Alternatywne teksty - Jan Kuff - ebook

Alternatywne teksty ebook

Jan Kuff

0,0
5,77 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Trzy małe wydania w jednej całości plus kilka dodatkowych, rymowanych tekstów. Na zbiór złożyły się: „Porzucone Metropolie”, „Zagłuszam Miasto” oraz „Alter Natywa”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 31

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jan Kuff

Alternatywne teksty

© Jan Kuff, 2019

Trzy małe wydania w jednej całości plus kilka dodatkowych, rymowanych tekstów. Na zbiór złożyły się: „Porzucone Metropolie”, „Zagłuszam Miasto” oraz „Alter Natywa”.

ISBN 978-83-8189-388-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Zagłuszam miasto

Zagłuszam miasto VI

Zagłuszam miasto

By ta cisza pobudziła wyobraźnię

Właśnie rozpoczynam

Kolejny miraż

Złudzenie, które wita się z ogromną radością

Zagłuszam miasto z każdym jednym krokiem

W przyszłość no problem

Życiodajne natchnienie

Spod powiek się unosi

I z melodią poselstwa zanosi

Do wszystkich, którzy tu trafili

Na nocnej przechadzce

Wylecieli z klatek

Długo tu nie zabawię

Ale pragnę, by to było

Najpiękniejszym przeżyciem

Otoczony muzyką

Znów mogę widzieć

To co zawsze pragnąłem zobaczyć

Na własne oczy

A nie wyczytać w zmurszałych księgach

Potęga wyobraźni

Potęga złudzenia

Wyobraźni potęga

Potęga mirażów

Wszechmoc wiatru na polach i łąkach

Huraganu na morzu i oceanie

Gwiezdny pył między palcami

I Twoja bliskość, moja droga

Przez nocne otwarte okna dociera do celu

Zagłuszam miasto z każdym jednym krokiem

Z bagażem na barkach

I tobołkiem na plecach

Byle tylko się nie lękać

Zatopić w ten miraż

Gdzie kilku przechodniów

Po tylnych przejściach

Co myślą, że wiara czyni cuda

A ja w cuda nie wierzę

Tylko zamykam oczy w tej melodii

I czuję, że jest tuż obok

Jak obłok na niebie

I błękit nad dachem

I biel ponad falą

Ponad falochronem

Jak sygnał na stacji

Jak skrzydło protektora

Jak kamfora

I ta słodycz na koniuszku języka

Witaj w moim świecie

Mirażów i złudzeń

Bez zapłaty nie przejdziesz

Nie możesz pozostać na dłużej

I choć chwilę możesz stanąć razem ze mną

To momenty zbledną z czasem

i znów pozostanę sam jak palec

Jak rozbitek pośród miliardów gwiazd

Zło czai się wszędzie

Nawet w niewyobrażalnym pięknie

Nawet poza przedsionkiem nieboskłonu

Nie przynoś go z sobą

Nie wnoś na swym obuwiu

Lepiej ściągnąć buty przed wejściem

I zapomnij, że kiedyś żyłeś inaczej

Nie pozwól, by zabrano Ci tych kilka chwil

Tych kilka sekund wolności od wszystkiego

Tych o stonowanych kolorach

I jaskrawych jak skórka z cytryny

Będę trzymał je dla Ciebie w otwartych dłoniach

By mogły odlecieć tak, jak inne

W czarną czeluść niechybnie

Z której na stare lata

Będziesz je wyławiać

Jedno po drugim

Z adekwatnym skutkiem

Pamiętaj, że to tylko kilka sekund wolności od wszystkiego

Co wokół się roztacza

Byś mógł poczuć co tracisz

Gdy stawiasz kolejne kroki

Dokonujesz następnych wyborów

Skupiasz uwagę na tym, by nie utracić świadomości

By znać swoją tożsamość

By wiedzieć i widzieć więcej

Tylko tu możesz zagłuszyć głos miasta

Płynący w Twojejj krwi

Żegnaj przechodniu

Już więcej mnie nie spotkasz

Zagłuszam miasto V

Oto miasta zagłuszacz

Sumienie zmusza do myślenia

Na wszystkich biegunach

I po tylu trudach

Sunie i sunie

Byle do przodu

Po trupach koleżanek

Ale stanie wreszcie kiedyś

Sam na sam z samym sobą

I strach go ogarnie

Gdy spotka się z tą osobą

Gdy na ekranie

Wirtualne like będzie zliczać

Ran po upadkach

Jeszcze nie potrafi zlizać

Ekspertyza wykazała

Całkowity brak sumienia

Zagłuszam miasto

Choć nikt tego nie docenia

I z tym nadbagażem

Po wszechświecie podróżuję

Główką główkuję

Bo kto szuka ten znajduje

Angażuję się często

Zupełnie niepotrzebnie

Gdy ktoś szybko biega

Ja przecież też tak pobiegnę

I stanę do wyścigu

Choć zero we mnie sił

Lekki wietrzyk sprawia

Że całe miasto drży

Zagłuszam miasto

W podzięce dla przyjaciół

Tonący brzytwy się chwyta

Gdy na starcie przepłaci

I na drobne nie rozdrabniam

Zapomnianych już zatargów

Nawet głupi kamień mawia

Że nie warto zginać karku

I wchodzę w cały kosmos

Staro przetartych wojaży

Przez namalowany półgłos

Budzę wszechświat, by oskarżył

I blednie cały wszechświat

I siedem cudów ginie

Przepada całe miasto

Gdy nie ma Ciebie przy mnie

Wylewa znowu rzeka

I lawina leci z gór

Całe miasto tonie

Gdy nie ma Ciebie tu

Wokół marni ludzie

Poszukują z gór schronienia

Leci kamień za kamieniem

Gdy Ciebie tutaj nie ma

I staje wreszcie prorok

By wychłeptać tę kałużę

Przez zgaszony półmrok

Zostawia pustą studnię

I nadchodzą wreszcie czasy

Suszy i niedoli

Wolisz być pod wodą

Czy bez wody być wolisz?

Czy w stadzie robić zwady

Czy zasadzić się w samotni

Każdy kto tu bywał

Wie, że tu nikt nie przychodzi

I kiedyś może wyjdę

Z tej niezmiernej samotni

Jeśli nie spróbujesz

Nie przejdziesz nawet kilku stopni

Poniekąd ta harmonia

Budzi we mnie odrazę

Podziemni spod księżyca

Już nie traktowani gazem

Tylko ludzie tożsami

Bez zrozumienia inności

Zagłuszam miasto

Dla dawno porzuconej przyszłości

Niebanalne są badania

Banałem wydać śmierci wyrok

Zagłuszam miasto

Na granicy z atmosferą

Zagłuszam miasto IV

Zagłuszam miasto

Zanim oni zasną

Zagłuszam miasto

Zanim wszystkie światła zgasną

Nim Padną wyczerpani

Spod księżyca podziemni

Życia codziennością

Trochę im na złość

I trochę ze złością

Samemu sobie

Życie to nie problem

Gdy ma się dyplom

Z zarządzania kontem

Gdy płaci się złotem

A inni umorusani potem

Żyją patrząc w górę

A ja przenikam skórę

Jak na noc kremy

Całkiem prostym słowem

I bez żadnej ściemy

Bo ta melodia

Jest jak olimpijskie podium

Tuli powieki do snu

I cały kosmos

Filtruje

Złą przyszłość

Sam sobie rysuję

Zanim jeszcze