Szpiedzy w Pearl Harbor. Wojna wywiadów i nieopisana historia japońskiego ataku na amerykańską bazę na Hawajach - Mark Harmon,Leon Carroll - ebook
NOWOŚĆ

Szpiedzy w Pearl Harbor. Wojna wywiadów i nieopisana historia japońskiego ataku na amerykańską bazę na Hawajach ebook

Mark Harmon, Leon Carroll

4,4

Opis

Kulisy ataku na Pearl Harbor i konfliktu Amerykanów z Japończykami

 

Hawaje, rok 1941. Zwiastuny nadciągającej wojny z Japonią zamieniają archipelag w arenę starć tajnych służb. Agenci kontrwywiadu i szpiedzy prowadzą misterną grę, próbując przechytrzyć przeciwnika. W tym tyglu swoje zadania próbują wypełniać Douglas Wada, jedyny w szeregach kontrwywiadu marynarki Amerykanin japońskiego pochodzenia, oraz Takeo Yoshikawa, japoński szpieg działający w Pearl Harbor, zbierający informacje o amerykańskiej flocie. Ich życie zmienia się jednak 7 grudnia 1941 roku, kiedy Japonia decyduje się zaatakować Pearl Harbor.

 

Mark Harmon, gwiazda serialu Agenci NCIS, wraz z Leonem Carrollem, byłym agentem NCIS, przewertowali nieznane dokumenty i wydobyli na światło dzienne przebieg prawdziwej operacji kontrwywiadowczej – pełnej podstępów, niebezpieczeństw i sensacyjnych odkryć. Szpiedzy w Pearl Harbor to fascynujący opis zmieniającej losy świata zabawy w kotka i myszkę – historia prowadzonej przez wywiad i kontrwywiad amerykańskiej marynarki gry o najwyższą stawkę, działań, które wymagały określenia tego, co jest prawdą, a co pozorem.

 

Intrygujący debiut… Miłośnikom szpiegowskich historii przypadnie do gustu barwna, dynamiczna opowieść ̶ „Publishers Weekly”

 

Mark Harmon - gwiazda filmu, telewizji i estrady, najbardziej znany z roli Leroya Jethro Gibbsa, bohatera serialuAgenci NCIS,którego grał przez 18 sezonów. Urodził się i dorastał w południowej Kalifornii, z upodobaniem uprawiał sport. W futbolowej drużynie UCLA grał na pozycji rozgrywającego (quarterbacka), przyczyniając się do jej wielu mistrzowskich tytułów. W uznaniu zasług National Football Foundation przyznała mu najwyższe odznaczenie – złoty medal. Studiował komunikację społeczną, uczelnię ukończył z wyróżnieniem.

 

Leon Carroll junior - doradza twórcom serialuAgenci NCIS. Pochodzi z Chicago w stanie Illinois. Ukończył ekonomię biznesu na Uniwersytecie Stanowym Dakoty Północnej, uzyskując tytuł licencjacki. Przez sześć lat służył w randze oficera w korpusie piechoty morskiej USA, przez kolejne trzy – w jednostkach rezerwowych marines. Służbę zakończył w stopniu majora. Następnie rozpoczął dwudziestoletnią służbę w szeregach Naval Criminal Investigative Service (NCIS; Kryminalne Biuro Śledcze Marynarki). Pracował kolejno w siedmiu placówkach, między innymi jako agent pokładowy na lotniskowcu USS „Ranger” (CV-61) oraz szef biur w Panamie i na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 309

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (9 ocen)
4
5
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Willowe3

Dobrze spędzony czas

Nowe spojrzenie na słaby wywiad, ale ciekawa historia
00
peterpancio1

Dobrze spędzony czas

Dobre, troszku ciężko napisane ale temat nadrabia.
00

Popularność




Tytuł oryginalny: Ghosts of Honolulu: A Japanese Spy, A Japanese American Spy Hunter, and the Untold Story of Pearl Harbor

Przekład: Jacek Sikora

Redakcja: Katarzyna Szczypka

Korekta: Ewa Kujaszewska

Skład i łamanie: Jacek Sikora

Opracowanie e-wydania Karolina Kaiser |

Projekt okładki: Ludwika Gnyp | studioflow.pl

Recenzja merytoryczna: Michał A. Piegzik, dr nauk prawnych, badacz wojny na Pacyfiku

Copyright © 2023 by Wings Production, Inc.

All rights reserved.

Published by arrangement with HarperCollins Focus, LLC

Wszystkie zamieszczone w książce adresy internetowe, numery telefonów lub informacje o firmie albo produkcie podano jedynie informacyjnie i w żaden sposób nie oznaczają poparcia przez Harper Select ani też Harper Select nie ręczy za działanie wymienionych witryn, numerów telefonów, firm lub produktów po czasie przygotowywania książki do druku.

Copyright © 2025 for this Polish edition by Poltext Ltd.

All rights reserved.

Copyright © 2025 for this Polish translation by Poltext Ltd.

All rights reserved.

Wydanie pierwsze

Warszawa 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część książki nie może być powielana, przechowywana w systemach wyszukiwania, przesyłana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób – elektroniczny, mechaniczny, w postaci fotokopii, nagrań, skanów lub inny – z wyjątkiem krótkich fragmentów w materiałach marketingowych.

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo!

Polska Izba Książki

Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

Poltext Sp. z o.o.

wydawnictwoprzeswity.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8175-734-8 (epub)

ISBN 978-83-8175-735-5 (mobi)

Druga wojna światowa na Pacyfiku rozpoczęła się od niespodziewanego ataku japońskiego lotnictwa pokładowego na amerykańską flotę w Pearl Harbor. Lotniskowce „Akagi”, „Kaga”, „Soryu”, „Hiryu”, „Shokaku” i „Zuikaku” wymierzyły znienacka precyzyjny cios w główną bazę wroga na zachodniej flance jego imperium, dając świadectwo jego bezradności i nieprzygotowania do konfliktu zbrojnego. Niedzielnego poranka 7 grudnia 1941 roku doszło do masakry stacjonujących na Hawajach pancerników i sił lotniczych. Według wszelkich prawideł sztuki wojennej uderzenie, wyprowadzone przez tysiące mil Oceanu Spokojnego i w czasie kryzysu dyplomatycznego na linii Tokio–Waszyngton, wydawało się szaleństwem. Nie bez powodu główny architekt planu „powalenia giganta na kolana”, admirał Isoroku Yamamoto, dowódca Połączonej Floty, spotkał się z olbrzymią opozycją w Sztabie Głównym Marynarki, gdy przedstawił swój pomysł zneutralizowania głównego przeciwnika Japońskiej Marynarki Wojennej w pierwszych kluczowych miesiącach wojny. Ryzyko połączone z olbrzymim wysiłkiem planistycznym, dbałością o każdy detal, nie wyłączając istotnego na wojnie łutu szczęścia, opłaciło się w dwójnasób. Wbrew popularnym teoriom spiskowym Amerykanie byli całkowicie zaskoczeni, co dodatkowo zwiększyło ich zdruzgotanie i złość. Analizy post factum wskazujące na ewentualne elementy, które można było, a nawet należało przewidzieć, nie zmieniały ogólnego obrazu jednego z największych amerykańskich dramatów w historii – zawiodła armia, zawiodła marynarka, zawiódł wywiad, zawiedli politycy, zawiodło państwo.

Skoro mowa o wywiadzie, nie sposób przejść obojętnie obok książki Marka Harmona i Leona Carolla juniora. Jako naukowiec, który od lat zajmuje się wojną na Pacyfiku, zwłaszcza jej pierwszym etapem, miałem przyjemność zapoznać się z tą pozycją tuż po jej amerykańskiej premierze. Śledząc aktywnie anglojęzyczny i japońskojęzyczny rynek wydawniczy w poszukiwaniu prac mogących wzbogacić moje badania, spodziewałem się opowieści wypełnionej sensacją, okraszoną pozornym tłem historycznym. Z rosnącym zaskoczeniem pochłaniałem jej kolejne strony. Nim się zorientowałem, zapisałem przynajmniej kilkanaście odręcznych notatek. Tak, sensacja to trafne słowo. Ale po to, aby oddać świetny styl i przewodnią ideę książki, która naświetla mniej znaną historię walki dwóch wywiadów na Hawajach w przededniu tajfunu przynoszącego ze sobą wojnę, która pochłonie miliony ludzkich istnień.

Dzieło Marka Harmona i Leona Carolla juniora to pełna akcji opowieść o próbie rozpracowania japońskiej siatki szpiegowskiej na Hawajach przez amerykański wywiad marynarki. Co ciekawe, głównymi bohaterami tego dramatu są dwaj etniczni Japończycy. Pochodzący z rodziny japońskich emigrantów Douglas Wada nie jest typowym przedstawicielem nisei, a więc pokolenia Japończyków, którzy urodzili się już na Hawajach. W przeciwieństwie do większości rówieśników od najmłodszych lat wychowywany jest w japońskim duchu, ale z zachowaniem pełnej lojalności wobec nowej ojczyzny. Naturalne jest więc, że w swoim czasie przeżywa kryzys tożsamości narodowej, zwłaszcza w obliczu politycznego konfliktu na linii Waszyngton–Tokio, który utrudniał młodym ludziom podwójną identyfikację. Wada musi zdecydować – jestem Amerykaninem czy Japończykiem? Mimo licznych związków z Japonią opowiada się po stronie Stanów Zjednoczonych. Jako osoba, która doskonale zna język, kulturę i mentalność Japończyków, a do tego cieszy się doskonałą reputacją człowieka obdarzonego intelektem i zdolnościami analitycznymi, przyjmuje ofertę pracy dla kontrwywiadu marynarki. Jego zadaniem jest śledzenie aktywności japońskich rodaków na Hawajach, którzy mogą potajemnie pracować na rzecz wrogiego państwa.

Wydawać się może, że Wada jest jedynie trybikiem w całej machinie kontrwywiadu marynarki, ale sieć jego kontaktów i pochodzenie dają mu unikalną pozycję na Hawajach. Współpracują z nim Amerykanie, także ci z japońskimi korzeniami. Ich celem jest wykrycie szpiegów w japońskiej społeczności lokalnej i japońskim konsulacie, przez który przewijają się różne podejrzane osoby. Misja ta nie jest łatwa. Na niecałe pół miliona mieszkańców Hawajów, ponad jedna trzecia to osoby z japońskim pochodzeniem. Obok nisei są w niej też issei, czyli Japończycy urodzeni jeszcze w Japonii, którzy wyjechali za chlebem z kraju. Ich lojalność w stosunku do Stanów Zjednoczonych będzie wielokrotnie podważana i testowana, ale nie spełnią się obawy Waszyngtonu. Wbrew nadziejom planistów Japońskiej Marynarki Wojennej, ich rodacy na Hawajach nie wesprą agresywnych zamiarów. Należy przy tym zaznaczyć, że nie są to byle jakie plany. Admirał Yamamoto zakładał, że po udanym ataku na Pearl Harbor i podboju Azji Wschodniej oraz obszaru Pacyfiku, będzie gotowy na przełomie 1942 i 1943 roku do pełnoskalowej inwazji na Hawaje. Choć wątpliwe jest, czy kiedykolwiek by do niej doszło, to już na etapie planowania liczna piąta kolumna na wyspach wroga była doskonałą odpowiedzią na bolączki logistyczne Połączonej Floty.

Zanim jednak admirał Yamamoto mógł myśleć o jakiejkolwiek inwazji na Hawaje, musiał zniszczyć Flotę Pacyfiku w Pearl Harbor. Tu głównym przeciwnikiem Wady, jego nemesis, okazał się Takeo Yoshikawa, były rekrut Japońskiej Marynarki Wojennej i dyplomata biegle posługujący się angielskim. Pod fałszywą tożsamością Tadashiego Morimury i z fikcyjnym stanowiskiem wicekonsula, przybywa w marcu 1941 roku do Honolulu. Yoshikawa ma wszystkie cechy pożądane u rasowego szpiega i otrzymuje pomoc z konsulatu Japonii, zwłaszcza trudną do przecenienia sieć kontaktów. Zaczyna rozpoznanie obiektów wojskowych, z ukrycia obserwuje okręty. Wchodzi w relacje z równie ciekawymi personami, które staną się jego sojusznikami albo nieświadomymi informatorami. W kluczowych miesiącach Yoshikawa otrzymuje „misję specjalną” – ma regularnie meldować o ruchach i pozycjach amerykańskich jednostek w kotwicowisku z naciskiem na pancerniki i lotniskowce. Japoński szpieg zdaje sobie sprawę z rangi swojego zadania, ale nie wie, że jego dokładne raporty staną się podstawą do ataku na Pearl Harbor. „Konsularna praca” zawiera w sobie element śmiertelnego niebezpieczeństwa, ponieważ Wada depcze mu piętach…

Jak potoczyły się dalsze losy Yoshikawy i Wady? Czy amerykańskiemu kontrwywiadowi udało się wykryć szpiega w Pearl Harbor? Czy Yoshikawa i Wada mieli okazję spojrzeć sobie w oczy i wymienić choćby kilka zdań po japońsku? Kierując się chęcią podzielenia się tą pasjonującą historią z polskim czytelnikiem, latem 2024 roku zarekomendowałem wydawnictwu Prześwity wydanie tłumaczenia niniejszej książki. Ze swojej strony obiecałem wsparcie merytoryczne w kwestiach przekładu terminów japonistycznych, politycznych i wojskowych. Tym oto sposobem, wspólnym nakładem sił, otwieramy nowy rozdział w polskiej historiografii pacyficznej. Mam nadzieję, że projekt ten zyska uznanie czytelników zainteresowanych dobrą literaturą, jak i historią na najwyższym poziomie.

Michał A. Piegzik

dr nauk prawnych

badacz wojny na Pacyfiku

Naval Criminal Investigative Service (NCIS; Kryminalne Biuro Śledcze Marynarki) jest nam bardzo bliskie i zawsze czujemy się w obowiązku przedstawiać je jak najprawdziwiej. Rezultat wyszukiwania przez Google’a akronimu „NCIS” nas otrzeźwia, gdy widzimy, że pierwsze kilkanaście linków odsyła do naszego serialu. Jego obsada i realizatorzy starają się ze wszystkich sił dbać o detale: od mundurów i broni po żargon. To jeden ze sposobów, w jaki okazujemy szacunek prawdziwym agentom NCIS oraz analitykom i personelowi pomocniczemu zatrudnionym w instytucji.

W przyszłości planujemy z równym poświęceniem zaprezentować początki NCIS i zapomniane już postacie, które uczyniły służbę taką, jaką jest obecnie. A jest o czym opowiadać, snuć prawdziwe historie kobiet i mężczyzn, którzy pozostając w cieniu, dokonywali wielkich rzeczy. Ta książka jest pierwszym etapem podróży przez sekretne życie osób, które bardziej niż chwałę ceniły skrytość.

Szpiedzy w Pearl Harbor są owocem naszej fascynacji Hawajami i uwielbienia dla dziejów NCIS. Autentyczna historia dotyczy tajnych operacji prowadzonych przed, podczas i po ataku na bazę w Pearl Harbor, widzianych przede wszystkim oczyma Douglasa Wady – agenta kontrwywiadu marynarki.

Można się zastanawiać, jaki związek z NCIS mają tamte wydarzenia, skoro służbę o takiej nazwie powołano do życia w latach 90. XX wieku. Uznaliśmy jednak, że stosownie będzie zacząć opowieść od lat II wojny światowej. Prezydent Franklin D. Roosevelt, rozkazując marynarce w 1939 roku przeciwdziałanie zagrożeniom państwa szpiegostwem i aktami sabotażu, położył podwaliny pod instytucję z czasem przekształconą w NCIS.

Niektórzy odkryją, że służba korzeniami sięga czasów jeszcze dawniejszych, bo to w 1882 roku na podstawie rozkazu nr 292, wydanego przez departament marynarki, stworzono Office of Naval Intelligence (ONI; Biuro Wywiadu Marynarki). Miało zbierać informacje o obcych statkach i okrętach, kartować akweny inne niż należące do USA oraz lustrować zamorskie umocnienia i obiekty przemysłowe. W latach I wojny światowej ONI zajęło się też aktami szpiegostwa, a w 1916 roku prowadziło tajne operacje (w Nowym Jorku). Koniec ówczesnego konfliktu światowego położył kres dodatkowym zadaniom. Dopiero wzrost siły Cesarstwa Japonii i majacząca na horyzoncie następna wojna sprawiły, że marynarka powtórnie doceniła operacje kontrwywiadowcze.

Poleceniu ONI przez F. D. Roosevelta w 1939 roku, by zajmowało się aktami sabotażu, szpiegostwa i dywersji wymierzonymi w marynarkę, towarzyszyło przywrócenie prawa do prowadzenia śledztw w sprawach kryminalnych. Służbę wzmocniono więc cywilami – w 1940 roku zaczęto powoływać rezerwistów do służby w Naval Intelligence Service (NIS; Służba Wywiadu Marynarki). W NIS znaleźli się agenci pracujący w bazach floty i na okrętach, a także wszyscy funkcjonariusze ONI oraz stosownego wydziału przy szefie sztabu operacji morskich. Udowodnili, co są warci – tylko w 1943 roku personel NIS przeprowadził 97 000 śledztw.

NCIS wykiełkowało z NIS, o czym będzie mowa na końcu książki (zob. Dodatek A). Tym samym doświadczenia zdobyte przez agentów kontrwywiadu marynarki podczas II wojny światowej stały się podwalinami dzisiejszego NCIS. I zapewne pod względem wyjątkowości oglądu wojny i jej następstw nikt nie dorówna Douglasowi Wadzie – synowi honolulskiego budowniczego świątyń szinto (chramów), rezerwiście marynarki i jedynemu Amerykaninowi pochodzenia azjatyckiego służącemu podczas II wojny światowej w szeregach ONI.

Serial telewizyjny skupia się na śledztwach w sprawach zabójstw, te bowiem świetnie spełniają potrzeby filmów kryminalnych. Ale NCIS to znacznie więcej niż kryminalistyka. Biuro zajmuje się między innymi działaniami kontrwywiadowczymi i to im poświęcona jest niniejsza książka. Odpowiedź na pytanie o to, jak NIS zaangażowało się w wewnętrzne działania kontrwywiadowcze zwykle się sprowadza do dwóch słów: Pearl Harbor. Prawda, ujawniana wyłącznie w zaciszach gabinetów, jest jednak bardziej skomplikowana.

Mamy tylko nadzieję, że współczesne pokolenie agentów NCIS – zmagających się z własnymi, wyjątkowymi wyzwaniami – potraktuje opowieść jako zajmujące wzmocnienie morale z przesłaniem: wasza niewidzialna praca ma znaczenie i nie pójdzie w niepamięć.

MARK HARMON I LEON CARROLKWIECIEŃ 2023

Plaża Diamond Head, Honolulu7 grudnia 1941 e.

– Co się tam dzieje do cholery? – Douglas Wada śledzi wzrokiem kłęby dymu bijące w niebo zza urwiska. – Chyba jeszcze zbyt ciemno na wypalanie trzcinowego rżyska?

Jest niedzielny poranek, który u Wady oznacza wędkowanie. Trzydziestojednolatkowi zwykle towarzyszy żona Helen. Dziś jednak zabrał dwóch przyjaciół ze zdominowanej przez Japończyków Kapalamy. Cała trójka gotowa była zarzucić wędki w fale omywające plażę Diamond Head na usianym skałami południowym skraju Oahu. Plaża to zbyt wiele powiedziane – nieregularna wstęga piachu naniesionego na piaskowce pokryte wypłukanymi przez wodę zagłębieniami, ograniczona bujnie porośniętymi, stromymi urwiskami, gdzieniegdzie zaskakująco upstrzonymi palmami. Od 1899 roku powyżej klifów działa latarnia morska – z plaży roztacza się malowniczy widok na wieżę straży przybrzeżnej, latarnię morską (wyposażoną w soczewki Fresnela) i domek latarnika[1].

Wada, od urodzenia mieszkający w Honolulu, znał wszystkie najlepsze miejsca do łowienia ryb. Na ubocze, gdzie się znajdowali – raju stworzonego dla amatorów wędkowania w słoneczne niedzielne poranki – z położonego w śródmieściu domu bez trudu docierał swoim chevroletem.

Trzej mężczyźni zrezygnowali z nadziewania przynęty na haczyki i gapili się na tajemnicze słupy dymu.

– Może to jakieś ćwiczenia? – rzucił któryś. – Strzelanie do prawdziwych celów.

Najbliżej położonym obiektem wojskowym jest lotnisko Bellows Field. Być może rozbił się samolot? Wadę nie opuszczają wątpliwości. W milczeniu spogląda na gęstniejące kłęby.

Uwagę przyciąga głos dobiegający ze skarp. Należy do latarnika zbiegającego na plażę niemal w panice. W tym samym czasie radiotelegrafista posterunku straży wybrzeża gorączkowo alarmuje cywilne statki, by trzymały się z dala od portów Oahu.

– Ludzie! Nie wiecie, że mamy wojnę!? – wrzasnął mężczyzna, gdy dotarł dostatecznie blisko. Najwyraźniej nie oczekiwał, że w kilka minut od wybuchu kanonady natknie się na plaży na trzech Japończyków.

Wada wyjmuje odznakę pracownika Marynarki USA i okazuje mężczyźnie. Plakietka nie informuje, że jest funkcjonariuszem Office of Naval Intelligence (Biura Wywiadu Marynarki) z siedzibą w centrum Honolulu. Zjadł zęby, pracując pod przykryciem, między innymi inwigilując japońskie jednostki zawijające do portu. Teraz jest przede wszystkim tłumaczem i analitykiem. W tej roli ma do czynienia z podsłuchami, miejscową prasą japońskojęzyczną, przechwyconymi komunikatami radiowymi, wykradzionymi dokumentami i przesłuchiwanymi.

– Wojna z kim? – pyta latarnika. – O niczym nie wiem.

Mężczyzna wskazuje na północny zachód.

– Zaatakowano bazę – odparł. – Lepiej wracajcie, i to zaraz.

W ten to sposób Douglas Wada, jedyny Amerykanin pochodzenia japońskiego służący w kontrwywiadzie marynarki, dowiedział się, że Japonia znienacka zaatakowała z powietrza bazę floty w Pearl Harbor[2].

Maunakea Street, Honolulu5 grudnia 1922 r.

Kazumasa Wada rytmicznie kręci pedałami, starając się wycisnąć z nóg czternastolatka ile się da. W Honolulu przejażdżki rowerowe bywają przepustką do tropikalnych pejzaży i ulubionych nadmorskich łowisk wędkarskich. Dziś ma nadzieję, że dzięki rowerowi zdąży na zaczynające się o trzeciej zajęcia w pobliskiej szkole języka japońskiego. Z rosnącą prędkością wpada na skrzyżowanie z Bre-tania Street[1].

J. W. Lamb siedzi za kierownicą cysterny i skręca z Maunakea Street w Bretania Street. Nagle siedzący obok Clinton Carroll wrzeszczy: „Uważaj!”.

Niewielka postać wjeżdża pędem na rowerze na skrzyżowanie i najwyraźniej nie zamierza hamować. Lamb naciska klakson. Później przyznał, że dzieciak nie przestał pedałować aż do zderzenia z chłodnicą ciężarówki[2].

Leżącego na jezdni rannego Kazumasę zabiera do szpitala przygodny kierowca. Dzieciak umiera jeszcze tego samego dnia, bliscy pogrążają się w żałobie. Młodszy brat ofiary, jedenastoletni Douglas Toshio Wada, popada w chorobę. Nie rozstawali się jeden z drugim, wspólnie odkrywali swój wyspiarski świat, przede wszystkim na rowerach[3].

Zszokowani są rodzice dziecka, Hisakichi i Chiyo Wadowie. W odróżnieniu od większości ze stu tysięcy japońskich imigrantów rodzina nie pracuje na plantacjach trzciny cukrowej[4]. Małżonkowie przybyli na Hawaje w 1902 roku z prefektury Yamaguchi, ponieważ bankier Samuel Mills Damon zaangażował Hisakichiego do wybudowania w parku Moanalua Gardens[5] chramu i tradycyjnej japońskiej dwukondygnacyjnej herbaciarni.

Hisakichi jest cieślą wyspecjalizowanym we wznoszeniu i naprawie chramów i świątyń buddyjskich, mistrzem miyadaiku, czyli sztuki budowania nawet wielopiętrowych konstrukcji bez użycia jakiegokolwiek spoiwa. Wyspom Japońskim brakowało żelaza, zatem przy wznoszeniu budowli musiano się obywać również bez gwoździ.

Stolarze biegli w miyadaiku używają narzędzi wymyślonych tysiące lat temu: pił o cienkich brzeszczotach, które tną tylko w jednym kierunku (podczas pociągania, a nie pchania), strugów o szpiczastych ostrzach i zestawu dłut opracowanych przez pradawnych mistrzów. Budowanie wyłącznie z drewna, poleganie na staroświeckich narzędziach i natchniony, niemal ceremonialny styl pracy sprawiają, że mistrzów miyadaiku otacza w Japonii szacunek, a na Hawajach są rzadkością, mimo obecności dziesiątków tysięcy pobożnych japońskich buddystów i szintoistów[6].

Hisakichi Wada pracował także jako etatowy cieśla zatrudniony przez miejską komunikację publiczną. Korzystała wtedy głównie z zaprzężonych w muły wagoników, które wymagały stolarskich interwencji. W obejściu Wadów przy Robello Lane znajdowała się też stajnia. Hisakichi dorabiał, oporządzając zwierzęta. Chiyo pracowała jako krawcowa, pomagała jej dziewiętnastoletnia córka Itoyo. Najmłodsza latorośl – córka Hanako – ma dziewięć lat.

Śmierć Kazumasy odmienia koleje losu Wadów. Rodzina występuje do sądu o przyznanie odszkodowania i w następnym roku otrzymuje 10 000 dolarów[7] (w 2023 roku to równowartość około 175 000). Hisakichi Wada przeprowadza się z bliskimi do honolulskiego dystryktu Kapalama, na działkę przy Kama Lane – ulicy w sąsiedztwie Chinatown, ale zamieszkanej głównie przez Japończyków.

Dzielnica jest enklawą chińskich robotników, hawajskich wieśniaków, Koreańczyków oraz – przede wszystkim – Japończyków. Nędzy i rozpaczy towarzyszą jednak zadbane przydomowe ogrody, działają firmy, lokale dancingowe, funkcjonuje opieka zdrowotna. W jednym z sondaży dotyczących Kapalamy czytamy: „Biali ani nie prowadzą tam interesów, ani nie mieszkają”[8]. Wyjątkiem są sporadyczne wizyty grupek haoles[9], szukających miejsc nielegalnego wyszynku i hazardowych spelun.

Starszy Wada dołącza do garstki innych japońskich rodzin, które budują na niezagospodarowanych terenach wzdłuż Kama Lane. Na każdej działce staje główny dom otoczony oddzielnymi ohana (zabudowaniami przeznaczonymi dla członków rodziny albo krewnych – przyp. tłum.). Takie kompleksy przyjęto określać mianem obozu (kolonii). Zatem rodzina Wadów zakłada przy Kama Lane „kolonię Wada”. Otwiera sklep, zarządzany przez Chiyo, który zaspokaja potrzeby japońskich klientów z Kapalamy.

Douglas Wada dorasta w Honolulu, systematycznie się amerykanizuje, ulegając pokusom rowerowym, wędkowania i sportów. Na Oahu nietrudno o młodzieńczą aktywność, a chłopak dodatkowo jest także towarzyski. Jako entuzjasta zajęć zuchowych, jest powszechnie lubiany przez kolegów z 13. gromady. Mimo niewielkiej postury dobrze się bawi, grając w futbol, ale prawdziwy talent odkrywa w sobie na boisku baseballowym.

Gdy jest wystarczająco dorosły, rozpoczyna edukację w liceum McKinleya i wówczas sport zaczyna określać jego tożsamość. Powszechną nazwę „liceum tokijskie” szkoła zawdzięcza zdominowaniu przez japońskich uczniów. U Wady zainteresowanie nauką zwykle ustępuje pokusie gry jako drugobazowy i nowemu bzikowi, jakim są samochody.

Rodzice robią, co mogą, by dochowywał rodzimych tradycji kulturalnych i pozostał przy szintoizmie[10]. Potomstwo japońskich imigrantów urodzone w Stanach Zjednoczonych nazwano nisei, ich rodziców zaś – issei. Trzy czwarte japońskiego żywiołu na Hawajach jest nisei. Przyswajają amerykański styl życia z gorliwością budzącą zaniepokojenie issei, także Hisakichi Wady.

Douglas Wada, jak wielu hawajskich nisei, kilka razy w tygodniu po zakończeniu zajęć szkolnych uczęszcza na lekcje japońskiego. Prowadzi je stowarzyszenie West Hongwanji należące do Jodoshinshu – jednej z amidystycznych szkół buddyzmu japońskiego. Uczy nie tylko zwrotów i składni, lecz także omawia wiele zagadnień z japońskiego programu nauczania i kultury.

Wielu osobom postronnym kursy takie wydają się indoktrynacją prowadzoną przez Cesarstwo Wielkiej Japonii, ale… Większość nauczycieli zalicza się do kibei – osób urodzonych w Ameryce, lecz studiujących w Japonii. Uczestnicy wiedzą lepiej od całej reszty, że zajęcia nie kultywują nacjonalizmu, ale tradycjonalizm[11].

Kursy językowe w niewielkim stopniu zapobiegają fali amerykanizacji nisei, w każdym razie nie Douglasa Wady. Im jest starszy, tym więcej zgryzoty przysparza wymagającym rodzicom, którym się wydaje, że syn nie wie, czego chce. W 1928 roku, gdy jest w ostatniej klasie liceum McKineleya, decydują się na interwencję z małą pomocą West Hongwanji.

Chiyo Wada kusi przedwczesnym prezentem z okazji ukończenia szkoły: dwoma biletami na rejs parowcem do Japonii.

– Zabieram cię na koronację – oznajmia synowi.

Niczego nie musi wyjaśniać. W 1926 roku zmarł cesarz Taisho, na tronie miał zasiąść jego syn Hirohito, który właśnie po dwóch latach obrzędów przygotowawczych, gotów był na zgodną z szintoistycznym ceremoniałem, oficjalną intronizację w pałacu cesarskim w Kioto.

Nowy cesarz za życia będzie używał swojego imienia, po śmierci zostanie Shōwa tennō.

Szintoizm jest znacznie starszy niż początki japońskiej państwowości. U schyłku XIX wieku władze przyznały mu status religii państwowej. Od tamtej pory kult cesarza zyskał w Japonii rangę potężnej siły politycznej. Podczas uroczystości państwowych cześć oddawana władcy staje się czymś więcej niż formalnością ceremonii szintoistycznych. Rząd gloryfikuje tradycyjne japońskie cnoty i jednocześnie brutalnie tłamsi wpływy Zachodu. Azjatyckich sąsiadów traktuje z wyższością. Wraz z nadaniem szintoizmowi rangi religii państwowej ekspansjonistyczna polityka zagraniczna w gorliwości upodabnia się do krucjaty, a koronacja zyskuje jeszcze inny wymiar – nadania cesarzowi boskości nakazanej przez rząd.

Dla rodziny Wadów wyjazd na intronizację Hirohity nie jest aktem politycznym, lecz pielgrzymką. Boskość cesarskiego panowania powoduje, że dla wyznawców szintoizmu to ważny etap. Dzień narodzin nowego cesarza – 29 kwietnia – będzie od tej pory obchodzony na całym świecie. Tłumy wypełnią chramy, zostawiając zwitki papieru zapisane nadziejami związanymi z następnymi dwunastoma miesiącami.

Szóstego kwietnia 1928 roku Douglas i Chyio Wadowie z pokładu „Shinyo Maru” machają na pożegnanie; na kei wiwatuje pięćdziesięcioosobowa gromada skautów żegnająca kompana[12]. Młodzieńca rozpiera duma, ale jest nieświadom, co się właśnie dzieje. Koronacja cesarza odbędzie się w listopadzie, więc rodzice załatwili mu dalszą edukację za granicą, w szkole prowadzonej przez West Hongwanji. Wyjeżdża do Japonii nie jako turysta, lecz jako mimowolny przesiedleniec[13].

Wstrząs i konieczność pogodzenia się Douglasa z pozostaniem tam nie zmniejszają zachwytu Kioto. Ciekawość miasta nie miała końca, imponowało mu rozmiarami – miało ponaddwukrotnie więcej mieszkańców niż Honolulu – i upartym trzymaniem się tradycyjnych religii, architektury i kultury[14]. Brak portu uchronił je przed nowoczesnym przemysłem. Douglasowi odbierają mowę buddyjskie świątynie, kręte uliczki wypełnione warsztatami mistrzów rzemiosła, wspaniałości zamku Nijō, w którym straszą duchy szogunów, miejskie parki pełne mieszkańców oddających się medytacji albo ćwiczeniu sztuk walki. Przybyli z całej Japonii czeladnicy ciesielstwa i innych rzemiosł konserwują budowle sakralne bądź wznoszą nowe, nabywając wiedzy i umiejętności, z którymi wrócą w swoje strony.

Kioto jest wielką japońską średniowieczną metropolią, w której czas stanął w miejscu. Wyjątkiem jest zupełnie współczesna fascynacja baseballem.

Sport trafił do Japonii z Ameryki w 1872 roku dzięki misjonarzom i nauczycielom języka. Pierwsza drużyna – Klub Sportowy Shimbashi – powstała w 1878 roku. Z czasem baseball bezspornie stał się ulubioną rozrywką Japończyków. Publiczność zbzikowała, pilnie śledzi rozgrywki zawodowców, lig regionalnych, turnieje drużyn uniwersyteckich, a nawet rywalizację drużyn licealnych[15].

Baseballowa potęga Kioto – zespół liceum Heian – doceniła umiejętności Wady na pozycji gracza wewnątrzpolowego (oraz jego zaawansowany wiek) i ochoczo wpisała na listę zawodników. Chłopak nie ustawał w doskonaleniu umiejętności, w stresujących momentach meczów zachowywał stoicki spokój. W 1932 roku wziął udział w miesięcznym tournée po Tajwanie, wystąpił także w Kioto w pokazowym meczu przeciwko drużynie złożonej z byłych zawodników amerykańskiej ligi zawodowej (był wśród nich Ty Cobb)[16].

Wada zakłada, że po ukończeniu liceum Heian pozostanie w Japonii i będzie kontynuował grę w zespole Uniwersytetu Waseda. Został nawet przyjęty na uczelnię, a trener zespołu przystał na wystawianie go do gry. Ale przyszłość nie maluje się w jasnych barwach z powodu strachu przed wcieleniem do japońskiej armii.

Od 1927 roku każdy Japończyk po ukończeniu dwudziestego roku życia miał obowiązek stawić się na badaniach lekarskich. Uznanych za zdatnych do służby wojskowej czekał pobór na dwa lata, a następnie pozostawanie w czynnej rezerwie aż do czterdziestego roku życia.

Powołanie do czynnej służby w tamtym okresie przypuszczalnie oznaczało wysłanie poza Wyspy Japońskie. We wrześniu 1931 roku armia cesarstwa najechała na należącą do Chin Mandżurię, obłudnie tłumacząc inwazję „stoma dwudziestoma przypadkami naruszenia praw i interesów” zamieszkujących tam Japończyków i Koreańczy-ków. Po pięciomiesięcznych walkach Japonia ogłosiła ustanowienie marionetkowego państwa Mandżukuo. Jak można było się spodziewać, Związek Radziecki, Wielka Brytania, Francja i Stany Zjednoczone ograniczyły się tylko do potępienia cesarstwa.

Douglas Wada w 1928 roku, jeszcze przed opuszczeniem Hawajów, zrzekł się podwójnego obywatelstwa, licząc, że poprawi to jego status prawny[17]. Gdy jednak cesarska armia zaczęła zgarniać jego przyjaciół i kolegów z drużyny uznał, że nie będzie się przejmowała takimi detalami. Nawet podanie o zgodę na powrót na Hawaje może skutkować tak zwanym akagami – dostarczaną w nocy czerwoną kartą, nakazującą stawienie się do wojska[18].

Baseball dał mu okazję do ewakuacji. Wśród amerykańskich baseballistów przybyłych do Kioto, by rozegrać mecz z drużyną liceum Heian, ku radości Wady znaleźli się absolwenci liceum McKinleya. Rychło okazało się, że Amerykanie mają „wakat”w ekipie[19].

Drużyna McKinleya opuszczała Kioto wraz z nowo zaangażowanym pomocnikiem, który opiekował się sprzętem. Poszło łatwo, choć Wada nadal nie mógł odzyskać dokumentów podróżnych, w tym paszportu i potwierdzenia obywatelstwa (wymaganego od wszystkich Amerykanów pochodzenia japońskiego wyjeżdżających za granicę). Nie wraca więc z drużyną na Hawaje, lecz zatrzymuje się w Jokohamie u wuja, Iwaichiego Wady. Do czasu znalezienia sposobu na powrót do domu, czyli ucieczki do kraju, w którym się urodził, poza zasięg szybko powiększającej się armii cesarstwa.

„Chichibu Maru”Port w Honolulu27 kwietnia 1933 r.

Z uczuciem przemożnej ulgi Wada przygląda się panoramie Honolulu z pokładu stusiedemdziesięciometrowego pasażerskiego liniowca „Chichibu Maru”[20]. W pejzażu znanego, upragnionego miasta widnieją nowe nadmorskie hotele i wysokie, śródmiejskie biurowce. W porcie przybyło miejsc cumowania wycieczkowców, zwłaszcza przy pirsie numer 9 u podnóża Aloha Tower[21].

Ostatnie pięć lat dwudziestodwulatek spędził w Japonii, Hawaje odwiedził tylko raz – w 1930 roku. Rodzina wydała się pod wrażeniem znajomości języka, a młodzieniec chciał wówczas wrócić do cesarstwa. Gdyby tylko wiedział, czym zakończy się tamta podróż! Wymknięciem się japońskim władzom i ucieczką do Stanów Zjednoczonych.

„Chichibu Maru” zbliża się do kei, a Wada przygotowuje do zejścia na ląd. Oczekuje chłodnego przyjęcia w domu, komunikuje kolegom z drużyny, że rodzice „będą wściekli jak diabli”[22].

Tymczasem nie czas na zamartwianie się atmosferą spotkania z najbliższymi. Najpierw musi stawić czoła funkcjonariuszom imigracyjnym – nie ma potrzebnych dokumentów. Noc spędza w celi, wyjaśnianie jego statusu zajmuje cały dzień. Zwolniony udaje się na Kama Lane do czekającej rodziny.

W kolonii Wada ruch jak nigdy dotąd. Chiyo zarządza sklepem, pomaga jej czternastoletnia Hanako. Amerykanizacja najmłodszej latorośli Wadów jest niezaprzeczalna; czasem używa imion Hannah i Edith.

Najstarszej córki Wadów, dwudziestopięcioletniej Itoyo, także urodzonej na Hawajach, miejsce przyjścia na świat nie urzeka tak jak sióstr. Drobna, zaledwie półtorametrowego wzrostu kobieta ukończyła edukację na szóstej klasie i nie potrafi czytać ani pisać po angielsku. W 1924 roku wyszła za Katsuke Yamamota, handlowca i obywatela Japonii uprawnionego do pobytu w USA i w konsekwencji musiała zrezygnować z obywatelstwa amerykańskiego. Para doczekała się dwóch córek: ośmioletniej Katsuko i pięcioletniej Takeko. Wszyscy mieszkają pod jednym dachem z Wadami przy Kama Lane. Należące do posesji ohana wynajęto dwóm lokatorom[23].

Największą zmianą przy Kama Lane jest chram wzniesiony obok kolonii Wada. W 1931 roku Kotohira Jinsha kupiło ponad 5300 m2 gruntu przy Kama Lane 1045 z przeznaczeniem na swój trzeci i najwspanialszy szintoistyczny kompleks w Honolulu. Większość pieniędzy pochodziła ze zbiórek, w tym podczas seansów filmowych organizowanych przez wolontariuszy. Hisakichi Wada zaofiarował swoje umiejętności snycerskie dla sanktuarium Konpiry (Kompiry); bóstwo opiekujące się marynarzami i żeglugą zyskało znakomitą oprawę.

Plany zagospodarowania działki nie ograniczają się wyłącznie do kosmetyki – w trakcie urządzania są: ośrodek kultury, tor łuczniczy dla kyudo, amfiteatr, hala renbujo do uprawiania kendo, a nawet dohyo (ring do sumo). Po ukończeniu kompleks obsłuży imprezy dla setek uczestników i widzów[24].

Szintoizm jest prastarą japońską rodzimą religią politeistyczną o dużym zróżnicowaniu form, kultów i praktyk. Jej początków można się doszukać w kulturze Yayoi, a więc w III bądź II wieku p.n.e. Najstarsze teksty szintoistyczne pochodzą z VIII wieku n.e. i zawierają starożytne mity teogoniczne i kosmogoniczne, skoncentrowane wokół antropomorficznych bóstw kami, które znajdują się we wszystkim i które czci się na równi w gospodarstwach domowych i ogólnie dostępnych sanktuariach zwanych jinsha. Religia nie ma doktryny, ceremonie sprowadzają się do rytuałów oczyszczenia pojmowanych jako udobruchanie lokalnych kami. Szintoizm często wrzuca się do jednego worka z buddyzmem, tymczasem różnią się od siebie podstawowymi zasadami. Buddyści nie czczą kami i dążą do współczucia dla wszystkich istot cierpiących, szintoiści natomiast pragmatycznie skupiają się na doczesności, dostosowują do otaczającego ich świata.

Kotohirę Jinsha stworzył wielebny Hitoshi Hirota, który w 1917 roku wraz z żoną i córką przeniósł się na Hawaje. Pieczę nad przedsięwzięciem sprawowała inna japońska świątynia szintoistyczna. Trzydziestosześciolatek dwa lata po przyjeździe na wyspy odłączył się od rodzimej grupy, postawił nowy chram i mianował się jego guji (najwyższym kapłanem). Sanktuarium jest swego rodzaju parasolem dla czczenia różnorodnych duchów, każdy ma odrębne grono wyznawców. Wspólne dla wszystkich wiernych przynależnych do Kotohiry jest tylko jedno bóstwo: Konpira (Kompira) opiekujące się marynarzami, a szerzej żeglugą handlową. Dość obszerny kodeks etyczny kultu Konpiry sprawia, że oddawanie mu czci ułatwia budowanie wspólnoty.

Kotohirę zaaprobowano w Japonii jako legalną filię sławnego chramu w prefekturze Kagawa. Od 1924 roku decyzją władz administracyjnych Hawajów Kotohira Jinsha zwolniona jest z uiszczania podatków.

Rodzinę Wadów łączą bardzo mocne więzi z chramem. Dwu-dziestego czwartego czerwca 1924 roku wpływowy wielebny Hirota, mimo że bardzo schorowany, przewodził ceremonii zaślubin Itoyo Wady. Rok później zmarł, mając zaledwie czterdzieści dwa lata. Obecnie nad rozkwitem sanktuarium czuwa wielebny Misao Isobe.

Do tradycyjnych obchodów, od których odstąpiono w chramie, należy celebrowanie urodzin cesarza Japonii. Kama Lane było hawajskim centrum ich świętowania aż do 1930 roku, wtedy japoński konsulat zechciał przejąć kontrolę nad obchodami. W rezultacie 29 kwietnia niemal nikt nie zagląda do sanktuarium, by oddać cześć Hirohicie[25]. Ucieczka przed autorytarną władzą z pewnością nie była tym, czego oczekiwał Hisakichi Wada, ekspediując syna do Japonii, w zupełnie inne środowisko. Ale generalnie podróż zakończyła się sukcesem. Douglas Wada przesiąknął japońskimi zwyczajami i religią szinto. Mówi płynnie po japońsku, czego nie potrafią hawajscy nisei, nawet ci, którzy uczą się w lokalnych szkołach językowych.

A najważniejsze, że dzięki wyprawie niefrasobliwy syn nabył nowych doświadczeń życiowych, umiejętności i zyskał poczucie celu. Obczyzna go zahartowała, pozahawajski świat otrzeźwił. Jeśli Hisakichi zamierzył, by Japonia ukształtowała Douglasa, zrobiła z niego mężczyznę, odniósł prawdziwe zwycięstwo.

Stadion w Honolulu Honolulu13 kwietnia 1936 r.

Douglas Wada zajmuje miejsce w bazie domowej i przez chwilę patrzy na miotacza drużyny przeciwnej, Raya Uchimurę. Stara się nie zwracać uwagi na wrzawę dwutysięcznej widowni na trybunach honolulskiego stadionu. Obserwują go koledzy siedzący na ławce oraz stojący w każdej z baz. Nic takiego, to tylko kolejny rzut piłeczką.

Na wypełnionym po brzegi stadionie trwa druga runda bezpunktowego dotąd meczu o baseballowe mistrzostwo Amerykanów pochodzenia japońskiego (AJA). Od 1909 roku rozgrywki AJA należą do hawajskiej klasyki sportowej, a gra w jednej z rywalizujących drużyn jest wielkim wyróżnieniem dla studenta uniwersytetu. Niedzielne mecze są w Honolulu ważnymi wydarzeniami, zwykle gromadzą około tysiąca widzów, którzy płacą za bilet 25 centów. Wynajęcie stadionu kosztuje tylko 100 dolarów, więc dochód jest gwarantowany. Jeszcze większe zyski przynoszą nielegalne (ale tolerowane) zakłady, przyjmowane na trybunach lub w pobliżu stadionu.

Dzisiejszy mecz jest czymś więcej niż zwykłym spotkaniem. Wada gra w drużynie Wahiawas, która w dwunastoletniej historii rozgrywek nigdy nie zdobyła mistrzostwa. Dziś mierzy się z odwiecznym rywalem, zespołem Palamas.

Liga AJA to popularne, jawne okazywanie dumy przez nisei. W 1936 roku podniosły się głosy protestu, gdy właściciel drużyny Asahis, Amerykanin pochodzenia japońskiego, zatrudnił jako trenera Neala „Rusty’ego” Blaisdella. „Asahis zawsze byli jedyną drużyną jednorodną etnicznie – pisał Percy Koizumi, dziennikarz sportowy »Hawaii Hochi«. – I tego należy się trzymać. Możesz tę tradycję zignorować, podobnie jak czary, które odprawiają dziaderscy fani. Ale zdziwisz się pustką na trybunach, gdy owi dziadersi sobie pójdą”[26]. Nie poskutkowało i Blaisdell zachował posadę.

Rywalizacja Wahiawas i Palamas ma dodatkowo podtekst etniczny. Po przepychankach władze ligi AJA zgodziły się jednak na udział zawodników rasy mieszanej w rozgrywkach, pod warunkiem, że to ojciec jest Japończykiem. Zgoda zgodą, ale… Nie wszystkie drużyny skorzystały z tej zasady. W Palamas występują tacy gracze, w Wahiawas – nie[27].

Uchimura przyjmuje odpowiednią pozycję na stanowisku miotacza, Wada przykuca w oczekiwaniu. Miotacz wydaje się zdenerwowany; już nie może sobie pozwolić na błąd – na początku rundy oddał singla (punkt z powodu czterech z rzędu nieregulaminowych rzutów – przyp. tłum.), a potem za darmo bazę dwóm pałkarzom. Wada robi zamach i z satysfakcją czuje solidne uderzenie w piłkę. Gdy ta frunie na lewą stronę boiska, pędem rusza do pierwszej bazy. Znajdujący się na niej zawodnik pędzi do następnej, byle zdążyć, nim piłka dotknie murawy. Zawodnicy Waihawas z drugiej i trzeciej bazy docierają do domowej – uderzenie Wady pozwoliło na ukończenie dwóch pełnych obiegów (zdobycie dwóch punktów). Ostatni z biegaczy punktuje, gdy lewopolowy traci piłkę. Palamas nie odrobili strat, tym samym Wahiawas, wygrywając 8 do 4, zdobywają mistrzowski tytuł. John Fukao, reporter „Honolulu Star-Bulletin” pisze, że w walce o mistrzostwo „drużyna w końcu spełniła marzenie, obijając Palamas”. Zwycięzcy otrzymują okazałe srebrne trofeum ofiarowane przez Genbei Watanabego, właściciela salonu z zegarkami firmy „Seikosha”[28].

Świętowanie nie koi zmartwienia dwudziestodwuletniego Wady. Przed nim semestr kończący ostatni rok studiów na Uniwersytecie Hawajskim, w którego drużynie baseballowej występuje. Na boisku jednak nie widzi dla siebie przyszłości. Już i tak zmienił trudną specjalizację w naukach rolniczych na administrowanie służbą zdrowia – dziecinne połączenie biznesu i ekonomii – bo zauważył, że umożliwi mu to skupienie się na sporcie.

Im łatwiejszy kierunek, tym lepsze oceny. Wada został nawet czynnym członkiem Klubu H, do którego przyjmują wyłącznie wyróżniających się studentów z wybitnymi osiągnięciami sportowymi. Jeden raz został też zwycięzcą konkursu wiedzy o uniwersytecie i w nagrodę otrzymał bilety do King Theatre na spektakl Richard of Bordeaux.

Występy w uniwersyteckiej drużynie baseballowej potwierdzają amerykańskość, natomiast gra w barwach AJA daje sposobność do okazania japońskiej tożsamości. Latom spędzanym na uniwersytecie towarzyszy przeciąganie tożsamościowej liny i w rezultacie on sam zyskuje wiele imion. W kronikach i rejestrach widnieje jako Toisho. Dla większości haole, w tym studentów i profesorów, oraz prasy relacjonującej rozgrywki AJA, jest Douglasem. Dla niektórych kolegów z drużyny – Chickenem lub Chickiem.

Zbliża się majowa promocja i w głowie ma wyłącznie ukończenie studiów. Niebawem jednak ten plan się zmieni.

Prefektura KagawaSikoku, Japonia10 listopada 1936 r.

Podporucznik marynarki Takeo Yoshikawa opuszcza siedzibę regionalnego dowództwa cesarskiej marynarki. Na dobre zaczyna nowe życie. Dawne, bardzo obiecujące, zakończyło się niepowodzeniem. Dano mu drugą szansę na realizację tego, co zawsze uznawał za przeznaczenie.

Młodości spędzanej na Sikoku towarzyszyło dążenie do doskonałości, czego żądał ojciec sięgający po przemoc fizyczną. Dobrym przykładem jest nauka pływania: rzucał go na głęboką wodę. Niech pływa albo się topi. Dziś dojrzały Takeo dostrzega w tym okrucieństwo, ale jednocześnie docenia rezultaty. Jest wyśmienitym pływakiem, któremu niestraszne otwarte morze, o czym się przekonał, przemierzając wielokilometrowe odcinki surowego wybrzeża rodzinnej wyspy[29].

Yoshikawa był ruchliwym młodzieńcem, przestraszył się dopiero, gdy w „wypadku” stracił czubek środkowego palca. Nigdy nie ujawnił, jak do tego doszło. Mimo odniesionej rany został szkolnym mistrzem kendo, sztuki walki na bambusowe miecze (shinai) z użyciem również bambusowej „zbroi” (bōgu).

Przygotowywano go do kariery wojskowej. Ciężką rękę ojca zastąpiło Cesarstwo Japonii. Wpojono mu to, co sam nazywa „solidną i niezachwianą wiarą w bushido – w bezwarunkową i absolutną lojalność samuraja”. Jest wyznawcą zen. Zachwyca się wiarą, ponieważ jej „nauczanie skupia się na pojedynczej koncepcji samodyscypliny przekształcającej się w lojalność i całkowite oddanie, wyrzeczenie się siebie”. Uznał, że to filozofia odpowiednia dla żołnierza.

W 1933 roku Yoshikawa był już prymusem Szkoły Morskiej Cesarskiej Marynarki Japonii. Tam się dowiedział, że „marynarka opowiada się za ekspansją na południe i wojną ze Stanami Zjednoczonymi, armia – na północ i wojną z Rosją”. Wspominał debaty o sposobach wygrania wojny z Ameryką; zgoda panowała co do tego, że walka jest „nieunikniona”[30].

Zanim w 1934 roku rozpoczął naukę pilotażu, odbył rejs szkoleniowy na pokładzie pancernika i krótki staż na okręcie podwodnym. Wiedział jak nikt inny, że zbiera punkty, buduje obiecującą karierę wojskową. Mimo hołdowania filozofii bezinteresowności ukształtował silne ego. Opowiadał, że jego przyszłość będzie „wybitna”, uważał, że jest „obiektem zazdrości kursantów”.

Po kilkumiesięcznym szkoleniu lotniczym podczas powrotu z ćwiczebnego lotu pewnego siebie młodego człowieka dopadł ostry ból w jamie brzusznej. Trafił do szpitala. W rezultacie znalazł się na bocznym torze. Uznany za niezdatnego do zajęć służbowych na długie miesiące wylądował we frustrującym go świecie.

Marniał, a tymczasem sytuacja w Japonii stawała się coraz poważniejsza. W 1936 roku działający w armii ultranacjonaliści zamordowali Makota Saita (doradcę cesarza i kanclerza tajnej pieczęci), Jotara Watanabego (generała odpowiedzialnego za szkolenie armii) i Korekiya Takahashiego (ministra finansów). Zamach wymierzono w przeciwników planów ekspansjonistycznych. Rozgorzał ponownie konflikt z Chinami, Japonia rzuciła rękawicę największym mocarstwom.

Działa się historia, a Yoshikawa mógł tylko obserwować. W końcu cesarskie wojsko zdecydowało się go pozbyć. „Doznałem szoku, wszystkie bowiem plany i nadzieje pokładałem w marynarce”. Rozważał nawet popełnienie samobójstwa.

Minęły dwa miesiące. Wraz ze zmianą pory roku wróciła nadzieja. Kapitan z regionalnego dowództwa nakazał mu stawienie się dziś na spotkanie. Słowa tego człowieka wciąż brzmią w uszach: „W marynarce nadal jest miejsce dla ciebie pod warunkiem porzucenia nadziei na awans i podjęcie służby w jej wywiadzie”[31].

Wszedł do gmachu, nie mając perspektyw, wychodził z misją, która wyklucza karierę oficerską, jest odległa od dawnych ambicji, ale oferuje służenie cesarzowi.

Yoshikawa zaczyna pracę w sztabie wywiadu 3. Sekcji Marynarki, a w kręgu jego zainteresowań znajdzie się między innymi amerykańska Flota Pacyfiku i jej bazy na Guam, w Manili i na Hawajach.

Uniwersytet Hawajski Honolulu4 maja 1937 r.

Dobiegły końca prowadzone przez profesora Yukua Ueharę zajęcia z języka japońskiego dla zaawansowanych. Studenci składają notatki. Douglas Wada niespiesznie opuszcza salę wykładową w towarzystwie kolegi, Kena Ringle’a.

Uniwersytet Hawajski jest rajem dla amerykańskich uczonych pochodzenia japońskiego. Należy do jednej z niewielu placówek w Stanach Zjednoczonych, w których mogą się rozwijać naukowo. Program nauki języka japońskiego jest jednym z przedsięwzięć zmierzających do uruchomienie studiów nad Azją i Pacyfikiem. Najpoważniejszym zobowiązaniem było zorganizowanie w 1935 roku Instytutu Orientalistyki[32].

Uehara (amer. Uyehara) – pionier badań, jedna z niewielu osób pochodzenia japońskiego wykształconych w Stanach Zjednoczonych, które robią karierę w szkolnictwie wyższym – jest absolwentem Uniwersytetu Hawajskiego i autorem publikowanych prac. W 1933 roku, gdy miał dwadzieścia osiem lat, uczelnia mianowała go lektorem. Wykorzystał stanowisko do ustanawiania przyjaznych więzi między studentami japońskimi i amerykańskimi: urządzał spotkania kulturalne i kierował uczelnianym Towarzystwem Literatury Orientalnej. Tę obywatelską działalność potrafił pogodzić z nauczaniem, rewizją podręczników i przygotowaniami do magisterium. Tytuł uzyskał na początku roku.

Wada zapisał się na lektorat japońskiego na ostatnim roku studiów, gdyż warunkiem ich ukończenia było zaliczenie z jakiegoś języka. Japoński był najłatwiejszą opcją. Uehara wiedział, że Wada przewyższa umiejętnościami pozostałych. Na pierwszym spotkaniu polecił mu przetłumaczenie numeru japońskiego czasopisma politycznego Bungei Shunjū. Słuchacz nie miał z tym kłopotu, więc wykładowca zaproponował układ. „Zastąpisz mnie, kiedy nie będę mógł prowadzić zajęć, chcę też, byś dodatkowo szperał dla mnie w bibliotece”. Całkiem dobra umowa.

Na studiach Wada koleguje się z Kennethem Ringlem, który jest swego rodzaju osobliwością. Ma o dziesięć lat więcej niż większość uczestników lektoratu, wydaje się chodzić na zajęcia, by poprawiać umiejętności. Siedzą obok siebie, zbliżyły ich rozmowy o baseballu. Niebawem okazało się, że obaj mieszkali w Japonii. Po kilku tygodniach przyjacielskiej znajomości Ringle zaprasza Wadę do siebie na sobotę. Chce, by poznał jego żonę Margaret i dwuletnią córeczkę Sally. Propozycja zostaje przyjęta.

Douglasa urzeka nieustraszona osobowość Margaret. Dorastała w Luizjanie na plantacji wuja (na Avery Island), gdzie zajmowała się przepędem bydła. Uczęszczała też do filadelfijskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ringle’a poznała w Portugalii podczas piknikowej konnej przejażdżki – niszczyciel, na którym służył, zawinął do pobliskiego portu. Ona z kolei odwiedzała siostrę, której mąż prowadził interesy w Portugalii. Do spotkania doszło, gdy puszący się jak pawie umundurowani marynarze próbowali zaimponować lokalnym pannom na wydaniu. Po roku przybył do Luizjany i się oświadczył[33].

Ringle z dumą rozprawia o wyczynie żony, która przejechała autem w poprzek Stany Zjednoczone tylko z kołem zapasowym i pistoletem pod ręką.

– A niby jakim cudem mogłam dopaść męża, gdy jego okręt pływał z jednej strony kraju na drugą? – pyta z udawaną niewinnością[34].

Margaret oddala się z córką, zostawia panów, by porozmawiali. Starszy z mężczyzn taktownie, choć szczegółowo wypytuje o reakcje przesiedleńców i ich dzieci już urodzonych na Hawajach na przybierający na sile japoński militaryzm. Wada relacjonuje to, co widzi – większość rówieśników nie okazuje trwałej lojalności wobec Japonii. Obaj żywią odrazę do obserwowanego w Japonii militaryzmu.

Jednak głównie rozmawiają o futbolu. Na ostatnim roku studiów Wada para się mniej zaszczytnym zajęciem: odpowiada za zaopatrywanie w płyny futbolistów zespołu Uniwersytetu Hawajskiego, obserwuje więc futbol niejako od podszewki. Popołudnie spędził w towarzystwie ciekawego kolegi z uniwersyteckiej ławy i niebawem o wszystkim zapomniał.

Tygodnie później, szef uniwersyteckiego sportu, Ted „Pump” Searle, bierze go na stronę[35].

– Odwiedziło mnie w biurze kilku facetów z FBI – oznajmił. – Wzięli mnie na spytki, a wypytywali tylko o ciebie.

Dziwne wydarzenie, być może związane z okresem nauki w Kioto. Napięcie w stosunkach z Japonią rośnie i przypuszczalnie FBI postawili na nogi jacyś wywrotowcy z grona hawajskich Japończyków. Grupą szczególnie podejrzaną są Amerykanie, którzy, tak jak Douglas Wada, studiowali na Wyspach Japońskich. Współpraca rządu japońskiego przy sprowadzaniu uczniów szkół językowych do Japonii, co dawniej zwano wymianą kulturalną, dziś postrzegana jest jako metoda infiltracji.

Dni mijają, a wciąż nowe osoby półgębkiem informowały Wadę o spotkaniach z dwoma federalnymi. Przesłuchują kumpli z drużyny, sąsiadów, nauczycieli i wojskowych szkolących w kampusie oficerów rezerwy. Większość uznaje za stosowne mu o tym powiedzieć. O lojalność chłopaka od napojów pytają nawet Ottona Kluma – słynnego trenera futbolistów Uniwersytetu Hawajskiego.

Najwyraźniej toczy się intensywne dochodzenie. Pytanie, czy powodem jest szkolny pobyt w Japonii, alarmujące prasowe nagłówki zwiastujące nadciągającą wojnę, czy też osoba, którą spotkał. Lista zagadkowych postaci w jego życiu jest krótka. Pierwsze miejsce zajmuje Ken Ringle. Słowem nie wspomniał o pracy – obecnej lub poprzedniej – Wada zaś uznał, że grzeczniej nie dopytywać. I jeszcze coś – nie powinni byli się spotkać. Uehara zawsze sadza słuchaczy w porządku alfabetycznym. Tymczasem Ringle’a ma z prawej strony, dziewczynę o nazwisku Suzuki – z lewej. Z jakiegoż innego powodu niż zaaranżowanie spotkania lektor miałby umieścić „W” między „R” a „S”? Może węszenie FBI sprawiło, że staję się chorobliwie podejrzliwy?[36]

W 1937 roku, niedługo po czerwcowej promocji, brata – wracającego do domu z kolejnej bezowocnej rozmowy w sprawie zatrudnienia – wita w drzwiach siostra Hanako.

– Marynarka cię wzywa – oznajmia sceptycznie. – Zapraszają na rozmowę kwalifikacyjną.

– Jesteś pewna? Nie znam żadnego marynarza.

Enigmatyczna propozycja intryguje. Wprawdzie bardzo nieufnie odnosi się do wojska, zrezygnował nawet z zaawansowanego kursu oficerskiego zorganizowanego na uniwersytecie. Praca to pierwszy krok do zgromadzenia pieniędzy na studia magisterskie. A musi przyznać, że nie ma zbyt wielu ofert. Zatem w piątek ląduje przed Federal Building – mucha na swoim miejscu, garnitur świeżo wyprasowany[37].

Gmach niczym mrowisko roi się od rządowych urzędników oraz umundurowanego personelu wojskowego. Wada bierze nerwy na wodze i kieruje kroki na piętro, wypatruje pokoju 221. Na tabliczce widnieje „Wydział Informacji”. Co to niby znaczy?

W biurze za stołami (jest tylko jedno biurko) siedzi w sumie czterech mężczyzn. Uśmiechnięty Ken Ringle wstaje na powitanie. Ma na sobie biały mundur marynarski, epolety dają do zrozumienia, że jest oficerem.

– W co ja się do cholery pakuję? – Wada nie zdołał w porę ugryźć się w język.

K. D. Ringle, kolega z uniwersyteckiej ławy, jest komandorem podporucznikiem, funkcjonariuszem 14th Naval District Intelligence Office (14th DIO; Biuro Wywiadu 14. Dystryktu Marynarki). Doświadczonym oficerem z bogatym życiorysem. Urodził się 30 września 1900 roku w Kansas. W 1923 roku ukończył Akademię Marynarki Wojennej i służył na pancerniku USS „Mississippi”. W latach 1928–1931 pracował w Japonii w Ambasadzie USA jako attaché morski. W ramach przygotowania do pełnienie tej funkcji przez pewien czas mieszkał w Beppu w japońskiej rodzinie. Takie otoczenie sprzyjało doskonaleniu języka i praktycznie zaznajamiało z szeroko rozumianą kulturą.

Ringle’a zafascynowało to, co zobaczył. Poznał odmiany języka właściwe dla rozmaitych klas japońskiego społeczeństwa – innego dla elity, ulicy, a jeszcze innego kobiet. Tę ostatnią wersję sprawdzał w herbaciarniach Beppu. Ujął gejsze umiejętnościami językowymi człowieka Zachodu oraz taktownym zachowaniem wyniesionym z akademii marynarki. Taka postawa kontrastowała z grubiaństwem japońskich wojskowych odwiedzających lokale. Kobiety mu się zwierzały, że często zalani nie potrafili trzymać rąk przy sobie, że bredzili o przeznaczonym im podboju świata. Ringle sumiennie pisał raporty z tych wiele mówiących konwersacji. Taki był początek jego współpracy z wywiadem marynarki[38].

Życie i kariera nie stanęły w miejscu. Po powrocie z Japonii służył na krążowniku USS „Chester” jako oficer artylerii, w 1932 roku ożenił się z Margaret Johnston Avery. Przeszedł do wywiadu marynarki w 1936 roku, gdy małżonków przeniesiono do Honolulu. Naukę japońskiego kontynuował, by doskonalić umiejętności oraz łowić talenty[39]. Zdawał sobie sprawę, że znajomość japońskiego jest rzadkością w marynarce, a osoby rozumiejące kulturę Japonii to prawdziwy skarb. Niedostatki w obu dziedzinach mogły być śmiertelnie groźne dla gromadzenia danych wywiadowczych.

Właśnie znalazł rozwiązanie – Douglas Wada. Jego zwerbowanie jest jednym z pierwszych posunięć w karierze oficera wywiadu. Odważne, biorąc pod uwagę wzbierającą falę nieufności do japońskich imigrantów i ich dzieci. Zwłaszcza wobec tych tradycyjnie nastawionych jak rodzina Wadów[40].

Ringle przedstawia potencjalnego współpracownika komandorowi Walterowi Kilpatrickowi, który przeprowadzi rozmowę kwalifikacyjną. Obaj mężczyźni przechodzą do sąsiedniego pomieszczenia i zajmują miejsca po obu stronach stołu.

– Przyjrzałeś się drzwiom? Hmm, nie jesteśmy Wydziałem Informacji – zaczyna oficer. – Jesteśmy z wywiadu marynarki[41].

Niewielkie biuro, filia kwatery głównej dystryktu, mieszczącej się w bazie Pearl Harbor, jest siedzibą 14th DIO. Zajmuje się głównie działaniami kontrwywiadowczymi. Od lat 20. XX wieku marynarkę zaprząta wzrost siły floty cesarskiej. Z czasem dopiero zainteresowano się rodzimymi dywersantami i radykałami. Zadaniem biura w Honolulu jest inwigilacja miejscowej ludności i ocena, na ile jest niebezpieczna dla floty w razie wybuchu wojny. Od agentów oczekuje się namierzania sympatyków, szpiegów i sabotażystów.

Kilpatrick na gwałt potrzebuje pomocy w tłumaczeniu stert materiałów w języku japońskim, ich kontrola należy do obowiązków biura. Oprócz dokumentów pozyskiwanych po kryjomu są też gazety, literatura i inne powszechnie dostępne barometry nastrojów Japończyków za granicą oraz w Honolulu.

– Potrzebni są eksperci językowi – wyjawia. – Ken mi powiedział, że biegle władasz japońskim i można ci zaufać. Potrzebujemy twojej pomocy. Jeśli zostaniesz zaakceptowany i nie odmówisz, będziesz pierwszym na świecie Amerykaninem pochodzenia japońskiego w randze agenta wywiadu marynarki.

Wada wątpi w uzyskanie akceptacji, marynarka bowiem nie przyjmuje do służby Amerykanów pochodzenia japońskiego[42]. Nie przejmuje się jednak, gdyż dzięki temu łatwiej będzie się wycofać, jeśli praca przestanie mu odpowiadać. Uznaje, że jako cywil będzie mógł po prostu odejść.

Po wstępnych formalnościach komandor przechodzi do bieżących wydarzeń.

– Pogadajmy o wojnie na Dalekim Wschodzie – zaczyna. – Japonia już zajmuje Mongolię i chyba nikt nie sądzi, że na tym poprzestanie. Zaatakuje ponownie, nie tylko w Chinach. Zapytam zatem: wóz albo przewóz? Po której jesteś stronie?

Wadę na moment ogarnia zdumienie, zastanawia się, czy aby dobrze słyszał. Chciałby powiedzieć: „Nie wiem, o co panu, u diabła, chodzi”. I nagłe olśnienie.

– Jestem lojalny wobec Stanów Zjednoczonych. W nich się wychowywałem, chodziłem do szkoły, tu mieszka moja rodzina – odpowiada. – Tylko przez pięć lat nie mieszkałem na Hawajach. Są moją jedyną ojczyzną.

Milknie, ale tylko na chwilę. Dociera do niego, że kapitan oczekuje czegoś więcej.

– Na emigracji nie żyje zbyt wielu obywateli Japonii. Zrzekłem się japońskiego obywatelstwa w 1928 roku. Nie było to takie łatwe.

– Wiemy o tobie więcej, niż się spodziewasz – słowa Kilpatricka wyrażają najwyższe uznanie dla FBI, na jakie potrafi się zdobyć. Federalni nie mają nawet placówki na Hawajach, całą robotę wykonują agenci delegowani z kontynentalnej części USA. – Możesz być pewien, że nie rozmawialibyśmy, gdyby znalazł się najdrobniejszy powód, by tego nie czynić.

Douglas Wada dowodzi swojej lojalności, ale odrzuca propozycję komandora. Znajduje się na rozdrożu. Chodzi nie tylko o wybór ścieżki kariery, lecz także tożsamości. Ma szansę służenia krajowi i ochrony uwielbianego miasta przed obcą ingerencją. Cesarstwo Japonii pragnie zwrócić nisei przeciw ojczyźnie, co wzbudza w nim gniew. Ma nadzieję, że otwiera się przed nim szansa na oddzielenie nieszkodliwych issei, takich jak ojciec, od tych czynnie wspierających japoński reżim. Służba zapewne oznacza dla rodzinnego kraju i miasta coś więcej niż zwykła posada – będzie potwierdzeniem lojalności społeczności, do której należy. Byłby zwerbowanym cywilem, ale nie ma wątpliwości, że służyłby w marynarce.

– Cóż, będę służył, zawsze gdy rząd tego zażąda.

– Świetnie, jesteś potrzebny – odparł Kilpatrick. – Od jutra. Ale nie możemy tego zrobić ot tak. Wymagana jest zgoda Waszyngtonu. Tymczasem chcemy, abyś pracował w niepełnym wymiarze. Będziesz miał ochotę przyjść, to przychodź. Będziemy płacić ci piętnaście dolarów co dwa tygodnie, trzydzieści dolarów miesięcznie.

Niezłe wynagrodzenie za coś w rodzaju zwykłej pracy biurowej.

– I jeszcze jedno – kontynuuje oficer. – Czy na razie nie mógłbyś znaleźć jakiejś pracy w japońskiej społeczności?[43]

Biura „Nippu Jiji”Honolulu7 lipca 1937 r.

„Sukcesy kolejnego chłopaka urodzonego na wyspie!!”. Douglas Wada wystukuje na maszynie chwytliwy nagłówek do tekstu o wyczynach Chikakiego „Eda” Hondy, niegdysiejszej honolulskiej gwiazdy baseballa i wychowanka liceum McKinleya.

W pewnej mierze biografia sportowca opisuje życie Wady, gdyby nie opuścił Japonii. Obaj byli gwiazdami drużyny McKineleya uczęszczającymi do liceum Heian. Honda jednak pozostał w Kioto i zapisał się na miejscowy uniwersytet. Od tamtej pory w meczach o mistrzostwo występował przed stoma tysiącami wiwatujących widzów. „Czegoś takiego nigdy nie widziano w Honolulu” – dopisuje Wada. Honda odwiedza rodziców i przed powrotem w sierpniu do Japonii udziela Wadzie wywiadu[44].

W prywatnej rozmowie wyraża zaniepokojenie możliwym wcieleniem do armii cesarskiej. A jednak wraca do Japonii. Koniec końców tak zdecydował, gdy miał wybór: wóz albo przewóz, by przywołać sformułowanie użyte przez Kilpatricka[45].

Artykuł, podobnie jak praca Wady w gazecie „Nippu Jiji” na stanowisku młodszego reportera i tłumacza, ma podwójne znaczenie. Z jednej strony przedstawia niezłą charakterystykę miejscowego nisei, co pasuje do zainteresowań głównie japońskich czytelników tej anglojęzycznej gazety. Z drugiej zaś daje okazję do przepytania mieszkającego w Japonii Amerykanina, który może co nieco opowiedzieć o nastrojach tamtejszego społeczeństwa, a też bezwiednie prezentuje poglądy wybitnego hawajskiego nisei coraz bardziej oddalającego się od Stanów Zjednoczonych – kraju, w którym się urodził.

Honda nie ma pojęcia, że rozmawia z początkującym agentem wywiadu marynarki wojennej. Douglas Wada, nieetatowy funkcjonariusz biura 14th DIO, wykonuje pierwsze zadanie pod przykryciem.

Ma do spłacenia zobowiązanie. Zbieranie informacji to więcej niż demonstracja umiejętności językowych. To także pokaz temperamentu właściwego dla stylu życia tajniaka. Musi wykazać się charakterem, którego oczekuje się od agenta. W materiałach szkoleniowych ONI napisano: „Każdy przejaw próżności, chełpliwości, niedbalstwa, nadgorliwości lub ignorancji w kwestiach technicznych wskazuje na osobę niekompetentną”[46]. Funkcjonariusze wywiadu oceniają jednak, że Wada jest wiarygodny, dyskretny i roztropny, czarujący oraz zaangażowany. Innymi słowy wie, jak pracować w zespole.

Wywiad wojskowy oglądany od podszewki rozwiewa niektóre z jego złudzeń. Mimo wczesnego wcielenia się w agenta pracującego pod przykryciem codzienność pokazuje, że potajemnych misji jest mniej, niż oczekiwał, czy na które miał tylko nadzieję. Wspomniane materiały ONI nie pozostawiają złudzeń: „Tylko zupełny żółtodziób próbuje sięgać po sensacyjne sposoby rodem z powieści brukowych. Do każdego śledztwa należy podchodzić naukowo, gdyż wymaga drobiazgowej analizy, logicznego rozumowania i rzeczowego zestawienia faktów”. Powyższe uzupełniają rozdziały o pracy z donosicielami, o technikach przesłuchań, sposobach poszukiwania tropów i wskazówek w powszechnie dostępnych danych, a nawet o dokonywaniu sabotażu.

Instrukcje też wyraźnie stanowią, że nie będzie angażowany do zadań ściśle policyjnych. Z jakichś powodów zatrzymywanie osób nie zawsze jest najważniejsze. „Śledztwa w wydaniu służby wywiadu marynarki[47] zwykle nie mają na celu natychmiastowego zatrzymania i wnoszenia oskarżeń” – czytamy w materiałach szkoleniowych. „Należy krok po kroku wykryć tożsamość, miejsce, zadanie i aktywności całych siatek szpiegowskich, dywersyjnych i propagandowych. Lecz nie po to, by rutynowo aresztować, ale nieustannie z bliska obserwować członków i ich działania. Dzięki temu potrafimy, w razie otwartych bądź deklarowanych aktów wrogości, pojmać całą organizację i sparaliżować działania wroga”[48].

Pracę w „Nippu Jiji”, co ważne, może zacząć z początkiem miesiąca, a właściciel gazety jest fanem baseballa. Z punktu widzenia agenta wywiadu redakcja jest świetnym miejscem do oceniania nastawienia lokalnej społeczności. Na Hawajach wychodzi kilkanaście japońskich gazet, ale „Nippu Jiji”należy do dwóch najważniejszych, drugą jest „Hawaii Hōchi”. Cieszy się popularnością wśród przyjezdnych japońskich robotników, wcześniej apelowała o poparcie dla ruchów społecznych na Hawajach, czym okazała upodobanie do organizacji, które mogą być zawadą podczas wojny.

Gdy po południu, po zamknięciu porannego wydania, pracownicy gazety się rozchodzą, Wada dyskretnie zabiera gotowy numer, dostarcza do biura 14th DIO i tam pisze na maszynie pobieżne résumé zawartości tytułu oraz relację z prywatnej rozmowy z baseballistą. Wywiązawszy się z powinności wobec obu pracodawców, w końcu rusza do domu.

Douglas Wada ma wgląd do świata kontrwywiadu i uświadamia sobie, że wojsko odnosi się podejrzliwie do niektórych instytucji istotnych w jego życiu. Ta nieufność wojskowych kładzie się cieniem na Kama Lane.

Chramy, w tym kompleks w dzielnicy Wady, budzą podejrzenia, gdyż oddają cześć cesarzowi. Duchowni buddyjscy i szinto często kierują szkołami języka japońskiego bądź w nich uczą. Wielu jest japońskimi agentami konsularnymi. Charakterystyczny dla polityki rządu Japonii ścisły nadzór nad religią sprawia, że aparat wywiadu wojskowego traktuje kapłanów i nauczycieli, jakby chodzili „na pasku Tokio”[49]. Co więcej, honolulskie chramy podobne są do japońskich państwowych budowli szinto, co także budzi podejrzenia[50].

ONI uważa, że utrudnia się mu działania przeciwko podejrzanym chramom na Hawajach. Kilpatrick poszukuje powiązań między zwierzchnikami świątyń a japońskim militaryzmem. Odkrywa, że kilku jest byłymi oficerami cesarskiej armii. Prosi o zgodę na deportację jednego z kapłanów, ale umowy dyplomatyczne między oboma państwami zakazują takich praktyk[51].

Wada zdecydowanie inaczej postrzega chramy w Honolulu, zwłaszcza ten z sąsiedztwa, znany od dzieciństwa. Trzy chramy Kotohiry, złożone z wielu obiektów, uważa za miejsca zgromadzeń i kultu wyznawanego przez rodziców oraz celebrowania ich kultury. Wielebny Misao Isobe wykorzystuje tereny świątynne także na cele pozakonfesyjne: do spotkań, urządzania zawodów sumo i łuczniczych, seansów filmowych połączonych z kwestą oraz dorocznych festynów dostępnych dla wszystkich.

Duchowny sprawuje pieczę nad trzema połączonymi sanktuariami, które razem są obficie zasilane datkami. Po zmilitaryzowaniu szintoizmu przez rząd japoński niektórzy zaczęli postrzegać gromadzenie się wokół Kotohiry Jinshy jako polityczną deklarację, a nawet mobilizację. Grupa wiernych Kotohiry liczy około 1500 osób[52].

Pierwszym finansowanym z pensji zakupem Wady był chevrolet. Miesięczna rata kredytu wynosi 45 dolarów. Kursuje nim wzdłuż King Street, między skupiskiem gmachów rządowych w centrum miasta a Kama Lane – japońskim sercem Kapalamy. To podróż między różnymi światami.

Wada się zastanawia, co władzom przyszłoby do głowy, gdyby zobaczyły, jak ojciec mozolnie ozdabia rzeźbami drewniane panele, doskonaląc snycerskie umiejętności z myślą o jakimś przyszłym chramie. Widziałyby w nim mężczyznę, dającego świadectwo wyznawanej wierze, czy potencjalne zagrożenie? Człowieka, który ceni religię wyżej niż Stany Zjednoczone?

Im dłużej pracuje w kontrwywiadzie, tym częściej myśli jak agent. I tym mniej podobają mu się odpowiedzi na te pytania.

[1] W 2007 r. latarnia morska Diamond Head trafiła na amerykański znaczek pocztowy.

[2] Ted Tsukiyama i Jim Tanabe 21 marca 2002 r. przeprowadzili z Douglasem Wadą obszerny wywiad, który stał się ważnym źródłem przy pisaniu tej książki. Rozmowa odbyła się z inicjatywy honolulskich weteranów wywiadu wojskowego, udostępniono ją Centrum Kultury Japońskiej na Hawajach. Według Mary Campany, bibliotekarki Centrum, rozmowę przeprowadzono w MIS Veterans Club of Hawaii (Klubie Hawajskich Weteranów Wywiadu Wojskowego) w ramach poświęconego weteranom projektu, prowadzonego przez Ośrodek Amerykańskiego Folkloru i Tradycji, działający przy Bibliotece Kongresu. Wydaje się, że zapis nie został przekazany do jej zbiorów.

[1] „Nippu Jiji”, 7 grudnia 1922 r.

[2] „The Honolulu Advertiser”, 6 kwietnia 1923 r.

[3] Wywiad w MIS Veterans Club of Hawaii. Nawet po latach na wspomnienie ciężarówki Wada prycha: „Co za cholerstwo”.

[4] Ponad 109 000 japońskich imigrantów stanowiło w 1920 r. czterdzieści trzy procent ludności Hawajów.

[5] Damon założył Moanalua Gardens w 1898 r. na 16 hektarach zapisanych mu w testamencie przez ostatniego żyjącego członka dynastii Kamehameha. Od jego śmierci w 1924 r. posiadłością zarządzają powiernicy.

[6] „The Honolulu Advertiser”, 12 sierpnia 1961 r.

[7] Hisakichi Wada vs Associated Oil Co., 27 Haw. 671 (1924). Kwotę kwestionowano w apelacjach w ramach sporów dotyczących sposobu obliczenia straty netto w postaci życia ludzkiego. Ostateczna kwota mogła być wyższa. Z rejestrów podróżnych wynika, że ​​po wypadku Hisakichi, jego żona Chiyo, córki i zięć również odwiedzili rodzinę w Japonii. Ich wujek jest wymieniony jako osoba kontaktowa w Japonii.

[8] A Sociological Study of Palama District Along King Street from Liliha St. to Pua Lane, Romanzo Adams Social Research Laboratory Records, 1929 r.

[9] Nie-Hawajczycy; także żargonowe określenie człowieka rasy białej.

[10] Wywiad w MIS Veterans Club of Hawaii. Douglas Wada później tak opisał ojca: „Był wymagający, i to bardzo”.

[11] Sadaichi Kubota w rozmowie z Tomem Ikedą 1 lipca 1998 r., Densho Visual History Collection, Honolulu, HI.

[12] „The Honolulu Advertiser”, 15 kwietnia 1928 r. Gazeta zamieściła tylko wzmiankę: „Żaden z wyjeżdżających skautów nie zostawił na kei smutniejszej grupy przyjaciół niż Wada”.

[13] Wywiad w MIS Veterans Club of Honolulu.

[14] W 1930 r. Kioto miało 765 142 mieszkańców, a Honolulu – 368 300.

[15] W Ameryce pierwsze amatorskie kluby powstawały w latach 30., a pierwsze ligi zawodowe – w latach 70. XIX w., a w Japonii – w latach 30. XX w.

[16]„Wada był jedynym Amerykaninem grającym w drużynie japońskiej, która przegrała pięć do czterech”. Tom Coffman, Inclusion: How Hawai’i Protected Japanese Americans from Mass Internment, Transformed Itself, and Changed America, Honolulu, University of Hawaii Press, 2021.

[17] Do 1924 r. Japonia uznawała amerykańskie potomstwo issei za własnych obywateli. Zatem nisei mieli podwójne obywatelstwo. Potem zmieniła prawo. Uzyskanie obywatelstwa japońskiego dla dziecka wymagało od rodziców issei zarejestrowania noworodka przed upływem czternastu dni od daty porodu.

[18] Wywiad w MIS Veterans Club of Hawaii. „Zrzekłem się obywatelstwa [japońskiego] w l928 r., przed wyjazdem do Japonii. Ale wówczas [w Japonii] się tym nie przejmowano”.

[19] Dick McDonald i Dick Patterson, Douglas Wada Remembers. Wada opowiedział wersję tamtego epizodu w wywiadzie udzielonym w MIS Veterans Club of Hawaii.

[20] US Arriving and Departing Passenger and Crew Lists, 1900–1959, Honolulu Hawaii, NARA, Records of the Immigration and Naturalization Service, 1787–2004; Record Group Number: RG 85, Roll Number: 188. O tragicznym losie statku informuje Dodatek B.

[21] W Hawaii Tourist Bureau’s Annual Report za 1930 r. czytamy: „W minionej dekadzie turyści zostawili na Hawajach 75 milionów dolarów”. Rocznie notowano ponad dwa tysiące odwiedzających, każdy wydawał przeciętnie około 500 dolarów. Wielki kryzys i strajk w żegludze przyczyniły się do zmniejszenia liczby przyjezdnych i wydawanych kwot. James Mak, Creating Paradise of the Pacific, University of Hawaii Economic Research Organization, University of Hawaii w Manoa, 3 lutego 2015 r.

[22] Wywiad w MIS Veterans Club of Hawaii.

[23] Spis ludności z 1930 r. oraz „The Honolulu Advertiser”, 12 sierpnia 1961 r.

[24]History of the Shrine, Hawaii Kotohira Jinsha, http://www.e-shrine.org/history.html.

[25]Kotohira Jinsha vs. McGrath, 90 F. Supp. 892 (D. Haw. 1950).

[26] Percy Koizumi [za] Karleen C. Chinen, Hawaii’s AJAs Play Ball—Part 1;Discover Nikkei, 2 marca 2016 r., https://discovernikkei.org/en/journal/2016/3/2/hawaii-aja-1.

[27] Chinen, Hawaii’s AJAs Play Ball—Part 1. Głównym kronikarzem hawajskiego baseballa był wielebny Chimpei Goto, autor The Japanese Balldom of Hawaii z 1919 r.

[28] „Honolulu Star-Bulletin”, 13 kwietnia 1936 r.

[29] Takeo Yoshikawa, Japan’s Spy at Pearl Harbor (Jefferson, NC, McFarland, 2020).

[30]Yoshikawa, Japan’s Spy at Pearl Harbor.

[31] Ibid.

[32] Obecnie East-West Center.

[33] Kenneth Ringle junior, w rozmowie z autorami. Charakteryzuje rodziców jako osoby bardzo towarzyskie, utrzymuje, że często wydawali niewielkie przyjęcia oraz zapraszali do domu gości. To istotne, biorąc pod uwagę prawdziwą pracę Ringle’a i jego coraz większe przekonanie, że Wada stanie się jej częścią.

[34]Obituary: Margaret Avery Ringle Struble, Navy Wife, „Washington Post”, 23 marca 1999 r., https://www.washingtonpost.com/archive/local/1999/03/23/obituaries/b8f180fd-8b3f-4ea8-87fd -efda84d3bcdf/.

[35] Theodore Searle jest jednym z „czterech jeźdźców Manoa”. Jako gracz „Wonder Teams” w latach 1924 i 1925 zdobył 110 punktów w sześciu meczach.

[36] Wywiad w MIS Veterans Club of Hawaii.

[37] Strój na podstawie zdjęć z dokumentów tożsamości, ale z lat późniejszych.

[38] Kenneth Ringle junior, w rozmowie z autorami.

[39] Kenneth Ringle junior, w rozmowie z autorami. „Zasadniczo zadaniem ojca było poznanie tylu Amerykanów pochodzenia japońskiego, ilu tylko zdoła. Traktował ich bardzo po przyjacielsku”.

[40] Wojska lądowe przyjmowały nisei, a niektóre jednostki Gwardii Narodowej sformowane na Hawajach w większości z nich się składały.

[41] Kenneth Ringle junior, w rozmowie z autorami. Wada przywołuje te szczegóły swojej pracy w wywiadzie w MIS Veterans Club of Hawaii.

[42] Wojska lądowe przyjmowały nisei, a niektóre jednostki Gwardii Narodowej sformowane na Hawajach w większości z nich się składały.

[43] Rozmowa kwalifikacyjna, choć dostosowana do żywego dialogu, opiera się na wspomnieniach Wady, którymi podzielił się w wywiadzie udzielonym w MIS Veterans Club of Hawaii w Honolulu. Odpowiedź po przyjęciu stanowiska i sugestia, by pracował w Honolulu pod przykryciem, są cytatami ze wspomnianego wywiadu.

[44] „Nippu Jiji”, 9 lipca 1937 r., dostęp za Hoji Shinbun Digital Collection, https://hojishinbun.hoover.org.

[45] Honda w 1941 r. zrzekł się obywatelstwa amerykańskiego. Został agentem wywiadu cywilnego, przesłuchiwał słynnego pilota Gregory’ego „Pappy’ego” Boyingtona. W późniejszych latach życia Wada z pewną dozą sympatii wyrażał się o Hondzie, zakładał, że został zmuszony do służby: „Mogli mnie powołać. Byli dokładni, bardzo. Tak jak innego nisei, Chika Hondę. Został wcielony”. Mimo upływu dziesiątków lat Wada nie wymazał z pamięci kolegi baseballisty.

[46] Autor tych materiałów szkoleniowych, położnik, który został szpiegiem, Cecil Coggins, pracował wówczas na Hawajach, w centrali 14th DIO na terenie bazy w Pearl Harbor. Cytat pochodzi z wydania z 1941 r. i wyraża podstawowy etos ONI.

[47] Naval Intelligence Service (NIS; Służba Wywiadu Marynarki) – nadzorowane przez szefa sztabu operacji morskich – powstało z ONI, stosownego wydziału działającego przy szefie sztabu operacji morskich oraz agentów rezydujących w bazach floty i na okrętach. Wspomniane materiały szkoleniowe przeznaczone były dla wszystkich wymienionych. Wada jednak działał wyłącznie w strukturach ONI.

[48]ONI Training Manual for personnel assigned to investigations sections of Naval Intelligence Service, Office of Naval Intelligence, US Navy, 1941.

[49] W miarę upływu czasu pogląd się umacniał. „W jakimś stopniu jedni i drudzy wykonują rozkazy z Tokio lub – co praktycznie oznacza to samo – słuchają poleceń religijnych przywódców w Japonii”. Office of Naval Intelligence, notatka: „Subject: JAPANESE INTELLIGENCE AND PROPAGANDA IN THE UNITED STATES DURING 1941”, December 4, 1941.

[50] Pewnego dnia sędzia zauważy, że „obecność torii