Poczta literacka - Grądziel-Wójcik Joanna - ebook + książka

Poczta literacka ebook

Grądziel-Wójcik Joanna

0,0
47,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Najzabawniejsza książka Noblistki

Baśka „Mój chłopiec twierdzi, że jestem za ładna, żeby pisać dobre wiersze. Co myślicie o tych, które załączam?” – Sądzimy, że jest Pani rzeczywiście piękną dziewczyną.

Pegaz, Niepołomice Pyta Pan wierszem, czy życie ma sęs. Słownik ortograficzny daje odpowiedź negatywną.

P. G. Kr., Warszawa Trzeba koniecznie zmienić długopis. Ten, którym Pan pisze, robi mnóstwo błędów. Pewnie zagraniczny.

A. P., Białogard „Mam westchnienie być poetką!” – W tej sytuacji mam jęk być redaktorem.

Ironiczna, treściwa i konkretna. Bezwzględna i szczera do bólu. Taka była Szymborska jako recenzentka twórczości aspirujących adeptów i adeptek sztuki pisarskiej.

Chcesz dobrze pisać? Unikaj patosu, bądź sobą, kształć umiejętność krytycznego myślenia, nie szczędź światu poczucia humoru, czytaj.

Tych i innych, ale zawsze aktualnych wskazówek przyszła noblistka udzielała na łamach „Życia Literackiego”. Krótkie recenzje były kubłem zimnej wody na głowę początkującego literata czy literatki. Na ich tle rzadkie pochwały i zachęty lśnią i dają nadzieję, że dzięki prowadzonej przez Szymborską rubryce światło dzienne ujrzały literackie perły.

Niejeden jednak pewnie po lekturze recenzji swojego utworu wPoczcie literackiej złamał pióro. Niejeden, niestety, pisał dalej.

Czytane dziś, zebrane w jednym tomie, teksty jawią się nie tylko jako podręcznik pisania, ale i… recenzowania.

Poczta to kolejny dowód na to, że talent Wisławy Szymborskiej błyszczy niezależnie od formy, na jaką pisarka się decyduje. Gdyby postanowiła napisać serię „paragonów grozy” czy przepisów na kiszonki, wyszłyby jej takie miniaturowe arcydzieła jak Poczta literacka.

Agata Passent (fragment posłowia)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 118

Data ważności licencji: 7/3/2029

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Rozmowa o Poczcie literackiej

Teresa Walas, Wisława Szymborska

Teresa Walas:Kto w „Życiu Literackim” wymyślił Pocztę?

Wisława Szymborska: Nie trzeba jej było wymyślać. To stara tradycja praktykowana w czasopismach literackich. Zawsze była potrzeba, żeby odpowiadać niektórym autorom, zwłaszcza początkującym, nie pisząc do nich listów. Zazwyczaj załatwiano to krótkim „nie skorzystamy” albo „radzimy jeszcze popracować”. Uznaliśmy, że może warto czasem taką decyzję uzasadnić.

T.W.:My – to znaczy kto?

W.S.:Włodzimierz Maciąg i ja. Oboje prowadziliśmy na zmianę Pocztę literacką. Nasze teksty łatwo odróżnić. Włodek pisał w formie męskiej czasu przeszłego: „przeczytałem”, „pomyślałem”, ja używałam pierwszej osoby liczby mnogiej. Ponieważ byłam jedyną kobietą w zespole, gdybym pisała: „przeczytałam”, „pomyślałam” – zostałabym natychmiast rozszyfrowana.

T.W.:Kat też woli być anonimowy i nosi czarną maskę.

W.S.:Mocno powiedziane. Ale myślę, że nie były to egzekucje nieodwołalne. Skazaniec mógł dalej pisać tak jak dotąd, tylko wysyłać teksty do innych pism. Albo nagle zacząć pisać trochę lepiej i inaczej. Nasi korespondenci byli przeważnie ludźmi młodymi, a w młodości wszystko jest jeszcze możliwe. Nawet to, że któryś z nich wyrośnie na prawdziwego pisarza.

T.W.:Czy jednak mając przed oczyma utwór bezbronnego i drżącego kandydata na debiutanta, nie czułaś, że jesteś istotą bez serca?

W.S.: Bez serca? Sama zaczynałam od kiepskich wierszyków i kiepskich opowiadań. I wiem, że kubeł zimnej wody wylanej na głowę ma własności lecznicze. Bez serca natomiast byłam wtedy, kiedy ktoś podający się za nauczyciela pisał w liście „równanie” przez „u” zwykłe.

T.W.:No, to jest normalne nieuctwo, nie problem sztuki.

W.S.: O sztuce na poziomie Poczty nie mogło być jeszcze mowy. Starałam się przekazywać rzeczy elementarne, zachęcałam do refleksji nad tekstem dopiero co napisanym, do odrobiny krytycyzmu wobec własnej osoby. Wreszcie, zachęcałam do czytania książek. Może się łudzę, ale mam nadzieję, że ten piękny nawyk niektórym na całe życie pozostał.

T.W.:Czy ujawnił się kiedyś któryś z twoich korespondentów?

W.S.:Nie. Zresztą nikt nie ma takiego obowiązku. Z pierwszych nieporadnych utworów się wyrasta, a nawet zapomina, że się je kiedyś gdzieś wysyłało.

T.W.:Czy zawsze byłaś pewna swoich kryteriów oceny?

W.S.: Nie zawsze, ale w przypadkach skrajnej grafomanii – tak.

T.W.:No właśnie, padło słowo „grafomania”, słowo piętnujące bez litości. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, że w innych dziedzinach ludzkiej aktywności złe wykonywanie pracy nie pociąga za sobą tak emocjonalnie nacechowanych epitetów. Słowo „partacz”, na przykład, też nie jest miłe, ale gdzie mu tam do grafomana. Kiepski stolarz, kiepski hydraulik, zegarmistrz amator żyją sobie spokojnie i nikt ich nie obrzuca inwektywami. Atakują one głównie niewydarzonych twórców: grafoman, pacykarz, rzępoła. No i niefortunnych kochanków. Bo „impotent” jest taką samą obelgą jak „grafoman”.

W redakcji „Życia Literackiego”, lata 60.

W.S.:Tyle że „grafoman” w swojej dziedzinie może! Bardzo dużo może, aż za bardzo może. Zresztą, jak pamiętam, nikogo nie nazwałam w Poczcie grafomanem. Starałam się raczej kierować tę pisarską nadpobudliwość na inne tory. Na przykład pisanie listów, dziennika czy wierszyków na użytek osób z najbliższego otoczenia.

T.W.:Czyli wyżywanie się w pisaniu nieprofesjonalnym?

W.S.:Właśnie. Problem zaczyna się wtedy, kiedy autor jakiegoś zgrabnego okolicznościowego wierszyka usłyszy od znajomych: „bracie, to świetne, musisz to koniecznie gdzieś wydrukować”. W rezultacie to, co może było miłe i stosowne w określonej sytuacji, co podobało się wybranej dziewczynie o dużych niebieskich oczach, trafia do rąk jakiegoś niedobrego redaktora, który tego zachwytu nie podziela.

T.W.:Być może daje tu znać o sobie duch nowoczesności. Bo kiedyś było rzeczą naturalną, że człowiek jako tako wykształcony wykazywał pewną amatorską sprawność w sztukach pięknych. Pisywało się wierszyki okolicznościowe, tak jak malowało się akwarelki czy grało na fortepianie.

W.S.:Tylko że wtedy mało komu przychodziło do głowy, żeby napisany tekścik natychmiast wysyłać do gazet. Prywatny krąg wystarczał.

T.W.:Później pisarstwo stało się zawodem, a romantyzm wzniósł go wysoko (zwłaszcza poetę) w hierarchii społecznej.

W.S.: A wnieromantycznych czasach Poczty poeta, w powszechnym odczuciu, umieszczany był jeszcze wyżej. Pamiętajmy, że były to czasy szare, przaśne, zgrzebne. Wtopienie się w bezimienny tłum miało jednostkę napawać bezgranicznym szczęściem. Tymczasem każdy w życiu chce się czymś wyróżnić, zaistnieć na własny rachunek. Niewiele sposobów było wtedy do wyboru. Najlepszym wydawało się ujrzenie swojego nazwiska w druku.

T.W.:Dziś, żeby „zaistnieć’, wystarczy być pokazanym w telewizji.

W.S.: I na przykład odpowiedzieć na pytanie, kto jest autorem Trenów: a) Szekspir, b) Michał Bałucki, c) Jan Kochanowski, d) Kubuś Puchatek. I co charakterystyczne – nawet ten, kto postawi na Bałuckiego, wróci do domu w glorii. Przez pewien czas ludzie będą go rozpoznawać na ulicy.

Teksty napisane przez Wisławę Szymborską na wieczór promocyjny Poczty literackiej w Wydawnictwie Literackim w 2000 roku.

T.W.:Czytając Pocztę, zwróciłam uwagę, że jesteś jedną z nielicznych osób, które mają odwagę powiedzieć adeptowi literatury, że pisarz powinien mieć talent. Poważni krytycy niechętnie dziś tego słowa używają, należy ono raczej do słów przemilczanych, by nie rzec – skompromitowanych.

W.S.: I może słusznie przemilczanych, bo talent to pojęcie trudne do naukowego określenia. Ale to jeszcze nie oznacza, że coś, czego nie da się dokładnie określić, nie istnieje. Zresztą nie jestem krytykiem i mogę sobie na pewną swobodę pozwolić. Talent… Jeden go ma, drugi mieć go nigdy nie będzie. To zresztą nie znaczy, że ten drugi jest przegrany. Może zostanie świetnym biochemikiem albo odkryje biegun północny.

T.W.:Jak pamiętam, został on już dawno odkryty.

W.S.:Rzeczywiście, zagalopowałam się. Ale chciałam powiedzieć, że talent literacki to talent jeden z wielu. Można mieć inne.

T.W.:Czy twoi korespondenci często powoływali się na przykłady zapoznanych geniuszów?

W.S.:Zdarzało się. Ale prawdziwą zmorą Poczty był Rimbaud. Szesnastoletni autorzy zazwyczaj wiedzieli, że pisał w ich wieku genialne wiersze. Więc dlaczego ich wiersze mają być gorsze?

T.W.:A czy przychodziły do Poczty teksty niecenzuralne politycznie, które właśnie z tych względów trzeba było pominąć milczeniem?

W.S.:Takich sobie nie przypominam. Teksty „nieprawomyślne”, owszem, przychodziły do redakcji, ale przysyłali je ludzie z nazwiskami, które już coś znaczyły.

T.W.:Czyli zaczynało się nie od buntu, ale od konformizmu?

W.S.: Nie wiem, czy to było wtedy takie dziwne, jak się dziś wydaje. Po prostu pierwsza myśl była: debiutować. A więc wpierw zorientować się, o czym piszą autorzy, których się drukuje, a potem spróbować napisać coś podobnego. Dopiero troszkę później wyzwala się w autorze jakieś własne myślenie i indywidualny dla niego wyraz… Dodajmy tu, że cały czas mówimy o sytuacji, kiedy nie było jeszcze drugiego obiegu, który stworzył zupełnie inne możliwości, nie tylko dla pisarzy dojrzałych, ale i początkujących. Młodzi mogli brać się od razu za tematy dla cenzury nie do przełknięcia.

T.W.:Cieszę się, że zgodziłaś się na wydanie tej Poczty. Powiedz, z jakimi wrażeniami czytałaś ją teraz na nowo?

W.S.: Że więcej w tej Poczcie zabawy niż wartości dydaktycznych. I że większość odpowiedzialności za te dysproporcje spada na mnie. Ale reszta spada na ciebie, Teresko, bo to ty o tej Poczcie sobie przypomniałaś i wyszperałaś ją ze starych roczników.

październik 2000

Poczta literacka

Dostępne w wersji pełnej

Buźka Szymborskiej

Dostępne w wersji pełnej

Źródła ilustracji

Dostępne w wersji pełnej

Projekt okładki Oksana Shmygol

Zdjęcie na okładce Wisława Szymborska, listopad 1954 r., fot. PAP/Edward Węglowski

Wybór i układ tekstów Teresa Walas

Posłowie Agata Passent

Redaktorka prowadząca Justyna Tomska

Opieka redakcyjna Dorota Gruszka Anna Szulczyńska

Korekta Katarzyna Onderka Marta Tyczyńska-Lewicka

Reprodukowane w książce maszynopis oraz zdjęcie Wisławy Szymborskiej pochodzą ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej.

Reprodukowane w książce odcinki Poczty literackiej z „Życia Literackiego” pochodzą ze zbiorów Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

„Życie Literackie” było wydawane w latach 1951–1990 w Krakowie przez Związek Literatów Polskich. Oddział w Krakowie i Katowicach.

Pierwsze wydanie Poczty literackiej, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem ukazało się w Wydawnictwie Literackim w roku 2000.

Twórczość Wisławy Szymborskiej © Fundacja Wisławy Szymborskiej

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2024

ISBN 978-83-8367-155-0

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie I (II). Kraków 2024

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Ossowska