Zagłada. Niezakończona historia Holocaustu - Dan Stone - ebook

Zagłada. Niezakończona historia Holocaustu ebook

Stone Dan

0,0
44,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Dzięki swojej erudycji i własnym badaniom autor poddaje wnikliwej analizie wiele utartych założeń i sposobów opowiadania o Zagładzie: przygląda się kwestiom rzekomo już dawno ustalonym, rzuca więcej światła na mniej znane aspekty ludobójstwa Żydów i podkreśla tezy, które jego zdaniem nie wybrzmiewały dotąd zbyt głośno. Ani przez chwilę nie pozwala nam uwierzyć, że wydarzenia te należą już bezpiecznie do przeszłości.

„W obliczu grozy Zagłady łatwo jest czuć się oszołomionym i żadna książka nie będzie w tym temacie ostatnim słowem. W przypadku Zagłady szczególnie trafne wydaje się powiedzenie, że historia powinna być niezakończona, gdyż idea niekończących się pytań i otwartości na nowe pomysły stanowi logiczną przeciwwagę dla pragnienia rozwiązań ostatecznych, ostatnich słów i ukończenia.”

fragment tekstu

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 503

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Czym jest Zagłada?

Nie ma ludzi czy­stych ani nieczy­stych, przy­naj­mniej co do zasady. Nie ma naro­dów wybra­nych. Są jed­nak tacy, któ­rzy znają gra­nicę mię­dzy tym, co dozwo­lone, a tym, co niedozwo­lone, i tacy, któ­rzy nie tylko jej nie znają, ale też nie chcą jej znać.

Abel Jacob Herz­berg1

Pro­gram akcji anty­ży­dow­skiej obej­mo­wał pozba­wie­nie Żydów praw oby­wa­tel­skich, napięt­no­wa­nie, pozba­wie­nie prawa gło­so­wa­nia, pod­da­nie ich sys­te­mowi gwał­tów skie­ro­wa­nych prze­ciw oso­bom i wła­sno­ści, depor­ta­cję, ujarz­mie­nie, pracę przy­mu­sową, wygło­dze­nie, mord i masową eks­ter­mi­na­cję. W jak dużym stop­niu spi­skow­com udało się cel ten osią­gnąć, można oce­nić tylko w przy­bli­że­niu, lecz w wielu miej­scach w Euro­pie wytę­pie­nie było nie­mal zupełne. Spo­śród 9 600 000 Żydów, któ­rzy miesz­kali w kra­jach Europy znaj­du­ją­cych się pod pano­wa­niem hitle­row­skim, wedle ostroż­nej oceny stra­ciło życie 5 700 000, z czego naj­więk­sza część zgi­nęła z rąk spi­skow­ców hitle­row­skich. W Euro­pie pozo­stały tylko resztki lud­no­ści żydow­skiej.

Akt oskar­że­nia, Mię­dzy­na­ro­dowy Try­bu­nał Woj­skowy, Norym­berga, 7 czerwca 1946 roku2

W pro­wa­dzo­nym w Ber­gen-Bel­sen dzien­niku młoda jugo­sło­wiań­ska Żydówka Hanna Lévy-Hass pisze o chłopcu, któ­rego obla­zły pchły i został odtrą­cony przez rodzinę:

[N]ie potra­fił wybić robac­twa, które go obsia­dło, ponie­waż go nie widział. Oko­pały się w jego skó­rze, a w jego brwiach aż się od nich roiło. Pierś aż mu poczer­niała od tych pcheł i ich gniazd. Ni­gdy cze­goś takiego nie widzie­li­śmy. W ogóle nie zda­wa­li­śmy sobie sprawy, że coś takiego jest moż­liwe. (…) Wszy­scy go uni­kają. Jego bra­cia i sio­stra drżą na sam jego widok, boją się jego pcheł, sko­wytu. (…) Któ­rejś nocy zwlókł swoje bez­u­ży­teczne ciało z jed­nej pry­czy na inną, (…) bła­ga­jąc, by mu zro­bili miej­sce. Wszy­scy odpy­chali go z obrzy­dze­niem. (…) Bole­sna histo­ria. Jego przy­pa­dek nie jest wyjąt­kowy3.

To nie­zwy­kły opis sto­pie­nia się czło­wie­czeń­stwa ze zwie­rzę­co­ścią, głę­boko trau­ma­tycz­nego zni­we­cze­nia wła­snego ja i odrazy, jaką to wzbu­dza u innych, któ­rzy oba­wiają się, że może ich spo­tkać to samo. Widać w nim prze­ra­ża­jące kon­se­kwen­cje nazi­stow­skich prze­śla­do­wań.

Jesza­jahu Szpi­gel w jed­nym ze swo­ich opo­wia­dań z getta łódz­kiego opi­suje star­szego Żyda, z któ­rego naigra­wają się nie­mieccy żoł­nie­rze, wsku­tek czego pod­czas poran­nych modlitw męż­czy­zna zacho­wuje się, jakby postra­dał zmy­sły:

Ze wstydu i z mdło­ści reb Bunem na chwilę zdrę­twiał. Krew odpły­nęła mu z serca do rąk, które zaczęły drżeć. Oczy roz­bły­sły mu nie­sa­mo­wi­tym zie­lo­nym pło­mie­niem. W przy­pły­wie nie­ziem­skiej siły odwró­cił się nagle do modlą­cych się Żydów i jął wydzie­rać im z rąk modli­tew­niki. Ci, prze­ra­żeni, odsu­nęli się na bok, a reb Bunem dalej wyry­wał im księgi psal­mów i obrzu­cał ich prze­kleń­stwami. Krzy­czał gło­sem opę­ta­nego, a jego sczer­wie­niała broda lśniła w mro­kach syna­gogi boskim gnie­wem: – Żydzi!!! Prze­stań­cie recy­to­wać psalmy! Bóg jest po stro­nie naszego wroga! (…) Bóg jest z Niem­cami! (…) Zakli­nam was, nie recy­tuj­cie wię­cej psal­mów! (…) Nasz świat spo­wił mrok!4

Rabin bez­cze­ści święte księgi i błaga zgro­ma­dzo­nych, by porzu­cili modli­twy.

Pew­nych waż­nych obsza­rów histo­rii Zagłady na­dal nie ujmuje się w powszech­nej nar­ra­cji. W oku­po­wa­nym przez Rumu­nów regio­nie Ukra­iny, który zwali Trans­ni­strią, Żydów zaga­niano do chle­wów, gdzie zama­rzali na śmierć i cier­pieli z powodu nie­uchron­nych epi­de­mii. Nie pła­cono im za pracę, choć obie­cy­wano zapłatę. Okra­dano ich i czę­sto pod­stę­pem nakła­niano do odda­wa­nia kosz­tow­no­ści i odzieży w zamian za żyw­ność, która ni­gdy nie docie­rała. W obo­zie Acme­cetca (ukr. Akme­czetka, dziś Pry­buż­żia) „[w]ięk­szość Żydów, morzona gło­dem, była już naga po kilku tygo­dniach, prze­wią­zu­jąc bio­dra szma­tami lub przy­kry­wa­jąc papie­rem”. Pre­fekt Modest Iso­pe­scu, „który z wszyst­kich obo­zów w Golta judeţ [okręgu Golta] upodo­bał sobie wła­śnie ten, kil­ku­krot­nie prze­pro­wa­dzał w nim inspek­cję, za każ­dym razem bawiąc się nie­dolą więź­niów, na przy­kład robiąc im zdję­cia, gdy »paśli się« w tra­wie na czwo­raka”. W obo­zie Pecio­ara (ukr. Peczera) „skrajny głód szybko pchnął więź­niów do jedze­nia korzeni roślin, gałą­zek, liści, ludz­kich odcho­dów, a nawet zwłok. Rumuń­scy i ukra­iń­scy straż­nicy gwał­cili młode Żydówki, które z kolei same odbie­rały sobie życie. Takie warunki sprzy­jały cho­ro­bom psy­chicz­nym i samo­bój­stwom”5.

Te opisy są bar­dzo odle­głe od poję­cia „prze­my­sło­wego mordu”, na­dal domi­nu­ją­cego w powszech­nej świa­do­mo­ści. Zresztą obraz „fabrycz­nego” ludo­bój­stwa jest mylący nawet w przy­padku nazi­stow­skich obo­zów śmierci. Jak bowiem zoba­czymy, pro­ces mor­do­wa­nia był bru­talny i mało sku­teczny nawet w Auschwitz.

Zagłada wywró­ciła świat ofiar do góry nogami, nie tylko nisz­cząc ich domy i rodziny, czym więk­szo­ści z nie­licz­nych oca­la­łych unie­moż­li­wiła powrót do kra­jów uro­dze­nia, ale także prze­ni­co­wu­jąc war­to­ści. Jak poka­zują powyż­sze przy­kłady, wsku­tek nazi­stow­skiej napa­ści wielu Żydów – tak w cza­sie wojny, jak i po jej zakoń­cze­niu – nie było w sta­nie kie­ro­wać się w życiu moral­no­ścią ani przy­ję­tymi nor­mami. Więź­nio­wie nazi­stow­skich gett i obo­zów tkwili nie na „innej pla­ne­cie”, ale w anus mundi, gdzie ludzką egzy­sten­cją wła­dały dosłowne i meta­fo­ryczne nie­czy­sto­ści6. To ludzie stwo­rzyli te miej­sca do nisz­cze­nia innych ludzi. Być może Zagłada, jak stwier­dziła Han­nah Arendt, była próbą wyple­nie­nia samego poję­cia czło­wieka7.

Arendt dobit­nie przy­po­mina nam, że w pew­nym sen­sie zapo­mnie­li­śmy, czym była Zagłada i jak nisz­czy­ciel­skie były jej skutki, lub też zupeł­nie to zlek­ce­wa­ży­li­śmy. Trauma wywo­łana Holo­cau­stem jest tak głę­boka, że trzeba wyjść poza jego mecha­ni­styczną inter­pre­ta­cję jako „prze­my­sło­wego ludo­bój­stwa”. Z kolei kola­bo­ra­cja, wyni­ka­jąca ze zbież­no­ści ide­olo­gicz­nych dążeń nazi­stów do uwol­nie­nia świata od Żydów oraz marzeń przy­wód­ców wielu państw naro­do­wych o stwo­rze­niu etnicz­nie jed­no­rod­nych spo­łe­czeństw, była w Euro­pie tak powszechna, że musimy prze­stać myśleć o Zagła­dzie jako o wyłącz­nie nie­miec­kim przed­się­wzię­ciu. Wywo­łali je jed­nak i w dużej mie­rze zre­ali­zo­wali Niemcy (włącz­nie z Austria­kami), dla­tego trzeba nam rów­nież sku­pić się na ide­olo­gii, poj­mo­wa­nej jako rodzaj fan­ta­sma­go­rycz­nej teo­rii spi­sko­wej, bo to ona sta­no­wiła sedno nazi­stow­skiego myśle­nia i dzia­ła­nia. Musimy też wresz­cie zro­zu­mieć następ­stwa Zagłady, które ukształ­to­wały lata powo­jenne i są odczu­walne do dziś.

Z histo­rii Holo­cau­stu w dużej mie­rze usu­nięto wywo­łaną nim traumę. Zde­cy­do­wa­nie też wyłą­czono ją z uro­czy­sto­ści upa­mięt­nia­ją­cych i z dys­ku­sji pro­wa­dzo­nych na jego temat w sfe­rze publicz­nej. Rzecz jed­nak nie w tym, że ludzie nie są poru­szeni, nie mają wie­dzy czy też nie uwa­żają tych wyda­rzeń za straszne, lecz w tym, że praw­dziwa otchłań cier­pie­nia, się­ga­jąca poza poziom jed­nostki czy rodziny, oraz jego daleko idące impli­ka­cje dla natury współ­cze­snego pań­stwa i współ­cze­snego świata w ogóle, są po pro­stu bar­dzo nie­przy­jemne i nie­kom­for­towe i ludzie sobie z nimi nie radzą – a przy­naj­mniej tak się wydaje. Pro­blem ten po czę­ści jest wyni­kiem sto­so­wa­nego słow­nic­twa. W swo­jej donio­słej pracy na temat świa­dectw Zagłady pisze o tym badacz lite­ra­tury Holo­cau­stu Law­rence Lan­ger:

Słowa takie jak prze­ży­cie i wyzwo­le­nie, utwo­rzone z rdzeni odwo­łu­ją­cych się do życia i wol­no­ści, wabią nas pew­nym rodza­jem wer­bal­nego zauro­cze­nia, które zbyt łatwo roz­wiewa mia­zmat obo­zo­wej męki i utrzy­mu­jący się po niej odór (…). Dostępne słow­nic­two kształ­tuje jed­no­lity obraz jaźni, co skła­nia nas, by doświad­cze­nie Zagłady dosto­so­wy­wać do wyobra­żeń o hero­izmie w cza­sie jej trwa­nia oraz o póź­niej­szym pro­ce­sie docho­dze­nia do sie­bie, które są nie­zgodne z jej realiami8.

Choć może to zabrzmieć dziw­nie – bio­rąc pod uwagę, jak bar­dzo przed­sta­wie­nia Zagłady prze­ni­kają kul­turę popu­larną – to powszechne jest rów­nież odwra­ca­nie wzroku. Argu­ment ten doty­czy nie tylko ckli­wego trak­to­wa­nia Holo­cau­stu w popu­lar­nych książ­kach i fil­mach, ale także pod­staw edu­ka­cji o Zagła­dzie i naboż­nych cere­mo­nii kome­mo­ra­tyw­nych. Może i wyci­skają one łzy, lecz zara­zem pomi­jają mil­cze­niem praw­dzi­wie nisz­czy­ciel­ską naturę Zagłady – dla jej ofiar i dla spo­łe­czeństw, z któ­rych się one wywo­dziły – oraz jej daleko idące następ­stwa dla naszego współ­cze­snego świata.

Musimy rów­nież pamię­tać, że Zagłada nie była wyłącz­nie sprawą nie­miecką9. Jed­nym z korzeni odro­dze­nia faszy­zmu w dzi­siej­szej Euro­pie jest fakt, że ludo­bój­stwo Żydów było tak grun­towne i bru­talne wsku­tek nie­mal powszech­nej kola­bo­ra­cji w wielu kra­jach kon­ty­nentu. Histo­rycy wie­dzą o tym od dawna, ale kolejne rządy państw euro­pej­skich tuszo­wały praw­dziwy zakres tej kola­bo­ra­cji. Powoli poja­wiają się nowe usta­le­nia i zaczy­nają padać słowa prze­pro­sin, ale wciąż jesz­cze nie oce­ni­li­śmy w pełni, do czego tak naprawdę doszło w okre­sie II wojny świa­to­wej na kon­ty­nen­cie, który tylko czę­ściowo można nazwać „Europą Hitlera”, lecz z całą pew­no­ścią „Europą anty­se­micką”. Trzeci tom Ency­klo­pe­dii obo­zów i gett (Encyc­lo­pe­dia of Camps and Ghet­tos) waszyng­toń­skiego Muzeum Holo­cau­stu (Uni­ted Sta­tes Holo­caust Memo­rial Museum) obej­muje miej­sca stwo­rzone przez reżimy sprzy­mie­rzone z nazi­stow­skimi Niem­cami. Tom ten liczy ponad dzie­więć­set stron i zawiera infor­ma­cje o pra­wie sied­miu­set miej­scach, od dale­kiej pół­nocy Nor­we­gii po góry Atlas i od Bre­ta­nii po Ukra­inę, z któ­rych żadne nie było obo­zem zarzą­dza­nym przez Niem­ców. Nie do wszyst­kich z tych miejsc wysy­łano Żydów na śmierć. Jed­nak więk­szość z nich była obo­zami, w któ­rych Żydów prze­trzy­my­wano i gdzie umie­rali wsku­tek pracy przy­mu­so­wej, nie­do­statku, braku żyw­no­ści i leków bądź też skąd ich depor­to­wano na śmierć. W niektó­rych przy­pad­kach, zwłasz­cza w Trans­ni­strii, Żydów mor­do­wano dzie­siąt­kami tysięcy lub zosta­wiano na pastwę losu, by zmarli „śmier­cią natu­ralną”. Te miej­sca i wyda­rze­nia poka­zują nie tylko, że powo­jenna nar­ra­cja o nie­miec­kim spraw­stwie Zagłady była jedy­nie czę­ściowo poprawna, ale też że kon­cep­cja ludo­bój­stwa prze­my­sło­wego – choć po czę­ści z pew­no­ścią wła­ściwa – nie oddaje doświad­czeń wielu ofiar. Nie­mal połowa z nich zmarła bowiem z głodu w get­tach lub zgi­nęła roz­strze­lana w bez­po­śred­nich maso­wych egze­ku­cjach, a ponadto – jak zoba­czymy – bru­talna była nawet śmierć w komo­rach gazo­wych, które nie sta­no­wiły przy­kła­dów tech­no­lo­gicz­nej wydaj­no­ści, gdyż ofiary umie­rały w mękach, doznaw­szy wcze­śniej ter­roru i depor­ta­cji w potwor­nych warun­kach, w któ­rych wiele z nich tra­ciło zmy­sły, zanim jesz­cze ujrzało wej­ście do komory gazo­wej.

Zagłada była wyda­rze­niem praw­dzi­wie trans­na­ro­do­wym. Dzia­ła­nia wdra­żane przez nazi­stów powie­lali bowiem ich sojusz­nicy i na odwrót – to pań­stwa kola­bo­ru­jące z III Rze­szą czę­sto wywie­rały na nią pre­sję, same przej­mu­jąc ini­cja­tywę w prze­śla­do­wa­niu Żydów. Na przy­kład rząd Vichy uprze­dził nazi­stów i swój pierw­szy Sta­tut des Juifs wpro­wa­dził, nie cze­ka­jąc na ich sygnał. Prze­śla­do­wa­nia w jed­nym miej­scu ośmie­lały innych, a te wza­jemne powią­za­nia uła­twiała podzie­lana na kon­ty­nen­cie ide­olo­gia faszy­stow­ska. Umoż­li­wiło to ogól­no­eu­ro­pej­ską zbrod­nię, któ­rej bez niczy­jej pomocy byłoby Niem­com znacz­nie trud­niej doko­nać.

Podob­nie wygląda to z per­spek­tywy ofiar. Histo­rycy dopiero dziś szcze­gó­łowo przy­glą­dają się doświad­cze­niom Żydów, któ­rzy w nazi­stow­ską sieć nie wpa­dli bez­po­śred­nio. Wie­lo­krot­nie opi­sy­wano już depor­ta­cję i zagładę Żydów z Fran­cji, Holan­dii, Bel­gii, Sło­wa­cji, Pol­ski, Węgier, Gre­cji i innych kra­jów. Nie­mniej jed­nak wciąż poja­wiają się nowe odkry­cia, zwłasz­cza doty­czące ról odgry­wa­nych przez lokal­nych, nie­nie­miec­kich akto­rów oraz doświad­cza­nia Zagłady jako cią­głego ruchu. Wielu wschod­nio­eu­ro­pej­skich Żydów zabito w miej­scu zamiesz­ka­nia latem i jesie­nią 1941 roku, wielu innych poj­mano w obła­wach i depor­to­wano na śmierć, ale czę­sto pomija się cały pro­ces aresz­to­wa­nia, gro­ma­dze­nia, prze­trzy­my­wa­nia, depor­ta­cji, podróży i dotar­cia na miej­sce, a dla wielu ofiar, prze­wo­żo­nych z obozu do obozu, histo­ria była nawet dużo bar­dziej zło­żona. Jak zoba­czymy, nie­które ofiary prze­trwały pięć, sześć lub wię­cej obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych, zwłasz­cza w póź­niej­szych eta­pach wojny, kiedy Żydów wyko­rzy­sty­wano jako nie­wol­ni­czą siłę robo­czą w małych obo­zach powią­za­nych z kon­kret­nymi fir­mami, naj­mu­ją­cymi od SS tak zwa­nych Arbe­it­sju­den, czyli Żydów prze­zna­czo­nych do pracy.

Także dopiero dziś histo­rycy opi­sują fakt, że Zagłada wykro­czyła poza gra­nice Europy. W więk­szo­ści publi­ka­cji o histo­rii Holo­cau­stu nie­mal cał­ko­wi­cie pomi­jano Afrykę Pół­nocną, choć w szer­szym uję­ciu obej­muje on rów­nież prze­śla­do­wa­nia Żydów w kon­tro­lo­wa­nym przez Vichy Magh­re­bie oraz na obsza­rach oku­po­wa­nych przez Niem­ców i Wło­chów. Żydzi w Afryce Pół­noc­nej pod­le­gali bowiem fran­cu­skim i wło­skim pra­wom raso­wym, ich wła­sność kon­fi­sko­wano, a ich samych inter­no­wano i zmu­szano do pracy przy­mu­so­wej. Nie­któ­rych depor­to­wano do obo­zów zagłady w Euro­pie. Podobny los spo­tkał miesz­ka­ją­cych we Fran­cji Żydów pół­noc­no­afry­kań­skich10. Rosnąca liczba badań nad doświad­cze­niami Żydów w Afryce Pół­noc­nej każe zre­wi­do­wać nasze myśle­nie o Zagła­dzie, gdyż okre­śla­nie jej jako „zbrodni ogól­no­eu­ro­pej­skiej” nie wydaje się już cał­ko­wi­cie ade­kwatne, nawet jeśli uznamy, że kraje dziś uwa­żane za „Afrykę Pół­nocną” były wów­czas w pew­nym sen­sie czę­ścią „Europy” jako kolo­nie euro­pej­skie11. Ponadto kil­ka­set tysięcy Żydów jesie­nią 1941 roku ucie­kło lub zostało depor­to­wa­nych ze wschod­niej Pol­ski i lata wojny spę­dziło jako uchodźcy w Związku Radziec­kim. Cho­ciaż nie odczuli oni w pełni cię­żaru nazi­stow­skiej oku­pa­cji, to ich histo­rie rów­nież wiążą się z wie­loma ofia­rami śmier­tel­nymi. Pod koniec wojny powró­cili do kraju, lecz szybko się oka­zało, że z powodu nie­słab­ną­cego anty­se­mi­ty­zmu nie mogą w nim pozo­stać. O tych Żydach nie­wiele wia­domo. Część z nich wal­czyła w pol­skim woj­sku i wró­ciła do Europy przez Iran, a wielu innych prze­żyło w Azji Środ­ko­wej lub na Sybe­rii. Ich histo­rie są nie­zwy­kłe, bo choć są wdzięczni Sowie­tom za ura­to­wa­nie życia, to musieli zma­gać się z kaf­kow­ską biu­ro­kra­cją sowiecką i ogra­ni­cze­niami swo­ich praw12. Na przy­kład Linę, ciotkę Marii Tumar­kin, depor­to­wano jako dziecko z rodziną z Kijowa do Uzbe­ki­stanu, gdzie wszy­scy zacho­ro­wali na mala­rię i wyko­ny­wali ciężką pracę, sta­ra­jąc się mimo wszystko utrzy­mać się przy życiu. Ura­to­wał ich przy­pa­dek. Otóż w Samar­kan­dzie ciotka Liny Tamara spo­tkała swo­jego byłego pro­fe­sora z Char­kow­skiego Insty­tutu Medycz­nego, dzięki czemu dostali przy­dział do osady Maliu­tin­skaja, gdzie mieli zało­żyć punkt medyczny13. Okrutną rze­czy­wi­stość Związku Radziec­kiego wielu pol­sko-żydow­skich uchodź­ców prze­trwało wła­śnie dzięki takim przy­pad­ko­wym zda­rze­niom. Żydzi byli roz­pro­szeni po całym świe­cie, od Mau­ri­tiusa po oku­po­waną przez Japoń­czy­ków Man­dżu­rię, od Boli­wii po Fili­piny. I mimo że cen­trum ludo­bój­stwa była oku­po­wana przez nazi­stów Europa, to jego skutki dało się odczuć na całym świe­cie14.

Choć zatem prze­śla­do­wa­nia Żydów, które dopro­wa­dziły do Zagłady, były – co trzeba z naci­skiem pod­kre­ślić – przed­się­wzię­ciem nie­miec­kim, to współ­brz­miały one z pro­gra­mami wielu euro­pej­skich reżi­mów faszy­stow­skich i auto­ry­tar­nych. Bez tego para­so­lo­wego pro­jektu nie­miec­kiego Holo­caust w Euro­pie by się nie wyda­rzył. W odróż­nie­niu od Niem­ców sojusz­nicy III Rze­szy nie byli owład­nięci taką obse­sją na punk­cie „histo­rycz­nego zagro­że­nia dla świata” ze strony Żydów, choć nie­któ­rzy byli jej bli­scy, zwłasz­cza pewne postaci w chor­wac­kich, rumuń­skich i fran­cu­skich war­stwach przy­wód­czych. Jed­nak bez skwa­pli­wej współ­pracy licz­nych kola­bo­ran­tów w całej Euro­pie Niem­com byłoby znacz­nie trud­niej zabić tak wielu Żydów. W Nor­we­gii, Fran­cji i Węgrzech to bowiem lokalna poli­cja łapała, strze­gła i depor­to­wała Żydów. Z kolei w Sło­wa­cji impuls do depor­ta­cji Żydów pocho­dził nie tyle od Niem­ców, ile od miej­sco­wego reżimu „kle­ry­kalno-faszy­stow­skiego”. To samo doty­czy kraju oświe­ce­nia, w któ­rym to fran­cu­scy urzęd­nicy opra­co­wali anty­ży­dow­skie usta­wo­daw­stwo i zapew­nili per­so­nel do aresz­to­wań i depor­ta­cji Żydów – „jedy­nego kraju w Euro­pie Zachod­niej, w któ­rym Żydów depor­to­wano ze strefy nie­bę­dą­cej pod bez­po­śred­nią oku­pa­cją nie­miecką”15. W Rumu­nii conducător (przy­wódca) Ion Anto­ne­scu i jego reżim sko­rzy­stali z oka­zji, jaką dały im nie­miec­kie plany, i prze­pro­wa­dzili wła­sną Zagładę, depor­tu­jąc Żydów z nie­dawno zaanek­to­wa­nych obsza­rów do Trans­ni­strii i zabi­ja­jąc ich tam, a wraz z nimi także miej­sco­wych Żydów i Romów.

W Holo­caust uwi­kłana jest cała Europa, a nie tylko reżim nazi­stow­ski i kilku kola­bo­ran­tów. Spu­ści­zna kola­bo­ra­cyj­nej Europy widoczna jest w opo­rze wobec badań, które z nacjo­na­li­stycz­nego punktu widze­nia „szka­lują” dobre imię narodu, czego przy­kła­dem są próby ści­ga­nia przez pol­ski rząd tych histo­ry­ków, któ­rzy opu­bli­ko­wali infor­ma­cje o Pola­kach wyda­ją­cych Żydów nazi­stow­skim oku­pan­tom, czy we wzno­sze­niu pomni­ków i wspie­ra­niu muzeów, które wybiór­czo inter­pre­tują prze­szłość tak, by wła­sny naród uka­zać jako nie­winną ofiarę lub jako wspól­notę ratu­jącą Żydów, tak jak w przy­padku kon­tro­wer­syj­nych pomni­ków odsło­nię­tych nie­dawno w Węgrzech. Naj­bar­dziej jed­nak uwi­dacz­nia tę spu­ści­znę nie­po­ko­jąca łatwość, z jaką coraz więk­sza część spo­łe­czeń­stwa euro­pej­skiego sięga po idee, obrazy i słow­nic­two zwią­zane z faszy­zmem, o czym świad­czy na przy­kład łącze­nie migran­tów z prze­stęp­czo­ścią czy cho­ro­bami.

Sporo ludzi „osta­teczne roz­wią­za­nie” odczy­tuje jako pro­ces mecha­niczny – jako plan prze­my­sło­wego ludo­bój­stwa – lecz to odciąga naszą uwagę od losu więk­szo­ści ofiar. Żydów zabi­jano bowiem w bru­tal­nych bez­po­śred­nich egze­ku­cjach, gło­dzono na śmierć w get­tach, mor­do­wano w obo­zach zagłady. Poję­cie „prze­my­sło­wego ludo­bój­stwa” to zatem utarty zwrot, który nie tylko unie­moż­li­wia myśle­nie, lecz rów­nież nie oddaje pro­cesu, który był okrutny, bez­względny i głę­boko trau­ma­tyczny – i to bez względu na to, czy mowa o dołach śmierci w zachod­niej czę­ści Związku Radziec­kiego, czy też o ośrod­kach zagłady, gdzie w szczy­to­wym okre­sie pro­ces mor­do­wa­nia był nie­zwy­kle szybki.

Trze­cim aspek­tem, na który chcę zwró­cić uwagę, jest potrzeba „powrotu do ide­olo­gii”. Kilka ostat­nich dużych syn­te­tycz­nych histo­rii Zagłady ode­szło bowiem od tej kwe­stii, kła­dąc nacisk na reak­tywny cha­rak­ter nie­miec­kiego pro­cesu decy­zyj­nego, w któ­rym główną rolę odgry­wały wyda­rze­nia mili­tarne16. Przez powrót do ide­olo­gii należy rozu­mieć nie tyle pro­stą inter­pre­ta­cję „inten­cjo­na­li­styczną”, według któ­rej nazi­ści wymor­do­wali Żydów, ponie­waż taki zamiar mieli od samego początku, ile wska­za­nie na kul­tu­rowe ima­gi­na­rium odda­jące nazi­stow­skie marze­nia o świe­cie bez Żydów, snute na długo przed wdro­że­niem pro­gramu ludo­bój­stwa. W niniej­szej książce opie­ram się oczy­wi­ście na nazi­stow­skich doku­men­tach, ale także na pisa­nych pod­czas Zagłady pamięt­ni­kach, na powo­jen­nych zezna­niach i zapi­skach oraz na lite­ra­tu­rze pięk­nej. Jeśli bowiem uważ­nie się im wszyst­kim przyj­rzeć, to pozwa­lają one uświa­do­mić sobie strasz­liwe znisz­cze­nia doko­nane przez Holo­caust. Nie­stety tylko nie­liczni bada­cze w swych bada­niach przy­glą­dają się emo­cjom. Naukowcy zbyt czę­sto się od nich odgra­dzają, zapo­mi­na­jąc o pier­wot­nych powo­dach, dla któ­rych zajęli się Zagładą17.

Cho­ciaż przed II wojną świa­tową nie było planu wymor­do­wa­nia euro­pej­skich Żydów, to Holo­caust roz­po­czął się od poja­wie­nia się ludo­bój­czej fan­ta­zji na długo przed samymi mor­dami. O „świe­cie bez Żydów” nazi­ści marzyli bowiem już od chwili powsta­nia par­tii nazi­stow­skiej18. Podobne marze­nia miało wiele euro­pej­skich państw naro­do­wych. W pań­stwach powsta­łych po roz­pa­dzie monar­chii austro-węgier­skiej, w nieco wcze­śniej­szych two­rach, takich jak zjed­no­czone Wło­chy czy Bel­gia, a także w pań­stwach ist­nie­ją­cych znacz­nie dłu­żej, takich jak Fran­cja, w epoce nacjo­na­li­zmów poja­wiły się na wielką skalę ruchy naty­wi­styczne, któ­rych marze­nia o stwo­rze­niu czy­stych etnicz­nie naro­dów współ­grały z nazi­stow­skimi celami pozby­cia się Żydów i innych grup mniej­szo­ścio­wych. Sam pro­ces docho­dze­nia do ludo­bój­stwa pod wie­loma wzglę­dami prze­bie­gał ad hoc i – jak suge­rują naj­now­sze bada­nia – był sil­nie uza­leż­niony od sytu­acji mili­tar­nej: nazi­ści nie mogli depor­to­wać Żydów z kra­jów, któ­rych jesz­cze nie zajęli, ani z kra­jów Osi, któ­rych przy­wódcy nie chcieli ich depor­to­wać, takich jak Wło­chy przed rokiem 1943 czy Fin­lan­dia. Nie ozna­cza to jed­nak, że zagłada Żydów była dzie­łem przy­padku19. Nie­na­wiść i, co waż­niej­sze, strach przed Żydami były w nazi­stow­skim myśle­niu głę­boko zako­rze­nione. Zagłada nie była okre­ślona z góry przez jakiś rze­czy­wi­sty, kon­kretny plan, jed­nak stwier­dze­nie, że ludo­bój­stwo Żydów już od lat dwu­dzie­stych XX wieku zwia­sto­wały tek­sty, prze­mowy i dzia­ła­nia nazi­stów, nie ozna­cza odczy­ty­wa­nia histo­rii wstecz. Obec­nie trzeba ponow­nie poło­żyć nacisk na ide­olo­gię nazi­stow­ską, a w szcze­gól­no­ści na sze­roko rozu­miane myśle­nie w kate­go­riach rasy: nie tylko na naukę o rasie, ale też na misty­cyzm rasowy, któ­rym nazi­stow­scy ide­olo­dzy wyja­śniali meta­fi­zykę i antro­po­lo­gię nie­miec­kiej wyż­szo­ści, utrzy­mu­jąc, że ruch dzie­jów doko­nuje się w wyniku star­cia mię­dzy dobrem a złem, repre­zen­to­wa­nym z jed­nej strony przez Niem­ców, a z dru­giej przez nisz­czy­cieli ras – Żydów20. Takie tek­sty o rasie roz­brzmie­wały echem w całej Euro­pie, a ich cechą wspólną we wszyst­kich kra­jach była demo­ni­za­cja Żydów21.

Sze­roko rozu­miana ide­olo­gia – nie tylko jako świa­dome sta­no­wi­sko poli­tyczne, ale jako „cało­ściowy spo­sób życia” – wiąże się rów­nież z nazi­stow­skimi mrzon­kami o pozy­ska­niu w Euro­pie Wschod­niej Leben­sraum (prze­strzeni życio­wej) i o stwo­rze­niu w Rze­szy „wspól­noty rasy” (Volks­ge­me­in­schaft). Marze­nia te wła­ści­wie były ze sobą ści­śle powią­zane. Kon­cep­cja jed­no­li­tego i har­mo­nij­nego spo­łe­czeń­stwa Aryj­czy­ków wyma­gała bowiem „usu­nię­cia” tych, któ­rzy jego powsta­niu stali na prze­szko­dzie22. W szcze­gól­no­ści ozna­czało to Żydów, ponie­waż nie byli oni jedy­nie nie­mi­łymi este­tycz­nie ozna­kami nie­do­sko­na­ło­ści wspól­noty, takimi jak nie­peł­no­sprawni, ale – jak wie­rzyli nazi­ści – czyn­nie dążyli do znisz­cze­nia Niem­ców. Choć każde z trzech zagad­nień – anty­se­mi­tyzm, impe­rium i wspól­notę rasy – można by roz­pa­try­wać z osobna i po kolei ana­li­zo­wać, jak każde z nich przy­czy­niło się do roz­woju Zagłady, to dla nazi­stów były one nie­roz­łączne23. Nazi­stow­skie impe­rium na wscho­dzie – w umy­śle Hitlera sta­no­wiące replikę Impe­rium Bry­tyj­skiego w Indiach bądź też eks­pan­sji „bia­łej” cywi­li­za­cji w Sta­nach Zjed­no­czo­nych – było z koniecz­no­ści anty­se­mic­kie, ponie­waż dla nazi­stów radziecki komu­nizm był rów­no­znaczny z Żydami („żydo­ko­muna”), a w kraju wspól­nota rasy opie­rała się na cał­ko­wi­tym wyklu­cze­niu Żydów. Ide­olo­gia ozna­cza tu zatem wiarę w imma­nentną wspól­notę – oraz dzia­ła­nia na rzecz jej stwo­rze­nia – któ­rej kon­struk­cji można doko­nać jedy­nie poprzez ludo­bój­czą destruk­cję.

Do pew­nego stop­nia mię­dzy tym a poprzed­nim stwier­dze­niem – o paneu­ro­pej­sko­ści Zagłady – wystę­puje pewne napię­cie, ponie­waż sku­pie­nie się na ide­olo­gii uka­zuje róż­nicę mię­dzy reżi­mem nazi­stow­skim a jego kola­bo­ran­tami. Nie ma wąt­pli­wo­ści co do anty­se­mic­kich obse­sji przy­wód­ców takich jak Tiso, Anto­ne­scu czy Hor­thy, ale Żydów uwa­żali oni przede wszyst­kim za prze­bie­głych kon­ku­ren­tów, unie­moż­li­wia­ją­cych naro­dowi tytu­lar­nemu osią­gnię­cie jego poten­cjału, a nie – jak poj­mo­wali to czo­łowi nazi­ści – za wcie­le­nie zła czy za zagra­ża­ją­cego światu meta­fi­zycz­nego wroga. Kola­bo­ro­wano z wielu powo­dów. Naj­bar­dziej oczy­wi­ste z nich to kon­so­li­da­cja narodu oraz chci­wość i prze­kup­ność. Na pozio­mie bar­dziej lokal­nym wymie­nić jed­nak należy rów­nież strach, despe­ra­cję i chy­trość. Histo­ryk Peter Hayes, komen­tu­jąc zbio­rowe zaan­ga­żo­wa­nie nie­miec­kich kor­po­ra­cji w Holo­caust, pisze, że „jeśli pali­wem napę­dza­ją­cym nazi­stow­skie Niemcy na dro­dze do Zagłady była nie­na­wiść, to droga ta wybru­ko­wana była nie tylko obo­jęt­no­ścią, jak wska­zy­wał Ian Ker­shaw, ale i wła­sną korzy­ścią”24. Ponie­waż jed­nak Holo­caust – przed­się­wzię­cie przede wszyst­kim nie­miec­kie – wszę­dzie znaj­do­wał skwa­pli­wych kola­bo­ran­tów, to należy pod­kre­ślić, że wspólne mil­czące ramy, kon­sen­sus czy wartą przy­ję­cia ofertę sta­no­wiła tu ide­olo­gia, a zwłasz­cza anty­se­mi­tyzm25. Poza tym we wszyst­kich kra­jach oku­po­wa­nych przez nazi­stow­skie Niemcy, a także ich sojusz­ni­ków nie­trudno zna­leźć zacie­kle anty­se­mic­kie tek­sty i przy­kłady kola­bo­ran­tów, któ­rych poglądy były bar­dzo bli­skie nazi­zmowi. Kola­bo­ra­cja nie wyni­kała jedy­nie z opor­tu­ni­zmu.

Należy też wresz­cie pamię­tać, że Zagłada nie skoń­czyła się w maju 1945 roku wraz z wyzwo­le­niem obo­zów. Nie­liczni oca­lali Żydzi euro­pej­scy, wstrzą­śnięci i wście­kli, zostali bez dachu nad głową (z wyjąt­kiem nie­wiel­kiej liczby zachod­nio­eu­ro­pej­skich Żydów, któ­rzy mogli sto­sun­kowo łatwo wró­cić do domu), bez rodzin, spo­łecz­no­ści i ojczyzn. W Pol­sce powra­ca­jący Żydzi – w tym wielu po latach uchodź­czej ponie­wierki w Związku Radziec­kim – doświad­czyli pogro­mów, w Węgrzech spo­tkali się z nie­do­wie­rza­niem i pogardą ze strony tych, któ­rzy zajęli ich miesz­ka­nia, a w Holan­dii w ich opo­wie­ści nie chciano wie­rzyć, bo Holen­drzy zajęci byli wła­snym cier­pie­niem pod­czas „gło­do­wej zimy” 1944–1945. Utwo­rze­nie obo­zów dla dipi­sów (prze­sie­dleń­ców)26 – i to aku­rat w Niem­czech i Austrii (a w mniej­szym stop­niu także we Wło­szech) – oraz uwię­zie­nie przez Bry­tyj­czy­ków na Cyprze „nie­le­gal­nych” żydow­skich migran­tów (alija bet27) wzbu­dziły u wielu oca­la­łych Żydów poczu­cie, że w Euro­pie nie ma już dla nich przy­szło­ści. Ocze­ki­wali, że alianci pomogą im się osie­dlić tam, gdzie zechcą, lecz znów zostali zatrzy­mani, a prze­ja­wem ich gorz­kiego roz­cza­ro­wa­nia był odru­chowy syjo­nizm. I cho­ciaż bli­sko połowa wszyst­kich oca­la­łych tra­fiła osta­tecz­nie do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, to dla więk­szo­ści z nich pierw­szym wybo­rem była Pale­styna. Wkrótce potem doszło do powsta­nia pań­stwa Izrael, co nastą­piło w kon­tek­ście wojny, w któ­rej znaczną część żoł­nie­rzy sta­no­wili oca­lali z Zagłady, i wsku­tek sze­regu wyda­rzeń, do któ­rych bez Zagłady mogłoby ni­gdy nie dojść.

W następ­nych dzie­się­cio­le­ciach pamięć o Zagła­dzie była w wyda­rze­niach na świe­cie na­dal obecna: w walce o prawa oby­wa­tel­skie oraz prze­ciw apar­the­idowi, w anty­ko­lo­nia­li­zmie oraz w woj­nach w Algie­rii i innych kolo­niach. Przy­wo­ły­wano wspo­mnie­nia kola­bo­ra­cji, odświe­żano faszy­stow­skie inter­pre­ta­cje histo­rii i akty­wi­zo­wano anty­fa­szyzm, co razem two­rzyło zło­żoną, a w nie­któ­rych wypad­kach wręcz tok­syczną mie­szankę28. W Izra­elu za pre­kur­so­rów IDF (Sił Obron­nych Izra­ela) oraz mili­tar­nego nasta­wie­nia nowego pań­stwa uwa­żano bojow­ni­ków z war­szaw­skiego getta. W 1953 roku powo­łano do życia Yad Vashem, izra­el­ski ośro­dek pamięci i badań nad Zagładą, w wyniku czego, jak można się było spo­dzie­wać, Holo­caust zna­lazł się w cen­trum auto­per­cep­cji nowego pań­stwa – to był wła­śnie ów instynk­towny dipi­sow­ski syjo­nizm w dzia­ła­niu, odrzu­cany przez Europę i Stany Zjed­no­czone. Potrzeba było kil­ku­dzie­się­ciu lat, by na izra­el­skich inte­lek­tu­ali­stach i izra­el­skiej opi­nii publicz­nej ślad odci­snęły wyda­rze­nia towa­rzy­szące powsta­niu ich pań­stwa, a zwłasz­cza Nakbie, czyli pale­styń­skiej kata­stro­fie, w ramach któ­rej Pale­styń­czy­ków wypę­dzano z miast i wsi, zaję­tych póź­niej przez żydow­skich osad­ni­ków29. W 1968 roku uczest­nicy pro­te­stów stu­denc­kich w Euro­pie i obu Ame­ry­kach instru­men­ta­li­zo­wali pamięć o Zagła­dzie, wyko­rzy­stu­jąc ją do kry­tyki star­szych poko­leń, a spo­sób, w jaki to czę­sto czy­nili, wska­zy­wał, że pomimo swo­ich anty­fa­szy­stow­skich dekla­ra­cji nie rozu­mieli praw­dzi­wej grozy Zagłady30. Wielce nie­go­dzi­wym tego przy­kła­dem jest porwa­nie w 1976 roku samo­lotu Air France lecą­cego z Izra­ela do Fran­cji. Po wylą­do­wa­niu w Entebbe w Ugan­dzie zachod­nio­nie­mieccy i pale­styń­scy pory­wa­cze doko­nali „selek­cji”, wybie­ra­jąc na zakład­ni­ków wszyst­kich pasa­że­rów żydow­skich i izra­el­skich, a uwal­nia­jąc pozo­sta­łych. Ta akcja wyraź­nie poka­zała, że pory­wa­cze nie prze­pra­co­wali faszy­zmu swo­ich rodzi­ców. Była ona „kom­pul­syw­nym powie­le­niem nazi­stow­skich zbrodni przez tych, któ­rzy pró­bo­wali się od nich zdy­stan­so­wać”, jak ujął to póź­niej przy­wódca stu­dencki Joschka Fischer31.

Jed­nak skutki Zagłady były rów­nież odczu­walne glo­bal­nie – od szla­ków umoż­li­wia­ją­cych nazi­stom ucieczkę do Ame­ryki Połu­dnio­wej po stwo­rze­nie mię­dzy­na­ro­do­wych ram praw­nych doty­czą­cych praw uchodź­ców. Pewną rolę ode­grał też Holo­caust w sta­ra­niach podej­mo­wa­nych przez Niemcy Zachod­nie, by na nowo stać się suwe­ren­nym naro­dem, na przy­kład w nego­cja­cjach poro­zu­mień doty­czą­cych repa­ra­cji wojen­nych, a także w mię­dzy­na­ro­do­wych deba­tach na temat ludo­bój­stwa Ormian i pro­blemu ter­ro­ry­zmu ormiań­skiego w latach osiem­dzie­sią­tych XX wieku oraz w zimnowojen­nych sto­sun­kach mię­dzy Wscho­dem a Zacho­dem32. Od zakoń­cze­nia zim­nej wojny oba­lono wiele powo­jen­nych mitów, lecz rów­no­le­gle zaczęły się poja­wiać liczne nar­ra­cje rewi­zjo­ni­styczne. Obec­nie wiemy na przy­kład wię­cej o lokal­nej kola­bo­ra­cji w róż­nych kra­jach euro­pej­skich, ale jed­no­cze­śnie jeste­śmy świad­kami nowych faszy­stow­skich inter­pre­ta­cji prze­szło­ści, któ­rych jesz­cze kil­ka­dzie­siąt lat temu – tak ze wzglę­dów praw­nych, jak i mar­ke­tin­go­wych – nikt nie ośmie­liłby się dru­ko­wać. Obrazy Zagłady, a zwłasz­cza odnie­sie­nia do Kin­der­tran­spor­tów, stały się powszechne w pro­wa­dzo­nych od 2015 roku deba­tach na temat roz­wią­zań „kry­zysu uchodź­czego” w Euro­pie oraz w spo­rach o pozy­cję islamu w spo­łe­czeń­stwach wie­lo­kul­tu­ro­wych33. Jest coś nie­zwy­kłego w tym, że rady­kal­nie pra­wi­cowe par­tie i ruchy euro­pej­skie sprzy­mie­rzają się z pre­mie­rem Izra­ela Bin­ja­mi­nem Netan­jahu. Nic dziw­nego zatem, że zda­niem nie­któ­rych bada­czy, szu­ka­ją­cych spo­sobu na odtru­cie współ­cze­snych sto­sun­ków mię­dzy­gru­po­wych, należy pod­kre­ślać, iż w cza­sach nazi­zmu los muzuł­ma­nów i Żydów był do pew­nego stop­nia podobny, czego przy­kła­dem były mordy na muzuł­mań­skich Romach34.

W poli­tyce mię­dzy­na­ro­do­wej, w zma­ga­niach mię­dzy­po­ko­le­nio­wych i kry­zy­sach geo­po­li­tycz­nych wpływ Zagłady stał się zatem widoczny, jesz­cze zanim upa­mięt­nia­nie, popu­larna repre­zen­ta­cja oraz sto­sowna edu­ka­cja stwo­rzyły jej „świa­do­mość”. Ludo­bój­stwo Żydów do sfery publicz­nej wpro­wa­dziły na przy­kład pod­jęte w 1950 roku nego­cja­cje w spra­wie repa­ra­cji Nie­miec Zachod­nich dla Izra­ela, jero­zo­lim­ski pro­ces Adolfa Eich­manna z 1961 roku oraz pro­ces straż­ni­ków z Auschwitz we Frank­fur­cie z lat 1963–1964, a do jego opi­sa­nia zaczęto wów­czas uży­wać okre­śle­nia „Holo­caust”. W latach osiem­dzie­sią­tych, a zwłasz­cza w latach dzie­więć­dzie­sią­tych minio­nego wieku poja­wiło się mnó­stwo fil­mów fabu­lar­nych i doku­men­tal­nych, ksią­żek oraz innych form przed­sta­wia­nia Zagłady. Wszyst­kie one, począw­szy od serialu tele­wi­zyj­nego Holo­caust z 1978 roku, a skoń­czyw­szy na nagro­dzo­nej wie­loma Osca­rami Liście Schin­dlera z 1993 roku, przy­czy­niły się do gwał­tow­nego wzro­stu świa­do­mo­ści Zagłady, głów­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, w Niem­czech Zachod­nich (na różne zło­żone spo­soby) i w całej Euro­pie Zachod­niej. Pro­ces ten miał wiele eta­pów. Kiedy w maju 1985 roku Ronald Reagan odwie­dził cmen­tarz w Bit­burgu, oca­lali z Zagłady z Eliem Wie­se­lem na czele wyra­zili swoje obu­rze­nie, zwłasz­cza gdy odkryto, że obok zwy­kłych żoł­nie­rzy Wehr­machtu pocho­wano tam też eses­ma­nów (tak jakby w porządku było odda­wać hołd samemu Wehr­mach­towi). Pod­czas Histo­ri­ker­streit, czyli debaty histo­ry­ków w Niem­czech Zachod­nich, w pra­sie roz­go­rzał spór o to, czy Zagładę można porów­ny­wać do sta­li­now­skich guła­gów. A obawy o odbu­dowę nie­miec­kiej potęgi po zjed­no­cze­niu pod koniec zim­nej wojny wzmoc­niło poru­sze­nie wywo­łane wystawą Zbrod­nie Wehr­machtu z 1995 roku, która ujaw­niła, że w zbrod­nie wojenne w znacz­nym stop­niu zaan­ga­żo­wani byli także zwy­kli żoł­nie­rze35. Wtedy też ruszyła nie­po­wstrzy­mana fala przed­sta­wień Zagłady, a zda­niem nie­któ­rych kry­ty­ków pra­wie wszyst­kie z nich – od bute­lek piwa z faszy­stow­skimi przy­wód­cami na ety­kiet­kach po strony inter­ne­towe z „kotami wyglą­da­ją­cymi jak Hitler”, od gier kom­pu­te­ro­wych po debaty naukowe na temat ana­lizy porów­naw­czej ludo­bójstw – try­wia­li­zują temat36. W rze­czy­wi­sto­ści wszech­obec­ność ta wska­zuje na powszech­ność świa­do­mo­ści Holo­cau­stu. Obrazy obo­zów i inna iko­no­gra­fia Zagłady stały się bowiem natych­miast roz­po­zna­walne. Należy poza tym zacho­wać pewną ostroż­ność i nie potę­piać zbyt łatwo wszyst­kich pozo­sta­łych spo­so­bów zaj­mo­wa­nia się Holo­cau­stem oprócz tych uzna­wa­nych za sto­sowne przez samo­zwań­czych straż­ni­ków moral­no­ści. Innymi słowy, fakt, że te dys­ku­sje się toczą, poka­zuje, iż czę­ścią histo­rii Zagłady jest rów­nież histo­ria okresu po niej. Niniej­sza publi­ka­cja jest próbą nie tyle zaję­cia sta­no­wi­ska w tych deba­tach, ile ich ana­lizy pod kątem tego, co mówią nam one o zmie­nia­ją­cym się postrze­ga­niu Zagłady w cza­sie.

Kształt niniej­szej książce nadają jej cztery główne wątki: trauma, kola­bo­ra­cja, ludo­bój­cza fan­ta­zja oraz powo­jenne kon­se­kwen­cje. Zostają one wple­cione w nar­ra­cję, która poru­sza się mię­dzy poli­tyką nazi­stow­ską a jej wpły­wem na jed­nostki, mię­dzy ogromną skalą zbrodni na całym kon­ty­nen­cie a mikro­hi­sto­riami z róż­nych kra­jów Europy i spoza niej. Wszyst­kie one poma­gają z kolei wyja­śnić ogromną traumę spo­wo­do­waną przez Zagładę i jej strasz­liwą wszech­obec­ność. Omó­wiony zosta­nie także nie­zwy­kły fakt, że obecną epokę cha­rak­te­ry­zują zarówno „świa­do­mość Holo­cau­stu”, jak i wzrost kse­no­fo­bicz­nych nacjo­na­li­zmów. Pomimo naj­lep­szych inten­cji krze­wi­cieli wie­dzy o Zagła­dzie wzrost noto­wań popu­li­stycz­nej pra­wicy wska­zuje, że w obli­czu szer­szych wyzwań spo­łeczno-gospo­dar­czych naucza­nie o Holo­cau­ście jest w dużej mie­rze nie­istotne.

W 2005 roku Orga­ni­za­cja Naro­dów Zjed­no­czo­nych zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wała upa­mięt­nia­nie Zagłady i dziś wiele kra­jów na świe­cie za Mię­dzy­na­ro­dowy Dzień Pamięci o Ofia­rach Holo­cau­stu uznaje 27 stycz­nia – dzień wyzwo­le­nia Auschwitz przez Armię Czer­woną. W kra­jach euro­pej­skich oraz w kra­jach angiel­sko­ję­zycz­nych temat Zagłady włą­czono do szkol­nych pro­gra­mów naucza­nia. Orga­ni­za­cje takie jak Holo­caust Edu­ca­tio­nal Trust37 cie­szą się uzna­niem poli­ty­ków, któ­rzy z kolei pro­mują naucza­nie o Zagła­dzie i jej upa­mięt­nia­nie. Muzea Holo­cau­stu ist­nieją nie tylko w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, Wiel­kiej Bry­ta­nii, Izra­elu i Austra­lii, ale także w Nor­we­gii, Mace­do­nii, Bra­zy­lii, Uru­gwaju, a nawet na Zachod­nim Brzegu Jor­danu. O Zagła­dzie two­rzy się filmy, powie­ści gra­ficzne, sztuki teatralne, filmy doku­men­talne, strony inter­ne­towe oraz obrazy. Są one wszech­obecne. Można by zatem pomy­śleć, że świa­do­mość Holo­cau­stu speł­niła swoje zada­nie.

A jed­nak. Otóż żyjemy w epoce rosną­cych nacjo­na­li­zmów, pra­wi­co­wego popu­li­zmu i kse­no­fo­bii, które sprze­ci­wiają się gło­szo­nym przez główny nurt ideom współ­pracy mię­dzy­na­ro­do­wej i wie­lo­kul­tu­ro­wo­ści, cechu­ją­cym powo­jenny świat Zachodu – nawet jeśli nie w pełni i nie­do­sko­nale. Jak­żeby ina­czej wytłu­ma­czyć wybor­cze wygrane Donalda Trumpa i Jaira Bol­so­naro, decy­zję o bre­xi­cie, popar­cie dla rady­kal­nie pra­wi­co­wych ugru­po­wań współ­two­rzą­cych rządy Austrii i Włoch, suk­ces samo­zwań­czej demo­kra­cji nie­li­be­ral­nej w Węgrzech i w Pol­sce czy też powsta­nie ruchów rady­kal­nej pra­wicy? Ruchy te wystę­pują nie tylko w kra­jach takich jak Gre­cja, które dopiero nie­dawno „odkryły” swoją rolę w Zagła­dzie, ale rów­nież w Niem­czech, gdzie działa Alter­na­tive für Deutsch­land, w Hisz­pa­nii, gdzie rady­kalne idee głosi Vox, oraz we Fran­cji, gdzie to samo czyni Zjed­no­cze­nie Naro­dowe (wcze­śniej pod nazwą Frontu Naro­dowego). Nie są od nich wolne także kraje od dawna i głę­boko zaan­ga­żo­wane w edu­ka­cję i upa­mięt­nia­nie Holo­cau­stu, takie jak Stany Zjed­no­czone czy Wielka Bry­ta­nia. W kra­jach takich jak Austria, Węgry i Pol­ska powstałe nie­dawno miej­sca pamięci i muzea poświę­cone Zagła­dzie wywo­łały ogól­no­kra­jowe dys­ku­sje na temat Holo­cau­stu.

Odpo­wiedź po czę­ści wynika z faktu, że bada­nia nad Zagładą i jej popu­larne przed­sta­wie­nia upo­wszech­niły świa­do­mość, że za Holo­caust odpo­wia­dają nie tylko Niemcy. W kra­jach, któ­rych to doty­czy, wzro­sła nie­chęć wobec „pamięci kosmo­po­li­tycz­nej”, mają­cej pro­mo­wać war­to­ści demo­kra­tyczne, tole­ran­cję, wie­lo­kul­tu­ro­wość i inter­na­cjo­na­lizm38. Usta­le­nia mówiące o tym, że Żydów zabi­jały pań­stwa i orga­ni­za­cje nacjo­na­li­styczne od dawna dążące do utwo­rze­nia etnicz­nie homo­ge­nicz­nych państw naro­do­wych, zwłasz­cza w Węgrzech, Rumu­nii, Chor­wa­cji i Fran­cji, wywo­łały u wielu poczu­cie roz­go­ry­cze­nia i gniewu – pew­nie przede wszyst­kim u potom­ków tych, któ­rzy wal­czyli po stro­nie Osi, lub u tych, któ­rzy nacjo­na­lizm uznają za anty­ko­mu­ni­styczny obo­wią­zek – nie­za­do­wo­lo­nych z ich zda­niem publicz­nego pra­nia naro­do­wych bru­dów. Nawet w Pol­sce, w któ­rej nie było ofi­cjal­nej orga­ni­za­cji kola­bo­ra­cyj­nej, Żydów mor­do­wali nie tylko nie­mieccy oku­panci, ale także ich pol­scy sąsie­dzi. Mówie­nie dziś jed­nak o tym w Pol­sce wiąże się z ryzy­kiem oskar­że­nia o znie­sła­wie­nie narodu pol­skiego. W pań­stwach bał­tyc­kich teo­ria „podwój­nego ludo­bój­stwa” zrów­nuje ofiary Zagłady z ofia­rami sta­li­ni­zmu, lecz zbyt czę­sto stara się przy tym prze­sła­niać te pierw­sze, a eks­po­no­wać te dru­gie, odwo­łu­jąc się do mitu żydo­ko­muny – teo­rii spi­sko­wej, według któ­rej to Żydzi spro­wa­dzili komu­nizm do Europy Wschod­niej39. W Węgrzech spon­so­ro­wane przez rząd pomniki i muzea przed­sta­wiają osa­czony naród węgier­ski jako ofiarę więk­szych, zło­wro­gich sił zewnętrz­nych, co z jed­nej strony zakła­muje prze­szłość, a z dru­giej – wobec obse­sji rządu na punk­cie finan­si­sty Geo­rge’a Sorosa, który rze­komo sam jeden zagraża inte­gral­no­ści naro­do­wej Węgier – two­rzy nową wer­sję dobrze zna­nej anty­se­mic­kiej fan­ta­zji40. We Fran­cji zaś da się popro­wa­dzić linię wio­dącą bez­po­śred­nio od kry­ty­ków Drey­fusa, poprzez kola­bo­ran­tów z Vichy i opraw­ców z wojny algier­skiej (1954–1962), aż do Frontu Naro­do­wego Jeana-Marie Le Pena i jego następ­ców.

Błę­dem byłoby jed­nak utrzy­my­wać, że za obecny wzrost ruchów pra­wi­co­wych i nastro­jów nacjo­na­li­stycz­nych na całym świe­cie bez­po­śred­nio odpo­wia­dają bada­nia nad Zagładą i jej upa­mięt­nia­nie. Takie prze­ko­na­nie de facto gra­ni­czy­łoby z anty­se­mi­ty­zmem, ponie­waż wiara w domi­nu­jący wpływ Żydów na sprawy świata jest jed­nym z naj­star­szych tro­pów anty­se­mic­kich. Bar­dziej praw­do­po­dobne jest to, że ci, któ­rzy zaj­mują się tym tema­tem, prze­ce­nili zdol­ność świa­do­mo­ści Zagłady do zmiany świata na lep­sze. Duże zna­cze­nie, podob­nie jak w latach trzy­dzie­stych XX wieku, ma tu raczej sze­roko ujęta sytu­acja spo­łeczno-gospo­dar­cza. Wie­dza o prze­szło­ści może być ostrze­że­niem i hamul­cem, ale nie sta­nowi lek­cji zdol­nej zmie­nić bieg wyda­rzeń. Siłami napę­do­wymi są dziś rece­sja gospo­dar­cza, koniecz­ność cię­cia wydat­ków publicz­nych oraz poczu­cie, jakie mają ludzie „z tru­dem wią­żący koniec z koń­cem”, że imi­gra­cja nie­sie ze sobą islam­ski fun­da­men­ta­lizm. Oka­zję do obwi­nia­nia innych za roz­prze­strze­nia­nie się wirusa i powód do wpro­wa­dze­nia kon­troli gra­nicz­nych prze­ciwko tym, któ­rych się boimy, stwa­rza też pan­de­mia covid. Czę­ścią tej mie­szanki są wresz­cie także wojenne wspo­mnie­nia tych, któ­rzy wal­czyli po prze­gra­nej stro­nie, rów­nież w kra­jach kola­bo­ru­ją­cych lub oku­po­wa­nych. To one dostar­czają słow­nic­twa i este­tyki, tak łatwo dziś i bez­myśl­nie wyko­rzy­sty­wa­nych41. Tak naprawdę edu­ka­cja poświę­cona Zagła­dzie prze­staje dzia­łać, jeśli ludzie czują, że ich życiowe szanse maleją. Czę­sto pod­cho­dzimy do tego nie­wła­ści­wie: otóż odpo­wie­dzią na rosnący poziom nie­na­wi­ści nie jest wię­cej naucza­nia o Zagła­dzie, bo to wymóg, któ­remu edu­ka­cja nie może spro­stać. Jeśli chcemy, aby naucza­nie o Zagła­dzie oka­zało się sku­teczne, to musimy naj­pierw zbu­do­wać spo­łe­czeń­stwo, które pra­gnie rów­no­ści i tole­ran­cji i w któ­rym sze­rzone przez tę edu­ka­cję war­to­ści współ­grają z war­to­ściami całego spo­łe­czeń­stwa.

Tak to się zaczyna – od rece­sji gospo­dar­czej, pro­tek­cjo­ni­zmu, ruchów naty­wi­stycz­nych obie­cu­ją­cych chro­nić „naród”. A gdy takie dzia­ła­nia wpy­chają ludzi w jesz­cze więk­szą biedę, gdy zwięk­szają ich strach przed innymi i sku­pie­nie na sobie samych, to stają się nawet bar­dziej inten­sywne i natar­czywe, bo ci, któ­rzy je podej­mują, swą porażkę mogą wytłu­ma­czyć jedy­nie tym, że ich zamiary uda­rem­niła nie­wi­dzialna ręka. Na tym eta­pie wciąż nie jeste­śmy. Faszyzm nie jest na razie u wła­dzy. Ale puka już do drzwi, a oko­licz­no­ści, które mu na to pozwa­lają – przede wszyst­kim zubo­że­nie dużych rzesz lud­no­ści przez czter­dzie­ści lat neo­li­be­ral­nej eko­no­mii i kon­se­kwen­cje ogra­ni­czeń wydat­ków publicz­nych od 2008 roku – pozo­stają nie­roz­wią­zane. Prze­dłu­ża­nie tej sytu­acji może jedy­nie dopro­wa­dzić do tego, że ci, któ­rzy sto­sują uprosz­czone, pro­tek­cjo­ni­styczne roz­wią­za­nia, jesz­cze bar­dziej zyskają na popu­lar­no­ści. Jeśli temu wyzwa­niu nie sta­wimy czoła, to powo­jenny porzą­dek zbu­do­wany na inter­na­cjo­na­li­zmie i indy­wi­du­al­nej wol­no­ści, który w ciągu ostat­nich trzy­dzie­stu lat i tak już uległ osła­bie­niu, dobie­gnie końca i jak luna­tycy wkro­czymy w auto­ry­ta­ryzm czy wręcz w peł­no­obja­wowy faszyzm42. Zagłada nie jest lek­cją o nie­bez­pie­czeń­stwach zastra­sza­nia i nęka­nia ani nawet opo­wie­ścią o nie­bez­pie­czeń­stwach nie­na­wi­ści. To ostrze­że­nie, że pań­stwa są w sta­nie robić rze­czy straszne i trau­ma­tyczne, gdy ich elity sta­rają się za wszelką cenę utrzy­mać się przy wła­dzy, i że głę­boka psy­cho­lo­gia nowo­cze­sno­ści wytwa­rza potwory, które trudno byłoby obu­dzić nawet uśpio­nemu rozu­mowi. Zagad­nie­nia te są dziś bar­dziej palące niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej, odkąd tylko pod koniec II wojny świa­to­wej histo­rycy zaczęli pisać o Zagła­dzie. Powrócę do nich w dal­szej czę­ści książki.

Czym jest Zagłada?

Roz­pocz­nijmy od zwar­tego przed­sta­wie­nia tre­ści książki, ponie­waż tę bar­dzo zło­żoną histo­rię można opo­wie­dzieć na wiele róż­nych spo­so­bów.

Nazizm zro­dził się z impasu Europy po I woj­nie świa­to­wej oraz wiel­kiego kry­zysu gospo­dar­czego. Nazi­ści uwa­żali, że pro­wa­dzą walkę „anty­ko­lo­nialną”: odwró­ce­nie „dyk­tatu” wer­sal­skiego i uka­za­nie go jako dzieła „nie­wi­dzial­nej ręki” mię­dzy­na­ro­do­wego żydo­stwa miało ich zda­niem wyzwo­lić Niemcy spod obcej kon­troli. Klu­czowe są tutaj: kon­tekst powo­jen­nej prze­mocy, nie tylko na wschod­nich rubie­żach Nie­miec, dzia­łal­ność fre­ikorp­sów, zwia­stu­jąca ist­nie­nie poza­praw­nych sił zbroj­nych, a także ogól­nie wpływ I wojny świa­to­wej na spo­łe­czeń­stwa euro­pej­skie43. Rewo­lu­cja bol­sze­wicka napę­dziła wzrost faszy­zmu we Wło­szech i innych kra­jach, a nie­od­łącz­nymi ele­men­tami euro­pej­skiego kra­jo­brazu po raz pierw­szy stały się poję­cia takie jak „bez­pań­stwo­wość”, obozy dla uchodź­ców czy „stan wyjąt­kowy”. Przy opi­sie kry­zysu weimar­skiego nacisk kła­dzie się zazwy­czaj na odrzu­ce­nie repu­bliki i pola­ry­za­cję poli­tyki, ale klu­czowe oka­zało się zała­ma­nie gospo­dar­cze po roku 1929, ponie­waż to wów­czas nazizm zyskał na zna­cze­niu – to wtedy bowiem klasa śred­nia poczuła, że zie­mia usuwa się jej spod nóg. Naj­waż­niej­szą rze­czą jest jed­nak to, że nazizm był czę­ścią szer­szych euro­pej­skich tren­dów i nie poja­wił się zni­kąd. Do jego popu­lar­no­ści przy­czy­niły się masowa poli­tyka, bez­ro­bo­cie, prze­moc po 1918 roku, wło­ski faszyzm, anty­ko­mu­nizm, poli­tyka appe­ase­mentu oraz nie­do­ce­nia­nie Hitlera i jego idei, a zwłasz­cza zna­cze­nia „rasy”, tra­dy­cyjna chrze­ści­jań­ska nie­na­wiść do Żydów i jej muta­cja w postaci nowo­cze­snego anty­se­mi­ty­zmu, poję­cie faszy­zmu jako „kolo­nia­li­zmu spro­wa­dzo­nego do domu”. Nazizm nie był po pro­stu eks­plo­zją „zbio­ro­wego sza­leń­stwa”, nie­po­wią­za­nego z niczym, co miało miej­sce wcze­śniej w histo­rii Europy. Był raczej naj­skraj­niej­szym prze­ja­wem dość powszech­nych nastro­jów, dla któ­rych Hitler stał się swego rodzaju zakli­na­czem desz­czu czy też sza­ma­nem. Dobrze byłoby móc stwier­dzić, że nazizm to po pro­stu powrót bar­ba­rzyń­ców, bo wtedy można by zgo­dzić się z Pete­rem Vie­rec­kiem, który w 1941 roku utrzy­my­wał, że nazizm to wytwór nie­miec­kiego roman­ty­zmu, co wyra­ził zwięźle w nastę­pu­jący spo­sób: „Rezul­ta­tem są małpy w stro­jach wie­czo­ro­wych, nean­der­tal­czycy w samo­lo­tach wyła­do­wa­nych bom­bami, bar­dzo sprawni i inte­li­gentni bar­ba­rzyńcy mknący bez­tro­sko naj­now­szymi mode­lami samo­cho­dów: do osią­gnię­cia nie­cy­wi­li­zo­wa­nych celów sto­su­jący naj­więk­sze osią­gnię­cia tech­niczne cywi­li­za­cji”44. Jed­nak nazizm, jak stwier­dziła Arendt, może i pocho­dził z rynsz­toka, ale w końcu rynsz­tok też jest czę­ścią cywi­li­za­cji euro­pej­skiej45.

Cha­rak­te­ry­styczne dla pierw­szych lat rzą­dów nazi­stów były anty­se­mic­kie usta­wo­daw­stwo i napa­ści na Żydów, próba „sko­or­dy­no­wa­nia” nie­miec­kiego spo­łe­czeń­stwa oraz atak na wro­gów poli­tycz­nych. Klu­czowe zna­cze­nie dla tego pro­cesu miały wcze­sne obozy kon­cen­tra­cyjne, zakła­dane nie dla Żydów, lecz dla „wro­gów poli­tycz­nych”, a w latach 1936–1938 dla „aspo­łecz­nych” – innymi słowy, dla „aryj­skich” Niem­ców, któ­rzy nie odpo­wia­dali nazi­stow­skim ide­ałom zacho­wań spo­łecz­nych i poli­tycz­nych. W obo­zach wię­ziono też oczy­wi­ście Żydów, któ­rych na ogół trak­to­wano gorzej niż innych więź­niów46. Jed­nak wów­czas jesz­cze Żydzi nie łączyli się z obo­zami kon­cen­tra­cyj­nymi tak, jak zaczęto to obra­zo­wać już po woj­nie, co do dziś zresztą jest źró­dłem pomy­łek. Sys­tem obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych SS i Zagłada skrzy­żo­wały się bowiem dopiero na póź­niej­szym eta­pie wojny, choć ist­nie­nie obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych pobu­dzało pew­nie bru­talną wyobraź­nię nazi­stów i ich marze­nia o oczysz­czo­nym spo­łe­czeń­stwie.

Nie­mniej jed­nak bru­talną nagonkę na Żydów roz­po­częli nazi­ści od razu po prze­ję­ciu wła­dzy i Żydzi musieli codzien­nie sta­wiać czoła ata­kom wymie­rzo­nym w ich spo­sób życia i człon­ko­stwo w spo­łe­czeń­stwie. Punk­tem zwrot­nym w prze­śla­do­wa­niach Żydów w Niem­czech był pogrom listo­pa­dowy (Kri­stal­l­nacht), gdyż wtedy po raz pierw­szy osa­dzono w obo­zach sporą ich liczbę, choć więk­szość z nich po wyj­ściu z obozu była w sta­nie wyemi­gro­wać, a wła­ści­wie została do tego zmu­szona. Na fron­cie wewnętrz­nym III Rze­szy, która obej­mo­wała już wów­czas także Austrię, Żydów pod­dano izo­la­cji. Na fron­cie mię­dzy­na­ro­do­wym zaś pakt Hitler–Sta­lin (z sierp­nia 1939 roku) oraz izo­la­cja Wiel­kiej Bry­ta­nii ozna­czały, że Żydów, uwię­zio­nych w coraz bar­dziej nazi­stow­skiej Euro­pie, pozo­sta­wiono na pastwę losu.

Wraz z wybu­chem wojny doszło do zmiany w nazi­stow­skiej Juden­po­li­tik. Zwięk­szyła się bowiem dyna­mika prze­mocy, a zmienne losy dzia­łań wojen­nych wysta­wiały na nie­bez­pie­czeń­stwo coraz wię­cej spo­łecz­no­ści żydow­skich. Jesz­cze przed utwo­rze­niem w oku­po­wa­nej Pol­sce gett – zanim powstał plan wymor­do­wa­nia zamknię­tych w nich Żydów – do wyła­py­wa­nia i zabi­ja­nia człon­ków pol­skich elit (księży, poli­ty­ków, naukow­ców itp.) wyko­rzy­stano Ein­sat­zgrup­pen (oddziały ope­ra­cyjne). Ten rady­kalny atak na Pol­skę pogłę­bił roz­łamy w pol­skim spo­łe­czeń­stwie, ist­nie­jące już przed wojną, i wska­zał, jak na nazi­stow­skie prze­śla­do­wa­nia Żydów zare­aguje kraj, który przed wrze­śniem 1939 roku sam był bli­ski wpro­wa­dze­nia wła­snego usta­wo­daw­stwa anty­se­mic­kiego. Przy­go­to­wał też grunt pod gor­szą prze­moc.

Klu­czowa jest tu sytu­acja mili­tarna. Otóż z dzia­ła­niami wojen­nymi nazi­stow­ską poli­tykę anty­ży­dow­ską wyraź­nie łączyły próby zdła­wie­nia Wiel­kiej Bry­ta­nii i utrzy­ma­nia z dala od wojny Sta­nów Zjed­no­czo­nych, takie jak choćby zawarta w „pro­roc­twie” Hitlera z 30 stycz­nia 1939 roku groźba ogól­no­świa­to­wego kon­fliktu, ponie­waż w wyobra­że­niu nazi­stów Roose­velt i Chur­chill, a także „żydo­ko­mu­ni­styczny” Sta­lin byli tylko mario­net­kami, za któ­rymi stał pocią­ga­jący za sznurki „Żyd”. Na przy­kład brak moż­li­wo­ści kon­tro­lo­wa­nia Oce­anu Indyj­skiego pokrzy­żo­wał plany nie­miec­kiego Mini­ster­stwa Spraw Zagra­nicz­nych doty­czące depor­ta­cji Żydów na Mada­ga­skar w ramach „roz­wią­za­nia tery­to­rial­nego”. Jed­nak powią­za­nia mię­dzy prak­tycz­nymi moż­li­wo­ściami dzia­łań anty­ży­dow­skich a sytu­acją mili­tarną nie wyja­śniają wszyst­kiego. Wybór Żydów jako ofiar oraz spory mię­dzy róż­nymi cia­łami decy­zyj­nymi o to, co zro­bić z Żydami w get­tach oku­po­wa­nej Pol­ski, uświa­da­miają nam bowiem, że wojna kształ­to­wała roz­wój Zagłady, ale go nie deter­mi­no­wała.

Wraz z roz­po­czętą 22 czerwca 1941 roku inwa­zją na ZSRR wojna prze­ciwko Żydom zlała się w jedno z wojną mili­tarną, ponie­waż w oczach nazi­stów syno­ni­mem sys­temu radziec­kiego była „żydo­ko­muna”, sta­no­wiąca anty­tezę wszyst­kiego, co sami gło­sili i chcieli osią­gnąć. Nastą­pił nowy etap prze­śla­do­wań Żydów, znacz­nie krwaw­szy niż wszystko, co wyda­rzyło się do tam­tej pory: tak zwana Zagłada od kul w któ­rej Ein­sat­zgrup­pen w dwóch „obła­wach” – jesie­nią 1941 roku i wio­sną 1942 roku – roz­strze­lały około pół­tora miliona Żydów. Nie było to jesz­cze ludo­bój­stwo na skalę ogól­no­eu­ro­pej­ską, ale szybko się takie stało. Pla­no­wano już bowiem – jesz­cze przed kon­fe­ren­cją w Wan­n­see z 20 stycz­nia 1942 roku – ośrodki śmierci w ramach akcji „Rein­hardt” (w Bełżcu, Sobi­bo­rze i Tre­blince), w któ­rych zamie­rzano wymor­do­wać pol­skich Żydów. W Chełm­nie, a na początku 1942 roku w Ser­bii doko­ny­wano maso­wych mor­dów w fur­go­net­kach z gazem bez koniecz­no­ści bez­po­śred­nich egze­ku­cji. Z uni­ce­stwie­niem miej­sco­wych Żydów szybko upo­rano się w Łotwie, a przy­go­to­wa­nia do depor­ta­cji Żydów trwały już rów­nież we Fran­cji – i to jesz­cze zanim SS ode­brało Göringowi, Fran­kowi, Rosen­ber­gowi i innym rywa­li­zu­ją­cym stro­nom pełną kon­trolę nad poli­tyką żydow­ską. To, co dziś znamy pod nazwą „osta­tecz­nego roz­wią­za­nia”, nie było wyni­kiem poje­dyn­czej decy­zji, lecz sze­regu kro­ków, któ­rych kul­mi­na­cja nastą­piła wio­sną 1942 roku, kiedy to pro­gram uznano za gotowy.

Dla eses­mań­skiego sys­temu obo­zów Żydzi na­dal nie byli jesz­cze istotni, ponie­waż zabi­jano ich w bez­po­śred­nich egze­ku­cjach w Euro­pie Wschod­niej lub w ośrod­kach śmierci w oku­po­wa­nej przez nazi­stów Pol­sce. Klu­czowy był rok 1942: w marcu przy życiu pozo­sta­wało jesz­cze około 75–80 pro­cent przy­szłych ofiar Zagłady, nato­miast w poło­wie lutego 1943 roku 80 pro­cent spo­śród nich już nie żyło47. Na tym eta­pie ofia­rami byli głów­nie reli­gijni Żydzi z Europy Wschod­niej. Ich próby zro­zu­mie­nia tego, co ich spo­tyka, poka­zują ważną rzecz. Otóż wobec faktu, że nie było jed­nej formy prze­śla­do­wań, różni ludzie w róż­nych miej­scach reago­wali na ataki w różny spo­sób.

Zagłada była jed­nak zja­wi­skiem euro­pej­skim z wie­loma spraw­cami, nie tylko Niem­cami. Kola­bo­ra­cja jest naj­bar­dziej widoczna w kra­jach takich jak Fran­cja, Nor­we­gia, Chor­wa­cja, Sło­wa­cja, Węgry i Rumu­nia, gdzie zabi­ja­nie Żydów wpi­sy­wało się w dłu­go­trwałe nacjo­na­li­styczne dąże­nia do utwo­rze­nia etnicz­nie jed­no­rod­nych państw naro­do­wych. Doty­czy ona rów­nież orga­ni­za­cji, od OUN w Ukra­inie, która w nadziei na powsta­nie pań­stwa ukra­iń­skiego sprzy­mie­rzyła się z nazi­stow­skimi Niem­cami, po ruchy nazi­stow­skie, takie jak nor­we­ski Nasjo­nal Sam­ling czy holen­der­ski NSB. Te ide­olo­gicz­nie pokrewne grupy wie­rzyły w nazi­stow­ską wizję rasowo oczysz­czo­nej Europy i uwa­żały, że swoje inte­resy naro­dowe naj­prę­dzej osią­gną w ramach nie­miec­kiej hege­mo­nii. Kola­bo­ro­wały też wresz­cie miliony poje­dyn­czych ludzi, takich jak ci, któ­rzy przy­stą­pili do Waf­fen-SS, od Danii po Bośnię, a także ukra­iń­scy i bał­tyccy straż­nicy obo­zowi, a na pozio­mie lokal­nym tak zwani szmal­cow­nicy w Pol­sce (wyłu­dza­jący od Żydów łapówki lub dono­szący na nich do SS)48. Kola­bo­ra­cja przy­bie­rała roz­ma­ite formy z roz­ma­itych powo­dów – od fascy­na­cji ide­olo­gią po decy­zję roz­strzy­ga­jącą o życiu lub śmierci w przy­padku radziec­kich jeń­ców wojen­nych – a jej pora­ża­jący zakres uka­zał się wyraź­niej po zakoń­cze­niu zim­nej wojny. Odkry­cie to wywo­łało resen­ty­ment, który aż nadto uwi­dacz­nia się w odro­dzo­nych ruchach skraj­nej pra­wicy.

Do naj­bar­dziej oczy­wi­stych przy­kła­dów kola­bo­ra­cji należą Holo­caust w Rumu­nii oraz depor­ta­cja Żydów z Węgier wio­sną 1944 roku. Pierw­szy przy­pa­dek to nie­pod­le­głe pań­stwo, które decy­duje się na udział w Zagła­dzie, a drugi – oku­po­wane pań­stwo kola­bo­ru­jące, poma­ga­jące w bar­dzo krót­kim cza­sie prze­pro­wa­dzić depor­ta­cję na śmierć setek tysięcy Żydów. Widzimy tu poziom deter­mi­na­cji reżimu nazi­stow­skiego, pra­gną­cego „dokoń­czyć robotę” nawet w obli­czu zbli­ża­ją­cej się klę­ski mili­tar­nej. Dostrze­gamy też, że pań­stwa kola­bo­ru­jące cie­szyły się znaczną swo­bodą manewru (na przy­kład powszechne okre­śla­nie NDH49 jako „pań­stwa mario­net­ko­wego” nie oddaje nie­za­leż­nego wkładu reżimu usta­szy Ante Pave­li­cia w Holo­caust), i rozu­miemy, dla­czego nazi­ści byli w sta­nie depor­to­wać Żydów z całej Europy, od Nor­we­gii po Kretę, od Alder­ney po Kau­kaz, od państw bał­tyc­kich po Afrykę Pół­nocną. Do Zagłady doszło nie tylko tam, gdzie pań­stwo zostało znisz­czone, jak w Pol­sce50. Rumu­nia sta­nowi bowiem przy­kład cze­goś dokład­nie prze­ciw­nego. Otóż jeśli funk­cjo­nu­jące pań­stwo chce prze­pro­wa­dzić zbrod­ni­cze dzia­ła­nia na ogromną skalę, to zawsze znaj­dzie ku temu powody i środki.

Ta ogromna ogól­no­eu­ro­pej­ska zbrod­nia napo­tkała w reak­cji „wol­nego świata” coś w rodzaju lustrza­nego odbi­cia. Rada ds. Uchodź­ców Wojen­nych, Karta Atlan­tycka oraz powo­ła­nie Orga­ni­za­cji Naro­dów Zjed­no­czo­nych pomimo naj­lep­szych inten­cji ich twór­ców nie sta­no­wiły wła­ści­wej odpo­wie­dzi na skalę zbrodni, która dopro­wa­dziła do ich powsta­nia. Ta nie­zdol­ność do wła­ści­wej oceny nazi­zmu była echem mię­dzy­wo­jen­nej poli­tyki appe­ase­mentu oraz nie­do­wie­rza­nia – nawet jesz­cze w roku 1943 – że nazi­ści naprawdę uczy­nią to, co zapo­wia­dali w swo­ich apo­ka­lip­tycz­nych dekla­ra­cjach. To dla­tego alianci, pomimo wni­kli­wej sieci wywia­dow­czej oraz ist­nie­ją­cej już od lat trzy­dzie­stych XX wieku obszer­nej lite­ra­tury na temat nazi­stow­skich obo­zów, nie byli przy­go­to­wani na to, co zastali w koń­co­wych fazach Zagłady.

W ostat­nich eta­pach wojny coraz bar­dziej palące potrzeby gospo­darki wojen­nej skło­niły nazi­stow­skich przy­wód­ców do zre­wi­do­wa­nia pro­gramu zabi­ja­nia, co jest fak­tem zdu­mie­wa­ją­cym, jeśli weź­miemy pod uwagę, że dąże­nie do mor­do­wa­nia Żydów było cen­tral­nym ele­men­tem nazi­zmu. Począw­szy od roku 1943 Żydzi i inni mogli zatem z rów­nym praw­do­po­do­bień­stwem zostać od razu zamor­do­wani, jak i tra­fić do podo­bo­zów pracy nie­wol­ni­czej przy głów­nych obo­zach SS. Popu­larne histo­rie Zagłady czę­sto nie wyja­śniają gwał­tow­nego roz­woju sys­temu podo­bo­zów, który jed­nak nie umniej­sza nazi­stow­skich pla­nów ludo­bój­stwa i nie ozna­cza, że przez ostat­nie pół­tora roku wojny ule­gły one nie­wiel­kiemu zła­go­dze­niu. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę spo­sób trak­to­wa­nia wyko­nu­ją­cych nie­wol­ni­czą pracę więź­niów, to oka­zuje się, że było dokład­nie odwrot­nie. Co prawda nie zawsze można tu mówić o „wynisz­cza­niu przez pracę” (w źró­dłach okre­śle­nie to nie poja­wia się zbyt czę­sto), lecz dla nazi­stów nawet w przy­padku ogrom­nego zapo­trze­bo­wa­nia na siłę robo­czą Żydzi byli spi­sani na straty i nie uzna­wano za konieczne podej­mo­wać żad­nych wysił­ków w celu utrzy­ma­nia pro­duk­tyw­no­ści na pozio­mie zbli­żo­nym do poziomu nor­mal­nych robot­ni­ków.

Podo­bozy te były czę­sto bar­dzo małe, a ci, któ­rzy ich doświad­czyli, nie­kiedy prze­by­wali w wię­cej niż jed­nym. Wielu oca­la­łych prze­szło przez sze­reg małych podo­bo­zów, któ­rych nazwy dziś rzadko coś komuś mówią (kto sły­szał o Neu-Dachs, Eintrachthütte, Chri­stian­stadt, Überlingen czy Don­dan­gen?). Wraz ze wzro­stem zapo­trze­bo­wa­nia na siłę robo­czą oraz wobec koniecz­no­ści prze­no­sze­nia obo­zów z powodu zbli­ża­ją­cych się alian­tów Holo­caust sta­wał się coraz bar­dziej „mobilny”. O Zagła­dzie myślimy jako o wyda­rze­niu, które miało miej­sce w sta­łych obiek­tach, lecz ten aspekt to tylko nie­wielka część jej doświad­cze­nia. Tym­cza­sem od depor­ta­cji róż­nymi środ­kami trans­portu, poprzez prze­rzu­ca­nie z obozu do obozu, aż po „mar­sze śmierci” pod koniec wojny, odby­wała się ona w ruchu, i to po całej Euro­pie. Doszło do niej na bar­dzo róż­nych rodza­jach terenu i obej­mo­wała ona bar­dzo różne formy (getta, obozy, pociągi, statki), rodzaje kli­matu, języki, roz­ma­ite oku­pa­cje czy róż­nie kola­bo­ru­jące reżimy, jed­nak wszystko zmie­rzało w kie­runku jed­no­li­tego finału: wymor­do­wa­nia Żydów. Wyjątki od tej reguły, takie jak Buł­ga­ria czy Dania, wyma­gają sta­ran­nego roz­wa­że­nia, a nie uprosz­czo­nych haseł o „dobrych Wło­chach” i tym podob­nych, które nie uwzględ­niają róż­nic mię­dzy dzia­ła­niami jed­no­stek a poli­tyką pań­stwa. Dla ofiar owa mobil­ność była ogrom­nie osza­ła­mia­jąca, a więź­nio­wie podo­bo­zów czę­sto nie wie­dzieli nawet, gdzie się znaj­dują. Jed­nak wyko­rzy­sta­nie Żydów do pracy nie­wol­ni­czej tak naprawdę wielu z nich ura­to­wało życie, bo ina­czej po pro­stu by ich zabito. I choć jedy­nie odro­czono ich śmierć, to nie­ocze­ki­wane uela­stycz­nie­nie nazi­stow­skich praw raso­wych od końca 1943 roku wydłu­żyło im życie. Dzięki poby­towi w podo­bo­zach niektó­rzy Żydzi byli w nieco lep­szej kon­dy­cji fizycz­nej i to dla­tego zdo­łali dotrwać do wyzwo­le­nia.

W zbio­ro­wej pamięci Zagłady wciąż domi­nują obrazy z wyzwo­le­nia obo­zów, zwłasz­cza z leżą­cych w Niem­czech Bel­sen, Buchen­waldu i Dachau. Jed­nak w obo­zach tych Żydzi prze­by­wali tak licz­nie tylko z powodu „mar­szów śmierci”. Gdy bowiem od wschodu zaczęła się zbli­żać Armia Czer­wona, Him­m­ler wydał roz­kaz, by nie pozwo­lić żywym więź­niom wpaść w ręce wroga, co dopro­wa­dziło do dzi­wacz­nego zja­wi­ska ewa­ku­acji obo­zów, czyli „mar­szów śmierci” wła­śnie51. Więź­nio­wie prze­szli przez pra­wie każdą małą miej­sco­wość w Euro­pie Środ­ko­wej, a zwłasz­cza na Ślą­sku, w Turyn­gii, Cze­chach i Bawa­rii, więc obóz kon­cen­tra­cyjny i Niemcy stały się ponie­kąd syno­ni­mami. Ozna­czało to też współ­winę ogółu lud­no­ści, więc powszechne po woj­nie twier­dze­nia, że „nikt nie wie­dział”, stały się nie­moż­liwe do obrony. Co jed­nak waż­niej­sze, w mar­szach zgi­nęło lub zmarło wielu ich uczest­ni­ków: z ponad sied­miu­set czter­na­stu tysięcy więź­niów osa­dzo­nych w obo­zach kon­cen­tra­cyjnych w stycz­niu 1945 roku do końca wojny życie stra­ciło około jed­nej trze­ciej. Umie­rali z wycień­cze­nia lub ginęli roz­strze­li­wani po dro­dze, a ich ciała grze­bano czę­sto w nie­ozna­czo­nych przy­droż­nych gro­bach lub na lokal­nych cmen­ta­rzach.

Choć zatem obo­zów takich jak Bel­sen czy Dachau nie utwo­rzono dla Żydów i do końca 1944 roku raczej nie koja­rzono ich z Zagładą (z wyjąt­kiem szko­le­nia straż­ni­ków obo­zo­wych w przy­padku Dachau), to w 1945 roku obozy te fak­tycz­nie funk­cjo­no­wały jako obozy śmierci. Jest to szcze­gól­nie widoczne w przy­padku Bel­sen, gdzie po wyzwo­le­niu obozu 15 kwiet­nia Bry­tyj­czycy zna­leźli około sześć­dzie­się­ciu tysięcy umie­ra­ją­cych więź­niów. Groza Bel­sen pozo­staje bli­zną na sumie­niu świata, a źró­dła zwią­zane z tym miej­scem do dziś z tru­dem się czyta, ogląda czy słu­cha.

„Wyzwo­le­nie” należy zatem rozu­mieć w cudzy­sło­wie: wielu więź­niów wkrótce po nim zmarło, gdyż byli tak cho­rzy, że nie udało im się pomóc. Inni z kolei, zdu­mieni, że prze­żyli reżim nazi­stow­ski, odkry­wali w osłu­pie­niu, że na­dal tkwią w nie­woli, nie mogąc udać się tam, dokąd chcą – głę­boko roz­cza­ro­wani, że teraz, gdy wszystko, co cecho­wało ich dawne życie, legło w gru­zach, a „wolny świat” nie dawał im prawa do roz­po­czę­cia życia na wła­snych warun­kach. Samot­ność oca­la­łych była bez­brzeżna, stąd też przy naj­wą­tlej­szej nawet pogło­sce o losie krew­nych natych­miast wyru­szali ich szu­kać. Z cza­sem jed­nak obozy dla dipi­sów stały się funk­cjo­nu­ją­cymi spo­łe­czeń­stwami, w któ­rych dzia­łały kluby i orga­ni­za­cje poli­tyczne, reli­gijne, spo­łeczne i spor­towe, prasa, teatr, szkoły oraz pla­cówki przy­spo­so­bie­nia zawo­do­wego, przy­go­to­wu­jące nowych imi­gran­tów do życia poza obo­zem. Wśród tych ludzi syjo­nizm był nie­unik­niony, ponie­waż czuli się odrzu­ceni przez Europę, którą z kolei sami też odrzu­cali. Mimo to tak zwany trzon dipi­sów – ci, któ­rzy nie mogli lub nie chcieli opu­ścić Nie­miec – tkwił w obo­zach przez wiele lat, aż do 1957 roku, kiedy to zamknięto ostatni z nich, w Föhrenwaldzie pod Mona­chium, gdyż dla Nie­miec Zachod­nich, sta­ra­ją­cych się zaist­nieć we wspól­no­cie naro­dów jako suwe­renne pań­stwo, był on już wów­czas kło­po­tliwy.

Holo­cau­stowe „życie po życiu” (czy też, jak traf­nie nazywa to Law­rence Lan­ger, „życie po śmierci”) jest więc rze­czy­wi­ście nie­za­prze­czalną czę­ścią histo­rii Zagłady, zwłasz­cza gdy weź­miemy pod uwagę, że rok 1945 wcale nie był koń­cem tej opo­wie­ści, czego zresztą można się spo­dzie­wać, ponie­waż mówimy o wyda­rze­niu o świa­to­wym zna­cze­niu histo­rycz­nym. Ponadto etapy „pamięci zbio­ro­wej”, przez które prze­szła „świa­do­mość Zagłady”, są w ogóle waż­nymi wyznacz­ni­kami powo­jen­nego spo­łe­czeń­stwa euro­pej­skiego i jego kul­tury. Wzrost „świa­do­mo­ści Zagłady” można prze­śle­dzić za pomocą wielu mediów: filmu, prawa, edu­ka­cji i kul­tury w jej naj­szer­szym rozu­mie­niu. Holo­caust, jak ujmuje to Jef­frey Ale­xan­der, prze­szedł od „zbrodni wojen­nej do dra­matu traumy”, a jed­nym z bodaj naj­bar­dziej żenu­ją­cych wido­wisk – wska­zu­ją­cym na prawo nie­za­mie­rzo­nych kon­se­kwen­cji – jest bana­li­za­cja i nad­uży­wa­nie, do czego dopro­wa­dziła jego zwięk­szona świa­do­mość52. Nic zatem dziw­nego, że dla rady­kal­nej pra­wicy na całym świe­cie pozo­staje on klu­czo­wym tema­tem sporu i baro­me­trem kul­tury poli­tycz­nej, czy to w Izra­elu, czy w Pol­sce. Naj­bar­dziej pro­ble­ma­tyczne jest chyba jed­nak wystę­pu­jące w zachod­nim świe­cie zja­wi­sko, które można by nazwać „upięk­sza­niem” Zagłady: wychwa­la­nie oca­la­łych i ich poru­sza­ją­cych histo­rii oraz chęć „ucze­nia się” z Zagłady. Holo­caust zaś niczego nie uczy poza tym, że głę­bo­kie namięt­no­ści, któ­rym nie po dro­dze z racjo­nalną poli­tyką, mogą skło­nić ludzi do robie­nia strasz­nych rze­czy. Ina­czej mówiąc, Holo­caust niczego nas nie uczy, bo koniec koń­ców nic nie jest w sta­nie powstrzy­mać ludzi przed wspie­ra­niem w cza­sach kry­zysu tych mrocz­nych sił.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Abel Jacob Herz­berg, Amor Fati: Seven Essays on Ber­gen-Bel­sen, Göttingen: Wal­l­stein Ver­lag 2016 [holen­der­ski ory­gi­nał 1946], s. 68–69. [wróć]

Mate­riały norym­ber­skie. Umowa – sta­tut – akt oskar­że­nia – wyrok – radziec­kie votum, oprac. i wstęp Tade­usz Cyprian, Jerzy Sawicki, War­szawa: Spół­dziel­nia Wydaw­ni­cza „Książka” 1948, s. 72–73 (dalej MTW). [wróć]

Hanna Lévy-Hass, Diary of Ber­gen-Bel­sen, 1944–1945, Chi­cago: Hay­mar­ket 2009, sty­czeń 1945, s. 103. [wróć]

Isa­iah Spie­gel, In the Dark (1941), [w:] Ghetto King­dom: Tales of the Łódź Ghetto, Evan­ston: Nor­th­we­stern Uni­ver­sity Press 1998, s. 15. [wróć]

Ovi­diu Creangă, Acme­cetca oraz Pecio­ara, [w:] Joseph R. White, Mel Hec­ker (red.), Uni­ted Sta­tes Holo­caust Memo­rial Museum Encyc­lo­pe­dia of Camps and Ghet­tos 1933–1945, t. 3: Camps and Ghet­tos under Euro­pean Regi­mes Ali­gned with Nazi Ger­many, Blo­oming­ton: Indiana Uni­ver­sity Press, we współ­pracy z Uni­ted Sta­tes Holo­caust Memo­rial Museum, 2018, s. 588 (Acme­cetca), s. 742 (Pecio­ara). Zob. mój arty­kuł: A Con­ti­nent of Camps and Col­la­bo­ra­tion, „Yad Vashem Stu­dies”, 46:2 (2019), s. 217–228. [wróć]

Zob. Terence Des Pres, Excre­men­tal Assault, [w:] The Survi­vor: An Ana­tomy of Life in the Death Camps, New York: Oxford Uni­ver­sity Press 1976, rozdz. 3. [wróć]

Han­nah Arendt w liście do Karla Jaspersa, 17 grud­nia 1946 roku: „Być może za tym wszyst­kim kryje się nie to, że poje­dyn­czy ludzie zabi­jali innych poje­dyn­czych ludzi z ludz­kich powo­dów, ale że pod­jęto zor­ga­ni­zo­waną próbę wyple­nie­nia egzy­sten­cji czło­wieka”. Arendt / Jaspers Cor­re­spon­dence 1926–1949, red. Lotte Koh­ler, Hans Saner, San Diego: Har­co­urt Brace 1992, s. 69. [wróć]

Law­rence L. Lan­ger, Holo­caust Testi­mo­nies: The Ruins of Memory, New Haven: Yale Uni­ver­sity Press 1991, s. 171. [wróć]

Zob. ważny arty­kuł Jana Gra­bow­skiego, Ger­many Is Fueling a False History of the Holo­caust across Europe, „Haaretz”, 22 czerwca 2020, oraz Götz Aly, Europe aga­inst the Jews 1880–1945, New York: Metro­po­li­tan Books 2020. [wróć]

Aomar Boum, Sarah Abre­vaya Stein (red.), The Holo­caust and North Africa, Stan­ford: Stan­ford Uni­ver­sity Press 2019; Aomar Boum, Redra­wing Holo­caust Geo­gra­phies: A Car­to­gra­phy of Vichy and Nazi Reach into North Africa, [w:] Simone Gigliotti, Hilary Earl (red.), A Com­pa­nion to the Holo­caust, Hobo­ken, NJ: Wiley 2020, s. 431–448; Yvonne Kozlo­vsky-Golan, Chil­dhood Memo­ries from the Giado Deten­tion Camp in Libya: Frag­ments from the Oeu­vre of Nava T. Bara­zani, „Sho­far”, 38:1 (2020), s. 1–37. [wróć]

Susan Rubin Sule­iman, Para­digms and Dif­fe­ren­ces, [w:] Boum, Stein (red.), The Holo­caust and North Africa, s. 217–218. [wróć]

Mark Edele, She­ila Fitz­pa­trick, Atina Gros­smann (red.), Shel­ter from the Holo­caust: Rethin­king Jewish Survi­val in the Soviet Union, Detroit: Wayne State Uni­ver­sity Press 2017; Mar­kus Nes­sel­rodt, Dem Holo­caust ent­kom­men: Polni­sche Juden in der Sow­je­tu­nion 1939–1946, Ber­lin: De Gruy­ter 2019. [wróć]

Maria Tumar­kin, Epi­lo­gue, [w:] Edele, Fitz­pa­trick, Gros­smann (red.), Shel­ter from the Holo­caust, s. 275–279. [wróć]

Simone Gigliotti, On the Trail of the Home­se­eker: The Holo­caust and the Cinema of the Displa­ced, Blo­oming­ton: Indiana Uni­ver­sity Press 2023. [wróć]

Diane F. Afo­umado, France / Vichy, [w:] White, Hec­ker (red.), Uni­ted Sta­tes Holo­caust Memo­rial Museum Encyc­lo­pe­dia of Camps and Ghet­tos 1933–1945, t. 3, s. 96. [wróć]

Zob. zwłasz­cza Chri­stian Ger­lach, The Exter­mi­na­tion of the Euro­pean Jews, Cam­bridge: Cam­bridge Uni­ver­sity Press 2016; oraz David Cesa­rani, Osta­teczne roz­wią­za­nie. Losy Żydów w latach 1933–1949, przeł. P. Choj­nacki, K. Bażyń­ska-Choj­nacka, War­szawa: Pró­szyń­ski i S-ka 2019. [wróć]

Des Pres, The Survi­vor; Lan­ger, Holo­caust Testi­mo­nies; Law­rence L. Lan­ger, Admit­ting the Holo­caust: Col­lec­ted Essays, New York: Oxford Uni­ver­sity Press 1995; Amos Gold­berg, Trauma in First Per­son: Diary Wri­ting during the Holo­caust, Blo­oming­ton: Indiana Uni­ver­sity Press 2017. [wróć]

Alon Con­fino, A World without Jews: The Nazi Ima­gi­na­tion from Per­se­cu­tion to Geno­cide, New Haven: Yale Uni­ver­sity Press 2014. [wróć]

Zob. zwłasz­cza Cesa­rani, Osta­teczne roz­wią­za­nie.[wróć]

Dan Stone, Race Science, Race Mysti­cism, and the Racial State, [w:] Devin O. Pen­das, Mark Rose­man, Richard F. Wetzell (red.), Bey­ond the Racial State: Rethin­king Nazi Ger­many, New York: Cam­bridge Uni­ver­sity Press 2017, s. 176–196; Johann Cha­po­utot, The Law of Blood: Thin­king and Acting as a Nazi, Cam­bridge, Mass.: The Belk­nap Press of Harvard Uni­ver­sity Press 2018. Jedną z naj­bar­dziej wni­kli­wych ocen nazi­stow­skiej obse­sji na punk­cie rasy pozo­staje książka z 1938 roku: Aurel Kol­nai, The War Aga­inst the West, Lon­don: Vic­tor Gol­lancz 1938. Zob. jej ana­lizę: Wol­fgang Bia­las (red.), Aurel Kol­nai’s “War aga­inst the West” Recon­si­de­red, Lon­don: Routledge 2019. Zob. moje arty­kuły na ten temat w: Fascism, Nazism and the Holo­caust: Chal­len­ging Histo­ries, Lon­don: Routledge 2021. [wróć]

Zob. np. Anton Weiss-Wendt, Rory Yeomans (red.), Racial Science in Hitler’s New Europe 1938–1945, Lin­coln: Uni­ver­sity of Nebra­ska Press 2013; Marius Turda (red.), The History of East-Cen­tral Euro­pean Euge­nics, 1900–1945: Sour­ces and Com­men­ta­ries, Lon­don: Blo­oms­bury 2015; Marius Turda, Paul J. Wein­dling (red.), Blood and Home­land: Euge­nics and Racial Natio­na­lism in Cen­tral and Southe­ast Europe 1900–1940, Buda­pest: Cen­tral Euro­pean Uni­ver­sity Press 2007. [wróć]

Tho­mas Kühne, Belon­ging and Geno­cide: Hitler’s Com­mu­nity, 1918–1945, New Haven: Yale Uni­ver­sity Press 2010. [wróć]

Dobry przy­kład tego argu­mentu: zob. Wil­liam W. Hagen, The Three Hor­se­men of the Holo­caust: Anti-Semi­tism, East Euro­pean Empire, Aryan Folk Com­mu­nity, [w:] Hel­mut Wal­ser Smith (red.), The Oxford Hand­book of Modern Ger­man History, Oxford: Oxford Uni­ver­sity Press 2011, s. 548–572. [wróć]

Peter Hayes, Pro­fits and Per­se­cu­tion: Cor­po­rate Invo­lve­ment in the Holo­caust, [w:] James S. Pacy, Alan P. Wer­the­imer (red.), Per­spec­ti­ves on the Holo­caust: Essays in Honor of Raul Hil­berg, Boul­der: Westview Press 1995, s. 64. [wróć]

Jürgen Matthäus, Anti-Semi­tism as an Offer: The Func­tion of Ide­olo­gi­cal Indoc­tri­na­tion in the SS and Police Corps during the Holo­caust, [w:] Dag­mar Herzog (red.), Les­sons and Lega­cies, t. 7: The Holo­caust in Inter­na­tio­nal Per­spec­tive, Evan­ston: Nor­th­we­stern Uni­ver­sity Press 2006, s. 116–128; Frank Bajohr, Vom antijüdischen Kon­sens zum schlech­ten Gewis­sen. Die deut­sche Gesel­l­schaft und die Jude­nver­fol­gung 1933–1945, [w:] Frank Bajohr, Die­ter Pohl, Mas­sen­mord und schlech­tes Gewis­sen: Die deut­sche Bevölkerung, die NS-Führung und der Holo­caust, Frank­furt am Main: Suhr­kamp Taschen­buch Ver­lag 2008, s. 34–45; Jef­frey Herf, The Jewish Enemy: Nazi Pro­pa­ganda during World War II and the Holo­caust, Cam­bridge, Mass.: The Belk­nap Press of Harvard Uni­ver­sity Press 2006, rozdz. 2: Buil­ding the Anti-Semi­tic Con­sen­sus. [wróć]

Cho­dzi o tzw. DP camps, gdzie skrót DP ozna­cza displa­ced per­sons, czyli prze­sie­dleń­ców. Stąd też potocz­nie obozy te nazy­wano po pol­sku obo­zami dla dipi­sów (przyp. tłum.). [wróć]

Hebraj­ska nazwa ozna­cza­jąca nie­le­galną imi­gra­cję Żydów do Pale­styny – wbrew woli spra­wu­ją­cych tam kon­trolę Bry­tyj­czy­ków – w latach 1920–1948, a zwłasz­cza w okre­sie II wojny świa­to­wej i tuż po niej (przyp. tłum.). [wróć]

Dan Stone, Good­bye to All That? The Story of Europe since 1945, Oxford: Oxford Uni­ver­sity Press 2014; Emma Kuby, Poli­ti­cal Survi­vors: The Resi­stance, the Cold War, and the Fight aga­inst Con­cen­tra­tion Camps after 1945, Ithaca: Cor­nell Uni­ver­sity Press 2019. [wróć]

Shirli Gil­bert, Avril Alba (red.), Holo­caust Memory and Racism in the Postwar World, Detroit: Wayne State Uni­ver­sity Press 2019; Michael Roth­berg, Mul­ti­di­rec­tio­nal Memory: Remem­be­ring the Holo­caust in the Age of Deco­lo­ni­za­tion, Stan­ford: Stan­ford Uni­ver­sity Press 2009; Bashir Bashir, Amos Gold­berg (red.), The Holo­caust and the Nakba: A New Gram­mar of Trauma and History, New York: Colum­bia Uni­ver­sity Press 2018. [wróć]

Harold Mar­cuse, The Revi­val of Holo­caust Awa­re­ness in West Ger­many, Israel, and the Uni­ted Sta­tes, [w:] Carole Fink, Phi­lipp Gas­sert, Detlef Jun­ker (red.), 1968: The World Trans­for­med, Cam­bridge: Cam­bridge Uni­ver­sity Press 1998, s. 421–438; Seba­stian Geh­rig, Sym­pa­thi­zing Sub­cul­tu­res? The Milieus of West Ger­man Ter­ro­rism, [w:] Mar­tin Klimke, Jacco Pekel­der, Joachim Schar­loth (red.), Between Pra­gue Spring and French May: Oppo­si­tion and Revolt in Europe, 1960–1980, New York: Ber­ghahn Books 2011; Michael Schmidtke, The Ger­man New Left and Natio­nal Socia­lism, [w:] Phi­lipp Gas­sert, Alan E. Ste­in­weis (red.), Coping with the Nazi Past: West Ger­man Deba­tes on Nazism and Gene­ra­tio­nal Con­flict, 1955–1975, New York: Ber­ghahn Books 2006, s. 176–193; Chri­stoph Schmidt, The Israel of the Spi­rit: The Ger­man Stu­dent Move­ment of the 1960s and Its Atti­tude to the Holo­caust, „Dapim: Stu­dies on the Shoah”, 24 (2010), s. 269–318. [wróć]

Cyt. za: Hans Kund­nani, Uto­pia or Auschwitz: Ger­many’s 1968 Gene­ra­tion and the Holo­caust, Lon­don: C. Hurst & Co. 2009, s. 145. Zob. moje omó­wie­nie: Stone, Good­bye to All That?, rozdz. 3, oraz Jan-Wer­ner Müller, What Did They Think They Were Doing? The Poli­ti­cal Tho­ught of the (West Euro­pean) 1968 Revi­si­ted, [w:] Vla­di­mir Tisma­ne­anu (red.), Pro­mi­ses of 1968: Cri­sis, Illu­sion, and Uto­pia, Buda­pest: Cen­tral Euro­pean Uni­ver­sity Press 2011. [wróć]

Nor­bert Frei, Ver­gan­gen­he­it­spo­li­tik: Die Anfänge der Bun­de­sre­pu­blik und die NS-Ver­gan­gen­heit, Munich: C. H. Beck 2012; Jacob S. Eder, Holo­caust Angst: The Fede­ral Repu­blic of Ger­many and Ame­ri­can Holo­caust Memory since the 1970s, New York: Oxford Uni­ver­sity Press 2016; Carole Fink, West Ger­many and Israel: Fore­ign Rela­tions, Dome­stic Poli­tics, and the Cold War, 1965–1974, Cam­bridge: Cam­bridge Uni­ver­sity Press 2019; Eldad Ben-Aha­ron, The Geo­po­li­tics of Geno­cide in the Mid­dle East and the Second Cold War: Isra­eli– Tur­kish–Ame­ri­can Rela­tions and the Con­te­sted Memo­ries of the Arme­nian Geno­cide (1978–1988), roz­prawa dok­tor­ska, Royal Hol­lo­way, Uni­ver­sity of Lon­don 2020. [wróć]

Dan Stone, On Neigh­bo­urs and Those Knoc­king at the Door: Holo­caust Memory and Europe’s Refu­gee Cri­sis, „Pat­terns of Pre­ju­dice”, 52:2–3 (2018), s. 231–243. [wróć]

David Mota­del, Veiled Survi­vors: Jews, Roma and Muslims in the Years of the Holo­caust, [w:] Jan Rüger, Niko­laus Wach­smann (red.), Rew­ri­ting Ger­man History: New Per­spec­ti­ves on Modern Ger­many, Hound­mills: Pal­grave Mac­mil­lan 2015, s. 288–305. [wróć]

Anson Rabin­bach, Jack Zipes (red.), Ger­mans and Jews since the Holo­caust: The Chan­ging Situ­ation in West Ger­many, New York: Hol­mes & Meier 1986; Geof­frey Hart­man (red.), Bit­burg in Moral and Poli­ti­cal Per­spec­tive, Blo­oming­ton: Indiana Uni­ver­sity Press 1986. Na temat Histo­ri­ker­streit zob. zwłasz­cza Char­les S. Maier, The Unma­ste­ra­ble Past: History, Holo­caust, and Ger­man Natio­nal Iden­tity, Cam­bridge, Mass.: Harvard Uni­ver­sity Press 1988. [wróć]

Gavriel D. Rosen­feld, Hi Hitler! How the Nazi Past is Being Nor­ma­li­zed in Con­tem­po­rary Cul­ture, New York: Cam­bridge Uni­ver­sity Press 2014. [wróć]

Bry­tyj­ska orga­ni­za­cja z sie­dzibą w Lon­dy­nie zaj­mu­jąca się naucza­niem mło­dzieży o Zagła­dzie (przyp. tłum.). [wróć]

Caro­lyn J. Dean, Recent French Disco­ur­ses on Sta­li­nism, Nazism, and ‘Exor­bi­tant’ Jewish Memory, „History & Memory”, 18:1 (2006), s. 43–85; Sarah Gens­bur­ger, San­drine Lefranc, Bey­ond Memory: Can We Really Learn from the Past?, Hound­mills: Pal­grave Mac­mil­lan 2020; Wulf Kan­ste­iner, Cen­sor­ship and Memory: Thin­king Out­side the Box with Face­book, Goeb­bels, and Xi Jin­ping, „Jour­nal of Per­pe­tra­tor Rese­arch”, 4:1 (2021), s. 35–58. [wróć]

Zob. np. Maria Mälksoo, A Bal­tic Strug­gle for a ‘Euro­pean Memory’: The Mili­tant Mne­mo­po­li­tics of The Soviet Story, „Jour­nal of Geno­cide Rese­arch”, 20:4 (2018), s. 530–544; Aline Sierp, 1939 ver­sus 1989 – A Mis­sed Oppor­tu­nity to Cre­ate a Euro­pean Lieu de Mémoire?, „East Euro­pean Poli­tics and Socie­ties and Cul­tu­res”, 31:3 (2017), s. 439–455. [wróć]

István Rév, Liberty Squ­are, Buda­pest: How Hun­gary Won the Second World War, „Jour­nal of Geno­cide Rese­arch”, 20:4 (2018), s. 607–623. [wróć]

Wspo­mnie­nia rady­kal­nej pra­wicy nie docze­kały się jesz­cze odpo­wied­nich badań. Zob. np. Made­le­ine Hurd, Stef­fen Wer­ther: Go East, Old Man: The Ritual Spa­ces of SS Vete­rans’ Memory Work, „Cul­ture Unbo­und”, 6:2 (2014), s. 327–359; Retel­ling the Past, Inspi­ring the Future: Waf­fen-SS Com­me­mo­ra­tions and the Cre­ation of a ‘Euro­pean’ Far-Right Coun­ter-Nar­ra­tive, „Pat­terns of Pre­ju­dice”, 50:4–5 (2016), s. 420–444. [wróć]

Zob. Geoff Eley, Nazism as Fascism: Vio­lence, Ide­ology and the Gro­und of Con­sent in Ger­many 1930–1945, Lon­don: Routledge 2013, rozdz. 7; Stone, Good­bye to All That?; Dan Stone, The Return of Fascism in Europe? Reflec­tions on History and the Cur­rent Situ­ation, [w:] Eleni Braat, Pepijn Cor­du­we­ner (red.), 1989 and the West: Western Europe and the End of the Cold War, Lon­don: Routledge 2020, s. 266–284. [wróć]

Robert Ger­warth, John Horne (red.), War in Peace: Para­mi­li­tary Vio­lence in Europe after the Great War, Oxford: Oxford Uni­ver­sity Press 2012. [wróć]

Peter Vie­reck, Meta-Poli­tics: The Roots of the Nazi Mind, wyd. popr., New York: Capri­corn Books 1965 [1941], s. 313. [wróć]

Han­nah Arendt, Fernsehgespräch mit Thilo Koch (1964), [w:] Arendt, Ich will ver­ste­hen: Selbstauskünfte zu Leben und Werk, red. Ursula Ludz, Mona­chium: Piper 1996, s. 40. [wróć]

Kim Wünschmann, Before Auschwitz: Jewish Pri­so­ners in the Pre­war Con­cen­tra­tion Camps, Cam­bridge, Mass.: Harvard Uni­ver­sity Press 2015; Chri­sto­pher Dil­lon, Dachau and the SS: A Scho­oling in Vio­lence, Oxford: Oxford Uni­ver­sity Press 2015. [wróć]

Chri­sto­pher R. Brow­ning, Zwy­kli ludzie. 101. Rezer­wowy Bata­lion Poli­cji i „osta­teczne roz­wią­za­nie” w Pol­sce, przeł. Piotr Bud­kie­wicz, Poznań: Dom Wydaw­ni­czy Rebis 2019, s. 14. [wróć]

Jochen Böhler, Robert Ger­warth (red.), The Waf­fen-SS: A Euro­pean History, Oxford: Oxford Uni­ver­sity Press 2017. [wróć]

NDH – Neza­vi­sna Država Hrvat­ska, czyli Nie­pod­le­głe Pań­stwo Chor­wac­kie (przyp. tłum.). [wróć]

Poka­zuje to Timo­thy Sny­der. Zob. Czarna zie­mia. Holo­kaust jako ostrze­że­nie, przeł. Bar­tło­miej Pie­trzyk, Kra­ków: Znak Hory­zont 2015, zwłasz­cza rozdz. 9. [wróć]

Sta­ni­slav Zámečník, „Kein Häftling darf lebend in die Hände des Fein­des fal­len”: Zur Exi­stenz des Him­m­ler-Befehls vom 14./18. April 1945, „Dachauer Hefte”, 1 (1985), s. 219–231. [wróć]

Jef­frey C. Ale­xan­der, On the Social Con­struc­tion of Moral Uni­ver­sals: The ‘Holo­caust’ from War Crime to Trauma Drama, [w:] Ale­xan­der i in., Cul­tu­ral Trauma and Col­lec­tive Iden­tity, Ber­ke­ley: Uni­ver­sity of Cali­for­nia Press 2000, s. 196–263. [wróć]