Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł
W drugiej części kultowego poradnika Andrzej Gryżewski i Przemysław mierzą się z tym, o czym wielu woli milczeć: chemseks, seksturystyka, porno i technologie, które zamiast łączyć, często jeszcze bardziej izolują i komplikują relacje.
Żyjemy w czasach gwałtownych zmian, w których męskość wymyśla się na nowo, a stare wzorce rozsypują się jak domek z kart. Gryżewski i Pilarski pytają bez owijania w bawełnę, co dziś znaczy być mężczyzną i jak w świecie pełnym bodźców nie zgubić ani siebie, ani przyjemności.
Autorzy nie uciekają też od polityki – pokazują, jak konserwatywne rządy próbują wchodzić ludziom do sypialni. To nie tylko seks, to walka o wolność. Innymi słowy: penis a sprawa polska.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 442
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 9 godz. 5 min
Lektor: Bartosz GłogowskiFilip Kosior
Opieka redakcyjna: PIOTR TOMZA
Korekta: JOLANTA STAL
Projekt okładki: ANNA POL
Ilustracja na okładce: Dawid Michała Anioła (1501–1504, Galleria dell’Accademia, Florencja) Fot. Jörg Bittner Unna / Wikimedia Commons
Ilustracje w środku książki: JONASZ ULATOWSKI
Projekt typograficzny, skład i łamanie: ANNA PAPIERNIK
Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ
© Copyright by Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski Ilustracje © by Jonasz Ulatowski © Copyright for this edition by Wydawnictwo Literackie, 2025
Wydanie drugie Wydanie pierwsze: Warszawa 2024
ISBN 978-83-08-08784-8
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl e-mail: [email protected] tel. (+48 12) 619 27 70
Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.
Ten e-book jest zgodny z wymogami Europejskiego Aktu o Dostępności (EAA).
Wydawca zakazuje eksploatacji tekstów i danych (TDM), szkolenia technologii lub systemów sztucznej inteligencji w odniesieniu do wszelkich materiałów znajdujących się w niniejszej publikacji, w całości i w częściach, niezależnie od formy jej udostępnienia (art. 26 [3] ust. 1 i 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych [tj. Dz.U. z 2025 r. poz. 24 z późn. zm.]).
Penis. Dwie sylaby, a ile emocji. Dumy i wstydu, śmiechu i zakłopotania, pytań i mitów. Niby prosta sprawa – każdy mężczyzna go ma, każdy wie, że jest ważny. A i tak to jedna z najbardziej zagadkowych części naszego życia. Bywa powodem dumy i radości, ale też źródłem lęku, wstydu czy poczucia porażki. Od małego słyszymy, że to „dowód męskości”, że od niego zależy, czy jesteśmy prawdziwymi facetami. Ale kiedy przychodzi do rozmowy o penisie – zapada cisza. Zamiast szczerości mamy żarty, zamiast wiedzy – mity, zamiast otwartości – presję, że trzeba zawsze działać jak w filmach porno.
Ta książka powstała po to, żeby przerwać tę ciszę. Jako seksuolog i psychoterapeuta od lat słucham mężczyzn, którzy w Instytucie Arte Vita mówią o penisie tak, jak nie mówią nigdzie indziej. O lękach, kompleksach, nieudanych erekcjach, ale też o pragnieniach, fantazjach i potrzebie bliskości. Dziękuję Wam, panowie, za zaufanie do mnie. Z czasem zrozumiałem, że penis to nie tylko organ. To symbol, historia, kawał naszej tożsamości i męskości.
Sztuka obsługi penisa to nie poradnik z tabelkami ani encyklopedia anatomii. To rozmowa – szczera, czasem bolesna, czasem zabawna – o tym, co dzieje się między mężczyzną a jego penisem. Z dystansem, ale i z troską. Z humorem, bo bez niego męskość staje się ciężarem. Ale też z odwagą, by powiedzieć głośno to, co zwykle ukrywamy.
Jeśli trzymasz tę książkę w rękach, to znaczy, że jesteś gotów na rozmowę, której wielu mężczyzn unika. Zapraszam Cię więc do świata, w którym penis nie jest ani powodem do wstydu, ani ołtarzem ego. Jest częścią nas – i warto wreszcie się nauczyć, jak go z głową obsługiwać. A by to zrobić dobrze, trzeba najpierw lepiej zrozumieć siebie.
Andrzej Gryżewski,Warszawa
Pracując nad Sztuką obsługi penisa, staraliśmy się opowiedzieć o podstawach męskiej seksualności. I wiele wskazuje na to, że nasz cel został osiągnięty. Świadczą o tym liczne sygnały od czytelników i czytelniczek, a także od osób profesjonalnie zajmujących się psychologią, psychoterapią, seksuologią itp. Jeden z takich sygnałów dotarł do mnie, gdy sam udałem się na konsultację do seksuologa. Kiedy usiadłem na kanapie w gabinecie, nad głową terapeuty zobaczyłem półkę z kilkoma książkami, a jedną z nich była... Sztuka obsługi penisa. Pomyślałem, że to zabawne i że po sesji przyznam się terapeucie do autorstwa, ale on w pewnym momencie sięgnął po Sztukę... i zaczął mi coś objaśniać na jej przykładzie, dodając przy tym: „tak jak pisaliście w swojej książce...”. Co wtedy czułem? W tamtej konkretnej sekundzie bardziej zakłopotanie niż satysfakcję, ale po upływie miesięcy została – aż! – satysfakcja. Osiągnęliśmy z Andrzejem to, o co nam chodziło, kiedy rozpoczynaliśmy pracę; osiągnęliśmy nawet więcej.
Warto jednak podkreślić rzecz, zdaje się, oczywistą. Nie da się opisać wszystkiego. Złudzeń w tym temacie nie mieli chyba nawet pierwsi encyklopedyści, no a jeśli mieli, szybko musieli się ich wyzbyć, aby swą encyklopedię uzupełnić o nowe hasło: „rewolucja”. Przez ostatnich kilka lat doszło do znaczących zmian społecznych w naszym kraju, co wpłynęło na postrzeganie seksualności przez Polaków. Trzeba więc zaktualizować owe „podstawy męskiej seksualności”, a przy okazji, traktując podstawę jako punkt wyjścia, można poeksplorować – wyżej, głębiej, szerzej.
Polskie społeczeństwo laicyzuje się najszybciej na świecie. W ślad za tym dokonują się rewolucyjne zmiany w seksualności Polaków oraz w ich podejściu do tego zagadnienia. Momentem przełomowym był w moim odczuciu Strajk Kobiet z 2020 roku, kiedy setki tysięcy ludzi na ulicach pokazały politykom, nie tylko ówcześnie rządzącym, że odjechał im obyczajowy peron. Społeczeństwo nie tylko jest gotowe na obyczajowe zmiany – w nim już te zmiany zaszły. W pamięci szczególnie utkwiły mi dwa obrazy z tamtych przełomowych tygodni. Pierwszy: polska Marianna, czyli stojąca na dachu samochodu półnaga kobieta z płonącą racą w ręce, drugą pokazująca patriarchatowi „fuck off!” (to była aktywistka Karolina Micuła). Drugi: grupa młodych ludzi z wielką tęczową flagą siedząca na pomniku stojącym obok Sejmu, dokonująca symbolicznego przejęcia betonowego bloku z napisem „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Słusznie wtedy orzekł pewien szeregowy poseł: „To jest koniec narodu polskiego, tak jak dotąd go żeśmy postrzegali”. Mam nadzieję, że ten jeden raz akurat się nie pomylił. Wyniki wyborów przechylają nas raz w prawo, raz jeszcze bardziej w prawo, ale głęboko wierzę, że kropla drąży skałę, a mury runą.
Śledzimy więc w drugiej części Sztuki obsługi penisa zmiany, jakie towarzyszą końcowi zabetonowanej obyczajowo Polski. Zmiany zarówno pozytywne – tych jest większość – jak i negatywne. Aktualizujemy podstawę, ale też z wielkim zainteresowaniem zerkamy w rejony może nie tyle – jak się okazuje – niszowe, co rzadziej opisywane. Snujemy naszą opowieść już nie tylko o męskiej, ale o ludzkiej seksualności. Ponieważ seksualność to opowieść, to niekończąca się historia.
Przemysław Pilarski,Łódź
[Przemysław Pilarski] Co to jest penisocentryzm? Często posługujesz się w wywiadach tym terminem.
[Andrzej Gryżewski] Chodzi o to, że w męskiej seksualności wszystkie drogi prowadzą, niestety, do Rzymu, a owym Rzymem jest penis. Innymi słowy, penis jest słońcem, wokół którego orbitują gwiazdy oraz satelity.
Z tego się robi raczej autoerotyzm niż erotyzm.
A żebyś wiedział! Męska seksualność opiera się często błędnie tylko na tym jednym filarze – na fallusie. Penis spędza mężczyznom sen z powiek. Nie tylko dzisiaj, ale wręcz od setek lat, a nawet tysięcy lat. Dowód? Proszę bardzo.
Wydałem fortunę na podróże, by uważnie przebadać najważniejsze zbiory erotyczne Starego Świata. Byłem w muzeach w Amsterdamie, Pradze, Barcelonie, Londynie, Warszawie, a nawet w Rejkiawiku. 90 procent zbiorów przedstawia w rzeźbach, rycinach, obrazach, wierszach, pieśniach i biżuterii penisa.
Mężczyznom sen z powiek spędza penis czy erekcja?
Penis w erekcji, czyli taka sytuacja, na którą mamy bardzo ograniczony wpływ. Dołóżmy do tego zadaniowe podejście do seksu i jesteśmy ugotowani.
Faceci chcą kobiety albo innych facetów zaspokajać, zamiast wchodzić z nimi w seksualne relacje. Zaspokajać oczywiście penisem. Nieustannie myślą o tym, czy byli wystarczająco „wydajni”, czy dobrze wywiązali się z zadania w łóżku.
A przecież łóżko to nie fabryka ani konkurs. W centrum naszych myśli powinien być nie penis w erekcji, tylko to wszystko, co tę erekcję skutecznie zapewni.
Fantazja?
Na przykład. Albo coś, co sprawi, że będziesz podniecony. Może to być fantazja, częściej to będzie dotyk, pieszczota, poczucie bliskości. Trzeba być podnieconym, żeby była erekcja. Taka jest kolejność, nigdy inna.
To prawda. Sama myśl o erekcji mnie jakoś nie podnieca, ale kiedy zacznę sobie wyobrażać, co by się mogło wydarzyć w sobotę wieczorem, to po jakimś czasie... mam erekcję. To przecież takie oczywiste!
No ale nie dla wszystkich.
Myślą penisem, a nie głową.
Podniecenie to trakt królewski prowadzący do wzwodu i erekcji. Dlatego najważniejsze w seksie powinno być dbanie o podniecenie, czyli o to, co mamy w głowie.
No dobrze, drodzy panowie, dość fokusowania się na hydraulice.
To nie takie proste! Na podstawie mojego blisko dwudziestoletniego doświadczenia zawodowego śmiało mogę powiedzieć, że praca nad zmianą penisocentrycznego myślenia mężczyzn może potrwać jeszcze z 50 lat. Tak bardzo jest ono zakodowane, niemal wrośnięte w genotyp.
Orka na ugorze?
Praca u podstaw. Ale ja wierzę w sukces tej pracy.
Z 50 lat, mówisz. Powinniśmy dożyć tego sukcesu. Ale może zacznijmy tę pracę już teraz.
No więc wyobraź sobie, drogi czytelniku, że jedziesz samochodem i nieustannie skupiasz się na tym, że może w ciebie uderzyć któreś z aut, jakie wyprzedzasz albo mijasz. Owszem, prowadząc auto, należy być ostrożnym, ale ostrożność nie polega na ciągłym spodziewaniu się najgorszego. To prawda, że nie masz wpływu na zachowanie innych kierowców. Musisz to zaakceptować i skupić się na tym, na co masz wpływ. Na trzymaniu się swojego pasa, na patrzeniu w lusterka itp. Wtedy pozbędziesz się poczucia bezradności i bezsilności, a zamiast tego zyskasz sprawczość. Tak samo w seksie.
Nie do końca rozumiem. Czy tym autem, które może w nas uderzyć, jest nasz własny penis?
Jazda samochodem to metafora seksu. Może dojść do sytuacji, w której np. penis odmówi współpracy. Róbmy wszystko, żeby do tego nie doszło. Ale nie skupiajmy się na tym, że jest takie ryzyko. Czerpmy przyjemność z jazdy.
Nic się nie zmieniło od czasu wydania pierwszej części naszej książki. Mężczyźni przychodzący do mnie do gabinetu ciągle oczekują, że dam im jakiś złoty patent, dzięki któremu bezpośrednio wpłyną na swojego penisa. No i nagle szok, kiedy mówię im, że nie ma żadnego patentu, a w zamian proponuję coś innego.
Co?
Zmianę perspektywy. Skup się na całym sobie, a nie na tym, jak funkcjonuje te 200 gramów twojego ciała. Nie myśl o jego sztywności, twardości, długości, wielkości itp. Bo to wszystko napędza w tobie lęki.
Lęk zadaniowy na przykład.
Lęk zadaniowy też, ale i wstyd, i bezradność.
Możliwe jest chyba podniecenie bez braku erekcji? I w ogóle zabawa seksualna bez erekcji albo z niepełną erekcją?
Oczywiście.
Przytulanie, dotykanie, gra wstępna. Cali jesteśmy seksem. Całe nasze ciała są seksualne.
Cali jesteśmy seksem. To kluczowe. Strefy erogenne mężczyzny znajdują się nie tylko w penisie. One są rozłożone na całym naszym organizmie, na całym naszym ciele. I przygotowane do seksu. Moi pacjenci po macoszemu podchodzą np. do pocałunków i pieszczot ustami. A przecież usta są niezwykle unerwione! Więcej jesteśmy w stanie wyczuć samymi ustami niż penisem. Wyobraź sobie, że jesteś w ciemnym pokoju i dotykasz kogoś swoją żołądzią. Czy poczujesz, na jakie miejsce trafiłeś? Kostkę? Kolano? Łokieć? Gdybyś dotykał ustami, prędzej byś wywnioskował. Kiedy więc w swojej seksualności skupiasz się wyłącznie na penisie, to jakbyś korzystał tylko z konta, na którym masz 50 złotych, w sytuacji, kiedy posiadasz tych kont znacznie więcej i znacznie więcej odłożonych na nich pieniędzy. Korzystajmy z zasobów, w jakie wyposażyła nas matka natura!
Zmiana sposobu myślenia musi być kompleksowa. Okej, skupiam się na pieszczotach różnych części ciała, a nie na erekcji, ale kiedy ktoś mi pieści np. sutek, nie zastanawiam się, czy pod wpływem tej pieszczoty dostanę wzwodu, tylko cieszę się tym i nakręcam, że ktoś mi pieści sutek.
Właśnie tak to może wyglądać.
I dlatego powtarzasz często: „Nieważna jest różdżka, ważny jest czarodziej”. Warto to sobie zapamiętać, czy nawet zapisać na karteczce, powiesić na lodówce albo nad biurkiem. A może i nad łóżkiem.
To może dać większe efekty niż karteczka z napisem „nie myśl o penisie”, pod której wpływem mężczyźni najprawdopodobniej... myśleliby o penisie. Mózg nie czyta „nie”.
A „czarodziej” daje do myślenia.
Prawda?
Zastanawiam się, czy taką karteczkę powinny wieszać sobie również kobiety. Czy te, które przychodzą do twojego gabinetu, opowiadają, że od swoich partnerów oczekują czegoś więcej w seksie czy tylko sztywnego penisa?
U niektórych kobiet można, niestety, spotkać założenie, że brak erekcji to ich wina. Jest też mała grupa, która tego typu problemy przypisuje rzekomo ukrywanej nieheteronormatywności partnera. To wszystko są błędne, przestarzałe przekonania, które nie odzwierciedlają rzeczywistości.
Większość kobiet pragnie jednak podczas seksu doświadczyć satysfakcji płynącej z tego, że czują się pożądane. Z tego, że dany mężczyzna akurat z nimi chce iść do łóżka. Dopiero ta chęć i atmosfera zmierzająca do jej zrealizowania zwiększają prawdopodobieństwo uzyskania erekcji.
Przypomina mi się tutaj norweski film Najgorszy człowiek na świecie, którego bohaterka mówi w jednej ze scen, że bardzo lubi, kiedy mężczyźni na początku seksu nie mają wzwodu. Chce widzieć, że to podczas kontaktu z nią erekcja narasta. W ten sposób ma pewność, że dzieje się to pod jej wpływem. Facet jest podniecony, bo ona na niego działa.
Widzę tu przejaw relacyjności, o której będziemy jeszcze rozmawiać.
Masz rację. W tym układzie jedno nie jest możliwe bez drugiego. Akcja – reakcja. Ale nie można nazbyt ortodoksyjnie pojmować tego podejścia, że tylko i wyłącznie erekcja daje mi poczucie, że jestem pożądana. Lepiej zastąpić słowo „erekcja” słowem „zaangażowanie”. Co z tego, że ma erekcję, kiedy jednocześnie buja myślami w chmurach? Zdecydowanie lepiej, żeby – nawet bez erekcji – pokazywał, jak bardzo jest podniecony, zaangażowany w to, co się dzieje tu i teraz. Dam przykład. Byłem w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie na pokazie seksu na żywo. Jest tam legendarny już klub, nazywa się Casa Rosso. Wchodzi się tam na godzinny pokaz, w trakcie którego różni ludzie uprawiają seks. Zauważyłem, że co godzinę zupełnie inne pary uprawiają na scenie seks, więc z ciekawości zawodowej spędziłem tam trzy godziny. Łącznie zobaczyłem kilkadziesiąt osób uprawiających seks w parach. Najważniejszą obserwację mam taką, że niezwykle trudno było utrzymać erekcję mężczyznom, którzy patrzyli się w dal na publiczność lub w lustra, zamiast patrzeć w oczy partnerce lub na jej reakcje seksualne. Na marginesie dodam, że usiadłem kilka rzędów od sceny, bo pomyślałem, że będą finiszować spermą na publiczność, ale obyło się bez wytrysków (ha, ha).
Sperma na publiczność? Tego nie było nawet w polskim teatrze. Czyli wniosek z tego, że bujanie w obłokach podczas seksu nie wychodzi facetom na dobre. Jest też mnóstwo heteroseksualnych kolesi, którzy uprawiają seks z kobietami chyba tylko po to, żeby mieć potem o czym opowiadać kolegom.
Niektórzy mają tę męską szatnię przez cały czas w głowie, nawet podczas współżycia. Jak jury w Mam talent. Zastanawia się jeden z drugim, czy kumple dadzą mu punkty za to, co w danym momencie robi. „Ale będą mi zazdrościć, jak im powiem, że zrobiliśmy to w moim samochodzie albo że miałem z nią seks analny!” Przy takim podejściu kobieta właściwie się nie liczy. Jest potrzebna komuś tylko po to, żeby podbić mu samoocenę. To też przejaw penisocentryzmu, bo przecież wszystkie te przechwałki dotyczą tego, co się dzieje wokół sztywnego penisa.
A mężczyźni uprawiający seks z mężczyznami? Czego oczekują? Uważności czy sztywnego penisa?
To jakby spytać, co jest ważniejsze – picie czy jedzenie? Ci, którzy uważają, że ważniejszy jest sztywny penis, po chwili czują, że sama erekcja nie jest wystarczająca do uzyskania poczucia zadowolenia z seksu.
Cali angażujmy się w ten seks. A co, jeśli ktoś jednak ma problemy właśnie z erekcją?
Warto pamiętać o jednej z żelaznych zasad seksuologii: jeśli chcesz mieć seks wieczorem, grę wstępną zaczynaj od śniadania. Zwłaszcza kiedy jesteś z kimś w związku. To nie muszą być nieustanne seksualne aluzje, choć warto zahaczać o intymność. Ale też warto wyrażać swoje zainteresowanie tą drugą osobą, mówić o swoich uczuciach, uwodzić, flirtować. To dodaje skrzydeł i wpływa na poziom podniecenia.
Poziom podniecenia wpływa na pion w spodniach.
Tak, bo nie tylko mężczyźni powinni uwodzić kobiety, ale też kobiety mężczyzn. Przypominam o tym na wszelki wypadek. To jest informacja dla drugiej osoby, że jesteśmy nią zainteresowani, że jest dla nas atrakcyjna, ważna, że jest odpowiedzią na rutynę dnia codziennego, że myślimy o niej.
A jeśli mimo wszystko nie będzie erekcji?
To nie koniec świata. To normalne. To się zdarza. Spróbujcie za godzinę.
Wielu moich pacjentów czuje wielką ulgę, kiedy im tak mówię. Albo kiedy przychodzi do mnie przerażony trzydziestolatek i oznajmia, że to już chyba koniec, bo w ciągu ostatniego roku dwa razy miał zaburzenia erekcji. Wiesz, co wtedy robię?
Pocieszasz go?
Gratuluję mu.
Czego?
Bo to jest wielki sukces, że do tej pory się nie pojawiały.
O innych przejawach penisocentryzmu będzie jeszcze mowa w naszej książce. Zaczęliśmy od wyjaśnienia tego terminu, ale i o tytule mamy coś do powiedzenia. No bo jakie mają państwo pierwsze skojarzenie ze sztuką obsługi penisa? Ano właśnie...
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu
Przypisy są dostępnetylko w pełnej wersji książki.
Zapraszamy do zakupu