Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zabawna, a miejscami humorystyczna powieść o przyjaźni, miłości, codziennych zajęciach i sposobach spędzania wolnego czasu przez arystokrację. Autor lekkim piórem doskonale odtwarza atmosferę salonu, rozmów i wizyt. W pełni udaje mu się oddać zamierzenie, sformułowane w podtytule książki, że dzieło ma być odzwierciedleniem zróżnicowanych rysów towarzyskich. Jest to jedna z wielu powieści Aleksandra Niewiarowskiego (1824–1892), który był również felietonistą, dziennikarzem, piszącym pod pseudonimem Aleksander Półkozic i współpracującym z licznymi pismami warszawskimi, m.in. „Gazetą Codzienną”, „Pszczołą”, „Antraktem”. Był członkiem Cyganerii Warszawskiej. Wśród jego dzieł należy wymienić: Wspomnienie o Cyganerii Warszawskiej (1964), a także powieści: Los opiekun (1854), Galeria panien na wydaniu (1855), Życie na żart (1856), Galeria konkurentów i konkurentek (1857). Obecne wydanie zostało przygotowane przez firmę Inpingo w ramach akcji „Białe Kruki na E-booki”. Utwór poddano modernizacji pisowni i opracowaniu edytorskiemu, by uczynić jego tekst przyjaznym dla współczesnego czytelnika.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 99
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Aleksander Niewiarowski
Warszawa 2012
Tak powszechnie zarzucano mi i złośliwość w moich dziennikarskich artykułach i upodobanie do przedstawiania w powieściach tylko ujemnej strony społeczeństwa, że znużony morałami z jednej, a podniecony ambicją z drugiej strony, postanowiłem napisać książkę niepodobną do wszystkich moich poprzednich, ogołoconą zupełnie i z sarkastycznego stylu, i z charakterów czarnych, zastępując je szarymi tylko. Miałem tedy zamiar przenieść moich bohaterów w błogie czasy pasterskie, a dawszy im w ręce sielankowe piszczałki, urządzić wielkie unisono na temat sentymentalnej pieśni Filona i Laury. Lecz, niestety! mój mózg, rozrzedzony w felietonicznych marzeniach i serce ostudzone pod akwilonem zepsutego smaku tej części czytelników, która choruje na nerwy i nie lubi moralnych mdłości... nie podołały przedsięwzięciu. Już, już miałem wyrzec się zamiaru utworzenia cnotliwej i moralnym stylem napisanej książki, gdy szczęśliwym dla mnie i dla nakładcy wypadkiem, podczas wycieczki na wieś, przeglądając stare papiery pozostałe po mojej matce, natrafiłem na spory rękopis powieści, którą pisałem zaraz po wyjściu ze szkół, gdy serce miałem świeże jak woda zdrojowa, a uczucia jak wiśnie rumiane!
Otóż rękopis ten, napisany stylem bardzo młodzieńczym, prawie bez żadnej poprawki podaję wam dzisiaj dla moralnego pożytku, z tym wszakże zastrzeżeniem, że jeśli dawny, młodzieńczy sposób pisania nie podoba się i recenzentom i Katońskiej części czytelników, wrócę znowu do mego ironicznego pióra i będę pisał mniej uczuciowe, ale i mniej soporyficzne powieści.
Autor