Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Poezja naszych dni" to zbiór wierszy opublikowanych przez Wydawnictwo Borgis w ramach projektu, którego celem było stworzenie antologii poezji współczesnej podejmującej tematy bliskie człowiekowi XXI wieku.
W książce znalazło się 229 utworów 58 poetów – są to teksty zarówno debiutantów, jak i pisarzy mogących pochwalić się sporym dorobkiem literackim. Autorzy reprezentują różne pokolenia, wykonują różne zawody, pochodzą z różnych zakątków Polski, zatem spojrzenie każdego z nich na otaczającą nas rzeczywistość jest inne i niepowtarzalne. Różnorodna jest również tematyka wierszy – mówią one o miłości i rozmaitych jej obliczach, opiewają piękno natury, ale też pokazują kruchość naszej egzystencji. Ważne miejsce zajmują również utwory poświęcone tematyce wojennej, dotyczące przede wszystkim rozpoczętej w 2022 roku wojny na Ukrainie. Liczne konflikty zbrojne toczące się obecnie na naszej planecie pociągają za sobą wyraźny zwrot ku nieco już zapomnianej poezji wojennej. Jest on widoczny także w niniejszym tomiku.
Pomimo swej odmienności wszystkie teksty opublikowane w szóstym tomie antologii „Poezja naszych dni” składają się na portret świata, w którym żyjemy, gdzie problemy codzienności są równie ważne jak ponadczasowe uczucia i wartości.
Lista Autorów
Ryszard Bielecki, Dariusz Tomasz Bochnar, Anna D. Charęza, Anna Ciesielska, Aleksandra Marzena Czerniakowska, Dorota Czerska, Ilona Karolina Dąbrowska, DomiNike, Julia Dymek, Łukasz Galus, Alina Gierun, Julia Gotkiewicz, Klaudia Górecka, Julia Górka, Sylwia Iglewska-Noińska, Karolina Iskierka, Zofia Jabłonowska-Ratajska, Karolina Jurkiewicz, Piotr Kałążny, Klaudia Kania, Izabela Kosowska, Ewa Kowalska, Małgorzata Kramarczyk, Agata Król, Paulina Kruk, Agnieszka Krupicka, Katarzyna Krzemińska, Magdalena Krzywotulska, Maria Kujawa-Szymonowicz, Maja Kulczycka, Jacek Kursa, Grażyna Lipska-Matuszak, Elżbieta Litwin-Sondej, Remigiusz Maliszewski (Johan Swenson), M.B. Morgan, Jerzy Naszkowski, Adrian Olszewski, Beata Ostrowska, Aleksander Pilecki, Krystian Plis, Ewelina Przespolewska, Bożena Puchała-Wolak, Krzysztof Rudek, Anna Sadowska, Wiktoria Sidorowicz, Ewa Sioło, Mariola Sternahl, Jakub Sułkowski (Jacob E. Spriggs), Mariusz Surmacz, Katarzyna Tarasek, Janina Węglarz, Magdalena Wieczorczuk, Piotr Więcławski, Marcin Wiktorski, Tomasz Wojciechowski, Grzegorz Zajączkowski, Karol Zemła, Beata Zielińska
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 140
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Redaktor prowadzący
Monika Bronowicz-Hossain
Redakcja i korekta
Agata Czaplarska
Opracowanie graficzne i skład
Marzena Jeziak
Projekt okładki
Aleksandra Sobieraj
© Copyright to anthology by Borgis 2025
Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydanie I
Warszawa 2025
ISBN 978-83-68322-30-9ISBN (e-book) 978-83-68322-31-6
Wydawca
Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis
Wydrukowano w Polsce
Druk: Sowa Sp. z o.o.
Spis treści
Od Wydawcy 9
AUTORZY
Ryszard Bielecki 11
Dariusz Tomasz Bochnar 19
Anna D. Charęza 25
Anna Ciesielska 41
Aleksandra Marzena Czerniakowska 49
Dorota Czerska 59
Ilona Karolina Dąbrowska 67
DomiNike 75
Julia Dymek 83
Łukasz Galus 93
Alina Gierun 99
Julia Gotkiewicz 109
Klaudia Górecka 115
Julia Górka 123
Sylwia Iglewska-Noińska 135
Karolina Iskierka 141
Zofia Jabłonowska-Ratajska 149
Karolina Jurkiewicz 155
Piotr Kałążny 163
Klaudia Kania 171
Izabela Kosowska 177
Ewa Kowalska 187
Małgorzata Kramarczyk 193
Agata Król 199
Paulina Kruk 207
Agnieszka Krupicka 215
Katarzyna Krzemińska 223
Magdalena Krzywotulska 231
Maria Kujawa-Szymonowicz 237
Maja Kulczycka 245
Jacek Kursa 255
Grażyna Lipska-Matuszak 261
Elżbieta Litwin-Sondej 271
Remigiusz Maliszewski (Johan Swenson) 277
M.B. Morgan 283
Jerzy Naszkowski 293
Adrian Olszewski 299
Beata Ostrowska 315
Aleksander Pilecki 327
Krystian Plis 337
Ewelina Przespolewska 343
Bożena Puchała-Wolak 351
Krzysztof Rudek 357
Anna Sadowska 367
Wiktoria Sidorowicz 375
Ewa Sioło 383
Mariola Sternahl 393
Jakub Sułkowski (Jacob E. Spriggs) 403
Mariusz Surmacz 413
Katarzyna Tarasek 421
Janina Węglarz 431
Magdalena Wieczorczuk 439
Piotr Więcławski 447
Marcin Wiktorski 453
Tomasz Wojciechowski 471
Grzegorz Zajączkowski 479
Karol Zemła 493
Beata Zielińska 499
Jedyną rzeczą, która może uratować świat,jest odzyskanie świadomości o świecie.właśnie czyni poezjaAllen Ginsberg
Oddajemy w ręce czytelników książkę, która jest efektem wspólnej pracy ludzi wrażliwych na brzmienie i znaczenie słów. Dziś, kiedy naszą komunikację zdominowały krótkie, proste zdania wysyłane w mailach lub SMS-ach, poezja staje się sposobem na przywrócenie piękna dialogu z drugim człowiekiem, nawet jeśli rozmawiamy z kimś, kogo nie widzimy, kogo nie potrafimy dotknąć lub usłyszeć. Ale na tym polega wyjątkowość wierszy. Dzięki temu, że twórczość poetycka jest tak intymnym, osobistym i delikatnym sposobem wyrażania siebie, jesteśmy w stanie zaufać poetom, w których widzimy ludzi czujących i wiedzących więcej, chcących dzielić się z innymi swoimi emocjami i doświadczeniem.
Antologia „Poezja naszych dni” tom 6 to zbiór niezwykły: jego autorzy piszą bowiem o codzienności, eksplorują przestrzeń naszych wspólnych doświadczeń, w których pojawiają się najróżniejsze emocje ‒ te pozytywne, związane z nadzieją na lepszą przyszłość, ale też i takie, które odczuwamy wtedy, gdy nie wszystko układa się zgodnie z naszymi planami. Autorzy „Poezji naszych dni” dzielą się swoim życiem, budując ponadczasową przestrzeń wspólnej refleksji o świecie, przywracając tym samym poezji należyte miejsce w literackim dialogu o sprawach ważnych, bo dotyczących człowieka.
Wydawca
Ryszard Bielecki mieszka w Łomazach w powiecie bialskim. Od najmłodszych lat zainteresowany poezją i muzyką. Bywa kompozytorem, a także tekściarzem. Nieobce są mu wychowanie muzyczne, pedagogika, psychologia czy socjologia. Pracował w wielu miejscach, m.in. jako nauczyciel muzyki w szkołach podstawowych; od 1991 roku dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Łomazach.
Autor tomiku poezji „Nienajedzony światła” wydanego w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Sowello w Rzeszowie.
Wiersze:
Świadek
Akacje
Iluzja
Protest sen w okopie
Świadek
tu gdzie jestem
nie tańczę turystycznie, wiem
że spycham sytuacje w sytuacje
których stan jest często ponad wszystko
cyklicznym błędem
ścieli się na drodze wielu mnie nieporadnych
zagubionych a zarazem pewnych siebie
że to tylko ja
ten, który jeszcze śpi
tylko chwilę
zanim świt obudzi złotem
zagadkowy dla mnie czas bez skrupułów
przekazuję kolejnym przechodniom
korzystam z instytucji małego świadka koronnego
jestem nim od początku mnie, doświadczając tego, co jest
zobowiązałem się do złożenia wyczerpujących zeznań dotyczących innych
moich wcieleń i wszystkich wizji danych mi w darze
na drogę do siebie
Akacje
pamiętam te dni
mnie, małego chłopca
na placu w wirze chłopięcych zabaw
rozrzucamy liście akacjowe spadające obok nas
często w wyobraźni oglądałem to miejsce
teraz fizycznie obraz inny
a
we mnie otulonym mgłą znad pobliskich łąk
biegną myśli, posyłają słońce słów
wiem, że jestem
tu, gdzie wtedy byłem
tylko akacje
zasmucone, że nas nie ma
liści smak już nie ten i nie ma w nich wiatru
zapachu beztroski, tańczących pomysłów
pędzących na oślep, byle tylko razem być
Iluzja
kim jestem
codziennie robię to samo
idę, stoję, jadę, wracam z myślą
że jutro zrobię podobnie, przecież
jutro nie istnieje nawet wtedy
gdy Słońce mnie obudzi
nie będzie jutrem
czym jest jutro
czy tylko tym wszystkim tu, gdzie ja
we mnie
wątpliwość staje się faktem
jestem sobą
jestem świadomością
to wszystko na zewnątrz łącznie z jutrem
jest niczym
zawieszonym w próżni iluzji
czy jestem iluzją
Protest sen w okopie
uciekam
sytuacje, miejsca zabrudzone
niemożliwością, by wzajemnie pocieszyć
nadzieją jedyne moje słońca
w oczodołach
wykrzykują bezsens, a złe moralne kondycje
wchodzą w świadomość
do chwili tu, gdzie śnię
dom, rodzina
sad pełen słowików
księżyc, który co noc posyła woń
srebrzystych myśli, jestem w oknie z modlitwą
by nowe jutro było teraz
podjąłem decyzję
jadę do domu, zostawię tylko
swoje zagubione Ja na przydrożnym pniu
drogi donikąd
Dariusz Tomasz Bochnar urodzony 23 lipca 1967 roku. Mieszka w Rabce-Zdroju. Ma wykształcenie średnie, pracuje jako kierownik budowy. Jego pasjami są książki i muzyka. Jest wokalistą i tekściarzem w zespołach rockowych Driver i No Line. Mówi, że wszystko zawdzięcza najbliższym: Marcie, Pauli i Pati Bochnar. Uwielbia Boga, bardzo kocha góry, las, narty, rower i tenis. Poezja to coś, co w nim śpiewa, co jest w jego duszy od zawsze.
Wiersze:
Cisza
Miłość i ona
Moja ojczyzna
Zdybany przez Boga
Cisza
Cisza zasnuwa mój oddech
Mgłą swobody otulona
Kołaczące serce wybija
Rytm ukrytego sumienia
W niej świadectw przybywa
Przeciwko sobie samemu
We własnej głupocie topione
Wszelkich łask łaknienia
Pozbywszy się co najdroższe
I co było dla mnie życiem
Stoję nagi w swej biedzie
W samotności na świecie
Tuląc tylko do siebie
W resztkach swej godności
Wszystko, co tylko mogę
Wszystko z mej miłości
Miłość i ona
miłość to każdy jasny kąt
w którym zostawia swój cień
to uśmiech smutny lub wesoły
na dzień dobry i do widzenia
miłość to śmiałość, z jaką zagląda ci w oczy
pełna westchnień i narzekań czasem
jest ciepłym ciałem, szeptającym dotykiem
naszą cudowną każdą godziną
z każdym dniem i z każdą minutą
więcej mówić chciałbym, lecz nie wiem…
czy nie lepsza cisza… i ta przytulana chwila
Moja ojczyzna
Szmer słyszę twój, rzeko, czuję ciebie
gdy zmęczonymi stopami muskam chłodną toń
widzę wygłaskane pieszczotą kamienie
pluskające w wartkim nurcie
Szum słyszę twój, lesie, czuję ciebie
gdy cień kładziesz w letnim skwarze
i smagłe drzewa pobudzasz wietrzykiem
rozmarzasz wdzięcznie ptasim śpiewem
Ziemio droga, ty, w której kości złożyć przyjdzie
każdym swym westchnieniem kształtujesz losy ludzkie
dla mnie ty górską ścieżyną wskazujesz ojczyznę miłą
tam najbardziej jesteś kochaną, gdzie dom mój
Zdybany przez Boga
Nic piękniejszego nad nasze ruszone sumienia
Nad nie do pokonania złości, tak w porę zagaszone
Nad miłosne westchnienia, graniczące w sporze z duszą
Pożądania zakręcone z prawej próbujące w lewą dążyć stronę
…Uff…
Zdybany przez Boga na kolejnym grzechu udaję, że nic się nie stało
Szukając odpowiedniego kąta, by spojrzeć w jego oczy
Utykam tak w ogóle, a szczególnie na duszę utykam teraz
Tęsknię za prawdziwym swoim szczerym spojrzeniem… Boże
Anna D. Charęza pomimo doświadczania trudu zachowania wrażliwości w dzisiejszych czasach, jest w pełni przekonana, że warto doszukiwać się we wszystkim piękna i dobra, zarówno w sytuacjach, w otoczeniu, jak i w ludziach. To, co najważniejsze dla każdego człowieka, najczęściej jest ulotne. I to, co ulotne, warto uchwycić w słowa, aby przyjrzeć się temu bliżej, poznać to i przede wszystkim to docenić. Byłoby cudownie, gdyby każdy choć na chwilę dostrzegł to, co niezauważalne, ponieważ wówczas każdy poczułby się szczęśliwy. Tym właśnie dla Anny jest poezja.
Wiersze:
Dłoni balsam
Latać
Miłością wypowiedziane
W kartonach wspomnień
Dłoni balsam
Pielęgnuję swoje dłonie,
dbając o wszystkie szczegóły.
Pełną troską je otaczam,
znając głębię ich natury…
Emulsją, którą wchłaniają,
jest moc płynąca z dotyku,
która kryje się w bliskości
dłoni Twych rwącym strumyku…
Odżywieniem dla mych dłoni
jest, gdy okazują siłę
wobec każdej Twej potrzeby,
gdy Twe ścieżki są zawiłe.
Każdą kroplą ich olejku
jest ukierunkowanie dłoni
w Twoją stronę, gdy upadasz,
gdy pot płynie po Twej skroni.
Drogocennym ich masażem
jest, gdy trzymasz je z miłością,
wiedząc, że zaufać możesz
i oddychać z tą błogością.
Wiesz… te dłonie aksamitne,
zawsze dla Ciebie otwarte,
również potrzebują poczuć
siłę Twoich dłoni zwartą…
Poczuć Twoją nieugiętość,
to, jak w parafinie kąpiel…
…gdy obejmiesz tak me dłonie,
ukojenia wręcz dostąpię.
Gdy zasypiasz lub gdy marzysz,
gdy przymykasz swoje oczy,
masz tę pewność, że mych dłoni
opiekuńczość Cię otoczy.
Poprzez wiele dróg, zakrętów,
kierunkowały Twe myśli
zawsze w stronę słońca wschodu,
zawsze w stronę dróg pomyślnych…
To są dłonie zaufania,
co żarliwie pokochałeś.
W zamian dotyk dłoni swoich
ich wytrwałość okazałeś.
Wiesz… balsamem dla mych dłoni
jest Twa bliskość, co w pewności
o wzajemnym wsparciu mocy
wchłania się w delikatności.
Latać
Latać lekko jak ten motyl,
co z gracją unosi się.
Czy dostojnie jak ten jastrząb,
budząc respekt w roli swej…
Czy po zmroku jak ta sowa
bezszelestnie tnie powietrze.
Czy też szybko jak ta pszczoła,
pracowicie w pełnym wietrze…
Czy przyoblec mam się w pióra
kolorowe, wielobarwne,
czy jak czasem chce natura –
szare, mroczne, niezauważalne…
Czy, gdy pióra me są piękne,
nadzwyczajne, zjawiskowe,
mogę latać tam, gdzie zechcę,
w te przestrzenie tak kunsztowne…
Czy istnieje taka wzniosłość
szlachetnością malowana,
której piękno i niebiańskość
jest poprawnie postrzegana…
Że unosi się nad ziemią –
skrzydeł mocarnością wzbita,
jednocześnie zaś perfekcją
piękna własnych piór okryta…
Unoszeniem się jest wiara
wewnątrz siebie – w duszy, w sercu.
To latanie Cię wyzwoli,
wzbij swe skrzydła wprost ku słońcu.
Niezależnie od koloru
piór i skrzydeł – i rozmiaru,
możesz latać po mistrzowsku
tak odlegle, bez umiaru…
Wewnątrz i na zewnątrz siebie
możesz piękno swoje nosić,
możesz też go nie okazać
przed przestrzenią, gdy się wznosisz.
Twą kwiecistość i magiczność
zdoła tylko ten zobaczyć,
komu ukażesz swe serce –
jego dobro „piękno” znaczy.
Miłością wypowiedziane
Stąpam lekko po Twych słowach
wypowiedzianych miłością.
Nie przestawaj do mnie mówić,
gdyż wysoko mnie unoszą.
Nie chcę patrzeć w dół, w tę przestrzeń,
gdzie jej nie ma – Twej miłości.
Chcę unosić się z nią w bezkres
ponad wszystkie przeciwności…
Ponad to, co powierzchowne,
ponad to, co jest bezduszne.
I chcę poczuć ich subtelność,
czystość słów Twych poczuć muszę.
A ja w zamian w dół nie spojrzę.
Nie chcę patrzeć tak daleko,
gdzie jej nie ma – Twej miłości,
gdzie wysycha każda rzeka.
Gdy kołysze mnie ich ciepło,
czuję serce Twe rozkoszne.
Gdy kołysze mnie ich dźwięczność,
czuję serce Twe radosne.
Nie przestawaj do mnie mówić
swą miłością tak łagodną,
jak Twój dotyk, gdy mnie trzymasz
za mą dłoń w noc niepogodną.
Nie pozwolisz na upadek,
odejść też mi nie pozwolisz.
Gdyż to miłość jest wzajemna,
gdyż to miłość ze wszech woli.
Tylko taka tak unosi,
uszlachetnia czyjeś serce.
Tylko taka upamiętnia
wszystkie okazane gesty.
Stąpam lekko po Twych słowach,
gdyż subtelnie do mnie mówisz,
gdyż to miłość mnie unosi,
to, że o mnie się wciąż trudzisz.
Strzeżesz wszystkich moich kroków,
usuwasz najmniejszy kamień
i nie spuszczasz ze mnie wzroku,
gdyż mnie kochasz nieprzerwanie.
Na mej drodze tak odległej
jestem z Tobą, Ty zaś dla mnie.
Stąpam zawsze po Twych słowach
miłością wypowiedzianych…
W kartonach wspomnień
Każdy z nas na swoim strychu
skrytych uczuć i pamięci
ukrył mnogość swych kartonów,
pełnych wspomnień swoich treści.
Część jest pięknie opisana
tak barwnymi markerami,
co wskazuje na zawartość
wypełnioną wspomnieniami…
…które kochamy tak bardzo,
gdyż pięknem nas otulają.
Podnosząc kartonu wieko,
wszystkie myśli rozmiękczają…
Posegregowałeś skrzętnie
wszystkie anielskie wspomnienia,
te związane z uczuciami,
te z realizacji marzenia,
te połączone z bliskimi,
te powiązane z miłością,
te owinięte w bibuły
rodzicielstwa swego radością.
W tych kartonach tak zadbanych,
zawsze bez kurzu drobinek,
uwiłeś niesłychane wspomnienia,
gdy wygrałeś pojedynek…
…z samym sobą w trudnych kwestiach
…z życia też przeciwnościami
…pojedynek na wartości –
między swymi uczynkami.
Otaczasz czułością silną
te kartony w swym dotyku,
otwierając czyste wieko,
niecierpliwość jest w przełyku.
Jednak zawsze odwiedzając
swój strych myśli i pamięci,
stojąc już na pierwszym schodku,
nieodzownie lęk Cię nęci.
Gdy przybliżasz już swój zamiar
do drzwi na strychu otwarcia,
obawiasz się tych kartonów,
co wymagają przetarcia…
…kłębów kurzu w mrocznym kącie,
którym okryłeś wspomnienia
tak bolesne i dotkliwe,
pragnąc bardzo zapomnienia.
W pośpiechu je tam ukryłeś,
bez uważności składania,
bez opisania kolorem,
bez uczuć swych pojednania.
Zadbaj, proszę, o porządek
na swym wszystkich wspomnień stryszku.
Oczyść wszystkie swe kartony,
pragnąc czystości umysłu.
Gdyż dopiero wówczas znajdziesz
płomienność w drodze na schodach,
rozumiejąc każdy karton,
pamiętając o przeszkodach.
Nie ma takiej możliwości,
by mieć myśli ukojone,
podczas, gdy w głębinach serca
są rany niezagojone.
Kiedy pięknie poukładasz
nieoswojone wspomnienia,
pogodzeniem posegregujesz,
wyłonisz je z tego cienia,
opiszesz karton z miłością,
wyjmiesz markery swe barwne –
ofiarujesz sobie wolność,
rany swe zagoisz dawne.
Teraz, wchodząc na swój stryszek,
emocje Cię ogarniają.
Wbiegasz szybko już po schodach,
kartony Cię wyzwalają.
Anna Ciesielska urodzona w Poznaniu, początkująca poetka, która chętnie próbuje nowych rzeczy. Czerpie inspiracje zarówno z życiowych doświadczeń, jak i własnych przemyśleń czy duchowych przeżyć.
Wiersze:
Pragnienie
Na peronie obok dworca
Makijaż?
Papuga
Pragnienie
Ten trunek – jak słona woda,
Im więcej pijesz, tym większa ochota
Wypijasz, od godziny, od tygodnia, od roku,
Wciąż pragnąc go od świtu do zmroku
Choćbyś wypił siedem mórz głębokich
Czy ocean nieprzebyty,
Nie ugasisz pragnienia,
Nie zmniejszysz ochoty,
Mimo że wcale
Nie pijasz słonej wody…
Na peronie obok dworca
Dziesiątego dnia miesiąca
Na peronie obok dworca
Stała para
Chłopak trzymał tę dziewczynę
Niczym śruba trzyma szynę
Ona puścić go nie mogła
Choć pakować go pomogła
Aż do ostatniego świstu-gwizdu
Trwała z nim w tymże uścisku
Potem kolej go porwała
No a wdowa tam została…
Makijaż?
Nakładasz go codziennie pędzelkiem na twarz,
Skoro zawsze robisz to tak samo,
To czemu za każdym razem inną masz?
Papuga
Dziobem w kratkę stuka,
wołając: „Cholera! Cholera!”.
Pan to usłyszał – złość w nim zbiera
i krzyczy:
„Co to ma być – jasna cholera!”.
Podchodzi do klatki, drzwiczki otwiera,
zapytując:
„O co się tak wydziera?”.
Ta niewzruszona, drze się:
„CHOLERA!”.
On już czerwony,
„Przestań!” – ostrzega.
Ona swoje:
„CHOLERA! CHOLERA!”.
Nagle ją chwyta,
„Uspokoisz się?” – pyta.
Ptaszysko dalej:
„CHOLERA! CHOLERA!”.
Po odpowiedzi – nie ma litości
i skubie ptaka aż do nagości.
Goła papuga krzyczy:
„CHOLERA!”,
po czym umiera
z wielkiego zdziwienia,
że taki los spotkał ją
za wołanie swojego imienia.
Aleksandra Marzena Czerniakowska urodzona w 1997 roku w Wyszkowie. Uczestniczka klubu literackiego „Prozak Siedlce”. Jej opowiadanie ukazało się w antologii klubu pt. „Pierwszy rozdział”, wydanej w 2024 roku. Autorka prozy i poezji. Za największe źródło inspiracji uważa obserwację ludzi oraz natury.
Wiersze:
1/4
2/4
3/4
4/4
1/4
Ciekawe, czy rzeka czuje
różnicę między wiatrem a piaskiem
które ją głaszcze czulej?
Albo i w mule
to ryby łaskoczą
gdy błyszczą łuską
i płyną przez nią
błękitnie suną
A może to słońce
gdy spija gorące
skrawki jej ciała
migocząc, zsyła
drganie na falach
Rzeka więc czeka
chciałaby biegiem
ścigać mroki nocy
aby gwieździe zajrzeć
w spadające oczy
Kiedy wiatr ucichnie
zobaczą się znowu
gubiąc swe granice
głupną po kryjomu –
Która córą ziemi?
Która nieboskłonu?
10.05.2023
2/4
Wzrusza mnie twoja twarz
chcę ją więzić jak motyla w siatce
złote światło, którym błyskasz w słońcu
złapać jak w stopklatce
magnes –
to czerń twoich źrenic
a ja płaczę, bo przepadnę
mam cię –
jak pod paznokciem zadrę
nie umiem inaczej
chcę być twoja, tak fatalnie
jak cień ma światło lub
jak tornado żagle
Wiem, że jak już przyjdzie ranek
gdy uiści się mój strach, to
będę pianą i przepadnę
jak słomiany dach
lub jak z piasku zamek
Więc utrwalę gdy myślałam
że ja wszystko i ty wszystkim
Więc niech płonie
niech naiwnie płodzi listki
Niech je zbiorę, niech je nazwę
tym uczuciem tym najczystszym
Niech mi wzrośnie, niech mi wytrwa
niech zmieni się w przyszłość
7.04.2023
3/4
Księżyc wziął
mnie do siebie
objął promieniem
zdjął ze mnie brzemię
Byłam patrzeniem
cicho słuchałam
z blaskiem spłynęła
wiedza do ciała –
nie jestem sama
Raził mnie promień
nocy srebrzystej
wejrzał mi w ducha
uczesał myśli
Wyczyścił ciemność
z nieznanych fali
światłem nadniebnej
strażnicy granic
Ja jego uczeń
on mi kochankiem
nocą chcę klęczeć
patrząc mu w tarczę
9.05.2023
4/4
Nie chcę mieć dzieci.
Czasem tylko myślę
o mojej córce i jak
aby oswoić ją z materią
świata, zabrałabym ją
na morsowanie.
Słuchaj swojego ciała –
wyszeptałabym do niej
jak największy sekret
wielką prawdę.
Zamknęłaby oczy.
Jej ciało otworzyłoby się
przed nią szumieniem
krwi, kości kołysaniem
jak drwa w lesie
w koronie mięśni
w rozroście dźwięczy
jej serce
mówi do niej
tka swe pieśni
rytmem, uścisk
żył niebieskich.
Widzę i wiem –
słyszy je. Niech prowadzi
ją ten szept, bez obawy
żeby biec, bez przesady
o swój sens, niech za sercem
biegnąć chce.
28.03.2024
Dorota Czerska urodzona w 1968 roku. Absolwentka Technikum Rolniczego w Bierutowie oraz Uniwersytetu Wrocławskiego na Wydziale Nauk Przyrodniczych ‒ zawsze blisko natury… Od 25 lat pracuje w rodzinnej firmie w Oleśnicy. Szczęśliwa małżonka i mama dwóch wyjątkowych córek. Autorka czterech książek: „Zupełnie nieobowiązkowa lektura wierszem” (2012), „Mój osobisty koniec świata” (2013), „Historia kluczem się toczy, czyli panie Sławomirze, proszę podać klucze” (2018) i „(R)ewolucje życiowe Jadwigi L.” (2020).
Wiersze:
Człowiek
Przyjaciel
Nie mogę, Córeczko…
Walentynka dla Krakowa
Człowiek
Człowieka tworzywem są trzy stany skupienia:
– stały – naszego ciała, co nie pozostaje w zgodzie z tym,
że tacy niestali jesteśmy…
– płynny – rzeki, arterie, koryta życiodajnych strumieni,
z „w miarę” kontrolowaną domieszką zanieczyszczeń…
– gazowy wreszcie – ulotna kompozycja myśli, uczuć
i wrażeń, wirująca między dwoma pierwszymi…
Człowiek z natury i przyzwyczajenia może
najbardziej dba o stan pierwszy – cielesność,
ubiera, upiększa i eksponuje to, co namacalne.
Rzadko kto decyduje się na operację plastyczną duszy,
rekonstrukcję sumienia czy botoks
na zwiększenie obszaru świadomości…
Jacyśmy prości…
Przyjaciel
Ktoś dla nas tylko narodzony
albo szczególnie dla nas…
Zwykle wpadamy na siebie dużo, dużo wcześniej,
a potem już coraz częściej chcielibyśmy…
Dobrze jest wiedzieć, że gdzieś jest
i na nasz sygnał odpowie.
Bo przyjaciel
to przecież taki dobry człowiek!
Nie mogę, Córeczko…
Nie mogę tam pójść ZAMIAST CIEBIE,
nie uda mi się ta sztuka.
Nie mogę też znaleźć ZA CIEBIE,
lecz znajdzie wszak ten, kto czegoś szuka.
I wcale tym bardziej NIE MOGĘ
uchronić przed bólem, cierpieniem.
Lecz mogę wraz z Tobą to DZIELIĆ,
lecz zmienić się z Tobą, NIE ZMIENIĘ…
I widzem jestem w Twym życiu,
choć chciałabym CAŁKIEM INACZEJ,
lecz taka jest rola ma, Córciu,
i zwykle ze SZCZĘŚCIA ja płaczę!
Walentynka dla Krakowa
Z tej miłości do Krakowa cała mi napuchła głowa!
Łeb jak Wawel, co z wieżami na mózg ciśnie wraz z gałami!
Barbakanem w płucach gniecie,
Bracką jeździ mi po grzbiecie!
Sukiennice rozsadzają mi wnętrzności,
a Wierzynek wciąż ugniata moje kości!
W sercu Maius Collegiuma mam zaszczepkę,
a Kościuszki Kopiec garb mój – na doczepkę.
No a w uszach, jak wariacki,
ciągle brzmi hejnał Mariacki!
Wy pytacie – czy to wszystko ja ze złości?
Tak umiera się z MIŁOŚCI!