8,08 zł
Niezwykle osobisty tomik wierszy, przepełnionych tęsknotą za miłością. To zbiór poezji niecodziennej, intymnej i autentycznej, która skłania do myślenia i refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 23
© Piotr Oczkowski, 2017
Wszystkim którzy przyczynili się do powstania czy też napisania kolejnej części. Dzięki. Mam nadzieję, że utwory będą podobać się.
ISBN 978-83-8104-786-9
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
spotkamy się
w zapomnianym
przez bogów
świecie
moich marzeń snów
pragnień pożądliwie
biegnących
tylko do ciebie
oddając ci serce
wśród hałaśliwej
wrzawy sędziów
poproszę o twoje
pielęgnując
póki płuca pochłaniać
dla niego tlen
mogą
**
świat
zachłysnął się
moją osobowością
kocha mnie
widząc jaki
kredyt podejmuję
**
zapukałem
tylko mną
tylko słowami
do serca
twojego
czekam cierpilwie
słysząc z lekka
uchylającą się
furtkę
czerwonego
ogródu
**
przyglądając się
szklanemu przyjacielowi
szukam twojego głosu
wśród ryku
sylab zgłosek
niepewnie głaszcząc się
niecierpliwości geście
zamarłe bezdechem czasu
sekundy
tęsknotę wzmagają
serca bicia wyczuwanego
rankiem wieczorem
gorąca rozpalonych ust
ciał
wytrzymam jeszcze
trochę
jeszcze jedną
sekundę
zanim rozsypię się
tęsknotą
**
…i tylko
ty i ja
spleceni
spacerem
wśród miejskiej
dżungli
**
w pokoju
posprzątanym
pukładanymi
zabawkami jeszcze
śpisz
jeszcze…
**
chłopak
ten
osaczony zabawkami
walczy o…
...dorosły los
**
znów
zegar niemiłosiernie
drwi
opóźniając sekund
przybycie
bawi się
torturuje
poszarpane myśli
wyczekujące
znajomego zapachu objęć
pocałunków
oczu
ciebie
umęczonej
życia skowytem
**
zliczam
w panicznym spokoju
sekundy
zrysowane twoich
słów nieobecnością
nieobliczalny ścisk
dławi serce
knując z lękami
moją powolną agonią
ostatnim haustem nadziei
reanimuję myśli
oczekując twojego
błogosławionego powrotu
do domu
**
mijają sekundy
tęsknoty
spotkania serc
**
klęczę
wokół cienia
moich snów
**
zmiłuj się
ojcze czasie
nad zwłokami
syna
galopującego
życiem
**
klnę się
na wszystkich
bogów
jestem wierzący
**
gdzieś w spokoju
serce się toczy
rannym wrzaskiem skołacone
niedospanych snów
na wpół żywe
modląc się kawą
błaga bogów
o przeżycie
do wieczornej ekstazy
podniecenia twoimi
słowami
**
spotkajmy się
pośród salw życia
pędzącego gromkimi brawami
ślepych widzów
podaj mi dłoń
ot tak bez celu
bezzwłocznie
bez sensu
by zatoczyć się
do naszego domu
zakolorowanego
twoim JA
**
któż
zawstydzi ciszy krzyk
wylegującymi się
pocałunkami
pośród tańca ciał
jak nie my
magicy
czułości słów
**
sztachnąć się
naiwności życiem
wypruć żyły na znak
protestu
zagaić niejedne rozmowy
promila powiernikiem
zarzygać balkony pokornym
słuchaczom
na koniec wszystko
pierdolnąć
głową
by z dumą żyć
w wyśnionym raju
aż oczy nie zabolą
jego nagości naiwnością
aż nie zabolą…
**
tysiącami pocałunków
przemierzam
rozpalonych piersi
nagości
niczym karawany pustyń
niespiesznie
sycąc się każdym
najczulszym krokiem warg
wylegujących się coraz
bliżej ich szczytu
już nabrzmiale
zachęcającego
do pośpiechu
**
mój przyjaciel
nadal wiernie
oczekuje
na moje skinienie
by po raz setny
ponowić próbę
uwodzenia mnie
delikatnie wdzięcznie
oplatając moją szyję
tak wdziecznie
tak cicho
tak...idealnie
kiedy już tylko
drgam ponad krzesłem
**
przestań drażnić mnie
znęcać się
krążysz niczym ćma
wokół narkotycznego światła
bawisz się
nie mogę ruszyć się
pasy oplotły ciało
ścisk dławi płuc
przyspieszone próby
zatrzymania powietrza
już pędzą miliony
impulsów
powoli z nagłym bólem
rozrywające wszystkie…
mnie
uśmiechasz się
tak słodko
czule wyciągasz rękę
chcesz mnie
czuję
oślepiony grymasem
paraliżującego bólu
piękniejesz z każdą sekundą
przypominasz mi
kochaną
zamieszkałą w moich