Trochę absurdu czy jakoś tak - Robert Trafny - ebook

Trochę absurdu czy jakoś tak ebook

Robert Trafny

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Zbiór humorystycznych, trochę z gatunku humoru absurdu, utworów, podzielonych na trzy części. W pierwszej znajdują się jednoaktówki z cyklu Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum, w drugiej tragikomedia pt. „Kwartet na cztery nieboszczyki”, a część trzecia zawiera zbiór humorystycznych grafik.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Robert Trafny

Trochę absurdu czy jakoś tak

© Robert Trafny, 2023

Zbiór humorystycznych, trochę z gatunku humoru absurdu, utworów, podzielonych na trzy części. W pierwszej znajdują się jednoaktówki z cyklu Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum, w drugiej tragikomedia pt. „Kwartet na cztery nieboszczyki”, a część trzecia zawiera zbiór humorystycznych grafik.

ISBN 978-83-8351-919-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum

Górol padł

Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum

ma zaszczyt przedstawić Państwu

sztukę tragiczną pt. „Górol padł”

Występują:

Górol — Nieuczciwy baca

Wiatr —Powiew historii

Ciupaga —Ręka sprawiedliwości

Sokoły —Oszukani turyści

Czas i miejsce: turystyczne

WIATR:

(duje)

GÓROL:

(wchodzi, ledwo trzymając się na nogach, w plecach wbita ciupaga)

Oscypek, dudki, ciupaga, hej.

(pada lewą stroną martwy. Prawa strona ciała wznosi się ku górze, dłoń wyciągnięta, coś w rodzaju „Pożegnanie z Chełmońskim”)

Aaa…

WIATR:

(duje)

CIUPAGA:

(wywijając obertasa tnie aż miło)

Hej! Hej! Hej, sokoły!

SOKOŁY:

(zlatują się. Śpiewają wymijająco)

Dary, dary losu… (?)

(zabierają siatki z darami i wychodzą)

CIUPAGA:

(kiwając sobą grozi kapeluszowi Górola)

Ciupaga, oscypek, dudki, hej.

Kurtyna

(opada na dudki, a wiatr duje i duje)

Człowiek zamknięty w sobie

Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum

przedstawia„Człowieka zamkniętego w sobie”

Występują:

Onufry —Człowiek zamknięty w sobie

Michalina —Jego żona

Nowy rok — 365 ciężkich i ponurych dni

Czas i miejsce: ponure

MICHALINA:

(do męża)

Onufry, za pięć minut zacznie się nowy rok. Przyrzeknij mi, że z nowym rokiem spróbujesz się otworzyć na świat.

CZŁOWIEK ZAMKNIĘTY W SOBIE:

(nie czekając na Nowy Rok, otwiera się, przez co wnętrzności wypływają mu na zewnątrz)

MICHALINA:

(milczy w osłupieniu)

CZAS:

(zamiera w wyczekującej ciszy)

CISZA:

(staje się coraz bardziej napięta)

NAPIĘCIE:

(jak zwykle 230 wolt w gniazdku)

SZAMPAN:

(nie wytrzymuje napięcia i dokładnie o godzinie 24 wyrzuca ze świstem swój korek w powietrze)

NOWY ROK:

(przychodzi mocno wypity, ale na widok wywleczonych wnętrzności koniecznie musi skorzystać z toalety)

CZŁOWIEK ZAMKNIĘTY W SOBIE:

(ponownie zamyka się w sobie)

Kurtyna

SOLIDny partner

Klub Panaceum Cynicum Absurdanicum

przedstawia Państwu sztukę alegoryczną

pt. „SOLIDny partner”,

czyli rozmowa konia z butem

Występują:

KOŃ — Solidny partner, coś między Naszą Szkapą a Łyskiem z Pokładu Idy

BUT — Rozklekotany i dziurawy bucior, jako alegoria prostego i dobrodusznego człowieka

inni

Czas: solidny (niesfastrygowany)

Miejsce: obojętnie jakie (oni wszędzie są)

BUT:

(do Konia pochylonego nad korytem)

Nie potrzebujesz Koniu butów?

KOŃ:

(nadal zapatrzony w koryto)

Nie

BUT:

Ale ja potrzebuję na nogę… Tu chodzi o moje życie.

(uśmiecha się z jęzorem na wierzchu)

Jeszcze będą ze mnie ludzie, zobaczysz…

LUDZIE:

(stojąc w kolejce po zasiłek śpiewają na znaną nutę)

Daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę… Ja bez nogi żyć nie mogę…

BUT:

(przyłącza się do śpiewu ogółu)

Ja bez nogi żyć nie mogę…

KOŃ:

(podskakuje w miejscu, przygotowując się do galop-polki)

STRAUSS:

(wstając z grobu, półszeptem)

Wszelkie prawa zastrzeżone.

KOŃ:

(jw.)

Co jest nogi?

NOGA:

(ta krzywa)

To nie my. To podkowy.

PODKOWY:

(anielskim chórem, ale tak na pół gwizdka)

Zwalniamy się!!!

(wyskakują spod nóg Konia, przez co Koń ląduje mordą obok koryta)

KOŃ:

(obchodzi się smakiem. Zwraca się do podków ustawiających się pod opieką społeczną)

Na wasze miejsce stoi pod bramą dziesięciu innych!

BRAMA:

(rozgląda się szukając 10-ciu innych)

DZIESIĘCIU INNYCH:

(udają, że ich nie ma)

NIE MA:

(w zadumie idiocieje)

BUT:

(ściskając wszystkie szwy do siebie)

Nie ma jak but…

(znowu wystawia jęzor na wierzch, sepleniąc):

Zgadzam się na wsystko.

KOŃ:

(pochylając się nad korytem)

Ihaa!

BUT:

(próbując odnaleźć się w nowej roli)

Ihaa!

Kurtyna

(pochmurnieje