Pewna siebie mama - Joyce Meyer - ebook + książka

Pewna siebie mama ebook

Meyer Joyce

4,0

Opis

Trenerka, cheerleaderka, powierniczka, szefowa kuchni, szofer – lista prac, jakie wykonuje mama, jest szeroka jak horyzont. Być może dlatego wiele mam czuje się niepewnie, próbując wychować swoje dzieci w świecie pełnym wyzwań i ciągłych zmian. Jeśli kiedykolwiek kładłaś się do łóżka rozczarowana sobą, jeżeli miałaś poczucie, że nie dajesz rady lub marzyłaś o podręczniku do macierzyństwa, to Joyce Meyer – autorka najlepiej sprzedających się książek według New York Times – ma coś właśnie dla ciebie. 

Dzięki książce „Pewna siebie mama” otrzymasz zapewnienie, że nie jesteś sama – Bóg jest z tobą i On pragnie ci towarzyszyć w wyzwaniach, przed jakimi stajesz każdego dnia. Dzięki inspirującym historiom, biblijnym wartościom i cennym życiowym lekcjom samej Joyce, odkryjesz nową drogę do pewności siebie i radości z macierzyństwa. Niezależnie od tego, ile masz lat, ilu członków liczy twoja rodzina i w jakich okolicznościach się znajdujesz, książka pomoże ci stać się matką, jaką Bóg pragnie, abyś była – radosną i pewną siebie!

Joyce Meyer jest jednym z najbardziej praktycznych i znanych na całym świecie nauczycieli biblijnych. Jej książki pomogły milionom ludzi odnaleźć nadzieję i odnowienie. W swojej służbie Joyce  porusza wiele tematów, kładąc szczególny nacisk na umysł, emocje, słowa i motywację. Swoimi doświadczeniami dzieli się w skuteczny i bezpośredni sposób – tak by inni mogli samodzielnie zastosować to, czego ona sama się nauczyła.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 182

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Kilka lat temu mój przyjaciel John Maxwell przemawiał na jednej znaszych corocznych konferencji dla kobiet irozpoczął uwagą, która wywołała ogromną reakcję. Powiedział: „Pewność siebie jest podnoszącym na duchu uczuciem występującym zanim wpełni zrozumiemy sytuację”.

John oczywiście żartował, ale mimo to uważam, że każda matka na tej konferencji mogłaby utożsamić się ztym stwierdzeniem. Przeżyłyśmy to jako mamy. Większość znas złatwością może przypomnieć sobie to naiwne poczucie pewności, które poczułyśmy pierwotnie wperspektywie macierzyństwa. Łatwo możemy wrócić pamięcią do sielankowych snów onaszym jeszcze nienarodzonym syneczku, naszej małej pociesze.

Pamiętamy także, kiedy trzeba było stawić czoła rzeczywistości.

Małe pociechy wkrótce stały się ząbkującymi niemowlakami, które płaczą iwymiotują wprost na nas ito dokładnie wtedy, kiedy założymy wyjściową sukienkę. Złościły się, tupały nóżkami ipróbowały pić wodę zpsiej miski. Wkrótce, zamiast poczucia pewności, zaczęłyśmy się zastanawiać, czy mamy wszystko, czego trzeba, żeby odpowiednio podejść do sprawy. Zaczęłyśmy dostrzegać nasze wady, skupiać się na porażkach imieć poczucie niższości.

Jestem pewna, że wiem, o czym mówię. Każda mama (nieważne jak kompetentną może się wydawać) traci od czasu do czasu poczucie pewności siebie. Ale, dzięki Bogu, jest sposób, żeby tę pewność odzyskać. My, matki, na każdym etapie naszego życia możemy odzyskać poczucie pewności – nie to fałszywe i ulotne, o którym mówił mój przyjaciel John, ale to prawdziwe: to, które pozwala nam patrzeć w przyszłość z pewnością, nawet jeśli coś idzie źle; to, które pozwala nam patrzeć przed siebie zamiast wstecz, pomimo naszych błędów. Możemy odzyskać takie poczucie pewności, które pozwala nam śmiać się z własnych niedoskonałości i być pozytywnie nastawionymi względem siebie. Możemy być pewnymi siebie matkami i skupiać się na tym, co możemy zrobić, zamiast zamartwiać się tym, co nie leży w naszej mocy.

Jestem przekonana, że wtej chwili chrześcijańskie matki na całym świecie wołają otaką pewność siebie. Bóg nie stworzył nas do wychowywania dzieci wcieniu niepewności. Niepewność osłabia naszą wiarę. Okrada nas znaszej radości. Podstępem pozbawia nas śmiałości, której potrzebujemy, żeby naprawdę wyróżniać się wtym, do czego powołał nas Bóg.

Nawet profesjonalni sportowcy wiedzą, że to prawda. Ostatnio były światowej sławy koszykarz wyjaśniał, dlaczego niektórzy konkurenci utrzymują się na średnim poziomie, podczas gdy inni stają się mistrzami. Powiedział: „Różnica pomiędzy dobrym aświetnym graczem polega na całkowitej pewności. Nie możesz stracić pewności siebie!”. Mimo że cały czas mówił osporcie, to samo tyczy się bycia matką – zjedną istotną różnicą: Różnica pomiędzy dobrą aświetną mamą polega na całkowitej pewności co do obecność Boga najwyższego.

Apostoł Paweł ujął to wnastępujący sposób: „My bowiem, […] którzy sprawujemy kult wDuchu Bożym ichlubimy się wChrystusie Jezusie, anie pokładamy ufności wciele […]”(Flp 3:3).

Ten werset jest wspaniały, nieprawdaż? Podoba mi się pomysł przeniesienia mojej uwagi zmoich naturalnych wad iniedociągnięć na zaufanie Jezusowi wpełni! Lubię moje życie dużo bardziej, od kiedy żyję wten sposób. Jest to dla mnie niesamowite, co możemy osiągnąć, kiedy przestaniemy usilnie starać się sprostać pozornie nierealnym wymaganiom naszymi własnymi siłami, azamiast tego oprzemy się na mocy iobietnicach Boga – ponieważ zBogiem nie ma rzeczy niemożliwych.

Dlatego moja posługa nie jest dla mnie trudna. Kiedyś była, ponieważ sama ją taką uczyniłam. Skomplikowałam ją, zmuszając się do perfekcji ipotępiając się za każdy błąd. Martwiłam się, czy zadowolę innych izamęczałam się, próbując im zaimponować. Przeszłam długą drogę, zanim się poddałam. Teraz polegam tylko na Bogu iwstaję każdego dnia zdeterminowana, żeby ten czas był owocny wJezusie. Wrezultacie moja służba stała się dla mnie łatwiejsza. Jest ona po prostu tym, co robię, służbą pełnioną z pomocą Jezusa.

Mimo że posługa imacierzyństwo są różne, mają ze sobą coś wspólnego: są powołaniem. Akiedy Bóg wzywa nas do czegoś, daje nam łaskę, wiarę inamaszczenie (moc Ducha Świętego), aby to osiągnąć. Co więcej, jest przy nas podczas każdego kroku na tej ścieżce. Ta książka ma wam pomóc uświadomić to sobie.

Na kolejnych stronach nie znajdziecie instrukcji, jak postępować. Nie to mam zamiar wam przekazać. Chcę was zachęcić izainspirować prawdami Bożego Słowa, które pomogą wam być matkami pewnymi siebie, bo do tego zostałyście stworzone. Poprzez Bożą łaskę chcę wam pomóc pozbyć się poczucia winy, potępienia istrachu, które powstrzymują was przed doświadczaniem pełnej iniepowtarzalnej radości płynącej zwaszego powołania.

Ostrzegę was na wstępie, że diabeł będzie zwalczał wwas to objawienie. On nienawidzi pewności siebie umatek. Nienawidzi jej, odkąd Bóg poinformował go wEdenie, że potomstwo kobiety zmiażdży mu głowę (1 Mż 3:15). Dlatego od wieków pracuje nad tym, żeby kobiety były uciśnione. Nie tylko nie podoba się mu to, co reprezentujemy, ale rozumie wpływ, jaki my – matki – mamy na przyszłe pokolenia. Wie, że wstarym powiedzeniu kryje się prawda: „Ręka nad kołyską jest ręką, która rządzi światem”. Jest zdeterminowany, żeby zrobić wszystko, aby ta ręka choć trochę zadrżała.

Ale nie musimy mu na to pozwolić. Słowo Boże udowadnia to – od początku do końca. Daje nam przykłady matek, które zaufały Bogu, żyły śmiało iprzezwyciężyły szatańskie strategie (oniektórych znich opowiemy wtej książce). Najlepszą ze wszystkich jest historia młodej kobiety imieniem Maria, która urodziła Zbawiciela. Uwierzyła wBożą obietnicę idała światu Syna, który zdetronizował szatana raz na zawsze idał zbawienie rodzajowi ludzkiemu. Chrześcijańskie matki pokonują szatana od tamtej pory. Odkrywają to, kim są wChrystusie, pokładając wiarę wSłowo Boże iucząc swoje dzieci tego samego.

Wróżnych aspektach życia matki są bardzo różne. Niektóre są gospodyniami owielu talentach, uwielbiają gotować, piec, szyć itworzą piękne domowe dekoracje. Inne są zabieganymi bizneswoman, które potrafią dobić interesu ijednocześnie pomóc wskomplikowanym zadaniu domowym. Niektóre mają wspierających ipomocnych mężów, inne są zdane na siebie. Niektóre mają dużo pieniędzy, które mogą wydać na dzieci, inne ledwo wiążą koniec zkońcem.

Dzisiaj, tak samo jak wczasach biblijnych, nie ma czegoś takiego jak stereotypowa chrześcijańska matka. Zwycięskie, pewne siebie matki mogą mieć różne osobowości. Wystarczy jedno spojrzenie na to, jak ludzie, którzy osiągnęli wybitny sukces, opisują swoje matki, żeby zobaczyć, jak uderzająco różne potrafią być mamy:

• Abraham Lincoln powiedział, że jego matka była „aniołem”.

• Andrew Jackson opisuje swoją, jako „dzielną lwicę”.

• Poetka Maya Angelou porównała mamę do „huraganu oidealnej sile”.

• Stevie Wonder nazwał swoją „słodkim kwiatem miłości”.

Te wypowiedzi jasno dają do zrozumienia: Nie trzeba mieć określonej osobowości, żeby być świetną mamą. Nie trzeba wpasowywać się wokreślony schemat, żeby wychować dzieci, które będą dosłownie zmieniać świat. To dobra wiadomość dla nas wszystkich, ponieważ każda znas jest niepowtarzalna. Ale jest jeszcze lepsza wiadomość: Nie trzeba wcale być idealną. Wystarczy jedynie wzrastać wswojej relacji zBogiem irozwijać wyjątkową ufność wNim pokładaną.

ZJego łaską każda znas może to osiągnąć!

 

 

Rozdział 1 Widzę, że nieźle sobie radzisz

 

To, że słowa pewna siebie mama iJoyce Meyer mogą kiedykolwiek wystąpić razem na tej samej stronie, dowodzi dwóch rzeczy oBogu. Po pierwsze: Jest On, bez wątpienia, absolutnym cudotwórcą. Po drugie: Ma niezłe poczucie humoru.

Kiedy po raz pierwszy rozpoczęłam podróż zwaną macierzyństwem, nie miałam nawet cienia poczucia pewności siebie. Wzasadzie byłam skamieniała. Czułam się nieprzygotowana, niepewna inieodpowiednia do roli – imiałam powody, żeby tak się czuć!

Kiedy urodziłam swoje pierwsze dziecko, nie wiedziałam nawet wystarczająco dużo, żeby zdać sobie sprawę, co się dzieje, kiedy trafiłam na porodówkę. Mój mąż zostawił mnie dla innej kobiety, kiedy byłam we wczesnej ciąży. Nie mając pieniędzy na prywatną opiekę medyczną, chodziłam do kliniki położniczej. Nigdy nie spotkałam tego samego lekarza dwukrotnie (wzasadzie byli to stażyści), dlatego brakowało mi podstawowych informacji, których potrzebuje świeżo upieczona matka.

Wrezultacie przez pierwsze sześć miesięcy po tym, jak urodził się David, dosłownie obawiałam się, że go skrzywdzę. Wiele nerwów kosztowało mnie wykąpanie go. Nie miałam pojęcia, jak ciepła powinna być woda czy jak mocno mogę szorować jego ciało, żeby go nie zranić.

Jeśli słyszeliście moją historię, wiecie, że miałam również mnóstwo innych problemów. Nadal odczuwałam bolesne skutki wieloletniego molestowania seksualnego, którego doświadczałam, dorastając. Byłam nieszczęśliwa izupełnie brakowało mi spokoju. Czułam się zniechęcona ipozbawiona nadziei. Nie mogąc spać, łykałam tabletki nasenne wydawane bez recepty. Nie mogąc jeść, przytyłam jedynie jakieś pół kilograma wcałym okresie ciąży. Napięcie wmoim ciele (potęgowane przez emocjonalną presję, pod którą się znalazłam) sprawiało, że czułam się okropnie.

Wdodatku byłam bez grosza. Utrzymałam pracę przez większość ciąży, ale kiedy wkońcu musiałam odejść, nie miałam jak zapłacić czynszu za moje małe mieszkanie nad garażem, które bez klimatyzacji czy nawet wentylatora było niczym piekarnik w40-stopniowym upale. Nie chciałam przeprowadzać się zpowrotem do rodziców ze względu na nadużycia, których dopuszczał się względem mnie ojciec. Dlatego kiedy moja fryzjerka zlitowała się nade mną izaoferowała, żebym się do niej wprowadziła, przyjęłam ofertę.

Co gorsza, kiedy mój niewierny mąż pojawił się wszpitalu po porodzie, żeby uznać dziecko ipoprosić mnie, żebym przyjęła go zpowrotem, też się zgodziłam. Nie było dla mnie ważne, że miał kłopoty zprawem ani że nie miał własnego lokum. Zgodziłam się wprowadzić znim do domu jego siostry, przynajmniej dopóki nie będę mogła wrócić do pracy.

Mogło się wydawać, że wmoim życiu nie ma niczego dobrego, ale to nie była prawda. Było wmoim życiu coś ważnego: Jako dziewięcioletnia dziewczynka poprosiłam Jezusa, żeby był moim Zbawicielem. Zamieszkał wmoim sercu i– pomimo że były chwile, kiedy czułam się porzucona iodrzucona przez ludzi – On nigdy mnie nie opuścił.

To, co uczynił zmoim życiem iżyciem moich dzieci wciągu tych wielu lat, które minęły od moich pierwszych przerażających dni macierzyństwa, graniczy zcudem. Oczywiście ci, którym znana jest moja historia, wiedzą, że Pan postawił na mojej drodze Dave’a, który jest wspaniałym ikochającym mężem. Idzisiaj czwórka naszych dorosłych dzieci pomaga nam wtaki czy inny sposób wnaszej posłudze. Wszystkie są utalentowane iwspaniałe. Kochają Pana. Są błogosławieństwem nie tylko dla mnie, ale dla wielu innych ludzi. Wszystkie mają teraz swoje dzieci iokazują się świetnymi rodzicami.

Dzisiaj mogę szczerze powiedzieć, że jestem podekscytowana tym, na jakich ludzi wyrosły moje dzieci (iwnuki!). Dlatego zBożą łaską mam do przekazania świadectwo. Ale nawet mimo tego chichoczę na samą myśl, że Pan pragnie, abym podzieliła się zwami tą książką. Wkońcu droga do pewności siebie wmacierzyństwie była dla mnie wyjątkowo długa. Wiele brakowało mi do „tradycyjnej” matki ipopełniłam po drodze mnóstwo błędów. Dlatego zprzekonaniem mogę powiedzieć, że jeśli Bóg pomógł mi być dobrą matką, może pomóc też wam. Jestem przekonana, że może przemienić tę zagadkową, onieśmielającą podróż, jaką jest macierzyństwo, wnajwiększe zwycięstwo. Co więcej, może nauczyć was, jak radować się zkażdego kroku na tej drodze.

Brak instrukcji obsługi

Osobiście kładę duży nacisk na radość. Spędziłam tyle lat, będąc nieszczęśliwą, że teraz jestem zdeterminowana cieszyć się życiem. Nie mam zamiaru za to przepraszać, ponieważ wierzę, że to tak samo istotne dla Boga, jak idla mnie.

Winnym wypadku po co Bóg umieszczałby wBiblii tyle podobnych wersetów?

Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie, imiały je wobfitości.

Ewangelia Jana 10:10

Bo królestwo Boże – […] to sprawiedliwość, pokój iradość wDuchu Świętym.

List do Rzymian 14:17

Piszemy to wtym celu, aby nasza radość była pełna.

1 List Jana 1:4

Niewątpliwie Bóg chce, abyśmy my, wierzący, cieszyli się życiem, za które ofiarował się Jezus. Iwierzę, że On pragnie, aby każda chrześcijańska mama wpasowała się wopis „matki radującej się dziećmi” zawarty wPsalmie 113 (Ps 113:9, BP).

Jednakże, jeśli mamy być całkowicie szczere, musimy przyznać, że czasami nie doświadczamy tej radości. Pomimo że kochamy nasze dzieci izgadzamy się wteorii, że bycie matką to jedna znajwiększych przyjemności życia, radość macierzyństwa, zostaje pogrzebana pod natłokiem obowiązków, zmartwień iogólną frustracją. Gdyby ktoś zapytał: „Nieźle sobie radzisz, co?”, zbyt często padłaby odpowiedź przecząca.

Nie tylko codzienne wymogi macierzyństwa okradają nas zradości (mimo że mogą wydawać się niekończące iwyczerpujące), ale także poczucie odpowiedzialności za nasze rodziny. Jesteśmy świadome tego, jak bardzo nasze dzieci są od nas zależne iczęsto obawiamy się, że je zawiedziemy, że tak naprawdę nie wiemy, co robić. Że nie dajemy im wszystkiego, czego im potrzeba.

Jako mamy być może nie mówimy otym często, ale to nie znaczy, że obawy nie istnieją. Według ankiety przeprowadzonej kilka lat temu większość rodziców sama jest swoimi największymi krytykami1. Często są nękani poczuciem winy:

• Obawiają się, że popełnią zbyt wiele błędów.

• Boją się, że nie poradzą sobie z problemami swoich dzieci.

• Czują, że nie są dla swoich dzieci takim przykładem, jakim być powinni.

• Żałują niektórych wyborów, których dokonali jako rodzice, i myślą, że jest za późno, żeby to naprawić.

• Wątpią w swoje umiejętności nawiązywania kontaktu ze swoimi dziećmi i boją się, że nie sprostają wyzwaniom stawianym przez rzeczywistość.

Doskonale to rozumiem. Też miewałam takie zmartwienia przez wiele lat. Moje dzieci różnią się od siebie ikażdy etap ich rozwoju pociągał za sobą nieoczekiwane wyzwania, którym myślałam, że nie podołam. Jakże bym chciała, żeby do każdego znich (tak jak do sprzętu AGD) dołączona była kompletna instrukcja! Bóg uczyniłby macierzyństwo znacznie łatwiejszym, gdyby do dużego palca ustopy niemowlęcia przypinał broszurkę, wktórej można by było przeczytać: „Dla osiągnięcia optymalnych rezultatów wokresie niemowlęcym należy…, wwieku dwóch lat należy…, wokresie dojrzewania należy…”.

Ale oczywiście Bóg wybrał inną metodę – dla mnie, dla ciebie, dla każdej mamy.

Dlaczego?

Wierzę, że Bóg ma lepszy plan. Chce, abyśmy odkrywały głębokie, tajemnicze, aczasami wzburzone wody macierzyństwa wten sam sposób, wjaki uczniowie poruszali się po burzliwych wodach Jeziora Galilejskiego (patrz Mt 4:35-41). Chce, żebyśmy przestały się bać izawierzyły Jemu, abyśmy uwierzyły, że na pokładzie naszej łodzi jest Bóg, Stwórca Wszechświata, nieważne, jak mocno wieje wicher ani jak wysokie są fale, my przeprawimy się zwycięsko na drugi brzeg!

Możecie powiedzieć: „Ale Joyce, wtej chwili nie czuję się na siłach, żeby zwycięsko dotrzeć na drugi brzeg! Moje raczkujące dziecko jest kapryśne, starsze dzieci mają problemy wszkole, anastoletnie buntują się wsposób, jakiego się nie spodziewałam. Patrząc na to wszystko, mój rodzicielski statek nabiera wody iszybko tonie”.

Rozumiem. Byłam tam iodkryłam, że jest tylko jeden sposób, aby utrzymać się na powierzchni przy tego typu sztormach: Odwróć swój wzrok od swoich uczuć ispójrz na Jezusa. Miej odwagę uwierzyć, ponieważ zawierzając Jemu, to co mówi List do Rzymian staje się prawdą również dla ciebie:

Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.

List do Rzymian 8:37

Co oznacza pełne zwycięstwo? Wierzę, że oznacza ono, iż zostaliśmy przez Boga uposażeni do przezwyciężania wszelkiego rodzaju trudności. Oznacza to, że możemy śmiało spojrzeć na życie ipowiedzieć: „Nic wżyciu mnie nie pokona, ponieważ Bóg mieszka we mnie. Daje mi wszystko, czego trzeba, żebym mógł poradzić sobie ztym, do czego mnie powołał. Mogę wygrać każdą bitwę, ponieważ wszystko, czego potrzebuję, mam wJezusie Chrystusie. Ponieważ wNiego wierzę, mam, czego mi trzeba!”.

Mam, czego mi trzeba

Nie można się cieszyć, obawiając się porażki. Ale kiedy już wiemy całym sercem, że mamy wszystko, czego nam trzeba, bycie mamą jest dużo większą radością. Jest się nią zradosnym poczuciem pewności iwniepowtarzalny dla siebie sposób. Można również doświadczyć wolności iradości, pomagając dzieciom wyrastać na wyjątkowe osoby.

Wyobraźcie to sobie. Pomyślcie, oile radośniej byłoby witać każdy dzień – nie ze spuszczoną głową iprzygarbionymi ramionami, skupiając się na swoich niedociągnięciach – ale pozwalając Bogu być tarczą igłowę podnosić (patrz Ps 3:4). Wyobraźcie sobie, że macie takie zaufanie do tego, czym obdarzył was Bóg, że przyjmujecie rolę matki zogromną radością ipodekscytowaniem. Tak się dzieje, kiedy wierzymy, że Bóg wyposażył nas we wszystko, czego potrzebujemy, aby być pewną siebie, spełnioną mamą.

Możecie powiedzieć: „Wiem, że masz rację Joyce, ale nie czuję się wcale utalentowana do bycia matką. Wrzeczywistości czasami czuję, że nie mam za wiele do zaoferowania”. Jeśli tak uważacie, pragnę się podzielić zwami inspiracją ze Starego Testamentu na temat matki, która czuła się tak samo jak wy – zanim doświadczyła jednego znajwiększych cudów wszechczasów.

Biblia po raz pierwszy wspomina oniej w1 Księdze Królewskiej 17:9. Bóg wskazuje prorokowi Eliaszowi osobę, którą wybrał, aby go żywiła podczas głodu wywołanego suszą. Bóg powiedział do Eliasza: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu itam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła”.

Zludzkiej perspektywy plan Boga wydawał się nieco nierozsądny. Tej wdowy nie było nawet stać, aby wyżywić swojego własnego syna – wjaki sposób miała jeszcze nakarmić proroka? Kiedy Eliasz stanął ujej drzwi, nie miała nic, była zdesperowana. Możecie sobie wyobrazić, jak odpowiedziała, kiedy Eliasz poprosił ją okromkę chleba:

Na to odrzekła: Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki wdzbanie itrochę oliwy wbaryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna ikiedy przyjdę, przyrządzę sobie imemu synowi [strawę]. Zjemy to, apotem pomrzemy.

1 Księga Królewska 17:12

To matka, która czuje, że nie ma nic do zaoferowania! Ta kobieta przebija nas wszystkie! Ajednak Bóg zobaczył wniej coś, czego ona wsobie nie dostrzegała. Dostrzegł wniej fontannę błogosławieństwa, która wJego rękach nigdy nie wyschnie. Dlatego poinstruował Eliasza, aby jej powiedział:

Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób ztego mały podpłomyk dla mnie iprzynieś mi! Asobie iswemu synowi zrobisz potem.

Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela: Dzban mąki nie wyczerpie się ibaryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, wktórym Pan spuści deszcz na ziemię.

Poszła więc izrobiła, jak Eliasz powiedział, apotem zjadł on iona oraz jej syn, itak było co dzień.

Dzban mąki nie wyczerpał się ibaryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie zobietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.

1 Księga Królewska 17:13-16

To nie tylko piękna biblijna historia, ale ihistoria każdej chrześcijańskiej matki. Każda znas zdaje sobie sprawę, wtym, czy innym momencie, że nie jesteśmy wstanie same sprostać potrzebom naszego dziecka. Wświecie wypełnionym niebezpieczeństwem nie możemy zagwarantować mu ochrony. Wświecie wypełnionym duchową ciemnością nie możemy zawsze otaczać je światłem. Wświecie pełnym pytań nie znamy wszystkich odpowiedzi.

Polegając tylko na własnej sile, wszystkie jesteśmy jak ta wdowa – nasz dzban jest żałośnie pusty.

Ale mimo to nie musimy się martwić! Bóg obiecał uczynić dla nas to samo, co zrobił wiele lat temu wSarepcie. Jeśli zrobimy krok wwierze ioddamy Mu to, co mamy, On uczyni nasze życie nieustannym cudem. Będzie znas wylewał niekończące się pokłady swojej miłości, siły iłaski. Da nam, czego potrzeba nie tylko nam inaszym dzieciom, ale iinnym.

Dlatego radujcie się! Zamiast skupiać się na własnych słabościach iniedociągnięciach, celebrujcie moc Tego, który jest wwas. Za każdym razem, kiedy szatan próbuje zachwiać waszą pewnością siebie izatopić wasz rodzinny statek, przypomnijcie mu otym, że…

• Sam Bóg powiedział „Nie opuszczę cię ani nie pozostawię” (Hbr 13:5).

• Bóg „pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie” (2 Kor 2:14).

• „Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa […] napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w – Chrystusie” (Ef 1:3).

Kiedy zawierzycie Bogu i rozważycie powyższe wersety, będzieciewstanie zaakceptować wyjątkowe wyzwania macierzyństwa z nową śmiałością i radością. Będziecie żyły tak, jak zostałyście do tego stworzone, kochając każdą kolejną minutę macierzyństwa.

Bez wątpienia mogę powiedzieć: Teraz na pewno dacie radę!

 

 

Rozdział 2 Nie ma perfekcyjnych kobiet

Chciałabym być idealną matką…

ale jestem zbyt zajęta wychowywaniem dzieci.

autor nieznany

Wrzeczywistości ona nie istnieje. Ale gdzieś wzakamarkach umysłu każdej matki jest wiecznie żywa iprzysparza wielu problemów.

Jej dom jest zawsze nieskazitelny. (Żadnych zagraconych szuflad. Wszystko zorganizowane iprzechowywane władnych, dobrze oznaczonych pojemnikach). Jej ogród warzywny jest cudem rolnictwa (organicznym oczywiście). Szyje jak krawcowa, interesy załatwia jak dyrektor generalny, gotuje posiłki dla biednych icodziennie ćwiczy na lokalnej siłowni. Irobi to wszystko zniezachwianą cierpliwością, wdziękiem iuśmiechem.

Niektórzy mogą ją uważać za dzielną niewiastę zKsięgi Przypowieści Salomona 31. Ale prawda jest taka, że nią nie jest. Kobieta zKsięgi Przypowieści Salomona została nam dana jako biblijna inspiracja. Pokazuje cele, ku którym należy zmierzać przez wiarę ibojaźń Bożą. Ale ta kobieta, którą my próbujemy być, jest falsyfikatem stworzonym przez naszą własną niepewność, która czyni, że czujemy się gorsze igodne potępienia. Jest pięknym, aczkolwiek niedoścignionym obrazem idealnej matki, która wpędza nas wszystkie wpoczucie porażki, niezależnie od tego, czego byśmy nie zrobiły.

Ona jest powodem, dla którego w jednej z ankiet przeprowadzonej na ponad 500 matkach perfekcjonizm był numerem jeden na liście przeszkód, które nie pozwalają mamom cieszyć się codziennymi momentami.

Ten rozdział jest o tym, jak się jej pozbyć, ponieważ ta nieskazitelna, fikcyjna kobieta zbyt długo już podkopuje pewność mam. Powoduje zbyt wiele kłopotów i odbiera radość. Nie ma zatem wątpliwości: musimy ją odsunąć i zastąpić kimś bardziej duchowym.

Jedyne pytanie brzmi – kogo powinnyśmy wybrać?

Jak już wspomniałam, kobieta z Księgi Przypowieści Salomona jest oczywistym zwycięzcą. Ale są też inne postaci w Biblii, które możemy wybrać: Kobiety, które występują w pierwszym rozdziale Ewangelii Mateusza, zwanym rodowodem (patrz Mt 1:1-16).

Ogólnie rzecz ujmując, rodowód nie jest znany jako pełen inspirującej zawartości. Ale jeśli chodzi o dostarczenie pierwszorzędnych wzorów macierzyństwa, jest z Bożą mocą kopalnią złota. Odkrywa, jakie matki nasz wszechwiedzący, mądry Bóg wybrał do drzewa genealogicznego Jezusa.

W rodowodzie pojawia się obraz matek, za pośrednictwem których Bóg naprawdę czyni cuda – i jest to obraz, który nie jest nawet bliski „ideałowi”.

Weźmy na przykład Sarę, która jako żona Abrahama jest wymieniona (ale nie z imienia) w Ewangelii Mateusza 1:2. Była ona daleka od ideału. W istocie popełniła kilka szokujących błędów. Jeśli czytałyście jej historię, pewnie kojarzycie niektóre z nich.

• Zniecierpliwiła się Boskim planem iwpadła na swój własny plan, jak dać światu syna, którego On obiecał – zaaranżowała romans swojego męża ze służącą.

• Stała się zazdrosna osyna służącej izażądała, aby oboje wygnać, mimo protestu męża.

• Kiedy Bóg ponownie się pojawił – osobiście – aby potwierdzić swoją obietnicę, dosłownie roześmiała się zniedowierzania.

Sara nie byłaby kandydatką na Chrześcijańską Matkę Roku, nieprawdaż? Amimo to Bóg wybrał ją ipowiedział: „Jest to kobieta, zktórą mogę coś zdziałać!”, co oczywiście okazało się prawdą. Sara wkońcu uwierzyła Bogu, poczęła Izaaka iznalazła swoje miejsce w„bohaterskich przykładachwiary”(Hbr 11).

Następnie Rachab (Mt 1:5), kolejna kobieta wymieniona wrodowodzie Chrystusa, która zaznacza swoją obecność wPiśmie Świętym wpierwszej kolejności jako prostytutka mieszkająca wpodłym mieście Jerychu. Rachab nie miała żydowskiego rodowodu ani przeszłych zasług, dzięki którym można by ją polecić, aBóg itak ją wybrał. „Jest to kobieta, zktórą mogę coś zdziałać!”, powiedział Bóg iona też wkońcu znalazła swoje miejsce w„bohaterskich przykładach wiary”.

Nie zapomnijmy o Batszebie. Batszeba odegrała znaczącą rolę wjednym zgłównych biblijnych skandali. Została żoną Króla Dawida na drodze cudzołóstwa izaszła wciążę. Ale zamiast odrzucić Batszebę jako pełną wad, Bóg spojrzał na nią ipowiedział: „Jest to kobieta, zktórą mogę coś zdziałać!”. Batszeba dojrzała do bycia pełną wiary, dzielną kobietą, która, według niektórych naukowców, stała się wzorem dla kobiety opisanej we wspomnianej Księdze Przypowieści Salomona 31.

Bóg nie jest zaskoczony

Wierzę, że matki takie jak Sara, Rachab iBatszeba mogą być wielką inspiracją. Mogę identyfikować się ztym, że miały swoje wady ipopełniały błędy. Jak każdy człowiek muszę sobie radzić zwłasnymi wadami ipopełniam wiele błędów.

Nie tylko byłam boleśnie niedoskonała we wczesnych latach macierzyństwa, ale także kiedy Bóg po raz pierwszy powołał mnie do głoszenia Jego Słowa, byłam jawnie żenująca. Pojawiłam się na moim pierwszym spotkaniu biblijnym wkrótkich spodenkach, paląc papierosa.

Skąd mogłam wiedzieć!

Ale to nie powstrzymało Boga. On itak mnie namaścił ispotkania biblijne osiągnęły sukces. (Umysły religijne mogą mieć problem zpojęciem tego, ale to prawda). Ludzie przychodzili, aich liczba rosła. Bóg dał mi łaskę ipobłogosławił mnie, nie dlatego, że paliłam iubierałam się nieodpowiednio, ale dlatego, że wiedział, jak Go kocham iże chcę się Mu podobać. Wylał na mnie swoje wielkie miłosierdzie, ponieważ wiedział, że pozwolę Mu działać izmieniać się wmiarę upływu czasu.

Robi to do dnia dzisiejszego ijako mama mogę was zapewnić, że zrobi to także dla was. Namaści was isprawi, że będziecie błogosławieństwem dla waszej rodziny pomimo waszych przepełnionych rupieciami szuflad, ogrodniczych wpadek iokazjonalnych wybuchów zniecierpliwienia. Dopóki ufacie, że to zrobi, Bóg będzie pomagał wam odnosić sukcesy wmacierzyństwie iwypełni swoje plany poprzez was, nie dlatego, że jesteście idealne, ale dlatego, że On jest idealny.

Bóg prosi nas tylko okilka prostych rzeczy:

1. Przyjmijcie Jezusa Chrystusa jako swojego Pana iZbawcę.

2. Poznajcie Jego iJego Słowo irozwijajcie głęboką, bliską, osobistą zNim relację.

3. Polegajcie na Nim izaufajcie Jego mądrości isile wkażdej sytuacji, wjakiej się znajdziecie.

4. Podążajcie za przewodnictwem Ducha Świętego, bo On prowadzi nas do prawdy wiecznej inieustannie zmienia nas na obraz ipodobieństwo Chrystusa.

Dobrą wiadomością jest to, że pomimo tego, że Bóg każe nam te zadania wykonać, obdarza nas nieustannie swoją łaską niezbędną do tego. Kiedy będziemy na Nim polegać, zrobimy postępy, ale nie staniemy się dumne inie przypiszemy sobie tej zasługi. Będziemy prowadzić wdzięczne życie przepełnione chwałą Boga idziękczynieniem za Jego dobroć imiłosierdzie. Nasza podróż zBogiem to nieustanny postęp, i– na szczęście dla nas – On będzie nad nami pracował do końca naszych dni.

Dlatego możemy zapomnieć opresji bycia ideałem. Możemy spokojnie popełniać błędy, przyznawać się do nich iżyć dalej, wiedząc, że Bóg zawsze kocha nas bezwarunkowo iże nie ma potępienia dla tych, którzy są wChrystusie (patrz Rz 8:1). Możemy przeżywać każdy dzień wzupełnej pewności imówić: „Dobrze mi idzie!”.

Dlaczego tak trudno przychodzi nam powiedzieć takie rzeczy, jak: „Popełniłam błąd”, albo „To nie jest moja mocna strona” czy też „Jestem ukresu”? Dlaczego wydajemy się być wiecznie zaskoczone iskonsternowane naszymi własnymi naturalnymi słabościami?

Boga one nie dziwią.

Spójrzmy na to, co mówi wKsiędze Jeremiasza 1:5: „Zanim ukształtowałem cię włonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię”. Bóg wiedział, że nie będziesz idealna – tylko Jezus jest idealny – ale mimo to wybrał cię ipowołał do jednego znajważniejszych zadań na ziemi – bycia matką. Wziął twoje słabości pod uwagę już na samym początku iprzewidział je, posyłając Jezusa, aby był twoim miłosiernym iwiernym arcykapłanem (patrz Hbr 2:17).

Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie [jak my] – zwyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc zufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia iznaleźli łaskę pomocy wstosownej chwili [odpowiednią pomoc, która przychodzi dokładnie wtedy, kiedy jej potrzebujemy].

List do Hebrajczyków 4:15-16

Pomyślcie otym! Macie Arcykapłana, który was rozumie. Nie wymaga od was, żebyście były idealne każdego dnia, żeby być zNim wrelacji. Ajeśli On nie wymaga od was perfekcji, nie musicie jej wymagać od siebie. On chce, abyście oddały Jemu obszary waszego życia, które wymagają poprawy. On wam wtym pomoże – nie musicie robić wszystkiego same; ale musicie zNim współdziałać, aby On mógł działać wwaszym życiu. Możecie się odprężyć icieszyć życiem, wiedząc, że On jest zwas zadowolony iobdarza was swoją łaską.

Pan moim sędzią

Możecie powiedzieć: „Ale Joyce, czy naprawdę mogę uwierzyć, że Bóg jest ze mnie zadowolony, mimo że cały czas coś knocę iczasami grzeszę?”.

Tak, ale żeby to zrobić, musicie sobie coś uświadomić. Musicie zdać sobie sprawę, że jako dzieci Boże, jesteście nowym icudownym stworzeniem. Wasz duch na nowo odrodził się wJego obrazie. Macie Jego własną naturę wswoim wnętrzu. Kiedy On patrzy na to, kim jesteście, widzi podobieństwo do Jezusa imówi owas to samo, co oNim:

To jest mój Syn umiłowany, wktórym mam upodobanie.

Ewangelia Mateusza 17:5

Nie puszczajcie tego mimo uszu. Zanurzmy się wtym na moment:

Bóg ma upodobanie wJezusie itak samo ma upodobanie wtobie. Cieszy się, że Go kochasz iże chcesz wzrastać iuczyć się. Miej odwagę uwierzyć. Możesz chcieć się zatrzymać ipowiedzieć kilka razy każdego dnia: „Mimo że nie jestem idealna, Bóg mnie kocha. Ma we mnie upodobanie!”.

To jednak nie oznacza, że Bóg będzie pochwalał wszystko, co zrobisz. Kiedy robisz coś źle, poprawi cię. Będzie oczekiwał twojej skruchy, przyjęcia Jego przebaczenia iprzyjęcia Jego łaski koniecznej do zmiany zachowania. Ale przez to wszystko Jego miłość izachwyt nad tym, kim jesteś, pozostanie stały.

Jako matka rozumiem, jak to jest możliwe. Ani jedno zczwórki moich dzieci nie robi wszystkiego tak, jakbym chciała, ale tak czy inaczej, jestem znich zadowolona. Kocham spędzać znimi czas irozmawiać znimi. Kocham obserwować, jak się rozwijają idorastają. Jestem zachwycona tym, kim są. Co więcej, nie będę tolerować nikogo, kto przyjedzie powiedzieć mi, że coś znimi jest nie tak. To moje dzieci, poprawianie ich to niczyja sprawa!

Bóg tak samo czuje względem nas. Kiedy szatan zaczyna krytykować ipotępiać nas, On nie chce, żebyśmy to znosili. Chce, żebyśmy powiedzieli: „Jestem dzieckiem Bożym. Nie muszę słuchać oskarżeń wroga”.

Szczerze, nie powinnyśmy nawet same siebie krytykować. Nie możemy żyć wpewności, jeśli zawsze myślimy: „Nie powinnam była tego robić. Nie powinnam była tego mówić. Powinnam była się dzisiaj więcej pomodlić. Powinnam była spędzić więcej czasu na pogłębianiu Słowa. Nie powinnam była być taka niecierpliwa. Powinnam była więcej przytulać dzieci. Czuję się taka winna. Jestem złym rodzicem”.

Jeśli tego typu myśli nadal przebiegają ci po głowie, zatrzymaj je! (patrz 2 Kor 10:5). Przestań pozwalać Złemu krytykować każdą drobną rzecz iprzyjmij postawę świętego Pawła. Kiedy ludzie zaczęli go krytykować, powiedział:

Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.

1 List do Koryntian 4:3-4

Oto co nazywam wolnością! Itego Bóg chce dla nas wszystkich. Chce, abyśmy porzucili zwyczaj osądzania ikrytykowania samych siebie. Chce, abyśmy mówili: „Jestem zdeterminowany dawać zsiebie to, co najlepsze każdego dnia, ale nawet jeśli mi się to nie uda, nie będę się oto martwić. Zaufam Bogu, że jeśli zrobię coś, co Mu się nie podoba, przemówi do mnie ipokaże, jak to zmienić”.

Bóg może pracować nad nami, kiedy tak myślimy. Dopóki Go kochamy, kroczymy razem zNim ipokładamy wiarę wJego perfekcję, zamiast wnaszą własną, nieważne, ile błędów popełnimy ani ile rzeczy nam nie wyjdzie, On zawsze sprowadzi nas na dobrą ścieżkę!

Jak prawdziwi ludzie radzą sobie zprawdziwym światem

Często martwimy się onasze pomyłki iniedoskonałości, ponieważ wiemy, że nasze dzieci nas obserwują iwidzą wszystko. Jesteśmy niezwykle wyczulone na dawanie dobrego przykładu do naśladowania naszym dzieciom. To prawda, że jesteście wzorem dla waszych dzieci, ale nie musicie być idealne, żeby być godnymi naśladowania.

Tak naprawdę jeśli świadomie przyznacie się do błędu iokażecie natychmiastową skruchę, jeśli zaufacie Bogu iodrzucicie uczucie potępienia, wasze niedoskonałości mogą być wielką pomocą dla waszych dzieci. Mogą nauczyć je, jak prawdziwi ludzie radzą sobie wprawdziwym świecie. Mogą dać waszym dzieciom szansę zobaczenia, że pomimo tego, że wszyscy jesteśmy niedoskonali, nadal możemy otrzymać Boże przebaczenie isprawić, że wszystko się ułoży.

To jedna znajbardziej wartościowych lekcji, jaką możemy dać dzieciom. Muszą wiedzieć, że my, jako zdrowi duchowo wierzący, nie ukrywamy naszych wad. Możemy mówić onich otwarcie idzielić się zinnymi tym, czego się nauczyliśmy ijak sobie ztym radzić. Możemy być szczerzy wkwestii naszej własnej ludzkiej natury iużyć naszych błędów, aby zachęcić innych iuspokoić ich.

To nie jest coś, co głoszę. To jest coś, co zaczęłam wprowadzać wczyn wosobistym życiu wiele lat temu. Pamiętam czasy, kiedy Dave ija toczyliśmy zażarte dyskusje na oczach jednego lub wszystkich naszych dzieci. Dzieci były smutne, że rodzice się kłócą, czasami nasze kłótnie doprowadzały ich do płaczu. Dave’owi imi oczywiście było przykro za nasze zachowanie izmartwienie dzieci, ale zamiast czuć się winnymi, wykorzystaliśmy tę okazję, żeby dać im wartościową lekcję. Powiedzieliśmy im, że ludzie popełniają błędy iże nie powinniśmy byli się złościć. Powiedzieliśmy im oBożym przebaczeniu iprzebaczeniu względem siebie, atakże wyjaśniliśmy, że wprawdziwym świecie ludzie czasami się nie zgadzają imuszą to sobie wyjaśnić, ale nadal bardzo się kochają.

Na szczęście Dave ija nieczęsto mieliśmy takie sprzeczki przed dziećmi. Jeśli tak by było, mogłoby mieć to na nie zły wpływ. Mogłyby zacząć czuć się niepewnie albo stać się rozgniewane ikłótliwe.

Dzieci mają tendencję do powielania tego, co widzą uswoich rodziców, ale zapamiętajcie: najbardziej wpływa na nie to, co widzą nieustannie. Nie musicie się zatem martwić każdym potknięciem. Nie musicie myśleć, że źle wpłyniecie na dzieci za każdym razem, kiedy popełniacie błąd. Skupcie się na dawaniu im dobrego przykładu, amogę was zapewnić, że nie wpłyną na nich okazjonalne pomyłki.

Niech widzą, jak codziennie się modlicie. Niech słyszą, jak regularnie chwalicie Boga za jego wierność. Niech obserwują, jak się potykacie, wstajecie inadal kroczycie wwierze imiłości. Pokażcie swoim dzieciom przez stały przykład, jak pokładać ufność nie wsobie, ale wBogu.

Tę drogę wybrała Kristin Armstrong.

Jej było jednak łatwo. Jak wyjaśnia wswojej książce AWork in Progress: An Unfinished Woman’s Guide to Grace, spędziła lata, zmuszając się do perfekcji… ijak wszystkie zewnętrzne pozory wskazują, udało jej się. Wszkole uczyła się dobrze, udało jej się osiągnąć sukces zawodowy, wyszła za mąż za znanego sportowca, urodziła trójkę pięknych dzieci. Wcałości tworzy to życie, jakie chciałaby mieć większość kobiet. Ale kiedy jej małżeństwo wkońcu się rozpadło izakończyło rozwodem, pozornie idealny świat Kristin się rozpadł.

Wtedy zdała sobie sprawę, że jej uprzednie poczucie pewności było złudne. „To, co miałam, to tylko cienka warstwa arogancji przykrywająca pokłady strachu”, powiedziała. „Kiedy moje życie zaczęło się rozpadać, nie miałam odpowiednich zdolności, żeby poradzić sobie ztym brakiem perfekcji. Ale dla mnie ten czas załamania stał się czasem boskiego wyzwolenia. Bóg czekał ponad 30 lat, żebym powiedziała: Hej, możesz mi pomóc? Nie radzę sobie sama!”.

Tym wołaniem Kristin porzuciła swój pęd do perfekcji opartej na własnej sile ipostawiła Boga za sterami swojego życia. Stała się, jak to określiła, „projektem przebudowy”. Wzięła do ręki młot Bożej łaski, rozbiła stworzoną przez siebie skorupę powierzchownej perfekcji izaczęła podążać śladami kobiet wiary, jak Sara, Rachab czy Batszeba.

Innymi słowy stała się kobietą, nad którą Bóg może pracować. Iwtedy właśnie On zaczął przemieniać jej życie. Otworzył przed nią drzwi do napisania ipodzielenia się zinnymi matkami tym, co może się stać, kiedy przestaniemy własnymi siłami dążyć do perfekcji. „Już nie chodzi omnie ani oto, co mogę czy czego nie mogę zrobić – mówi. – Nie muszę się zastanawiać, czy jestem wystarczająco dobra. Wiem, że moja pewność jest wChrystusie ijestem tym, kim On mnie stworzył, więc cokolwiek mam do zaoferowania czy powiedzenia, jest wystarczająco dobre. To taka ulga iodciążenie! Ijest to dar, który chcę dać swoim dzieciom”.

Amen, Kristin. Jaki może być lepszy dar?

 

 

Bóg pomoże ci osiągnąć sukces wmacierzyństwie

iwypełni przez ciebie

swój plan nie dlatego,

że jesteś idealna,

ale dlatego, że On jest idealny.

 

 

Przypisy 

1 Joyce Meyer, Shaping the Lives of Your Children.

2 Working Mother Statistics, Statistic Brain oraz Greg Kaufman, This week in Poverty: US Single Mothers – “The Worst Off”, The Nation, 21 grudnia 2012, http://www.thenation.com/blog/171886/week-poverty-us-single-mothers-worst.

3 Ben Carson M.D. and Cecil Murphey, Gifted Hands:The Ben Carson Story (Zondervan).

4 Debbie Morris, The Blessed Woman (Southlake, TX; Gateway Create, 2012), s. 90-91.

5 Majority of mothers admit to feeling guilty for working and constantlyquestion whether they are a good parent, Daily Mail UK,http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2266292/Majority-mothers-admit-feeling-guilty-balancing-work-home-life-constantly-question-good-parent.html#ixzz2ifPOOXrB, 8 lipca 2013.

6 Hands-Free Mama, Noticing the Good in Our Kids. Mom to Mom, 25 czerwca 2013, living.msn.com. Odsłona z dnia 10 lipca 2013.

7 Fanny Jiminez, Social Envy. 27 stycznia 2013, worldcrunch.com. Odsłona z dnia 9 maja 2013.

8 Lyz Lenz, How to Raise a Kid Who Isn’t Whiny and Annoying, Huffington Post, 9 maja 2013 how-to-raise-a-kid-who-isnt-whiny-and-annoying_b_3248085.html, dnia 22 lipca 2013.

Informacje o książce:

Tytuł oryginału: The confident mom

Autor: Joyce Meyer

Tłumaczenie: Agnieszka Dominiowska

Redakcja i korekta: Joanna Rączkowiak

Przygotowanie e-booka: Marta Legierska

Projekt graficzny okładki: Rafał Korzeń

Do dystrybucji na terenie całego świata:

Wydawnictwo Szaron, Grzegorz Przeliorz

kom. 516 122 994

e-mail: [email protected]

www.szaron.pl

Copyright © 2015 in Polish by Szaron. For worldwide distribution.

This edition published by arrangement with FaithWords, New York, New York, USA.

All rights reserved.

Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

W sprawie zezwoleń należy zwracać się do:

Wydawnictwo Szaron, www.szaron.pl

Cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd.V., Poznań 2000

Wydanie I Ustroń, 2015

ISBN 978-83-8247-153-3