Złote rękawice Arachne! - Tarakson Stella - ebook

Złote rękawice Arachne! ebook

Tarakson Stella

4,5

Opis

Pełne humoru i przygód wprowadzenie do mitów greckich: opowieść o chłopcu, który sprawdza na własnej skórze, jak to jest być bohaterem.
Tim wraz z Zoe zastanawiają się, jak ożywić kamienny posąg. Gdyby Jason mógł im pomóc… Tymczasem ktoś traktuje ich jak muchy, które trzeba złapać na lep. Takie tłuściutkie i pyszniutkie… Dość tego Arachne! Przynajmniej waza trafiła w dobre ręce. A nawet boskie! Boga złodziei i kłamców… O rany!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 69

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (6 ocen)
4
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dla Petera,

– Pamiętaj, żeby włożyć szalik! – Mama wpadła do pokoju Tima, kiedy chłopiec kończył szykować się do szkoły. Mimo że była wiosna, miała na sobie zimowy płaszcz. – Znów jest chłodno. Wolałabym dziś zostać w domu.

Tim też wolał, by została. Albo chociaż by była w domu, kiedy on wróci ze szkoły. Nie lubił wracać do pustego domu. Było nawet gorzej od czasu, kiedy jego dobry przyjaciel Herkules powrócił do siebie do starożytnej Grecji.

– Nie mogę, jest spruty, pamiętasz?

Mama nie uwierzyła Timowi, kiedy powiedział, że szalik popruł się sam. Ale co innego mógł powiedzieć? Nie potraktowała go poważnie, kiedy opowiedział jej o Herkulesie uwięzionym w ich starej greckiej wazie przez złą boginię Herę. Mama z pewnością nie uwierzyłaby w ciąg dalszy tej historii. Łapiąc się wazy, Tim przeniósł się do domu Herkulesa. Miał wtedy na sobie szalik. Nie jego wina, że podczas tych przygód nieco się nadszarpnął.

– No dobrze, i tak chciałam ci kupić nowy. Zapomniałam. Przepraszam, ale miałam… hm… coś innego na głowie. Ważne sprawy. No wiesz, Tim, właśnie chciałam z tobą o tym porozmawiać. Nie powinnam tego dłużej odkładać…

Mama zarumieniła się i na jej czole pojawiły się kropelki potu. Tim podejrzewał, co chce mu powiedzieć. Skinął głową i uśmiechnął się zachęcająco.

– Znowu psuje się ogrzewanie? Nie martw się, mamo. Niech przyjdzie ten facet.

Mama przełknęła ślinę i parsknęła.

– A ciekawe, że o tym mówisz. Bo widzisz… – Odchrząknęła, przerwała i potrząsnęła głową. – Nie ma teraz na to czasu. Chcę to zrobić tak, jak trzeba. Może pokażesz mi ten szalik i zobaczymy, czy da się go jeszcze nosić?

Tim wręczył go mamie, a ta zmarszczyła brwi.

– No nie, jest za bardzo popruty. Wyrzuć go, ale włóż przynajmniej rękawiczki.

– Są za małe. Pamiętasz? Mówiłaś, że kupimy nową parę.

Twarz mamy pojaśniała.

– Ach tak! Babcia ci wydziergała nowe. Pójdę po nie.

Zostawiła szalik i Tim pospiesznie schował go w szufladzie. Nie chciał go wyrzucać. Był pamiątką po przygodach i przypominał mu o spotkaniu z Tezeuszem, zabójcą Minotaura. Tezeusz popruł szalik, gdy starali się uciec z labiryntu, w którym uwięziła ich Hera. Na koniec to Tim znalazł drogę do wyjścia.

– Proszę. – Mama wróciła z parą brązowych rękawic. – Przymierz je.

Były za duże i zrobione z szorstkiej włóczki.

– Strasznie drapią – narzekał Tim.

– Na teraz muszą wystarczyć – powiedziała mama, zapinając pasek od płaszcza. – Wychodzę. Załóż je w drodze do szkoły. Nie chcemy, żebyś znowu odmroził sobie dłonie. Pa, kochanie.

Szybko uściskała Tima, wyszła z pokoju i… krzyknęła.

– FUUUUUUUUUUJ!!!

– Co? Co się stało? – Tim wybiegł za nią. Nigdy wcześniej nie słyszał, żeby mama tak wrzeszczała. To był okrzyk czystego przerażenia, tak jakby spotkała tam zabijającą wzrokiem gorgonę.

– Pa… pa… pająk – wydukała mama, wskazując na ścianę. – Ogromny.

Tim powiódł wzrokiem za jej drżącym palcem. I rzeczywiście, po ścianie na korytarzu spacerował spory pająk.

– Znajdź miotłę, szybko! Przypilnuję, żeby nigdzie się nam nie schował. Fuj!

Tim pobiegł korytarzem i wrócił ze szczotką, szklanką i kopertą. Przy okazji zdjął drapiące brązowe rękawice i wcisnął je do kieszeni marynarki.

– Pacnij go! Mocno. Szybko, bo na nas skoczy!

Tim nie chciał krzywdzić pająka, więc przesunął go ostrożnie miękkim włosiem miotły. Zwierzątko spadło na ziemię, a wtedy mama odskoczyła wielkim susem. Tim bardzo delikatnie przykrył pająka szklanką, uważając, by go nie uszkodzić.

– W porządku, mamo, złapałem go.

Mama wzruszyła ramionami.

– Zabij go! Fuj, jaki okropny.

Tim spojrzał na uwięzione w szklance kudłate brązowe stworzonko, które wywijało w panice łapkami, starając się wspiąć na śliskie ścianki. Biedactwo nie chciało zrobić nikomu krzywdy. Po prosto łaziło sobie, zajmując się swoimi sprawami. Tim nie miał serca go zabić.

– Wyniosę go na zewnątrz – powiedział, schylając się i podkładając kopertę pod szklankę.

– Nie ma mowy. Wróci do środka. Po prostu… rozgnieć go albo coś w tym stylu.

Tim nie spodziewał się, że jego mama miała w sobie tyle okrucieństwa. Spojrzał na nią surowo.

– Wyniosę go daleko i wypuszczę na ulicę. Nie wróci.

Na pewno nie będzie chciał po tym, jak usłyszał wrzask mamy. Biedny pająk był pewnie śmiertelnie przerażony.

– Oby – wymamrotała mama. Pochyliła się, żeby dać Timowi zwyczajowego buziaka na do widzenia, a potem nerwowo odskoczyła. – Do zobaczenia wieczorem. Wtedy porozmawiamy.

Tim zaniósł pająka na koniec ulicy, starając się nie potrząsać nim za bardzo. Stworzonko wpatrywało się w chłopca błyszczącymi jasnymi oczami. Tim miał nawet ochotę zaopiekować się nim w domu, ale wiedział, że z mamą by to nie przeszło.

– Wybacz mi – wyszeptał. – Nic do ciebie nie mam.

Pająk pomachał przednimi łapkami, zupełnie jakby go zrozumiał.

– A teraz gadasz ze szklanką, co, Kopciuszku? Potem pewnie będziesz rozmawiał z filiżankami. Ktoś powinien przemówić ci do rozumu.

To był łobuz Leo, który za życiowy cel postawił sobie dokuczanie Timowi. Przezywał go Kopciuszkiem, bo Tim musiał często pomagać mamie w domu.

Tim i Leo spotkali się dzień wcześniej, kiedy ich rodziny zaciągnęły ich do nudnego centrum handlowego. Leo podstawił Timowi nogę, a Tim mu się zrewanżował. Poczuł się z tym nieźle. Właściwie to wspaniale. Ale teraz byli sami na pustej ulicy, a Leo zaciskał swoje ogromne pięści. Tim wiedział, że to nie najmądrzejszy pomysł. Gdyby obok stał Herkules, znów nastraszyłby Leo… Ale tak nie było.

Tym razem Tim był sam.

– A gdybym tak stłukł ci tę głupią szklankę?

– spytał Leo, przybliżając piegowatą twarz do twarzy Tima. – A może lepiej rozwalić ci nos? Co wybierasz?

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12

Tytuł oryginału: Hopeless Heroes: Arachne’s golden gloves!

Copyright: © Sweet Cherry Publishing Limited [2019]

Licensor: Sweet Cherry Publishing Limited United Kingdom [2020]

Copyright for this edition © 2020 by Wydawnictwo Tandem

Ilustracje: Nick Roberts

Projekt okładki: Nick Roberts i Rhiannon Izard

Autor tekstu: Stella Tarakson

Tłumaczenie: Marta Szelichowska

Przygotowanie tekstu: Positive Studio

Redakcja i korekta: Ewa Binda/Centrum Korekty

Korekta techniczna: Positive Studio

Wydanie I

ISBN 978-83-8233-044-1

Wydawnictwo Tandem

www.wydawnictwo-tandem.pl

Plik opracował i przygotował Woblink

woblink.com