Wrogowi wstęp wzbroniony - Bevere John - ebook + książka

Wrogowi wstęp wzbroniony ebook

Bevere John

5,0

Opis

 

Wyobraź sobie, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś uwolnił się od grzechu i trzymał szatana z dala
od swoich spraw. W czym tkwi tajemnica? W niniejszej książce, początkowo zatytułowanej Drzwi szatana,
John Bevere wyjaśnia, że najlepszą formą walki z siłami zła jest posłuszeństwo względem Pana.
Wrogowi wstęp wzbroniony:
• zapozna cię na nowo z systemem bezpieczeństwa, jakiego Bóg każe szukać w Duchu Świętym,
• nauczy cię rozpoznawać ukryte grzechy i oznaki buntu,
• pokaże ci, jak za pomocą łaski Bożej możesz uwolnić się od grzechu,
• zachęci cię, byś wiódł pobożne życie i dążył do świętości.
Cytując słowa autora: „Książka ta ujawnia wszelkie mechanizmy, jakimi wróg posługuje się, by przejąć kontrolę
nad naszym życiem”. Wrogowi wstęp wzbroniony nie potępia i nie piętnuje! Przeciwnie, daje nadzieję i pozwala
zrozumieć, w jaki sposób podejmowane decyzje faktycznie wpływają na nasze życie duchowe, a także uczy, jak
nie paść ofiarą szatańskiego podstępu.
NAJWYŻSZA PORA, BYŚ RAZ NA ZAWSZE ZATRZASNĄŁ DRZWI PRZED WROGIEM I ZAMKNĄŁ JE NA CZTERY SPUSTY!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 217

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Podziękowania

Pragnę wyrazić głęboką wdzięczność następującym osobom, które wywarły wielki wpływ na moje życie:

Moim rodzicom, Johnowi i Kay Bevere – za to, że wiedli pobożne życie przede mną.

Mojej ukochanej żonie, Lisie, która obok Boga Ojca jest mi najbliższa na świecie. Pokazałaś mi, czym jest prawość, mądrość, miłość oraz wierność. Już wiecznie będę wdzięczny Bogu za to, że postawił cię na mojej drodze.

Moim czterem synom, Addisonowi, Austinowi, Alexandrowi oraz Ardenowi, którzy wciąż na nowo przypominają mi o nieskończonej dobroci Boga. Każdy z Was jest w moich oczach cennym darem od Boga.

Członkom naszego zarządu – za Waszą natchnioną Bożym Słowem radę i mądrość.

Naszym pracownikom – za Wasze niezawodne wsparcie oraz pomoc. Oboje z Lisą darzymy miłością każdego z Was.

Alowi Brice’owi, który był nam pastorem i wlał Bożą mądrość w serca naszej rodziny, abyśmy mogli głosić Słowo Pana.

Stephenowi i Joy Strangom, którzy uwierzyli w przesłanie, jakim Bóg obdarzył Lisę i mnie, i którzy postanowili wydać je w formie książkowej.

Wszystkim pracownikom wydawnictwa Charisma House. Jesteście wspaniali i świetnie się z Wami pracuje.

Moim licznym duchowym i osobistym przyjaciołom, którzy pomogli nam wstąpić na ścieżkę wyższego powołania.

Przede wszystkim jestem jednak nieskończenie wdzięczny mojemu Panu Jezusowi Chrystusowi, który odkupił nas własną krwią. Jesteś wspaniałością nad wspaniałościami.

Wstęp

Oto drzwi do naszej duszy – przejście, przy pomocy którego wróg może otrzymać do nas dostęp. Mało kto zdaje sobie sprawę z istnienia tego portalu, choć jest on powszechnie znany w królestwie ducha. Drzwi te stoją uchylone, oddzielając światło od ciemności, a ich historia jest tak stara, jak sami synowie Adama.

Zgodnie z prawem Bożym nasz wróg nie może opuszczać królestwa ciemności. Jako osoby wyznające wiarę w Boga jesteśmy zbawieni od złego. Jednak jeśli drzwi te zostaną otwarte, szatan i jego oddziały będą mieli wstęp wolny. Ich cel to przejęcie kontroli nad różnymi sferami naszego życia, co zawsze skutkuje kradzieżą, zniszczeniem oraz utratą wolności. Może to nas nawet kosztować życie.

Jezus nazwał te drzwi „bramami”, a dokładniej „bramami piekielnymi” (Mt 16,18). Rzekł również, że zdobył klucze, które mogą zamknąć je na wieki (Ap 1,18)! Ale jak możemy przymknąć te wrota do naszego życia, a co dopiero zamknąć je na klucz – zwłaszcza jeśli nie mamy pojęcia o ich istnieniu?

Będąc mądrym żołnierzem, zastanów się przez chwilę, jak Twój przeciwnik rozumuje. Załóżmy, że jesteś wrogiem, który ma złe intencje, i posiadasz ukryty, nieograniczony dostęp do wybranego budynku. Wchodzisz i wychodzisz, kiedy chcesz, zakradając się i plądrując, kiedy tylko najdzie Cię ochota. Podoba Ci się ten układ, więc co robisz, żeby zabezpieczyć swoją pozycję oraz wolny dostęp do budynku? Jak podtrzymujesz swoją przewagę? Robisz, co możesz, żeby jego właściciel nie wykrył Twojej obecności, gdyż przyłapany na gorącym uczynku, stracisz wszelką władzę.

Taki jest właśnie plan szatana! Póki jest w stanie utrzymywać cię w niewiedzy, chełpi się wciąż nieograniczonym dostępem. Bóg powiada:

Przeto lud mój pójdzie w niewolę przez brak rozumu.

Księga Izajasza 5,13

Za ignorancję trzeba zapłacić wysoką cenę. Ale nie musimy pozostawać ignorantami. Niniejsza książka rzuca światło na ów odwieczny podstęp, tak abyś mógł raz na zawsze zamknąć diabelskie drzwi.

To trzecia publikacja w serii, którą Bóg chciał, żebym napisał, a która obnaża przed czytelnikami pułapki, jakie zastawia na nas nasz wróg. Pierwsza – The Bait of Satan (Diabelska pułapka)– ukazuje, w jaki sposób wróg przeciąga wiernych na swoją stronę, zaganiając ich w pułapkę przewinienia. Chociaż dana osoba nie uczyniła nic złego, by zasłużyć na cierpienie, którego zaznała, i tak stanie się więźniem, jeśli nie wybaczy temu, który był jego powodem.

Druga książka – Breaking Intimidation (Przełamywanie lęku) – udowadnia, jak ludzki lęk paraliżuje wiernych, sprawiając, że dar, jaki otrzymali od Boga, pozostaje uśpiony, stłamszony potęgą onieśmielenia.

Niniejsza książka ujawnia wszelkie źródła kontroli, z których korzysta wróg, by nas zniewolić. Trudno mi wyrazić, jak ogromnie ważne jest to przesłanie. Wierzę, że książkę tę powinien przeczytać każdy, kto wzywa imię Jezusa. Nie twierdzę tak, gdyż jestem jej autorem, ale z powodu prawdy, jaką niesie zawarte w niej Słowo Boże. Sam pierwszy przyznam, że mądrość, która bije z każdej strony Wrogowi wstęp wzbroniony, nie pochodzi ode mnie. Świadomość Boga sterującego moimi czynami ani przez chwilę mnie nie opuściła. Zdarzało się, że moje serce dosłownie płonęło. Z każdym dniem coraz lepiej pojmowałem niesamowitość Boga, co tylko potęgowało moją miłość do Niego. Modlę się, aby i Ciebie to spotkało w trakcie lektury.

Książka ta nie poprzestaje na oświeceniu czytelnika przez poinstruowanie go. Jest ona również swoistym ostrzeżeniem. Pewnie nie będziesz zachwycony, czytając każdą sekcję, ale mądrość w nich zawarta może oszczędzić Ci późniejszej agonii. Przedstawione tu koncepcje wyrastają jedna z drugiej, więc to istotne, abyś przeczytał rozdziały w kolejności, w jakiej zostały napisane. Pierwsze cztery przedstawiają kluczową, solidną bazę, na której opiera się reszta książki. Omijając jeden rozdział, nie pojmiesz pełnego przesłania następnego.

Nim zasiądziesz do lektury, chciałbym połączyć się z Tobą w modlitwie: 

Ojcze nasz, w imieniu Jezusa Chrystusa, uznaję moją pełną zależność od Ducha Świętego, aby pojąć Twoje wyroki oraz Twoje słowo. Proszę, abyś w trakcie lektury odkrył przede mną swoje serce oraz wolę. Daj mi uszy, abym mógł usłyszeć, oczy, abym mógł zobaczyć, oraz serce zdolne dostrzec i pojąć przesłanie Ducha Świętego. Pozwól, bym nie tylko usłyszał, ale żeby całe moje życie zmieniło się pod wpływem Twojego działania. A kiedy przewrócę ostatnią stronę, niechaj stwierdzę, że już nigdy nie będę tym samym człowiekiem. Oddaję Ci wszelką chwałę, honor i podziękowania za dar, który zaraz otrzymam. Amen!

Niech będzie z Tobą łaska Boga Ojca oraz naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

1 Diabelskie drzwi

W królestwie niedopatrzenia i ignorancji 
nawet wierni dają się złapać w pułapkę

Wyobraź sobie, że jesteś w dzielnicy przepełnionej agresją i przestępczością. Nie ma dnia bez mrożących krew w żyłach informacji o morderstwie, gwałcie czy porwaniu. Twój dom jest obserwowany przez niebezpiecznego napastnika, który czai się gdzieś w ciemnościach, czekając na moment, kiedy będzie mógł wślizgnąć się do środka i zaskoczyć Cię we śnie. Ów zwyrodnialec pragnie wziąć Ciebie i Twoich bliskich jako zakładników, splądrować i zniszczyć Twój dobytek oraz skrzywdzić tych, których kochasz. Być może nawet zdecyduje się zabić. Nie jesteś w stanie zmienić jego zamiarów, prosząc, błagając czy płacząc. To Twój śmiertelny wróg, którego nic nie powstrzyma przed tym, by Cię zniszczyć.

Wiedząc to wszystko, czy zapomniałbyś zamknąć na klucz drzwi wejściowe? Oczywiście, że nie!

Ale pójdźmy dalej. Czy wyobrażasz sobie, że kładziesz się w nocy do snu, wiedząc, że twoje drzwi nie tylko nie są zamknięte na klucz, ale wręcz zostawiłeś je otwarte na oścież? W żadnym wypadku! Absurdalność tej sytuacji jest niemal obraźliwa, a jednak wielu ludzi do niej doprowadza. Tyle że to nie drzwi do ich domów pozostają otwarte – mowa o drzwiach do ich duszy.

Widziałem to na własne oczy. Rozpoznałem tych nieszczęśników siedzących w kościołach, w których przemawiałem. Miejsce nie miało znaczenia. Widziałem tych nieświadomych i nieprzygotowanych wiernych kroczących najróżniejszymi ścieżkami życia, różniących się od siebie zarobkami i pochodzeniem. Można ich spotkać zarówno za oceanem, jak i na terenie naszego kraju. To ludzie wykształceni i ignoranci. Jednak wszyscy mają jedną wspólną cechę, padli ofiarą sprytnego i przebiegłego wroga, który ma ich w swoim władaniu. Jak do tego doszło? Ci nieszczęśnicy zostawili diabelskie drzwi otwarte!

To nie jest książka o wiedźmach i zaklęciach. Nie opowiada ona również o praktykach okultystycznych, takich jak astrologia, chiromancja czy używanie tablic Ouija. To wszystko są jawne, otwarte zaproszenia do królestwa demonów. Większość wierzących nigdy nie maczałaby w tym palców. Nie, mówię tu o czymś znacznie subtelniejszym. O czymś, co ma miejsce w królestwie niedopatrzenia i ignorancji. Na tej mglistej arenie nawet wierni dają się złapać w pułapkę.

Nie jest to nowe zjawisko, charakterystyczne dla naszego pokolenia – jest tak stare, jak sam szatan. To ta sama nikczemność, która spowodowała upadek Syna Jutrzenki, Lucyfera, i przegnała jedną trzecią aniołów z Królestwa Niebieskiego. To bunt rozumiany jako nieposłuszeństwo względem autorytetu Boga.

W tym momencie pewnie odetchnąłeś z ulgą – „Uf! To mnie nie dotyczy. Nie jestem ani zbuntowany, ani nieposłuszny”. Ale nie tak prędko! Zdziwiłbyś się. Szatan nie jest głupcem. On i jego oddziały nie narzekają na brak sprytu i przebiegłości. Większość wiernych nie skłania się z własnej woli ku nieposłuszeństwu, a raczej pada ofiarą podstępu, który popycha ich w tę stronę.

Jestem przekonany, że chcesz się dowiedzieć, na czym polega ten podstęp oraz że pragniesz uchronić i zabezpieczyć przed nim swój dom, życie i rodzinę. Niniejsza książka powstała jako przestroga. Zawiera prawdy, które demaskują knowania szatana i mogą uratować Ci życie.

Podstępne czasy

Szatan jest mistrzem podstępu. Jezus rzekł, że Lucyfer jest nie tylko kłamcą, ale także ojcem kłamstwa jako takiego (J 8,44). Ostrzegał nas również, że szatańskie ułudy i podstępy staną się z czasem tak potężne, że jeśli to możliwe, wprowadzą w błąd nawet wybranych (Mt 24,24). Żyjemy teraz właśnie w takich czasach. Przyjrzyj się żarliwej prośbie Pawła, skierowanej do Kościoła w Koryncie: 

Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę. Obawiam się jednak, ażeby nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty i czystości wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swej chytrości wąż zwiódł Ewę.

2 List do Koryntian 11,2-3

Paweł porównał podatność wiernego na bycie zwodzonym do kuszenia Ewy, która została wpędzona podstępem w nieposłuszeństwo (zob. Rdz 3,13). Jednak w przypadku Adama historia wyglądała zupełnie inaczej. „I nie Adam został zwiedziony” (1 Tm 2,14). Nawiązując do natury wykroczenia Adama, Pismo Święte powiada: „Albowiem jak przez nieposłuszeństwojednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami” (Rz 5,19, podkreślenie własne). Ewa została wpędzona podstępem w nieposłuszeństwo, podczas gdy Adam doskonale wiedział, co robi.

Widziałem, jak niektórzy ludzie w Kościele otwarcie łamali przykazania Boże, w pełni świadomi tego, co robią. Ci ludzie nie padli ofiarą podstępu, tylko popełniają duchowe samobójstwo, przez co ciężko do nich dotrzeć.

Jednak większość nieposłusznych Bogu – podobnie jak Ewa – jest zwodzonych na manowce poprzez ignorancję. To do nich kieruję swoje błagalne krzyki. Poznając prawdę, zamykamy wrogowi drzwi przed nosem.

Przekręcanie Słowa Bożego

Przypatrzmy się więc, w jaki sposób szatanowi udało się oszukać Ewę, która nie wydawała się przecież podatna na zwodzenie. Żyła w idealnym środowisku. Nigdy nie zaznała niesprawiedliwości ze strony kogoś, kto był w jej oczach autorytetem. Nie miała żadnych złych doświadczeń z ojcem, szefem czy księdzem. Ewa wiodła spokojne życie w wiecznie kwitnącym ogrodzie, wolna od wszelkich demonicznych wpływów czy nacisków. Znała jedynie dobroć Boga i Jego opiekę, krocząc i mówiąc w Jego obecności. Jak to się więc stało, że wąż zdołał ją zmanipulować?

Bóg nakazał: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać do woli, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,16–17).

Dobroć Boga przyzwalała – „możesz spożywać do woli” – ale jego autorytet zastrzegał – „ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść”. Bóg podkreślił fakt, że mogą jeść z każdego drzewa, za wyjątkiem jednego.

Obdarzać miłością i dawać – to sama istota Boga. Pragnął mieć towarzyszy w swoim ogrodzie, którzy darzyliby Go miłością i byliby Mu posłuszni. Nie chciał, żeby to były pozbawione własnej woli roboty. Marzyły Mu się dzieci stworzone na Jego podobieństwo, które posiadałyby wolną wolę. Kiedy ograniczył im dostęp do drzewa, pozostawił wybór, który chronił ich przed śmiercią. Lecz decyzja należała do nich, czy wykażą się zaufaniem i posłuchają?

Przyjrzyjmy się teraz słowom węża: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”. Przedstawił Boga jako tego, który zabiera, a nie tego, który daje.

Szatan poprowadził Ewę ścieżką rozumowania, zgodnie z którą kobieta zacznie w końcu kwestionować dobroć i uczciwość Boga. Osiągnąwszy to, był już o krok bliżej do osiągnięcia swojego celu – sprawienia, by Ewa przeciwstawiła się woli Boga.

Atak na autorytet Boga

Szatan jest przebiegły. Miał czelność naruszyć sam fundament Bożego autorytetu. Sprawiając, że Pan zaczął wydawać się niesprawiedliwy, wąż mógł podważyć władzę, jaką Bóg do tej pory posiadał w oczach Ewy. „Sprawiedliwość i prawo podstawą Jego tronu” (Ps 97,2, podkreślenie własne).

Chociaż kobieta poprawiła węża, zostało w niej zasiane ziarno wątpliwości. „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli” (Rdz 3,2–3).

Nawet podając tę odpowiedź, Ewa najpewniej zastanawiała się nad dobrocią Boga. Nie jestem pewna, dlaczego nie możemy jeść z tego drzewa. W jaki sposób miałoby to nas skrzywdzić? Co takiego kryje się w tym drzewie, co mogłoby mieć na nas zły wpływ?Głowiąc się nad podobnymi pytaniami, kobieta była gotowa zacząć kwestionować autorytet Boga.

Wąż wykorzystał okazję, by przeprowadzić atak na Boży autorytet, prawdomówność i uczciwość, i zuchwale się mu przeciwstawił: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,4–5).

Mistrz podstępu podważył fundament lojalności, jaką Ewa wykazywała w stosunku do Boga, i zapewnił ją, że nie umrze. Następnie szybko utwierdził zasiane wątpliwości takim oto rozumowaniem: „Nie umrzesz, a tylko staniesz się bardziej podobna Bogu. Będziesz mądra i zyskasz możliwość decydowania pomiędzy dobrem a złem. Tak oto nie będziesz już jego poddaną i nie będziesz musiała wypełniać jego niesprawiedliwych rozkazów”.

Rozumowanie, które kwestionuje posłuszeństwo

Ewa była wstrząśnięta! Zaczęła się teraz zastanawiać: Czy to dlatego Bóg kazał mi trzymać się z daleka od tego owocu? Spojrzała ponownie na drzewo, ale tym razem zobaczyła je w innym świetle. Patrzyła na to, co zostało jej odmówione. Stwierdziła, że owoce tego drzewa są dobre i smaczne, a nie złe i trujące. Rozumowała: Z pewnością owoc ten jest pożądany i sprawi, że będziemy światli. Dlaczego miałabym odmawiać sobie owocu, który jest dla nas dobry?

Taki tok myślenia oślepił ją na wszystko inne. Zapomniała o otaczającej ją dobroci i skupiła całą swą uwagę na samotnym drzewie. Myślała: Bóg nie pozwalał nam zbliżać się do tego drzewa. Przecież od początku mogło być nasze. Dlaczego to zrobił? Czego jeszcze nam odmawia?

Zwątpiwszy w fundament w postaci charakteru Boga, Jego uczciwości i dobroci, Ewa nie miała najmniejszego powodu, by słuchać Jego nakazów. Następnym krokiem były upór i bunt. Ewa zerwała owoc, skosztowała go i podsunęła mężowi, aby ten również go zasmakował.

Z miejsca otworzyły im się oczy. Byli nadzy. Ich nieposłuszeństwo poskutkowało duchową śmiercią. Lekceważąc słowo Boga i oddając się szatanowi, otworzyli diabelskie drzwi, a on został ich nowym panem. Nie tylko dali mu dostęp do swoich serc, ale umożliwili również wkroczenie do naszego świata. Paweł wyjaśniał to następująco: „Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi” (Rz 5,12).

Ten akt nieposłuszeństwa zrodził zniszczenie, grzech i chorobę – listę, która z każdym kolejnym pokoleniem stawała się coraz pokaźniejsza i coraz plugawsza. Ich bunt otworzył szatanowi drzwi do tego świata oraz umożliwił zniszczenie, jakie nierozerwalnie wiąże się z jego panowaniem. Lucyfer w pełni wykorzystał okazję, by być niczym Bóg, jednak nie poddając się Jego władzy. Zniewalając Boże stworzenie, sam wyniósł się na tron.

Dzisiaj jest podobnie

Metoda, jaką posługuje się dziś szatan, jest bardzo podobna. Wciąż pragnie wypaczyć charakter Boga, aby obrócić nas przeciwko Niemu. 

Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani! Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności.

List św. Jakuba 1, 16-17

Musisz pojąć całym swym sercem, że nie ma nic dobrego poza królestwem Bożej woli. Jakub pokazuje, że możesz paść ofiarą oszustwa, jeśli uwierzysz, że istnieje jakieś dobro poza Bożą opatrznością. Zastanów się uważnie nad naszą dyskusją. Nieważne, jak dobrze coś wygląda, smakuje czy na Ciebie wpływa... Nieważne, jak bardzo Cię to wzbogaci finansowo, materialnie, intelektualnie czy zawodowo... Jeśli nie pochodzi od Boga, sprowadzi w końcu na Ciebie cierpienie i niechybnie zakończy się śmiercią. Każdy prawdziwie dobry i idealny dar pochodzi od Boga. Nie ma żadnego innego źródła. Pojmij tę prawdę i zachowaj ją w sercu. Niech pozory Cię nie zmylą! Gdyby Ewa posłuchała tej przestrogi, nigdy nie zboczyłaby z właściwej ścieżki. Niestety, zamiast tego postanowiła poszukać spełnienia poza królestwem Bożej opatrzności.

Ilu ludzi wychodzi obecnie za mąż za nieodpowiednie osoby, z nieodpowiednich powodów? Bóg pewnie ostrzegał ich, przemawiając ustami rodziców czy pastora, lub pokazywał w ich własnych sercach, że popełniają błąd. Jednak ich własne rozumowanie wkrótce zagłuszyło wszystkie inne głosy. A to dlatego, że osoba, której pragnęły, wydawała się być idealnym towarzyszem – była miła dla oka i służyła mądrą radą, gdy trzeba było podjąć jakąś decyzję. Ostatecznie wola Boga przegrała z wolą wybranka, za co przyjdzie im potem zapłacić wysoką cenę.

Ludzie sprzeciwiają się woli Boga, ponieważ dają się omamić temu, co dobre i przyjemne. Być może chodzi o swego rodzaju pomyślność czy sukces, wykraczające poza mądrość Słowa Bożego. Ci nieszczęśnicy spędzają życie w pogoni za własnymi pragnieniami i odnajdują zabawę, radość czy podnietę – ale wszystko to ulotne i chwilowe. Odnajdują dobro w tym, czego Bóg zabronił. Myślą, że Bóg odmawia im wszystkiego, co najprzyjemniejsze i najbardziej atrakcyjne! Żyją w przekonaniu, że On nie rozumie ich potrzeb i ignoruje ich pragnienia. Wierzą, że Bóg jest nielojalny, gdyż nie odpowiada na ich modlitwy, kiedy tego oczekują. Ich myśli podążają takim oto tokiem: Po cp czekać na odpowiedź Boga? Bierz to, co dobre i przyjemne, póki jest co brać!

DWIE PODOBNE SYTUACJE, DWIE RÓŻNE REAKCJE

Weźmy na przykład Jezusa. Spędził na pustyni czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Nie miał wody, jedzenia czy wygód. Głód nawracał, bo Jego ciało było bliskie wyczerpania. Jeśli w najbliższym czasie niczego by nie wypił i nie zjadł, czekałaby Go niechybna śmierć. Jednak co pojawiło się pierwsze? Boża opatrzność czy pokusa?

Szatan przybył do Jezusa, by wodzić Go na pokuszenie: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, ażeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3). Podobnie jak w przypadku Ewy, szatan zakwestionował to, co Bóg powiedział czterdzieści dni wcześniej, kiedy u brzegu Jordanu otwarcie zadeklarował, że Jezus jest Jego Synem.

Szatan próbował zniekształcić charakter Boga: „Dlaczego wyprowadził Cię tutaj, żebyś umarł z głodu? Dlaczego nie przychodzi Ci na pomoc? Może najwyższy czas, żebyś sam zaczął się o siebie troszczyć. Jeśli wkrótce nie nakarmisz i nie napoisz swojego ciała, umrzesz lub zostaniesz permanentnie okaleczony. Użyj swojego własnego autorytetu i sam siebie uratuj. Przemień kamień w chleb”.

Dzieci Izraela stanęły przed podobnym dylematem, kiedy opuściły Egipt i podążyły za Bogiem na pustkowie – skończyło im się jedzenie. Po raptem trzech dniach stwierdzili, że Bóg ich opuścił i czeka ich śmierć. Zaczęli więc narzekać. Doszli do wniosku, że byłoby lepiej, gdyby zginęli w niewoli Egipcjan. Tam przynajmniej nie narzekali na brak jedzenia (Wj 16). Uważali, że Bóg ich oszukał, wyprowadzając na pustkowie, by pomarli z głodu. W ich oczach Bóg odwrócił się do nich plecami. Jak łatwo dali się złapać w pułapkę!

To głośne utyskiwanie było zewnętrzną manifestacją bezprawia, jakie panoszyło się w ich sercach. Byli bardziej skłonni oddać się w ręce faraona niż poddać się woli Boga. Byliby posłuszni temu, kto bardziej o nich zadba. Zwątpili w charakter Boga. Nie chcieli, by On ich prowadził, bo nie darzyli Go zaufaniem. Łatwo dali się zwieść, by nie poddawać się Jego woli. To nastawienie będzie ich potem kosztowało utratę Ziemi Obiecanej i doprowadzi do buntu.

W przeciwieństwie do Izraelitów Jezus pozbył się wszelkich egoistycznych pragnień i odruchów i cierpliwie czekał na Boży ruch. Nie pozwolił, by wróg podważył w Jego myślach charakter Boga. Ufał, że Jego Ojciec przyjdzie z pomocą. Oddawał się woli Boga niezależnie od tego, jak bardzo było Mu w danym momencie źle. Oparł się kuszeniu szatana, aby wziąć sprawy w swoje ręce. I wtedy „opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu” (Mt 4,11). Dlaczego? 

Z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał.

List do Hebrajczyków 5,7–8

Bóg wysłuchał Go z powodu Jego bojaźni Bożej. Jezus nie zwątpił w dobroć swojego Ojca. W obliczu potężnej pokusy oraz ogromnego cierpienia – jakiego nikt nigdy nie zaznał – zdecydował się służyć Bogu, choć było to równoznaczne z cierpieniem. Tego typu posłuszeństwo i poddaństwo zablokowało wszelkie drogi wejściowe, jakimi wróg mógł wkroczyć do Jego życia. Szatan nie miał żadnego dostępu. Diabelskie drzwi pozostały zamknięte. Jezus był w pełni posłuszny swojemu Ojcu, zatem mógł oświadczyć w przeddzień swojej śmierci: 

Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał.

Ewangelia św. Jana 14,30–31

Jezus mówił o posłuszeństwie, kiedy oświadczał, że władca tego świata, szatan, nie znalazł tego, czego szukał w Nim. Za sprawą całkowitego posłuszeństwa względem swojego Ojca diabelskie drzwi pozostały bezpiecznie zamknięte. Jezus okazał się bez skazy!

Dwie ważne uniwersalne zasady

Ustaliliśmy dwie bardzo ważne uniwersalne zasady:

Posłuszeństwo sprawia, że diabelskie drzwi pozostają zamknięte, uniemożliwiając szatanowi dostęp do naszego życia i naszych serc.

Nieposłuszeństwo otwiera drzwi na oścież, dając mu nieograniczony dostęp.

Łatwo się zgodzić z tymi zasadami, choć dosyć trudno zgodnie z nimi żyć, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy otoczeni jesteśmy bezprawiem.

Przesłanie niniejszej książki jest niezwykle ważne dla każdego wierzącego. Zawiera Bożą mądrość na temat tego, jak uniknąć oszukania. Ukazuje, co ma miejsce, kiedy drzwi stają otworem, i uczy, jak rozpoznać, czy wróg ma już dostęp do naszego życia. Tłumaczy, jak zamknąć drzwi i sprawić, by pozostały szczelnie zamknięte! Poznamy również ogromne zalety życia w posłuszeństwie, które stanowi Boży plan, mający pomóc nam kroczyć w niezachwianej wierze.

2 Ofiara, która zniewala

Będąc nieposłusznymi, wysyłamy sygnał tym, którzy nas otaczają, że wiemy więcej od Boga

Nieposłuszeństwo i podstęp idą ramię w ramię. Co więcej, wzajemnie się potęgują. Widzimy to w wydarzeniu z życia Saula. Prorok Samuel przybył do króla Saula z nakazem od Boga: „Dlatego teraz idź, pobijesz Amalekai obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły” (١ Sm 15,3).

Nakaz był bardzo bezpośredni i szczegółowy. Nic, co Amalek posiadał – czy to był człowiek, czy zwierzę – nie mogło pozostać przy życiu. Zachowując pozory posłuszeństwa, Saul zgromadził armię i wyruszył na misję. Wybili każdego mężczyznę, każdą kobietę, każde dziecko i niemowlę. Tysiące ludzi poniosło śmieć z ręki Saula i jego armii.

Jednak oszczędził króla Amalekitów – Agaga oraz jego najlepsze owce, woły, tuczne prosiaki i jagnięta, a także wszystko inne, co było im przydatne. Sprzeciwiając się wyraźnemu nakazowi Boga, Saul i jego podwładni najpewniej myśleli: Szkoda niszczyć tak wspaniały żywy inwentarz (1 Sm 15,9.24).

Zanim Saul zdołał wrócić z pola walki, Bóg powiedział Samuelowi, że król wykazał się brakiem posłuszeństwa. Stwierdził również, że żałuje, iż uczynił Saula królem. Tysiące poległych ludzi i owiec nie były w stanie wynagrodzić faktu, że ktoś został oszczędzony.

Wykonałem Twój rozkaz!

Następnego poranka Saul przywitał Samuela, mówiąc: „Niech cię Pan błogosławi! Rozkaz Pana wykonałem” (1 Sm 15,13).

Saul był przekonany, że wypełnił wszystkie życzenia Pana. Jednak – jak zaraz zobaczymy – Bóg ma inne zdanie na ten temat. Rozumowanie Saula zwiodło go na manowce, jak to często ma miejsce, kiedy nie wypełniamy nakazów Boga. Nowy Testament tłumaczy:

Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.

List św. Jakuba 1,22

Osoba, która padła ofiarą podstępu, często uważa, że postąpiła słusznie, choć w rzeczywistości zbuntowała się przeciwko Bogu. Odnosi się to zwłaszcza do tych, którzy często bywają nieposłuszni słowu Bożemu. Ich serca zatruwa błędny tok myślenia, przez co pogłębia się ich zagubienie.

Paweł ostrzegł Tymoteusza, że ci z wiernych, którzy są nieposłuszni Bogu, „będą się dalej posuwać ku temu, co gorsze, błądząc i [innych] w błąd wprowadzając” (2 Tm 3,13). Nieposłuszeństwu zawsze towarzyszy podstęp i jeśli człowiek nie stawi czoła jednemu i drugiemu, będzie tylko gorzej. Ci, którzy błądzą, nie tylko oszukują innych, ale zwodzą też samych siebie. Uważają, że podejmują słuszne decyzje, podczas gdy w rzeczywistości jest wręcz odwrotnie.

Incydent z żywym inwentarzem nie był pierwszym przypadkiem w życiu Saula, kiedy był posłuszny wybiórczo. Już wcześniej bywał ganiony przez Samuela za niewykonywanie nakazów. Saul popadł w schemat nieposłuszeństwa. Kiedy już wytworzy się taki schemat, coraz ciężej jest odróżnić prawdę od błędu. Rośnie również skala nieposłuszeństwa. Jednak prawdziwie skruszone serce przyniesie zbawienie i otworzy człowiekowi oczy.

Bóg zawsze daje możliwość skruchy. Samuel otwarcie skonfrontował się z Saulem, powołując się na dowód jego nieposłuszeństwa: „Co za beczenie drobnego bydła w moich uszach i co za ryk większego bydła ja słyszę?” (1 Sm 15,14).

Saul szybko odpowiedział: „Przygnano je od Amalekitów. Lud bowiem zlitował się nad najlepszymi owcami i większym bydłem, aby złożyć z nich ofiary Panu, Bogu twemu, a to, co pozostało, wytępiliśmy” (1 Sm 15,15).

Zamiast przyznać się do błędu, Saul zrzucił winę na swoich ludzi. „Chciałem wysłuchać nakazu – sugerował – ale ludzie zmusili mnie, bym uczynił inaczej”. Wykorzystał naciski tłumu jako usprawiedliwienie braku posłuszeństwa (1 Sm 15,24). Nieskruszone serce z chęcią obwini innych, mimo że samo wpadło w zwodniczą pułapkę. Nie bierze odpowiedzialności za własne czyny.

To Saul poprowadził ludzi, a nie oni jego. Nie tylko był w pełni odpowiedzialny za swoje nieposłuszeństwo, ale ponosił również odpowiedzialność za nieposłuszeństwo swoich poddanych. To on był dla nich autorytetem i to on ich instruował. Słuchajcie uważnie, przywódcy, gdyż będziecie sądzeni za brak posłuszeństwa, którym wykażą się wasi podopieczni.

Heli – kapłan, który przez czterdzieści lat przewodził Izraelowi – wiedział, że jego synowie za nic mają obrzędy Świątyni Boga, a jednak nie uczynił nic, by temu zaradzić. Zganił ich za to, ale nie użył swojego autorytetu, by usunąć ich lub powstrzymać. Dlatego też Pan obwieścił: „Dałem mu poznać, że ukarzę dom jego na wieki za grzech, o którym wiedział; synowie jego bowiem bluźnią Bogu, a on ich nie skarcił” (1 Sm 3,13). Osądzeni zostali nie tylko jego synowie, ale również Heli.

Większy wysiłek nie jest 
oznaką posłuszeństwa

Tak więc wpierw Saul zrzucił winę na swój lud. Następnie zaznaczył, że oszczędzili zwierzęta ze szlachetnych względów – aby móc je potem złożyć Bogu w ofierze. Wiemy, że Saul padł ofiarą podstępu, gdyż trwa w przekonaniu, że poprzez brak posłuszeństwa może wiernie służyć Bogu i złożyć Mu akceptowalną ofiarę.

Jest to bodaj najbardziej zwodnicza forma buntu. Widzimy ją w życiorysie Kaina, najstarszego syna Adama, który również chciał złożyć Bogu ofiarę, której Pan nie zaakceptował. Kain przyniósł przed oblicze Boga owoc swojej ziemi. Wiemy, że kosztowało go to wiele wysiłku, ponieważ Bóg przeklął wcześniej ową ziemię (Rdz 3,17–19). Kain musiał oczyścić ją z kamieni, pniaków i wszelkich innych niepożądanych elementów. Potem zaorał grunt i zasiał uprawy – nawadniał je, nawoził i chronił. Porządnie się napracował, chcąc przypodobać się Bogu. Jednak była to ofiara wymyślona przez niego, a nie ta, której zażyczył sobie Bóg. Reprezentowała posługę Bogu opartą na człowieczej sile i zdolnościach, a nie na posłuszeństwie.

Abel, młodszy syn Adama, składał Bogu ofiary ze swoich najlepszych baranków oraz ich tłuszczu. Wiemy, że i on ciężko pracował, doglądając swoich stad, choć jest mało prawdopodobne, aby włożył w to tyle wysiłku, co Kain.

Wkładając w coś większy wysiłek, wcale nie musimy robić tego, co słuszne. Im dłużej kroczę w towarzystwie Pana, tym częściej odkrywam, że im bardziej jestem zajęty, tym mniej jestem w stanie osiągnąć. Pracowitość nie jest jednoznaczna z posłuszeństwem.

Kiedy ofiary zostały złożone, „Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą” (Rdz 4,4–5).

Obaj bracia znali życzenia Boga, gdyż uczyli się o Nim od swoich rodziców. Słyszeli, jak ich matka i ojciec próbowali zakryć swą nagość przy pomocy liści figowych. Owe liście symbolizowały usilne próby ukrycia grzechu. Bóg wtedy zademonstrował im swoją preferowaną ofiarę, zabijając niewinne zwierzę i okrywając Adama i Ewę jego skórą. I tak rodzice Kaina i Abla pojęli, że jedynym akceptowalnym przez Boga sposobem ukrycia grzechu jest ofiara ze zwierzęcia.

Bóg powiedział Kainowi, że dobrze wiedział, jak powinien był postąpić (Rdz 4,7). A jednak mężczyzna próbował zdobyć Jego względy, nie bacząc na Jego życzenia. Bóg zareagował, pokazując, jakie są Jego preferencje. On pragnie przede wszystkim ludzkiego posłuszeństwa, a nie aktów ofiarnych.

Grzech u drzwi

Bóg odniósł się do grzechu Kaina i dał mu szansę, by wyraził skruchę.

Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować.

Księga Rodzaju 4,6–7, podkreślenie własne

Kain musiał wybrać. Szatan czyhał za drzwiami. Czy Kain zbuntuje się przeciwko Bogu i zaprosi szatana do środka? Czy może zapanuje nad grzechem i odmówi diabłu wstępu?

W jaki sposób Kain może zapanować nad grzechem? W taki sam, jak zrobił to Jezus – będąc posłusznym Bogu Ojcu. Przypomnij sobie Jego słowa: „Nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie” (J 14,30). Grzech i szatan nie mieli wstępu do Chrystusa, ponieważ pozostawał On w stanie idealnego posłuszeństwa wobec Boga. Grzech mógł zatem czyhać u drzwi w nieskończoność. Drzwi Jezusa były zamknięte na amen!

Ale Kain nie zapanował nad grzechem. Wpuścił do swojego życia przewinienie, zdradę i nienawiść. W napadzie gniewu zamordował własnego brata. A przecież z początku pragnął służyć Panu. Był wręcz żarliwy w swoich staraniach. Jednak brak posłuszeństwa, brak skruchy oraz przewinienie otworzyły drogę do morderstwa.

Jednych z najokrutniejszych czynów dopuszczają się ludzie, którzy – podobnie jak Kain i Saul – służą Panu na swój własny sposób. Możliwe, że z początku mają nawet dobre intencje, ale w trudnych czasach ich niezależne serca szybko biorą górę. Wielu niewinnych ludzi (jak Abel) traci zdrowie lub życie z ręki tych religijnych bojowników, którzy powołując się na imię Pana, wykonują własną wolę.

Niewypowiedziane przesłanie

Kiedy Samuel skonfrontował się z Saulem na temat jego nieposłuszeństwa, przypomniał mu o kilku rzeczach. Zanim Saul zdążył zasłonić się kolejnymi wymówkami, Samuel uciszył go, mówiąc:

Dosyć! Powiem ci, co rzekł do mnie Pan tej nocy. Odrzekł: Mów! I mówił Samuel: Czy to nie jest prawdą, że choć byłeś mały we własnych oczach, to jednak ty właśnie stałeś się głową pokoleń izraelskich? Pan bowiem namaścił cię na króla izraelskiego. Pan wysłał cię w drogę i nakazał: Obłożysz klątwą tych występnych Amalekitów, będziesz z nimi walczył, aż ich zniszczysz. Czemu więc nie posłuchałeś głosu Pana? Rzuciłeś się na łup, popełniłeś więc to, co złe w oczach Pana.

1 Księga Samuela 15,16–19

Kiedyś Saul był skromny, pokorny i potulny. Kiedy Samuel poinformował Saula, że będzie rządził Izraelem, usłyszał w odpowiedzi: „Czyż ja nie jestem Beniaminitą – z jednego z najmniejszych pokoleń izraelskich, a ród mój czyż nie jest najniższy ze wszystkich rodów pokolenia Beniamina? Czemu więc odzywasz się do mnie tymi słowami?” (1 Sm 9,21). Saul wręcz ukrył się w dniu, w którym Samuel miał ogłosić, kto będzie nowym królem (1 Sm 10,21–22).

Był mały we własnych oczach. Samuel przypomniał mu o tym fakcie, po czym kontynuował: „Teraz Bóg powierzył ci misję i powiedział: »Idź i siej całkowite zniszczenie«... Dlaczego więc dałeś się zwieść i uczyniłeś zło w obliczu Pana?”.

Innymi słowy, Samuel zapytał: „Saulu, kiedy twoja mądrość zaczęła wypierać mądrość Boga? Co się stało z twoją pokorną i skromną duszą? Dlaczego nagle myślisz, że wiesz więcej od Pana?”.

Myślisz, że jesteś mądrzejszy od Boga? Oczywiście, że nie! Jednak kiedy jesteśmy nieposłuszni, wysyłamy taki właśnie sygnał Panu i tym, którzy nas otaczają. Cóż za głupota myśleć, że wie się więcej od Tego, który zasiada w niebiosach; Tego, który nie tylko stworzył wszechświat, ale również nim rządzi; od Stwórcy, który własnoręcznie umieścił gwiazdy na firmamencie. A jednak wynosimy naszą mądrość ponad Jego, kiedy ignorujemy Jego zalecenia!

Kiedy Mojżesz prowadził dzieci Izraela przez pustkowie, Bóg zaprezentował przez niego swoją potęgę. Po latach tułaczki dotarli do miejsca zwanego Kadesz, gdzie ludzie zaczęli narzekać z powodu niedostatku wody. To nie był pierwszy przypadek, kiedy im jej zabrakło. Już wcześniej, w Refidim, Bóg nakazał Mojżeszowi, by uderzył we wskazaną skałę, uwalniając w ten sposób życiodajne źródło (Wj 17,6).

Tym razem Pan rzekł do Mojżesza: „Przemów w ich obecności do skały, a ona wyda z siebie wodę” (Lb 20,8). Mojżesz zebrał więc swych ludzi, jednak zamiast przemówić do skały – tak jak nakazał to Bóg – uczynił to, co poprzednio. Uderzył w nią, i to dwa razy.

Mojżesz nie wykonał woli Pana. Co zadziwiające, woda i tak wytrysnęła z wnętrza kamienia. Chociaż Mojżesz wykazał się brakiem posłuszeństwa, Bóg i tak zapewnił poddanym to, czego potrzebowali. Mogłoby się wydawać, że Pan pobłogosławił owo nieposłuszeństwo.

Jednak później Pan rzekł do Mojżesza: „Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję” (Lb 20,12).

Nie możesz ignorować tego, co Bóg chce, żebyś teraz zrobił, mając na uwadze to, co chciał od ciebie wcześniej. Ten jeden akt nieposłuszeństwa kosztował Mojżesza wejście do Ziemi Obiecanej. Dlaczego poniósł tak dotkliwą karę za uderzenie skały? Ponieważ wyniósł własną mądrość ponad wytyczne Boga. Zrobił to tak, jak chciał, a nie tak, jak to było miłe Panu.

Zachował się, jakby lepiej od Boga wiedział, jak uzyskać wodę z kamienia. Poddał wolę Pana pod osąd zwykłego człowieka! To tłumaczy, dlaczego Bóg stwierdził: „Nie objawiłeś mojej świętości!”.

Nieposłuszeństwo sygnalizuje Bogu i tym, którzy nas otaczają, że uważamy, iż wiemy więcej od Pana. Czyniąc tak, hańbimy imię Boga. A to z kolei podważa Jego władzę nad naszym życiem.

Żadna zdrowa na umyśle osoba nie przeciwstawiłaby się wyraźnemu nakazowi Boga. Dlatego właśnie podstęp jest tak ważnym elementem nieposłuszeństwa, nawet jeśli oszukujemy tylko samych siebie. Ludzkie rozumowanie nie może nigdy wypierać Bożych instrukcji.

Cena, jaką trzeba zapłacić

Mojżesz i Saul byli przywódcami. Cena, jaką przyszło im zapłacić za swoje nieposłuszeństwo, była wysoka. Im jesteśmy dojrzalsi, tym większa czeka nas kara. Jak czytamy w Liście św. Jakuba 3,1: „Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, że tym bardziej surowy czeka nas sąd”. Mój czteroletni syn może dopuszczać się dziecinnych, niedojrzałych czynów i otrzymywać za to lekką naganę. Jednak gdyby mój dziesięcioletni syn postąpił podobnie, spotkałby się z surowszą karą.

Wsłuchajcie się w słowa Pana, ci z Was, którzy przewodzicie innym. Odpowiedzialność, jaką ponosicie za wasze czyny, jest znacznie większa. Bądźcie silnymi przywódcami, trwającymi w posłuszeństwie wobec Boga. Nie pozwólcie, by Wasza siła zależała od aprobaty i akceptacji tych, którym przewodzicie. Nie pozwólcie również, aby Wasza siła popchnęła Was w stronę surowości i zastraszania. Najznakomitsi przywódcy w królestwie to ci, którzy wykonują wolę Pana – nawet pod ogromną presją. Słowo Boże i Jego wyroki zawsze w końcu okazują się doskonałe.

3 Posłuszeństwo, a nie ofiara

Jeśli nie odpuścimy sobie wartości, 
jaką jest nasze życie, odnajdziemy sposób, 
by zrealizować nasze pragnienia

Będąc chrześcijaninem od około siedmiu lat, służyłem jako pracownik w Kościele, który podkreślał wagę postępowania zgodnie z zasadami wiary, by zasłużyć na Boże błogosławieństwa. Z kolei w prywatnym życiu odczuwałem głębokie pragnienie poznania istoty Boga, a nie korzyści, jakie mogę od Niego otrzymać. Pan zaczął mnie zaznajamiać ze świętością i pobożnym życiem – koncepcjami, które były mi praktycznie obce.

W tamtych czasach byłem ogromnym fanem drużyny futbolowej Dallas Cowboys. W sezonie piłkarskim każdej niedzieli wracałem z kościoła i siadałem przed TV, by obejrzeć mecz. Czekałem na reklamy, żeby móc się przebrać. Jeśli moja żona potrzebowała pomocy – jej strata. „Kochanie, Cowboys grają!”. Jedliśmy lunch w przerwie w połowie meczu lub gdy mecz dobiegł już końca.

Jednej szczególnej niedzieli rozgrywał się decydujący mecz. Dallas Cowboys walczyli przeciwko Philadelphia Eagles. Zwycięzca otrzymywał miejsce w finale. Przegrany wypadał z gry.

Mecz był ekscytujący, a do końca zostało tylko osiem minut. Cowboys przegrywali o cztery punkty, ale przejęli piłkę i ruszyli do ataku. W mojej głowie kołatała jedna myśl: Dobiegną z piłką do końca boiska i wygrają mecz w ostatnich minutach, tak jak robili to wielokrotnie w przeszłości. Stałem w napięciu w salonie, łącząc się duchem z tłumami na stadionie.

Wtem Duch Święty poprosił, bym oddał się modlitwie! Spadło na mnie ogromne brzemię. Wiedziałem, że nie jest to coś, co mogę odłożyć na później. Oczekiwano ode mnie natychmiastowej reakcji!

Błagałem: „Panie, zostało raptem osiem minut do końca meczu. Poczekaj, a będę się modlił przez pięć godzin, pozwól mi tylko poznać zwycięzcę”.

Osiem minut nikogo nie zbawi – pomyślałem. Z pewnością mogę się pomodlić, o co tylko Bóg zechce – ale jak skończy się mecz. Jednak nie opuszczała mnie nagła potrzeba, a serce wciąż ciążyło. Oba uczucia stały się dotkliwsze.

Kontynuowałem swoje negocjacje: „Panie, będę się modlił przez resztę dnia, a nawet przez wieczór, jeśli zajdzie taka potrzeba. Pozwól mi tylko obejrzeć tych kilka ostatnich minut”. 

Przecież jestem hojny! – myślałem. Jednak brzemię nie odpuszczało, a gdzieś w głębi serca pojawiła się pewność, że negocjacje zostały przerwane.

Wymyśliłem więc sprawiedliwy – w moim mniemaniu – kompromis: Będę się modlił godzinami. Na pewno nic złego się nie wydarzy w ciągu tych kilku minut – nic, czemu nie mogłaby zaradzić pięciogodzinna modlitwa. Będę się modlił godzinami. Na pewno nic złego się nie wydarzy w ciągu tych kilku minut – nic, czemu nie mogłaby zaradzić pięciogodzinna modlitwa. Wiedziałem, że jest to kompromis, którego jestem w stanie dotrzymać, ponieważ nie miałem planów na resztę dnia.

Więc wiesz, co zrobiłem? Obejrzałem mecz, a kiedy dobiegł końca, natychmiast pomaszerowałem do sypialni i zamknąłem za sobą drzwi. Padłem na kolana, gotowy zatracić się w modlitwie na następne pięć godzin. Planowałem dotrzymać obietnicy.

Przez kwadrans usilnie próbowałem się modlić, ale efekty były mizerne. To była całkowicie pusta i nużąca modlitwa, nieprzypominająca tych, które zwykłem doświadczać. Nieodparta potrzeba i umiejętność modlenia się zniknęły. Brzemię zostało zniesione. Wiedziałem, że popełniłem błąd. Ogarnęło mnie poczucie winy. Bóg pokazał mi, że moje pragnienia były dla mnie ważniejsze od Jego pragnień. Po kilku minutach niewygodnej ciszy Bóg przemówił: „Synu, nie pragnę twojej pięciogodzinnej ofiary. Pragnę twojego posłuszeństwa!”.

Słowa te zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Leżałem w milczeniu przed Bogiem Przenajświętszym. Jak mogłem dać się tak zwieść, by pomyśleć, że tych osiem minut nie ma znaczenia, skoro On mnie wtedy wzywał? Jak mogłem tak lekceważąco potraktować Jego pragnienie i Jego wolę? Wyniosłem ziemski mecz ponad posłuszeństwo względem Pana.

Krzyż symbolem posłuszeństwa

To słowa samego Jezusa: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24).

Niektórzy, analizując motyw krzyża, skupiają się na jego powiązaniu z cierpieniem, co symbolizuje życie pełne wyrzeczeń i poświęcenia. Jednak w przytoczonym wersie krzyż nie jest efektem końcowym. Umożliwia nam on posłuszeństwo względem Pana. Można wieść życie pełne samozaparcia i ofiarności, nie „naśladując” Jezusa. Można nawet wyzbyć się egoizmu i wybrać życie pełne poświęceń i wciąż stać w opozycji do Boga!

Jezus mówi o posłuszeństwie! A żeby być posłusznym, musimy unieść krzyż. Bowiem nie wyzbywszy się własnych pragnień i celów, znajdziemy się w końcu w konflikcie pomiędzy wolą Pana a ludzkimi pragnieniami. Jeśli nie odpuścimy sobie wartości, jaką jest nasze życie, odnajdziemy sposób, by zrealizować nasze pragnienia – a nawet poprzeć nasze wybory tym, co jest napisane w Piśmie Świętym!

Składanie ofiary wywodzi się z Biblii, więc Saul kierował się mądrością Pisma w swoim pragnieniu złożenia przed Bogiem ofiary ze zwierząt. Jednocześnie był jednak nieposłuszny wobec rozkazów Pana. Czy służenie Bogu obejmuje nieposłuszeństwo? Jeśli tak by było, nasze „biblijne” praktyki i ofiary z pewnością ucieszyłyby szatana. To on zapoczątkował bunt. Jednak Bóg powiada: „Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary” (1 Sm 15,22).

Chciałbym skupić się na tej koncepcji przez resztę pierwszego rozdziału, kierując się mądrością Izajasza.

Jestem Bogiem – nie ma drugiego takiego jak ja

Byłeś kiedyś na rozmowie o pracę? Zakładasz najlepsze ubranie, silisz się, by twoja fryzura była nienaganna, a w kieszeni chowasz opakowanie miętusów. Dlaczego? Ze względu na status osoby, z którą masz zamiar się spotkać. Zanim Izajasz wdaje się w rozważania na temat posłuszeństwa i ofiary, przybliża nam Tego, którego powinniśmy słuchać.

Tak mówi Pan:

„Niebiosa są moim tronem,

a ziemia podnóżkiem dla nóg moich. 

Jakiż to dom chcecie Mi wybudować

i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? 

Przecież moja ręka to wszystko uczyniła

i do Mnie należy to wszystko”

– wyrocznia Pana. 

Księga Izajasza 66,1–2

Przełóżmy to na naszą współczesną terminologię. Bóg powiedział: „Mieszkam w Królestwie Niebieskim – to mój tron. Stworzyłem ziemię – to mój podnóżek. Jestem potężniejszy, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Jestem Bogiem”.

Zatrzymaj się na chwilę w tym miejscu i zastanów nad tym, co przeczytałeś. Być może uda Ci się dostrzec Jego niesamowitą potęgę! To On stworzył ziemię i cały wszechświat. To On własnoręcznie umieścił gwiazdy na firmamencie. Większość z nas nie pojmuje ogromu wszechświata. Mam to szczęście, że jestem inżynierem z wykształcenia, więc mogłem zapoznać się z niektórymi fascynującymi faktami na temat niezwykłości Bożego stworzenia.

Światło podróżuje z prędkością około ٣٠٠ tysięcy km/s (nie na godzinę, tylko na sekundę). Dla porównania – współczesne samoloty latają z prędkością bliską 800 km/h.

Księżyc znajduje się w odległości około 384 tysięcy kilometrów od Ziemi. Jeśli polecielibyśmy na Księżyc samolotem, zabrałoby to nam dwadzieścia dni. Jednak światło dotrze tam w 1,3 sekundy!

Idźmy dalej. Słońce znajduje się 150 milionów kilometrów od Ziemi. Aby dotrzeć do niego samolotem, nasza podróż musiałaby trwać ponad dwadzieścia jeden lat. Przypomnij sobie swoje ostatnie dwadzieścia jeden lat życia – pomyśl, jaki to ogrom czasu, a potem wyobraź sobie, jak by to było, gdybyś leciał tak długo, bez żadnych przerw czy przystanków! Tym, którzy preferują poruszanie się samochodem, zajęłoby to około dwieście lat, i to bez choćby jednego postoju! Jednak światło potrzebuje raptem ośmiu minut i dwudziestu sekund, by dotrzeć na Ziemię...

Najbliższa gwiazda znajduje się w odległości czterech i pół lat świetlnych od naszej planety. Dotarcie do niej samolotem zajęłoby nam 53 miliardy lat! To 53 i dziewięć zer! A światło pokonuje tę odległość jedynie w 4,5 roku.

Przeciętna gwiazda, którą możesz dostrzec gołym okiem, znajduje się od 100 do 1000 lat świetlnych stąd. Nawet nie próbuję obliczać, ile lat zajęłoby dotarcie do którejś z nich na pokładzie samolotu. Ale pomyśl tylko, światło podróżujące z prędkością 300 tysięcy km/s potrzebuje tysiąca lat, by dotrzeć na Ziemię. To oznacza, że są na niebie gwiazdy, które świeciły jeszcze za rządów króla Ryszarda w Anglii i od tamtego czasu ich światło podróżuje z prędkością 300 tysięcy km/s, nigdy nie zwalniając! Światło to narodziło się siedemset lat przed tym, jak Ameryka stała się narodem!

Ale to nie wszystko. W połowie lat dziewięćdziesiątych stworzony przez NASA Kosmiczny Teleskop Hubble’a wykonał zdjęcia galaktyk, które znajdowały się w odległości siedmiu tysięcy lat świetlnych od ziemi! Nasze głowy nie są w stanie pojąć takich odległości. Czy dostrzegasz już Jego potęgę?

„co twoim zdaniem możesz dla mnie zrobić?”

Bóg własnoręcznie umieścił owe gwiazdy na firmamencie. Cały wszechświat nie jest w stanie Go objąć (1 Krl 8,27). Księga Izajasza 40,12 mówi, że Bóg zmierzył wszystkie wody morskie w swej garści, a dłonią wymierzył wszechświat. Cóż za potęga i chwała!

Z tej właśnie perspektywy przyjrzyj się pytaniu, które Bóg zadał przez Izajasza. Mówiąc: „Królestwo Niebieskie to mój tron, a ziemia to mój podnóżek. Gdzie jest dom, który mi wybudujesz?”, pytał: „Jestem Bogiem. Rozważ moją chwałę, moje zdolności, moją potęgę. Co możesz do tego dodać, co wnieść?”. Inaczej rzecz ujmując: „Co twoim zdaniem możesz dla mnie zrobić?”. Rozumiesz, co Bóg chce przekazać?

Przypominają mi się słowa Salomona, które wypowiedział na koniec swojego owocnego i dostatniego życia:

Poznałem, że wszystko, co czyni Bóg,

na wieki będzie trwało,

nie można do tego nic dodać

ani od tego czegoś odjąć. 

A Bóg tak działa, by się Go [ludzie] bali.

Księga Koheleta 3,14

Istnieje spora różnica pomiędzy naszymi czynami a czynami Boga. To, co Bóg czyni, jest pełne i idealne – nic dodać, nic ująć. Z kolei w Psalmie 127,1 znajdziemy zapis: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą”. Zauważ, że możesz sam trudzić się w imię Pana, ale będzie to próżny wysiłek, pozbawiony wiecznej wartości.

Nic nie jest w stanie zmienić lub pomniejszyć wyroków Pana. Nawet jeśli trudzimy się na próżno lub opieramy się Jego planom, Boże intencje zostaną spełnione.

Dziesięciu starszych braci Józefa założyło, że sprzedając go w niewolę, pokrzyżowało Boży plan uczynienia go królem. Tymczasem ich nikczemny spisek pomógł wypełnić wolę Pana (zob. Rdz 37–45).

Salomon rzekł:

To, co jest, już było,

a to, co ma być kiedyś, już jest;

Bóg przywraca to, co przeminęło.

Księga Koheleta 3,15

Kurs został już obrany. To, co ma miejsce i to, co dopiero ma się wydarzyć, zaistniało już w umyśle Pana. Obrazuje to Jego niezależność. Bóg wymaga jednak zdawania rachunku z tego, co już przeminęło. Innymi słowy, zostaniemy osądzeni na podstawie naszego posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa wobec Jego świętej woli. Ilustruje to wolną wolę człowieka.

Niektórzy powiedzą: „Jeśli faktycznie tak jest, to człowiek może pomniejszyć potęgę Pana, zwyczajnie nie realizując Jego planu”. Nieprawda – Bóg zna początek i koniec. Wie, co każdy z nas uczyni, jeszcze zanim to uczynimy. Nie jest sprawcą tych czynów, bowiem nie jest twórcą zła. Jednak robi z niego użytek, zgodnie ze swoją majestatyczną mądrością. Alleluja! Czy dostrzegasz już Jego potęgę?

Człowiek może być nieposłuszny Bogu na dwa sposoby. Po pierwsze, kiedy czyni coś, czego Pan nie kazał mu uczynić, a po drugie – kiedy nie czyni tego, co Pan kazał mu uczynić. Właśnie dlatego Salomon powiedział: „Bóg przywraca to, co przeminęło”.

Syn nie może niczego czynić sam z siebie

Jezus uczynił dokładnie to, co widział, że czyni Jego Ojciec. Niczego nie dodał ani niczego nie ujął – co stanowiło całkowite przeciwieństwo postawy, jaką prezentowali ówcześni przywódcy religijni. Uważnie przeanalizuj poniższe dwa cytaty, zwracając szczególną uwagę na słowo niczego:

W odpowiedzi na to Jezus im mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni.

Ewangelia św. Jana 5,19, podkreślenie własne

Ja sam z siebie czynić nic nie mogę. Sądzę tak, jak słyszę, a sąd mój jest sprawiedliwy; szukam bowiem nie własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.

Ewangelia św. Jana 5,30, podkreślenie własne

Jezus nie nauczał przez pierwsze trzydzieści lat swojego życia. Potrafisz to sobie wyobrazić? Zdawał sobie sprawę z tego, że jest Mesjaszem, odkąd skończył dwanaście lat. Wiemy to, ponieważ rodzice znaleźli Go w świątyni, gdzie słuchał i zadawał pytania. Kiedy zapytali, dlaczego odłączył się od nich i został w Jeruzalem, odpowiedział: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Mego Ojca?” (Łk 2,49). Udał się później z nimi do domu i był im posłuszny przez następne siedemnaście lat (Łk 2,41–52). Potwierdza to również fakt, że Jezus dokonał swego pierwszego cudu w wieku trzydziestu lat na weselu w Kanie Galilejskiej (J 2,11).

Widzisz, jak jako dwudziestopięciolatek mija na ulicach Nazaretu ślepych, głuchych, kalekich i trędowatych? Mógł położyć dłonie na każdym z nich i uzdrowić nieszczęśników. Lecz tego nie zrobił. Czekał. Wytwarzał meble, sumiennie odwiedzał synagogę i zwiedzał galilejskie wzgórza, zatopiony w modlitwie – aż skończył trzydzieści lat. Nie próbował niczego przyspieszyć, tylko czekał cierpliwie na sygnał od Pana.

Kiedy miał już trzydzieści lat, udał się do Jana, by zostać ochrzczonym i wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. To właśnie wtedy Jego Ojciec oświadczył z niebios: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17). Upodobanie! Przecież Jezus nie dokonał do tej pory niczego poza wyrabianiem mebli i spacerowaniem po wzgórzach Galilei. A jednak źródłem Bożego upodobania było całkowite posłuszeństwo Jezusa we wszystkim, co robił – nawet jeśli nie moglibyśmy tego nazwać posługą.

Posługa Jezusa

A teraz przyjrzyj się Jego późniejszej działalności. Wiele wydarzeń dowodziło całkowitego posłuszeństwa Jezusa. Przeanalizujmy kilka z nich.

Pewien człowiek, Łazarz, zaskarbił sobie sympatię Jezusa. Miał on dwie siostry – Martę i Marię. Łazarz zapadł na ciężką chorobę, która zaprowadziła go na skraj życia i śmierci, więc jego siostry posłały po Jezusa.

Kiedy posłańcy dotarli na miejsce, opowiedzieli mu o dramatycznym obrocie spraw oraz przybliżyli obawy sióstr chorego, a następnie czekali na Jego reakcję. „Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał” (J 11,6).

Posłańcy pewnie próbowali z Nim polemizować: „Być może nie wyraziliśmy się jasno, Jezusie. Łazarz jest tak chory, że czeka go niechybna śmierć! Musisz się pospieszyć!”. Jezus pozostawał jednak nieporuszony.

Słońce zaszło pierwszego dnia, a otaczający Go ludzie spoglądali na siebie pytającym wzrokiem: „Czy Jezusowi nie zależy na losie Łazarza? Dlaczego nie wyruszył do Betanii? Minęły już godziny, odkąd przekazaliśmy mu informacje o jego stanie zdrowia. Cóż z niego za przyjaciel?”. Jezus wyczuł, że targają nimi wątpliwości i są rozczarowani, ale nie ruszył się z miejsca.

Zwróć uwagę na wyraźną różnicę pomiędzy brakiem reakcji ze strony Jezusa a Saulowym nastawieniem na działanie i uszczęśliwianie innych. Ten drugi poznał wolę Pana, ale poddał się presji swojego ludu (zob. 1 Sm 15,24). Poddał się i dał im to, czego chcieli. Dogodził ludziom, lecz wykazał się nieposłuszeństwem względem Boga. Jak często jesteśmy nieposłuszni wobec naszego Ojca, by zadowolić naszych braci?

Jezus zrobił tylko to, co kazał Mu Jego Ojciec! Po dwóch dniach Jezus rzekł: „Chodźmy do Łazarza”.

Posłańcy mogli pomyśleć: Skoro wiedziałeś, że wybierzesz się do Łazarza, dlaczego nie wyruszyłeś dwa dni temu? Dlaczego teraz?Był ku temu ważny powód: „Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego” (J 5,19).

Pan pokazał mi, jak sam bym zareagował, gdyby Łazarz był moim przyjacielem. Wskoczyłbym do samochodu, wparował do jego domu i położył na nim dłonie. A wszystko to bez choćby przelotnej myśli, że powinienem zaczerpnąć rady Ducha Świętego.

Kierowałem się kościelną mentalnością – „gdziekolwiek jestem, Bóg jest ze mną, i zrobi, co zechcę, póki jestem tu, gdzie jestem”. To prawda, Bóg nigdy Cię nie opuści i nigdy nie spisze Cię na straty, ale pojmowanie Go jako zależnego od naszej woli jest całkowicie błędne. Pan nie podąża za nami. To my podążamy za Nim – o ile nie brakuje nam mądrości (J 12,26) – a On nas instruuje.

Żyliśmy w błędnym przekonaniu, że jeśli położymy dłonie na chorujących, niezależnie od woli Ducha Świętego, Bóg ma obowiązek dokonać cudu uzdrowienia i ujawniając swoje znaki, potwierdzić nasze przewodnictwo. Gdyby tak było, powinniśmy opróżnić szpitale. Zniechęcamy się, kiedy Bóg nie podąża za nami, uzdrawiając i czyniąc cuda. Bóg będzie uzdrawiał i czynił cuda, ale tylko wtedy, kiedy to On będzie nas prowadził, a my będziemy za nim podążać.

W Ewangeliach możemy znaleźć wiele przypadków, kiedy „Jezus uzdrowił wszystkich”, ale nie były to uniwersalne zdarzenia. Weźmy na przykład całą resztę chorych, ślepych, kulejących i sparaliżowanych ludzi, których Jezus zostawił przy sadzawce Betezda po tym, jak uzdrowił człowieka, który od trzydziestu ośmiu lat cierpiał na swoją chorobę (J 5). Dlaczego zjawił się i uzdrowił tylko jednego człowieka, pozostawiając resztę na pastwę losu?*.1

A co z człowiekiem, kulawym od urodzenia, którego codziennie kładziono przy wejściu do świątyni? Jezus mijał go za każdym razem, gdy wchodził do środka. Dlaczego go nie uzdrowił? Ponieważ Ojciec nie kazał Mu tego zrobić. A jednak to z woli Pana człowiek ten odzyskał pełnię zdrowia. Później Piotr i Jan kazali mu wstać pod przewodnictwem Ducha Świętego (Dz 3).

Jezus nie służył też innym zgodnie z jakimś wzorem. Na jednych pluł, na innych kładł swoje dłonie, z jeszcze innymi po prostu rozmawiał. Formował kulki z błota i kładł je na oczy, a niektórych odsyłał do kapłanów. Skąd to różne podejście? Właśnie dlatego, że nie postępował zgodnie z jakimś utartym schematem – czynił to, co widział, że Jego Ojciec czyni.

Na tego zwrócę uwagę

Tak właśnie Bóg chce, by Jego dzieci Mu służyły. Pragnie, byśmy udali się do miejsca, w którym będziemy czynić tylko to, co widzimy, że i On czyni. Włącznie z nierobieniem niczego, kiedy Bóg milczy. Bóg chce, abyśmy porzucili ofiary bazujące na tym, co myślimy, czego chcemy i czego się od nas oczekuje, i powrócili do prostego posłuszeństwa względem Pana. Przypomnij sobie słowa Izajasza, który zaznacza, że wszelkie ofiary tego świata nie są w stanie dać Bogu czegoś, czego już nie posiada.

Tak mówi Pan: 

Niebiosa są moim tronem,

a ziemia podnóżkiem dla moich nóg. 

Jakiż to dom chcecie Mi wybudować

i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? [...]

Ale Ja patrzę na tego, 

który jest biedny i zgnębiony

i który z drżeniem czci moje słowo. 

Księga Izajasza 66,1–2

Kiedy czujemy się przytłoczeni naszymi niedoskonałościami, nasz wspaniały Ojciec obiecuje, że będzie poświęcał uwagę i wspierał pokornego człowieka, który drży na dźwięk Jego słowa.

Stworzyłem pomocną listę, zawierającą wybór cech, które powinien posiadać taki właśnie człowiek. Rozważ te oto punkty:

Jego posłuszeństwo jest natychmiastowe.Przedkłada wolę Pana ponad wszystko inne.Nie polemizuje, nie narzeka i nie dąsa się.Wiecznie poszukuje bicia serca Pana. Kiedy wola Pana jest niejasna, cierpliwie czeka na jej wyklarowanie.Woli zaznać odrzucenia ze strony swoich przyjaciół niż rozczarować Pana.Niczego nie dodaje do słów Pana i nie ujmuje z nich.Darzy zachwytem Boże wyroki i Jego mądrość, gdyż wie, że są doskonałe.

Izajasz w drastyczny sposób przedstawia nam nastawienie Boga do składania ofiar, które nie są efektem posłuszeństwa:

Jest taki, co zabija w ofierze wołu, a morduje człowieka; 

ofiaruje barana, a psu łeb ukręca;

składa ofiarę pokarmową, ale też z krwi wieprza;

pali kadzidło, ale czci bóstwo nieprawe.

Księga Izajasza 66,3

Czy to nie Bóg ustanowił ofiary z barana i wołu? Czy to nie On zażądał ofiary pokarmowej? Czy to nie Bóg nakazał Mojżeszowi palić kadzidło w świętym miejscu tabernakulum?

Więc dlaczego teraz Bóg porównuje ofiarę z barana i wołu do zabicia człowieka czy złamania karku psu? Dlaczego powiada, że ich ofiary są niczym nieczysta świńska krew? Dlaczego przyrównuje kadzidło (cień ich czci i modlitwy) do wielbienia bożków?

Podobnie jak oni obrali sobie drogi 

i dusze ich upodobały sobie obrzydłych bożków,

tak Ja również wybiorę dla nich utrapienia 

i sprowadzę na nich zło, którego się obawiają,

ponieważ wołałem, a nikt nie odpowiadał,

mówiłem, a nie słuchali.

Tak, czynili, co złe w moich oczach

i wybrali to, co Mi się nie podoba. 

Księga Izajasza 66,3–4

Kiedy Bóg zawołał, nikt nie odpowiedział. Kiedy przemówił, nikt nie słuchał! Ludzie byli tak zajęci „służeniem Panu” poprzez składanie ofiar (Bóg nazwał je „obrzydłymi bożkami”), że nie odpowiedzieli posłusznie na Jego głos! Pan ubolewał nad ich wyborem: „Wybrali ofiary ponad słuchanie Mojego głosu”. Jasno stwierdził, że nie cieszą Go ofiary.

Zajęci, lecz nieposłuszni

A jak to wygląda w dzisiejszych czasach? Czy jesteśmy tak zajęci służeniem Panu poprzez wstawiennictwo w modlitwie, hojne datki, regularne posługi, pomoc potrzebującym, zarządzanie duchowieństwem, posty, studia biblijne, chrześcijańskie konferencje i konwenty, że jesteśmy głusi na to, co mówi? Czy zaaferowani wszystkimi tymi sprawami utraciliśmy zdolność do prostego słuchania Jego głosu i drżenia na dźwięk Jego słowa?

Bardzo łatwo jest dzisiaj zbudować i wprawić w ruch machinę duszpasterstwa, lecz zapomnieć po drodze, jaki był jej cel. Łatwo jest poddać się presji związanej z nawałem pracy, zobowiązaniami finansowymi, próbami utrzymania obecnego poziomu życia, wymaganiami stawianymi przez przełożonych i wszystkim tym, co próbuje narzucić nam konkretną drogę w życiu. A co z posłuszeństwem wobec Ducha Świętego?

Czy jesteśmy w stanie podążać za Jego przewodnictwem, czy może ogranicza nas pełna, charyzmatyczna posługa rodem z Ewangelii? Być może nasza posługa nie opiera się na regułach zawartych w spisanym biuletynie – jak to bywa w przypadku wielu religii – ale prawda jest taka, że wiele międzywyznaniowych Kościołów również posiada ustalone zasady posługi, tyle że nie są one spisane. Tak więc gardzimy tymi, którzy są na tyle szczerzy, by spisywać reguły, oceniając ich jako „spętanych, a nie wolnych tak, jak my”.

Nasze reguły są jasne i klarowne. To wysławianie, potem czczenie (gwoli dokładności – wysławianie to szybkie pieśni, a czczenie to te wolniejsze), następnie ogłoszenia, dary ofiarne, przesłanie, wezwanie do ołtarza i może też kładzenie dłoni na kilku wybrańcach w nadziei, że się przewrócą. Chełpimy się tą wolnością wyznawania naszej wiary. Tymczasem wybawiono nas od zbioru hymnów tylko po to, abyśmy zostali niewolnikami zrozumiałości i przejrzystości. Jednak wciąż wierzymy, że przewodzi nam Duch Święty.

Takie podejście stawia nas w niebezpiecznej pozycji. Stajemy się wyjątkowo podatni na ten typ nieposłuszeństwa, który reprezentuje król Saul – wierząc, że spełnienie wszystkich formalnych wymogów posługi jest ważniejsze od posłuszeństwa względem Pana. W takiej sytuacji Bóg nie będzie walczył o naszą uwagę. Stoi z boku i patrzy, jak brniemy do przodu.

Nie dotyczy to wyłącznie posługi, ale także tych bardziej osobistych spraw. Wracając do mojego przykładu z meczem Dallas Cowboys – już od jakiegoś czasu byłem wtedy chrześcijaninem. Wiernie służyłem w Kościele w pełnym wymiarze czasu – często po 50–70 godzin tygodniowo oraz na niedzielnych nabożeństwach. Nierzadko byłem ostatnią osobą, która opuszczała mury kościoła. Poświęciwszy się Bogu w takim stopniu, kiedy Duch Święty wezwał mnie do modlitwy, uznałem, że mogę zignorować Jego wołanie, bo byłem przecież Jego lojalnym, ciężko pracującym sługą.

I tak przez swoje milczące nastawienie dawałem Bogu znać, że mam prawo wybrać moment, kiedy będę Go słuchał i kiedy będę Mu posłuszny. Uważałem, że mam taki przywilej, ponieważ zasłużyłem na niego swoją wiernością i pracowitością. Musimy pamiętać, że nawet tysiąc aktów posłuszeństwa nie usprawiedliwia jednego aktu nieposłuszeństwa!

Fakt, że wykazałem się wtedy tak ogromną ignorancją i arogancją, sprawia, że mam ochotę wyć. Jezus oddał za mnie własne życie, a ja bezczelnie uznałem Jego przewodnictwo za opcjonalne z powodu moich marnych uczynków! Niechaj Bóg uchroni nas od subtelnego podstępu, który wiedzie nas na ścieżkę nieposłuszeństwa…

4 Tajemnica nieprawości

Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa…

Czarna magia kojarzy się z kobietami ubranymi na czarno, recytującymi zaklęcia, latającymi na miotle oraz zaglądającymi w przyszłość przy pomocy kryształowej kuli, podczas gdy w tle gotuje się coś w kotle postawionym na ogniu. W nieco bardziej współczesnej wizji widzimy osobę, która rzuca zaklęcia i klątwy na innych – dla władzy lub zysku. Odstawmy na bok obie te koncepcje i odkryjmy sedno czarnej magii, niezależnie od tego, jaką przybierze formę.

Samuel wskazał na obecność czarnej magii w życiu Saula, kiedy rzekł do niego:

Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, 

uległość – od tłuszczu baranów. 

Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa,

a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa.

1 Księga Samuela 15,22–23

Zauważ, że Samuel podkreślił bezpośredni związek pomiędzy buntem a czarną magią.

Hebrajskie słowo użyte w Biblii na określenie czarnej magii (wróżbiarstwa) to qesem. Jego odpowiednikami są słowa wróżenie, czarna magia i czarnoksięstwo. Jednak eksperci twierdzą, że dokładne użycie tych słów w odniesieniu do okultyzmu jest niejasne – stąd różne tłumaczenia. Ale to nie etykietka ma tu znaczenie, a konsekwencje stosowania czarnej magii.

Przytoczony cytat powinien brzmieć: „Bo opór jest wróżbiarstwem”. Rozjaśnia to cały kontekst. Co innego przyrównać bunt do czarnej magii, a zupełnie co innego powiedzieć, że bunt jest czarną magią. To oczywiste, że prawdziwy chrześcijanin nigdy świadomie nie maczałby palców w czarnej magii. Lecz ilu z nas pozostaje pod jej wpływem ze względu na podstęp, który skutkuje buntem?

Czarna magia pod każdą postacią przynosi taki sam rezultat, otwiera w naszym sercu drzwi do królestwa demonów. Jej celem jest przejęcie kontroli nad okolicznościami, sytuacjami i ludźmi. Osiąga to najróżniejszymi sposobami, często bez wiedzy człowieka o tym, co się dzieje w królestwie ducha. Ludzka świadomość może obejmować całe spektrum – od kompletnej ignorancji po całkowite zrozumienie mechanizmów, jakimi posługują się siły ciemności. Celem czarnej magii jest kontrola i władza, jednak prędzej czy później ten, który kontroluje, stanie się tym, który jest kontrolowany, jako że ma do czynienia z siłami nieczystymi.

Opór otwiera drzwi przed siłami, które chcą nas zniewolić

Jako były pastor zajmujący się młodzieżą spotkałem się z ogromną liczbą jawnych praktyk okultystycznych na terenie Florydy. Wielu uczniów szkoły średniej interesuje się okultyzmem – w różnym stopniu. Przewodniczący organizacji młodzieżowych regularnie donosili o spotkaniach z kolegami, którzy zajmowali się czarną magią.

Dowiedziałem się, że kiedy nowa osoba była przyjmowana do sabatu (grupy praktykującej czarną magię), jego przywódcy wymuszali na niej, by brała narkotyki, piła, angażowała się w niedozwolone praktyki seksualne, kradła lub czyniła różne inne rzeczy, które łamały prawo Boże oraz prawo naszego państwa. Nie byłem pewny, dlaczego byli namawiani do takich aktów, póki Pan nie otworzył mi oczu na prawdę – „bunt to czarna magia”.

Buntując się przeciwko Bogu, swoim rodzicom i społeczeństwu, ci młodzi ochotnicy świadomie lub nieświadomie otwierają drzwi do królestwa demonów, przyznając owym plugawym siłom legalny dostęp do swojego życia. Dlaczego? Bo bunt to czarna magia. Im bardziej się buntują, tym większą władzę oddają w ręce demonicznych sił, które mogą na nich wpływać i ich kontrolować.

Pewnie zastanawiasz się, dlaczego użyłem sformułowania legalny dostęp. A to dlatego że Bóg ustanowił prawo i porządek w królestwie ducha. Zgodnie z Bożym prawem autorytet szatana nie może sięgać poza królestwo ciemności. Nieposłuszeństwo względem Boga – bezpośrednie lub pośrednie – usuwa zatem człowieka poza zasięg duchowego światła i przenosi prosto w duchowy mrok, gdzie wróg ma legalny dostęp (zob. 1 Tes 5,5 i Mt 6,24).

Ci, którzy z własnej woli oddają się w ręce szatana, pojmują tę zasadę, lecz pozostali padają ofiarą oszustwa. To ignoranci, którzy mylą bezprawie z wolnością, więc buntują się, twierdząc, że są wolni. Jednak w buncie nie ma miejsca na wolność. Nowy Testament przedstawia jasny obraz tego, co faktycznie ma miejsce. Buntownicy stają się niewolnikami deprawacji. Piotr w taki oto sposób ujawnia ich błędny sposób myślenia:

Wypowiadając bowiem słowa górnolotne a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem ktoś uległ, temu też służy jako niewolnik.

2 List św. Piotra 2,18–19

Prawda jest oczywista. Nie ma żadnej wolności, tylko pęta i utrata kontroli. To otwarcie duszy na demoniczną opresję i władzę. Paweł również podkreślił ten argument: 

Czyż nie wiecie, że jeśli wydajecie samych siebie jako niewolników na posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu jesteście posłuszni, bądź [niewolnikami] grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości?

List św. Pawła do Rzymian 6,16

Przeciwstawiaj się poprzez pokorę

Kain miał wybór – mógł wypełnić wolę Boga i odciąć dostęp demonicznej kontroli (czarnej magii) lub mógł wypełnić własną wolę i zbuntować się przeciwko Niemu, wpuszczając do środka przyczajoną formę grzechu, która pragnęła przejąć nad nim kontrolę (Rdz 4,7).

W jaki sposób Kain mógł zamknąć drzwi do swojego życia? W Nowym Testamencie czytamy: 

Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę. Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was.

List św. Jakuba 4,6–7

Kiedy opieramy się szatanowi, poddając się woli Pana, szczelnie zamykamy drzwi chroniące nas przed naszym wrogiem. Poddaństwo to posłuszeństwo. Nie dotyczy to wyłącznie czynów, ale również tego, co mamy w sercu.

Wielu próbuje oprzeć się szatanowi, cytując Pismo Święte i pogrążając się w żarliwej modlitwie – jest to prawdziwa forma prowadzenia wojny duchowej. Jednak niektórzy ludzie czynią tak i jednocześnie pozostają nieposłuszni Panu w innych sferach. W takich wypadkach szatan zanosi się śmiechem. Za sprawą ich nieposłuszeństwa diabeł zyskał legalny dostęp, a musisz wiedzieć, że jest on legalistą. Mogą żyć zgodnie z zakazami i nakazami, ale nie zmienia to faktu, że ich brak poddaństwa podważa słowa, którymi na próżno szafują.

Upadek Kaina rozwijał się następująco: najpierw zaczął mieć żal do swojego brata. Nienawiść zakradła się do jego serca, potem szatański podstęp, który w końcu doprowadził do morderstwa.

Kiedy grzech pojawił się w życiu Kaina, sprawił, że ten uczynił coś, czego nigdy sobie nie wyobrażał. Gdyby ktoś mu powiedział we wcześniejszych latach: „Pewnego dnia zabijesz swojego brata”, pewnie odpowiedziałby: „Postradałeś zmysły. Nie mógłbym zrobić czegoś takiego”. A jednak właśnie tak postąpił. Dlaczego? Nieposłuszeństwo otworzyło drzwi jego duszy, zapraszając do środka grzech, który przejął nad nim kontrolę.

To bunt otworzył również duszę Saula na wpływ manipulującej siły, która sprawiła, że zachował się w sposób, o który nigdy by siebie nie podejrzewał. Biblia stwierdza, że niedługo po jego akcie nieposłuszeństwa zły, dręczący duch zaczął uprzykrzać mu życie (1 Sm 16,14). Od tamtego momentu owa plugawa siła przejęła nad nim kontrolę. Saul nie mógł liczyć na wybawienie od swych mąk, gdyż nie wyraził skruchy za popełniony grzech.

Stał się zupełnie innym człowiekiem od tego, którego na początku poznaliśmy. Zanim został królem, był skromny i pokorny. Słuchał swojego ojca i szanował wyroki Pana. Gdybyś podszedł wtedy do niego i przepowiedział: „Saulu, przyjdzie dzień, kiedy w przypływie gniewu zabijesz osiemdziesięciu pięciu niewinnych kapłanów, ich żony oraz dzieci”, z pewnością wziąłby cię za wariata i odpowiedział: „Nie byłbym w stanie uczynić czegoś takiego!”. Niestety, tak właśnie wydarzyło się w przyszłości (1 Sm 22,17–18). Wspomniana siła nieczysta sprawiła, że życie Saula przepełnione było zazdrością, złością, nienawiścią, zwadami, morderstwami oraz oszustwami. Zły duch legalnie przejął nad nim władzę, bazując na tym, że zbuntował się przeciwko Bogu i nie okazał skruchy.

Nie spuszczaj wzroku z tego, co właściwe

Ponieważ omawiamy kwestię czarnej magii, pragnę cię ostrzec przed podstępem wycelowanym w tych wiernych, którzy najmocniej starają się pokrzyżować plany szatanowi.

Znałem pastora, który lubował się w czytaniu chrześcijańskich książek o zwalczaniu okultyzmu. Ciągle o nich mówił. Wierzył, że toczy właśnie zaciętą wojnę duchową. W rozmowach nie opowiadał już o Jezusie, tylko koncentrował się na mrocznych siłach, które zwalcza. Ostrzegałem go, że skupia się na złych rzeczach, ale zignorował moje rady, stwierdzając, że nie znam się na toczeniu duchowych batalii.

Po roku znajomy przyszedł do mnie i powiedział: „John, pamiętasz to twoje zeszłoroczne ostrzeżenie?”. Przytaknąłem, na co on odpowiedział: „Bóg nakazał mi spalić każdą z tych książek. Jeszcze nigdy nie żyłem w takim lęku. Te książki sprawiły, że przerzuciłem wzrok z Jezusa na szatana”.

Biblia mówi, że musimy skupiać wzrok na Jezusie, autorze naszej wiary (Hbr 12,2). Patrz na Jezusa! Jeśli szatan będzie próbował odciągnąć twoją uwagę, przeciwstawiaj się mu ile sił i nie zbaczaj z drogi. Jeśli skupiamy się na mrocznych siłach i okultyzmie, ulegniemy w końcu jego pokusie. To, na czym się skupiasz, staje się twoim celem, a jeśli twój wzrok zabłądzi na dłużej, stracisz z oczu właściwą drogę.

Człowiek nieprawy

W