Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
27 osób interesuje się tą książką
Córki botanika. Bliźniaczki to dwutomowa powieść romantyczno-przygodowa,
rozgrywająca się nad polską Biebrzą i w dalekiej Kornwalii na początku XIX wieku. Jej bohaterkami są ekscentryczne siostry, Hortensja i Hiacynta, które nie godzą się na role przypisane kobietom i nieustannie wpadają w tarapaty.
Hortensja Wigura, charakterna panna, pełna temperamentu i szalonych pomysłów, lubi wtykać nos w nie swoje sprawy. Co rusz wplątuje się w jakąś kabałę, za nic mając zasady zachowania panny z dobrego domu. Wraz z bliźniaczką Hiacyntą zostaje wysłana do zamku hrabiego Harcourta w Kornwalii w celu znalezienia odpowiedniego męża. Siostry zamieniają się rolami, co prowadzi do zabawnych pomyłek, celnych ripost i uroczych flirtów. Rodzinne tajemnice, morskie potyczki z piratami i ponura intryga, której stawką jest nie tylko druidzki artefakt, ale i życie.
Czy Hortensja rozwikła zagadkę i zdobędzie mężczyznę gotowego na wszystko?
W powieści występują postaci znane z cyklu Dworek nad Biebrzą Urszuli Gajdowskiej.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 330
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej książki nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie ani w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.
Projekt okładki i stron tytułowych
Anna Damasiewicz
Zdjęcia na okładce
© aberrantrealities | 123rf.com
Redakcja
Agnieszka Luberadzka
Redakcja techniczna, skład, łamanie oraz opracowanie wersji elektronicznej
Grzegorz Bociek
Korekta
Olga Smolec-Kmoch, Agnieszka Luberadzka
Wydanie I, Katowice 2024
Niniejsza powieść to fikcja literacka. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest w tej książce niezamierzone i przypadkowe.
Wydawnictwo Szara Godzina s.c.
www.szaragodzina.pl
© Copyright by Wydawnictwo Szara Godzina s.c., 2023
ISBN 978-83-67813-84-6
Hortensja (Hydrangea)
Królestwo Polskie, okolice Łomży, czerwiec 1820
Hortensja, najmłodsza z żyjących córek zmarłego barona Wigury i hrabiny Strzeleckiej, była przekonana, że mężczyzna, z którym tu przyszła, szedł tuż za nią. Przed chwilą przecież odpowiadał na jej pytania.
– Mam nadzieję, że nie próbujesz mnie nastraszyć – powiedziała, by się uspokoić. Chmury przysłoniły lico miesiąca, zaczęło robić się chłodniej, powietrze stało się cięższe, wilgotniejsze, a niebo pociemniało, jakby pogoda postanowiła zadbać o niepokojącą aurę. Gdyby była bardziej zabobonna, pomyślałaby, że uraziła czymś bagienne stwory i te wraz z matką naturą szykują się do wymierzenia jej kary. Rozejrzała się dookoła, ale mignęło jej tylko coś człekokształtnego, wzrostem przypominającego kilkuletnie dziecko. Przyjrzała się uważniej, lecz niczego już nie dostrzegła. Najwyraźniej była to efemeryda1, wytwór jej wyobraźni.
1 Istota, rzecz lub zjawisko przemijające szybko i bez śladu.
– Odezwij się, proszę. Nic ci nie jest?!
Odpowiedziała jej błyskawica, która zygzakiem wystrzeliła z nieba, rozświetlając na moment przestrzeń. Hortensja nie bała się burzy, ale zniknięcie mężczyzny i huk grzmotu wywołały ciarki na jej plecach. Potem zapadła głucha cisza, jakby świat na chwilę się zatrzymał, a ona słyszała jedynie bicie własnego serca. Czuła, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo. Słyszała o strzygach, rusałkach, wodnikach i innych straszydłach buszujących w tych okolicach, ale nigdy nie dawała wiary tym opowieściom.
– Gdzie jesteś?! – krzyknęła, ale znów nie doczekała się odpowiedzi.
Odruchowo zaczęła się cofać. Zastanawiała się, gdzie mogą być najbliżsi ludzie. Może znajdzie ich jeszcze nad rzeką? Odwróciła się, by pobiec w tamtą stronę, jednak coś oplotło jej nogi i nie mogła ruszyć się z miejsca. Poczuła, jakby tysiące małych igiełek zaczęło się wbijać w jej skórę. Nie powodowały rozdzierającego bólu. Gęsia skórka obejmowała kolejne członki ciała, tak że Hortensja miała wrażenie, że zaraz przeniknie też do jej umysłu i duszy. Chciała uciec, ale nie potrafiła zrobić kroku.
Niebo ponownie rozjaśnił rozgałęziony piorun, ukazując zarys zbliżającej się postawnej postaci.
– To ty? – spytała z nadzieją.
Niestety to nie był on, ale z pewnością człowiek, a nie żaden duch czy zjawa. Jedyne, co zdołała dostrzec w ciemności, to wysoka sylwetka obleczona czernią, wyglądająca niczym ze starodawnego malowidła ze ścian jaskini. Powietrze zapachniało nadchodzącą burzą. Hortensja przycisnęła dłonie do piersi, starając się dostrzec coś więcej. Postać zbliżała się wolnym krokiem jakby demon zstępujący na ziemski padół z misją od władcy piekieł. Włosy zjeżyły się jej na głowie, a kropelki zimnego potu pojawiły się na czole i dłoniach. Spróbowała skakać jak zaplątana we wnyki trusia, lecz nie szło jej to zbyt dobrze. Na próżno usiłowała zachować władzę nad ciałem, jakby zbliżająca się postać przejmowała nad nią kontrolę. Zaczęły do niej docierać jedynie urwane informacje: rozbłysk, jęk gdzieś w oddali, ciepło rozlewające się po całym ciele i pochłaniający wszystko mrok.
Rozległ się dźwięk kolejnego grzmotu, a z nieba zaczęło siąpić. Dziewczyna stała jak zamurowana. Przestała się szarpać, bo zdała sobie sprawę, że nie miało to żadnego sensu. Choć gniotło ją przerażenie, bez ruchu patrzyła w przestrzeń, czekając na nieubłagany los.
Człowiek zbliżył się do niej i zatrzymał naprzeciwko. Dokładnie widziała zarys kwadratowej szczęki pokrytej gęstą szczeciną, podkreślającą napięte mięśnie twarzy. Wzrok miał przenikliwy, brwi ściągnięte, a usta wykrzywione w złowieszczym uśmiechu. Hortensja odniosła wrażenie, że przewierca ją spojrzeniem, na wskroś obdzierając ze wszystkiego i dotykając jej najskrytszych tajemnic.
Uniósł dłoń, w której trzymał sztylet, i skierował ją w jej stronę.
– Nie próbuj żadnych sztuczek – ostrzegł, a ona nie zamierzała się buntować. Czuła, że nie powinna mu się sprzeciwiać. Był szalony, gotowy na wszystko!
Przełknęła ślinę i pozwoliła, by związał ją i przerzucił przez ramię. Miała nadzieję, że zdoła coś wkrótce wymyślić, ale zaczęło jej się kręcić w głowie. Zasnęła.