Po deszczu przy księżycu - Akinari Ueda - ebook

Po deszczu przy księżycu ebook

Ueda Akinari

0,0
25,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Antologia dziewięciu opowiadań autorstwa jednego z najważniejszych japońskich twórców okresu Edo (1603-1868), Akinariego Uedy, po raz pierwszy wydana w 1776 roku. Chociaż utwory mają charakter fantastyczny, a zaludniają je duchy, zjawy i demony, kryje się w nich dogłębna krytyka polityczno-społecznych realiów okresu Edo, zaś mimo upływu wieków wciąż zachwycają wyrafinowaniem języka i erudycją pisarza.
Tłumaczenie z języka japońskiego: Wiesław Kotański

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 332

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału: 雨月物語, Ugetsu monogatari

Przekład z języka japońskiego:

Wiesław Kotański

Opracowanie graficzne:

Krzysztof Wosiński

Grafiki:

- na okładce: © marukopum/Shutterstock.com

- na kartach tytułowych © Joanna Zakrzewska

Kaligrafie: Joanna Zakrzewska

Copyright © for Polish translation by Joanna Kotańska

© for Polish edition by Wydawnictwo Kirin

Wydawca, sprzedaż hurtowa i wysyłkowa:

Wydawnictwo Kirin

tel. 51 636-78-55

www.kirin.pl

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa:

www.sklep.kirin.pl

www.ksiegarniajaponska.pl

Wydanie I elektroniczne

Bydgoszcz 2021

ISBN 978-83-66627-10-9

Wprowadzenie[1]

Mistrz Lo [2] stworzył Opowieści znad brzegów rzek i dał przez to początek trzem pokoleniom niemych dzieci. Pani Murasaki [3] ogłosiła Genji-monogatarii doświadczyła na jakiś czas najgorszych tego skutków w drugim życiu. Nie ulega chyba żadnej wątpliwości, że dosięgło ich to właśnie jako odpłata za takie dzieła. A przecież gdy się czyta ich utwory, porywają nas one niejedną niezwykłą sceną. Rytm zawartych w nich fraz tętni prawdą, a płyną one tak gładko jak tryle w śpiewie ptasim. Wywołują w duszach tych, którzy je czytają, oddźwięk podobny rezonansowi pudła trzynastostrunnej cytry[4]. Z Opowieści znad brzegów rzek i z Genji-monogatari odczytywać będą mogły obrazy dawnych wydarzeń najdalsze nawet pokolenia.

Ja w porównaniu z nimi mam do opowiedzenia raczej rzeczy błahe, przy których będzie się można beztrosko klepać po brzuchach[5]. Jak raz otworzę usta, to już będę ględzić. I będą zawodzić swe pienia bażanty i toczyć boje między sobą smoki[6]. Dla mnie samego to duby smalone, zatem niech i ci, którzy to i owo z mych opowieści przeczytają, nie biorą od razu wszystkiego za bezwzględną prawdę. Może wtedy nie spadnie na mnie ani na me potomstwo kara[7] i nie dostanie nikt z moich zajęczej wargi[8] ani nie zostanie bez nosa [9].

Jest późna wiosna piątego roku ery Meiwa [10]. Piszę przy oknie, nocą, gdy po deszczu przyświeca mi mgliście księżyc. Dzięki niemu dostarczę wydawcy swój rękopis, więc powiem mu, żeby tytuł był: Po deszczu przy księżycu.

Pisze to Senshi Kijin [11].

Shikyo Kōjin

Yūgi Sammai[12]

Objaśnienia

[1]Wprowadzenie zredagowane jest – w przeciwieństwie do właściwego utworu – w stylu zwanym kambun, co oznacza tekst napisany znakami chińskimi w szyku właściwym klasycznej chińszczyźnie, z tym że Japończyk odczytuje taki tekst japonizując formy wyrazów, uzupełniając je końcówkami gramatycznymi (których język chiński nie zna) i zmieniając szyk członów zdania, tak aby uzyskać zgodność z gramatycznymi normami języka japońskiego. Posługiwanie się chińszczyzną klasyczną ma pewien wpływ na styl i treść: nienaturalna erudycyjność, stereotypowość porównań itp. Moda na wstępy chińskie ma w literaturze japońskiej stare tradycje (od X w.). Umiejętność swobodnego posługiwania się chińszczyzną uchodziła tu jeszcze i w XVIII w. za dowód wyższej ogłady literackiej, którym żaden autor zabiegający o względy elity społecznej nie omieszkał się popisać, aby go uznawano w odpowiednich kręgach za „swego”. Kokieteryjny ton przybrany tu przez autora ma zapewne na celu zaciekawienie czytelnika, ale zapowiada też z pewnością zamysł autorski, żeby sensacyjne wątki chińskie oddać w sposób równie mistrzowski, jak czynili to niedoścignieni japońscy pisarze starożytni.

[2]Lo – pełne nazwisko i imię: Lo Kuan-czung, też Lo Pen (XIV w.), prozaik chiński, autor znanych powieści popularnohistorycznych: San-kuo-czy-jen-i (literacka parafraza kroniki trzech królestw), P’ing-jao-czuan (historia poskromienia czarodziejki) i innych oraz domniemany autor powieści Szui-hu-czuan (Opowieści znad brzegów rzek – skrócony przekład polski: Warszawa 1952, Czytelnik), w początkach XVIII w. przyswojonej w Japonii i cieszącej się tu wielką poczytnością. W Chinach wytworzyło się w XVI w. mniemanie, zanotowane w ówczesnych zbiorach anegdot historycznych, że potomków autora dotknęło przekleństwo losu, gdyż opisywaniem niecnych zbójeckich czynów kalał on jakoby poczucie moralne czytelników.

[3]Murasaki – pełny pseudonim literacki: Murasaki Shikibu (978–1016), japońska poetka i powieściopisarka. Pochodziła z arystokratycznego rodu Fujiwara; imię jej nie jest znane. Autorka wielu pieśni, dziennika i psychologicznej powieści dworskiej pt. Genji-monogatari (cesarska latorośl), najwybitniejszej zapewne pozycji w japońskiej literaturze klasycznej (kompletnego tłumaczenia na język angielski pt. The Tale of Genji dokonał Arthur Waley; trzecie wydanie: Allen and Unwin, Londyn 1957). W XIII w. zapisano w japońskich zbiorach anegdot kursującą podówczas „opinię”, że za sprowadzanie ludzi na manowce wskutek opisywania niemoralnych obyczajów magnaterii spotkała ją w „drugim życiu” ciężka choć nie wieczna pokuta, mająca polegać na bytowaniu w postaci upiora, demona-mrzygłoda lub bydlęcia (zgodnie z wierzeniami buddyjskimi reinkarnacja w lepszych lub gorszych warunkach jest następstwem dobrego lub złego prowadzenia się w życiu poprzednim).

[4]cytra – w tekście wyrazdōetsu – otwory rezonansowe po obu stronach pudła rezonansowego rodzaju starożytnej cytry zwanej w Japonii shitsu. Otwory te modulują w określony sposób dźwięk instrumentu, wytworzony przez drgania szarpanych strun. Muzyka na cytrze jest w Japonii wysoko ceniona po dziś dzień, a dawniej, gdy nie znano jeszcze fortepianu, uchodziła za najszlachetniejszy rodzaj sztuki dźwiękowej; jeszcze i dziś urządza się jej publiczne koncerty, są wyspecjalizowani w tym gatunku kompozytorzy, wirtuozi i zespoły artystyczne.

[5]klepać się po brzuchach – zwrot opisujący stan beztroskiego żywota, gdy najedzony do syta człowiek ma tak napiętą skórę brzucha, jak napięta bywa skóra na bębnie (por. polskie potoczne wyrażenie bęben o brzuchu; też: poklepywać się po brzuchu z zadowolenia).

[6]pienia bażantów i boje smoków – wspominane u klasyków chińskich dwa złowróżbne wydarzenia-znaki, zapowiadające zbliżanie się niesamowitych i przerażających wypadków. Ma to stanowić aluzję do oczekujących czytelnika „mrożących krew w żyłach” wrażeń z lektury opowieści.

[7]kara – autor nawiązując do kary niebios, jaką ściągnęli na swych potomnych lub na siebie Lo i Murasaki, sugeruje jednocześnie, że i jego opowieści będą równie „karygodne”, a więc materia ich będzie niezwykła i podniecająca wyobraźnię.

[8]zajęcza warga – po starojapońsku shūshin, po nowojapońsku toshin też mitsukuchi – wada rozwojowa wargi górnej u człowieka polegająca na jej rozszczepieniu. W wierzeniach ludowych powstało wiele przesądów na temat powstawania tej wady; m.in. uchodzi ona za przekleństwo niebios za niewłaściwe czyny przodków.

[9]bez nosa – po starojapońsku heibi, po nowojapońsku hanabecha – dosłownie: płaskonosie, lecz zapewne chodzi tu o tzw. nos siodełkowy, czyli zapadnięcie sklepienia nosa. Uchodzi to za kalectwo, które tłumaczono najczęściej nie chorobą, a „karą boską”.

[10]Meiwa – począwszy od VII w. w Japonii na wzór chiński liczy się lata nie bieżąco od umownej jednej daty, lecz zwykle od daty obranej przez każdego z kolejno panujących cesarzy; bywało też, że w ciągu jednego panowania zmieniano dwu- lub trzykrotnie tok liczenia lat. Każdy nowy ciąg liczenia lat traktuje się jako nową erę, przy czym każda z tych er otrzymuje swoją indywidualną i niepowtarzalną nazwę, zwykle o znaczeniu „dobrej wróżby”: np. nazwa Meiwa znaczy „jasność i harmonia”, obejmuje ona 9 lat odpowiadających według kalendarza europejskiego okresowi od 1764 do 1772 r. (1772 r. jest zarazem pierwszym rokiem następnej ery, nazwanej An’ei). Piąty rok ery Meiwa to rok 1768 (Ueda miał wtedy 35 lat). Erę tę obrała w drugim roku swego panowania cesarzowa Gosakuramachi (1740–1813), która abdykowała na rzecz swego kuzyna cesarza Gomomozono w 1770 r.

[11]Senshi Kijin – autorzy japońscy posługiwali się zazwyczaj pseudonimami literackimi, jeden autor miewał ich niekiedy kilka. Pseudonim ma zwykle dobrane celowo znaczenie albo też stanowi dwuznacznik, który kryje w sobie jakąś ukrytą intencję. W tym wypadku Senshi może znaczyć: a) „Bezpalczyk” (komentatorzy dodają, że Ueda we wczesnej młodości stracił palec u ręki), b) „nożyce do obcinania gałęzi” (w tym miałby się kryć sens: liche narzędzie, a przenośnie: nieudolna ręka, kiepskie pisarstwo; możliwe też, że brak palca kojarzy się wprost z nieudolnością ręki w przenośnym sensie tego wyrażenia). Kijin znaczy: a) kaleka, ułomny, b) dziwak, oryginał. Najprawdopodobniej razem pseudonim ten ma żartobliwy sens: Dziwak z Nieudolną Ręką.

[12]pieczęcie – pieczęci używa się na Dalekim Wschodzie od bardzo dawnych czasów zamiast podpisów czy facsimiliów; uważa się do dziś, że np. w dokumentach prawnych łatwiej sfałszować podpis niż indywidualną pieczęć. Częściowo w celach zdobniczych, częściowo zaś dla uniknięcia repliki innych pieczęci stosuje się w ich tekstach specjalne, bardzo zindywidualizowane postaci znaków, które niekiedy trudno nawet odczytać. Przyłożenie indywidualnej pieczęci pod Wprowadzeniem oznacza jak gdyby autoryzowanie danego wydania książki. W danym wypadku jednak (podkreślmy z góry, że nie neguje to zasadniczego aktu autoryzacji książki) autor nie posługuje się pieczęciami ze swym nazwiskiem i imieniem, co można uznać po prostu za zabieg konsekwentny względem treści Wprowadzenia. Skoro autor zamierza pleść koszałki opałki, nie ma powodu podawać własnego nazwiska; może to nawet przeszkodzić niebu w zidentyfikowaniu winowajcy, gdyby dzieło to miało ściągnąć na swego twórcę jakąś karę! Z drugiej strony odpowiednio dobrane pseudonimy czy przezwiska jeszcze raz potwierdzą, że autor nie zamierza nikogo wprowadzać w błąd, chce natomiast dostarczyć czytelnikowi lekkiej rozrywki. Otóż Shikyo Kōjin jest to pseudonim o znaczeniu aluzyjnym: dosłownie „potomek Shikyo”. Shikyo to bohater literacki, występuje on w utworze pt. Tsy-süfu (oda o Tsy-sü) pisarza chińskiego Sy-ma Siang-żu (II w. p.n.e.). Owo imię Tsy-sü przybrało u Japończyków formę Shikyo. Otóż Shikyo, wysłany z dyplomatyczną misją do sąsiedniego królestwa, z wielką przesadą opisuje wystawność polowań na dworze swego pana. Zyskuje mu to opinię co najmniej fantasty, jeśli nie łgarza czy blagiera. Pieczętując się pod Wprowadzeniem przezwiskiem, którego sens jest bliski wyrażeniu „potomek łgarza”, Ueda ponownie określa żartobliwie swe zamiary twórcze, a jednocześnie nawiązuje tym do wyrażonej wyżej myśli: „dla mnie samego to duby smalone…”. Z kolei Yūgi Sammai to znowu rodzaj żartobliwego przezwiska nadanego przez autora samemu sobie. Znaczenie przezwiska: „rozmiłowany w igraszkach słownych”, a więc znowu potwierdzenie zapowiedzi beztroskiej gawędy, której treść należy przyjmować jedynie za literacką fikcję.

Shiramine [1]

Gdy się otrzyma od mytnika [2] w Ōsaka [3] pozwolenie na dalszą drogę, trudno się odtąd napatrzeć czerwieni liści i krzewów na zboczach górskich, gdzie panuje już jesień, i wprost żal wtedy mijać tak urzekające widoki jak zalew Narumi [4], gdzie siewki przybrzeżne zostawiają na piaskach swe ślady, dym unoszący się z wyniosłego szczytu Fuji, równinę Ukishima, strażnicę w Kiyomi czy zatoki Ōiso i Koiso [5]. On jednak – choć należał raczej do tych, którzy by z pewnością zachowali w sercu swoim pachnące kwieciem nawrotu równinne błonia Musashino, urok cichego poranku w Shiogama, sitowiem kryte chaty rybackie w Kisagata, most na łodziach w Sano czy wiszący most nad rzeką Kiso [6] – wołał nawiedzić miejsca w prowincjach zachodnich, sławione przez wielu już poetów, toteż jesienią trzeciego roku ery Nin’an [7] wyruszył z Naniwy [8], gdzie trzciny rozsiewają puch, i wystawiając się na dojmujący powiew wichru z zatok Suma i Akashi zatknął wreszcie po jakimś czasie swój kij pielgrzymi w lesie Miozaka w prowincji Sanuki [9]. Nie był bynajmniej zmęczony długą drogą wędrowca i mógł iść dalej, ale uznał, że tutaj skleci szałas nadający się do uprawiania medytacji i ascezy [10].

Posłyszawszy, że na wzgórzu, które zowią Shiramine, w pobliżu jego siedliska znajduje się grób byłego cesarza [11], postanowił go nawiedzić i w samym początku października wyruszył na to wzgórze. Sosny i dęby tworzyły tu wszędzie zbitą gęstwę i nawet w taki dzień, gdy niebo zwisało nad ziemią jedną błękitną powłoką, zdawał się tutaj mżyć drobny deszcz. Poza drzewami strzelał gdzieś w górę stromy szczyt zwany Wierchem Osesków [12], a ponieważ z dna niezgłębionej kotliny nagnało tu jeszcze gęstej jak chmura mgły, nawet to, co się miało przed oczyma, wywierało jakieś niesamowite wrażenie. W miejscu, gdzie pnie drzew pozostawiły nieco wolnej przestrzeni, na niewielkim nasypie ziemnym stały jeden na drugim trzy kamienie [13], a wszystko zarosło cierniami i pnączami – cóż za żałosny widok! To co oglądał na własne oczy, wydawało mu się jakby snem i ogarnęło go przygnębienie, że coś takiego mogło być grobem cesarza…

Gdy widywałem go za życia, jak się ze swego stolca przysłuchiwał w Pawilonie Purpury czy w Pawilonie Orzeźwienia [14] sprawom państwowym, stało wówczas kornie na jego rozkazy setki urzędników i uważano go za tak rozumnego władcę! A chociaż zdał swą władzę cesarzowi Konoe [15] i choć przeniesiono go do pięknych ogrodów pałacu Wyżyny Niebian [16], czyż przeszło komukolwiek przez myśl, że zostanie on potem pochowany pośród chaszczy w głębi gór, gdzie widać jedynie ślady błądzących rogaczy i gdzie nikt mu nie przyjdzie złożyć należnego hołdu? Był przecież tu na ziemi panem dziesięciu tysięcy wozów bojowych [17], a jednak jak zmora wlokły się za nim skutki czynów z poprzednich żywotów i nie udało mu się uniknąć nowych błędów [18]… Tak sobie nasz wędrowiec rozmyślał nad znikomością świata i czuł, jak łzy mu napływają do oczu. Postanowił, że całą noc będzie odprawiał modły za zmarłego, i usiadłszy na płaskim kamieniu przed grobem począł cicho odmawiać pacierze; poświęcił też parę chwil, żeby ułożyć poemat [19]:

Widok fal morskich

w zatoce Matsuyama [20]

wiecznie jednaki –

a czemuż po mym Panu

nie pozostało śladu?

A potem modlił się z jeszcze większym samozaparciem. Rękawy jego szat przemokły zgoła od rosy [21].

W miarę jak się słońce chyliło ku zachodowi, coraz bardziej niesamowite widoki ukazywała w głębokich górach noc; legowisko z kamienia i przykrycie z liści drzew nie dawały bynajmniej ciepła: nie mógł zupełnie zasnąć i przeziąbł do szpiku kości. Choć nie było ku temu powodu, zrobiło mu się jakoś straszno. Miesiąc już wzeszedł, lecz gęstwa leśna nie przepuszczała zupełnie jego blasku. Czuł się nieswojo w tych nieprzejrzanych ciemnościach, a o spaniu nie było nawet mowy.

W pewnej chwili posłyszał najwyraźniej jakiś głos.

– Enni! Enni [22]! – wołano.

Otworzył szeroko oczy i przeszył pomrok wzrokiem: zobaczył człowieka o dziwnym wyglądzie, wysokiego wzrostu, wychudłego, lecz rysów jego twarzy ani koloru czy desenia szat, które tamten nosił, nie dojrzał. Przybysz stał zwrócony w stronę Saigyō, który istotnie – jak przystało na głęboko wierzącego mnicha buddyjskiego – nie przejawił żadnego strachu.

– Kto tu nadchodzi? – zapytał mnich.

– Ukazałem się – powiedział ów człowiek – aby ci odpowiedzieć na słowa, któreś ujął w swój wiersz… – I wyrecytował:

Do Matsuyama

na grzbietach fal niesiony

dopłynął statek [23]

i tu już żaden po nim

ślad nawet nie pozostał.

– Cieszę się, żeś mnie tu nawiedził! – dodał.

Po tych słowach Saigyō zrozumiał już, że jest to duch byłego cesarza. Uderzył przeto przed nim czołem i wśród łez począł mówić.

– Czemuż się jeszcze Pan mój błąka w tej postaci? Jam właśnie zazdrościł, iżeś zniechęcony opuścił wreszcie ten świat pełen brudu. Dziś wieczór zanosiłem nawet modły, żeby Cię przyjął do swojej szczęśliwości Budda; a choć wdzięcznym być muszę, żeś mi się raczył ukazać na jawie, to jednocześnie smutno mi na duszy, że Pan mój nadal związany jest z tym światem. Zechciej, o Panie, raz na zawsze zapomnieć o życiu, któreś porzucił, i racz wznieść się na szczyt doskonałości zostając Buddą [24]!

Całe serce wkładał w to, by przekonać jakoś swego władcę.

Wybuchnęła na to głośnym śmiechem zjawa byłego cesarza.

– Ty o tym nie wiesz, ale przewrót, który powstał niedawno w naszym kraju, to moje dzieło! Jeszcze za życia swego kierowałem wszystką swą wolę na opanowanie czarnej magii [25] i z jej pomocą wywołałem rozruchy ery Heiji [26]. Po śmierci nadal zsyłałem na cesarstwo przekleństwa; i popatrz, popatrz, oto doprowadziłem tym chyba do wojny domowej [27] w naszym kraju.

Słysząc te słowa cesarskie Saigyō pohamował swe łzy.

– Wysłuchałem tu tyle o bezlitosnych postępkach Waszej Wysokości. Wasza Wysokość zawsze słynął ze swej roztropności, więc raczy zapewne znać zasady godnego postępowania cesarza. Niech mi będzie jednak wolno jeszcze o coś zapytać. Czy na przykład swoje intrygi w erze Hōgen [28] uważa Wasza Wysokość za zgodne z zasadami, które przekazuje bóstwo nieba [29], czy też dała się może Wasza Wysokość ponieść zwykłej ludzkiej zachłanności? Zechce na to Wasza Wysokość odpowiedzieć otwarcie! – powiedział Saigyō z uszanowaniem. W tym momencie cesarz zmienił wyraźnie swą postawę.

– Słuchaj, co ci powiem! Godność cesarza to sam szczyt drabiny społecznej. Gdy jednak on ze swej wyżyny wywoła zamieszanie na ścieżkach ludzkich, spotka go za to kara; będzie to zgodne z wyrokami niebios i będzie też odpowiadać woli ogółu [30]. Wszelako wtedy w erze Eiji [31] nie miałem na sumieniu żadnej przewiny i postawy mojej, w chwili gdy poddając się z pokorą woli dostojnego ojca mego przekazałem władzę trzyletniemu Toshihito, nie można nazwać ludzką zachłannością. Gdy Toshihito przedwcześnie zmarł, zarówno ja, jak i inni ludzie mniemali, że to mój właśnie syn, książę Shigehito, powinien rządzić krajem, tymczasem przez zawiść przeszkodziła w tym Bifukumon’in [32]: władzę zagarnął czwarty następca tronu Masahito. Czyż to nie było dla mnie głębokie upokorzenie? Shigehito wykazywał wielkie zdolności do kierowania sprawami państwowymi. A Masahito – jakiż z niego talent? Mój dostojny ojciec popełnił poważny błąd: nie dostrzegał w ludziach zalet, a ze spraw cesarstwa zwierzał się swym małżonkom. Mimo wszystko, dopóki przebywał na tym świecie, otaczałem go niezmiennie prawdziwą miłością synowską i zachowywałem lojalną postawę. Nigdy nie dałem po sobie poznać, co mnie gnębi. Ale po śmierci ojca powziąłem wreszcie śmiałe postanowienie: jak długo to mogło zresztą trwać. Wiemy z dziejów Chin, że pewien poddany ukarał władcę, a że było to zgodne z wyrokiem nieba i życzeniami ludu, mógł dzięki temu założyć dynastię Czou [33], która przetrwała osiemset lat. Tym bardziej gdybym to ja, który zajmuję pozycję uprawniającą mnie do rządzenia, przejął władzę tu, gdzie kura zwiastuje poranek [34] – z pewnością nikt by tego nie nazwał zejściem z właściwej drogi. Tyś porzucił dom rodzinny, żeby duszą i ciałem wkroczyć na drogę Buddy, ty – zaślepiony pragnieniem wybawienia siebie samego od mąk doczesnego świata i nadzieją odrodzenia się w raju – wyjaśniasz zwykłe nawet postępowania ludzkie prawami przyczyny i skutku [35], mieszając w ten sposób między sobą nauki płynące z rządów Jao i Szuna [36] z doktryną Buddy Gautamy [37] – ty oto miałbyś mnie pouczać? – głos Dostojnego stawał się w miarę mówienia coraz bardziej surowy.

Saigyō nie okazał bynajmniej lęku, przeciwnie, przysunął się nieco bliżej w stronę mówiącego.

– Z tego, co Wasza Wysokość raczyła powiedzieć, wynika, że z pomocą owych zasad właściwego postępowania ludzkiego jednak się Wasza Wysokość nie wyzwoliła od ziemskich pożądań. Po cóż wspominać przykłady aż z dalekich Chin; oto na naszym dworze w dawnej przeszłości cesarz Honda [38] wyznaczył na następcę tronu młodszego ze swych synów, księcia Uji, a pominął starszego, księcia Ōsasagi [39]. Po zgonie cesarza ojca obaj bracia wzajemnie sobie dawali pierwszeństwo i żaden z nich nie wstępował na tron. Trzy lata upłynęły i nie można było sprawy tej zakończyć, aż wreszcie książę Uji, głęboko tym przejęty wszystko naraz rozstrzygnął: – Jakże bym mógł żyć dłużej i przysparzać kłopotów cesarstwu? Z tą myślą przeciął nić swego żywota, tak że teraz jego starszemu bratu nie pozostawało nic innego, jak zająć miejsce na tronie. Tu mamy przykład, jak się poważa sprawy cesarstwa, a zarazem dochowuje miłości synowskiej i braterskiej oraz jak się ponad wszystko przekłada prawomyślność poddanego bez okazywania zachłanności ludzkiej. To powinno się nazywać drogą Jao i Szuna. Na dworze naszym poczęto wychwalać naukę konfucjańską i doszukiwać się w niej ideału postępowania władcy, gdy książę Uji wezwał Waniego z Kudary [40] i kazał mu siebie uczyć; odtąd już powinno się mówić, że postawa obu tych braci-książąt była postawą godną mędrców chińskich. Słyszałem znowu od ludzi, że w dziele zwanym Meng-tsy [41] powiedziane jest o początkach dynastii Czou: Wu-wang pod wpływem nagłego gniewu uwolnił od terroru [42] ludność cesarstwa. Nie powinno się mówić, że jako poddany odebrał życie władcy. Zabił on osobnika imieniem Czousin, który postradał ludzkie poczucie miłosierdzia i naruszał zasady sprawiedliwości. A ponieważ jest w tym dziele tak napisane, to choć z Chin docierają tutaj przez morze wszelkiego rodzaju księgi: filozoficzne, historyczne, poetyckie i inne, tylko to jedno dzieło Meng-tsy dotąd nie przybyło do Japonii. Mówią, że statki, które mają tę księgę na swym pokładzie, nieuchronnie spotykają na swej drodze burze i idą na dno. Gdy zapytywałem, dlaczego tak się dzieje, dowiedziałem się, że u nas – odkąd wielka bogini Amaterasu zleciła po raz pierwszy rządy w naszym kraju – nie było nigdy przerwy w ciągłości następstwa tronu i gdyby tak przekonująca nauka została tu przeniesiona, mogliby z czasem pojawić się buntownicy, którzy by powiedzieli: to nie grzech pozbawić tronu potomka Bogini; tego właśnie obawia się osiem milionów bogów [43], toteż wzbudzają oni wichry zwane boskimi i wywracają statki. W takim więc razie nawet nauki mędrców tamtego kraju częstokroć się nie nadają dla tutejszej ziemicy. A czyż nie mówi się w ich Księdze pieśni [44]: „Bracia! Choćbyście się kłócili w ścianach własnego domu, brońcie się wspólnie przed hańbą z zewnątrz!”. Tymczasem Wasza Wysokość zapomniał o miłości winnej krwi z Waszej krwi, a ponadto – choć jeszcze nie ostygł śmiertelny zewłok Pierwszego Cesarza w przedpogrzebowej kaplicy – już Wasza Wysokość podniósł bojowe sztandary, kazał napiąć łuki i przystąpił do walki o tron: nie może być bardziej ciężkiego naruszenia zasad synowskiej miłości. Władza w państwie zależy od woli bogów, toteż zrozumiałe jest, że choćby ktoś przez prywatę usiłował ją sobie uzurpować, nie może mu się to powieść. Nawet jeśli założyć, że lud pragnął zobaczyć księcia Shigehito, Twojego syna, na stolcu cesarskim, to z chwilą gdyś niecnymi czynami uwłaczył władzy miast świadczyć dobrodziejstwa i miast szerzyć pokój, nawet ci, co do wczoraj jeszcze szli za swoim panem, dziś z miejsca stają się jego wrogami. W ten sposób nie urzeczywistniła Wasza Wysokość swoich zamiarów, a poniosła karę, jakiej już od dawna nikt nie podlegał, i pogrzebano Waszą Wysokość w okręgu tak niepodobnym do stolicy [45]. Niech jednak Wasza Wysokość zapomni o dawnych nienawiściach i wzbudzi w sobie pragnienie powrotu do raju! – tak śmiało mówił Saigyō.

Westchnął na to Cesarz głęboko.

– Wiele jest racji w tym, gdy uzasadniasz tak teraz różne kwestie i gdy wytykasz mi moje błędy. Cóż mam wszelako począć? Zesłany na tę wyspę, męczyłem się w domostwie Takatō [46] w Matsuyama i poza tymi, którzy trzy razy dziennie podawali mi posiłki, nikt do mnie nie zawitał. I tylko gdy słyszałem, jak dzikie gęsi, wysokolotne, odwiedzają mnie nocą u mego leża [47], oddawałem się tęsknocie na myśl, że one pewno ciągną ku stolicy; a gdy dochodziły mnie odgłosy harców słonek świtaniem na piaszczystym brzegu, bywało, że serce moje pękało z bólu. Nigdy nie miał już nadejść czas, bym mógł powrócić do stolicy, nawet gdyby posiwiały wreszcie głowy wszystkich kruków; z pewnością wyzionę ducha na tym wybrzeżu – myślałem. Świadomie już tedy z myślą o drugim życiu przepisałem pięć świętych tekstów mahajany [48] i markotno mi było ze świadomością, że zostawię je tu na tym dzikim pobrzeżu, gdzie nie słychać nawet, jak mnisi dmą w muszle [49] i biją w dzwony. Wysłałem więc do klasztoru Ninnaji [50] pismo: „Więcej dla mnie uczynić się nie da, ale przynajmniej te ślady mojego pędzla [51] niech zostaną w stolicy…”; a do przepisanych przeze mnie sutr załączyłem też taki wiersz:

Choć do stolicy

dalekiej wiodą ślady

przybrzeżnych siewek,

one, osiadłe w górach

wśród sosen, w głos zawodzą [52].

Jednakże na skutek knowań młodszego radcy dworu Shinseia [53], który podsunął cesarzowi, że „kto wie, czy nie kryją się za tym jakieś czary”, odesłano mi – o, gorzka dolo! – wszystko bez reszty z powrotem. Od dawien dawna zarówno w Yamato [54], jak i w Chinach nierzadkie bywały wypadki, że brat z bratem wadzili się o władzę w państwie, ponieważ jednak przyznawałem, że ciążą na mnie rzeczywiście poważne przewiny, przeto, aby odpokutować swe złości, przepisywałem święte księgi: można zrozumieć jeszcze, że się znajdą tacy ludzie jak Shinsei, którzy z jakiegokolwiek powodu będą robić mi wstręty, trudno jednak pojąć serce cesarza, który nie przyjął nawet moich rękopisów, i to wbrew prawu nakazującemu mieć wzgląd na krewnych. Ten to dopiero postępek zbudził we mnie trwałą nienawiść. Postanowiłem wreszcie z całym rozmysłem zaspokoić pragnienie zemsty spożytkowując siłę, jaką zawierają te sutry, w praktykach czarnej magii. Zatem naciąwszy palec przepisałem krwią zaklęcie i razem z tekstami świętych ksiąg zatopiłem w morzu Shito [55]. Potem uchodząc ludzkim spojrzeniom ukryłem się gdzieś w głębokim ustroniu i tam wypowiedziałem uroczyście i z całej mocy wielkie zaklęcie, dzięki któremu miałem zostać królem demonów: to z tego wybuchły rozruchy ery Heiji! Oto najpierw podsycałem poczucie pychy u Nobuyori [56], który oczekiwał wysokich zaszczytów, i pchnąłem go do zmowy z Yoshitomo [57]. Ów Yoshitomo zwłaszcza był najgorszym moim wrogiem. Podczas gdy wszyscy wojownicy z jego rodu – na czele z jego ojcem Tameyoshi [58] – oddali za mnie życie, on jeden tylko porwał przeciw mnie swój łuk. Dzięki brawurze Tametomo [59] oraz dzięki fortelom Tameyoshi i Tadamasa [60] widziałem już przed sobą zwycięstwo, gdy wiatr z południowego zachodu sprowadził na nas pożar wzniecony przez przeciwnika, po którym nastąpiło natarcie. Opuściłem więc dwór Shirakawa [61]; uchodziłem raniąc stopy na stromiznach góry Nyoi [62] i chroniąc się przed deszczem i rosą pod gałęziami i chrustem, które zbiera biedota góralska, w końcu jednak zostałem pojmany. A wszystko to – aż do zesłania mnie na tę wyspę włącznie – dane mi było cierpieć na skutek przewrotnych intryg Yoshitomo. Musiałem to pomścić. Serce moje pełne było wściekłości dzikiej bestii. Ja to spowodowałem, że wziął on udział w spisku Nobuyori. Ponieważ spisek taki był grzechem przeciw ziemskim bogom [63], został on za to z woli nieba rozbity w walce przez Kiyomori [64], który nie był bynajmniej biegły w wojennym fachu. Ponadto dotknęła też Yoshitomo kara za zabicie własnego ojca, Tameyoshi: oto został skrycie zamordowany przez swego wasala, co było z pewnością skutkiem przekleństwa bogów nieba [65]. Co zaś do młodszego radcy dworu Shinseia, który zawsze udawał wielkiego uczonego i którego przewrotne serce nie było nikomu życzliwe, skłoniłem go do tego, że został przeciwnikiem Nobuyori i Yoshitomo, a w następstwie tego musiał w końcu opuścić swój dom rodzinny i kryć się w jamie rytej na górze Uji [66]; tam zaś został schwytany i głowę jego wystawiono na miejscu straceń w korycie rzeki Kamo, przy Szóstej Alei [67]. Była to odpłata za jego zdradliwe podszepty, na skutek których zwrócono mi rękopis sutr. Ponadto latem ery Ōhō [68] pozbawiłem życia Bifukumon’in, wiosną ery Chōkan [69] zesłałem także przekleństwo na Tadamichi [70]. Sam również jesienią tejże ery opuściłem świat, a ponieważ płomień mojego gniewu bynajmniej nie przygasał, lecz był coraz silniejszy, zostałem nareszcie wielkim królem demonów, panem trzystu z górą rodzajów złych duchów. Pojmujesz, co wyprawiają moi podwładni: gdy widzą czyjeś szczęście, przemieniają je w klęskę, gdy widzą świat uładzony, wytwarzają nieład. Tylko dla Kiyomori los był dotąd przychylny; jego krewni i wasale pozajmowali wszyscy wysokie stanowiska i sprawują samowolne rządy nad krajem, a ich czas jeszcze nie nadszedł, bo broniła ich postawa Shigemori [71], który z całą wiernością służył cesarzowi. Ale zobaczysz! Ród Tairów też nie potrwa długo! A i Masahito [72] będzie musiał wkrótce odpokutować, a spotka go kara za to przynajmniej, że nie okazał mi zupełnie zmiłowania! – głos Dostojnego z chwili na chwilę narastał i rozbrzmiewał coraz to bardziej groźnie.

– Pan mój – rzekł Saigyō – do tego się już stopnia związał złymi postępkami ze światem szatana, że się na milion milionów mil oddalił od ziemi obiecanej przez Buddę. Dłużej więc mówić nie będę. – Po tych słowach siedział już tylko naprzeciw zjawy w milczeniu.

Zatrzęsły się natenczas szczyty i kotliny, zakłębił się gwałtownie wicher, jakby miał powalić gęsto zadrzewione bory, i porwał ku niebu piasku całe chmary. Wtem spod nóg cesarza wykwitł płomieniem w górę słup piekielnego ognia i zrobiło się jasno w górach i dolinach jak gdyby w samo południe. W świetle tym ujrzał Saigyō zjawę cesarza w całej okazałości: znad jego pałającego czerwienią oblicza spadały w bezładzie, sięgające aż do kolan, zmierzwione włosy, gałki jego oczu przewróciły się i widać było tylko białka, z ust wydobywał się jakby z trudem gorączkowy oddech. Szata jego o barwie ochry wydawała się jakby osmalona sadzą. Paznokcie u rąk i nóg miał wydłużone jak pazury zwierzęce. Zaiste był straszny i odrażający w tej postaci króla demonów.

– Sagami! Sagami [73]! – zawołał zwrócony twarzą ku przestworzom.

– Jestem! – odpowiedział jakiś głos i nadleciał potworny ptak podobny do kani; złożył przed nim czołobitny pokłon czekając na polecenia. Cesarz zwrócił się do owego dziwnego ptaka.

– Czemu to nie odbierzesz natychmiast życia Shigemori, czemu nie dręczysz Masahito ani Kiyomori?

– Szczęśliwe dni Masahito – odpowiedziało na to straszydło – jeszcze nie dobiegły końca. Shigemori jest tak lojalny, że ani się do niego nam zbliżyć. Musimy przeczekać jeden cykl zodiaku [74], a wtedy Shigemori zakończy wreszcie swoje dni. A gdy on zemrze, powinna również runąć wtedy pomyślność całego jego rodu.

Cesarz plasnął z ukontentowaniem w dłonie.

– Ci, co są mymi wrogami, wszyscy niech przepadną w morzu [75], które się rozciąga przede mną! – głos jego zagrał echem po wąwozach i wierchach, a był tak przerażający, że słowami tego nie da się wyrazić.

Saigyō widząc okropny stan, do jakiego go doprowadziły praktyki czartowskie, nie mógł się powstrzymać od łez. I jeszcze raz wierszem nie szczędził zachęty do wejścia na drogę Buddy [76].

Chociaż, o Panie,

mieszkałeś w brylantowym

dotąd pałacu,

po wszelkiej chwale teraz

jedna-ć została droga…

Zarówno szlachetni, jak i podle urodzeni niczym się w tym względzie nie różnią! – dodał, wyrecytowawszy ten wiersz w przypływie uczucia na cały głos.

Zdawało się, że te słowa poruszyły Dostojnego, bo złagodniał wyraz jego oblicza; i piekielny ogień też nieco osłabł, a w miarę jak przygasał, również postać cesarza poczęła jakby blednąć i wreszcie zniknęła z oczu. Równocześnie przepadł też gdzieś ptak-straszydło i śladu po nim nie zostało. Księżyc, dla którego minął już dziesiąty dzień [77], krył się za szczytami i w ciemności panującej pośród drzew, gdzie nie można było rozpoznać żadnych kształtów, Saigyō czuł się tak, jakby we śnie nie mógł odnaleźć drogi. Wkrótce jednak brzask, zazierający snowi w oczy [78], rozjaśnił niebo i rozległy się ochoczo poranne chóry ptasich głosów. Saigyō odmówił jeszcze raz od początku do końca Sutrę Diamentową [79], a potem zszedł z góry i wrócił do swej pustelni. Tu w spokoju przypominał sobie rozmowę ubiegłej nocy. Poczynając od zamieszek ery Heiji wszystko się całkowicie zgadzało: i losy ludzkie, i daty. Powodowany głęboką roztropnością, nikomu o tym nie powiedział ani słowa.

W trzynaście lat później, jesienią trzeciego roku ery Chishō [80], Taira-no Shigemori zachorował i zszedł z tego świata. Niezwłocznie po tym kanclerz Taira-no Kiyomori, który przyjął zresztą święcenia mnisze, z nienawiści do cesarza zamknął go w rezydencji Toba [81], a potem męczył go w strzechą krytej willi Fukuhara [82]. Wreszcie tak szybko, jakby szedł z wichrem wschodnim w zawody, wyrósł Yoritomo [83] i zmiatając przed sobą śniegi północy pojawił się Yoshinaka [84]. Cały klan Tairów, co do jednego wojownika, został zepchnięty na zachodnie połacie morza. Znaleźli się wreszcie przy półwyspie Yashima w zatoce morskiej Shito sąsiadującej z prowincją Sanuki i tu wielu dzielnych rycerzy znalazło swe mogiły w brzuchach żółwi i ryb. Resztki wojsk zapędzono do zatoki Dannoura [85] w pobliżu komory celnej Akama: pogrążył się tu w falach morza nieletni jeszcze cesarz [86] i zginęli bez wyjątku wszyscy pozostali przywódcy oddziałów. Wszystko co do joty się spełniło [87]! Dziwna to doprawdy i straszna historia…

Po tych wydarzeniach grobowiec władcy ozdobiono drogocennymi kamieniami i ubarwiono cynobrem i błękitem: czci się tam teraz majestat cesarza. Dla ludzi, którzy bywają w tych okolicach, jest on bogiem, któremu nieodzownie się należą ofiary i modlitwy.

Objaśnienia

[1]Shiramine – też Shiromine [= biały szczyt], nazwa wzgórza (dzisiaj w obrębie miasta Sakade, prefektura Kagawa) na wyspie Shikoku, gdzie znajduje się grób cesarza Sutoku (panował 1123–1141, żył 1119–1164).

[2]mytnik – lub celnik lub strażnik komory celnej; myto wprowadzono w Japonii urzędowo już w VII w., początkowo dla kontroli ruchu na drogach, później też dla pobierania opłat od kupców i podróżnych.

[3]Ōsaka – miejscowość na pograniczu prowincji Yamashiro (dziś okręg Kyōto-fu) a Ōmi (dziś prefektura Shiga); pierwsze myto na drodze z Kyōto (dawniej stołeczne miasto Heian-kyō) do wschodnich prowincji (nie należy łączyć tej nazwy z równobrzmiącą nazwą nowożytnego miasta Ōsaka, położonego gdzie indziej i nazywanego w starożytności Naniwa).

[4]Narumi – wszystkie sześć kolejnych nazw geograficznych odnosi się do słynnych z piękności motywów krajobrazu z prowincji Owari, Suruga oraz Sagami, przez które ciągnął ongiś podróżny w drodze ze stolicy na wschód. Przydatki typu: „gdzie siewki przybrzeżne zostawiają na piaskach swe ślady” stanowią epitety poetyckie, występujące niemal zawsze w poezji japońskiej przy tychże nazwach.

[5]Koiso – ostatnia z wyliczanych miejscowości, a jednocześnie ostatni człon pierwszego zdania opowieści, które w całości stanowi niemal dosłowny cytat z japońskiego dzieła pt. Senjūshō (zbiór wybranych utworów), nieznanego autora, prawdopodobnie z XII w.

[6]Kiso – wyliczone miejscowości, słynące ze swego piękna i często przytaczane w poezji japońskiej, reprezentują krajobrazy wschodnich prowincji, stanowiących jak gdyby ciąg dalszy trasy opisanej w pierwszym fragmencie a prowadzącej przez Musashi, Mutsu, Dewa, Kazusa i Shinano. Gdyby śledzić całą tę opisaną w skrócie trasę na mapie, zataczałaby ona łuk biegnący początkowo od stolicy wzdłuż południowego, a dalej wschodniego wybrzeża Pacyfiku aż do najbardziej na północ położonego cypla wyspy Honshū, a następnie zawracający na południe wzdłuż zachodniego brzegu tej wyspy i wreszcie skręcający przez centralne prowincje na zachód z powrotem w kierunku okręgu stołecznego.

[7]Nin’an – trzeci rok tej ery, tzn. 1168 r., przypada na panowanie cesarza Takakura (1168–1180).

[8]Naniwa – starożytny, zapewne niewielki port morski; dziś na jego miejscu rozciąga się trzymilionowe portowe miasto Ōsaka. Zwrot: „gdzie trzciny rozsiewają puch” jest tradycyjnym epitetem poetyckim przy nazwie Naniwa (prawdopodobnie stąd, że brzeg zarastały gęste oczerety). Zrozumiałe, że mowa teraz o podróży przez Wewnętrzne Morze Japońskie.

[9]Sanuki – obecnie prefektura Kagawa na wyspie Shikoku.

[10]asceza – praktyki medytacyjne i ascetyczne uprawiali w Japonii głównie mnisi buddyjscy. Wykształcony czytelnik japoński na podstawie daty 1168, celu wędrówki, buddyjskich i poetyckich zainteresowań bohatera, określanego dotąd w tekście tylko zaimkiem „on”, może się domyślić, że idzie tu o postać wybitnego poety narodowego, mnicha Saigyō (1118–1190). W dalszym ciągu potwierdzi to zarówno treść legendy, tradycyjnie związanej z jego osobą, jak i cytowane oryginalne poematy skądinąd znanego autorstwa, a wreszcie posługiwanie się przydomkiem Enni i Saigyō bezpośrednio.

[11]były cesarz – w okresie, w którym toczy się akcja utworu, byłym cesarzem, który niedawno zmarł w Sanuki, był Sutoku. Panował on w latach 1123–1141, po czym pod wpływem ojca musiał abdykować. Na skutek intryg zesłano go w 1156 r. na Shikoku, gdzie został mnichem buddyjskim i umarł w 1164 r.

[12]Wierch Osesków – szczyt na północ od Shiramine, po japońsku zwie się Chigogatake lub Chigogadake.

[13]trzy kamienie – umieszczone jeden na drugim zwykle oznaczają grób buddysty, oczywiście w braku nagrobka.

[14]Pawilon Purpury – Shishinden, okazały budynek w obrębie rezydencji cesarskiej w Kyōto; odbywały się tu zasadniczo wszystkie ważniejsze ceremonie dworskie: Pawilon Orzeźwienia lub Rekreacji, Seiryōden, również jeden z budynków tejże rezydencji, pierwotnie służący dla zajęć codziennych cesarza, później również do wystąpień reprezentacyjnych.

[15]Konoe – młodszy brat przyrodni cesarza Sutoku; na rzecz trzyletniego zaledwie Konoe musiał Sutoku z woli swego ojca abdykować w 1141 r. Konoe zmarł w 1155 r., przy czym Sutoku był podejrzewany o zadanie mu trucizny.

[16]Wyżyna Niebian – przybliżony sens nazwy Hakoya-no-yama, tradycyjnego określenia na pałac, do którego przenosił się abdykujący cesarz. Zarówno nazwa ta, jak i informacja o „pięknych ogrodach” przy tym pałacu są to eufemizmy mające osładzać fakt pewnej degradacji władcy zmuszonego do ustąpienia z zajmowanego stanowiska (stąd też spójnik „choć”, mający sens: „choć spotkał go taki despekt, że…”).

[17]wozy bojowe – w starożytnych Chinach prowadzono bitwy na wozach bojowych (rydwanach); określenie władcy jako mającego na swe rozkazy 10 000 wozów było synonimem jego potęgi i w tym sensie używane było i później w tekstach literackich, choć wozy bojowe przestały już być w użyciu (w Japonii prawdopodobnie nigdy ich nie stosowano).

[18]nowe błędy – pojęcie buddyjskie: człowiek rodząc się przynosi ze sobą balast z poprzednich swych wcieleń, a mianowicie, skutki przeszłych czynów (bynajmniej nie jest ich świadomy), które wpływają na jego postępki w aktualnym życiu, a te nowe błędy i zasługi kumulują się z dawnymi. W przebiegu wielu egzystencji można jednak oczyścić się z grzesznych czynów i myśli i wówczas wyzwoli się człowiek z kręgu wcieleń.

[19]poemat – japoński tradycyjny poemat w czasach Saigyō to tzw. uta lub waka, też tanka; sylabiczny wiersz bez rymu, składający się z 31 sylab, układających się w pięć wersów o rytmie sylab następującym: 5 + 7 + 5 + 7 + 7, zwykle z cezurą treściową po trzecim wersie.

[20]Matsuyama – nazwa miejscowości nadmorskiej na Shikoku, w której okolicach Sutoku przebywał na wygnaniu. Wiersz przeciwstawia wieczność natury kruchości ludzkiego istnienia. Utwór ten można znaleźć w antologii poetyckiej Saigyō pt. Sankashū.

[21]rosa – odwieczny konwencjonalny chwyt w poezji japońskiej: zamiast łez.

[22]Enni – lub En’i – imię buddyjskie, które otrzymał Saigyō w momencie wstąpienia do klasztoru sekty shingon na górze Kōyasan (w 23 roku życia). Świeckie imię poety było Norikiyo, pochodził z rodziny samurajskiej Satō. Saigyō to drugie imię buddyjskie otrzymane później. Tu po raz pierwszy autor wymienia imię bohatera.

[23]statek – tu przenośnie: tułacz, wędrowiec, wygnaniec, co oznacza samego cesarza Sutoku. Poemat ten wkłada autor w usta zmarłego cesarza Sutoku jako rzekomą odpowiedź na poemat Saigyō, zakończony pytaniem: „czemuż po mym Panu nie pozostało śladu”; faktycznie jest to również utwór Saigyō, zamieszczony w jego antologii Sankashū z glosą, że poeta po przybyciu do Matsuyama pytał o ślady pobytu cesarza Sutoku w tych stronach, lecz nikt nie potrafił mu dać odpowiedniej informacji.

[24]Budda – według jednej interpretacji: boska istota, występująca zresztą pod różnymi postaciami i imionami, która osiągnęła absolutne oświecenie, przez co wyzwolona jest z błędnego koła kolejnych wcieleń i ma pozostałym istotom bytującym w przyrodzie wskazywać drogę wyzwolenia. Stan Buddy osiągnął np. historyczny Budda Gautama, ale może tę godność zdobyć również każda inna istota doskonaląc się poprzez szereg egzystencji. Inne wyobrażenia upraszczają sprawę traktując Buddę (zwłaszcza tzw. Buddę Amidę) jako władcę krainy wiecznej szczęśliwości, do której przyzywa on dusze zmarłych. Jeśli duch zmarłego tuła się po ziemi, oznacza to, że nie został powołany do raju Amidy ani – zbyt mocno widać związany namiętnościami ze światem – nie osiągnął najwyższej iluminacji czy wyzwolenia z kręgu wcieleń, co w mniemaniu buddysty stanowi najfatalniejszy los. Poza tym duch taki sprowadza na żywych różne nieszczęścia.

[25]czarna magia – po jap. madō (droga szatana) lub tengudō (droga chochlika-latawca) – stosowano określone recepty mające wzmagać w adepcie siłę szkodzenia innym; zaklęciami i innymi tajemniczymi zabiegami próbowano też osiągać różne, zwykle szkodliwe cele.

[26]Heiji – era ta rozpoczyna się w 1159 r. i słynie w historii jako okres zażartych walk o hegemonię klasy samurajów w Japonii. W walkach tych ginie kilku osobistych nieprzyjaciół cesarza Sutoku.

[27]wojna domowa – walki ery Heiji kończą się triumfem rodu Taira, a porażką rodu Minamoto; potomkowie tego ostatniego rodu starają się później pomścić klęskę ojców: w 1185 r. dochodzi do rozprawy zbrojnej w zatoce Dannoura, gdzie potęga Tairów upada, a Minamotowie obejmują dyktaturę militarną w całym kraju.

[28]Hōgen – era ta rozpoczęła się w 1156 r. Po śmierci ojca Sutoku, cesarza Toba, w tymże roku wybuchło zbrojne starcie między byłym cesarzem Sutoku a panującym cesarzem Goshirakawa. Sutoku zebrał wokół siebie kilku poważnych popleczników spośród arystokracji i rycerstwa (m.in. Fujiwara Yorinaga, Fujiwara Tadazane, Taira Tadamasa, Minamoto Tameyoshi, Minamoto Tametomo) i stanął z nimi do walki ze zwolennikami strony cesarskiej, do których zaliczać się będą członkowie tych samych rodów (np. Fujiwara Tadamichi, Taira Kiyomori, Minamoto Yoshitomo), tak że walka była dosłownie bratobójcza. Zwyciężyła strona cesarska. Sutoku został zesłany za intrygi do prowincji Sanuki.

[29]bóstwo nieba – określenie bogini słońca Amaterasu, która zgodnie z legendą nakazała swemu wnukowi Ninigi zstąpić na ziemię i objąć nad Japonią rządy; przepowiedziała przy tym pomyślność wszystkim kolejnym jego następcom i wieczne trwanie dynastii. Oczywiście bunt przeciw panującemu godzi w pomyślność jego rządów.

[30]wola ogółu – lub życzenia ludu i wyroki czy nakazy nieba to według starożytnego filozofa chińskiego Meng-tsy dwa źródła władzy cesarskiej, nadające tę władzę i mogące ją odebrać w wypadku złych rządów.

[31]Eiji – era przypada na rok 1141; wtedy to Sutoku po 18 latach rządów musiał abdykować na rzecz księcia Toshihito (= cesarz Konoe). Jak na ironię nazwa ery znaczy Wieczne Rządy, obrał ją Sutoku w lipcu 1141 r.; los chciał, że już 7 grudnia rządy jego zakończyły się i erę też w kwietniu 1142 r. zmieniono. Konoe panował do 1155 r.

[32]Bifukumon’in – faworyta i jedna z małżonek byłego cesarza Toba, matka cesarza Konoe; po śmierci Konoe oskarżyła ona Sutoku o trucicielstwo; cesarz Toba pod wpływem tego doniesienia wyznaczył następcą tronu ks. Masahito (tzn. cesarza Goshirakawa).

[33]Czou – dynastia chińska, panująca od 1122 r. p.n.e. (według tradycyjnych źródeł) lub 1027 r. p.n.e. (według współczesnych historyków chińskich) do 256 r. p.n.e. Założona przez władcę plemienia Czou imieniem Fa (zwanego też Wu-wang), który zaatakował państwo, gdzie panowała dynastia Szangów (lub Szang-Inów). Ostatni jej władca popełnił po klęsce samobójstwo. W tradycyjnej historiografii chińskiej obalenie dynastii interpretowano zwykle jako wykonanie wyroku niebios na władcach, którzy na skutek złych rządów utracili poparcie nieba, a uzurpator był po prostu zesłanym przez niebo karzącym narzędziem.

[34]kura zwiastuje poranek – starożytne przysłowie chińskie, przyswojone również w Japonii; treść jego potępia wtrącanie się kobiet do spraw będących domeną mężczyzn: w tym wypadku idzie o ingerencję Bifukumon’in w sprawy następstwa tronu.

[35]przyczyna i skutek – rozwijane przez naukę buddyjską wielkie prawo retrybucji, mówiące, że każdy zły lub dobry czyn w danym życiu jest przyczyną pewnych skutków w życiu następnym. Tkwi w tym ziarno fatalizmu. Trzeźwa myśl chińska reprezentowana przez konfucjanizm przyjmuje, że postępowanie ludzkie nie jest zdeterminowane, wobec czego jednostka jest odpowiedzialna za swoje czyny.

[36]Jao i Szun – dwaj legendarni władcy chińscy, których rządy uchodzą w klasycznej literaturze konfucjańskiej za wzorce postępowania światłego władcy.

[37]Budda Gautama – historyczny Budda, który żył na przełomie VI i V w. p.n.e., miał na imię Gautama i pochodził z rodu Siakjów (stąd zwany też Siakja-muni – asceta z rodu Siakjów). Przeciwstawiając konfucjańskie wzory buddyjskim deklaruje się jednocześnie pogląd o prymacie życia świeckiego i doczesnego nad wiarą w życie przyszłe i predestynowane.

[38]Honda – piętnasty z kolei cesarz dynastii japońskiej, znany pod pośmiertnym imieniem Ōjin, panował w IV w. n.e. (według tradycji 201–310).

[39]Ōsasagi – wstąpił na tron pod koniec IV lub w początkach V w.; znany pod pośmiertnym imieniem Nintoku (według tradycji 313–399).

[40]Wani z Kudary – zgodnie z tradycją w 285 r. (przesuwane to bywa jednak na 402 r.) przybywa z państwa Kudara na Półwyspie Koreańskim (Kudara po koreańsku Pekdze) uczony Wani przywożąc ze sobą m.in. teksty konfucjańskie. Od niego wywodzi się w Japonii tradycja pisma i znajomość nauk Konfucjusza.

[41]Meng-tsy – rozprawy przypisywane filozofowi chińskiemu Mencjuszowi (ok. 372 – ok. 289 r. p.n.e.), uznanemu za klasyka konfucjańskiego. Saigyō powołuje się tu na treść rozdz. VIII w cz. II, księgi I.

[42]uwolnił od terroru – w tekście raczej „obdarzył spokojem”, co oznacza strącenie z tronu tyrana.

[43]osiem milionów bogów – dosłowne tłumaczenie terminu japońskiego: yaoyorozu-no kami, co oznacza zapewne po prostu ogół nieskończonej liczby bogów i stanowi tradycyjny zwrot w starojapońskich tekstach.

[44]Księga Pieśni – klasyczna chińska antologia poetycka Szy-king, której zebranie przypisywane jest Konfucjuszowi (551 r. – 479 r. p.n.e.).

[45]stolica –