Nikomu ani słowa - Agnieszka Kowalska-Bojar - ebook + audiobook

Nikomu ani słowa ebook i audiobook

Kowalska-Bojar Agnieszka,

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Szefowie zazwyczaj romansują z sekretarkami, jednak Maks uległ urokowi zwykłej rudowłosej sprzątaczki i to na dodatek w wieczór poprzedzający jego ślub. Szybko zapomniał o tym incydencie, ale pewnego dnia przyszedł list, w którym nieznana mu kobieta groziła, że zdradzi szczegóły tamtego wieczoru, jeśli nie otrzyma pokaźnej sumy pieniędzy. Negocjacji podejmuje się młodszy brat Maksa, Nataniel, wyrachowany i bezlitosny prawnik. Oboje nie wiedzą, że sprawa jest znacznie skomplikowana i szybko ulegną urokowi młodziutkiej, ciemnowłosej Mariki. Problem polega na tym, że jeden z nich sądzi, iż jest zbyt dojrzały, aby zakochać się takiej dziewczynie, a drugi wierzy, że nie ma czegoś takiego jak miłość.

#niegrzecznenowele to seria odprężających i relaksujących, często jednowątkowych historii. Ich mała objętość gwarantuje, iż nie będziesz musiała odkładać czytania na później. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 89

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 12 min

Lektor: Krzysztof Polkowski
Oceny
4,0 (74 oceny)
31
20
16
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KamilaLabuda

Całkiem niezła

Całkiem niezła.
00
KowalczykJ

Dobrze spędzony czas

mhh, nie wiem co sądzić o takim zakończeniu. czegoś mi zabrakło. a może autorka chciała dać wyobraźni czytelników pola do popisu....
00
beatka1313

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam.
00
Dagmara73

Całkiem niezła

ok
00
siedzewksiazkach

Nie oderwiesz się od lektury

Uwielbiam krótkie i emocjonujące historie, a takich zawsze dostarcza mi Aga Bojar 🥰😍 Maks jest szefem dużej firmy, przed którym wszyscy czują respekt. Dzień przed swoim ślubem spędza miłe chwile ze sprzątaczką, którą bierze za kogoś innego. Mija jakiś czas, gdy do jego biura przychodzi wiadomość z żądaniem zapłaty określonej kwoty pieniędzy. Maks i jego brat Nataniel stają twarzą w twarz z Mariką, która musi zadbać o swój byt. Jeden starszy, drugi młodszy i ona - ta, która zawróci im w głowie. NIKOMU ANI SŁOWA to kolejny tytuł z serii #niegrzecznenowele autorstwa Agnieszki Kowalskiej-Bojar. To uroczo-bolesna opowieść o życiu, w której dominują uczucia. Skomplikowane relacje, niewypowiedziane słowa, niejasne komunikaty... Duża różnica wieku i niepewność co do kolejnego dnia, ależ to było zacne. Bardzo cenię sobie pióro autorki, więc każde jej kolejne dzieło biorę w ciemno. I tym razem również się nie zawiodłam. Jeśli szukacie krótkiej historii, która uprzyjemni Wam dzień i ...
00

Popularność




#niegrzecznenowele

Nikomu ani słowa

Agnieszka Kowalska-Bojar

www.motylewnosie.pl

Poznań 2024

Copyright © Agnieszka Kowalska-Bojar

Wydanie I

Poznań 2024

Ebook ISBN 978-83-66352-23-0

Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione bez wcześniejsze pisemnej zgody autora oraz wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pomocą nośników elektronicznych.

Korekta i redakcja: Roma Wośkowiak

Wydawnictwo:

motyleWnosie

[email protected]

Ebooki i książki kupisz na stronie:

www.motylewnosie.pl

www.sklep.motylewnosie.pl

To, że czasem musiał zostać w pracy aż do późnego wieczoru, nigdy nie budziło niczyjego zdziwienia. Ale to, że na dzień przed ślubem wpadł niczym huragan do prawie opustoszałego już biura, poruszyło tych nielicznych pracowników, którzy właśnie szykowali się do odejścia. Większość ukradkiem umykała w kierunku wyjścia, reszta się wahała, bo nie wiedziała, co powinna zrobić.

– Nie stójcie jak te słupy soli, won do domu! – wrzasnął podenerwowany prezes, a potem zniknął za drzwiami swojego gabinetu.

Nerwowo szarpał za krawat zbyt mocno zawiązany wokół szyi. Szybkim krokiem skierował się ku biurku i rzucił na nie grubo wypchaną teczkę. Następnie jego wzrok padł na kobietę znieruchomiałą ze zdumienia, stojącą tuż przy szafie z dokumentami.

– Cholera – powiedział to bardziej do siebie niż do niej. Zupełnie zapomniał, że o tej porze na teren firmy wkraczają sprzątaczki i nocna zmiana ochrony. – Akurat teraz musi pani robić tu porządki?

– Nie wiedziałam…

Miała jasną cerę, upstrzoną niezliczoną ilością małych złocistych piegów, tak więc rumieniec wypływający na jej policzki był bardzo wyrazisty. Rude włosy, upięte w nieładzie na czubku głowy, barwą przypominały dojrzałe kasztany, a ogromne, szare oczy spoglądały na niego ze strachem. Nie wiadomo dlaczego, poczuł wyrzuty sumienia.

– No dobrze, to proszę sprzątać dalej, byle w ciszy. Chcę spokoju, zrozumiała pani?

Przełknęła ślinę i w milczeniu skinęła głową. Gdy siadał, jakby mimochodem zmierzył ją wzrokiem. Nie była ani szczupła, ani smukła, a jednak niesamowicie apetyczna. Krągłe biodra, zgrabne nogi, duże piersi i wąska talia tworzyły oszałamiający efekt wizualny, od którego trudno było oderwać spojrzenie. A on nie był wyjątkiem.

Zdjął marynarkę i rzucił ją niedbale na drugi fotel, stojący tuż obok biurka. Do marynarki dołączył krawat. Było tak gorąco i duszno, że z ochotą zdjąłby i koszulę, ale w tej sytuacji mogłoby to okazać się dość niezręczne. Poprzestał więc na uruchomieniu klimatyzacji, której tak nie lubił.

Westchnął i przeczesał dłonią siwiejące włosy. Kobieta się odwróciła i bezszelestnie zniknęła za drzwiami łazienki. To dobrze, bo mógł wreszcie skupić się na celu pobytu tutaj. Włączył laptopa i słuchając w roztargnieniu cichego buczenia uruchamiającego się sprzętu, zaczął przeglądać przyniesione dokumenty.

Nie wiedział, że tuż za ścianą nadal przerażona pracownica próbowała uspokoić rozdygotane serce i pokonać nagłą słabość w kolanach.

W wielkim, szklanym wieżowcu znanej firmy była zatrudniona od niedawna. Przychodziła zazwyczaj późnym wieczorem, kiedy ochrona w holu drzemała w najlepsze, a wszystkie pomieszczenia były puste i ciche. Czasem tylko zdarzało się jej wykonywać obowiązki o innej porze i zaledwie raz natknęła się na samego prezesa. Przeszedł obok, nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem, pogrążony w rozmowie z jednym ze swoich najbliższych współpracowników. Ale doskonale pamiętała, że nie mogła oderwać od niego oczu.

Był wysoki, doskonale zbudowany, bardziej jak sportowiec niż biznesmen, czego absolutnie nie dało się ukryć pod eleganckim garniturem. Śniada cera musiała być darem natury, bo wątpliwe było, by korzystał z dobrodziejstwa słońca czy solarium. Włosy miał ciemne, gdzieniegdzie poprzetykane pasemkami siwizny, wysokie kości policzkowe i szczupłą twarz, która nie zwracałaby aż takiej uwagi, gdyby nie bystry, przenikliwy wzrok i sugestywne usta. Nie umiała jednak określić, co było w nich tak niezwykłego. Może kształt, może lekko uniesione kąciki? Wtedy pomyślała, że przypominają fauna. Zresztą w całej postaci mężczyzny było coś dzikiego i pierwotnego.

Cichutko westchnęła. Przez całe swoje życie jedną rzecz miała całkowicie za darmo – marzenia. W takiej chwili jak ta okazywały się jednak niewystarczające. Blakły w zetknięciu z rzeczywistością i pozostawiały po sobie jeszcze większą pustkę i niewysłowioną tęsknotę.

Z ociąganiem przystąpiła do pracy. Nie mogła sobie pozwolić na żadne opóźnienie, opiekunka do dziecka przychodziła na określony czas. W zasadzie oprócz biura prezesa do posprzątania został tylko sekretariat i to było wszystko na ten wieczór. Gdyby nie dziwaczny wybryk przełożonego, skończyłaby dużo wcześniej.

Jak mógł się tu pojawić i to o tak późnej porze dzień przed swoim ślubem? To było dziwne i niespodziewane, nawet jeśli dotyczyło ważnych spraw firmowych. No cóż. Nie powinna nad tym rozmyślać, tylko wziąć się do pracy, bo inaczej nie wyrobi się na czas.

Po pół godziny do ogarnięcia został tylko gabinet przełożonego. Weszła do środka z duszą na ramieniu i stanęła przed biurkiem.

– Przepraszam…

Prezes podniósł głowę znad papierów i zmierzył ją ostrym spojrzeniem.

– Kazałem sobie nie przeszkadzać!

– Zostało mi do posprzątania tylko to miejsce. Jeśli da mi pan kwadrans, szybciutko się uwinę i zniknę stąd.

– Posprząta pani, jak skończę. Czyli – spojrzał na zegar – za jakąś godzinę.

Też wolałaby przeczekać, gdyby nie siła wyższa.

– Nie mogę.

– Słucham?

– Nie mogę – powtórzyła odrobinę głośniej. – Muszę wrócić do domu na czas.

Zacisnął usta. Przez chwilę miał ochotę udzielić ostrej i bezpardonowej odpowiedzi, że gówno go to obchodzi, ale powstrzymał się, bo dostrzegł błagalny wzrok kobiety. Przecież ona się go bała! Pomyślał z przekąsem, że chyba nie zasłużył sobie na takie uczucia, ale potem wzruszył ramionami. Trudno. Jakoś to wytrzyma.

– No dobrze – burknął, ponownie zagłębiając się w leżących przed nim dokumentach. – Ma pani kwadrans.

Szum odkurzacza trochę go zirytował. Usiłował ponownie się skupić na roztrząsanych problemach, ale czuł krzątającą się kobietę, więc mimowolnie podniósł wzrok i zaczął ją dyskretnie obserwować. Pomyślał, że nie powinna być ubrana w tak obcisły fartuch. Owszem, strój był skromny, prosty, ale jednocześnie doskonale podkreślał każdą miękką linię jej ciała i wyraźnie pokazywał, że pod spodem miała tylko bieliznę. Zresztą co się dziwić w taki upał. Zastanowił się, ile mogła mieć lat, bo wyglądała młodo i niezwykle niewinnie.

Kobieta nieświadoma tego niezwykłego zainteresowania rytmicznymi ruchami odkurzała dywan, starając się to robić nie tyle dokładnie, co w miarę szybko. Żałowała teraz, że nie poszła do domu, choć nie posprzątała wszystkiego. Tak od razu nikt by się nie zorientował.

Wyłączyła maszynę i zabrała się do polerowania stołu konferencyjnego stojącego pośrodku gabinetu. Był zbyt duży, więc by sięgnąć jak najdalej, prawie się na nim położyła, nie zdając sobie sprawy z tego, że zbyt kusząco wypięła swój zgrabny tyłeczek wprost na osłupiałego przełożonego. W dodatku ten rodzaj czynności spowodował, że jej pośladki drgały rytmicznie w takt każdego ruchu dłoni i budziły w siedzącym w bezruchu mężczyźnie nieoczekiwane emocje. Przybrały znacznie na sile, kiedy kobieta stanęła przodem do niego. Trudno było oderwać wzrok od kuszącego dekoltu, w którym widać było pełne i jędrne piersi podrygujące w tym samym hipnotyzującym rytmie.

Nie potrafił oderwać od niej oczu. Czuł, jak materiał spodni napina się powoli, lecz nieubłaganie. Nie chciał tego, ale nie umiał zapanować nad własnymi zmysłami, nad ciałem, które tak zdradziecko reagowało na obecność obcej osoby i to w dodatku podwładnej. Czuł się jak sztubak śliniący się na widok pierwszej lepszej laski.

Nagle sprzątaczka się wyprostowała i z westchnieniem odgarnęła z twarzy kilka nieposłusznych kosmyków. Potem ich oczy się spotkały. To nie było zwykłe podniecenie, to była erekcja rozsadzająca mu spodnie z niespotykaną dotychczas siłą.

Kobieta odruchowo oblizała zaschnięte wargi i zamarła.

To już było ponad jego siły. Zerwał się z fotela, który gwałtownie odepchnięty odjechał aż pod okno, i jednym susem znalazł się przy niej. Mocno przycisnął ją do krawędzi blatu. Bez udziału świadomości objął dłońmi krągłe piersi i ścisnął je w jednoznaczny i bezceremonialny sposób.

Podwładna drgnęła zaskoczona i w pierwszym odruchu usiłowała wyrwać się z jego objęć.

– Ale… – zaprotestowała, gdy niezdarnie usiłował wepchnąć rękę pod obcisły materiał sukienki.

Nie odpowiedział, tylko zamknął jej usta pocałunkiem i jeszcze mocniej docisnął ją do gładkiego blatu mebla. Kompletnie stracił nad sobą panowanie, choć przed chwilą nawet nie przypuszczał, że może znaleźć się w takiej sytuacji. Nabrzmiały członek pulsował we wciąż zapiętych spodniach, nieznośnie uwierał swoim rozmiarem, a wszelkie racjonalne myśli się ulotniły i zastąpiła je niepohamowana żądza. Takich emocji nigdy nie dostarczyło mu żadne spotkanie z kochanką, nie wspominając o kobiecie, którą jutro miał poślubić.

– Coś ty ze mną zrobiła? – wyszeptał do różowego uszka widocznego spod rudych kędziorów.

– Ja?

Była zdumiona, odrobinę przerażona, ale nie zaprotestowała, kiedy poczuła, jak silne, muskularne ręce podnoszą sukienkę i kierują się ku najintymniejszym zakątkom. To było jak marzenie na jawie, choć przeczuwała, że przyjdzie jej za to słono zapłacić.

Nie mógł sobie poradzić z majtkami, więc jednym ruchem szarpnął je i rozerwał, po czym bezceremonialnie odrzucił gdzieś za siebie. Wydobył cudownie jędrne piersi z miękkich objęć koronkowego stanika i pieścił je ustami. Dłonie powędrowały w dół, a jedna z nich dotarła do wilgotnego i ciepłego wnętrza. Trudno było nie zauważyć, że i ona była szalenie podniecona.

Nie mógł dłużej czekać, nie chciał. Odsunął się od niej, drżącą ręką odpiął zamek spodni i w pośpiechu je zsunął. Nie musiał patrzeć, by wiedzieć, że ma niesamowitą erekcję, chyba pierwszą taką w życiu. Z pewnością dodatkowym bodźcem było miejsce, w którym się znajdowali, i lawinowo narastające pożądanie. I ona je czuła. Poznał to po szybkim, niemal spazmatycznym oddechu, po rumieńcach, jakie rozlały się na jej twarzy, po szeroko otwartych i błyszczących oczach pełnych ukrytych pragnień.

Podniósł ją i posadził na stole. Rozłożyła szerzej nogi, by mógł zobaczyć skrawek różowego wnętrza zachęcającego, aby jak najprędzej się w nim znalazł. Jednym stanowczym ruchem wbił się w nią i stłumił pocałunkiem cichy jęk. Zaczął się poruszać, najpierw powoli, jak gdyby smakował swoją rozkosz, później przyspieszył i zanurzał się w niej z coraz większą gwałtownością. Nie pozostała bierna. Otoczyła go nogami, skrzyżowała je na jego pośladkach i dopasowała swój rytm do rytmu mężczyzny. Szum klimatyzacji zakłócały jedynie ich urywane oddechy, coraz częściej przechodzące w jęki, i głośne klaśnięcia dwóch nagich ciał.

Ekstaza przyszła bardzo szybko. Ukrył twarz w rudych włosach i dysząc, wytrysnął w pulsującym orgazmem wnętrzu jej pochwy. Jak przez mgłę słyszał, że jęczała, zaciskając dłonie na jego ramionach z taką siłą, aż paznokcie przebiły skórę, a spod kurczowo zaciśniętych palców popłynęły strużki krwi. W tej chwili nie liczyło się nic poza tą nieziemską rozkoszą, progiem raju, w którym się znaleźli.

Powoli wysunął się z niej i ciężko opadł na fotel, który stał nieopodal. Pociągnął ją za sobą, tak że teraz siedziała na jego kolanach, wtulała zarumienioną twarz w muskularną pierś i usiłowała uspokoić oddech. Nie wiedział, co powinien powiedzieć, więc milczał, wciąż delektując się świeżo przeżytym orgazmem.

– Muszę już iść.

Uniosła głowę i spojrzała na niego. Była piękna. Odczuwał niemal fizyczny ból, gdy spoglądał w te ogromne, świetliste oczy i podziwiał miękką linię policzków i czerwień ust.

Nie zaprotestował, kiedy skromnie opuściła sukienkę. Siedział w fotelu jeszcze długo po tym, jak wyszła i zabrała ze sobą metalowy wózek ze sprzętem do sprzątania. Potem nagle zaczął się śmiać. Koledzy koniecznie chcieli mu dziś zorganizować wieczór kawalerski. Właściwie prawie by się zgodził, gdyby nie pilna sprawa, która przywiodła go do biura firmy.

Nigdy w życiu się nie spodziewał, że załatwią to w ten sposób. To był znakomity pomysł! W dodatku świetny wybór, jeśli chodzi o urodę partnerki.

Pomyślał, że kiedyś będzie musiał to powtórzyć, a potem z westchnieniem wstał, zapiął spodnie i podszedł do biurka. Czekało go jeszcze trochę pracy.

***

To nie było normalne, aby w noc przed ślubem tak intensywnie rozmyślał o zupełnie obcej kobiecie. A jednak nie potrafił tego nie robić. Dopiero nad ranem udało mu się zasnąć, ale snem niespokojnym i pełnym majaków. Goląc się, znów miał przed oczami jej obraz i niemal czuł zniewalający zapach ciała, aż spodnie od piżamy zaczęły się wybrzuszać w dość jednoznaczny sposób.

Co się, do cholery, z nim działo?! Musiał się wziąć w garść, inaczej wkroczy do kościoła z doskonale widoczną erekcją. Uśmiechnął się pod nosem rozbawiony taką wizją.