W.A.P. Oego. Część V - Piotr Oczkowski - ebook

W.A.P. Oego. Część V ebook

Piotr Oczkowski

0,0

Opis

Niepokorny skorpionek i jego przemyślenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 73

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Piotr Oczkowski

W.A.P. Oego

cz. V

© Piotr Oczkowski, 2017

Niepokorny skorpionek i jego przemyślenia. Zapraszam do lektury. Jak zainwestowane pieniądze zwrócą się w postaci satysfakcji z czytania-to super. A jak nie. No cóz… Życie.

ISBN 978-83-8104-569-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

CZ. V

W POKOJU

w którymś pokoju domu

z widokiem na mrocznie

piękne góry

trzymam ciebie za ręke

wszystko wydaje się takie

oczywiste

nawet kiedy zaczynaliśmy

przyjaźni drogę

budzę się wokół twoich

oczu

nie zaprzeczam jestem szczęśliwy

każdego dnia

więcej

czując że zagmatwany los

wreszcie odpuścił

nam

na zawsze

wyczuwam twój uśmiech

przeplatany znanym mi

zapachem

radości

w tym pokoju domu

gdzie budzimy się codziennie

słońcem i słowami

kocham ciebie wariacie

kocham ciebie piękności

tylko moja

na zawsze

**

CHCĘ ZJEŚĆ

chcę zjeść

twoje serce

jestem głodny tobą

przekopując kolejny dzień

bez oznak twoich rąk

błądzę wspomnieniami

niczym niewidomy na środku

pustyni

czy jest jakikolwiek lek

mogący znieść ten ból

rozłąki

naszej

życie pędzi dalej

bez ciebie to tylko cień

dręczący coraz silniej

czarnowidztwem

może przesadzam

wyjdę na spacer świeże powietrze

jednak

bez ciebie to kolejne minuty

samotności

kochanie

tęsknię nie tylko sercem

nienawidząc każdą sekundę

bez tych oczu

muszę przetrwać wszystkie

upokorzenia losu

zaszywając się gdzieś w ciemnym

kącie

niecierpliwością wzmagany

w oczekiwaniu twoich

ust

słów

piersi

uśmiechu…

**

SZUKAŁEM

spoglądając ku tobie

widzę tę samą dziewczynę

jaką los zesłał mi dawno temu

którą tak długo szukałem

w świata ciemności

słysząc twój głos czuję

dotyk ust pieszczących się

moim ciałem

nie wzbraniam się

niech chwila wiecznie trwa

unosząc mnie do bram nieba

jak ciebie

gdy delikatnie stąpałem ustami

między twoimi piersiami

czując każdy kształt

zaznaczający się wyraźną rozkoszą

słowa mojego

przepełnione smakiem jakiego

nigdy nie zaznałem

głosząc światu twoją urodę

którą widziałem w blasku moich

zachłannie szukających ciebie

oczu

z każdym dotknięciem ust szyi

składając się poprzez piersi do…

wiem że serce wybrało słusznie

**

OSTATNI WIERSZ…

złamane obietnice

gdzieś błąkają się wśród

zimnych wzgórz niedopowiedzianych

zdarzeń

z każdym dniem zakochuję się

w tobie bardziej

wiem brzmi jak szaleństwo

lecz czy życie takie nie jest

czyż nie możemy zanurzyć się

w szaleńczej miłości

trzymając głowę nad nią

razem

w snach nic nie widzę

nie przeraża to mnie

bo wiem że gdzieś tam jesteś

na tym moja siła polega

tylko nie wygadaj się moim słabościom

gotowe zwietrzyć szanse

ataku

na ciebie

wszystkie wspomnienia stłoczone

napierają na mnie

nie boję się dawno już

tak puste

cały świat podporządkuję

tylko tobie

nie zatracając sensu

mojego istnienia

za wielką górą gdzieś spoczywają

nasze marzenia przykryte

dzisiejszym dniem

nikt ich nie skradnie

poczekają jak tylko

do pociągu wsiądziemy

by na końcowej stacji

z walizkami przyjść do tego

domu pod górą gdzie

już niecierpliwić się

będą

naszych marzeń nadzieje

mimo tych lat… oczekiwań

**

NOCNA RUBASZKA

zakradając się do

sypialni

widząc w jedwabnej rubaszce

której nigdy nie zakładasz

do snu

podchodzę wzrokiem

głaszcząc ciebie wzdłuż

pleców zatrzymując

się każdym pocałunkiem

na pośladkach

tak namiętnie obserwowanych

całe dnie

delikatnie składam się

rękoma między twoje uda

widząc uśmiech

skierowany w moją stronę

nie tylko dłońmi

twoimi

dostrzegającymi mnie

czuję każdy krok palców

zmierzających tam gdzie

moje

w tobie już dawno…

**

ZIMNO

pomimo zimna grasującego

niekiedy w moich myślach

to tylko myśli

prawdziwa walka rozgrywa się

gdzieś w czeluściach serca

nawet nie rozumu

chociaż też chce mieć coś

do powiedzenia

pomimo wątpliwości niszczących

mury

niekiedy

idę drogą usłaną przez ciernie

twoje

kalecząc każdą nadzieją

zmierzam pewnie do ciebie

jeśli tylko pozwolisz otworzyć

furtkę do twojego ogródka

nawet jak wieje zimnem

pomimo rozczarowań samym sobą

dokładam starań by

nie dosięgły ciebie

nigdy

układankę moją naprawię

będzie świecić tobą

jednak wzór będzie

mój

wszakże jestem autorem

słów

do M.

**

PIASKI

pomimo burz piasku skowytu

nieznajomy nadal przy

asyście córki setha

wszędobylskiej nocami

podróżuje

rozsmakowany w śladzie

pięknej znajomej tancerki

balansującej na granicach

marzeń i życia wedle pustyni

zagrań

podróżuje pomimo zacierania

istnienia przez samą piękność

ujrzaną nie raz nie tylko w śnie

kiedy powiew oddechu wzbijał

w nim uczucie bliskości

pisanej nie tylko sercem

sykliwe skorpiony upiornie

posłuszne mu zaprzęgają

w kolejny dzień pełne toboły

nadziei że kiedyś bramy

zaginionego miasta ujrzą

wśród zawieruchy setha

otwarte bramy…

**

POCAŁUNKI

pocałunków roje wyległy

z jego ust otulając jej nagie

piersi

w taniec niekończących

się dotyków rozgrzanych warg

jej ciała tak doskonale skrywanego

bliskość skinień ich ciał

nie jednego widza wprawi w poruszenie

gdy w czułych dotykach

ich rąk szeptających rozkoszne

słowa

wyczuwają siebie w magicznym tańcu

kochania nie tylko serc

gdy delikatne piersi obejmuje

pocałunkiem języka nie jeden

pewnie zawstydziłby się ileż w tym

miłosnej pasji

odkrywania siebie po raz wtóry

**

I TAK…

krzyżuje mnie kolejny raz

dokładniej pod prądem

związany mam serce

pastwi się każdym cierniem

celnie wbijając w serce

moje

zapakowane w pudełko

podpaliła ciesząc się ogniem

niczym pożarem wieżowca

piroman z lekkim upośledzeniem

sycząc słowa wlewa jad

niepewności w moje myśli

zatruwa każdy krok

śmiechem potępionej L.

sprawiającej coraz większą

moją słabość… aby powiedzieć

dość!

pozostaje tylko jedno wyjście

wykrzyczeć co tak słabo

starasz się

ciało łatwo zabić

serce nadal będzie bić

o tobie

póki będę tego chciał

na to jedynie nie masz

wpływu

**

ZIMA

kolejna zima

skrywa mnie z dala

od ciebie

kolejny mróz

dzieli moje serce na strzępy

kolejny lodowaty wiatr smaga

moje myśli

cisza zapada przeklętym skowyciem

nie ma ciebie

znów zapadam się w skorupy czeluście

niecierpliwie licząc czas

byś wyciągnęła niczym królika

z marnego kapelusza

znam twoje lęki obawy

swoje też

powtarzać się sensu brak

nadal będę rozbijał się

o ten mur

kolejną zimę też zniosę

może kiedyś otworzysz

bramy

i zabierzesz ledwo żywego

***

TO SERCE…

jeżeli opuścisz mnie

weź ze sobą serce moje

obiecuję nie będzie

uwierać

w wygodnym świecie

spocznie gdzieś w kącie

może zapomniane

umierające

im więcej kocham tym więcej

zadajesz ran

dla mnie już niepotrzebne

jest

paradoks życia brzmi

nigdy nie mów nigdy

być może

nie znam się

jedynie

wiem że bez ciebie

znów zamknę się

tym razem szczelniej

tym razem na zawsze

ostatecznie

żyjąc tylko wspomnieniami

o tobie

bez serca

zabierz je!

może kiedyś zwrócisz

nie ważne w jakim stanie

wtedy wyjdę przywitać ciebie

mam nadzieję że wejdziesz z nim

do tej skorupy

**

NADAL TĘSKNIĘ

tysiące chwil minęło

odkąd widziałem twój

głos gdzieś

na linii słuchawki

wyczuwając ciebie całym ciałem

z lekka drżącym podnieceniem

dni płyną zbyt wolno

bez ciebie dręcząc stęsknione

serce

setkami rozmyślań

wyczekując z niecierpliwością

kolejnych spotkań

zabijam chłód samotności

wspomnieniami

naszych pocałunków skradanych

całymi sekundami

gdy pieściłem twoje piersi

niczym młody bóg swoją wybrankę

w pełnej rozpusty pożądania

grze

między dwoma spragnionymi siebie

ciałami

móc wrócić do każdego poranku

niekoniecznie śniąc

dotykiem znów przypomnieć

zapach twojego oddechu

głaszcząc szyję powoli

wyzbywając ciebie z przymusu

noszenia ubrań

siegając nie tylko wzrokiem

na twoje uda

tak rozkosznie smakującą

między nimi

z każdym uniesieniem

też języka

może to nadal zasłyszany

banał przez ciebie

dalej tęsknie chcąc

żyć z tobą w tobie

na zawsze

poczekam kochanie

jak zwykle

nieco niecierpliwie

**

ZNÓW WOJNA

gdy noc zachodzi swoim panowaniem

gdy ciemności spowiją świat

budzą się demony

uzbrojone w lęki i obawy

stając kolejny raz

do śmiertelnego pojedynku

wydając dzikie ryki szarżując

na moje myśli tnąc serce

orając toporami mury nadziei

biedne wojsko nie wiedzące

że mam ciebie

klęska

tak oczywista już wlewa się

w ich dusze

kolejna noc z niezliczoną

ilością trupa z demoniczną twarzą

i nawet gdy uciekniesz

każdym słowem z całą

nadzieją

przebijąjąc się przez zasieki

dojdą do sali tronowej trzaskając

go na drobne kawałki

powstanę niczym biedny feniks

karmiąc się nadal wspomnieniami

bliskości naszych serc ciał marzeń

każdej chwili spędzonej razem

a potem wyjdę poza zgliszcza

szukając twoich śladów życia

kiedy noc zaplata swoje warkocze

w twoim świecie budząc twoje

upiory

zapytaj czy znów chcą doświadczyć

porażki smaku

z miecza mojego serca…

**

PORANNA PIOSENKA

zbudzony niemym tłokiem

spraw mało ważnych

szukam twojego ciepła

wśród obcej ci pościeli

kolejna noc spędzona na rozmowach

z bezsenności czasem

stawia mnie pierwszego

w jednoosobowej kolejce

po cudną kawę

papierowe ludziki nie wiadomo skąd

zmierzają posłusznie do swego celu

chyba pracować muszą

niezbyt bogaci nadal pozostając

włączę znów radio z nadawanymi

audycjami o naszych spotkaniach

głowa pęką mi od myśli

z wczorajszej niezbyt śpiącej nocy

na szczęście zażyję ciebie

kolejnym wspomnieniem

życie to dziwny twór

niby chce pomóc a równie ochoczo

kopie każdą nadzieję

nie chcę poddać się

serce nie pozwala nawet

umysł już tak podpowiada

nadal śpiewam słowa tej

piosenki

nawet jak już spotkam

w naszej pościeli objęcia

twoich rąk

**

DELIKATNIE

delikatnym powiewiem

opuszków palców prześlignę się

wokół twoich piersi

wzbudzając ich ożywienie

rozkołyszę się wokół sutków językiem

zaznaczając każdy kęs

pocałunków ust coraz

większymi pragnieniami

bycia z tobą

nie tylko w śnie

przebędę tysiące chwil

twojego ciała niczym spragniony

wędrowiec

wargami delektując się

zapachem nieprzytomnie zmierzając

do ukrytego skarbu jaki

jeszcze skrywają

biodra twoje wywołujące

we mnie podniecenie

dręczące każdą samotną chwilą

bez twoich ust smaganych pocałunkami

tak łapczywie zachłannymi

że nawet kupidyn zawstydzony

widząc nas we wspólnym

uniesieniu dwojga ciał

dotykających się

nadal z fascynacją

niezbadanych chwil

zagłębiając się w tobie

niczym w życiodajnym eliksirze

graniczę z obłędem uniesienia

czując każdy pomruk twoich

ust czerpiących ze mnie coraz

większą radość czucia każdego

ruchu przyspieszającego

z mijającymi sekundami

minutami…

**

NOC II

znów noc skrada się

stadem wygłodniałych

lęków

kąsając niemiłosiernie długo

nie śpię każdej słysząc

pomruki ciemnych stworzeń

dręczących nie jedną duszę

wlewają do myśli

słowa o których nawet upadłe

anioły nie chciałby słyszeć

wzywając mojego demona

uciekaj lilith póki jeszcze

nie wybudził się

nie zapanuję nad nim

gdy nie ma ciebie

kiedy zasypiam

kiedy słońce krzyczy by powrócić

z marzeń wojaży

noc zwycięża

szepta o poddaniu się

skazuje na odrętwienie

niebytu serce

nadal żyjące tobą

piękne marzenia

szkoda że

na karcie wyblakłego

papieru

mogą tylko żyć

swobodnie…

**

ZIMNO TWOJE

czuję opuszczasz mnie

skazujesz na wieczny sen

wypełniony zimnem obojętności

załamująca się fala nadziei

zderzając się z tobą

znikła szybko

jak twoje obietnice

wypełniasz mnie znów

obojętnością

czuję się tak zmęczony

umieram

znów chowając się w mój świat

upokorzony sercem

że odważyłem się tobie

dać coś co kiedyś już widziałaś

powoli zabijasz mnie

nie dbam

co z tobą staje się

mam większy bagaż od ciebie

i to przeraża nas

że jestem w stanie podpalić się

dla ciebie

a ty w swojej klatce będziesz

nadal bawić się

lecz na końcu tej drogi

każdy z nas zapłaci

przykro mi

ja już zaczynam…

**

POWRÓĆ PROSZĘ

nie zapominaj mnie

znów ciebie potrzebuję

tak zimno zapanowało

wokół moich myśli

że odważyłem się zakochać

bez zgody logiki życia

w mojej M

nadal walczącej ze sobą

potrzebuję ciebie

proszę przyjdź i nie

opuszczaj

tak dawno nie rozmawiałem

z tobą proszę nie odchodź

wróć

wiem to moja wina

za bardzo szczęśliwy

chciałem być z moją M

za bardzo kochałem

ale to już zmieni się

nie odwrócę się już

od ciebie

proszę wróć mój

smutku

zamknijmy się przed tym światem

obroń mnie bym nie musiał

cierpieć

bardziej zdając sobie

sprawę że nigdy nie przestanę

myśleć o mojej M

**

MÓJ PANIE

jestem zmęczony

byciem tu

sobą

dlaczego znów doświadczasz

mnie udrękami

cóż znów uczyniłem

że grzebiesz mnie w popiele

rozpaczy i smutku

czy słowo kocham stawia

mnie w równym szeregu

z każdym mordercą

mój panie

czy tym razem nie możesz

odpuścić mi

i pozwolić żyć z różą

jak moglibyśmy

gdybyś tylko odrobinę

chciał

mój panie

zwracam się do ciebie

byś pomógł mi losem

kartami wyroczniami sybilli

czy dziwnymi pytiami

proroctwami może znakami

na niebie

móc z moją różą

żyć tak jak zasługuje

obsypana moją miłością

i poczuciem że jej

nie opuszczę w najciemniejszych

chwilach

życia gdy śmierć

zajrzy w oczy

mój panie

czy o dużo proszę…

**

DO WIDZENIA

znów zatracam się

własnymi słowami

zimnymi w swej pustce

okrutny los jaki ustaliłaś

wreszcie odnióśł sukces

odchodzę umierając

coraz bardziej

przepraszam

że doważyłem się zburzyć

twój złoty spokój

głupim słowem

kocham

odejdę w cień

jedynie mając dziwne

serce nadal bijące

dla ciebie

pozwól mi pogrążyć się

w smutku zasypiając

wspomnieniami nadal

o tobie

żyj tym co tak bronisz

obyś była szczęśliwa

w pełni blasku złotej

przyszłości

jaką ponoć los

spisał tobie

do widzenia

kochanie…

**

ZMYSŁÓW EREKCJĘ…

erekcją moich zmysłów

zacznę powoli schodzić

z twoimi ustami gorącymi

niczym myśli popychające

...mnie do tego ciała

w dół

zwiedzając wargami delikatne

zakola szyi by bez ogródek

zanurzyć się w każdej z nich

pachnących nieustannie znanym

dotykiem opuszków palców

wprawiających się w podniecający

taniec wokół ich wzgórzy

w asyście języka tak uwielbiającego

pieścić sutki

i tak blisko i tak daleko

do ciebie wokół zgrabnie kuszących

nóg

gdy lekko rozchylone wzbijają wszystkim

co jeszcze nie wędrowało po

twoim ciele

i nawet gdyby ból zamknął

usta w żelaznym uścisku

życia paskudnej choroby

i nawet gdyby nie jednego

sutka skalpel zmiótł

nadal opuszki przebiegać będą

wzdłuż pięknego TWOJEGO ciała

bo tak natura chciała

pożądać ciebie nawet w nie pełni

kobiecości

przeze mnie

**

BAR II

chcę zapytać mojej choroby

czy warto już umierać

milczy jednak pośród baru oparów

kolejnych zaciągnieć się

pijanych oczu

z życia tak strudzenie bronionego

czym tylko da się i duszami

bo przecież ich nie widać

tajemniczy cień zerka mi

przez ramię ciągnąć

z kieliszka ile tylko się da

czuję obrzydzenie tym

miejscem

ale to przecież nazywam domem

w tłumie tych pijanych trupów

taki sam siedzę bez twojej ręki

wędrującej gdzieś daleko

szkoda że nie po moim ciele

tak wytęsknionego każdego

odechu zamiast fetoru wyczekiwania

w tym tłumie twoich oczu

dopijam kolejny kieliszek czegoś tam

pamiętając że pijanym łatwiej

pozostaje na topie iścia pod rzekę

by nie skończyć z zimnymi sercami

jak reszta

tak mną gardząca że nadal

mam czelność patrzeć na ciebie

a nie pieścić bar...manki

**

WYCZUWAM CIEBIE

wyczuwam ciebie

w porannym łyku świtu

w oddechu nadziei

przeżycia kolejnego dnia

z twoim imieniem na ustach

wyczuwam ciebie

w śpiewie ptaków

tuż na gzymsie budynku

przywołujące twój głos

wyczuwam ciebie

w roztargnieniu pościeli

wspominającą zapach tobą

gdy dotykiem

pośród blasku nocy

poszukiwałem ciebie

pochłaniając nie tylko

wargami

wyczuwam

wszystko powiązane

z twoją osobą tak

wdzięcznie zapraszającą mnie

do wspólnego tańca

wzmaganego

pożądaniem nas

każdej sekundy

naszego życia

**

GŁOS

podążając ulicą

wyblakłą tysiącami twarzy

przemycającymi nadzieje

na lepsze jutro

podziwiam koloryt twojego

głosu

słyszanego z każdym krokiem

wprowadzającego

mnie w stan najpiękniejszej

ekstazy

przy której czyny amora

blędną niczym niesmaczny żart

głosu zwiastującego nadzieję

horror cierpienie

głosu podniecającego każdym

powiewem sylab

przynoszącego ukojenie

głosu…

zresztą cóż tu rozpisywać się

będę

sama wiesz co dla mnie

oznacza i niesie

**

BLISKOŚĆ

czy to los naznaczył nas

przekleństwem

czy głód naszych dusz

doprowadził nasze spojrzenia

gdzieś na tej ulicy życia

tak dziwnie innego od

dotychczasowych starań

bycia szczęśliwymi

czasem miłość to za mało

weź mnie z pocałunkiem ust

odkryj we mnie demona

niech zatroszczy się o twoje

usta uginające się jak kolana

od milionów uścisków moich warg

niech twój opór z każdym

dotykiem moich rąk przesuwających się

po twoim aksamitnym ciele

powoli pęka

zagryziony dotykiem

rozgrzanego języka smakującego

każdą kroplę uniesień

twoich piersi

wspomaganych moją obecnością

w tobie

nie pozwól mi zapomnieć ciebie

w całym szaleństwie kochania

skonajmy z wycieńczenia

naszych