Psalmy przyszłości - Zygmunt Krasiński - ebook

Psalmy przyszłości ebook

Zygmunt Krasiński

0,0

Opis

Zygmunt Krasiński, jeden z trójcy wieszczów, największych poetów polskiego romantyzmu, pisał „Psalmy przyszłości” w Paryżu w latach 1844–1848. Na zbiór składają się: „Psalm wiary”, „Psalm nadziei”, „Psalm miłości”, „Psalm żalu” oraz „Psalm dobrej woli”. Utwory mają charakter historiozoficzny i religijny, odwołują się do ideałów patriotycznych i cnót teologicznych, zawierają też polemikę z Juliuszem Słowackim.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 51

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Zygmunt Krasiński

Psalmy przyszłości

Warszawa 2020

[MOTTO]

Dam chwałę Bogu; prawdę powiem: niech boli, jako chce!

Teofil Szemberg, Wyprawa na Wołoszczyznę

PSALM WIARY

29. A odpowiadając, Jezus rzekł im: Błądzicie, nie będąc świadomi pisma ani mocy Bożej.

30. Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić, ani za mąż chodzić będą, ale będą Jako aniołowie Boży w niebie.

31. A o powstaniu umarlych nie czytaliście, co wam powiedziano od Boga, mówiącego:

32. Jam jest Bóg Abrahamów i Bóg Izaaków, i Bóg Jakubów? Bóg nie jest-ci Bogiem umarłych, ale żywych.

Św. Mateusz, rozdz. XXII

47. Pierwszy człowiek z ziemi ziemski, wtóry człowiek sam Pan z nieba.

48. Jaki jest ten ziemski, tacy też i ziemscy, a jaki jest niebieski, tacy też będą niebiescy.

Św. Paweł, List 1 do Koryntian, rozdz. XV

Dusza i ciało to tylko dwa skrzydła,

Którymi Czasu i Przestrzeni sidła

Duch mój lozcma w postępowym locie!

Gdy się zużyją przez chwil i prób krocie,

Odpadać muszą – lecz on nie umiera –

Choć to się śmiercią nazywa u ludzi!

On zwiędłe zrzuca, a świeże przybiera

I w nie otulon, znów na jaw się budzi!

A to się zowie: narodzin godzina!

I Duch mój, wziąwszy skrzydła niezmęczone,

Nimi znów leci – lecz już w wyższą stronę!

Tak coraz wyżej ku Panu się wspina,

Ciała i dusze własne poza sobą

Sypie, jak liście zżółkłe i strząśnięte,

Wciąga do siebie siły, im odjęte –

On sam wciąż żyje ich zgonów żałobą!

Za nim – przeszłości zmierzchające tonie!

Przed nim – rozwarte wszechbezmiarów błonie!

Przed nim świat wszystek – Czas, przestrzeń bez końca,

Piętra z dróg mlecznych i dni z lat tysiąca;

A dalej, wyżej, nad niemi – za niemi –

Ten, co jest wszystkim i wszystko obleka,

Duch twórczy gwiazdy, anioła, człowieka,

Cel a początek i nieba, i ziemi;

Ten, który zawsze i wyżej, i daléj,

Niedoścignięty, nad wszystko się pali:

Spokój – a jednak razem siła tchnąca –

Blask najwyższego duchów, Ducha-Słońca!

K’niemu wciąż dążę – zrazu tam iść muszę

Przez piekła trudu – przez czysce zasługi –

Aż zacznę wdziewać i ciała, i dusze

Bardziej promienne – i wstąpię w świat drugi!

W świat, co od wieków zwań okręgiem nieba –

I w nim letargów mi już nie potrzeba

Ani przebudzeń z grobu, by iść wyżej!

Tam żywot wieczny – żywot nieustanny –

Grób ł kolebka konieczne są niżej,

Na tych planetach, gdzie świt Ducha ranny,

Gdzie człowiek Boga niemowlęciem jeszcze

I kwili tylko przeczucia swe wieszcze –

Lecz dla aniołów śmierci nigdzie nie ma!

Przeszłość i przyszłość ostrymi oczyma

Widzą i znają – dla nich przemienienie

To jedna chwila – to dalsze natchnienie!

Jak my na ziemi w godzinie zachwytu

Nikłą pieśń z serca czerpiem – tak tam oni

Kształt rzeczywisty czerpią z fal wszechbytu,

Szaty przemienne czerpią z życia toni

I coraz dalej ku Panu – ku górze

Lecą w królewskiej ciał i dusz purpurze!

Wkoło niebieskich coraz więcej darów,

Grzmiących dźwięczności i światła pożarów;

Mnożą się mleczne pierścienie i pręgi,

Coraz to szersze lazurowe kraje

– Przestrzeń pełniejszą potęg się wydaje –

– Czas coraz bardziej się przeterażniejsza. –

A jednak przyszłość, co od końca dzieli,

W nieskończoności swej nigdy nie mniejsza. –

Bo Pan wszystkiego jest wszystkim na wieki;

Choć coraz bliższy. On równie daleki!

Jego to. Jego żądają anieli!

Żądza bez miary, co chwila rosnąca,

Miłość bez granic – to życie bez końca!

On ogniw wszechstworzenia wiązannym łańcuchem,

On Bytem, Myślą, Życiem – Ojcem, Synem, Duchem!

On jak Myśl w świecie mieszka i jak Byt wieczysty,

Lecz za świata krańcami On jest osobisty –

On Duchem świętym, jednym, który wie sam siebie,

Rozlał się po wszej ziemi, a został na niebie!

A my wszyscy i wszędzie Jegośmy obrazem,

I wstępując stopniami w coraz wyższe włości,

Żyć musim nieśmiertelnie, z Nim żyć musim razem,

Zrodzeni z Jego łona, żyć w Jego wieczności!

I jako On nas stworzył, tak my tworzyć dalej

I z wewnętrza nas samych wyprowadzać światy, –

By prząść Mu, jak nam uprządł, widomości szaty,

O ile możem, biedni, w anielskiej pokorze,

To, coś Ty nam dał z łaski – oddawać Ci, Boże,

A nigdy nie móc, nigdy nic Ci oddać, Panie,

I tak żyć w Tobie wiecznie przez wieczne kochanie!

*

Lecz szkołą Duchów są Ludzkości dzieje –

Drogą do niebios planety koleje!

Na nim to, na nim pójdą zasłużeni

– A wszyscy razem – do innych przestrzeni,

Gdy Syn Twój, sędzia, zmartwychwstałych książę,

Losy tej ziemi w dzień sądu rozwiąże

I z nich anielstwo ludziom wypromieni!

A do dnia tego wiodące tu wschody

To w łasce Twojej poczęte narody! –

Garść im powołań sypnąłeś z wysoka –

W każdym z nich żyje myśl jakaś głęboka,

Co z piersi Twoich zesłanym jest tchnieniem

I narodowi odtąd – przeznaczeniem!

A są wybrane jedne przed innemi,

By b Twą piękność walczyły na ziemi

I krzyż lat wielu wlokąc krwawym śladem,

Były śród świata – anielskim przykładem,

Aż nie wywalczą straszną walką w grobie

Wyższego w ludziach pojęcia o Tobie,

Więcej miłości i więcej braterstwa

W zamian za tkwiący w piersiach nóż morderstwa!

Takim jest naród Twój polski, o Boże!

Kto cząstką jego – niech wie się Twej woli

Cząstką na ziemi – i choć go świat boli

Tak, że aż zwątpić o nadziei może,

Niech w tym cierpieniu wytrwa niesłychanem,

Boć on, zaprawdę, w Twego ducha chrzczony,

Boć on, zaprawdę, Twym ziemskim kapłanem,

Jeśli się cierniów nie wstydzi korony,

Jeśli pojmuje, że kochasz bezmiernie

Synów tych, których koronujesz w ciernie,

Bo cierń, w krwi maczan – to kwiat wiecznotrwały –

I nim odmładzasz świat Ludzkości cały! –

*

Chrystus wciąż w tobie mieszka, o Ludzkości!

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.