Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1935-1946. Dzieła zebrane t. 1 - Gustaw Herling-Grudziński - ebook

Recenzje, szkice, rozprawy literackie 1935-1946. Dzieła zebrane t. 1 ebook

Gustaw Herling-Grudziński

0,0
59,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wydanie krytyczne Dzieł zebranych jednego z największych pisarzy polskich XX wieku, współzałożyciela i wieloletniego członka redakcji „Kultury” paryskiej, autora wielkich świadectw minionego wieku: Innego Świata oraz Dziennika pisanego nocą.

Edycja obejmie całość twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego: oprócz tekstów znanych już polskiemu czytelnikowi znajdą się w niej utwory rozproszone, artykuły, wywiady, a także zdjęcia pochodzące z archiwum Pisarza.

Tom pierwszy zawiera artykuły i recenzje z lat 1935-1946.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 1131

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Opieka redakcyjna: BARBARA GÓRSKA, ANITA KASPEREK
Redakcja: BARBARA GÓRSKA
Adiustacja i indeks nazwisk: ALINA DOBOSZEWSKA
Korekta: ETELKA KAMOCKI, EWA KOCHANOWICZ, KRZYSZTOF LISOWSKI, ANNA RUDNICKA, URSZULA SROKOSZ-MARTIUK, ALEKSANDRA SZCZEPAN, LIDIA TIMOFIEJCZYK
Wybór zdjęć: WŁODZIMIERZ BOLECKI, MIROSŁAW WÓJCIK
Bibliografia: ZDZISŁAW KUDELSKI
Opracowanie bibliografii, nota o przedrukach, układ zdjęć: PAULINA SIENIUĆ
Posłowie: TOMASZ BUREK
Projekt okładki, stron tytułowych i opracowanie typograficzne: MAREK PAWŁOWSKI
Redakcja techniczna: BOŻENA KORBUT
Skład i łamanie wersji papierowej: Edycja
Lista wszystkich osób opracowujących Dzieła Zebrane znajduje się w tomie XV
Fotografie na stronach 267–272, 377–384 i 536–542 pochodzą z Archiwum Gustawa Herlinga-Grudzińskiego przy Fondazione „Biblioteca Benedetto Croce” w Neapolu. Podpisy sporządzono na podstawie opisu zdjęć przez Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
Pocztówki reprodukowane na stronach 33–42 i 143–148 są własnością Biblioteki Głównej Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
© The Estate of Gustaw Herling-Grudziński © Copyright by Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-08-07223-3
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Część 1.

Świętokrzyżczyzna[1]

Kilka słów ode mnie

Kraina świętokrzyska jest tak rozległa, tak duże zajmuje przestrzenie, że mój reportaż nie może pretendować do ścisłego opisu geograficznego, a jest tylko wycieczką szczytami gór, a więc Świętym Krzyżem, Łysicą[2] i Świętą Katarzyną, z uwzględnieniem ściśle się z górami wiążącej tradycji pisarskiej[3].

Topografia i geologia

Na południowy wschód od Kielc, w kierunku Sandomierza, ciągną się Góry Świętokrzyskie[4]. Wysokie około 600 metrów, zbudowane są zasadniczo z piaskowców i wapieni. Napisałem „zasadniczo” z tego względu, że trudno ustanowić o geologii gór dwa naprawdę niewzruszone kanony. Są to bowiem jedne z najstarszych w Polsce, a więc i geologicznie najzawilszych gór.

Puszcza jodłowa[5] – pierwsze wrażenia

Kiedy z zielonych, rozsłonecznionych pól wchodzę do puszczy świętokrzyskiej, doznaję dziwnych uczuć. Puszcza jest zimna i poważna. Wysokie, smukłe jodły, zielony mech u ich stóp i ta ogromna cisza nadają jej pierwiastki majestatycznej świętości. W licznych miejscach lasu znajdują się ogromne nasypiska głazów, podobne do pogańskich kurhanów. (Są to charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich tak zwane gołoborza[6]). Wyraźniej niż kiedy indziej zrozumieć i pokochać można dziewiczość puszcz. I jakże prawdziwe są dla stojącego w puszczy jodłowej słowa Stefana Żeromskiego: „Jakie bądź byłoby prawo, czyjekolwiek by było, do tych przyszłych barbarzyńców poprzez wszystkie czasy wołam [z krzykiem]: – nie pozwalam! Puszcza królewska, książęca, biskupia, świętokrzyska, chłopska ma zostać na wieki wieków jako las nietykalny, siedlisko bożyszcz starych, po którym święty jeleń chodzi – jako ucieczka anachoretów, wielki oddech ziemi i pieśń wieczności! Puszcza jest niczyja, nie moja, nie twoja, ani nasza, jeno boża, święta!”[7].

Święty Krzyż

Nagromadzona romantyka lasu świętokrzyskiego wyczerpuje się na szczycie góry tak niespodziewanie i szybko, że aż dziwno...

Szare życie i jego usterki ześrodkowują się w bluzie i znękanej twarzy więźnia. Bo więzienie ma Święty Krzyż słynne na Polskę całą. Słowa „Posiedzisz na Świętym Krzyżu!” przerażają. Do więzienia przylega klasztor. Te dwa budynki stanowiły niegdyś całość. Rosjanie jednak część klasztoru z celami zakonników zamienili na więzienie[8]. Klasztor pod względem architektonicznym nie przedstawia według mnie nic ciekawego. Ciekawsze jest raczej wnętrze z malowidłami fragmentów biblijnych i historii powstania klasztoru. Klasztor świętokrzyski jest bardzo starym zabytkiem, powstał w wieku XI. Opowiadają, że założyła go księżniczka Saba, która uciekła z Węgier z relikwiami. Obrazy przedstawiają historię dotarcia relikwii do rąk Saby, zdobią wnętrze klasztoru. W podziemiach klasztoru świętokrzyskiego spoczywa podobno Jarema Wiśniowiecki[9].

Legenda o św. Emeryku

U stóp Świętego Krzyża rozrzucono kilkadziesiąt domków.

Nowa Słupia – typowa wioska polska. Między Świętym Krzyżem a Nową Słupią znajdują się śliczne, malowniczo położone kapliczki i kamienna figura[10], wyobrażająca św. Emeryka. Krąży o nim legenda, że posuwa się co rok o ziarnko maku. Gdy dojdzie do Świętego Krzyża, nastąpi koniec świata. Tymczasem jeszcze daleko i droga bardzo uciążliwa...

Łysica i Święta Katarzyna

Poprzez ogołoconą Łysicę, która świeci nagimi skałami wśród zalesionych wspaniale Gór Świętokrzyskich, docieramy do Świętej Katarzyny. I tu znajdujemy, znacznie jednak ładniejszy i efektowniejszy, klasztor o budowie zupełnie nieskomplikowanej. Jest to klasztor zakonu żeńskiego. Niedaleko od cudownego, uzdrawiającego źródła św. Franciszka[11] – mała kapliczka z wyrżniętym scyzorykiem napisem: „Stefan Żeromski uczeń kl. II-ej”.

Stefan Żeromski – piewca tych stron

W ogóle, jeżeli się mówi o świętokrzyżczyźnie, to trzeba mówić tylko o Nim – o Żeromskim[12]. Jego literacka indywidualność panuje tu wszechwładnie. Odświeżone w myśli wyjątki z Jego dzieł nabierają nowych barw.

Czy pamiętacie Rymwida z Ech leśnych[13], rozstrzelanego przez swego stryja, generała Rozłuckiego, naprzeciwko karczmy na granicy wsi Gozd i Występa? Czy pamiętacie syna tego powstańca, Piotrusia Rozłuckiego z Urody życia[14], odkopującego w ciemną noc kości swego ojca, odkopującego zarazem jakby symbolicznie źródło prawdy? Stanął tam na grobie powstańca w maju 1934 roku pomnik[15].

Pomników ku czci Żeromskiego jest w Górach Świętokrzyskich dużo. Ale ciekawe jest to, że to jakby materializowanie Jego potężnej istności, zakuwanie jej w granitowe głazy, psuje wrażenie. Wolę chodzić i szukać. I nie słyszeć pompatycznych mów na Jego cześć, a stanąć naprzeciw świętokrzyskich borów, podumać i powiedzieć nagle ni stąd, ni zowąd, nie wiadomo dlaczego, tak prosto jak On: „Ogary poszły w las...”[16].

Kielce – „miasto świętokrzyskie”

Kielce nie są zasadniczo miastem świętokrzyskim. To, że na mapie czarne kółko miasta dotyka żółtej plamy gór, nie oznacza, że ostatnie domki Kielc leżą u stóp Świętego Krzyża i kielczanie wychodzą w niedzielę po południu w góry na spacer. Kielce są od gór dosyć oddalone. Ale złączył je Żeromski[17]. W Kielcach mieszkał i uczył się, a tam, hen, po Łysicy i Świętej Katarzynie w wolnych chwilach błądził, tworzył pierwsze swoje nieudolne dramaty i tragedie[18] i pierwszy świętokrzyżczyznę z prawdziwym natchnieniem poetyckim odtworzył. I dlatego w licznej literaturze geograficznej świętokrzyskiej, traktującej ten kraj obszernie, używane jest często słowo nie „świętokrzyżczyzna”, a „kraina Stefana Żeromskiego”.

Świat idzie naprzód – czyli przemysł świętokrzyski

Święte puszcze świętokrzyskie odkryły przed badaczami swe bogactwa. Pojawili się robotnicy z zakasanymi rękawami, las przecięły wąskie szyny kolejek, niebo błękitne, bez skazy, świętokrzyskie niebo porysowały druty elektryczne...

Business, business!... Zawrotne tempo pracy nie może zharmonizować się ze spokojem i powagą borów. Największe znaczenie ma eksploatacja pirytu, metalu bardzo rzadkiego i cennego. (W Europie piryt znajduje się, oprócz Gór Świętokrzyskich, tylko w Hiszpanii). To są góry. Okolice, których notabene do świętokrzyżczyzny nie zaliczyłem, dostarczają rudy żelaznej, rudy ołowianej i rudy miedzi.

Poezja i świętość Gór, opiewana przez Żeromskiego, jest powoli wypierana przez postęp.

Piotr Choynowski – pisarz młodości(wspomnienie pośmiertne)[1]

Wyrobiło się już takie mniemanie u ludzi, że ciało jest funkcją ducha. Że nie może być starym człowiek, który ma młodzieńczy światopogląd. Z książek którego promieniuje wprost zapał, werwa i... uśmiech.

Stało się jednak inaczej. Kiedy późnym wieczorem posłyszałem przez radio wiadomość o śmierci Pisarza, odruchowo wprost padło pytanie: „Jak to umarł? Taki młody!...”. Młody, strasznie młody, prawie kolega, przyjaciel... i umarł...

Kim był?

Twórczości Jego nie można ująć w żadne nawet najszersze ramy! Twórczość Jego nie ma ograniczenia, jest samorzutna.

Młodość, miłość, awantura...[2] To była pierwsza książka, którą poznałem. Książka o młodości. Bujnej, niepohamowanej, nieobliczalnej, a jednak czasami tak lirycznie wzruszającej. Postać studenta Lewickiego jest nakreślona artystycznie. Wy, sceptycy, którzy nie wierzycie w młodzież, którzy ją potępiacie, którzy ją uważacie za „cielęcy wiek”, przeczytajcie to.

Ten student, zda się bezmyślny, płytki człowiek, nie myślący o niczym, jak tylko o zabawie, posiada jednak dwie cechy, cechy prawdziwego, czystego człowieka miłości, i przywiązanie, prawość i poświęcenie. Tu pełne wspaniałego humoru sceny miłości, młodości i awantury mają głębszy sens. Są one sondą, która ułatwia laikowi zgłębić i zmierzyć to „coś”, co tkwi w duszy chłopca. „Jestem anarchistą – mówi Lewicki – bo taki ustrój daje mi maksimum emocji, burd, awantur. Jestem wtedy w swoim żywiole, bo jestem młody”[3]. Termometrem jego poglądów politycznych jest nie umysł, zimny intelektualizm, jest nim u c z u c i e  m ł o d z i e ń c z e, rozpierające piersi, zmuszające do szukania jak największej skali doznań. Coś w nim wibruje... Jak sokół pędzi na czele kozackiej watahy. Romantyk nieokiełznany. Nie znający hamulców życia. W uszach świszczy mu tylko wiatr pędu, a serce przepełniają radość i duma.

Płytki człowiek, egoista – zwykło się mówić o takim. Ale to nieprawda. Są w tej książce momenty o swoistej wymowie, cały ciąg dowodów mówiących o przyjacielskim przywiązaniu i poświęceniu. To jest właśnie prawdziwa młodość. Nie ta, która, zakrawając na społecznikostwo na wielką skalę, na altruizm, jest pozą, tylko taka właśnie, mówiąca sama za siebie wtedy, kiedy uderzona zostanie ta najczulsza struna na dnie duszy, to „coś” młodzieńcze i wzniosłe. Kiedy użyty zostanie bodziec uczuciowy. B o  m ł o d o ś ć  j e s t  p r z e d e  w s z y s t k i m  g o r e j ą c y m  u c z u c i e m, a  n i e  r o z u m e m.

Ktoś nieświadomy, a jednak znający książki Choynowskiego, spróbowałby może jako antytezę przeciwstawić mi powieść W młodych oczach[4]. Przecież tam niby znajdujemy właśnie taki typ młodzieńca, Michała Kęckiego, patrioty i społecznika. Będzie to tylko dowód przemawiający za moimi uwagami. Czy ukształtowałaby się psychika bohatera, jego światopogląd, gdyby nie ten wspomniany już uczuciowy bodziec zewnętrzny, w tym wypadku pochód bezlitośnie gnanych poborowych ze wsi na wojnę, zatrwożonych i nieświadomych? Gdyby nie uśmiechnięte ironicznie i bez uczucia twarze mieszczuchów przyglądających się temu. Dopiero teraz pragnie się iść na pomoc, dopiero teraz, a nie wtedy, kiedy na koleżeńskich zebraniach omawiało się ucisk warstw niższych, dopiero teraz widzi się, że przecież to wieś idzie, biedna wieś, gnana, pędzona... na zagładę!

Że idzie ta wieś jak bydło do rzeźni. Że nie ma nikogo, kto by się ujął, kto by stanął i krzyknął: „Stójcie! Ja pracować chcę dla was, bo z wami współczuję!”. To była dopiero główna przyczyna, punkt przełomowy. Nie studiowanie dzieł społecznych, nie roznamiętniające dyskusje. Bowiem g d y  m ł o d o ś ć  s z u k a  p r a w d y  ż y c i a, aby ją pojąć, musi się z nią zetknąć na gorąco, bezpośrednio. Bo wtedy przemówi dopiero uczucie. Uczucie młodości. Zrozumiał to Choynowski, dowiódł, że młodzież trzeba znać, aby móc oceniać. I dlatego jest nam tak bliski.

Miłość, awantura, to tylko konieczne, nieodzowne warunki młodości, wyżycia się. Smak życia.

Nawet w najbardziej bezmyślnym młodzieńcu, popularnym dzisiaj typie „salonowca”, tkwi zalążek poważnego ujęcia prawd i czynu.

I dopiero teraz właśnie, panowie sceptycy i zimni intelektualiści, zrozumiecie, że to, co się mówi o młodzieży jako przyszłości narodów, jako fundamencie przyszłych potęg, jako o orędownikach sprawiedliwości i braterstwa, nie jest pewnikiem z a c h w i a n y m. Nie jest płytkim f r a z e s e m.

Wie o tym Choynowski, rozumie to i śmiało formułuje. Przynosi nową prawdę o pokoleniu młodym, prawdę niezachwianą. Piotr Choynowski, powtarzam raz jeszcze, odbrązowił młodzież, przywrócił jej dawną wartość.

Umarł 25 listopada w Otwocku... Widzę spoglądające spoza szkieł oczy mądre, uśmiechające się, rozumne... Widzę lekki uśmieszek. Przysiągłbym, że chce komuś spłatać figla.

Piotr Choynowski, jeden z pierwszych siedmiu członków Polskiej Akademii Literatury[5], jest n a s z y m pisarzem, pisarzem m ł o d o ś c i. Był naszym kolegą, przyjacielem, człowiekiem bardzo, bardzo młodym. Pisarzem, który pierwszy nas poznał i ocenił. I dlatego my przede wszystkim powinniśmy mu złożyć hołd.

Rozmowa o nauce literatury polskiej[1]

Jerzy: Wspólne nieporozumienia są zawsze źródłem utrapień zarówno jednej, jak i drugiej strony. Myślę tu o nauczaniu literatury polskiej w naszych szkołach. Ja osobiście widzę w tym tragedię. Pomyśl: kiedy na przykład profesor wykłada, czyta, tłumaczy Odę do młodości[2], wiersz, który w swoim czasie porywał, zmuszał wprost do czynu. Zwłaszcza jeżeli nauczyciel taki jest człowiekiem starszym, wychowanym w epoce zachwytów dla Wieszczów, w epoce wzlotów ducha i entuzjazmu. I cóż? Widzi, jak Oda spływa po uczniach jak woda po skale. Bez żadnego wrażenia. Kiedy zamiast tego chciałby widzieć rozpłomienione twarze. Czy to nie jest tragiczne?[3]

Stefan: Doskonale, żeś to poruszył, chciałem właśnie z tobą na ten temat pomówić. Ale czy nie bierzesz tego zagadnienia zbyt jednostronnie i subiektywnie? Czy to możliwe, że wiersze, które chociażby nawet kilkanaście lat temu porywały, teraz aż tak wyblakły? Czy aby nie ma w tym pewnej obojętności, silnej bierności uczniów? Zdarzają się przecież wypadki, że niektórzy nasi koledzy zachwycają się tym tak samo obecnie, jak „oni” dawniej, czy to nie daje dużo do myślenia?

Jerzy: Wybacz, ale operujesz argumentem bardzo niepoważnym i ostatecznym. Wypływa to z tego, że nie wgłębiasz się w psychikę samego siebie, a więc i swoich kolegów, i chcesz się zapewne od razu oprzeć na tym, co można by nazwać naukowstrętem u młodzieży. Przypomnij sobie, jak kiedyś nasza nauczycielka polskiego czytała na lekcji nowelkę Gojawiczyńskiej Ziemia Elżbiety[4], jakie było olbrzymie zainteresowanie. Co o tym powiesz? Ci zaś koledzy, o których mówisz, że zachwycają się literaturą dawną, to nieszczerzy snobi, którzy czekają na wiadomy ci efekt u profesora. Pomów z nimi poza lekcjami, a przekonasz się, z jaką niechęcią mówią o tym, czym się przed chwilą zachwycali na lekcjach. Ale ta właśnie zewnętrzna poza potwierdza tylko wewnętrzny stan duchowy, mało tego, rozjątrza jeszcze.

Stefan: Zdaje się, że masz dużą dozę słuszności. Ale posłuchaj: twoje zestawienie dało mi dość dużo do myślenia. Zestawiłeś mianowicie jako dwa bieguny Odę do młodości i Ziemię Elżbiety Gojawiczyńskiej. Można by przypuszczać, że młodzież lubi obrazy życia w przekroju dość syntetycznym, z takiego czy innego odcinka Polski, jakie reprezentuje Pola Gojawiczyńska, a nie znosi pustych haseł, bezdźwięcznych frazesów w rodzaju: „Czyńmy, pchnijmy etc.”, jakie reprezentuje w Odzie do młodości[5] Wieszcz.

Jerzy: Mylisz się. Tu zestawienie nie odgrywa żadnej roli i jest zupełnie przypadkowe. Ale o tym później. Ten wniosek zrodzi się dopiero u ciebie, kiedy podzielę się z tobą innymi spostrzeżeniami. Pozwól więc wobec tego mnie mówić. Nazbierało się bowiem tyle refleksji w głowie, że zanosi się na obfitą mówkę.

Stefan: Chętnie, słucham.

Jerzy: Przypominasz sobie na pewno głos pewnego naszego kolegi w dyskusji nad Odą do młodości. Powiedział on, że Oda jest mu zupełnie obojętna dlatego, że ma pobudzić młodych do wywalczenia Polski, a on żyje w wolnej i potężnej Polsce, jest szczęśliwy i zadowolony i myśli już zupełnie innymi kategoriami. W tych słowach zaznacza się już pierwsza ważna rzecz: że takiemu czy innemu ustosunkowaniu się młodzieży do literatury dawnych wieków sprzyjać mogą specjalne warunki polityczne. I tu wojna światowa była tą olbrzymią i głęboką przepaścią, która nas od „nich” odgrodziła. Wojna, która gruntownie przeorała oblicze całego świata[6]. Wyżej przytoczony sąd naszego kolegi jest zupełnie słuszny, ale jednostronny. Bo przypuśćmy, że mamy Polskę wielką i potężną, ale jednak pełną jeszcze usterek i bolączek. Celowo tu o tym powiedziałem, bo w tym właśnie wykazuje się cała pustka pomysłu nauczania literatury wieków dawnych. Przecież to jasne, że wskazać nam te błędy i bolączki, czy to pod względem społecznym, czy gospodarczym, i nauczać nas, jak je naprawić, może tylko współczesny nam pisarz, który sam to widzi i rozumie.

Stefan: Zdaje się, że ten pogląd, który wypowiedziałeś (notabene bardzo słuszny), wypływa z twojego swoistego poglądu na literaturę. Dopatrujesz się mianowicie w literaturze ciągle tego mentorskiego tonu: nauczania, wskazywania, wytyczania etc. A spójrz, jak zbledną twoje uwagi, gdy spojrzymy na literaturę jako na czystą sztukę, dającą czytelnikowi pewne przeżycia.

Jerzy: Doskonale, żeś to poruszył. Twoje uwagi są, a raczej byłyby, zupełnie słuszne, gdyby nie to, że bierzesz je dość płytko. Zastanów się nad takim zagadnieniem: jak przedstawia się psychika współczesnego młodego człowieka, przeciętnego ucznia. Na każdym kroku, czy to w swym własnym towarzystwie, czy w domu, ociera się o współczesność w jej ujemnym sensie. A więc bieda, brak pieniędzy (na szkołę, ubranie, książki, rozrywki), redukcja, kryzys i jeszcze cały stek tych smutnych, a częstych, niestety, wyrazów. To właśnie specjalnie go nastraja. Jest czujny i węszy. Z przyjemnością czyta te książki, które traktują o poprawie bytu. Ten fakt ma jeszcze inne swoje konsekwencje, łączące się z twoimi wątpliwościami: oto prawdziwą skalę wzruszeń i doznań dadzą mu te książki, które traktują o tej właśnie chwili obecnej. Takie książki, gdzie on sam ze wszystkimi swoimi troskami jest też bohaterem (pomyśl, jak wszyscy szalejemy za Żeromskim, szczególnie za Ludźmi bezdomnymi)[7]. To na niego działa. Nie przeczę, że Wieszczowie byli majstrami słowa, ale to nie wystarcza.

Stefan: Czyżby?!...

Jerzy: Tak, mój drogi. Te rzeczy odgrywają rolę u ludzi dojrzałych, a są bez znaczenia dla nas wszystkich.

Stefan: Konkretyzując więc to, coś powiedział, jesteśmy tak wrośnięci głęboko w naszą współczesność, że nie chcemy i nie życzymy sobie oglądać archaizmów, chodzić do muzeów „starych sztychów”. Jak ty sobie wyobrażasz takie właśnie nauczanie? Czy nie uważasz, że dzieła współczesne, które są tak zawiłe w swej problematyce, będą przedstawiały olbrzymie trudności...

Jerzy: ...do zwalczenia, mój drogi! Nie należy tego brać tak „do dna”. Będzie wchłaniał taki uczniak to, co potrafi i co przyjmie. Dużo na pewno zostanie niezrozumiane, ale to nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że będzie zainteresowanie, i to, że z tych właśnie zlepków powstanie światopogląd. Ze szkoły wyjdzie w życie człowiek, który już coś wie o życiu. Realny człowiek. Należy otrząsnąć się z przesądów dawnych. Nie chcę tej sprawy tak zbyt publicznie poruszać, zresztą rozumiemy się, zdaje się, doskonale: pomyśl, o ile zdrowszy byłby typ młodego człowieka wychowanego nie w atmosferze fałszywej pruderii, a w atmosferze szczerości.

Stefan: Słusznie. Kończę już, bo wyczerpujemy temat. Ale na zakończenie: pamiętasz pewnie, jak Bolesław Leśmian[8] wypowiedział się w wywiadzie w „Kuźni [Młodych]” o współczesnej młodzieży? Mówił, że studiując literaturę współczesną, młodzież oderwana jest od podstaw przebogatego języka. Należy wobec tego cofnąć się do przeszłości. Dotyczy to specjalnie młodzieży[9], która ma pewne ambicje literackie, poetyzuje.

Jerzy: Tak. Ale taka młodzież jest nieliczna i sama sobie drogę do tych podstaw językowych znajdzie. Nakazy z góry nic tu nie pomogą, a może nawet zaszkodzą.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Przypisy

Świętokrzyżczyzna

[1] Artykuł, który jest debiutem publicystycznym Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ukazał się w warszawskim międzyszkolnym piśmie „Kuźnia Młodych” (1935, nr 12 ⟨63⟩ z 15 VI, s. 6–7; podp.: Gustaw Herling. Uczeń klasy VI gimnazjum im. S. Żeromskiego w Kielcach; przedr. w numerze specjalnym pisma uczniów i absolwentów I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Kielcach „Notabene” 1989, nr 11–12, s. 3–4. Omówienie: W. Bolecki, W Kielcach i gdzie indziej, w: Ciemny Staw. Trzy szkice do portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Warszawa 1991); zob. także: M. Zielińska, „Świętokrzyżczyzna”, czyli kilka uwag o prasowym debiucie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim, red. J. Pacławski, Kielce 1999, t. 3, s. 95–111. Redakcja zilustrowała ów szkic czterema fotografiami przedstawiającymi: klasztor na Świętym Krzyżu, kapliczkę św. Franciszka, klasztor we wsi Święta Katarzyna oraz pejzaż świętokrzyski. Przesłany wcześniej tekst „długiej i dramatycznej noweli” Rozrachunek nie zyskał akceptacji redakcji – zob. odpowiedź Herlinga-Grudzińskiego na ankietę Jak się uczyli współcześni pisarze polscy, „Wiadomości” 1949, 16/17 (159/160), s. 1 (zob. w niniejszej edycji); natomiast inny jego tekst redakcja przyjęła do druku, jednak nie ukazał się on na łamach pisma (w rubryce „Odpowiedzi Redakcji” informowano: „Kol. Herling – Suchedniów. Tatry w materiałach redakcyjnych, kiedy pójdą do druku, trudno nam w tej chwili określić. Na interesujący i barwny reportaż z Wieliczki reflektujemy”, „Kuźnia Młodych” 1935, nr 17⟨68⟩, s. 20). Na temat okoliczności powstania i publikacji tego artykułu Herling-Grudziński wypowiadał się wielokrotnie – zob. np. Chłopiec z Kielecczyzny. Wspomnienia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, nagrał i oprac. Z. Kudelski, „Rzeczpospolita”, dodatek „Plus Minus”, nr 500, 27–28 VII 2002. Artykuł Herlinga-Grudzińskiego jest być może odpowiedzią na ogłaszane przez redakcję „Kuźni Młodych” konkursy, sugerujące podejmowanie przez współpracowników pisma tematów dotyczących propaństwowej problematyki społecznej. Z rejonem Gór Świętokrzyskich, rodzimymi stronami, łączyła pisarza silna więź emocjonalna, co niejednokrotnie podkreślał w swojej twórczości (m.in. w Dzienniku pisanym nocą). Urodził się 20 V 1919 w Kielcach i tu w 1929 r. rozpoczął naukę w Gimnazjum Męskim im. Mikołaja Reja (potem im. Stefana Żeromskiego). Po wielu latach napisał: „Uczyłem się bardzo słabo. Poza klasą szóstą, w której moje świadectwo półroczne wyglądało mniej więcej przyzwoicie, potykałem się ciągle o matematykę i fizykę, nie znosiłem historii, uczonej systemem dat i tablic synchronistycznych, posługiwałem się często brykami na lekcjach łaciny, daleko mi było do jakiego takiego opanowania niemieckiego. Jedynie na lekcjach polskiego uchodziłem za bezkonkurencyjnego prymusa” (Jak się uczyli...). Miejsca szczególnie ważne w biografii pisarza to: Skrzelczyce, wieś w gminie Pierzchnica, gdzie do 1921 r. znajdowała się rodzinna posiadłość Grudzińskich; Suchedniów, gdzie Herlingowie kupili dom; i położony nieopodal tego miasteczka Berezów, gdzie jego ojciec, Józef, był współwłaścicielem młyna (do dziś zachował się XIX-wieczny młyn, obok którego umieszczono obelisk i tablicę pamiątkową poświęconą pisarzowi – zob. autobiograficzne motywy w opowiadaniu Sny w pięknym Morodi, w: tegoż, Biała noc miłości. Opowiadania. Warszawa 2002); kieleckie mieszkanie na ul. Sienkiewicza 52 (po 1932 r., kiedy zmarła matka pisarza, Dorota z Bryczkowskich, Grudziński mieszkał w tym samym domu na stancji); a nade wszystko Puszcza Jodłowa, której zarówno naturalne uroki, jak i literacki mit ukształtowany m.in. przez Żeromskiego, fascynowały pisarza. Po latach świętokrzyskie rejony dzieciństwa i młodości przybierały w pisarstwie Herlinga-Grudzińskiego wymiary prywatnej mitologii (np. berezowski Czarny Staw i Olchowa Grobla, figura kamiennego pielgrzyma z Nowej Słupi, klasztor na Świętym Krzyżu; zob. W. Bolecki, Ciemna miłość, w: Ciemna miłość. Szkice do portretu G. Herlinga-Grudzińskiego, Kraków 2004). W latach kieleckich pisarz zdobywał pierwsze doświadczenia polityczne, czerpiąc wiedzę z pism lewicowych, takich jak lwowskie „Sygnały”, „Lewy Tor” i „Po prostu”, oraz biorąc udział w dyskusjach komunizującego gimnazjalnego kółka przyjaciół (notabene, wspomnianego w Innym Świecie w refleksji dotyczącej lektury przemówienia Dolores Ibarruri). „W [klasach] wyższych – wspominał – [interesowałem się] literaturą, komunizmem, zagadnieniami religijnymi, rybołówstwem i sportami wodnymi. Po kolei rozstałem się z wszystkimi zainteresowaniami, z wyjątkiem literatury” (Jak się uczyli...). Przygoda z komunizmem zakończyła się dla ucznia kieleckiego gimnazjum policyjną rewizją mieszkania na ul. Sienkiewicza i kłopotami, które omal nie doprowadziły do powtarzania siódmej klasy. Po maturze (13 V 1937) wyjechał na studia do Warszawy (zob. esej Wyjścia z milczenia, oprac. Z. Kudelski, Warszawa 1993, s. 238–246), rozpoczynając studia polonistyczne na Uniwersytecie im. Józefa Piłsudskiego. Ostatnie wakacje przed wybuchem II wojny światowej spędził w Suchedniowie, pracując (za zachętą K.L. Konińskiego) nad przeznaczonym dla redakcji „Wiedzy i Życia” studium o literaturze ludowej. Swe strony rodzinne widział po raz ostatni w październiku 1939 r. Na temat biografii i mitów związanych z krainą dzieciństwa pisarza zob.: Bolecki, Ciemna miłość oraz Kudelski, Studia o Herlingu-Grudzińskim. Twórczość, recepcja, biografia, Lublin 1998. Zob. także wspomnienia szkolnego kolegi pisarza: F. Zyguła, Dwa pożegnania, w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim. Materiały z sesji, red. I. Furnal, J. Pacławski, Kielce 1992, t. 1, s. 157–164; informacje na temat szkoły pisarza: A. Massalski, Gimnazjum im. Mikołaja Reja (Gimnazjum i liceum im. Stefana Żeromskiego) w Kielcach w czasach szkolnych Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim, t. 3, Kielce 1999, s. 9–28; oraz na temat związków pisarza z regionem: I. Furnal, „Miejsca zakreślone wąskim horyzontem”, „Świętokrzyski Kwartalnik Literacki” 1997, nr 1, s. 57–74; I. Gralak, Motywy regionalne w pisarstwie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim, t. 1, s. 137–154.
[2] Święty Krzyż – obok Łyśca jedna z nazw Łysej Góry, położonego w paśmie Łysogór szczytu w Górach Świętokrzyskich (wys. 595 m n.p.m.). Na szczycie góry i jej północnym stoku występuje gołoborze (zob. poniżej przyp. do w. 22), na południowym stoku – las jodłowo-bukowy (teren ścisłego rezerwatu Świętokrzyskiego Parku Narodowego). W w. VIII–X znajdował się tu jeden z największych ośrodków kultu pogańskiego (jego pozostałością jest wał kultowy o długości ok. 1,5 km i wysokości do 2 m oraz legendy o odbywającym się tu sabacie czarownic). W XII w. (według legend – w X) na szczycie góry powstał zespół klasztorny benedyktynów (zwany od XIV w. Świętym Krzyżem). Obecnie znajduje się tu ponadto Muzeum Przyrodniczo-Leśne Świętokrzyskiego Parku Narodowego i telewizyjna stacja przekaźnikowa (o wysokości 157 m). – Łysica – zwana inaczej Górą Świętej Katarzyny, położony w paśmie Łysogór najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich (wys. 612 m n.p.m.), utworzony z kwarcytów i łupków kambryjskich. U jej podnóża znajduje się klasztor sióstr bernardynek (od 1815), a na szczycie pamiątkowy krzyż postawiony w 1930 r. oraz wieża triangulacyjna. Góra ma dwa wierzchołki: zachodni (tj. Łysicę) oraz wschodni, który nosi nazwę Góra Agaty (inne nazwy: Skała Agaty, Zamczysko – 608 m n.p.m.). Na północnym i południowym stoku występują gołoborza, całą zaś górę porasta Puszcza Jodłowa – w partiach szczytowych las jodłowy, poniżej jodłowo-bukowy.
[3] Na temat twórczości artystycznej związanej z tym rejonem zob. J. Nowak-Dłużewski, Udział regionu kieleckiego w kulturze narodu, Kielce 1947; S. Mijas, Świętokrzyskie szlaki literackie, Łódź 1973; tegoż, Ojczyzna w ojczyźnie, Łódź 1976; I. Gralak, Góry Świętokrzyskie w literaturze polskiej, Kielce 1997.
[4] Góry Świętokrzyskie – złożony z kilkunastu pasm górskich region, położony w środkowej części Wyżyny Kieleckiej, o zróżnicowanej budowie geologicznej (m.in. skały kambryjskie, osady dewońskie, marmury i utwory kredowe); jeden z najstarszych masywów górskich w Polsce. Najwyższym pasmem Gór Świętokrzyskich są Łysogóry (o długości ok. 25 km, z najwyższym szczytem – Łysicą). W przeszłości teren Staropolskiego Okręgu Przemysłowego, gdzie od czasów średniowiecza funkcjonowały metalurgiczne zakłady przemysłowe, rozwijało się górnictwo i hutnictwo. Obecnie wydobywa się tu na skalę przemysłową wapienie i skały budowlane. Wchodzące w skład Świętokrzyskiego Parku Narodowego (o powierzchni 7626 ha), Góry Świętokrzyskie stanowią wyjątkową atrakcję turystyczną z bogatą fauną i florą (ponad 850 gatunków roślin, m.in. liczący ponad 600 lat dąb szypułkowy Bartek, w okolicach Zagnańska, i 150 gatunków zwierząt), z pięcioma obszarami podlegającymi ochronie krajobrazowej, wytyczonymi licznymi szlakami i zabytkami (m.in. klasztor benedyktynów i muzeum przyrodnicze na Świętym Krzyżu, pochodzący z połowy XV w. gotycki kościół w Bodzentynie, budynek opactwa szpitalnego z XVI w. i muzeum starożytnego hutnictwa w Nowej Słupi oraz kościół romański w Tarczku).
[5] Puszcza Jodłowa – nazwa boru jodłowo-bukowego we wschodniej części Łysogór, pasma Gór Świętokrzyskich. Nazwę wprowadził do języka polskiego S. Żeromski, autor opublikowanego w 1925 r. opowiadania Puszcza jodłowa (pierwodruk w wydaniu zbiorowym: Almanach „Biblioteki Polskiej” na rok 1925, Warszawa 1925, s. 28–46; wydanie osobne: Warszawa 1926), sławiącego urok tego terenu. Na cześć wysiłków pisarza zmierzających do budzenia świadomości ekologicznej współczesnych, ochrony i rozsławienia tego kompleksu leśnego, w 1950 r. został on nazwany Puszczą Jodłową im. Stefana Żeromskiego.
[6] Gołoborze – stok góry pokryty rumowiskiem skalnym, powstałym z kamiennych bloków i odłamków twardych skał (zwietrzałych piaskowców i kwarcytów). Do opisu gołoborza w Abruzzach Herling-Grudziński wrócił w swoim ostatnim, niedokończonym utworze pt. Wiek biblijny i śmierć (2000), Kraków 2007, oprac. W. Bolecki, s. 12–13.
[7] Niedokładne przytoczenie słów kończących Puszczę jodłową Żeromskiego.
[8] Więzienie powstało wskutek zarządzenia władz carskich w 1882 r. Znane jako Więzienie Ciężkie Święty Krzyż, było do 1914 r. zakładem karnym o surowym rygorze. W l. 1918–1939 urządzono tu jedno z najcięższych więzień II Rzeczypospolitej, przeznaczone dla szczególnie niebezpiecznych przestępców (kryminalistów i więźniów politycznych). Osadzono tu między innymi przywódcę Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce, Stiepana Banderę, a także skazanego za rozboje późniejszego powieściopisarza Sergiusza Piaseckiego (ułaskawiony w 1937 r.). W okresie 1941–1942 więzienie na Świętym Krzyżu Niemcy zamienili w obóz zagłady dla jeńców radzieckich, pozbawiając życia około 6 tys. osób. Na temat historii więzienia zob. B. Morąg, Historia więzienia na Świętym Krzyżu, Warszawa 1987; M. Przeniosło, Więzienie na Świętym Krzyżu w latach 1918–1939, w: Klasztor na Świętym Krzyżu w polskiej kulturze narodowej, red. D. Olszewski, R. Gryz, Kielce 2000, s. 225–235.
[9] Fundację opactwa benedyktyńskiego na Łysej Górze (nazwę Święty Krzyż zaczęto stosować w XIV w.) tradycja przypisuje Bolesławowi Chrobremu (1006), niemniej współczesne badania historyczne dowodzą, iż fundatorem opactwa był w początku XII w. Bolesław Krzywousty. Relikwie Świętego Krzyża miał przekazać opactwu syn króla Węgier, Stefana I, Emeryk. Zespół architektoniczny opactwa, którego zaczątkiem był wzniesiony w stylu romańskim jednonawowy kościół, w wiekach następnych był wielokrotnie rozbudowywany (zwłaszcza w XV w. za panowania Jagiellonów), czego efektem jest współistnienie w zabudowie stylów: gotyckiego, barokowego i klasycystycznego. Wnętrza klasztornego kościoła zdobią płótna Franciszka Smuglewicza (1745–1807), przedstawiające między innymi Trójcę Świętą, postacie biblijne i świętych Kościoła. Legendę powstania opactwa prezentują obrazy ilustrujące odnalezienie w Jerozolimie w pierwszej połowie IV w. przez św. Helenę, matkę Konstantyna Wielkiego, relikwii Świętego Krzyża oraz podanie o św. Emeryku, który ofiarował relikwie Drzewa Krzyża łysogórskim benedyktynom. W krypcie kaplicy grobowej wzniesionej przez Mikołaja Oleśnickiego na początku XVII w. złożone jest zmumifikowane ciało, które tradycja wiąże ze szczątkami Jeremiego Wiśniowieckiego (1612–1651), dowódcy wojsk koronnych, sportretowanego w Trylogii H. Sienkiewicza. Współczesne badania podważają jednak zasadność tego domniemania (zob. np. J. Widacki, Detektywi na tropach historii, Kraków 1992).
[10] O wykutej w kamieniu kwarcowym figurze, przedstawiającej klęczącą postać odzianą w sięgającą kostek szatę z kapturem, krąży wiele legend. Jedna z nich wiąże ją z postacią św. Emeryka. Do tego motywu pisarz powrócił w powstałym w Neapolu w 1958 r. opowiadaniu Wieża, w którego zakończeniu czytamy: „Nie żałuję, że nie udało mi się napisać opowieści o mieszkańcu Wieży. Gdyby nie było w życiu ludzkim na ziemi rzeczy, wobec których nasza wyobraźnia rozkłada ręce, musielibyśmy w końcu złorzeczyć rozpaczy przenikającej literaturę, zamiast szukać w jej utworach nadziei. Ale często, gdy przymykam oczy, myślę o Trędowatym z Aosty. Lubię go sobie wyobrażać, jak dociera wreszcie na szczyt Świętego Krzyża i z okrzykiem triumfu osuwa się, bezgranicznie znużony i sterany przez czas, na nagie skały. Ten krzyk ginie natychmiast w ogłuszającym huku końca świata”, w: Opowiadania zebrane, Poznań 1990, s. 33–34. Zob. ilustrację Michała Elwiro Andriollego przedstawiającą tę figurę w „Tygodniku Ilustrowanym” 1887, nr 246, s. 181. Autokomentarz autora do tego opowiadania zob.: G. Herling-Grudziński, W. Bolecki, Rozmowy w Dragonei, Warszawa 1997, s. 151–177.
[11] Chodzi o bijące nieopodal XIX-wiecznej drewnianej kapliczki św. Franciszka źródło, któremu lokalna tradycja przypisuje cudowne właściwości lecznicze. Kapliczka Żeromskiego, o której pisze Herling-Grudziński, jest w istocie zbudowaną na początku XIX w. kaplicą cmentarną (dziś zwana Kapliczką Janikowskich). Na jej wewnętrznej południowej ścianie znajdują się wyryte 2 VIII 1882 i zachowane do dziś podpisy Żeromskiego oraz jego szkolnego kolegi, Jana Stróżeckiego (1869–1918), późniejszego polityka Polskiej Partii Socjalistycznej (realia te uwiecznił Żeromski w opowiadaniu Puszcza jodłowa). W rzeczywistości wyryty napis brzmi: „Stefan Żeromski – 1882”. Więcej na ten temat zob.: J. Marczewski, Mit czy autentyczny podpis Stefana Żeromskiego, „Słowo Ludu – Magazyn” 1970, nr 560, s. 5.
[12] Stefan Żeromski powszechnie uważany jest za najwybitniejszego pisarza Kielecczyzny. Z Kielcami łączyły go silne związki wielorakiej natury: biograficzne i artystyczne, emocjonalne i intelektualne. Urodził się 14 X 1864 w podkieleckiej wsi Strawczyn, w zubożałej rodzinie szlacheckiej o silnych tradycjach powstańczych. Wczesne dzieciństwo Żeromskiego upłynęło w Ciekotach, wsi położonej u podnóża góry Radostowej, w pobliżu klasztoru w Świętej Katarzynie, gdzie w 1869 r. jego rodzice, Wincenty Żeromski i Józefa z Katerlów, wydzierżawili folwark. Od 1874 r. był uczniem Miejskiego Gimnazjum w Kielcach i z miastem tym związany był do 1886 r., doświadczając w tych latach wielu trosk i udręczeń, których powodem było m.in. wczesne osierocenie, kłopoty zdrowotne (gruźlica) i materialne. Doświadczenia młodości spędzonej na ziemi kieleckiej znalazły swe odbicie w prowadzonych systematycznie od 19 V 1882 do 11 X 1891 Dziennikach pisarza i wielokrotnie stawały się kanwą jego dzieł literackich, jak m.in. w dużej mierze autobiograficzna powieść Syzyfowe prace (1897), w której Żeromski przedstawił carską edukację polskiej młodzieży w upodobnionym do Kielc Klerykowie. Patriotyczne tradycje regionu sławił w literackich obrazach bitew i potyczek powstania styczniowego toczonych w Górach Świętokrzyskich (powieść Wierna rzeka, 1912; opowiadania z tomu Rozdzióbią nas kruki, wrony..., 1895; nowela Echa leśne, 1905). (Zob. poniżej przyp. do w. 69). We wspomnieniach Herling-Grudziński tak charakteryzował stosunek uczniów kieleckiego gimnazjum do twórczości Żeromskiego: „Czytaliśmy w gimnazjum to krótkie wspomnienie [Żeromskiego, Wspomnienie o Adamie Żeromskim], sześćdziesięciostronicową książeczkę, z wielkim przejęciem [...]. Gimnazjum nasze żyło legendą Żeromskiego, poszukiwano i gromadzono o wiele błahsze pamiątki z jego życia, pielgrzymowano w Góry Świętokrzyskie, jego strony rodzinne, grzebano się w jego biografii, gdy był już sławnym pisarzem, chlubą Łżawca-Klerykowa”, Dziennik pisany nocą, zapis z 31 I 2000, w: Biała noc miłości, s. 389. W późniejszej twórczości Herling-Grudziński wielokrotnie powracał do postaci Stefana Żeromskiego. Poświęcił mu m.in. uwagi w eseju dotyczącym poezji W. Broniewskiego Powrót Cezarego Baryki („W drodze” 1943, nr 17, s. 4; przedr. w: tegoż, Żywi i umarli. Szkice literackie, przedmowa J. Czapski, Rzym 1945, por. w tym tomie), wspomnienie Żeromski i Hitler. Nieznany epizod z życia pisarza („Wiadomości” 1949, nr 38⟨181⟩, s. 1; przedr. w: tegoż, Wyjścia z milczenia, s. 160–164), w którym ironicznie polemizował z opinią M. Grydzewskiego uznającego autora Róży za jednego z największych nacjonalistów w Polsce (notabene, Herling-Grudziński przytoczył tu błędną pisownię nazwiska kieleckiego księgarza, Chitlera); i liczne wzmianki w Dzienniku pisanym nocą: z 1978 r. („Kultura”, Paryż 1978, nr 7/8, s. 21–22; wspomnienia kultu pisarza żywionego przez autora w czasach gimnazjalnych); w 1984 r. (zapis z 15 IX 1984 w: Dziennik pisany nocą, Warszawa 1990, t. 1, s. 61–66; refleksje wywołane informacją o zakazanym przez cenzurę wystawieniu Róży w warszawskim Teatrze Dramatycznym); w Podróży do Polski, 8–31 maja 1991 roku (w: Dziennik pisany nocą, Warszawa 1993, s. 233–253; zapis wrażeń z pobytu w Kielcach i dedykowanie Żeromskiemu przyznanego wówczas Herlingowi-Grudzińskiemu tytułu honorowego obywatela Kielc). O roli twórczości Żeromskiego w historii literatury polskiej wspominał ponadto w pracach poświęconych innym pisarzom i w syntezach historycznoliterackich, np. w zatytułowanym Z perspektywy dziesięciolecia wstępie do tomu wierszy K. Wierzyńskiego Wolność tragiczna (Rzym 1945, wyd. I, Lwów–Warszawa 1936; przedruk w: tegoż, Wyjścia z milczenia, s. 13–15); w szkicu „Księgi Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego” na nowej emigracji (przedmowa do Ksiąg Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego Mickiewicza, Rzym 1946; przedruk w: tamże, s. 28–39); w Genealogii teraźniejszości polskiej (omówienie Genealogii inteligencji polskiej J. Chałasińskiego, Warszawa 1946; przedr.: tamże, s. 53–60); w odpowiedzi na ankietę Profile intelektualne pisarzy polskich („Wiadomości” 1950, nr 14 ⟨209⟩, s. 3). Zob. na ten temat: Z. Śliwka, GustawHerling-Grudziński o Stefanie Żeromskim, w: O Gustawie Herlingu-Grudzińskim, t. 3, s. 77–94.
[13]Echa leśne – opowiadanie Żeromskiego opublikowane pod pseudonimem Maurycy Zych (Kraków 1905; zdobił J. Bukowski, chromotypia wg J. Malczewskiego).
[14] S. Żeromski, Uroda życia. Powieść w dwóch tomach, Kraków 1912.
[15] Herling-Grudziński łączy wiadomości czerpane z lokalnej tradycji ustnej z informacjami zawartymi w tekstach Żeromskiego. Nazwy wsi Występa nie ma ani w opowiadaniu Echa leśne, ani w powieści Uroda życia. Tekst tych utworów lokalizuje miejsce opisywanego wydarzenia jedynie jako wieś Zagoździe na trasie Zagnańsk–Wzdół. Pisząc o pomniku, Herling-Grudziński ma na myśli obelisk wystawiony w 1933 r. (z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania styczniowego; zatem nie w 1934) w pobliżu wsi Występa, na mogile kryjącej domniemane zwłoki nieznanego powstańca z 1863 r. Inicjatorami upamiętnienia bohatera Ech leśnych byli: kapitan Jan Ostachowski (1890–1940; legionista, poseł na Sejm II Rzeczypospolitej) oraz Związek Strzelecki, dzięki którym wzniesiono blok piaskowca z napisem „Rymwid Rozłucki”. Obecnie na pomniku widnieje napis: „1863–1933. Powstańcowi 1863 r., bohaterowi Ech leśnych St. Żeromskiego – obywatele wolnej Polski”. Na możliwe pierwowzory bohaterów Ech leśnych i Urody życia, Jana i Piotra Rozłuckich, wskazywali różni komentatorzy dzieł Żeromskiego. Zob. na ten temat: K. Wyka, Żeromski jako pisarz historyczny, w: tegoż, Szkice literackie i artystyczne, Kraków 1956, t. 1, s. 292–293; A. Massalski, Historyczne realia „Ech leśnych” Stefana Żeromskiego, „Pamiętnik Literacki” 1979, z. 4, s. 253–262; K. Zapałowa, „Uroda życia” – Problematyka – Dzieje tekstu i edycji, wstęp w: S. Żeromski, Uroda życia, Gdańsk 2000, s. 5–6. W 1997 r. – przy okazji pobytu w Lublinie, gdzie pisarz odbierał doktorat honoris causa UMCS – odwiedził w Nałęczowie Muzeum Żeromskiego (istniejące od 1928 r.), które mieści się w dawnej pracowni pisarza, wybudowanej w 1905 r. według projektu Jana Koszczyc-Witkiewicza.
[16] „Ogary poszły w las...” – początkowe słowa powieści Żeromskiego Popioły. Powieść z końca XVIII i początku XIX w., Warszawa 1904, t. 1–3.
[17] O. Zdrojewski, Szkoła Stefana Żeromskiego, „Kuźnia Młodych” 1938, nr 19 (70), artykuł bogato ilustrowany fotografiami Gimnazjum im. S. Żeromskiego, dworku w Ciekotach oraz reprodukcją listu Żeromskiego do Karola Złosnowskiego.
[18] Napisane w 1882 r. pierwsze dramaty Żeromskiego: Janusz i Marta, Barbara Giżanka, Przed świtem i Popieliszcze, pozostawały, jak można wnioskować z Dziennika pisarza, pod silnym wpływem twórczości Mickiewicza i Słowackiego. Próby ich publikacji na łamach pism, jak „Przyjaciel Dzieci” czy „Tygodnik Mód i Powieści”, spotykały się z odmową redakcji. Więcej na ten temat zob.: W. Natanson, Stefana Żeromskiego droga do teatru, Warszawa 1976.

Piotr Choynowski – pisarz młodości (wspomnienie pośmiertne)

[1] Tekst nieodnotowany w bibliografii Z. Kudelskiego. Odnaleziony przez M. Wójcika. Pierwodruk: „Kuźnia Młodych” 1935, nr 20–21 (71–72) z 15 XII, s. 2; podp.: Gustaw Herling. 7 kl. Gimn. Żeromskiego w Kielcach. Artykuł opatrzono przypiskiem redakcji: „Pracę powyższą otrzymaliśmy dnia 27-go listopada, rano. Wiadomość o śmierci Choynowskiego ogłoszono wieczorem dnia 23-go. Jak wynika z przytoczonych dat, artykuł ten został napisany pod wpływem pierwszego uczucia, niemal natychmiast po zgonie pisarza. To właśnie bezpośredniość odczucia nadaje specjalnego znaczenia drukowanej powyżej pracy”. – Piotr Choynowski (1885–1935) – prozaik i tłumacz. Urodził się w Warszawie, dzieciństwo spędził na Uralu. Studiował chemię na uniwersytetach Warszawskim i Lwowskim. W 1908 r. rozpoczął studia z zakresu historii w Zurychu, następnie kontynuował je na Uniwersytecie Jagiellońskim (1910–1912). W l. 1920–1930 związany był z warszawskim „Tygodnikiem Ilustrowanym” (1920–1922 redaktor naczelny pisma). W 1933 r. został członkiem Polskiej Akademii Literatury. Od wczesnej młodości borykał się z chorobą (zagrożenie gruźlicą), zmarł w szpitalu w Otwocku. Debiutował w 1910 r. nowelą Barowska na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”. Opublikował powieści: Kuźnia. Powieść historyczna z lat 1861–1863 (1919), Dom w śródmieściu (1924), tomy opowiadań, m.in. Zdarzenie (1911), Pokusa (1917), Kij w mrowisko (1923), O pięciu panach Sulerzyckich (1928), Opowiadania szlacheckie (1937).
[2] P. Choynowski, Młodość, miłość, awantura. Powieść, Warszawa 1926; przed wojną ukazały się jeszcze dwa wydania: 1927 i 1933.
[3] Bohater powieści Choynowskiego, student Lewicki, kilkakrotnie deklaruje swój „anarchizm”, niemniej jednak przytoczonych przez Herlinga-Grudzińskiego słów nie ma w książce. Prawdopodobnie jest to dokonana z pamięci rekonstrukcja słów Lewickiego: „Jestem anarchistą. [...] Nie lubię [pracować] i nie chcę. [...] Nigdy nie myślę o jutrze. Nigdy. Jutro i tak będzie rozkoszne. [...] Jestem tak bezgranicznie szczęśliwy. [...] We mnie się szczęście przelewa po prostu. Prawie zawsze. I w śnieg, i w deszcz, i w słońce. Idę po ulicy, a szczęście mruczy we mnie jak kot. A dzisiaj – toć nie wiem już, co z nim zrobić. [...] Więc jakże? Gdzie tu przymus, praca? Sensu nie ma. Gdzież to się ma zmieścić w tym szczęściu? I po co? [...] Ja z góry zrzekam się wszystkiego, o co ludziom chodzi... Zrzekam się majątków, stanowisk, znaczenia... Ja chcę żyć, tylko żyć! Dziś mam dwadzieścia trzy lata, jutro dwadzieścia cztery, i tak do czterdziestu, do czterdziestu pięciu lat... Takie długie, długie szczęście! Jestem inteligentny, jestem silny, jestem piękny. [...] Nienawidzę władzy. [...] Obchodzi mnie raczej [...] negacja. Niech tam budują inni – ja wolę burzyć. A przy tym jest tu jeszcze jedna rzecz: gra. Ogromna, fascynująca gra. Na podstęp, na chytrość, na odwagę. Kocham się w tym, to jest życie! Do tego się, widać, urodziłem. I trzeba te rzeczy znać, żeby pojąć, jak są rozkoszne. Jakie ryzyko”, s. 23–25, 36.
[4] Choynowski, W młodych oczach, Warszawa 1933; pierwotnie powieść była drukowana w odcinkach w „Gazecie Polskiej”, nry 169–342 z tego samego roku.
[5] Polska Akademia Literatury – instytucja powołana w listopadzie 1933 w rezultacie dyskusji prowadzonych już od 1918 r. (apel Żeromskiego w sprawie powołania Akademii i sprzeciw Karola Irzykowskiego). Zadaniem PAL było inicjowanie przedsięwzięć dla podniesienia poziomu literatury polskiej, opiniowanie dla rządu spraw języka, literatury i kultury polskiej oraz współdziałanie z rządem w realizacji jego planów na polu kultury. Niedemokratyczne, zdaniem części środowiska artystycznego, procedury wyłaniania członków Akademii i próby prorządowego administrowania życiem literackim spowodowały, że godności członka PAL nie przyjęli Andrzej Strug i Kazimiera Iłłakowiczówna. Od 1934 r. PAL przyznawała odznaczenia za wkład w rozwój literatury polskiej: Złoty i Srebrny Wawrzyn Akademicki, a ponadto Nagrodę Młodych dla początkujących twórców. PAL, dla której strukturalnym wzorem była Akademia Francuska, liczyła piętnastu członków dożywotnich (wynagradzanych za udział w posiedzeniach): siedmiu mianował minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, pozostali wyłaniani byli w drodze wyboru przez mianowanych członków Akademii. W skład PAL wchodzili: Wacław Sieroszewski (prezes), Leopold Staff (wiceprezes), Juliusz Kaden-Bandrowski (sekretarz generalny), Wacław Berent, Piotr Choynowski, Zofia Nałkowska, Zenon Przesmycki, Karol Irzykowski, Juliusz Kleiner, Bolesław Leśmian, Karol Hubert Rostworowski, Wincenty Rzymowski, Tadeusz Boy-Żeleński, Jerzy Szaniawski, Tadeusz Zieliński. Po śmierci Choynowskiego (1935) i Leśmiana (1937) oraz po ustąpieniu Rzymowskiego (1937) i Rostworowskiego (1937), członkami PAL zostali: Ferdynand Goetel, Kornel Makuszyński, Jan Lorentowicz i Kazimierz Wierzyński.

Rozmowa o nauce literatury polskiej

[1] Pierwodruk: „Kuźnia Młodych” 1936, nr 22 (73), s. 4–5; podp.: Gustaw Herling. Klasa VII gimnazjum im. S. Żeromskiego w Kielcach.
[2]Oda do młodości – wiersz A. Mickiewicza z 1820 r. (w pierwszej redakcji pt. Do młodości), łączący pierwiastki ideologii oświeceniowej i romantycznej manifest wiary w konieczność walki o wolność i jej zwycięstwo.
[3] Sytuacja ta znalazła analogię w fabule powieści Gombrowicza Ferdydurke (1937, na okładce 1938); por. scenę, której bohaterami są prof. Bladaczka i jego uczniowie, zmuszani do zachwycania się dziełami Słowackiego (rozdz. II: Uwięzienie i dalsze zdrabnianie). Zob. W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 2: Ferdydurke, oprac. W. Bolecki, Kraków 2006, s. 38–45; przyp. s. 462–474.
[4] P. Gojawiczyńska, Ziemia Elżbiety, Warszawa 1934. Powieść ukazująca na tle społecznych i politycznych realiów Śląska (konflikty narodowościowe, narastające wpływy ideologii komunistycznej, bezrobocie) proces osiągania dojrzałości biologicznej i społecznej tytułowej bohaterki.
[5] Aluzja do częstych wykrzyknień obecnych w Odzie do młodości Adama Mickiewicza, np.: „Młodości! dodaj mi skrzydła!”, „Młodości! ty nad poziomy wylatuj!”, „Razem, młodzi przyjaciele!...”, „Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga; / Łam, czego rozum nie złamie”, „Hej! ramię do ramienia! spólnymi łańcuchy / Opaszmy ziemskie kolisko! / Zestrzelmy myśli w jedno ognisko”, „Dalej, bryło, z posad świata! / Nowymi cię pchniemy tory”.
[6] Użyta tu metafora zdaje się współbrzmieć ze słowami manifestu programowego twórcy Awangardy Krakowskiej, który wskazywał na ambiwalentny wpływ wypadków wojny na świadomość współczesnych i rozwój cywilizacji europejskiej: „Warunki te [konieczność walki z wrogiem wymuszająca przezwyciężanie dziedzictwa kulturowego] przeorały substancję duchową człowieka i obsiały ją żelazem. [...] Zmieniła się skóra świata” (T. Peiper, Punkt wyjścia, „Zwrotnica” 1922, nr 1; przedruk w: tegoż, Pisma wybrane, oprac. S. Jaworski, Biblioteka Narodowa, S I, nr 235, Wrocław 1970, s. 3–7). Literatura I wojny światowej jest wymownym świadectwem żywionego przez współczesnych przekonania o przełomowym momencie dziejów Europy i świata, o konieczności weryfikacji paradygmatów kulturowych i stworzenia nowego ładu cywilizacyjnego, który mógłby uchronić człowieka przed niebezpieczeństwami totalitarnego i bezdusznego świata. Obraz wypadków I wojny światowej i płynących z niej konsekwencji ma w literaturze polskiej swą specyficzną odmienność, odróżniającą typ doświadczenia historycznego i jego wartość emocjonalną od ocen i typu refleksji formułowanych w literaturach innych krajów. Wyjątkowa sytuacja historyczna kraju powodowała, że w literaturze tego okresu zarówno kontynuowano narodowe mity o romantycznej proweniencji, uznając wysiłek zbrojny za patriotyczną powinność i jedyną możliwość odzyskania przez Polskę niepodległości, jak i głoszono hasła pacyfistyczne, odrzucając przemoc w imię ogólnoludzkich ideałów humanistycznych. Przykładem literatury prowojennej jest bogata proza legionowa tworzona przez Juliusza Kadena-Bandrowskiego (Piłsudczycy, 1915; Mogiły, 1916), Zygmunta Kisielewskiego (Krwawe drogi, 1916), Zygmunta Nowakowskiego (Wymarsz, 1917), Andrzeja Struga (Odznaka za wierną służbę, 1921) oraz powstająca w tym środowisku poezja, odwołująca się do kulturowych tradycji polskich walk narodowowyzwoleńczych ukształtowanych przez romantyków (przede wszystkim Mickiewicza i Słowackiego) i pisarzy czasów późniejszych (Kornela Ujejskiego, Stanisława Wyspiańskiego i Stefana Żeromskiego). Najwybitniejszymi twórcami poezji legionowej byli m.in. Józef Mączka, Wacław Denhoff-Czarnocki, Bolesław Lubicz-Zahorski, Józef Relidzyński, Józef Andrzej Teslar. Obok artystycznych dokumentów heroizujących wysiłek zbrojny i afirmujących obraz żołnierza-wyzwoliciela ojczyzny postawy antywojenne w polskiej literaturze zaświadcza twórczość pisarzy, którzy ujmują wydarzenia wojenne przede wszystkim w perspektywie etycznej: ahistorycznej i ponadnarodowej. W tym przypadku zakres intensywności perswazyjnej dzieł wyznacza z jednej strony antywojenna literatura moralistyczna (wiersze Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima, Kazimierza Wierzyńskiego i Józefa Wittlina), z drugiej – nurt pacyfistyczny (tom Oko za oko Antoniego Słonimskiego, Hymny Józefa Wittlina i jego powieść Sól ziemi, poezja i dramaty Emila Zegadłowicza, proza Stefana Żeromskiego i Andrzeja Struga). Marginalnie w polskiej literaturze dotyczącej I wojny światowej zaznaczyła się fascynacja przemocą i ideologiami totalitarnymi (inspiracje włoskiego futuryzmu, literatura nacjonalistycznej prawicy: Ferdynand Goetel, Jerzy Pietrkiewicz).
[7] Powieść Żeromskiego Ludzie bezdomni (1899) przestawia dzieje Tomasza Judyma, lekarza-idealisty, szlachetnego samotnika walczącego o nowy ład moralny świata.
[8] Bolesław Leśmian (właśc. Lesman; 1877⟨?⟩–1937) – poeta, prozaik i tłumacz. Młodość spędził na Ukrainie, w 1901 r. ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Świętego Włodzimierza w Kijowie. Lata 1903–1906 oraz 1912–1914 spędził we Francji, od 1918 w Polsce; pracował jako notariusz w Hrubieszowie, następnie (od 1922) w Zamościu. Od 1901 r. współpracował z redagowaną przez Zenona Przesmyckiego „Chimerą”, w latach późniejszych z „Literaturą i Sztuką”, „Myślą Polską” i „Kulturą”. W 1935 r. przeniósł się do Warszawy. Członek Polskiej Akademii Literatury (od 1933). Autor tomów poetyckich Sad rozstajny (1912), Łąka (1920), Napój cienisty (1936), Dziejba leśna (1938) oraz utworów prozatorskich, m.in. Przygody Sindbada Żeglarza. Powieść fantastyczna (1936), Klechdy sezamowe (wyd. 1956), Szkice literackie (1956). Tłumacz literatury anglojęzycznej (E.A. Poe).
[9] Odpowiedź poety na pytanie o współczesną młodzież została zreferowana słowami: „młodzież dzisiejsza pod względem literackim jest niepochwytna. Za bardzo się ogranicza do studiowania współczesnych poetów i czytania dzienników. Należy się interesować całością literatury dla pogłębienia języka i wiedzy. Ta mała znajomość literatury przeszłej jest przyczyną tego, że młodzież jest oderwana od podstaw języka. «W dzisiejszych czasach młodzież jest bardzo pozytywistyczna, a zbytni pozytywizm tłumi głębszą twórczość». Zainteresowania młodzieży doby obecnej idą w kierunku przemysłu i handlu, a odbiegają od problemów duchowych, od literatury”. Wywiad przeprowadzono w Zamościu, artykuł zilustrowano fotografią poety i autografem jego życzeń: „Życzę redaktorom «Kuźni Młodych», ażeby wśród swoich współpracowników udało im się odsłonić szereg prawdziwych talentów twórczych. Bolesław Leśmian, Zamość 1 II 35 r.” (D. Goldgraberówna, U Leśmiana, „Kuźnia Młodych” 1935, nr 11 ⟨62⟩ s. 3. Autorka – Dora Goldgraberówna – była uczennicą klasy VI Państwowego Gimnazjum Żeńskiego im. M. Konopnickiej w Zamościu).

Gustaw Herling-Grudziński Dzieła zebrane

2010 – t. 2: Recenzje, szkice, rozprawy literackie. 1947–1956

2013 – t. 3: Recenzje, szkice, rozprawy literackie. 1957–1998. Felietony i komentarze z Radia Wolna Europa. 1955–1967

2016 – t. 5: Opowiadania wszystkie, vol. 1

         – t. 10: Eseje

2017 – t. 6: Opowiadania wszystkie, vol. 2

         – t. 7: Dziennik pisany nocą, vol. 1

2018 – t. 8: Dziennik pisany nocą, vol. 2

         – t. 11: Rozmowy (w tym Rozmowy w Dragonei i Rozmowy w Neapolu)

         – t. 12: Korespondencja z Jerzym Giedroyciem, vol. 1 (1944–1966)

         – t. 13: Korespondencja z Jerzym Giedroyciem, vol. 2 (1967–1975)

         – t. 14: Korespondencja z Jerzym Giedroyciem, vol. 3 (1976–1996)

2020 – t. 9: Dziennik pisany nocą, vol. 3

         – t. 4: Inny Świat

         – t. 15: Varia