Poezja naszych dni, t. 6 - Antologia - ebook

Poezja naszych dni, t. 6 ebook

Antologia

0,0

Opis

"Poezja naszych dni" to zbiór wierszy opublikowanych przez Wydawnictwo Borgis w ramach projektu, którego celem było stworzenie antologii poezji współczesnej podejmującej tematy bliskie człowiekowi XXI wieku.
W książce znalazło się 229 utworów 58 poetów – są to teksty zarówno debiutantów, jak i pisarzy mogących pochwalić się sporym dorobkiem literackim. Autorzy reprezentują różne pokolenia, wykonują różne zawody, pochodzą z różnych zakątków Polski, zatem spojrzenie każdego z nich na otaczającą nas rzeczywistość jest inne i niepowtarzalne. Różnorodna jest również tematyka wierszy – mówią one o miłości i rozmaitych jej obliczach, opiewają piękno natury, ale też pokazują kruchość naszej egzystencji. Ważne miejsce zajmują również utwory poświęcone tematyce wojennej, dotyczące przede wszystkim rozpoczętej w 2022 roku wojny na Ukrainie. Liczne konflikty zbrojne toczące się obecnie na naszej planecie pociągają za sobą wyraźny zwrot ku nieco już zapomnianej poezji wojennej. Jest on widoczny także w niniejszym tomiku.
Pomimo swej odmienności wszystkie teksty opublikowane w szóstym tomie antologii „Poezja naszych dni” składają się na portret świata, w którym żyjemy, gdzie problemy codzienności są równie ważne jak ponadczasowe uczucia i wartości.
Lista Autorów
Ryszard Bielecki, Dariusz Tomasz Bochnar, Anna D. Charęza, Anna Ciesielska, Aleksandra Marzena Czerniakowska, Dorota Czerska, Ilona Karolina Dąbrowska, DomiNike, Julia Dymek, Łukasz Galus, Alina Gierun, Julia Gotkiewicz, Klaudia Górecka, Julia Górka, Sylwia Iglewska-Noińska, Karolina Iskierka, Zofia Jabłonowska-Ratajska, Karolina Jurkiewicz, Piotr Kałążny, Klaudia Kania, Izabela Kosowska, Ewa Kowalska, Małgorzata Kramarczyk, Agata Król, Paulina Kruk, Agnieszka Krupicka, Katarzyna Krzemińska, Magdalena Krzywotulska, Maria Kujawa-Szymonowicz, Maja Kulczycka, Jacek Kursa, Grażyna Lipska-Matuszak, Elżbieta Litwin-Sondej, Remigiusz Maliszewski (Johan Swenson), M.B. Morgan, Jerzy Naszkowski, Adrian Olszewski, Beata Ostrowska, Aleksander Pilecki, Krystian Plis, Ewelina Przespolewska, Bożena Puchała-Wolak, Krzysztof Rudek, Anna Sadowska, Wiktoria Sidorowicz, Ewa Sioło, Mariola Sternahl, Jakub Sułkowski (Jacob E. Spriggs), Mariusz Surmacz, Katarzyna Tarasek, Janina Węglarz, Magdalena Wieczorczuk, Piotr Więcławski, Marcin Wiktorski, Tomasz Wojciechowski, Grzegorz Zajączkowski, Karol Zemła, Beata Zielińska

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 140

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Redaktor prowadzący

Monika Bronowicz-Hossain

Redakcja i korekta

Agata Czaplarska

Opracowanie graficzne i skład

Marzena Jeziak

Projekt okładki

Aleksandra Sobieraj

© Copyright to anthology by Borgis 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydanie I

Warszawa 2025

ISBN 978-83-68322-30-9ISBN (e-book) 978-83-68322-31-6

Wydawca

Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis

Wydrukowano w Polsce

Druk: Sowa Sp. z o.o.

Spis treści

Od Wydawcy 9

AUTORZY

Ryszard Bielecki 11

Dariusz Tomasz Bochnar 19

Anna D. Charęza 25

Anna Ciesielska 41

Aleksandra Marzena Czerniakowska 49

Dorota Czerska 59

Ilona Karolina Dąbrowska 67

DomiNike 75

Julia Dymek 83

Łukasz Galus 93

Alina Gierun 99

Julia Gotkiewicz 109

Klaudia Górecka 115

Julia Górka 123

Sylwia Iglewska-Noińska 135

Karolina Iskierka 141

Zofia Jabłonowska-Ratajska 149

Karolina Jurkiewicz 155

Piotr Kałążny 163

Klaudia Kania 171

Izabela Kosowska 177

Ewa Kowalska 187

Małgorzata Kramarczyk 193

Agata Król 199

Paulina Kruk 207

Agnieszka Krupicka 215

Katarzyna Krzemińska 223

Magdalena Krzywotulska 231

Maria Kujawa-Szymonowicz 237

Maja Kulczycka 245

Jacek Kursa 255

Grażyna Lipska-Matuszak 261

Elżbieta Litwin-Sondej 271

Remigiusz Maliszewski (Johan Swenson) 277

M.B. Morgan 283

Jerzy Naszkowski 293

Adrian Olszewski 299

Beata Ostrowska 315

Aleksander Pilecki 327

Krystian Plis 337

Ewelina Przespolewska 343

Bożena Puchała-Wolak 351

Krzysztof Rudek 357

Anna Sadowska 367

Wiktoria Sidorowicz 375

Ewa Sioło 383

Mariola Sternahl 393

Jakub Sułkowski (Jacob E. Spriggs) 403

Mariusz Surmacz 413

Katarzyna Tarasek 421

Janina Węglarz 431

Magdalena Wieczorczuk 439

Piotr Więcławski 447

Marcin Wiktorski 453

Tomasz Wojciechowski 471

Grzegorz Zajączkowski 479

Karol Zemła 493

Beata Zielińska 499

Jedyną rzeczą, która może uratować świat,jest odzyskanie świadomości o świecie.właśnie czyni poezjaAllen Ginsberg

Oddajemy w ręce czytelników książkę, która jest efektem wspólnej pracy ludzi wrażliwych na brzmienie i znaczenie słów. Dziś, kiedy naszą komunikację zdominowały krótkie, proste zdania wysyłane w mailach lub SMS-ach, poezja staje się sposobem na przywrócenie piękna dialogu z drugim człowiekiem, nawet jeśli rozmawiamy z kimś, kogo nie widzimy, kogo nie potrafimy dotknąć lub usłyszeć. Ale na tym polega wyjątkowość wierszy. Dzięki temu, że twórczość poetycka jest tak intymnym, osobistym i delikatnym sposobem wyrażania siebie, jesteśmy w stanie zaufać poetom, w których widzimy ludzi czujących i wiedzących więcej, chcących dzielić się z innymi swoimi emocjami i doświadczeniem.

Antologia „Poezja naszych dni” tom 6 to zbiór niezwykły: jego autorzy piszą bowiem o codzienności, eksplorują przestrzeń naszych wspólnych doświadczeń, w których pojawiają się najróżniejsze emocje ‒ te pozytywne, związane z nadzieją na lepszą przyszłość, ale też i takie, które odczuwamy wtedy, gdy nie wszystko układa się zgodnie z naszymi planami. Autorzy „Poezji naszych dni” dzielą się swoim życiem, budując ponadczasową przestrzeń wspólnej refleksji o świecie, przywracając tym samym poezji należyte miejsce w literackim dialogu o sprawach ważnych, bo dotyczących człowieka.

Wydawca

Ryszard Bielecki mieszka w Łomazach w powiecie bialskim. Od najmłodszych lat zainteresowany poezją i muzyką. Bywa kompozytorem, a także tekściarzem. Nieobce są mu wychowanie muzyczne, pedagogika, psychologia czy socjologia. Pracował w wielu miejscach, m.in. jako nauczyciel muzyki w szkołach podstawowych; od 1991 roku dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Łomazach.

Autor tomiku poezji „Nienajedzony światła” wydanego w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Sowello w Rzeszowie.

Wiersze:

Świadek

Akacje

Iluzja

Protest sen w okopie

Świadek

tu gdzie jestem

nie tańczę turystycznie, wiem

że spycham sytuacje w sytuacje

których stan jest często ponad wszystko

cyklicznym błędem

ścieli się na drodze wielu mnie nieporadnych

zagubionych a zarazem pewnych siebie

że to tylko ja

ten, który jeszcze śpi

tylko chwilę

zanim świt obudzi złotem

zagadkowy dla mnie czas bez skrupułów

przekazuję kolejnym przechodniom

korzystam z instytucji małego świadka koronnego

jestem nim od początku mnie, doświadczając tego, co jest

zobowiązałem się do złożenia wyczerpujących zeznań dotyczących innych

moich wcieleń i wszystkich wizji danych mi w darze

na drogę do siebie

Akacje

pamiętam te dni

mnie, małego chłopca

na placu w wirze chłopięcych zabaw

rozrzucamy liście akacjowe spadające obok nas

często w wyobraźni oglądałem to miejsce

teraz fizycznie obraz inny

a

we mnie otulonym mgłą znad pobliskich łąk

biegną myśli, posyłają słońce słów

wiem, że jestem

tu, gdzie wtedy byłem

tylko akacje

zasmucone, że nas nie ma

liści smak już nie ten i nie ma w nich wiatru

zapachu beztroski, tańczących pomysłów

pędzących na oślep, byle tylko razem być

Iluzja

kim jestem

codziennie robię to samo

idę, stoję, jadę, wracam z myślą

że jutro zrobię podobnie, przecież

jutro nie istnieje nawet wtedy

gdy Słońce mnie obudzi

nie będzie jutrem

czym jest jutro

czy tylko tym wszystkim tu, gdzie ja

we mnie

wątpliwość staje się faktem

jestem sobą

jestem świadomością

to wszystko na zewnątrz łącznie z jutrem

jest niczym

zawieszonym w próżni iluzji

czy jestem iluzją

Protest sen w okopie

uciekam

sytuacje, miejsca zabrudzone

niemożliwością, by wzajemnie pocieszyć

nadzieją jedyne moje słońca

w oczodołach

wykrzykują bezsens, a złe moralne kondycje

wchodzą w świadomość

do chwili tu, gdzie śnię

dom, rodzina

sad pełen słowików

księżyc, który co noc posyła woń

srebrzystych myśli, jestem w oknie z modlitwą

by nowe jutro było teraz

podjąłem decyzję

jadę do domu, zostawię tylko

swoje zagubione Ja na przydrożnym pniu

drogi donikąd

Dariusz Tomasz Bochnar urodzony 23 lipca 1967 roku. Mieszka w Rabce-Zdroju. Ma wykształcenie średnie, pracuje jako kierownik budowy. Jego pasjami są książki i muzyka. Jest wokalistą i tekściarzem w zespołach rockowych Driver i No Line. Mówi, że wszystko zawdzięcza najbliższym: Marcie, Pauli i Pati Bochnar. Uwielbia Boga, bardzo kocha góry, las, narty, rower i tenis. Poezja to coś, co w nim śpiewa, co jest w jego duszy od zawsze.

Wiersze:

Cisza

Miłość i ona

Moja ojczyzna

Zdybany przez Boga

Cisza

Cisza zasnuwa mój oddech

Mgłą swobody otulona

Kołaczące serce wybija

Rytm ukrytego sumienia

W niej świadectw przybywa

Przeciwko sobie samemu

We własnej głupocie topione

Wszelkich łask łaknienia

Pozbywszy się co najdroższe

I co było dla mnie życiem

Stoję nagi w swej biedzie

W samotności na świecie

Tuląc tylko do siebie

W resztkach swej godności

Wszystko, co tylko mogę

Wszystko z mej miłości

Miłość i ona

miłość to każdy jasny kąt

w którym zostawia swój cień

to uśmiech smutny lub wesoły

na dzień dobry i do widzenia

miłość to śmiałość, z jaką zagląda ci w oczy

pełna westchnień i narzekań czasem

jest ciepłym ciałem, szeptającym dotykiem

naszą cudowną każdą godziną

z każdym dniem i z każdą minutą

więcej mówić chciałbym, lecz nie wiem…

czy nie lepsza cisza… i ta przytulana chwila

Moja ojczyzna

Szmer słyszę twój, rzeko, czuję ciebie

gdy zmęczonymi stopami muskam chłodną toń

widzę wygłaskane pieszczotą kamienie

pluskające w wartkim nurcie

Szum słyszę twój, lesie, czuję ciebie

gdy cień kładziesz w letnim skwarze

i smagłe drzewa pobudzasz wietrzykiem

rozmarzasz wdzięcznie ptasim śpiewem

Ziemio droga, ty, w której kości złożyć przyjdzie

każdym swym westchnieniem kształtujesz losy ludzkie

dla mnie ty górską ścieżyną wskazujesz ojczyznę miłą

tam najbardziej jesteś kochaną, gdzie dom mój

Zdybany przez Boga

Nic piękniejszego nad nasze ruszone sumienia

Nad nie do pokonania złości, tak w porę zagaszone

Nad miłosne westchnienia, graniczące w sporze z duszą

Pożądania zakręcone z prawej próbujące w lewą dążyć stronę

…Uff…

Zdybany przez Boga na kolejnym grzechu udaję, że nic się nie stało

Szukając odpowiedniego kąta, by spojrzeć w jego oczy

Utykam tak w ogóle, a szczególnie na duszę utykam teraz

Tęsknię za prawdziwym swoim szczerym spojrzeniem… Boże

Anna D. Charęza pomimo doświadczania trudu zachowania wrażliwości w dzisiejszych czasach, jest w pełni przekonana, że warto doszukiwać się we wszystkim piękna i dobra, zarówno w sytuacjach, w otoczeniu, jak i w ludziach. To, co najważniejsze dla każdego człowieka, najczęściej jest ulotne. I to, co ulotne, warto uchwycić w słowa, aby przyjrzeć się temu bliżej, poznać to i przede wszystkim to docenić. Byłoby cudownie, gdyby każdy choć na chwilę dostrzegł to, co niezauważalne, ponieważ wówczas każdy poczułby się szczęśliwy. Tym właśnie dla Anny jest poezja.

Wiersze:

Dłoni balsam

Latać

Miłością wypowiedziane

W kartonach wspomnień

Dłoni balsam

Pielęgnuję swoje dłonie,

dbając o wszystkie szczegóły.

Pełną troską je otaczam,

znając głębię ich natury…

Emulsją, którą wchłaniają,

jest moc płynąca z dotyku,

która kryje się w bliskości

dłoni Twych rwącym strumyku…

Odżywieniem dla mych dłoni

jest, gdy okazują siłę

wobec każdej Twej potrzeby,

gdy Twe ścieżki są zawiłe.

Każdą kroplą ich olejku

jest ukierunkowanie dłoni

w Twoją stronę, gdy upadasz,

gdy pot płynie po Twej skroni.

Drogocennym ich masażem

jest, gdy trzymasz je z miłością,

wiedząc, że zaufać możesz

i oddychać z tą błogością.

Wiesz… te dłonie aksamitne,

zawsze dla Ciebie otwarte,

również potrzebują poczuć

siłę Twoich dłoni zwartą…

Poczuć Twoją nieugiętość,

to, jak w parafinie kąpiel…

…gdy obejmiesz tak me dłonie,

ukojenia wręcz dostąpię.

Gdy zasypiasz lub gdy marzysz,

gdy przymykasz swoje oczy,

masz tę pewność, że mych dłoni

opiekuńczość Cię otoczy.

Poprzez wiele dróg, zakrętów,

kierunkowały Twe myśli

zawsze w stronę słońca wschodu,

zawsze w stronę dróg pomyślnych…

To są dłonie zaufania,

co żarliwie pokochałeś.

W zamian dotyk dłoni swoich

ich wytrwałość okazałeś.

Wiesz… balsamem dla mych dłoni

jest Twa bliskość, co w pewności

o wzajemnym wsparciu mocy

wchłania się w delikatności.

Latać

Latać lekko jak ten motyl,

co z gracją unosi się.

Czy dostojnie jak ten jastrząb,

budząc respekt w roli swej…

Czy po zmroku jak ta sowa

bezszelestnie tnie powietrze.

Czy też szybko jak ta pszczoła,

pracowicie w pełnym wietrze…

Czy przyoblec mam się w pióra

kolorowe, wielobarwne,

czy jak czasem chce natura –

szare, mroczne, niezauważalne…

Czy, gdy pióra me są piękne,

nadzwyczajne, zjawiskowe,

mogę latać tam, gdzie zechcę,

w te przestrzenie tak kunsztowne…

Czy istnieje taka wzniosłość

szlachetnością malowana,

której piękno i niebiańskość

jest poprawnie postrzegana…

Że unosi się nad ziemią –

skrzydeł mocarnością wzbita,

jednocześnie zaś perfekcją

piękna własnych piór okryta…

Unoszeniem się jest wiara

wewnątrz siebie – w duszy, w sercu.

To latanie Cię wyzwoli,

wzbij swe skrzydła wprost ku słońcu.

Niezależnie od koloru

piór i skrzydeł – i rozmiaru,

możesz latać po mistrzowsku

tak odlegle, bez umiaru…

Wewnątrz i na zewnątrz siebie

możesz piękno swoje nosić,

możesz też go nie okazać

przed przestrzenią, gdy się wznosisz.

Twą kwiecistość i magiczność

zdoła tylko ten zobaczyć,

komu ukażesz swe serce –

jego dobro „piękno” znaczy.

Miłością wypowiedziane

Stąpam lekko po Twych słowach

wypowiedzianych miłością.

Nie przestawaj do mnie mówić,

gdyż wysoko mnie unoszą.

Nie chcę patrzeć w dół, w tę przestrzeń,

gdzie jej nie ma – Twej miłości.

Chcę unosić się z nią w bezkres

ponad wszystkie przeciwności…

Ponad to, co powierzchowne,

ponad to, co jest bezduszne.

I chcę poczuć ich subtelność,

czystość słów Twych poczuć muszę.

A ja w zamian w dół nie spojrzę.

Nie chcę patrzeć tak daleko,

gdzie jej nie ma – Twej miłości,

gdzie wysycha każda rzeka.

Gdy kołysze mnie ich ciepło,

czuję serce Twe rozkoszne.

Gdy kołysze mnie ich dźwięczność,

czuję serce Twe radosne.

Nie przestawaj do mnie mówić

swą miłością tak łagodną,

jak Twój dotyk, gdy mnie trzymasz

za mą dłoń w noc niepogodną.

Nie pozwolisz na upadek,

odejść też mi nie pozwolisz.

Gdyż to miłość jest wzajemna,

gdyż to miłość ze wszech woli.

Tylko taka tak unosi,

uszlachetnia czyjeś serce.

Tylko taka upamiętnia

wszystkie okazane gesty.

Stąpam lekko po Twych słowach,

gdyż subtelnie do mnie mówisz,

gdyż to miłość mnie unosi,

to, że o mnie się wciąż trudzisz.

Strzeżesz wszystkich moich kroków,

usuwasz najmniejszy kamień

i nie spuszczasz ze mnie wzroku,

gdyż mnie kochasz nieprzerwanie.

Na mej drodze tak odległej

jestem z Tobą, Ty zaś dla mnie.

Stąpam zawsze po Twych słowach

miłością wypowiedzianych…

W kartonach wspomnień

Każdy z nas na swoim strychu

skrytych uczuć i pamięci

ukrył mnogość swych kartonów,

pełnych wspomnień swoich treści.

Część jest pięknie opisana

tak barwnymi markerami,

co wskazuje na zawartość

wypełnioną wspomnieniami…

…które kochamy tak bardzo,

gdyż pięknem nas otulają.

Podnosząc kartonu wieko,

wszystkie myśli rozmiękczają…

Posegregowałeś skrzętnie

wszystkie anielskie wspomnienia,

te związane z uczuciami,

te z realizacji marzenia,

te połączone z bliskimi,

te powiązane z miłością,

te owinięte w bibuły

rodzicielstwa swego radością.

W tych kartonach tak zadbanych,

zawsze bez kurzu drobinek,

uwiłeś niesłychane wspomnienia,

gdy wygrałeś pojedynek…

…z samym sobą w trudnych kwestiach

…z życia też przeciwnościami

…pojedynek na wartości –

między swymi uczynkami.

Otaczasz czułością silną

te kartony w swym dotyku,

otwierając czyste wieko,

niecierpliwość jest w przełyku.

Jednak zawsze odwiedzając

swój strych myśli i pamięci,

stojąc już na pierwszym schodku,

nieodzownie lęk Cię nęci.

Gdy przybliżasz już swój zamiar

do drzwi na strychu otwarcia,

obawiasz się tych kartonów,

co wymagają przetarcia…

…kłębów kurzu w mrocznym kącie,

którym okryłeś wspomnienia

tak bolesne i dotkliwe,

pragnąc bardzo zapomnienia.

W pośpiechu je tam ukryłeś,

bez uważności składania,

bez opisania kolorem,

bez uczuć swych pojednania.

Zadbaj, proszę, o porządek

na swym wszystkich wspomnień stryszku.

Oczyść wszystkie swe kartony,

pragnąc czystości umysłu.

Gdyż dopiero wówczas znajdziesz

płomienność w drodze na schodach,

rozumiejąc każdy karton,

pamiętając o przeszkodach.

Nie ma takiej możliwości,

by mieć myśli ukojone,

podczas, gdy w głębinach serca

są rany niezagojone.

Kiedy pięknie poukładasz

nieoswojone wspomnienia,

pogodzeniem posegregujesz,

wyłonisz je z tego cienia,

opiszesz karton z miłością,

wyjmiesz markery swe barwne –

ofiarujesz sobie wolność,

rany swe zagoisz dawne.

Teraz, wchodząc na swój stryszek,

emocje Cię ogarniają.

Wbiegasz szybko już po schodach,

kartony Cię wyzwalają.

Anna Ciesielska urodzona w Poznaniu, początkująca poetka, która chętnie próbuje nowych rzeczy. Czerpie inspiracje zarówno z życiowych doświadczeń, jak i własnych przemyśleń czy duchowych przeżyć.

Wiersze:

Pragnienie

Na peronie obok dworca

Makijaż?

Papuga

Pragnienie

Ten trunek – jak słona woda,

Im więcej pijesz, tym większa ochota

Wypijasz, od godziny, od tygodnia, od roku,

Wciąż pragnąc go od świtu do zmroku

Choćbyś wypił siedem mórz głębokich

Czy ocean nieprzebyty,

Nie ugasisz pragnienia,

Nie zmniejszysz ochoty,

Mimo że wcale

Nie pijasz słonej wody…

Na peronie obok dworca

Dziesiątego dnia miesiąca

Na peronie obok dworca

Stała para

Chłopak trzymał tę dziewczynę

Niczym śruba trzyma szynę

Ona puścić go nie mogła

Choć pakować go pomogła

Aż do ostatniego świstu-gwizdu

Trwała z nim w tymże uścisku

Potem kolej go porwała

No a wdowa tam została…

Makijaż?

Nakładasz go codziennie pędzelkiem na twarz,

Skoro zawsze robisz to tak samo,

To czemu za każdym razem inną masz?

Papuga

Dziobem w kratkę stuka,

wołając: „Cholera! Cholera!”.

Pan to usłyszał – złość w nim zbiera

i krzyczy:

„Co to ma być – jasna cholera!”.

Podchodzi do klatki, drzwiczki otwiera,

zapytując:

„O co się tak wydziera?”.

Ta niewzruszona, drze się:

„CHOLERA!”.

On już czerwony,

„Przestań!” – ostrzega.

Ona swoje:

„CHOLERA! CHOLERA!”.

Nagle ją chwyta,

„Uspokoisz się?” – pyta.

Ptaszysko dalej:

„CHOLERA! CHOLERA!”.

Po odpowiedzi – nie ma litości

i skubie ptaka aż do nagości.

Goła papuga krzyczy:

„CHOLERA!”,

po czym umiera

z wielkiego zdziwienia,

że taki los spotkał ją

za wołanie swojego imienia.

Aleksandra Marzena Czerniakowska urodzona w 1997 roku w Wyszkowie. Uczestniczka klubu literackiego „Prozak Siedlce”. Jej opowiadanie ukazało się w antologii klubu pt. „Pierwszy rozdział”, wydanej w 2024 roku. Autorka prozy i poezji. Za największe źródło inspiracji uważa obserwację ludzi oraz natury.

Wiersze:

1/4

2/4

3/4

4/4

1/4

Ciekawe, czy rzeka czuje

różnicę między wiatrem a piaskiem

które ją głaszcze czulej?

Albo i w mule

to ryby łaskoczą

gdy błyszczą łuską

i płyną przez nią

błękitnie suną

A może to słońce

gdy spija gorące

skrawki jej ciała

migocząc, zsyła

drganie na falach

Rzeka więc czeka

chciałaby biegiem

ścigać mroki nocy

aby gwieździe zajrzeć

w spadające oczy

Kiedy wiatr ucichnie

zobaczą się znowu

gubiąc swe granice

głupną po kryjomu –

Która córą ziemi?

Która nieboskłonu?

10.05.2023

2/4

Wzrusza mnie twoja twarz

chcę ją więzić jak motyla w siatce

złote światło, którym błyskasz w słońcu

złapać jak w stopklatce

magnes –

to czerń twoich źrenic

a ja płaczę, bo przepadnę

mam cię –

jak pod paznokciem zadrę

nie umiem inaczej

chcę być twoja, tak fatalnie

jak cień ma światło lub

jak tornado żagle

Wiem, że jak już przyjdzie ranek

gdy uiści się mój strach, to

będę pianą i przepadnę

jak słomiany dach

lub jak z piasku zamek

Więc utrwalę gdy myślałam

że ja wszystko i ty wszystkim

Więc niech płonie

niech naiwnie płodzi listki

Niech je zbiorę, niech je nazwę

tym uczuciem tym najczystszym

Niech mi wzrośnie, niech mi wytrwa

niech zmieni się w przyszłość

7.04.2023

3/4

Księżyc wziął

mnie do siebie

objął promieniem

zdjął ze mnie brzemię

Byłam patrzeniem

cicho słuchałam

z blaskiem spłynęła

wiedza do ciała –

nie jestem sama

Raził mnie promień

nocy srebrzystej

wejrzał mi w ducha

uczesał myśli

Wyczyścił ciemność

z nieznanych fali

światłem nadniebnej

strażnicy granic

Ja jego uczeń

on mi kochankiem

nocą chcę klęczeć

patrząc mu w tarczę

9.05.2023

4/4

Nie chcę mieć dzieci.

Czasem tylko myślę

o mojej córce i jak

aby oswoić ją z materią

świata, zabrałabym ją

na morsowanie.

Słuchaj swojego ciała –

wyszeptałabym do niej

jak największy sekret

wielką prawdę.

Zamknęłaby oczy.

Jej ciało otworzyłoby się

przed nią szumieniem

krwi, kości kołysaniem

jak drwa w lesie

w koronie mięśni

w rozroście dźwięczy

jej serce

mówi do niej

tka swe pieśni

rytmem, uścisk

żył niebieskich.

Widzę i wiem –

słyszy je. Niech prowadzi

ją ten szept, bez obawy

żeby biec, bez przesady

o swój sens, niech za sercem

biegnąć chce.

28.03.2024

Dorota Czerska urodzona w 1968 roku. Absolwentka Technikum Rolniczego w Bierutowie oraz Uniwersytetu Wrocławskiego na Wydziale Nauk Przyrodniczych ‒ zawsze blisko natury… Od 25 lat pracuje w rodzinnej firmie w Oleśnicy. Szczęśliwa małżonka i mama dwóch wyjątkowych córek. Autorka czterech książek: „Zupełnie nieobowiązkowa lektura wierszem” (2012), „Mój osobisty koniec świata” (2013), „Historia kluczem się toczy, czyli panie Sławomirze, proszę podać klucze” (2018) i „(R)ewolucje życiowe Jadwigi L.” (2020).

Wiersze:

Człowiek

Przyjaciel

Nie mogę, Córeczko…

Walentynka dla Krakowa

Człowiek

Człowieka tworzywem są trzy stany skupienia:

– stały – naszego ciała, co nie pozostaje w zgodzie z tym,

że tacy niestali jesteśmy…

– płynny – rzeki, arterie, koryta życiodajnych strumieni,

z „w miarę” kontrolowaną domieszką zanieczyszczeń…

– gazowy wreszcie – ulotna kompozycja myśli, uczuć

i wrażeń, wirująca między dwoma pierwszymi…

Człowiek z natury i przyzwyczajenia może

najbardziej dba o stan pierwszy – cielesność,

ubiera, upiększa i eksponuje to, co namacalne.

Rzadko kto decyduje się na operację plastyczną duszy,

rekonstrukcję sumienia czy botoks

na zwiększenie obszaru świadomości…

Jacyśmy prości…

Przyjaciel

Ktoś dla nas tylko narodzony

albo szczególnie dla nas…

Zwykle wpadamy na siebie dużo, dużo wcześniej,

a potem już coraz częściej chcielibyśmy…

Dobrze jest wiedzieć, że gdzieś jest

i na nasz sygnał odpowie.

Bo przyjaciel

to przecież taki dobry człowiek!

Nie mogę, Córeczko…

Nie mogę tam pójść ZAMIAST CIEBIE,

nie uda mi się ta sztuka.

Nie mogę też znaleźć ZA CIEBIE,

lecz znajdzie wszak ten, kto czegoś szuka.

I wcale tym bardziej NIE MOGĘ

uchronić przed bólem, cierpieniem.

Lecz mogę wraz z Tobą to DZIELIĆ,

lecz zmienić się z Tobą, NIE ZMIENIĘ…

I widzem jestem w Twym życiu,

choć chciałabym CAŁKIEM INACZEJ,

lecz taka jest rola ma, Córciu,

i zwykle ze SZCZĘŚCIA ja płaczę!

Walentynka dla Krakowa

Z tej miłości do Krakowa cała mi napuchła głowa!

Łeb jak Wawel, co z wieżami na mózg ciśnie wraz z gałami!

Barbakanem w płucach gniecie,

Bracką jeździ mi po grzbiecie!

Sukiennice rozsadzają mi wnętrzności,

a Wierzynek wciąż ugniata moje kości!

W sercu Maius Collegiuma mam zaszczepkę,

a Kościuszki Kopiec garb mój – na doczepkę.

No a w uszach, jak wariacki,

ciągle brzmi hejnał Mariacki!

Wy pytacie – czy to wszystko ja ze złości?

Tak umiera się z MIŁOŚCI!