Słoneczne języki – antologia erotyki wakacyjnej - Maciejczuk Ewa - ebook + audiobook

Słoneczne języki – antologia erotyki wakacyjnej ebook i audiobook

Maciejczuk Ewa,

2,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

„...złote promienie zachodzącego słońca rozlewały się po jeziorze, tworząc przed ich oczami zapierający dech w piersiach spektakl świateł. Ciepły wiatr muskał ich twarze i rozwiewał włosy. Mężczyzna pewną ręką trzymał ster i Alessandra zauważyła, jak przy każdym skręcie napina się jego biceps. Pomyślała, że ten moment na niewielkiej, drewnianej łodzi jest bardziej romantyczny niż każdy wieczór, jaki spędziła do tej pory z Andreą."

Alessandra spędza z narzeczonym wymarzone wakacje nad jeziorem Como. Ale nie jest idealnie. Doskwiera jej samotność, a w głębi duszy pragnie namiętności jak z powieści, które czyta. Niespodziewanie los stawia na jej drodze mężczyznę innego niż wszyscy, których znała do tej pory. Siła mięśni w połączeniu ze złocistą opalenizną może namieszać w głowie. Czy Alessandra odważy się zawalczyć o swoje szczęście?

Lato otwiera przed bohater(k)ami zbioru "Słoneczne języki" nowe możliwości. Kusi pięknymi plażami, zapierającymi dech w piersi plenerami, ale nie tylko. Gorący, wakacyjny romans z przystojnym nieznajomym, trójkąt z dwoma mężczyznami, dotyk kochanki na plaży, a może seks grupowy?

Wakacje to idealny czas, by przełamać swoje bariery i zrealizować najskrytsze fantazje.

A może nawet znaleźć miłość?

W skład zbioru wchodzi 10 gorących, niezwykle zmysłowych opowiadań:

Greckie wakacje z teściową

Bardzo upalne lato

Jej wilgotne lato

Dolce Vita

Słoneczne języki

Biwak

Nadmorska noc

Viola

Miłość na wakacje

Trójkąt jak ze snu

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 163

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 49 min

Lektor: Karina Kruk

Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




VER Annah Viki M  Ewa Maciejczuk Victoria Październy SheWolf Camille Bech

Słoneczne języki – antologia erotyki wakacyjnej

Lust

Słoneczne języki – antologia erotyki wakacyjnej

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2023 Camille Bech i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788727082424 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Greckie wakacje z teściową – opowiadanie erotyczne

Nigdy nie przypuszczałem, że mógłbym tego kiedykolwiek doświadczyć. Nawet przez myśl mi nie przeszło coś podobnego. Pierwszy raz zobaczyłem ten niezapomniany, intrygujący widok w wakacje, pewnego upalnego dnia w greckim hotelu na wyspie Kos. Nie planowaliśmy urlopu za granicą, ale trafiła się doskonała okazja i wykupiliśmy opcję „last minute”. Anna mocno upierała się, aby jej matka pojechała z nami. Nawet znaleźliśmy świetną ofertę „all inclusive” dla trzech osób. Nie potrafiłem odmawiać mojej pięknej żonie, więc szykował się urlop z teściową. Nie żebym jakoś nie przepadał za Weroniką, ale chodzi o sam fakt. Wakacje z teściową. To nawet niedobrze brzmi. Musiałem jednak udobruchać żonę, bo przez ostatni czas widywała mnie jedynie w weekendy. Praca pochłaniała mnie bez reszty, ale dzięki temu było nas stać na wyjazd i jeszcze na to, by zafundować wakacje teściowej. Anna wyściskała mnie energicznie i pobiegła zadzwonić do matki. Żałowałem, że nie podziękowała bardziej wylewnie i dogłębnie, ale liczyłem, że na wyjeździe odkujemy sobie ostatnie braki w seksie.

– Cześć, za dwa dni lecimy do Grecji na wczasy – zapiszczała moja żona. Chwilę rozmawiały o tym, gdzie, kiedy, co i jak. – Dla ciebie też mamy bilet, jedziesz z nami! – Anna odwróciła się w moją stronę i puściła całusa w powietrze. Była taka szczęśliwa. A ja wraz z nią. Jakoś przetrwamy ten tydzień. – Tak, Tomek dostał w końcu ten urlop, wprawdzie na ostatnią chwilę, dlatego szukaliśmy czegoś „last minute”. Tak że pakuj się i jesteśmy po ciebie w czwartek wieczorem – odparła szczęśliwa Anna.

I tak w czwartek po niespełna trzech godzinach lotu znaleźliśmy się na gorącej, greckiej wyspie Kos. Niemal czterdziestostopniowy upał powodował, że około godziny trzynastej nikt nie był w stanie wytrzymać na plaży. Chroniliśmy się w cieniu, zwykle przy hotelowych basenach na leżakach. Po obiedzie siadaliśmy i raczyliśmy się zimnymi drinkami, owiewani chłodną bryzą znad wody. Prowadziliśmy rozmowy na różne tematy. Opowiadaliśmy anegdoty, zabawne historie ze swojej pracy, z życia. Trochę obserwowaliśmy ludzi dookoła, ich zachowania. Czasem graliśmy w karty, czytaliśmy jakieś czasopisma czy książki. Często też po prostu w milczeniu odpoczywaliśmy, ciesząc się wspaniałym spokojem. Jednak tego szczególnego dnia Weronika, moja wspaniała teściowa, usiadła naprzeciwko mnie. Zwykle siedziała obok Anny, ale tym razem zrobiła inaczej. Początkowo nie zwróciłem na to uwagi, ot, zmieniła miejsce, nic wielkiego. Miała tego dnia na sobie luźną, szeroką sukienkę w kolorowe kwiaty. Była dojrzałą kobietą w wieku pięćdziesięciu czterech lat z lekką nadwagą, która jednak dodawała jej uroku, dostojeństwa i podkreślała kobiecość. Zawsze dobrze się nosiła, gustownie czesała, była zadbana i sprawiała wrażenie dużo młodszej. Przy niej zapominało się o jej wieku. Była niemal jak najlepsza przyjaciółka, kumpelka, z którą można miło spędzić czas. Nawet podczas wakacji znajdowała chwilę na delikatny makijaż podkreślający jej tajemnicze oczy i niewiarygodnie zmysłowe usta. Kiedy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy, spojrzałem na nią bardziej wnikliwie. Opowiadała coś o podróży do Włoch, ale nie do końca rejestrowałem, co mówi. Mój wzrok skierował się na jej niebotycznie zgrabne nogi. Kolana miała rozchylone, sukienka podwinęła się do połowy ud, a pod nią nie miała bielizny. Ujrzałem jej nagie łono – lekko zacienione, tajemnicze miejsce, od którego nie mogłem oderwać oczu. Ciemne okulary pozwoliły mi sycić wzrok widokiem jej cipki bez obaw, że zostanę przyłapany na przyglądaniu się. Weronika opowiadała, a ja przytakiwałem i patrzyłem. Wpatrywałem się urzeczony. Coś, co dla zwykłego faceta jest niedostępnym miejscem, zakazanym owocem, szczególnie gdy należy do własnej teściowej, teraz miałem niemal na wyciągnięcie ręki. Upał sprawiał, że na skórze cipki pojawiły się kropelki potu, zapewne wymieszane z jej naturalnym zapachem. Miałem ochotę skosztować, poczuć na języku i w nozdrzach, jak smakuje dojrzała kobieta. Jej wargi sromowe lekko odsłaniały to, co dla kobiety najcenniejsze: miejsce największej rozkoszy. W mojej głowie zaczęły kłębić się fantazje o tym, jak ją dotykam, jak liżę, jak pieprzymy się z Weroniką tu i teraz. Byłem podniecony. Kutas zareagował momentalnie, co musiałam skrzętnie ukrywać. Od tamtej chwili zacząłem się dokładniej przyglądać Weronice. Seksapil bił od niej jak blask świec. Dostrzegłem, że wielu mężczyzn się za nią ogląda. Smutno zauważyłem, że moja żona usytuowana jest w cieniu swej matki. Nagle zacząłem również dostrzegać dużo podniecających szczegółów w jej zachowaniu. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że niczego wcześniej nie zauważyłem. Jej sukienki okrywały pełne, duże piersi. W miejscu, gdzie miała sutki, materiał lekko odstawał. Głęboki dekolt odkrywał cudowny rowek pomiędzy piersiami. Jej głęboki, ciepły i miarowy głos był przepełniony erotyzmem. Mówiąc, często oblizywała swoje pełne, zmysłowe usta. Jasne włosy kontrastowały z seksownie opaloną, błyszczącą skórą. Marzyłem, by rozprowadzić na jej plecach olejek do opalania. Fantazjowałem o nacieraniu piersi, o tym, jak przelewają się przez moje palce, jak się ślizgają i uciekają pod wpływem swojej ciężkości. Weronika była szalenie zmysłową i przepełnioną erotyzmem kobietą, z którą chce się kochać. Od tamtego dnia inaczej patrzyłem na teściową. Stała się obiektem pożądania, seksualną ziemią obiecaną, tą, którą musiałem zdobyć. Zacząłem szukać powodów i okazji, by się do niej zbliżyć. Niby przypadkiem ocierałem się o jej ciepłe, aksamitne ciało. Na powitanie przytulałem znacznie dłużej niż dotychczas, aby możliwie całym ciałem poczuć jej piersi, brzuch, uda. Musiałem być jednak ostrożny, aby w żaden sposób nie pokazać, że coś się zmieniło, i aby ani Anna niczego nie dostrzegła – no i Weronika. Choć byłem ciekaw, jak by zareagowała na moje awanse. Aranżowałem spotkania tak, by zostawała w naszym domku jak najdłużej. Mogłem wtedy podziwiać jej ciało, ukryte w satynowych piżamach lub koszulach nocnych. Pewnego wieczora, kiedy Weronika ponownie została po kolacji, Anna zaproponowała wspólne oglądanie filmu. Otworzyłem butelkę czerwonego półsłodkiego, greckiego wina Kleoni i zakomunikowałem, że Weronika zostaje u nas na noc. Nie oponowała, nawet miałem wrażenie, że przyjęła moją propozycję z pewną wdzięcznością. Wieczór mijał nam w bardzo przyjemnej i rozluźnionej atmosferze. Szybko minęła północ i Anna poszła spać do naszej sypialni. W telewizji nadawali nudny program, więc pospiesznie przełączyłem na jakiś kryminał. Nie chciało mi się spać. Buzowało we mnie wino i podniecenie. Krew wrzała. Tymczasem Weronika poszła się wykąpać. Niesamowicie korciło mnie, by zajrzeć dyskretnie do łazienki, ale ostatkiem sił się powstrzymałem. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu, sącząc resztki wina. Weronika, wyłoniwszy się z pomieszczenia, przebrała się w satynową koszulę nocną, która pożyczyła jej Anna. Pojawiła się ponownie w salonie.

– Jestem potwornie zmęczona. Czy byłbyś tak miły i rozłożył mi kanapę do spania? – powiedziała, walcząc z niekontrolowanym ziewaniem. Wyglądała tak uroczo…

– Jasne, nie ma problemu. Już się robi. – Zerwałem się z fotela i zacząłem ścielić łóżko. – Zacząłem oglądać film, nie będzie ci przeszkadzać, jeśli go dokończę? Będę cichutko – odparłem.

– Nie będzie, mam mocny sen, więc spokojnie sobie oglądaj. Mam tylko nadzieję, że to ja nie będę ci przeszkadzać, bo czasami zdarza mi się chrapać. – Zaśmiała się lekko, jakby zawstydzona.

– Jak zaczniesz chrapać, to cię lekko połaskoczę – zażartowałem.

– To pewnie i tak nic nie da. Mam bardzo mocny sen, a gdyby jednak, to za chwilę będzie to samo. Dobranoc – rzuciła i położyła się spać.

– Dobranoc – odparłem.

Film stał się cudownym pretekstem. Nawet nie miałem pojęcia, o czym był. Dyskretnie przyglądałem się zasypiającej Weronice. Leżała na wznak, nogi miała podkulone. Cała była przykryta kołdrą mimo ciepłej nocy. Ręce jednak ułożyła na pościeli. W świetle telewizora jej włosy mieniły się różnymi kolorami. Miała lekko rozchylone usta. Oddychała równo i miarowo. Spała chyba głęboko. Zastanawiałem się, o czym może śnić. Moje myśli zaczęły krążyć wokół niedawnego widoku jej cudownej cipki. Chciałem przypomnieć sobie ten obraz, a najbardziej chciałem znów móc ją zobaczyć. W obawie przed jej wybudzeniem musiałem jednak sprawdzić, jak głęboko śpi i jak daleko mogę się posunąć. Krew buzowała, kutas sterczał niemiłosiernie. Coś mnie pchało, by spróbować. Zaryzykować. Najciszej, jak się dało, przysunąłem fotel do kanapy, aby znaleźć się możliwie jak najbliżej śpiącej Weroniki. Usiadłem z powrotem i położyłem rękę w okolicy jej głowy, delikatnie dotykając jej włosów. Miałem taką pozycję, że w razie wybudzenia wyglądałem, jakbym się rozciągał na fotelu i dotknąłem przez przypadek. Nie obudziła się, więc powoli, miarowo i bardzo delikatnie zacząłem głaskać jej włosy, zsuwając dłoń w kierunku jej ucha i szyi. Poczułem ciepło skóry. Uważnie wsłuchiwałem się w rytm jej oddechu, niemal samemu wstrzymując własny. W napięciu wypatrywałem jakiegokolwiek znaku, że się budzi. Niczego nie dostrzegłem. Przez chwilę trzymałem dłoń na szyi i delikatnie masowałem kciukiem. Wyczułem ciepło, przyjemny meszek na skórze. Moje trzewia pulsowały boleśnie. Następnie odważyłem się przesunąć dłoń w kierunku brody i samymi opuszkami dotknąłem dolnej wargi. Nadal jej oddech był głęboki i równy. Pchany jakąś niepohamowaną siłą wsunąłem możliwie najdelikatniej swój palec do ust Weroniki. Najpierw przesunąłem opuszek po dolnych zębach, a następnie wsadziłem głębiej i dotknąłem języka. Był wilgotny, miękki i bardzo ciepły. Wyobrażałem sobie, jak cudownie by było, aby właśnie ten język pieścił mój. Splatał się z nim, tańczył w niepohamowanych, dzikich pocałunkach. Przesunąłem palec i masowałem wewnętrzną stronę ust. Fantazjowałem o tym, jak cudownie byłoby wsunąć tam swojego członka, w to ciepłe, miękkie i wilgotne wnętrze.

Po chwili wyjąłem palce i dostrzegłem, że Weronika wpatruje się we mnie. Zamarłem. Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa. Jej wzrok wbity we mnie, o dziwo, nie karcił. Co więcej, miałem wrażenie, że zaprasza mnie do dalszej zabawy. Rozochocony oraz zachęcony brakiem oporu ze strony Weroniki odsunąłem kołdrę z jej klatki piersiowej. Nie protestowała. Przymknęła oczy, chyba tylko po to, by ukryć własną chuć. Poddała się moim działaniom, zapewne udając, że śpi. Dała mi nieme przyzwolenie. Zachęciła. W półmroku salonu oświetlonego jedynie jaskrawym światłem z ekranu telewizora ujrzałem, jak ukryte pod koszulą piersi równo się podnoszą i opadają w rytm oddechu. Najdelikatniej jak mogłem, odpiąłem dwa górne guziki i odchyliłem na bok koszulkę. Postanowiłem zaryzykować i wsunąłem pod materiał dłoń, by dotknąć lewej piersi. Czułem miękkość, gorąco i owal w swojej dłoni, a sutek znajdujący się pomiędzy moimi palcami zaczął delikatnie twardnieć pod wpływem działań. Wolną ręką odpiąłem pozostałe guziki i wyjąłem uchwyconą pierś na zewnątrz. Była cudowna, duża i ciężka. Sutek otoczony sporą, ciemną obwódką nabrał twardości i sterczał zadziornie. Delikatnie wyjąłem jej drugą pierś na wierzch. Mogłem w całej okazałości podziwiać dwie wspaniałe półkule. Rozlewały się na boki. Skóra na nich była niesamowicie aksamitna i sprężysta. Z zaskoczeniem uświadomiłem sobie, że nie wyglądają na piersi kobiety w średnim wieku. Z pewną nostalgią i smutkiem musiałem stwierdzić, że Anna nie odziedziczyła apetycznych kształtów po matce. Była w dużej mierze podobna do ojca. Szczupła, wysportowana, nawet koścista. Z małymi piersiami. Kochałem ją, oczywiście, ale zawsze kręciły mnie apetyczne, kobiece krągłości. Nie mogąc uspokoić w żaden sposób wibrującego pożądania, nachyliłem się i dotknąłem językiem drugiego sutka. Był jeszcze miękki, ale końcówką języka zacząłem go pobudzać, lizać. Nabrzmiewał powoli, rósł pod wpływem moich działań. Ująłem go zębami tak delikatnie, jak tylko mogłem. Ta kontrola siebie, by nie działać zbyt gwałtownie, była trudna do zniesienia, bo marzyłem już tylko o tym, by się kochać z Weroniką. Wszystko inne zaczynało tracić znaczenie. Ale ostatkami sił jeszcze panowałem nad sobą, co w efekcie nakręcało mnie jeszcze bardziej. Sutek stwardniał, zauważyłem, że oddech Weroniki przestał być głęboki i równy. Patrzyłem. Syciłem wzrok. Kutas coraz mocniej uwierał w spodniach. Pogładziłem się po kroczu, dając sobie nieco ulgi. Ułożyłem go wygodnie i niespiesznie pieściłem sutki. Oddech jej nieco przyspieszył. Patrząc na cudowne piersi, zacząłem wsuwać swoją rękę pod kołdrę. Odnalazłem jej krągły, miękki i bardzo ciepły brzuch. Dotyk jej ciała mieszał mi zmysły. Oddychałem szybko i płytko. Zatrzymałem dłoń na podbrzuszu Weroniki i podciągnąłem koszulkę nieco wyżej. Chciałem poczuć jej skórę. Chwilę to trwało, bo koszulka była długa, a ja musiałem zachować ostrożność, by jej w żaden sposób nie zniechęcić. Nagle poczułem pod palcami koronkę, która oznaczała, że jestem coraz bliżej i że lada moment będę mógł ją dotknąć w magicznym miejscu. Świadomość ta i dotyk jej skóry sprawiły, że moje podniecenie jeszcze bardziej wzrosło. Gdy odkryłem to zakazane miejsce, przesunąłem na powrót dłoń po jej brzuchu, napawając się ciepłem kobiety. Wpatrując się w obnażone piersi, wsunąłem dłoń jeszcze głębiej. Miałem pod palcami koronkę majtek. Położyłem całą dłoń na jej kroczu. Objąłem jej łono i trzymałem bez ruchu. Byłem jak narkoman na głodzie. Nie mogłem i nie chciałem przestać. Ta kobieta wyzwalała we mnie najbardziej perwersyjne żądze. Rozchyliłem majtki, tak by w miarę bezproblemowo wślizgnąć się dłonią na jej łono. Spodziewałem się poczuć kłębki włosów, ale była gładziutka i zachęcająca. Przyjemnie delikatna i ochoczo dostępna. Gładziłem nieznacznie wzgórek łonowy, by następnie poczuć fałdy jej warg sromowych. Dwoma palcami rozsunąłem je i zacząłem wsuwać środkowy palec pomiędzy płatki rozkoszy. Szukałem łechtaczki, a gdy ją wyczułem, nacisnąłem na nią bardzo delikatnie. Ciało Weroniki nieświadomie zaczęło odpowiadać na moją stymulację. Łechtaczka twardniała i rozluźniała się pod wpływem mojego nacisku. Poczułem, jak pojawia się wilgoć. Na moment przesunąłem palec z łechtaczki, by sprawdzić, czy będzie mi łatwiej wsunąć palec do środka. Poczułem, że jest mokra, ale jej wargi sromowe były jeszcze zaciśnięte, jakby nie chciały mnie wpuścić do środka, do krainy rozkoszy. Cofnąłem palec na łechtaczkę i zacząłem masować. Powoli z namysłem. Góra, dół, góra, dół. Nasłuchując oddechu Weroniki, zastanawiałem się, o czym myśli. Może o naszym seksie? A może ona też fantazjowała na mój temat? Wątpię, by nie zauważyła pewnej zmiany w moim zachowaniu, tego, że dyskretnie ją adorowałem, obserwowałem, dotykałem niby przypadkiem. Z myśli wyrwała mnie niesamowita wilgoć jej cipki. Zaczęła wydzielać coraz więcej nektaru rozkoszy. Zapach jej kobiecości unosił się w powietrzu. Czułem słodycz pomieszaną z niewiarygodnym podnieceniem. Uwielbiam smak i zapach kobiecego łona. Byłem przekonany, że tym razem wpuści mnie do środka. Ochoczo i otwarcie, pochłaniając w całości. Wsunąłem palec tak głęboko, jak było to możliwe, ale na tyle powoli, by jej nie zbudzić. Była głęboka i ciasna. Niewiarygodnie wilgotna i mięsista. Poczułem, jak jej wnętrze zaciska się dookoła mojego palca, jakby chciało mnie zatrzymać w środku i nie wypuszczać. Wysunąłem palec i ułożyłem dłoń jeszcze niżej, kierując ją w kierunku drugiej dziurki. Roztarłem wilgoć i wymacałem mocno zaciśnięty mięsień zwieracza. Okrężnymi ruchami zacząłem go masować. Po chwili przyszło nieznaczne rozluźnienie. Jeszcze przez krótki moment skupiałem się na tej ciasnej, niedostępnej dziurce. Moje działania sprawiły, że po chwili mogłem wsunąć palec i do niej. Zwieracz się zacisnął. Trzymając środkowy palec w jej pupie, wsunąłem kciuk w cipkę i zacząłem masować wnętrze, tak abym czuł oba palce poruszające się w jej wnętrzu. Na chwilę pojawił się przestrach, bo gdyby nakryła nas moja żona, znalazłbym się w pułapce. Raczej nie wytłumaczę przypadkiem sytuacji, w której się znalazłem. Uśmiechnąłem się na te myśli, bo świadomość przekraczania granic była fantastyczna! Co więcej, Weronika dała przyzwolenie. Oddała się w moje ręce. Nie wiem, czy to kwestia rozsadzającego mnie podniecenia i złego oglądu sytuacji, czy też łatwość, z jaką przychodziło mi dobieranie się do matki mojej żony! W każdym razie nie byłem w tamtej chwili absolutnie obiektywny. Ryzykowałem wszystkim. Swoim małżeństwem najbardziej. Ale jakaś nieokiełznana siła pchała mnie jeszcze dalej. Po jeszcze więcej. Wiedziałem, że nie mogę teraz przerwać, że muszę iść dalej. Taka okazja może się już nigdy nie przytrafić. Wstałem i usadowiłem się przed łóżkiem. Ostrożnie uniosłem kołdrę, odsłaniając Weronikę. Moim oczom ukazała się kobieta z rozwartymi, podkulonymi nogami i kroczem okrytym czarnymi, koronkowymi majtkami. Na nich odznaczała się wilgotna plama, przesiąknięta wilgocią i zapachem. Nie chciałem ryzykować nieporadnego ściągania majtek, więc odsunąłem je najdelikatniej, jak się dało, na jedną stronę, tym samym odkrywając cipkę i mogąc zobaczyć ją w pełnej okazałości. Gładziutka, lekko przyciemniona. Idealnie wygolona, bez najmniejszego włoska. Niżej sfalowane wargi, wilgotne od mojej zabawy. Śliskie i błyszczące. Dwoma palcami rozchyliłem je i zobaczyłem w pełnej krasie nabrzmiałą łechtaczkę, tę, która tak cudownie reagowała na mój dotyk. Ostrożnie nachyliłem się i przekręciłem, by jej wargi znalazły się równolegle do moich ust. Całowałem je, jakbym składał pocałunek na ustach Weroniki. Czułem wspaniały, intymny zapach pomieszany z nieznaczną wonią płynu do kąpieli. Pocałowałem ponownie, tym samym wsuwając język pomiędzy wargi. Poczułem pod językiem łechtaczkę. Końcówką zacząłem ją pieścić. Smakowała cudownie. Jakaś dzika myśl pchnęła mnie, by pójść na całość. Postanowiłem wejść w jej wnętrze swoim rozgrzanym do czerwoności kutasem. Podniosłem się i oparłem kolanami o brzeg łóżka. Następnie opierając się o oparcie kanapy, usadowiłem się pomiędzy jej udami. Jedną ręką rozpiąłem rozporek i wyjąłem członka, który pulsował boleśnie. Byłem tak podniecony, że czułem, iż wystarczy podmuch wiatru, abym szczytował. Skierowałem się w kierunku jej krocza i zniżyłem się aż do momentu, kiedy końcówka penisa dotknęła warg sromowych. Musiałem się zatrzymać, bo byłem na granicy ekstazy. Jednak jej wargi się rozchyliły, jakby czekały na mnie. Objęły główkę penisa, chcąc go wciągnąć do środka. Delikatnym pchnięciem wszedłem w nią. To, co czułem na swoim palcu, było niczym w porównaniu z tym, co czułem, będąc w niej. Jej ciasnotę, wilgoć, mięsistość i mięśnie pracujące równo i miarowo. Wszedłem do samego końca, cały czas zachowując ostrożność. To napięcie potęgowało podniecenie. Będąc w środku, na moment przymknąłem oczy, rozkoszując się doznaniami. Odchyliłem głowę do tyłu, nieznacznie się poruszając. Wiedziałem, że niewiele mi potrzeba, aby dojść i zalać jej ciasne i chętne wnętrze. Zatrzymałem się i otworzywszy oczy, napotkałem jej spojrzenie. Omal nie dostałem zawału. Objęła mnie nogami i nie pozwoliła uciec, co chciałem w pierwszym odruchu zrobić. Położyła palec na swoich ustach, dając sygnał, że mam być cicho, i zaczęła się na mnie poruszać. Szaleństwo, jakie mnie opętało, nie pozostawiło złudzeń. Pokiwała głową z uznaniem i nadstawiła się ochoczo. Złapałem ją za biodra i uniosłem nogi. Mogłem teraz wejść do samego końca. Czułem na główce, że dosięgam już dna. Ruszałem się powoli i miarowo, wychodząc niemal w całości i dobijając do końca. Weronika zaczęła poruszać szybciej biodrami, co oznaczało jednoznacznie, że chce się zwyczajnie pieprzyć. Wyruszyłem więc na spotkanie z ekstazą. Uchwyciłem mocniej jej biodra i waliłem coraz szybciej. Nie zważając na dźwięki, jakie wydawały nasze ciała i jęki Weroniki, pieprzyłem ją, jak szybko się dało. Wiedziałem, że dłużej nie wytrzymam, i nagle poczułem, jak targa mną spazm rozkoszy. Eksplodowałem w jej wnętrzu. Za ułamek sekundy kolejny spazm przeszedł moje ciało i kolejny, i kolejny. Trwało to kilkanaście niesamowitych sekund. Nigdy wcześniej ani później nie miałem tak wspaniałego orgazmu. Nie mogłem krzyczeć z rozkoszy, a chciałem. Musiałem trwać w bezruchu. Czułem, jak moja sperma zalewa każdy zakamarek jej pochwy, jak miesza się z jej wilgocią. Czułem, jak ta mieszanina zaczyna z niej wypływać. Marzyłem, aby ta chwila, ten moment, gdy jestem w jej wnętrzu, trwała i trwała. Nie chciałem z niej wychodzić. Jej pochwa zaciskała się na kutasie. Było cudownie, jednak wiedziałem, że muszę z niej wyjść i spojrzeć w oczy. Zacząłem wysuwać swojego penisa z jej pochwy, jednak za chwilę znowu go wsunąłem. Czułem, jak zaciska się na mnie. Byłem nadal sztywny. Jeśli miałbym umrzeć, to chciałbym w ten sposób. Pochłonięty przez czarę kobiecości wypełnioną moją spermą. Niewiele myśląc, zacząłem na powrót się poruszać. Weronika zasłoniła swoje usta i jęczała cichutko. Posuwałem ją mocno i gwałtownie. Jej cycki skakały pod własnym ciężarem, poruszane w rytm pchnięć. Jęki się nasiliły, a mięśnie w cipce zaciskały coraz mocniej. Byłem pewien, że niewiele jej potrzeba. Drugą dłonią sięgnęła ku łechtaczce i zaczęła się masować. Po chwili zatrzymała się, wygięła w łuk i wyrzuciła z siebie całą rozkosz i ekstazę. Wycisnęła ze mnie wszystkie siły. Pochłonęła całą energię. Zostałem w niej jeszcze na moment, jednak po chwili wysunąłem się cały. Zobaczyłem, jak wypływa z niej mlecznobiały płyn i spływa w dół, na pośladki i łóżko. Byłem spełniony i szczęśliwy. Spojrzałem na jej twarz. Miała zamknięte oczy, jakby spała. Zszedłem z łóżka i już miałem wstać, kiedy poczułem, jak jej dłoń łapie moją. Oczami utkwionymi w moich dała mi wyraźnie do zrozumienia, że to nie był ostatni raz, po czym się odwróciła plecami i najpewniej zasnęła.

Bardzo upalne lato – wakacyjny trójkąt

Miałam już dość tamtego lata. Było upalne i wilgotne, przez co cholernie męczące. Noce nie dawały wytchnienia. Odpoczywałam jedynie zanurzona w jeziorze, ale nawet ono nie dawało mi wtedy radości. Nic mi jej nie dawało. Siedziałam na ławce na ostródzkim deptaku i gapiłam się na wodę, czując, jak biała sukienka na ramiączkach przykleja mi się do ciała. „Namiętność” – powtarzałam w myślach. Dobre sobie. Zapomniałam, że coś takiego istnieje. Wyłączyłam w sobie tę potrzebę i niespecjalnie miałam ochotę włączać. Przez moje ciało przebiegł dreszcz, bynajmniej nie podniecenia – raczej przerażenia, że mogłabym to znów poczuć i nie móc spełnić tej jakże przyziemnej potrzeby. Tak naprawdę to nie wiem, czy kiedykolwiek spełniałam się w namiętności tak do końca, tak na sto procent. No ale już na pewno tamtego lata nie chciałam sobie przypominać, czym ona jest. Jedyną moją namiętnością były lody. Waniliowe, w polewie czekoladowej, z ciągnącym się karmelem w środku. Obłęd. Wtedy, na tej ławce, w lepiącej się do ciała sukience, także jadłam lód, który się roztapiał i ściekał mi po palcach. Oblizywałam je, jednocześnie liżąc słodką i obłędnie dobrą chłodną masę umieszczoną na patyku. Czy namiętność do lodów spełniłaby oczekiwania profesora?

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.