10,10 zł
poezja młodej osoby, pozwalająca na to, aby uzewnętrznić uczucia, poruszyć aktualne sprawy w kraju oraz na całym świecie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
© Patrycja Aleksandra Wolska, 2022
poezja młodej osoby, pozwalająca na to, aby uzewnętrznić uczucia, poruszyć aktualne sprawy w kraju oraz na całym świecie
ISBN 978-83-8273-786-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Jak Mickiewicz w sonetach
Pisał o swej ojczyźnie
O tym, że tęskno
Mu za czasami, gdy
Przebywał na Litwie
Tak, ja opisać bym chciała
Ja tęskno mi do ciebie
Jak tęskno, za twoim wzorkiem
Pięknym jak gwiazdy
Na nocnym niebie
Siedzę w pustym pokoju
Dopijam kawę, jeszcze wczorajszą
Wieje tu smutkiem, choć nikogo nie ma
Ja słyszę głosy
Zamykam oczy i widzę
Widzę i słyszę ciebie
Jakbyś tu była, ze mną
Otwieram oczy i okazuje się,
Że to tylko bezlitosna tęsknota
To ona każe mi myśleć o tobie
Choć wcale już nie chce
Serca cierpienie, zmusza mnie do tego
Jakbyś była jego częścią
Ale nie jesteś
Więc wytłumacz mi, dlaczego
Dlaczego cierpię, skoro dla ciebie nie znaczę nic
Leżę na środku
Otoczona ścianami
Choć wydaję mi się, że milczą
One cichutko płaczą
Przez rany, zadane gwoździami
Na gwoździach wiszą obrazy
I patrzą się na mnie gałami swoimi
Jakby wiedziały coś więcej
Jakby widziały świat moimi
Czy zdają sobie sprawę
Jaki ból dostarczają?
Jaki duży wpływ
Na cierpienie ścian mają?
Czy ściany są ścianami
Czy gwoździe są gwoździami
Może ktoś widzi jakieś odniesienie?
Może, ktoś umie powiedzieć, czyje tak naprawdę jest to cierpienie
W morzu smutku
W łez oceanie
Chcesz wiedzieć, jak jest
Dobrze jest,
Nie musisz martwić się kochanie
Choć dopiero dziewiętnaście lat na karku
To przeżyć więcej niż nie jeden kolekcjoner alkoholu ma w barku
Bilety do piekła i raju już dawno wysprzedane
Więc co pozostało?
Nędzne ludzkie przemijanie
Choć walizka już stoi spakowana
Może więc jednak ktoś ma jeden bilet do odsprzedania?
Zapłacę każdą cenę
Byle opuścić tą ziemską scenę
Na początku był wodospad
A może Fontanna to była?
Krew lała się strumieniami
Teraz już, tylko wolno będzie się sączyła
Rany są zbyt głębokie, by zakleić je plastrami
Zbyt daleko schowane
Nie ma szans, że do nich się dostanę
Ktoś zadał mi cios, prosto w serce
I gdy, przykładam do piersi ręce
Są one jak róże, czerwone
I te spuchnięte oczy, znów załzawione
I tylko leże, i czekam
Aż, pomiędzy drewniane deski, zostanę włożona
Gdzieś pomiędzy innymi, zapomnianymi położona
Uciekam od życia
Od codzienności
Chowam się pod kołdrą
Nie jestem już dzieckiem
Już nie boję się ciemności
Każą mi walczyć
Ja wcale nie chce tego
Jest dobrze, jak jest
Przecież chowając się
Nie robię nic złego
Brakuję mi sił
Jak mam walczyć
Skoro oni tylko mówią
Nie podają ręki
Nie ciągną mnie ku górze
Może jednak lepiej będzie
Gdy zasiądę w anielskim chórze
Moje skrzydła były już gotowe
Już rozkładały się do wylotu
Wtedy zjawiłaś się ty
Podcięłaś je
Utkwiłam w więzieniu
Choć nie ma krat
Nie potrafię się z niego uwolnić
Nie chciałaś mnie skrzywdzić
Więc nie bój się
Ja, nie czuje już nic
Nie czuję złości, smutku ani radości
Tylko pustkę
To ona gra teraz pierwsze skrzypce
Miłość do ciebie
Odebrała mi wszystko
Lecz nadal cię pragnę
I choć nie mogę o nic prosić
Przytul…
Przytul mnie pierwszy i ostatni raz
Żebym wiedziała choć raz
Jak to jest, gdy masz
Cały swój świat
W ramionach