Tygrysica i Akrobata - Susanna Tamaro - ebook + książka

Tygrysica i Akrobata ebook

Susanna Tamaro

0,0
35,70 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Niezwykła baśń filozoficzna autorki włoskich bestsellerów!

Mała Tygrysica nie jest podobna do innych tygrysów zamieszkujących Tajgę. Nie potrafi bezkrytycznie przyjąć praw rządzących światem zwierząt, zadaje pytania o sens życia, wolność i przeznaczenie. Pragnie odnaleźć własną drogę – niekoniecznie tą wyznaczoną przez Matkę, naturę i tradycję. Do celu swoich poszukiwań zbliża się, gdy staje oko w oko z człowiekiem – tą najbardziej niebezpieczną, ale i fascynującą istotą.

Susanna Tamaro z lekkością i wielkim talentem literackim snuje na poły filozoficzną bajkę, po którą mogą sięgnąć tak dzieci, jak i dorośli czytelnicy. Przygody Tygrysicy i napotykanych przez nią bohaterów – ludzkich i zwierzęcych – kryją w sobie opowieść o uniwersalnych wartościach: odwadze, wolności i poszukiwaniu własnego „ja"

 

.Historia Małej Tygrysicy to opowieść o odwadze, prawdziwej przyjaźni, wolności i poszukiwaniu własnej życiowej drogi. Pokazuje nam, że nie jest ważne, gdzie się znajdujemy i z jakimi problemami przychodzi nam się zmagać, najistotniejsze – by zawsze pozostać sobą.Marta Machnicka, www.opetaniczytaniem.pl

 

Czasem przez swoją "odmienność" tak jak tygrysica czujemy się zagubieni, zniewoleni, jednak

musimy pamiętać, że ta inność sprawia, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. Susanna Tamaro w "Tygrysicy i akrobacie" pokazuje, że walka o odzyskanie wewnętrznej wolności, odnalezienie własnej natury, spełnienie marzeń, choć trudne, jest osiągalne. I nawet jeśli trakcie w poszukiwaniu własnego "ja" napotkamy na przeszkody, to musimy potraktować je jako wyzwanie, gdyż "kiedy ma się marzenia, można przeskakiwać góry. Żadna przeszkoda nie wydaje się przeszkodą, żadne ograniczenie prawdziwym ograniczeniem."

"Tygrysica i Akrobata" to zawieszona między realizmem, a baśnią, prozą, a poezją filozoficzna, refleksyjna opowieść o odwadze, kroczeniu własną drogą, o wolności i spełnianiu marzeń i o tym, że zawsze, bez względu na wszystko zawsze warto być sobą.

Marta Pyznar, cuddle-up-with-a-good-book.blogspot.com

 

„Tygrysica i akrobata” to przepiękna, poetycka i filozoficzna baśń, która z mojego punktu widzenia może mieć dużą wartość terapeutyczną, szczególnie dla osób zagubionych, czy poszukujących własnej drogi. Książkę mogą czytać zarówno starsze dzieci, młodzież, jak i dorośli. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej czytelnika oraz jego doświadczeń życiowych. Tygrysica i Akrobata jest może służyć za książkowy drogowskaz. Polecam wszystkim, szczególnie młodym dorosłym, którzy poszukują odpowiedzi na egzystencjalne pytania. Serdecznie polecam.

Paulina Jaworska-Andryszewska, www.bookhunter.pl

Susanna Tamaro stawia na pozorną naiwność - dzięki niej może wprowadzać do historii głębokie prawdy o życiu i relacjach z innymi. Przygląda się skomplikowanemu procesowi spełniania marzeń i uwodzi czytelników samym pomysłem. Jest to historia, którą czytać mogą dorośli, ale też i młodzi ludzie - każdy wyciągnie z opowieści coś dla siebie. Takie książki, jeśli już pojawią się na rynku, szybko zaczynają być uznawane za klasykę i cenione za wejście w baśniową z pozoru rzeczywistość.

Izabela Mikrut, tu-czytam.blogspot.com

Książka nie narzuca wymogów wiekowych swojemu odbiorcy. Mogą ją czytać zarówno starsze dzieci, młodzież, jak i dorośli. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej, doświadczeń życiowych i osiągnięcia etapu zadawania pytań egzystencjalnych. Dokładnie tak, jak w przypadku Małego Księcia Antoine de Saint-Exupéry’ego, Mistrza Andy’ego Andrewsa, Oskarżonego pluszowego M. Clifforda Chasego i wielu, wielu innych książkowych drogowskazów życia.

Idealna pozycja dla mojej młodzieży, która prosi mnie o coś mądrego, życiowego, filozoficznego i pełnego sentencji do wynotowania!Maria Akida, clevera.blox.pl

 

Susanna Tamaro urodziła się w Trieście w 1957 roku. Ukończyła reżyserię w Eksperymentalnym Ośrodku Kinematografii i przez dziesięć lat pracowała dla telewizji, kręcąc filmy dokumentalne o charakterze naukowym. Odkąd rozpoczęła karierę pisarską, jej książki sprzedały się we Włoszech w milionach egzemplarzy i doczekały wydań w ponad 40 krajach. Jest zaangażowana w działalność licznych organizacji charytatywnych i humanitarnych. Obecnie mieszka na farmie w Umbrii, gdzie zajmuje się m.in. hodowlą pszczół.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 121

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Seriaz Żurawiem

Projekt okładki Małgorzata Flis

Tytuł oryginału: La Tigre e l’Acrobata

© 2016, Susanna Tamaro

Originally published in Italian as La Tigre e l’Acrobata by La Nave di Teseo, 2016

© Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2018 All rights reserved

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechnianyw jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-4465-0


www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-663-23-80, tel./fax 12-663-23-83 Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 506-006-674, e-mail: [email protected] Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

Istnieje światło, które świeci ponad wszystkimi rzeczami ziemskimi, ponad wszystkimi ludźmi, ponad niebiosami, ponad najwyższymi i jeszcze wyższymi niebiosami. Jest to światło, które świeci w naszym sercu.

Upaniszady, Ćhandogja III, 13, 7

Promyk światła

Mała Tygrysica przyszła na świat w kryjówce: dywanz liści i mocna woń lasu zmieszana z ostrym zapachem matki powitały ją na ziemi.

Mała Tygrysica nie była tygrysem Sandokana ani Shere Khan, nie znała więc ciepłych, tropikalnych mgieł i ociężałej łagodności, która kojarzy się z takim klimatem. Urodziła się bowiem blisko granic Dalekiego Wschodu, wśród zaśnieżonych lasów Tajgi, tam, gdzie od początku czasów wschodzi Słońce. Znała więc raczej chaty Szamanów, niż zaklinaczy węży.

Jej Matka miała długie i gęste futro, wąsy nadzwyczajnej długości oraz miękkie i ciepłe ciało. Nie było się czego bać, dopóki w pobliżu dało się czuć jej głęboki i regularny oddech.

Przez pierwsze dni życia Mała Tygrysica nie robiła nic innego, tylko ssała mleko matki, zwinięta pod wibrującym brzuchem. Obok niej był ktoś jeszcze, też przyssany do matczynej piersi, w kogo można było się wtulić nocą we śnie.

Gdy obudziła się któregoś ranka, stało się coś nadzwyczajnego. W ciemności, która otaczała ją od urodzenia, pojawił się promyk światła. Choć delikatny i niepewny, świecił wystarczająco jasno, by uświadomić jej, że poza tym, co w środku, znajdowało się też coś na zewnątrz. To coś składało się z cieni oraz ciemnych i jasnych konturów.

Na zewnątrz coś się też poruszało.

Wkrótce kontury nabrały kształtów, a kształty otrzymały oblicze. Było to oblicze Matki, która lizała ją, przewracając szorstkim językiem.

– Gdzie ja jestem? – to było pierwsze pytanie, jakie zadała Mała Tygrysica.

– W naszej kryjówce – odpowiedziała Matka.

– A wcześniej gdzie byłam?

– W moim brzuchu, razem z twoim bratem.

W kryjówce wszystkie rzeczy były znajome. Kłody powalonych drzew, które tworzyły dach, miękki dywan z liści rozciągający się pod brzuchem i światło prześwitujące między wyrwanymiz ziemi korzeniami. Liście i kłody były cały czas, światło zaś robiło to, co mu się podobało. Raz było, innym razem znikało.

– Dlaczego tak robi? – zapytała Matkę Mała Tygrysica.

– Ponieważ jest czas dla Słońca i jest czas dla Gwiazd.

– Czy Słońce jest tygrysem?

Matka milczała przez chwilę. 

– Tak – odpowiedziała po chwili – ponieważ Słońce jest Królem Nieba.

– Czy my także jesteśmy królami? – zapytała Mała Tygrysica.

– Tak, jesteśmy Królami i Królowymi. Słońce panuje na Niebie, a my panujemy nad Tajgą.

– Co to znaczy? – wtrącił Tygrysek.

– Wszyscy się nas boją, a my nie boimy się nikogo.

Trzecią rzeczą, jaką odkryła Mała Tygrysica, były uszy. Pewnego poranka, gdy słońce przepływało między korzeniami, jej uwagę przyciągnęły jakieś cudowne dźwięki.

Aby zrozumieć, skąd pochodzą, stanęła na łapach i przybliżyła się niepewnie do źródła światła. Już prawie wyszła na zewnątrz, gdy nagle potężne ciało Matki zablokowało wyjście.

– Dlaczego nie jesteś w środku ze swoim bratem? – zaryczała, przytrzymując ją za kark i przenosząc z powrotem do środka jamy. – Beze mnie się nie wychodzi!

Mała Tygrysica odeszła przygnębiona i zwinęła się w kłębek wśród liści.

Nie minęło wiele dni, gdy Matka postanowiła jednak, że wreszcie nadszedł czas, by kocięta wyszły na zewnątrz. Tego ranka serce Małej Tygrysicy biło bardzo mocno. Wreszcie miała zobaczyć, wreszcie miała się dowiedzieć!

Ustawili się kolejno, najpierw Matka, potem braciszek i na końcu ona.

– Nie oddalajcie się od mojego ogona! – zagrzmiał głos Matki nim opuścili kryjówkę.

Wreszcie wyszli na zewnątrz.

Słońce świeciło wysoko na niebie i nieomal raniło oczy tygrys­ków. Szły do przodu ostrożnie, mrużąc je. Był to piękny wiosenny dzień, na najwyższych gałęziach drzew zaczynały otwierać się zalążki liści, a u podnóża pni pojawiały się pierwsze kwiaty. Ziemia pod łapami była miękka i mokra, ptaki śpiewały nad ich głowami, gdy tymczasem inne mniejsze zwierzęta uciekały w pośpiechu na ich widok.

W pewnej chwili, najpierw w oddali, a później coraz bliżej, dał się słyszeć dziwny hałas. Oba kocięta zatrzymały się niepewne, wyprężyły ogony, a wąsami i nozdrzami próbowały badać powietrze.

– To rzeka – powiedziała Matka, odwracając się w ich stronę. – Zaraz ją zobaczycie.

Rzeczywiście po chwili pojawiła się przed nimi wielka świetlista przestrzeń w bezustannym ruchu. Białe, błyszczące tafle lodu uderzały z trzaskiemo wielkie pnie drzew, wydając dźwięk, który chwilę wcześniej tak je wystraszył.

– Niech w waszym Królestwie zawsze będzie rzeka! – rzekła Matka. – My, tygrysy, musimy pić dużo wody. Zapamiętajcie to sobie!

Gdy tygryski przybliżyły się bojaźliwie, by się napić, Matka mówiła dalej:

– Spójrzcie, rzeka jest zrobiona z wody, jednak kiedy Gwiazdy pozostają na niebie dłużej niż Słońce, woda zmienia się w twardą powierzchnię, zwaną lodem. Lodu nie da się pić i może on stać się waszym wrogiem.

– Nie boi się nas? – zapytał Tygrysek.

– Nie możemy go zjeść – odpowiedziała spokojnie Matka.

– Ale on nas też nie może!

– Może cię skrzywdzić, chociaż nie ma zębów. Jeśli pęknie, gdy po nim stąpasz, wpadniesz do wody. A gdy w pobliżu nie będzie przepływała akurat żadna kłoda, to wyrwanie się z jego uścisku stanie się nie lada wyzwaniem.

Tropienie śladów

Dzień po tym pierwszym wyjściu z kryjówki Matka przyniosła im do zjedzenia zająca.

– Zaczniecie od polowania na takie zwierzęta – powiedziała, kiedy byli zajęci swoim pierwszym mięsnym posiłkiem. – Potem przejdziecie do lisów, jeleni i większych zdobyczy.

Zmiana diety sprawiła, że codziennie stawali się silniejsi i bardziej pewni swoich kroków, tak że mogli rozszerzać obszar swoich wypraw. Rzeka była dobrym miejscem, by polować.

– Wszystko to, co chodzi po ziemi, wcześniej czy później musi się napić – wyjaśniła im Matka. – Wystarczy więc zaczaić się i czekać. Skok i zaskoczenie to sztuka, w której jesteśmy mistrzami.

Nad brzegiem rzeki i wśród brzozowych lasków Matka uczyła ich rozróżniać zapachy. Zapach myszy, zająca, gronostaja, lisa, borsuka i dzika. Wszystko, co biegało, miało swój zapach, a wszystko, co miało zapach, dało się zjeść.

Nauczyła ich także, iż czas nie jest zawsze jednakowy. Był krótki okres, kiedy dni były bardzo długie, oraz długi, kiedy stawały się z kolei krótkie. Jeśli dzień jest krótki, to noc staje się długa. A kiedy noc jest długa, na ziemię zstępują śnieg i lód. Śnieg wszystko zmienia. Zmienia sposób polowania i tropienia śladów, a przez to także powrót do kryjówki musi być inny.

– Tropimy ślady innych, ale nie zostawiamy nigdy własnych: to tajemnica naszego gatunku. Kiedy tygrys się porusza, nikt nie może wiedzieć, w jakim kierunku zmierza. Jeśli nie ma śniegu, jest łatwiej, gdy spadnie śnieg – trudniej. Nikt nie może odkryć, gdzie jest wasza kryjówka.

– Dlaczego? – zapytał Tygrysek.

– Ponieważ w kryjówce strzeżecie najcenniejszego.

– Czyli czego? – niecierpliwiła się Mała Tygrysica.

– Samych siebie – odpowiedziała Matka, muskając ich nosem.

„Jeśli jesteśmy Królami i Królowymi, to czego mamy się bać?” – chciała zapytać Mała Tygrysica, ale pytanie uwięzło jej głęboko w gardle.

I właśnie pewnego śnieżnego dnia mieli stawić czoła swojej pierwszej, prawdziwej próbie. Matka schowała się za grubym pniem i wysłała ich samych na polowanie do Tajgi. Mała Tygrysica okazała się lepsza od brata i wkrótce pojawiła się z powrotem, niosąc w zębach królika. Złapanie go było łatwe i nawet zabawne, a mięso smakowało jeszcze lepiej, niż to przynoszone im przez Matkę.

W następnych dniach Matka zaczęła się oddalać, zostawiając ich samych w kryjówce.

– Nie wychodźcie! – za każdym razem stanowczo nakazywała. Nie było jej jeden, dwa, trzy dni. Siedzenie w kryjówce stało się nudne. Mała Tygrysica zastanawiała się, na czym polegało to ostrzeżenie. Dlaczego mieli nie wychodzić? Jeśli naprawdę byli Królami i Królowymi, to czego mieli się obawiać? Lodowego Nieprzyjaciela już znali. Czy byli jeszcze jacyś inni?

Tygrysek chciał się czasem bawić, ale ona nie. Brakowało jej tego wszystkiego, co działo się na zewnątrz, na słońcu.

Powrót matki zawsze oznaczał święto. Stawała w wejściu do kryjówki, trzymając w pysku dużą zdobycz, którą potem wszyscy wspólnie zaciągali w okolicę rzeki. Za pierwszym razem małe tygrysy były zadziwione, widząc tak duże zwierzę. Zając czy mysz były łatwe do zjedzenia, ale taki ogromny jeleń?

Od której strony mieli zacząć?

Matka popchnęła je delikatnie w stronę tylnych kończyn.

– Stąd, a potem przesuwajcie się do przodu, dopóki nie poczujecie się syci.

Przez dłuższy czas cała trójka jadła w milczeniu, jedno obok drugiego. Co trochę odrywali się od posiłku, aby napić się wody z rzeki.

Na drzewach dookoła kruki trzepotały hałaśliwie skrzydłami.

– Dlaczego tak robią? – zapytała Mała Tygrysica, podnosząc ku nim wzrok.

– Ponieważ są głodne.

– A kiedy będą jadły?

– Wtedy, kiedy my im pozwolimy.

Niektóre zdobycze, takie mniejsze, dało się zjeść w czasie od świtu do zmroku, tymczasem inne, łosie i duże jelenie, były tak ogromne, że nie mogli ich zjeść do zachodu słońca, w ciągu jednego dnia. Wtedy matka i dzieci przykrywali łup gałęziami i liśćmi, a potem, zamiast wracać do kryjówki, układali się w pobliżu, aby pilnować zdobyczy. Tygrysiątka szybko nauczyły się przecież, że poza krukami w Tajdze było wiele zwierząt, które żywiły się kosztem innych.

Pewnego słonecznego dnia, kiedy jedli upolowanego łosia, na polanie pojawił się inny tygrys. Cała trójka podniosła pyski znad kości. Zamiast skoczyć na niego, Matka wyszła mu naprzeciw z podniesionym ogonem i potarła swoim pyskiem o jego pysk.

– Przywitajcie się z waszym Ojcem – powiedziała następnie do dzieci.

Mała Tygrysica i Tygrysek, choć nie bez obaw, podbiegli otrzeć się o niego.

Ojciec zatrzymał się u nich na trzy dni, dopóki z łosia nie została ani odrobina mięsa. Nocą wszyscy leżeli wtuleni w siebie, wolno poruszając ogonami, pogrążeni w nasłuchiwaniu oddechu Wielkiego Lasu.

Przy pierwszych promieniach słońca Ojciec podniósł się i z błyszczącymi oczami powiedział im:

– Zapamiętajcie! Jeśli będziecie prawdziwymi tygrysami, świat będzie leżał u waszych stóp, jednak jeśli choćby na chwilę pozwolicie innemu Duchowi was posiąść, świat się zorientuje i zmieni was w swoją zabawkę.

„Czyj Duch?” – chciała zapytać Mała Tygrysica oraz: „Co to jest zabawka?”. Jednak nie zdążyła, bo Ojciec potarł swoim pyskiem o ich pyski i zniknął ponownie w ciszy Tajgi.

Głos was wezwie

Mała Tygrysica i Tygrysek zdążyli urosnąć.

Nie byli jeszcze tak duzi jak Matka, ale nie wyglądali już jak kocięta. Kiedy spali wszyscy w kryjówce, między ich łapami a ogonami nie było już miejsca na nic innego.

Podczas długiej zimy w Tajdze dalej odbywali swoje szkolenie, jak chodzić po każdym rodzaju podłoża i nie powodować hałasu. Czy to po lodzie i błocie czy po liściach i gałązkach, każdy krok należało stawiać w absolutnej ciszy. Uczyli się, jak wąchać powietrze i odczytywać wszystkie niesione przez nie wiadomości. Słuchali wiatru i poznawali jego niewidzialne słowa. Trenowali wyskakiwanie w górę.

– Dalej, z większą siłą! – powtarzała cierpliwie Matka.

Doganiać, skakać na grzbiet, chwytać za gardło jednym, płynnym i nieprzerwanym ruchem.

O to chodziło w żmudnej pracy tygrysów.

Pewnego wieczoru, wracając do kryjówki, gdy otrząsnęła gęste futro pokryte śniegiem, Mała Tygrysica zapytała Matkę:

– Jak długo jeszcze będę mała? Nasze ogony są już prawie równe.

Matka uśmiechnęła się, tak jak potrafią tygrysy, w głębi swojego serca. Ona też, wiele lat temu, zadała takie samo pytanie swojej matce.

– Będziecie mali, dopóki będziecie ze mną.

– A do kiedy będziemy? – zapytał Tygrysek.

– Do dnia, kiedy Tajga was wezwie.

– Ale my już jesteśmy w Tajdze! – zauważyła Mała Tygrysica.

–  Lecz Królestwo, w którym żyjecie, należy do mnie. Pewnego dnia odejdziecie, żeby znaleźć własne.

– Mi jest dobrze tutaj! – odpowiedziała Mała Tygrysica.

– Nadejdzie dzień, kiedy to już nie będzie prawda.

– A jak się tego dowiemy?

– Pewnego ranka wezwie was głos.

– I co wtedy?

– Wtedy zaczniecie biec. I pobiegniecie, nie oglądając się za siebie.

– Nigdy już się nie zobaczymy? – zapytał Tygrysek.

– Wystarczy już, cicho! – ucięła Matka, układając głowę na przednich łapach. Czuła, że oczy zamykają się jej ze zmęczenia. – Zobaczymy się w Tajdze ponad Niebem – wyszeptała, zanim pogrążyła się we śnie.

Jedno lato przeminęło i drugie dobiegało końca, kiedy Mała Tygrysica zorientowała się, że życie nie jest takie proste, jak się to wydawało podczas pierwszych wypraw poza kryjówkę. Pojawiły się praktyczne trudności, takie jak chodzenie po lodzie czy znajdowanie zdobyczy. Jednak poza tym był jeszcze jeden rodzaj trudności, bardziej skomplikowany do określenia.

Ojcowskie słowa pożegnania ciągle wracały w jej głowie, a ona nie znajdowała na nie odpowiedzi.

Można być prawdziwym tygrysem albo czymś innym.

Tylko czym?

Dzikiem, jeleniem, wilkiem, krukiem?

Ryzykowała, że zostanie czymś innym, jeśli nie będzie w stanie być w całości tygrysem?

– Stawajcie zawsze na wysokości zadania! – powtarzała często Matka.

Pewnego wieczoru, w cieple kryjówki, Mała Tygrysica zapytała ją, co oznaczały te słowa.

– Tygrys musi być w całości tygrysem – odpowiedziała jej.

Potem zasnęły koło siebie. Albo raczej Matka spała, a Mała Tygrysica czuwała, wpatrując się w ciemność kryjówki.

W lesie widziała stare drzewa. Ich pnie były całe popękane, a w tych zagłębieniach wyrastały grzyby. Było to zatem ciągle drzewo czy może drzewo-grzyb? Czy jej też mogło się przydarzyć coś takiego? W pewnym momencie w jej jednolitym futrze otworzyłby się przesmyk i przez ten przesmyk weszłaby w nią inna natura, albo inaczej – jej własna natura by z niej wyszła?

Dokąd by poszła?

Tego nie sposób było się dowiedzieć!

Ale jak natura czegoś innego mogłaby w nią wejść? Jeśli nie stanęłaby na wysokości zadania, to pewnego dnia zamieniłaby się w mysz albo zająca? Zamiast polować, sama zostałaby upolowana? Czy była różnica między tym, jak rzeczy wyglądają, a czym są w rzeczywistości?

Kiedy światło poranka zaczęło przenikać do kryjówki, Mała Tygrysica miała już jasność co do jednej sprawy: życie było naprawdę pełne tajemnic!

Któregoś dnia Matka zorientowała się, że zdolności łowieckie Małej Tygrysicy nie były jednak tak obiecujące, jak się wydawało na początku. Podczas gdy Tygrysek skakał na zdobycz bez żadnego wahania, ona często traciła koncentrację w samym środku pościgu. Jej ciało znajdowało się na miejscu, ale myślami była gdzie indziej. Właśnie w tym ułamku sekundy szybkość nóg uciekającej zwierzyny brała górę.

– Co się dzieje? – zapytała ją Matka po kolejnej porażce, ale Mała Tygrysica nie potrafiła tego wyjaśnić. Powinna była powiedzieć, że się zamyśliła, ale tygrysy przecież nie wiedzą, co to jest myśl.

Matka przypomniała jej więc, że nikt nie będzie kiedyś polował za nią. Pewnego nieodległego dnia przetrwanie jej, a później też jej młodych, będzie w całości zależało od siły jej łap.