Pia Pierniczek się wprowadza - Look Kairi - ebook + audiobook + książka
NOWOŚĆ

Pia Pierniczek się wprowadza ebook

Look Kairi

0,0

Opis

Piia Pierniczek wprowadza się wraz z rodzicami i kotem Gąbką do przytulnego domu przy alei Topolowej. Czy znajdzie w nim przyjaciół, z którymi będzie mogła spędzać czas?

Na szczęście okazuje się, że w nowym miejscu aż roi się od barwnych postaci! Na najwyższym piętrze mieszka Mirjam z grubym bernardynem Baronem, w bańkach mydlanych ukrywają się małe zwierzaczki, w szafie – mól, a z Kanady przyjeżdża Jack, który uwielbia niedźwiedzie. Jest też ulubiony wujek Rasmus, który zabierze Piię do zoo i pomoże jej rozwiązać pewną zagadkę… Życie na Topolowej na pewno nie będzie nudne.

Ciepła i wesoła opowieść o rodzinie i przyjaźni. Jest w niej magia i fantazja i – uwaga – niejedno zwierzę będzie miało tu coś do powiedzenia! 

Książka składa się z krótkich rozdziałów, a każdy jest oddzielną przygodą. Świetnie ilustrowana, pełna humoru – to świetna propozycja zarówno do wspólnego czytania z młodszymi dziećmi, jak również do samodzielnego czytania dla tych starszych.

 

Książkę polecają:

Piia Pierniczek się wprowadza  czas dzieci      Piia Pierniczek się wprowadza  aktywne czytanie      

***

Książka wydana w ramach projektu KSIĄŻKI NIOSĄCE NADZIEJĘ.

Wydanie książki jest współfinansowane przez Unię Europejską w ramach programu Kreatywna Europa, który powstał między innymi po to, żeby Europejczycy mogli poznawać pisarzy z innych krajów Unii Europejskiej i ich literaturę oraz kulturę.

Przygotowanie aplikacji do programu Kreatywna Europa dotyczącej projektu „Książki niosące nadzieję” zostało dofinansowane przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

Piia Pierniczek się wprowadza  pl dofinansowane przez unie europejska posPiia Pierniczek się wprowadza  05 znak uproszczony kolor biale tlo rgb pl

Partnerami projektu są:

Piia Pierniczek się wprowadza  la fontaine     Piia Pierniczek się wprowadza  idylla

Tłumaczenie i druk książki zostały dofinansowane przez Cultural Endowment of Estonia.

Piia Pierniczek się wprowadza  kulka logo must kesk 1

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 78

Rok wydania: 2023

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału:Piia Präänik ko­lib sisse
Co­py­ri­ght for the text © Ka­iri Look Co­py­ri­ght for the il­lu­stra­tions and lay­out © Ulla Saar Ori­gi­nal edi­tion pu­bli­shed by Täna­päev, 2015
Tłu­ma­cze­nie: Marta Per­li­kie­wicz
Re­dak­torka pro­wa­dząca: Ka­ta­rzyna Wę­gie­rek
Re­dak­cja: Agnieszka Ha­łu­biec
Ko­rekta: Mag­da­lena Wój­cik
Skład i ła­ma­nie wer­sji pol­skiej: Pa­weł Unie­jew­ski
Ad­ap­ta­cja okładki: Pa­weł Unie­jew­ski
Opieka pro­duk­cyjna: Mul­ti­print Jo­anna Da­nie­luk
Sfi­nan­so­wane ze środ­ków UE. Wy­ra­żone po­glądy i opi­nie są je­dy­nie opi­niami au­tora lub au­to­rów i nie­ko­niecz­nie od­zwier­cie­dlają po­glądy i opi­nie Unii Eu­ro­pej­skiej lub Eu­ro­pej­skiej Agen­cji Wy­ko­naw­czej ds. Edu­ka­cji i Kul­tury (EACEA). Unia Eu­ro­pej­ska ani EACEA nie po­no­szą za nie od­po­wie­dzial­no­ści.
Do­fi­nan­so­wano ze środ­ków Mi­ni­stra Kul­tury i Dzie­dzic­twa Na­ro­do­wego po­cho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tury – pań­stwo­wego fun­du­szu ce­lo­wego. Książka wy­dana w ra­mach pro­jektu „Książki nio­sące na­dzieję”
Książka wy­dana w ra­mach pro­jektu „Książki nio­sące na­dzieję” © for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Wid­no­krąg, Pia­seczno 2023 Tłu­ma­cze­nie i druk książki zo­stały do­fi­nan­so­wane przez Cul­tu­ral En­dow­ment of Es­to­nia.
Do­wiedz się wię­cej
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-969661-0-0
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Żadna część ni­niej­szej pu­bli­ka­cji nie może być re­pro­du­ko­wana w ja­kiej­kol­wiek for­mie i w ja­ki­kol­wiek spo­sób bez pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
Wy­daw­nic­two WID­NO­KRĄGwww.wy­daw­nic­two-wid­no­krag.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

PRZE­PRO­WADZKA PIER­NICZ­KÓW

Na po­dwó­rzu roz­legł się pisk opon.

– Przy­je­chali! – za­wo­łała Piia, wy­glą­da­jąc przez okno.

Spo­mię­dzy pu­deł do­cho­dził trzask ta­śmy kle­ją­cej i ci­che prze­kleń­stwa. Mama z tatą na łapu‍-capu pa­ko­wali resztę rze­czy. Całe miesz­ka­nie już od góry do dołu wy­peł­niały pu­dła, a mię­dzy nimi wiły się ścieżki. Aby przejść z du­żego po­koju do kuchni, na­le­żało na przy­kład wy­brać ścieżkę po le­wej stro­nie i prze­peł­znąć po wa­lizce. Do to­a­lety można było się do­stać tu­ne­lem po pra­wej, a do po­koju Piii – prze­czoł­gu­jąc się pod sto­łem ku­chen­nym.

– Istna kre­cia nora – wes­tchnęła mama, ale to oczy­wi­ście nie była prawda. Na ulicy Owo­co­wej nie miesz­kał prze­cież ani je­den kret – tylko Piia, mama i tata.

No i, ma się ro­zu­mieć, jesz­cze Gąbka, która le­żała so­bie wła­śnie na sto­sie wa­li­zek i wci­nała pa­rówki. Jak to w zwy­czaju ko­tów bywa, nie śpie­szyła się ni­g­dzie i z za­do­wo­le­niem ko­ły­sała łap­kami. Po­śpiech – to coś dla lu­dzi, pa­rówki i wy­le­gi­wa­nie się – dla ko­tów. Gąbka za­mie­rzała wła­śnie po­dra­pać się po brzu­chu, kiedy roz­le­gło się pu­ka­nie do drzwi.

Piia otwo­rzyła drzwi pa­nom od prze­pro­wa­dzek, a oni znie­śli pu­dła do cię­ża­rówki. Naj­pierw znik­nęły te z na­pi­sami „KSIĄŻKI”, „PRZE­WODY” i „NA­CZY­NIA”, a na sa­mym końcu: „MAIA – ŚCI­ŚLE TAJNE: NIE RU­SZAĆ”.

Pu­dło z na­pi­sem „NIE RU­SZAĆ” na­le­żało do mamy i bar­dzo in­te­re­so­wało tatę. Każ­dego wie­czora okrą­żał je kilka razy, ale do­tknąć się nie od­wa­żył. Gdy pa­no­wie te­raz po­dźwi­gnęli to pu­dło, w oczach taty po­ja­wił się błysk tę­sk­noty.

W końcu drzwi fur­go­netki się za­trza­snęły i Pier­nicz­ko­wie wsie­dli do sa­mo­chodu. Szary blok sta­wał się co­raz mniej­szy, aż cał­ko­wi­cie znik­nął im z oczu.

– No, dziew­czyny, za­czyna się! – Tata ob­ró­cił się na przed­nim sie­dze­niu. – Po­my­śla­łem, że w ogro­dzie mógłby być ha­mak. I stół do ping‍-ponga, i grill też.

– I jesz­cze drewno na opał – do­dała mama. – Tam do­piero przyj­dzie nam pa­lić! Stu­letni drew­niany dom...

– Bułka z ma­słem! – za­wo­łał tata. – Naj­lep­szy w świe­cie drwal roz­prawi się z tym raz‍-dwa. Na­rą­bię ci z sa­mego rana górę drew! Jak tylko za­mon­tuję stół do ping‍-ponga.

– Je­śli tam w ogóle bę­dzie z kim po­grać – wes­tchnęła Piia i przy­tu­liła Gąbkę.

– O to na­wet się nie martw! – Tata po­gła­skał có­reczkę po gło­wie.

I tym ra­zem się nie po­my­lił. Po­nie­waż kiedy sa­mo­chód skrę­cił z za­śnie­żo­nej to­po­lo­wej alejki na po­dwó­rze przed zie­lo­nym do­mem, w oknie na naj­wyż­szym pię­trze po­ja­wiła się ku­dłata głowa psa. Ber­nar­dyn chu­chał na szybę, wy­cie­rał ją łapą i przy­glą­dał się ba­daw­czo wy­ska­ku­ją­cym z sa­mo­chodu Pier­nicz­kom.

ALEJA TO­PO­LOWA 5

Nowy dom Pier­nicz­ków znaj­do­wał się przy alei To­po­lo­wej. Dwu­pię­trowy drew­niany bu­dy­nek był stary i krzywy, ale za to przy­tulny i z du­żym ogro­dem. Wą­ski po­chyły ko­min kop­cił na da­chu, za oszro­nio­nymi oknami bu­chał ogień z pie­ców ka­flo­wych. Po­mię­dzy pię­trami wiły się wą­skie drew­niane schody i gład­kie po­rę­cze, które były jakby stwo­rzone do zjeż­dża­nia. Miesz­ka­nie Pier­nicz­ków było na pierw­szym pię­trze, za wielką ja­bło­nią.

Ran­kiem Piię obu­dziła Gąbka, która z do­niczki na pa­ra­pe­cie wy­sy­py­wała na łóżko zie­mię.

– Co ty wy­pra­wiasz! – krzyk­nęła Piia. – Zwa­rio­wa­łaś czy co? Na­tych­miast prze­stań!

Gąbka ob­rzu­ciła Piię peł­nym wy­rzutu spoj­rze­niem i po­kle­pała się łapą po brzu­chu.

– Ahaa! – zro­zu­miała dziew­czynka, wzięła kotkę pod pa­chę i po­drep­tała na bo­saka do pach­ną­cej kawą kuchni.

– Gąbka jest głodna! – za­wo­łała w drzwiach i sta­nęła jak wryta. Tata, cały spo­cony, stał w majt­kach przed chy­bo­cą­cym się re­ga­łem.

– Dla­czego mnie nikt nie za­pyta, czy nie je­stem głodny? Ja chyba zwrócę to ba­ra­chło do sklepu!

– Ile czę­ści tym ra­zem ci zo­stało? – za­py­tała Piia ze współ­czu­ciem.

– Sie­dem – ode­zwała się mama zza drzwi. – Ale wczo­raj wie­czo­rem było tego ze czter­na­ście.

Tata rzu­cił ma­mie groźne spoj­rze­nie.

Piia wy­cią­gała wła­śnie z lo­dówki pa­rówki dla Gąbki, kiedy ktoś za­pu­kał do drzwi. W progu stała młoda pie­go­wata ko­bieta, a obok niej ol­brzymi pies.

– Dzień do­bry! – Uśmiech­nęła się sze­roko. – Po­my­śla­łam, że wpadnę przy­wi­tać się z no­wymi są­sia­dami. Mam na imię Mir­jam. A to jest Ba­ron.

Ber­nar­dyn po­ma­chał ogo­nem i przyj­rzał się pa­rów­kom. Na­stęp­nie spoj­rzał na Gąbkę i kiw­nął grzecz­nie głową.

Kotka wzięła od Piii pa­rówkę i po­ma­chała nią po­woli przed no­sem Ba­rona. Po­tem od­chy­liła głowę i po­łknęła przy­smak za jed­nym za­ma­chem. Pies pod­wi­nął ogon mię­dzy nogi i scho­wał się za ple­cami Mir­jam. Gąbka uśmiech­nęła się trium­fu­jąco.

– Mam na imię Piia – przed­sta­wiła się dziew­czynka. – A w kuchni są jesz­cze mama i tata, ale te­raz skła­dają me­ble.

Mama po­de­szła bli­żej.

– Maia. Miło mi cię po­znać.

– Mnie rów­nież! – ucie­szyła się Mir­jam. – Miesz­kam nad wami, na dru­gim pię­trze i uczę się wła­śnie do eg­za­mi­nów. Je­stem na ostat­nim roku me­cha­niki. – Skie­ro­wała wzrok na tatę, który otarł rę­ka­wem pot z czoła. – Może będę mo­gła po­móc?

Piia ski­nęła głową i po­cią­gnęła Mir­jam w stronę kuchni.

– Mo­żesz po­móc. Tata jest wszech­stron­nie uzdol­niony, ale na skła­da­niu re­ga­łów się nie zna. Po­ba­wię się w mię­dzy­cza­sie z twoim psem.

Ba­ron szczek­nął przy­jaź­nie i Piia przy­tu­liła go z ca­łej siły.

Mir­jam we­szła do kuchni, rzu­ciła okiem na po­miętą in­struk­cję, po czym uśmiech­nęła się do taty.

– Zło­ży­łam wła­śnie taki sam przed kil­koma ty­go­dniami. Miał idio­tyczną kon­struk­cję, ale w końcu wy­szedł cał­kiem nie­zły.

Tata wło­żył spodnie i z wdzięcz­no­ścią po­dał dziew­czy­nie rękę.

– Paul Pier­ni­czek, bar­dzo mi miło.

– I Gąbka, rów­nież bar­dzo mi miło – roz­legł się głos z góry. Kotka sie­działa na lo­dówce, z łap­kami jedna na dru­giej i ma­chała do Mir­jam.

TA­JEM­NI­CZY SĄ­SIAD Z PAR­TERU

– Kto mieszka na par­te­rze? – za­py­tał tata, gdy re­gał był już zło­żony i wszy­scy ra­zem pili w kuchni her­batę.

– Siim Szpe­nio wraz z dziad­kiem stry­jecz­nym – od­po­wie­działa Mir­jam i ob­li­zała ły­żeczkę od miodu.

– Siim Szpe­nio... ten sam Szpe­nio? Nie może być! – Tata zro­bił wiel­kie oczy.

– Kto to jest, ten Szpe­nio? – do­py­ty­wała się Piia, ko­ły­sząc no­gami.

– Młody po­li­tyk i do­radca pre­zy­denta mia­sta. Straszny krę­tacz! – od­parł tata.

– Paul, nie mu­sisz tak od razu... – zga­niła go mama. – Prze­cież go nie znasz.

– Ależ Paul ma ra­cję – uśmiech­nęła się Mir­jam. – Ten typ to praw­dziwe ku­rio­zum. Wy­cho­dzi z domu wcze­snym ran­kiem uli­zany i wy­pu­co­wany, a wraca do­piero po pół­nocy, szary i wy­mi­ze­ro­wany na twa­rzy.

Jak na za­wo­ła­nie za­trzesz­czała furtka i do środka wśli­znął się ko­ści­sty chły­stek. W gar­ni­tu­rze i z błysz­czącą teczką pod pa­chą, prze­mknął ścieżką, a Pier­nicz­ko­wie po­chy­lili się nad pa­ra­pe­tem przy ku­chen­nym oknie. Tym­cza­sem czło­wiek ten jakby roz­pły­nął się w po­wie­trzu! Na świe­żym śniegu nie było po nim śladu.

– Mó­wi­łam, że to nie jest nor­malne – ode­zwała się Mir­jam. – On się po­ja­wia i znika... Nie zo­sta­wia śla­dów ani na śniegu, ani w bło­cie. Na­wet deszcz go nie zmo­czy, robi unik to w prawo, to w lewo, la­wi­ru­jąc po­mię­dzy kro­plami. Coś nie­sa­mo­wi­tego, jakby był ko­smitą.

– A dzia­dek stry­jeczny? – za­py­tała mama.

– Też taki dziwny. Sie­dzi ca­łymi dniami w domu, nie otwiera drzwi. W ciągu dnia na­wet wody w to­a­le­cie nie spłu­kuje... Nie wiem, czy on na­prawdę żyje, czy jest ja­kimś du­chem. Gdy Szpe­nio kan­dy­do­wał na pre­zy­denta mia­sta, w ga­ze­tach pi­sano co prawda, że mieszka z dziad­kiem stry­jecz­nym – że dzia­dzio każ­dego ranka mówi mu, co ma ro­bić w pracy. Ale ja ani razu nie wi­dzia­łam tego czło­wieka ży­wego. Tylko od­głos kro­ków przed do­mem, cie­nie w oknach...

– Siim Szpe­nio pre­zy­den­tem mia­sta, tego jesz­cze bra­ko­wało! – Tata po­trzą­snął głową. – Niech le­piej wy­je­dzie jak tata Pippi Poń­czo­szanki na wy­spę Kur­re­kur­re­dutt i mia­nuje się jej kró­lem, je­śli ma ochotę, ale żeby rzą­dzić mia­stem...

– Zo­ba­czy­cie, jesz­cze się z nim za­przy­jaź­nię. – Piia była pewna swego.

Mir­jam za­chi­cho­tała i ze­sko­czyła z krze­sła.

– Daj mi znać, jak go zła­piesz! Ale ja już zmy­kam do sie­bie na górę, mam jesz­cze wiele roz­dzia­łów do prze­czy­ta­nia.

– Miło było cię po­znać. Dzięki, że wpa­dłaś. I wiel­kie dzięki za po­moc przy skła­da­niu re­gału – po­wie­działa mama.