Sztuka uważności - Maciej Biskup OP - ebook

Sztuka uważności ebook

Maciej Biskup OP

4,0

Opis

Klucz do szczęścia, pokoju wewnętrznego oraz do odzyskania smaku tego,

co na co dzień robisz, kryje się w uważności

 

Codzienność pełna obowiązków i zadań często wymusza na nas szybkie tempo życia. Wielu z nas nosi jednak w sercu tęsknotę za tym, by zwolnić, by na nowo nauczyć się być „tu i teraz” oraz dać sobie czas na to, co najważniejsze.

To ukryte w nas pragnienie może zaspokoić uważność. Od Boga, który jest uważny na człowieka oraz łagodny w swojej miłości, uczymy się jednocześnie prawdziwej pasji życia i czułości. Umiejętność dostrzeżenia przychodzącego Boga otwiera nas na siebie samych i otaczających nas ludzi.

 

Wiara zaangażowana, wiara jako relacja, zbudowana jest z uważności. Chodzi w niej o uważne dawanie posłuchu Słowu, by być zdolnym do odpowiedzi budującej relację. Wiara nie jest głucha, milcząca, nieobecna, nieczuła… Rodzi się ze spotkania z Bogiem zaangażowanym i uważnym na moją historię.

 

Maciej Biskup (ur. 1972), dominikanin. Obecnie jest przeorem klasztoru w Łodzi. Ważne są dla niego kwestie dialogu ekumenicznego oraz dialogu z judaizmem. Wchodzi w skład Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. W Wydawnictwie WAM opublikował Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc Kościoła oraz Rozmowy ostatniej godziny. Dramat Boga i człowieka w sześciu odsłonach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 94

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (3 oceny)
2
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ma­ciej Biskup OP

SZTUKA UWAŻNOŚCI

Część I UWAŻNOŚĆ STWAR­Z­ANIA

A gdy Adam i Ewa usłyszeli głos Pana Boga, prze­chadza­jącego się po ogrodzie w dzi­ennym pow­iewie,

wtedy Adam i jego żona ukryli się przed

ob­liczem Pana Boga pośród drzew ogrodu.

Ale Pan Bóg za­wołał do Adama i zapy­tał go: Gdzie jesteś? Odpow­iedział: Usłysz­a­łem twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i się schow­ałem.

Wtedy On zapy­tał: Kto ci pow­iedział, że jesteś nagi?

Czy jadłeś owoc z drzewa, z którego za­kaza­łem ci jeść?

Adam odpow­iedział: Kobi­eta, którą mi dałeś, była

ze mną, dała mi owoc z tego drzewa, a ja zjadłem.

Wów­czas Pan Bóg zwró­cił się do kobi­ety:

Dlaczego to zrobiłaś? Kobi­eta odpow­iedzi­ała: wąż mnie zwiódł i zjadłam.

(Rdz 3,8–13)

Przy­wołany frag­ment z Księgi Rodzaju opisuje mo­ment po grzechu pier­worodnym. Zwycza­jowo nazywa się go „proto-Ewan­gelią”. I tak, jak Ewan­gelia, za­czyna się ona od swego rodzaju „proto-Zwiastow­ania”, w którym Bóg prag­nie za pomo­­cą dobrego słowa skomunikować się z Adamem: „Gdzie jesteś?”. Bóg, po­mimo sytu­acji kryzyso­wej, jaką wy­wołuje grzech, nie uznaje „cichych dni”, nie stosuje w stosunku do człow­ieka mil­czącego sz­antażu jako formy kara­nia.

W sytu­acji grzechu, jakiegoś rozbi­cia, wew­nęt­rz­nego kon­f­liktu tak naprawdę nie jesteśmy przy so­­bie. Dokład­nie w takim położeniu znaleźli się po grzechu Adam z Ewą. Oni nie są przy sobie. Nie są przy sobie sa­mych, nie są we wza­jem­ności, nie ma ich również przy Bogu. Można pow­iedzieć, że nie są do końca przy swoim ży­ciu. Wskutek ode­jś­cia od Boga pozbaw­ili się sztuki uważności. A jej ut­rata wiąże się z zanikiem zdol­ności dot­ar­cia do sensu swo­jej eg­zys­tencji. W his­torii pier­wszych rodzi­ców cofnąłbym się do mo­mentu ­stworzenia. Akt ­stwar­z­ania świ­ata związ­any jest z takim ­rodza­jem ­uważności Boga, który daje życie. Uważ­­ność Boga jest tym rodza­jem ak­ty­wności, która wydobywa stworzenie z nicości. Bóg, który stworzył świat przez swoje Słowo, nie jest tech­nokratą, który chłodno real­izuje jakiś własny pomysł, a po akcie stworzenia traci uważne zain­t­eresow­anie swoim stworzeniem. Boża uważność nieus­tan­nie ski­erow­ana z miłoś­cią na swoje stworzenie jest formą nie tylko jego kreacji, ale i podtrzymy­wania.

Gdy sięgamy do opisu dzieła stworzenia z Księgi Rodzaju, czytamy, że gdy „Bóg stworzył niebo i ziemię”, to „ziemia była bezładna i pusta”. I wów­czas Bóg stworzył świ­atło: „Niech się stanie świ­atłość”. Pan Bóg chce, żeby dzieło stworzenia dokon­ało się w pełni świ­atła, w doskon­ałej uważności. Można to porównać do pier­wszego aktu sztuki teat­ral­nej, przed którym kur­tyna idzie do góry i scena zostaje rozświetlona, aby ten na­jpiękniejszy akt stworzenia świ­ata nie uszedł niczyjej uwadze.

Pan Bóg prag­nie, aby Jego dzieła były widocz­­ne. Stąd, w swym twór­czym akcie, na­jważniejszego widza, jakim jest człow­iek stworzony na Jego obraz, wy­po­sażył w szczególną uważność, która pozwala widzieć świat jako sensowny i stworzony z miłości. W tej Bożej uważności dostrzegamy trzy rodzaje per­cep­cji świ­ata, które są odwrot­noś­cią postawy po grzechu pier­worodnym – postawy negaty­wnej: „nie słyszę, nie widzę i nie mówię”. Brak uważności jest niczym jakiś „przed­sionek piekła”, w którym nie ma nikogo naprze­ciwko i nasze spojrzenia nie krzyżu­­ją się z innymi. Tym­cza­sem Bóg nieus­tan­nie og­ar­nia miłującym i afirm­ującym spojrzeniem swoje stworzenie. Jest w kon­takcie ze swoim stworzeniem. Jest doskonale z nim skomunikow­any: „I Bóg wie­­­­­dział, że wszys­tko, co stworzył, było bardzo dobre”. Pam­iętamy z opisu bib­lijnego, że po każdym eta­pie stworzenia – co podkreśla autor Księgi Rodzaju – Bóg widział, że to, co stworzył, było dobre. „Widział”, wyrażone w języku heb­rajskim za pomocą słowa wa­jar, ozn­acza dogłębne pozn­anie. Nikt tak, jak Bóg nie widzi w całej pełni. Tylko On nigdy nie traci poczu­cia sensu swo­jego stworzenia, po­mimo jego zran­ionej po grzechu kon­dycji. Bóg nigdy nie traci wiary w swoje stworzenie, nie gubi nadziei w stosunku do niego. Przytoczę w tym miejscu tekst śp. księdza Krzysztofa Grzy­wocza, który w swoich książkach, kon­fer­enc­jach i kaza­niach bardzo dużo miejsca poświęcał sztuce uważności. Mówił o niej za­wsze w taki sposób, aby postrzegać ją w sposób zhar­monizow­any i kom­paty­bilny, jako uważność uzyskaną drodze na ludzkiej mądrości eg­zys­tenc­jalnej, wiedzy psy­cho­lo­gicznej i tera­peu­tycznej oraz przez pozn­anie bib­lijne i duch­owe. Tylko tak postrzegana i zdo­byta sztuka uważności daje wgląd w sens, jako coś na­jbardziej pier­wot­nego. Stąd, ksiądz Grzy­wocz, pisząc o sen­sie, naw­iązuje do Pro­logu św. Jana:

Sens jest czymś na­jbardziej pier­wot­nym – był na początku. A wszys­tko, co wypływa z tego początku, jest sensowne, ponieważ przynależy do Boga. Na­jpełniej i na­jpiękniej opisuje to Jan Ewan­gelista: Na początku było Słowo. Greckie lo­gos – „słowo” – można tłu­maczyć także jako „sens”. Można więc pow­iedzieć, że na początku był Sens – Sens był u Boga i Bo­giem był Sens… Był i nie przestał być, po­mimo całego zła człow­ieka i świ­ata. Sens „rozbił namiot” i zam­ieszkał wśród nas. SENS JEST SPOZA CZŁOW­IEKA, ALE PRZY­CHODZI DO NIEGO. Jest takie niezwykłe zdanie Edyty Stein: Jestem pusta, ale ot­warta. Myślę, że można in­ter­pretować je w taki oto sposób: cho­ciaż odczuwam pustkę, dojmujący brak sensu, to jed­nak nie zamykam się w tym doświad­czeniu. A moje ot­warcie może wreszcie sprawić, że również w tym braku sensu zobaczę w końcu sens. (…) Bez­sens zamyka. Sens otwi­era – dz­ięki temu mam sz­ansę go spotkać, znaleźć albo zostać przezeń znalezionym. Sens przy­chodzi cza­sem w sposób nieza­uważalny, bardzo dys­kretny i de­likatny. Bywa, że przy­chodzi, zanim postaw­imy py­tanie, gdzie jest. Inna rzecz, czy po­trafimy go dostrzec. (…) Trzeba być za­korzenionym w doświad­czeniu sensu. Trzeba mieć samemu swoje mosty do sensu, żeby móc o nim za­świad­czyć. Nie jestem pro­du­centem sensu i nie po­si­adam go na włas­ność, jeśli jed­nak za­korzeniony jestem w sen­sie, czy choćby ot­warty na sens, to on sam promi­eni­uje, inni poczują jego obecność5.

Dot­arcie do włas­nego sensu jest dla człowie­ka najin­tensy­wniejszym rodza­jem uważności. Po­trze­bujemy sensu, aby być przy sobie w sposób szczęś­liwy i spełniony. On jest na początku, bo musi­my odkryć sens, który był na początku. Bóg jest przy nas od początku. Był, jest i będzie za­wsze z na­jwięk­szą uważnoś­cią, która nie traci z oczu sensu. Bóg nasze ist­ni­enie za­wsze widzi jako sensowne. Nie tylko poznał nas w zn­aczeniu in­telektu­alnym, ale zna nas dogłęb­nie w każdym wy­mi­arze. Od początku to­war­zyszy swo­jemu stworzeniu jako na­jbardziej ro­zu­miejący i odczuwa­jący nar­rator. Bóg naprawdę jest obecny – „JESTEM, KTÓRY JESTEM” – przy swoim stworzeniu i z nim. Nie okazuje wobec niego jakiejkolwiek formy obojęt­ności czy zdys­tansow­ania. Nie jest tech­nokratą. Imię Boga mówi o Jego doskon­ałej obecności, która daje gwarancję uważności. Bóg nie może przeoczyć swo­jego stworzenia. Nie może się z nim rozminąć, nie za­uważyć go. To właśnie słowo wa­jar (widzieć) wskazuje na pier­wszy ele­ment tej Bożej uważności, jest ono znakiem, że Bóg patrzy na swoje stworzenie, a nie stwarza je i zostawia. To widzenie i kon­tem­plow­anie stworzenia są cią­giem dalszym aktu stwar­z­ania. Gdyby Bóg przestał patrzeć na swoje stworzenie, to ten akt mo­ment­al­nie wszedłby w jakąś fazę destruk­cji. Ra­bin Men­a­chem Mendel Mor­gen­stern z Kocka, ko­mentując frag­ment z Księgi Wyjś­cia: „PAN rzekł do Mo­jżesza: «Wyjdź na górę i po­zostań tam»” (Wj 24,12a), za­uważa: „Skoro Bóg kazał Mo­jżeszowi wyjść na górę, to dlaczego pow­iedział też «po­zostań tam»? Gdzie in­dziej mi­ałby być?”6. Ra­bin odpowiada, że Bóg nie tylko chciał, aby Mo­jżesz był na górze, lecz aby natężył uwagę, by był w pełni obecny. Przeby­wanie w obecności Boga, który nazywa siebie JA JESTEM, jest gwaran­tem naszego trwania. Ar­thur Greek, współczesny mistyk ży­dowski, pisze, że tetra­­gram JHWH jest „zatrzy­manym w ruchu cza­sownikiem” i ozn­acza Tego, który był, który jest i który będzie7.

I właśnie na tym polega grzech pier­worodny, że pier­wsi rod­zice ut­ra­cili tę zdol­ność boskiej uważności widzenia (wa­jar). Czymś na wsk­roś piekielnym w doświad­czeniu grzechu jest właśnie „niebycie” człow­ieka przy sobie, a więc i przy in­nych. Ut­rata pier­wot­nej uważności, której lekcja prze­cież się nie za­kończyła. I gdy Adam z po­wodu grzechu (nicości) za­czyna się ukry­wać, Bóg pyta z troską: „gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). Jedną z kon­sek­wencji naszej zran­ionej ludzkiej kon­dycji jest to, że mamy poważny prob­lem z by­ciem „tu i teraz”. Wskutek grzechu pier­worod­nego częś­ciej tylko by­­wamy. Trwanie w Bogu jest drogą do odzyskania uważności jako zdol­ności do pełnej i trwałej obecności przy swoim ży­ciu: „Przez wzgląd na Twoje imię nie opuszczaj nas na za­wsze i nie zry­waj swego przymierza; Wybaw nas przez swoje cuda, Panie, i przy­wróć chwałę swo­jemu imi­eniu (…). Bło­gosławiony jesteś Panie, Boże naszych ojców, uwiel­biony i wy­wyższony na wieki” (Dn 3,34.43.52).

Źródłem tego grzechu „nieo­becności”, na który wskazuje Bib­lia, jest Szatan. On w Ad­amie i Ewie za­siał fałszywe myśle­nie, że Bóg nie jest na nich uważny, że nie są dla Niego ani ważni, ani war­toś­ciowi w Jego oczach. Za­siał w nich podejrz­li­wość, a taka post­awa w swej is­tocie jest czymś skrytym, w prze­ciwieństwie do uważności – jas­nej i trans­par­ent­nej. Greckie słowo diábo­los (διάβολος) pochodzi od słowa dia-ballo – „os­karżać (z wro­gimi zami­arami), oczer­niać i rozdzielać”. Szatan to właśnie „os­karży­ciel, os­zczerca”. Oczer­nia on Boga i ukazuje człow­iekowi takie Jego wyo­brażenie, według którego ma On jakiś ta­jem­niczy i ukryty plan, a stworzenie jest dla niego tylko tłem. W os­karży­ciel­skim obra­zie szatana Bóg jest przed­stawiony niczym jakiś tech­nokrata, który pozbawiony jest mądrej i czułej uważności. Tym­cza­sem to Szatan ogałaca pier­wszych rod­z­iców z uważności. Adam i Ewa widzą, że są nadzy. To zn­aczy, że stra­cili nat­ur­alną uwagę na ofi­arow­any im w mo­mencie stworzenia sens, kon­takt z tym, co kon­stytuowało ich po­wołanie. Na skutek kłamstwa zostali, odarci z sensu. Ut­ra­ciwszy więź z Tym, który widzi dogłęb­nie, znaleźli się w sytu­acji bez­sensownej. Nie są przy sen­sie, więc nie mogą być przy sobie sa­mych i przy sobie nawza­jem. Uciekają przed sobą wzrokiem, ich spojrzenia się nie spotykają. To zaprzeczenie boskiego wa­jar  – piekielna odwrot­ność nieba, gdzie za­wsze ktoś jest naprze­ciw. Nie patrzą na siebie, bo się siebie nawza­jem wsty­dzą. Pozbawieni są uważnego spojrzenia, a ich „widzenie” stało się diabel­skie, os­karża­jące i rozdziela­jące. Uważność bu­duje komunię. Jej brak niszczy więź. Pier­wsi ludzie chow­ają się i tk­wią w swoich kryjówkach, a rzeczy­wis­tość w dużej mierze zostaje przed nimi za­kryta.

Często chow­amy się do róż­nych wcześniej wy­­próbow­a­nych kryjówek, gdyż odczuwamy lęk przed uważnoś­cią. Obawiamy się, że uważność ujawni jakiś wewnętrzny kon­f­likt, odsłoni ranę i ból. Kon­frontacja z samymi sobą bardzo często nas przer­aża. Wydaje się nam – to wmawia nam Zły – że to, co dostrzeżemy w sobie, będzie nie do zniesi­enia. Po­jawia się pok­usa ucieczki i niez­dol­ność skomunikow­ania się ze sobą. Nieza­leżnie od formy ucieczki – jest ona „dezer­cją” przed uważnoś­cią, czyli przed prawdą i wrażli­woś­cią.

Ten mech­an­izm ucieczki dostrzegamy w ewan­gelicznej opow­ieści o ucz­niach zmierza­ją­cych po śmierci Chrys­tusa do Emaus. Idą w prze­ciwną stronę w stosunku do tej, do której prowadzi uważność. W pewnym sen­sie idą donikąd. Emaus to syn­onim ucieczki. Śmi­erć Chrys­tusa i jej kon­sek­wencje są tak dramatyczne i tak bolesne, że zmierzają do „krainy nieod­czuwania”. Nieod­czuwanie jest jedną z form rezyg­nacji z uważności. Uczniowie nie odna­j­dują w sobie siły, by z uważnoś­cią skon­fron­tować się i przeżyć do końca to, co się stało w Jero­zoli­mie, gdyż wydaje się to im zbyt bolesne. Ni­eraz może tak się za­dziać w naszym ży­ciu, że jakieś bolesne doświad­czenie do tego stop­­­nia jest trudne do zniesi­enia, że porzu­camy włas­­ną wraż­li­wość na rzecz „krainy nieod­czuwania”, byle tylko nie mu­sieć się komunikować z włas­nym bó­­lem, hi­storią, jakimś wewnętrznym kon­f­liktem. Wę­­rów­­­­­­­­kę uczn­iów do Emaus nazwałem drogą do­ni­­kąd, bo to podróż bez­sensowna. Emaus to syn­onim iluzji. Przy­po­m­ina mi się pewna fraza, pow­ta­rz­ana jak re­fren z greck­iej tra­gedii, z kultowe­­go dla mnie filmu – dram­atu obycza­jowe­­go Mag­no­lia (1999) z gen­i­alnymi ro­lami m.in. Ju­lian­­­­ne Moore, Philipa Sey­moura Hoff­mana, Toma Cruise’a: „jeśli my za­pom­n­imy o his­torii, ona nie za­pomni o nas”.

Przypisy

5 K. Grzy­wocz, Na początku był sens, Kraków 2018, s. 14 i n.

6 L. Kush­ner, Duch­o­w­ość ży­dowska, Poznań 2002, s. 24.

7 K. Dorosz, Ta­jem­nica imi­enia, „Jed­nota” 2008, nr 11–12.

© Wydawn­ictwo WAM, 2023

© Ma­ciej Biskup OP, 2023

Opieka redak­cyjna: Joanna Pak­uza

Redak­cja: Klaudia Bień

Korekta: Katar­zyna On­derka

Pro­jekt okładki: Mar­cin Jak­u­bionek

Skład: Dawid Ad­rjanczyk

ePub e-ISBN: 978-83-277-3659-8

Mobi e-ISBN: 978-83-277-3660-4

Frag­menty Pisma Święt­ego w tłu­maczeniu Bib­lii Eku­men­icznej

Za zgodą Przełożonego Pol­skiej Prow­incji Domin­ik­anów, Łukasza Wiśniewskiego OP, prow­inc­jała, Warsz­awa, 3 paździ­ernika 2023 r., Reg. Prow. 742/23

Wydawn­ictwo i autor dołożyli starań, by dotrzeć do po­si­adaczy praw cytow­a­nych ut­worów lirycz­nych. Po­zostałe os­oby prosimy o kon­takt.

WYDAWN­ICTWO WAM

ul. Ko­per­nika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: wam@wydawn­ict­wowam.pl

DZIAŁ HAND­LOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: han­del@wydawn­ict­wowam.pl

KSIĘGAR­NIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260 • fax 12 629 34 96

www.wydawn­ict­wowam.pl