Odmęty - Joanna Bury - ebook

Odmęty ebook

Joanna Bury

1,0

Opis

Tylko miłość uratuje cię przed odmętami rozpaczy

Marysia i Darek są szczęśliwym młodym małżeństwem, które wiedzie spokojne życie, mieszkając na wsi razem z rodzicami. Wszystko zmienia się, kiedy w wyniku tragicznego wypadku umiera ich jedyny synek. Poczucie winy, rozpacz i niekończąca się lista gorzkich pytań do Boga sprawiają, że oboje stają przed najtrudniejszymi w życiu decyzjami. Chcąc zmienić otoczenie i odciąć się od bolesnych wspomnień, postanawiają wyprowadzić się do miasta. Ale i tutaj dręczą ich wyrzuty sumienia, a rodzinne kłótnie nie pomagają w ułożeniu sobie życia na nowo. Czy mimo wszystko uda im się odnaleźć spokój?

Odmęty” to poruszająca powieść o zagubionych ludziach, którzy próbują – każdy na swój sposób – uporać się z traumą wywołaną przypadkową śmiercią dziecka. Autorka w pełen empatii, kojący sposób udowadnia, że nawet w najmroczniejszych momentach życia warto ufać innym i pozwolić im, by poprowadzili nas w stronę światła.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 107

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ku pamięci Taty

Dzieckiem będziemy zawsze, dopóki żyją rodzice.

Joanna Bury

Rozdział I. Szczęście i obawy

Było piękne słoneczne popołudnie, Alicja właśnie pracowała w swoim ogrodzie. Nagle usłyszała głośny krzyk. Dochodził z jej domu.

– Pomocy! Pomocy, zaczęło się!

Kobieta przerwała prace ogrodowe i pośpiesznie podążyła do domu. Już wiedziała, co się dzieje. Jej córka Maria rodziła. Szybko zadzwoniła po pomoc, a potem, czekając, aż pojawi się lekarz, starała się ulżyć córce w cierpieniu i ocierała zwilżonym ręcznikiem jej zlane potem czoło.

Wkrótce zjawiła się karetka i zabrała przyszłą matkę do szpitala. Alicja pojechała razem z nią. Ledwie tam dotarły, a już wkrótce urodził się synek jednej, a wnuczek drugiej – Adam. Alicja poinformowała telefonicznie Darka, męża Marysi, który był w pracy, i swojego męża, Tadeusza, uczącego w szkole podstawowej w nieodległych Małkowicach. Radości z narodzin dziecka było co niemiara. Był to pierwszy wnuk zarówno dla rodziców Marysi, jak i Darka.

Najbardziej oczywiście cieszył się Darek. Radośnie wołał do słuchawki, rozmawiając z teściową:

– Syn, syn!

– Tak. Masz zdrowego synka. Gratulacje! – Alicja również okazywała radość.

– A jak Marysia? Dobrze zniosła poród?

– Ciężko było, ale jest pod dobrą opieką.

– Po pracy do niej pojadę – ekscytował się świeżo upieczony ojciec.

– Dobrze.

Maria została z dzieckiem w szpitalu na obserwacji, a Alicja wróciła do domu. Na działce już nie zdołała dokończyć pracy w tym dniu, musiała przygotować dom na pojawienie się dzidziusia. Czekał na niego piękny pokój na parterze, obok kuchni, łazienki i pokoju sypialnego rodziców. Było to duże, przestronne pomieszczenie, z kremowobłękitnymi ścianami. Łóżeczko, które też już stało w gotowości, było drewniane. Ustawiono je z dala od okna, tuż obok kącika do pielęgnacji, gdzie znajdował się stolik, wanienka plastykowa i specjalnie urządzone miejsce na zabawki.

Alicja przygotowała pieluszki z tetry na stoliczku, a na jego dolnej półeczce ułożyła pieluchy jednorazowe. Znalazły się tu też liczne ręczniki, duże i małe, a także przybory do higieny dla świeżo upieczonej mamy, wśród nich odciągacz pokarmu i wkładki laktacyjne. Wszystko z największą starannością i troską przygotowane było na przyjazd Adama i jego mamusi. A mimo to Alicja była niespokojna. Choć cieszyła się wnuczkiem, to jednak zdawała sobie sprawę, że wszystko ulegnie zmianie i przybędzie jej obowiązków. Przede wszystkim zaś zniknie spokój, jaki przez wiele lat – odkąd dorosła córka – panował w jej domu. Żal jej było też chwil spędzanych w zaciszu ogrodu, na łonie przyrody, wśród owoców i warzyw, o które się troszczyła. Lubiła obserwować, jak rośliny rosną i dają plon. Teraz cały swój czas miała poświęcić dzieciątku, pomagając swej córce. A taki malec wymagał większej uwagi i pielęgnacji niż wszystkie jej rośliny.

Zastanawiając się nad tym, Alicja jednocześnie z niecierpliwością czekała na powrót męża z pracy. Chciała z nim porozmawiać o przyszłości córki, zięcia i dziecka. Sądziła zresztą, że kiedyś, może nawet niedługo, doczeka się kolejnego wnuka lub wnuczki. Do głowy przychodziły jej różne myśli, a najważniejsza wydała się jej ta, żeby młode małżeństwo jak najszybciej się usamodzielniło. Wprawdzie rozumiała, że w najbliższym okresie będą potrzebować jej pomocy przy małym, być może też pomocy finansowej, i nie zamierzała się od niej migać, ale jednak życie z rodziną i małym dzieckiem w domu z jedną kuchnią, a także codzienne zajmowanie się niemowlakiem przerażały ją. Już dawno miała nadzieję, że dzieci pójdą na swoje. Nie mogła wprost im powiedzieć, że to byłoby najlepsze rozwiązanie, w końcu była matką. Ale miała już swoje lata i potrzebowała trochę wytchnienia po długim i wypełnionym ciężką pracą życiu, pojawiły się też typowe dla jej wieku choroby. Z drugiej strony miała wyrzuty sumienia, czasem wyrzucała sobie, że jest egoistką.

Nie bardzo wiedząc, jak uporać się z własnymi problemami, postanowiła podzielić się nimi z sąsiadką Rozalią. Zadzwoniła do niej, prosząc, aby któregoś dnia wpadła. Gadały chwilę o zwykłych sprawach, Alicja pochwaliła się też wnukiem i odebrała gratulacje. Rozmowa nie trwała długo, bo kobieta zajęta była przygotowywaniem kolacji dla męża i zięcia. Zaplanowała kurczaka z rożna i warzywa duszone, a do tego sok i herbatę.

Zięć pojawił się wcześniej niż Tadeusz i od progu okazywał swą radość z posiadania syna.

– Witaj, mamo! – powiedział głośniej niż zwykle.

– Cześć. Jak Marysia?

– Dobrze. Trochę zmęczona, ale poza tym wszystko w najlepszym porządku.

– A synek?

– Też dobrze.

– To bardzo się cieszę. – Alicja uśmiechnęła się szeroko. Przed zięciem nie chciała okazywać, że się martwi.

– Ja też. Co jest do jedzenia? – Mężczyzna od dawna nie miał nic w ustach i marzył o pysznej kolacji.

– To, co lubicie z tatą.

– Mhm, czuję kurczaka – zawołał głośno radosnym tonem i dodał: – To lecę się umyć, przebrać i siadam do stołu.

Chwilkę potem pojawił się Tadeusz– krępy, niewysoki i pełen humoru człowiek.

– Musimy potem poważnie porozmawiać – powiedziała Alicja, jak tylko się przywitali.

– Co się stało? – zaniepokoił się mężczyzna.

– Nic strasznego, ale koniecznie musimy przedyskutować pewne rodzinne sprawy.

– Dobrze, porozmawiamy. Ale teraz umyję się, przebiorę i coś zjem. A Darek jest?

– Tak. Zaraz tu będzie – potwierdziła Alicja i wróciła do kuchni dokończyć kolację.

Niewiele ponad kwadrans później we troje zasiedli do kolacji. Mężczyźni byli radośni i rozluźnieni, Alicja z kolei rzadko się odzywała, pogrążona we własnych myślach. Tadeusz wciąż pytał Darka o Marysię i ich synka.

– Byłeś u nich? – upewniał się.

– Tak.

– A nie zapomniałeś o kwiatach dla Marysi?

– Kwiaty będą w domu, na powitanie, żeby czasami nie uczuliły kogoś w szpitalu. Podarowałem jej złoty pierścionek – powiedział z dumą świeżo upieczony tatuś.

– O! Takiego gestu się nie spodziewałem! – Tadeusz był pod wrażeniem tego prezentu. – Masz rację, synu, kwiaty w szpitalu byłyby nie na miejscu. Marysia pewnie z pierścionka zadowolona. A z porodu?

– Była słaba i za wiele nie mówiła, ale poskarżyła mi się, że bardzo bolało – zadumał się zięć. – Okropnie narzekała.

– Pamiętasz – Tadeusz zwrócił się do żony – jak ty rodziłaś? O mało nie umarłaś. Znalazłaś się nawet na intensywnej terapii…

– Tak, pamiętam – przyznała Alicja – ale jak się zobaczy dziecko, to radość duża.

Tadeusz jednak wciąż mówił o zagrożeniach związanych z porodem. Wspominał jakąś książkę, której autora jednak nie pamiętał, gdzie znalazł zdanie o tym, że kobieta, decydując się na dziecko, ryzykuje własnym życiem. Stwierdził, że to prawda, bo przy porodach często pojawiają się komplikacje. Jednocześnie, mówił, jak się już dziecko urodzi, to radość jest niezmierna i wszystko, co z porodem związane, ponoć się zapomina. Darek słuchał z ciekawością i w duszy cieszył się, że mężczyźni nie muszą tak cierpieć. Był wysokim brunetem o spokojnym usposobieniu.

– Co tak się pod wąsem uśmiechasz? – spytał go Tadeusz, który obserwował zięcia od dłuższej chwili. – To kiedy wróci Marysia?

– Pojutrze.

– Jutro odwiedzę córkę wieczorkiem. A jak ci smakuje kurczak? – zmienił temat mąż Alicji, przełknąwszy kolejny kęs mięsa.

– Dobry – przyznał zięć.

Wszyscy zajadali z wielkim apetytem. Widać było, że i kurczak, i warzywa udały się znakomicie.

– To co, trzeba odpocząć i jutro znowu do obowiązków. A jak działka, Alu?

– Jutro dokończę, bo dziś jeździłam do szpitala, potem zajęłam się domem i tak mi czas zleciał.

– A tam, z działką nie ma pośpiechu – stwierdził i zaczął powoli się zbierać od stołu.

Po sutym posiłku Darek i Tadeusz udali się na odpoczynek do swoich pokoi, a Alicja zajęła się sprzątaniem po kolacji. Nie zapomniała o rozmowie z mężem, wciąż miała zamiar ją przeprowadzić. Z tą myślą szła do sypialni. Tadeusz jednak już spał.

– Wstawaj, wstawaj! – Obudziła go. Nie chciała tego odkładać.

– Co się stało, do licha! – zawołał, na wpół przytomny.

– Musimy porozmawiać. Koniecznie.

– O czym?

– O dzieciach, o ich przyszłości.

– A konkretnie!? – Tadeusz był lekko zirytowany tym, że żona przerwała mu zasłużony sen.

– O tym, żeby się stąd wyprowadzili.

– Do tej pory ci nie przeszkadzali.

– Ale były kłótnie, nie zaprzeczysz.

– Jak prawie wszędzie – powiedział lekceważąco mężczyzna. Nie rozumiał, czego chce jego żona.

– Słuchaj, będziemy im pomagać i odwiedzać ich, a nawet od czasu do czasu z dzieckiem zostaniemy, ale lepiej im będzie, jeśli zamieszkają osobno – wyjaśniała Alicja.

– Może porozmawiamy z rodzicami Darka? – Tadeusz widział, że rzeczywiście coś trzeba zrobić, bo jego żona rzadko rezygnowała z raz powziętych planów. – Do spółki kupimy lokum. Darek ma pracę w banku i mało nie zarabia.

– Jak przyjadą rodzice Darka zobaczyć dziecko, to porozmawiamy o tym. – Alicji spodobał się pomysł męża.

– Dobrze.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Rozdział II. Przepaść

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział III. Niespokojna myśl

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IV. Wspomnień noc

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział V. Radości i smutki

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VI. Słowne potyczki

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VII. Powroty

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VIII. Zmiana

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IX. Przeciwności

Dostępne w wersji pełnej

Odmęty

ISBN: 978-83-8313-439-0

© Joanna Bury i Wydawnictwo Novae Res 2023

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Maria Ślęczka

KOREKTA: Magdalena Brzezowska-Borcz

OKŁADKA: Magdalena Muszyńska

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Zaczytani sp. z o.o. sp. k.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk