Rękopisy. O miłości, za którą tęskni świat - ks. Jerzy Popiełuszko - ebook

Rękopisy. O miłości, za którą tęskni świat ebook

ks. Jerzy Popiełuszko

0,0

Opis

Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki nie trzeba przedstawiać. Wszyscy znamy niezłomnego kapłana, który w ciemnych czasach komunizmu i stanu wojennego bronił skrzywdzonych, odważnie mówił prawdę i, zwyciężając zło dobrem, walczył o wolność. Po męczeńskiej śmierci z rąk komunistycznych agentów został beatyfikowany, a jego relikwie i obrazy znajdują się na całym świecie. Czy wiemy jednak, jakim był człowiekiem, co mówił ludziom podczas zwyczajnych, szarych dni, jaką proponował im drogę do Boga?

Rękopisy prezentują słowa ks. Jerzego Popiełuszki wypowiadane w zaciszu kościoła, z dala od wielkiej historii. Kapłan przez lata zapisywał treść homilii na drobnych kartkach, które po jego śmierci na blisko 40 lat zaległy w ciemności archiwów. Odkryte dziś, zaskakują przenikliwością, prostotą i aktualnością. Oddając w państwa ręce Rękopisy, oddajemy jednocześnie prosty przewodnik po życiu, dotykający uniwersalnych zagadnień i dylematów. Jak pisał ks. Popiełuszko w jednym z rękopisów: „Potrzebne nam męstwo przepojone miłością, które uzdolni do walki o wartości, za którymi tęskni świat”.

Pomyśl, jaki sens ma twoje życie, twoja praca, twoje zabieganie, twój majątek, wszystko, co czynisz. Pomyśl, co stanowi istotną i nieprzemijającą wartość w twoim życiu. (...) Zmartwychwstaniesz – ale czy też do życia w szczęściu czy w beznadziejności. To zależy od tego, czy w porę zatrzymasz się i nadasz właściwy sens i właściwą wartość twojemu życiu.

(bł. ks. Jerzy Popiełuszko)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 92

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

Ksiądz Jerzy Popiełuszko, poza tym, że był męczennikiem za wiarę gromadzącym za życia i po śmierci niezliczone rzesze ludzi, był zwykłym księdzem. Odprawiał Msze Święte dla garstki osób w adwentowe poranki, chrzcił, udzielał ślubów, spowiadał. Tam, gdzie był, przekazywał miłość, mądrość i wrażliwość w zwyczajny, ludzki sposób. Jego wielkość polegała na tym, że był dla wszystkich dostępny. I właśnie o tych cechach najczęściej mówią ci, którzy byli blisko niego. Słowa wypowiadane przez niego podczas pamiętnych Mszy za Ojczyznę w czasie stanu wojennego w kościele św.  Stanisława Kostki w Warszawie przyciągały tłumy. Korzeniem ich mądrości był głos matki odmawiającej codziennie rano godzinki w podlaskim domu posadowionym pośród pól. Żeby zrozumieć ks. Jerzego, trzeba odnaleźć to, co w nim proste i zwykłe jak chleb.

Ksiądz Popiełuszko przygotowywał treść swoich coniedzielnych i świątecznych homilii, zapisując drobnymi literami nieduże kartki. Wiele z tych karteczek pozostało w archiwach. Są w nich drobne skreślenia, podkreślenia i poprawki. Czasem trudno odczytać niektóre słowa. Jego kazania były krótkie. Trwały trzy, może pięć minut. Prawie zawsze punktem wyjścia rozważań była Ewangelia. Sprawy, o których mówił, były proste, ale fundamentalne: pomoc bliźniemu, ludzka godność, sumienie, nadzieja. Odczytywał zapiski z kartek skupionym głosem, zatrzymując się momentami. Jego przyjaciele wiedzieli, że te słowa nie są puste. Mówił to, co najpierw wypełnił swoim życiem. Był na wskroś wiarygodny, a jego życie samo w sobie to świadectwo prawdy, wolności, wrażliwości, serca. I te treści, i te postawy są i zawsze będą aktualne.

Udało się odnaleźć znaczną liczbę rękopisów i nagrań homilii ks.  Jerzego. Ich odczytywanie i słuchanie wywołuje wzruszenie. Emanuje z nich ciepło, prostota i mądrość. Z jakichś powodów większość z nich nie ujrzała światła dziennego. Czasem publikowano ich fragmenty. Poniższy zbiór tekstów zebrany jest w układzie roku liturgicznego.

Mamy nadzieję, że lektura ta pozwoli czytelnikowi spotkać się z bł.  ks.  Jerzym Popiełuszką w zwyczajny, codzienny sposób. Z tej zwyczajności i codzienności emanuje bowiem świętość.

Paweł Kęska

MARYJA NASZĄ OBRONĄ I NADZIEJĄ

Bóg przed wiekami wybrał Maryję za Matkę swego Syna J[ezusa] Chrystusa. Wybrał ją za Matkę Kościoła, na matkę ludów i Narodów. Do tego wielkiego zadania przygotował się od początku, wyłączając z grzechu pierworodnego, z którego piętnem wszyscy się rodzimy.

O Matce Bożej mówi Stary Testament wielokrotnie, jako o nadziei na powrót ludzi do Boga, nadziei na zbawienie, które utraciła ludzkość w historii przez zerwanie przymierza z Bogiem1.

Bóg chciał mieć matkę, która byłaby idealnym wzorem dla wszystkich matek. Bóg dał ludzkości matkę, która była i jest nadzieją dla wątpiących, zagubionych, umęczonych i zatroskanych. Lud wierny przez wieki czci Maryję jako matkę Bożą i matkę ludzi. Nasz Naród ma szczególne prawo, a może szczególny obowiązek, by czcić Maryję, bo ona jest dla naszego Narodu szczególnie dana ku obronie. Tak było w historii, w historii jakże wspaniałej, ale jakże i trudnej.

BÓG CHCIAŁ MIEĆ MATKĘ, KTÓRA BYŁABY IDEALNYM WZOREM DLA WSZYSTKICH MATEK. BÓG DAŁ LUDZKOŚCI MATKĘ, KTÓRA BYŁA I JEST NADZIEJĄ DLA WĄTPIĄCYCH, ZAGUBIONYCH, UMĘCZONYCH I ZATROSKANYCH

Była i jest dana ku obronie, ale i ku umacnianiu nadziei. Tak bardzo tej nadziei potrzebuje nasz naród, tak bardzo potrzebują jej w ojczyźnie naszej umęczone troskami matki, umęczeni tak często bezsensownością pracy robotnicy, potrzebują niewinnie więzieni, by wrócić do domów, pracować – ale dla ojczyzny, potrzebują rodzice, by zobaczyć jaśniejszą przyszłość dla swoich dzieci, potrzebują ci, którzy często pod przymusem i szantażem opuścili ojczyznę, nie widząc szans na utrzymanie rodziny, potrzebuje całe społeczeństwo, by nie żyć w ciągłym zalęknieniu i zastraszeniu.

Jednak, by nadzieje nasze spełniły się, musimy umożliwić Matce Bożej działanie w narodzie poprzez siebie samych. Musimy udzielić Jej naszych serc miłujących, naszych umysłów niezalęknionych, naszych słów odważnych, naszej troski o bliźnich, a zwłaszcza więzionych.

Prośmy dzisiaj, w uroczystość N[iepokalanego] Poczęcia N[ajświętszej] M[aryi] Panny, abyśmy byli godnymi dziećmi tej, która jest matką Boga Człowieka, Jezusa Chrystusa. Amen.

1 Por. Iz 7,14; Mi 5,2.

CIERPIENIE TAJEMNICĄ

Dziwne są te Boże paradoksy.

Oto wczoraj radość – a dzisiaj cierpienie2.

Wczoraj białe szaty – dziś czerwień.

Miłość – nienawiść i heroizm męczeństwa.

Sielanka – dramat rzeczywistości.

Boże Narodzenie, żłóbek to zaproszenie człowieka do podjęcia spraw Bożych, a uroczystość św.[iętego] Szczepana to odpowiedź ze strony człowieka.

Nie znamy dokładnie życia św.[iętego] Szczepana. Wiemy tylko, że należał do pierwszych wyznawców Chrystusa, był diakonem, opiekował się biednymi i chorymi, i że był, jak mówią Dzieje Apostolskie, pełnym wiary i Ducha św.[iętego] i w tej pełnej wierze wytrwał do końca dni swoich.

Mogą się cisnąć nam na usta te same pytania, które cisnęły się na usta ludzi przez wszystkie pokolenia:

– po co ta krew w dniu dzisiejszym, po co ta purpura męczeństwa obok żłóbka, a ogólniej, po co tyle cierpienia, dlaczego?

– dlaczego róża ma kolce?

– dlaczego człowiek człowiekowi wilkiem?

Dlaczego przez dzieje ludzkości płynęła i płynie gorzka rzeka łez, cierpień i krwi?

Dlaczego w samym człowieku takie rozdwojenie, że tęsknimy za szczęściem i miłością, a tyle w naszym sercu zła i nienawiści? Dążymy do prawdy, a idziemy za kłamstwem?

Dlaczego Chrystus cierpiał od pierwszej chwili swego życia aż do śmierci na krzyżu?

Takie i podobne pytania zawsze zadawała sobie ludzkość. Cierpienie zawsze pozostanie tajemnicą. [...]

1) Przede wszystkim musimy pogodzić się z tą prawdą, że cierpienie jest nieodłączne od życia ludzkiego na ziemi.

2) Żadne ludzkie wysiłki nie usuną całkowicie cierpienia, bo zawsze na miejsce dawnych wchodzą nowe.

Cierpienie ma wartość tylko w połączeniu z Chrystusem.

CIERPIENIE MA WARTOŚĆ TYLKO W POŁĄCZENIU Z CHRYSTUSEM

2 W drugim dniu świąt Bożego Narodzenia w kościołach rozważana jest Ewangelia o św. Szczepanie, męczenniku pierwszego pokolenia chrześcijan. Zob. Mt 10,17-22.

RODOWÓD CZŁOWIEKA

Już po raz drugi w okresie B[ożego] Narodz[enia] słyszymy Ewangelię św[iętego] Jana o Słowie, które stało się ciałem i zamieszkało między nami3. Ta Ewangelia stanowi rodowód Dzieciątka Jezus, które widzimy na rękach Maryi. Na tle tego rodowodu wszystkie późniejsze zdarzenia z życia Chrystusa nabierają pełnego wymiaru i równocześnie nabierają sensu i znaczenia dla nas.

On jest światłością, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat. Światłość – to jest prawda o Bogu i o nas, prawda o naszym rodowodzie, który jest jakby równoległy do rodowodu Chrystusa. Nasz rodowód również sięga samego Boga, to przecież my ludzie zwracamy się do Boga jako do Ojca. Czł[owiek] nie cały narodził się z ziemi, nie cały jest dla materii. Narodzenie człowieka sięga głębiej, sięga poza świat materii. My zrodziliśmy się z Boga, jak mówi dzisiejsza Ewangelia. „Wszystkim, którzy z Boga się narodzili, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”4.

I ze względu na rodowód człowieka, w świecie stworzonym człowiek jest najważniejszy i wszystko ma służyć człowiekowi. Wszystko ma być na kolanach przed człowiekiem, a nie odwrotnie. Człowiek na kolanach ma być przed Bogiem. Człowiek ma swoją wielką godność, chociaż czasami tak trudno tej godności ludzkiej w człowieku się dopatrzyć poprzez grubą warstwę zła, nieuczciwości, zakłamania, nienawiści.

Zapomina się od lat kilkudziesięciu szczególnie, że człowiek ma być przede wszystkim człowiekiem, a nie robotem z jak największą wydajnością. Miało się wrażenie w ostatnich latach, że aby zyskać na wartości, człowiek nie musiał być człowiekiem, ale jak mówi jeden ze współczesnych poetów: „Wystarczy, żebyś był ropą naftową, paszą treściwą czy robotem...”5.

CZŁOWIEK NIE CAŁY NARODZIŁ SIĘ Z ZIEMI, NIE CAŁY JEST DLA MATERII. NARODZENIE CZŁOWIEKA SIĘGA GŁĘBIEJ, SIĘGA POZA ŚWIAT MATERII. MY ZRODZILIŚMY SIĘ Z BOGA

Człowiek jednak ma moc dziecka Bożego i o tę swoją godność potrafi się upominać. Upomniał się nasz naród przed paroma miesiącami. W tę pierwszą niedzielę Nowego Roku prośmy Boga, abyśmy nie zapomnieli o naszym rodowodzie, o naszym pochodzeniu od samego Boga. By ta świadomość godności człowieka, która przez ostatnie dziesięć lat wzrastała na krzywdzie robotników Wybrzeża, trwała mocno w nas i w następnych pokoleniach. Amen.

3 Zob. J 1,1-18.
4 J 1,12.
5 W. Szymborska, Dzieci epoki, „Twórczość” 1979, nr 8, s. 6. W oryginale utworu jest: „Wystarczy, żebyś był ropą naftową, paszą treściwą czy surowcem wtórnym”.

JESTEŚMY DZIEĆMI BOGA

Przez otrzymanie sakramentu chrztu św.[iętego] staliśmy się dziećmi Bożymi. Przyzwyczailiśmy się już do takiego określenia. Ale czy my o tym pamiętamy? Czy pamiętamy o naszej wielkiej godności?

Popularna przed wojną powieść MOSTOWICZA p[od] t.[ytułem] Profesor Wilczur6. Bohater, znakomity i słynny chirurg napadnięty, pobity i ograbiony – traci pamięć, zapomina, jak się nazywa, kim jest i czym się zajmuje. Poza tym jest normalnym człowiekiem, pozostaje mu też genialna umiejętność zawodowa. Przez pewien czas nierozpoznany, pracując jako parobek w młynie przeprowadza przy pomocy prymitywnych narzędzi trudne, choć udane operacje chirurgiczne, wskutek czego trafia na ławę oskarżonych. Tam szczęśliwie zostaje rozpoznany i uleczony z AMNEZJI.

ZAGUBILIŚMY GDZIEŚ RADOŚĆ NASZEGO WYRÓŻNIENIA PRZEZ BOGA DO GODNOŚCI BOŻEGO SYNOSTWA I NA PIERWSZY PLAN WYSUWAJĄ SIĘ WTEDY PRZYKRE, ZNIECHĘCAJĄCE ODCZUCIA TYLKO CHRZEŚCIJAŃSKICH OBOWIĄZKÓW, KTÓRE STAŁY SIĘ CZĘSTO NAWYKIEM

My chrześcijanie tak łatwo zapominamy, kim jesteśmy. Pamiętamy dobrze o swoim pochodzeniu, o wykształceniu, o swoim stanowisku w hierarchii społecznej, lubimy o tym przypominać innym: „Pan nie wie, kim ja jestem” – lecz zapominamy o swojej godności nadprzyrodzonej. Trudno zapomnieć, że jest się naczelnikiem, dyrektorem, inspektorem, a tak łatwo przejść do porządku dziennego nad tym, że jest się dzieckiem Bożym, bo za to nie liczą się punkty w ocenie tego świata.

W życiu naszym zagubiliśmy gdzieś radość naszego wyróżnienia przez Boga do godności Bożego Synostwa i na I[pierwsz]y plan wysuwają się wtedy przykre, zniechęcające odczucia tylko chrześcijańskich obowiązków, które stały się często nawykiem.

W perspektywie chrztu św.[iętego] musimy ujrzeć całe nasze życie chrześcijańskie i wtedy nabierze ono właściwego sensu.

Czasami możemy usłyszeć sceptyczne pytanie, czy chrześcijaństwo ma jeszcze przed sobą jakąś przyszłość.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

6 Powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pt. Profesor Wilczur opublikowana w 1939 r.

KOREKTAAgata ChadzińskaKarolina Wasyl

PROJEKT OKŁADKIŁukasz Sobczyk

ZDJĘCIE NA OKŁADCEAutor nieznany. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Dołożono wszelkich starań w celu ustalenia autora fotografii.

ZDJĘCIAEdward Bronowicz; fotografie zamieszczono w książce dzięki uprzejmości Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie.

Plik opracował i przygotował Woblink

ISBN 978-83-67719-94-0

© 2023 Dom Wydawniczy „Rafael”

ul. Rękawka 51

30-535 Kraków

tel./fax 12 411 14 52

e-mail: [email protected]

www.rafael.pl