Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
WITAMY W NOWEJ ERZE, BARDZIEJ TRANSPACYFICZNEJ NIŻ EUROATLANTYCKIEJ
Zebrani w tomie RYWALIZACJA USA VS CHINA, A RESZTA ŚWIATA eksperci analizują wszystkie najważniejsze relacje Chin z innymi podmiotami, a wszystko to w kontekście konkurencyjnych i skomplikowanych stosunków amerykańsko-chińskich. Marek Budzisz patrzy w tym kontekście na Rosję, Mateusz Chatys na państwa ASEAN, Łukasz Jasiński na Niemcy, Katarzyna Czernik na Arabię Saudyjską i Bliski Wschód, Tomasz G. Grosse na UE, Mariusz Orłowski na Indie. Natomiast Ewa Fronczak i – na koniec – Leszek Ślazyk, próbują analizować rolę USA i Chin na obecnej arenie międzynarodowej, podkreślając spadającą rolę USA i Pax Americana, a równocześnie rosnącą rolę Chin. Dokonano więc w tej zbiorowej pracy gruntownego przeglądu stosunków chińsko– amerykańskich oraz relacji Chin z ich najważniejszymi partnerami. Jak zawsze w wypadku prac zbiorowych, jak ta, każdy znajdzie w lekturze jakiś smaczny dla siebie kąsek, w zależności od zainteresowań lub też specjalizacji.
PROF. BOGDAN GÓRALCZYK
Spis treści
Wstęp – Prof. Bogdan Góralczyk: Witamy w nowej erze, bardziej transpacyficznej niż euroatlantyckiej 7
Rozdział 1. Red. Leszek Ślazyk: Chiny–Stany Zjednoczone: konflikt światów równoległych 13
Rozdział 2. Dr Ewa Fronczak: Koniec ery Pax Americana a rywalizacja USA–Chiny 29
Rozdział 3. Prof. Katarzyna Czornik: Relacje Stany Zjednoczone – Arabia Saudyjska w kontekście rywalizacji amerykańsko-chińskiej na Bliskim Wschodzie 47
Rozdział 4. Dr Mateusz Chatys: ASEAN w dobie eskalacji chińsko-amerykańskiej rywalizacji 75
Rozdział 5. Dr Marek Budzisz: Chiny w rosyjskich rachubach strategicznych 103
Rozdział 6. Prof. Grzegorz T. Grosse: Unia Europejska wobec Chińskiej Republiki Ludowej 127
Rozdział 7. Tomasz Morozowski: Niemcy wobec rywalizacji USA-Chiny 163
Rozdział 8. Prof. Mariusz Orłowski: Indie – droga do supermocarstwa: marzenie czy rzeczywistość? 187
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 259
Projekt okładki, stron tytułowych: Robert Kempisty
Korekta i redakcja: Barbara Manińska
Skład i łamanie wersji do druku: Gabriela Rzeszutek
Dyrektor wydawniczy: Maciej Marchewicz
ISBN 9788368123517
Copyright by © Bogdan Góralczyk, © Leszek Ślazyk, © Ewa Fronczak, © Katarzyna Czornik, © Mateusz Chatys, © Marek Budzisz, © Grzegorz T. Grosse, © Tomasz Morozowski, © Mariusz Orłowski © Copyright for Zona Zero, Warszawa 2022
Jakiekolwiek nieautoryzowane wykorzystanie tej publikacji do szkolenia generatywnych technologii sztucznej inteligencji (AI, SI) jest wyraźnie zabronione z wyłączeniem praw autora i wydawcy. Wydawca korzysta również ze swoich praw na mocy artykułu 4(3) Dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym 2019/790 i jednoznacznie wyłącza tę publikację z wyjątku dotyczącego eksploracji tekstu i danych.
Wydawca
Zona Zero Sp. z o.o.
ul. Łopuszańska 32
02-220 Warszawa
tel. 22 836 54 44, 22 877 37 35
faks 22 877 37 34
e-mail: [email protected]
Przygotowanie wersji elektronicznej
Epubeum
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Prof. Bogdan Góralczyk. Wstęp
Rozdział 1. Red. Leszek Ślazyk - Chiny–Stany Zjednoczone: konflikt światów równoległych
Przypisy
Spis treści
Cover
Title Page
Copyright Page
Witamy w nowej erze, bardziej transpacyficznej niż euroatlantyckiej
Po rozpadzie ZSRS w grudniu 1991 roku oraz porządku dwubiegunowego, zwanego też zimnowojennym, świat znalazł się pod amerykańską dominacją, co pamiętnie nazywano albo „końcem historii” (Francis Fukuyama), albo „brakiem alternatywy” (TINA – There Is No Alternative), jak twierdziła Margaret Thatcher. Nadeszła „jednobiegunowa chwila” (Charles Krauthammer) amerykańskiej dominacji.
Amerykanie jako jedyne supermocarstwo podyktowali światu, w tym pokomunistycznemu, z Federacją Rosyjską włącznie, dwa pakiety: neoliberalny, prorynkowy z ducha i litery „konsensus z Waszyngtonu” (John Williamson) jako program gospodarczy oraz wypracowany w USA model demokracji, znany jako system checks and balances (równowagi i kontroli władz), dla uproszczenia nazwany demokracją liberalną. Jej wyróżnikiem było to, że oprócz klasycznego trójpodziału władzy – na wykonawczą, ustawodawczą i sądownictwo – dodawano jeszcze niezależne od nich, a szczególnie od rządu, media oraz społeczeństwo obywatelskie. Oba te pakiety jak najbardziej przyjęła też, powołana właśnie wtedy traktatem z Maastricht 8 lutego 1992 roku, Unia Europejska (UE), która w czerwcu następnego 1993 roku przyjęła tzw. kryteria kopenhaskie (demokracja liberalna, państwo prawa, gospodarka rynkowa i prawa mniejszości) jako obowiązujący kanon (wartości), wymagany od każdego kandydata (co było później, to już inna sprawa).
Jedynym większym podmiotem, który amerykańskiemu poniekąd dyktatowi się sprzeciwił była Chińska Republika Ludowa (ChRL) i jej naczelny w tym czasie przywódca Deng Xiaoping, który to – pomny doświadczeń sojuszu z ZSRS w latach pięćdziesiątych minionego stulecia i obowiązkowego wówczas w ChRL hasła: „Związek Radziecki dziś, to nasze jutro” – z obawy o dalsze losy Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i jej rządy w styczniu i lutym 1992 roku zaordynował Chinom swój testament (potem odszedł z życia publicznego i zmarł w kwietniu 1997 roku). Xiaoping odrzucił zarówno demokrację liberalną jako „nieadekwatną do chińskiej cywilizacji”, jak też „konsensus z Waszyngtonu”, zastępując go wypracowanym na obszarach Azji Wschodniej, począwszy od Japonii, innym modelem gospodarczym, zwanym Developmental State, państwo rozwojowe (Chalmers Johnson), którego istota polegała na połączeniu sił rynkowych i państwowego interwencjonizmu. Równocześnie Deng podtrzymał dyktaturę spod znaku KPCh, a przy tym otworzył wielki, ale zaniedbany i zacofany chiński rynek na globalizację, racjonalizując przy tym system gospodarczy i polityczny elementami klasycznymi, począwszy od konfucjańskiej z ducha merytokracji. Za punkt wyjścia wzięto sobie niewielki w stosunku do ChRL Singapur.
Ten zestaw rozwiązań zadziałał, a Chiny już pod koniec XX stulecia zamieniły się w światową taśmę produkcyjną, bo prawdziwy zachodni kapitał wszedł do nich dopiero po 1992 roku, mimo traumy placu Tiananmen z wiosny 1989 roku, gdyż niemal każdy chciał być udziałowcem w miliardowym, dziewiczym i chłonnym rynku. Tymczasem Chiny ruszyły mocno do przodu, a jeszcze bardziej przyspieszyły w grudniu 2001 roku, gdy z poręczenia USA wstąpiły do WTO – Światowej Organizacji Handlu. W tym samym czasie USA zaangażowały się w interwencję militarną w Afganistanie (ISAF), a półtora roku później także na terenie Iraku, a wszystko to pod płaszczykiem „wojny z terrorem”.
Podczas gdy Amerykanie popadli tym samym w „imperialny przesyt” (Paul Kennedy), Chińczycy w pierwszej dekadzie tego stulecia rośli niczym na przysłowiowych drożdżach – dwucyfrowo w ciągu roku. W rezultacie już w 2009 roku wyprzedziły Niemcy jako największy eksporter na globie, a rok później wyprzedziły gospodarczo Japonię, w sensie nominalnym, stając się drugą potęgą po USA. Natomiast od 2015 roku stały się największym organizmem gospodarczym na globie licząc po kursie siły nabywczej – PPP.
W rezultacie, gdy na przełomie lat 2012/13 do władzy – z czasem niepodzielnej – dochodził obecny przywódca Xi Jinping, wychodząc z pozycji już wręcz mocarstwowych, stopniowo odrzucił spuściznę Deng Xiaopinga i jego kurs budowania statusu mocarstwa powoli i po cichu na rzecz Chin asertywnych i pewnych siebie. W efekcie przybrało to formę ambitnych „dwóch celów na stulecie”: do lipca 2021 roku, na stulecie KPCh, Chiny miały zamienić się w „społeczeństwo umiarkowanego dobrobytu” (zdaniem władz, cel spełniono), a do 2049 roku, na stulecie ChRL, mają się stać ponownie kwitnącą cywilizacją, jak przed wiekami, tyle że o – nie do końca zdefiniowanym – statusie „państwa socjalistycznego”.
„Wojna z terrorem”, załamanie się pełnej wiary w siły rynkowe i zasady Washington Consensus w 2008 roku (Lehman Brothers), a następnie śmiałe wizje Xi Jinpinga, w tym ogłoszona w 2014 roku geostrategiczna wizja o nazwie Inicjatywa Pasa i Szlaku (BRI) „obudziły” wreszcie Amerykanów. Uświadomiły im bowiem, trochę zbyt późno, że po części z ich woli i poręki wyrasta im potężny, w istocie bezprecedensowy rywal. Najpierw to zjawisko dostrzegły, a jakże!, ośrodki analityczne (Michael Pillsbury) i niemal równorzędnie w 2015 roku akademickie (Graham Allison na Harwardzie i jego głośna „pułapka Tukidydesa”, a więc potencjalne zderzenie dotychczasowego hegemona z szybko rosnącym aspirantem do tej hegemonii). Natomiast Donald Trump podczas pierwszej swojej kadencji zamienił dotychczasowe zaangażowanie na „strategiczną rywalizację”, a w marcu 2018 roku wszczął, trwającą bezustannie do dziś, wojnę handlową i celną z Chinami.
Tym właśnie okresem ostatnich kilku dekad, z wielkim naciskiem na pierwszą administrację Trumpa (2017–2021) oraz Joe Bidena (2021–2025) zajęło się grono polskich ekspertów, doprowadzając narrację do drugiej kadencji D. Trumpa (od 20 stycznia 2025, najbardziej Ewa Fronczak), która – co już wiemy, choć daleko do jej zakończenia – zainicjowała prawdziwą „nową erę” na arenie międzynarodowej, w tym w wyrosłych już na najważniejsze na globie antagonistycznych relacjach USA–ChRL.
Zebrani w tym tomie eksperci analizują praktycznie wszystkie najważniejsze relacje Chin z innymi podmiotami, a wszystko to w kontekście konkurencyjnych i skomplikowanych stosunków amerykańsko-chińskich. Marek Budzisz patrzy w tym kontekście na Rosję, Mateusz Chatys na państwa ASEAN, Łukasz Jasiński na Niemcy, Katarzyna Czernik na Arabię Saudyjską i Bliski Wschód, Tomasz G. Grosse na UE, Mariusz Orłowski na Indie. Natomiast Ewa Fronczak i – na koniec – Leszek Ślazyk, próbują analizować rolę USA i Chin na obecnej arenie międzynarodowej, podkreślając spadającą rolę USA i Pax Americana, a równocześnie rosnącą rolę Chin (także w wymiarze technologicznym, na co zwrócono w tomie chyba zbyt małą uwagę). Dokonano więc w tej zbiorowej pracy gruntownego przeglądu stosunków chińsko–amerykańskich oraz relacji Chin z ich najważniejszymi partnerami (brakuje tylko Japonii, Korei Południowej, no i rozwiązań multilateralnych, jak Szanghajska Organizacja Współpracy czy szybko ostatnio rosnący BRICS+, liczący już 12 państw członkowskich w chwili pisania tego tekstu, z wieloma innymi kandydatami w kolejce).
Jak zawsze w wypadku prac zbiorowych, jak ta, każdy znajdzie w lekturze jakiś smaczny dla siebie kąsek, w zależności od zainteresowań lub też specjalizacji. Należy jednak mocno podkreślić, że nowa administracja prezydenta Trumpa uderzyła w liberalną demokrację, odwracając wyroki z czasów rozpadu ZSRS, a równocześnie wprowadziła na scenę globalną zupełnie nową dynamikę, która w konsekwencji może przynieść nawet jakiś nowy światowy ład. Choć jego konturów jeszcze do końca nie znamy, to można jednak zakładać, że nie będzie on już ani europocentryczny, ani być może nawet transatlantycki, jak było przez ostatnie dziesięciolecia i stulecia.
Dlatego tym bardziej trzeba patrzeć na Indo-Pacyfik i na Azję, a tam przede wszystkim na dwie „cywilizacje ubrane w szaty państwa” (Lucian W. Pye), czyli Chiny i Indie, obie obecnie w fazie renesansu czy też odrodzenia. Ich szybki rozwój, tak spektakularny w wypadku Chin, w naturalny sposób zmienia układ sił na świecie, a może go zmienić jeszcze bardziej.
Jak ta dynamika wygląda? Warto przeczytać ten tom, by mieć należyty background do rozważań bieżących, gdy pochłaniają nas wojny handlowe i celne, rywalizacja chińsko-amerykańska (w tym w kosmosie i wysokich technologiach, wokół Tajwanu czy na Pacyfiku), a przede wszystkim zastanawiamy się, jak się ułożą relacje pomiędzy wielkimi podmiotami, jak USA, Chiny, Indie czy Rosja (w tej właśnie kolejności). Czy grozi nam nowy koncert mocarstw? Być może, ale w takim kontekście wskazane jest lepiej znać Azję, w tym Chiny i ich międzynarodowe otoczenie, w czym niniejszy tom wyraźnie pomaga.
Prezydent USA Jimmy Carter, po objęciu urzędu na początku 1977 roku, zainicjował kontakty z Pekinem. Jego emisariuszami byli sekretarz stanu Vance i asystent ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński, którzy odwiedzili Chiny odpowiednio w sierpniu 1977 roku i maju 1978 roku.
Wizyta Brzezińskiego miała znaczenie przełomowe, gdyż przedstawiciel administracji amerykańskiej przekazał chińskim przywódcom informację, że Waszyngton zdecydował się nawiązać stosunki dyplomatyczne z Chinami, uznając trzy zasady przedstawione przez Pekin. USA muszą:
•zerwać stosunki dyplomatyczne z Tajwanem,
•unieważnić traktat o wzajemnej obronie między USA a Tajwanem i
•wycofać wszystkie siły amerykańskie z Tajwanu.
Po wielomiesięcznych negocjacjach, wieczorem 16 grudnia 1978 roku, Chiny i Stany wydały wspólny komunikat w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych między Chińską Republiką Ludową a Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Obie strony oświadczyły, że uznają się wzajemnie i nawiążą stosunki dyplomatyczne od 1 stycznia 1979 roku, a od 1 marca wymienią ambasadorów i utworzą ambasady.
W tym samym 1979 roku do Stanów Zjednoczonych udał się z oficjalną wizytą Deng Xiaoping, piastujący podówczas formalnie stanowisko wicepremiera1. Ten sam Deng w grudniu 1978 roku na III Plenum XI Komitetu Centralnego ogłosił oficjalne rozpoczęcie Czterech Modernizacji, kompleksowego programu przebudowy i unowocześnienia Państwa Środka w czterech sektorach2:
•rolnictwa,
•przemysłu,
•obronności
•nauki i techniki.
Co więcej, Deng Xiaoping nakreślił ramy czasowe dla realizacji Czterech Modernizacji:
•Pierwszy okres, przewidziany na lata 1981–1990, miał przynieść rozwiązanie problemów wyżywienia i zaopatrzenia w odzież, przy równoczesnym podwojeniu PKB kraju.
•Drugi etap, który miał być realizowany w latach 1991–2000, miał przynieść mieszkańcom Chin „odpowiednio dostatnie życie” i kolejne podwojenie PKB.
•Trzeci etap, obejmujący okres pomiędzy rokiem 2000 a 2050 miał przynieść modernizację społeczeństwa chińskiego i dobrobyt ludności na poziomie krajów średnio rozwiniętych3.
Chiny w roku 1979 były państwem zapóźnionym w każdym aspekcie, ubogim i trapionym niezliczonymi problemami. Liczba ludności Chin Ludowych zaczęła zbliżać się do 1 miliarda4, przy czym aż 82~86 proc. populacji stanowili mieszkańcy wsi. Większość Chińczyków była analfabetami. Przeciętny Chińczyk miał szansę przeżyć 66 lat. Prawie 97 proc. Chińczyków doświadczało ubóstwa. PKB per capita w 1979 roku w Chinach oszacowano na 183,98 dol. W tym samym 1979 roku, w dotkniętej poważnym kryzysem ekonomicznym Polsce PKB per capita wynosiło 2167 dol.5.
Deng Xiaoping, podobnie jak wcześniej Liu Shaoqi, a nawet Zhou Enlai, uważał, że podstawą siły państwa, społeczeństwa i niewzruszalnych fundamentów władzy w Chinach jest silna gospodarka państwa, która zapewni obywatelom dobrobyt. Mandat niebios bierze się z pełnych brzuchów. To przekonanie jednakże nie miało żadnego wpływu na system wyznawanych wartości Denga i jego sprzymierzeńców.
30 marca 1979 roku Deng Xiaoping podczas Konferencji Zasad Teoretycznych przedstawił jasno „granice wolności” w formie Czterech Zasad, które brzmiały następująco:
1.Chiny będą kroczyć drogą socjalizmu;
2.Władza w Chinach utrzymywana będzie przez dyktaturę proletariatu;
3.Niekwestionowanym liderem w Chinach jest i będzie Komunistyczna Partia Chin
4.Chiny stać będą na straży marksizmu-leninizmu oraz myśli Mao Zedonga;
Deng uznał Cztery Zasady za dogmaty niepodlegające jakiejkolwiek dyskusji. Cztery Modernizacje wraz z Czterema Zasadami uznane zostały za rdzeń ideologiczny myśli politycznej Deng Xiaopinga, zwanej od nazwiska twórcy dengizmem. Dwa lata po śmierci Deng Xiaopinga, czyli w 1999 roku, teoria ta została wpisana do preambuły Konstytucji Chińskiej Republiki Ludowej.
Jednak świat zdarzenia te zignorował.
Od czasu wizyty „małego wielkiego człowieka” w USA zaczęto postrzegać Chiny jako okazję do zarobienia niezłych pieniędzy. W samych Stanach Zjednoczonych pojawiła się koncepcja (w istocie medialna), że Chiny, jeśli zarobią odpowiednio duże pieniądze (duże relatywnie, bo myślano o państwie trapionym wówczas klęskami głodu), wybiorą model amerykańskiej demokracji. Bo ta – wedle założeń twórców koncepcji – jest jedyną drogą dla rozwoju społecznego i ekonomicznego państw. Bez demokracji w modelu amerykańskim państwo nie może stać się silne ekonomicznie, politycznie, dyplomatycznie.
Lata osiemdziesiąte XX wieku były dla Chin niezwykle burzliwe. Ścierały się ze sobą dwie zasadnicze wizje Chin: ta maoistowska i ta dengowska. W rezultacie bywało tak, że rolnicy, albo nieformalne spółdzielnie rolnicze, kupowali maszyny rolnicze, traktory, kombajny, a chwilę potem państwo im te narzędzia pracy rekwirowało. W imię ideologicznego puryzmu dotyczącego pojęcia własności. Albo z powodu zwykłej ludzkiej zawiści.
Pierwszym przełomem był rok 1989. Frakcja Deng Xiaopinga odrzuciła opcję podążenia drogą towarzyszy sowieckich, odrzuciła koncepcję pierestrojki w wersji chińskiej. W konsekwencji Zachód nałożył na Chiny Ludowe embarga gospodarcze.
W 1992 roku Deng Xiaoping udał się w podróż, którą nazwano (na wzór cesarski) Wyprawą Południową. Wiekowy Deng udał się do najbardziej energetycznej prowincji Chin, do Guangdong ze stolicą w Kantonie, do kolebki rewolucji 1911 roku, by popchnąć tamtejsze młode kadry partyjne ku ekonomicznemu otwarciu na świat. Skutecznie. W efekcie tej podróży granicząca z Hongkongiem rybacka wioska Shenzhen została wskazana jako jedna z lokacji eksperymentalnych stref ekonomicznych.
Pomysł się sprawdził. Embarga zdjęto, a do Shenzhen i kolejnych chińskich stref ekonomicznych zaczęły przybywać liczne firmy z całego świata. Na mapie Chin pojawiły się supergwiazdy: Pekin, Szanghaj, Kanton, potem Shenzhen, Tianjin, Hangzhou, i tak dalej, i tak dalej.
Firmy amerykańskie bardzo szybko odkryły, że chińskie przedsiębiorstwa są w stanie i są chętne, by nie tylko wziąć na siebie ciężar produkcji fizycznych produktów, ale – co więcej – mogą powodować sytuacje, które skłaniają lokalne, prowincjonalne, a nawet centralne władze, by angażować się w funkcjonowanie konkretnej branży. To zaangażowanie dotyczyło pozyskiwania surowców, inwestowania w te etapy powstawania produktów, które są niezwykle kapitałochłonne, a zarazem mało zyskowne.
Firmy zagraniczne uczyły Chińczyków, jak produkować, by spełniać wymogi jakościowe zagranicznych klientów zagranicznych firm.
Proces ten rozpoczął się po 1992 roku i nabierał tempa.
Rozwój sytuacji w Chinach, a zwłaszcza w państwach Azji Południowo-Wschodniej, sąsiadujących z Chinami, zaczął niepokoić administrację amerykańską. Barack Obama już w 2009 roku zaczął promować Pivot to Asia, czyli „Zwrot ku Azji”. Amerykanie zorientowali się w tamtym czasie, że Chiny wcale nie zamierzają się demokratyzować pod wpływem zarabianych pieniędzy, że zostają wierne Czterem Modernizacjom i Czterem Zasadom, które okazały się nie pustym zapisem, ale paradygmatem chińskiego działania, którego celu jeszcze nie rozumiano. Widome jednak było, że w regionie chińskie wpływy rosły, amerykańskie słabły. A ponieważ podstawą budowania pozycji Chin w regionie była gospodarka, Amerykanie zaczęli promować Porozumienie o Partnerstwie Transpacyficznym TPP. Była to propozycja utworzenia strefy wolnego handlu dla wszystkich państw z obszaru Oceanu Spokojnego z wyjątkiem Chin.
W 2012 roku na nowego przewodniczącego ChRL, a zarazem I sekretarza KPCh, wskazano Xi Jinpinga. Z objęciem przez Xi tych dwóch pozycji wiąże się zmiana w funkcjonowaniu Chin w niemal każdym obszarze działania państwa. Xi, obejmując urząd, przedstawił dwie pierwsze inicjatywy, które zamierzał firmować: budowa Nowego Jedwabnego Szlaku oraz walka z korupcją.
Zachód zwrócił baczniejszą uwagę na ten drugi projekt, bez wątpienia zasadny. Chiny wchodzące w XXI stulecie były państwem na wskroś skorumpowanym, skandale o charakterze korupcyjnym wybuchały co chwila, a zamieszani w nie byli ludzie władzy od poziomu komitetów wiejskich, po członków Stałego Komitetu Rady Państwa, najważniejszego, wówczas dziewięcioosobowego organu chińskiej administracji.
Tymczasem same Chiny położyły nacisk na konstruowanie Nowego Jedwabnego Szlaku. Na tworzenie i umacnianie relacji z krajami, które wcześniej nazywano państwami Trzeciego Świata, a później państwami rozwijającymi się. Jednocześnie Chiny zadeklarowały, że dalszy ich rozwój ekonomiczny, społeczny, polityczny wymagać będzie wprowadzenia nowego modelu gospodarczego. Podstawą chińskiej ekonomii miała zostać produkcja przemysłowa, ale miała ona przejść na wyższy poziom jakościowy, technologiczny, procesowy.
Tuż po objęciu stanowiska sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin pod koniec 2012 roku, Xi Jinping ujawnił też strategiczny cel, jaki postawiły przed sobą Chiny Ludowe. Xi ogłosił slogan polityczny, który stał się znakiem rozpoznawczym jego administracji: „Urzeczywistnienie wielkiego odmłodzenia narodu chińskiego jest największym marzeniem narodu chińskiego w czasach współczesnych”6. Za sloganem kryła się myśl, że po niemal dwóch wiekach upokorzenia nadszedł czas, by Chiny wróciły na należne im miejsce, na miejsce „wszystkiego, co pod niebem”. To sformułowany przez Wang Huninga, jednego z czołowych ideologów KPCh, Chiński Sen, niemający nic wspólnego z American Dream, ale odwołujący się do wiersza poety Zheng Sixiao (1241–1318) i przywołujących tę frazę utworów literackich z początku XX wieku. Chiński Sen miał się zmaterializować w formie Osiągnięć Dwóch Stuleci:
•do 2021 roku Chiny staną się „umiarkowanie zamożnym społeczeństwem”, a będzie to w setną rocznicę powstania Komunistycznej Partii Chin;
•do 2049 roku, czyli w setną rocznicę powstania Chińskiej Republiki Ludowej, Chiny staną się „w pełni rozwiniętym narodem”.
W maju 2015 roku przewodniczący Xi Jinping i premier Li Keqiang opublikowali wspólnie projekt nazwany Made in China 2025. W ramach trzynastego i czternastego planu pięcioletniego, zgodnie z projektem, Chiny miały odejść od pojęcia „fabryki świata”, kojarzonego z produkcją tanich towarów o niskim zaawansowaniu technologicznym, czemu sprzyjały znacznie niższe koszty pracy i przewagi w łańcuchach dostaw. Program Made in China 2025 i określona w nim polityka przemysłowa miały na celu podniesienie zdolności produkcyjnych chińskiego przemysłu, przekształcenie go z warsztatów wymagających ogromu niskoefektywnej ludzkiej pracy w bardziej zaawansowaną technologicznie potęgę, produkującą towary o większej wartości dodanej. Ogłoszenie tego projektu spowodowało, że amerykański zwrot ku Azji nabrał tempa. Stany Zjednoczone bardzo wyraźnie dały znać Europie i państwom Bliskiego Wschodu, że przestały one stanowić priorytet w amerykańskiej polityce zagranicznej. Chiny zaczęto nazywać „wyzwaniem” (ang. challenge), a administracja Obamy skoncentrowała swoje działania w obszarze polityki zagranicznej na wzmacnianiu relacji z państwami z Azji Południowo-Wschodniej. Porozumienie o Partnerstwie Transpacyficznym (TPP) do 2016 roku podpisało 12 państw. Jednak część z tych państw (na przykład Wietnam) zaczęło poważnie rozważać wycofanie się z porozumienia. Do tych państw należały też Stany Zjednoczone.
Wybory prezydenckie roku 2016 demokraci przegrali. Prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump. Jedną z pierwszych jego decyzji było wycofanie się z Porozumienia o Partnerstwie Transpacyficznym. Było to dziwne posunięcie, biorąc pod uwagę retorykę kampanijną nowego prezydenta USA. Trump w wyborczej walce o fotel prezydencki używał słowa Chiny nad wyraz często, przedstawiał Chiny i Chińczyków jako jedną z podstawowych przyczyn osłabienia gospodarki amerykańskiej i pogorszenia sytuacji materialnej Amerykanów. Chiny w jego retoryce zmieniły status „wyzwanie” na „przeciwnik”. Trump i jego administracja postanowili postawić barierę napływowi towarów z Chin do Stanów Zjednoczonych, a zarazem zmusić Chiny do importowania większych wolumenów amerykańskich produktów. W relacjach USA–Chiny pojawiło się pojęcie „wojny handlowej” (2018)7. Kolejne produkty chińskie importowane przez firmy amerykańskie obejmowano „karnymi cłami”. Były zbyt konkurencyjne cenowo wobec analogicznych produktów amerykańskich. Wkrótce okazało się jednak, że Chiny uzyskują przewagi nie tylko cenowe, ale również technologiczne. Chińska firma Huawei zaczęła sprzedawać na całym świecie swoje rozwiązania z obszaru systemu komunikacji komórkowej 5G. Okazało się, że nie ma w Stanach Zjednoczonych ani jednej firmy, która mogłaby na polu 5G stawić Chińczykom czoła. Donald Trump, będąc prezydentem Stanów Zjednoczonych, osobiście włączył się w próby przejęcia europejskich firm, które osiągnęły sukcesy w rozwoju technologii powiązanych z systemem 5G. Bezskutecznie.
Uznano zatem firmę Huawei i rozwinięte przez nią technologie za „zagrożenie bezpieczeństwa narodowego”. A to, co oczywiste, stało się przyczynkiem do wykluczania Huawei z rynku amerykańskiego. Co więcej, Stany Zjednoczone zaczęły wywierać presję na państwa europejskie, aby i te uznały firmę Huawei za zagrożenie swojego bezpieczeństwa8.
Chińczycy w owym czasie uznali, że działanie administracji amerykańskiej jest skutkiem specyficznej osobowości prezydenta, który przecież nie był politykiem, a raczej przedsiębiorcą. Bariery, slogany, hasła kierowane do wyborców uznano za element strategii przetargowej. I pogodzono się z nimi. Działania administracji Trumpa zgodne były z hasłami wyborczymi Make America Great Again i America First.
Problemy Huawei na rynku amerykańskim i na niektórych rynkach europejskich uświadomiły stronie chińskiej słabości dotychczasowej strategii realizacji projektu Made in China 2025. Program ten bowiem zakładał, że firmy chińskie będą mogły rozwijać się dynamicznie na bazie współpracy z firmami zagranicznymi, zwłaszcza amerykańskimi firmami technologicznymi. Przykładem takiej współpracy jest chociażby kooperacja Apple z chińskimi dostawcami usług i towarów. Tymczasem okazało się, że w Stanach Zjednoczonych tworzy się konsensus wszystkich sił politycznych, które w Chinach zaczęły widzieć już nie tylko „przeciwnika”, ale także „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Oczywiście w Pekinie zakładano, że to wyłącznie retoryka, ale skutkująca konkretnymi działaniami uderzającymi w dobrostan flagowych firm chińskich. W reakcji na zwiększające się napięcie na linii USA–Chiny władze ChRL pod koniec 2020 roku opublikowały dwie propozycje rozwojowe: 14. chiński plan pięcioletni (2021–2025) i „Długoterminowe cele do roku 2035”9, które pozwalają zrozumieć zmieniony kierunek polityki i intencje Pekinu.
Propozycje te oznaczają koniec strategii gospodarczej opartej na eksporcie, która napędzała rozwój przez 40 lat, i przejście w kierunku „Podwójnego Obiegu” – nowego modelu wzrostu napędzanego popytem krajowym uzupełnionym popytem zewnętrznym.
Ta nowa strategia stawia innowacje w centrum i pozycjonuje niezależność technologiczną jako strategiczny filar rozwoju Chin.
Obie propozycje rozwojowe z 2020 roku ujawniają odmienność spojrzenia Chin i Stanów Zjednoczonych na kwestię konkurencji pomiędzy państwami (zarówno w tej konkretnej relacji, jak i w ogóle). Chiny chcą konkurować w obszarach rozwoju, postępu ekonomicznego, społecznego, technologicznego, naukowego. Oczywiście chęć tę zabezpieczają potencjałem militarnym. Z tym że potencjał ów służy najważniejszej koncepcji Chińskiej Republiki Ludowej jako kontynuatorki państwowości chińskiej. A ta koncepcja, to powrót Chin na miejsce, które zajmowały przez wieki przed wojnami opiumowymi, przed „okresem poniżenia”. W tej koncepcji Chiny są państwem osobnym, współpracującym ze światem zewnętrznym poprzez układy dyplomatyczne, a przede wszystkim ekonomiczne, wpływającym na sytuację międzynarodową, układy kształtowane przez niezliczone relacje bilateralne Państwa Środka z innymi państwami, ale istotne same w sobie. To ogromny kontrast w stosunku do amerykańskiej koncepcji „dzielenia wartości”, w ramach której Stany Zjednoczone narzucają państwom z nimi współpracującym własną wizję świata, w której naczelną rolę odgrywa pojęcie demokracji. Dla elit politycznych Stanów Zjednoczonych oczywiste jest, że jeśli Chiny mają aspiracje zdetronizowania USA jako światowego hegemona, to w tym celu będą używać siły i siłą narzucać swój model ustrojowy, swój model rozwojowy. Dlatego z ogromną łatwością przyjmuje się wśród amerykańskich polityków, jak i amerykańskich elektoratów, koncepcję Chin jako śmiertelnego wroga samych USA, jak i najważniejszych wartości, które ufundowały Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Dlatego też dla amerykańskich elit nie stanowi żadnego problemu wykorzystywanie Tajwanu jako potencjalnego casus belli. Wprawdzie Amerykanie uznają ustalenia z 16 grudnia 1978 roku, ale zarazem regularnie podają w wątpliwość własne decyzje czy to poprzez incydentalną obecność jednostek US Navy na wodach Cieśniny Tajwańskiej, czy poprzez finansowanie zakupu broni amerykańskiej przez siły zbrojne Tajwanu, czy poprzez umieszczanie na terytorium Tajwanu instruktorów wojskowych10. Poważnym analizom podlega obecnie nawet użycie broni jądrowej przeciw Chinom w wypadku konfliktu wokół Tajwanu11.
Oczywiste jest, że tak zwana „kwestia Tajwanu” to element kluczowy polityki tożsamościowej państwa chińskiego, składowa wizerunku władających Chinami, ale też obszar chińskiej suwerenności. Oczywiste jest, że Pekin wykazuje nadwrażliwość w „kwestii Tajwanu” i zawsze reaguje ostro na wszelkie próby naruszania status quo.
Co więcej, zdaje się, że Tajwan jest w istocie jedynym zapalnikiem, który mógłby sprowokować Chiny do realnych działań militarnych.
„Wojna handlowa” uruchomiona przez Trumpa nie przyniosła istotnych zmian w kontekście nierównowagi w handlu pomiędzy Chinami a USA. Ogłaszany jak wielki sukces samego prezydenta układ zwany Phase One12 nie przyniósł w istocie nic poza krótkoterminowymi efektami wizerunkowymi. Stany Zjednoczone wciąż importują znacznie więcej z Chin niż Chiny z USA. Co więcej, amerykański eksport do ChRL w dużej mierze stanowiły i stanowią produkty rolne oraz surowce. To ogromny kontrast w stosunku do rodzaju produktów sprowadzanych przez firmy amerykańskie z Chin. Tu bowiem główną grupą towarową są maszyny, urządzenia, sprzęt elektroniczny, instalacje i komponenty dla przemysłu.
Widoczne fiasko „wojny handlowej” nie wywołało żadnej refleksji wśród członków administracji Joe Bidena, który wygrał z Donaldem Trumpem w wyborach prezydenckich pod koniec 2020 roku. Taka refleksja nie pojawiła się również po pierwszym spotkaniu nowej administracji amerykańskiej z przedstawicielami władz Chin. Spotkanie to miało miejsce w Anchorage na Alasce 18–19 marca 2021. Amerykanie przystępowali do spotkania z pozycji siły, zakładając, że jak to miało miejsce od czasów Deng Xiaopinga, Chińczycy pokornie przyjmą amerykańskie warunki. Nie przyjęli. Szefowie chińskiej dyplomacji wprost oświadczyli, że Stany Zjednoczone nie mają żadnej legitymacji, by narzucać Chinom cokolwiek, zwłaszcza w kwestiach dotyczących polityki wewnętrznej. Doświadczywszy nowej, asertywnej postawy chińskich dyplomatów, Amerykanie nie skorygowali swoich działań, poszli już wcześniej wyznaczonym torem kolizyjnym. W ślad za trumpowską „wojną handlową” poszły bidenowskie „czarne listy”, czy wskazania chińskich firm, które zostawały objęte sankcjami analogicznymi do tych, które dotknęły firmy Huawei.
Wojna handlowa i sankcje technologiczne przyniosły co najmniej trzy skutki uboczne, które, jeśli zostały przez stronę amerykańską przewidziane, to przypuszczalnie potraktowano je jako mało prawdopodobne. Po pierwsze, kiedy doświadczono empirycznie, gdzie znajdują się wąskie gardła w chińskich łańcuchach dostaw, przekierowano tam ogrom sił i środków na rzecz uzyskania „technologicznej suwerenności”. Prawdopodobnie nikt na Zachodzie nie był w stanie oszacować znaczenia determinacji władz chińskich i wielkości posiadanych przez nie zasobów, które państwo mogło przeznaczyć na rzecz realizacji tak niezwykle ambitnych celów. Najbardziej spektakularnym przykładem bez wątpienia są tu komponenty półprzewodnikowe, a zwłaszcza mikroprocesory. Kiedy w 2022 roku Stany Zjednoczone wprowadziły pierwsze formalne ograniczenia w dostępie firm chińskich do amerykańskich technologii13, zakładano, że te bariery spowodują, iż chińska branża mikroprocesorowa będzie musiała nadrabiać zapóźnienia wobec światowych liderów przez 10, może 15 lat. Zaledwie dwa lata później okazuje się, że amerykańskie sankcje uwolniły w Chinach ogrom nowych koncepcji technologicznych, które pozwoliły osiągać cele przy zastosowaniu nowych metod, czasem nawet przy użyciu rozwiązań starych i powszechnie znanych14. Taka sytuacja może mieć ogromny wpływ na kondycję branży mikroprocesorowej na całym świecie, albowiem Chiny są dla tego sektora najważniejszym i największym rynkiem świata.
Po drugie, Chiny zwiększyły zdecydowanie nakłady na naukę, w tym na badania podstawowe. Według badań prowadzonych przez Australian Strategic Policy Institute na początku XXI wieku Stany Zjednoczone były zdecydowanie dominującą potęgą badawczą. W latach 2003–2007 były liderem w badaniach nad 60 z 64 technologii, których analizą zajmuje się australijski instytut. W ciągu dwóch dekad przewaga ta zmalała jednak do zaledwie siedmiu technologii (w rankingu na lata 2019–2023). Niektóre z nich to obliczenia kwantowe oraz szczepionki i medyczne środki zaradcze, w których Stany Zjednoczone nadal utrzymują dominującą pozycję. Chiny tak szybko nadrabiają zaległości dzięki niezrównanym inwestycjom we własne obszary naukowo-techniczne i najlepsze instytucje, zwłaszcza w kluczowych obszarach technologii obronnych i energetycznych15. Taka sytuacja przekłada się na budowanie przewag konkurencyjnych Chin wobec Stanów Zjednoczonych nie tylko w perspektywach kilkuletnich, ale także w tych liczonych w dekadach.
Po trzecie, władze Chin uświadomiły sobie, jaką rolę ChRL ma do odegrania w wewnętrznej polityce USA. Stało się jasne, że nie ma znaczenia, kto w najbliższych latach będzie pełnił funkcję prezydenta, czy będzie to republikanin, czy demokrata. W obu wypadkach Chiny będą w najlepszym razie „wyzwaniem”. A ponieważ nie zanosi się na zmianę tej postawy, Chiny muszą przebudować swoje koncepcje polityczne, a co za tym idzie, również gospodarcze. Dlatego też coraz większym zainteresowaniem Chin cieszą się państwa globalnego Południa16. I jest to zainteresowanie wzajemne. Chiny od końca lat dziewięćdziesiątych XX wieku wykorzystują moc państw tak zwanego Trzeciego Świata, obecnie zwanych „państwami rozwijającymi się”. To dzięki głosowaniu Komitetów Olimpijskich tych państw Chiny stały się gospodarzem igrzysk olimpijskich w 2008 roku. Szesnaście lat później, w 2024 roku, Chiny stanowią dla państw globalnego Południa empiryczny dowód na to, że można wyrwać się ze strukturalnej biedy, że można dokonać postępu cywilizacyjnego i na korzyść zmienić swoją sytuację wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Dla rządzących tymi państwami są też dowodem na to, że władzę można nie tylko umacniać, ale również wzmacniać, stosując inne metody niż przypisany państwu zestaw narzędzi opresji. Odpowiednio korzystając ze swoich zasobów, stosując przystające do lokalnych uwarunkowań sposoby administrowania państwem, można sprawić, aby państwo rosło w siłę, a ludzie żyli dostatniej.
I to, co tak interesuje państwa globalnego Południa, stanowi śmiertelne zagrożenie dla pozycji Stanów Zjednoczonych. Chiny proponują model rozwojowy, w którym liczą się czynniki ekonomiczne i ich skutki dla relacji społecznych. W modelu amerykańskim, od samego jego początku, ewentualny postęp rozumiany jest jako przyjęcie tych wartości, na których ufundowano Stany Zjednoczone. W modelu amerykańskim nie ma szans na rozwój i dobrobyt poza demokracją. Demokracja, jak głosił to chociażby Alexander Hamilton, jest warunkiem sine qua non rozwoju państw i społeczeństw17. Sukces samych Chin i ich ewentualnych naśladowców byłby zatem klęską amerykańskiej ideologii, amerykańskiej wizji świata.
Ten aspekt, w połączeniu z erodującą amerykańską demokracją18, czyni przyszłość relacji amerykańsko-chińskich absolutnie nieprzewidywalną. Racjonalna ocena sytuacji powinna skłaniać Stany Zjednoczone do zmiany dotychczasowych polityk (w tym wewnętrznych), by odzyskać utracone pozycje i wziąć udział w wyścigu konkurencyjnym, cywilizacyjnym. Może to być jednak niemożliwe do zrealizowania, choćby przez wzgląd na polaryzację społeczną, populizm polityczny i krótkotrwałość kadencji polityków i urzędników państwowych. Pogarszająca się pozycja USA na arenie międzynarodowej, narastające problemy wewnętrzne, mogą skłaniać polityków, by odwrócić uwagę wyborców i przekierować ją na odległą wojnę z państwem, które wedle tych polityków jest odpowiedzialne za amerykańskie problemy19.
Jak może potoczyć się taka wojna? Kongresowe Biuro Badań ostrzega, że armia amerykańska nie jest w stanie prowadzić więcej niż jednej wojny na jednym froncie20. Rok 2024 przynosi oczywiste dowody na potwierdzenie tej tezy. W związku z sytuacją na Morzu Czerwonym i w Strefie Gazy armia amerykańska musiała przekierować znaczną część swoich sił między innymi z Wysp Japońskich21. Wojna na Ukrainie w sposób dotkliwy ujawniła z kolei, że armia amerykańska nie dysponuje bazą przemysłową, która pozwoliłaby jej skutecznie prowadzić długotrwałe działania wojenne na szeroką skalę, zwłaszcza w konfrontacji z przeciwnikiem takim jak Chiny22. Armia amerykańska dysponuje jednak arsenałem jądrowym…
Obecne relacje Chin i Stanów Zjednoczonych to konflikt światów równoległych. Chiny mają swoje cele, pośród których nie ma zastąpienia Stanów Zjednoczonych w roli światowego hegemona, światowego policjanta interweniującego zbrojnie wszędzie tam, gdzie mogą ucierpieć jego interesy. Chiny chcą odzyskać dawną moc i pozycję Państwa Środka, zabezpieczonego Wielkim Murem przemysłu, dyplomacji, technologii i relacji trybutarnych z bliższymi i dalszymi sąsiadami. Stany Zjednoczone również chcą odzyskać pozycję zajmowaną przecież jeszcze tak niedawno – Make America Great Again. Trudno jednak dziś przewidzieć, czy będą chciały osiągnąć swoje cele na drodze konfrontacji, czy może powrócą do doktryny Monroego, by skoncentrować się najpierw na własnych problemach, a następnie, w pełni sił, wrócić na arenę międzynarodową, dla odzyskania swojej dominującej pozycji na świecie.
1www-mfa-gov-cn.translate.goog/eng/zy/wjls/3604_665547/202405/t20240531_11367534.html
2 Cztery Modernizacje zostały zaproponowane przez premiera Zhou Enlaia. Po raz pierwszy w 1963 roku, powtórnie w 1975 roku. W obu wypadkach w sytuacji, gdy Mao Zedong nie miał decydującego głosu w państwie, a przewagę uzyskiwała frakcja „progospodarcza”.
3 Leszek Ślazyk , Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2024.
4 W 1979 r. było to 975 420 000 ludzi
5countryeconomy.com
6 Bogdan Góralczyk, Geostrategia Xi Jinpinga – Chiny ruszają w świat, Rocznik Strategiczny 2016/2017, s. 286–300.
7 Paweł Paszak, Wojna handlowa Chiny-USA: geneza, przebieg i skutki, https://warsawinstitute.org/pl/wojna-handlowa-chiny-usa-geneza-przebieg-skutki/
8 FCC Affirms Designation of Huawei as National Security Threat 11 grudnia 2020, https://www.fcc.gov/document/fcc-affirms-designation-huawei-national-security-threat-0
9 Jianmin Jin, How China’s ‘technological independence’ strategy will transform its economy, listopad 2020 https://eastasiaforum.org/2020/11/27/how-chinas-technological-independence-strategy-will-transform-its-economy/
10US permanently deploys military trainers to Taiwan, Defense News, luty 2024, https://armyrecognition.com/news/army-news/2024/us-permanently-deploys-military-trainers-to-taiwan
11 Gregory Weaver, The role of nuclear weapons in a Taiwan crisis, Atlantic Council, listopad 2023, https://www.atlanticcouncil.org/in-depth-research-reports/issue-brief/the-role-of-nuclear-weapons-in-a-taiwan-crisis/
12 Phase One trade deal,15 stycznia 2020, https://ustr.gov/phase-one
13 Eric Chen,DIGITIMES Research::US tech sanctions on China and effects, listopad 2022 https://apps.digitimes.com/reports/PDF/US_tech_sanctions_on_China_RS400221220.pdf
14 ASML CEO: China Might be Able to Produce 5nm and 3nm Chips amid U.S. Export Restrictions https://www.trendforce.com/news/2024/10/24/news-asml-ceo-china-might-be-able-to-produce-5nm-and-3nm-chips-amid-u-s-export-restrictions/
15 Dr Jennifer Wong Leung , Stephan Robin & Danielle Cave, ASPI’s two-decade Critical Technology Tracker, sierpień 2024 https://www.aspi.org.au/report/aspis-two-decade-critical-technology-tracker
16 Shruti Jargad, China Pitches Its Model of Modernization to the Global South, The Diplomat, październik 2024 https://thediplomat.com/2024/10/china-pitches-its-model-of-modernization-to-the-global-south/
17 Carson Holloway, Alexander Hamilton and American Foreign Policy, The Heritage Foundation, wrzesień 2015 https://www.heritage.org/political-process/report/alexander-hamilton-and-american-foreign-policy
18 Piotr Tarczyński, Rozkład. O niedemokracji w Ameryce, Znak Literanova, 2023.
19 Most Americans Have ‘Cold’ Views of China. Here’s What They Think About China, In Their Own Words, Pew Research Center 2021, https://www.pewresearch.org/global/2021/06/30/most-americans-have-cold-views-of-china-heres-what-they-think-about-china-in-their-own-words/
20 Great Power Competition: Implications for Defense–Issues for Congress, Congressional Research Service, sierpień 2024, https://sgp.fas.org/crs/natsec/R43838.pdf
21 Ken Moriyasu, U.S. sends another carrier from Asia to Middle East, widening Pacific gap, Nikkei Asia, sierpień 2024.
22 The U.S. Defense Industrial Base Is Not Prepared for a Possible Conflict with China, Center for Strategic and International Studies (CSIS), sierpień 2024.