czarownic             
Opowieści o czarownicach
Księstwo Pomorskie         
Prusy Królewskie     
Prusy Książęce      
Najważniejsza literatura     
Indeks miejscowości  

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 625

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
RiddikuluuusHP

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawa lektura
00
ewakrefft

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawa książka!
00

Popularność




Czarownice z Pomorza i Prus

Anna Koprowska-Głowacka

Czarownice z Pomorza i Prus

Anna Koprowska-Głowacka

Czarownice z Pomorza i Prus

Ilustracje

s. 42: Émile Deschamps (1822–1893); s. 94: Hand Baldung Grien (1484/1485–1545); s. 212: J. Webster, Johann Websters, Med. Pract. Untersuchung Der Vermeinten und so genannten ­Hexereÿen…, Magdeburgischen 1719

Projekt okładki

Ewa Siwek

Redakcja, skład

Karolina Księżyc

Korekta

Grzegorz Szczepaniak

Przygotowanie wersji elektronicznej

Ewa Krefft-Bladoszewska

© Copyright by Wydawnictwo Region Jarosław Ellwart

Wydawca

Wydawnictwo Region Jarosław Ellwart

81-574 Gdynia, ul. Goska 8

[email protected]

www.wydawnictworegion.pl

ISBN 978-83-7591-780-2 (druk)

ISBN 978-83-7591-823-6 (epub)

ISBN 978-83-7591-824-3 (mobi)

Wstęp

Były takie czasy, kiedy sądy zajmowały się sprawami o czary, oskarżonych torturowano, a uznanych za winnych palono żywcem. W niektórych miejscowościach niebo wręcz przykrywały dymy płonących stosów. Nie działo się to daleko stąd, na innym kontynencie, czy nawet w innym kraju. Procesy o czary odbywały się również tutaj, na terenie naszego kraju. W 2010 roku napisałam poruszającą ten temat książkę Czarownice z Pomorza i Kujaw. Uznałam, że najwyższy czas odświeżyć formułę, wzbogacić o nowe treści i rozszerzyć. W tej książce opisuję wybrane (jest ich zbyt wiele, by uwzględnić wszystkie) historie oskarżonych o czary kobiet, które zamieszkiwały trzy regiony: Księstwo Pomorskie, Prusy Królewskie i Prusy Książęce.

Księstwo Pomorskie istniało od 1121 roku aż do wymarcia dynastii Gryfitów w 1637 roku. Po formalnym rozwiązaniu księstwa ziemie lęborska i bytowska zostały przyłączone do Prus Królewskich.

Prusy Królewskie były początkowo prowincją autonomiczną. Na mocy pokoju toruńskiego w 1466 roku Pomorze Gdańskie, ziemia chełmińska, rejony Malborka, Elbląga oraz Warmia (jako Dominium Warmińskie) zostały przyłączone do Polski.

Prusy Książęce zostały utworzone po sekularyzacji Zakonu Krzyżackiego w Prusach na podstawie traktatu z 1525 roku i stanowiły lenno polskie. Obejmowało trzy okręgi: królewiecki, katangijski i oberlandzki. Ziemie te weszły w 1701 roku w skład Królestwa Prus.

Historie zawarte w książce obejmują tereny współcześnie istniejących polskich województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, część kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Ponadto wykraczają poza te granice, sięgając dzisiejszej Rosji i obwodu kaliningradzkiego oraz Niemiec i Meklemburgii-Pomorza Przedniego.

Wprawdzie w tej książce nie uwzględniam opowieści z terenów Kujaw, jednak w planowanej drugiej części zamierzam zamieścić historie wyłącznie z województw: inowrocławskiego i brzesko-kujawskiego, gdzie również nie brakowało procesów o czary – źródła z tamtych terenów obfitują w szczegółowe opisy procesów niewinnych kobiet i mężczyzn ginących w męczarniach, oskarżanych o zbrodnie, których nie popełnili.

Choć brzmi to strasznie, o czary mógł zostać oskarżony każdy, niezależnie od płci, wieku czy pochodzenia. Ofiarami najczęściej padały jednak kobiety. Według Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera, autorów Malleus Maleficarum [Młot na czarownice] – słynnego podręcznika dla łowców czarownic napisanego w 1486 roku – czarownicą mogła zostać każda kobieta, zarówno ta zajmująca się zielarstwem lub medycyną, jak i pobożna mniszka. W takim samym stopniu zagrożone było życie akuszerek, które z racji uprawianego zawodu miały krew na rękach, samotnych wdów żyjących na obrzeżach społeczności, jak i pięknych, wykształconych i niezależnych szlachcianek. Oskarżenia padały nie tylko wskutek przekonania, że za wszystkim, co złe, stoi diabeł. Według wielu czarownice były odpowiedzialne za pomór zwierząt gospodarczych, śmierć niemowląt, choroby, nieszczęścia, złą pogodę, nieurodzaj, katastrofy, psucie się piwa, nieudane pieczenie chleba lub wyrób masła. Nie brakowało także cynicznych oskarżeń, które wynikały z zawiści, kłótni, chęci przejęcia majątku albo misternych, dworskich intryg.

Po raz pierwszy kwestia ścigania za praktyki magiczne pojawiła się w XIV wieku. Papież Jan XXIIw 1317 roku ogłosił wymierzoną w alchemików bullę Spondent quas non exhibent divitias, zaś w 1326 lub 1327 roku kolejną – Super illius specula, w której uznał walkę z magią za jedno z najpilniejszych zadań kościoła i dał inkwizytorom prawo ścigania winnych praktyk magicznych jako heretyków. Temat czarownic pojawił się znowu w 1419 roku, w sądowym dokumencie procesu w Lucernie. To była jednak tylko mglista zapowiedź tego, co miało wydarzyć się później. W 1484 roku papież Innocenty VIII bullą Summis desiderantes affectibus ostro potępił czarownice i nakazał je surowo karać. Potępiany był również ten, kto ośmielał się wątpić w ich istnienie. Taki człowiek sam mógł zresztą liczyć się z oskarżeniem1. Zaledwie trzy lata później został napisany słynny Młot na czarownice. Do 1520 roku książka doczekała się aż czternastu wydań, a sam Heinrich Kramer jako inkwizytor przyczynił się do skazania około dwustu kobiet. Czy miał wątpliwości? Nie sądzę.

Traktat Malleus Maleficarum został wydany także w Polsce, w 1614 roku. Tłumacz, Stanisław Ząbkowic, napisał we wstępie:

Rozumiałem być za rzecz potrzebną i pożyteczną opisać zwierzchowny postępek i sposoby, których zażywają czarownice w odprawowaniu swej bezbożności… mając nadzieję, że za tą pracą moją ludziom się oczy na te zbrodnie otworzą i urzędy do odprawowania powinności swojej się pobudzą2.

I rzeczywiście, oczy wielu ludzi otworzyły się bardzo szeroko, gdyż oskarżenie o czary wykorzystywano bardzo często. Pierwsze procesy zdarzały się w XV wieku, jednak ich największe nasilenie przypada na XVIIi XVIII wiek.

Postępowania sądowe o maleficium (czary) najczęściej dotyczyły odbierania mleka, uśmiercania zwierząt, sprowadzania chorób i kalectwa, niszczenia plonów za pomocą przywołanego deszczu lub gradobicia, zabijania dzieci i bezczeszczenia zwłok. Toczyły się początkowo przed sądami konsystorskimi, lecz z czasem zostały przejęte przez miejskie sądy ławnicze. W tych sądach przewodniczył sędzia miejski, którego, podobnie jak ławników, wybierała Rada Miejska. W sprawach kryminalnych wyrok był ostateczny. Zatwierdzał go starosta lub jego zastępca. Jako że dowodem koronnym było przyznanie się do winy, czyniono wszystko, by to zeznanie uzyskać. Najskuteczniejszą metodą były oczywiście tortury. W niektórych miejscowościach wręcz ich nadużywano, posuwając się daleko poza wytyczne prawa. Dla czarownic nie było litości. Najczęściej skazywano je na spalenie żywcem na stosie. Czasami, w drodze szczególnego miłosierdzia, stosowano ścięcie, jednak ciało później palono lub wieszano. Każda egzekucja przyciągała rzesze gapiów, którzy traktowali ją jako rozrywkę. Zdarzało się, że nie zdołano ostatecznie udowodnić winy lub nie było dowodów na wielkie szkody wynikłe z działania czarownicy. W takich przypadkach sąd niekiedy okazywał łaskę; oskarżona była wówczas wyświecona, czyli wygnana z miejsca zamieszkania, poddawana karze chłosty, zmuszana do zapłacenia odszkodowania na rzecz pokrzywdzonej osoby albo skazywana na pokutę kościelną. Uniewinnienia zdarzały się rzadko.

Ten zbiorowy obłęd trwał ponad dwa wieki. W XVIII wieku Serafin Gamalski pisał niemal ze zgrozą:

Nie słychać po inszych państwach i nacjach o tak gęstych ekscesach i nagłych, a raczej bezprawnych egzekucjach, nasza tylko w tym nieszczęśliwa Polska, w której wkrótce borów i lasów na stosy nie stanie, a podobno tym prędzej po miastach, miasteczkach i wsiach ludzi nie będzie na podniesienie tych pożarów3.

W Prusach dopiero edykt króla Fryderyka Wilhelma I z 1714 roku ograniczył płonące stosy. Mimo to obraz czarownicy zachował się w ludzkiej pamięci; podobnie jak i instynktowne pragnienie jej uśmiercenia. W 1946 roku w pewnej pomorskiej miejscowości pobito kobietę uważaną za czarownicę, a w 2003 roku w Krakowie odbył się proces, w którym rolnik z pobliskiej wsi pozwał do sądu sąsiadkę. Kobieta publicznie oskarżyła go o to, że jest czarownikiem i odbiera jej krowom mleko. Jak widać, oskarżenia o stosowanie czarów wciąż przychodzą nam bardzo łatwo.

Czarownice z Prus i Pomorza nie są pozycją historyczną, co chciałabym od razu podkreślić. Celem publikacji jest przybliżenie Czytelnikom losów kobiet, które zostały oskarżone o czary, postawione przed trybunałami sądowymi, torturowane i skazane za rzekome konszachty z diabłem. Wszystkie historie są oparte na faktach. Ofiary polowań na czarownice ginęły w straszliwych męczarniach, często z powodu czyjejś nienawiści, zazdrości lub chęci zemsty. Wielokrotnie jedna śmierć prowadziła do kolejnych, gdyż zwyczajowo wypytywano oskarżone o wspólniczki. Męczone kobiety mówiły zaś to, czego pragnęli oprawcy, i w ten sposób zamykało się błędne koło.

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej przedstawiam krótko słynny Młot na czarownice, przebieg procesu inkwizycyjnego, wyobrażenie czarownicy oraz to, jak wyglądały sabaty. Druga część to fabularyzowane biografie – a właściwie opowieści o dziewczętach i kobietach (oraz kilku mężczyznach), które żyły w czasach, kiedy wystarczyło jedno pomówienie, by z szanowanej mężatki, pobożnej wdowy czy naiwnej dziewczyny stać się przeklętą przez wszystkich czarownicą prowadzoną na stos wśród wrzasków gawiedzi. Wszystkie przedstawione postaci są autentyczne, a wiadomości na ich temat można odnaleźć w dokumentach archiwalnych i w książkach traktujących o procesach czarownic w Polsce. Nie są to biografie w ścisłym ujęciu historycznym, gdyż sama książka nie ma charakteru naukowego. Są to jednak autentyczne opowieści o ludziach, którzy żyliw tych czasach, zostali oskarżeni, osądzeni i skazani za praktykowanie czarostwa – i tym samym zginęli często w płomieniach. Ich losy stanowią niezaprzeczalne świadectwo tego, do czego doprowadzić mogą nienawiść, zazdrość, zaślepienie i fanatyzm. Opowieści obejmują lata od 1477 do 1836. Nie są równej długości – wynika to z faktu, że w przypadku niektórych historii nie zachowało się wiele na temat życia oskarżonych oraz przebiegu samych procesów. Nie chciałam tego uzupełniać całkowitą fikcją literacką. Pominęłam też wiele osób, gdyż na kartach historii zachowały się wyłącznie ich nazwiska, bądź krótkie wzmianki.

Dla tych wszystkich, których książka zainspiruje do własnych poszukiwań i zgłębiania tematu procesów o czary, zamieściłam notę bibliograficzną uwzględniającą pozycje, z których czerpałam wiedzę.

Życzę przyjemnej lektury!

1 T. Gałuszka, Magia jako „factum haereticale”. Wokół bulli Jana XXII „Super illius specula”, „Przegląd Historyczny”, t. 97, z. 2, Warszawa 2006; E. Wiśniowski, Czarownic procesy, w: Encyklopedia katolicka, pod red. R. Łukaszyka, L. Bieńkowskiego, F. Gryglewiczat, t. 3, Lublin 1979.

2 H. Kramer, J. Sprenger, Malleus maleficarum. Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich, y lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający, Kraków 1614.

3 S. Gamalski, Przestrogi duchowne sędziom, inwestygatorom y instygatorom czarownic, Poznań 1742.

O procesach czarownic

Młot na czarownice

Młot na czarownice, czyli słynny Malleus Maleficarum, był uznawany za podręcznik dla łowców czarownic oraz główne kompendium wiedzy o czarach, czarownicach i ich związkach z diabłem. Warto jednak przypomnieć, że nie jest to jedyna publikacja tego typu.

Według wielu historyków przełomowym dokumentem w sprawie późniejszych procesów o czary była bulla papieża Jana XXIISuper illius specula [Na wysokościach Tego], która dała inkwizytorom prawo ścigania uczestników praktyk magicznych jako heretyków. Wprawdzie wokół autentyczności i datowania bulli narosło sporo kontrowersji (najczęściej podaje się rok 1326 lub 1327), nie ulega jednak wątpliwości, że był to pierwszy krok uczyniony w stronę otwartej walki z czarami. W 1376 roku kataloński inkwizytor Nicolas Eymerica ukończył książkę Directorium Inquisitorum, która stała się jednym z pierwszych podręczników zajmujących się tematem czarów. Autor opisał w niej rozmaite praktyki magiczne, między innymi okadzanie głów nieboszczykom, sypanie soliw ogień, chrzest obrazów, przekazywanie duchów, palenie zwłok zwierząt lub mieszanie imion aniołów i demonów. Pozycje tę wykorzystywano jako podręcznik od XV do XVII wieku, między innymi także w Polsce.

Kolejnym krokiem była bulla papieża Innocentego VIIIz 5 grudnia 1484 roku Summis desiderantes affectibus [Pragnąc najgoręcej]. Sygnatariuszami wniosku do papieża byli: Heinrich Kramer i Jakob Sprenger – ci sami, którzy napisali później słynny Malleus Maleficarum. W swoim piśmie wnioskowalio jednoznaczne uprawnienia do prowadzenia procesów o czary. Papież wyraził zgodę i potępił w bulli plagę czarów i herezji. Mało tego, potwierdził, że każdy, niezależnie od wykształcenia, może zajmować się czarami. Według bulli ci, którzy uciekali się do magii, byliźliz natury, kpiliz Boga i oddawali się diabłu (także cieleśnie), a ich praktyki szkodziły ludziom, zwierzętom, plonom i posiadłościom. Nadał też inkwizytorom uprawnienia do „czynienia, co jest konieczne, aby się ich pozbyć”1. Heinrich Kramer i Jakob Sprenger skwapliwie skorzystaliz nadanych im uprawnień.

W 1487 roku została opublikowana książka ich autorstwa Malleus Maleficarum, która szybko stała się kompendium wiedzy o magii i czarownicach. Po raz pierwszy książka została zaprezentowana w Kolonii, na wydziale teologii tamtejszego uniwersytetu, i choć nie spotkała się tam z taką aprobatą, na jaką liczyli autorzy, to jednak bardzo szybko stała się bestsellerem swoich czasów. Do Polski trafiła stosunkowo późno, bo dopiero w 1614 roku. Przetłumaczył ją Stanisław Ząbkiewicz, poddając tekst pewnym modyfikacjom. Pełny tytuł polskiego wydania brzmiał:

Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich, i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający. Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i potrzebna, ale i z nauką Kościoła powszechnego zgadzająca się. Z pism Jakuba Sprengera i Henryka Instytora zakonu Dominikanów i Teologów w Niemieckiej Ziemi Inquizytorów po większej części wybrana i na polski przełożona przez Stanisława Zambkowica Sekretarza Xięcia Jego Mości Ostroskiego, Kasztelana Krakowskiego. W Krakowie, w Drukarni Szymona Kempiniego, Roku Pańskiego 1614.

Autorzy dowodzili, że czary są głównie domeną kobiet – bardziej przystosowanych przez naturę choćby ze względu na mniejszą wiarę. Jako dowód wskazywali na słowo femina, które składa się, w ich mniemaniu, z dwóch części: fe (fides) – wiara, oraz mina (minus) – mniej. Ponadto według nich kobieta jest z natury bardziej skłonna do folgowania swoim namiętnościom. Wyróżniają też kilka rodzajów czarownic. Piszą w ten sposób:

Warto wiedzieć, że są trzy rodzaje czarownic: takie, które szkodzą, a ratować nie potrafią, takie, które ratować mogą, ale z powodu jakiejś niezrozumiałej z szatanem umowy nie szkodzą, i takie, które i szkodzić, i ratować potrafią. Spośród szkodzących te są najgorsze, które wszystkie rodzaje czarów opanowały i które niemowlęta zwykły spożywać… Inne są mniej niebezpieczne… Niemowląt nie pożerają, ale szatanom je ofiarują lub zabijają. To czynią jednak tylko dzieciom nieochrzczonym, w odróżnieniu od tych czarownic, które pożerają nawet dzieci ochrzczone. Potrafią też dzieci blisko wody bawiące się nawet na oczach rodziców topić… sprowadzają też poronienie. Potrafią dziecię w łonie matki powierzchownym dotknięciem zabić bez dotykania – samym spojrzeniem… Zwykły dzieci swe własne szatanom ofiarować2.

Według nich jest tylko niewielkie grono, które może uchować się przed niebezpieczeństwami, jakie niosą za sobą czary. Autorzy piszą w przedmowie, że:

Trojacy są ludzie od Pana Boga uprzywilejowani, którym ten zły ród czarami swemi szkodzić nie może. Pierwszy są, którzy na sądach abo sprawiedliwości przeciwko im zasiadają, bądź też urząd jaki pospolity przeciwko im na sobie noszą. Drudzy, którzy obrzędami i ceremoniami kościelnymi siebie warują, to jest: kropieniem wody i pożywaniem soli święconej, świece w dzień Gromniczny i gałązek w Niedzielę Kwietniową poświęconych, używanie przystojne: ponieważ Kościół te rzeczy dlatego święci, żeby moc szatańską skracały, o czym niżej będzie. Trzeci są, których Aniołowie Boży w obronie swej rozlicznymi i niewypowiedzianemi sposobami mają3.

Młot na czarownice został podzielony na trzy części, tak by wszystko, co związane z czarami, było dokładnie wyjaśnione i przydatne inkwizytorom. Całość jest wzbogacona przykładami tego typu zjawisk. W pierwszej części autorzy dowodzą istnienia magii, w drugiej opisują jej formy, w trzeciej zaś sposoby wykrywania, sądzenia i pozbywania się czarownic. W książce zawarto odniesienia do innych podobnych dzieł, jak choćby Directorium Inquisitorum Nicolasa Eymerica z 1376 oraz Formicarius Johannesa Nidera z 1435 roku.

Jakob Sprenger i Heinrich Kramer udowadniają, że czary istnieją w rzeczywistości i stanowią wielkie zagrożenie dla pobożnych ludzi. Całość rozpoczyna dyskusja o naturze czarów, w której autorzy wyjaśniają, dlaczego kobieta jest bardziej podatna na pokusy diabła. Wszak według autorów: „Wszystkie czary pochodzą z cielesnej żądzy, która jest w kobietach nienasycona”. Zaznaczają też, że najbardziej narażone na jego działanie są niewiasty świętobliwe i cnotliwe:

O białychgłowach zaś, których szatan żądzami, rozkoszami cielesnymi do siebie pociąga, przykładów jest barzo wiele. W czym osobliwie wiedzieć to potrzeba, iż jako szatan więcej pragnie i stara się kusić dobrych, aniżeli złych, […] tak też wszelkie panienki i dzieweczki świątobliwsze, bardziej zwieść usiłuje: czego nas rozum i doświadczenie uczy. Albowiem iż już złych opanował, a dobrych nic: dlatego barziej stara się pod swoję władzą pociągnąć sprawiedliwych, których nie ma, aniżeli złych, których już osiągnął. Jako i książęta ziemskie, bardziej powstają przeciwko tym, którzy im są przeciwni, aniżeli przeciwko inszym, którzy im podlegają4.

Podkreślają, że kobiety bardzo często uciekają się do pomocy diabła przez mściwość, by dokonać zemsty lub osiągnąć swój cel. W ten sposób autorzy przekonują o ich słabości i skłonności do wchodzenia w konszachty ze złem:

Białegłowy zaś ten frasunek miewają, dla utracenia czystości i siroctwa, będąc albowiem porzucane od miłośników, z którymi w nadzieję małżeństwa obiecanego, wstyd utraciły, gdy już prawie na koszu zostają, i osławionemi się być znają do ratunku i pomocy szatańskiej, jakożkolwiek udają się, żeby się zemściły, uczarowawszy onego młodzieńca, albo żonę jego, dla której czują się być porzucone, albo też żeby się wszelkimi plugastwy i bezbożnością mazały. Takich białychgłów, jako jest wielkość niewypowiedziana, co się z żalem przypomina, tak też i liczby nie masz czarownic z nich powstających5.

Heinrich Kramer i Jakob Sprenger nie poprzestają na tym. Opisują również sposoby, jakimi czarownice zawiązują pakt z diabłem i składają mu przysięgę. Następnie szczegółowo przedstawiają sposoby czynienia czarów, jak choćby zsyłanie chorób, wykorzystywanie noworodków, szkodzenie zwierzętom, powodowanie bezpłodności, niszczenie zbiorów czy wywoływanie burz. Bardzo wnik­liwie przedstawiają również lubieżne praktyki, jakim oddają się czarownice z diabłami. Żeby uwiarygodnić swoje wywody o mocy, jaką posiadają czarownice, wskazują konkretne przypadki rzucania przez nie zaklęć oraz przygotowywania magicznych wywarów.

Na koniec przedstawiają sposoby egzorcyzmowania, czyli: „Lekarstwa przez przystojne zaklinania, abo Exorcismy kościelne, przeciw wszelkim chorobom od czarownic sprawionym i sposób Exorcizowania, abo zaklinania uczarowanych”. Ta część ma pomóc sędziom w zwalczaniu czarów i czarownic. Autorzy przedstawiają więc szczegółowo, w jaki sposób należy wykrywać, sądzić i likwidować czarownice. Opisują różnego typu problemy, jakie mogą pojawić się w trakcie procesu, na przykład zawierzenie zeznaniom świadków, unikanie przez sędziów sztuczek magicznych, wymuszanie zeznań, a nawet kolejność zastosowania tortur, by były jak najbardziej skuteczne. Ważne miejsce zajmują także informacje o tym, w jaki sposób wnieść oskarżenie i jak interpretować zachowanie czarownicy podczas procesu. Szczegółowo także przedstawiona jest próba wody, mająca dowieść, czy oskarżona jest czarownicą. Polegała ona na wrzuceniu kobiety do stawu – te, które tonęły, uznawano za niewinne, a utrzymującym się na wodzie zarzucano, że pomagał im diabeł.

W polskim wydaniu trzecia część została praktycznie pominięta.

Traktat Malleus Maleficarum neiwątpliwie odcisnął piętno na sposobie myślenia o czarownicach. Dla wielu ludzi stał się wręcz jedynym źródłem wiedzy o czarach, czarownicach i diabelskich sztuczkach. Niektóre z teorii zawartych w traktacie pokutują do dziś.

1 T. Gałuszka, Magia jako factum haereticale. Wokół bulli Jana XXII „Super illius specula”, „Przegląd Historyczny”, t. 97, z. 2, Warszawa 2006.

2 H. Kramer, J. Sprenger, Malleus maleficarum. Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich, y lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający, Kraków 1614.

3Ibidem.

4Ibidem.

5Ibidem.