44,99 zł
Dzięki swojej erudycji i własnym badaniom autor poddaje wnikliwej analizie wiele utartych założeń i sposobów opowiadania o Zagładzie: przygląda się kwestiom rzekomo już dawno ustalonym, rzuca więcej światła na mniej znane aspekty ludobójstwa Żydów i podkreśla tezy, które jego zdaniem nie wybrzmiewały dotąd zbyt głośno. Ani przez chwilę nie pozwala nam uwierzyć, że wydarzenia te należą już bezpiecznie do przeszłości.
„W obliczu grozy Zagłady łatwo jest czuć się oszołomionym i żadna książka nie będzie w tym temacie ostatnim słowem. W przypadku Zagłady szczególnie trafne wydaje się powiedzenie, że historia powinna być niezakończona, gdyż idea niekończących się pytań i otwartości na nowe pomysły stanowi logiczną przeciwwagę dla pragnienia rozwiązań ostatecznych, ostatnich słów i ukończenia.”
fragment tekstu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 503
Wstęp
Nie ma ludzi czystych ani nieczystych, przynajmniej co do zasady. Nie ma narodów wybranych. Są jednak tacy, którzy znają granicę między tym, co dozwolone, a tym, co niedozwolone, i tacy, którzy nie tylko jej nie znają, ale też nie chcą jej znać.
Abel Jacob Herzberg1
Program akcji antyżydowskiej obejmował pozbawienie Żydów praw obywatelskich, napiętnowanie, pozbawienie prawa głosowania, poddanie ich systemowi gwałtów skierowanych przeciw osobom i własności, deportację, ujarzmienie, pracę przymusową, wygłodzenie, mord i masową eksterminację. W jak dużym stopniu spiskowcom udało się cel ten osiągnąć, można ocenić tylko w przybliżeniu, lecz w wielu miejscach w Europie wytępienie było niemal zupełne. Spośród 9 600 000 Żydów, którzy mieszkali w krajach Europy znajdujących się pod panowaniem hitlerowskim, wedle ostrożnej oceny straciło życie 5 700 000, z czego największa część zginęła z rąk spiskowców hitlerowskich. W Europie pozostały tylko resztki ludności żydowskiej.
Akt oskarżenia, Międzynarodowy Trybunał Wojskowy, Norymberga, 7 czerwca 1946 roku2
W prowadzonym w Bergen-Belsen dzienniku młoda jugosłowiańska Żydówka Hanna Lévy-Hass pisze o chłopcu, którego oblazły pchły i został odtrącony przez rodzinę:
[N]ie potrafił wybić robactwa, które go obsiadło, ponieważ go nie widział. Okopały się w jego skórze, a w jego brwiach aż się od nich roiło. Pierś aż mu poczerniała od tych pcheł i ich gniazd. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. W ogóle nie zdawaliśmy sobie sprawy, że coś takiego jest możliwe. (…) Wszyscy go unikają. Jego bracia i siostra drżą na sam jego widok, boją się jego pcheł, skowytu. (…) Którejś nocy zwlókł swoje bezużyteczne ciało z jednej pryczy na inną, (…) błagając, by mu zrobili miejsce. Wszyscy odpychali go z obrzydzeniem. (…) Bolesna historia. Jego przypadek nie jest wyjątkowy3.
To niezwykły opis stopienia się człowieczeństwa ze zwierzęcością, głęboko traumatycznego zniweczenia własnego ja i odrazy, jaką to wzbudza u innych, którzy obawiają się, że może ich spotkać to samo. Widać w nim przerażające konsekwencje nazistowskich prześladowań.
Jeszajahu Szpigel w jednym ze swoich opowiadań z getta łódzkiego opisuje starszego Żyda, z którego naigrawają się niemieccy żołnierze, wskutek czego podczas porannych modlitw mężczyzna zachowuje się, jakby postradał zmysły:
Ze wstydu i z mdłości reb Bunem na chwilę zdrętwiał. Krew odpłynęła mu z serca do rąk, które zaczęły drżeć. Oczy rozbłysły mu niesamowitym zielonym płomieniem. W przypływie nieziemskiej siły odwrócił się nagle do modlących się Żydów i jął wydzierać im z rąk modlitewniki. Ci, przerażeni, odsunęli się na bok, a reb Bunem dalej wyrywał im księgi psalmów i obrzucał ich przekleństwami. Krzyczał głosem opętanego, a jego sczerwieniała broda lśniła w mrokach synagogi boskim gniewem: – Żydzi!!! Przestańcie recytować psalmy! Bóg jest po stronie naszego wroga! (…) Bóg jest z Niemcami! (…) Zaklinam was, nie recytujcie więcej psalmów! (…) Nasz świat spowił mrok!4
Rabin bezcześci święte księgi i błaga zgromadzonych, by porzucili modlitwy.
Pewnych ważnych obszarów historii Zagłady nadal nie ujmuje się w powszechnej narracji. W okupowanym przez Rumunów regionie Ukrainy, który zwali Transnistrią, Żydów zaganiano do chlewów, gdzie zamarzali na śmierć i cierpieli z powodu nieuchronnych epidemii. Nie płacono im za pracę, choć obiecywano zapłatę. Okradano ich i często podstępem nakłaniano do oddawania kosztowności i odzieży w zamian za żywność, która nigdy nie docierała. W obozie Acmecetca (ukr. Akmeczetka, dziś Prybużżia) „[w]iększość Żydów, morzona głodem, była już naga po kilku tygodniach, przewiązując biodra szmatami lub przykrywając papierem”. Prefekt Modest Isopescu, „który z wszystkich obozów w Golta judeţ [okręgu Golta] upodobał sobie właśnie ten, kilkukrotnie przeprowadzał w nim inspekcję, za każdym razem bawiąc się niedolą więźniów, na przykład robiąc im zdjęcia, gdy »paśli się« w trawie na czworaka”. W obozie Pecioara (ukr. Peczera) „skrajny głód szybko pchnął więźniów do jedzenia korzeni roślin, gałązek, liści, ludzkich odchodów, a nawet zwłok. Rumuńscy i ukraińscy strażnicy gwałcili młode Żydówki, które z kolei same odbierały sobie życie. Takie warunki sprzyjały chorobom psychicznym i samobójstwom”5.
Te opisy są bardzo odległe od pojęcia „przemysłowego mordu”, nadal dominującego w powszechnej świadomości. Zresztą obraz „fabrycznego” ludobójstwa jest mylący nawet w przypadku nazistowskich obozów śmierci. Jak bowiem zobaczymy, proces mordowania był brutalny i mało skuteczny nawet w Auschwitz.
Zagłada wywróciła świat ofiar do góry nogami, nie tylko niszcząc ich domy i rodziny, czym większości z nielicznych ocalałych uniemożliwiła powrót do krajów urodzenia, ale także przenicowując wartości. Jak pokazują powyższe przykłady, wskutek nazistowskiej napaści wielu Żydów – tak w czasie wojny, jak i po jej zakończeniu – nie było w stanie kierować się w życiu moralnością ani przyjętymi normami. Więźniowie nazistowskich gett i obozów tkwili nie na „innej planecie”, ale w anus mundi, gdzie ludzką egzystencją władały dosłowne i metaforyczne nieczystości6. To ludzie stworzyli te miejsca do niszczenia innych ludzi. Być może Zagłada, jak stwierdziła Hannah Arendt, była próbą wyplenienia samego pojęcia człowieka7.
Arendt dobitnie przypomina nam, że w pewnym sensie zapomnieliśmy, czym była Zagłada i jak niszczycielskie były jej skutki, lub też zupełnie to zlekceważyliśmy. Trauma wywołana Holocaustem jest tak głęboka, że trzeba wyjść poza jego mechanistyczną interpretację jako „przemysłowego ludobójstwa”. Z kolei kolaboracja, wynikająca ze zbieżności ideologicznych dążeń nazistów do uwolnienia świata od Żydów oraz marzeń przywódców wielu państw narodowych o stworzeniu etnicznie jednorodnych społeczeństw, była w Europie tak powszechna, że musimy przestać myśleć o Zagładzie jako o wyłącznie niemieckim przedsięwzięciu. Wywołali je jednak i w dużej mierze zrealizowali Niemcy (włącznie z Austriakami), dlatego trzeba nam również skupić się na ideologii, pojmowanej jako rodzaj fantasmagorycznej teorii spiskowej, bo to ona stanowiła sedno nazistowskiego myślenia i działania. Musimy też wreszcie zrozumieć następstwa Zagłady, które ukształtowały lata powojenne i są odczuwalne do dziś.
Z historii Holocaustu w dużej mierze usunięto wywołaną nim traumę. Zdecydowanie też wyłączono ją z uroczystości upamiętniających i z dyskusji prowadzonych na jego temat w sferze publicznej. Rzecz jednak nie w tym, że ludzie nie są poruszeni, nie mają wiedzy czy też nie uważają tych wydarzeń za straszne, lecz w tym, że prawdziwa otchłań cierpienia, sięgająca poza poziom jednostki czy rodziny, oraz jego daleko idące implikacje dla natury współczesnego państwa i współczesnego świata w ogóle, są po prostu bardzo nieprzyjemne i niekomfortowe i ludzie sobie z nimi nie radzą – a przynajmniej tak się wydaje. Problem ten po części jest wynikiem stosowanego słownictwa. W swojej doniosłej pracy na temat świadectw Zagłady pisze o tym badacz literatury Holocaustu Lawrence Langer:
Słowa takie jak przeżycie i wyzwolenie, utworzone z rdzeni odwołujących się do życia i wolności, wabią nas pewnym rodzajem werbalnego zauroczenia, które zbyt łatwo rozwiewa miazmat obozowej męki i utrzymujący się po niej odór (…). Dostępne słownictwo kształtuje jednolity obraz jaźni, co skłania nas, by doświadczenie Zagłady dostosowywać do wyobrażeń o heroizmie w czasie jej trwania oraz o późniejszym procesie dochodzenia do siebie, które są niezgodne z jej realiami8.
Choć może to zabrzmieć dziwnie – biorąc pod uwagę, jak bardzo przedstawienia Zagłady przenikają kulturę popularną – to powszechne jest również odwracanie wzroku. Argument ten dotyczy nie tylko ckliwego traktowania Holocaustu w popularnych książkach i filmach, ale także podstaw edukacji o Zagładzie i nabożnych ceremonii komemoratywnych. Może i wyciskają one łzy, lecz zarazem pomijają milczeniem prawdziwie niszczycielską naturę Zagłady – dla jej ofiar i dla społeczeństw, z których się one wywodziły – oraz jej daleko idące następstwa dla naszego współczesnego świata.
Musimy również pamiętać, że Zagłada nie była wyłącznie sprawą niemiecką9. Jednym z korzeni odrodzenia faszyzmu w dzisiejszej Europie jest fakt, że ludobójstwo Żydów było tak gruntowne i brutalne wskutek niemal powszechnej kolaboracji w wielu krajach kontynentu. Historycy wiedzą o tym od dawna, ale kolejne rządy państw europejskich tuszowały prawdziwy zakres tej kolaboracji. Powoli pojawiają się nowe ustalenia i zaczynają padać słowa przeprosin, ale wciąż jeszcze nie oceniliśmy w pełni, do czego tak naprawdę doszło w okresie II wojny światowej na kontynencie, który tylko częściowo można nazwać „Europą Hitlera”, lecz z całą pewnością „Europą antysemicką”. Trzeci tom Encyklopedii obozów i gett (Encyclopedia of Camps and Ghettos) waszyngtońskiego Muzeum Holocaustu (United States Holocaust Memorial Museum) obejmuje miejsca stworzone przez reżimy sprzymierzone z nazistowskimi Niemcami. Tom ten liczy ponad dziewięćset stron i zawiera informacje o prawie siedmiuset miejscach, od dalekiej północy Norwegii po góry Atlas i od Bretanii po Ukrainę, z których żadne nie było obozem zarządzanym przez Niemców. Nie do wszystkich z tych miejsc wysyłano Żydów na śmierć. Jednak większość z nich była obozami, w których Żydów przetrzymywano i gdzie umierali wskutek pracy przymusowej, niedostatku, braku żywności i leków bądź też skąd ich deportowano na śmierć. W niektórych przypadkach, zwłaszcza w Transnistrii, Żydów mordowano dziesiątkami tysięcy lub zostawiano na pastwę losu, by zmarli „śmiercią naturalną”. Te miejsca i wydarzenia pokazują nie tylko, że powojenna narracja o niemieckim sprawstwie Zagłady była jedynie częściowo poprawna, ale też że koncepcja ludobójstwa przemysłowego – choć po części z pewnością właściwa – nie oddaje doświadczeń wielu ofiar. Niemal połowa z nich zmarła bowiem z głodu w gettach lub zginęła rozstrzelana w bezpośrednich masowych egzekucjach, a ponadto – jak zobaczymy – brutalna była nawet śmierć w komorach gazowych, które nie stanowiły przykładów technologicznej wydajności, gdyż ofiary umierały w mękach, doznawszy wcześniej terroru i deportacji w potwornych warunkach, w których wiele z nich traciło zmysły, zanim jeszcze ujrzało wejście do komory gazowej.
Zagłada była wydarzeniem prawdziwie transnarodowym. Działania wdrażane przez nazistów powielali bowiem ich sojusznicy i na odwrót – to państwa kolaborujące z III Rzeszą często wywierały na nią presję, same przejmując inicjatywę w prześladowaniu Żydów. Na przykład rząd Vichy uprzedził nazistów i swój pierwszy Statut des Juifs wprowadził, nie czekając na ich sygnał. Prześladowania w jednym miejscu ośmielały innych, a te wzajemne powiązania ułatwiała podzielana na kontynencie ideologia faszystowska. Umożliwiło to ogólnoeuropejską zbrodnię, której bez niczyjej pomocy byłoby Niemcom znacznie trudniej dokonać.
Podobnie wygląda to z perspektywy ofiar. Historycy dopiero dziś szczegółowo przyglądają się doświadczeniom Żydów, którzy w nazistowską sieć nie wpadli bezpośrednio. Wielokrotnie opisywano już deportację i zagładę Żydów z Francji, Holandii, Belgii, Słowacji, Polski, Węgier, Grecji i innych krajów. Niemniej jednak wciąż pojawiają się nowe odkrycia, zwłaszcza dotyczące ról odgrywanych przez lokalnych, nieniemieckich aktorów oraz doświadczania Zagłady jako ciągłego ruchu. Wielu wschodnioeuropejskich Żydów zabito w miejscu zamieszkania latem i jesienią 1941 roku, wielu innych pojmano w obławach i deportowano na śmierć, ale często pomija się cały proces aresztowania, gromadzenia, przetrzymywania, deportacji, podróży i dotarcia na miejsce, a dla wielu ofiar, przewożonych z obozu do obozu, historia była nawet dużo bardziej złożona. Jak zobaczymy, niektóre ofiary przetrwały pięć, sześć lub więcej obozów koncentracyjnych, zwłaszcza w późniejszych etapach wojny, kiedy Żydów wykorzystywano jako niewolniczą siłę roboczą w małych obozach powiązanych z konkretnymi firmami, najmującymi od SS tak zwanych Arbeitsjuden, czyli Żydów przeznaczonych do pracy.
Także dopiero dziś historycy opisują fakt, że Zagłada wykroczyła poza granice Europy. W większości publikacji o historii Holocaustu niemal całkowicie pomijano Afrykę Północną, choć w szerszym ujęciu obejmuje on również prześladowania Żydów w kontrolowanym przez Vichy Maghrebie oraz na obszarach okupowanych przez Niemców i Włochów. Żydzi w Afryce Północnej podlegali bowiem francuskim i włoskim prawom rasowym, ich własność konfiskowano, a ich samych internowano i zmuszano do pracy przymusowej. Niektórych deportowano do obozów zagłady w Europie. Podobny los spotkał mieszkających we Francji Żydów północnoafrykańskich10. Rosnąca liczba badań nad doświadczeniami Żydów w Afryce Północnej każe zrewidować nasze myślenie o Zagładzie, gdyż określanie jej jako „zbrodni ogólnoeuropejskiej” nie wydaje się już całkowicie adekwatne, nawet jeśli uznamy, że kraje dziś uważane za „Afrykę Północną” były wówczas w pewnym sensie częścią „Europy” jako kolonie europejskie11. Ponadto kilkaset tysięcy Żydów jesienią 1941 roku uciekło lub zostało deportowanych ze wschodniej Polski i lata wojny spędziło jako uchodźcy w Związku Radzieckim. Chociaż nie odczuli oni w pełni ciężaru nazistowskiej okupacji, to ich historie również wiążą się z wieloma ofiarami śmiertelnymi. Pod koniec wojny powrócili do kraju, lecz szybko się okazało, że z powodu niesłabnącego antysemityzmu nie mogą w nim pozostać. O tych Żydach niewiele wiadomo. Część z nich walczyła w polskim wojsku i wróciła do Europy przez Iran, a wielu innych przeżyło w Azji Środkowej lub na Syberii. Ich historie są niezwykłe, bo choć są wdzięczni Sowietom za uratowanie życia, to musieli zmagać się z kafkowską biurokracją sowiecką i ograniczeniami swoich praw12. Na przykład Linę, ciotkę Marii Tumarkin, deportowano jako dziecko z rodziną z Kijowa do Uzbekistanu, gdzie wszyscy zachorowali na malarię i wykonywali ciężką pracę, starając się mimo wszystko utrzymać się przy życiu. Uratował ich przypadek. Otóż w Samarkandzie ciotka Liny Tamara spotkała swojego byłego profesora z Charkowskiego Instytutu Medycznego, dzięki czemu dostali przydział do osady Maliutinskaja, gdzie mieli założyć punkt medyczny13. Okrutną rzeczywistość Związku Radzieckiego wielu polsko-żydowskich uchodźców przetrwało właśnie dzięki takim przypadkowym zdarzeniom. Żydzi byli rozproszeni po całym świecie, od Mauritiusa po okupowaną przez Japończyków Mandżurię, od Boliwii po Filipiny. I mimo że centrum ludobójstwa była okupowana przez nazistów Europa, to jego skutki dało się odczuć na całym świecie14.
Choć zatem prześladowania Żydów, które doprowadziły do Zagłady, były – co trzeba z naciskiem podkreślić – przedsięwzięciem niemieckim, to współbrzmiały one z programami wielu europejskich reżimów faszystowskich i autorytarnych. Bez tego parasolowego projektu niemieckiego Holocaust w Europie by się nie wydarzył. W odróżnieniu od Niemców sojusznicy III Rzeszy nie byli owładnięci taką obsesją na punkcie „historycznego zagrożenia dla świata” ze strony Żydów, choć niektórzy byli jej bliscy, zwłaszcza pewne postaci w chorwackich, rumuńskich i francuskich warstwach przywódczych. Jednak bez skwapliwej współpracy licznych kolaborantów w całej Europie Niemcom byłoby znacznie trudniej zabić tak wielu Żydów. W Norwegii, Francji i Węgrzech to bowiem lokalna policja łapała, strzegła i deportowała Żydów. Z kolei w Słowacji impuls do deportacji Żydów pochodził nie tyle od Niemców, ile od miejscowego reżimu „klerykalno-faszystowskiego”. To samo dotyczy kraju oświecenia, w którym to francuscy urzędnicy opracowali antyżydowskie ustawodawstwo i zapewnili personel do aresztowań i deportacji Żydów – „jedynego kraju w Europie Zachodniej, w którym Żydów deportowano ze strefy niebędącej pod bezpośrednią okupacją niemiecką”15. W Rumunii conducător (przywódca) Ion Antonescu i jego reżim skorzystali z okazji, jaką dały im niemieckie plany, i przeprowadzili własną Zagładę, deportując Żydów z niedawno zaanektowanych obszarów do Transnistrii i zabijając ich tam, a wraz z nimi także miejscowych Żydów i Romów.
W Holocaust uwikłana jest cała Europa, a nie tylko reżim nazistowski i kilku kolaborantów. Spuścizna kolaboracyjnej Europy widoczna jest w oporze wobec badań, które z nacjonalistycznego punktu widzenia „szkalują” dobre imię narodu, czego przykładem są próby ścigania przez polski rząd tych historyków, którzy opublikowali informacje o Polakach wydających Żydów nazistowskim okupantom, czy we wznoszeniu pomników i wspieraniu muzeów, które wybiórczo interpretują przeszłość tak, by własny naród ukazać jako niewinną ofiarę lub jako wspólnotę ratującą Żydów, tak jak w przypadku kontrowersyjnych pomników odsłoniętych niedawno w Węgrzech. Najbardziej jednak uwidacznia tę spuściznę niepokojąca łatwość, z jaką coraz większa część społeczeństwa europejskiego sięga po idee, obrazy i słownictwo związane z faszyzmem, o czym świadczy na przykład łączenie migrantów z przestępczością czy chorobami.
Sporo ludzi „ostateczne rozwiązanie” odczytuje jako proces mechaniczny – jako plan przemysłowego ludobójstwa – lecz to odciąga naszą uwagę od losu większości ofiar. Żydów zabijano bowiem w brutalnych bezpośrednich egzekucjach, głodzono na śmierć w gettach, mordowano w obozach zagłady. Pojęcie „przemysłowego ludobójstwa” to zatem utarty zwrot, który nie tylko uniemożliwia myślenie, lecz również nie oddaje procesu, który był okrutny, bezwzględny i głęboko traumatyczny – i to bez względu na to, czy mowa o dołach śmierci w zachodniej części Związku Radzieckiego, czy też o ośrodkach zagłady, gdzie w szczytowym okresie proces mordowania był niezwykle szybki.
Trzecim aspektem, na który chcę zwrócić uwagę, jest potrzeba „powrotu do ideologii”. Kilka ostatnich dużych syntetycznych historii Zagłady odeszło bowiem od tej kwestii, kładąc nacisk na reaktywny charakter niemieckiego procesu decyzyjnego, w którym główną rolę odgrywały wydarzenia militarne16. Przez powrót do ideologii należy rozumieć nie tyle prostą interpretację „intencjonalistyczną”, według której naziści wymordowali Żydów, ponieważ taki zamiar mieli od samego początku, ile wskazanie na kulturowe imaginarium oddające nazistowskie marzenia o świecie bez Żydów, snute na długo przed wdrożeniem programu ludobójstwa. W niniejszej książce opieram się oczywiście na nazistowskich dokumentach, ale także na pisanych podczas Zagłady pamiętnikach, na powojennych zeznaniach i zapiskach oraz na literaturze pięknej. Jeśli bowiem uważnie się im wszystkim przyjrzeć, to pozwalają one uświadomić sobie straszliwe zniszczenia dokonane przez Holocaust. Niestety tylko nieliczni badacze w swych badaniach przyglądają się emocjom. Naukowcy zbyt często się od nich odgradzają, zapominając o pierwotnych powodach, dla których zajęli się Zagładą17.
Chociaż przed II wojną światową nie było planu wymordowania europejskich Żydów, to Holocaust rozpoczął się od pojawienia się ludobójczej fantazji na długo przed samymi mordami. O „świecie bez Żydów” naziści marzyli bowiem już od chwili powstania partii nazistowskiej18. Podobne marzenia miało wiele europejskich państw narodowych. W państwach powstałych po rozpadzie monarchii austro-węgierskiej, w nieco wcześniejszych tworach, takich jak zjednoczone Włochy czy Belgia, a także w państwach istniejących znacznie dłużej, takich jak Francja, w epoce nacjonalizmów pojawiły się na wielką skalę ruchy natywistyczne, których marzenia o stworzeniu czystych etnicznie narodów współgrały z nazistowskimi celami pozbycia się Żydów i innych grup mniejszościowych. Sam proces dochodzenia do ludobójstwa pod wieloma względami przebiegał ad hoc i – jak sugerują najnowsze badania – był silnie uzależniony od sytuacji militarnej: naziści nie mogli deportować Żydów z krajów, których jeszcze nie zajęli, ani z krajów Osi, których przywódcy nie chcieli ich deportować, takich jak Włochy przed rokiem 1943 czy Finlandia. Nie oznacza to jednak, że zagłada Żydów była dziełem przypadku19. Nienawiść i, co ważniejsze, strach przed Żydami były w nazistowskim myśleniu głęboko zakorzenione. Zagłada nie była określona z góry przez jakiś rzeczywisty, konkretny plan, jednak stwierdzenie, że ludobójstwo Żydów już od lat dwudziestych XX wieku zwiastowały teksty, przemowy i działania nazistów, nie oznacza odczytywania historii wstecz. Obecnie trzeba ponownie położyć nacisk na ideologię nazistowską, a w szczególności na szeroko rozumiane myślenie w kategoriach rasy: nie tylko na naukę o rasie, ale też na mistycyzm rasowy, którym nazistowscy ideolodzy wyjaśniali metafizykę i antropologię niemieckiej wyższości, utrzymując, że ruch dziejów dokonuje się w wyniku starcia między dobrem a złem, reprezentowanym z jednej strony przez Niemców, a z drugiej przez niszczycieli ras – Żydów20. Takie teksty o rasie rozbrzmiewały echem w całej Europie, a ich cechą wspólną we wszystkich krajach była demonizacja Żydów21.
Szeroko rozumiana ideologia – nie tylko jako świadome stanowisko polityczne, ale jako „całościowy sposób życia” – wiąże się również z nazistowskimi mrzonkami o pozyskaniu w Europie Wschodniej Lebensraum (przestrzeni życiowej) i o stworzeniu w Rzeszy „wspólnoty rasy” (Volksgemeinschaft). Marzenia te właściwie były ze sobą ściśle powiązane. Koncepcja jednolitego i harmonijnego społeczeństwa Aryjczyków wymagała bowiem „usunięcia” tych, którzy jego powstaniu stali na przeszkodzie22. W szczególności oznaczało to Żydów, ponieważ nie byli oni jedynie niemiłymi estetycznie oznakami niedoskonałości wspólnoty, takimi jak niepełnosprawni, ale – jak wierzyli naziści – czynnie dążyli do zniszczenia Niemców. Choć każde z trzech zagadnień – antysemityzm, imperium i wspólnotę rasy – można by rozpatrywać z osobna i po kolei analizować, jak każde z nich przyczyniło się do rozwoju Zagłady, to dla nazistów były one nierozłączne23. Nazistowskie imperium na wschodzie – w umyśle Hitlera stanowiące replikę Imperium Brytyjskiego w Indiach bądź też ekspansji „białej” cywilizacji w Stanach Zjednoczonych – było z konieczności antysemickie, ponieważ dla nazistów radziecki komunizm był równoznaczny z Żydami („żydokomuna”), a w kraju wspólnota rasy opierała się na całkowitym wykluczeniu Żydów. Ideologia oznacza tu zatem wiarę w immanentną wspólnotę – oraz działania na rzecz jej stworzenia – której konstrukcji można dokonać jedynie poprzez ludobójczą destrukcję.
Do pewnego stopnia między tym a poprzednim stwierdzeniem – o paneuropejskości Zagłady – występuje pewne napięcie, ponieważ skupienie się na ideologii ukazuje różnicę między reżimem nazistowskim a jego kolaborantami. Nie ma wątpliwości co do antysemickich obsesji przywódców takich jak Tiso, Antonescu czy Horthy, ale Żydów uważali oni przede wszystkim za przebiegłych konkurentów, uniemożliwiających narodowi tytularnemu osiągnięcie jego potencjału, a nie – jak pojmowali to czołowi naziści – za wcielenie zła czy za zagrażającego światu metafizycznego wroga. Kolaborowano z wielu powodów. Najbardziej oczywiste z nich to konsolidacja narodu oraz chciwość i przekupność. Na poziomie bardziej lokalnym wymienić jednak należy również strach, desperację i chytrość. Historyk Peter Hayes, komentując zbiorowe zaangażowanie niemieckich korporacji w Holocaust, pisze, że „jeśli paliwem napędzającym nazistowskie Niemcy na drodze do Zagłady była nienawiść, to droga ta wybrukowana była nie tylko obojętnością, jak wskazywał Ian Kershaw, ale i własną korzyścią”24. Ponieważ jednak Holocaust – przedsięwzięcie przede wszystkim niemieckie – wszędzie znajdował skwapliwych kolaborantów, to należy podkreślić, że wspólne milczące ramy, konsensus czy wartą przyjęcia ofertę stanowiła tu ideologia, a zwłaszcza antysemityzm25. Poza tym we wszystkich krajach okupowanych przez nazistowskie Niemcy, a także ich sojuszników nietrudno znaleźć zaciekle antysemickie teksty i przykłady kolaborantów, których poglądy były bardzo bliskie nazizmowi. Kolaboracja nie wynikała jedynie z oportunizmu.
Należy też wreszcie pamiętać, że Zagłada nie skończyła się w maju 1945 roku wraz z wyzwoleniem obozów. Nieliczni ocalali Żydzi europejscy, wstrząśnięci i wściekli, zostali bez dachu nad głową (z wyjątkiem niewielkiej liczby zachodnioeuropejskich Żydów, którzy mogli stosunkowo łatwo wrócić do domu), bez rodzin, społeczności i ojczyzn. W Polsce powracający Żydzi – w tym wielu po latach uchodźczej poniewierki w Związku Radzieckim – doświadczyli pogromów, w Węgrzech spotkali się z niedowierzaniem i pogardą ze strony tych, którzy zajęli ich mieszkania, a w Holandii w ich opowieści nie chciano wierzyć, bo Holendrzy zajęci byli własnym cierpieniem podczas „głodowej zimy” 1944–1945. Utworzenie obozów dla dipisów (przesiedleńców)26 – i to akurat w Niemczech i Austrii (a w mniejszym stopniu także we Włoszech) – oraz uwięzienie przez Brytyjczyków na Cyprze „nielegalnych” żydowskich migrantów (alija bet27) wzbudziły u wielu ocalałych Żydów poczucie, że w Europie nie ma już dla nich przyszłości. Oczekiwali, że alianci pomogą im się osiedlić tam, gdzie zechcą, lecz znów zostali zatrzymani, a przejawem ich gorzkiego rozczarowania był odruchowy syjonizm. I chociaż blisko połowa wszystkich ocalałych trafiła ostatecznie do Stanów Zjednoczonych, to dla większości z nich pierwszym wyborem była Palestyna. Wkrótce potem doszło do powstania państwa Izrael, co nastąpiło w kontekście wojny, w której znaczną część żołnierzy stanowili ocalali z Zagłady, i wskutek szeregu wydarzeń, do których bez Zagłady mogłoby nigdy nie dojść.
W następnych dziesięcioleciach pamięć o Zagładzie była w wydarzeniach na świecie nadal obecna: w walce o prawa obywatelskie oraz przeciw apartheidowi, w antykolonializmie oraz w wojnach w Algierii i innych koloniach. Przywoływano wspomnienia kolaboracji, odświeżano faszystowskie interpretacje historii i aktywizowano antyfaszyzm, co razem tworzyło złożoną, a w niektórych wypadkach wręcz toksyczną mieszankę28. W Izraelu za prekursorów IDF (Sił Obronnych Izraela) oraz militarnego nastawienia nowego państwa uważano bojowników z warszawskiego getta. W 1953 roku powołano do życia Yad Vashem, izraelski ośrodek pamięci i badań nad Zagładą, w wyniku czego, jak można się było spodziewać, Holocaust znalazł się w centrum autopercepcji nowego państwa – to był właśnie ów instynktowny dipisowski syjonizm w działaniu, odrzucany przez Europę i Stany Zjednoczone. Potrzeba było kilkudziesięciu lat, by na izraelskich intelektualistach i izraelskiej opinii publicznej ślad odcisnęły wydarzenia towarzyszące powstaniu ich państwa, a zwłaszcza Nakbie, czyli palestyńskiej katastrofie, w ramach której Palestyńczyków wypędzano z miast i wsi, zajętych później przez żydowskich osadników29. W 1968 roku uczestnicy protestów studenckich w Europie i obu Amerykach instrumentalizowali pamięć o Zagładzie, wykorzystując ją do krytyki starszych pokoleń, a sposób, w jaki to często czynili, wskazywał, że pomimo swoich antyfaszystowskich deklaracji nie rozumieli prawdziwej grozy Zagłady30. Wielce niegodziwym tego przykładem jest porwanie w 1976 roku samolotu Air France lecącego z Izraela do Francji. Po wylądowaniu w Entebbe w Ugandzie zachodnioniemieccy i palestyńscy porywacze dokonali „selekcji”, wybierając na zakładników wszystkich pasażerów żydowskich i izraelskich, a uwalniając pozostałych. Ta akcja wyraźnie pokazała, że porywacze nie przepracowali faszyzmu swoich rodziców. Była ona „kompulsywnym powieleniem nazistowskich zbrodni przez tych, którzy próbowali się od nich zdystansować”, jak ujął to później przywódca studencki Joschka Fischer31.
Jednak skutki Zagłady były również odczuwalne globalnie – od szlaków umożliwiających nazistom ucieczkę do Ameryki Południowej po stworzenie międzynarodowych ram prawnych dotyczących praw uchodźców. Pewną rolę odegrał też Holocaust w staraniach podejmowanych przez Niemcy Zachodnie, by na nowo stać się suwerennym narodem, na przykład w negocjacjach porozumień dotyczących reparacji wojennych, a także w międzynarodowych debatach na temat ludobójstwa Ormian i problemu terroryzmu ormiańskiego w latach osiemdziesiątych XX wieku oraz w zimnowojennych stosunkach między Wschodem a Zachodem32. Od zakończenia zimnej wojny obalono wiele powojennych mitów, lecz równolegle zaczęły się pojawiać liczne narracje rewizjonistyczne. Obecnie wiemy na przykład więcej o lokalnej kolaboracji w różnych krajach europejskich, ale jednocześnie jesteśmy świadkami nowych faszystowskich interpretacji przeszłości, których jeszcze kilkadziesiąt lat temu – tak ze względów prawnych, jak i marketingowych – nikt nie ośmieliłby się drukować. Obrazy Zagłady, a zwłaszcza odniesienia do Kindertransportów, stały się powszechne w prowadzonych od 2015 roku debatach na temat rozwiązań „kryzysu uchodźczego” w Europie oraz w sporach o pozycję islamu w społeczeństwach wielokulturowych33. Jest coś niezwykłego w tym, że radykalnie prawicowe partie i ruchy europejskie sprzymierzają się z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu. Nic dziwnego zatem, że zdaniem niektórych badaczy, szukających sposobu na odtrucie współczesnych stosunków międzygrupowych, należy podkreślać, iż w czasach nazizmu los muzułmanów i Żydów był do pewnego stopnia podobny, czego przykładem były mordy na muzułmańskich Romach34.
W polityce międzynarodowej, w zmaganiach międzypokoleniowych i kryzysach geopolitycznych wpływ Zagłady stał się zatem widoczny, jeszcze zanim upamiętnianie, popularna reprezentacja oraz stosowna edukacja stworzyły jej „świadomość”. Ludobójstwo Żydów do sfery publicznej wprowadziły na przykład podjęte w 1950 roku negocjacje w sprawie reparacji Niemiec Zachodnich dla Izraela, jerozolimski proces Adolfa Eichmanna z 1961 roku oraz proces strażników z Auschwitz we Frankfurcie z lat 1963–1964, a do jego opisania zaczęto wówczas używać określenia „Holocaust”. W latach osiemdziesiątych, a zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku pojawiło się mnóstwo filmów fabularnych i dokumentalnych, książek oraz innych form przedstawiania Zagłady. Wszystkie one, począwszy od serialu telewizyjnego Holocaust z 1978 roku, a skończywszy na nagrodzonej wieloma Oscarami Liście Schindlera z 1993 roku, przyczyniły się do gwałtownego wzrostu świadomości Zagłady, głównie w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech Zachodnich (na różne złożone sposoby) i w całej Europie Zachodniej. Proces ten miał wiele etapów. Kiedy w maju 1985 roku Ronald Reagan odwiedził cmentarz w Bitburgu, ocalali z Zagłady z Eliem Wieselem na czele wyrazili swoje oburzenie, zwłaszcza gdy odkryto, że obok zwykłych żołnierzy Wehrmachtu pochowano tam też esesmanów (tak jakby w porządku było oddawać hołd samemu Wehrmachtowi). Podczas Historikerstreit, czyli debaty historyków w Niemczech Zachodnich, w prasie rozgorzał spór o to, czy Zagładę można porównywać do stalinowskich gułagów. A obawy o odbudowę niemieckiej potęgi po zjednoczeniu pod koniec zimnej wojny wzmocniło poruszenie wywołane wystawą Zbrodnie Wehrmachtu z 1995 roku, która ujawniła, że w zbrodnie wojenne w znacznym stopniu zaangażowani byli także zwykli żołnierze35. Wtedy też ruszyła niepowstrzymana fala przedstawień Zagłady, a zdaniem niektórych krytyków prawie wszystkie z nich – od butelek piwa z faszystowskimi przywódcami na etykietkach po strony internetowe z „kotami wyglądającymi jak Hitler”, od gier komputerowych po debaty naukowe na temat analizy porównawczej ludobójstw – trywializują temat36. W rzeczywistości wszechobecność ta wskazuje na powszechność świadomości Holocaustu. Obrazy obozów i inna ikonografia Zagłady stały się bowiem natychmiast rozpoznawalne. Należy poza tym zachować pewną ostrożność i nie potępiać zbyt łatwo wszystkich pozostałych sposobów zajmowania się Holocaustem oprócz tych uznawanych za stosowne przez samozwańczych strażników moralności. Innymi słowy, fakt, że te dyskusje się toczą, pokazuje, iż częścią historii Zagłady jest również historia okresu po niej. Niniejsza publikacja jest próbą nie tyle zajęcia stanowiska w tych debatach, ile ich analizy pod kątem tego, co mówią nam one o zmieniającym się postrzeganiu Zagłady w czasie.
Kształt niniejszej książce nadają jej cztery główne wątki: trauma, kolaboracja, ludobójcza fantazja oraz powojenne konsekwencje. Zostają one wplecione w narrację, która porusza się między polityką nazistowską a jej wpływem na jednostki, między ogromną skalą zbrodni na całym kontynencie a mikrohistoriami z różnych krajów Europy i spoza niej. Wszystkie one pomagają z kolei wyjaśnić ogromną traumę spowodowaną przez Zagładę i jej straszliwą wszechobecność. Omówiony zostanie także niezwykły fakt, że obecną epokę charakteryzują zarówno „świadomość Holocaustu”, jak i wzrost ksenofobicznych nacjonalizmów. Pomimo najlepszych intencji krzewicieli wiedzy o Zagładzie wzrost notowań populistycznej prawicy wskazuje, że w obliczu szerszych wyzwań społeczno-gospodarczych nauczanie o Holocauście jest w dużej mierze nieistotne.
W 2005 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych zinstytucjonalizowała upamiętnianie Zagłady i dziś wiele krajów na świecie za Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu uznaje 27 stycznia – dzień wyzwolenia Auschwitz przez Armię Czerwoną. W krajach europejskich oraz w krajach angielskojęzycznych temat Zagłady włączono do szkolnych programów nauczania. Organizacje takie jak Holocaust Educational Trust37 cieszą się uznaniem polityków, którzy z kolei promują nauczanie o Zagładzie i jej upamiętnianie. Muzea Holocaustu istnieją nie tylko w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Izraelu i Australii, ale także w Norwegii, Macedonii, Brazylii, Urugwaju, a nawet na Zachodnim Brzegu Jordanu. O Zagładzie tworzy się filmy, powieści graficzne, sztuki teatralne, filmy dokumentalne, strony internetowe oraz obrazy. Są one wszechobecne. Można by zatem pomyśleć, że świadomość Holocaustu spełniła swoje zadanie.
A jednak. Otóż żyjemy w epoce rosnących nacjonalizmów, prawicowego populizmu i ksenofobii, które sprzeciwiają się głoszonym przez główny nurt ideom współpracy międzynarodowej i wielokulturowości, cechującym powojenny świat Zachodu – nawet jeśli nie w pełni i niedoskonale. Jakżeby inaczej wytłumaczyć wyborcze wygrane Donalda Trumpa i Jaira Bolsonaro, decyzję o brexicie, poparcie dla radykalnie prawicowych ugrupowań współtworzących rządy Austrii i Włoch, sukces samozwańczej demokracji nieliberalnej w Węgrzech i w Polsce czy też powstanie ruchów radykalnej prawicy? Ruchy te występują nie tylko w krajach takich jak Grecja, które dopiero niedawno „odkryły” swoją rolę w Zagładzie, ale również w Niemczech, gdzie działa Alternative für Deutschland, w Hiszpanii, gdzie radykalne idee głosi Vox, oraz we Francji, gdzie to samo czyni Zjednoczenie Narodowe (wcześniej pod nazwą Frontu Narodowego). Nie są od nich wolne także kraje od dawna i głęboko zaangażowane w edukację i upamiętnianie Holocaustu, takie jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania. W krajach takich jak Austria, Węgry i Polska powstałe niedawno miejsca pamięci i muzea poświęcone Zagładzie wywołały ogólnokrajowe dyskusje na temat Holocaustu.
Odpowiedź po części wynika z faktu, że badania nad Zagładą i jej popularne przedstawienia upowszechniły świadomość, że za Holocaust odpowiadają nie tylko Niemcy. W krajach, których to dotyczy, wzrosła niechęć wobec „pamięci kosmopolitycznej”, mającej promować wartości demokratyczne, tolerancję, wielokulturowość i internacjonalizm38. Ustalenia mówiące o tym, że Żydów zabijały państwa i organizacje nacjonalistyczne od dawna dążące do utworzenia etnicznie homogenicznych państw narodowych, zwłaszcza w Węgrzech, Rumunii, Chorwacji i Francji, wywołały u wielu poczucie rozgoryczenia i gniewu – pewnie przede wszystkim u potomków tych, którzy walczyli po stronie Osi, lub u tych, którzy nacjonalizm uznają za antykomunistyczny obowiązek – niezadowolonych z ich zdaniem publicznego prania narodowych brudów. Nawet w Polsce, w której nie było oficjalnej organizacji kolaboracyjnej, Żydów mordowali nie tylko niemieccy okupanci, ale także ich polscy sąsiedzi. Mówienie dziś jednak o tym w Polsce wiąże się z ryzykiem oskarżenia o zniesławienie narodu polskiego. W państwach bałtyckich teoria „podwójnego ludobójstwa” zrównuje ofiary Zagłady z ofiarami stalinizmu, lecz zbyt często stara się przy tym przesłaniać te pierwsze, a eksponować te drugie, odwołując się do mitu żydokomuny – teorii spiskowej, według której to Żydzi sprowadzili komunizm do Europy Wschodniej39. W Węgrzech sponsorowane przez rząd pomniki i muzea przedstawiają osaczony naród węgierski jako ofiarę większych, złowrogich sił zewnętrznych, co z jednej strony zakłamuje przeszłość, a z drugiej – wobec obsesji rządu na punkcie finansisty George’a Sorosa, który rzekomo sam jeden zagraża integralności narodowej Węgier – tworzy nową wersję dobrze znanej antysemickiej fantazji40. We Francji zaś da się poprowadzić linię wiodącą bezpośrednio od krytyków Dreyfusa, poprzez kolaborantów z Vichy i oprawców z wojny algierskiej (1954–1962), aż do Frontu Narodowego Jeana-Marie Le Pena i jego następców.
Błędem byłoby jednak utrzymywać, że za obecny wzrost ruchów prawicowych i nastrojów nacjonalistycznych na całym świecie bezpośrednio odpowiadają badania nad Zagładą i jej upamiętnianie. Takie przekonanie de facto graniczyłoby z antysemityzmem, ponieważ wiara w dominujący wpływ Żydów na sprawy świata jest jednym z najstarszych tropów antysemickich. Bardziej prawdopodobne jest to, że ci, którzy zajmują się tym tematem, przecenili zdolność świadomości Zagłady do zmiany świata na lepsze. Duże znaczenie, podobnie jak w latach trzydziestych XX wieku, ma tu raczej szeroko ujęta sytuacja społeczno-gospodarcza. Wiedza o przeszłości może być ostrzeżeniem i hamulcem, ale nie stanowi lekcji zdolnej zmienić bieg wydarzeń. Siłami napędowymi są dziś recesja gospodarcza, konieczność cięcia wydatków publicznych oraz poczucie, jakie mają ludzie „z trudem wiążący koniec z końcem”, że imigracja niesie ze sobą islamski fundamentalizm. Okazję do obwiniania innych za rozprzestrzenianie się wirusa i powód do wprowadzenia kontroli granicznych przeciwko tym, których się boimy, stwarza też pandemia covid. Częścią tej mieszanki są wreszcie także wojenne wspomnienia tych, którzy walczyli po przegranej stronie, również w krajach kolaborujących lub okupowanych. To one dostarczają słownictwa i estetyki, tak łatwo dziś i bezmyślnie wykorzystywanych41. Tak naprawdę edukacja poświęcona Zagładzie przestaje działać, jeśli ludzie czują, że ich życiowe szanse maleją. Często podchodzimy do tego niewłaściwie: otóż odpowiedzią na rosnący poziom nienawiści nie jest więcej nauczania o Zagładzie, bo to wymóg, któremu edukacja nie może sprostać. Jeśli chcemy, aby nauczanie o Zagładzie okazało się skuteczne, to musimy najpierw zbudować społeczeństwo, które pragnie równości i tolerancji i w którym szerzone przez tę edukację wartości współgrają z wartościami całego społeczeństwa.
Tak to się zaczyna – od recesji gospodarczej, protekcjonizmu, ruchów natywistycznych obiecujących chronić „naród”. A gdy takie działania wpychają ludzi w jeszcze większą biedę, gdy zwiększają ich strach przed innymi i skupienie na sobie samych, to stają się nawet bardziej intensywne i natarczywe, bo ci, którzy je podejmują, swą porażkę mogą wytłumaczyć jedynie tym, że ich zamiary udaremniła niewidzialna ręka. Na tym etapie wciąż nie jesteśmy. Faszyzm nie jest na razie u władzy. Ale puka już do drzwi, a okoliczności, które mu na to pozwalają – przede wszystkim zubożenie dużych rzesz ludności przez czterdzieści lat neoliberalnej ekonomii i konsekwencje ograniczeń wydatków publicznych od 2008 roku – pozostają nierozwiązane. Przedłużanie tej sytuacji może jedynie doprowadzić do tego, że ci, którzy stosują uproszczone, protekcjonistyczne rozwiązania, jeszcze bardziej zyskają na popularności. Jeśli temu wyzwaniu nie stawimy czoła, to powojenny porządek zbudowany na internacjonalizmie i indywidualnej wolności, który w ciągu ostatnich trzydziestu lat i tak już uległ osłabieniu, dobiegnie końca i jak lunatycy wkroczymy w autorytaryzm czy wręcz w pełnoobjawowy faszyzm42. Zagłada nie jest lekcją o niebezpieczeństwach zastraszania i nękania ani nawet opowieścią o niebezpieczeństwach nienawiści. To ostrzeżenie, że państwa są w stanie robić rzeczy straszne i traumatyczne, gdy ich elity starają się za wszelką cenę utrzymać się przy władzy, i że głęboka psychologia nowoczesności wytwarza potwory, które trudno byłoby obudzić nawet uśpionemu rozumowi. Zagadnienia te są dziś bardziej palące niż kiedykolwiek wcześniej, odkąd tylko pod koniec II wojny światowej historycy zaczęli pisać o Zagładzie. Powrócę do nich w dalszej części książki.
Rozpocznijmy od zwartego przedstawienia treści książki, ponieważ tę bardzo złożoną historię można opowiedzieć na wiele różnych sposobów.
Nazizm zrodził się z impasu Europy po I wojnie światowej oraz wielkiego kryzysu gospodarczego. Naziści uważali, że prowadzą walkę „antykolonialną”: odwrócenie „dyktatu” wersalskiego i ukazanie go jako dzieła „niewidzialnej ręki” międzynarodowego żydostwa miało ich zdaniem wyzwolić Niemcy spod obcej kontroli. Kluczowe są tutaj: kontekst powojennej przemocy, nie tylko na wschodnich rubieżach Niemiec, działalność freikorpsów, zwiastująca istnienie pozaprawnych sił zbrojnych, a także ogólnie wpływ I wojny światowej na społeczeństwa europejskie43. Rewolucja bolszewicka napędziła wzrost faszyzmu we Włoszech i innych krajach, a nieodłącznymi elementami europejskiego krajobrazu po raz pierwszy stały się pojęcia takie jak „bezpaństwowość”, obozy dla uchodźców czy „stan wyjątkowy”. Przy opisie kryzysu weimarskiego nacisk kładzie się zazwyczaj na odrzucenie republiki i polaryzację polityki, ale kluczowe okazało się załamanie gospodarcze po roku 1929, ponieważ to wówczas nazizm zyskał na znaczeniu – to wtedy bowiem klasa średnia poczuła, że ziemia usuwa się jej spod nóg. Najważniejszą rzeczą jest jednak to, że nazizm był częścią szerszych europejskich trendów i nie pojawił się znikąd. Do jego popularności przyczyniły się masowa polityka, bezrobocie, przemoc po 1918 roku, włoski faszyzm, antykomunizm, polityka appeasementu oraz niedocenianie Hitlera i jego idei, a zwłaszcza znaczenia „rasy”, tradycyjna chrześcijańska nienawiść do Żydów i jej mutacja w postaci nowoczesnego antysemityzmu, pojęcie faszyzmu jako „kolonializmu sprowadzonego do domu”. Nazizm nie był po prostu eksplozją „zbiorowego szaleństwa”, niepowiązanego z niczym, co miało miejsce wcześniej w historii Europy. Był raczej najskrajniejszym przejawem dość powszechnych nastrojów, dla których Hitler stał się swego rodzaju zaklinaczem deszczu czy też szamanem. Dobrze byłoby móc stwierdzić, że nazizm to po prostu powrót barbarzyńców, bo wtedy można by zgodzić się z Peterem Viereckiem, który w 1941 roku utrzymywał, że nazizm to wytwór niemieckiego romantyzmu, co wyraził zwięźle w następujący sposób: „Rezultatem są małpy w strojach wieczorowych, neandertalczycy w samolotach wyładowanych bombami, bardzo sprawni i inteligentni barbarzyńcy mknący beztrosko najnowszymi modelami samochodów: do osiągnięcia niecywilizowanych celów stosujący największe osiągnięcia techniczne cywilizacji”44. Jednak nazizm, jak stwierdziła Arendt, może i pochodził z rynsztoka, ale w końcu rynsztok też jest częścią cywilizacji europejskiej45.
Charakterystyczne dla pierwszych lat rządów nazistów były antysemickie ustawodawstwo i napaści na Żydów, próba „skoordynowania” niemieckiego społeczeństwa oraz atak na wrogów politycznych. Kluczowe znaczenie dla tego procesu miały wczesne obozy koncentracyjne, zakładane nie dla Żydów, lecz dla „wrogów politycznych”, a w latach 1936–1938 dla „aspołecznych” – innymi słowy, dla „aryjskich” Niemców, którzy nie odpowiadali nazistowskim ideałom zachowań społecznych i politycznych. W obozach więziono też oczywiście Żydów, których na ogół traktowano gorzej niż innych więźniów46. Jednak wówczas jeszcze Żydzi nie łączyli się z obozami koncentracyjnymi tak, jak zaczęto to obrazować już po wojnie, co do dziś zresztą jest źródłem pomyłek. System obozów koncentracyjnych SS i Zagłada skrzyżowały się bowiem dopiero na późniejszym etapie wojny, choć istnienie obozów koncentracyjnych pobudzało pewnie brutalną wyobraźnię nazistów i ich marzenia o oczyszczonym społeczeństwie.
Niemniej jednak brutalną nagonkę na Żydów rozpoczęli naziści od razu po przejęciu władzy i Żydzi musieli codziennie stawiać czoła atakom wymierzonym w ich sposób życia i członkostwo w społeczeństwie. Punktem zwrotnym w prześladowaniach Żydów w Niemczech był pogrom listopadowy (Kristallnacht), gdyż wtedy po raz pierwszy osadzono w obozach sporą ich liczbę, choć większość z nich po wyjściu z obozu była w stanie wyemigrować, a właściwie została do tego zmuszona. Na froncie wewnętrznym III Rzeszy, która obejmowała już wówczas także Austrię, Żydów poddano izolacji. Na froncie międzynarodowym zaś pakt Hitler–Stalin (z sierpnia 1939 roku) oraz izolacja Wielkiej Brytanii oznaczały, że Żydów, uwięzionych w coraz bardziej nazistowskiej Europie, pozostawiono na pastwę losu.
Wraz z wybuchem wojny doszło do zmiany w nazistowskiej Judenpolitik. Zwiększyła się bowiem dynamika przemocy, a zmienne losy działań wojennych wystawiały na niebezpieczeństwo coraz więcej społeczności żydowskich. Jeszcze przed utworzeniem w okupowanej Polsce gett – zanim powstał plan wymordowania zamkniętych w nich Żydów – do wyłapywania i zabijania członków polskich elit (księży, polityków, naukowców itp.) wykorzystano Einsatzgruppen (oddziały operacyjne). Ten radykalny atak na Polskę pogłębił rozłamy w polskim społeczeństwie, istniejące już przed wojną, i wskazał, jak na nazistowskie prześladowania Żydów zareaguje kraj, który przed wrześniem 1939 roku sam był bliski wprowadzenia własnego ustawodawstwa antysemickiego. Przygotował też grunt pod gorszą przemoc.
Kluczowa jest tu sytuacja militarna. Otóż z działaniami wojennymi nazistowską politykę antyżydowską wyraźnie łączyły próby zdławienia Wielkiej Brytanii i utrzymania z dala od wojny Stanów Zjednoczonych, takie jak choćby zawarta w „proroctwie” Hitlera z 30 stycznia 1939 roku groźba ogólnoświatowego konfliktu, ponieważ w wyobrażeniu nazistów Roosevelt i Churchill, a także „żydokomunistyczny” Stalin byli tylko marionetkami, za którymi stał pociągający za sznurki „Żyd”. Na przykład brak możliwości kontrolowania Oceanu Indyjskiego pokrzyżował plany niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych dotyczące deportacji Żydów na Madagaskar w ramach „rozwiązania terytorialnego”. Jednak powiązania między praktycznymi możliwościami działań antyżydowskich a sytuacją militarną nie wyjaśniają wszystkiego. Wybór Żydów jako ofiar oraz spory między różnymi ciałami decyzyjnymi o to, co zrobić z Żydami w gettach okupowanej Polski, uświadamiają nam bowiem, że wojna kształtowała rozwój Zagłady, ale go nie determinowała.
Wraz z rozpoczętą 22 czerwca 1941 roku inwazją na ZSRR wojna przeciwko Żydom zlała się w jedno z wojną militarną, ponieważ w oczach nazistów synonimem systemu radzieckiego była „żydokomuna”, stanowiąca antytezę wszystkiego, co sami głosili i chcieli osiągnąć. Nastąpił nowy etap prześladowań Żydów, znacznie krwawszy niż wszystko, co wydarzyło się do tamtej pory: tak zwana Zagłada od kul w której Einsatzgruppen w dwóch „obławach” – jesienią 1941 roku i wiosną 1942 roku – rozstrzelały około półtora miliona Żydów. Nie było to jeszcze ludobójstwo na skalę ogólnoeuropejską, ale szybko się takie stało. Planowano już bowiem – jeszcze przed konferencją w Wannsee z 20 stycznia 1942 roku – ośrodki śmierci w ramach akcji „Reinhardt” (w Bełżcu, Sobiborze i Treblince), w których zamierzano wymordować polskich Żydów. W Chełmnie, a na początku 1942 roku w Serbii dokonywano masowych mordów w furgonetkach z gazem bez konieczności bezpośrednich egzekucji. Z unicestwieniem miejscowych Żydów szybko uporano się w Łotwie, a przygotowania do deportacji Żydów trwały już również we Francji – i to jeszcze zanim SS odebrało Göringowi, Frankowi, Rosenbergowi i innym rywalizującym stronom pełną kontrolę nad polityką żydowską. To, co dziś znamy pod nazwą „ostatecznego rozwiązania”, nie było wynikiem pojedynczej decyzji, lecz szeregu kroków, których kulminacja nastąpiła wiosną 1942 roku, kiedy to program uznano za gotowy.
Dla esesmańskiego systemu obozów Żydzi nadal nie byli jeszcze istotni, ponieważ zabijano ich w bezpośrednich egzekucjach w Europie Wschodniej lub w ośrodkach śmierci w okupowanej przez nazistów Polsce. Kluczowy był rok 1942: w marcu przy życiu pozostawało jeszcze około 75–80 procent przyszłych ofiar Zagłady, natomiast w połowie lutego 1943 roku 80 procent spośród nich już nie żyło47. Na tym etapie ofiarami byli głównie religijni Żydzi z Europy Wschodniej. Ich próby zrozumienia tego, co ich spotyka, pokazują ważną rzecz. Otóż wobec faktu, że nie było jednej formy prześladowań, różni ludzie w różnych miejscach reagowali na ataki w różny sposób.
Zagłada była jednak zjawiskiem europejskim z wieloma sprawcami, nie tylko Niemcami. Kolaboracja jest najbardziej widoczna w krajach takich jak Francja, Norwegia, Chorwacja, Słowacja, Węgry i Rumunia, gdzie zabijanie Żydów wpisywało się w długotrwałe nacjonalistyczne dążenia do utworzenia etnicznie jednorodnych państw narodowych. Dotyczy ona również organizacji, od OUN w Ukrainie, która w nadziei na powstanie państwa ukraińskiego sprzymierzyła się z nazistowskimi Niemcami, po ruchy nazistowskie, takie jak norweski Nasjonal Samling czy holenderski NSB. Te ideologicznie pokrewne grupy wierzyły w nazistowską wizję rasowo oczyszczonej Europy i uważały, że swoje interesy narodowe najprędzej osiągną w ramach niemieckiej hegemonii. Kolaborowały też wreszcie miliony pojedynczych ludzi, takich jak ci, którzy przystąpili do Waffen-SS, od Danii po Bośnię, a także ukraińscy i bałtyccy strażnicy obozowi, a na poziomie lokalnym tak zwani szmalcownicy w Polsce (wyłudzający od Żydów łapówki lub donoszący na nich do SS)48. Kolaboracja przybierała rozmaite formy z rozmaitych powodów – od fascynacji ideologią po decyzję rozstrzygającą o życiu lub śmierci w przypadku radzieckich jeńców wojennych – a jej porażający zakres ukazał się wyraźniej po zakończeniu zimnej wojny. Odkrycie to wywołało resentyment, który aż nadto uwidacznia się w odrodzonych ruchach skrajnej prawicy.
Do najbardziej oczywistych przykładów kolaboracji należą Holocaust w Rumunii oraz deportacja Żydów z Węgier wiosną 1944 roku. Pierwszy przypadek to niepodległe państwo, które decyduje się na udział w Zagładzie, a drugi – okupowane państwo kolaborujące, pomagające w bardzo krótkim czasie przeprowadzić deportację na śmierć setek tysięcy Żydów. Widzimy tu poziom determinacji reżimu nazistowskiego, pragnącego „dokończyć robotę” nawet w obliczu zbliżającej się klęski militarnej. Dostrzegamy też, że państwa kolaborujące cieszyły się znaczną swobodą manewru (na przykład powszechne określanie NDH49 jako „państwa marionetkowego” nie oddaje niezależnego wkładu reżimu ustaszy Ante Pavelicia w Holocaust), i rozumiemy, dlaczego naziści byli w stanie deportować Żydów z całej Europy, od Norwegii po Kretę, od Alderney po Kaukaz, od państw bałtyckich po Afrykę Północną. Do Zagłady doszło nie tylko tam, gdzie państwo zostało zniszczone, jak w Polsce50. Rumunia stanowi bowiem przykład czegoś dokładnie przeciwnego. Otóż jeśli funkcjonujące państwo chce przeprowadzić zbrodnicze działania na ogromną skalę, to zawsze znajdzie ku temu powody i środki.
Ta ogromna ogólnoeuropejska zbrodnia napotkała w reakcji „wolnego świata” coś w rodzaju lustrzanego odbicia. Rada ds. Uchodźców Wojennych, Karta Atlantycka oraz powołanie Organizacji Narodów Zjednoczonych pomimo najlepszych intencji ich twórców nie stanowiły właściwej odpowiedzi na skalę zbrodni, która doprowadziła do ich powstania. Ta niezdolność do właściwej oceny nazizmu była echem międzywojennej polityki appeasementu oraz niedowierzania – nawet jeszcze w roku 1943 – że naziści naprawdę uczynią to, co zapowiadali w swoich apokaliptycznych deklaracjach. To dlatego alianci, pomimo wnikliwej sieci wywiadowczej oraz istniejącej już od lat trzydziestych XX wieku obszernej literatury na temat nazistowskich obozów, nie byli przygotowani na to, co zastali w końcowych fazach Zagłady.
W ostatnich etapach wojny coraz bardziej palące potrzeby gospodarki wojennej skłoniły nazistowskich przywódców do zrewidowania programu zabijania, co jest faktem zdumiewającym, jeśli weźmiemy pod uwagę, że dążenie do mordowania Żydów było centralnym elementem nazizmu. Począwszy od roku 1943 Żydzi i inni mogli zatem z równym prawdopodobieństwem zostać od razu zamordowani, jak i trafić do podobozów pracy niewolniczej przy głównych obozach SS. Popularne historie Zagłady często nie wyjaśniają gwałtownego rozwoju systemu podobozów, który jednak nie umniejsza nazistowskich planów ludobójstwa i nie oznacza, że przez ostatnie półtora roku wojny uległy one niewielkiemu złagodzeniu. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę sposób traktowania wykonujących niewolniczą pracę więźniów, to okazuje się, że było dokładnie odwrotnie. Co prawda nie zawsze można tu mówić o „wyniszczaniu przez pracę” (w źródłach określenie to nie pojawia się zbyt często), lecz dla nazistów nawet w przypadku ogromnego zapotrzebowania na siłę roboczą Żydzi byli spisani na straty i nie uznawano za konieczne podejmować żadnych wysiłków w celu utrzymania produktywności na poziomie zbliżonym do poziomu normalnych robotników.
Podobozy te były często bardzo małe, a ci, którzy ich doświadczyli, niekiedy przebywali w więcej niż jednym. Wielu ocalałych przeszło przez szereg małych podobozów, których nazwy dziś rzadko coś komuś mówią (kto słyszał o Neu-Dachs, Eintrachthütte, Christianstadt, Überlingen czy Dondangen?). Wraz ze wzrostem zapotrzebowania na siłę roboczą oraz wobec konieczności przenoszenia obozów z powodu zbliżających się aliantów Holocaust stawał się coraz bardziej „mobilny”. O Zagładzie myślimy jako o wydarzeniu, które miało miejsce w stałych obiektach, lecz ten aspekt to tylko niewielka część jej doświadczenia. Tymczasem od deportacji różnymi środkami transportu, poprzez przerzucanie z obozu do obozu, aż po „marsze śmierci” pod koniec wojny, odbywała się ona w ruchu, i to po całej Europie. Doszło do niej na bardzo różnych rodzajach terenu i obejmowała ona bardzo różne formy (getta, obozy, pociągi, statki), rodzaje klimatu, języki, rozmaite okupacje czy różnie kolaborujące reżimy, jednak wszystko zmierzało w kierunku jednolitego finału: wymordowania Żydów. Wyjątki od tej reguły, takie jak Bułgaria czy Dania, wymagają starannego rozważenia, a nie uproszczonych haseł o „dobrych Włochach” i tym podobnych, które nie uwzględniają różnic między działaniami jednostek a polityką państwa. Dla ofiar owa mobilność była ogromnie oszałamiająca, a więźniowie podobozów często nie wiedzieli nawet, gdzie się znajdują. Jednak wykorzystanie Żydów do pracy niewolniczej tak naprawdę wielu z nich uratowało życie, bo inaczej po prostu by ich zabito. I choć jedynie odroczono ich śmierć, to nieoczekiwane uelastycznienie nazistowskich praw rasowych od końca 1943 roku wydłużyło im życie. Dzięki pobytowi w podobozach niektórzy Żydzi byli w nieco lepszej kondycji fizycznej i to dlatego zdołali dotrwać do wyzwolenia.
W zbiorowej pamięci Zagłady wciąż dominują obrazy z wyzwolenia obozów, zwłaszcza z leżących w Niemczech Belsen, Buchenwaldu i Dachau. Jednak w obozach tych Żydzi przebywali tak licznie tylko z powodu „marszów śmierci”. Gdy bowiem od wschodu zaczęła się zbliżać Armia Czerwona, Himmler wydał rozkaz, by nie pozwolić żywym więźniom wpaść w ręce wroga, co doprowadziło do dziwacznego zjawiska ewakuacji obozów, czyli „marszów śmierci” właśnie51. Więźniowie przeszli przez prawie każdą małą miejscowość w Europie Środkowej, a zwłaszcza na Śląsku, w Turyngii, Czechach i Bawarii, więc obóz koncentracyjny i Niemcy stały się poniekąd synonimami. Oznaczało to też współwinę ogółu ludności, więc powszechne po wojnie twierdzenia, że „nikt nie wiedział”, stały się niemożliwe do obrony. Co jednak ważniejsze, w marszach zginęło lub zmarło wielu ich uczestników: z ponad siedmiuset czternastu tysięcy więźniów osadzonych w obozach koncentracyjnych w styczniu 1945 roku do końca wojny życie straciło około jednej trzeciej. Umierali z wycieńczenia lub ginęli rozstrzeliwani po drodze, a ich ciała grzebano często w nieoznaczonych przydrożnych grobach lub na lokalnych cmentarzach.
Choć zatem obozów takich jak Belsen czy Dachau nie utworzono dla Żydów i do końca 1944 roku raczej nie kojarzono ich z Zagładą (z wyjątkiem szkolenia strażników obozowych w przypadku Dachau), to w 1945 roku obozy te faktycznie funkcjonowały jako obozy śmierci. Jest to szczególnie widoczne w przypadku Belsen, gdzie po wyzwoleniu obozu 15 kwietnia Brytyjczycy znaleźli około sześćdziesięciu tysięcy umierających więźniów. Groza Belsen pozostaje blizną na sumieniu świata, a źródła związane z tym miejscem do dziś z trudem się czyta, ogląda czy słucha.
„Wyzwolenie” należy zatem rozumieć w cudzysłowie: wielu więźniów wkrótce po nim zmarło, gdyż byli tak chorzy, że nie udało im się pomóc. Inni z kolei, zdumieni, że przeżyli reżim nazistowski, odkrywali w osłupieniu, że nadal tkwią w niewoli, nie mogąc udać się tam, dokąd chcą – głęboko rozczarowani, że teraz, gdy wszystko, co cechowało ich dawne życie, legło w gruzach, a „wolny świat” nie dawał im prawa do rozpoczęcia życia na własnych warunkach. Samotność ocalałych była bezbrzeżna, stąd też przy najwątlejszej nawet pogłosce o losie krewnych natychmiast wyruszali ich szukać. Z czasem jednak obozy dla dipisów stały się funkcjonującymi społeczeństwami, w których działały kluby i organizacje polityczne, religijne, społeczne i sportowe, prasa, teatr, szkoły oraz placówki przysposobienia zawodowego, przygotowujące nowych imigrantów do życia poza obozem. Wśród tych ludzi syjonizm był nieunikniony, ponieważ czuli się odrzuceni przez Europę, którą z kolei sami też odrzucali. Mimo to tak zwany trzon dipisów – ci, którzy nie mogli lub nie chcieli opuścić Niemiec – tkwił w obozach przez wiele lat, aż do 1957 roku, kiedy to zamknięto ostatni z nich, w Föhrenwaldzie pod Monachium, gdyż dla Niemiec Zachodnich, starających się zaistnieć we wspólnocie narodów jako suwerenne państwo, był on już wówczas kłopotliwy.
Holocaustowe „życie po życiu” (czy też, jak trafnie nazywa to Lawrence Langer, „życie po śmierci”) jest więc rzeczywiście niezaprzeczalną częścią historii Zagłady, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że rok 1945 wcale nie był końcem tej opowieści, czego zresztą można się spodziewać, ponieważ mówimy o wydarzeniu o światowym znaczeniu historycznym. Ponadto etapy „pamięci zbiorowej”, przez które przeszła „świadomość Zagłady”, są w ogóle ważnymi wyznacznikami powojennego społeczeństwa europejskiego i jego kultury. Wzrost „świadomości Zagłady” można prześledzić za pomocą wielu mediów: filmu, prawa, edukacji i kultury w jej najszerszym rozumieniu. Holocaust, jak ujmuje to Jeffrey Alexander, przeszedł od „zbrodni wojennej do dramatu traumy”, a jednym z bodaj najbardziej żenujących widowisk – wskazującym na prawo niezamierzonych konsekwencji – jest banalizacja i nadużywanie, do czego doprowadziła jego zwiększona świadomość52. Nic zatem dziwnego, że dla radykalnej prawicy na całym świecie pozostaje on kluczowym tematem sporu i barometrem kultury politycznej, czy to w Izraelu, czy w Polsce. Najbardziej problematyczne jest chyba jednak występujące w zachodnim świecie zjawisko, które można by nazwać „upiększaniem” Zagłady: wychwalanie ocalałych i ich poruszających historii oraz chęć „uczenia się” z Zagłady. Holocaust zaś niczego nie uczy poza tym, że głębokie namiętności, którym nie po drodze z racjonalną polityką, mogą skłonić ludzi do robienia strasznych rzeczy. Inaczej mówiąc, Holocaust niczego nas nie uczy, bo koniec końców nic nie jest w stanie powstrzymać ludzi przed wspieraniem w czasach kryzysu tych mrocznych sił.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Abel Jacob Herzberg, Amor Fati: Seven Essays on Bergen-Belsen, Göttingen: Wallstein Verlag 2016 [holenderski oryginał 1946], s. 68–69. [wróć]
Materiały norymberskie. Umowa – statut – akt oskarżenia – wyrok – radzieckie votum, oprac. i wstęp Tadeusz Cyprian, Jerzy Sawicki, Warszawa: Spółdzielnia Wydawnicza „Książka” 1948, s. 72–73 (dalej MTW). [wróć]
Hanna Lévy-Hass, Diary of Bergen-Belsen, 1944–1945, Chicago: Haymarket 2009, styczeń 1945, s. 103. [wróć]
Isaiah Spiegel, In the Dark (1941), [w:] Ghetto Kingdom: Tales of the Łódź Ghetto, Evanston: Northwestern University Press 1998, s. 15. [wróć]
Ovidiu Creangă, Acmecetca oraz Pecioara, [w:] Joseph R. White, Mel Hecker (red.), United States Holocaust Memorial Museum Encyclopedia of Camps and Ghettos 1933–1945, t. 3: Camps and Ghettos under European Regimes Aligned with Nazi Germany, Bloomington: Indiana University Press, we współpracy z United States Holocaust Memorial Museum, 2018, s. 588 (Acmecetca), s. 742 (Pecioara). Zob. mój artykuł: A Continent of Camps and Collaboration, „Yad Vashem Studies”, 46:2 (2019), s. 217–228. [wróć]
Zob. Terence Des Pres, Excremental Assault, [w:] The Survivor: An Anatomy of Life in the Death Camps, New York: Oxford University Press 1976, rozdz. 3. [wróć]
Hannah Arendt w liście do Karla Jaspersa, 17 grudnia 1946 roku: „Być może za tym wszystkim kryje się nie to, że pojedynczy ludzie zabijali innych pojedynczych ludzi z ludzkich powodów, ale że podjęto zorganizowaną próbę wyplenienia egzystencji człowieka”. Arendt / Jaspers Correspondence 1926–1949, red. Lotte Kohler, Hans Saner, San Diego: Harcourt Brace 1992, s. 69. [wróć]
Lawrence L. Langer, Holocaust Testimonies: The Ruins of Memory, New Haven: Yale University Press 1991, s. 171. [wróć]
Zob. ważny artykuł Jana Grabowskiego, Germany Is Fueling a False History of the Holocaust across Europe, „Haaretz”, 22 czerwca 2020, oraz Götz Aly, Europe against the Jews 1880–1945, New York: Metropolitan Books 2020. [wróć]
Aomar Boum, Sarah Abrevaya Stein (red.), The Holocaust and North Africa, Stanford: Stanford University Press 2019; Aomar Boum, Redrawing Holocaust Geographies: A Cartography of Vichy and Nazi Reach into North Africa, [w:] Simone Gigliotti, Hilary Earl (red.), A Companion to the Holocaust, Hoboken, NJ: Wiley 2020, s. 431–448; Yvonne Kozlovsky-Golan, Childhood Memories from the Giado Detention Camp in Libya: Fragments from the Oeuvre of Nava T. Barazani, „Shofar”, 38:1 (2020), s. 1–37. [wróć]
Susan Rubin Suleiman, Paradigms and Differences, [w:] Boum, Stein (red.), The Holocaust and North Africa, s. 217–218. [wróć]
Mark Edele, Sheila Fitzpatrick, Atina Grossmann (red.), Shelter from the Holocaust: Rethinking Jewish Survival in the Soviet Union, Detroit: Wayne State University Press 2017; Markus Nesselrodt, Dem Holocaust entkommen: Polnische Juden in der Sowjetunion 1939–1946, Berlin: De Gruyter 2019. [wróć]
Maria Tumarkin, Epilogue, [w:] Edele, Fitzpatrick, Grossmann (red.), Shelter from the Holocaust, s. 275–279. [wróć]
Simone Gigliotti, On the Trail of the Homeseeker: The Holocaust and the Cinema of the Displaced, Bloomington: Indiana University Press 2023. [wróć]
Diane F. Afoumado, France / Vichy, [w:] White, Hecker (red.), United States Holocaust Memorial Museum Encyclopedia of Camps and Ghettos 1933–1945, t. 3, s. 96. [wróć]
Zob. zwłaszcza Christian Gerlach, The Extermination of the European Jews, Cambridge: Cambridge University Press 2016; oraz David Cesarani, Ostateczne rozwiązanie. Losy Żydów w latach 1933–1949, przeł. P. Chojnacki, K. Bażyńska-Chojnacka, Warszawa: Prószyński i S-ka 2019. [wróć]
Des Pres, The Survivor; Langer, Holocaust Testimonies; Lawrence L. Langer, Admitting the Holocaust: Collected Essays, New York: Oxford University Press 1995; Amos Goldberg, Trauma in First Person: Diary Writing during the Holocaust, Bloomington: Indiana University Press 2017. [wróć]
Alon Confino, A World without Jews: The Nazi Imagination from Persecution to Genocide, New Haven: Yale University Press 2014. [wróć]
Zob. zwłaszcza Cesarani, Ostateczne rozwiązanie.[wróć]
Dan Stone, Race Science, Race Mysticism, and the Racial State, [w:] Devin O. Pendas, Mark Roseman, Richard F. Wetzell (red.), Beyond the Racial State: Rethinking Nazi Germany, New York: Cambridge University Press 2017, s. 176–196; Johann Chapoutot, The Law of Blood: Thinking and Acting as a Nazi, Cambridge, Mass.: The Belknap Press of Harvard University Press 2018. Jedną z najbardziej wnikliwych ocen nazistowskiej obsesji na punkcie rasy pozostaje książka z 1938 roku: Aurel Kolnai, The War Against the West, London: Victor Gollancz 1938. Zob. jej analizę: Wolfgang Bialas (red.), Aurel Kolnai’s “War against the West” Reconsidered, London: Routledge 2019. Zob. moje artykuły na ten temat w: Fascism, Nazism and the Holocaust: Challenging Histories, London: Routledge 2021. [wróć]
Zob. np. Anton Weiss-Wendt, Rory Yeomans (red.), Racial Science in Hitler’s New Europe 1938–1945, Lincoln: University of Nebraska Press 2013; Marius Turda (red.), The History of East-Central European Eugenics, 1900–1945: Sources and Commentaries, London: Bloomsbury 2015; Marius Turda, Paul J. Weindling (red.), Blood and Homeland: Eugenics and Racial Nationalism in Central and Southeast Europe 1900–1940, Budapest: Central European University Press 2007. [wróć]
Thomas Kühne, Belonging and Genocide: Hitler’s Community, 1918–1945, New Haven: Yale University Press 2010. [wróć]
Dobry przykład tego argumentu: zob. William W. Hagen, The Three Horsemen of the Holocaust: Anti-Semitism, East European Empire, Aryan Folk Community, [w:] Helmut Walser Smith (red.), The Oxford Handbook of Modern German History, Oxford: Oxford University Press 2011, s. 548–572. [wróć]
Peter Hayes, Profits and Persecution: Corporate Involvement in the Holocaust, [w:] James S. Pacy, Alan P. Wertheimer (red.), Perspectives on the Holocaust: Essays in Honor of Raul Hilberg, Boulder: Westview Press 1995, s. 64. [wróć]
Jürgen Matthäus, Anti-Semitism as an Offer: The Function of Ideological Indoctrination in the SS and Police Corps during the Holocaust, [w:] Dagmar Herzog (red.), Lessons and Legacies, t. 7: The Holocaust in International Perspective, Evanston: Northwestern University Press 2006, s. 116–128; Frank Bajohr, Vom antijüdischen Konsens zum schlechten Gewissen. Die deutsche Gesellschaft und die Judenverfolgung 1933–1945, [w:] Frank Bajohr, Dieter Pohl, Massenmord und schlechtes Gewissen: Die deutsche Bevölkerung, die NS-Führung und der Holocaust, Frankfurt am Main: Suhrkamp Taschenbuch Verlag 2008, s. 34–45; Jeffrey Herf, The Jewish Enemy: Nazi Propaganda during World War II and the Holocaust, Cambridge, Mass.: The Belknap Press of Harvard University Press 2006, rozdz. 2: Building the Anti-Semitic Consensus. [wróć]
Chodzi o tzw. DP camps, gdzie skrót DP oznacza displaced persons, czyli przesiedleńców. Stąd też potocznie obozy te nazywano po polsku obozami dla dipisów (przyp. tłum.). [wróć]
Hebrajska nazwa oznaczająca nielegalną imigrację Żydów do Palestyny – wbrew woli sprawujących tam kontrolę Brytyjczyków – w latach 1920–1948, a zwłaszcza w okresie II wojny światowej i tuż po niej (przyp. tłum.). [wróć]
Dan Stone, Goodbye to All That? The Story of Europe since 1945, Oxford: Oxford University Press 2014; Emma Kuby, Political Survivors: The Resistance, the Cold War, and the Fight against Concentration Camps after 1945, Ithaca: Cornell University Press 2019. [wróć]
Shirli Gilbert, Avril Alba (red.), Holocaust Memory and Racism in the Postwar World, Detroit: Wayne State University Press 2019; Michael Rothberg, Multidirectional Memory: Remembering the Holocaust in the Age of Decolonization, Stanford: Stanford University Press 2009; Bashir Bashir, Amos Goldberg (red.), The Holocaust and the Nakba: A New Grammar of Trauma and History, New York: Columbia University Press 2018. [wróć]
Harold Marcuse, The Revival of Holocaust Awareness in West Germany, Israel, and the United States, [w:] Carole Fink, Philipp Gassert, Detlef Junker (red.), 1968: The World Transformed, Cambridge: Cambridge University Press 1998, s. 421–438; Sebastian Gehrig, Sympathizing Subcultures? The Milieus of West German Terrorism, [w:] Martin Klimke, Jacco Pekelder, Joachim Scharloth (red.), Between Prague Spring and French May: Opposition and Revolt in Europe, 1960–1980, New York: Berghahn Books 2011; Michael Schmidtke, The German New Left and National Socialism, [w:] Philipp Gassert, Alan E. Steinweis (red.), Coping with the Nazi Past: West German Debates on Nazism and Generational Conflict, 1955–1975, New York: Berghahn Books 2006, s. 176–193; Christoph Schmidt, The Israel of the Spirit: The German Student Movement of the 1960s and Its Attitude to the Holocaust, „Dapim: Studies on the Shoah”, 24 (2010), s. 269–318. [wróć]
Cyt. za: Hans Kundnani, Utopia or Auschwitz: Germany’s 1968 Generation and the Holocaust, London: C. Hurst & Co. 2009, s. 145. Zob. moje omówienie: Stone, Goodbye to All That?, rozdz. 3, oraz Jan-Werner Müller, What Did They Think They Were Doing? The Political Thought of the (West European) 1968 Revisited, [w:] Vladimir Tismaneanu (red.), Promises of 1968: Crisis, Illusion, and Utopia, Budapest: Central European University Press 2011. [wróć]
Norbert Frei, Vergangenheitspolitik: Die Anfänge der Bundesrepublik und die NS-Vergangenheit, Munich: C. H. Beck 2012; Jacob S. Eder, Holocaust Angst: The Federal Republic of Germany and American Holocaust Memory since the 1970s, New York: Oxford University Press 2016; Carole Fink, West Germany and Israel: Foreign Relations, Domestic Politics, and the Cold War, 1965–1974, Cambridge: Cambridge University Press 2019; Eldad Ben-Aharon, The Geopolitics of Genocide in the Middle East and the Second Cold War: Israeli– Turkish–American Relations and the Contested Memories of the Armenian Genocide (1978–1988), rozprawa doktorska, Royal Holloway, University of London 2020. [wróć]
Dan Stone, On Neighbours and Those Knocking at the Door: Holocaust Memory and Europe’s Refugee Crisis, „Patterns of Prejudice”, 52:2–3 (2018), s. 231–243. [wróć]
David Motadel, Veiled Survivors: Jews, Roma and Muslims in the Years of the Holocaust, [w:] Jan Rüger, Nikolaus Wachsmann (red.), Rewriting German History: New Perspectives on Modern Germany, Houndmills: Palgrave Macmillan 2015, s. 288–305. [wróć]
Anson Rabinbach, Jack Zipes (red.), Germans and Jews since the Holocaust: The Changing Situation in West Germany, New York: Holmes & Meier 1986; Geoffrey Hartman (red.), Bitburg in Moral and Political Perspective, Bloomington: Indiana University Press 1986. Na temat Historikerstreit zob. zwłaszcza Charles S. Maier, The Unmasterable Past: History, Holocaust, and German National Identity, Cambridge, Mass.: Harvard University Press 1988. [wróć]
Gavriel D. Rosenfeld, Hi Hitler! How the Nazi Past is Being Normalized in Contemporary Culture, New York: Cambridge University Press 2014. [wróć]
Brytyjska organizacja z siedzibą w Londynie zajmująca się nauczaniem młodzieży o Zagładzie (przyp. tłum.). [wróć]
Carolyn J. Dean, Recent French Discourses on Stalinism, Nazism, and ‘Exorbitant’ Jewish Memory, „History & Memory”, 18:1 (2006), s. 43–85; Sarah Gensburger, Sandrine Lefranc, Beyond Memory: Can We Really Learn from the Past?, Houndmills: Palgrave Macmillan 2020; Wulf Kansteiner, Censorship and Memory: Thinking Outside the Box with Facebook, Goebbels, and Xi Jinping, „Journal of Perpetrator Research”, 4:1 (2021), s. 35–58. [wróć]
Zob. np. Maria Mälksoo, A Baltic Struggle for a ‘European Memory’: The Militant Mnemopolitics of The Soviet Story, „Journal of Genocide Research”, 20:4 (2018), s. 530–544; Aline Sierp, 1939 versus 1989 – A Missed Opportunity to Create a European Lieu de Mémoire?, „East European Politics and Societies and Cultures”, 31:3 (2017), s. 439–455. [wróć]
István Rév, Liberty Square, Budapest: How Hungary Won the Second World War, „Journal of Genocide Research”, 20:4 (2018), s. 607–623. [wróć]
Wspomnienia radykalnej prawicy nie doczekały się jeszcze odpowiednich badań. Zob. np. Madeleine Hurd, Steffen Werther: Go East, Old Man: The Ritual Spaces of SS Veterans’ Memory Work, „Culture Unbound”, 6:2 (2014), s. 327–359; Retelling the Past, Inspiring the Future: Waffen-SS Commemorations and the Creation of a ‘European’ Far-Right Counter-Narrative, „Patterns of Prejudice”, 50:4–5 (2016), s. 420–444. [wróć]
Zob. Geoff Eley, Nazism as Fascism: Violence, Ideology and the Ground of Consent in Germany 1930–1945, London: Routledge 2013, rozdz. 7; Stone, Goodbye to All That?; Dan Stone, The Return of Fascism in Europe? Reflections on History and the Current Situation, [w:] Eleni Braat, Pepijn Corduwener (red.), 1989 and the West: Western Europe and the End of the Cold War, London: Routledge 2020, s. 266–284. [wróć]
Robert Gerwarth, John Horne (red.), War in Peace: Paramilitary Violence in Europe after the Great War, Oxford: Oxford University Press 2012. [wróć]
Peter Viereck, Meta-Politics: The Roots of the Nazi Mind, wyd. popr., New York: Capricorn Books 1965 [1941], s. 313. [wróć]
Hannah Arendt, Fernsehgespräch mit Thilo Koch (1964), [w:] Arendt, Ich will verstehen: Selbstauskünfte zu Leben und Werk, red. Ursula Ludz, Monachium: Piper 1996, s. 40. [wróć]
Kim Wünschmann, Before Auschwitz: Jewish Prisoners in the Prewar Concentration Camps, Cambridge, Mass.: Harvard University Press 2015; Christopher Dillon, Dachau and the SS: A Schooling in Violence, Oxford: Oxford University Press 2015. [wróć]
Christopher R. Browning, Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, przeł. Piotr Budkiewicz, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis 2019, s. 14. [wróć]
Jochen Böhler, Robert Gerwarth (red.), The Waffen-SS: A European History, Oxford: Oxford University Press 2017. [wróć]
NDH – Nezavisna Država Hrvatska, czyli Niepodległe Państwo Chorwackie (przyp. tłum.). [wróć]
Pokazuje to Timothy Snyder. Zob. Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie, przeł. Bartłomiej Pietrzyk, Kraków: Znak Horyzont 2015, zwłaszcza rozdz. 9. [wróć]
Stanislav Zámečník, „Kein Häftling darf lebend in die Hände des Feindes fallen”: Zur Existenz des Himmler-Befehls vom 14./18. April 1945, „Dachauer Hefte”, 1 (1985), s. 219–231. [wróć]
Jeffrey C. Alexander, On the Social Construction of Moral Universals: The ‘Holocaust’ from War Crime to Trauma Drama, [w:] Alexander i in., Cultural Trauma and Collective Identity, Berkeley: University of California Press 2000, s. 196–263. [wróć]