Przebłysk światła - Małgorzata Polit - ebook

Przebłysk światła ebook

Małgorzata Polit

0,0

Opis

Jeśli szukasz odrobiny światła to jest to książka dla Ciebie! Znajdziesz w niej słowa złożone w wiersze, myśli, które często przychodzą późnym wieczorem i pchają się na kartkę papieru. Słowa o Bogu, miłości i zmaganiach z życiem. Napisane z serca i kierowane do serc, które chcą słuchać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 51

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Małgorzata Polit

Przebłysk światła

© Małgorzata Polit, 2017

Jeśli szukasz odrobiny światła to jest to książka dla Ciebie! Znajdziesz w niej słowa złożone w wiersze, myśli, które często przychodzą późnym wieczorem i pchają się na kartkę papieru. Słowa o Bogu, miłości i zmaganiach z życiem. Napisane z serca i kierowane do serc, które chcą słuchać.

ISBN 978-83-8104-841-5

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Schowane w wierszu

Bezradny Chrystus

     Wszechmogący Chrystus uwięziony w drewnianej ramie. Zapisany na płótnie, celnie spryskany farbą. Omodlony, odymiony kadzidłem. Wyklęczane minuty, godziny, dni… przed Wszechmogącym Chrystusem nieporęcznie wmalowanym w drewno.Nieporuszony, milczący.Wmalowany w wystrój kościoła. Tak bezradny w skrzypiącej ramie, na ścianie…Któż uwierzy w Chrystusa uwięzionego w bezruchu,w bezczynnym trwaniu,w cichym płótnie, w skrzypiącej ramie?Prawdziwy Chrystus umiera i zwycięża w małym, białym opłatku,na białym obrusie, na ołtarzu,przy blasku świec,umiera i zwycięża Chrystus — dla ciebie,który klęczysz tam przed Nim tak bezradnym w skrzypiącej ramie, na ścianie…

Tylko zaufać

     Co robić…Jak oddychać…Jak czuć…Jak być?Zaufać do końca.Pozwolić sobie na oddanie steru.Dać się ponieść przez idealną Miłość. Budzić się i zasypiać ze świadomością, że… Nie wiadomo co robić… Nie wiadomo jak oddychać… Nie wiadomo jak czuć… Nie wiadomo jak być…A jednak wciąż wiedzieć, że On wie to wszystko,że pomoże nam działać,nauczy oddychać. Będzie czuł razem z nami. Będzie razem z nami. Przestajemy wtedy być sami. On jest w nas. Wtedy świat się zmienia. Nabiera ostrych barw. Obnaża drugiego człowieka i staje się on nam bliższy nawet jeśli go nie znamy. Rozumiemy go. Świat się zmienia.Przestajemy istnieć dla tego świata. To krótkie momenty gdy Bóg łapie nas za rękę i na chwilę przestajemy istnieć. Na moment… i świat zmienia się na zawsze.Cierpisz i chce ci się wyć, krzyczeć, odejść…Ale nie robisz tego, bo świat zmienił się dla ciebie.I zaczynasz cierpieć razem z NimTylko zaufać…

Po prostu Kochaj bardziej

     Uśmiechaj się częściejzwłaszcza wtedy gdy znika słońce.

     Kochaj bardziej też wtedy gdy znów padasz na kolana. Uwierz mocniej,nawet jeśli zdaje ci się, że Bóg o tobie zapomniał.

     Śmiej się szczerze,też wtedy gdy nie kwitną już kwiaty. Codziennie czuwaj,by Pan zastał cię na modlitwie.Mów „kocham cię” codziennie,tak jakby jutro był koniec świata.

     Pamiętaj o ludziach,dla których jesteś ważny.

     Żyj tak, aby z nadzieją oczekiwać

     kolejnego wschodu słońca.

Dom

     Tęsknimy za Domem, za Tatą, który w progu czeka z otwartymi ramionami. Tęsknimy za anielskim śpiewemza spojrzeniem Bogu w oczy. Słyszymy głos przyzywający nas do Domu. A droga jest tak długa.Za wiele na niej zakrętówi przeszkód trudnych do przejścia. Tak bardzo tęsknimy za Domemi czasem tylko o nim potrafimy myśleć. Za dużo w nas codzienności, szarej rutyny bez granic. I często stoimy za szybą, skąpaniw szarości wieczora. W szamotaninie i gniewie,bo za dużo w nas codzienności…Trzeba wyjść poza nią,stłuc szybę, odetchnąć głębiej niż zwykle.Inaczej spojrzeć na drogę, głębiej poczuć bliskość Domu. Tak bardzo pochłania nas tęsknota,a boimy się zrywać z codziennością. Pożyć bardziej dla Boga, niż dla siebie. Odetchnąć głębiej niż zwykle. Jesteśmy w drodze do Domui wciąż tak często idziemy za szybą.Jak w duchowej śpiączce, bowtedy serce mniej boliSłyszymy głos przyzywający nas do Domu…

Zdrowaś Maryjo

     Zbyt dużo w nas rozsypanych koralikówdrobno pociętych sznurków.

     Chcielibyśmy poskładać różaniec, lecz za mocno trzęsą się nam ręce.

     Boimy się wiązania węzłów,odpowiadania na zaproszenie.

     Z tak wielkim trudem mówimy „ufam Ci Panie”.

     Przestaliśmy patrzeć na krzyż.Wzrok ucieka nam w przestrzeń.Słuchamy wciąż tych samych słów krytyki, obelg i dyskusji o niczym.

     Zapomnieliśmy o krzyżu, to tam dla ciebie umiera Chrystus. Zapomnieliśmy o pustym grobie.

     O słowach „Pokój Wam”. Zbyt dużo w nas rozsypanych koralików i zagubionych krzyży.

     Mów „ufam Ci Panie” pozwól sobie spojrzeć na krzyż.Zacznij zaciskać węzły i łatać serce.

     Pozbieraj w końcu rozsypane koralikiZdrowaś Maryjo…

Bałwanek

     Wysłałeś już kartkę na świętaZ bałwankiem w czarnym cylindrze. Uśmiechał się spod marchewkowego nosaWysłałeś już kartkę na święta.

     Z najlepszymi życzeniami.Pokoju i szczęścia.Wysłałeś już kartkę na święta.

     I wciąż czekasz na Boga.

     Pośród czekoladowych Mikołajów,

     pośród świątecznego zgiełku w wielkiej galerii handlowej.

     Przechadzasz się wśród lampekrozwieszonych na miejskich ulicach.

     I wciąż czekasz na Boga.

     Wymiotłeś już swoją świątynię,wyrzuciłeś połamane stoły,nie ma tam już wystraszonych zwierząt.

     Stoisz w swej czystej, przyozdobionej świątyni.Stoisz sam.I wciąż czekasz na Boga.

     Wysłałeś już kartkę na święta.Ulepiłaś pierogi, umyłeś okna.Ubrałaś choinkę…Zapomniałaś tylko o jednym.Bóg nie dostał zaproszenia.Nie zawołałeś: przyjdź Panie!Czekasz na Bogaw wymiecionej świątyni…Ale czy pragniesz by przyszedł?

     Tak na zawsze. Tak naprawdę.Do końca.

     Aby przyszedł do ciebie.

Mój Jezu

     Mój Jezu czy narodzisz się w te święta

     w sercach znękanych, w tych samotnych w swoich za ciasnych mieszkaniach,w tych chorych i nieszczęśliwych,w tych które straciły nadzieję.

     Czy przyjdziesz dla ludzi zgubionych wśród burzy,zajętych wyjmowaniem piasku z oczu.

     Czy pojawisz się dla tych niegotowych na Twe przyjście,tych smutnych, bez nadziei.

     Dla pasterzy, którzy przysnęli w górach i nie spotkali aniołów, dla mędrców którzy zostali przy swych lunetach,którzy nie podążyli za gwiazdą.

     Dla Heroda zajętego sobą.

     Mój Jezu czy znajdziesz miejsce w sercach wątpiących,czy może znów zamieszkasz w stajni wśród siana?Przyjdź Jezu do tych skłóconych, pochłoniętychwalką o swoje racje.

     Przyjdź Jezu do tych najmniejszych,którzy nie mogą się bronić,tych, którzy mają się urodzić, leczktoś uznał, że nie ma dla nich miejsca.

     Przyjdź Jezu do matek, które straciłynadzieję, którym wydaje się, że nie umiejąkochać.

     Przyjdź Jezu do matek walczącycho swoje prawa.

     Przyjdź Jezu raz jeszcze bezbronny i drżący,przyjdź raz jeszcze by zamieszkać w ludzkichsercach. Zapukaj z propozycją miłości

     Przyjdź Jezu i odnów nas raz jeszcze.

Bez przyzwyczajenia

     Czekaj na Pana aż przyjdzieZ dziecięcą niecierpliwością.

     Wyczekuj z nosem wlepionym w szybę okna.