Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Uzdrowiony Szwendarri znów zabiera rodzinę Majki ku przygodzie. W końcu sezon należy otwierać z fajerwerkami, a już na pewno z klasą i honorem. Tym razem na szali znajdą się honor rycerza, życie księżniczki i walka z własnymi lękami.
Zapnijcie pasy i wsiadajcie, mkniemy ku przygodzie!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 23
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 0 godz. 35 min
Rok wydania: 2025
Lektor: Joanna Pach-Żbikowska, Klementyna Umer, Aleksander Orsztynowicz-Czyż, Maciej Kowalik
PATRYCJA POŁUDNIKIEWICZ-Kędzior
SZWENDARRI 2
Dzielne księżniczki,rudy rycerzi tajemnica znikającej Chatki
Labreto
Szwendarri – auto z temperamentem, które jeździ własnymi drogami. Takimi, które prowadzą prosto w stronę szalonych przygód! Traktowany jest jako pełnoprawny członek rodziny.
Majka – żądna przygód siedmiolatka. Uwielbia niespodziewane zwroty akcji. Szwendarriego kocha miłością wielką i niepohamowaną.
Oluś – młodszy brat Majki, próbujący dotrzymać jej kroku w każdej sytuacji. Zadaje dobre pytania i świetnie przytula.
Mama Łucja – kobieta odważnego serca i wrażliwej duszy. Jej drugie imię mogłoby brzmieć „Przygoda”.
Tata Tolek – miłośnik szybkiej jazdy, której w starym aucie nie doświadcza. Musi zadowolić się szybką zmianą planów.
Pani Stefania – poprzednia właścicielka Szwendarriego. Kobieta, która szybko myśli, szybko działa i szybko znajduje wyjście z każdej sytuacji.
– Jedziemy otworzyć sezon!
Tata wpadł do domu z siatą pełną zakupów i planem na życie. A raczej planem na majówkę, która właśnie się zaczynała.
– Ale Tolek, mieliśmy odpocząć, bąki zbijać, może nawet podłubać w nosie, jak ktoś lubi. Ja akurat nie bardzo, no ale nie o to chodzi. Pamiętasz, porobić NIC. – Mamie pomysł z otwieraniem czegokolwiek się chyba nie spodobał.
W przeciwieństwie do mnie i Olusia.
– Otwórzmy, otwórzmy! – Wydając z siebie dzikie okrzyki, skakaliśmy wokół nóg taty.
Co prawda, nie do końca wiedzieliśmy, co tata chce otwierać, bo w domu żadnego sezonu nie mieliśmy, a przynajmniej ja nie kojarzę.
– No widzisz, kochanie. Dzieciom odmówisz? – rzucił tata przymilnie i wskazał na nas, biegających w kółko jak szczeniaczki.
Sięgnął po argument z najwyższej półki. Wiedział, że mamie trudno powiedzieć „nie” dzieciom, a szczególnie własnym. Stara się, mówi, że musi wyznaczać granice, że tak nie może być, że niedługo wejdziemy jej na głowę (co zdarza się dosyć często, gdy bawimy się w siłowanki). Może i nie chce się zgodzić, ale jej serduszko, rozpływające się na widok mojego szczerbatego uśmiechu lub w objęciach pulchnych rączek Olusia – wręcz przeciwnie.
Przystąpiliśmy zatem do akcji. Ja odchrząknęłam i przywołałam na twarz najbardziej uroczy i jednocześnie łobuzerski uśmiech, który tak mamę rozczulał, po czym lekko popchnęłam Olusia w jej ramiona.
– No dobrze… – wyszeptała już po chwili mama z błogim wyrazem twarzy i półprzymkniętymi oczami. – Otwórzmy.
Jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że aby otworzyć ten sezon, potrzebujemy stosu ścierek, dwóch wiader, mopa, kilku szczotek i wielu butelek różnychpłynów.
– Zakładamy firmę sprzątającą? – zapytałam.
Dobry humor wyparował wraz z pojawianiem się kolejnych butelek octu do szorowania powierzchni wszelakich.
– Nieee… Ale może to jest dobra myśl… – Tata przestał upychać ścierki do toreb i głęboko się zamyślił. Po chwili otrząsnął się, zarzucił manatki na ramię i spytał energicznie: – Gotowi?
Smętnie powlekłam się za rodzinką, której jakoś nie przeszkadzało, że zamiast otwierać sezony i przeżywać przygody, jedziemy gdzieś sprzątać. Nawet mama porzuciła początkowy sceptycyzm i z zaangażowaniem włączyła się w to porządkowe szaleństwo.