Praca z palantami.Toksyczni współpracownicy i co z nimi zrobić - West	 Tessa - ebook + audiobook

Praca z palantami.Toksyczni współpracownicy i co z nimi zrobić ebook i audiobook

West Tessa

3,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Nie musisz godzić się na toksycznych współpracowników!

Jeśli kiedykolwiek:

- unikałeś w pracy jakiegoś uciążliwego współpracownika,

- wpisywałaś w wyszukiwarkę hasło: „fatalny szef – jak z nim pracować”,

- ktoś doprowadził cię w pracy do łez/wściekłości/rozpaczy,

- każde z powyższych zdań jest prawdziwe,

… TA KSIĄŻKA JEST DLA CIEBIE!

 

W swojej książce psycholog społeczna Tessa West identyfikuje siedem typów palantów, których najprawdopodobniej spotkasz w swoim miejscu pracy. Korzystając z wyników jej wieloletnich badań, możemy zrozumieć, z czego wynika zachowanie trudnych współpracowników i co zrobić, żeby nie zniszczyli ci kariery.

Dzięki tej książce dowiesz się między innymi, kim jest buldożer i jak powstrzymać go przed osiągnięciem zbyt dużych wpływów. Zdobędziesz także narzędzia do odzyskania kontroli nad swoją pracą i poradzenia sobie z mikromenedżerem. Nauczysz się, jak chronić swój zespół przed gapowiczami oraz jak zwrócić uwagę na złodzieja zasług, nie wychodząc na donosiciela.

 

Praca z palantami to zestaw praktycznych i przydatnych narzędzi. Kup go.

Scott Galloway, autor książek Wielka czwórka. Ukryte DNA: Amazon, Apple, Facebook i Google oraz Post Corona. Biznes w czasach pandemii

 

Zabawna i ostra. Z ciekawymi historiami i mądrymi, opartymi na wiedzy, poradami. Praca z palantami to koło ratunkowe dla wszystkich, którzy mają do czynienia z trudnymi ludźmi. Czyli naprawdę dla prawie wszystkich!

Paul Bloom, autor książki Złoty środek. O przyjemnościach cierpienia i poszukiwaniu sensu

 

Ta książka to klucz do mądrzejszej, efektywniejszej i szczęśliwszej pracy. Niezależnie od tego, z kim się pracuje.

Nir Eyal, autor książki Nierozpraszalni. Jak panować nad uwagą i decydować o swoim życiu

 

Nie znasz dnia ani godziny, kiedy jakiś palant stanie na drodze do twojego sukcesu. Dzięki tej książce będziesz w stanie się bronić. To jak ubezpieczanie kariery.

Vanessa Van Edwards, autorka książki Złam szyfr ludzkich zachowań. Zyskaj społeczne supermoce

 

Tessa West łączy łatwe porady z wciągającymi, zabawnymi, a czasem szokującymi anegdotami, które przykują Twoja uwagę.

Jonah Berger, autor książek Efekt viralowy. Jak tworzyć chwytliwe treści, które same się rozprzestrzeniają oraz Nieświadome wybory. Ukryte czynniki wpływające na nasze zachowanie

 

Tessa West zrobiła coś niesamowitego. Połączyła swoje doświadczenia jako psychologa z dekadami badań naukowych i stworzyła zabawny, śmieszny i funkcjonalny przewodnik po tym, jak dzięki nauce sprawić, by twoja praca była fajniejsza.

David McRaney, autor książki Ruletka nawyków. Jak przechytrzyć swój mózg?

 

Tessa West łączy łatwe porady z wciągającymi, zabawnymi, a czasem szokującymi anegdotami, które przykują Twoja uwagę.

Jonah Berger, autor książek Efekt viralowy. Jak tworzyć chwytliwe treści, które same się rozprzestrzeniają oraz Nieświadome wybory. Ukryte czynniki wpływające na nasze zachowanie

 

Tessa West zrobiła coś niesamowitego. Połączyła swoje doświadczenia jako psychologa z dekadami badań naukowych i stworzyła zabawny, śmieszny i funkcjonalny przewodnik po tym, jak dzięki nauce sprawić, by twoja praca była fajniejsza.

David McRaney, autor książki Ruletka nawyków. Jak przechytrzyć swój mózg?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 308

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 38 min

Lektor:

Oceny
3,3 (12 ocen)
1
4
4
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
amr84

Dobrze spędzony czas

Przeczytana i trochę przesłuchana. Warto. Dużo życiowych przykładów, do wykorzystania w przyszłości.
00

Popularność




Dla człon­ków mo­jej ro­dziny – Jaya, Matty'ego, Jacka, An­nie, mo­ich ro­dzi­ców i mo­jego brata Ju­stina – któ­rzy in­spi­ro­wali mnie pod­czas pi­sa­nia tej książki; a także dla mo­ich uczniów i dłu­go­let­nich współ­pra­cow­ni­ków, któ­rzy po­ka­zali mi, jak nie­sa­mo­wita może być praca, je­żeli wy­ko­nu­jesz ją z wła­ści­wymi ludźmi. Nie ma dnia, że­bym nie my­ślała o tym, jak wiel­kie mam szczę­ście, że je­stem tu, gdzie te­raz!

Wstęp

„Je­śli nie po­dwoję sprze­daży do końca mie­siąca, Sa­sha mnie za­bije. Wła­śnie wy­gło­siła przed ca­łym ze­spo­łem okropną ty­radę, w któ­rej wy­znała, jak bar­dzo ją roz­cza­ro­wuję”.

An­nie sie­działa w cza­sie happy hour sku­lona nad swoim kok­taj­lem, roz­ma­wiała z Ca­lvi­nem, swoim by­łym ko­legą z pracy, o tym, co wy­da­rzyło się w ciągu ostat­nich dwóch mie­sięcy. Krótko po tym, jak zo­stała za­trud­niona, jej szef, Da­vid, w po­śpie­chu opu­ścił no­wo­jor­ską sie­dzibę firmy i wy­je­chał do Azji, by za­jąć się tam pro­ble­mem łań­cu­cha do­staw. Nie miał wiele czasu na zna­le­zie­nie swo­jego za­stępcy, więc za ste­rami po­sa­dził Sa­shę.

Sa­sha nie miała ja­kichś szcze­gól­nych ta­len­tów, ale za to do­sko­nale spraw­dzała się w róż­nych sy­tu­acjach. Spę­dziła dzie­sięć lat w fir­mie w No­wym Jorku i miała bo­gatą wie­dzę o jej funk­cjo­no­wa­niu. Nie­wiele osób poza nią by­łoby w sta­nie po­wie­dzieć, kto w dziale sprze­daży wy­pad­nie naj­le­piej na ko­la­cji z klien­tem oraz jak na­pra­wić ze­psuty pro­jek­tor wi­deo.

Ale przede wszyst­kim Sa­sha miała duży spryt do pie­nię­dzy. Była praw­dzi­wym psem goń­czym, je­śli cho­dzi o szcze­góły, spę­dzała go­dziny, ślę­cząc nad ar­ku­szami bu­dże­to­wymi, aby oszczę­dzić do­lara tu, do­lara tam. Lu­dzie na­rze­kali na te jej cię­cia („Gdzie się po­dział eks­pres do kawy?”), ale Da­vid się tym nie przej­mo­wał – lu­bił oszczę­dzać. A z każ­dym ko­lej­nym mie­sią­cem jego po­bytu w Azji macki Sa­shy się­gały co­raz głę­biej – naj­pierw prze­jęła wszyst­kie mniej­sze de­cy­zje bu­dże­towe, a po­tem, kiedy za­wład­nęła ze­spo­łem sprze­daży, roz­pę­tało się pie­kło.

Spo­śród wszyst­kich sze­fów to wła­śnie Sa­sha sta­no­wiła wierne uoso­bie­nie mon­strum Fran­ken­ste­ina – po­ni­żała lu­dzi przed ze­spo­łem, sto­so­wała mi­kro­za­rzą­dza­nie i zmie­niała de­cy­zje tyle razy, że krę­ciło się od tego już w gło­wie. Na spo­tka­niach była tak nie­prze­wi­dy­walna, że nikt już nie wie­dział, na czym stoi, w jed­nej chwili same uśmie­chy i kom­ple­menty, w dru­giej – tor­tury upo­ko­rze­nia. Uży­wała też za dużo per­fum, An­nie od­czu­wała lek­kie bóle głowy za każ­dym ra­zem, gdy spę­dzała z nią w jed­nym po­koju dłu­żej niż dzie­sięć mi­nut.

Na po­czątku, gdy Da­vid jesz­cze nad­zo­ro­wał Sa­shę, była uro­cza, nie­mal słu­żal­cza. Wy­sy­łała An­nie e-ma­ile, w któ­rych pi­sała: „Je­stem na­prawdę za­szczy­cona, że mogę z tobą pra­co­wać. Mam na­dzieję, że część two­jego czaru udzieli się i mnie. Może zor­ga­ni­zu­jemy ja­kieś co­ty­go­dniowe se­sje tre­nin­gowe?”. E-ma­ile urwały się w mo­men­cie, gdy Da­vid prze­stał się do­ma­gać, żeby wy­sy­łała mu całą ko­re­spon­den­cję do wia­do­mo­ści.

A kiedy Da­vid już się cał­ko­wi­cie wy­mel­do­wał, ujaw­niła się praw­dziwa, prze­ra­ża­jąca na­tura Sa­shy.

Jak wielu pa­lan­tów w pracy Sa­sha za­częła od drob­nych, pu­blicz­nych ak­tów kry­tyki, które miały za­szko­dzić opi­nii An­nie. Co ty­dzień An­nie spo­ty­kała się ze swoim ze­spo­łem od sprze­daży. Mniej wię­cej po mie­siącu pracy za­uwa­żyła, że Sa­sha wśli­zguje się do sali na pięć mi­nut przed koń­cem ze­bra­nia.

„Cześć, An­nie! Nie masz nic prze­ciwko, że­bym po­ga­dała z twoim ze­spo­łem przez chwilę?” – py­tała nie­śmiało.

Gdy An­nie nie sły­szała, Sa­sha kwe­stio­no­wała jej de­cy­zje („Je­steś pe­wien, że to do­bry po­mysł?”) i pod­ko­py­wała jej au­to­ry­tet przed jej bez­po­śred­nimi pod­wład­nymi („Znam tego klienta do­brze – znacz­nie le­piej niż An­nie. On ni­gdy na to nie pój­dzie”). Po­tem roz­sie­wała dziwne i nie­praw­dziwe plotki na jej te­mat, pró­bu­jąc w ten spo­sób, zda­niem An­nie, zbu­do­wać swoje wła­sne re­la­cje z jej ze­spo­łem.

Mi­kro­za­rzą­dza­nie za­częło się od nie­wiel­kich, ar­bi­tral­nych zmian w bu­dże­tach An­nie. Diety na wy­ży­wie­nie w wy­so­ko­ści 45 do­la­rów na dzień zo­stały zmniej­szone do 40 do­la­rów tylko po to, by przy­po­mnieć An­nie, kto tu­taj na­prawdę rzą­dzi. Cza­sami Sa­sha zwięk­szała też bu­dżet – kiedy nie miało to żad­nego sensu.

Z bie­giem czasu na­stroje Sa­shy sta­wały się co­raz bar­dziej zmienne, po­tra­fiła prze­cho­dzić od sta­nów za­zdro­ści do by­cia pro­tek­cjo­nalną, na­wet w ciągu jed­nej go­dziny. Kiedy An­nie pró­bo­wała po­dej­mo­wać sa­mo­dzielne de­cy­zje, Sa­sha za­pew­niała ją: „Da­vid chce, bym nad­zo­ro­wała wszystko i wszyst­kich”. Małe zmiany w bu­dże­tach prze­ro­dziły się w wiel­kie prze­glądy. An­nie nie mo­gła zre­ali­zo­wać żad­nej umowy sprze­daży bez udziału Sa­shy.

Po­tem Sa­sha za­dała osta­teczny cios.

Ciężko prze­ży­wała plotki na swój te­mat i stop­niowo po­pa­dała w pa­ra­noję. Ni­czym dyk­ta­tor, który traci kon­trolę nad swym lu­dem, za­częła ści­nać głowy na lewo i prawo. Cza­sami ka­zała przy­cho­dzić pra­cow­ni­kom do jej biura ca­łymi gru­pami i zwal­niała wszyst­kich na­raz – tak było szyb­ciej. An­nie za­pew­niła osoby ze swo­jego ze­społu, że uda jej się je ochro­nić, ale nie była tego wcale taka pewna. At­mos­fera była tak na­pięta, że utrud­niała im roz­wój. Prze­stali świę­to­wać suk­cesy. Nie ja­dali już wspól­nie lun­chu. Każdy był szczę­śliwy, że prze­żył ko­lejny dzień.

Więk­szość osób, w tym Ca­lvin, ucie­kło z po­kładu, gdy tylko at­mos­fera w fir­mie za­częła się psuć. Lu­dzie nie mieli za­miaru sie­dzieć i pa­trzeć, jak ich miej­sce pracy za­mie­nia się w pie­kło. An­nie jed­nak zo­stała i sta­rała się za­cho­wać po­zy­tywne na­sta­wie­nie. Ale z każ­dym dniem było jej co­raz trud­niej.

W tym okre­sie An­nie kil­ka­krot­nie pró­bo­wała skon­tak­to­wać się z Da­vi­dem. W Azji sprawy nie ukła­dały się do­brze, a na więk­szość swo­ich e-ma­ili otrzy­my­wała au­to­ma­tyczne od­po­wie­dzi. W końcu udało jej się na­wią­zać z nim roz­mowę wi­deo o dru­giej nad ra­nem. Ale za­nim za­częła mó­wić: „Sa­sha wpro­wa­dza ter­ror, ona nisz­czy tę firmę”, już wie­działa, że to nie za­działa. Da­vid wy­glą­dał na wy­koń­czo­nego – jak ktoś kom­plet­nie za­gu­biony, kto prze­szedł tę samą drogę wiele razy, ale wciąż nie do­tarł do celu.

„Po­słu­chaj. Wiem, że Sa­sha po­trafi być twarda, ale ona na­prawdę dużo robi. Je­dyne, co mogę, to zmniej­szyć ilość czasu, jaki mu­sisz z nią spę­dzać” – po­wie­dział An­nie. Za­koń­czył roz­mowę kil­koma sło­wami za­chęty i bła­gał ją, aby „po pro­stu wy­trzy­mała, do­póki ten pro­blem z do­sta­wami nie zo­sta­nie roz­wią­zany”.

Praw­do­po­dob­nie my­ślisz w tym mo­men­cie: „Co jest z tobą nie tak, An­nie? Dla­czego, do dia­bła, nie zo­sta­wisz tego wszyst­kiego?”. Z per­spek­tywy czasu wy­daje się oczy­wi­ste, że An­nie po­winna była odejść, gdy tylko Da­vid prze­ka­zał wo­dze Sa­shy, tak jak zro­bił to Ca­lvin. Ale An­nie nie wy­obra­żała so­bie re­zy­gna­cji z wy­ma­rzo­nej pracy. Na­wet w naj­gor­szych chwi­lach Da­vid wciąż ją ma­mił: „Pa­mię­taj, Sa­sha to roz­wią­za­nie tym­cza­sowe”. Wy­par­cie może pro­wa­dzić do po­dej­mo­wa­nia w ży­ciu naj­róż­niej­szych złych de­cy­zji, w tym za­wo­do­wych. Poza tym, po­dob­nie jak więk­szość z nas, An­nie nie chciała cze­goś na chwilę, lecz na stałe, chciała zna­leźć w fir­mie swoje miej­sce. A w trak­cie roz­mowy o pracę za­pew­niono ją, że je tu­taj znaj­dzie. „Chcemy w cie­bie in­we­sto­wać, a nie wy­szko­lić i stra­cić”. Sły­sze­li­ście to już kie­dyś?

An­nie w to uwie­rzyła. Bo dla­czego nie? Ale te­raz po­ja­wiły u niej do­le­gli­wo­ści bar­dziej ty­powe dla osób po osiem­dzie­siątce niż dla trzy­dzie­sto­lat­ków. W ze­szłym roku sko­czyło jej ci­śnie­nie, liczba go­dzin snu spa­dła z ośmiu do pię­ciu na dobę, a jej zdrową zie­loną dietę za­stą­piły hot dogi i piwo. Wy­pa­dały jej włosy. Miała dziwne drga­nia po­wiek. Gdy tylko się po­ło­żyła, od­czu­wała mro­wie­nie rąk i nóg. Praw­do­po­dob­nie też miała pro­blem z pi­ciem, ale nie chciała się przed sobą do tego przy­znać.

Gdy bar­man się zbli­żył, An­nie spoj­rzała na swój wi­śniowy li­kier. Mroczny, za­tę­chły, tani bar był je­dyną lo­kalną knajpą w pro­mie­niu pię­ciu prze­cznic, gdzie spo­ty­kali się wszy­scy ciężko do­świad­czeni pra­cow­nicy, zbyt przy­gnę­bieni na ja­ką­kol­wiek po­ga­wędkę. Te­raz i ona do nich do­łą­czyła.

„An­nie, po­zwól, że będę szczery – po­wie­dział Ca­lvin. Wy­glą­dasz bar­dziej na straż­nika wię­zien­nego, który prze­rwał bójkę pod ko­niec swo­jej zmiany, niż na wi­ce­pre­zesa do spraw sprze­daży luk­su­so­wej marki odzieży re­kre­acyj­nej. Wi­dzę, do czego to pro­wa­dzi i nie jest to do­bre”.

Mi­nęło sześć mie­sięcy od ostat­nich do­świad­czeń Ca­lvina z Sa­shą, wy­glą­dał świeżo i był zdrów jak ryba – nie pa­so­wał do tego miej­sca. Pra­co­wał te­raz dla kon­ku­renta i spę­dzał po­po­łu­dnia, po­pi­ja­jąc latte i dzie­ląc się ze swoim sze­fem po­ra­dami na te­mat jogi. Miał tę spe­cy­ficzną aurę wyż­szo­ści, która przy­po­mi­nała An­nie czasy stu­diów – tych, któ­rzy po­zda­wali eg­za­miny w ze­ro­wym ter­mi­nie i po­tem grali w siat­kówkę przed bi­blio­teką, drwiąc z za­mknię­tych w niej stu­den­tów. „Nie chciał­bym być na twoim miej­scu” – mó­wiły ich małe py­szał­ko­wate buźki.

Ale Ca­lvin miał ra­cję.

„Czy ty nic nie ro­zu­miesz? – po­wie­dział. – Mo­gła­byś przy­ło­żyć pi­sto­let do głowy Da­vida, a on i tak nie byłby w sta­nie po­wie­dzieć ci, kto tu pra­cuje i ile pie­nię­dzy firma za­ro­biła w ze­szłym roku. Nikt nie zna tylu szcze­gó­łów na te­mat tej firmy, co Sa­sha. Da­vid nie może jej zwol­nić, na­wet gdyby chciał; jest od niej cał­ko­wi­cie za­leżny. Sa­sha ma tu­taj zo­stać”.

Więk­szość z nas pra­co­wała kie­dyś z kimś, kto za­bu­rzał na­szą rów­no­wagę emo­cjo­nalną. Aby so­bie z tym po­ra­dzić, pró­buje się róż­nych tak­tyk: zwie­rza­nia się przy­ja­cio­łom, wy­co­fy­wa­nia się z ży­cia to­wa­rzy­skiego w miej­scu pracy, plot­ko­wa­nia o tej oso­bie w na­dziei, że szef do­wie się – za po­śred­nic­twem poczty pan­to­flo­wej – jak bar­dzo je­ste­śmy nie­szczę­śliwi.

Naj­od­waż­niejsi pró­bują bez­po­śred­niej kon­fron­ta­cji. Ale te in­te­rak­cje czę­sto koń­czą się jesz­cze więk­szym kon­flik­tem, po­nie­waż więk­szość lu­dzi nie lubi słu­chać o swo­ich wa­dach, opi­sy­wa­nych z ich od­ra­ża­ją­cymi szcze­gó­łami. Kiedy kon­fron­ta­cja koń­czy się nie­po­wo­dze­niem, zwy­kle uda­jemy się do ko­lej­nej osoby de­cy­zyj­nej i bła­gamy ją o po­moc. Ale na­wet naj­bar­dziej sym­pa­tyczni sze­fo­wie czę­sto nie są przy­go­to­wani do ra­dze­nia so­bie z pro­ble­ma­tycz­nymi oso­bami w pracy. Nie­któ­rzy – jak Da­vid – są zbyt za­leżni od pa­lanta, by sta­nąć prze­ciw niemu. Inni zga­dzają się, że pro­blem ist­nieje, ale czują się zbyt bez­radni, by coś z tym zro­bić. Jesz­cze inni tak bar­dzo pra­gną unik­nąć kon­fron­ta­cji z pa­lan­tem, że na samą myśl o niej ogar­nia ich prze­ra­że­nie.

Kiedy bez­po­śred­nie in­for­ma­cje zwrotne nie przy­no­szą ocze­ki­wa­nych re­zul­ta­tów, mamy ochotę cał­ko­wi­cie się wy­co­fać z re­la­cji. Kie­dyś zmie­ni­łam swoje go­dziny pracy, aby unik­nąć dzie­le­nia ła­zienki z pew­nym pa­lan­tem. Było to nie­wy­godne i źle wpły­wało na mój sen, ale przy­naj­mniej zy­ski­wa­łam dla sie­bie około sze­ściu bez­stre­so­wych go­dzin dzien­nie.

I nie są­dzę, bym tylko ja tak ro­biła.

Na szczę­ście nie musi tak być. Nie mu­sisz już zno­sić wy­sy­sa­ją­cych z cie­bie krew pa­lan­tów i cha­osu, jaki wpro­wa­dzają w twoje ży­cie. Je­żeli zro­zu­miesz, co mo­ty­wuje ich do ro­bie­nia tego, co ro­bią, i za­sto­su­jesz stra­te­gie przed­sta­wione w tej książce, któ­rych sku­tecz­ność po­twier­dzają ba­da­nia, mo­żesz przy­go­to­wać się do ra­dze­nia so­bie z tymi, któ­rzy od­bie­rają ci siły i nisz­czą twoją rów­no­wagę emo­cjo­nalną, i – w końcu – od­zy­skasz spo­kój.

Jako psy­cho­log spo­łeczny od pra­wie dwóch de­kad ba­dam, jak lu­dzie ko­mu­ni­kują się ze sobą. Za­ob­ser­wo­wa­łam stra­te­gie, któ­rych uży­wamy, aby ne­go­cjo­wać, współ­pra­co­wać, sku­tecz­nie dys­ku­to­wać i sku­tecz­nie uni­kać sie­bie na­wza­jem. Zmie­rzy­łam stres, jaki lu­dzie od­czu­wają, gdy in­te­rak­cje źle się ukła­dają, zro­zu­mia­łam, jak stres ma­ni­fe­stuje się w ciele i jak szybko może udzie­lać się in­nym.

Wi­dzia­łam rów­nież, co się dzieje, gdy pro­blemy w re­la­cjach w pracy po­zo­stają nie­roz­wią­zane i prze­ni­kają do każ­dego aspektu na­szego ży­cia – od kon­tak­tów z na­szymi dziećmi po re­la­cje z part­ne­rami. A dzięki ko­rzy­sta­niu z nauk spo­łecz­nych je­stem w sta­nie po­móc wielu oso­bom roz­wią­zać pro­blem z pa­lan­tami w pracy, po­czy­na­jąc od świeżo za­trud­nio­nych, na ka­drze kie­row­ni­czej koń­cząc.

JAK NA­LEŻY CZY­TAĆ TĘ KSIĄŻKĘ?

Ra­dze­nie so­bie z pa­lan­tem w pracy to tro­chę jak pro­fi­lo­wa­nie se­ryj­nego mor­dercy. In­nymi słowy, naj­pierw mu­sisz wejść do jego głowy, aby do­wie­dzieć się, co go na­pę­dza. Jak wy­biera swoje ofiary? Jak się ma­skuje? Czy ma szefa, który (po­ta­jem­nie) czer­pie ko­rzy­ści z jego za­cho­wa­nia?

Aby po­móc ci w two­jej pracy pro­fi­lera, stwo­rzy­łam tak­so­no­mię pa­lan­tów w pracy.

Po­chlebcy-drę­czy­ciele

Zło­dzieje za­sług

Bul­do­żery

Ga­po­wi­cze

Mi­kro­me­ne­dże­ro­wie

Za­nie­dbu­jący sze­fo­wie

Ga­sli­gh­te­rzy

Po­chlebcy-drę­czy­ciele mają je­den cel: wspiąć się na szczyt za wszelką cenę. Aby się tam do­stać, trak­tują każ­dego, kto jest na tym sa­mym lub niż­szym po­zio­mie, jako po­ten­cjalną kon­ku­ren­cję. Do­bre ma­niery za­cho­wują dla tych, któ­rzy mają wła­dzę.

Zło­dzieje za­sług to wilki w owczej skó­rze – to nasi ko­le­dzy z ze­społu i men­to­rzy, któ­rzy dbają tylko o sie­bie. Wy­daje się, że są two­imi przy­ja­ciółmi, ale w końcu za­wiodą twoje za­ufa­nie – skradną twój po­mysł, je­żeli okaże się wy­star­cza­jąco do­bry. Po­ma­gają ci w pro­jek­cie, ale pod­wa­żają twój wkład pod­czas pre­zen­to­wa­nia sze­fowi. Po­ma­gają tylko po to, by póź­niej przy­pi­sy­wać so­bie za­sługi. Są li­de­rami, któ­rzy ofe­rują po­moc, ale po­ta­jem­nie za­zdrosz­czą ci suk­cesu. Zwy­kle są do­brzy w za­cie­ra­niu śla­dów.

Bul­do­żery to do­świad­czeni pra­cow­nicy o sze­ro­kich ko­nek­sjach, któ­rzy nie mają opo­rów przed prę­że­niem mu­sku­łów, by do­piąć swego. Po­znasz ich po dwóch cha­rak­te­ry­stycz­nych za­cho­wa­niach: przej­mują pro­ces gru­po­wego po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji i spra­wiają, że sze­fo­wie stają się bez­silni, nie mogą ich po­wstrzy­mać, bo się ich boją lub są przez nich onie­śmie­leni. Więk­szość bul­do­że­rów wie, jak omi­nąć szefa, aby uzy­skać to, czego chcą – wie­dzą, która z osób znaj­du­ją­cych się wy­żej po­trak­tuje ich po­waż­nie. Prawdę mó­wiąc, w wielu miej­scach pracy ceni się tego typu „za­cho­wa­nia przy­wód­cze” – kto naj­gło­śniej krzy­czy, naj­wię­cej do­staje. Ale ci z nas, któ­rzy ugrzęźli w pracy z bul­do­że­rem, czę­sto nie mogą ru­szyć do przodu, pro­ces de­cy­zyjny bo­wiem staje w mar­twym punk­cie, do­póki on nie po­stawi na swoim. Bul­do­żery nie idą na kom­pro­misy.

Ga­po­wi­cze są eks­per­tami od nic­nie­ro­bie­nia i otrzy­my­wa­nia za to na­gród. Czę­sto po­dej­mują prace, które mają po­zorne zna­cze­nie i wy­ma­gają nie­wiel­kiego wy­siłku. Szcze­gól­nie do­brze roz­wi­jają się w spraw­nie funk­cjo­nu­ją­cych ze­spo­łach z su­mien­nymi pra­cow­ni­kami, któ­rzy od­wa­lają za nich ro­botę, i w tych z sil­nym po­czu­ciem so­li­dar­no­ści. Więk­szość ga­po­wi­czów jest lu­biana i życz­liwa, co spra­wia, że trudno ich roz­po­znać.

Mi­kro­me­ne­dże­ro­wie to nie­cier­pliwi kie­row­nicy, któ­rzy nie sza­nują ani two­jej prze­strzeni oso­bi­stej, ani two­jego czasu. Nie­któ­rzy za­cho­wują się tak, po­nie­waż sami kie­dyś pra­co­wali na twoim sta­no­wi­sku i trudno im się prze­sta­wić, inni z po­wodu fał­szy­wego mnie­ma­nia, że im więk­sza kon­trola, tym lep­sza wy­daj­ność. Mi­kro­za­rzą­dza­nia nie da się zmie­rzyć, dla­tego sze­fo­wie lu­biący tę stra­te­gię czę­sto sto­sują pło­do­zmian w za­rzą­dza­niu. Do­póki nie wy­pad­nie twoja ko­lejka, mo­żesz za­ło­żyć, że nie otrzy­masz od nich wia­do­mo­ści przez wiele dni, a cza­sem na­wet ty­go­dni. Mi­kro­me­ne­dże­ro­wie to rów­nież za­nie­dbu­jący sze­fo­wie.

Za­nie­dbu­jący sze­fo­wie nie cier­pią, gdy nie są na bie­żąco. Ale z wielu po­wo­dów (mi­kro­za­rzą­dza­nie jest jed­nym z nich) czę­sto tak się wła­śnie dzieje. Więk­szość z nich działa na trzech eta­pach: naj­pierw przez długi okres za­nie­dbują pra­cow­ni­ków, po­tem na­ra­sta w nich nie­po­kój spo­wo­do­wany tym, że sprawy za­czy­nają się wy­my­kać im z rąk, aż nad­cho­dzi mo­ment, w któ­rym za­czy­nają osa­czać pra­cow­ni­ków nad­mierną kon­trolą, co ma za­że­gnać ich nie­po­kój. Je­śli masz za­nie­dbu­ją­cego szefa, ży­jesz w świe­cie chro­nicz­nej nie­pew­no­ści, co spra­wia, że z tymi pa­lan­tami szcze­gól­nie trudno so­bie po­ra­dzić.

Ga­sli­gh­te­rzy kła­mią i oszu­kują na wielką skalę. Naj­pierw izo­lują swoje ofiary, a po­tem po­woli kreują al­ter­na­tywną rze­czy­wi­stość, która jest zgodna z ich po­trze­bami. Jedni ro­bią to po­przez wy­wo­ły­wa­nie w ofie­rze po­czu­cia, że ich po­zy­cja w pracy jest za­gro­żona, inni bu­dują w niej prze­ko­na­nie, że jest kimś wy­jąt­ko­wym, ni­czym czło­nek taj­nego klubu. Ga­sli­gh­ting jest czę­sto środ­kiem do celu: po­zwala współ­pra­cow­ni­kom i sze­fom wy­wi­nąć się z ta­kich po­stęp­ków jak oszu­stwa i kra­dzieże.

W każ­dym roz­dziale tej książki zo­stał omó­wiony inny typ pa­lanta. Naj­pierw po­znasz ce­chy cha­rak­te­ry­styczne każ­dego z wy­mie­nio­nych po­wy­żej ty­pów, do­wiesz się, co kie­ruje ich za­cho­wa­niem i w czym się ono prze­waż­nie ob­ja­wia. W dru­giej czę­ści przed­sta­wiam stra­te­gie, wska­zówki i spo­soby po­ma­ga­jące po­ra­dzić so­bie z każ­dym z tych pa­lan­tów. Pro­po­no­wane tu­taj roz­wią­za­nia nie wy­ma­gają, byś umiał czy­tać w my­ślach. Każdy może za­sto­so­wać opi­saną przeze mnie tak­tykę, w tym rów­nież ci, któ­rzy wolą uni­kać kon­flik­tów.

Roz­działy po­my­ślane są jako od­dzielne ca­ło­ści, więc mo­żesz się­gać do opisu da­nego typu pa­lanta w za­leż­no­ści od tego, ja­kich in­for­ma­cji aku­rat po­trze­bu­jesz. Nie­kiedy jed­nak, oma­wia­jąc je­den typ pa­lanta, od­no­szę się do in­nych ty­pów, więc czy­ta­nie roz­dzia­łów w ko­lej­no­ści po­może ci do­strzec po­do­bień­stwa i róż­nice mię­dzy nimi. Zo­ba­czysz rów­nież, jak te same stra­te­gie mogą dzia­łać w przy­padku róż­nych ty­pów pa­lan­tów.

Ta książka jest po­my­ślana jako prze­wod­nik, do któ­rego mo­żesz wró­cić za każ­dym ra­zem, gdy po­jawi się w two­jej pracy nowy pro­blem z ja­kimś pa­lan­tem. Osoby, które do­piero za­czy­nają pracę, będą ina­czej ro­zu­mieć ten tekst niż ci, któ­rzy pra­cują już od lat. A gdy zdo­bę­dziesz do­świad­cze­nie i zmie­nisz pracę, za­wsze mo­żesz wró­cić do tej książki, by od­kryć in­for­ma­cje, które prze­ga­pi­łeś za pierw­szym ra­zem. Za­le­cam też, aby dwu­krot­nie roz­wią­zać znaj­du­jące się na końcu qu­izy: przed prze­czy­ta­niem książki i po za­koń­cze­niu lek­tury – być może do­strze­żesz ja­kąś zmianę w spo­so­bie, w jaki udzie­lasz od­po­wie­dzi na py­ta­nia.

CAŁA PRAWDA O PA­LAN­TACH W PRACY

W ciągu mo­jej ka­riery po­zna­łam wiele fał­szy­wych prze­ko­nań na te­mat pa­lan­tów w pracy. Oba­le­nie tych mi­tów jest pierw­szym kro­kiem do roz­wią­za­nia pro­blemu z nimi.

MIT NR 1: TYLKO NIE­DO­ŚWIAD­CZONE OSOBY ZMA­GAJĄ SIĘ Z PA­LAN­TAMI W PRACY

Przy­cho­dziło do mnie mnó­stwo osób z wie­lo­let­nim sta­żem za­wo­do­wym, za­wsty­dzo­nych, że po tak dłu­gim cza­sie na­dal nie ra­dzą so­bie z pro­ble­mami do­ty­czą­cymi ich re­la­cji w miej­scu pracy. Przy­po­mi­na­łam im wtedy, aby nie my­lili czasu spę­dzo­nego nad ja­kimś pro­ble­mem z ro­bie­niem po­stę­pów w jego roz­wią­zy­wa­niu.

Bez względu na to, jak je­steś wy­kształ­cony i jaki masz ty­tuł za­wo­dowy, mo­żesz paść ofiarą pa­lanta. Prze­by­wa­nie z ludźmi w pracy nie­ko­niecz­nie prze­kłada się na lep­sze umie­jęt­no­ści ra­dze­nia so­bie z kon­flik­tami.

Więk­szość z nas ni­gdy for­mal­nie nie uczy się tych umie­jęt­no­ści. Kursy za­rzą­dza­nia i szko­le­nia przy­wód­cze sku­piają się głów­nie na ty­pach za­cho­wań, które po­wi­nie­neś po­wie­lać (i tych, któ­rych po­wi­nie­neś uni­kać), ale rzadko kon­cen­trują się na tym, jak uży­wać swo­ich kon­tak­tów do roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów w miej­scu pracy lub jak przed­sta­wiać te pro­blemy w spo­sób, który sprawi, że osoby o wyż­szej po­zy­cji się nimi za­in­te­re­sują. Umie­jęt­no­ści te wy­ma­gają wie­dzy o tym, jak funk­cjo­nują re­la­cje w miej­scu pracy.

Ni­gdy nie jest za wcze­śnie ani za późno, aby na­uczyć się tak­tyk oma­wia­nych w tej książce.

MIT NR 2: PALANCI W PRACY TO SFRU­STRO­WANI PRA­COW­NICY PO­ZBA­WIENI UMIE­JĘT­NO­ŚCI

„Bob mnie drę­czy wy­łącz­nie dla­tego, że jest za­zdro­sny i nie zna żad­nego in­nego spo­sobu, by do­stać awans”.

Czę­sto sły­szę ta­kie ko­men­ta­rze. Ła­two jest oczer­nić pa­lan­tów w pracy – za­ło­żyć, że są to lu­dzie bez ta­lentu, któ­rzy nie mają nic lep­szego do ro­boty, niż uprzy­krzać in­nym ży­cie. Ale nie są­dzę, żeby ta­kie po­dej­ście za­pro­wa­dziło nas da­leko. W każ­dym miej­scu pracy jest przy­naj­mniej jedna osoba go­towa wy­ko­rzy­stać swoje zdol­no­ści w nik­czemny spo­sób. Sztuka po­lega na tym, aby do­wie­dzieć się, ja­kie zdol­no­ści ma ta osoba. Więk­szość pa­lan­tów to zręczni ob­ser­wa­to­rzy ota­cza­ją­cej ich rze­czy­wi­sto­ści, któ­rzy mają sze­ro­kie ko­nek­sje, a nie­do­ce­nia­nie ich do­ni­kąd cię nie za­pro­wa­dzi. Ta książka po­może ci do­wie­dzieć się, ja­kimi zdol­no­ściami są oni ob­da­rzeni, dzięki czemu na­uczysz się, jak ich prze­chy­trzyć.

MIT NR 3: MOI SZE­FO­WIE NIC NIE RO­BIĄ Z PA­LAN­TEM, PO­NIE­WAŻ NIC ICH TO NIE OB­CHO­DZI

Smut­nym fak­tem jest to, że więk­szość lu­dzi awan­suje na sta­no­wi­ska kie­row­ni­cze nie dla­tego, że wie, jak za­rzą­dzać ludźmi. Do­stają awans, po­nie­waż do­brze wy­ko­ny­wali swoją pracę. Wiele pro­ble­mów wy­ni­ka­ją­cych z uże­ra­nia się z pa­lan­tami w miej­scu pracy można przy­pi­sać sła­bemu przy­wódz­twu. Na­wet sze­fo­wie dzia­ła­jący w do­brych in­ten­cjach czę­sto nie wie­dzą, jak so­bie z nimi ra­dzić.

Cza­sami pro­blem spro­wa­dza się do czasu, za­so­bów i prio­ry­te­tów. Sze­fo­wie, któ­rzy mają za dużo na gło­wie, od­pusz­czają so­bie ko­mu­ni­ka­cję ze swo­imi pra­cow­ni­kami. Wy­cho­dzą z za­ło­że­nia, że brak wia­do­mo­ści to do­bra wia­do­mość, a roz­mowy twa­rzą w twarz są za­re­zer­wo­wane je­dy­nie na sy­tu­acje, kiedy trzeba ga­sić po­żar. Naj­mniej uwagi po­świę­cają pra­cow­ni­kom, któ­rzy są wy­dajni i mają do­bre wy­niki, oraz tym, któ­rzy na­leżą do wy­soce wy­daj­nych ze­spo­łów. Nie­które typy pa­lan­tów, jak na przy­kład ga­po­wi­cze, roz­kwi­tają, gdy mają ta­kich wła­śnie sze­fów – wie­dzą, że ich ko­le­dzy z ze­społu nie będą na nich na­rze­kać, po pro­stu nad­ro­bią to, czego oni nie zro­bili, bo są zbyt le­niwi.

Inni sze­fo­wie mi­mo­wol­nie ufają nie­któ­rym pa­lan­tom z na­dzieją, że prze­rzucą na nich ko­mu­ni­ka­cję z ze­spo­łem. Na przy­kład po­chlebcy-drę­czy­ciele to mi­strzo­wie w spra­wia­niu wra­że­nia, że są godni za­ufa­nia. Dzięki wy­ko­na­niu se­rii ma­łych ma­ni­pu­la­cji udaje im się prze­jąć rolę łącz­nika mię­dzy sze­fem a in­nymi pra­cow­ni­kami. Sze­fom ta­kim jak Sa­sha, któ­rzy po­zo­stają na po­ste­runku, pod­czas gdy praw­dzi­wego szefa nie ma w po­bliżu, może ujść na su­cho pra­wie wszystko, po­nie­waż nikt ich nie nad­zo­ruje.

Ła­two zrzu­cić winę za pro­blemy z pa­lan­tami na na­szych sze­fów. W tej książce uczę, jak prze­stać szu­kać win­nych i za­sta­no­wić się, dla­czego twój szef swoim za­cho­wa­niem po­głę­bia pro­blem. Nie­któ­rzy li­de­rzy pró­bują do­sto­so­wać się do śro­do­wi­ska, w któ­rym pa­nują za­ni­żone normy do­ty­czące za­cho­wa­nia w miej­scu pracy, albo sami mają sze­fów, któ­rzy są fa­tal­nymi men­to­rami, albo nie po­tra­fią się do­brze ko­mu­ni­ko­wać i nie wie­dzą, jak to zmie­nić. Po­mogę ci zro­zu­mieć, dla­czego twój szef za­cho­wuje się w taki, a nie inny spo­sób, i co może go po­wstrzy­my­wać przed opo­wie­dze­niem się po two­jej stro­nie.

Mam na­dzieję, że kiedy na­uczysz się stra­te­gii ra­dze­nia so­bie z trud­nymi ludźmi, za­uwa­żysz, jak po­wraca twoja pew­ność sie­bie. Więk­szość z nas po­ra­dzi so­bie z pro­ble­mami w pracy, je­śli bę­dzie umiała je prze­wi­dzieć, a na­stęp­nie bę­dzie wie­dzieć, jak po­stę­po­wać. Mo­żesz spo­dzie­wać się, że po­czu­jesz się sil­niej­szy i bar­dziej spo­kojny. Bez­pow­rot­nie miną te czasy, kiedy w pracy cho­dzi­łeś wo­kół ja­kie­goś pa­lanta na pa­lusz­kach, przy­cho­dzi­łeś do biura tylko wtedy, gdy go nie było, lub wo­la­łeś iść po scho­dach, żeby nie spo­tkać go w win­dzie.

Przez lata ba­da­łam za­gad­nie­nia zwią­zane z tym, jak lu­dzie ko­mu­ni­kują się ze sobą, i naj­waż­niej­sze, czego się do­wie­dzia­łam, to to, że ni­gdy nie roz­wią­żemy na­szych pro­ble­mów z pa­lan­tami w pracy, do­póki nie zro­zu­miemy, jak wy­ko­rzy­stać na­sze spo­łeczne re­la­cje.

In­nymi słowy, an­ti­do­tum na pa­lan­tów w pracy to przy­ja­ciele w pracy. Moim ce­lem jest, byś nie skoń­czył jak An­nie – w końcu przy­znał, że twoja praca jest tylko na chwilę, że masz tylko dwa wyj­ścia: albo z uśmie­chem to zno­sić, albo zwie­wać, gdzie pieprz ro­śnie. Chcę na­uczyć cię, jak ko­rzy­stać z po­mocy in­nych, aby uzy­skać to, na czym ci za­leży.

Bywa tak, że lu­dzie, któ­rzy mogą ci naj­bar­dziej po­móc, jesz­cze nie zo­stali przez cie­bie na­mie­rzeni – nie pra­cują bez­po­śred­nio z tobą, ale mają do­brą po­zy­cję i mogą po­móc ci do­trzeć do wpły­wo­wych osób. W rze­czy­wi­sto­ści tacy współ­pra­cow­nicy są czę­sto lep­szymi so­jusz­ni­kami niż bli­scy przy­ja­ciele. W tej książce za­le­cam, abyś roz­wi­jał roz­le­głe re­la­cje (z wie­loma róż­nymi oso­bami w two­jej za­wo­do­wej sieci spo­łecz­nej), a nie tylko głę­bo­kie (z garstką osób, z któ­rymi czu­jesz się bli­sko).

Je­śli się izo­lu­jesz od lu­dzi lub je­steś nowy w pracy i nie masz zbyt wielu zna­jo­mo­ści, na­uczę cię, jak je na­wią­zy­wać. To zdu­mie­wa­jące, ale aż 70 pro­cent osób twier­dzi, że po­sia­da­nie przy­ja­ciół w pracy jest naj­waż­niej­szym ele­men­tem szczę­śli­wego ży­cia za­wo­do­wego[1]. Kiedy jed­nak mu­simy zmie­rzyć się z pa­lan­tami, czę­sto zo­sta­jemy z tym sami.

Je­śli czu­jesz się nie­swojo, bo utoż­sa­miasz się bar­dziej z pa­lan­tem niż z ofiarą, to też do­brze. Od­kry­cie re­la­cji z na­szym we­wnętrz­nym pa­lan­tem jest jed­nym z bar­dziej nie­ocze­ki­wa­nych do­świad­czeń zwią­za­nych z czy­ta­niem tej książki. Każdy skrywa głę­boko w so­bie ja­kie­goś pa­lanta. To część ludz­kiej na­tury. Wła­ści­wie dzień, w któ­rym zde­cy­do­wa­łam się na­pi­sać tę książkę, był dniem, w któ­rym zda­łam so­bie sprawę, że sta­łam się ne­ga­tywną bo­ha­terką mo­jej wła­snej opo­wie­ści o pa­lan­tach w miej­scu pracy.

W wy­niku se­rii nie­for­tun­nych zda­rzeń wy­lą­do­wa­łam w me­trze w dro­dze na przy­ję­cie uro­dzi­nowe dla dzieci w Qu­eens w sta­nie Nowy Jork. Pi­łam ró­żowe wino z puszki, którą ku­pi­łam (wraz z trzema in­nymi) dla­tego, że mo­gła ucho­dzić za luk­su­sową wodę ga­zo­waną.

Po­przedni ty­dzień był ciężki.

Jed­nym z mo­ich za­dań była or­ga­ni­za­cja du­żej prze­pro­wadzki w biu­rze. Po raz pierw­szy od de­kad prze­strzeń w na­szym miej­scu pracy miała zo­stać od­no­wiona – nowe ko­lory i dużo świa­tła – mu­sie­li­śmy tylko się prze­nieść: przejść przez ko­ry­tarz i w górę po scho­dach.

Ra­zem z moim współ­pra­cow­ni­kiem, Jo­nem, spę­dzi­li­śmy kilka mie­sięcy na oma­wia­niu w kółko planu prze­pro­wadzki i w końcu by­li­śmy go­towi przed­sta­wić go ze­spo­łowi. Około po­łowy mo­ich współ­pra­cow­ni­ków po­ja­wiło się na spo­tka­niu oso­bi­ście, a ośmioro ko­lej­nych uczest­ni­czyło w ze­bra­niu zdal­nie, ich twa­rze były dzi­wacz­nie roz­ma­zane na ekra­nach (było to przed pan­de­mią, za­nim jesz­cze się w tym po­ła­pa­li­śmy).

Wie­dzie­li­śmy, że każdy miał ja­kieś obawy, więc przy­go­to­wa­li­śmy długą li­stę wszyst­kich za­let prze­pro­wadzki, dzięki któ­rym ży­cie na­szych współ­pra­cow­ni­ków miało się po­lep­szyć. Więk­szy me­traż. Lep­sze oświe­tle­nie. Pa­mię­tasz ten dziwny czarny pył, który co­dzienne sy­pał się z su­fitu, two­rząc gu­stowną górkę na twoim biurku? Znik­nie!

Na­sza li­sta ni­kogo nie ob­cho­dziła.

Za­miast tego więk­szość osób była wy­raź­nie zdez­o­rien­to­wana i nie wi­działa sensu sa­mej prze­pro­wadzki. Nie­któ­rzy dla­tego, że w całe przed­się­wzię­cie po­zo­stali mi­ni­mal­nie za­an­ga­żo­wani, inni dla­tego, że plany zmie­niały się tak wiele razy, że nie można było so­bie przy­po­mnieć, dla­czego wła­ści­wie nie wolno nam było ro­bić ta­kich rze­czy jak na przy­kład prze­su­wa­nie ścian. Lecz ich dez­orien­ta­cja szybko zmie­niła się w strach, a w nie­któ­rych przy­pad­kach – w gniew. „Ale po co w ogóle to ro­bimy? Ja lu­bię na­sze stare miej­sce!” – krzy­czał ktoś na mo­ni­to­rze kom­pu­tera, ma­jąc przy­pad­kowo wy­łą­czony głos.

Po­czu­łam, że ro­bię się draż­liwa i przyj­muję po­stawę obronną. Taki był plan i my go wła­śnie re­ali­zo­wa­li­śmy, nie ob­cho­dziło mnie, jak ktoś się z tym czuje. Wy­szłam ze spo­tka­nia cała w ner­wach, zła, że nie do­ce­nia się mo­jej pracy.

Po­trze­bo­wa­łam tro­chę czasu (i tych kilku pu­szek z ró­żo­wym wi­nem), by po na­my­śle stało się dla mnie ja­sne, iż w ciągu tych mie­sięcy pla­no­wa­nia i przy­go­to­wań nie­chcący sta­łam się bul­do­że­rem. Nie było moim za­mia­rem od­bie­rać lu­dziom prawa głosu ani mó­wić im, że ich uczu­cia nie mają zna­cze­nia, ale to wła­śnie ro­bi­łam.

Dą­że­nie do osią­gnię­cia celu spra­wiło, że mia­łam klapki na oczach. Nie ko­rzy­sta­łam z rad, któ­rych udzie­la­łam in­nym, i nie bra­łam pod uwagę punktu wi­dze­nia mo­ich współ­pra­cow­ni­ków – jak to jest, gdy ktoś mówi ci, że po dzie­się­ciu, a cza­sem i dwu­dzie­stu la­tach masz opu­ścić swoje miej­sce pracy.

Spra­wi­łam też, że lu­dzie za­częli od­czu­wać nie­pew­ność zwią­zaną z przy­szło­ścią – nie wie­dzieli, jak bę­dzie wy­glą­dała ich co­dzien­ność i czy nie na­tkną się w ła­zience na swo­jego wroga. U osób, które mają do czy­nie­nia z pa­lan­tami w pracy, po­czu­cie nie­pew­no­ści i braku kon­troli nad skut­kami swo­ich dzia­łań jest po­wszech­nym do­świad­cze­niem psy­cho­lo­gicz­nym.

Do­bra wia­do­mość jest taka, że pa­lanci w pracy mogą zmie­nić swoje po­stę­po­wa­nie, a ja by­łam w sta­nie na­pra­wić swoje re­la­cje za po­mocą kilku tak­tyk, które omó­wię w tej książce. Bul­do­żery tłu­mią głosy in­nych, więc da­łam lu­dziom szansę, by się mo­gli wy­po­wie­dzieć – py­ta­łam o ich punkt wi­dze­nia i pró­bo­wa­łam do­trzeć do sedna ich naj­więk­szych obaw. Stwo­rzy­li­śmy za­sady, które po­zwa­lały wszyst­kim za­bie­rać głos pod­czas po­dej­mo­wa­nia waż­nych de­cy­zji, tak aby żadna z osób (czyli ja) nie de­cy­do­wała za wszyst­kich. W ten spo­sób lu­dzie po­czuli, że są na wła­ści­wym miej­scu. Kil­ka­krot­nie gło­so­wa­li­śmy w waż­nych dla ze­społu spra­wach, żeby wszystko prze­bie­gało uczci­wie. Za­jęło to tro­chę czasu i wy­ma­gało cier­pli­wo­ści, ale w końcu prze­pro­wadzka prze­bie­gła gładko i więk­szość osób wo­lała nowe biuro.

Sie­dzia­łam w me­trze, pi­jąc ró­żowe wino i my­śląc o tym okrop­nym ze­bra­niu. Po­sta­no­wi­łam prze­stać uża­lać się nad sobą i za­cząć coś ro­bić. Zna­la­złam w to­rebce ja­kąś kartkę i za­bra­łam się do pracy. Pierw­szą tak­so­no­mię pa­lan­tów w pracy two­rzy­łam, sie­dząc obok męż­czy­zny w gar­ni­tu­rze Elvisa Pre­sleya, który słu­chał ze­społu Qu­een, i ko­biety z kur­cza­kiem na ko­la­nach.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] L. Ko­lo­wich Cox, 11 Re­asons Ha­ving Friends at Work Ma­kes You Hap­pier, „Hub­spot”, 1.02.2017, https://blog.hub­spot.com/mar­ke­ting/ work­place-friend­ships (data do­stępu: 18.02.2023).
Ty­tuł ory­gi­nałuJerks at Work. To­xic Co­wor­kers and What to Do About Them
Pro­jekt okładkiKa­ro­lina Że­la­ziń­ska
Zdję­cie na okładcenia­lowwa/Shut­ter­stock
Re­dak­tor pro­wa­dzącaDo­rota Ja­błoń­ska
Re­dak­cjaElż­bieta Ła­nik
Ko­rektaAnna Bur­ger Mal­wina Ko­złow­ska
Co­py­ri­ght © by Tessa West LLC, 2022 All Ri­ghts re­se­rved in­c­lu­ding the ri­ght of re­pro­duc­tion in whole or in part in any form. This edi­tion pu­bli­shed by agre­ement with Port­fo­lio, an im­print of Pen­guin Pu­bli­shing Group, a di­vi­sion of Pen­guin Ran­dom Ho­use LLC Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Jo­anna Ju­re­wicz, 2023 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2023
ISBN 978-83-8032-870-9
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.