W.A.P. Oegocz. Część 4 - Piotr Oczkowski - ebook

W.A.P. Oegocz. Część 4 ebook

Piotr Oczkowski

0,0
8,08 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Niezwykle osobisty tomik wierszy, przepełnionych tęsknotą za miłością. To zbiór poezji niecodziennej, intymnej i autentycznej, która skłania do myślenia i refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Piotr Oczkowski

W.A.P. Oego cz. VI

© Piotr Oczkowski, 2017

Wszystkim którzy przyczynili się do powstania czy też napisania kolejnej części. Dzięki. Mam nadzieję, że utwory będą podobać się.

ISBN 978-83-8104-786-9

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

SPOTKAMY SIĘ

spotkamy się

w zapomnianym

przez bogów

świecie

moich marzeń snów

pragnień pożądliwie

biegnących

tylko do ciebie

oddając ci serce

wśród hałaśliwej

wrzawy sędziów

poproszę o twoje

pielęgnując

póki płuca pochłaniać

dla niego tlen

mogą

**

świat

zachłysnął się

moją osobowością

kocha mnie

widząc jaki

kredyt podejmuję

**

zapukałem

tylko mną

tylko słowami

do serca

twojego

czekam cierpilwie

słysząc z lekka

uchylającą się

furtkę

czerwonego

ogródu

**

WŚRÓD RYKU

przyglądając się

szklanemu przyjacielowi

szukam twojego głosu

wśród ryku

sylab zgłosek

niepewnie głaszcząc się

niecierpliwości geście

zamarłe bezdechem czasu

sekundy

tęsknotę wzmagają

serca bicia wyczuwanego

rankiem wieczorem

gorąca rozpalonych ust

ciał

wytrzymam jeszcze

trochę

jeszcze jedną

sekundę

zanim rozsypię się

tęsknotą

**

…i tylko

ty i ja

spleceni

spacerem

wśród miejskiej

dżungli

**

w pokoju

posprzątanym

pukładanymi

zabawkami jeszcze

śpisz

jeszcze…

**

chłopak

ten

osaczony zabawkami

walczy o…

...dorosły los

**

TORTURY CZASU

znów

zegar niemiłosiernie

drwi

opóźniając sekund

przybycie

bawi się

torturuje

poszarpane myśli

wyczekujące

znajomego zapachu objęć

pocałunków

oczu

ciebie

umęczonej

życia skowytem

**

POWRÓT

zliczam

w panicznym spokoju

sekundy

zrysowane twoich

słów nieobecnością

nieobliczalny ścisk

dławi serce

knując z lękami

moją powolną agonią

ostatnim haustem nadziei

reanimuję myśli

oczekując twojego

błogosławionego powrotu

do domu

**

mijają sekundy

tęsknoty

spotkania serc

**

klęczę

wokół cienia

moich snów

**

zmiłuj się

ojcze czasie

nad zwłokami

syna

galopującego

życiem

**

klnę się

na wszystkich

bogów

jestem wierzący

**

gdzieś w spokoju

serce się toczy

rannym wrzaskiem skołacone

niedospanych snów

na wpół żywe

modląc się kawą

błaga bogów

o przeżycie

do wieczornej ekstazy

podniecenia twoimi

słowami

**

TWOJE JA

spotkajmy się

pośród salw życia

pędzącego gromkimi brawami

ślepych widzów

podaj mi dłoń

ot tak bez celu

bezzwłocznie

bez sensu

by zatoczyć się

do naszego domu

zakolorowanego

twoim JA

**

któż

zawstydzi ciszy krzyk

wylegującymi się

pocałunkami

pośród tańca ciał

jak nie my

magicy

czułości słów

**

sztachnąć się

naiwności życiem

wypruć żyły na znak

protestu

zagaić niejedne rozmowy

promila powiernikiem

zarzygać balkony pokornym

słuchaczom

na koniec wszystko

pierdolnąć

głową

by z dumą żyć

w wyśnionym raju

aż oczy nie zabolą

jego nagości naiwnością

aż nie zabolą…

**

tysiącami pocałunków

przemierzam

rozpalonych piersi

nagości

niczym karawany pustyń

niespiesznie

sycąc się każdym

najczulszym krokiem warg

wylegujących się coraz

bliżej ich szczytu

już nabrzmiale

zachęcającego

do pośpiechu

**

MÓJ PRZYJACIEL NADAL…

mój przyjaciel

nadal wiernie

oczekuje

na moje skinienie

by po raz setny

ponowić próbę

uwodzenia mnie

delikatnie wdzięcznie

oplatając moją szyję

tak wdziecznie

tak cicho

tak...idealnie

kiedy już tylko

drgam ponad krzesłem

**

KRZESŁO

przestań drażnić mnie

znęcać się

krążysz niczym ćma

wokół narkotycznego światła

bawisz się

nie mogę ruszyć się

pasy oplotły ciało

ścisk dławi płuc

przyspieszone próby

zatrzymania powietrza

już pędzą miliony

impulsów

powoli z nagłym bólem

rozrywające wszystkie…

mnie

uśmiechasz się

tak słodko

czule wyciągasz rękę

chcesz mnie

czuję

oślepiony grymasem

paraliżującego bólu

piękniejesz z każdą sekundą

przypominasz mi

kochaną

zamieszkałą w moich