Scenariusze z listopada 2022 roku - Patryk Garkowski - ebook

Scenariusze z listopada 2022 roku ebook

Patryk Garkowski

0,0

Opis

Zbiór dwudziestu jeden scenariuszy filmów krótkometrażowych. Zawarte w książeczce wspaniałe scenariusze opierają się na koncepcie interakcji: bohatera pozytywnego z negatywnym. Oto zły młody człowiek płci męskiej niezwykle często dręczy, poniża, upokarza, wyśmiewa dobrego, starszego Pana (rola aktorska Pana jest przeznaczona wyłącznie dla mnie — Patryka Daniela Garkowskiego). Bezbrzeżnie interesująca postać sadystycznego, statycznego Łobuza pojawia się tutaj we wszystkich scenariuszach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Patryk Daniel Garkowski

Scenariusze z listopada 2022 roku

© Patryk Daniel Garkowski, 2022

Zbiór dwudziestu jeden scenariuszy filmów krótkometrażowych. Zawarte w książeczce wspaniałe scenariusze opierają się na koncepcie interakcji: bohatera pozytywnego z negatywnym. Oto zły młody człowiek płci męskiej niezwykle często dręczy, poniża, upokarza, wyśmiewa dobrego, starszego Pana (rola aktorska Pana jest przeznaczona wyłącznie dla mnie — Patryka Daniela Garkowskiego). Bezbrzeżnie interesująca postać sadystycznego, statycznego Łobuza pojawia się tutaj we wszystkich scenariuszach.

ISBN 978-83-8324-466-2

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

O zbiorku

W tym oto zbiorze znajdują się następujące scenariusze filmów krótkometrażowych: 1) Challenge: jedzenie psich karm, 2) W saloniku gier, 3) Challenge: jedzenie zdeptanych bananików, 4) Małpkowe mini-zawody — poszukiwanie bananików, 5) Zakłócenie procesu sprzątania parku, 6) Zabranie jedzenia genialnej jednostce, 7) Urocza bobasowa lalka, 8) W ekskluzywnej pizzerii, 9) W sklepie obuwniczym, 10) Challenge: czyszczeniebrudnych butów organizmu bandyckiego, 11) Ciężkie challenge na siłowni, 12) Straszliwy trening na ringu, 13) Kaczuszkowo! Wystrzałowo! Nieudany performance?, 14) Rzucanie patyka psinie, 15) Ludzkie, pojękujące schody, 16) Popielniczka ludzka, 17) Ludzki podnóżek, 18) Boy hotelowy, fajowy, 19) Młody obywatel nie może zapalić ani jednego papierosa przez 24H (jest uzależniony), 20) Chodzę z rozpostartą białą parasolką, mimo że nie pada deszcz, 21) Eskapada do niebezpiecznego parku trampolinowego.

Zawarte w książeczce wspaniałe scenariusze opierają się na koncepcie interakcji: bohatera pozytywnego z negatywnym. Oto zły młody człowiek płci męskiej niezwykle często dręczy, poniża, upokarza, wyśmiewa dobrego, starszego Pana (rola aktorska Pana jest przeznaczona wyłącznie dla mnie — Patryka Daniela Garkowskiego). Bezbrzeżnie interesująca postać sadystycznego, statycznego Łobuza pojawia się tutaj we wszystkich scenariuszach.

Scenariusze ja napisałem tak, ażeby aktor odgrywający rolę Łobuza nie musiał wcale pokazywać swej twarzy. Zważyć należy, iż niektórzy młodzi ludzie, choć zainteresowani uprawianiem aktorstwa, nie życzą sobie demonstrowania buzi własnych na filmach, w których występują. Stanowi to zresztą nader ciekawe zjawisko psychologiczne. Niektóre organizmy mogą obawiać się wyśmiania, wyszydzenia przez widzów, krytyki czy odrzucenia. Doprawdy różne mogą być przyczyny powyższego stanu rzeczy.

Występowanie przez chłopców w filmach krótkometrażowych okazuje się być bardzo pozytywne pedagogicznie. Choćby młody aktor ucząc się roli, może polepszyć swą pamięć. Dodatkowo wyeliminowane może być u niego poczucie nudy, kiedy będzie miał do wykonania coś produktywnego oraz ważnego. Uprawianie aktorstwa umożliwia spełnienie marzeń osobistych, zmniejszenie agresywności czy wyładowanie pewnych przykrych nawarstwionych frustracji. To są tylko przykładowe pozytywne konsekwencje aktorstwa świadczonego przez młodocianych.

Serdecznie zapraszam do przeczytania wszystkich ujętych w zbiorku scenariuszy. Nie mogę się już doczekać, kiedy zostaną one zrealizowane w formie pięknych filmów!

Patryk Daniel Garkowski

Scenariusz filmu krótkometrażowego: Challenge: jedzenie psich karm

Scena nr 1 (plener — dworzec w Płocku) (Złożenie propozycji wykonania trudnego challengu)

Dworzec kolejowo-autobusowy w Płocku. Właśnie przebywa tam, oczekuje na przyjazd pociągu dorosły mężczyzna (Pan) — tę rolę odgrywać będzie Patryk Daniel Garkowski. Mądry i stosownie ubrany jegomość obserwuje wszystko z wysoka — na przejściu pasażerskim, które to umożliwia bezpośrednie ominięcie torów — należy koniecznie wykorzystać w filmie obiekt: most dla pieszych. Wybitna, zaabsorbowana jednostka podziwia widoki, patrzy w dół, analizuje szczegóły krajobrazu.

Nagle do Pana podchodzi Łobuz (niech aktor odgrywający wskazaną rolę będzie miał około szesnaście, siedemnaście bądź osiemnaście lat). Młody człowiek, wiedzący dokładnie, kim jest sławna jego ofiara płci męskiej, od razu zaczyna bezbronnego mężczyznę nagrywać — bez pytania o zgodę. Arogancki przybysz gwiżdże do starszego od siebie. A wtedy Pan kieruje wzrok w stronę chłopca, on dostrzega niekulturalnego młodzieńca. Wówczas Łobuz podchodzi jeszcze bliżej. Staje w miejscu, po czym oznajmia, cały czas rejestrując obraz i dźwięk w kamerze wysokiej jakości:

Łobuz: Siema, frajerku, na pociąg czekasz?

Pan:Dzień dobry, drogi chłopczyku. Tak, w istocie oczekuję na kolejowy wehikuł transportowy. Mój pociąg nadjedzie już niebawem, lada moment.

Łobuz: Ale to nie jedyny pociąg, co dzisiaj kursuje do twojego celu podróży, co nie?

Pan:Nie, nie jedyny. A czemu pytasz, mój drogi? Ojeju, czy nie powinieneś być teraz w szkole, chłopczyku?

Łobuz: Nie, nie powinienem. Słuchaj, kretynie, mam dla ciebie wyśmienity challenge.

Pan: Przepraszam bardzo, obawiam się, że nie rozumiem, kochane dziecko. Jaki znowu challenge? Zechcesz wyjaśnić? Nic a nic nie rozumiem. I młody dżentelmen nie może stosować brzydkich wulgaryzmów, pamiętaj. Ja jestem od ciebie starszy, młody człowieku — dorosły próbuje prawić morały, podnosi palec wskazujący sygnalizująco w górę.

Łobuz: Zamknij ten ryj świński i słuchaj. Mógłbyś zarobić, gdy wykonasz wyzwanie — tysiąc złotych. Dla mnie to żadna suma, bo jestem bajecznie bogaty — postać przedstawia osobistą — rzekomo wspaniałą — sytuację materialną.

Pan: Niezmiernie bym chciał uzyskać tyle pieniążków. Nie jestem wcale zamożny. Potrzebuję funduszy, oj tak.

Łobuz: No to jeśli pragniesz zarobić, to musisz posłusznie wykonać wyzwanie, jakim cię obarczę. Gotowy?

Pan:Jakie wyzwanie? Na czym się ono opierać będzie? — jegomość uprzejmie pyta.

Łobuz: Dam ci pewne psie karmy, a ty będziesz je degustował, dużo ich jadł. Ale nie tutaj, nie na dworcu. Znajdę dla ciebie odpowiednią miejscówę — chłopiec wyjaśnia szybko, a na jego policzkach kwitną różowe plamy.

Pan: Och, jakie miejsce konkretne masz na myśli, kochany chłopczyku? Może jakiś sektor restauracyjny w galerii handlowej, gdzie są stoliczki i wygodne siedziska?

Łobuz: Zapomnij. Co ty wygadujesz, psie? Muszę zadbać o odpowiednią scenerię do degustacji, pasującą, adekwatną. Pójdziemy do jakiegoś lasku, parku, do zadrzewień. Na świeżym powietrzu dokonasz degustacji, aż ci się uszy będą trząść. Wkrótce dowiesz się, o jakie dokładnie miejsce chodzi. No, idziemy!

Pan ociąga się, patrzy jeszcze w dal, do realizacji wyzwania nie przejawia energii. Lecz chłopiec pośpiesza:

Łobuz:No szybciej! Chodź! — rozkazuje niczym despotyczny władca.

Scena nr 2 (plener — wśród zadrzewień, lasek/polanka) (W scenie tej Pan konsumuje psie karmy)

W ustronnym, zadrzewionym miejscu, z dala od wzroku wścibskich ludzi Łobuz wyciąga z plecaka nową miskę dla psa bądź czysty głęboki talerz, używany do spożywania zup. On arogancko kładzie naczynie na ziemi, uważa jednak cały czas, by rekwizyt filmowy nie uległ stłuczeniu/zniszczeniu. Następnie wyzywający bierze z plecaka pierwszą psią karmę pełną obrzydliwego, wilgotnego jedzenia papkowego (przyniesiony pokarm nie może być absolutnie suchy czy twardy). Chłopak mówi Panu cośkolwiek o pierwszej karmie, zwłaszcza zaś wyjawia jej nazwę, krótko opisuje pierwszy przedmiot degustacji. Karmiciel w sposób frywolny, dumny, a jednocześnie złośliwy i okrutny otwiera opakowanie i wrzuca spore porcje okropnej brei do rekwizytu — na kamerze widać wykonującą czynność nakładania kończynę górną Łobuza.

Łobuz:No, degustuj pierwszą karmę, pośpiesz się! — lekko kopie miskę, podsuwa ją bliżej nieszczęśnika. (Niech kopiący aktor uważa, by jedzenie nie opuściło naczynia, nie wylało się z podłoża)

Pan:A czy dostanę jakąś łyżkę? Wiesz, dysponuję niezbędnikiem sztućcowym, w skład którego wchodzą: widelczyk, nożyk i łyżeczka! — wylicza na paluszkach dłoni inteligentna persona, a Łobuz się bardzo irytuje:

Łobuz:Nie. Masz jeść jak pies, bez używania rąk. Dociera to do ciebie, kundlu? Czy może mam ci skrępować ręce taśmą klejącą? Mogę to zrobić, gdybym tylko chciał. Teraz jestem twoim karmicielem, bogiem.

Pan:Aha. To są warunki tego bzdurnego challengu, czyż nieprawda?

Łobuz: Tak, idioto — masz jeść jak psina.

Pan:No więc dobrze, spróbuję sprostać tym bezbrzeżnie wysokim wymaganiom konsumpcyjnym. Ale ludzie posługują się sztućcami, oboje wiemy. Wiązać mnie nie trzeba, absolutnie! Oto już zabieram się do degustacji posiłku pierwszego. Przejawiam jedzeniową gotowość, pozbawiony serca chłopczyku.

Teraz pozytywny bohater przyjmuje pozycję na czworaka, zaczyna jeść psią karmę. Lecz jedzenie wcale mu nie smakuje. Na twarzy Pan pokazuje wstręt, obrzydzenie. A Łobuz śmieje się z miny swojej ofiary, złośliwie komentuje — coś stwierdza przykrego do kamery, cudaka wyzywa. W pewnym momencie Pan robi sobie krótką przerwę i nie je. Z tego powodu młodzieńca ogarnia złość, spore zdenerwowanie. Ekspresowo reaguje:

Łobuz: Żryj! — chłopiec agresywnie zaciska pięść, a równocześnie błyskawicznie zdejmuje but i swą stopę w czarnej, spoconej, wielce śmierdzącej skarpetce kładzie na głowie ofiary, by zmobilizować Pana używa nogi, przysuwa głowę eleganta stopą do miski (nie nazbyt jednak silnie popycha, nie można wyrządzić krzywdy fizycznej drugiemu, delikatnemu, aktorowi).

Zatem Pan stara się jak może. Już dalej je on psią karmę — intensywniej, aniżeli przed momentem.

Łobuz: Teraz dam ci inną karmę do degustacji, szmaciarzu.

Sadysta natychmiast wciela w czyn wypowiedziane słowa. Nakłada do tej samej miski, co wcześniej, brejowaty, brzydko wyglądający pokarm.

Łobuz:Jedz! — słysząc komendę, uczestniczący w challengu bohater pyta zlękniony:

Pan:Ale co to za degustacja, skoro pokarmy się mieszają? Mogłeś lepiej się przygotować jako organizator.

Łobuz:Milcz i jedz. Nie będę ci dawał kilku naczyń, pojemników. Ja tutaj ustalam warunki.

Więc Pan znowu przystępuje do konsumpcji.

Łobuz: No zjadaj, psie! — i po raz kolejny chłopiec stopą w skarpetce przysuwa głowę Pana prosto pod naczynie — mobilizuje tak dolną kończyną kilkukrotnie, nie tylko jeden raz.

Jegomość jeszcze trochę podjada, a potem oznajmia łagodnie:

Pan:Dokonałem degustacji, sprostałem arcytrudnemu wyzwaniu — rzecze i wstaje. Już stoi na dwóch nogach.

Pan:Jedzenie było okropne. Fuj, fuj, ble, ble. Jedzonko zasłużyło na najniższą możliwą ocenę. Teraz, bardzo cię proszę, daj mi umówione pieniądze. Chcę tysiąc złotych, tak! Na tyle się umawialiśmy, niemiły chłopczyku.

Łobuz: Ty frajerze naiwny, nie dam ci żadnej kasy. Tfu — pluje w kierunku pana — idę stąd, nara, ludzki śmieciu.

Film dobiega końca.