W mroku depresji - ks. Krzysztof Grzywocz - ebook

W mroku depresji ebook

ks. Krzysztof Grzywocz

4,4

Opis

Osoby depresyjne to często ludzie o niezwykłej wrażliwości, delikatni jak cienkie kartki tajemniczej księgi, z której tak wiele można wyczytać (...). Jak nie zlekceważyć pierwszych objawów? Czy wolno mówić o sensie depresji? Jak pomagać w depresji sobie i innym? Jakie są konsekwencje długotrwałej depresji? Czy wolno pytać, co ona chce nam dzisiaj powiedzieć?

ks. Krzysztof Grzywocz, rekolekcjonista, ojciec duchowy w Wyższym Seminarium Duchowym w Opolu i wykładowca teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Przez lata współpracował z CFD w Krakowie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 141

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (22 oceny)
16
1
4
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dorota677

Nie oderwiesz się od lektury

Ks. Krzysztof Grzywocz pięknie pisze o depresji. Bardzo polecam!
00
paciorkowska

Nie oderwiesz się od lektury

Gdy brak nadziei i różnorodne wątpliwości, co do ścieżek w życiu obranych doświadczasz, przeżywasz, nie wahaj się... Nie wahaj się sięgnąć po świetnie opracowany skrypt z wystąpień ks. Krzysztofa Grzywocza. Autor w charakterystycznym dla siebie - pełnym finezji - stylu przybliża czytelnikowi sekret, odnajdywania radości w prozaicznej codzienności. A także, zrozumienia przyczyn choroby XXI wieku. Ks. Krzysztof pomaga odnaleźć się czytelnikowi na szlaku pojednania z samym sobą oraz innymi, by ponownie móc w życiu oddychać pełną piersią.
00

Popularność




Gdy opuszczę tę izbę strzeżoną przez chorobę– wolna do życia – do śmierci – powietrze głęboko uszczęśliwionepowitalnym pocałunkiem bliźniaczych ust,i tak nie będę wiedziała,co moje niewidzialnepocznie teraz ze mną

Nelly Sachs

mojemu Ojcu

Na wstępie

W dniach 17-19 listopada 2000 roku ks. Krzysztof Grzywocz przeprowadził w CFD w Krakowie sesję poświęconą zagadnieniu: depresja a życie duchowea). Spotkanie do dziś pozostaje w żywej pamięci uczestników i nadal cieszy się ogromnym zainteresowaniem tych, którzy mają okazję wsłuchiwać się w treść rozważań dzięki fonicznemu nagraniu sesjib). Z tym większą radością oddajemy do rąk Czytelników konferencje w formie spisanej. Spisywanie słowa mówionego w takiej formie, aby była dostępna dla Czytelnika, wiąże się z niemałym trudem. Dziękuję Autorowi za zgodę na publikację, za podjęty wysiłek i współpracę z CFD i Wydawnictwem Salwator w przygotowaniu rozważań do druku.

Ksiądz Krzysztof w sposób nad wyraz subtelny prowadzi nas przez „ciemną dolinę doświadczenia”, w jaką wchodzi człowiek zraniony depresją, pokazując jednocześnie drogę do światła, które przesłoniło cierpienie. Z miłością i szacunkiem mówi o tych, którzy znaleźli się w „dolinie płaczu”: „Osoby depresyjne to często ludzie o niezwykłej wrażliwości, delikatni jak cienkie kartki tajemniczej księgi, z której tak wiele można wyczytać”. Nie czyni siebie ekspertem od ratowania ludzi, którzy znaleźli się na dole. Przyznaje z pokorą: „Trudno opisać depresję. Jest jak bezkresny ocean albo noc, w której nic nie widać. Niewiele można tu zrozumieć. Precyzyjne opisy depresji są tylko w podręcznikach, trudniej natomiast o taką precyzję w praktyce”. Sposób, w jaki wprowadza w temat depresji, która ma w sobie coś z tajemnicy, staje się dla nas prawdziwą szkołą towarzyszenia osobom cierpiącym. W towarzyszeniu najważniejsze jest być znakiem nadziei: „Depresja jest dużym zagrożeniem, ale jednocześnie szansą. Wiele się można od niej nauczyć, gdy pojawia się w naszym życiu lub życiu bliskich czy znajomych”. Od początku otwiera nas na światło, które potrafi skutecznie przesłonić depresja: „Celem tych rozważań jest próba odkrycia specyficznej drogi świętości, po której wędruje człowiek zraniony depresją. Doświadczenie wielu wieków uczy, że rana ta nie musi być przeszkodą. Owszem, w jakiś przedziwny sposób często pomaga”.

Autor jest wrażliwy na człowieka, którego depresja przymusza, aby zszedł do dołu zagłady i pozostał w niej na zawsze. Wie dobrze, że kiedy cierpienie przesłania światło, potrzeba kogoś, kto widzi więcej i kto ciepłem swej mądrej obecności będzie przekonywał „niewidzącego”, że warto postawić pierwszy krok w stronę życia, także wtedy, gdy jest przekonany, że „po drugiej stronie nic nie ma”. W czasie drogi uczy nas przede wszystkim obecności przy cierpiącym. Trzeba umieć zawiesić słowa: „Należy wtedy być przy tym człowieku, blisko niego, być delikatnym i cichym pomostem, przez który wróci do życia. Celem jest przywrócenie tego człowieka do życia. Zrobić mu herbatę. Niech poczuje jej ciepło, realność. Wziąć go na spacer, pokazać mu słońce, przytulić”.

Wyrażam wdzięczność ks. Krzysztofowi, Przyjacielowi naszego Domu w Krakowie, za to, że zostawił u nas nadzieję i mądrość tak potrzebne ludziom kruchym jak cenna porcelana, i że uczył nas być przy nich z delikatnością i mądrością. Jes­tem przekonany, że dzięki Autorowi po raz kolejny wielu odnalazło u nas ciepły Dom, w którym z miłością słucha się cierpiącego i podprowadza go tam, gdzie nie potrafi podejść o własnych siłach, a skąd dostrzegalny staje się horyzont nieba, na nim i tęcza – znak nadziei i pojednania, znak bliskości Boga, który gotów jest zstępować do najgłębszej otchłani ludzkiego cierpienia, aby wyprowadzać nas ku porankowi nowego życia.

Jest coś niezwykłego w prowadzeniu przez ks. Krzysztofa. Zawsze zostawia nas ze słowem nadziei i miłości, które płynie z wiary, także wtedy, gdy wszystko wydaje się bez sensu: „Człowiek robi także rzeczy, które nie mają sensu, wiele momentów swojego życia wypełnia bezsensem. Ale Bóg, Jego sens, nie opuszcza także i tych chwil. Stąd wolno nam także wierzyć, że to, co się dokonuje w depresji, ma głęboki sens, ponieważ Bóg nie opuszcza ludzi tak mocno zranionych”.

Dziękujemy, Księże Krzysztofie! Pozostają prag­nienie i gorąca modlitwa do Boga, aby treści, którymi się podzieliłeś, mogły otworzyć serca wielu osób, zwłaszcza tych, których cierpienie zamknęło na życie.

Krzysztof Wons SDS

Ból ludzkich zranień a doświadczenie straty

Podjęty tu temat jest tak ważny, że warto, a nawet należy poświęcić mu swój czas, swoją wrażliwość i modlitwę1. Depresja to szczególna rana, której możemy dzisiaj doświadczyć. Człowiek jest najbardziej wrażliwą istotą świata. Nikogo nie można tak zranić jak człowieka – ani drzewa, ani zwierzęcia. Skoncentrujemy się na tej jednej, bardzo ważnej ranie, której tak często doświadcza dzisiaj człowiek. Duża uwaga i szacunek należą się osobom dotkniętym depresją. Tak wiele możemy się od nich nauczyć. Coraz więcej ludzi jest dzisiaj zranionych depresją. Wielu współczesnych filozofów i kulturoznawców nazywa dzisiejszą cywilizację „cywilizacją smutku”. Jeden z polskich psychiatrów uważa, że około dwudziestu procent naszego społeczeństwa to osoby, które w historii swojego życia doświadczyły momentów depresyjnych, wymagających już leczenia specjalistycznego. Jest wiele rodzajów depresji. Około pięciu procent to przypadki najcięższe – tzw. depresje endogenne. Depresja należy dzisiaj do grupy najczęściej występujących chorób, a większość leków używanych w psychiatrii to leki antydepresyjne.

Depresja jest dużym zagrożeniem, ale jednocześnie bywa szansą. Wiele się można od niej nauczyć, gdy pojawia się w naszym życiu lub życiu bliskich czy znajomych. Dokonuje się to tylko w klimacie szacunku, współczucia, modlitwy i zrozumienia. Osoby depresyjne to często ludzie o niezwykłej wrażliwości, delikatni jak cienkie kartki tajemniczej księgi, z której tak wiele można wyczytać. Dla duńskiego filozofa Sørena Kierkegaarda jego własna depresja była punktem wyjścia do odkrywanej przez niego filozofii. On uczynił to doświadczenie inspiracją dla swoich rozważań o człowieku, które pozwoliły mu odkryć prawdę o religii, wierze i więzi z Bogiem. Depresja musi mieć swoje znaczenie, przeczuwał Romano Guardini, wybitny teolog i myśliciel chrześcijański, którego twórczość naznaczyła wielu chrześcijan. Sam przez wiele lat cierpiał z powodu depresji. Pozostawił po sobie małe dzieło Osensie melancholii – owoc, także i jego, bolesnego doświadczenia.

Czy wolno mówić o sensie depresji? Czy wolno pytać, co ona chce nam dzisiaj powiedzieć? Wierzymy, że Bóg jest w każdej chwili obecny, że nie ma takiego momentu w naszym życiu, w którym On by nas opuścił. Jeśliby Bóg jakąś chwilę pominął, to by jej nie było. A jeśli Bóg jest obecny, to znaczy, że ta chwila ma sens. Człowiek robi także rzeczy, które nie mają sensu, wiele momentów swojego życia wypełnia bezsensem. Ale Bóg, Jego sens, nie opuszcza także i tych chwil. Stąd wolno nam także wierzyć, że to, co się dokonuje w depresji, ma głęboki sens, ponieważ Bóg nie opuszcza ludzi tak mocno zranionych.

Rozważania tu podjęte nie wyjaśniają wszystkiego. Nie są wyczerpujące. Być może odnoszą się tylko do małej grupy osób. Trudno jest także mówić w sposób jasny i uporządkowany o rzeczywistości, która sama w sobie jest bardzo chaotyczna, naznaczona bólem sprzeczności, rozbiciem i niepewnością zatartych granic. Wiele poruszonych tu wątków będzie być może niejasnych, dwuznacznych, gdyż to, co pasuje do jednej osoby, nie musi pasować do drugiej. Jeden z niemieckich psychiatrów mówił, że im dłużej zajmuje się depresją, tym mniej o niej wie. Wyznał, że najwięcej wiedział o depresji, gdy był studentem medycyny. Teraz, u schyłku swego życia, wie bardzo niewiele. Przeczuwa, że jest to tajemnica, która go przerasta.

Tak naprawdę każda depresja jest inna. Wszystkie podziały i klasyfikacje są bardzo ogólne. Istnieje wiele teorii próbujących opisać i zrozumieć ten fenomen. Bywa i tak, że niektóre z nich są względem siebie sprzeczne. Na rynku wydawniczym są dostępne setki książek i opracowań dotyczących tej problematyki. Każda depresja jest inna, bo każdy człowiek jest inny. W związku z tym tematem rodzi się wiele pytań i niejasności. Tu nie ma dogmatu, nie ma niczego bezwzględnie pewnego. Dogmatem jest tylko Chrystus, Trójca Święta i to wszystko, co wyznajemy w Credo. Poza tym wszystko inne narażone jest na niepewność i błąd.

Wiele jest bram wprowadzających w zagadnienie duchowości idepresji. Wspomniany wyżej psychiatra niemiecki porównuje tę tematykę do ogromnej przestrzeni, do której można wejść na wiele sposobów. Wybieramy w tych rozważaniach tylko jedną bramę, gdyż źródeł depresyjnych doświadczeń znajdują się najczęściej przeżyte straty.

Strata czyni ranę. Gdy doświadczam straty, to ona pozostawia jakąś ranę, pustkę. Rana stwarza pustkę, przypomina i opowiada o jakiejś stracie. Gdy widzę człowieka bez ręki, pytam go, co się wydarzyło. Gdy widzę kogoś z blizną na twarzy, szukam straty, jakiej doświadczył w swoim życiu. Straty są wpisane w ludzki rozwój. Istnieją takie, które przynależą do naszego życia: opuszczenie łona matki, opuszczenie szkoły, domu rodzinnego, śmierć rodziców, przejście na emeryturę. Są to straty oczywiste, wpisane w nasze życie. Ich brak może wręcz zakłócić rozwój człowieka. Istnieją także i takie, które zagrażają temu rozwojowi. „Złe” straty – tak je nazwijmy – zatrzymują lub kaleczą proces dojrzewania. Istnieje dzisiaj coraz większa trudność z odróżnieniem jednych od drugich. To także jest wielka strata naszych czasów. Trudno jest nam często rozróżnić, czy dana strata wpisana jest w nasz rozwój, czy też nie.

Pewna kobieta zostawiła wszystko: męża, dzieci, rodzinę, żeby uprawiać alpinizm. W wieku około pięćdziesięciu lat popełniła samobójstwo. Straciła wszystko, czego jej nie było wolno stracić. Alpinizm jest pięknym sportem, ale nie bóstwem, dla którego można poświęcić całą rodzinę, szczęście domowe i wiele innych ważnych spraw. Stratą jest również nieumiejętność odróżnienia strat wpisanych w nasz rozwój od tych, które nas niszczą. W krajobrazie ludzkich spraw często mieszają się te dwa rodzaje strat. W tym rozważaniu akcent zostanie położony zasadniczo na straty, które nie muszą być wpisane w nasz rozwój, które ranią i mogą dezintegrować rozwój człowieka.

Spotykamy dzisiaj bardzo wiele różnych strat. Skoncentrujemy się na tych najważniejszych. Straty, których nie można pominąć, to te związane z życiem rodzinnym. Z jednej strony częsta nieobecność rodziców, ich obojętność wobec dzieci, powoduje stratę ich uwagi, intymności i ciepła. Wielu rodziców żali się dzisiaj z powodu przepracowania, zagonienia i braku czasu. Dużym problemem są wyjazdy zarobkowe poza granicę kraju, często związane z długą rozłąką. Niektóre rejony w Polsce są szczególnie mocno dotknięte tym problemem. Jest to duża strata dla dzieci, a często i przyczyna kryzysów małżeńskich. Niepokojąca jest wzrastająca liczba rozwodów. Są miejsca w Polsce, gdzie na pięć małżeństw przypadają trzy rozwody. Dziecko wychowane w niepełnym związku, z nieobecnym albo słabym ojcem lub matką, naznaczone zostaje brakiem albo osłabieniem elementu męskiego lub kobiecego w strukturze swojej ­osobowości. ­Przesilenie jednego z nich (kobieta mówi wtedy: „muszę zastąpić synowi ojca”) może prowadzić do zaburzeń w rozwoju dziecka – z homoseksualnymi włącznie.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Żałobne światło

Dostępne w wersji pełnej

W mroku depresji

Dostępne w wersji pełnej

Depresyjne światło

Dostępne w wersji pełnej

Noc ciemna a depresja

Dostępne w wersji pełnej

Dar pojednania

Dostępne w wersji pełnej

Przypisy

a) Tytuł sesji brzmiał: „Ból ludzkich zranień i radość przebaczenia”.

b) Nagrania dostępne są m.in. w sekretariacie CFD.

1 Niniejsza publikacja to spisane z kaset wykłady, dlatego też Czytelnik proszony jest o wyrozumiałość dla „gawędziarskiego” stylu tych rozważań.

KorektaAnna Śledzikowska

Projekt okładkiArtur Falkowski

Redakcja techniczna i przygotowanie do dru­ku

Artur FalkowskiAnna Olek

Opracowanie i przygotowanie plikuWydawnictwo Salwator

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał

© 2018 eBook Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-633-5

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260-60-80, e-mail: [email protected]