Przepowiednie dla Polski. Przyszłe losy Rzeczpospolitej i upadek jej wrogów - Podlasianka - ebook

Przepowiednie dla Polski. Przyszłe losy Rzeczpospolitej i upadek jej wrogów ebook

Podlasianka

4,5

Opis

Nikt nie wie, jak wyglądała. Nie znamy jej personaliów. Wizje spisała pod pseudonimem Podlasianka. Jedyną osobą, która znała tożsamość wizjonerki, był ojciec Józef Prus - prowincjał zakonu Karmelitów Bosych w Polsce. Przez lata prowadził ją duchowo i wspierał, zwłaszcza kiedy jej kandydatura do stanu zakonnego była odrzucana przez kolejne klasztory. Być może na przeszkodzie stawały jej wizje i przepowiednie. Pierwszych wizji niedoszła zakonnica doznała w latach 20., gdy była młodą dziewczyną. Potem wielokrotnie spotykała się z Jezusem, Matką Bożą i różnymi świętymi.

"Skoro wszystko to zostało mi ukazane w widzeniach - począwszy od zamachu stanu marszałka Piłsudskiego, do ostatniej wojny i prześladowań hitlerowskich w Polsce - spełniło się wiernie, to nie mogę reszty niespełnionych jeszcze objawień uważać za halucynacje i urojenia" - napisała pod koniec lat 40. XX w.

Według wizjonerki Polska została wezwana do wielkiej misji i dlatego powinna stać się wzorem dla innych narodów. W nagrodę Polskę ma czekać tryumf - kiedy po wielkiej zawierusze dziejowej będą powstawały na naszym kontynencie Stany Zjednoczone Europy, ich stolicą ma się stać Warszawa - jako jedno z najważniejszych centrów odrodzonego świata, obok Tokio i Paryża. "Spośród Słowian, Polsce jest dana rola przewodniczki Narodów. Jej przypadnie rola ostatecznego nawrócenia Rosji." - zapisała.

"W roku 1932, ujrzałam plastyczną mapę, ukazaną z lotu ptaka. Zarysy Morza Bałtyckiego i Czarnego, charakterystyczna linia Wisły i łuk Karpat przywiodły mi na myśl Polskę, ale niedowierzając oczom zapytałam zdumiona: "Cóż to za kraj ogromny?" Usłyszałam słowa Pana: - "To Polska". Gdy ze zdziwienia nie mogłam ochłonąć usłyszałam: - "Kiedyś będzie taka. Mam wielkie zamiary względem was - Polaków. Oby tylko wasze grzechy tych zamiarów nie udaremniły".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 173

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (6 ocen)
4
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Jaro1967

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam lekturę książki zarówno osobom wierzącym jak i nie wierzącym. Niektóre z przepowiedni i proroctw miałem możliwość zapoznać się po raz pierwszy. Jako człowiek wierzący uważam, że przepowiednie dawane są ludziom aby nawrócili się i zaczęli żyć w codziennym życiu z Bogiem
00
JoannaCywi45

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam, napisana jasno i treściwie, przerażająca i pocieszająca zarazem.
00

Popularność




Projekt okładki i stron tytułowych Fahrenheit 451

Redakcja i korekta Barbara Manińska

Dyrektor projektów wydawniczych Maciej Marchewicz

Skład i łamanie wersji do druku TEKST Projekt

ISBN 9788380798984

Copyright © for Fronda PL Sp. z o.o., Warszawa 2023

 

WydawcaWydawnictwo Fronda Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

 

www.wydawnictwofronda.pl

www.facebook.com/FrondaWydawnictwo

www.twitter.com/Wyd_Fronda

 

Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum

Przedmowa

Z drżeniem oddaję te karty, ale bardziej jeszcze obawiam się je zatrzymać, niż oddać w ręce ludzi. Boję się oprzeć rozkazowi, który otrzymałam, lecz się lękam, aby nie poczytano mi mego uczynku za zuchwalstwo – za pyszny nadmiar dorzucenia nowej księgi do Pisma Świętego, które jest zamknięte i nie może mieć dalszego biegu.

Zastrzegam się, że daleka jestem od takiej myśli. Nie mogłam jednak powstrzymać się od tego, aby nie użyć, pisząc to nakazane mi ostrzeżenie, formy archaicznej i uroczystej. Styl, przypominający biblijny, narzucił mi się sam przez się z taką siłą, że nie mogłam inaczej myśli wyrazić. Jakby Eliasz, który polecił mi napisać tę księgę w Jego imieniu, w czasie pisania stał jeszcze przy mnie, podsuwając mi słowa podobne do tych, jakich sam używał. Jakby gniew Chrystusowy przeciwko zatwardziałości bezbożnych, który odczuwałam żywo sercem pełnym czci i trwogi, kładł w usta moje wyrazy, których w innym wypadku nigdy bym nie śmiała użyć.

Zbliżają się chwile doniosłości olbrzymiej, a ludzie nie zdają sobie sprawy ani z niebezpieczeństwa, które im zagraża, ani z odpowiedzialności i oddają się działaniu pełni pośpiechu i podniecenia. Jakże może milczeć ten, komu oczy na grozę sytuacji otwarto?

Czy wolno mi się wahać i roztrząsać raz po raz prawdziwość powołania, nawet jeśli to powołanie wydaje mi się zbyt nadzwyczajne i przerastające moje siły? Dlaczego Bóg Najwyższy powołał swego Wielkiego Proroka ze zleceniem do mnie, kobiety słabej, pełnej wad i ułomności, pozbawionej wpływów i znaczenia? Mówi Pismo Święte, że Bóg wybiera słabych i głupich, aby zawstydzić możnych i rozumnych, którzy gardzą Jego Wolą.

Zabieram więc głos jako słaba i głupia przeciwko wielkim, potężnym i uczonym, którzy nadużyli miłosierdzia Bożego i obudzili gniew Sprawiedliwości Najwyższego, pozostawiając do sądu i decyzji Kościoła te stronice, którym w tak przedziwny sposób patronował wielki prorok Izraela. Od wielu lat zsyłał mi Bóg wizje przyszłości i dotąd sprawdzało się wszystko. Milczałam jednak, nie mówiąc nic nikomu, poza spowiedzią, dopóki nie otrzymałam wyraźnego nakazu, aby pisać. Skoro wszystko to zostało mi ukazane w widzeniach – począwszy od zamachu stanu marszałka Piłsudskiego do ostatniej wojny i prześladowań hitlerowskich w Polsce – i spełniło się wiernie, nie mogę reszty niespełnionych jeszcze objawień uważać za halucynacje i urojenia. Tym bardziej że otrzymałam od Boga znak specjalny, potwierdzający Jego działanie w mej duszy.

Kiedy byłam na początku mej drogi duchowej w 1926 roku pełna wątpliwości, czy rzeczywiście pozostaję pod działaniem Ducha Świętego, a nie ulegam chorobliwym halucynacjom lub, co gorsza, sugestiom Szatana, raczyła mi się objawić Najmiłosierniejsza Matka Chrystusowa i zapewniła mnie, że to naprawdę Bóg działa.

Jako znak zapewniający, o który Ją prosiłam, dała mi zapowiedź ogłoszenia przez Stolicę Apostolską dogmatu o Jej Chwalebnym Wniebowzięciu. (Dogmat ten – jak wiadomo – został uroczyście proklamowany przez Ojca Świętego Piusa XII w Rzymie 1 listopada 1950 roku).

Otrzymałam zatem obiecany sprawdzian i to właśnie w tym czasie, kiedy Bóg kazał mi przerwać milczenie, abym nie mogła wątpić wobec niezwykłości zlecenia, jakie mi dał.

Prorok Eliasz, ukazawszy mi się przed 15 października 1950 roku w towarzystwie św. Teresy z Ávili i św. Jana od Krzyża jako opiekuna i patrona karmelitańskiego zakonu, dając mi zlecenie pisania, rzekł wyraźnie:

„Nie wahaj się pisać, kiedy cię ogarnie takie natchnienie, tak jak mówili prorocy Starego Zakonu w imieniu Boga”: „Posłuchaj, Izraelu, to bowiem mówi Pan”. Długi jednak czas ani miałam, ani wiedziałam, co pisać. Aż nagle pewnego lipcowego ranka 1951 roku obudziłam się ze świadomością tego, co należy ludziom z woli Bożej powiedzieć. Ujęłam pióro i bez wahania położyłam śmiały tytuł:

Księga ostrzeżenia

Słowa spod mego pióra zaczęły płynąć szybko, jak wartki potok. Przekazuję treść tej księgi jak instrument i jak echo powtarzające z głębin pustki głos w nią rzucony. Nie chciałabym przez tę śmiałość stać się dla kogoś przyczyną zgorszenia. Raz jeszcze powtarzam: oddaję te karty pod ostrze orzeczenia Władz Kościelnych, a piszę je, nie śmiejąc oprzeć się wyraźnemu, choć niezwykłemu rozkazowi.

Czasy obecne groźniejsze są i bardziej ważkie, niż się ludziom zdaje. Pan Jezus w Miłosierdziu Swego Najświętszego Serca wiele razy przemawiał ostatnio do ludzi nie przez mężów, a przez kobiety. Wiele razy wzywał do pokuty i szafował hojnie obietnicami niezrównanej łaskawości. Ludzie jednak w masie swej ciągle grzeszą i nie pokutują. Wierni Chrystusowi stanowią wciąż jeszcze małe stado. Garść tylko walczy przeciwko złu w obronie ziemi, a bój trwa wielki i chwila rozstrzygnięcia jest coraz bliższa. Pora jest otrząsnąć się z bezwładu i odrętwienia, wyzwolić spod przewagi zmaterializowania, które prowadzi świat do nieuchronnej katastrofy. Apokalipsa żyje, a i stare księgi prorockie nie straciły swego znaczenia. Wiele z tego, co w nich było powiedziane, spełnia się w naszych czasach. Dlaczego nikt prawie ich nie czyta i nie myśli o tym, że są one ku przestrodze ludzi i zawierają prawdę?

Każde pokolenie pracuje dla siebie i dla przyszłości. Inny jest bowiem ten, który sieje, a inny, który żnie – jak powiedział Pan nasz Jezus Chrystus. My niesiemy na własnych barkach ciężar błędów i win nie tylko własnych, ale i minionego stulecia pychy i materializmu. Od nas w dużej mierze zależy, czy pokolenie następne otrzyma brzemię, które je zmiażdży. Ludzie jęczą pod uciskiem niedoli, nie zdając sobie sprawy, że sami włożyli na siebie ciężary, które ich gniotą, i upletli sznury, którymi są spętani. Ewangelia bowiem jest księgą wolności i szczęścia. Wystarczy przestrzegać jej nie tylko w życiu prywatnym, ale także społecznym i politycznym, aby sprowadzić na ziemię wolność i pokój. Trzeba jednak naukę Chrystusową wziąć na serio, nie jako tradycję szanowną odkładaną uroczyście do safesów pamięci, niby święte szczątki do relikwiarzy, ale jako normę i natchnienie życia na każdy dzień.

Wtedy bowiem każdy ujrzy w swej duszy realizację Królestwa Chrystusowego, o którym śpiewał tak cudnie prorok Izajasz w Księdze pocieszenia – Królestwo Boże jest wewnętrzne i najpierw musi być wewnątrz, w sercach, nim się przez widzialny zewnętrzny triumf Kościoła okaże. Musimy współpracować z łaską, a nie czekać biernie i gnuśnie, aż opatrzność da nam wszystko gotowe. Energia bezbożnych czerpie dużo swej niszczącej siły z gnuśności wiernych. Najwyższy czas się obudzić. Drżą już bowiem podwaliny starego świata. Czas wniknąć w naukę Chrystusową, aż do promiennej i uszczęśliwiającej głębi.

Blisko jest dokonanie wieków.Czas na przygotowanie się i pokutę jest krótki

W stosunku do dni, które już minęły, te, które ludzkość ma jeszcze przed sobą, to tylko kilka ostatnich kart wielkiej księgi, która dobiega końca. Podobało się tedy Najwyższemu przestrzec ludzi grzeszących przed dniem gniewu.

W ciężkiej chorobie już byłam umarła i dusza moja odłączona od ciała oglądała rzeczy wieczne, ale Stwórca wszystkiego stworzenia i Sędzia żywych i umarłych kazał mojej duszy powrócić jeszcze do swego ciała, aby cierpiała i prosiła o zmiłowanie dla tych, którzy grzeszyli, a nie pokutowali i budzili przeciw sobie gniew Sprawiedliwości Najwyższej. I powróciła dusza moja do ciała, które opuściła. I uczyniłam pokutę za braci swoich grzeszących, aby przebłagać gniew Boży przeciwko ziemi dojrzałej do zagłady, gdyż na niej została zachwiana równowaga między dobrem i złem. Podobało się Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi przed laty odsłonić niegodnej słudze Swoje tajemnice przyszłości: ukazać je w wielu widzeniach. Odkrył Pan nasz oczom mego ducha zło, którego pełna była ziemia, a był to widok tak straszny, że przeraził mnie bardziej od widoku piekielnej otchłani. I ukazał mi Pan karę, jaką zamierzał ukarać ludzi, aby przywieść wielu do pokuty i opamiętania.

Widziałam ponad ziemią lotne kopyta rumaków strasznych jeźdźców, którzy nieśli ziemi wojnę, głód i śmierć.

Bo ludzie zaczęli kłaniać się bestii, która ma siedem głów i siedem rogów. Gdy czytałam Księgę św. Jana, a nie pojmowałam, co w niej było, i ukorzyłam się dla niepojętności mojej, Wiekuista mądrość posłała Anioła swego, który mówił ze mną, jak mówi żywy człowiek. A Anioł Pański miał postać młodzieńca obleczonego w szaty białe i jaśniejące jak śnieg w słońcu. Stanął przy moim boku i oparł się na ramieniu, a kazawszy mi spojrzeć w niego, ukazał mi na obłoku księgę białą i świecącą od blasku. Kiedy patrzyłam na księgę, wionął wiatr i zerwał siedem pieczęci, na które była zamknięta, i przeleciały na wietrze karty doby obecnej. Na karcie tej ujrzałam litery ze światła tak jasnego, że moje ziemskie oczy nie mogły nic odczytać. Potem wiatr wionął znowu i znowu przewrócił szybko kilka ostatnich kart i księga została zamknięta. A poseł Boży powiedział mi, że wzajemny stosunek tych kart oznacza proporcję czasu, który już minął i tego, który jeszcze ma nadejść i że ludzkość wkroczyła już w ostatni okres swego rozwoju. I pouczył mnie Anioł, że na ziemi pojawiła się bestia siedmiogłowa, o której pisał św. Jan, a którą jest państwo totalne. Idea jest jedna, bezbożna i bluźniercza, a formy jej są różne, jest więc potwór jeden o siedmiu głowach. A każda z tych głów jest zbrojna w róg zwrócony przeciw Kościołowi Bożemu, przeciwko Bogu i Chrystusowi. I nazwał Anioł niektóre głowy ich imionami i poznałam znaki, które nosiły: czarny krzyż złamany i rózgi liktorskie i najstraszniejszy: gwiazdę czerwoną... A potem, dokąd sięgają promienie gwiazdy, jako mi rzekł Anioł, rozciąga się królestwo kłamstwa i ucisku: prawdziwe królestwo Antychrysta. Ta głowa bestii jest bowiem najgorsza. Te słowa powiedział mi Anioł Boży, a zachowałam je w sercu swoim. I wiele jeszcze mówił mi, pouczając. Ale nie mówił mi Anioł, iżbym co rzekła moim braciom. Kryłam więc wszystko w tajemnicy i nie mówiłam ani o bestii, która przyszła, ani o wojnie, która miała przyjść. A działo się to na siedem lat i pięć miesięcy przed tym, nim ruszyły wojska Teutonów przeciwko Polsce. Serce moje było pełne trwogi wobec grozy dni, które miały nadejść. Lękałam się o los ojczyzny, którą miłowałam serdecznie, i bliskich moich, lecz Pan rzekł mi, abym pozbyła się trwogi, gdyż wrogowie Jego potępią się wzajemnie w strasznych walkach, a wierni słudzy Jego ocaleją.

Tak jest napisane w księgach proroków i tak się stanie. Wiele rzeczy przyszłych dał mi poznać Pan, ale ja milczałam o tym i nie rzekłam słowa nikomu, bo nie miałam nakazane.

Aż oto przyszedł dzień, kiedy dane mi było ujrzeć znowu Eliasza, proroka Pańskiego, co do którego jest wiara, że ma jeszcze powrócić na ziemię przed dniem ostatecznym. Ujrzałam go już raz wtóry, gdyż pierwej, przed wielu laty, ukazał mi się oczom mojej duszy tak, jakby był jeszcze w swoim ciele, które miał na ziemi. Oglądałam wówczas męża Bożego jako człowieka ogromnego wzrostu, z czołem wysokim i ogorzałym od wichrów pustyni, z brodą bardzo długą i białą, iż mi się widział jako starzec wychudły wśród postów i czuwania. Ale wtedy stał koło mnie milczący i tylko tyle dane mi było poznać, iż dzień jego jest bliski.

Gdy zaś ukazał się po raz wtóry, nie widziały go moje oczy, a tylko duch mój. I pewna byłam pewnością wielką, iż to on jest, chociaż oczy moje nie oglądały postaci proroka Pańskiego, a tylko duch mój oglądał jego ducha. Wtedy rzekł mi Eliasz słowo dziwne dla moich uszu: abym, gdy podoba się Bogu udzielić mi mocy słowa, mówiła w imieniu Pana Zastępów, tak jak On mówił, gdy był na ziemi, gdyż dzieje ludzkości się kończą i dzień sądu jest bliski. I rzekł mi, abym powiedziała ostatkom Izraela to, co on, Eliasz, mi zaleca. Zatrwożyłam się bardzo, bo jestem prochem i nicością, a sprawy Boże są wielkie i święte. Ale moc Pańska dotknęła mnie i muszę mówić, że byłam już umarła i widziałam oczami swego ducha rzeczy, których nie widzieli bracia moi na ziemi, gdyż tego, w ciele będąc, oglądać nie można.

Idę więc wedle woli Bożej, aby świadczyć, jako umarła, która jeszcze wróciła do życia na krótki czas, by przypomnieć ludziom to, o czym zapomnieli i ostrzec ich przed karami Sprawiedliwości Najwyższej, którą oglądałam zagniewaną. Ja byłam umarła krótko i nie miałam świadka mojej śmierci, bo ta, która miała czuwać przy mnie w nocy, ze znużenia usnęła ciężko i nie widziała, że umarłam i że dusza moja, która już była na sądzie Bożym, na nowo złączyła się z ciałem moim.

Mówi jednak Pismo Święte, że przyjdą świadkowie, którzy na długo opuścili ziemię i oni będą o wiele mocniej świadczyć prawdziwie przed owym dniem, kiedy wszystkie dusze powrócą do swoich ciał, aby się już od nich nie odłączyć. Biada tym, którzy nie usłuchają głosu znających życie doczesne i wieczne, jako biada tym, którzy zabijali proroków i Apostołów. Godzina miłosierdzia przemija, a zbliża się dzień sądu. Oto, co powiedział mi Pan nasz Jezus Chrystus, tak pełen miłosierdzia i cierpliwości, posyłając mnie jako ostatnią posłankę Swego Najłaskawszego Serca.

„Jeszcze raz tylko przemówię do ludzi głosem miłosierdzia swego przez ciebie, a potem już będę mówił tylko przez ogień i pioruny”.

Długo nasz Pan czekał i nawoływał, a wyście nie słuchali i nie pokutowali, zbliża się już jednak Jego gniew. Posłuchajcie tedy Ostrzeżenia, bracia moi. Pan bowiem zdjął pieczęć milczenia z ust moich i włożył słowa Swoje w moje usta. A pierwsze ze słów tych dla ciebie, Izraelu. Dał mi bowiem Pan przez Eliasza zlecenie, abym w imieniu Jego odezwała się do ciebie. Posłuchaj tedy Izraelu, a nie zatwardzaj serca swego – to bowiem mówi tobie Pan. Było milczenie nad tobą długie wieki, plemię niewdzięczne, które zabijało proroków i ukrzyżowało Syna samego Boga. Skoroście nie chcieli słuchać Jednorodzonego Syna Bożego ani Jego Apostołów, któż miał do was przemawiać? Słuchaliście tylko nienawiści swojej i pychy swojej i szliście przez wieki po drogach błędu i zatracenia. Sialiście nienawiść i mieliście pogardę w sercach swoich przeciw Krzyżowi Syna Bożego, któregoście ukrzyżowali, i przeciwko Jego wyznawcom. I wracała do was pogarda i nienawiść wasza, albowiem jaką kto bronią walczy, od takiej odbiera ciosy. Byliście przeto w nienawiści i pogardzie u wszystkich ludów we wszystkich krajach, przez wszystkie pokolenia w ciągu wieków, iżeście wzgardzili miłością i znienawidzili ją.

Wielki jest ciężar Krwi Niewinnego Baranka, którą wzięliście na głowy wasze i na głowy synów waszych. Ludu zaślepiony i zatwardziały, który mniemasz wciąż, iżeś wybrany, choć dawno przeminęła godzina twojego wybrania.

Ludu pełen pychy i nienawiści, stałeś się na ostatek jednym z tych, którzy samozwańczo ogłosili się wybranymi ponad inne ludy i plemiona ziemi. I tak jak groźne były łuki Assana przeciwko tobie i jak ciężki był miecz Babilonu na karku twoim, taką też stała się nienawiść pysznych synów północy, którzy uwierzyli w wybranie, jakiego nie było. Nienawiść ta obróciła się przeciw tobie, Izraelu, bo służyłeś nienawiści. I popłynęła rzeką krew twoich synów. Długo jeszcze stać będziesz, Izraelu, zwrócony twarzą ku murom płaczu i będziesz płakał nad chwałą, która przeminęła i oczekiwał na chwałę wybrania, która nie powróci – zamiast zwrócić się twarzą ku Golgocie i zapłakać nad zaślepieniem ojców swoich i wejść do Kościoła Chrystusowego.

Do tego Kościoła, który jest królestwem nowego Izraela i którego chwała będzie na wieki. Długo jeszcze będziesz głuchy na mowę zdarzeń i będziesz odbierał karanie, nie czyniąc pokuty i nie rozumiejąc, i nie chcąc zrozumieć swojej wielkiej winy. Co było – nie powróci! Nie ma Starego Przymierza. Nie ma już Świętego Świętych na górze Moria. Zostaliście bez ołtarza i bez kapłana. Trwacie w swoim uporze bez prawdy i bez miłości, a siejca bezbożności wydaje pośród was obfity plon.

W każdej rzeczy złej, jaka się działa na ziemi, wy, Żydzi, braliście udział i stawaliście się wiele razy wodzami kłamstwa i szermierzami zła. I spośród was wyszedł syn kłamstwa – Marks, który stał się prorokiem bestii, a wyście zostali sługami jego nauki. I ponieśliście w świat najkłamliwsze zło, jakie poznała ziemia i staliście się nieszczęściem narodów, nad którymi zdobyliście władzę. Nienawidzicie tych, którzy was prześladują, ale i tym, którzy was przyjęli, nie daliście serca. Złem zapłaciliście za dobro, a trucizną za gościnę. A nie myślicie kajać się za grzechy wasze: za oszustwa i wyzysk, za sianie zepsucia i snucie strasznych tajemnych zamysłów przeciwko tym, których macie w nienawiści. Staliście się synami tego, który się zowie ojcem kłamstwa. Położyliście kłamliwą wiedzę swoich uczonych ponad słowa tych, których Ja, Bóg wasz, posyłam do was, i postawiliście Talmud i przepisy ludzkie ponad Pismo i Prawo Boskie. Staliście się niewolnikami przepisów, a zatraciliście ducha i nie rozumiecie ani Mojżesza, ani Proroków, bo ani Mojżesz, ani Prorocy nie uczyli tak, jak uczą wasi nauczyciele.

Nie lękacie się złamać przykazania, które pochodzi od nieomylnego Boga, a lękacie się naruszać przepis, który jest od omylnego człowieka? Zaprawdę sprawiedliwie przyszło na was to wszystko, czegoście doświadczyli. Zabijały was wasze zbrodnie, zabijała was wasza nienawiść przeciwko narodowi, który was przygarnął. Burza obaliła twoje syny, Izraelu, i nie stało w tobie matek na opłakanie synów, bo matki pobite wraz z synami.

Czyż nie pora, abyś na ostatek rzekł: „Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie”, i usłuchał wezwania Bożego i nawrócił się ze swojej błędnej drogi, uznając Mesjasza, któregoś w zaślepieniu swoim porzucił... To Serce Przenajświętsze, którym uparcie gardzisz, jest miłosierne. Przyjęło bowiem błaganie, jakie wznosiło się nad tobą, gdy płonęło getto warszawskie i dało ci dowód gotowości przebaczenia. Abyście nie byli już jako wygnańcy i bezdomni pośród narodów, dano wam wrócić na skrawek tej ziemi, którą uświęciła Krew Zbawiciela ludzi, i powstało państwo Ezreo-Izrael. Wasze stopy tułacze dotknęły Ziemi Świętej, w której jest błogosławieństwo. Obyście pojęli łaskę i znaleźli wiarę i miłość. Wspomnijcie na Pismo Święte i na Proroków, a nie zatwardzajcie dłużej serc Waszych ku wiecznej zgubie.

Oddaje ziemia swoje tajemnice. Odnaleziono w niej teksty Pisma Świętego bardzo stare. Czyż i teraz jeszcze nie poznajecie, jak wierna była mowa Proroków i jak spełniły się wszystkie proroctwa na osobie Mesjasza Jezusa Chrystusa, któregoście nie poznawszy, ukrzyżowali? Przyjdzie czas już niedaleki, gdy ziemia odda swoich umarłych i będzie sąd nad wszystkimi plemionami i pokoleniami świata. A wtedy biada bezbożnym sługom pychy i zatwardziałości, których serca są zatwardziałe. Biada tym, którzy pokutować nie będą, ani się nie nawrócą do Pana i Zbawiciela swego. To przez moje usta mówi tobie Eliasz, którego oglądam, a słowo Eliaszowe jest z mocy Pańskiej. Nawróć się, Izraelu, a Miłosierdzie Boże będzie nad tobą i przebaczy Bóg winę dzieciom twoim i będą znowu jako synowie, obok synów Bożych, jako wybrani – obok wybranych. Nawróć się, Izraelu, a nie czekaj na to, co nie przyjdzie nigdy. Wyrzuć z serca nienawiść, którą posiały w nim duchy ciemności, a poznasz łaskę Chrystusową i błogosławieństwo Jego Królestwa.

A wtóre słowo, jakie dał mi Pan – jest dla wszystkich ludzi. Idzie godzina wielka i groźna, godzina Sądu i Kary. Póki jeszcze macie czas – pokutujcie i porzućcie wasze grzechy, które zasługują na karę. Pokuta ma moc łagodzić karanie, a modlitwa – ubłagać gniew Boży, ale biada ziemi, gdy owocu pokuty zabraknie, a usta modlące się stulą. Nie otworzą się tym razem upusty niebieskie, jak za dni Noego i nie popłyną potoki wód, aby zalać ziemię skalaną grzechami. Ale otworzą się usta ziemi. Zioną płomienie z wulkanów, które już zgasły i będzie drżało łono jej, aż walić się będą miasta i grody. I opuści morze swoje granice i wedrze się na lądy, gdzie szumi zboże i stoją bezpieczne domy. A pioruny będą spadały z chmur jak deszcz, bo poruszona zostanie materia – nienawiścią i grzechami ludzkimi. Zbliża się nowy potop. Nie potop wody tym razem, ale ognia i błyskawic. Biada wszystkim, którzy pokutować nie będą i którzy w dniu gniewu Bożego będą trwali w swoich grzechach. Czy jesteście tak ślepi i głusi, że nie widzicie ostrzegawczych znaków na ziemi i niebie? Znaków świadczących, że godzina sądu jest bliska...

Nie poznaliście bestii, która ma siedem głów i siedem rogów, a jest jedna. Choć niektóre głowy są już zranione. Ta znaczona krzyżem złamanym, znakiem zniszczenia i ta, co miała na sobie rózgi liktorskie. Wznoszą się jeszcze inne, a na nich znaki kłamstwa. Czy nie rozumiecie mowy bestii, mowy fałszu i bluźnierstwa przeciwko Bogu i Kościołowi Chrystusowemu? Czy nie widzicie, jak bestia zmusza do tego, aby brać znaki jej na czoła i na ramiona, tj. aby myśleć i działać podług jej bluźnierstwa? Jak więzi i zabija tych, którzy się jej sprzeciwiają? Czy doprawdy nie macie ani oczu do patrzenia, ani uszu do słuchania? Czy myśli wasze śpią, jak leniwe zwierzęta lub latają niespokojnie w mroku, jak głodne nietoperze za żerem?

Nie widzicie bowiem, ani nie słyszycie, ani nie rozumiecie, choć powinniście widzieć, słyszeć i rozumieć. Nie poznaliście Goga z kraju północy, którym był samozwaniec, a chciał być panem ziemi i reformatorem praw na niej przeciwko prawu Bożemu? Nie widzieliście, jak usłał trupami swoich żołnierzy wielkie doliny w dniu swojej klęski, gdy skończył się krótki czas, kiedy szedł i zwyciężał? Nie pamiętacie już, ile trupów było na wielkich stepach Rosji i jakie stosy umarłych nad Odrą? Zaprawdę, tępe macie oczy i krótka jest pamięć waszych serc. Nie poznaliście, iż spełniło się, co było zapowiedziane przed końcem świata, ani że spełnia się, co zapowiedział św. Jan w Księdze Objawienia? Jednak jeszcze nie koniec niedoli. Zanim przyjdzie godzina błogosławiona, gdy będziecie łamać i palić oręże więcej już niepotrzebne, musicie najpierw połamać waszą pychę i spalić ją w ogniu miłości i żalu za grzechy wasze. Nie czytaliście w księdze proroka Ozjasza, że bezbożni wytracą się we wzajemnych walkach, a wierni słudzy Boga powstaną na koniec ze swego ucisku i że im dostanie się dobra ziemia i panowanie?

Nadeszły teraz dni walki. Ryknęła bestia totalizmu, wybiegł na ziemię koń ryży i koń wrony, a za nimi na bladym koniu śmierć...

Wszystko tak było napisane w Piśmie Świętym, ale wy ani czytacie, ani rozważacie w sercach waszych pełnych pożądania i chciwości. Posłuchajcie więc narody niewierne, któreście Pana swego zdradziły, a nie szanowały praw Jego, posłuchajcie upomnienia i groźby, a nie zatwardzajcie waszych serc, to bowiem mówi do was Bóg, który pragnie zmiłować się nad wami. Pokutę czyńcie, a nie zwlekajcie, gdyż skrzydła czasu wieją szybko, a mowa piorunów zabija. Oto ostatni raz mówię do was głosem Miłosierdzia. Ostatni raz przestrzegam i ofiaruję wam przebaczenie i czas ku pokucie. Jeżeli pokutować nie będziecie, zginiecie wraz z waszymi grzechami, któreście umiłowali bardziej niż Wolę Waszego Stwórcy i Zbawiciela i będziecie mieli cząstkę waszą w ogniu trwającym z duchami buntu i kłamstwa.

Długo czekałem cierpliwie i wyciągałem do was ręce przebite gwoździami, pełne łaski przebaczenia. Ale nadchodzi czas, gdy ujmę miecz sprawiedliwości w prawicę moją, a wtedy próżno będziecie płakać i narzekać. Nie ujdziecie bowiem zasłużonemu karaniu. Nie będę już więcej mówił słowami łagodności, a mową do was staną się gromy i płomienie. Gromy dotrą do uszu głuchych na słowo, a ogień spali serca oporne miłości. Biada wam, synowie grzechu, którzy czynicie nieprawości. Biada wam narody, któreście zaparły się Boga i podeptały Jego prawo, które wstydzicie się znaku Krzyża, znaku Odkupienia waszego, a nie wstydzicie się zbrodni i okrucieństwa. Biada przede wszystkim tobie, Germanio, matko pychy i nienawiści! Miecz Bożego gniewu zawisł nad tobą. Umyśliłaś sobie w sercu zuchwałym, że będziesz panią ziemi i wezwałaś wieki minione, aby zaświadczyły o twoich sprawach. Zapomniałaś, że Panem Wieku jestem Ja, który wiem, co było, jest i będzie i że sąd jest w ręku Moim. Nie ostoi się pycha twoja, ani kłamstwo twoje. Oto wieki minione świadczyć będą na sądzie ostatecznym przeciwko tobie, Germanio! I powstaną umarli, których pobili synowie twoi w wojnach niesprawiedliwych, dawnych i nowych i będą świadczyli przeciwko tobie, a mocne jest świadectwo krwi przelanej przeciw mordercy.

Doczesna była moc twojej pychy i powodzenie twego kłamstwa, Germanio! Doczesna chwała twoja, ale hańba imienia twego będzie wieczna! Albowiem zaparłaś się Boga twego, który cię zbawił, i wzięłaś sobie zamiast mnie stare bałwany pogańskie dawno obalone i stał ci się bliższy Wotan i ciemne duchy Walhalli – niźli ja. Rzekłaś, że chrześcijaństwo jest hańbą ludzkości, bo jest wiarą niewolników i słabych, a nie baczyłaś, że sama od wieków byłaś hańbą chrześcijaństwa, bo od wieków łamałaś prawo miłości, które dałem ludziom. Zniesławiłaś miano chrześcijan między narodami świata, gdyż nazwałaś się chrześcijańską, a uczynki twoje chrześcijańskie nie były. Pod osłoną Krzyża niosłaś ludziom nie wiarę i kulturę, lecz zabór, krzywdę i ucisk. Na przelanej krwi budowałaś swoją potęgę. Ta krew ją podmyje. O Germanio! Wróci do ciebie twój posiew. Wróci do ciebie krzywda, którą siałaś, i śmierć, którą niosłaś spokojnym ludom.

Przypomnij sobie, co jest napisane w Piśmie Świętym, natchnionym przez Ducha Bożego – „iż kto mieczem wojuje, od miecza zginie, a kto w pojmanie bierze, w pojmanie pójdzie”. Doświadczycie na sobie prawdy tych słów, Teutoni! Pierwszy jesteś i pierwszy będziesz, narodzie panów, ale nie w tym, czego pragniesz. Pierwszy będziesz w karaniu, tak jak pierwszy jesteś w zbrodni! Nie odeprzesz świadectwa zmartwychwstałych kości, kaźni między narodami! A świadectwo to jest przeciwko „proniemieckim” rzekomym prawom twoim. Co powiesz – gdy o skały Józefatowej Doliny zadzwoni krok Lutyków, Prusów i innych ludów, któreś pomordował, zabierając ich ziemie i zacierając swoimi kłamstwami ich pamięć i sławę ich istnienia. Inne ludy orały już spokojnie ziemię Europy, gdyście wy jeszcze błądzili jako szczep koczujący i zaborczy.

Teutoni! Biada wam, ciemiężyciele słabych i mordercy bezbronnych! Biada wam złodzieje cudzej ziemi i cudzej sławy! Biada wam, kłamcy, synowie kłamców! Nie zasłonicie waszej hańby ani purpurą waszych kardynałów, ani księgami waszych uczonych, ani kulturą waszych miast, bo krew ofiar waszych czerwieńsza jest od kardynalskiej purpury, a skargi pokrzywdzonych – głośniejsze od ksiąg pełnych próżności i fałszu. Nie zmyjecie z rąk krwi niewinnie pomordowanych. Czymże bowiem ją zmyjecie, skoroście Moją Krwią wzgardzili i woleliście swastykę, znak zniszczenia, od Mego Krzyża. Nie zmyjecie krwi niesprawiedliwie przelanej wodą Odry, Łaby ani Renu, bo w tej wodzie jest krew Słowian i Celtów, których pobiliście. Nie zetrzecie jej ziemią, na której stoją wasze miasta i wsie, gdyż w tej ziemi są mogiły tych, których pozabijaliście, aby pobudować na niej swoje miasta. Ani nie oczyścicie się z krwi wodami morza, gdyż i morze jest pełne szczątków waszych ofiar. Nie zwieje tej krwi również wiatr, gdyż w wietrze jest pył prochów spalonych w piecach Oświęcimia i Treblinki...

Czy pomyśleliście o tym, Germanie, że zbrodnia nieodpokutowana nie mija bez śladu? Czy pomyśleliście o tym, że jaką miarą mierzyliście, taka i wam będzie odmierzona? Wyście burzyli – i miasta wasze legły w gruzach i legną jeszcze. Wyście wysiedlali mieszkańców z ich ziemi – i wy będziecie wysiedleni z ziemi, którąście zagrabili i swoją nazwali. Kto inny weźmie wasze łupy. Prawa wasze spłonęły w wielkich piecach krematoryjnych wraz z milionami pomordowanych.

Biada! Po trzykroć biada wam, Germanie! Nie pomyśleliście na szlaku waszych zbrodni, że wasza nienawiść i pycha mogą otworzyć dla was niezgłębione czeluście w miejscu wieczystej kary. Czeluście, których głębię wypełni wielkość waszych win takim żarem płomieni i taką siłą kaźni, jakiej dla innych nie będzie! Nie pomyśleliście, że nad tą grozą mogą na wieki zapłonąć na hańbę waszą i na karę waszą własne słowa waszej pychy: Nur für Deutsche! Wyście uznali waszych braci za niegodnych dóbr tej ziemi i nawet życia, a nie dbaliście o to, że Sprawiedliwość Wiekuista może was uznać za niegodnych miłosierdzia. Biada temu, kto miłosierdzia nie uczynił! Wspomnijcie na to wy, gardzący miłosierdziem jako słabością (Satis est)! Dość już zbrodni i dość już kłamstw waszych, Teutoni! Dość długo byliście hańbą chrześcijaństwa!

Wśród czerwonych łun pojawiliście się w Europie, gdy na Rzym przyszła godzina kary, wśród czerwonych łun zagaśnie potęga wasza, gdyż tym razem na was nadszedł czas karania. Minęła wasza godzina. Powiedzieliście już ostateczne słowo w dziejach, a słowem tym okazała się nienawiść. Odrzuciłem Izraela i w Rzymie założyłem Swoją stolicę, ale Rzymianie pomordowali Apostołów i Moich Świętych, tak jak Żydzi Moich Proroków. Gdy Kościół mój święcił dni swego triumfu, upadło państwo rzymskie – upadła Babilonia pijana krwią męczenników. Wam, barbarzyńcom, wzgardzonym przez Kwirytów i Greków, dana została władza nad pokonanym Rzymem, ale wy wzięliście ze Starego Rzymu zło, które w nim kwitło. Wznosiliście Imperium, które tylko z nazwy było rzymskie, a w istocie germańskie i walczyliście przeciwko Bogu i ludziom, myśląc tylko o swojej mocy i o swoich dostatkach. Tak pojmowaliście władzę swoją nad ludźmi, żeście w nich widzieli łup i zdobycz i mordowaliście waszych braci Słowian nad Łabą i Odrą, aby rozszerzyć wasze włości, a zakon założony ku obronie Ziemi Świętej zmieniliście w zakon łupieżców i zbójów ku pohańbieniu Krzyża, który miał za godło. Zdradziliście mój Kościół i Stolicę Piotrową, a na koniec wzgardziliście moim Krzyżem i złamaliście go w znak pogańskiej swastyki, chcieliście się wyrzec mego Imienia.

Gniew Boży jest nad waszą pychą. Uznaliście samych siebie za nadludzi, a przez uczynki wasze staliście się gorsi niż wilki i hieny, gdyż nie oszczędzaliście ani żywych, ani umarłych. I pohańbiliście zwłoki tych, którym wydarliście życie. Przydaliście nowe zbrodnie do starych, a krzyk krwi pomordowanych Żydów przyłączył się do wołania krwi zapomnianych ludów.

Biada, przede wszystkim biada wam, Prusacy, wodzowie i nieprzyjaciele! Przyszły już dwa uderzenia wichru – padło Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego i upadła moc Goga, wodza synów północy. Przyjdzie jeszcze uderzenie trzecie, a wtedy biada Prusom i Berlinowi. Los Berlina będzie, jako był los Niniwy, bo gdy padnie w gruzy, nie odbuduje się więcej! Wicher pustyni zasypał piaskiem ruiny Niniwy, chociaż większa była niż inne miasta starożytności, a puszcza będzie szumiała nad gruzami Berlina, miasta zbrodni i pychy.

Będzie to szczęście dla ciebie, Germanio, jeśli inny obejmie władzę nad tobą. Jeśli obmyta płomieniem, krwią i łzami pokuty później usłuchasz innego głosu – poznawszy, w czym była wina i zguba twoja. Nie do Germanów, a do Słowian należy przyszłość Europy.

Nie ci bowiem są wybrani, którzy się za takich uważają. Inni, ci, którymi wy gardzicie w pysze waszej – wyprzedzą was w sławie i mocy. Ci, co na ostatek przyjdą, spełnią to, czego pierwsi przed nimi nie spełnili. Synowie najmłodsi zawstydzą starszych braci. Biada bowiem i tobie, dumny Albionie, kupczący cudzą krwią dla umocnienia swego panowania! Nie wykupisz się od kary złotem, na którym ciąży krzywda.

Wybrałeś sobie zamiast Boga mamonę, a wzgardziłeś moim prawem i Stolicą Piotrową. Posłałeś żołnierzy i kupców w dalekie kraje dla swojej mocy i dla swego zysku, a o chwałę moją nie dbałeś, i nie zostały z winy twojej chrześcijańskimi ujarzmione przez ciebie plemiona. Nie dbałeś nawet o duszę swoich własnych synów.

Od dostatku utyło serce twoje! Skrusz się, póki czas i nawróć się do Mnie, Pana Twego, a uznaj władzę namiestnika Mego nad sobą! Nie pamiętałeś o mnie w swoich rozkoszach – w niedoli więc przyjdzie ci o mnie wspomnieć. Wypłyną okręty ze wschodu przeciwko twojej flocie, która była królową mórz, a już więcej nie będzie, gdyż inne ręce ludu wzgardzonego przez ciebie wezmą twoje berło. Biada wam wszystkim, bezbożni i apostaci! Wykreśliliście Imię Moje z aktów pokoju i oto akty wasze stały się jak suche liście jesienne, które wiatr strąca pod stopy przechodniów, aby po nich deptały. A przysięgi wasze w imię własne składane są jako weksle jawnie fałszywe, których nikt nie ceni.

Postawiliście nad sobą ligi i sądy pokoju, a pokoju nie możecie znaleźć i nie znajdziecie, dopóki go nie zawrzecie w Imię moje i wedle mego prawa. Biada wam, wszyscy czciciele złotego cielca! Swoim Bogiem uczyniliście zysk i okryliście hańbą ziemię, a lud – przez krzywdzenie go – wydaliście na łup synom kłamstwa i nienawiści, którzy uwiedli go obietnicami wolności i zemsty. Na was to, bankierzy, o zamkniętej przez chciwość dłoni i sercu z kamienia, spada ciężar potu i łez wyzyskiwanych i ciężar krwi, którą przelewają mszcząc się w zaślepieniu. Nie zawsze najbardziej winna jest ta dłoń, która podnosi nóż i topór. Za czyny rozpaczy bardziej odpowiadają ci, którzy do rozpaczy przywiedli, niż zrozpaczeni.

Ciężej przeto będzie wam, chciwcy i skąpcy, handlarze i bankierzy bez Boga w sercu, niż tym, co w gniewie i buncie podnoszą pięści swoje przeciwko wam. Na to są dobra ziemi, aby się nimi dzielić z miłością, a nie na to, aby je sobie wydzierać. Ma ziemia dosyć bogactwa. Ten, kto posiada, niechaj się uczy dawać, aby brat jego, który nie ma – nie łaknął i przemocą nie potrzebował mu zabierać. Utorowaliście przez chciwość waszą drogę do królestwa fałszywej nauki i oddaliście lud w służbę bestii. Zgniecie was paszcza, której zęby wyście sami wprawili, bo moc jej wypłynęła z krzywdy. Zatruliście serca skrzywdzonych goryczą, a gorycz zmieniła się w nienawiść. Nienawiść ta podniosła młot przeciwko wam, którzyście ją sami w cudzych sercach zrodzili przez swoją złość. Przeklinacie swoje ofiary za straszne czyny ich zemsty, a nie myślicie, że wy jesteście ojcami tej zemsty i tych czynów.

Biada wam, ślepcy, którzy w oczach macie złoto, a w sercach twardość diamentu! Nie kupicie złotem zbawienia w dniu sądu. Krew jest na waszym złocie i o tę krew będą was pytać. Daliście zgorszenie waszym braciom, bo się zwaliście chrześcijanami, a postępowaliście jak poganie i ani na myśl wam nie przyjdzie, że trybun zemsty ludu może w oczach Bożych, pomimo swoich win, mieć prawa bardziej niż wy.

Biada wszakże i wam, fałszywi nauczyciele, którzy zwodzicie lud i wykorzystujecie jego niedolę, a przez pamięć krzywd doznanych, które ciągle ożywiacie w sercach, popychacie go na drogę nienawiści z zemsty. Kresem tej drogi jest nie szczęście, które obiecujecie, ale cierpienie i zguba. Uczyniliście pracujących niewolnikami, a mówicie, że przynieśliście im wolność. Wtrąciliście całe kraje w nędzę, a powiadacie, że niesiecie dobrobyt i radość. Przelewacie krew, a głosicie, żeście siewcami pokoju i obrońcami uciśnionych. Wzgardziliście niebem dla ziemi, a duchem dla ciała. Szukacie doczesnego raju zamiast wiecznego, przecież nie dobra ziemskie i rozkosze macie do rozdania, tylko ból i nędzę. Uczyniliście prawo – krzywdą, a naukę – kłamstwem. Ludzi zaś karmicie chlebem męki i rozpaczy. Podnieśliście ręce wasze na niewinne dzieci i czynicie z nich sługi grzechu bardziej zagorzałe niż wy sami. Biada wam, gorszyciele i nieprawiciele dusz! Krótkie są złe dni waszego panowania! Koniec wasz będzie wśród płomieni razem z bestią, której służycie.

Gdy zagrozicie zachodowi, upadnie na was miecz od wschodu. Ludy żółte, ludy Goga i Magoga postawiłem na straży bezpieczeństwa Europy. Oddaliście się w służbę nienawiści i przez nienawiść będziecie ukarani. Żal mi jest ludu, który cierpi i miłosierdzie Moje jest nad nim. I żal mi dziatek, z których czynicie synów kłamstwa i nieprawości. Nie zostawię ludu w mocy waszej, ani nie dam najniewinniejszych na tej ziemi na skazanie. Oburzy się na gorszycieli ziemia i morze. I przeciw nim powstanie ogień i bałwany.

Biada światu z powodu zgorszenia! Znam tych, których oczy są zaślepione, a serca oszukane. Skarzę władających narzędziem, a nad narzędziem się ulituję. Miłosierdzie, miłosierdzie moje wzejdzie nad narodem w ucisku i pohańbieniu, a ziemia wzgardzona zobaczy nad sobą światło i błogosławieństwo. Władza bezbożnych ustanie, a na Kremlu zabłysną łacińskie krzyże i na miejscu zburzonej cerkwi Christa Spasa stać będzie katolicki kościół Zbawiciela. Jak w zaoranej ziemi, padnie ziarno dobre w serca i odmieni się oblicze narodu, który tyle wycierpiał. Błogosławieństwo Moje dam Słowianom. Słowianie, choć wielu z nich dzisiaj błądzi, przyjmą je lepiej i obfitsze przyniosą owoce. Będą prawdziwie moim ludem. Ludem Słowa Przedwiecznego, bo pojmą moją naukę i staną się jej posłuszni.

Nie ci bowiem między narodami, którzy się sami wybiorą, ale ci, którzy na wołanie Boże wstaną. Nie są daremne łzy ani modlitwy, ani nie pozostanie wierność i wytrwanie bez błogosławieństwa i nagrody.

Zdejmie branka niewolna swoje kajdany i stanie jako królowa. Wstawiają się za nią krwawe łzy, które matka Moja przelała pod Krzyżem. Naród, który Ją czci, nie będzie między narodami ostatni. Świętych ani mądrych Polsce nie odmówi. W języku polskim głoszone będą najmądrzejsze prawa, najsprawiedliwsze ustawy, a Warszawa stanie się stolicą Stanów Zjednoczonych Europy. Polska pierwsza poniosła karanie, choć wina jej nie była największa, i prędzej niż inni się podniesie. W czym zawiniła, przez to musiała doznać kary. Ale bliski koniec jej pokuty. Wytrwa przy Moim Kościele i doczeka wyzwolenia. Nieprzyjaciołom swoim krzywdy nie będzie pamiętała i dobrem za złe zapłaci. Będzie miała chwałę między narodami i jak skrzydła otwarte rozszerzy swoje granice. Wezmą narody wierne Kościołowi nagrodę swojej wierności. Nad Paryżem, pomimo jego klęski, znowu wzejdzie chwała i zaświeci obok Warszawy i Tokio. Hiszpania będzie krajem mego serca i przez miłość ku Niemu się podniesie, a Italię, choćby nawet krwią męczeńską spłynęła, czeka piękne odrodzenie ducha. Patrzę na łzy i pokutę moich wiernych i raz jeszcze zmiłuję się nad światem. Topór kary odłożę i serca grzesznych ożywię życiem łaski.

Nie zostawię ziemi złym we władaniu, tak jak sobie umyślili w swoich sercach. Mową piorunów skarcę tych, którzy nie słuchają mowy miłości i dla tych, którym było mało słów ludzkich, zagrzmi głos płomieni. Słuchajcie tedy przestrogi grzesznicy, póki upominam, a nawróćcie się, póki oczekuję. Idzie bowiem i bliski już jest czas, kiedy więcej ani upominać, ani czekać nie będę.

Nie trwóżcie się jednak wy, bojący się Boga i nie ulegajcie podszeptom rozpaczy. Miejcie ufność we Mnie i we wstawiennictwo Matki Mojej, która oręduje za wami. Widzę was w ucisku waszym i ulituję się nad wami. Broni was przed sprawiedliwością moja Krew za was przelana. Nie przeminęła Moja Ofiara, ale trwa i ratuje was, chociaż jej nie cenicie i nie dość pilnie czuwacie u Moich Ołtarzy. Pamiętam o krwawych łzach, które Matka Moja przelała pod Krzyżem i mam wzgląd na Jej Serce przebite mieczem boleści. To Serce Niepokalane i Miłosierne was osłania. Idźcie szukać mocy we mszy świętej i czcijcie modlitwą różańcową boleści Mojej Matki. Módlcie się i pokutujcie za siebie i za tych, którzy nie pokutują, aby wyjednać im łaskę skruchy. Wyproście ziemi, aby zakwitła sprawiedliwością i pokojem i aby zostały skrócone dni, które są ku jej zgubie. Pamiętajcie, że kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie gromadzi ze Mną – rozprasza... Weźcie więc miecz ducha, miecz modlitwy i ofiary, tym mieczem bowiem walczy i zwycięża Królestwo Moje!

Przyłóżcie rękę do pługa, a będę błogosławił waszemu trudowi. Porzućcie gnuśność, a łaska moja będzie z wami!

 

To polecił mi Pan nasz, Jezus Chrystus, Król narodów, abym wam rzekła – bracia moi.

Usłuchajcie upomnienia, gdyż je daje większy niźli ja.

I nie zatwardzajcie serc waszych, a pokutę czyńcie, gdyż mało czasu wam zostaje. A od pokuty waszej wiele zależy. Żyjecie i grzeszycie, nie widząc bliskiej zguby, jakbyście tańczyli na cienkiej powłoce skrzepłej lawy w kraterze wulkanu, nie myśląc nic, że pod waszymi stopami przepaść pełna płomieni. Nie pamiętacie, że Dzień Pański przyjdzie jako złodziej – niespodziewanie – i nieprzygotowanych zaskoczy! Nie mówcie sobie, że wiele pokoleń myślało, że Dzień Pański się zbliża, a nie nadszedł jeszcze. Teraz bowiem jest wiele znaków, że zbliża się dokonanie wieków i że ludzkość weszła w ostatnią fazę swego rozwoju.

Ukazał się znak na Niebie – Niewiasta obleczona w słońce przemawiała do ludzi w La Salette, Lourdes, Fatimie i Mcalurin. Pojawiły się znaki na słońcu i na księżycu – wspomnijcie tylko słońca gorejące w tysiąc tęcz nad Fatimą i księżyc odmieniony nad Polską w niedawnych dniach. Wspomnijcie też na Krzyż z łun zachodnich płonący na niebie nad Hamburgiem.

Na ziemi zaś – gdzie miłość wielu ochłodła i przebrała się miara zła, nastąpił czas panowania bestii i jej proroków. Ale czas bestii jest krótki, a zguba jej bliska. A wraz z nią zguba tych, którzy stali się jej niewolnikami i szerzą jej kłamstwa. Nie miecz w ręku męża zbrojnego rozstrzygnie, ani nie przemoże siła człowieka, ale, jako rzekł prorok Izajasz, zwycięży miecz w ręku męża przez siłę nieczłowieczą. Królestwo Boże jest w duszach i walczy się o nie duchową bronią. Jak wódz sprawdzający swoje hufce przed walną bitwą, wzywa was Pan i Król wasz, abyście stanęli w Jego szeregach i czuwali na swych stanowiskach. Nie pora jest gnuśnieć, ani nie czas po temu, by szukać odpoczynku, dostatków i rozkoszy. Obudźcie się z duchowego snu, który wiąże wam myśli i ramiona, i stańcie pod sztandarami Króla u boku Jego namiestnika. Grają niewidzialne surmy w rękach Aniołów. Wieją wichry, którym pęta mają być zdjęte, aby szkodziły ziemi. Zbliża się kataklizm, jakiego ludzkość nie widziała od dni Noego! Obudźcie się! Kto na wołanie ludzkiego głosu się nie ocknie, kto na wezwanie łaski Bożej nie wstanie, tego obudzą pioruny!

A wtedy przebudzenie jego będzie straszne.

Warszawa, lipiec 1951 r.

Posłowie

Powtórzyłam groźby, słyszałam obietnicę przebaczenia, jakiej Bóg raczył mi udzielić. To, co mogłam napisać, nie obejmuje wszystkiego i nie ku wszystkim winowajcom się zwraca. Pomiędzy tymi, którym grozi miecz Pański, ubocznie tylko wspomniałam o największych ukrytych winowajcach, o narodach – czcicielach Szatana, nie wymieniając ich imienia. Nie byłam upoważniona, aby ich upomnieć, ani im grozić, chociaż oni najbardziej na gniew Boży i na karę zasługują i najciężej będą dotknięci. Groźba bowiem i upomnienie to jeszcze wyraz łaskawości, a czciciele Szatana uparcie nienawidzący Boga i Chrystusa nie zasługują już na to, aby ich jeszcze upomnieć. Nad nimi zawisł gniew milczący i nie słowo się do nich odezwie, ale groza. Dane mi było widzieć piekło i oglądałam miejsce, gdzie cierpią kaźń masoni zmarli bez pokuty. Wielkiej winie odpowiada wielka kara. Najodważniejszemu może zmrozić krew w żyłach to, co dane mi było zobaczyć.

Nie jest to jednak rzecz, którą by można było opisać w jej całej wewnętrznej groźbie. Uchwytny jest tylko obraz zewnętrznej wizji. Niezliczone głosy wyrzekały, złorzeczyły i wyły z rozpaczy, zlewając się w wielki posępny chorał bluźnierstwa i lamentu, który wzbijał się ku bezgwiezdnej pustce nad mroczną otchłanią, gdzie stracone były dusze masonów, wrogów Boga i chrześcijaństwa. Nic nie zdoła dać najsłabszego pojęcia o tej grozie nienawiści i rozpaczy, jaka wiała z czarnej pustki wypełnionej walką, lękiem i beznadziejnością. Różne języki słychać było w tym chórze potępieńców, lecz przeważały głosy żydowskie. Szczęśliwi ci, których Bóg karze na ziemi karą doczesną. Szczęśliwi, których chce karać i upominać.

Ale biada i po trzykroć biada tym, do których nie raczy się odezwać. Nie ku największym winowajcom przeto zwrócona jest ta księga. Jest to ostrzeżenie dla narodów, z których jedne są mniej, a inne więcej winne i które tu na ziemi odebrały, odbierają lub odbiorą jeszcze zapłatę za swoje uczynki, gdyż to dusze ludzkie, a nie narody mają nieśmiertelność, a więc i wieczność przed sobą. Pomiędzy narodami zaś największą winę ponoszą jako całość Żydzi i Niemcy. Rosja – chociaż jest opanowana i rządzona przez najstraszliwsze idee, nie jest w tej samej mierze winna, gdyż idea ta została jej narzucona, a nie wypłynęła z rdzenia jej ducha.

Pomiędzy twórcami i propagatorami komunizmu jest jedno tylko nazwisko rdzennie rosyjskie, mogące stanąć w jednym rzędzie z imionami Marksa i Engelsa – nazwisko Włodzimierza Uljanowa, znanego pod pseudonimem Lenin. Większość przedstawicieli rosyjskiego komunizmu to Żydzi lub cudzoziemcy, jak Trocki i Stalin. Komunizm jest nie tylko grzechem Rosjan, ale karą za Rosję. Jest to zarazem młot kruszący mury Cerkwi i pług przeorywujący glebę pod zasiew katolicyzmu. Rosja się nawróci i czeka ją odrodzenie. Inna jest sprawa przywódców ruchu komunistycznego, tych, którzy świadomie przykładają rękę do szerzenia i utwierdzenia panowania największego zła, stając się narzędziem Szatana w jego walce przeciwko Bogu. Lecz pomiędzy nimi są zaślepieńcy, którzy nie wiedzą co czynią. Tłum oszukiwanych robotników, tłum okłamanej i zdeprawowanej młodzieży zasługuje na litość i doczeka się zmiłowania.

Większy gniew Boży pobudza kapitalista, myślący o zysku, bałwochwalczo ustosunkowany do pieniądza, niż okłamany przez swych partyjnych przywódców robotnik. Chciwość jest korzeniem wszelkiego zła. Gdyby nie chciwość fabrykantów, bankierów i kupców, którzy dorwali się do władzy, Marks i Engels nie znaleźliby oddźwięku w masach pokrzywdzonych. Sprawa komunizmu nie pokrywa się ze sprawą nieszczęsnej, spętanej przez niego Rosji.

Pewnego dnia 1932 roku Anioł Boży rzekł do mnie: „Miłosierdzie Boskie jest nad Moskwą, ale nad Niemcami zawisł miecz Bożego gniewu”.

Zupełnie inny bowiem jest stosunek Rosjan do komunizmu niż Niemców do hitleryzmu i zupełnie inny stopień ich winy.

Niemcy od wieków dążą tym samym szlakiem. To, co pisał Tacyt o charakterze Germanów, i dziś jeszcze jest aktualne.

Tajne listy prokuratorów krzyżackich w wieku XIV odzwierciedlają takie samo nastawienie psychiczne, jak to, które parło wojska hitlerowskie na wschód.

Hitler wyrósł z głębi psychiki niemieckiej. Rosja natomiast była przez paręset lat pod jarzmem Tatarów, przez drugie paręset lat uginała się pod despotyzmem caratu.

Ostatni Romanowowie nie mieli w żyłach kropli krwi rosyjskiej. Potomkowie Katarzyny II byli Niemcami, jak ona. Rosja nie zdradziła katolicyzmu, nie wydała ze swego łona Lutra.

Od początku nieświadoma swego błędu wybrała Bizancjum zamiast Rzymu i uległa schizmie, nie zaś ją zrodziła. Jest to bardzo wielka różnica.

Dlatego też sprawiedliwość Boska będzie dla Niemców o wiele sroższa.

Pisząc Księgę ostrzeżenia, starałam się wypełnić poselstwo jak najwierniej umiałam.

Nie kierowały mną własne zapatrywania, ani sympatie czy niechęci. Niezmiernie ważne jest, aby ludzie zrozumieli, że Chrystus Pan jest naprawdę Królem nie tylko poszczególnych dusz, ale także narodów.

Narody tymczasem o to nie dbają i z prawem Jego się nie liczą.

Bóg nie rzuca gróźb na wiatr.

Żąda pokuty nie tylko od jednostek, ale i od całych narodów.

Nikt, nawet najgrzeszniejszy z masonów, nie powinien wątpić w przebaczenie, jeśli zacznie szczerze pokutować, ale pokutować powinien koniecznie.

Łzy pokuty mogą powstrzymać karę, karę – która zagraża światu, a modlitwa wiernych może ją złagodzić.

Ludzie zawsze mają przed sobą do wyboru dwie drogi, a niestety – zbyt często – wybierają tę, na której jest grzech i zatracenie.

Nie wierzą też przestrogom, dopóki nie spotka ich cios.

„Śmieli się, gdy ich Noe wzywał do pokuty...”.

Oby i dziś nie było jak za dni Noego!

Warszawa, 1951 r.

Wstęp

Ojciec Józef Prus, długoletni prowincjał ojców karmelitów bosych w Polsce, miał kontakt z „Podlasianką”, która robiła starania o przyjęcie jej do ss. karmelitanek.

Niechęć do widzeń i żywych kontaktów z nadprzyrodzonością jest tak wielka, że żaden z klasztorów karmelitańskich w Polsce nie chciał przyjąć kandydatki mającej wizje.

Poniższe sprawozdanie jest zwięzłym skrótem całości zawartej w dwóch tomach maszynopisu. Ojciec Józef już nie żyje, a te parę uwag podaję na podstawie relacji brata Wawrzyńca. Sprawozdanie, choć krótkie, rzuca duży snop światła na przeszłość i przyszłość Polski. „Podlasianka” jeszcze żyje i z czasem dowiemy się więcej od niej i o niej.

Sprawozdanie z widzeń dotyczących przyszłości

Na polecenie kierownika duchowego składam sprawozdanie z widzeń udzielonych mi przez Boga.

Łaskami mistycznymi zostałam obdarzona od dzieciństwa, nie ujawniałam nic poza konfesjonałem, dopóki złożenie pisemnej relacji nie zostało mi przez kierownika nakazane. Nie mogę uważać nadprzyrodzonych faktów, które miały miejsce w moim życiu, za urojenia. Za dużo miałam przekonujących dowodów ich realności.

Kiedy w 1926 roku szarpnęły mną największe niepokoje, czy nie jestem ofiarą chorobliwych lub, co gorsza, szatańskich złudzeń, Najświętsza Maryja Panna, miłosierna Pocieszycielka strapionych, sama raczyła mi się objawić i udzieliwszy mi zapewnienia, że niezwykłe rzeczy, których doznaję, pochodzą z działania Bożego, jako znak prawdziwości swego objawienia dała mi zapowiedź ogłoszenia przez Ojca Świętego dogmatu o Jej chwalebnym Wniebowzięciu. Ponieważ sama w maju 1926 roku w żaden sposób nie mogłam wpaść na myśl, że taki fakt będzie miał miejsce, uroczyste proklamowanie tego dogmatu przez Piusa XII 1 listopada 1950 roku stało się dla mnie rękojmią, że rzeczywiście Matka Boża w Swej dobroci sama dała mi zapewnienie, że podobało się Bogu Najwyższemu udzielić mi łask nadzwyczajnych.

Moment jest ważny. Uderzyła godzina wielkiej duchowej mobilizacji, jedna z tych godzin, których nie wolno przespać ani zmarnować. Ingerencja nadprzyrodzonego czynnika jest w takich chwilach zawsze większa niż kiedykolwiek. Duch Boży tchnie, kędy chce. Nie jestem godna charyzmatów, którymi zostałam obdarzona. Pan Zastępów rzekł mi wszakże w czasie pierwszego widzenia Trójcy Przenajświętszej, jakim mnie obdarował: „Nie badaj, dlaczego spotyka cię ten wyjątek. Czynię tak, bo mi się tak podoba”.

Choć dziwne mi się wydaje, że mam służyć Bogu za posła w tak doniosłych dla ludzkości sprawach, powierzam orzeczeniu Kościoła treść udzielonych mi objawień.

Podobało się Panu Jezusowi objawić mi, że mam być ostatnia z szeregu posłanek Jego Najświętszego Serca, kończy się bowiem czas miłosierdzia, a zbliża się godzina sądu. Podczas wojny w 1941 roku oglądałam w widzeniu Najświętsze Serce Jezusa – nie okolone cierniami i uwieńczone krzyżem Serce cierpiącego i oczekującego na skruchę grzeszników Zbawiciela, lecz gorejące promieniami znieważonej miłości Serce Króla i Sędziego.

Jesienią 1948 roku Pan Jezus powiedział mi formalnymi słowami: „Raz jeszcze tylko odezwę się do ludzi głosem Mego miłosierdzia przez ciebie. Potem już będę mówił przez ogień i pioruny”.

Cóż się stanie z ziemią sprofanowaną przez ogrom strasznych grzechów apostazji dzisiejszych czasów, jeśli nie zdołamy Najświętszego Serca naszego Boskiego Zbawiciela i Orędownika przebłagać? Ludzkość stoi przed alternatywą pokuty albo katastrofy, która może położyć kres istnieniu ziemi.

Bardzo trudno jest w tych krótkich streszczeniach oddać treść udzielonych mi widzeń i objawień. Wielkie światło duchowe, udzielone mi przez obrazy czy słowa lub przez wielkie ogólne idee, z trudem daje się z tego anielskiego języka przetłumaczyć na ubogie ludzkie wyrazy.

Spróbuję oddać zasadniczą treść wielu i w różnych czasach udzielonych mi widzeń w układzie rzeczowym, ubolewając nad swoją nieudolnością wobec tak bardzo trudnego zadania.