Sypiając z Katem - Barbara Mądrowska - ebook

Sypiając z Katem ebook

Barbara Mądrowska

4,5

Opis

„Sypiając z Katem”, to kontrowersyjna historia opowiadająca o nieszczęśliwej miłości młodej Mili do Maksima, brutalnego i egoistycznego Kata, dla którego kobieta jest tylko narzędziem do zaspokojenia fizycznych potrzeb. Jej wrażliwość przy jego bezduszności i agresji nie jest cechą, która może pomóc w przetrwaniu i walce o piękniejsze jutro. Nie jest to opowieść o gorącej i namiętnej miłości, tu dominuje płacz, ból i łzy, a każda nadzieja na zmiany, kończy się cierpieniem ciała i duszy…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 531

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (36 ocen)
24
7
4
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Aeksabdra

Nie oderwiesz się od lektury

Ociekająca sexem, brutalnością, naiwnością, a jednak mimo to ciekawa historia i wciągająca. Jak komuś to nie przeszkadza, to polecam.
00
LidiaGG

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze napisane trudny temat bez happy endu zaskakująca lektura polecam czyta sie wybornie
00
Barbara-7890

Nie oderwiesz się od lektury

pomimo kilku małych ale naprawdę wciągnełam się w te historię
00
Bitles

Dobrze spędzony czas

Naprawdę niezła. Byłam zaskoczona , bo ostatnio unikam polskich autorek z powodu wielu rozczarowań. Chciałabym tylko, zeby na legimi pojawiła się druga część.
00
martaszczu66

Nie oderwiesz się od lektury

jest i moja perełka uwielbiam tą ksiązke i polecam z całego serca 👌.
00

Popularność




Barbara Mądrowska

Sypiając z Katem

© Barbara Mądrowska, 2021

„Sypiając z Katem”, to kontrowersyjna historia opowiadająca o nieszczęśliwej miłości młodej Mili do Maksima, brutalnego i egoistycznego Kata, dla którego kobieta jest tylko narzędziem do zaspokojenia fizycznych potrzeb. Jej wrażliwość przy jego bezduszności i agresji nie jest cechą, która może pomóc w przetrwaniu i walce o piękniejsze jutro. Nie jest to opowieść o gorącej i namiętnej miłości, tu dominuje płacz, ból i łzy, a każda nadzieja na zmiany, kończy się cierpieniem ciała i duszy…

ISBN 978-83-8245-702-5

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Prolog

Zdarzyło ci się kiedyś stracić wszystko, co masz w jednej sekundzie? Mnie właśnie to spotkało, a co gorsze nie wiem nawet co straciłam, bo poza utratą całego swojego dotychczasowego życia, straciłam też pamięć.

Wszystko, co pamiętam, to jak obudziłam się otoczona trawą, tak pięknie wtedy pachniała… byłam pewna, że leżę na łące i właśnie ucięłam sobie drzemkę, lecz, kiedy podniosłam głowę zobaczyłam wokół siebie… pustkę. Nic, pusta, mało uczęszczana droga między zarośniętymi polami, kilka drzew, wrony kraczące nad głową i ja. No właśnie, ja… nie wiedziałam kim jestem, skąd jestem i co tam robiłam. Nie miałam pojęcia dokąd iść i kogo szukać. Spojrzałam na siebie, na różowej bluzce miałam ślady krwi, chyba nie mojej, bo nie zauważyłam na swoim ciele żadnych ran, jedynie głowa bardzo mnie bolała. Wyczołgałam się z rowu, w którym leżałam, na drogę i szłam nią z nadzieją, że kogoś spotkam. Nie wiem, jak długo to trwało, ale umordowana dotarłam na przedmieścia i wtedy spotkałam Katię, niewysoką blondynkę, która biegła z psem. Dopadłam do niej jakby była ostatnim człowiekiem na planecie. Na szczęście mi pomogła, zabrała mnie do swojego mieszkania i dała czyste ubrania i kolację. Niewiele mogłam jej o sobie opowiedzieć, mimo tego nie zostawiła mnie samej, a następnego dnia rano zawiozła do lekarza. Byłam potłuczona, ale zdrowa, nie miałam przy sobie żadnych dokumentów, więc nawet nie wiedziałam w jakim jestem wieku. Lekarz po badaniach uznał, że mam około osiemnastu lat, do dziś nie wiem, skąd to wiedział, ale co to za różnica, po badaniu ginekologicznym dowiedziałam się również, że nie zostałam zgwałcona, super, niestety nadal niczego nie pamiętałam. Katia zabrała mnie do siebie i długo rozmawiałyśmy, dowiedziałam się przy okazji, że jestem w Moskwie. Katia mieszkała na obrzeżach miasta, w mało przyjemnej dzielnicy, ale wszyscy się tu do niej uśmiechali. Jej mieszkanie składało się z sypialni, salonu, małej kuchni i jeszcze mniejszej łazienki. Spałyśmy obie w sypialni, Katia na swoim łóżku, a ja na rozkładanym fotelu, który pożyczyłyśmy od sąsiadki.

Opowiadała mi trochę o sobie, uciekła z domu cztery lata wcześniej, miała wtedy szesnaście lat, zamieszkała z babcią, która niestety po trzech latach zmarła. Katia pracowała jako kelnerka w jednym z lepszych klubów nocnych w mieście. Kiedy spytałam czemu mieszka w takim miejscu, zarabiając w drogim klubie zaśmiała się tylko i powiedziała, że to nie takie proste. Więcej już nie pytałam.

Spędzałam kolejne dni na przeglądaniu lokalnych wiadomości i szukając wskazówek. Czytałam wszystkie informacje o wypadkach, porwaniach i zaginięciach, nic nie pasowało do mnie. Nikt mnie nie szukał i nikt mnie nie znał, żyłam, jak w nie swoim świecie, pełnym obcych ludzi, nie istniałam, nie znałam nawet swojego imienia. Katia nazywała mnie Mila, nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się to imię.

Kiedy minął miesiąc, a ja wciąż nie mogłam do niczego się dokopać, postanowiłam zacząć nowe życie. Nie miałam niczego i w zasadzie wegdług prawa nie istaniałam, a pracodawcy niechętnie patrzyli na kogoś, kto nie ma dokumentów. Wtedy Katia zaproponowała mi pracę w jej klubie. Zabrała mnie w sobotę wieczorem ze sobą do pracy, żebym mogła porozmawiać z kierownikiem.

Zamarłam na widok lokalu, dwa długie bary ciągnęły się chyba w nieskończoność, kilkunastu barmanów ubranych w idealnie uszyte, białe koszule, bez wytchnienia podawało drinki, skąpo ubrane kelnerki biegały sprawnie z tacami między stojącymi na środku stolikami, a pod ścianą stała szeroka scena z kilkoma rurami do tańca. Katia posadziła mnie przy barze, a sama pobiegła się przebrać, po niecałej godzinie podszedł do mnie wysoki, szarooki mężczyzna koło trzydziestki. Nogi się pode mną ugięły jak go zobaczyłam, on poczuł chyba coś podobnego, bo patrzył na mnie z rozdziawioną buzią i się nie odzywał, dopiero po chwili się przedstawił, ale w dupie miałam co mówił, wtedy ważne dla mnie było jak na mnie patrzył, po kilku minutach pociągnął mnie za rękę, prowadząc na zaplecze, bałam się czego będzie chciał, ale niepotrzebnie, bo okazał się naprawdę fajnym, wesołym facetem. Omówił ze mną warunki pracy i wynagrodzenia. Miałam zacząć od przyszłego tygodnia na początek jako kelnerka, a przy okazji nauczyć się tańca na rurze.

Tak oto zostałam tancerką w klubie „Czarna Róża”, ale to nie tu przeżyłam swój koszmar… koszmar przeplatany miłością do Kata.

Rozdział 1

— Mila —

Przez sen słyszę, jak Katia rozmawia z psem, kocham tę dziewczynę, psa zresztą też. Otwieram oko i zerkam na wiszący na ścianie zegarek, cholera, nie ma jeszcze południa, spałam raptem cztery godziny. Praca w nocy ma ten minus, że cała doba jest przestawiona i na nic nie ma czasu. Tej nocy serio miałyśmy zapierdol, jakiś bogaty gnojek robił sobie u nas wieczór kawalerski. Ja z trzema dziewczynami tańczyłyśmy na rurach, umowa była taka, że się nie rozbieramy, od tego były inne laski. Niestety panowie po paru głębszych nie potrafili utrzymać rąk przy sobie i kilku wyleciało z niezłym hukiem. Pan młody też się nie popisał, do rana pieprzył dziwki w VIP-roomie, nie kumam takich gości, po chuj się w ogóle żenią? Zresztą w dupie to mam, dla mnie ważne, że to nie ja musiałam mu dawać dupy. Bogate staruchy, którzy ślinią się na widok mojego tyłka to wystarczająco dużo jak dla mnie, a jakbym jeszcze musiała się puszczać, to chyba bym się zabiła.

Dobra czas podnieść się do pionu i coś zjeść. Zanim jednak to zrobię słyszę Katię.

— Stara, wypad z sypialni!

Oho! Zaczyna się, otwieram oczy i zamieram. Laska stoi nade mną ubrana w czarną, koronkową bieliznę i pończochy na pasie.

— Kurwa, wybierasz się gdzieś? — pytam i wygodnie układam się na łóżku, patrząc w jej wściekłe oczy.

— Nie, ty się wybierasz! Zapomniałaś? Mówiłam ci wczoraj, że się umówiłam.

Kurwa! Na śmierć zapomniałam. W myślach klepię się w czoło. Trudno muszę się zwlec z łóżka i opuścić bezpieczną przystań zwaną domem.

— Dobra — sapię, udając zmęczoną — już! Długo macie zamiar się kotłować? — mrugam okiem i wchodzę do łazienki.

— Aż skończymy — śmieje się i oblizuje usta.

Zazdroszczę jej faceta, ja jak do tej pory nie miałam żadnego, przed utratą pamięci nie wiem czy miałam w ogóle jakiegoś, a później też nie. Na początku myślałam, że Sasha, kierownik klubu, będzie tym moim pierwszym, ale szybko się okazało, że to nie mój typ. Owszem jest zajebiście przystojny i bardzo fajny, ale przez jego łóżko przetaczają się tabuny lasek, ja niestety nie mam ochoty być jego panienką na jeden raz, więc zostałam z nim na koleżeńskiej stopie. Katia jest z Dymitrem od roku, to świetny facet, widać, że bardzo ją kocha. Pracuje jako przedstawiciel handlowy i często wyjeżdża, dlatego jak już mogą się spotkać, to ja ulatniam się na jakiś czas.

Szybko ogarniam swoje już trochę zbyt długie, czarne włosy i związuję je w dużego, wysokiego koka na czubku głowy, na rzęsy, które też mam czarne nakładam cienką warstwę tuszu, a na usta błyszczyk. Naciągam na dupsko dżinsy, a na górę długi sweter w kolorze zgaszonego fioletu. Zanim wyjdę z łazienki słyszę głos Dymitra i trzaśnięcie drzwi do sypialni. Zakochańce, uśmiecham się sama do siebie, im już dobrze, a ja? Nawet nie mam planów na dzisiaj. Dobrze, że pogoda jest ładna i mimo kwietnia jest ciepło. Zgarniam z przedpokoju torebkę i słyszę pojękiwania Katii. Bez słowa wychodzę z domu i ruszam przed siebie pusta ulicą.

Pięknie pachnie świeżo skoszona trawa z pobliskiego parku, zaciągam się głęboko i czuję coraz większy głód, moje nogi same idą w kierunku naszego ulubionego, małego baru na końcu ulicy, często tu jadamy. Siadam przy stoliku obok okna i patrzę na przechodzących ludzi. Nagle czuję na sobie czyjś wzrok i nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Nerwowo rozglądam się po lokalu, ale poza barmanką nikogo tu nie ma, szybko odganiam od siebie przykre myśli i macham ręką do dziewczyny za barem. Jak zawsze zamawiam smażonego dorsza, ziemniaki i zestaw surówek. Zanim dostanę swój obiad na moim stoliku ląduje ulubione czekadełko, razowy chleb i swojski smalec. Boże jakie to dobre, dla samego tego smaku warto zamówić tu obiad. Znów to samo! Ktoś na mnie patrzy, kurwa czuję to! To nie jest wzrok kogoś, kto się po prostu zagapił, ktoś ewidentnie mnie obserwuje i wiem to! Wyglądam przez okno w poszukiwaniu… no właśnie kogo? Za szybą nikogo nie ma, nawet żaden samochód nie stoi w pobliżu na tyle, żeby ktoś mógł mnie z niego obserwować. A może to ze mną jest już coś nie tak. Od dwóch lat gapią się na mnie niewyżyci faceci, to może mi się na mózg rzuciło od tego.

Wkładam do ust kolejną kromkę chlebka i oblizuję opuszki, które ubrudziłam smalcem. Kurde szybciej niech dają ten obiad, bo chlebkiem się najem.

Wciąż rozglądając się wokół siebie zaczynam jeść w końcu swój obiad, jak zwykle ryba jest pyszna, idealnie usmażona i bardzo soczysta. Jem z takim apetytem, że sama się zastanawiam, gdzie to mieszczę. Moje całe sto sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu nie dają zbyt dużego pola do popisu, jeśli chodzi o jedzenie. Czuję, jak pękam, na szczęście do pracy mam na siedemnastą i najpierw dwie godziny kelnerowania to trochę się rozruszam. Taniec z pełnym brzuchem nie skończyłby się dobrze. Po skończonym obiedzie spoglądam na zegarek, minęły dwie godziny, może już skończyli. Posiedziałabym jeszcze trochę, ale czuję się, jak na widelcu. Jest mi nieprzyjemnie i dziwnie. Chyba czas do domu, trudno może Katia mnie nie zje.

— Oleg —

Piąty dzień jeżdżę za tą laską i co? I nic kurwa, z nikim się nie spotyka, prosto z pracy do domu, a z domu do pracy. W tym burdelu tylko kręci tyłkiem przy rurze, choć nie powiem robi to zajebiście, sam czasem miałem ochotę wcisnąć rękę w te jej koronkowe majteczki i sprawdzić, czy między nogami też jest taka gorąca. W sumie laska, która tak się pręży przy rurze musi też mieć temperament w łóżku. Na samo wspomnienie jej idealnego, młodego ciała i tych zgrabnych cycków, które idealnie wpasowałyby mi się w dłoń, kutas mi się podnosi. Odkąd za nią łażę nie ruchałem ani razu. Chętnie wziąłbym ją od tyłu przy tej rurce i przerżnął tak mocno, że by prosiła, żebym skończył. Zawsze siadam w pierwszym rzędzie stolików, żeby jakiś stary, napalony oblech nie zasłaniał mi widoku. Nie wiem, po co szef kazał ją śledzić i czego od niej chce, ale mi ten układ pasuje. Od prawie tygodnia każdy wieczór spędzam w knajpie, siedząc wygodnie w fotelu ze szklanką whisky i patrzę na dziwki tańczące na rurach, tylko głupi by się nad tym zastanawiał. Mila różni się od reszty tancerek, wszystkie laski wypinają cycki i dupy, tylko czekając, aż ktoś wsadzi im za majtki kasę. Nie obchodzi je nic poza gotówką, Mila wychodzi na scenę tańczyć, to jest jej świat i od pierwszego kroku na podeście jej twarz się zmienia. Ucieka w taniec i robi to z pasją i całą sobą, może właśnie to mnie w niej urzekło. Jej lekko zmrużone oczy i napięte mięśnie nóg w tych niebotycznie wysokich szpilkach poprawiały mi krążenie na tyle skutecznie, że flaczały mi nogi za to fiut twardniał do bólu. Gdyby tylko była taka możliwość, to każdą kasę bym dał, żeby mieć ją pod sobą. Zatopić kutasa w tych pięknych usteczkach i posuwać całą noc… Mmm… tak, to jest coś, czego bym teraz potrzebował. Niestety, siedzę w jakimś pustostanie i patrzę przez lornetkę, jak Mila pochłania kolejną kromkę chleba ze smalcem, kurwa, prawdziwa słowianka, do tego obrazka pasowałby jeszcze kiszony ogórek i szklanka czystej. Ja pierdolę, jeszcze palce oblizuje… no zaraz będę musiał sam sobie zwalić, bo dłużej nie wytrzymam.

W końcu zaczęła jeść widelcem, kurwa, jej palce wędrujące do ust doprowadzały mnie do obłędu. Teraz przynajmniej je jak każdy człowiek, a ja mam kilka minut na to, żeby wyjść z budynku i schować się w jakimś dogodnym miejscu. Staję po drugiej stronie ulicy i patrzę, jak wychodzi. Od razu kieruje się w stronę domu, chyba za bardzo się na nią gapię, bo zaczyna się rozglądać. Przyspiesza kroku i już prawie biegnie, pewnie ma nadzieję, że zauważy kto zaczyna dotrzymywać jej kroku, głupia, jesteśmy kilkanaście metrów od jej bloku, nie będę za nią biegł. Siadam z papierosem na ławce i czekam, aż będzie wychodzić do pracy.

Siedzę tak do prawie szesnastej, dziś wychodzi wcześniej, niż zwykle, ale mi to nie przeszkadza. Niestety jest z nią koleżanka, z którą mieszka i pracuje w klubie. Idę po drugiej stronie ulicy wpatrzony w ekran smartfona, a przynajmniej tak to wygląda. Ich droga do klubu jest zawsze taka sama, wsiadają w autobus i wysiadają dwie ulice od lokalu, ja w tym czasie jadę za nimi samochodem, aż dziwne, że po tych kilku dniach, żadna się nie zorientowała, że ktoś za nimi łazi. Daję im czas i nie wchodzę zaraz za ich plecami. Doskonale wiem, gdzie są. Podpalam fajkę i głęboko zaciągam dym, dziś jakoś dziwnie sporo gości się schodzi. Gaszę peta i szybko idę na pierwsze piętro, siadam przy barze i zamawiam czarnego ruska, tak na dobry początek wieczoru. Biorę od barmana swoją szklankę i kieruję się do stolika, niestety te najbliżej sceny są już zajęte, usadawiam się z boku sali i czekam na tego czarnego anioła, który za chwilę pokaże rogi.

Rozdział 2

— Maksim —

Siedzę w samochodzie na parkingu przed jakimś hotelem i nerwowo spoglądam na złoty zegarek na ręce. Od dwóch tygodni obserwuję tego faceta, żeby poznać jego zwyczaje, tryb życia, pracy i jebane pory posiłków. W swojej robocie nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd, każdy niewłaściwy ruch może się dla mnie źle skończyć. Od dziesięciu lat skutecznie udaje mi się unikać kontaktów z naszymi krajowymi organami ścigania, doskonale wiedzą kim jestem, ale dopóki nie pcham im się pod nos, przymykają oczy na moją działalność, w sumie odwalam za nich część roboty.

Ta akcja miała być rutynowa, niestety facet zamiast jutro przygarnął sobie dziwkę już dziś. Ruchania poza koleją mu się zachciało. On ma obrobionego fiuta, za to ja spieprzony plan. Mam dwa wyjścia, albo rozwalić typa razem z panienką, albo czekać, aż skończą. Żadna opcja mi nie odpowiada, nie lubię zmieniać planów ani zabijać kogoś, na kogo nie mam zlecenia. Nie mogę czekać do jutra, dziś jest ostateczny termin na odstrzał gościa. Dam mu bzyknąć ostatni raz przed śmiercią, niech tam. Czekam zamknięty w samochodzie, aż dziwka łaskawie skończy swoją robotę i wyjdzie z hotelu.

Mija kolejna godzina, a ja czekam, jak kołek, mój telefon dzwoni co kilkanaście minut, ale nie muszę patrzeć na ekran, bo doskonale wiem kto się dobija. W końcu lekko zirytowany odbieram, a gość po drugiej stronie nie bardzo jest zachwycony, że cel nadal chodzi po świecie.

— Ja pierdolę — warczę, zaciskając dłoń na kierownicy — jest z jakąś dziwką.

— Gówno mnie to obchodzi! Za kwadrans ma nie żyć, nie za to ci płacę, żebyś litował się nad jakąś suką.

— Nie umawialiśmy się na nią, za nią mi nie płacisz — warczę i otwieram usta, żeby coś dodać, ale facet mnie uprzedza.

— To ją też ci zlecam. Zapłacę ci dodatkowo za tę kurwę, ale za dziesięć minut chcę mieć pewność, że on nie żyje.

Facet się rozłącza, a ja wyciągam moją ulubioną Berettę i tradycyjnie sprawdzam magazynek, mimo że sam go rano ładowałem. Wchodzę spokojne do holu hotelu i z uśmiechem na ustach i pistoletem w kieszeni podchodzę do recepcjonistki, która na mój widok wstaje i poprawia bluzkę na biuście. Pytam grzecznie, w którym pokoju zatrzymał się Władimir Pietrow, ale szybko się orientuję, że panienka zamiast mnie słuchać to wgapia się w moją twarz jakbym był co najmniej kosmitą. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak działam na kobiety, a przynajmniej na te, które nie wiedzą kim jestem, mam w końcu lustro w domu. Opieram łokcie o ladę, lekko pochylając do przodu i z cichym westchnieniem opuszczam wzrok na na jej rozpiętą na biuście koszulę.

— Może chciałabyś — mruczę zadowolony, że lasce miękną kolana — pójść ze mną na kawę? — uśmiecham się jeszcze szerzej, pokazując pełen garnitur białych zębów.

Kurwa, ale ta laska jest pusta, od razu mówi mi numer pokoju, a żeby jeszcze bardziej ją podkręcić chwytam jej dłoń i składam na niej delikatny, choć nieco zbyt długi pocałunek, obrzydlistwo, ale dziewucha, aż wypieków dostaje, biedna…

Wjeżdżam windą na siódme piętro i szybko, chociaż cicho kieruję się do pokoju trzysta dwa. Odbezpieczam broń, zakładam tłumik i otwieram drzwi, od razu słyszę głośne jęki i dyszenie tego sukinsyna. Stękają tak głośno, że nawet jakbym wystrzelił teraz szampana to i tak by nie usłyszeli. Idę za odgłosami i staję w progu, patrzę, jak dziwka ujeżdża swojego konika, w zasadzie panienka jest niczego sobie, szerokie biodra i zgrabne, jędrne pośladki szybko podskakują na facecie, a jej stęki nawet mnie zaczęły podniecać. Oj, dziś muszę coś wydymać…

— Dobry wieczór — odzywam się głośno i wchodzę pewnie do sypialni.

O ja pierdolę! Laska skacze, piszczy i krzyczy, a przy okazji pokazuje resztę swojego zacnego ciała.

— Milcz kurwo! — warczę i wymierzam jeden strzał prosto w serce.

Dziewczyna pada na podłogę i patrzy pusto w sufit, a ja odwracam głowę w stronę swojego celu, facet leży, jemu też już leży i, zanim się do mnie odezwie, celuję w jego głowę.

— Pozdrowienia od Siergieja — facet otwiera usta, ale jestem szybszy, pociągam za spust i patrzę, jak ściana za jego głową pokrywa się rozbryzganą krwią.

Spokojnie chowam broń i wychodzę z pokoju, kierując się do tylnego wyjścia z budynku, nie mam zamiaru patrzeć na tę pustą laleczkę, która śliniła się na mój widok. W samochodzie wyciągam telefon i dzwonię, że sprawa załatwiona.

Nie mam humoru, mam ochotę na dobrą whisky i dobrą dziwkę. Jadąc przez miasto przypominam sobie o miejscu, w którym nie byłem już chyba ze dwa lata, włączam kierunkowskaz i zmieniam szybko trasę.

Siedzę w „Czarnej Róży” i rozglądam się po lokalu, od razu wyłapuję wszystkie zmiany, jeśli chodzi o wyposażenie czy obsługę. Jest kilku nowych barmanów, parę nowych, całkiem niezłych kelnerek kręci się między stolikami, bo ludzi jest dziś sporo. Piętro niżej słychać już muzykę klubową i pisk nastolatek. Tu póki co jest jeszcze względny spokój. Wzrokiem przywołuję kelnerkę i czekam, aż ruszy swoje zgrabne ciało. Wiem czemu się nie wyrywa, strach jaki budzę skutecznie ją hamuje. W końcu z paniką w oczach podchodzi do mnie piękna blondi w krótkiej sukience, zatrzymuje się obok i próbuje na mnie nie patrzeć.

— Jak masz na imię? — pytam i patrzę, jak dziewczyna zaczyna się trząść.

Lubię, jak ludzie reagują strachem na mój widok. Może jestem pojebany, ale lubię. Mój popieprzony ojciec wbijał mi od urodzenia do głowy, że tylko budząc strach będę mieć szacunek. Nie wiem, czy naprawdę tak jest, ale do tej pory działało. Nie odrywam oczu od przerażonej dziewczyny i bezceremonialnie mierzę jej ciało wzrokiem.

— Imię! — prawie krzyczę.

— Katia — odpowiada prawie bezgłośnie i szybko oddycha od czego zajebiście seksownie unoszą jej się cycki.

— No, czyli można — uśmiecham się, na co dziewczyna jeszcze bardziej się spina, fajna jest, chętnie zajrzałbym jej między nogi, ale to nie tym razem, dziś potrzebuję kogoś z doświadczeniem — podwójną szkocką z lodem — mówię i macham dłonią, żeby odeszła, jeszcze brakuje, żeby z nerwów zemdlała.

Po chwili na stoliku widzę swój alkohol, upijam od razu duży łyk i rozkoszuję się przyjemną chwilą spokoju, za cjhwilę wypuszczą dziwki i zaraz któraś będzie podtykać mi tyłek pod nos, licząc na napiwek, nie, żebym nie lubił dobrych dup, ale dziś muszę się najpierw rozluźnić. Wypijam kolejną szklankę i patrzę na jakąś rudą dziwkę przy rurze, aż nagle na scenę wchodzi młoda dziewczyna, kurwa, wygląda jakby była niepełnoletnia. Jej rozpuszczone, czarne włosy sięgają jej prawie do pasa, idzie wolnym krokiem na wysokich szpilkach i staje przy rurze na środku podestu. Ma na sobie białą bieliznę, która kontrastuje z jej ciemną cerą. Nie jest zwykłą dziwką, inaczej się rusza, inaczej patrzy. Bezwiednie wstrzymuję oddech, kiedy obejmuje dłonią metalową rurę i czkam na jej ruch. Obraca się w tańcu, a ja czuję, że nie oddycham, dopiero po chwili orientuję się, że gapię się na nią z otwartymi ustami jak jakiś kretyn, rozglądam się po pełnej sali i widzę, że nie tylko ja tak na nią reaguję. Podnoszę szklankę do ust w nadziei, że ten stan mi minie i czuję na ramionach delikatny uścisk.

— Maks… — od razu poznaję głos Stelli — ile to już czasu cię nie było?

— Sporo — odpowiadam i sadzam ją sobie na kolanach, ale kątem oka spoglądam na czarnulkę przy rurce, w sumie sam nie wiem czemu.

— Gotowa na ostre wrażenia? — pytam, choć znam odpowiedź, Stella nigdy nie odmawiała.

Ze szklanką w ręce idę za nią, spoglądając na jej nęcący tyłek, ale zanim przekroczę próg pokoju zerkam ostatni raz na małą przy rurze, opiera się o nią plecami z nogami rozstawionymi dość szeroko i powoli zjeżdża w dół, pierdolę, wygląda jakby ta rura w nią wchodziła. Mój kutas już ledwo mieści się w spodniach i muszę sobie ulżyć. Popijam drinka i zamykam za sobą drzwi.

Stella siedzi na stoliku i wiem, że po mojej minie już widzi, że się dziś napracuje. Podchodzę do niej i chwytam za włosy przesadzając ją na kanapę, ma teraz usta na wysokości mojego krocza i o to chodzi. Bez zaproszenia rozpina mi spodnie i ściąga je do kolan. Wpycham w jej usta swojego kutasa i z uśmiechem patrzę, jak się nim krztusi. Owszem, natura sowicie mnie obdarowała i doskonale wiem jak to wykorzystać. Upajam się widokiem łez płynących z jej oczu, kiedy końcówka mojego penisa uderza w tylną ścianę jej gardła. Nie zwalniam tempa, coraz mocniej pieprzę jej usta, przyciskając jej głowę do krocza, kurwa, jak mi dobrze, jej język świetnie współpracuje i ślizga się po moim prąciu, dając przyjemny poślizg, słyszę, jak powstrzymuje odruch wymiotny i zaciska na moich biodrach palce. Długo nie pociągnę, czuję dreszcze i zajebiście przyjemne drżenie w dole brzucha, spoglądam z góry na jej duże, trochę już zużyte piersi i wiem, że zaraz wystrzelę, próbuję się powstrzymać, spinając mięśnie, ale nie daję rady i kiedy Stella łapie mnie za jądra wybucham, kurwa, co za ulga, czuję, jak mój fiut pulsuje i wylewa z siebie strumienie spermy. Nie przestaję poruszać biodrami i czekam, aż Stella połknie wszystko do ostatniej kropli. Jak już jestem dokładnie wylizany wyciągam go z ust dziewczyny i obracam ją tyłem do siebie, wyjmuję z kieszeni gumkę i szybko naciągam na lekko zmęczonego członka. Odsuwam cienkie majtki z jej zgrabnego, wypiętego tyłka i łapię swój sprzęt w dłoń. Pocieram główką o jej mokre krocze i czuję, jak znów sztywnieje, jednym ruchem wchodzę w nią do samego końca i słucham krzyku połączonego z jękiem. O tak! O to właśnie mi chodzi. Przyciskam jej głowę do oparcia kanapy i pieprzę mocno i boleśnie. Wyciągam prawie całego z jej rozepchanej dziury i ponownie z całej siły wbijam się do końca, dziewczyna próbuje się wyrywać, ale zaciskam na jej włosach swoje palce i pociągam do tyłu, wyginając jej plecy. Syczy z bólu, ale mnie to kręci, znów próbuje się wyrwać, o nie słoneczko, już zapomniała suka jedna, że ze mną tak się nie gra. Jednym ruchem łapię ją za biodra i przyciskając do siebie odsuwam się o pół kroku w tył, odciągając tym samym jej twarz od oparcia. Łapię jej ręce i zaplatam na plecach, tym razem dociskam jej wierzgające ciało do siedziska, jest teraz jeszcze bardziej wypięta, a ja mogę wchodzić w nią głęboko i szybko. Jej krzyki są skutecznie tłumione przez kanapę, trzęsie się, a jej nogi przy każdym moim ruchu próbują się zacisnąć. W dupie mam, że ją boli, mogła się nie wyrywać. Jestem wypity i wkurwiony, to będzie długa akcja, w takich sytuacjach jestem mocno niewyżyty. Posuwam ją coraz brutalniej, biedna nie ma już siły jęczeć, słyszę tylko jej głośne dyszenie i popiskiwanie. Dźwięki uderzeń moich bioder w jej wypiętą dupę są coraz szybsze i głośniejsze, mimo bólu wiem, że zaraz dojedzie, czuję jak rytmicznie zaciska się na moim kutasie, przyspieszam ruchy i uderzam dłonią w jej pośladek. Głośny, orgazmiczny jęk wyrywa się z jej gardła, a mój członek tonie w silnym skurczu jej mięśni. Głośno sapie i chce się podnieść, a ja uśmiecham się do siebie… o nie dziewczynko, to jeszcze nie koniec naszej zabawy…

Rozdział 3

— Mila —

Schodzę ze sceny i czuję, jak moje stopy pulsują boleśnie w butach, od razu je zdejmuję i idę z nimi w ręce do baru, siadam na krześle i narzucam na siebie cieniutką, lekko przejrzystą tunikę. To był wyjątkowo wyczerpujący występ, sama nie wiem czemu. Teraz czeka mnie godzina przerwy i znów na scenę, dostaję od Igora wysoką szklankę z sokiem. Lubię tego chłopaka, został przyjęty do pracy za barem tego samego dnia co ja i oboje byliśmy w mega nerwach, może dlatego tak przypadliśmy sobie do gustu. Igor jest wysokim blondynem o niebieskich oczach, nie jest wyjątkowo piękny, ale ma urzekający uśmiech, na który już pewnie niejedna laska poleciała. Jest starszy ode mnie o trzy lata i traktuje mnie jak młodszą siostrę, pasuje mi to, gdybym miała mieć rodzeństwo, to chciałabym go jako brata.

— Jak tam mała? — pyta i patrzy na moją skrzywioną minę.

— Stopy mnie bolą — odpowiadam i podciągam nogi na krzesło.

— Chętnie bym ci pomasował, ale nie wyjdę zza baru, dużo ludzi dziś — odpowiada nie odrywając się od pracy.

— No widzę właśnie, co to dzisiaj? Rozdajecie coś za darmo? — śmieję się i spoglądam w te błękitne oczyska — jeszcze cztery wyjścia i fajrant.

— Optymistka — uśmiecha się do mnie, ale widzę, że kątem oka spogląda na dziewczynę siedzącą kilka krzeseł dalej.

— O stary, bierz się, ja sobie dam radę — przechylam się przez bar i klepię go pokrzepiająco w ramię.

Igor, jak z automatu zostawia mnie i przesuwa się w bok bliżej wyszczerzonej do niego brunetki.

Obracam się na krześle i siadam przodem do sali, wzrokiem obiegam siedzący tłum, a przez chwilę mój wzrok zatrzymuje się na młodym chłopaku, który udaje, że na mnie nie patrzy, oj chłopczyku, wiem, kiedy ktoś się na mnie gapi. Rozsiadam się wygodnie na hokerze i uwodzicielsko zakładam nogę na nogę, chłopak opuszcza wzrok, ale za chwilę znów go na mnie podnosi. Jest młody, ma może tyle lat co ja. Wpatrujemy się w siebie bez mrugnięcia, czekam, które z nas wygra tę wojnę na spojrzenia. Mijają kolejne minuty i żadne z nas nie odpuszcza, a po chwili czuję na ramieniu klepnięcie.

— Nawet fajny — Katia staje obok mnie i mierzy chłopaka wzrokiem.

— Tylko nie wiem czemu się gapi — odpowiadam i nadal nie spuszczam go z oczu.

— Serio? Dać ci lusterko? Idź do niego, żyj dziewczyno. Młoda jesteś, czas, żebyś sobie w końcu kogoś znalazła, a ten ewidentnie ma na ciebie chęć.

— Jasne, już lecę. Nie będę za facetem latać.

— Głupia jesteś — odpowiada, ale słyszę, że nagle wstrzymuje oddech.

Odwracam wzrok i widzę, jak Katia robi się blada, a jej dłonie się trzęsą.

— Źle się czujesz? — odwracam się przodem do koleżanki, a jej wzrok jest utkwiony w salę, podążam za nim i spoglądam na siedzącego przy stoliku mężczyznę. Czuję, jak w moim brzuchu poruszają się motylki, co ja mówię poruszają… one szaleją! Boże co to za facet! Ubrany w ciemne, garniturowe spodnie i czarną koszulę idealnie dopasowaną do jego boskiego ciała. Siedzi przy stoliku sam i rozgląda się po sali. Pociera dłonią po policzku pokrytym delikatnym zarostem i przejeżdża palcami po ułożonych w nieładzie, prawie czarnych włosach, czuję, jak moje majtki robią się mokre.

— Mila, nie patrz na niego! — słyszę drżący głos Katii.

— Co? — pytam lekko nieprzytomna.

— Lepiej, żeby cię nie widział — chwyta moją twarz i odwraca w swoją stronę.

— Co ty robisz? Zwariowałaś?

— Nie wiesz kto to jest? — zaprzeczam głową — kurwa, faktycznie. Nie było cię tutaj, jak był stałym gościem. Słyszałaś kiedyś o Kacie?

Z uśmiechem kręcę głową.

— Kat? W sensie, że wyroki wykonuje? — śmieję się.

— Dokładnie!

— Ale u nas jest moratorium, nie wykonuje się kary śmierci.

— Weź laska zacznij myśleć!

— Ale co? Że on niby… — przerywam zdanie, ale kończę je sobie w myślach.

Kurwa czy to możliwe, żeby taki facet był zwykłym mordercą? I tak sobie siedzi spokojnie w nocnym klubie, pije whisky i nie boi się, że ktoś na niego doniesie?

— Ale czemu mam nie patrzeć? Chyba nie zabije mnie za to co? — pytam już szeptem, ale widzę, jak Katia bierze szklankę z alkoholem, stawia na tacy i na trzęsących nogach, powolnym krokiem zmierza do stolika przystojnego Kata. Odprowadzam ją wzrokiem i czuję coś dziwnego, jakbym była zazdrosna, że to ona stoi teraz obok niego, a nie ja. Co się ze mną dzieje? Przez ostatnie dwa lata, które pamiętam spotkałam naprawdę wielu przystojnych facetów, ale ten jest inny, każdy jego ruch wywołuje we mnie dziwne dreszcze. Czuję skurcze w podbrzuszu i nie wiem, jak mam się zachować, siedzę i gapię się na niego, aż nagle facet jakby czując mój wzrok odwraca głowę i patrzy prosto w moje oczy. Przepadłam… utonęłam… umarłam i zmartwychwstałam, i to wszystko w ciągu jednej sekundy. Z daleka nie potrafię dostrzec koloru jego oczu, ale jego wzrok wypala we mnie dziury. Nie mruga, utkwił spojrzenie w moim ciele, paraliżując mnie i uzależniając, a każda część mojego rozpalonego ciała wibruje jednym szybkim rytmem. Opuszcza wzrok z moich oczu i wędruje nim po moim ciele, czuję się naga, rozbiera mnie wzrokiem, a po jego spojrzeniu widzę co robi ze mną w wyobraźni.

— Mila, nie gap się! — głos Katii wyrywa mnie jak ze snu, potrząsam głową i spoglądam na nią zaskoczona — Wiem, że cię kręci, ale nie znasz go, to nie facet dla ciebie.

— Dlaczego?

— Mila, kurwa! — rozgląda się na boki i pochyla do mojego ucha — potrafi tak mocno pieprzyc dziwki, że tracą przytomność.

Patrzę na nią jak dziecko z rozdziawioną buzią i nie umiem wydusić z siebie słowa.

— Tylko Stella wytrzymuje jego możliwości, ale po nim nie nadaje się do niczego i bierze wolne.

— Czemu mi to mówisz? Przecież ja nie jestem tu dziwką.

— Widzę, jak na niego patrzysz, on na ciebie też. Serio nie próbuj się do niego zbliżać. Jesteś świetną tancerką i niech tak zostanie. Lepiej dla ciebie, żeby tylko patrzył jak tańczysz. Obiecaj, że nie będziesz próbowała się do niego zbliżyć, on jest niebezpieczny.

Słucham jej słów, ale jakby nic do mnie nie dociera, fale gorąca uderzają w moje ciało i wiem, że facet wciąż na mnie patrzy, boję się odwrócić, trzęsę się i o mały włos nie upuszczam szklanki z sokiem.

— Mila, koniec przerwy! — głos Sashy wyrywa mnie z myśli, kurwa teraz to nawet ochoty nie mam tańczyć.

— Sasha, mogę wziąć wolne? — pytam błagająco i patrzę, jak szeroko się uśmiecha.

— Nie — rzuca i wychodzi.

No zajebiście, nogi mi się telepią, że ledwo stoję, a co dopiero tańczyć, i to na obcasach.

Stoję za sceną i przyglądam się dwóm dziewczynom, z którymi występuję. Poprawiają włosy, makijaż, sprawdzają czy sznurek stringów równo siedzi między pośladkami i mimowolnie się uśmiecham. W dupie mam, jak teraz wyglądam, mój cel aktualnie, to nie pierdolnąć z rury na podłogę, reszta to nie powód do zmartwień. Zresztą w porównaniu do dziewczyn wyglądam, jak zakonnica, one w zasadzie nic nie mają na sobie, bo nawet to, co mają jest tak prześwitujące, że i tak wszystko widać. Ja do tego tańca wybrałam pół gorset z push-up’em i szorty, wszystko z czarnej koronki, a na stopy czarne, sznurowane szklanki.

Muzyka zaczyna grać, najpierw spokojne pojedyncze dźwięki po to, żeby dać nam chwilę na wejście na scenę. Stoję na środku i obejmuję rurę dłonią, obchodzę ją dookoła i modlę się, żeby nie upaść. Czuję jego wzrok na sobie, ale staram się na niego nie patrzeć, przymykam oczy i w całości oddaję się muzyce. Wiruję wokół rury, nie rozglądając się na boki, moje nogi po chwili przestają drżeć, a ciało się uspokaja. Lubię ten stan, stan, w którym nie zastanawiam się nad życiem, jestem tylko ja i taniec.

Nie wiem, jak długo już tańczę, mój oddech jest przyspieszony i czuję, jak moje ręce są coraz bardziej zmęczone, wiem, że to oznacza zbliżający się koniec występu. Nie mylę się, muzyka cichnie, a my zatrzymujemy rozpędzone ciała. Podnoszę wzrok i wbijam go w faceta… kurwa, nie wierzę… wyszedł? Świetnie! Czuję… czuję pustkę. Mam w duszy pierdoloną dziurę, że nie mogę go teraz zobaczyć…

Rozdział 4

— Maksim —

Pieprzę Stellę nie wiem ile czasu, ale moje ciało jest już zmęczone. Ona po kilku orgazmach leży i już prawie się nie rusza, wyszła z wprawy odkąd przestałem tu zaglądać. Niestety skarbie, dziś nie mam litości, co prawda wolałbym być teraz między nogami tej małej, ale trudno. Od pierwszego szczytu w ustach Stelli nie doszedłem ani razu, czuję, jak mój penis zaczyna boleć, nie mówiąc już o mięśniach, jedyne, o czym teraz marzę to porządnie się spuścić i wejść pod prysznic.

Stella leży na boku, jedną nogę trzyma między moimi, a drugą opiera o moje ramię. Wchodzę w nią głęboko i szybko, patrzę, jak jej ciało buja się od moich pchnięć, ale przestała już reagować, patrzy na mnie błagająco i wiem, że chce już skończyć, łapię nogę leżącą na moim barku i podkulam do jej boku, dając sobie lepszy dostęp do jej mokrej dziurki, pochylam się i opieram ręce po obu stronach jej głowy, napieram mocno na jej krocze i w końcu czuję nadchodzące spełnienie, przyspieszam ruchy i mocno zaciskam dłoń na oparciu kanapy. Tak! Kurwa, w końcu! Elektryzujący dreszcz przechodzi przez moje ciało, a ja wylewam nasienie z taką siłą, że czuję, jak mój fiut drętwieje i pulsuje. Nie mam już nawet siły go wyjąć. Dociskam biodra jeszcze kilka razy do krocza Stelli, mój kutas jest już miękki, wysuwam go z dziewczyny i na drżących nogach wchodzę do łazienki, spoglądam na swojego kolegę, który swobodnie zwisa sobie między moimi nogami. Ściągam gumę i dokładnie go wycieram. Po wyjściu z toalety zastaję Stellę wciąż leżącą na kanapie, oddycha ciężko i nawet na mnie nie patrzy. Ubieram spodnie i rzucam na stolik pieniądze, spoglądam z litością na to, co zostało z dziewczyny i kręcę głową.

— Ogarnij się — mówię jakby nigdy nic i wychodzę, sam nie wiem dlaczego to powiedziałem.

Zaraz za drzwiami spotykam Sashę, nie muszę nic mówić, doskonale wie, że Stella do niczego już się dziś nie nadaje. Spoglądam na pustą scenę i czuję… hmm… co ja czuję? Żal? Rozczarowanie? Chyba coś w tym stylu, chciałbym ją teraz zobaczyć, patrzeć jak oplata rurę nogami i wyobrażać sobie, że robi to ze mną, jej zgrabne, szczupłe nogi oplatają ciasno moje biodra, a ja wchodzę w nią coraz głębiej i mocniej. Chcę patrzeć na jej podniecona buźkę i posuwać całą noc, słuchając jęków i krzyków orgazmu. Kurwa, na samą myśl czuję drgnięcie w spodniach. Siadam przy stoliku i czekam, rozglądam się po sali i widzę JĄ. Siedzi przy barze ze szklanką pomarańczowego napoju, włosy ma związane w luźnego koka, ale kilka kosmyków opada na jej ramiona. Ubrana jest w przeźroczystą, długą bluzkę, która pobudza mnie jeszcze bardziej, już wyobrażam sobie jak wkładam ręce pod tę szmatkę i zrywam to z niej, odsłaniając jędrne ciało, a potem… Kurwa, o czym ja myślę? Co się dziś ze mną dzieje? Nigdy nie latałem za babami, a o nią mam ochotę się postarać, wiem, że będzie warta, tak, tylko ja nie umiem starać się o laskę, biorę co moje i tyle.

Patrzę w tę zadziorna buźkę i dostrzegam, że nie odwraca od czegoś wzroku i niestety to nie jestem ja, podążam za jej spojrzeniem i napotykam młodego łepka siedzącego kilka stolików dalej, gapi się na nią z uwodzicielskim uśmieszkiem, a mi otwiera się nóż w kieszeni, no to chyba jakiś żart! Mierzą się wzrokiem, a ja dostaję coraz silniejszego wkurwa. W końcu do dziewczyny podchodzi moja kelnerka, teraz obie patrzą na gnojka, blondyna mówi coś ciągle do mojej małej… kurwa! Co ja gadam? Jakiej mojej? Katia nagle dostrzega mnie i blednie, pokazuję, żeby przyniosła whisky i odwracam głowęj, nie chcę, żeby na mnie patrzyła. Po kilku minutach blondynka stoi przede mną i stawia szklankę na stole.

— Nie bój się, nic ci nie zrobię — mruczę od niechcenia i dostrzegam w jej oczach ulgę.

Nie wiem dlaczego, ale moja głowa sama odwraca się w stronę baru i widzę wpatrzoną we mnie dziewczynę, wstrzymuję oddech i zapominam o mruganiu powiekami. Mała ani drgnie, a ja czuję, jak wszystko wokół mnie przestaje istnieć, muzyka gra coraz ciszej, ludzi już w ogóle nie słyszę, całe otoczenie jest zamglone i takie bardzo dalekie. Jest tylko ona, jedyna wyraźna istota, od której, choćbym chciał nie potrafię oderwać oczu. Nic poza nią nie istnieje, przenoszę wzrok niżej, jej piersi unoszą się od szybkich oddechów, działam na nią i zdaję sobie z tego sprawę. Wiem jaką mają tu zasadę, tancerki są nietykalne, więc zostało mi tylko na nią patrzeć i będę to robił póki wystarczy i oddechu.

Mała odwraca niechętnie twarz do koleżanki i zaczynają rozmawiać, blondynka macha rękami i ewidentnie jest mocno z czegoś niezadowolona, wisi mi to, ważne, że Mała nie przestaje kątem oka na mnie spoglądać, chcę tego i tylko to się teraz dla mnie liczy, sam siebie nie poznaję, bo nigdy tak nie reagowałem na żadną laskę.

Patrzę, jak wstaje z krzesła i idzie w stronę sceny, z zapartym tchem czekam, aż wejdzie na podest. Podnoszę szklankę i, zanim dotknę ustami brzegu szkła, widzę jak podchodzi do rury, próbuję się nie gapić, ale marnie mi to wychodzi. Podnieca mnie, ja pierdolę, żadna laska nie potrafiła mnie podniecić samą swoją obecnością.

Tym razem ma na sobie czarną koronkę, czuję, jak spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Mała obchodzi rurę dookoła, a jej pośladki zgrabnie kołyszą się przy każdym jej kroku. Muzyka zaczyna grać szybciej i głośniej, a mała coraz śmielej porusza ciałem. Jej szeroko rozstawione nogi, aż zachęcają, żeby w nią wejść, kurwa znów to samo, czemu, aż tak bardzo mi na niej zależy? Przecież to dziwka jak każda inna, nawet jakbym miał ją tylko dla siebie, to i tak byłaby tylko dziwką, pieprzyłbym ją każdego dnia i każdej nocy. Nie umiem okazywać uczuć i nie mam litości nad nikim, jedyne, co mną kieruje to władza i pieniądze. Reszta to przyjemny dodatek, odkąd odpowiadam za siebie robię to, co lubię i co sprawia mi jakąś satysfakcję, lubię spędzać czas na siłowni, czasem po ciężkim dniu potrzebuję zmęczyć ciało, ostry seks jest kolejnym aspektem, z którego nigdy nie zrezygnuję, lubię dominować i mam satysfakcję, jak doprowadzę laskę na skraj wycieńczenia.

Znów spoglądam na Małą, owija swoje ciało wokół rurki i zawisa nad podłogą, kurwa, jest taka drobna, a jednak ma sporo siły, żeby wykonywać takie akrobacje, ciekawe co potrafi w łóżku? Znowu, czemu ciągle wyobrażam ją sobie w łóżku? Ona jest z dziesięć lat ode mnie młodsza, to prawie pedofilia, uśmiecham się sam do siebie i spoglądam na kolesia, który wpatruje się w nią z takim samym zainteresowaniem co ja. O nie kolego, nie będzie tak łatwo! Co ja pierdolę? Potrząsam głową i znów spoglądam na scenę, Mała stoi tyłem do mnie, powoli rozsuwa nogi na boki i przesuwając dłonie w dół rury wypina pośladki tak mocno, że między jej kolanami widzę jej biust. Mój kutas wyrywa się do ruchania, a ja siedzę w fotelu i nie odrywam oczu od jej tyłka, którym teraz prowokująco kręci doprowadzając moje ciało do szaleństwa. Jak jeszcze chwilę na nią popatrzę, to spuszczę się w spodnie. Wstać też nie mogę, bo mój wzwód będzie z daleka widać. Wyciągam telefon z kieszeni i zaczynam przeglądać wiadomości z kraju, gówno mnie obchodzi co się dzieje w tym pojebanym państwie, ale to ostudzi moje zapędy na tyle, że będę w stanie wyjść z lokalu. Chyba kwadrans już patrzę w ekran i śledzę prognozę pogody na najbliższe dni. W końcu zaczynam odczuwać luz w kroku. Mój kolega powoli mięknie, a ja mogę podnieść się z fotela. Nie spoglądając na scenę ruszam w stronę wyjścia i od razu kieruję się do samochodu. Z jednej strony jestem wkurwiony na nią, że tak na mnie działa, z drugiej strony na siebie, że taka mała gówniara potrafiła doprowadzić mnie do takiego stanu.

Z piskiem opon wyjeżdżam spod klubu i jadę w stronę domu. W myślach wciąż widzę jej przeszywający wzrok. Czemu nie mogę przestać o niej myśleć, co w niej jest, że tak na nią reaguję? Wiem, że jest tylko jeden sposób, żeby się tego dowiedzieć i na samą myśl szeroko się uśmiecham.

— Już niedługo mała będziesz jęczeć tylko dla mnie…

Rozdział 5

— Mila —

Dziś mamy ostatni dzień wolnego, od dwóch tygodni leniuchujemy razem z Katią. Najchętniej przeleżałabym go w łóżku, ale Katia ma inne plany, dyskotekę wymyśliła na zakończenie urlopu, no litości, nie dość, że od jutra znów co dzień będę tańczyć w pracy, to jeszcze w wolne mam tańczyć? No żart jakiś! Niestety nie dała się namówić na pozostanie w domu i w końcu zgodziłam się z nią iść, ona ma w planach przetańczyć noc, a ja pewnie spędzę ten czas przy barze. Może jak wypiję to zapomnę o tym facecie. Nie mówiłam Katii o tym, co czuję i jak ten facet na mnie działa, zabiłaby mnie. Wciąż mam wrażenie, że jest gdzieś w pobliżu, czuję na sobie ciepło jego wzroku. Wbrew temu co mówiła o nim Kitka chciałabym go poznać. Boże, na samo wyobrażenie jego głosu lub, choćby dotyku czuję dreszcze. Ten Kat działa nawet, jak nie ma go obok, nigdy nie myślałam, że to możliwe, ale tak, mimo lęku chcę go poznać, poczuć zapach jego ciała, chcę, żeby założył mi włosy za ucho i przejechał opuszkami palców po szyi, chcę czuć jego oddech na swojej skórze. Wiem, że pomimo tego, co robi na co dzień jest w nim delikatność i czułość, w każdym człowieku jest. Może po prostu potrzebuje kogoś, kto obudzi w nim te dobre uczucia.

— Ej! Mówi się! — głośny głos Katii wybudza mnie z rozmyślań.

Patrzę na nią z otwartymi ustami i uświadamiam sobie, że stoję przed lustrem i próbuję się malować.

— Co? — pytam i przykładam pędzelek do powieki.

— O czym tak dumasz? Tylko nie mów, że o niczym.

— Tak jakoś o wszystkim naraz — próbuję udawać obojętność i sięgam do kosmetyczki po tusz do rzęs.

— Nie no błagam, laska! Serio chcesz iść tak ubrana? — Katia odsuwa się krok ode mnie i mierzy moje lustrzane odbicie, nie powiem, żeby była zachwycona widokiem.

— No co? — pytam i wzruszam ramionami.

Dla mnie jest ok, postawiłam na jasnoniebieskie dżinsy rurki, a do tego seledynową tubę. Z biżuterii zrezygnowałam, mam w uszach tylko małe kryształki. Część włosów zebrałam do góry i związałam w koka, a resztę wyprostowałam i puściłam luzem. Patrzę na skrzywione usta przyjaciółki i przenoszę wzrok na jej strój. Fakt, przy niej wyglądam jakbym szła na szkolną potańcówkę. Ma na sobie czerwoną, wręcz mikroskopijną sukienkę na cienkich ramiączkach, materiał na biuście jest mocno marszczony co fajnie dodaje objętości, na nogach ma czarne, lakierowane szpilki i wygląda nieziemsko.

— Weź pokaż trochę ciała — Katia w końcu się odzywa, a ja przewracam zrezygnowana oczami.

— Dziewczyno cały tydzień biegam w majtkach. Dziś też muszę?

— Prawda — robi dzióbek i mruży jedno oko — wiem, mam coś dla ciebie.

— Aż się boję — mruczę i czekam, aż wylezie z szafy.

Kiedy pokazuje mi sukienkę, którą swoją drogą musiała niedawno sobie kupić, bo jej nie widziałam, zamieram, sama nie wiem, czy z zachwytu, czy z zaskoczenia. Jest cudna, kurwa jest taka… no idealna, jednocześnie wszystko zakrywa i wszystko pokazuje. Spoglądam na Katię, a ona tylko rusza brwiami, zna mnie pipa jedna. Bez czekania ściągam spodnie i bluzkę, zostając w samej bieliźnie, szybko naciągam na siebie kieckę nie dając Katii możliwości się rozmyślić i staję przed lustrem.

— Bosko — szepczę sama do siebie.

Sukienka jest uszyta z dwóch warstw, pierwsza to czarny, śliski materiał mocno dopasowany do ciała, sięga od dekoltu, aż do końca pośladków, dosłownie, przy pochylaniu widać majtki. Druga warstwa to czarna, prześwitująca koronka, wygląda jak druga sukienka z tym, że jest z wysoką stójką, długimi rękawami i sięga do kolan. To jest to! Włosy zostawiam, tak jak były, a na stopy zakładam złote sandałki na szpilce.

Idziemy chodnikiem, ale nie całkiem dobrze nam idzie, zanim wyszłyśmy z domu obaliłyśmy dwa wina, a w zasadzie to Katia je obaliła co mnie zaskoczyło, bo ona prawie nie pije. Cholera nogi zaczynają jej się dziwnie plątać, a jej śmiech robi się coraz głośniejszy.

— Zamknij się wariatko — burczę, sama ledwo powstrzymując śmiech — pół miasta cię słyszy.

— Chuj tam, może nas nie aresztują…

— Gdzie ten klub? — pytam, bo nigdy tam nie byłam.

— Wiesz, chyba się zgubiłam — laska, udając powagę rozgląda się wokoło.

— No bez jaj! — odwracam się za siebie i widzę faceta, który na mój widok przystaje.

Jest niedaleko, ale jednak zbyt daleko, żebym mogła dostrzec jego twarz zwłaszcza o tej porze. Biorę Katię pod rękę i ciągnę, próbując jak najszybciej się oddalić, jak na zawołanie widzę nadjeżdżającą taksówkę, co prawda jedzie w przeciwnym kierunku, ale to mnie najmniej obchodzi. Macham ręką i po chwili siedzimy już w aucie, kiedy przejeżdżamy obok tego faceta nagle odwraca głowę, jakby chowając się przed wiatrem i przypala papierosa. Oddycham z ulgą i patrzę pytająco na Katię.

— No co? Musiałam źle skręcić — wzrusza ramionami.

— To dokąd jedziemy? — nagle odzywa się taksówkarz.

— No gdzie to jest? — warczę do Kitki lekko już zdenerwowana.

— Nie znam adresu.

— Nie wierzę kurwa! I co, będziemy jeździć w kółko, aż sobie przypomnisz?

— To może nazwę klubu? — patrzę w uśmiechnięte oczy w lusterku i marszczę brwi — no w tych strojach to panie chyba nie do cerkwi.

— Katia, nazwę klubu podaj — zaczynam się wkurwiać co jeszcze bardziej bawi moję towarzyszkę.

— Coś z wybuchem — mamrocze i opiera głowę o szybę.

— Czemu się tak nawaliłaś co? Musiałaś?

— Bo widzisz siostro… — mruczy — ja w zasadzie nie lubię alkoholu, ale dziś nie dam rady…

Przerywa, a łzy zaczynają płynąć po jej policzkach. Oj, coś się wydarzyło, a ja nie nic wiem. Psia krew! Spoglądam na kierowcę i widzę, że wie dokąd jechać. Siadam bokiem na siedzeniu i chwytam twarz przyjaciółki w dłonie.

— Ej, kochana, co jest?

— Dymitr mnie zostawił — wybucha nagle i zalewa się łzami.

— No kurwa jasna! — krzyczę i patrzę przepraszająco na kierowcę — jak to zostawił? Kiedy?

— Tydzień temu — buczy, a mnie podnosi się ciśnienie.

— Kutas jeden! A co mu odwaliło nagle?

— Natasha, jebana suka dupy mu dała i się spodobało. Ruda ździra!

— Znasz ją? — pytam i już obmyślam plan zemsty.

— Nie, ale jak ją spotkam to nie podaruję kurwie jednej, rozpierdolę ją gołymi rękami, a to, co z niej zostanie rozrzucę po śmietnikach.

Chcę się odezwać, ale auto nagle się zatrzymuje. Spoglądam przez okno i widzę jasny, neonowy napis na budynku, EXPLOSION, no tak, coś z wybuchem, śmieję się do siebie i wyjmuję szybko portfel, bo Katia już zdążyła wyskoczyć na zewnątrz.

— Tak między nami — słyszę głos mężczyzny siedzącego za kierownicą — to ten gość to serio skurwiel, że taką pannę puścił bokiem.

Patrzę na niego zaskoczona i w zasadzie nie wiem, co powiedzieć.

— To moja wizytówka — podaje mi mały kawałek tekturki — mam dyżur do szóstej rano, gdybyście potrzebowały powrotu do domu.

— Dzięki — szybko odpowiadam i odchodzę, bo Katia już kurwa stoi przy drzwiach, ja pierdolę będę miała wieczór.

Wchodzimy do środka i pierwsze co mnie uderza to zapach potu połączony z tanimi perfumami i odorem alkoholu. Jasny szlag! Te dwa lata spędzone w dość luksusowym lokalu robią swoje. Za każdym razem, jak gdzieś wychodzę, to potrzebuję czasu, aż mój organizm przywyknie do warunków, za to Katia dziarsko zmierza do baru i siada na hokerze.

— Stara, ty już może nie pij co? — siadam obok i spoglądam na jej rozmazany makijaż.

Podaję jej lusterko i chusteczki, żeby się ogarnęła, jednak nie siedzi długo i już po kilku minutach znika w tańczącym tłumie. Ja nie mam zamiaru podnosić dupy z wygodnego krzesełka. Nawet się nie rozglądam, a przynajmniej bardzo się staram, jednak mam nieodparte wrażenie, że znów ktoś na mnie patrzy. Gwałtownie odwracam głowę w prawo i widzę znajomą twarz, zimny dreszcz przechodzi po moim ciele. Skąd ja cię znam kolego? Pytam sama siebie i w głowie próbuję przypomnieć sobie chłopaka, uśmiecha się do mnie, więc chyba, też mnie zna. Nie odrywam od niego wzroku, a on robi kilka kroków w przód, zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. Odchylam się delikatnie do tyłu, nie chcąc, żeby mnie dotknął.

— Mogę się przysiąść? — mruczący głos wywołuje na moim ciele gęsią skórkę.

Kiwam głową na stołek obok mnie i zaciągam się chmurą zapachu jaka roztaczała się wokół niego. Skąd ja go kurwa znam? Bo znam go na stówę! Ten świdrujący mnie wzrok… Odwraca do mnie twarz i spoglądam w jego oczy. No jasne! Łepek z naszego lokalu, śmieję się sama do siebie i kręcę z niedowierzaniem głową.

— Już sobie mnie przypomniałaś? — uśmiecha się i pokazuje fajne dołeczki w policzkach.

— Tak, z trudem, ale się udało — odpowiadam i obracam się na krześle, siedzę teraz na wprost niego i opieram łokieć o bar.

— Mila — wyciągam dłoń i czekam na chłopaka.

— No co ty Julia, jaka Mila? — pyta, a moje serce się zatrzymuje.

Po dwóch latach znalazłam kogoś, kto może mi pomóc, niech to nie będzie sen…

Rozdział 6

— Oleg —

Idę za dziewczynami i zwijam się ze śmiechu, Katia ledwo trzyma się na nogach, a Mila próbuje ją targać za sobą. Dziewczyny dobrze się wstawiły przed imprezą nie ma co, ich wypięte, prawie gołe tyłki, które pokazują, pochylając się co chwilę robią z moim ciałem co chcą. Jak one mogą chodzić na takich obcasach, i to po pijaku? Patrzę na kołyszącą się pupkę Mili i wyobrażam ją sobie bez tej sukienki. Co dzień widuję ją w samej bieliźnie, ale ta kiecka działa mocno na moją wyobraźnię. Szef chce ją mieć dla siebie, kurwa nie wiem, po co, ale mieć ją na co dzień w sypialni to doskonale rozumiem.

Kiedy z nim ostatnio gadałem to nie bardzo zrozumiałem dlaczego właśnie ona, ale kiedy powiedział, że laska straciła pamięć to już wiedziałem, że na tym planie i ja mogę skorzystać, wystarczy jej wmówić kilka pseudo faktów, a wtedy sama będzie chciała być blisko mnie, w kłamaniu nikt mnie nie przebije. Namieszam dziewczynie w głowie i w końcu sama do mnie przyjdzie.

Kurwa! Odrywam się od myśli i widzę wpatrzoną we mnie Milę, odruchowo się zatrzymuję. Kurwa błąd! Teraz już wie, że idę za nimi. Kłopoty, Mila ciągnie Katię i macha ręką na taksówkę, ok, to mi daje jakąś szansę, na szczęście mam samochód blisko zaparkowany. Wiem, że obejrzy się na mnie jak będą przejeżdżać, wyciągam papierosa i przypalam, odwracając lekko głowę. Kiedy tylko samochód mnie mija wskakuję do swojego auta, szybko wyjeżdżam na drogę i śledzę taryfę. Po drodze zmieniam koszulkę i zakładam czapkę z daszkiem. Ostatnie dwa tygodnie pilnowałem jej z daleka. Po naszym ostatnim wpatrywaniu się w siebie w klubie musiałem się trochę usunąć, ale dziś to sobie odbiję.

W końcu zatrzymujemy się pod klubem, Katia prawie wypada z samochodu, za to Mila rozmawia jeszcze chwilę z kierowcą. Po minucie wchodzę po schodach kilka kroków za nimi i zatrzymuję się przy wejściu. Siadam przy barze na tyle daleko, żeby mnie nie zauważyła. Po chwili dosiada się do mnie jakaś niunia z wypiętym, prawie gołym biustem. Nawet jest niezła, jej lekko zamglony wzrok daje znać, że sporo już w siebie wlała. Bełkocze coś do mnie i kładzie dłoń na moim udzie. No błagam, czuję, jak fiut mi się pręży, a laska jest zdecydowanie chętna. Kurwa, ale mam ochotę ją przelecieć, zaspokajanie samego siebie, które mi ostatnio musiało wystarczać nie jest tak przyjemne jak przerżnięcie chętnej laski, z tym że nie mogę wyjść na zewnątrz, a przecież tu jej nie wezmę, chociaż dziewczyna jest tak nawalona, że pewnie by się nie broniła. Już mam ochotę zaciągnąć ją do najbliższego kibla i wyruchać tak mocno, że nie będzie mogła chodzić, ale znikąd pojawia się jakiś koleś i leci do mnie z łapami, że jego laskę podrywam. No kurwa! Jeszcze awantury mi tu brakuje, na szczęście facet, widząc pijaną dziewczynę zbiera ją z krzesła i wywleka z lokalu. Spoglądam na Milę, która sączy kolejny kieliszek czerwonego wina i w głowie układam plan, który będę chciał wcielić w życie. Biorę głęboki oddech i idę w jej kierunku, nasze spojrzenia nagle się krzyżują i od razu widzę, że mnie kojarzy, ale nie pamięta kim jestem. Dobrze, pierwszy punkt odhaczony, teraz tylko muszę pilnować, żeby mnie nie poniosło z wciskaniem kitu, reszta sama pójdzie.

— Mogę się przysiąść? — laska po chwili wahania wskazuje głową krzesło obok siebie, ale dalej jest nieufna.

Naglę zauważam, jak dziewczyna śmieje się do siebie i kręci głową, dotarło, gdzie mnie widziała.

— Już sobie mnie przypomniałaś? — pytam i uśmiecham się szeroko.

— Tak, z trudem, ale się udało — odpowiada i odwraca się przodem do mnie, ukradkiem mierzę wzrokiem jej ponętne ciało.

— Mila — wyciąga do mnie dłoń i właśnie teraz zaczynam teatrzyk.

— No co ty Julia, jaka Mila? — patrzę, jak jej twarz się zmienia i już wiem, że to był dobry pomysł.

— Kim jesteś? — pyta poważnie i nawet nie mruga.

— No co ty, nie poznajesz mnie? — poprawiam się na krześle i spoglądam na jej zgrabne uda, oj będzie trudniej, niż myślałem, laska jest gorąca i trudno przy niej zapanować nad sobą.

— O co ci chodzi? — widzę w jej oczach lekką panikę i uśmiecham się łagodnie.

— Julia, no co ty, co się z tobą stało? — pytam poważnie, a w duchu cieszę się, że się nabrała.

— Znamy się bliżej? — patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, a jej czekoladowe tęczówki błyszczą teraz jeszcze bardziej, niż zwykle.

— Nie wiem czy bliżej — mruczę i wzruszam lekko ramionami — widzieliśmy się kilka razy na jakichś imprezach, to wszystko, ale skąd te pytania? Serio mnie nie kojarzysz?

Mrużę oczy i patrzę, jak wychyla całą lampkę wina i zamawia od razu następną, którą też wypija.

— Ej, wolniej panna — hamuję ją, choć chcę, żeby się upiła.

Po, chyba czwartej lampce, odwraca się do mnie, ma śliczne rumieńce na policzkach, cholera zaczyna mi się podobać.

— Co o mnie wiesz? — przechyla się do mnie na tyle blisko, że czuję jej zapach, bosko pachnie.

— Możesz powiedzieć o co chodzi?

— Straciłam pamięć dwa lata temu. Jesteś pierwszą osobą, która coś o mnie wie.

— Kurwa, żarty sobie robisz? — udaję zaskoczenie i chyba robię to dobrze, bo mi wierzy.

— A wyglądam na taką? — rzuca mi wkurwiona już na maksa i bierze kolejne wino, dobrze dziewczyno pij, nie będę musiał tyle wymyślać.

Milczę i daję Mili się spokojnie upijać, widzę, że już nie kontroluje tego co robi, dobrze, kolejny punkt dla mnie.

— Nie wiem o tobie zbyt wiele, widzieliśmy się w sumie kilka razy — zaczynam mówić i widzę jak próbuje wszystko zapamiętać — to było ze cztery lata temu, mieliśmy wspólną znajomą, Nadię, pamiętasz? — spoglądam na Milę i widzę, jak łzy napływają jej do oczu. Jeszcze lepiej, wzruszaj się — chodziliśmy razem na imprezy.

— Gdzie ona jest? — pyta niewyraźnie i dotyka mojej dłoni, kurwa ta dziewczyna mnie coraz bardziej kręci.

— Nadia? Rok temu wyszła za mąż i wyjechała z mężem do Stanów.

— Kurwa, myślałam, że się z nią spotkam — zabiera rękę z mojej i chwyta za kieliszek — mów dalej, rodzice, miejsce zamieszkania, nazwisko?

— Żartujesz? Myślisz, że pytałem cię o nazwisko? Na to zbyt krótko się znaliśmy, ale nie należałaś do biednych lasek, więc twoi rodzice musieli mieć kasę.

— Mieszkałam tutaj? — mówi coraz mniej wyraźnie i pije kolejne wino.

— Nie — kręcę głową i zastanawiam się co odpowiedzieć — w Petersburgu.

— Cholera, nic mi się nie przypomina — ociera łzy z policzków, a mnie robi się jej szczerze żal.

Wstaję z krzesła i staję tuż obok niej, niespodziewanie Mila się odwraca i opiera czoło o mój mostek, no ja pierdolę i w co jeszcze się wpakuję? Nie wiem czemu, ale obejmuję ją i przyciskam do siebie. Dziewczyna trzęsie się od płaczu, i to tylko dlatego, że nawciskałem jej niestworzonych kitów. Trudno, jak powiem jej prawdę, to wcale nie będzie lepiej. Musi jakoś przeżyć, póki co przytulam ją do siebie i wdycham słodki, cytrusowy zapach jej włosów. Kurwa, jak ona na mnie działa, na szczęście szef nie zabraniał jej ruszać i coś czuję, że dziś skorzystam z tego przywileju. Jest nieszczęśliwa i pijana, a ja jestem teraz dla niej najbliższą osobą. Dziewczyna płacze coraz głośniej, a ja nie wiem, jak mam się zachować. Odsuwam się lekko i wsuwam palce pod jej podbródek, unoszę jej twarz i patrzę na czarne strużki tuszu płynące po jej policzkach.

— Hej mała, przestań — serio żal mi jej, a ja jestem kutasem, że pogarszam jej stan — jeszcze może sobie coś przypomnisz, ja ci pomogę — mruczę i zauważam, że Mila wbiła we mnie swoje oczy i nie odrywa ode mnie wzroku.

I tyle w temacie, nie mogę się powstrzymać, to jest dziwne, nie wiem, jak to nazwać, jakaś niewidzialna siła popycha mnie do niej, a ja nie mam zamiaru się bronić. Wplatam palce w jej czarne włosy i zbliżam swoją twarz do jej, nadal na mnie patrzy, nawet nie mruga. Bez ostrzeżenia przyciskam ją do siebie i mocno całuję, kurwa jak ona smakuje, jej wargi są takie cudnie miękkie i delikatne. Przez pierwszych kilka chwil nawet się nie rusza, napieram mocniej językiem i czuję, jak rozchyla wargi, no teraz, to jestem w raju. Jest taka ciepła i słodka, jej lekko alkoholowy posmak działa na mnie pobudzająco. Spinam się, czując, jak mój kutas naciska na spodnie, niedługo trzaśnie mi zamek. Mila niepewnie oddaje pocałunek, jej język nieśmiało przesuwa się po moim, a ja czuję mrowienie w lędźwiach, jeszcze chwila, a wezmę ją na barze. Muszę jak najszybciej wyciągnąć ją na zewnątrz, tam już będę mógł się zabawić. Odsuwam się, ale ona chwyta moją twarz i wpycha mi język prawie do gardła, no tego to bym się nie spodziewał, ale dobrze mi z tym. Liżemy się tak mocno, że już pewnie wszyscy się na nas gapią, ale aktualnie mam to w dupie. Teraz myślę tylko o tym, żeby wejść w nią, poczuć jej ciasną cipkę zaciskającą się na moim przyjacielu. Przenoszę dłonie na jej biodra i próbuję przybliżyć ją do siebie, na początku lekko się spina, ale po chwili rozkłada nogi na boki i daje mi stanąć między nimi, cholera tonę w przyjemności przy tej lasce. Dłużej nie wytrzymam, chcę się odsunąć, ale ona robi to pierwsza, spogląda na mnie i w sekundę blednie. No jasne, za dużo wypiła.

— Chodź, przejdziemy się — chwytam ją za rękę i pomagam zejść z hokera.

Idziemy chodnikiem, oddalając się od klubu, przy ścianach budynku stoją całujące się małolaty, a ja spoglądam na Milę, która szybko i głęboko oddycha, powstrzymując wymioty, na szczęście noc jest chłodna i szybko robi jej się lepiej, może nawet zbyt szybko. Skręcamy w małą uliczkę i idziemy kilka kroków, widzę, jak dziewczyna niepewnie ogląda się za siebie, chuj, zaraz mi ucieknie, teraz albo nigdy. Łapię ją za ramiona i opieram plecami o ceglaną ścianę jakiegoś budynku. Zanim zareaguje przyciskam do niej swoje usta. Wyrywa się przez chwilę, ale łapię jej nadgarstki i przyciskam do ściany po obu stronach jej ciała, wchodzę językiem w jej usta najgłębiej, jak mogę, kurwa jaka ona jest smakowita, nie oddaje pocałunku, ale dalej mnie podnieca. Wyrywa dłonie z mojego uścisku i łapie mnie za barki, próbując odepchnąć mnie od siebie. Silna jest, praca przy rurze robi swoje. Taka wkurwiona jest jeszcze bardziej seksowna. Opieram się klatką piersiową o jej miękki biust i dociskam ją do ściany, blokując przy okazji ruchy. Mój kutas już szaleje, czuję ból i odrętwienie, szybko podciągam koronkę sukienki i docieram do koronkowych stringów, nie widzę ich, ale od czego jest wyobraźnia, ściskam miękkie pośladki i zsuwam skąpą bieliznę, nie będzie nam już potrzebna. Wzdycham, jak szczeniak i zaciągam głęboko jej zapach, a dłonią szybko sięgam do rozporka, Mila się wyrywa i próbuje krzyczeć, ale sprawnie zamykam jej usta swoimi wargami. Siłuje się ze mną kilka dobrych minut, chcę się już w nią wcisnąć, ale taka gra wstępna też mi odpowiada, jeszcze kurwa chwila i będę w jej mokrym, ciasnym raju. Nagle czuję uderzenie w plecy, upadam i czuję przez chwilę nieziemski ból, potem jest już ciemność.