Batmendy. Powieść perska - Jean-Pierre Claris de Florian - ebook

Batmendy. Powieść perska ebook

Jean-Pierre Claris de Florian

0,0
2,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Armoryka
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2022
Opis

Jean-Pierre Claris de Florian (ur. 6 marca 1755 w Sauve, zm. 13 września 1794 w Sceaux) – francuski poeta. Szczególną sławę zdobył dzięki swoim bajkom. (Za Wikipedią) Jedną z nich jest ta oto - „Batmendy. Powieść perska”. Zachęcamy do lektury. Mimo archaicznego języka (a może właśnie dlatego?) zasługuje by się z nią zapoznać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 19

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jean-Pierre Claris de Florian

 

 

 

Batmendy

 

POWIEŚĆ PERSKA

 

przekład anonimowy

 

 

 

Armoryka

sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz susak

 

Tekst wg edycji z roku 1790. 

Zachowano oryginalną pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

IsBN 978-83-7639-327-8 

 

 

 

BATMENDY

POWIEŚĆ PERSKA

Pod panowaniem iednego Krola Perskiego, kupiec pewny z Barzory przyszedł do ubostwa, przez złe użycie bogaćtw; zebrawszy ostatki swoiego dobra, oddalił się w głąb Prowincyi Kuzystan, tam kupił dom i roli kawał. Pamięć, że w młodości był bezczynnym, łzy mu zawsze wyciskaiąc, zabraniała dobrze uprawiać nabytą rolę. Smutek skrócił dni iego, czuł się iuż bliskim zgonu i kazawszy zawołać do siebie czterech synow mowił do nich te słowa:

Moie dzieci, nie mam innego dobra ktorebym mogł zostawić, nad ten dom i poznanie iednego sekretu, ktorego obiawienie iest mi dopiero pozwolone. Kiedym był bogatym, Geniusza Alzyma miałem przyiaciela, po zeyściu moim on wami opiekować się przyrzekł, i pomiędzy was podzielić skarb. O nie wiele mil w lesie Kom, ten Geniusz mieszka, idźcie prośić go o skarb, ale strzeżcie się wierzyć... Smierć mu więcey dokończyć nie dała. Synowie do woli napłakawszy się, i pogrzebłszy swego Oyca, udaią się do lasu Kom, pytaią się o mieszkanie Geniusza Alzyma, ktore im bez wszelkiey trudności pokazano. Alzym był znanym od całego kraiu, przychodzących do siebie z ludzkością przyimował, słuchał ich dolegliwości, cieszył; udzielał innym pieniędzy kiedy potrzebowali; ale te wszystkie dobrodzieystwa były pod warunkiem, trzeba było posłusznym bydź radom, ktore dawał. To było iego wadą i dopoty przyiętym do Pałacu żaden nie był, poki nie wykonał przysięgi.

Nie zastraszyła trzech starszych kupca synow przysięga. Czwartemu, ktory nazywał się Tai, ten obrządek wydawał się bydź śmiesznym, iednakowoż trzeba było wyiść i odebrać skarb, przysiągł rownie z Bracią, ale czyniąc uwagę nad tym, co wyniknąć mimo z tak płochey przysięgi spomniawszy Oyca ktory chociaż odwiedzał ten Pałac, przepędził iednak życie na fraszkach, niechcąc bydź krzywoprzysięzcą, założył tamę wszystkim niebeśpieczeństwom. W ten czas kiedy go wiedziono do Geniusza zatkał swe uszy woskiem pachnącym; uzbroiony tą ostrożnością rzuca się przed Tron Alzyma.